Barwy wolontariatu
Transkrypt
Barwy wolontariatu
Barwy wolontariatu Redakcja dziękuje wszystkim autorom za zaangażowanie i nieodpłatne udostępnienie tekstów. Dziękujemy Fundacji im. Stefana Batorego, Mott Foundation oraz firmie Commercial Union Polska za sfinasowanie wydania niniejszej publikacji. Opiekun wolontariatu w Polsce Redakcja i korekta: Marian Maciuła Opracowanie graficzne, skład i łamanie Mirosław Kowalski, Marian Maciuła Wykonanie okładki Druk i oprawa ROBAND, Wesoła ROCZNIAK Pismo o organizacjach pozarządowych w Polsce. Ukazuje się raz do roku w nakładzie 1000 bezpłatnych egzemplarzy. ISBN 83-915532-6-4 Wydawca: BIURO OBSŁUGI RUCHU INICJATYW SPOŁECZNYCH BORIS 01-011 Warszawa, ul. Nowolipie 25B tel./fax: (022) 836 26 72, 838 39 82 e-mail: [email protected] TOWARZYSZENIE CENTRUM WOLONTARIATU 00-150 Warszawa, ul. Nowolipie 9/11 tel./fax: 635 46 02, tel. 635 27 73 e-mail: [email protected] spis treści wstęp: Dariusz Pietrowski, Paweł Jordan 6 rozdział pierwszy: 9 od dylematów do ustawy Marian Maciuła 10 debata Wolontariat – spontaniczny odruch czy zorganizowane działanie? opracowanie: Malwina Kalbarczyk i Marian Maciuła 17 rozdział drugi: nie tylko w III sektorze 37 nowe spojrzenie na stare problemy Iza Kubiak 38 sposób na dojrzewanie Beata Pieńkowska-Bartczak, Marek Sosiński 45 społeczne zaangażowanie biznesu Paweł Jordan 49 rozdział trzeci: okiem badacza 53 magia liczb Justyna Dąbrowska, Kuba Wygnański 54 organizacje otwierają drzwi Katarzyna Pisarzewska 62 rozdział czwarty: licencja na wolontariat 71 organizacja przyjazna wolontariuszom Dariusz Pietrowski 72 rozdział piąty: świadectwo prawdy 81 ja wolontariuszka Hania Raszyńska 82 nie tylko słowa Alina Wójcicka 85 śmierć jest blisko Edyta Jakubaszek 88 rozdział szósty: podglądając innych 95 duńska opiekuńczość Artur Święch 96 holenderski rząd docenia ochotników Małgorzata Misztela 107 rozdział siódmy: z lotu ptaka 115 „Robię to, bo Pan tego nie robi...“ Jan Jakub Wygnański 116 oswajanie myśli Marian Maciuła 122 aneks: sieć centrów wolontariatu 133 Biuro Obsługi Ruchu Inicjatyw Społecznych BORIS BORIS jest niezależną i niedochodową organizacją pozarządową, która od 1992 r. wspiera szeroko pojętą aktywność obywatelską, w tym organizacje pozarządowe oraz inicjatywy społeczne w ich działaniach na rzecz dobra publicznego poprzez: SZKOLENIA I SEMINARIA z zarządzania organizacją, pisania wniosków, zbierania funduszy, współpracy z władzami publicznymi i budowania koalicji – organizowane głównie na rzecz organizacji z terenu województwa mazowieckiego. PORADNICTWO I KONSULTACJE, które są podstawową formą bezpośredniej pomocy oferowanej przez BORIS, a obejmują zagadnienia związane z zarządzaniem organizacją. Dodatkowo radca prawny raz w tygodniu bezpłatnie udziela porad prawnych (wymagane jest wcześniejsze zgłoszenie telefoniczne). INFORMACJA I WYDAWNICTWA: Biblioteka BORIS zawiera materiały dotyczące sektora pozarządowego w kraju i za granicą. BORIS dysponuje również dostępem do internetowych zasobów informacji dla sektora pozarządowego (www.boris.org.pl, www.celodin.org.pl, www.mazowsze.ngo.pl) oraz licznymi bankami danych. Publikacje własne: ROCZNIAK – ukazujące się od 1995 r. czasopismo eseistyczne; praktyczne książki i broszury (obecnie 16 pozycji) dotyczące zarządzania organizacją pozarządową. POMOC W NAWIĄZANIU WSPÓŁPRACY Z ORGANAMI ADMINISTRACJI publicznej, której celem jest wypracowanie efektywnych zasad i form współdziałania obu sektorów. Zainteresowane wdrażaniem właściwych reguł zlecania zadań publicznych i przyznawania dotacji z budżetu lokalnego organizacje z Warszawy i Mazowsza mogą otrzymać pomoc w postaci materiałów, porad eksperckich i bezpośredniego zaangażowania pracowników BORIS. INTEGRACJA SEKTORA – pracując z organizacjami pozarządowymi z terenu województwa mazowieckiego BORIS czynnie wspiera powstałą w 2001 r. Federację Organizacji Służebnych MAZOWIA, służąc pomocą organizacyjnotechniczna i merytoryczną. BUDOWANIE KOALICJI – BORIS aktywnie inicjuje i pomaga pracować koalicjom tworzonym przez organizacje pozarządowe i instytucje publiczne (m.in. ośrodki pomocy społecznej, szkoły, kluby osiedlowe) wokół konkretnych zagadnień i problemów danej społeczności lokalnej, m.in. w ramach programu Centrów Aktywności Lokalnej na Mazowszu. STOWARZYSZENIE CENTRUM WOLONTARIATU Centrum Wolontariatu powstało w roku 1993 przy Fundacji Biuro Obsługi Ruchu Inicjatyw Samopomocowych w Warszawie. Była to pierwsza tego typu placówka w Polsce. Kształtowanie się w Polsce społeczeństwa obywatelskiego spowodowało, że problematyka wolontariatu stawała się coraz bardziej popularna. Wielość i różnorodność podejmowanych przez nas działań spowodowała, że w roku 1996 powołaliśmy do życia Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu. Celem nadrzędnym Centrum Wolontariatu jest pomoc osobom chcącym pracować na zasadzie wolontariatu w znalezieniu miejsca dla rozwijania swojej aktywności, a wszystkim zainteresowanym pomocą ze strony wolontariuszy wskazanie ludzi gotowych tę pomoc ofiarować. Stowarzyszenie jest członkiem Sieci Centrów Wolontariatu. Obecnie w skład Sieci wchodzi 16 placówek na terenie całego kraju. Pracujemy w oparciu o wypracowane standardy funkcjonowania Centrum Wolontariatu. Określają one m.in. beneficjantów naszej pomocy, zasady jej udzielania, relacje między poszczególnymi ośrodkami. Wszystkie centra posługują się jednym logo – logo Centrum Wolontariatu. ZAINTERESOWANYM, KTÓRZY CHCĄ KORZYSTAĆ WOLONTARIUSZY OFERUJEMY: – wspólne organizowanie akcji z udziałem wolontariuszy; – porady w zakresie koordynowania pracą wolontariuszy; – informacje o tym, gdzie i jak szukać wolontariuszy; – pomoc wolontariuszy w realizacji Waszych programów; Z POMOCY WOLONTARIUSZOM ZAPEWNIAMY: – pomoc w znalezieniu ciekawego miejsca pracy w oparciu o funkcjonowanie Biura Pośrednictwa Pracy dla Wolontariuszy; – przygotowanie do podjęcia aktywności; – wsparcie w trudnych momentach; Wszystkim zainteresowanym udzielimy niezbędnego wsparcia w formie konsultacji, szkoleń, przedstawienia opracowanych dokumentów. Podzielimy się posiadaną wiedzą na temat współpracy z wolontariuszami oraz w zakresie tworzenia centrów wolontariatu. Wstęp Kierujemy do Państwa kolejny numer roczniaka, który wydaje się być pozycją trochę nietypową w serii lub jak kto woli – szczególną. Ta wyjątkowość wynika z faktu, że po raz pierwszy kolejny raz poświęcamy łamy naszego pisma tej samej problematyce. Wolontariat – styl bycia, postępowania, sposób na życie, pojęcie, które zrobiło zawrotną karierę w okresie III Rzeczypospolitej. Jedno z nielicznych zjawisk, które nie straciło na wartości, nie zdewaluowało się w odróżnieniu do innych idei, postaw i trendów otaczającego nas świata. Uznaliśmy, że warto przyjrzeć się temu fenomenowi raz jeszcze i pokazać jego ewaluację na przestrzeni ostatnich lat. „Barwy wolontariatu“ – tytuł koresponduje z bogactwem zachowań, obszarów w które „wdarła się“ ta popularna forma aktywności obywatelskiej. Kilka lat temu mówiąc o wolontariacie jednoznacznie kojarzono to pojęcie z pomocą człowiekowi choremu, działalnością wspierającą osoby niepełnosprawne, aktywnością skierowaną do dzieci w domach dziecka. Dziś pojęcie to ma o wiele szerszy kontekst. Powszechną jest praca wolontariuszy w instytucjach kultury, współpraca z ochotnikami w ośrodkach pomocy społecznej, rozwijanie przez szkoły klubów wolontariusza, angażowanie ochotników w parkach, ogrodach botanicznych. Okres sześciu lat między poprzednim wydaniem roczniaka „Wolontariat nowe spojrzenie na pracę społeczną“, a obecnym, to czas w którym wolontariat przybrał nowe oblicze i stał się elementem na stałe wpisanym w działalność wielu instytucji i środowisk. To oblicze co ważne cały czas ulega pozytywnym zmianom. O wolontariacie mówi się w wielu środowiskach, z wolontariuszami współpracuje ogromna rzesza organizacji i instytucji, znajduje on uznanie w coraz to nowych kręgach. Dość przypomnieć rządowy projekt „Pierwsza praca“ i zawarty w nim komponent wolontariatu jako formy wspierającej proces poszukiwania pracy przez młodych ludzi, warto wskazać coraz śmielej adoptowane przez ośrodki pomocy społecznej programy współpracy z wolontariuszami, czy przykłady angażowania wolontariuszy przez szpitale. Któż z nas mógł kilka lat temu przewidzieć taki koloryt wolontariatu. Owocem tych działań jest projekt Ustawy o organizacjach pozarządowych i wolontariacie, akt prawny, który jeszcze nie dawno wydawał się utopią i dostrzegany był przez nieliczne osoby które przewidywały tak dynamiczny rozwój tej idei i potrzebę jej unormowania. Możemy śmiało stwierdzić, że działalność Centrów Wolontariatu i wolontariuszy przeszła swoistą ewolucję: od działań zorientowanych na nakłanianie Polaków do włączania się w pomoc innym po tworzenie systemowych rozwiązań ułatwiających współpracę z wolontariuszami w różnych „gałęziach“ życia społecznego. Niniejszy roczniak nie ma charakteru poradnika, który od pierwszej do ostatniej strony opisuje zasady współpracy z wolontariuszami oraz zawiera odpowiedzi na pytania i wątpliwości z tym związane. Publikacja jest zbiorem artykułów opisujących różnorodność tego zjawiska, artykułów, które mogą być inspiracją do podejmowania podobnych działań, przekonywać sceptyków, że warto włączyć się w ten ruch lub podjąć współpracę z wolontariuszami. Zaczynaliśmy działalność od lokalnego programu adresowanego do mieszkańców Warszawy, po dwóch latach powstawać zaczęły Regionalne Centra Wolontariatu. Centrum Wolontariatu, według. nas jest rozumiane jako „serce rozwoju wolontariatu we wspólnocie lokalnej“. Ma ono za zadanie rozwój zjawiska wolontariatu w lokalnym środowisku. Angażuje wolontariuszy nie tylko na rzecz swojej organizacji czy instytucji, ale głównie w ramach współpracy z innymi lokalnymi podmiotami. Właśnie ten aspekt pomocy w zdobyciu i zatrzymywaniu wolontariuszy innym organizacjom i instytucjom jest elementem charakterystycznym dla działania Centrum. Można by tu użyć określenia, że Centrum jest swoistą „skrzynką kontaktową“ pomiędzy biorcami i dawcami zjawiska wolontariatu. Ale oprócz kontaktowania Centrum ma również inne bardziej zaawansowane funkcje: aktywnie promuje wolontariat jako ważne zjawisko w życiu społecznym, systematycznie powiększa grono zarówno organizacji jak i ochotników szkoli je i wspiera, dociera do mediów i opinii publicznej tworząc wokół wolontariatu sprzyjający klimat. Tak działających Centrów w Polsce jest już ponad 20 i ich liczba stale się powiększa. Oprócz Centrów Wolontariatu promocją wolontariatu zajmują się inne organizacje. Dość wspomnieć o Caritas, Polskiej Akcji Humanitarnej, Cen-trach Aktywności Lokalnej czy też Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Dziś nikt już nie jest w stanie dokładnie określić, ile jest w Polsce inicjatyw skierowanych do wolontariuszy i będących udziałem milionów ochotników. Masowość tego ruchu jest ogromna, porównywalna z kompozycją barw na palecie malarza, który ma praktycznie nieograniczone możliwości w tworzeniu nowych barw. Podobnie jest z wolontariatem. Bazując na podstawowym znaczeniu tego pojęcia i istoty tej działalności, jesteśmy w stanie kreować coraz to nowe kompozycje i odcienie tego zjawiska. Przyjrzyjcie się zatem Państwo „Barwom wolontariatu“ i odnajdźcie tą, która jest wam najbliższa, dopasujcie ją do waszej osobowości włączcie się tworzenie tego fascynującego obrazu jakim jest wolontariat. Dariusz Pietrowski, prezes Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu Paweł Jordan, prezes Biura Obsługi Ruchu Inicjatyw Społecznych – BORIS Od chaosu do ustawy Rozwój organizacji pozarządowych po 1989 roku spowodował również wzrost zaangażowania obywateli w działalność społeczną. Już po kilku latach okazało się, że w organizacjach pozarządowych działa ponad dwa miliony wolontariuszy. Pozostawało jednak pytanie, czy wolontariat ma jakiekolwiek umocowanie prawne. Niniejszy tekst jest krótkim spojrzeniem w nie tak dawną przeszłość, na inicjatywy, które doprowadziły do tego, że w roku 2002 pod obrady polskiego parlamentu trafiła ustawa o organizacjach pożytku publicznego i o wolontariacie. Można, z pewnym uproszczeniem, przyjąć, że między rokiem 1989 a 1996 w tej sprawie nie działo się nic. W roku 1996 Fundacja BORIS wydała „Roczniak“ poświęcony w całości wolontariatowi. Znalazł się w nim m.in. artykuł prawnika, Piotra Komosy, który prawdopodobnie był pierwszą analizą prawną stosunków między wolontariuszem a organizacją. Analizie poddano prawo pracy i kodeks cywilny. Powstał wtedy pierwszy wzór umowy zlecenia pracy wolontarystycznej. Potrzeba taka zrodziła się z tego, że do centrów wolontariatu napływało coraz więcej pytań dotyczących tego, czy wolontariuszowi wolno zwracać koszty poniesione przez niego w trakcie wykonywania pracy wolontarystycznej. Był to z pewnością krok do przodu, choć nie został on wsparty żadną regulacją prawną na poziomie ogólnokrajowym, mimo iż od kilku lat Stowarzyszenie na rzecz Forum Inicjatyw Pozarządowych (FIP) i inne organizacje pozarządowe, w tym Centrum Wolontariatu, zabiegały o uchwalenie usta- wy regulującej zasady współpracy i finansowania organizacji pozarządowych z budżetu państwa oraz wolontariatu. Od tej pory Centrum Wolontariatu w Warszawie, a później sieć centrów wolontariatu, zaczęło upowszechniać umowę zlecenia pracy wolontarystycznej jako najlepszą podstawę zwrotu wolontariuszowi poniesionych przez niego kosztów. Następnym krokiem było opracowanie przez Stowarzyszenie „Słyszę Serce“ w Łodzi, Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu w Warszawie, Fundację Biuro Obsługi Ruchu Inicjatyw Samopomocowych BORIS w Warszawie oraz Sopockie Towarzystwo Ubezpieczeniowe „HESTIA“ „Programu kompleksowego ubezpieczenia organizacji pozarządowych“. Do Programu mogą przystąpić organizacje pozarządowe, które realizują swoje zadania statutowe poprzez pracę wolontariuszy i mają osobowość prawną. Przedmiotem ubezpieczenia mogą być trzy grupy ryzyka: 1. Ubezpieczenia majątkowe; 2. Ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków; 3. Ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Z tej formy ubezpieczeń korzysta do dziś Centrum Wolontariatu oraz inne organizacje. Obecnie na rynku ubezpieczeń działają również inne firmy oferujące ubezpieczenie wolontariuszy. W stronę formalizacji W roku 2000 pojawiły się pierwsze zapisy o wolontariacie w dwóch aktach prawnych: w znowelizowanej ustawie o pomocy społecznej i w rozporządzeniu Ministra Pracy i Polityki Społecznej, regulującym zasady pracy wolontariuszy w placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Odtąd było już wiadomo, że wolontariat, przynajmniej w dziedzinie pomocy społecznej, nie jest nielegalny. Pozostawały jednak inne dziedziny i miejsca pracy takie jak szpitale, centra kultury, organizacje ekologiczne itp. Było to również kolejnym przyczynkiem do dyskusji o potrzebie i zakresie regulacji prawnych dotyczących wolontariatu. Sytuacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana po wprowadzeniu reformy ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych. Osoby zgłaszające się do Centrum Wolontariatu pytały, czy będą mogły korzystać ze świadczeń zdrowotnych będąc wolontariuszami. Te wydarzenia zbiegły się w czasie z ogłoszeniem przez Organizację Narodów Zjednoczonych roku 2001 Światowym Rokiem Wolontariatu. Zmobilizowało to środowisko polskich organizacji pozarządowych do podjęcia działań na rzecz prawnego uregulowania wolontariatu. Debata wokół tego zagadnienia ujawniła dwa podejścia do kwestii uregulowań prawnych dotyczących wolontariatu: pierwsze wskazywało, że istniejące regulacje są wystarczające i próba bardziej szczegółowego uregulowania zasad pracy wolontariuszy raczej zahamuje niż pobudzi aktywność społeczną obywateli; zwolennicy drugiego podejścia podkreślali, że zapisanie w prawie wszystkiego, co dotyczy pracy wolontariuszy byłoby niemożliwe i złe, jednak istniejące przepisy są niewystarczające. Horyzont tej debaty został wyznaczony przez seminarium zorganizowane przez Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu 24 kwietnia 2001 roku w siedzibie Fundacji im. S. Batorego na temat miejsca wolontariatu w polskim ustawodawstwie. Doktor Marcin Krajewski z Uniwersytetu Warszawskiego na zlecenie Fundacji im. Stefana Batorego przeprowadził analizę prawną istniejących przepisów, mogących mieć związek z wolontariatem. Podobnie, jak w roku 1996 Piotr Komosa, dr Krajewski wskazał, że w świetle istniejących przepisów prawnych jedyną dopuszczalną umową z wolontariuszem jest umowa zlecenia. Oprócz tego, że wynagrodzenie nie jest tu koniecznie wymagane, umowa zlecenia stwarza odpowiednie ramy dla wolontariatu, gdyż z zasady opiera się na wzajemnym zaufaniu, nie występuje podporządkowanie w relacji zleceniodawca-zleceniobiorca, a każda ze stron może wypowiedzieć zlecenie w dowolnym momencie. Ważną kwestią omówioną w raporcie było zastosowanie do pracy wolontariuszy niektórych postanowień kodeksu pracy (KP). Ponieważ wolontariusze wykonują wiele ważnych prac, podobnie jak pracownicy etatowi, należałoby stosować do nich przepisy KP dotyczące obowiązku badań lekarskich i zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Wówczas wolontariusz byłby zobowiązany do znajomości i przestrzegania przepisów BHP itp. Natomiast tak ważna dla wolontariuszy sprawa, jak zaliczenie pracy wolontariackiej do stażu pracy wymagałaby zmiany przepisów KP przez rozporządzenie Rady Ministrów. Przepisy podatkowe, zdaniem wielu specjalistów, są przyjazne wolontariatowi. Chociaż, jak twierdzi M. Krajewski zdarzały się przypadki, że urzędy skarbowe wymagały oszacowania wartości pracy wolontariuszy. Wiąże się to z traktowaniem pracy wolontariuszy jako przychodu dla osób prawnych, od którego należy odprowadzić podatek. Jednak większość organizacji korzysta ze zwolnień podatkowych, a więc podatek od dochodu z pracy wolontariuszy nie stanowiłby przeszkody w ich zatrudnianiu. Wiele organizacji zgłasza jednak postulat, aby w przepisach zostało jasno zapisane, że wolontariusz ma prawo do świadczeń, jakie mogą otrzymywać pracownicy etatowi bez konsekwencji podatkowych np. zwrot kosztów poniesionych w związku z wykonywaną pracą wolontariacką (delegacja, ryczałt na samochód. Zgodnie z obowiązującymi przepisami świadczenia te spełniane na rzecz wolontariuszy podlegają opodatkowaniu. Kolejna sprawa przedstawiona w raporcie dotyczy ubezpieczenia wolontariuszy: społecznego (a w praktyce dotyczyłoby to ubezpieczenia zdrowotnego), odpowiedzialności cywilnej (OC), następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW). Zdaniem dr M. Krajewskiego, według umowy zlecenia mogliby podlegać ubezpieczeniu chorobowemu i obowiązkowo wypadkowemu. Pozostałby problem z ustaleniem składek do ZUS-u i do- stosowaniem systemu ubezpieczeń do potrzeb związanych z wolontariatem. Z kolei ubezpieczenie wolontariusza NNW i OC nie jest obowiązkiem organizacji ani prawem wolontariusza, lecz często wynika z filozofii podejścia do wolontariatu. Jednak nałożenie takiego obowiązku mogłoby być dużym obciążeniem dla organizacji i w efekcie nawet zahamować rozwój wolontariatu. Podobne stanowisko prezentowało wiele organizacji pozarządowych podczas debaty nad rządowym projektem ustawy regulującym działalność organizacji pozarządowych i wolontariatu. Zwolennicy tego podejścia do kwestii regulacji wolontariatu wskazują więc, że największą trudnością w ich stosowaniu jest znaczne rozproszenie norm prawnych oraz trudności w sformułowaniu jednoznacznej definicji wolontariatu, ale mimo to ich ujęcie w jedną ustawę mogłoby stworzyć niebezpieczeństwo obciążenia zbyt dużymi obowiązkami instytucji korzystających z bezpłatnej pomocy ludzi. Przyjmują więc założenie, że lepiej wykorzystać istniejące przepisy niż tworzyć nową ustawę. Wolontariusze chcą znać swoje prawa Piotr Komosa, prawnik z kancelarii prawnej WKKW od lat związany z wolontariatem na wspomnianym seminarium podkreślał, że każdy wolontariusz chce znać swoje miejsce w systemie prawnym państwa. Jego poglądy w kwestiach szczegółowych zasadniczo nie różnią się od analizy dra Krajewskiego, jednak jego filozofia wolontariatu sytuuje go na drugim biegunie, wśród tych, którzy twierdzą (podobnie jak przedstawiciele sieci centrów wolontariatu), że wolontariat wymaga skupienia przepisów w jednym akcie prawnym i jednoznacznego określenia, że wolontariusze mogą pracować w organizacjach pozarządowych i instytucjach publicznych. Poza tym, zdaniem P. Komosy, istnieją kwestie, które muszą zostać poddane ponownym regulacjom, np. ustawa o zbiórkach publicznych, sprawa podatku dochodowego od osób fizycznych. Wskazywanie koniecznych zmian nie może być podyktowane tylko tym, że w praktyce nie ma kontroli urzędowej ze strony Państwowej Inspekcji Pracy i urzędu skarbowego lub są one jakościowo słabe, czy że z przymrużeniem oka patrzy się na omijanie lub niedokładności w przepisach. Wolontariusze powinni mieć świadomość, że nie omijają przepisów, że działają pełnoprawnie. I dlatego należałoby dążyć do zmiany istniejących aktów prawnych. Zebrane podczas seminarium oraz innych spotkań poglądy na temat potrzeby regulacji prawnej wolontariatu stały się materiałem bardzo pomocnym podczas dyskusji nad zapisami ustawy. Uznano, że tworzenie całkowicie nowej ustawy byłoby niepotrzebne, wystarczy jeśli zapisy dotyczące wolontariatu znajdą się w przygotowywanym projekcie ustawy o organizacjach pożytku publicznego i o wolontariacie. W trakcie jego opracowywania pojawił się dylemat, czy organizacje i instytucje będą zobowiązane do określonych świadczeń na rzecz wolontariuszy, czy też zależnie od swoich możliwości będą mogły je zapewnić. Biorąc pod uwagę możliwości finansowe organizacji zdecydowano się nie tworzyć obligatoryjnych praw, a jedynie stworzyć możliwość zaspokojenia potrzeb wolontariuszy. Dylematów ciąg dalszy Opracowywaniu ustawy towarzyszyły także następujące dylematy: Czy osoby niepełnoletnie mogą być wolontariuszami? Pytanie te zadawane jest przede wszystkim przez nieletnich wolontariuszy. Młodzi ludzie chcący podejmować tę formę aktywności pytają się, czy jako osoby niepełnoletnie mogą być wolontariuszami. Wątpliwości te mają również często ich rodzice, którzy chcą „uaktywnić“ swoje dzieci. Natomiast nie dotyczą one placówek opiekuńczo-wychowawczych. Zasady pracy wolontariuszy w tych placówkach określa rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z września 2000, które mówi, że wolontariuszem w takiego typu placówkach mogą być osoby pełnoletnie i niekarane. Sieć centrów wolontariatu rozwiązuje ten dylemat przez wymaganie od wolontariuszy zgody ich rodziców na to, aby mogli zaangażować się w wolontariat. Dlaczego jednak ograniczać wiek wolontariuszy? Osoby nieletnie powinny mieć możliwość doświadczenia wartości tej pracy i korzyści z niej płynących. Młodzież szkolna chętnie włącza się w takie działania i nie warto im odbierać tej szansy. Każda organizacja rekrutując wolontariuszy może sprecyzować cechy poszukiwanych ochotników (wiek, płeć, wykształcenie itp.), stawianie jednak bariery wieku na poziomie ogólnym wydają się niewłaściwe. Projekt ustawy nie zawiera takich zapisów. Na jakiej podstawie można zawierać umowę z wolontariuszem? Jaki rodzaj/formę umowy należy w tym przypadku zawrzeć? Centra Wolontariatu polecają stosować wzór „Umowy zlecenia pracy wolontarystycznej“, która określa zakres czynności powierzanych wolontariuszowi, czas trwania tej pracy, jak również umożliwia zwrot kosztów poniesionych przez wolontariusza. Sporadycznie zadawane jest pytanie „Czy wolontariuszowi można, czy trzeba opłacać ZUS skoro zawieramy umowę zlecenie“? Odpowiedzi na to pytanie nie uzyskaliśmy od ZUS-u. Interpretacja niezależnych prawników jest taka, że skoro nie ma zapłaty za pracę, to nie ma od czego odprowadzać składki. Pojawia się jednak wątpliwość, czy w ogóle należy rejestrować taką umowę. W projekcie ustawy pojawił zapis, że organizacja może zawrzeć z wolontariuszem porozumienie, natomiast nie określono formy tego porozumienia Koordynatorzy pracy wolontariuszy często zadają pytanie: Jakie funkcje możemy powierzyć ochotnikom zainteresowanych współpracą z nami? Pytanie jest raczej natury etycznej, a nie prawnej i odpowiedź na nie brzmi, że wolontariusze nie powinni wykonywać prac, które są objęte polityką etatową w danej instytucji czy firmie. Np. jeśli szpital zatrudnia lekarzy, pielęgniarki, portierów to nie powinien do tych ról angażować wolontariuszy. Chodzi tu o ochronę miejsc pracy i nie dopuszczenie do, być może przerysowanej, sytuacji: zwalniamy pracowników – oszczędzamy na etatach, a angażujemy wolontariuszy. Wolontariusze zawsze powinni być personelem, który uzupełnia i wspiera pracowników w ich obowiązkach. W szpitalu możemy zaangażować wolontariuszy do odwiedzania pacjentów, zabawy z chorymi dziećmi, a nie prac pielęgnacyjnych, chociaż mieliby najlepsze i odpowiednie wykształcenie i przygotowanie w tym kierunku. Jedynym ograniczeniem, jakie dotyczy rodzaju pracy wolontariuszy zapisanym w projekcie ustawy jest niemożliwość zatrudnienia wolontariuszy do prac związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Jak widać z tej analizy dylematy prawne i wątpliwości związane z działalnością wolontariuszy znajdują odzwierciedlenie w projekcie ustawy. Rozwiązania w niej proponowane są stosowane na co dzień (stosowanie umowy zlecenia pracy wolontarystyczne jako forma porozumienia z wolontariuszem, ubezpieczenia). Jednakże brak jednolitego dokumentu stanowi bardzo często problem dla zainteresowanych i rozumowanie w myśl zasady „co nie jest prawnie zabronione – jest dozwolone“ w naszym kraju nie spotyka się ze zrozumieniem. Prezes, dyrektor czy lider organizacji „musi“ zobaczyć na piśmie, że istnieje podstawa prawna, która pozwala mu zatrudnić wolontariusza. Jeśli nie ma pieczątki i odwołania do przepisu, sprawa utyka w martwym punkcie a czas poświęcony na przekonanie dyrektora jest zmarnowany. Idziemy w dobrym kierunku Od kilku lat Stowarzyszenie na rzecz Forum Inicjatyw Pozarządowych (FIP) i inne organizacje pozarządowe, w tym Centrum Wolontariatu, za- biegają o uchwalenie ustawy regulującej zasady współpracy i finansowania organizacji pozarządowych z budżetu państwa. W roku 2001 do projektu wprowadzono zapisy dotyczące wolontariatu. Mimo starań FIP-u nie udało się wprowadzić projektu pod obrady poprzedniej kadencji sejmu. Nowy Minister Pracy i Polityki Społecznej Jerzy Hausner uznał, że jest potrzebna ustawa regulująca relacje między sektorem publicznym a organizacjami pozarządowymi oraz pracę wolontariuszy. Ministerstwo opracowało rządowy projekt ustawy o organizacjach pożytku publicznego i o wolontariacie, którego podstawą stały się zapisy projektu ustawy przygotowanego przez FIP i organizacje pozarządowe. Rządowy projekt ustawy reguluje m.in. „warunki pracy wolontariuszy w organizacjach pozarządowych i instytucjach publicznych“. Podano w nim także definicję wolontariusza jako osoby, „która wykonuje ochotniczo i nieodpłatnie świadczenia na zasadach określonych w niniejszej ustawie“. Ustawa jasno mówi, że wolontariusz może pracować w organizacji pozarządowej i instytucjach publicznych, można mu zwracać koszty np. podróży służbowych, może być ubezpieczony itp. Projekt rozwiewa wątpliwości co do tego, czy świadczenie wolontariusza ma charakter darowizny, określając że tak nie jest. Mimo że wszystkie te zapisy mają charakter dobrowolny, czyli „nie zmuszają“ organizacji np. do ubezpieczania ochotników, to biorąc pod uwagę sytuację finansową wielu organizacji, są kompromisem między potrzebami wolontariuszy a możliwościami organizacji. Sama ustawa bez odpowiednich zmian w innych aktach prawnych, jak np. w Kodeksie pracy, ustawie o wojskowej służbie zastępczej czy w ustawie o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym itd. nie będzie miała swojej „siły rażenia“. Pozostaje ostatnie pytanie: kiedy ustawa wejdzie w życie? Prawdopodobnie w styczniu 2003 – takie informacje udało nam się uzyskać przed zamknięciem „Roczniaka“. W stronę wartości Poza dyskusją o tym, które przepisy i jak zmieniać ważniejszy wydaje mi się wybór w sferze aksjologicznej: społeczeństwo obywatelskie to nie jest frazes i hasło wyborcze, to jest określony sposób działania państwa, które nie jest własnością władzy ani polityków, ale wspólną sprawą wszystkich obywateli. Dlatego Papież Jan Paweł II w 1999 roku w polskim Sejmie mówił, że „jest oczywiste, że troska o dobro wspólne winna być realizowana przez wszystkich obywateli i winna przejawiać się we wszystkich sektorach życia społecznego. W szczególny jednak sposób ta troska o dobro wspólne jest wymagana w dziedzinie polityki. Mam tu na myśli tych, którzy oddają się całkowicie działalności politycznej, jak i poszczególnych obywateli. Wykonywanie władzy politycznej czy to we wspólnocie, czy to w instytucjach reprezentujących państwo powinno być ofiarną służbą człowiekowi i społeczeństwu, nie zaś szukaniem własnych, czy grupowych korzyści z pominięciem dobra wspólnego całego narodu.“ W tak rozumianym państwie żaden wolontariusz nie powinien mieć wątpliwości, czy jego praca jest legalna. Przepisy powinny stworzyć przestrzeń do swobodnego działania na rzecz innych bez obawy, że kontrolerzy skarbowi czy inspektorzy pracy nie stwierdza, że wolontariat jest nielegalny. Niestety, niska frekwencja w ostatnich wyborach parlamentarnych pokazała, że pojęcie dobra wspólnego jest wciąż inne u polityków i obywateli. Wolontariusze natomiast często są tymi osobami, które nawet nieświadome tego, sprawiają, że ludzie czują się dobrze we własnym domu. Wiele inicjatyw lokalnych, pomoc sąsiedzka czy wreszcie praca w domach dziecka, przedszkolach, z dziećmi i osobami starszymi, sprawia, że pojęcie dobra wspólnego zaczyna nabierać właściwego znaczenia w relacji człowiek – człowiek. Z takiej postawy rodzi się współodpowiedzialność za państwo, które nie może być tylko utożsamiane z politykami i instytucjami. Dlatego uregulowanie pewnych aspektów działalności wolontariuszy, powinno ułatwić im realizowane przyjętych zadań, a przez to być ważną częścią społeczeństwa obywatelskiego. Dariusz Pietrowski, prezes Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu Marian Maciuła, Centrum Wolontariatu w Warszawie Wolontariat – spontaniczny odruch czy zorganizowane działanie? debata radiowa DOROTA SZUSZKIEWICZ, dziennikarka prowadząca debatę: Dziś zaczynamy nietypowo. A właściwie nie zaczynamy nietypowo: zaczynamy w nietypowym miejscu. Jesteśmy poza studiem, przy ulicy Szpitalnej, w Centrum Organizacji Pozarządowych, a inicjatorem dzisiejszej debaty jest Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu. Rozmawiać będziemy o wolontariacie, a gośćmi naszymi są: Janina Ochojska – prezes Fundacji Polska Akcja Humanitarna, Dagmir Długosz – szef Gabinetu Politycznego Ministra Pracy i Polityki Społecznej, Ksiądz dr Wojciech Łazewski – dyrektor Caritas Polska, Jakub Wygnański – członek zarządu Stowarzyszenia na rzecz Forum Inicjatyw Pozarządowych i Stowarzyszenia Klon/Jawor, Paweł Jordan – prezes Stowarzyszenia BORIS, i Dariusz Pietrowski – prezes Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Spotkaliśmy się tutaj między innymi dlatego, że jest już przygotowana ustawa, która dotyczy między innymi wolontariatu i chciałabym, abyśmy porozmawiali na temat tej ustawy. Czy była to ustawa oczekiwana przez państwa, czyli przez organizacje pozarządowe? Czy jest to ustawa, która cokolwiek zmieni w wolontariacie, czy ona przyniesie coś pożytecznego, czy wręcz przeciwnie? Może Państwo obawiają się tej ustawy, być może utrudni ona Państwu życie? Ale zanim zaczniemy rozmawiać o ustawie chciałabym, aby ktoś z państwa powiedział nam, co to jest wolontariat. DARIUSZ PIETROWSKI: Na początek przytoczę definicję, którą posługują centra wolontariatu i która może ułatwić zrozumienie tego, czym jest wolontariat: wolontariat jest to bezpłatna, świadoma i dobrowolna działalność na rzecz innych. Myślę, że każdy z nas może długo opowiadać o wolontariacie, bo ma on wiele barw i odcieni. DOROTA SZUSZKIEWICZ: A czy są stawiane jakieś wymagania osobom, które zgłaszają się do państwa? DARIUSZ PIETROWSKI: Jeśli chodzi o Centrum Wolontariatu, to absolutnie nie – nie stawiamy żadnych wymagań. Dla nas ważne jest to, że ludzie chcą coś robić – niezależnie od wieku, płci, wykształcenia czy innych cech. My jesteśmy nietypową organizacją, ponieważ jesteśmy takim pośrednikiem na rynku i jeśli przyjdzie do nas ktoś młody, kto nie znalazł miejsca w jakieś organizacji, bo jest za młody, to ja śmiem twierdzić, że my jesteśmy w stanie pokazać takiej osobie szereg innych miejsc, gdzie wiek nie odgrywa roli. Natomiast są instytucje, organizacje które mają określone wymagania, co do wykształcenia, wieku, czy specjalistycznej wiedzy, ponieważ tego wymaga realizowany przez organizację program. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Ale jest coś takiego, jak stereotyp ochotnika, czyli człowieka, który z własnej woli, z potrzeby serca idzie i pomaga sąsiadce zrobić zakupy. Czy to ma cokolwiek wspólnego z dzisiejszą rzeczywistością? DARIUSZ PIETROWSKI: Tak, jak najbardziej. Ten niegroźny stereotyp rzeczywiście funkcjonuje. Bardzo często utożsamiamy wolontariat z bezpośrednią pomocą człowiekowi – człowiekowi choremu, starszemu, niepełnosprawnemu. Nie wszyscy dostrzegają sens tego typu działalności w takich instytucjach jak muzea, ogrody botaniczne i zoologiczne, udział w akcjach, gdzie często nie ma tej bezpośredniej pomocy człowiekowi. PAWEŁ JORDAN: Ja bym dodał, że pani pytanie wiąże się z tym, co często można zaobserwować w myśleniu organizacji czy instytucji, które chcą współpracować z wolontariuszami – mają wątpliwości, czy wykorzystują wolontariuszy. Jeśli rzeczywiście nie jest to bezpośrednia pomoc, ale wolontariusz pomaga organizacji: wykonuje prace biurowe, czy pomaga w jakimś innym sensie niż bezpośrednio osobie potrzebującej, to wtedy rodzą się wątpliwości. My się staramy obalać mit, że to jest wykorzystywanie, ponieważ obie strony – organizacja i wolontariusz – odnoszą wymierne korzyści. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Tak naprawdę potrzebujecie osób wykwalifikowanych: nie tylko takich którzy chcą ofiarować osobie potrzebującej siłę swoich mięśni. Ale takich którzy mają odpowiednie przygotowanie zawodowe, np. znają się na informatyce i mogą dla którejś z organizacji przygotować program komputerowy, który jest jej niezbędny? JANINA OCHOJSKA: Oczywiście, takie organizacje jak nasza potrzebują wolontariuszy, którzy po prostu chcą coś dobrego zrobić i oni mogą znaleźć miejsce u nas w organizacji. Ale potrzebujemy również ludzi, którzy mają określone umiejętności i nimi mogą nam służyć. I to są naprawdę najróżniejsi specjaliści, zaczynając od ludzi, którzy pracują w firmach reklamowych i mogą nam pomóc w organizowaniu kampanii społecznych czy opracowaniu planu medialnego jakiejś akcji, po ludzi, którzy znają się na komputerach – u nas na przykład całą opiekę nad komputerami sprawuje wolontariusz. Wolontariusze również tworzą strony internetowe PAH-u. Poza tym potrzebujemy fachowców związanych z bardzo konkretnymi dziedzinami: np. przy okazji programu powodziowego potrzebowaliśmy wolontariuszy, którzy znają się na budownictwie, którzy mają uprawnienia budowlane. Albo ludzi, którzy są specjalistami w zakresie technik oczyszczania wody lub poszukiwania wody w miejscach, gdzie są zniszczone wodociągi, bo taki program prowadzimy w Groznym. Czasami są to bardzo wąskie specjalności i wydaje mi się, że ciągle w ich zakresie jest trudniej znaleźć wolontariuszy, ponieważ ludzie, którzy są na emeryturze, którzy mają bardzo bogate doświadczenie zawodowe nie wyobrażają sobie, że mogliby swoim doświadczeniem służyć organizacjom – tej tradycji jeszcze nie ma. DOROTA SZUSZKIEWICZ: To znaczy, że wynika to z braku tradycji czy z braku przekonania, że ich praca będzie użyteczna czy mają zahamowania przed pracą społeczną? Bo jakie tak naprawdę są motywacje wolontariuszy? JANINA OCHOJSKA: Ja myślę, że to wszystko razem. Bo przede wszystkim nie ma takiej tradycji. Poza tym organizacje jeszcze nie potrafią takich ludzi szukać, nie wiedzą, w jaki sposób docierać do takich specjalistów, jakie propozycje im przedstawić – my też się tego uczymy. Nie ma właściwie danych o takich specjalistach. Ciekawa jestem, czy w bazach danych w centrum wolontariatu są tacy ludzie na emeryturze o bardzo konkretnych specjalnościach? DOROTA SZUSZKIEWICZ: Wobec tego może nastąpi wymiana wolontariuszy? JANINA OCHOJSKA: Następuje – my współpracujemy z Centrum Wolontariatu. Przeciętny wolontariusz to jest jednak młody człowiek, który chce się jakoś zrealizować, chce robić coś innego niż tylko to, czym zajmuje się na co dzień. Motywacje, jakimi kierują się wolontariusze są bardzo różne. Często jest to chęć nauczenia się czegoś nowego. Muszę podkreślić, że w każdej organizacji wolontariusz może się dużo nauczyć. Ja widzę, jak wielu wolontariuszy, którzy przeszli przez PAH, nauczyło się różnych rzeczy. Zdarza się, że następnie znajdują pracę dzięki doświadczeniu, które u nas zdobyli. Ale są tacy, którzy chcą zapełnić swój czas. Ważne są motywacje pozytywne – ciężko jest z motywacjami negatywnymi, jeśli ktoś chce robić coś nowego, ponieważ gdzie indziej mu się nie udaje, albo ktoś, kto w ogóle nie potrafi znaleźć sobie miejsca w życiu i traktuje to właściwie jako wypełnienie swojej pustki życiowej. To nie znaczy, że praca jako wolontariusz nie może być sposobem na wypełnienie tej pustki, ale to nie powinna być tylko jedyna motywacja. Tego typu człowiek nie wie, czego szuka i trudno jest mu znaleźć swoje miejsce. DOROTA SZUSZKIEWICZ: I wtedy nawet, kiedy dotrze do Państwa, długo miejsca nie zagrzeje, bo to nie spełni jego oczekiwań... JANINA OCHOJSKA: Tak bywa, że trudno jest zadowolić takiego człowieka. Chcę powiedzieć, że to, czego my oczekujemy od wolontariusza, to przede wszystkim odpowiedzialności. I to oczywiście musi być odpowiedzialność wzajemna, bo my również musimy być odpowiedzialni za wolontariusza – w tym sensie, że jeżeli coś mu proponujemy, to musimy mu stworzyć odpowiednie warunki do pracy, żeby on się nie obijał po biurze i nie bardzo wiedział, co ze sobą zrobić. Warto powiedzieć, że lepszy jest wolontariusz, który mówi, że przyjdzie raz na tydzień albo na godzinę niż wolontariusz, który mówi „mam mnóstwo czasu...“ i przychodzi przez trzy dni codziennie, potem znika, po miesiącu znów się zjawia... Z takim wolontariuszem trudno jest współpracować. Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Ja chciałbym stanąć w obronie ludzi starszych, bo jako Caritas mamy trochę inne doświadczenie. W naszych parafialnych zespołach Caritas czy w parafialnych zespołach charytatywnych wolontariuszami są w dużej mierze ludzie w starszym wieku, którzy są związani z parafią, mają do niej zaufanie. Oni mają dużo wolnego czasu poświęcają go w taki czy inny sposób na służbę drugiemu człowiekowi. Ale jest to związane właśnie z określoną strukturą parafialną. Natomiast ta druga grupa to jest właśnie młodzież, do której docieramy, czy poprzez szkolne koła Caritas czy poprzez wolontariat specjalistyczny. Ich pomoc jest bardzo ważna chociażby w czasie wakacji podczas organizowania kolonii Caritas. Aktywność ludzi w średnim wieku jest zaś bardzo różna. Oczywiście, mamy ludzi, którzy nam pomagają, ale zasadniczo są to te dwie grupy: młodzież i ludzie starsi. JAKUB WYGNAŃSKI: Czy mogę się wtrącić ... Najgorsza rzecz, jaką można zrobić na antenie, to czytać procenty. Ale taka bywa rola socjologa. Pod koniec zeszłego roku robiliśmy badania na reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków, których celem było ustalenie, jak i z jakich powodów Polacy chcą zostać wolontariuszami. Zacznę od tego, że ogólna konstatacja jest jednak taka, że coraz rzadziej chcemy angażować się jako wolontariusze, przykro to stwierdzić, ale tak właśnie jest. Ledwie co dziesiąty Polak potrafi sobie przypomnieć, że w zeszłym roku angażował się jako wolontariusz za pośrednictwem instytucji. Nie znaczy to, że nie wykonujemy różnych dobrych uczynków dnia powszedniego bezpośrednio na rzecz osób indywidualnych. Mnóstwo ludzi pomaga innym i w ogóle nie wie, że „mówi prozą“ i nie wie, że właśnie zostało wolontariuszami – takich osób jest oczywiście sporo. Natomiast, z takim bardziej zinstytucjonalizowanym wolontariatem, z różnych powodów, ludzie mają coraz większy kłopot. Owe 90 %, które nie angażowało się w działania wolontarystyczne zostało przez nas zapytane o przyczyny braku zaangażowania. 70% odpowiada, że przede wszystkim muszą myśleć o sobie i swojej rodzinie, a 66 % nie robi tego, bo nikt nigdy ich o to nie poprosił. Mówiąc o tych, którzy zostali wolontariuszami i ich motywacjach myślę, że można je pogrupować. Po pierwsze są to motywacje czysto altruistyczne. I rzeczywiście większość wolontariuszy, 82%, mówi, że robią to, ponieważ takiej postawy nauczyli się w domu, jest to fragment ich edukacji, formacji... DOROTA SZUSZKIEWICZ: Jest to naturalne... JAKUB WYGNAŃSKI: że ludziom się po prostu pomaga i myślę, że to ładne. Ale to nie wyklucza innych motywacji. Częściowo, i jest to dosyć ważne, 48%, deklaruje, że jest wolontariuszami, bo chce się przy tym czegoś nauczyć. Ta motywacja nie jest błaha i łączy różne wątki. Z jednej strony jest stereotyp wolontariusza, kogoś, kto ma po prostu za dużo czasu. Aktywni ludzie mówią zostawmy to starszym, młodszym, księżom, taki ludziom po prostu nie wypada, żeby nie byli wolontariuszami. Natomiast ci ludzie, którzy pracują, walczą o rodziny, siebie itd. to myślą, że niejako są z tego zwolnieni. A problem polega na tym, że kompozycja potrzeb, które sprawiają, że ludzie chcą być wolontariuszami jest taka, jak kompozycja potrzeb w ogóle. Czasem jest to potrzeba dawania świadectwa, po prostu bycia z innymi, ale bardzo często pojawiają się potrzeby bardziej złożone i o nich też musimy wiedzieć. Ciekawe, że 25% osób jest wolontariuszami, bo uważa, że ma jakiś dług do spłacenia. I ostatnia już liczba: 66% osób ma taką technikę myślenia wymiennego – „ja pomogę innym, jeśli przyjdzie ciężki czas, to inni pomogą i mnie“. Tak zatem motywacje są złożone i nie wyłącznie altruistyczne – nie ma w tym nic złego w tym, że ludzie chcą z tego coś wynieść. Co więcej: wierzymy, że to jest właściwa motywacja do wolontariatu. Że najgorszy jest, to jest mój osobisty pogląd, taki rodzaj mizantropii, w której ludzie tak strasznie się skupiają nad tym, że to oni innym pomogli, tak się nad nimi pochylają, bo oni są ci szczęśliwi, a tamci są ci nieszczęśliwi. To nieprawda, każdy kto miał do czynienia z wolontariatem, dostał znacznie więcej niż kiedykolwiek dał. I tak na wolontariat trzeba, moim zdaniem, patrzeć, jako na wyzwanie. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Jeszcze trochę danych od pana, panie Jakubie. Czy są prowadzone badania na temat, kim są wolontariusze? Czy są to osoby z wyższym wykształceniem, czy są to osoby z wykształceniem podstawowym, jakie grupy społeczne reprezentują? JAKUB WYGNAŃSKI: Zachęcam do odwiedzenia portalu www.ngo.pl tam jest cały raport na temat tych badań ze strasznie nudnymi statystykami. Ale ogólnie mówiąc one, jeśli chodzi o wolontariat, potwierdzają to, o czym tutaj była mowa, o czym mówił także ksiądz Łazewski, a mianowicie, że wolontariuszami są ludzie młodzi i starsi; więcej jest kobiet oraz liczba wolontariuszy rośnie wraz z wykształceniem. Jest dość ciekawy rozkład, jeśli chodzi o miasta: generalnie im większe miasto, tym więcej osób jest ochotnikami, bo więcej jest też ofert, z wielkim załamaniem się w Warszawie. To jest takie drapieżne miasto, gdzie ludzie dają trzy razy częściej pieniądze w zachowaniach filantropijnych niż czas (badaliśmy te dwie rzeczy: czy respondenci dają częściej czas czy pieniądze). Otóż warszawiacy dają więcej pieniędzy, ale jeśli chodzi o wciągnięcie ich w robotę, to jakby próbują przehandlować jednym drugie. Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Ja na chwilę przerwę: Warszawa, rzeczywiście pod względem finansowym jest takim ofiarnym miastem. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Ale to znaczy dają pieniądze, ale nie poświęcają swojego czasu, czekają aż kto inny to zrobi? PAWEŁ JORDAN: Ja chciałem powiedzieć, w odniesieniu do wypowiedzi Kuby, jak kiedyś przemówił do mnie argument: miłosierdzie czy miłość. Ludzie nie chcą miłosierdzia, chcą miłości – to dotyczyło matki Teresy z Kalkuty, ale chodziło właśnie o tę postawę pokazywania, jak bardzo pomagam innym. Taki wolontariat na pokaz jest wolontariatem sztucznym, ale chciałbym nawiązać do tych pesymistycznych trochę badań, które przedstawił Kuba, które w praktyce nie wyglądają, według mnie, tak źle. Wydaje mi się, że ważne jest to stwierdzenie, że ludzie nic nie robią, bo nikt ich o nic nie poprosił. Jest bardzo dużo takich osób, które nie wiedzą jak się włączyć, nie wiedzą, kto mógłby z nich skorzystać i tak naprawdę każdy publiczny apel, czy ze strony Centrum Wolontariatu, czy PAH-u lub Caritasu powoduje, że zgłasza się rzesza takich ludzi. Jest potem tak, że cześć z nich się wykrusza, część ma swoje inne sprawy, ale doświadczenia naszego programu centrów aktywności lokalnej opartego o angażowanie ludzi na poziomie lokalnym, o ośrodki pomocy społecznej czy domy kultury powoduje, że tam niemalże eksploduje olbrzymi potencjał. Wystarczy, że się znajdzie jakaś instytucja, która chce zassać wolontariuszy. Chce, widzi, ma pomysł i zaprasza tych ludzi do uczestnictwa, wtedy nagle się okazuje, że jest ich bardzo dużo. I to pokazuje, że szansa na wykorzystanie tego potencjału wolontariuszy tkwi w uruchamianiu mechanizmów włączania ludzi, to jest taka wielka misja dla wszystkich tu siedzących. JAKUB WYGNAŃSKI: Zgoda. Te dane mówią tyle, że mamy kłopot, nie tylko z podażą, ale także ze zorganizowanym popytem. Przypominam, że 60% respondentów, którzy nie byli wolontariuszami mówi, „nie byłem wolontariuszem bo nikt mnie nie poprosił“. PROWADZĄCA: Dobrze. Ja jeszcze na chwilę chciałabym wrócić do przeszłości. Czy tak naprawdę wolontariat zrodził się w Polsce w 1989 roku? PAWEŁ JORDAN: Jako słowo to może się zrodził, natomiast jako zjawisko to raczej nie. PROWADZĄCA: Ale czy on miał swoje zinstytucjonalizowane formy, poza Caritasem, który istniał... Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Caritas też nie istniał przed 1989 r., ponieważ nasi kochani komuniści w 1950 roku raczyli rozwiązać naszą instytucję, a na jej miejsce powołano stowarzyszenie Katolików Świeckich Caritas. Jestem księdzem od roku 1973 i mogę powiedzieć ze swojego własnego doświadczenia, że nie posługiwaliśmy się słowem wolontariat, ale robiliśmy cały szereg rozmaitych rzeczy, o których można dziś powiedzieć, że były robione przez wolontariuszy. To znaczy w parafiach organizowało się pewne formy działalności, gdzie ludzie w sposób całkowicie dobrowolny wykonywali takie czy inne czynności. Na przykład – oczywiście to było związane z kościołem – robiliśmy chodnik wokoło kościoła, remontowaliśmy wieżę, etc., etc. Oni to wszystko wykonywali bezinteresownie i w ramach ich wolnego czasu. Także prowadzono pewne formy pomocy drugiemu człowiekowi. Na przykład pamiętam, że w latach 70. zorganizowaliśmy dużą wysyłkę paczek do Indii, do ojca Żelazko. Pewne formy wolontariatu istniały, natomiast oczywiście nie nazywaliśmy ich wolontariatem. DARIUSZ PIETROWSKI: Przypuszczam, że to nie tylko dotyczy Caritasu. Spójrzmy na to, co się teraz dzieje i działo się od wieków. Pewne formy działań, o których nawet nie myślimy, że to może być wolontariat: np. praca rodziców w komitecie rodzicielskim w szkole. Na świecie jak dwa razy dwa jest cztery, to jest wolontariat. My dopiero teraz to odkrywamy, zastanawiamy się, poznajemy. No rzeczywiście: malowałem te szafki w szkole... DOROTA SZUSZKIEWICZ: Ja bym się nie zgodziła do końca, malowałam szafki, zgłosiłam się do komitetu rodzicielskiego, bo trochę się bałam o swoje dziecko i też nie do końca jest to ofiarowanie swojego serca i pracy dla innych. JANINA OCHOJSKA: Myślę, że trzeba powiedzieć, iż to było jednak pewną formą przymusu i nawet jeśli człowiek chciał robić coś jako wolontariusz, to jednak ten przymus był. Ale to były zupełnie inne czasy. Jeśli dziś ktoś chce być wolontariuszem, to może niezależnie podjąć tę decyzję. Jest mnóstwo organizacji, w których można pracować. DOROTA SZUSZKIEWICZ: przeczytałam: 60 tysięcy... Ile jest więc organizacji pozarządowych? Ja JAKUB WYGNAŃSKI: To nawet nie jest kwestia tego, jaka jest ich liczba. Ale ja chcę wrócić do wolontariatu. Jedno ze złudzeń, które się powtarza – jest to kwestia zaklinania rzeczywistości – czy to co było kiedyś, to się da nazwać wolontariatem, czy nie. Tradycja tego słowa jest oczywiście starsza niż rok 1989. Jest to kwestia bardziej językowa. Rzeczywiście wiele faktów sprzed 1989 r. spowodowało rodzaj zawłaszczania wolontariatu przez tak zwaną pracę społeczną (często nie mającą wiele wspólnego z dobrowolnością). Niedobrze wspominamy czas kiedy władza próbowała się niejako „ucharakteryzować“ jako Państwo wspierane przez entuzjastycznych obywateli. Część pokolenia, i chodzi tu raczej o pokolenie moich rodziców, jeżeli kiedykolwiek pomyliło działalność społeczną z czymś, co było de facto formą serwitutów na rzecz różnych instytucji, to wtedy ma z tym kłopot i czasami to wraca bardzo bólem głowy. Ale tradycja wolontariatu w tym właściwym znaczeniu jest bardzo bogata: jest to tradycja zaangażowania kościelnego, niepodległościowego – autentycznej działalności społecznej. W końcu 1989 rok nigdy by się nie wydarzył, gdyby Polacy nie mieli wcześniej pewnych zdolności samoorganizacji, także społecznej. Ja ze wzruszeniem wspominam tamte czasy i myślę, że były to najlepsze czasy tak rozumianego wolontariatu i my, co tu dużo gadać – mamy je za sobą. JANINA OCHOJSKA: Był kiedyś klub niewidzialnej ręki... PAWEŁ JORDAN: i opiekunowie społeczni – jak się chodzi do ośrodków pomocy społecznej i kiedy pracownicy socjalni przerabiają pojęcie wolontariat, to mówią: „aaa... w zasadzie to są ci nasi opiekunowie społeczni“. Nikt nie chce jednak wracać do tych pojęć, tzn. do ochotników, opiekunów. Na szkoleniu zaczynamy od znalezienia dobrego synonimu słowa wolontariusz – i takiego słowa nie ma. Mnie się wydaje, że właśnie z tradycją centrów wolontariatu wprowadzaliśmy świadomie nowe słowo – jeszcze w latach 1992-1993, właściwie to słowo nie istniało. W języku polskim posługiwano się terminem ochotnik i my świadomie używaliśmy słowa wolontariat, wolontariusz wprowadzając konotację bardziej profesjonalnego zorganizowania, co jest bardzo ważne w filozofii działania centrów wolontariatu: tworzyć wolontariat w jakiś sposób bardziej zorganizowany i właśnie taki, który nie niesie w sobie tych złych pojęć, które ciągną za sobą słowa ochotnik, opiekun społeczny, społecznik czy aktywista. DARIUSZ PIETROWSKI: Ja bym chciał jeszcze odnieść się do pytania, które próbowała pani zadać: ilu jest wolontariuszy w Polsce i do podnoszonych wcześniej dylematów, czy komitet rodzicielski to był wolontariat, czy harcerstwo lub działalność religijna, to jest wolontariat. Myślę, że jest to ważne, żeby powiedzieć i zastanowić się, bo często te pytania padają: A ilu jest wolontariuszy? Taką magiczną liczbą, która wynika z badań przeprowadzonych przez Stowarzyszenie KLON/JAWOR jest: dwa miliony. Szczególnie w ubiegłym roku ta liczba został ugruntowana w świadomości społecznej, ponieważ w związku ze Światowym Rokiem Wolontariatu ukazało się wiele publikacji na temat wolontariatu. Ale teraz pada taki zarzut: bo we Francji, czy w Stanach Zjednoczonych, co drugi albo prawie każdy obywatel jest wolontariuszem. No tak, tylko tam co drugi albo prawie każdy pracował w komitecie rodzicielskim, był harcerzem, działa w parafii. Będąc za granicą, kiedy pokazywano mi świetny przykład wolontariatu, byłem mile rozczarowany tym, co znam z Polski – bo rodzice, którzy zorganizowali dzieciom w sobotę grę w baseball, zrobili im kanapki i napoje, to byli wolontariusze. DOROTA SZUSZKIEWICZ: To można powiedzieć, że znacznie więcej mamy wolontariuszy niż liczyliśmy... DARIUSZ PIETROWSKI: Zależy jak my to definiujemy i do czego chcemy to odnosić. JAKUB WYGNAŃSKI: Możemy różnie kombinować i czarować nad liczbami, ale naprawdę jest ich znacznie mniej. DARIUSZ PIETROWSKI: Absolutnie nie chcę powiedzieć, że w Polsce jest więcej ochotników niż w USA. Ale mówię: kiedyś były inne formy, inaczej to określaliśmy, nie nazywaliśmy tego, co robimy społecznie wolontariatem. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Do tej pory wolontariusze działali z potrzeby serca i nie było ustawy dotyczącej wolontariatu. Teraz ma się to zmienić. Jakie sprawy ta ustawa ma regulować, co ma zmienić? Czy ona ma poprawić los wolontariuszy i organizacji pozarządowych? Czy przeciwnie? DAGMIR DŁUGOSZ: W obecnym stanie prawnym, który próbuje się zmienić, jasne jest, że organizacje pozarządowe, które są zainteresowane współpracą z wolontariuszami muszą szukać różnych form prawnych dla ich działalności. W różnych broszurach można przeczytać rozważania, jak zrobić to najlepiej, ale jasno z nich wynika, że tak naprawdę są to karkołomne operacje prawne. Oczywiście, można znaleźć wyjście, ale chyba nie tędy droga. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Ale czy potrzebna jest ustawa dotycząca wolontariatu? DAGMIR DŁUGOSZ: Wydaje się, że jeżeli wolontariat ma na stałe zagościć jako forma aktywności społecznej, społecznie użytecznej, wspierającej na dodatek funkcjonowanie struktur publicznych i organizacji pozarządowych, które współpracują z administracją publiczną, to pewne podstawowe regulacje są niezbędne. Ponadto należałoby się zastanowić, czy te deklaracje dotyczące motywacji, o których mówił Jakub, nie odnoszą się jednak do pewnych kwestii prawnych. Prawdopodobnie ludzie nie wyrażają tego wprost, ale gdyby zbadać te motywacje wydaje mi się, że sam fakt mówienia, przy debacie prawnej dotyczącej ustroju sektora pozarządowego, o wolontariuszach i o odróżnianiu wolontariatu w systemowy sposób od pracy zarobkowej ma pewien sens. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Pan reprezentuje ministerstwo, pozostali państwo siedzący przy naszym stole – organizacje pozarządowe. Czy organizacje pozarządowe chciały, by taka ustawa powstała i czy opracowany projekt ustawy zgadza się z państwa intencjami? Jak to jest? PAWEŁ JORDAN: Ja myślę, że trzeba określić, czy organizacje pozarządowe chciały. My reprezentujemy część tych organizacji. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Rozumiem. Czy państwo tutaj zebrani czuli potrzebę prawnego uregulowania wolontariatu? PAWEŁ JORDAN: Staram się od wielu lat współpracować z instytucjami publicznymi, właśnie takimi jak ośrodki pomocy społecznej itd. Brak regulacji prawnych dotyczących wolontariatu jest wielką przeszkodą. Podstawowa trudność polega na tym, że nie ma zwykłego sformułowania, które mówi: „są wolontariusze i wolno im pracować w ośrodku pomocy społecznej“. Ja muszę swoją energię i czas, poświęcać na to, żeby przekonywać, że kierownicy tych placówek mogą zatrudniać wolontariuszy, zamiast wykorzystać ją na tworzenie ich optymalnych modelów pracy. Wydaje mi się, że to jest podstawowy argument. Trzeba wybić z ręki taki argument, że tego zjawiska nie ma, że nie wolno z wolontariuszami pracować i dopiero wtedy możemy rozmawiać merytorycznie: czy oni są potrzebni, czy będą robić coś pożytecznego, a nie będziemy marnować czasu na dyskusje, czy w ogóle wolno wolontariuszom wejść do jakiejś placówki. Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Jak nazwać te działania, żeby nie być w konflikcie z prawem? DAGMIR DŁUGOSZ: Polskie prawo pracy mówi po prostu, że pracy nie wolno świadczyć nieodpłatnie. Wypłata wynagrodzenia jest bezwzględnym nakazem pracodawcy obłożonym sankcjami karnymi i stąd biorą się różnego rodzaju zabiegi interpretacyjne, jak wykorzystać umowę zlecenia, umowę o dzieło. Powiedziałbym, że w gruncie rzeczy uczy to wolontariusza omijania prawa. Jest to pewna nieczysta sytuacja – przychodząc po to, by swoją aktywność koncentrować na jakiś społecznie użytecznych celach od razu jedną z istotnie społecznych rzeczy, jaką jest pewność prawa zaczyna się omijać. Wolontariusz dowiaduje się, że jak chce zrobić coś dobrego, prawo, które powinno być tą ostoją porządku, na to mu nie zezwala. Wydaje nam się, że jest to ważne, aby to zmienić. JAKUB WYGNAŃSKI: W czasach komunistycznych komentarz do kodeksu pracy wprost mówił, że pojęcie wolontariatu jest obce socjalistycznym stosunkom pracy i stanowi rodzaj ukrytego wyzysku pracownika przez pracodawcę. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Może wróćmy do ustawy. Pan powiedział, jak się ubezpieczyć, a my nie powiedzieliśmy, że wolontariusz będzie miał możliwość bycia zatrudnionym w pewnym sensie, bo będzie miał pokryte ubezpieczenie społeczne. JAKUB WYGNAŃSKI: Potwierdzę to, co mówił Paweł Jordan. Na ten temat są różne zdania, niektóre wprost są takie: nie z powodów materii prawnej, tylko dlatego, że wolontariat jest tak płynnym, „uroczym i lekkim“ zjawiskiem, że jakakolwiek interwencja legislacyjna zniszczy strukturę tego zjawiska, że to powinno być inaczej. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Takie spontaniczne .... JAKUB WYGNAŃSKI: To jest dość sentymentalny pogląd, ale żeby było jasne: z tą ustawą trzeba bardzo uważać: ona nie może przeregulować kwestii wolontariatu, tym niemniej musi ona uwzględniać kilka interesów. O jednym z nich mówił Paweł Jordan. Tak jak w stosunku do instytucji typu pozarządowego pojęcie wolontariatu należy do kanonu wartości. 87% organizacji pracuje z wolontariuszami – częściej lub rzadziej. Tak dla instytucji publicznej z punktu widzenia ustroju prawa, nie jest tak, że co nie jest dopuszczone jest z natury rzeczy zgodne z prawem. Po pierwsze: istotnie, jeśli ktoś nie ma intencji dopuszczenia czy wpuszczenia wolontariusza do instytucji może powiedzieć: „chciałbym zobaczyć przepis z którego wynika, że mógłbym to zrobić“. Między innymi dlatego, żeby poszerzać wyobraźnię, także urzędników, taka ustawa jest potrzebna. Po drugie: ta ustawa ma także zabezpieczać interesy wolontariuszy. Od dawna robi się jakieś straszliwe łamańce, żeby wolontariusza, który dla nas pracuje można było ubezpieczyć. Czasami jest to ważne, aby można mu było zwrócić koszty przejazdów, zapłacić za jego udział w szkoleniach. Obecnie to wszystko dla osób, które nie są pracownikami, nie są zatrudnione w organizacji, jest bardzo karkołomne. Trzeba to sobie otwarcie powiedzieć. Po trzecie: to chroni w jakimś sensie interesy samego wolontariusza. Żeby było jasne: nie wszystkie kraje mają regulacje prawne dotyczące wolontariatu. Takie rozwiązanie ma Hiszpania, wprowadzili je Czesi, różne kraje różnie do tego podchodzą. Na przykład w USA, gdzie wolontariat jest bardzo rozwinięty, jest ustawa o ochronie praw wolontariuszy. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Jeszcze chciałabym wrócić do tej ustawy i do tego projektu. Po kolei, co jest proponowane w owej ustawie. Punkt po punkcie. Czy mógłby nam pan wyjaśnić? DAGMIR DŁUGOSZ: Po pierwsze ustawa stanowi o podmiotach, które ze świadczenia wolontariuszy mogą korzystać. Jest to administracja publiczna, jednostki jej podporządkowane i organizacje pozarządowe. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Prywatne firmy nie... DAGMIR DŁUGOSZ: Prywatne firmy nie, ponieważ mogłoby to naruszać właśnie zasadę świadczenia pracy za wynagrodzeniem. Byłby to nieuczciwy sposób konkurowania, a z drugiej strony być może nawet wyzysku pracownika. Jednakże nawet te organy administracji publicznej i jednostki podporządkowane, które prowadzą działalność komercyjną będą miały zakaz korzystania z pracy wolontariuszy. Np. tak zwane gospodarstwa pomocnicze przy administracji publicznej mają ośrodki wczasowe i one prowadzą działalność komercyjną, bo sprzedają swoje usługi i w nich nie będzie można zatrudnić wolontariusza, zresztą nie miałoby to sensu, bo ta działalność nie dotyczy tak naprawdę pożytku publicznego. Natomiast w wielu sferach, którymi administracja publiczna się zajmuje, nawet najwyższe organy władzy mogłoby mieć to znaczenie. Nawet przedłużenie przez wolontariusza praktyki, którą odbywał w organach administracji publicznej i dalsza jego pomoc przy pracach legislacyjnych, mogłoby mieć sens. Wokół pewnych kwestii trwają w tej chwili dyskusje, mimo że projekt zawiera określone rozwiązania i już znajduje się w sejmie, ale sprawa pozostaje otwarta. To jest przede wszystkim charakter obowiązkowy czy dobrowolny szeregu świadczeń i obowiązków. I tutaj do pewnego stopnia zderzają się interesy organizacji pozarządowych i wolontariuszy, a także, o czym moim zdaniem nie należy zapominać, a o czym mówił Jakub, osób, które z tych świadczeń korzystają. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Na czym to polega? DAGMIR DŁUGOSZ: Polega to np. na tym, że wprowadzamy zasadę, że wolontariusz powinien zostać przeszkolony w tej dziedzinie, którą będzie się zajmował. Organizacje pozarządowe uznały, że jest to zbyt enigmatyczny zapis, że może być kluczem do odrzucania wolontariuszy. I tę uwagę przyjęliśmy, ale raczej stosowalibyśmy ją do takich sytuacji, w której świadczenie określonych usług jest regulowane na przykład w odniesieniu do pracowników jednostek administracji publicznej ze względu na dobro osoby, której się służy. Są pewne umiejętności specjalistyczne, techniczne, pewne normy, które wolontariusz także powinien znać i wykonać. Temu też służy szkolenie w dziedzinie BHP. I to są przepisy, które mają w tle interes osoby trzeciej, a także oczywiście wolontariusza. Są również przepisy, które odnoszą się wprost do wolontariusza i jego korzyści, jak np. tak zwane ubezpieczenie wypadkowe. I w tej sprawie zaproponowano dwa rozwiązania: kiedy wolontariusz będzie zatrudniony na miesiąc, korzystający z usług, czyli np. organizacja pozarządowa powinna zawrzeć ubezpieczenie komercyjne od następstw nieszczęśliwych wypadków, a powyżej tego okresu będzie rozwiązanie w ustawie tzw. wypadkowej, którą obejmie się wolontariuszy z tytułu świadczenia usług normalnym ubezpieczeniem z budżetu państwa. Można oczywiście dyskutować, co to jest krótkookresowy czy długookresowy wolontariat. Miesiąc został stworzony jako pewna cezura czasowa. Istotna jest również kwestia ubezpieczenia zdrowotnego wolontariuszy. Przyjęło się w Polsce, po części dlatego, że system ubezpieczeń zdrowotnych ma kłopoty finansowe, iż osoby odpowiedzialne za ten system starają się maksymalizować przychody do tego systemu, czyli oskładkowywać właściwie każdą działalność. Można powiedzieć, że wolontariusz poza świadczeniem wypadkowym, które zapewni mu odszkodowanie, może znaleźć się w sytuacji, która zmusi go do ponoszenia kosztów dłuższego leczenia. DOROTA SZUSZKIEWICZ: I co wtedy? DAGOMIR DŁUGOSZ: W tej kwestii ostatecznie przyjęto (i to różni dotychczasowe stanowisko, o którym organizacje pozarządowe wiedzą), że to będzie ubezpieczenie dobrowolne. Korzystający, czyli organizacje pozarządowe będą mogły opłacić ubezpieczenie. Czyli wszystkie osoby, które będą ubezpieczone z innego tytułu, czyli przede wszystkim pracownicy, studenci, członkowie rodzin pracowników właściwie będą mieli normalne ubezpieczenia zdrowotne. Może nie z tytułu wolontariatu, ale dlatego że są uprawnieni z innego tytułu. Natomiast jeżeli by się coś stało, wymagałoby długotrwałego leczenia, to nikt nie będzie mógł powiedzieć, takiej osobie, że tobie nie przysługuje leczenie szpitalne czy opieka, gdyż nie byłeś ubezpieczony. Oczywiście, to może wywołać pewne skutki po stronie systemu ubezpieczeń zdrowotnych, ale nie należy też zakładać, że bycie wolontariuszem spowoduje jakiś duży wzrost zachorowalności. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Czy ryzykowny jest zawód wolontariusza? DAGOMIR DŁUGOSZ: W Polsce nie ma takich badań, żeby powiedzieć dokładnie jak często wolontariusze, oby jak najrzadziej, ulegają wypadkom przy świadczeniu usług. Myślę, że państwo siedzący w studio też takich danych nie mają. Ale na przykład są takie sytuacje, że wolontariusz pomagając przy usuwaniu skutków klęsk żywiołowych, czyli to się dzieje często w sytuacji ryzykownej i dramatycznej. Wtedy wolontariusz może ponieść uszczerbek na zdrowiu. I o tym też nie można zapominać. JAKUB WYGNAŃSKI: Niektóre grupy, tak jak TOPR, WOPR mają swoje rozwiązania i są wyspecjalizowane w świadczeniu określonej pomocy. Ale czasami, gdy pojawia się jakaś klęska, ludzie rzucają się do pomocy, a później, jak nie daj Boże się coś zdarzy..., to są chyba najbardziej smutne i kłopotliwe sytuacje – ktoś poświęcił coś z siebie, a w gruncie rzeczy zostaje potem kompletnie z niczym. Ja bym sparafrazował, to o czym mówił dyrektor Długosz, że tutaj naprawdę nie chodzi tylko o interes organizacji, my też tak próbujemy to widzieć. Możemy mówić, że organizacje mają kłopoty, nie mają pieniędzy i że trudno cokolwiek wymuszać. Ale ani ja, ani zapewne nikt z tutaj obecnych nie wysłałby swoich dzieci czy podopiecznych na kolonie, gdzie zaplanowano zabawy w wodzie i nie wiemy, czy wolontariusz, który się nimi opiekuje, sam umie pływać. To jest w interesie samych wolontariuszy, bo nie byłoby gorszej zasadzki niż to, że nagle okazałoby się, iż wolontariusz to jest ktoś, kto z tego powodu, że nie pobiera wynagrodzenia, nie musi mieć żadnych kwalifikacji. Ale cieszymy się, że na antenie prowadzimy debatę, bo my jesteśmy w pewnym sporze z rządem. Chcemy, aby zapis o ubezpieczaniu wolontariuszy miał charakter fakultatywny, co sprowadza się do tego, że jeśli będą mogły i będzie je na to stać, to zapłacą za ubezpieczenia, a jeśli nie to trudno. Zresztą przypomnijmy, że wolontariusz wielu z tych świadczeń, o których mówimy, może się zrzec. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Czy Państwo są zadowoleni z projektu tej ustawy? Czy są jakieś kontrowersje? JAKUB WYGNAŃSKI: To na oddzielną audycje? DOROTA SZUSZKIEWICZ: Nie, na teraz, na już. JAKUB WYGNAŃSKI: To bardzo skomplikowany temat. To jest ustawa, która poza fragmentem o wolontariacie zawiera wiele bardzo złożonych wątków. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Ograniczmy się tylko do wolontariatu, dziś rozmawiamy tylko o wolontariacie. JANINA OCHOJSKA: My jesteśmy zadowoleni z tej ustawy o tyle, że ona zapewnia nam możliwość ubezpieczenia wolontariusza, zwrócenia mu kosztów podróży, nie musimy robić żadnych wygibasów, tylko rzeczywiście możemy pokryć te wydatki. Zwłaszcza dotyczy to tych wolontariuszy, którzy jeżdżą czy jeździli w konwojach albo ci, którzy pracują w misjach w Kosowie, w Groznym, w Czeczenii – ci ludzie muszą być ubezpieczeni. Czasami jest potrzeba sformalizowania stosunku między nami a wolontariuszem, zwłaszcza jeżeli ta praca dotyczy bardzo odpowiedzialnych zadań. Ale ja bym się też przychylała do tego, co mówił Kuba, że zbytnie sformalizowanie tej całej działki nie byłoby zbyt dobre. Ustawa powinna być taka, żeby bronić interesu wolontariusza, dać organizacjom możliwość legalnego korzystania z ich pracy i tyle. DOROTA SZUSZKIEWICZ: A to nie jest tak, że ta ustawa spowoduje, że jednak organizacje zajmujące się zatrudnianiem wolontariuszy być może będą musiały ponieść pewne koszty z tym związane i to wyhamuje troszkę ten ruch? PAWEŁ JORDAN: Mi się wydaje, że próbujemy to jakoś sensownie rozwiązać – my cały czas zachęcamy, czy jako centra wolontariatu, czy centra aktywności lokalnej, czy ośrodki wspierania organizacji pozarządowych, żeby jednak ubezpieczać wolontariuszy. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Czyli to państwu bardziej zależy na tej ustawie? PAWEŁ JORDAN: Tak, nam zależy, żeby po prostu nie spalić tego ruchu. W zasadzie u nas się nic nie zmieni. Pojawił się problem z ubezpieczeniami zdrowotnymi i zaczynało się robić, powiedziałbym, gorąco. Bo jeśli byłyby one obligatoryjne, to koszty zaczynają rosnąć i nagle możne nastąpić wylanie dziecka z kąpielą. Chciałbym wrócić do tego, czy ustawa nam pomoże. Ja myślę, że casus PAH-u, to jest pojedyncza organizacja. Dla mnie jako człowieka, który wprowadza ten ruch do różnych instytucji, jest konieczność, żebym ja miał wolną drogę do tego, że to zjawisko jest nazwane. W zasadzie wystarczyłby paragraf mówiący, że można zatrudniać wolontariuszy w instytucji publicznej, która działa na rzecz swojego środowiska lokalnego. Ja się nie muszę wtedy z nikim spierać, czy można, czy nie można. Myślę, że jest drugi nurt prezentujący swój stosunek do tej ustawy, środowiska prawników, którzy z reguły tworzą przepisy prawne i mówią: „nie, nie to społeczeństwo samo musi dochodzić do samoświadomości.“ Ja to bardzo lubię, tylko oni nie rozmawiają z tymi dyrektorami ośrodków pomocy społecznej ani domów kultury, tylko mówią, że ktoś musi dochodzić do tej samoświadomości. A mnie się wydaje, że nie należy tracić energii na przekonywanie, tylko wystarczy powiedzieć „wolontariusze mogą pracować w tej placówce“. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Czyli tak naprawdę otworzy to wiele miejsc dla wolontariuszy. Czy ta ustawa też zachęci ludzi do tego, aby brać udział w takiej działalności? JAKUB WYGNAŃSKI: Myślę, że ustawy nie kreują motywacji. Tak naprawdę, one tworzą podstawy prawne dla tych, którzy chcą coś zrobić. Jedna rzecz jest ważna: praca wolontariuszy, którzy nie pobierają wynagrodzenia nic nie kosztuje – to groźny stereotyp. W istocie dla organizacji tworzenie miejsc pracy dla tych ludzi i ich szkolenie czy ubezpieczenia wymagają nakładów finansowych. Wiara w to, że wolontariusze to niekończący się rezerwuar ludzi, którzy przychodzą i których praca kompletnie nic nie kosztuje jest fałszywa. To prawda – nie kosztuje ich wynagrodzenie, ale z różnych powodów, jeśli chcemy, żeby wykonywali dobrze swoją pracę, to ta praca kosztuje. Jeśli nie bezpośrednio te osoby, to organizacje – wymaga to pracy koordynatora i różnych innych rzeczy, które powodują, że ich praca się jest sensowna. To oni jako jedyni rezygnują z wynagrodzenia i to jest ich wyborów. Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Uważam, że sprawa wolontariatu w podstawowych kwestiach powinna być uregulowana prawnie. Ponieważ, tak jak pani Janina Ochojska, w pewnych przypadkach mamy duże problemy, kiedy wysyłamy wolontariuszy do trudnych krajów, gdzie jest bardzo niebezpiecznie. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Gdzie Caritas wysyła wolontariuszy? Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Na przykład wysyłamy ochotników do Afryki Środkowej, do Ruandy czy Konga, a tam najbezpieczniej nie jest. Wolałbym, żeby te sprawy były też uregulowane prawnie, a nie są. Wysyłam człowieka i on tam po prostu jest. Z drugiej strony musimy pamiętać, że to słowo „wolontariat“ pochodzi od pięknego łacińskiego czasownika „volo, velle, volui“ to znaczy „chcę, pragnę“. Zawiera się w nim pewna doza spontaniczności. Czegoś, co ja rzeczywiście z siebie chcę dać. Ale z drugiej strony ten, który chce z tej spontaniczności skorzystać musi zapewnić odpowiednie warunki tej właśnie osobie. I jeszcze mam pytanie do pana Długosza. Mowa jest o organizacjach pozarządowych. Jak wiemy, katolicka Caritas czy ewangelickoaugsburska Diakonia, czy prawosławna Eleos, działają na postawie specjalnych umów Państwo-Kościół. Czy mieścimy się w związku z tym w sformułowaniu organizacje pozarządowe czy też nie? DAGMIR DŁUGOSZ: Ja bym powiedział w ten sposób: to po części jest zależne od naszych prac, które zgodnie ze wspólną decyzją Episkopatu i rządu w ramach prac Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu prowadzimy. Rozstrzygną one udział jednostek prawnych Kościoła katolickiego i innych kościołów i związków wyznaniowych w tej regulacji. Gdybyśmy tych rozmów nie prowadzili, gdybyśmy nie zastanawiali się, jak te sprawy uregulować na pewno powiedziałbym, że się mieszczą. Choć można mieć pewne wątpliwości. Natomiast w trakcie tych prac doszło do istotnych rozważań: czy organizacje pozarządowe to także organizacje kościelne. I w tej sprawie podczas dyskusji z prawnikami reprezentującymi Episkopat dochodziliśmy do wniosku, że w zasadzie tak. Ale liczy się także świadomość instytucji publicznych, które współpracują z wolontariuszami i zdaniem strony kościelnej w ich świadomości organizacje kościelne nie są organizacjami pozarządowymi. Dlatego jest prośba, aby wymienić je z nazw, co spowoduje większą jasność i umożliwi uniknięcie problemów interpretacyjnych już na tym niskim szczeblu, gdzie tak, jak tu wszyscy podkreślają, jeśli urzędnik nie ma jasnego przepisu, to często będzie się zasłaniał tą niejasnością. Ponadto ja bym chciał dodać w sprawie tej dyskusji na ile wolontariat ma być szeroko uregulowany, na ile nie, że w gruncie rzeczy ta regulacja chyba nie jest duża. Gdybyśmy na przykład chcieli uregulować pracę wolontariusza tak jak pracownika, czyli wydawać kodeks wolontariusza czy też jak zatrudnionego np. w aparacie sądowym, gdzie jest ustawa, która mówi w kilku rozdziałach, jakie są uprawnienia, obowiązki sędziego czy też urzędnika administracji państwowej, to oczywiście nie miałoby to sensu. To jest tak bogata sfera, że trudno byłoby ją ująć w taki jednoznaczny sposób. Jeżeli w ogóle miałaby być mowa o jakimś kodeksie wolontariusza, to pewnie są jakimś kodeksie standardów jego postępowania i standardach etycznych – w tym rozumieniu można by mówić o kodeksie. I myślę, że możliwa jest taka ewolucja tej grupy osób, która w wolontariat się angażuje że po pewnym czasie takie oddolne standardy się wykształcą i to środowisko zacznie widzieć się jako środowisko świadome swoich interesów i praw. Te osoby, które dziś są wolontariuszami z pewnością mają taką świadomość, ale te, które jak mówił Jakub Wygnański, zastanawiają się, bo nikt się do nich nie zwrócił, być może takiej świadomości by nabrały. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Na jakim etapie są prace nad tą ustawą i kiedy ona wejdzie w życie? DAGMIR DŁUGOSZ: Ta ustawa, czy też ta regulacja jest oparta o dwa projekty aktów prawnych: Ustawę o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, która została już przyjęta przez rząd i znajduje się w parlamencie oraz ustawę wprowadzającą tę ustawę. Aczkolwiek prace nad pierwszym aktem prawnym obecnie nie trwają, w oczekiwaniu na drugi projekt – przepisy wprowadzające tę ustawę. W tej sprawie zastosowano technikę legislacyjną polegająca na tym, że w przypadku, kiedy określona regulacja ustrojowa wymaga zmian w dużej ilości ustaw, a tutaj mamy do czynienia z ponad 20 ustawami, to wprowadza się ustawę o charakterze wprowadzającym. Można to zobaczyć na przykładzie ustawy o reformie samorządu terytorialnego. Marszałek sejmu uważa, że trudno byłoby odrywać, niezależnie od tego podziału, prace nad oboma aktami prawnymi. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Ale tak w przybliżeniu: jeszcze w tym roku? DAGMIR DŁUGOSZ: Podstawowe założenie jest takie, że ustawa wejdzie w życie, poza paroma przepisami, które w bardzo znaczący sposób rzutują na przychody budżetu państwa, od 1 stycznia 2003 roku. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Czyli jeszcze parę miesięcy musimy poczekać. DAGMIR DŁUGOSZ: Proces legislacyjny z pewnością musi potrwać. Na pewno byłoby dobrze, aby on był z jednej strony solidny, a z drugiej strony szybki. Już nie chodzi o to, aby prędko uchwalać pewne rzeczy tylko o to, że dobra legislacja to taka, o której można się dowiedzieć ze stosownym wyprzedzeniem i oczywiście taka debata temu służy. Ale warto by było, aby zostało to tak uchwalone, aby pozostało jeszcze co najmniej kilka tygodni na szerokie informowanie o niej nie tylko w środowisku organizacji pozarządowych, w którym ta wiedza jest już coraz szersza. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Na koniec warto wskazać, gdzie osoby, które chcą być wolontariuszami mogą się zgłosić. JANINA OCHOJSKA: Adres można znaleźć na naszej na stronie internetowej www.pah.ngo.pl. W PAH-u jest koordynator wolontariuszy i każdemu, kto się do nas zgłosi na pewno pomoże. DARIUSZ PIETROWSKI: Ja z kolei powiem, że zgłaszając się do centrów wolontariatu, których jest w Polsce 18 w różnych miastach, można uzyskać podpowiedź co dalej, gdzie pójść, co robić i jak się przydać. Ale też zachęcałbym do tego, aby pukać, pytać, np. w szpitalu, w domu dziecka, w organizacji pozarządowej, w parafii, bo wolontariat nie musi być tylko tak zinstytucjonalizowany, że oto jestem wolontariuszem w Centrum Wolontariatu czy w Caritasie albo w PAH-u – można robić wiele pożytecznych rzeczy poza organizacjami. Centra Wolontariatu dysponują stroną internetową www.wolontariat.org.pl, na której można znaleźć adresy centrów w najbliższych swojego miejsca zamieszkania JAKUB WYGNAŃSKI: Mowa była o tym, że organizacje pozarządowe rzeczywiście zatrudniają wolontariuszy i rzeczywiście można korzystać z wyspecjalizowanej oferty pośrednictwa. Jest taki portal: www.wolontariat.ngo.pl – tam są umieszczone adresy organizacji i instytucji, które chcą skorzystać z pomocy wolontariuszy. My (Stowarzyszenie Klon/Jawor, Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu – przyp. red.) w zeszłym roku, z okazji 5 grudnia, który jest Międzynarodowym Dniem Wolontariusza, robiliśmy z Gazetą Wyborczą akcję „Gazeta o Wolontariacie“, w której zebrano około 700 ofert i można je znaleźć w Internecie. Ale można też pod tym adresem lub w portalu www.ngo.pl znaleźć organizację, która jest stosunkowo blisko i tam zapukać. Szukać również trzeba na własną rękę, to znaczy nikt z nas, najprawdopodobniej, nie ma dobrego wykrętu, że w najbliższej okolicy nikt nie potrzebuje pomocy. Na pewno tak nie jest – tego możemy być najzupełniej pewni. Dziś nie mówiliśmy o tym, że wolontariat jest także powiązany z rynkiem pracy. I moim zdaniem, insynuacje na temat omawianej ustawy pojawiające się w mediach, że jest to ukryta operacja na rzecz zbicia wskaźników bezrobocia są kompletnie absurdalne. Natomiast staje się oczywiste, że urzędy pracy, służby zatrudnienia, powinny coraz lepiej wiedzieć o tym, jak organizować pracę dla wolontariuszy i rozumiem, że one mają inne kłopoty, bo przecież ludzie przychodzą tam zdesperowani, żeby szukać pracy. I to jest naturalne dziedzina współpracy między urzędami pracy a centrami wolontariatu. DOROTA SZUSZKIEWICZ: Nie mówiąc o tym, że nawet jeśli człowiek nie ma pracy i jeśli stać go jeszcze to na, aby być wolontariuszem to jest to dobry punkt w CV, kiedy mówimy, że wykonywaliśmy określone prace, czasami wysoce wyspecjalizowane. JAKUB WYGNAŃSKI: Ja już mogę powiedzieć, jako pracodawca, obecnie na rynku pracy, nawet takim jak warszawski, który kiedyś był taki, że tu można było łatwo znaleźć pracę, to co się przede wszystkim liczy, to jest doświadczenie – nawet nie to, ile kto zarabiał, ale czy kiedykolwiek miał do czynienia z jakąkolwiek pracą. Przecież nie przypadkiem, o tym też nie mówimy, ludzie chcą pracować za darmo także w biznesie, bo chcą nabyć jakiegokolwiek doświadczenia i tego nie ma co ukrywać. Wolontariat nie rozwiąże problemów, nie jest panaceum na bezrobocie, ale często może pomóc w ograniczeniu jego skutków. Choćby związanych z tym, że ludzie, którzy długo pozostają bez roboty czasem tracą wiarę, że są komukolwiek potrzebni. To że są między ludźmi i to że mogą coś zrobić, i to że są pożyteczni, naprawdę jest dużą wartością. Nie ma co nikogo oszukiwać, że jest to próba zastąpienia rozwoju gospodarczego pracą darmową – to jest kompletny absurd. Ale bezrobocie jest to złożony proces, złożony problem i częściowo wolontariat coś w tym może pomóc. Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Dam tylko krótki przykład: wybraliśmy na sekretarza generalnego Caritas Europa Holendra, który doświadczenie, które było nam potrzebne, zdobył jako wieloletni wolontariusz w rozmaitych organizacjach pozarządowych. DOROTA SZUSZKIEWICZ: O wolontariacie rozmawialiśmy: z panią Janiną Ochojską, z panem Dagmirem Długoszem, z księdzem dr Wojciechem Łazewskim, z panem Jakubem Wygnańskim, z panem Pawłem Jordanem, i z panem Dariuszem Pietrowskim. Opracowanie: Malwina Kalbarczyk i Marian Maciuła Debata radiowa o wolontariacie zorganizowana przez Radio TOK FM i Centrum Wolontariatu w Warszawie, która odbyła się 13 maja 2002 roku w Centrum Organizacji Pozarządowych Szpitalna w Warszawie. Nowe spojrzenie na stare problemy Wolontariat to forma budowania świadomego, aktywnego i otwartego społeczeństwa obywatelskiego. Organizacje pozarządowe, grupy i ruchy samopomocowe powstające, aby przeciwdziałać negatywnym zjawiskom społecznym, nie mogłyby skutecznie funkcjonować, gdyby nie zaangażowanie wolontariuszy – siły sprawczej przemian społecznych, budowania społeczności i więzi lokalnych. Dzisiaj, organizacje pozarządowe i w o l o n t a r i a t to elementy, które z różnym natężeniem na stałe są wpisane już w nasze codzienne życie. Podobnie trwałe i nieodwracalne jest funkcjonowanie instytucji wolontariatu zarówno w środowisku pozarządowym, jak i w sektorze publicznym. Centrum Wolontariatu od początku swojej działalności rozwijało współpracę z organizacjami pozarządowymi i instytucjami publicznymi, wśród których jednymi z pierwszych były ośrodki pomocy społecznej. Zmiana modelu państwa z opiekuńczego na model wspierający aktywność obywateli, doprowadziła stopniowo do przeformułowania celów i zadań polityki społecznej. Jednym z przejawów tego procesu była nowa ustawa o pomocy społecznej, i jej kolejne nowelizacje, która w system pomocy państwa wprowadziła zasadę pomocniczości. Zgodnie z nią państwo jest ostatnim ogniwem w łańcuchu pomocy, której należy udzielić osobie jej potrzebującej. Po pierwsze powinni to czynić: rodzina, sąsiedzi, społeczność lokalna, gmina itp. Zasada pomocniczości otworzyła także drzwi wolontariuszom. W wielu sytuacjach ich pomoc okazała się wręcz niezbędna, szczególnie dla osób samotnych. Pracownicy socjalni ze względu na obciążenie wieloma obowiązkami nie są w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb osób, które zgłaszają się po wsparcie do ośrodka pomocy społecznej, część osób przekracza o niewielki procent ustawowy próg umożliwiający ubieganie się o pomoc, a część po prostu nie chce skorzystać z „państwowej“ pomocy, to sprawia że wolontariusze we wszystkich tych sytuacjach są potrzebni. Dlatego sfera pomocy społecznej okazała się naturalnym i bardzo dobrym podłożem do rozwijania współpracy z instytucjami publicznymi. Wolontariat daje nowe spojrzenie na stare problemy. W polskim systemie pomocy społecznej funkcjonowała instytucja opiekuna społecznego, którego można postrzegać jako pierwowzór współczesnego wolontariusza współpracującego z ośrodkami pomocy społecznej. Stanowi on komplementarne uzupełnienie i urozmaicenie pracy socjalnej, bez ingerencji w kompetencje osób, które ją zawodowo uprawiają. Wolontariat w OPS daje sposobność do pomocy drugiemu człowiekowi, któremu ośrodek nie zawsze jest w stanie pomóc w sposób wyczerpujący. W dniu 1 marca 1997 roku, po kilkumiesięcznym okresie przygotowań, rozpoczęliśmy realizację projektu „Wolontariat w ośrodku pomocy społecznej“. Projekt wypracowany wspólnie przez Centrum Wolontariatu w Warszawie, Fundację BORIS i pracowników Działu Pomocy Specjalistycznej Ośrodka Pomocy Społecznej Dzielnicy Żoliborz w Gminie Warszawa Centrum. Ośrodek ten był dla Centrum Wolontariatu idealnym partnerem, ponieważ dążył do aktywizacji mieszkańców dzielnicy, w której działa, aby wspólnie rozwiązywać różne problemy społeczne. Był także gotowy realizować nowe pomysły. Po pięciu latach program ten stał się modelowym przykładem organizowania pracy wolontariuszy i pozostaje ważną inspiracją dla ośrodków pomocy społecznej, które chcą rozszerzyć swoją ofertę usług o pomoc wolontariuszy. Niniejszy tekst nie ma charakteru podręcznika, po przestudiowaniu którego możemy bez problemu zrealizować program „Wolontariat w ośrodku pomocy społecznej“. Jego celem jest opisanie w zwartej formie kilkuletnich doświadczeń w realizacji tego programu, pokazanie drogi którą wspólnie z wieloma ośrodkami pomocy społecznej już przeszliśmy, mając świadomość wielu trudności, które napotkaliśmy na niej i bocznych dróg, którymi poszliśmy, niekoniecznie na skróty. Po pięciu latach powstała spójna wizja tego, jak powinna wyglądać praca wolontariuszy w ośrodkach pomocy społecznej, a niniejszy tekst jest próbą jej opisania. Bez zgody dyrektora ani rusz Kluczem do zrealizowania programu jest bez wątpienia przychylność dyrektora ośrodka, który dostrzega zarówno czynnik ekonomiczny, jak i mentalny w realizowaniu tego programu. Wolontariat w ośrodku umożliwia bowiem zaangażowanie dodatkowych osób spośród lokalnego środowiska w działania często dotychczas niedoceniane czy niedostrzegane, które trudno jest zlecić czy kupić, jak wsparcie, rozmowa, spacer, rozwijanie zainteresowań itp. Dzięki temu placówka poszerza zakres świadczonych usług, otwiera się na nowe inicjatywy i ludzi, których nie tylko biernie wspiera, ale przede wszystkim angażuje do pracy społecznej. Ośrodki poprzez takie działanie zyskały już niejednokrotnie bardziej przyjazny wizerunek w środowisku zarówno swoich podopiecznych, jak i innych instytucji pomocy społecznej. Akceptacja dyrektora ośrodka, który posiada orientację w potrzebach swoich klientów oraz możliwościach ich zaspokajania, zapala zielone światło dla wolontariatu w danej placówce pomocy społecznej. Od tej pory realizacją programu mogą zająć się pracownicy socjalni. Ich wiedza i doświadczenie oraz bezpośrednia relacja z ludźmi potrzebującymi wsparcia sprawiają, iż ośrodek jest wręcz idealną instytucją, która może włączyć wolontariat do oferty swoich usług. Natomiast dla centrum wolontariatu jest to bardzo ważny partner, bez którego pomoc osobom indywidualnym byłaby bardzo trudna. Korzystając z pomocy pracowników socjalnych możemy dostosować wsparcie wolontariuszy do rzeczywistych potrzeb osób zgłaszających się po pomoc. Decyzja o rozpoczęciu programu wolontarystycznego jest swoistym ryzykiem, które może podjąć tylko dyrektor ośrodka. Dlatego od jego zdolności kreowania działalności placówki zależy, czy będzie się ona rozwijała i włączała nowe formy działania, takie jak np. wolontariat. Czas na koordynatora Niezbędnym warunkiem realizacji programu w instytucji pomocy społecznej jest wybór koordynatora pracy wolontariuszy. Konieczna jest jego orientacja w problematyce społecznej, intuicja i odpowiednie predyspozycje do kierowania programem. Na tym stanowisku, gdzie ponad pracę biurową przedkłada się dobrą organizację pracy, a zwłaszcza otwartą komunikację zarówno z pojedynczym człowiekiem, jak i z grupą, odpowiednia będzie osoba z entuzjazmem i pasją, o bogatej interpersonalnej palecie możliwości, wykraczająca poza konwencjonalne myślenie i działanie, zaangażowana w pracę z ludźmi, wspierająca ich, inspirująca i integrująca. Po prostu – człowiek przyjazny i pogodny. Akceptacja programu przez zespół ośrodka jest dopiero połową sukcesu. Postawa i nastawienie samego koordynatora jest zaś niezbędnym warunkiem ostatecznego powodzenia. Dlatego wybór takiej osoby wymaga dobrego rozeznania potencjału pracowników przez dyrektora oraz określenia sposobu rekrutacji. Koordynator może być wskazany przez dyrektora lub być osobą, która samodzielnie wykazuje zainteresowanie problematyką wolontariatu i jest gotowa realizować program. Aby rola koordynatora była zrozumiała dla zespołu konieczne jest przedstawienie personelowi, czym jest wolontariat, kto i na jakich zasadach może pomagać oraz uświadomienie, że wolontariusze nie będą konkurencją dla pracowników etatowych, a będą uzupełnieniem ich pracy. Warto też jednoznacznie określić zasady współpracy z wolontariuszami, aby uniknąć pokusy wyręczania się nimi. Porozmawiajmy o programie Dobrym sposobem na zapoznanie personelu z istotą programu jest zorganizowanie spotkania informacyjnego. Daje ono możliwość omówienia, przedyskutowania i rozwiania wątpliwości. Wymiana poglądów pozwala określić wspólne i racjonalne spojrzenie na funkcjonowanie wolontariatu. Klaruje się wówczas postrzeganie wolontariatu i wolontariusza, którego misją i zadaniem jest uzupełnianie i poszerzanie zakresu usług dotychczas pełnionych przez ośrodek, a nie wkraczanie w kompetencje pracowników zatrudnionych na etat. Nie zawsze bywa to takie oczywiste i z góry akceptowane, zwłaszcza dziś, kiedy dotyka nas duże bezrobocie. Warto też zauważyć, że wolontariusz przybywający do ośrodka, nie uzdrowi często trudnych i wymagających specjalistycznej interwencji sytuacji. Dlatego bardzo ważne jest, aby w spotkaniu uczestniczyli wszyscy pracownicy oraz dyrektor, a tym bardziej ci, którzy nie są przekonani do zasadności realizacji projektu. Spotkanie jest tym bardziej przekonywujące, kiedy uczestniczą w nim obok przedstawicieli Centrum Wolontariatu również realizujący już program koordynatorzy wolontariatu z innych ośrodków. Przechodzimy dzięki temu od teorii do praktyki, zdobywając wiedzę od „kuchni“. U progu nowej wiedzy Jedno spotkanie informacyjne nie przygotuje dobrze nowych koordynatorów do pracy. Muszą oni poznać specyfikę pracy z wolontariuszami, dlatego powinni wziąć udział w szkoleniu „Jak zdobyć i zatrzymać wolontariusza?“. Zajęcia warsztatowe pozwolą lepiej zrozumieć sens pracy z ochotnikami, która powinna się opierać na znajomości potrzeb wolontariuszy, odpowiednim ich motywowaniu i racjonalnej organizacji pracy. Nie sztuka bowiem dla sztuki pozyskać wolontariuszy, lecz zdobyć umiejętności budowania z nimi dobrych relacji, aby nie przyszli do naszego ośrodka tylko raz, ale aby ich zaangażowanie było systematyczne. Wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu szkoleń, wskazuje na to, że pomimo tej samej tematyki szkoleń, każde nowe szkolenia obfituje w nowe wątpliwości: pozornie wszystkie sytuacje są podobne, jednak każdy pracuje w innych warunkach. Jedni mogą bez problemu pozyskać środki na ubezpieczenie, inni nie mogą sobie na to pozwolić albo nie wiedzą, jak to zrobić. Część pracowników OPS obawia się, że wolontariusze mogą łamać tajemnicę służbową lub niechętnie podchodzić do zaoferowanej im pracy. Udział w szkoleniu wiele z tych wątpliwości rozwiewa, z częścią każdy koordynator musi się zmierzyć sam. Szkolenie okazuje się elementem spinającym wspólne cele centrum wolontariatu i ośrodka pomocy społecznej, a czasem stanowi moment przełomowy w realizowaniu programu. Koordynator przestaje się bać nowych zadań, wie jak sobie z nimi radzić i dynamicznie tworzy grupę wolontariuszy. Biurko to nie wszystko Każdy koordynator powinien wybrać i zastosować, zgodnie ze specyfiką ośrodka, narzędzia pracy, dzięki którym będzie mógł skutecznie realizować program „Wolontariat w OPS“. Należałoby wspólnie z innymi pracownikami ośrodka przeanalizować i uporządkować mapę potrzeb klientów OPS. Ta niezbędna wiedza pozwoli określić zapotrzebowanie na określoną pomoc, czy jest to pomoc w odrabianiu lekcji, czy załatwianie urzędowych spraw. Te informacje pozwolą zaplanować system rekrutacji wolontariuszy. Do wyboru mamy kilka sposobów dotarcia do określonych, potencjalnych grup ochotników. Trzeba wziąć pod uwagę przygotowanie kwestionariusz dla wolontariuszy, który pozwoli nam poznać ich zainteresowania, potrzeby i motywacje. Aby szybko poszukiwać właściwych osób warto stworzyć komputerową bazę danych, która po wpisaniu dwóch albo trzech zmiennych wyświetli nam listę osób, które spełniają nasze oczekiwania. To z pewnością jest dużym ułatwieniem w poszukiwaniu odpowiednich wolontariuszy, ale cóż... jeśli nie mamy takich możliwości technicznych musimy polegać na przerzucaniu kartek. Warto także od początku myśleć o ubezpieczeniu wolontariuszy i symbolicznym sposobie ich nagradzania. Można powiedzieć, że tak przygotowany koordynator musi już tylko rozpocząć swoje dzieło. Gdzie ci wolontariusze? Takie systematyczne i metodyczne przygotowanie do realizacji programu sprawdziło się w praktyce, nadając spontanicznemu wolontariatowi formę dobrze zorganizowanej pracy. Nadchodzi czas, aby o programie dowiedziały się osoby niezwiązane z ośrodkiem – potencjalni wolontariusze. Od naszej inwencji będzie zależało, do ilu miejsc dotrzemy. Możemy rozpocząć od odwiedzenia pobliskich szkół średnich, rozwieszenia ogłoszeń w miejscach szczególnie odwiedzanych przez mieszkańców dzielnicy. Miejmy na uwadze, pozornie oczywiste, zamieszczenie ogłoszeń w gazetkach osiedlowych czy zapukanie do drzwi pobliskiej parafii. A może warto odwiedzić uniwersytet lub kluby seniora? Kulminacją działań pijarowskich, które mają różną formę, jest zorganizowanie grupowych spotkań informacyjnych. Tym razem to wolontariusze poznają specyfikę i charakter pracy ośrodka, jego zespół i skierowaną do nich ofertę pomocy osobie lub rodzinie. Ta oferta powinna zaspokajać potrzebę społecznej ekspresji wolontariuszy. Coraz powszechniejsze staje się włączanie wolontariuszy w pracę grupową, np. przy organizowaniu festynów, zbiórek świątecznych i okolicznościowych spotkań. To doskonały sposób na integrację, a jednocześnie dodatkową zewnętrzną motywację wolontariuszy. Podobne znaczenie mają systematycznie odbywające się spotkania klubu wolontariusza czy grupy wsparcia, podczas których można pochwalić się swoimi sukcesami, ale i podzielić problemami i doświadczeniami. Najgorszym sposobem współpracy z wolontariuszem byłoby pozostawienie go samemu sobie. Na spotkaniu informacyjnym coraz częściej wolontariusze mogą usłyszeć o możliwościach pracy na rzecz różnorodnych placówek współ-pracujących z ośrodkiem (np. domy pomocy społecznej, kluby osiedlowe, świetlice socjoterapeutyczne itp.) oraz o pracy w organizacjach poza- rządowych o przeróżnym charakterze (ekologia, kultura, edukacja itp.). Dzięki tak poszerzanej palecie możliwości działania, instytucje pomocy społecznej zaczynają wkraczać w nowe dziedziny i animować wolontariat środowiskowy w osiedlu, dzielnicy czy gminie. Wtedy program „Wolontariat w OPS“ nie koncentruje się jedynie na pomocy osobom, ale staje się swoistym biurem wolontariatu przy ośrodku, które dysponuje ofertami pracy zarówno na rzecz samego ośrodka, jego podopiecznych, jak i wielu innych instytucji działających na jego terenie. Grupowe spotkanie informacyjne jest pierwszym etapem rekrutacji osób, które rzeczywiście chcą zaangażować się w pomaganie. Każdy zainteresowany może dalej umówić się na spotkanie indywidualne z koordynatorem, by bliżej przyjrzeć się różnym aktualnym propozycjom pracy. Wybór ten ma tym większą wartość, o ile wolontariusz ma poczucie, że i on miał wpływ (a nie tylko koordynator) na znalezienie dla siebie zajęcia. Pierwszy kontakt Koordynator musi stworzyć warunki do tego, aby wolontariusz, który zdecydował się pomagać wybranej osobie mógł z nią nawiązać pierwszy niezobowiązujący kontakt. Uzupełnieniem wiedzy i orientacji koordynatora jest na pewno podpowiedź pracownika socjalnego, który bezpośrednio zajmuje się daną osobą, dokładnie zna jej potrzeby, problemy, zainteresowania i ewentualne zagrożenia dla wolontariusza. Wolontariusz razem z koordynatorem, najczęściej w towarzystwie pracownika socjalnego, udają się do domu wybranej osoby. Obecność pracownika socjalnego jest o tyle ważna, iż jest on znany podopiecznemu i daje mu podstawowe poczucie bezpieczeństwa, uwiarygodnia całą sytuację. Wiele zależy od tego pierwszego spotkania, od pierwszego wrażenia i rozmowy. Jeśli pierwszy kontakt sprawił, że obie strony – wolontariusz i podopieczny ośrodka – są zadowoleni i gotowi na dalsze spotkania, to pierwszy etap pracy koordynatora został zakończony. Ale błędem byłoby myśleć, że może to być ostatni etap. Koordynator powinien pozostawać w stałym kontakcie zarówno z podopiecznym, jak i wolontariuszem. Ważne jest, aby miał on orientację w tym, co się między nimi dzieje, czy przypadkiem pomocy tej nie warto wesprzeć wsparciem specjalistycznym. Wolontariusz może również otrzymać skierowanie do koordynatora zaprzyjaźnionej instytucji/organizacji, zwłaszcza wtedy, gdy woli pracę w grupie lub pracę biurową itp. Warto pamiętać, że wolontariusz ma swoje możliwości, zainteresowania, określony cenny czas, a oczekiwania klienta ośrodka mogą być czasem wygórowane bądź nawet roszczeniowe. Dlatego komunikacja między nimi a koordynatorem powinna być jak najbardziej otwarta, co wolontariuszowi umożliwi wykonywanie satysfakcjonującej pracy, podopiecznemu da zadowolenie z otrzymywanej pomocy, a ośrodek będzie dobrze realizował swoja misję. Minione pięć lat pokazało, że praca w tak swoistej triadzie jest możliwa i przynosi wymierne korzyści. Ciąg dalszy następuje... Realizacja Programu „Wolontariat w Ośrodku Pomocy Społecznej“ jest działaniem bardzo ekscytującym i barwnym. Różnorodność występujących problemów, a tym samym wyznań stojących przed jego realizatorami, sprawia, iż jest to nieusychające źródło satysfakcji, ale też niebezpieczeństw. Ponadto jest to program, dzięki któremu pomoc trafia do obywateli najbardziej jej potrzebujących. Aktualnie 28 ośrodków pomocy społecznej w Warszawie i najbliższej okolicy uczestniczy w tym cennym dziele, a kolejne 22 ośrodki z województwa mazowieckiego włączą się do programu w tym roku. Iza Kubiak, koordynator programów specjalnych w Centrum Wolontariatu w Warszawie Sposób na dojrzewanie W Księdze Rodzaju znajdujemy opis stworzenia świata i wyjątkowej w nim roli człowieka. Istota ludzka istnieje na obraz i podobieństwo Stwórcy, jest zatem z natury dobrą. Dla nas oczywiste jest, że dobro tkwiące w naturze ludzkiej ujawnia się jako chęć niesienia pomocy. Gdy kataklizmy, wojny, epidemie, nawiedzą jakąś część naszego globu pomoc materialna oraz wyrazy solidarności napływają z różnych stron świata. Najbardziej znaczącym co do zasięgu działań jest Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ). Wolontariusze realizujący programy Narodów Zjednoczonych są wysokiej klasy specjalistami, ekspertami różnych dziedzin. Poczucie wspólnotowości, akceptowanie tych samych norm i zasad pozwala różnego rodzaju organizacjom na współdziałanie w realizacji określonych zadań, czy też rozwiązywaniu zaistniałych problemów. Począwszy od samorządu szkolnego, harcerstwa, organizacji samopomocowych, pozarządowych, wszystkie one realizują w jakiejś części idee wzajemnej pomocy. Nawet partie polityczne są w istocie stowarzyszeniami osób o podobnych poglądach, mającymi na celu przekształcenie rzeczywistości i działanie pro publico bono. W duchowej kulturze europejskiej zakorzeniona jest tradycja zakonów żebraczych czy też zgromadzeń klauzurowych. Święty Franciszek z Asyżu swoją pracą i modlitwą wspierał najbardziej potrzebujących, utrzymując się z jałmużny. Okres nauki w szkole wydaje się być najwłaściwszy dla kreowania postaw altruistycznych. Młodych ludzi cechuje bowiem otwartość i ciekawość świata. Wielogodzinne przebywanie w grupie rówieśniczej oraz rozwiązywanie problemów szkolnych sprzyja budowaniu wzajemnego zaufania. Uczniowie nie są zmuszeni do koncentrowania się na pracy zawodowej i gromadzeniu dóbr materialnych koniecznych do życia. Część wolnego czasu mogą zatem poświęcić realizacji własnych marzeń i dążeń. Wysoki poziom wrażliwości i niecierpliwość sprzyja działaniu. Aby miało ono sens i było ukierunkowane na zaspokojenie najpilniejszych potrzeb, np. społeczności lokalnej, wymaga zaangażowania koordynatora, który będzie wzmacniał wśród młodzieży poczucie czynienia nieocenionej pomocy i jednocześnie wspierał indywidualny rozwój wolontariusza. W tej sytuacji rolą koordynatora wolontariatu w szkole jest określenie zasad pracy, stworzenie odpowiedniej atmosfery wzajemnego wsparcia i ustalenie konkretnych zadań. Myślenie nieegocentryczne jest formą przeciwstawienia się fali konformizmu i konsumpcjonizmu. Wolontariusze mają świadomość przynależności do elity, grupy osób kreatywnych. Zwracając się o radę do Centrum Wolontariatu i pomoc przy tworzeniu koła wolontariuszy w szkole, jako nauczyciele działaliśmy z różnych pobudek, ale z jednym przeświadczeniem – wolontariat stwarza możliwości tym, którzy chcą działać na rzecz innych, lecz nie wiedzą jak. Jest też znakomitym narzędziem wychowawczym, ułatwiającym kształtowanie wrażliwości i świadomości moralnej, niezależnego myślenia oraz samodyscypliny. Młodzież ma szansę znaleźć zajęcia zgodne z zainteresowaniami i podjąć się zadań wzbogacających ich doświadczenia. Uczy się odpowiedzialności i pracy w grupie (wg. hasła Karty Etycznej Woluntariusza: „NIE BĘDĘ SKŁADAŁ OBIETNIC, KTÓRYCH NIE BĘDĘ W STANIE SPEŁNIĆ“), a poznając lepiej siebie i swoje reakcje („NIE BĘDĘ KRYTYKOWAĆ RZECZY, KTÓRYCH NIE ROZUMIEM“) w sytuacjach często nie do przewidzenia zaczyna inaczej patrzeć na świat i w konsekwencji inaczej działać („BĘDĘ UNIKAĆ ZACHOWAŃ, KTÓRE MOGĄ BYĆ NIEWŁAŚCIWIE ZROZUMIANE“) Choć cytowane powyżej fragmenty Karty Etycznej Wolontariusza, to tylko idealne założenia – etyczne wyzwania – już ich przeczytanie uświadamia wagę podejmowanych zadań. Wszystko jedno, jakiej pracy się podejmuję – pracując z niepełnosprawnym czy wspomagając obsługę biura, oferując swoją pomoc innym muszę cokolwiek wiedzieć o sobie, umieć się zdystansować do własnych emocji i mieć do siebie zaufanie. To niełatwa sprawa i wymaga pewnej dojrzałości, do której drogę wskazuje uczestnictwo, w wolontariacie. Jak inaczej muszą zabrzmieć w ustach ucznia słowa Karty: „Będę chętnie uczył się. Wiem, że nauka jest nieodłączną częścią dobrze wykonanej pracy“. Uczenie się tak często utożsamiane z nudą i szkolną kategorią – nagle ma się pojawiać jako przygoda, otwartość na świat innych, pewien sposób na życie. Wiele zaufania i tolerancji trzeba mieć, by uznać to hasło za swoje własne. Efektem pracy i wspólnych przemyśleń nad wspomnianą wyżej kartą i własnym działaniem stała się Karta Etyczna Wolontariusza XXI L.O. im. Hugona Kołłątaja. Zawiera ona szereg zasad, których przestrzeganie jest warunkiem współpracy. Wśród nich można wymienić: dobrowolność, która nie koliduje z obowiązkami ucznia wobec szkoły i domu rodzinnego, odpowiedzialność i nie traktowanie przedsięwzięcia jako zabawy, przestrzeganie zasad dyskrecji, taktowność i szacunek wobec podopiecznych, nie podejmowanie pochopnych i ryzykownych decyzji, działanie w zespole i uczestniczenie w obowiązkowych spotkaniach, bycie świadomym, że obok funkcji wolontariusza jest się także reprezentantem szkoły. Wolontariat w szkole, poza oczywistymi wielorakimi korzyściami, niesie w sobie także pewne zagrożenia. Może być tylko atrakcją, pretekstem do wyjścia z lekcji, egzotycznym relaksem od codzienności. A realizowany w odpowiedzi na wielkie akcje, staje się często „pospolitym ruszeniem“, przypadkowym wykorzystywaniem entuzjazmu młodzieży i jej zaangażowania. Bo, gdy nikt nie może, młodzież pomoże. Jak się przed tym uchronić? Poza tym wolontariat stanowi wyraz potrzeby serca i umysłu, jest doświadczeniem świata oraz samego siebie. Powinien być rozważany na wielu płaszczyznach: 1. Jako doświadczenie pracy z innymi i poznanie siebie (kim jestem, na ile mnie stać, czy to potrafię), 2. Rozszerzanie wiedzy socjologicznej (wrażliwość wobec doli innych, uświadomienie sobie wąskiej granicy, jaka dzieli nas od nieszczęścia) i merytorycznej (uczenie się pracy w zespole – wolontariat w biurze prawniczym, kancelarii premiera). 3. Wrastanie w ludzkie problemy w dzielnicy, osiedlu, szkole. 4. Uczenie się radzenia sobie w trudnych sytuacjach (pobudzanie samodzielności, inicjatywy, zapobiegliwości). 5. Sztuka dobrej organizacji pracy i poszukiwania rozwiązań (pobudza aktywność, trenuje w trudnych sytuacjach, optymalizuje zakres i sposoby działania). 6. Kształtowanie mody na użyteczność, ale też otwieranie drogi do zdobycia praktyki zawodowej w pracy społecznej. 7. Właściwe wykorzystanie wolnego czasu. Towarzysząc uczniom jako koordynator-opiekun, także z perspektywy 13 letniego stażu zawodowego, ciągle zadaję sobie to pytanie, mając poczucie podwójnej odpowiedzialności za ludzi niepełnoletnich, ich bezpieczeństwo i relacje z rodzicami, niejednokrotnie przyglądającymi się ich pracy bez entuzjazmu. Co sprawia, że chce mi się to robić? Przede wszystkim wspomnienia, związane z pracą na oddziale dziecięcym ortopedii w szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie. Wtedy w końcu lat 70. jako licealistka nie wiedziałam nic o wolontariacie. To dzięki inicjatywie harcerzy chodziliśmy do szpitala, by uczyć się, rozmawiać i bawić się z chorymi dziećmi, często naszymi równolatkami. Pozostały z tamtego czasu cenne znajomości i wciąż przydatne szpitalne doświadczenia. Drugi powód mojego działania to szacunek dla wszystkich altruistycznych pobudek w postępowaniu uczniów. Uważam, że nie wolno marnować ich entuzjazmu i chęci podzielenia się z innymi swoim czasem i radością. W dzisiejszym zabieganym i egoistycznym świecie takie zachowania wymagają wsparcia i upowszechnienia, by stały się nie wyjątkowymi a „dobrym zwyczajem“ z pożytkiem dla wszystkich. Są przecież świetną okazją do inicjowania integracji międzyludzkiej, do wrastania w problemy lokalnej społeczności, czyli do ukonkretnienia świata. Przestaje się wtedy myśleć abstrakcyjnymi problemami bohaterów telewizji. Problemy zyskują wymiar konkretny – ludzki, potrzebującej sąsiadki, czy chorego parę ulic dalej. I dlatego zachęcam wszystkich do tworzenia kół wolontariatu w szkole. Z pewnością zadania nauczyciela koordynatora nie są zbyt trudne: 1. Przygotowanie zakresu i rodzaju prac jakie mają podjąć uczniowie. Konieczne jest zatem omówienie warunków w jakich wolontariusze zrealizują powierzone im zadania. 2. Koordynacja pracy uczniów i stały kontakt z organizacjami zlecającymi poszczególne zadania. 3. Interweniowanie w przypadku wystąpienia okoliczności mogących stwarzać zagrożenie dla wolontariusza. 4. Organizowanie i prowadzenie spotkań członków Szkolnego Koła Wolontariatu oraz omawianie najważniejszych spraw bieżących i planów na przyszłość. 5. Otaczanie opieką uczniów wolontariuszy, dbałość o to, aby ich wiedza i, co za tym idzie oceny z poszczególnych przedmiotów nie uległy pogorszeniu. 6. Przygotowywanie imprez wewnątrz szkolnych i nagradzanie pracujących uczniów w formie dyplomów. Informowanie nauczycieli wychowawców o postawie ich podopiecznych i podnoszenie prestiżu najbardziej aktywnych wolontariuszy. Z upływem czasu przyszły nowe doświadczenia. Nasza wiedza i umiejętności poszerzyły się. Okrzepliśmy nieco w naszej pracy i co jest szczególnie cenne nabraliśmy zaufania do tych, z którymi współpracujemy na stałe. Z Klubem Osiedlowym „Surma“ na warszawskiej Ochocie współtworzymy gazetkę osiedlową, a także organizujemy festyny podwórkowe. Uczniowie naszej szkoły udzielają korepetycji swoim kolegom i koleżankom, będącym pod opieką ochockiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Panie zrzeszone w osiedlowym Klubie Kobiet postanowiły uczyć się podstaw języka angielskiego. Odpowiedzieliśmy pozytywnie na skierowaną do nas prośbę i wolontariuszka Małgorzata może pochwalić się pierwszymi sukcesami w dziedzinie dydaktyki. Współpraca ze Stowarzyszeniem „Otwarte Drzwi“ zaowocowała zorganizowaniem wystawy prac malarskich i wieczorem autorskim poezji podopiecznych praskiego ośrodka. Przeciwstawianie się dehumanizacji życia codziennego, przeciwdziałanie przejawom wrogości kształtuje postawy młodych wolontariuszy. W przyszłości wejdą w dorosłość, aktywnie realizując zadania związane z wykonywaną pracą zawodową. Urzeczywistnią myśl księdza profesora Józefa Tischnera o tym, że „praca“ dla innych czyni nas wolnym, otwiera przestrzeń dobra drugiego człowieka“. W ich sercach i umysłach pozostaną doświadczenia z lat szkolnych, także doświadczenie bycia wolontariuszem w XXI L.O. im. Hugona Kołłątaja. Beata Pieńkowska-Bartczak, Marek Sosiński, pedagodzy i opiekunowie wolontariuszy w Liceum Ogólnokształcącym im. H. Kołłątaja w Warszawie. a koła Społeczne zaangażowanie biznesu „Wierzymy, że jest to rzeczywista odpowiedzialność biznesu, aby w społecznościach w których działa pomóc poprawić jakość życia. Na najgłębszym poziomie oznacza to całkowite zaangażowanie firmy i jej pracowników, w tę pomoc nie tylko finansowo, ale również poprzez włączenie się osobiste. Wierzymy, że nasi pracownicy otrzymują bardzo wiele w zamian za to co sami wkładają do społeczności i jest to niezwykłe przeżycie i doświadczenie dla każdego z nich.” Lloyd A. Perlmutter, Vice President, Gap Canada W Polsce w ciągu ostatnich 10-ciu lat można zaobserwować coraz większe, świadome zaangażowanie biznesu w rozwiązywanie lokalnych problemów. Rozmiary filantropii w Polsce stale rosną, czego wyrazem jest bardzo wiele zgłoszeń na coroczny konkurs „Dobroczyńca roku“, organizowany przez Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce. Włączanie się biznesu w rozwiązywanie problemów społeczności lokalnej w Polsce można w przybliżeniu podzielić na dwa okresy: do 1995 roku i po 1995 roku. Przed 1995 rokiem biznes, skoncentrowany na własnych problemach przetrwania i rozwoju, nie dostrzegał niczego wokół. W takiej sytuacji trudno było mówić o społecznej misji czy odpowiedzialności biznesu. Jednak po 1995 roku, kiedy sytuacja zaczęła się stabilizować i było już wiadomo, że reforma ustrojowa się udała, zaczęły pojawiać się wśród przedsiębiorców coraz częstsze oznaki dobroczynności i filantropii. Niestety sektor biznesu dość słabo angażuje się w działania charytatywne. Jedynie 18% badanych przedsiębiorstw (badanie dotyczyło tylko małych i średnich firm)11 deklarowało, iż wspiera taki rodzaj aktywności. Ale jest coraz lepiej. Teraz po dziesięciu latach wolności można stwierdzić, że środowisko biznesu wspiera różne inicjatywy z zakresu zdrowia, pomocy społecznej, kultury czy edukacji. Fundowane są różnego typu stypendia, dostarczana jest pomoc materialna i finansowa. Często jednak to zaangażowanie jest bardziej formą datku i darowizny pieniężnej niż świadomego włączania swojego personelu w pracę na rzecz społeczności lokalnej. Środowisko biznesu często z trudnością dostrzega, że świat wokół nie składa się z obcych ludzi, lecz z otaczających biznes – klientów, pracowników czy udziałowców. Oprócz wsparcia finansowego wydaje się, że nadszedł dobry moment, aby środowisko przedsiębiorców zauważyło korzyści płynące z bezpośredniego angażowania wolontarystycznego swoich pracowników w rozwiązywanie lokalnych problemów. Wolontariusze działają wszędzie tam, gdzie jest to potrzebne – nie tylko w sferze pomocy społecznej, ale w każdej dziedzinie życia społecznego: w świetlicach, noclegowniach, ośrodkach pomocy, opiekują się dziećmi i osobami dorosłymi, pomagają w organizacji imprez i akcji, wykonują różne prace na rzecz grup obywatelskich, zdobywają fundusze dla organizacji pozarządowych, są animatorami wielu środowisk. Świadomie rezygnują z wynagrodzenia otrzymując w zamian możliwość zaangażowania się w rozwiązywanie problemów innych, wywarcia wpływu na otoczenie, czynienia drugiej osobie dobra. 1 Badanie SMG KRC, 1995. Wśród tego ruchu nie może zabraknąć środowiska przedsiębiorców. Środowiska coraz bardziej świadomego, że poprzez łączenie społecznych akcji z dobrymi relacjami w społeczności lokalnej oraz rozwojem pracowników firmy mogą wytyczać rozwiązania społecznych problemów, wzmacniać lokalny rozwój gospodarczy, budować poczucie odpowiedzialności i solidarności, a przy tym realizować swoje biznesowe cele. Przykłady takiego zaangażowania przedsiębiorstw można zauważyć wśród tegorocznych laureatów konkursu „Dobroczyńca Roku“. Pomagają oni społecznym inicjatywom w różny sposób: uczestniczą w tworzeniu stron internetowych, współpracują przy organizowaniu różnych imprez sportowych czy charytatywnych, wykorzystują możliwości firmy do transportu na terenie Polski lub zasiadają we władzach organizacji. Działania te pokazują, że możemy się już w Polsce pochwalić przykładami społecznego zaangażowania przedsiębiorców. Należy szczególnie podkreślić, że inicjatywy te nie mają już li tylko charakteru akcyjnego, ale są to często długofalowe i trwałe związki. Związki pomiędzy firmą i lokalną organizacją pozarządową. Programy wolontarystyczne biznesu tworzą zdrowsze społeczności lokalne, budują pomosty pomiędzy różnymi grupami i tworzą dobry klimat do rozwoju społecznego i gospodarczego. Bez- pośrednie zaangażowanie środowiska przedsiębiorców zmniejsza podziały społeczne i tworzy (lub wzmacnia) pozytywny wizerunek firmy w swoim środowisku – pokazuje, że zależy jej również na ludziach, a nie tylko na zyskach. Korzyści, jakie mogą płynąć z realizacji programów wolontarystycznych możemy również czerpać z doświadczeń krajów takich, jak Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania. Wypromowany w tych krajach w latach 70. i 80. nadmierny indywidualizm spowodował rozluźnienie więzi społecznych, wzrost przestępczości i rozpad rodziny. Nastąpiło zachwianie poczucia społecznej solidarności i odpowiedzialności za innych oraz przyczyniło się do zmniejszenia się kapitału społecznego. A to kapitał społeczny buduje społeczeństwo obywatelskie – społeczeństwo, bazujące na zaufaniu do ludzi, instytucji i firm, oparte na zasadach uczciwości, wzajemności i solidarności. Biznes czerpie właśnie z tego kapitału do pomnażania własnych zysków. Ale ten kapitał trzeba wciąż budować, by się nie wyczerpał. Temu ma służyć m.in. idea bezpośredniego wolontarystycznego zaangażowania czy też filantropii. Programy wolontarystyczne w biznesie stały się popularne w USA i UK dopiero w latach 90. Pokazują to badania Points of Lights Foundation z Washingtonu, które przeprowadzono na 270 dużych firmach (tyle – z 2200 przedsiębiorstw – odesłało kwestionariusz) z całych Stanów Zjednoczonych w roku 1997. Z badań tych wynika, że 80% dużych firm włącza zjawisko społecznego zaangażowania do całościowej strategii swojego przedsiębiorstwa. Oczywiście różny jest stopień tego zaangażowania, ale ważny jest sam fakt uwzględniania tego elementu. Dla porównania w 1992 roku tylko 30% firm deklarowało takie zjawisko. Przedsiębiorstwa te traktują pogramy wolontarystyczne jako ważny element ich strategii public relations. 97% badanych (włączających ten element) odpowiedziało, że podnosi to jakość ich pracy zespołowej. W firmach pojawiło się nowe stanowisko ds. współpracy ze środowiskiem lokalnym. Wszyscy zgadzają się że zaangażowanie pracowników służy samej firmie, jej pracownikom i społeczności lokalnej. Badania te jednoznacznie pokazują wyraźny zwrot środowiska biznesu w kierunku idei wspólnotowości i poszukiwania nowych form kształtowania swojego wizerunku pod hasłem „być bliżej ludzi“ . Biznes we współczesnym społeczeństwie ma do odegrania niebagatelną rolę – rolę odpowiedzialnego społecznego partnera, świadomego wzajemnych powiązań poszczególnych elementów. Np. dofinansowanie programów edukacyjnych czasu wolnego dla dzieci i młodzieży skutkuje zmniejszeniem przestępczości nieletnich czy różnego typu patologii. Tworzenie programów stypendialnych daje danej społeczności wykształconych obywateli. Jeśli zaś chodzi o zaangażowanie bezpośrednie biznesu, to może być ono bardzo zróżnicowane. Niezwykle ważne jest, aby układać takie programy wolontarystyczne, które wpasowują się w cele firmy, wykorzystują zapał i umiejętności pracowników, a przy tym włączają się w zaspakajanie rzeczywistych potrzeb społeczności lokalnej. Oto przykłady takich prac prezentowane przez amerykańską organizację Boston Cares: „...pomalowanie noclegowni w schronisku dla bezdomnych; wykonanie jesiennych porządków i zainstalowanie rolet (żaluzji) w domu dziecka; odwiedzanie i pomoc w sprzątaniu mieszkańcom domu starców; uprawa warzyw w ramach lokalnego projektu zdrowej żywności; segregowanie produktów spożywczych w bankach żywności lub centrach pomocy głodującym; budowanie lub renowacja obiektów przeznaczonych na tanie mieszkania; przygotowywanie posiłków dla osób przebywających w ośrodkach dla chorych na AIDS...“ W roku 2001, czyli w Roku Wolontariatu, Centrum Wolontariatu w Warszawie i Akademia Rozwoju Filantropii rozpoczęły wspólny program pod hasłem „Wolontariat Przedsiębiorstw“. Projekt od początku jest bardzo mocno wspierany przez Ambasadę USA w Warszawie. Celem projektu jest łączenie na poziomie lokalnym firm i ich pracowników oraz organizacji pozarządowych. Ma on wypracować nową jakość bezpośrednich związków przedsiębiorstw, które włączając się bezpośrednio do działań organizacji i instytucji społecznych przyczyniają się do rozwiązywania różnych lokalnych problemów. Projekt pilotażowo jest realizowany w Warszawie, a następnie przewidywane jest jego przenoszenie do innych regionów Polski przy współpracy Sieci Centrów Wolontariatu, Funduszy Lokalnych i Centrów Aktywności Lokalnej. Często promując program „Wolontariat Przedsiębiorstw“ spotykamy się ze sceptycznym podejściem ze strony środowiska biznesu, które nie widzi jakiś konkretnych korzyści dla działania firmy z wolontariatu pracowniczego. Przykłady z USA i Europy Zachodniej jednoznacznie pokazują niektóre z nich. „Wolontariat Przedsiębiorstw“ niesie następujące korzyści dla firm: – Pozwala na pełniejszą realizację misji firmy; – Służy promocji i dobremu wizerunkowi przedsiębiorstw; – Buduje pozytywne skojarzenia wokół organizacji; – Daje pracownikom możliwość zdobycia nowych umiejętności; – Uczy współdziałania w zespole; – Umożliwia podzielenie się doświadczeniem, wiedzą i umiejętnościami – z ludźmi, którzy naprawdę tego potrzebują; – Wzmacnia poczucie satysfakcji zawodowej pracowników; – Oferuje możliwość sprawdzenia się w niesieniu pomocy potrzebującym. Często istnieje przekonanie, że funkcje rozwiązywania wszelkich problemów musi sprawować państwo. To ono jest odpowiedzialne za rozwiązywanie różnego rodzaju bolączek i ma zapewnić antidotum na wszystkie potrzeby. Proces, w jakim rozwijają się różne społeczności, każe krytycznie przyjrzeć się takim opiniom. Bowiem społeczeństwa rozwijają się tylko wtedy, kiedy w tym procesie biorą aktywny udział świadomi obywatele. Świadomi nie tylko egoistycznie swoich potrzeb, lecz również potrzeb innych. W społecznościach lokalnych istnieje również konieczność tworzenia programów nie tylko nakierowanych na poszczególne grupy mieszkańców, np. bezrobotnych czy niepełnosprawnych, lecz także tworzenia różnych „powiązań“, które w sposób bezpośredni połączą siecią współpracy lokalnego biznesmena, radnego, bezrobotnego i niepełnosprawnego. I choć brzmi to może jak utopia, to właśnie bezpośrednie zaangażowanie lokalnego biznesu w sprawy społeczności lokalnej może wytworzyć zupełnie nową jakość rozwiązywania problemów. Może wytworzyć poczucie bezpośredniej odpowiedzialności za innych będących w potrzebie, zapobiec powstawaniu problemów w przyszłości i ostatecznie stworzyć szeroką płaszczyznę rozwoju lokalnego. Paweł Jordan – prezes Biura Obsługi Ruchu Inicjatyw Społecznych – BORIS, wiceprezes Centrum Wolontariatu w Warszawie, wiceprezes Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL Magia liczb Prezentowane niżej wyniki pochodzą z badania zrealizowanego we współpracy Stowarzyszenia KLON/JAWOR, Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu oraz firmy SMG/KRC w październiku 2001 na 1000-osobowej, losowej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków. Badania dotyczyły skłonności Polaków do bezinteresownego świadczenia pomocy zarówno bezpośrednio indywidualnym osobom jak i za pośrednictwem instytucji i organizacji. Pytaliśmy zarówno o pomoc udzielaną w postaci materialnej (pieniądze i przedmioty), jak i o poświęcony czas. Uzyskane wyniki nie nastrajają niestety optymistycznie. Aż 90% badanych nie jest w stanie wskazać żadnej instytucji lub organizacji, której w zeszłym roku poświęciłoby czas. Innymi słowy, jedynie 10% respondentów było wolontariuszami1. Brak aktualnych i rzetelnych badań w innych krajach utrudnia porównania, jednak z całą pewnością wynik ten jest dość niski w porównaniu z innymi krajami (USA 49%, Irlandia 33%, Słowacja 19%). Jest on też niższy niż wyniki uzyskiwane w poprzednich latach w Polsce. Szczególnemu obniżeniu uległ wskaźnik deklarowanego członkostwa w organizacjach (obecnie wyniósł on 4,5%). Pomoc osobom indywidualnym W 47,7% przypadków pracy na rzecz osób indywidualnych poświęcony czas nie przekroczył jednej godziny miesięcznie. Najczęstszym powodem bezpośredniej pomocy osobom indywidualnym (w postaci przekazania pieniędzy, darów rzeczowych lub czasu) jest po prostu zła sytuacja finansowa (55%) odbiorców pomocy; jedna trzecia Polaków przeznaczyła wsparcie specyficznie na rzecz powodzian; mniej więcej tyle samo deklaruje, że w zeszłym roku wspierało bezpośrednio osoby chore lub niepełnosprawne, przeznaczając pieniądze na leczenie lub rehabilitację; osobom starszym pomagało 13%. Odsetek osób, które udzieliły w osta tn im roku p om oc y osobom bez w zg lę du n a f orm ę i zw ią zki z odbiorc ą p om oc y ) T yp y i n d yw i d u al n yc h o d b i o r c ó w in dy w idua ln y m ( bezp oś redn io 47,7% p o m o c y 1. Naj b l i ż s z a r o d z i n a i k r e w n i j e d n ak n i e m i e s z k aj ą c y w s p ó l n i e z e m n ą ( n p . r o d z e ń s t w o ) 13,2 2. D al s i k r e w n i i r o d z i n a 3,1 3. Pr z yj ac i e l e 8,3 1 W pytaniach zadawanych respondentom nie używaliśmy samego pojęcia „wolontariusz” i „wolontariat” zakładając, że nie musi ono być rozumiane. Intuicje te potwierdziły się: 40% Polaków tych pojęć nie rozumie (20% w ogóle się z nimi nie spotkało, a kolejnych 20% spotkało się, ale nie potrafiłoby wyjaśnić ich znaczenia). Pytaliśmy respondentów o to, czy poświęcali czas (pracę), nie pobierając za to wynagrodzenia, na rzecz wymienianych przez nas typów organizacji i instytucji. Lista możliwych typów instytucji, w których można pracować jako wolontariusz uwzględniała kościół, związki wyznaniowe, misje, ruchy religijne itp., partie, ugrupowania i ruchy polityczne oraz związki zawodowe. 4. O s o b y, k t ó r e r o z p o z n aj ę s p o t k ałe m ( am ) w c z e śn i e j , al e n i e s ą m o j ą r o d z i n ą an i p r z yj ac i ó łm i ( n p . s ą s i e d z i ( ) 6,9 5. O s o b y, k t ó r yc h n i e z n ałe m w c z e śn i e j , k t ó r e z w r ó c i ły s i ę z p r o śb ą o p o m o c ( n p . p r z ys z ły d o m n i e d o d o m u , p r o s i ły n a u l i c y, z o r g an i z o w ały ap e l z p r o śb ą i d o t ar ł o n d o m n i e 25,4 6. I n n e 3,6 Wolontariat za pośrednictwem organizacji i instytucji W Polsce działa ok. 30 000 organizacji pozarządowych. 87% z nich współpracuje w różnym stopniu z wolontariuszami. Statystycznie 10% Polaków deklaruje, że pracowało w zeszłym roku w charakterze wolontariusza w instytucjach lub organizacjach. Po w ó d z aan g aż o w an i a w o l o n t ar ys t yc z n e g o U w aż am , ż e p o w i n n o s i ę i n n ym p o m ag ać ( m am r e l i g i j n e l u b p o l i t yc z n e p r z e k o n an i a) % w o l o n t ar i u s z y, k t ó r z y tw ie rd z ą ,ż e to is to tn yp o w ó d i c h z aan g aż o w an i a t ak i e m o r al n e , 84,1 S p r aw i a m i t o p r z yj e m n o ść / i n t e r e s u j ę s i ę t ym 67,8 Ni e p o t r af i ę o d m aw i ać 67,2 U w aż am , ż e j e śl i j a p o m o g ę i n n ym , t o i n n i p o m o g ą m n i e 65,6 M o i z n aj o m i i b l i s c y t e ż t o r o b i ą 54,5 C h c ę z d o b yć n o w e u m i e j ęt n o śc i , n au c z yć s i ę c z e g o ś n o w e g o 48,0 M am 22,6 d o s p łac e n i a d łu g ( k i e d yś k t o ś p o m ó g ł m n i e ) D l ac z e g o n i e an g aż o w ał s i ę Pan ( i ) w o r g an i z ac j i an i i n s t yt u c j i d z i ałan i a n a r z e c z ż ad n e j M u s z ę z at r o s z c z yć s i ę p r z e d e w s z ys t k i m o s ie b ie i ro d z in ę %o s ó b ,k tó re tw ie rd z ą ,ż e to is to tn yp o w ó d d lak tó re g o n ie z o s t al i w o l o n t ar i u s z am i 70,0 Ni k t m n i e o t o n i e p r o s i ł 59,4 Ni e m am 52,7 c z as u Ni e n ap o t k ałe m ( am ) ż ad n e j i n t e r e s u j ą c e j o f e r t y p r ac y 47,2 Ni e s ą d z ę, ż e b ym 43,6 m i ał( a) c o ś d o z ao f e r o w an i a Ni e i n t e r e s u j ę s i ę t ym , n i g d y o t ym S ą d z ę, ż e n i e j e s t e m n i e m yśl ałe m ( am ) d o t e g o f i z yc z n i e z d o l n y( a) W przeszłości miałem(am) złe doświadczenia z takim rodzaj em pracy 41,3 32,2 1 2 ,9 W zeszłym roku najwięcej wolontariuszy poświęcało czas na rzecz organizacji i instytucji prowadzących działalność charytatywną, pomagających powodzianom, wspierających osoby chore i nie- pełnosprawne oraz na rzecz kościoła i związków wyznaniowych. Na czym polegała praca wolontariuszy? Jedna trzecia wolontariuszy pracujących za pośrednictwem organizacji lub instytucji pracowało bezpośrednio na rzecz osób potrzebujących pomocy; 19% zbierało fundusze; 18% brało udział w przygotowywaniu imprez, kampanii lub uroczystości; 14% wolontariuszy poświęcało swój wolny czas na nieodpłatne uczestniczenie w pracach zarządu, rady, komitetu itp. C h ar ak t e r p r ac y w o l o n t ar ys t yc z n e j n a r z e c z o r g an i z ac j i l u b i n s t yt u c j i B e z p o śr e d n i e d z i ałan i a n a r z e c z o s o b y p o t r z e b u j ą c e j m i e s z k aj ą c e j u s i e b i e w d o m u ( r o b i e n i e z ak u p ó w , o p i e k a, n ap r aw y, i t p .) Z b i e r an i e p i e n i ęd z y ( c h o d z e n i e z p u s z k ą , p i s an i e ap e l i i t p .) O r g an i z o w an i e i m p r e z , s p o t k ań , k am p an i i l u b , p r z yg o t o w yw an i e u r o c z ys t o śc i n i e o d p łat n e u c z e s t n i c z e n i e w p r ac ac h z ar z ą d u / r ad y/ k o m i t e t u O p i e k a m e d yc z n a, t e r ap e u t yc z n a, p i e l ęg n ac j a, w d o m u d z i e n n e g o p o b yt u , s z p i t al u ; p r ac a w d o m u d z i e c k a i t p . D o s t ar c z an i e i n f o r m ac j i ( n p . r o z l e p i an i e p l ak at ó w , r o z n o s z e n i e u l o t e k , p r ac a p r z y t e l e f o n i e z au f an i a i t p .) K r w i o d aw s t w o l u b g o t o w o ść d o d aw s t w a o r g an ó w Po r ad n i c t w o , d o r ad z t w o l u b p r ac a e k s p e r c k a Pr ac a b i u r o w a R at o w n i c t w o – s t r aż p o ż ar n a, G O PR , W O PR In n e N %w o g ó le % w śr ó d w o l o n t ar i u s z y 32 3,2 31 19 1,9 18 18 1,8 17 14 1,4 14 9 0,9 8 8 0,8 8 8 6 5 5 17 0,8 0,6 0,5 0,5 1,7 7 6 4 4 16 20% Polaków zapytanych o to, czy słyszeli o Centrach Wolontariatu odpowiada pozytywnie; Z n aj o m o ść p o j ęc i a w o l o n t ar i at Ni e s p o t k ał( a) s i ę Pan ( i ) T ak , al e t r u d n o Pan u ( i ) p o w i e d z i e ć , c o t e p o j ęc i a o z n ac z aj ą T ak , s p o t k ał( a) s i ę Pan ( i ) i u m i ał( a) b y w yj aśn i ć i c h z n ac z e n i e % b ad an yc h 20,2 19,8 60 Jedna czwarta Polaków deklaruje, że w przyszłym roku będzie w stanie poświęcić tyle czasu ile dotychczas. 7% uważa, że będzie w stanie poświęcić więcej czasu. 63% nie potrafi dziś określić jak będzie to wyglądało w przyszłości. Polacy najchętniej, bo w 20% przypadków, chcieliby angażować się w charakterze wolontariuszy w działania organizacji charytatywnych pomagających najuboższym; 12% jeśli będzie w stanie poświęcać w przyszłości czas – chciałoby angażować się w działalność instytucji i organizacji związanych z ochroną zdrowia i rehabilitacją niepełnosprawnych. I l e p i e n i ęd z y l u o r g an i z ac j o m i Z d e c yd o w an i e W i ęc e j T yl e s am o M n ie j Z d e c yd o w an i e T ru d n o p o w ie d b c z as u b ęd z i e Pan ( i ) m ó g ł p o św i ęc i ć n a p o m o c o s o b o m i n s t yt u c j o m w i ęc e j lu b m n ie j z ie ć Pi e n i ęd z y %re s p . 0,6 7,4 27,4 5,8 1,5 57,3 C z as u %re s p . 0,5 6,4 24,3 4,6 0,8 63,4 Wolontariusze w poszczególnych grupach respondentów Jak była już o tym mowa 10% Polaków twierdzi, że w zeszłym roku pracowało w charakterze wolontariuszy poprzez instytucje i organizacje. Poniższa tabela pokazuje jak wartość ta zmienia się dla poszczególnych kategorii respondentów. Różnice te są dość znaczące. Warto zwrócić uwagę na to, że udział w działaniach wolontarystycznych staje się częstszy wraz z wiekiem, wykształceniem i dochodem respondentów. Ś r e d n io w U d z i e l aj ą c y p w o l o n t ar ys t yc p o św i ęc o n a p i n s t yt u c j ac h i ( o s t at n i r o k ) c a łe j p o p u la c ji 10% R e g io n P o ls k i Po Po Po Po Po Po Po ls k ls k ls k ls k ls k ls k ls k o m o c y z n e j ( c z as i p r ac a, r ac a w o r g an i z ac j ac h a C e n t r al n a aW s c h o d n ia a Po łu d n i o w o -W s c h o d n i a a Po łu d n i o w a a Po łu d n i o w o -Z ac h o d n i a a Z ac h o d n i a a Pó łn o c n a 6,2% 8,8% 14,0% 8,5% 15,9% 12,7% 7,6% P łe ć M ęż c z yz n a K o b ie ta iek 8,0% 11,9% y kszta łc en ie 8,1% 7,8% 10,4% 14,5% 10,1% W Po n i ż e j 25 l at 26-35 l at 36-45 l at 46-55 l at Po w yż e j 55 l at W Po d s t aw o w e Z aw o d o w e Ś re d n ie W yż s z e Z a j ę c ie Pr ac u j e n a s t ałe l u b d o r yw c z o B e z ro b o tn y E m e r yt / r e n c i s t a U c z e ń /s tu d e n t Ni e p r ac u j e / z aj m u j e s i ę d o m e m U dzia ł w osta tn ic h w y bora c h p a rla m en ta rn y c h T ak 6,5% 8,9% 10,4% 18,5% 9,6% 7,4% 13,5% 9,6% 4,3% Ni e 13,4% 6,2% D oc h ód B r ak d o c h o d u D o 400 z ł O d 401 d o 600 z ł O d 601 d o 1000 z ł Po w yż e j 1000 z ł M W M ie ś ie js c i as t o i as t o ar s z M M W o w o p aw iej sc e za m 6,6% 11,8% 8,3% 10,8% 14,0% ieszka n ia o ść d o 50 t ys . d 50 d o 200 t ys . o w yż e j 200 t ys . a 9,3% 10,5% 14,7% 7,7% 6,5% Opinie o wolontariacie i organizacjach pozarządowych O g ó l n e s ą d y n a t e m at f u n k c j o n o w an i a o r g an i z ac j i p o z ar z ą d o w yc h i o r g an i z ac j i p o m o c y d l a o s ó b p o t r z e b u j ą c yc h K aż d y c z ło w i e k m a m o r al n y o b o w i ą z e k p o m o c y t ym , k t ó r z y z n al e ź l i s i ę w p o trz e b ie D z i ałan i a o r g an i z ac j i s p o łe c z n yc h ( s t o w ar z ys z e ń , f u n d ac j i i t p .) s ą t e r az b ar d z p o t r z e b n e n i ż 5 l at t e m u O s o b y p r ac u j ą c e s p o łe c z n i e m o g ą z ao f e r o w ać c o ś, c z e g o n i e m o ż e d ać p łat n p e rso n e l J e ż e l i r z ą d w yw i ą z yw ałb y s i ę z e s w o i c h z ad ań , n i e b yłb y p o t r z e b n y d o d at k o w w ys i łe k n a p r ac ę s p o łe c z n ą . O r g an i z ac j e an g aż u j ą c e o s o b y p r ac u j ą c e s p o łe c z n i e s ą n a o g ó ł d o b r z e z o r g an i z o w an e i f ac h o w e . O r g an i z ac j e s p o łe c z n e ( s t o w ar z ys z e n i a, f u n d ac j e i t p .) r o z w i ą z u j ą w aż n e p r o b l e m y s p o łe c z n e w m o i m s ą s i e d z t w i e O r g an i z ac j e s p o łe c z n e ( s t o w ar z ys z e n i a, f u n d ac j e i t p .) m aj ą z n ac z n y w p ływ n r o z w i ą z yw an i e w aż n yc h p r o b l e m ó w s p o łe c z n yc h %re s p o n d e n tó w z g ad z aj ą c yc h s i ę z t ym s t w i e r d z e n i e m 82,4 ie j y y 73,5 72,5 62,8 31,2 28,7 a 28,5 Wolontariuszy i osoby nie angażujące się w pracę społeczną w wyraźny sposób różnią opinie na temat pracy wolontarystycznej i ogólniej, obowiązku pomocy potrzebującym. Najsilniej różnicuje te grupy osób pytanie o to, czy każdy człowiek ma moralny obowiązek pomocy tym, którzy znaleźli się w potrzebie. Przekonanie takie podziela 62% wolontariuszy, to jest o 24 punkty procentowe więcej niż osób, które w ostatnim roku nie poświęcały wolnego czasu na pomoc innym. Podobnie silne wśród wolontariuszy jest przekonanie, że praca społeczna to coś, czego nie można zastąpić zwyczajną płatną pracą i ma ona pewną szczególną wartość (uważa tak 46% wolontariuszy i tylko 32,3% osób nie angażujących się w wolontariat). Można więc mówić o tym, że opinie te układają się w pewien typ postaw, który każde wyeksponować posiadane wartości moralne, lub patrząc odwrotnie - to osoby bardziej wrażliwe na pomoc innym takie działania podejmują. Osoby, które poświęcały czas na dobrowolną pracę w organizacjach lub instytucjach, doceniają ich rolę w rozwiązywaniu problemów społecznych w swoim sąsiedztwie bardziej, niż osoby nie będące wolontariuszami (16,2% vs. 6%). Martwi natomiast fakt, że w ogóle tak niewiele osób może mówić o ważnej roli organizacji w swoim sąsiedztwie. Gdy chodzi wpływ organizacji na rozwiązywanie ważnych problemów społecznych na poziomie ogólnopolskim, co 10 Polak, bez względu na zaangażowanie społeczne, zdecydowanie zgadza się, że jest on niewielki. Temu stwierdzeniu (o niewielkim zaangażowaniu organizacji na rozwiązywanie ważnych problemów społecznych) zdecydowanie zaprzecza 13% wolontariuszy i 4% nie angażujących się w wolontariat. Gdy chodzi o jakość pracy organizacji angażujących wolontariuszy, tylko co 10 Polak, bez względu na zaangażowanie, zdecydowanie uważa, że są one często źle zorganizowane i niefachowe. Nie zgadza się z takim stwierdzeniem, lub zdecydowanie odrzuca ten pogląd, 53,9% wolontariuszy i 28,6% pozostałych osób. Z opinią, że działania organizacji społecznych (stowarzyszeń, fundacji itp.) są teraz bardziej potrzebne niż 5 lat temu, zdecydowanie zgadza się 51,5% wolontariuszy. Łącznie nie zgadzających się i zdecydowanie odrzucających taki pogląd jest zaledwie 4,9% Polaków. Zatem wszyscy pozostali, wyjąwszy niewielką grupę nie mających w tej sprawie zdania, w różnym stopniu widzi coraz większą rolę i potrzebę działań organizacji pozarządowych. Justyna Dąbrowska, Kuba Wygnański - Stowarzyszenie KLON/JAWOR, Organizacje otwierają drzwi RAPORT Z BADAŃ SONDAŻOWYCH Na przełomie marca i kwietnia 2001 roku Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu rozesłało wśród organizacji zatrudniających wolontariuszy krótką ankietę. Problematyką ankiety były etyczne uwarunkowania pracy woluntarystycznej. Badania nie spełniają metodologicznych zaleceń doboru próby. Nie można ich więc potraktować jako badań statystycznie reprezentatywnych. Z drugiej strony w sondażu wzięła udział na tyle duża i zróżnicowana grupa organizacji i instytucji, że jego wyniki mogą być symptomatyczne dla całego środowiska. Dlatego sondaż ten warto potraktować jako ważny przyczynek do dyskusji na temat norm regulujących stosunki między wolontariuszami a współpracującymi z nimi organizacjami. W sondażu udział wzięły 52 organizacje i instytucje z całego kraju. Większość z nich (33) została powołana lub reaktywowana po 1989 roku. Jako dziedzinę swej aktywności (możliwych było kilka wskazań) podają najczęściej pomoc społeczną i działalność charytatywną (31), następnie oświatę, edukację i wychowanie (24). Nieco mniej zajmuje się ochroną zdrowia, rehabilitacją (15), prawami człowieka, ochroną mniejszości, równością szans (10), rozwojem regionalnym, lokalnym (10), sportem, rekreacją, turystyką (9) oraz ekologią i ochroną środowiska (8). 5 organizacji wymieniało inne pola aktywności, jak ochrona praw zwierząt, media, promocja kultury, poradnictwo obywatelskie. Zasięg działania organizacji jest najczęściej regionalny: pod tym pojęciem należy rozumieć teren byłych lub obecnych województw (22 wskazania). 17 organizacji jako obszar działania podaje powiat, gminę, miasto bądź dzielnicę, 12 – cały kraj, a jedna – wręcz cały świat. Liczba zatrudnianych na stałe wolontariuszy w większości przypadków nie przekracza 20 osób (36 wskazań), a w 26 przypadkach jest to poniżej 10 wolontariuszy. Z drugiej strony niektóre organizacje są w stanie zmobilizować nawet dziesiątki tysięcy wolontariuszy. Co ciekawe, nie istnieje wyraźna zbieżność pomiędzy obszarem działalności organizacji a liczbą zatrudnianych wolontariuszy. Należy się domyślać, że mamy tu do czynienia z odmiennym potraktowaniem pojęć „organizacja“ i „instytucja“ w obu odpowiedziach. W pierwszym przypadku respondenci mogli rozumieć reprezentowaną przez siebie organizację jako całość i z tego punktu widzenia określali obszar jej działania, gdy w następnym przypadku podawali liczbę wolontariuszy pracującą w lokalnym oddziale organizacji. Pierwsza część ankiety dotyczyła sytuacji i roli wolontariusza w organizacji z punktu widzenia respondentów (czyli przedstawicieli organizacji współpracujących z wolontariuszami), druga część ankiety odnosiła się do postulowanych zasad współpracy organizacji z wolontariuszem, a trzecia zawierała pytania o konkretną współpracę organizacji reprezentowanej przez respondenta z wolontariuszami. Większość respondentów uważa, że polskie organizacje i instytucje informują wolontariuszy o celach organizacji i szerszym kontekście pracy wolontariusza, powierzają wolontariuszom prace, które odpowiadają ich kompetencjom, biorą odpowiedzialność za działania wolontariuszy wykonywane w ramach ich pracy w organizacji, oraz że nie obejmują wolontariuszy ubezpieczeniem. Duża grupa respondentów zgodna jest też co do tego, że organizacje ustalają zakresy obowiązków i godziny pracy wolontariuszy, dopuszczają wolontariuszy do podejmowania decyzji dotyczących obszaru ich pracy, wyznaczają stałą osobę do kontaktów z wolontariuszami (koordynatora), a także, że nie wyznaczają wolontariuszom prac, które wykonują pracownicy etatowi. Najbardziej podzielone opinie dotyczyły pytania o zwrot ponoszonych przez wolontariuszy kosztów: 27 respondentów stwierdziło, że organizacje zwracają wolontariuszom koszty, natomiast 25, że nie. Respondenci są niemal w 100% przekonani, że organizacje współ-pracujące z wolontariuszami powinny informować ich o celach organizacji i szerszym kontekście pracy (nikt nie uważa, że jest to niepotrzebne), wyznaczać koordynatora do kontaktów z wolontariuszami oraz brać odpowiedzialność za działania wolontariuszy w ramach organizacji (po jednym wskazaniu „nie, to niepotrzebne“). Istnieje również duża zgodność co do tego, że organizacje powinny: ustalać zakres obowiązków wolontariuszy i godziny ich pracy (34 wskazania „tak, zawsze“ i 17 „raczej tak, w miarę możliwości“), powierzać wolontariuszom prace, które odpowiadają ich kompetencjom (odpowiednio 28 i 24), zwracać wolontariuszom ponoszone przez nich koszty (24 i 26), dopuszczać wolontariuszy do podejmowania decyzji dotyczących obszaru ich pracy (24 i 25), objąć wolontariuszy ubezpieczeniem (22 i 26) oraz, że wolontariusze nie powinni wykonywać prac, które wykonują pracownicy etatowi (31 respondentów uważa, że jest to niepotrzebne). Niemal wszyscy respondenci deklarują, że ich organizacje wspierają wolontariuszy. Wsparcie to może przybierać różne formy. Niekiedy deklarowana pomoc obejmuje rozmowę, poradę, pomoc psychologiczną, a także bezpłatny udział w szkoleniach, wyjazdach i obozach oraz konferencjach. Jedna z organizacji pomaga swoim wolontariuszom znaleźć pracę, inna wspiera realizację ich projektów. Wolontariusze mogą również liczyć na otrzymanie referencji czy rekomendacji od organizacji, w której pracowali. Można więc stwierdzić, że organizacje te starają się wspomóc wolontariuszy w wejściu lub zajęciu lepszej pozycji na rynku pracy. Niektóre organizacje wręczają swoim wolontariuszom upominki, listy pochwalne czy listy gratulacyjne. Jako wspieranie wolontariuszy respondenci wymieniają także zwrot ponoszonych przez nich kosztów, np. dojazdu, ubezpieczenia, czy przyznawanie deputatu żywnościowego. Organizacje starają się poznawać oczekiwania swoich wolontariuszy, gdyż, jak słusznie podkreślają respondenci, pomaga to znaleźć bardziej odpowiadające wolontariuszowi zajęcie oraz zwiększa motywację do pracy. Jak zauważa jeden z respondentów: „na skutek rozpoznania oczekiwań przydzielamy im pracę adekwatną do możliwości i chęci, co przekłada się na lepszą atmosferę pracy i jej organizację“ (resp. 33). Opinie wolontariuszy mogą być wręcz bodźcem dla lepszego działania organizacji: „ciekawe pomysły wolontariuszy są wykorzystywane w działalności instytucji“ resp. 46; „pod wpływem sugestii projekty, w których uczestniczą są modyfikowane bądź też powstają nowe, które tworzą sami wolontariusze“ (resp.42). Natomiast jeden z kilku respondentów, którzy byli przeciwnego zdania uzasadniał swoją opinię tym, że kontakt jego organizacji z wolontariuszami jest „dorywczy“ (resp.29), a więc rozpoznanie zainteresowań i oczekiwań wolontariusza jest bez znaczenia. Większość respondentów uważa, że normy i zasady w takim samym stopniu obowiązują wolontariuszy, jak i pracowników etatowych. Odpowiedzi wskazywały jednak na to, respondenci niejednakowo rozumieli pytanie. Można przypuszczać, że niektórzy z nich traktowali „normy i zasady“ jako dyscyplinę pracy, czy też szerzej, etykę pracy, która powinna być taka sama dla wolontariuszy i pracowników. Inni natomiast wskazywali na różnice formalne pomiędzy pracą wolontariusza a pracownika etatowego, takie jak czas pracy, mniejszą dyspozycyjność wolontariuszy, brak odpowiedzialności materialnej wolontariusza za wykonywaną pracę, niekiedy mniejsze kompetencje i, co za tym idzie, mniejsze obowiązki powierzane wolontariuszom. Niektórzy respondenci wskazywali na to, że wolontariusze są traktowani „ulgowo“ (resp. 18). Takie podejście łączy się negatywnie z etyką pracy wolontariusza, z mniejszymi oczekiwaniami wobec wolontariuszy i z niższymi standardami ich pracy. Tak być oczywiście nie musi i nie powinno. W większość ci respondenci, którzy dostrzegają różnice pomiędzy pracą wolontariusza i pracownika etatowego, jednocześnie je akceptują. Można więc mieć nadzieję, że różnice te nie dotyczą niższej jakości pracy wolontariusza, ale jej formalnych aspektów. Ostatnie pytanie, jakie zadano respondentom, dotyczyło takich dziedzin działalności, do których organizacja nie skierowałaby wolontariusza. Niemal połowa respondentów wskazała, że nie ma takich dziedzin. Jest to tym bardziej zrozumiałe, że niektóre z organizacji bazują na pracy wolontarystycznej i nie zatrudniają pracowników etatowych. Z drugiej strony wiele organizacji wskazuje na specyficzne zajęcia, których nie powierza wolontariuszom. Część z nich dotyczy wymaganego doświadczenia i kompetencji, np. medycznych czy psychologicznych, ale także spraw związanych z kierowaniem organizacją, finansami i kadrami. Wydaje się, że organizacje i instytucje współpracujące z wolontariuszami respektują wiele wynikających z dobrej woli zasad tej współpracy. Należą do nich: informowanie o celach organizacji i szerszym kontekście pracy wolontariusza, ustalanie zakresu obowiązków i godzin pracy wolontariusza, powierzanie wolontariuszom prac odpowiadających ich kompetencjom, wyznaczanie koordynatora do kontaktów z wolontariuszami oraz branie odpowiedzialności za działania wolontariuszy podejmowanie w ramach organizacji. Jeśli dodamy do tego deklarowane wsparcie udzielane wolontariuszom, to może to oznaczać, że indagowane organizacje starają się stworzyć przyjazne środowisko pracy wolontariusza. Można więc oczekiwać, że praca woluntarystyczna będzie tam dobrze wykorzystana, również z pożytkiem dla wolontariusza, jego potrzeb i aspiracji. Pewne wątpliwości budziło pytanie o dopuszczenie wolontariuszy do podejmowania decyzji dotyczących obszaru ich pracy. Z dalszych odpowiedzi może wynikać, że niektóre realizowane przez organizację zadania wymagają dużego doświadczenia bądź też innych specyficznych kompetencji, które nie wszyscy wolontariusze posiadają. Stąd też ich działania muszą podlegać większej kontroli ze strony organizacji; niektóre organizacje dopuszczają większą samodzielność wolontariuszy legitymujących się wyższym stażem lub też szkoleniami. Najwięcej odpowiedzi negatywnych związanych było z pytaniami dotyczącymi ubezpieczania wolontariuszy oraz zwracania im kosztów ponoszonych w pracy woluntarystycznej. Wprawdzie przeważająca grupa respondentów jest zdania, że organizacje powinny przynajmniej w miarę możliwości objąć wolontariuszy ubezpieczeniem oraz zwracać im koszty, jednak w praktyce niemal połowa uważa, że koszty te nie są zwracane, i ponad 80%, że wolontariuszy nie obejmuje się ubezpieczeniem. Niektóre organizacje wymieniają zwrot kosztów (np. za bilety) jako wsparcie wolontariusza, a więc traktują to jako dobrowolną działalność organizacji na rzecz wolontariusza, czy inaczej: ofiarowanie mu czegoś „ekstra“, czego w gruncie rzeczy oczekiwać nie powinien. Może to oznaczać, że największe trudności związane są z respektowaniem takich zasad, które wymagają od organizacji pewnego minimalnego zaangażowania finansowego. Idąc tym tropem można zadać sobie pytanie, czy wolontariusze nie są przez organizacje traktowani jako tania siła robocza i zatrudniani wówczas, gdy nie ma pieniędzy na pracowników etatowych. Na podstawie przeprowadzonych badań nie można jednoznacznie ani potwierdzić tej tezy, ani jej zaprzeczyć. 33 respondentów uważa, że wolontariuszom nie zleca się prac, które wykonują pracownicy etatowi. Jednocześnie 21 respondentów uważa, że wolontariuszom powinno się zawsze lub w miarę możliwości zlecać prace wykonywane przez pracowników etatowych. Takie wyniki mogą być skutkiem pewnego nieporozumienia. Gdy większości respondentów powierzanie wolontariuszowi pracy, którą kto inny robi za pieniądze, wydaje się niepotrzebne, inni mogą uważać, że świadczy to o poważnym traktowaniu wolontariusza – o traktowaniu go na takich samych prawach jak pracownika etatowego. Należałoby więc dopytać, jak respondenci interpretują to pytanie. Podsumowując można stwierdzić, że istnieje duża zgodność na zaproponowane respondentom postulaty dotyczące uregulowania pracy wolontarystycznej. Wydaje się, że wiele z nich jest już w praktyce respektowanych. Dotyczy to zwłaszcza dostosowania czasu, obowiązków i zajęć do możliwości i kompetencji wolontariusza. Wiele organizacji stara się stworzyć wolontariuszom przyjazne środowisko pracy. Wiele, poprzez organizowane kursy, szkolenia i warsztaty umożliwia podnoszenie kwalifikacji wolontariuszy również z punktu widzenia ich kariery zawodowej. Większość respondentów uważa również, że organizacje powinny zwracać wolontariuszom ponoszone przez nich koszty, ubezpieczać ich, a także nie powinny zlecać im takich prac, które wykonują pracownicy etatowi. W praktyce bywa jednak inaczej. Wydaje się, że postulaty dotyczące finansowego wspierania działań wolontariuszy mogą napotkać największe trudności w realizacji. Drugi problem wiąże się z etyką pracy wolontariusza. Zarówno w interesie wolontariuszy, jak i organizacji, które z nimi współpracują nie powinno się traktować pracy wolontariusza „ulgowo“ pod względem dyscypliny pracy, obowiązkowości, odpowiedzialności, etc. Jest to praca inna, ale w żadnym wypadku gorsza. Na koniec warto podkreślić, że pewnym milczącym założeniem badań było, iż etyka organizacji przyjaznej wolontariuszom jest jedna, niezależnie od rodzaju instytucji, jej wielkości, profilu i zasięgu działania. Jak się wydaje, niniejszy sondaż potwierdza to założenie, jednak dokładniejsze zbadanie te- go problemu wymagałoby pogłębionej analizy w oparciu o szersze badania. Tabela 1 O r g an i z ac j a O d k i e d y d z i ała Z as i ęg t e r yt o r i al n y L i c z b a w o l o n t ar i u s z y 1 1996 r e g i o n al n y o d 8 d o 1200 2 1992 g m in a 6 3 1998 m i as t o 10 4 1991 Po l s k a 40 5 1994 p o w i at 10 6 1991 Po l s k a 12 7 8 1997 1992 Po l s k a r e g i o n al n y o k . 20 5 9 1999 m i as t o o d 3d o 5 10 1993 r e g i o n al n y o d 15 d o 30 11 1997 Po l s k a o d 10 d o 300 12 13 1995 1993 Po l s k a r e g i o n al n y 8 1 14 1996 r e g i o n al n y 5 15 1995 m i as t o 10 16 1999 o s ie d le 13 17 1957 r e g i o n al n y 28 18 19 1976 1998 p o w i at d z ie ln ic a 40 23 20 1998 r e g i o n al n y 11 21 1994 r e g i o n al n y 20 22 1999 r e g i o n al n y 12 23 24 l at a 30-t e X X w . 1995 r e g i o n al n y m i as t o ? 8 25 1999 d z ie ln ic a 5 26 1996 r e g i o n al n y 12 27 1995 d z ie ln ic a o d 6 d o 25 28 29 1990 o k . 1960 m i as t o i j e g o o k o l i c e r e g i o n al n y 5 ? 30 1998 r e g i o n al n y 5 31 1919 r e g i o n al n y 315 32 1918 m i as t o i j e g o o k o l i c e 124 33 p o ł. l at 80-t yc h c ały św i at 10 34 35 1999 1992 r e g i o n al n y r e g i o n al n y 2 o d 10 d o 50 36 1997 Po l s k a o d 12 d o 120 37 1993 g m in a 15 38 1996 r e g i o n al n y ? 39 40 1995 1919 g m in a Po l s k a 50 o k . 700 000 41 1989 Po l s k a 30 000 42 1995 r e g i o n al n y o d 10 d o 15 43 1911 r e g i o n al n y 1137 44 45 1992 2000 m i as t o r e g i o n al n y 40 3 46 1989 Po l s k a 50 000 47 1995 r e g i o n al n y 10 48 1998 Po l s k a 8 49 2000 p o w i at 9 50 1997 r e g i o n al n y 30 51 1999 Po l s k a 6 52 1999 Po l s k a 4 Ad. Tabela 1 a. Kolejność organizacji jest przypadkowa. b. W kilku przypadkach rocznik, od którego działa organizacja jest datą jej reaktywowania, lub istnienia w obecnej formie. c. Zasięg regionalny oznacza byłe lub obecne województwo, ewentualnie część Polski. d. Liczba wolontariuszy, którą następnie potraktowałam jako podstawową dla danej organizacji, to liczba minimalna; uzasadniają to komentarze respondentów („na stałe“ vs „okazjonalnie“). Tabela 2 1. L p . 1.1 1.2 1.3 1.4 1.5 1.6 1.7 1.8 1.9 C z y w g p ań s t w a p o l s k i e o r g an i z ac j e p o z ar z ą d o w e i i n s t yt u c j e w s p ó łp r ac u j ą c e z w o l o n t ar i u s z am i T A K NI E I n f o r m u j ą w o l o n t ar i u s z y o c e l ac h o r g an i z ac j i i s z e r s z ym 49 3 k o n t e k śc i e p r ac y, k t ó r ą w o l o n t ar i u s z e w yk o n u j ą U s t al aj ą z ak r e s y o b o w i ą z k ó w i g o d z i n y p r ac y w o l o n t ar i u s z y 39 13 Po w i e r z aj ą w o l o n t ar i u s z o m p r ac e , k t ó r e o d p o w i ad aj ą i c h 43 9 k o m p e te n c jo m Z l e c aj ą w o l o n t ar i u s z o m p r ac e , k t ó r e w yk o n u j ą p r ac o w n i c y 19 33 e t at o w i Po d e j m o w an i a d e c yz j i d o t yc z ą c yc h o b s z ar u i c h p r ac y 35 17 Z w r ac aj ą w o l o n t ar i u s z o m p o n o s z o n e p r z e z n i c h k o s z t y 27 25 W yz n ac z aj ą s t ałą o s o b ę d o k o n t ak t ó w z w o l o n t ar i u s z am i 37 15 ( k o o r d yn at o r a) O b e j m u j ą w o l o n t ar i u s z y u b e z p i e c z e n i e m 9 43 B i o r ą o d p o w i e d z i al n o ść z a d z i ałan i a w o l o n t ar i u s z y 46 6 w yk o n yw an e w r am ac h i c h p r ac y w o r g an i z ac j i Tabela 3 2 Prosimy zaznaczyć, czy wg państwa organizacje pozarządowe i instytucje współpracujące z wolontariuszami powinny: Lp. Tak, Raczej Nie, to zawsze tak, niepow miarę trzebne możliwości 2.1 Informować wolontariuszy o celach organizacji i 44 8 0 szerszym kontekście pracy, którą wykonują 2.2 2.3 2.4 2.5 2.6 U s t al ać z ak r e s o b o w i ą z Po w i e r z ać p r ac e , k t ó r e w o l o n t ar i u s z y Z l e c ać w o l o n t ar i u s z o m e t at o w i D o p u s z c z ać w o l o n t ar i u d o t yc z ą c yc h o b s z ar u i c Z w r ac ać w o l o n t ar i u s z o k ó w w o l o n t ar i u s z y i g o d z i n y i c h p r ac y o d p o w i ad aj ą k o m p e t e n c j o m 34 28 17 24 1 0 p r ac e , k t ó r e w yk o n u j ą p r ac o w n i c y 2 19 31 s z y d o p o d e j m o w an i a d e c yz j i h p r ac y m k o s z typ o n o s z o n e p rz e z n ic h w 24 25 3 24 26 2 c z as i e 2.7 2.8 2.9 p r ac y w o l o n t ar ys t yc z n e j yz n ac z ać s t ałą o s o b ę d o k o n t ak t ó w z w o l o n t ar i u s z am i ( k o o r d yn at o r a) O b j ą ć w o l o n t ar i u s z y u b e z p i e c z e n i e m B r ać o d p o w i e d z i al n o ść z a d z i ałan i a w o l o n t ar i u s z y w yk o n yw an e w r am ac h i c h p r ac y W 41 10 1 22 40 26 11 4 1 Opracowanie: Katarzyna Pisarzewska, socjolog, wolontariuszka Centrum Wolontariatu w Warszawie Organizacja przyjazna wolontariuszom Dla wielu z nas często największym dylematem w pracy z wolontariuszami jest brak czytelnych i jednoznacznych zapisów prawnych regulujących tę działalność. Niejednokrotnie zapominamy o szalenie istotnym fakcie, że to od naszej osobistej postawy, naszego zaangażowania zależy udana współpraca z ochotnikami. Jakże często zapominamy lub nie zdajemy sobie sprawy, że to my, członkowie organizacji pozarządowych powinniśmy kreować reguły warunkujące efektywną współpracę z wolontariuszami, reguły które oczywiście powinny być wsparte rozsądnymi uregulowaniami prawnymi. Nawet najbardziej liberalny zapis prawny nie da gwarancji, że wolontariusz pracujący na rzecz danej organizacji będzie oddany, zaangażowany i chętny do pracy w niej. Same przepisy nie spowodują, że ochotnicy będą chętnie ją podejmowali, jeśli nie będzie sprzyjającej atmosfery i dobrego klimatu do współpracy z ochotnikami. Często powtarza się, że to ludzie stanowią organizację, to ludzie, a nie paragrafy i regulaminy są gwarantem sprawności działania instytucji. Ta sama zasada dotyczy wolontariatu. To pracownicy, osoby związane z organizacją będą mieli zasadniczy wpływ na kształtowanie współpracy z ochotnikami, na budowanie relacji zachodzących między pracownikami a wolontariuszami. Przepisy i akty prawne nie powinny zwalniać nikogo od odpowiedzialności, za budowanie środowiska przychylnego ochotnikom w danej instytucji – odpowiedzialności za kształtowanie organizacji przyjaznej wolontariuszom. Kilka lat działalności Centrów Wolontariatu, doświadczenia wielu organizacji pozarządowych korzystających z pomocy ochotników wyraźnie wskazują na nowe wyzwanie które rysuje się przed instytucjami korzystającymi z pomocy wolontariuszy. Nie boję się twierdzić, że obecnie stoimy przed pytaniem w jaki sposób tworzyć środowisko i warunki pracy dla wolontariuszy aby zachęcały one ich ciągłej współpracy z nami. Jeszcze kilka lat temu wiele energii wkładaliśmy w to aby przekonywać ludzi, że warto włączyć się w ten typ działalności, że warto być wolontariuszem, wskazywaliśmy miejsca gdzie taką pomoc można zaoferować jak zacząć współpracę. Dziś akcent przełożyć powinniśmy na uświadamianie organizacjom jak kształtować warunki i środowisko pracy przyjazne wolontariuszom, jak postępować aby zatrzymać ich u siebie. To nie-bezpieczeństwo utraty wolontariusza nie wynika z faktu, że gaśnie w ludziach chęć pomagania i angażowani się w działalność społeczną. Wynika ona z większej konkurencyjności wśród ofert pracy dla wolontariuszy. Postrzegam to analogicznie w stosunku do rynku pracy (w warunkach prawidłowego jego rozwoju i funkcjonowania bez patologicznego zjawiska jakim jest kilkunastoprocentowe bezrobocie), a mianowicie pracę podejmuje się tam gdzie oferowane są korzystniejsze warunki. I to bynajmniej nie tylko płacowe ale również samo rozwoju, podnoszenia kwalifikacji, lepsza współpraca i stosunki panujące w zespole. Te elementy są również ważne dla wolontariuszy. Rozwijający się „rynek pracy“ dla wolontariuszy powoduje, że pojawiają się przed nimi nowe możliwości, jest więcej coraz to ciekawszych ofert, mogą angażować się w prace w nowych obszarach życia społecznego. Aby pozyskać i utrzymać najlepszych wolontariuszy należy stworzyć im odpowiednie warunki do współpracy. Cóż zatem powinniśmy zaoferować „tym nowym“, w jaki sposób przygotować pracowników do współdziałania z nowymi partnerami, wreszcie jak przygotować miejsce pracy dla ochotników? Te kwestie bardzo często nie są podejmowane w ogóle lub, jeśli już, to w ograniczonym zakresie, dziś nabierają szczególnego znaczenia. Jakie czynniki są lub powinny być wyznacznikiem organizacji przyjaznej wolontariuszom. Pracując na co dzień w Centrum Wolontariatu, stykając się z wieloma wolontariuszami, organizując prace grup wolontariuszy w różnych środowiskach lansujemy pogląd iż traktowanie wolontariusza i pracownika etatowego nie powinno się różnić. Począwszy od rekrutacji poprzez przygotowywanie zakresu obowiązków i stanowiska pracy, egzekwowanie jej efektów, wspieranie i nagradzanie a kończąc na rozstaniu z wolontariuszem te sama zasady powinny dotyczyć wolontariusza jak i pracownika etatowego. Wyjątek stanowi oczywiście wynagrodzenie, które w stosunku do pracownika ma formę wynagrodzenia finansowego czego nie przewidujemy dla wolontariusza. Nie oznacza to, że wolontariusz pracuje za darmo. O nie! On też czerpie korzyści ze swojej bezpłatnej i dobrowolnej służby – korzyści te to zaspakajanie swoich indywidualnych potrzeb. Myśląc o tworzeniu organizacji przyjaznej wolontariuszom, powinniśmy przestrzegać kilku podstawowych zasad organizowania i rozwijania współ-pracy z ochotnikami. Z punktu widzenia organizacji, zasady te warunkują efektywną współpracę z wolontariuszami. Są również niezbędne, aby wolontariusze mieli świadomość, że ich praca jest dobrze zorganizowana, a ich zaangażowanie jest należycie wykorzystywane i przynosi określone efekty. Oto podstawowe elementy warunkujące efektywną współpracę z ochotnikami, która będzie sprzyjać kształtowaniu organizacji przyjaznej wolontariuszom: Potrzeby organizacji Niezwykle ważny jest fakt, że to potrzeby organizacji decydują o tym, jakiego wolontariusza chce ona przyjąć. Decydując się na współprace z wolontariuszami, określmy, jaką potrzebę będzie realizował jeden, dosłownie: jeden wolontariusz (bądź kilku wykonujących identyczną funkcję). Bardzo często popełnianym błędem jest nie uświadamianie sobie własnych potrzeb, nie przelewanie ich na papier i ufność w nieomylność naszego instynktu, który przy rekrutacji konkretnego kandydata podpowie, gdzie najlepiej możemy go wykorzystać. Taki nieprzemyślany z naszej strony krok najczęściej kończy się na wyznaczeniu pracy „na odczepne“ – mało atrakcyjnej i takiej, którą każdy może wykonywać. Koordynacja programu wolontarystycznego Ważną, a często niedocenianą, jest rola koordynatora pracy wolontariuszy. Na osobie pełniącej tę funkcję spoczywa obowiązek „opiekowania się“ wolontariuszami w danej organizacji. To koordynator odpowiedzialny jest za dobór wolontariuszy do pełnionych ról, organizowanie im pracy, dbanie o ich rozwój. Rolą koordynatora jest nagradzanie wolontariuszy jak również rozwiązywanie konfliktów, których są stroną. Aby praca koordynatora przynosiła pożądany efekt musi on chcieć pełnić funkcję koordynatora pracy wolontariuszy, lubić i chcieć pracować z ludźmi, mieć predyspozycje do kierowania ludźmi oraz dysponować czasem aby ją wykonywać. Rekrutacja wolontariuszy Zanim organizacja rozpocznie poszukiwanie wolontariusza powinna pomyśleć co może precyzyjnie zaoferować. Może to być np. miła atmosfera, prestiż lub doświadczenie zawodowe. Kiedy organizacja ma pełne rozumienie jej potrzeb, rodzaju osoby której szuka, jakie przewiduje szkolenie, przygotowanie i nagradzanie danej osoby może zacząć myśleć o tym, jak zacząć szukać odpowiedniego wolontariusza. Do poszukiwania wolontariuszy możemy użyć różnych metod: – rozmawiajmy z przyjaciółmi; – znajomymi oraz przyjaciółmi przyjaciół; – apelujmy – udzielając wywiadów; – wywieszając plakaty; – biorąc udział w spotkaniach wyselekcjonowanych grup. Przeprowadzenie rozmowy kwalifikacyjnej Z wolontariuszem, który zdecydował się podjąć współpracę z naszą organizacją powinna być przeprowadzona rozmowa kwalifikacyjna. W jej czasie powinny zostać przedyskutowane wzajemne oczekiwania i zadania do wykonania. Dlatego też im precyzyjniej ustalimy obopólne oczekiwania, tym bardziej zmniejszamy szansę wzajemnych późniejszych rozczarowań. W związku z tym oprócz omówienia charakteru pracy oraz czasu, który trzeba poświęcić na jej wykonanie, niezwykle istotną kwestią jest wprowadzenie wolontariusza w świat obowiązujących w naszej organizacji norm oraz wysłuchanie oczekiwań, jakie taka osoba wnosi. W relacji organizacja – wolontariusz najważniejszym elementem w czasie rozmowy kwalifikacyjnej jest element wzajemnych zobowiązań, na jakie obie strony się decydują. Ze strony organizacji, gdyż przyjmuje nowego pełnoprawnego członka swojego zespołu z wszelkimi obowiązkami i uprawnieniami. Ze strony kandydata, bo będzie przestrzegał norm i zasad obowiązujących w danej organizacji. Zakres obowiązków wolontariusza Kiedy wolontariusz pomyślnie przejdzie etap rekrutacji należy sprecyzować, co będzie wykonywać oraz jak będzie to robił. Musimy też ustalić dokładne ramy czasowe, w których jego praca jest u nas potrzebna i możliwa. Nic tak nie dezorganizuje pracy w zespole jak nieświadomość, kto za co odpowiada i jaki jest zakres jednostkowych uprawnień. Wolontariusz musi dokładnie wiedzieć, jaki jest zakres jego kompetencji i mieć świadomość kompetencji innych. Brak jasności, kto za co odpowiada, wprowadza chaos i często prowadzi do konfliktów i nieporozumień. Przygotowanie wolontariusza do pracy Kluczem do stałej współpracy z wolontariuszem jest związanie go z misją naszej organizacji i jej celami. To waga problemów, które organizacja próbuje rozwiązać, wartości, które uznaje i wyznaczone cele mobilizują jej członków do pracy. Trudno sobie wyobrazić, by ludzie pracujący w jakiejś instytucji wolontarystycznie, wiązali się z nią na dłużej, jeśli nie będą widzieć głębokiego sensu w tym, co robią. Ten sens nadaje misja, której organizacja służy. Jeśli idee, które organizacja głosi, starając się zachęcić wolontariuszy do pracy, są inne od tych, którymi kieruje się w rzeczywistości, trudno jest zatrzymać wolontariuszy. Zwłaszcza oni chcą czuć, że uczestniczą w czymś społecznie ważnym, że wspólnie z płatnym personelem stanowią jedność w dążeniu do wspólnych celów. Wprowadzenie i przeszkolenie wolontariusza Ważne jest, abyśmy jako organizacja zadbali o właściwe wprowadzenie wolontariusza w szczegóły pracy, którą ma u nas wykonywać. Ważne jest również, aby zadbać o klimat i kolejność przybliżania nowych zadań. W naszym wprowadzeniu powinniśmy przechodzić od ogółu, czyli informacji – czemu służy cała organizacja, do szczegółu – roli poszczególnych działów czy programów, tak by umiejscowić wolontariusza jako nowego współpracownika. Należy więc zacząć od oprowadzania wolontariusza po całej organizacji, przybliżając jej cele i działania. Musimy również przestawić wszystkich bezpośrednio pracujących z wolontariuszem pracowników i zapoznać ich z nowym członkiem zespołu. Ten symboliczny akt wprowadzenia ma wiele ważnych funkcji. Mówi on wolontariuszowi: Zobacz, traktujemy Cię poważnie jako pełnoprawnego członka naszej organizacji, od teraz jesteś jednym z nas. Zadbanie o przyjazny klimat wprowadzenia otwiera furtkę do przyszłej współpracy. Nie zróbmy błędu polegającego na tym, że poinformujemy wolontariusza jedynie o charakterze i za-kresie jego pracy. W takiej sytuacji może się poczuć jak niepełnowartościowy członek naszej grupy i jako ktoś, kto nie zasługuje na przyjazne przyjęcie. Po zapoznaniu się z organizacją jako całością należy przystąpić do precyzyjnego objaśnienia charakteru pracy oraz zaplanowania szkoleń nowej osoby. Sam charakter okresu przygotowawczego jest zdeterminowany przez typ zadań dla niego przeznaczonych. Jeśli są one proste i nieskomplikowane, to można oczywiście poświęcić mniej pracy na przyuczenie. Ale są również funkcje, które wymagają długiego okresu przygotowania Szczególnie na początku – kiedy wolontariusz nie czuje się pewnie w tym, co robi – potrzebne jest pomoc ze strony koordynatora. To on po winien się troszczyć o przygotowanie dla wolontariusza miejsca pracy, pokazanie mu wszelkich potrzebnych sprzętów i utrzymywanie z nim stałego kontaktu. Okres próbny wolontariusza Takim istotnym do ustalenia elementem powinien być okres przygotowawczy, a zarazem próbny dla obu stron, po upływie którego każda z nich bez urazy może się wycofać. Daje to szansę wzajemnego poznania się i nie wytwarza poczucia skrępowania, jeśli ktoś chce zrezygnować. Wspieranie i nadzorowanie pracy wolontariusza Niezwykle istotna w pracy koordynatora jest funkcja wspierająca. Powinien on być dobrym duchem dla wolontariuszy. Każdorazowo, kiedy zajdzie taka potrzeba, powinien być dla nich oparciem – szczególnie, gdy coś im się nie uda. Dlatego tak ważny jest stały kontakt – mogą to być spotkania indywidualne, zaś przynajmniej raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie powinno odbyć się spotkanie całej grupy wolontariuszy. Jeśli potrafimy stworzyć atmosferę zaufania i otwartości, wolontariusze będą czuli się dobrze i bezpiecznie w naszej organizacji. Stała łączność i otwarty charakter kontaktów zapobiegają sytuacji, w której nagle, z niewiadomego powodu wolontariusze od nas odchodzą. Wolontariusz a personel płatny Nie zawsze praca wolontariuszy i atmosfera wokół nich jest sprzyjająca. Koordynator musi zadbać, aby personel płatny zrozumiał i docenił specyfikę ich pracy. Do jego roli należy przeciwdziałanie wszelkim przejawom lekceważenia takich pracowników. Dlatego funkcją koordynatora jest utrzymywanie stałej łączności nie tylko z wolontariuszami, lecz również z personelem płatnym oraz łagodzenie napięć, o ile takie zaistnieją. Koordynator powinien promować stosunki partnerskie pomiędzy wolontariuszami a personelem płatnym. Pracownik wolontariusz powinien być przedstawiony najważniejszym ludziom w organizacji, zapraszany na spotkania personelu, informowany o polityce organizacji. Indywidualne predyspozycje, umiejętności, wrażliwość i ograniczenia wolontariuszy nie powinny być ignorowane. Nagradzanie wolontariuszy Organizacja musi myśleć na temat metod nagradzania wolontariuszy za ich pracę. opracowanie systemu nagradzania wolontariuszy. Bardzo często ludzie zapominają jak ważne jest motywować tych, którzy dla nich pracują. Nagradzanie pokazuje czy organizacja potrafi docenić ludzi jako rzeczywistą wartość. Koordynator na bieżąco powinien dbać o to, aby wolontariusze byli nagradzani. Mogą to być drobne nagrody, na pewno powinno często padać słowo: dziękuję. Tworzenie miłej atmosfery wokół wolontariusza i jego działań, pamiętanie imienia, przeznaczanie własnego czasu wolnego na rozmowę z nim będzie już nagrodą. Przynajmniej raz na rok koordynator musi zorganizować spotkanie nagradzająco – podsumowujące, na którym spotkają się wszyscy wolontariusze i cały personel. Przypomnienie misji, struktury i metod działania oraz docenienie pojedynczego wolontariusza ma niezwykle ważny walor motywujący. Pozwala mu spojrzeć na siebie przez pryzmat całej organizacji, a nie tylko w wycinku tego, co sam wykonuje. Takie traktowanie jest szczególnie ważne w sytuacji, kiedy wolontariusz wykonuje zadania niezbyt atrakcyjne (np. biurowe). Wtedy spojrzenie na siebie przez pryzmat wartości i sukcesów całej organizacji jest niezbędne, aby można było mówić o skutecznej motywacji. Nagradzanie – oprócz zwiększania motywacji – niewątpliwie wpływa bardzo pozytywnie na atmosferę pracy i jej efekty. Zwalnianie wolontariusza Obowiązkiem koordynatora jest również zwolnienie trudnego wolontariusza. To do niego należy zebranie koniecznych argumentów w jedno stanowisko i odbycie ostatecznej rozmowy. Sytuacja zwalniania pracownika jest z reguły nieprzyjemna; nawet w płatnej pracy szefowie, stając przed taką koniecznością, wielokrotnie mają kłopot. Trudno jednakże tego uniknąć. Sytuacja jest jeszcze trudniejsza, kiedy chodzi o wolontariuszy, którzy bezpłatnie poświęcają nam swój czas, energię i motywację, czyli ofiarowują coś, co trudno przeliczyć na pieniądze. Odczuwamy wobec nich dług wdzięczności; jak zatem myśleć tu o zwolnieniu kogokolwiek. Takie przekonanie tkwi głęboko w każdym z nas. Uświadommy sobie jednak, że ludzie ci, pracując bezpłatnie, nie pracują przecież bezinteresownie. Fakt ten zmienia relację: wolontariusz-organizacja, gdyż dawanie nie jest już jednostronne – wolontariusze również zaspakajają swoje potrzeby. Ten punkt widzenia jest niezwykle ważny, nie stwarza bowiem w ludziach pracujących z wolontariuszami poczucia winy. Jeśli wolontariusz ma prawo powiedzieć: do widzenia, to takie samo prawo przysługuje organizacji. Spojrzenie to daje również szansę kształtowania partnerskich stosunków bez uprzywilejowania którejkolwiek ze stron. Fakt równoważenia potrzeb wolontariusza i organizacji jest niezwykle istotny, kiedy musimy powiedzieć wolontariuszowi: Dziękujemy za współpracę. Zakończenie Mówiąc o organizacji przyjaznej wolontariuszom powinniśmy myśleć o miejscu pracy, które będzie przestrzegało zasad obowiązujących na prawidłowo zorganizowanym rynku pracy. Śmiem twierdzić, że taka organizacja (zakład pracy) powinien ze zdwojoną energią i zwiększoną atencją dbać o tych nietypowych pracowników – wolontariuszy, ludzi, którzy bezpłatnie i dobrowolnie poświęcają swój czas i swoje umiejętności na rzecz innych. Dostrzegając potrzebę popularyzacji opisanych powyżej dobrych praktyk współpracy z wolontariuszami a także chcąc uhonorować te miejsca, organizacje i instytucje, które w sposób właściwy współpracują z wolontariuszami, Sieć Centrów Wolontariatu w Polsce rozpoczyna akcję pt. „Organizacja Przyjazna Wolontariuszom“ Podmioty współpracujące z wolontariuszami będą mogły ubiegać się o przyznanie certyfikatu organizacji przyjaznej wolontariuszom. Warunkiem jego otrzymania jest spełnianie następujących kryteriów oraz zdobycie uznania w oczach kapituły. Kryteria kwalifikujące do ubiegania się o certyfikat są następujące: – Program wolontarystyczny jest integralną częścią organizacji; – Wolontariusze znają misję, cele i działania organizacji; – Pracą wolontariuszy kieruje przeszkolony koordynator; – Wolontariusze mają jasno określony zakres obowiązków; – Wolontariusze są przygotowywani do swoich zadań; – Personel etatowy jest przygotowany do pracy z wolontariuszami; – Istnieje atmosfera partnerstwa i życzliwości w pracy z wolontariuszami; – Wolontariusze mają możliwość rozwoju i samorealizacji; – Ustalone są zasady funkcjonowania wolontariuszy w organizacjach; – Istnieje system wyrażania uznania dla wolontariusza; – Wolontariusze są ubezpieczeni w ramach swoich obowiązków; – Wolontariusze mogą otrzymać zwrot poniesionych kosztów. Certyfikat przyznaje Sieć Centrów Wolontariatu na podstawie zgłoszenia kierowanego przez wolontariuszy lub podopiecznych korzystających z usług organizacji. Certyfikat przyznawany jest na okres trzech lat z możliwością jego odnawiania w kolejnych latach. Szczegółowe zasady przyznawania certyfikatu opisują stosowne procedury. Szczegółowych informacji o trybie przyznawania tytułu organizacji przyjaznej wolontariuszom uzyskać można w Centrach Wolontariatu www.wolontariat.org.pl. Kreowanie dobrych praktyk współpracy z wolontariuszami, ich popularyzacja i respektowanie nie zależy od obowiązujących przepisów i aktów prawnych, zależy to jedynie od nas i od naszej dbałości o wolontariuszy. Dbajmy więc o nich i twórzmy organizacje przyjazne wolontariuszom. Dariusz Pietrowski Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu w Warszawie Ja wolontariuszka Myślę, że moje tzw. pierwsze dorastanie przebiegało w bardzo typowy sposób. Nieudana próba ucieczki z domu, bezczelność w stosunku do nauczycieli, brak jakiejkolwiek subordynacji. To podstawówka. Potem liceum: pyskowanie, kolejne uwagi w dzienniczku, na koniec roku kilka zagrożeń. Tym, co interesowało mnie najbardziej, byłam JA. Mój wygląd, to, co o mnie myślą i mówią inni (oczywiście, im więcej mówili, tym lepiej). Głośno wołałam, że „świat trzeba zmienić“. Rzecz jasna, w żaden sposób nie próbowałam tego hasła realizować; w zamian piłam piwo i paliłam papierosy – to mi dawało poczucie niezależności. Byłam typową zbuntowaną nastolatką. Postrzegano mnie jako bezczelną, wygadaną, sprytną, pewną siebie dziewczynę. Takie wrażenie sprawiałam – i chciałam je sprawiać. Wewnątrz kryło się jednak nieśmiałe, zakompleksione stworzenie, niepewne niczego. Bałam się otworzyć przed kimkolwiek, nie ufałam ludziom, nie chciałam pokazać, że łatwo mnie zranić. Odpychałam więc innych, raniłam – żeby nie odsłonić swojej wrażliwości, by nie stać się bezbronną. Byłam ślimakiem. Moją skorupę stanowiły pozory: pewność siebie, dowcipność, umiejętność wybrnięcia z każdej sytuacji. A tak naprawdę rozpaczliwie potrzebowałam poczucia bezpieczeństwa; odrzucałam jednak wszystkich, którzy w jakiś sposób chcieli lub mogli mi je dać, bałam się współczucia. Żeby ukryć swoją niepewność, udawałam osobę, jaką chciałam być: odważną, „przebojową“, nietypową, niebanalną. Trwałam w takim rozdwojeniu, z typowymi chyba dla tego wieku myślami samobójczymi, nienawiścią do świata i siebie. Borykałam się ze sobą nie prosząc nikogo o pomoc; było mi coraz ciężej. Spodobał mi się wtedy pewien Kacper – kolega z równoległej klasy. Pewnego dnia dowiedziałam się, że pracuje jako wolontariusz w Stowarzyszeniu „Dzielimy się tym, co mamy“ i potrzebuje wolontariuszek do jakiejś aukcji. Nawet nie dowiedziałam się dokładnie, o co chodzi, tylko natychmiast się zgłosiłam. Na miejscu (w klubie „Harenda“) bardzo mi się spodobało. Aukcja miała na celu zdobycie pieniędzy na autokary, którymi w soboty przyjeżdżają do Warszawy uczniowie ze szkół wiejskich w ramach akcji „Wycieczka za worek ziemniaków“. Podczas takiej wycieczki dzieci zwiedzają muzea, Parlament, jedzą w restauracji, a wolontariusze oprowadzają grupę po mieście. Wszystkie punkty programu są bezpłatne, ale transport dzieci opłaca stowarzyszenie. Podczas aukcji zdobyliśmy pieniądze na kilka autokarów. Spodobało mi się to, ale nie zaangażowałam się wtedy w wolontariat. Uważałam, że i tak nikomu się nie przydam. Kacper szybko przestał mnie interesować, ale kiedy nadeszło „Pogotowie Świętego Mikołaja“, uznałam, że spróbuję w czymś pomóc. 22 grudnia przygotowywaliśmy L.O. im. Hoffmanowej na akcję. 23. i 24. pakowałam prezenty i jeździłam z nimi do dzieci. Było mi z tym dobrze, cieszyłam się z możliwości spędzenia Świąt inaczej niż zawsze. Kiedy potem siadłam z rodziną do Wigilii, pomyślałam, że coś się we mnie zmieniło. Oczywiście, wiedziałam wcześniej, iż w Polsce żyją biedni ludzie, ale dopiero podczas „Pogotowia“ zetknęłam się z tym bezpośrednio. To pozwoliło mi docenić, to, co mam: dach nad głową, rodzinę, z którą łamię się opłatkiem, dom bez wódki i karaluchów, szanse na zdobycie wykształcenia i pracy. Potem była jeszcze jedna aukcja, później pilotowałam wycieczki, aż nadeszły następne Święta i rozpoczęły się przygotowania do kolejnej „Ekipy Świętego Mikołaja“. Podczas pierwszego z „przygotowawczych“ spotkań ustalano, kto się czym zajmie. Myślałam, że – jak rok wcześniej- będę pakować prezenty, ale Agnieszka powiedziała, iż „widzi mnie w koordynowaniu transportu, bo tam potrzeba takich sprytnych dziewczyn“. Moim i mojej grupy zadaniem miało być załatwienie bezpłatnego transportu darów, które ofiarowywali nam sponsorzy do naszego magazynu i zapewnienie Mikołajom samochodów, którymi docieraliby pod adresy dzieci – już w czasie akcji. Z początku byłam przerażona, nie miałam pojęcia, jak się do tego zabrać, nie wierzyłam, że mi się uda. Nikomu jednak o tym nie powiedziałam i stwierdziłam, że skoro pracownicy stowarzyszenia mi zaufali, to może mają rację. Oczywiście, nie ze wszystkim dałam sobie radę, ale w końcu wszystko poszło dobrze. Wojtek (prezes stowarzyszenia) bardzo mnie chwalił, a ja po raz pierwszy w życiu poczułam, że się do czegoś przydałam, że byłam potrzebna. To mnie zaskoczyło i dodało mi otuchy. W ten sposób zaczęłam budować swoją tożsamość i oceniać siebie na podstawie nie tego, czego się boję i czego nie umiem, ale tego, co jest we mnie dobre. Wówczas było tego niewiele: poczucie satysfakcji ze sprawnie wykonanej roboty, radość z pochwał (razem z Wojtkiem i Anetą – też wolontariuszką – wystąpiłam w „Kawie czy herbacie“), szczypta zaufania do siebie. Nie była to radykalna przemiana, ale raczej sygnał tego, co może się zmienić, bodziec do zastanowienia się nad sobą. Po „Ekipie Świętego Mikołaja“ musiałam na pewien czas odejść ze stowarzyszenia, bo nadszedł okres wytężonej pracy: matura, olimpiada z polskiego. Kiedy pomyślnie wszystko przeszłam (w tym: dostałam się na filologię polską bez egzaminów) wróciłam. Miałam już wakacje (zresztą najdłuższe, jak do tej pory, bo aż czteromiesięczne), więc przychodziłam prawie codziennie – trochę pomagałam Marcie przy wycieczkach, zajmowałam się różnymi pracami w biurze. To był okres uspokojenia, zakończenia pewnego etapu kształtowania siebie. I tak wrosłam w stowarzyszenie. Zostałam koordynatorką pilotów, tzn. umawiałam się z wolontariuszami kto i kiedy będzie pilotował wycieczki, a w soboty siedziałam „na sztabie“ (czyli w biurze, żeby telefonicznie rozwiązywać ewentualne problemy). Podczas „Ekipy...“ znów koordynowałam transport. Co jakiś czas „zdarzały się“ różne zbiórki publiczne (akcja „Tornister pełen szczęścia“ – zbieranie plecaków, zeszytów itp. dla biedniejszych dzieci z gminy Łuków; zbiórki darów na „Ekipę...“; pomoc w organizowaniu świątecznej zbiórki żywności na rzecz biednych Polskiej Federacji Banków Żywności S.O.S.) i inne zajęcia. W dalszym ciągu pomagam przy wycieczkach i przychodzę do biura, kiedy tylko mogę; na pewno wezmę też udział w przyszłorocznej „Ekipie...“. Teraz mam dziewiętnaście lat. Na pewno to nie jest koniec mojego poszukiwania siebie, budowania tożsamości. Wiem jednak, że bycie wolontariuszką bardzo mi w tej drodze pomogło, dało mi to, czego nie mogłam nigdzie znaleźć: poczucie bezpieczeństwa, pewność siebie, wiarę we własne siły – i zainteresowanie się wreszcie czymś innym niż tylko sobą i swoim wyglądem czy urojoną nadwagą. Dziś wiem, że mogę wiele osiągnąć, nie boję się podejmowania różnych wyzwań, czuję się potrzebna, znalazłam możliwość realizacji – przynajmniej w pewnym stopniu – hasła „zmiany świata“. Przede wszystkim gdzieś zniknęła moja nieśmiałość. Już nie muszę niczego udawać, stwarzać pozorów. Początkowo działalność w stowarzyszeniu była dla mnie tylko kolejnym elementem autokreacji – gdy mówiłam, że jestem wolontariuszką, ludzie chcieli, żebym opowiadała, co robię, słuchali mnie – byłam w centrum uwagi. Znów JA. I nagle... uznanie „wszystkich“ przestało być takie ważne. Liczyło się to, co udało mi się zrobić dobrego, a gratulacje od prezesa znaczyły o wiele więcej niż głupia uciecha z tego, że nie boję się pyskować nauczycielom. Te trzy lata bardzo mnie zmieniły. Wiem, że jeśli coś jest bardzo potrzebne, to można to osiągnąć, niezależnie od przeszkód, jakie się pojawią. Brzmi banalnie, prawda? Ale mi odkrycie tego zajęło wiele czasu. Wiem, że stowarzyszenie zrobiło kawał dobrej roboty: z egoistycznego i wściekłego na cały świat dzieciaka zrobiło człowieka, który coś temu światu może dać, który odkrył radość, jaką daje „dzielenie się tym, co się ma“. Hanna Raszewska, laureatka Ogólnopolskiego Konkursu „Wolontariat – nowe spojrzenie na pracę społeczną“ Nie tylko słowa Wczoraj Marta przyniosła do przedszkola spore, przezroczyste pudełko. Było w nim trochę liści, świeżej , wilgotnej trawy, spod której wypełzały ... ślimaki. Patrycja, Maja i Pawełek aż buzie otworzyli z wrażenia. Do końca dnia nie odstępowali „hodowli“ ślimaków. Uważnie obserwowali jak dźwigają one na grzbiecie swój domek – muszlę, wypuszczają „rogi“ – jak w wierszyku. Wypieki na policzkach, iskry w oczach, przyspieszony oddech, mimika, gesty rąk i ruchy ciała, piski i pokrzykiwania – to wszystko świadczyło jak duże wrażenie i ogromną radość sprawiła dzieciom niespodzianka Marty. Patrycja, Maja, Pawełek i 30 innych dzieci w naszym przedszkolu to dzieci, które nie mówią wcale lub rozwój ich mowy jest niezwykle ograniczony. Ich ogromnym problemem jest brak lub znaczne utrudnienie porozumiewania się. Są to dzieci upośledzone umysłowo; z mózgowym porażeniem dziecięcym, zespołem Downa, autyzmem i inne. Dzieci są w wieku od trzech do dziesięciu lat. Marta właśnie skończyła 18 lat, jest uczennicą trzeciej klasy liceum ogólnokształcącego. To jedna z grupy ponad trzydziestu młodych ludzi współpracujących z naszym przedszkolem. Z wolontariuszami mam kontakty już trzeci rok. Początkowo były to bardzo spontaniczne działania. W tym roku szkolnym, dzięki Centrum Wolontariatu w Warszawie moja praca z wolontariuszami staje się coraz bardziej i lepiej zorganizowana, coraz bogatsza i efektywniejsza. Jestem terapeutą mowy – logopedą. Uczę nasze dzieci komunikowania się, porozumiewania z otoczeniem wszelkimi dostępnymi im sposobami. Opracowałam program zajęć grupowych z partnerami, którego głównym celem jest wzbogacenie rozwoju osobowego dzieci poprzez relacje z drugim człowiekiem, wyrobienie i doskonalenie umiejętności wyrażania siebie i odbierania komunikatów (werbalnych i niewerbalnych) pochodzących od innych na miarę indywidualnych możliwości dziecka, wzbudzenie energii koniecznej do komunikowania się, dostarczenie optymalnej ilości bodźców stymulujących rozwój komunikacji. Dzięki wolontariuszom jestem w stanie realizować ten program z dużym powodzeniem. Współpracująca ze mną młodzież uczęszcza do warszawskich liceów i uczelni. Są to : LO nr 17 im. F. Modrzewskiego (najliczniejsza grupa), LO nr 5 im. ks. J. Poniatowskiego, LO nr 74 im. K. Pułaskiego, LO nr 20 im. W. Górskiego, LO nr 50 im. R. Barbosa, LO nr 15 im. N. Żmichowskiej, LO nr 16 im. S. Sempołowskiej, LO nr 37 im. J. Dąbrowskiego oraz Akademia Pedagogiki Specjalnej, Uniwersytet Warszawski, SGH, SGGW. Kilka osób nawiązało ze mną kontakt poprzez Centrum Wolontariatu, inne same zgłosiły się na mój apel w szkołach i na uczelniach. Młodzież dojeżdża do pracy w przedszkolu z odległych dzielnic Warszawy a także liczna grupa z miejscowości podwarszawskich. Imponuje mi niezwykle ich ogromny zapał, zaangażowanie. Mimo nawału pracy w szkołach i na studiach znajdują czas i energię na pracę z dziećmi – i to z dziećmi naprawdę trudnymi. Wolontariusze są partnerami dzieci w zajęciach. Ich zadaniem jest pomóc dziecku, z którym pracują, uczestniczyć w zabawie, zrozumieć polecenie wydawane grupie, wykonać zadanie jak najlepiej, biorąc pod uwagę jego indywidualne możliwości i ograniczenia. Obecność życzliwej osoby wspomagającej daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, pewien komfort psychiczny. Wzbogaca niezwykle jego doświadczenia w relacji z innym człowiekiem, dostarcza wiele radości, jaką niesie obcowanie i bliskość drugiej osoby. Zajęcia prowadzone są dwa razy w tygodniu. Bierze w nich udział 6-9 dzieci z partnerami. Tak więc każdy wolontariusz uczestniczy w zajęciach około dwóch razy w miesiącu. Ale są tacy, którzy przychodzą co tydzień, gdyż zżyli się z naszymi dziećmi i tęsknią za spotkaniami z nimi. Młodzież ma możliwość poznania osób niepełnosprawnych, uczy się sposobów i dróg porozumiewania się z dziećmi, docierania do ich, często zamkniętego świata, uczy się bawić z nimi i rehabilitować je. Cenne jest to, że młodzi ludzie są po prostu blisko dziecka, ofiarowują mu czas i uwagę poświęconą tylko jemu. Udział dzieci w zajęciach z wolontariuszami stwarza im poczucie partnerstwa, prowadzi do uaktywnienia tych sił psychicznych, od których zależy dynamika rozwoju dziecka. Młodzież „nauczyła się“ naszych dzieci. Partnerzy potrafią się już porozumieć nie tylko słowami. Wykorzystują gesty, mimikę, język ciała oraz takie wspomagające sposoby porozumiewania się jak np. piktogramy. Młodzież zżyła się z naszymi dziećmi i bardzo poważnie traktuje udział w zajęciach. Nasza współpraca pogłębia się i rozwija. Kilku młodych ludzi zdecydowało się na indywidualną pracę z dzieckiem w jego środowisku rodzinnym korzystając z moich wskazówek. Jest to niezwykle cenna pomoc dla rodziców. Często zdarza się, że to właśnie wolontariusz ukazuje im możliwości ich dziecka, jego postępy w rozwoju, napełnia optymizmem i dodaje sił do zmagania się z niepełnosprawnością. Niektórzy wolontariusze mają cenne dla mnie uzdolnienia, np. uzdolnienia plastyczne i pomagają mi w przygotowaniu ładnych, barwnych pomocy dydaktycznych do zajęć. Kilka osób zna biegle języki obce. Dzięki nim zostały przetłumaczone bardzo wartościowe materiały metodyczne dotyczące alternatywnej i wspomagającej komunikacji. W maju dokonaliśmy podsumowania naszej wspólnej całorocznej pracy. W przygotowanej ankiecie „Refleksje wolontariusza“ młodzież określała swój stosunek do zajęć z dziećmi. Ucieszyło mnie niezwykle to, że wszyscy chcą nadal pracować z naszymi dziećmi, widzą i doceniają pozytywne efekty tej pracy. W swoich wypowiedziach młodzież podkreślała: „doceniłem trud i wysiłek rodziców i terapeutów dzieci niepełnosprawnych“, „doceniłem to, że jestem zdrowy i mam zdrową rodzinę“, „cieszę się, że poznałem dzieci niepełnosprawne“, „miałem okazję zrobienia czegoś pożytecznego, ciekawie i pożytecznie spędziłem czas“. Mamy wspaniałą młodzież! To wiedzą wszyscy w naszym przedszkolu. Powiadamiam o tym także dyrekcje szkół i uczelni w oficjalnych pisemnych, imiennych podziękowaniach za ich pracę. Wspomnę jeszcze o jednym, finansowym aspekcie realizacji programu z wolontariuszami (proszę się nie uśmiechać). Na terapię mowy przeznaczone jest w przedszkolu specjalnym mało, zbyt mało godzin. Dzięki pracy młodzieży w ciągu godziny w zajęciach terapeutycznych może brać udział nie 2-3 dzieci, lecz 6-9 maluchów. To czysty zysk! Dzieci nie potrafią słowami wyrazić tego, co wnosi w ich życie kontakt z młodzieżą. Ich radość na zapowiedź zajęć wyrażona mimiką, gestami, różnymi dźwiękami mówi jak wielkie znaczenie mają dla nich spotkania z wolontariuszami. Udział w nich traktowany jest przez dzieci jako wyróżnienie, nagroda i święto. Praca wolontariuszy jest niezwykle ceniona przez rodziców. Oni przez całe życie zmuszeni są być terapeutami swojego niepełnosprawnego dziecka. To bardzo ważne, że choć czasem ktoś życzliwy, pełen werwy, zapału, młodzieńczej siły może ich w tej roli zastąpić. To co robią, to nie „trochę dla innych“, ale „bardzo wiele dla innych“. Alina Wójcicka, logopeda w Przedszkolu nr 208 w Warszawie, laureatka Ogólnopolskiego Konkursu „Wolontariat – nowe spojrzenie na pracę społeczną“ Śmierć jest blisko! Żywi tego często nie czują, bo o Niej nie myślą. Ciekawe dlaczego tak bardzo wypierają tę myśl, która – oswojona – pozwala w pełni żyć. „Dlaczego Ty tam chodzisz do tej umieralni?“ „Co Ty jesteś bez serca, że lubisz tam przebywać?“ „Umieralnią“ inni nazywają Hospicjum. Pozbawieni serca są chyba ci, którzy tak twierdzą. Bowiem w tym miejscu trzeba mieć serce ogromne, gdyż każda jedna osoba potrzebuje dużą jego część. Zachłystuję się powietrzem z upojeniem, podczas gdy drugi człowiek nie może złapać oddechu. Ludzie tu modlą się do swej Przyjaciółki – Śmierci, by wreszcie ich odwiedziła i zabrała bezpowrotnie z ziemskiego, bolesnego padołu. Ja nie przychodzę tu po to, żeby się z nimi smucić i pozwalać im padać na kolana przed kostuchą. Pragnę dawać im radość, błogi uśmiech, wraz z którym przynoszę powiew młodości. Oni to naprawdę lubią – cieszy ich każdy gest okryty świeżością, śpiew, taniec. Tak, tak, tańczę z nimi, a oni cieszą się jak dzieci. Tacy właśnie są – jak DZIECI – jak my wszyscy. Z tą jednak różnicą, iż nie potrafią o siebie zadbać. Jak ... dzieci! „Powiedz, co nowego słychać w wielkim świecie?!“ Więc siadam przy łóżku i opowiadam trzymając ludzką dłoń w mojej – jeszcze mało znającej życie ręce. Dłoń spracowaną, pomarszczoną, pokrytą mapą opisującą każdą chwilę z dokładną legendą. REFLEKSJA: Dotyk. Taki mały gest, a tyle znaczy. Nie mogę się powstrzymać przed przytuleniem kogoś czy pogłaskaniem. Bo i po co się powstrzymywać? Przecież to takie cudownie ludzkie odruchy. Oni są spragnieni czułości, potrzebują troski i towarzystwa. Naprawdę cieszą się, gdy przychodzę. Chyba mnie wyczuwają na odległość, bowiem gdy tylko przekraczam próg tego (dziwnego) domu niemal wszyscy wiedzą, że jestem. A ja? A ja dzisiaj znowu mam łzy w oczach, bo moja kochana pani Bronia już nie żyje. Ile to już osób odeszło? Nie chcę nawet liczyć, ile razy przychodziłam, a tam znowu puste łóżko. Jeśli zacznę kalkulować ludzki los osoby staną się numerami: ta pierwsza, tamten drugi; a suma może mnie (?), was (?) przerazić! Śmierć jest blisko. Choć niejednokrotnie miałam ściśnięte gardło, a w drodze do domu ryczałam jak dzieciak (dzieci są wszędzie) to w swej modlitwie byłam szczęśliwa. Nareszcie pani Maria, pan Edward, pani Irenka, Babunia... nie muszą się męczyć. Ale puste łóżko po nich przynosi głęboką kontemplację, a parę dni później nową, cierpiącą, nieraz „osamotnioną“ osobę. Gdy po raz pierwszy weszłam do Hospicjum (kiedy to było?) do pań na parterze – nazywam ich pokój pokojem świadomym, przedstawiłam się i zaczęłyśmy tak zapalczywie konwersować jak... normalni, rozgadani ludzie. No bo dlaczego miałybyśmy normalnie nie rozmawiać? Przecież to wszystko ludzie – czujący, rozumiejący, a do tego jeszcze cierpiący! Świadomy pokój był dosłownie spragniony wieści z zewnątrz, długiej rozmowy ze mną i o mnie. Toteż opowiadałam, mówiłam, tłumaczyłam, śmiałyśmy się. Dopiero nieco później zostałam wprowadzona dalej. Cięższe przypadki, dysfunkcje, nieświadomość, większe cierpienie. Nie moja to wprawdzie rzecz porównywać cierpienie i ból ludzi, aczkolwiek takie miałam wrażenie. REFLEKSJA: Muszę zrobić owo wtrącenie, ponieważ ta refleksja jest bardzo silna i bardzo metaforyczna. Mianowicie muszę przyznać, iż Hospicjum pobudziło nieco moją świadomość. Panie z pierwszego – świadomego – pokoju przedstawiły mi obrazy życia godne umieszczenia na płótnie. Lecz w miarę zagłębiania się w życie hospicjańskiego domu, czułam się jak podczas magicznej wędrówki, która jest swoistą próbą. Idąc przez labirynty korytarzy, napotykając po drodze twarze różnych ludzi o wielkim sercu, ale i cierpieniu, czułam jak docieram coraz głębiej do podświadomości. Otwierając poszczególne pokoje, w których znajdują się dziwne istoty – otwieram coraz głębsze zakamarki samej siebie; docieram do tajemnic, jakie drzemią w podziemiach mnie. Wędrówka ta trwa nieustannie. Ja natomiast nie mam oporów ani w stosunku do tajemniczego „ja“, choć nieco zwichrowanego, zbyt złożonego czy też mi nieznanego w ogóle, ani w stosunku do kapryśnych powykrzywianych ciał, pięknych, choć czasem zmęczonych dusz. Nareszcie jestem otwarta!!! Otwarte rany wcale mnie nie przerażają (kiedyś było inaczej!). Babciunia szepcze, że bolą ją nogi. A gdzie jest jakaś maść rozgrzewająca? Jak trofeum wyciągam z szuflady i już nacieramy. „Ale ciepło, jakie Ty masz ciepłe ręce!“ W rzeczywistości to tylko tarcie, ale ciepło musi dawać cudowną rozkosz. Nacieram Jej nogi z błogą myślą (i wiarą), iż to MUSI pomóc. Ulga przyniesiona drugiej istocie w cierpieniu to podwójna radość. Rozgrzewa bardziej niż tarcie. Przynajmniej mnie. Patrzę na ciała pomarszczone, zniszczone, wysłużone. Dotykam ich, głaszczę i tulę. Oni lubią delikatny i gładki (jeszcze) dotyk. Zupełnie nie przeraża mnie starość. Moje ciało jest teraz jeszcze ładne i jędrne. Aczkolwiek mam świadomość, iż materia się zużywa, ciało starzeje, wiotczeje. I co z tego? Piękno jest głęboko w nas, a nie tuż pod napiętą skórką czy w wypracowanych mięśniach. Party w Hospicjum!!! Wspaniały słoneczny dzionek. Mężczyźni rozpalają z tyłu, za domem, grilla; kobiety przygotowują stół z przekąskami. Ja wyprowadzam podopiecznych na... WIEEELKĄ PRZESTRZEŃ. „Och, jakie ciepłe słońce!“ – krzyczy pani Marysia. Julcia już siedzi, tyle że Jej kapie z oczu. Płacze? Nie, to taka ogromna radość. A wiatru tak dawno nie czuła w oczach, iż zaraz je podrażnił ten żywiołowy złośnik. Z Helcią podryguję do taktu „O Jimmi Joe, tak Cię kochom“. Śpiewamy to od momentu, kiedy tylko tu trafiła. Zobaczyła mnie jak wpadam do pokoju i... się rozśpiewała ta „smutna, zgorzkniała starowinka“. Ha! ha! Kiełbasy pachną błogo, ale kto by się podniecał takim rarytasem, gdy wokół tyle wspaniałych ludzi. Wyglądają zupełnie inaczej, tutaj – na zewnątrz. Jeszcze nie widziałam ich w takim zgromadzeniu. Niektórzy nieźle podnieceni poznaniem sąsiadów z piętra, o których wcześniej tylko słyszeli. Wiatr tańczy przekornie rozwiewając ochronne chustki na głowach skąpanych siwizną, ciepłe narzuty, które są nieodłączną częścią starych zmarzniętych kończyn, wpadając w głębiny mądrości zawartej w wypłowiałych zwierciadłach duszy. Widzę prawdziwą radość na licach tych ludzi. Zapomnieli totalnie o cierpieniu, które zostało w wygrzanych łóżkach, troskach czy smutku. „Pani Marianko, słyszy pani słowika?“ Pani Marianka nasłuchuje niczym podniecony, ciekawski dzieciak... tyle radości!!! Taki „zwykły“ trelot słowika, niesłyszany przez codziennych, zwykłych ludzi. To właśnie odróżnia moich, kochanych staruszków od innych – nie są zwyczajni! O, a pani Maria to dokąd wędruje? Sama?! „Ja muszę iść spać.“ Spać? W taki piękny dzień? Na spanie będzie jeszcze cała wieczność! Dała się przekonać i znów jesteśmy w komplecie. Tutaj powietrze pachnie inaczej. To zapach starości. Ładny zapach; specyficzna starość. Musi być piękna i pokorna. Tyle się już przeżyło, tyle wspomnień człowiek posiada, byle tylko nie przyćmiewało ich cierpienie! „Pachniesz! Ładnie pachniesz!“ to nowo poznana pani Irenka, ze znajomości której ogromnie się cieszę. Jest profesorką, uczyła języka francuskiego. No, nawet wymowę ma taką zakręconą i chrapiącą. Ale jak Ona pięknie mówi! „Mój ojciec był Piłsudczykiem. A do mamy zwracał się per Niunia“. Niunia? Już gdzieś to słyszałam. Pani Irena jako wybitna historyczka rozpala mnie – nie grzeszącą bynajmniej, obszerną znajomością wiedzy historycznej – do zapoznania się z pewnymi faktami. (Jak ktoś mógł nazwać Hospicjum umieralnią? Dla mnie to niezwykle edukacyjne miejsce, gdzie nabieram pozytywnych uczuć do pewnych dziedzin życia, np. historycznych). Opowiem Wam historię pani Broni. Wydawało się, iż tylko mnie lubi. Odkąd dotarłam na ten poziom, pani B. – płaczliwa, z zaawansowaną depresją i wiecznymi „śluzami“ w oczach (niczym średniowieczna Śmierć – to tylko dygresja) zaczęła się uśmiechać! Cud nieopodal Wisły!!! Zaprzyjaźniłyśmy się do tego stopnia, iż pani B. była moją nieodłączną rozmówczynią i kumą – „anegdociarą“. Opowiadała mi jak to żyła z wielkim gestem bawiąc w „Prezydencie“ (to nasz lokalny hotel z restauracją i innymi atrakcjami) czy innych drogich lokalach. Kiedy mówi o tamtych czasach ma oczy zwrócone w niebo – czytaj: hospicjański sufit. Och, chyba nieco się zagadałyśmy! Za oknami już zupełny mrok, a ja mam jeszcze tyle do załatwienia. Ściskam serdecznie moją rozmówczynię i zmykam. Ale tuż za drzwiami dobiega mnie skowyt tak potężny, jaki może wydać chyba tylko zranione albo maksymalnie zalękniona zwierzątko. A jednak nie tylko. Wracam. Znów siedzę przy łóżku pani B. i jestem głaskana przez tą ciepłą istotę. REFLEKSJA: Pozytywne uczucia grzeją niesamowicie. Chyba jest w nich zwarta kosmiczna siła, bowiem nieproporcjonalnie do zziębnięcia zawsze zaszczepią we mnie ogień. Potrafię już zagrać kawałek „Sonaty księżycowej“ Bacha. Pewnie jesteście ciekawi kto z tych ludzi mnie tego nauczył. Już spieszę z wyjaśnieniem. Jedna z bywalczyń Hospicjum – wykwintna nauczycielka muzyki – zaszczepiła we mnie pociąg do muzyki. To znaczy, muzyka zawsze była ważna w moim życiu, aczkolwiek nigdy nie umiałam nic „sensownego“ zagrać na fortepianie. Pani Krystyna, bo tak ma na imię, koncertowała w wielu miastach Polski i Europy. Z opowiadań wiem, iż potrafiła zabrać nuty pod pachę i podróżować z nimi trzy doby po Europie, póki nie dojechała na miejsce, gdzie zasiadała za fortepianem i...wszystkich wprowadzała w osłupienie. Spod Jej delikatnych palców wydobywała się subtelna muzyka, która nie znajdowała istoty, będącej obojętną na aksamitne tony, jakże przyjemne dla ucha! Doskonale wiem o czym mówię, gdyż mam tę przyjemność, by osobiście unosić się ponad światem materialności i bezdźwięcznych gestów. Obecnie pani K. odpoczywa w Domu Nauczyciela, do którego to za Nią trafiłam i ja. Ach, ilu tu mam wspaniałych, starszych przyjaciół!!! Babcia, która pomyka korytarzem z prędkością bliżej nieokreśloną (zdołałam tylko zauważyć jej bystre oko rzucone na moją postać, niczym badawcza czułka owada) ma, bagatela, 103 lata! Za to pani Julia, którą poznałam na świetlicy wypełnionej cudnymi obrazami (zresztą autorstwa tutejszych zasłużonych), tka wieeelki obraz, a Jej paluszki zgrabnie chwytają nitki barwnością swą porywające do tańca. Otoczona kłębkami jesiennych odcieni, uśmiecha się do mnie łagodnie i namawia, bym sama utkała obrazek. „Ja? Nie mam do tego cierpliwości“ – odpowiadam. „Ależ, dziecko, to jest swoista medytacja, tylko musisz wiedzieć czego chcesz“. No tak, odpowiedź godna mędrca, który nie dopuszcza myśli, iż „czegoś się nie da“ lub „coś jest niemożliwe“. Uleciałam w podniebny rejs barw i wdzięku. Swoista koloroterapia. Tyle pozytywnych doznań! Wyciągam panią Krystynę do sali „koncertowej“. Opornie siada przy pianinie, jednak wystarczy jedno uderzenie w klawiaturę i... ŚWIAT JEST MUZYKĄ!!! Oblicze osoby zmienia się tak diametralnie, iż przyglądam się dawnej smutnej pani K., która niczym żywioł szaleje przy instrumencie – wcześniej martwym i zamkniętym. NADE WSZYSTKO MUZYKI !!! REFLEKSJA: Przebywanie z doświadczonymi ludźmi udowadnia mi nieustannie, iż nauka jest kluczem do głębokiego poznania – nie tyko świata, ale i siebie. Nieprzerwane kształcenie daje owoce w postaci choćby satysfakcji, która popycha, niczym tłok, mój coraz lepiej naoliwiony system. Pobudzona do pracy i pełna chęci zaczynam rozpoznawać, jakie szkoły i nurty ukształtowały tych ludzi. O czym oni mówią. Wspaniałe uczucie wiecznego nienasycenia. Staruszkowie z Domu Nauczyciela, Hospicjum tyle rzeczy, ciekawostek mi przekazują. Za darmo!!! Za uśmiech i chwilę pogawędki. To wspaniałe. Jestem silna. Wiem o tym i czuję tę siłę w sobie. Aczkolwiek nie jestem nieludzka i nie mam serca ze stali. Naprawdę towarzystwo tych osób cieszy mnie niepomiernie, jednakże bywają takie momenty, iż czuję jak narasta we mnie smutek, szczypią oczy, które nie pozwalają na powstrzymanie łez. Więc ryczę jak bóbr. Bezsilność!!! Ten stan czyni mnie nieprzytomną i powoduje, iż wszystkie tamy pękają. LAS. Moje zbawienie. Przytulam się do drzew i wypłakuję się w ich konary. One za to delikatnie, niczym matka troskliwa, pieszczą mnie szumem melodyjnym igrającym w ich liściach. Mnóstwo otuchy i siły we mnie zaszczepiają. Znowu jestem silna i tyle we mnie żywotnych soków. Fluidy pozytywne. Ponownie maszeruję do „dziwnych“ domów. Nie było mnie zaledwie dwa tygodnie. Wędrowałam gdzieś po świecie – wprawdzie nie z nutami pod pachą, ale z muzyką na ustach. W duszy też nieźle mi grało. Wróciłam. I co zastałam? Pani Bronia, o której pisałam wcześniej, zmalała. Autentycznie się skurczyła, schudła i się nie odzywa. Pielęgniarka twierdzi, iż nie warto cokolwiek mówić do Niej, gdyż Ona i tak nie kontaktuje. Nie wierzę w to! Chwytam Ją za rękę i mimo, że prawie płaczę (najbardziej wzrusza własna bezsilność wobec czyjegoś cierpienia) zdobywam się na ciepły uśmiech. Wesoło przekomarzam się z moją ulubioną „marudą“. Cuda się zdarzają! (tu ich przeżyłam już kilka), a wiara nigdy nie pozwala do końca zwątpić. Oczy pani B. nabierają wyrazu, siła jakaś spędza z nich mgłę. Ona naprawdę na mnie patrzy i ... uśmiecha się! Nic nie mówi, ale ja dokładnie czuję, co chce mi przekazać : „Dobrze, że wróciłaś, dziecko“. Szczerze mówiąc jestem wzruszona, ale nie mogę opanować pozytywnego szczebiotu, jaki się ze mnie dobywa – ma gdzieś źródełko, które z siłą górskiego wodospadu tętni radością. Dzisiaj pani B. nie ma już z nami. Wiele łóżek jest pustych i bezkształtnych. Wymęczone prześcieradła dawno zapomniały zapach swego poprzedniego lokatora. Ciało złożone na wieczny odpoczynek. Mam nadzieję, iż rzeczywiście ma spokój i wytchnienie. Cieszę się, iż mogę podzielić się z Wami (choć niewielkim ułamkiem) moimi wspomnieniami. Chwilami, które tyle mnie nauczyły i refleksjami, które nieustannie uwrażliwiają na drugiego człowieka, ludzki los. Ludzki los, który nieodmiennie trwa przez wieki i uczy każdego, kto naukę tę zechce przyjąć. „Umieralnia“ (przepraszam za wyrażenie – jest bardziej ironiczne niż prawdziwe) kojarzy mi się z ich oczami wdzięczności, smutnego zamyślenia, chwilowego rozbawienia i piękna okresu zwanego starością. Niejeden z tych ludzi jest młodszy duchem od zatwardziałych materialistów i bardziej wartościowy w swym cierpiącym, społecznym łóżku. Rozmowę z nimi zaliczam do nie lada przyjemności. Natomiast ich samych postrzegam niczym filozofów – nie mających nic prócz własnego bytu. Doceniają każdy gest, każdą chwilę, którą z nimi spędzam. Dla mnie to podwójna radość, bowiem wygospodarowany dla innych czas jest czasem cennym, ba, bezwartościowym! A cóż jest piękniejszego ponad ludzkie szczęście, które tkwi głęboko w człowieczym ciele. W materii tak kapryśnej, a zarazem wrażliwej do... bólu. Cytując piękne słowa poety: „Spieszmy się kochać ludzi oni tak szybko odchodzą.“, nie kalkuluję uśmiechów, które rozdaję na co dzień. Niektórych może obdarzam po raz ostatni? A podarunek to piękny, mało kosztowny i niesamowicie zespolony z kosmosem. Bowiem tkwi w nim kosmiczna siła, którą trzeba tylko obudzić. Więc, proszę, nie śpijcie ludzie. Uśmiechnijcie się do pięknego świata, który jeśli tylko zechcecie, dostrzeżecie wszędzie wokół Was. Szkoda marnować cenny Boski czas i Jego doskonałe stworzenie. Edyta Jakubaszek, laureatka Ogólnopolskiego Konkursu „Wolontariat – nowe spojrzenie na pracę społeczną“ Duńska opiekuńczość XX wiek przyniósł duże przeobrażenia i rozwój funkcji instytucji wolontarystycznych w Danii. Zmiany te w dużej mierze wymusiła zdobywająca stopniowo coraz większą popularność ideologia „welfare state“ (państwa opiekuńczego) Partii Socjaldemokratycznej, oparta na zasadzie solidarności społecznej. Duński system państwa opiekuńczego zakłada wyrównywanie poziomu życia społecznego poprzez wyeliminowanie biedy, osiągane dzięki interwencji państwa. Ten sposób myślenia jest widoczny w duńskim sposobie życia od 1930 r. Państwo opiekuńcze pomimo swoich wad (np. wysokie podatki) wciąż jest popierane zarówno przez ludzi, jak i większość partii politycznych (choć nie ma wśród nich zgody co do sposobu, w jaki idea państwa opiekuńczego powinna być wprowadzana w życie). Tło historyczne Organizacje o charakterze wolontariackim powstawały w Danii już w XIX w. Głównie były to organizacje o charakterze religijnym, ściśle związane z kościołem. W ciągu ostatnich 100 lat część tych organizacji przestała istnieć, lecz są też takie, które przetrwały, a nawet poszerzyły swoją działalność. Kolejną dużą grupę organizacji wolontarystycznych (ok. 30%) stanowią te, które powstały w czasie największego rozwoju duńskiego państwa opiekuńczego (lata 1964-1983). Kolejne 30% organizacji zostało założonych w ostatnich 10 latach. Młode organizacje pomagają w większości ludziom w podeszłym wieku i osobom niepełnosprawnym, co związane jest z poszerzaniem się obszaru samopomocy, w rezultacie czego organizacje dbają o interesy i rozwiązywanie problemów swoich członków. Organizacje wolontarystyczne pracujące w sektorze pomocy społecznej w Danii były od 1950 r. postrzegane jako dodatek do publicznego sektora opieki społecznej i odgrywały prawie niewidoczną rolę, przynajmniej w oczach polityków. Pomimo to w wielu sektorach, np. sporcie, kulturze, edukacji, wolontariat odgrywał często rolę decydującą o ich funkcjonowaniu. Obecnie także w sektorze socjalnym rośnie tendencja kręgów rządowych do patrzenia na organizacje wolontarystyczne z nadzieją, że będą one w stanie przejąć część usług publicznych i zająć się rozwiązywaniem specyficznych problemów socjalnych. Organizacje wolontarystyczne wciąż jednak odczuwają brak środków wystarczających do prowadzenia tego typu usług. W celu podołania tej pracy potrzebne są pieniądze państwowe. Wolontariat a państwo Zarówno samorząd, jak i władze centralne zwiększają zainteresowanie wolontariatem, widząc w nim możliwość zmniejszania kosztów, zwłaszcza ponoszonych w sferze socjalnej. Popularnym poglądem wśród polityków wydaje się być twierdzenie, że wolontariusze są tanią siłą roboczą. Część gmin w Danii uchwaliła budżety, które uwzględniają nieformalną pomoc dla potrzebujących i wolontariuszy dostarczających za darmo podstawowe usługi dla ludzi starszych, które to zadania są statutowymi obowiązkami gminy. W latach 90. polityka rządu nakierowywała pracę wolontarystyczną na wybrane, kontrolowane projekty, w szczególności dotyczące marginesowych grup socjalnych, których potrzeby nie są zaspokajane poprzez działania o charakterze ogólnym. W związku z realizacją w Danii idei „welfare state“, państwo odgrywa decydującą rolę w wielu sektorach (opieki społecznej, zdrowia, edukacji itd.). Często używanym określeniem, kiedy mówi się o relacjach między państwem a wolontariatem, jest „trójwymiarowa sieć“, oznaczająca państwo, rodzinę i pracę wolontariusza. Istotna jest współpraca pomiędzy nimi, ponieważ każdy z tych podmiotów ma własne motywy działania oraz odrębną odpowiedzialność. Jedno z tych ogniw samo nie może rozwiązać wszystkich problemów społecznych. Ani państwo, ani rodzina, ani organizacje wolontarystyczne nie mogą też wykonywać swojej pracy na własną rękę (bez porozumienia z pozostałymi). Ewentualnym czwartym ogniwem jest wolny rynek oraz istniejąca możliwość skomercjalizowania działań opiekuńczych. I chociaż wielu ludzi wolałoby trzymać się z daleka od agencji działających dla zysku i świadczących usługi socjalne i zdrowotne, zwiększa się presja na szukanie rozwiązań także poza sektorem publicznym. Mimo entuzjastycznej pomocy rządu dla działań wolontariuszy, krytykuje się go za zbytnie przywiązywanie wagi do zalet wolontariatu, a ignorowanie faktu, że wolontariusze często nie są przygotowani do wykonywania zadań bardziej specjalistycznych i trudnych. Komentatorzy ostrzegają, że jeśli organizacje wolontarystyczne wezmą na siebie odpowiedzialność za usługi, do których nie są przygotowane, sens wolontariatu zostanie podważony, co może grozić załamaniem systemu opieki. Głębsza analiza wykazuje, że wolontariusze są chętni do angażowania się w prace profilaktyczne, ale nie chcą brać na siebie zasadniczych obowiązków opiekuńczych, należących do państwa. Są oni przygotowani do pomocy w usprawnieniu państwowego systemu opieki, nie zaś do jego zastępowania lub podważania. W przyszłości mogą nie chcieć wykonywać pracy, która wykracza poza główne cele organizacji socjalnych – z tego tylko powodu, że rząd chce, aby to robili. Tak więc podczas gdy duński rząd wykazuje jedno z najbardziej prowolontarystycznych stanowisk wśród krajów europejskich, odzywają się głosy, że nakłada nadmierne obowiązki na wolontariuszy. Rodzina nie odgrywa już w Danii takiej roli jak niegdyś. Poprzednie więzi między członkami rodziny zostały mocno zredukowane i silne związki rodzinne występują obecnie głównie w małych rodzinach. W 1995 r. 35,9% ludności żyło samotnie, gdy w 1980 r. 29,1%. Wprawdzie zjawisko to tłumaczy w dużym stopniu wzrost liczby ludzi starszych, obserwuje się jednak, że coraz więcej osób we wszystkich grupach wiekowych wybiera życie w samotności. Proporcje samotnych mężczyzn między 30 a 50 rokiem życia zwiększyły się z tego powodu o połowę – z 10% w 1980 r. do 15% w 1995 r. Osoby samotne znajdujące się w krytycznych sytuacjach są często zdane na pomoc państwa lub właśnie wolontariuszy. Prawo i definicje Państwo duńskie nie stosuje prawnych barier w rozwoju wolontariatu, nie ustanowiło także szczególnych prawnych udogodnień w jego działalności. Prawo podatkowe i regulacje dotyczące zasiłków wciąż nie sprzyjają rozwojowi wolontariatu. Ulgi podatkowe w zamian za wspieranie działań charytatywnych praktycznie w Danii nie istnieją. Ostatnio kilka regulacji prawnych sprawiło, że trudno jest ludziom otrzymującym państwowe zasiłki zajmować się typową pracą wolontarystyczną. W świetle tych rozwiązań pojawia się tendencja do aktywizowania ludzi w zamian za przyznawane im korzyści (co oznacza, że korzyści te są przyznawane w przypadku, kiedy odbiorca wykona określoną pracę). Oczywiście nie jest to wtedy wolontariat. Organizacje wolontarystyczne same domagały się, aby władze wprowadziły odpowiednie rozwiązania prawne. Często rozwijały nowe usługi, wychodząc na przeciw rodzącym się potrzebom i państwo szybko „przejmowało“ te usługi. Dominującą strategią organizacji wolontariackich stał się pogląd, że im więcej państwo „przejmuje“, tym lepiej. Jest to jeden z powodów, że sektor wolontariatu w Danii pod koniec obecnego stulecia jakby wychodził z mody oraz stawał się nieważny i taki był do niedawna pogląd polityków, specjalistów i mieszkańców. Wszyscy uznali budowanie państwa opiekuńczego za bardziej istotne, zwłaszcza w zakresie polityki socjalnej i zdrowotnej. W dziedzinie kultury, sportu czy ochrony środowiska wysiłek wolontariuszy odgrywał znaczącą rolę, podczas gdy na obszarze socjalnym i opieki zdrowotnej rola organizacji wolontariackich przez wiele lat była prawie niedostrzegalna, a nawet uważana za kłopotliwą, wychodzono bowiem z założenia, że państwo powinno być w stanie zaspokoić wszystkie potrzeby obywateli. Należy zaznaczyć, że kształtowanie się państwa opiekuńczego nie oznaczało zmniejszenia liczby organizacji wolontarystycznych, lecz zmniejszenie roli wolontariatu w społeczeństwie. W ostatnich 10-15 latach w duńskim społeczeństwie nastąpiły ogromne zmiany zarówno w sferze ekonomicznej, jak i politycznej. Kilka bardzo ciężkich kryzysów ekonomicznych i stosunkowo wysoki poziom bezrobocia zmusił ludzi do przemyślenia od nowa ideologii opiekuńczości. Państwo dostrzegło w sektorze wolontariatu możliwego dostawcę usług (inną możliwością było skorzystanie z usług wolnego rynku). Bardzo często z powodów ideologicznych rząd był zainteresowany promowaniem partnerskich stosunków z sektorem wolontarystycznym i duże sumy pieniędzy zostały przeznaczone na jego rozwój. Takie stanowisko rządu wiąże się jednak z ryzykiem, że sektor wolontariatu, postrzegany jako tani sposób rozwiązywania problemów, może stać się jedynie dostarczycielem „zniżkowych usług“. Ponadto istnieje poważna opozycja przeciwko wolontariatowi ze strony specjalistów i związków zawodowych, co sprawia, że idea partnerstwa staje się iluzją. W tej sytuacji organizacje wolontarystyczne mogą chcieć wykonywać zadania, do których nie zostały powołane – tylko po to, żeby przeżyć. Oznacza to, że znikną wolontariusze, a organizacje będą zmuszone do specjalizacji swoich usług. Jeśli to nastąpi, sektor wolontariatu może stracić swoją tożsamość i specjalne cechy czyniące z niego alternatywę dla usług świadczonych przez państwo i firmy komercyjne. W Danii można się spotkać z kilkoma definicjami wolontariatu. Wolontariat to: 1. Aktywność mieszkańców wykonywana bez wynagrodzenia w organizacjach, grupach mieszkańców, stowarzyszeniach itp. 2. Praca socjalna wykonywana poprzez organizacje wolontarystyczne. Organizacje te mogą być zarówno filantropijne i oferować usługi dostępne dla każdego, jak też mogą pracować jedynie na rzecz wybranych grup. Praca wolontarystyczna to: Niepłatna działalność podejmowana z własnej woli. Działalność ta musi służyć osobom innym niż ona sama lub jej rodzina, i musi być w pewnej mierze sformalizowana. Organizacja wolontarystyczna to: Stowarzyszenie założone na zasadach dobrowolności i nie działające dla osiągnięcia zysku (non-profit). Praca wolontarystyczna jest stosowana w realizacji celów statutowych, aczkolwiek organizacja ta może zatrudniać personel płatny. Wolontariat w liczbach Nie ma w Danii żadnej nadrzędnej ogólnopaństwowej organizacji, zrzeszającej wszystkie organizacje wolontarystyczne. Struktury nadrzędne skupiają natomiast organizacje świadczące określoną pomoc, np. opiekę nad dziećmi, osobami starszymi, niepełnosprawnymi. Najbardziej znaczące instytucje dbające o interesy wolontariuszy to powołana w 1983 r. Komisja ds. Wolontariatu pod auspicjami Ministerstwa Spraw Społecznych oraz założone w 1992 r. duńskie Centrum Wolontariatu. Głównymi beneficjantami pracy wolontariuszy zrzeszonych we wszelkiego typu organizacjach wolontarystycznych w Danii są: dzieci, młodzież, osoby chore i upośledzone umysłowo oraz fizycznie, ludzie w trudnej sytuacji życiowej, bezrobotni, ludzie starsi, a także uchodźcy i osoby uzależnione. Znaczącą rolę odgrywają w Danii organizacje pomagające dzieciom i młodzieży, jak również osobom chorym oraz upośledzonym umysłowo lub fizycznie. Wniosek z tego, że zainteresowanie pracą z bardziej wyspecjalizowanymi grupami, takimi jak osoby wyłączone ze społeczeństwa, maltretowane, mniejszości etniczne, nie jest wcale tak popularne jak chęć pomocy „zwykłym ludziom“ w specyficznej życiowej sytuacji. Większość organizacji zajmuje się udzielaniem porad i dostarczaniem informacji. Inną ważną dziedziną ich działalności jest edukacja i szkolenie. Należy zauważyć, że w Danii nie są to działania powiązana z systemem edukacyjnym. Około 1/3 działających organizacji prowadzi różnego rodzaju instytucje – zarówno całodobowe, jak i opieki dziennej (np. żłobki, przedszkola, centra rekreacyjne, domy opieki, kluby dzienne). Nie znaczy to jednak, że wymienione instytucje są przez te organizacje finansowane (może tak być w przypadku, gdy są to kluby czy kafejki „alternatywne“, np. dla ludzi „z marginesu“). W pozostałych przypadkach koszty ich funkcjonowania ponoszą samorządy lokalne lub państwo. Pomoc udzielana przez sektor wolontariatu jedynie uzupełnia fundusze z budżetu państwa. Omawiane instytucje są prowadzone przede wszystkim przez organizacje humanitarne i kościelne, w większości założone przed 1920 r. Organizacje „starsze“ o wiele częściej angażują się w prowadzenie instytucji niż te, które powstały stosunkowo niedawno. Próbując oceniać rolę i siłę organizacji wolontarystycznych w dzisiejszym społeczeństwie duńskim, musimy uwzględnić ich do zbierania funduszy i zarządzania nimi. Oczywiście, ich zdolność do odgrywania samodzielniej, i być może bardziej krytycznej roli w stosunku do państwa, zależy w dużym stopniu od ich samodzielności. Z badań przeprowadzonych w ostatnim roku obrachunkowym, wynika, że tylko kilka organizacji nie posiada znaczących funduszy (mniej niż 1000 funtów). Duża część z nich (około 1/4) jest bardzo silna pod względem ekonomicznym. Wśród organizacji wykazujących się obrotem ponad 500 000 funtów w ciągu ostatniego roku, znajdują się np. ogólnonarodowa organizacja do walki z rakiem i Duński Czerwony Krzyż. Wiele organizacji z dużym obrotem prowadzi instytucje, o których była już mowa powyżej. Organizacje, które działają wiele lat, najogólniej mówiąc są bogatsze niż nowo powstałe. Wśród organizacji założonych po 1980 r., prawie 45% ma obrót od zera do 20 000 funtów, podczas gdy wśród organizacji sprzed roku 1920 ponad 45% organizacji ma obrót przekraczający 100 000 funtów. Pomimo dobrze rozwiniętego systemu publicznego finansowania pomocy społecznej, więcej niż 1/4 organizacji nie otrzymuje żadnych dotacji rządowych. Dalsza 1/4 otrzymuje mniej niż 25% środków z tytułu rządowych grantów. Tylko w 1/3 organizacji 51% (lub więcej) dochodu pochodzi z dotacji rządowych lub samorządowych. W 1987 r. Duński Instytut Badań Socjalnych przeprowadził ocenę zasięgu i charakteru pracy wolontarystycznej w kraju. W tym czasie około 1/4 populacji była zaangażowana w tego rodzaju pracę, poświęcając wolontariatowi średnio 13 godzin miesięcznie. Wśród wolontariuszy było więcej mężczyzn niż kobiet, a także mężczyźni poświęcali więcej czasu na pracę wolontarystyczną. Obecnie nieco ponad 1/4 ludności w Danii pracuje jako wolontariusze, poświęcając na ten cel średnio 14 godzin w miesiącu. Mężczyźni wciąż są nieco bardziej aktywni od kobiet, ale do nieznacznego przyrostu liczby wolontariuszy przyczynił się wzrost aktywności kobiet z 20% do 27%. W każdym razie połowa społeczeństwa duńskiego nigdy nie miała kontaktu z pracą wolontarystyczną. Dziś, podobnie jak w połowie lat 80., niewielu wolontariuszy zajmuje się tym, co politycy i dziennikarze zwykle rozumieją pod pojęciem pracy wolontarystycznej, którą kojarzą z bezpośrednią działalnością mającą na celu pomoc osobom indywidualnym. Faktycznie większość wolontariuszy pracuje w szeroko rozumianej pomocy społecznej. W szczególności angażują się w prace organizacyjne i administrację, szkolenia i prowadzenie zajęć praktycznych oraz organizację wolnego czasu (p. tabela 1). Granice pomiędzy różnymi formami pracy wolontariuszy stale się zmieniają, co często utrudnia stwierdzenie, kiedy działalność wykonywana przez organizację jest np. socjalna, a kiedy kulturalna. W pracy wolontariuszy zdecydowanie przeważa kultura, sport i zajęcia związane z organizacją wolnego czasu – 48%. Pomoc socjalna znajduje się na drugim miejscu – 11%. Według przeprowadzonych badań największą aktywność jako wolontariusze wykazują osoby średnio zamożne (1/3 z nich podejmuje się zadań wolontarystycznych). Najmniej aktywni są bezrobotni i odbiorcy pomocy materialnej (1/5) oraz osoby powyżej 70 roku życia, z których tylko jedna na dziesięć wykonuje pracę wolontarystyczną. Mężczyźni pracujący więcej niż 45 godzin tygodniowo wydają się mieć jeszcze dużo chęci do działania na rzecz innych – prawie 40% z nich pracuje jako wolontariusze. Jeśli chodzi o kobiety, podobna liczba wolontariuszek jest wśród pracujących w niepełnym wymiarze (do 30 godzin tygodniowo), jak i wśród pracujących 45 godzin lub więcej w tygodniu. Ponad połowa osób usłyszała po raz pierwszy o pracy wolontarystycznej od rodziny lub przyjaciół. Reklama poprzez media, ulotki lub plakaty dawała bardzo słaby rezultat. W rekrutacji do pracy wolontarystycznej biorą udział również wolontariusze. Kobiety wolały raczej same zwracać się do organizacji, podczas gdy mężczyźni wolą być „nachodzeni“ przez organizacje. Najczęściej wymienianym powodem tego, że ludzie nie chcą być wolontariuszami jest brak czasu. Prawie 2/3 pytanych podało taki powód, brak czasu uzasadniając głównie pracą i obowiązkami rodzinnymi. Może z tego jedynie wynikać, że pracy wolontarystycznej ludzie ci nie przyznają pierwszeństwa. Przecież pozostali, którzy udzielają się w wolontariacie, często również mają pracę, rodzinę i inne obowiązki. Według badań – nowych wolontariuszy należy szukać wśród 25% ankietowanych, którzy jako powód niepodejmowania działań wolontarystycznych podali, że nie zostali o to poproszeni. Niewielu wspomniało o złych doświadczeniach w przeszłości lub stwierdziło, że „nie wierzy w takie rzeczy“. Ważne, że społeczeństwo duńskie jest pozytywnie nastawione do pracy wolontarystycznej. Rezultaty badań świadczą, iż w Danii jest jeszcze nie wykorzystany przez wolontariat potencjał ludzki. Tabela 1. Procentowy udział wolontariuszy w różnych rodzajach prac w 1995 r.* R o d z aj d z i ałal n o śc i D zia ła ln oś ć M ęż c z yź n i K o b ie ty R az e m org a n iza c y j n a Z b i ó r k i p i e n i ęd z y 21 Pr ac a w k o m i s j ac h i z ar z ą d ac h 49 A d m i n i s t r ac j a 36 I n f o r m ac j a i r e k l am a 15 D zia ła ln oś ć zorien tow a n a n a g rup ę Nau c z an i e , s z k o l e n i a, k i e r o w an i e 34 Z aj ęc i a p r ak t yc z n e w g r u p ac h 26 O r g an i z ac j a w o l n e g o c z as u 30 D zia ła ln oś ć zorien tow a n a n a osobę Pl an o w e w i z yt y 4 T r an s p o r t 28 Z aj ęc i a z k l i e n t e m 6 In n e 5 19 42 28 12 20 46 32 14 24 34 25 29 30 28 7 19 7 6 5 24 6 5 *Każda osoba mogła brać udział w więcej niż jednej działalności z powyższej listy, dlatego suma procentowa znacząco przewyższa 100%. 1. Inger Koch Nielsen „Voluntary Work in Denmark“ w: „Voluntary Action in Denmark“, Socialpolitisk Forlag, Denmark, 1995. Dane statystyczne wykorzystane w opracowaniu pochodzą z badań Duńskiego Instytutu Badań Socjalnych dotyczących pracy wolontarystycznej w Danii. Rezultaty opierają się na wywiadach z reprezentatywną grupą dorosłych Duńczyków (powyżej 16 lat). Wywiady zostały przeprowadzone w listopadzie 1993r. W sumie w badaniu wykorzystano odpowiedzi 75% z 1843 osób. Tabela 2. Wolontariusze pracujący w organizacji z daną grupą celową G ru p ad o c e lo w a D z i e c i i m ło d z i e ż L u d z i e s t ar s i , c h o r z y, n i e p e łn o s p r aw n i G r u p y s o c j al n e w yłą c z o n e O b s z ar l o k al n y G ru p yb iz n e s o w e Po p u l ac j a j ak o c ało ść L u d z i e t r z e c i e g o św i at a In n e R az e m O g ó l n a l i c z b a o r g an i z ac j i w o l o n t ar i ac k i c h W p r o c e n t ac h 41 8 3 9 4 14 3 18 100 563 „Nowy wolontariat“ W połowie lat 80. pojawiły się w Danii dwa nowe rodzaje organizacji wolontarystycznych, często określane jako „nowy wolontariat“. Pierwsza z nich to tzw. grupy samopomocy, popularna obecnie forma wolontariatu. Pomysł samopomocy opiera się na wykorzystaniu chęci ludzi do aktywnej poprawy swojej sytuacji życiowej. Ludzie sami organizują się, aby rozwiązywać własne problemy. Dużą zaletą tych grup jest brak biurokracji i wolontarystyczne angażowanie się w pracę grupy wszystkich jej członków. Szacuje się, że jest około 1800 takich grup samopomocowych w Danii (1997). Bardzo ważną inicjatywą z punktu widzenia łączenia interesów ochotników i odbiorców ich usług są w Danii biura wolontariatu (Volunteer Bureaux). Ich celem jest stworzenie więzi między ludźmi mającymi wolny czas a organizacjami, które potrzebują pomocy. Obecnie jest w Danii około 40-45 takich biur. Większość z nich organizuje każdego miesiąca od 3 do 19 miejsc pracy dla wolontariuszy, chociaż są i takie, które potrafią zorganizować od 30 do 50 miejsc pracy miesięcznie. Biuro wolontariatu wspiera pracę wolontariuszy w społecznościach lokalnych poprzez: zachęcanie do działalności wolontarystycznej, popieranie nowych rozwiązań w sektorze wolontariatu, informowanie o możliwościach pracy wolontarystycznej. Biuro wolontariatu stara się, aby wolontariusze: otrzymali właściwą informację o pracy i wymaganych kwalifikacjach, nie zastępowali personelu płatnego, nie byli wykorzystywani w programach prac publicznych. Może ono kierować wolontariuszy do pracy w partiach politycznych, przedsiębiorstwach prywatnych lub ruchach religijnych. Powinno być ono albo niezależną organizacją wolontarystyczną, albo odrębną częścią innej organizacji wolontarystycznej. Jest niekomercyjne (jeśli osiągnie jakikolwiek zysk, powinien on być wydany na cele statutowe) i korzysta z bezpłatnej pracy wolontariuszy, ale zatrudnia również płatny personel koordynujący. Trendy rozwoju wolontariatu w Danii Z przytoczonych danych wynika, że wolontariat w Danii wciąż się rozwija. Liczba wolontariuszy jest w miarę stała oraz powstają nowe organizacje wolontarystyczne. Najnowsze badania wykazują, że działa tu jedno stowarzyszenie lub organizacja wolontariacka na każde 150 mieszkańców oraz że na wsiach jest więcej tego typu organizacji niż w miastach. Praca wolontarystyczna postrzegana jest w Danii jako coraz ważniejszy element całości działań opiekuńczych. Ten sam trend jest widoczny w całej zachodniej Europie, gdzie praca wolontarystyczna w sferze socjalnej stała się odrębnym tematem debat politycznych w ostatnich 10-15 lat. Programy większości partii politycznych w Danii zawierają rozdziały poświęcone socjalnej pracy wolontarystycznej. W duńskim systemie politycznym, tak jak w całym społeczeństwie, istnieje pozytywny stosunek do socjalnej pracy wolontarystycznej. Większość społeczeństwa wierzy, że praca wolontarystyczna wpływa na zwiększanie się odpowiedzialności ludzi za drugiego człowieka. Praca ta jest według nich niezbędna – bez względu na jakość usług świadczonych przez sektor publiczny. W Opinii Komisji ds. Wolontariatu dalszy rozwój duńskiego wolontariatu zależy od zmian społecznych, które mogą nastąpić w wyniku rozwoju technologicznego i ogólnej globalizacji. Przykład instytucji państwowej zajmujących się wolontariatem oraz organizacji pozarządowej w Danii, Duńska Komisja ds. Wolontariatu Komisja, powołana w 1983 r. przez Ministerstwo Spraw Socjalnych, której głównym celem jest promowanie wolontarystycznej pracy socjalnej jako części kompleksowych działań na rzecz osób potrzebujących pomocy. Bierze ona udział w debacie dotyczącej społecznej pracy wolontariuszy i przyszłości państwa opiekuńczego. Celem Komisji jest: – zbieranie informacji, udzielanie porad i wskazówek, tworzenie programów zarówno dla sektora publicznego, jak i wolontarystycznego, – wspieranie Ministerstwa Spraw Socjalnych w sprawach dotyczących pracy społecznej w Danii. Przykłady działań Komisji: – stworzenie warunków umożliwiających udział w wolontariacie osób pozostających na zasiłku dla bezrobotnych, wcześniejszej emeryturze, – utworzenie programu badającego pracę wolontariuszy, – opracowanie jasnych kryteriów pomocy państwa, – współpraca między samorządem a organizacjami wolontarystycznymi. Komisja składa się z 29 członków, w większości reprezentujących organizacje wolontarystyczne. Wśród członków Komisji są również przedstawiciele samorządu i ministerstwa. Komisja jest forum debaty na temat roli wolontariatu w społeczeństwie. We współpracy z Centrum Wolontariatu organizuje towarzyszące debacie seminaria i konferencje poświęcone pracy wolontariatu w Danii. Komisja uważa za niezwykle ważny dialog z organizacjami, jak również ze wszystkimi, którzy interesują się wolontariatem. Centrum Wolontariatu w Danii Centrum zostało założone w 1992 r. jako samodzielna instytucja podległa Ministerstwu Spraw Społecznych. Celem Centrum jest promocja i wspomaganie rozwoju wolontariatu przez oferowanie informacji, porad, szkoleń i zbieranie informacji o sektorze wolontariatu. Centrum jest członkiem CEV (Europejskiego Centrum Wolontariatu) i IAVE (Międzynarodowe Stowarzyszenie ds. Działań Wolontarystycznych). Centrum chce promować: – prawo każdej osoby do udziału w wolontariacie, w jak najlepszych warunkach i z własnej woli, – optymalne warunki pracy dla organizacji, – dyskusję społeczno-polityczną dotyczącą przyszłego państwa opiekuńczego, – wiedzę i badania na temat wolontariatu. Swoje usługi Centrum oferuje głównie sektorowi wolontarystycznemu, lecz także administracji publicznej i społeczeństwu. Udziela także porad dotyczących codziennej pracy w organizacjach, współpracy z administracją, kontroli i pracy w komisjach, współpracy między specjalistami a wolontariuszami, samopomocy, lokalnych biur wolontariatu, inicjatyw ustawodawczych i prawnych aspektów pracy wolontarystycznej. Po- siadając zbiór wyjątkowych materiałów dotyczących wolontariatu, ma właściwie jedyną w Danii specjalistyczną bibliotekę z zakresu pracy wolontarystycznej. Centrum wydaje magazyn „Social Vejviser“ oraz publikuje informacje i różnego rodzaju materiały: raporty, badania i ulotki o tematyce wolontarystycznej. Regularnie organizuje kursy, warsztaty, seminaria i konferencje. Są one skierowane głównie do wolontariuszy i osób zatrudnionych w sektorze wolontariatu. Strona internetowa Centrum Wolontariatu w Danii (Center for frivilligt socialt arbejde): www.frivsocarb.dk Kontaktudvalget for det frivillige arbejde i Danmark Pantheonsgade 5, 3 Postboks 158, 5100 Odense C Denmark Telefon (+45) 66 14 60 61, telefax (+45) 66 14 20 17 E-mail: [email protected] Opracowanie: Artur Święch, Centrum Wolontariatu w Kielcach Tłumaczenie materiałów z języka angielskiego: Artur Święch, Sławomir Półtorak. Bibliografia Rocznik Statystyczny 1997, GUS 1997. „Voluntary Action in Denmark“, wyd. Socialpolitisk Forlag, Denmark, 1995. „Voluntary Social Work in Denmark in the Welfare Society of the Future“, wyd. Ministerstwo Spraw Socjalnych w Danii, Kopenhaga, 1997. Rasmussen Toft E. „Emploees as volunteers – summary“, skrypt . Habermann U. „The State and the volunteer“ – wystąpienie podczas światowej konferencji IAVE (International Association of Volunteer Effort), Paryż 1990. Święch A. „Wolontariat i pomoc socjalna w Danii“ w: „Wolontariusz“, listopad 1999. Święch A. „Rola gminy w systemie administracji Danii“, praca magisterska, czerwiec 1999. Gaskin K., Smith J. D. „A New Civic Europe. A study of the extent and role of volunteering in the European Countries“. Volunteer Centre, London 1995. Volunteer Bureaux in Denmark. Code of Practice. Center for frivilligt socialt arbejde: 1995. Autor artykułu dziękuje za udostępnienie materiałów: Louise Rassmusen, Centrum Wolontariatu w Danii, Magdalenie Korczyk, Centrum Wolontariatu w Łodzi. Holenderski rząd docenia ochotników Początki wolontariatu w Holandii sięgają XIX wieku, kiedy to Kościół katolicki i Kościół protestancki oraz prywatne instytucje były zaanga-żowane w pomoc biednym; by to robić, zatrudniały wolontariuszy (prominentnych obywateli). Na początku XX wieku ludzie dysponowali większą ilością wolnego czasu i dlatego mogli pracować jako wolontariusze w różnego rodzaju stowarzyszeniach. Praca wolontarystyczna rozwijała się głównie w tzw. pillars (małe społeczności), które dzieliły i wspierały holenderskie społeczeństwo: katolickie, protestanckie, liberalne. Tło historyczne W latach 1945-1965 Holandia uczestniczyła w procesie tworzenia państwa opiekuńczego. Na początku opieka społeczna była wspierana przez fundusze prywatne. Po II wojnie światowej sektor ten otrzymał dużą pomoc państwa, które zaczęło subsydiować wiele przedsięwzięć. W ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci zaznaczył się spadek znaczenia działań podejmowanych przez rząd holenderski na polu opieki społecznej i pracy wolontarystycznej (państwo holenderskie nigdy nie było scentralizowane, tworzyło raczej luźną federację prowincji). Ważna rola wolontariatu pośród pillars zaczęła zmniejszać się od lat pięćdziesiątych, kiedy to profesjonaliści stopniowo przejmowali odpowiedzialność za opiekę społeczną. W latach 70. państwo uzyskało duży wpływ na te działania, podczas gdy ingerencja pillars traciła na znaczeniu. W nowej sytuacji nacisk został położony na tworzenie agend wolontarystycznych, które otrzymywały blisko 100% dotacji od rządu centralnego. Jednak 10 lat później rząd wycofał się z tych działań, oddając zarządzanie finansami na niższe szczeble i zachęcając do prywatyzacji działalności. Wolontariat a bezrobotni Dyskusja na temat pracy wolontarystycznej osób bezrobotnych w Holandii ma długą historię. Począwszy od lat 70. uchwalono wiele aktów prawnych, umożliwiających tworzenie dodatkowych miejsc pracy w sektorze pozarządowym. Pod kierunkiem urzędów państwowych, odpowiedzialnych za zatrudnienie i opiekę społeczną, powstało tysiące projektów, przy realizacji których bezrobotni znaleźli zatrudnienie. Dotyczyło to głównie młodych ludzi, którym stworzono możliwość udziału w szkoleniach i zaoferowano pracę wolontarystyczną. Niestety, udział w nich bezrobotnych był znikomy. Inne projekty dotyczyły imigrantów i uchodźców, którym umożliwiano zdobycie doświadczenia zawodowego i doskonalenie języka. W rezultacie wzrostu bezrobocia w Holandii, które nastąpiło w ostatnich latach, politycy baczniej przypatrują się projektom, którym w przeszłości nie byli zbyt przychylni. W niektórych urzędach mniej lub bardziej dobrowolna praca wolontarystyczna uważana jest za rozwiązanie problemów związanych z bezrobociem. Jednakże wciąż trwa dyskusja, dotycząca tego typu wolontariatu. Prawo, definicje i liczby Praca wolontarystyczna jest określana w Holandii jako „zorganizowana działalność prowadzona bez przymusu czy zapłaty dla dobra innych lub społeczeństwa“. Definicja ta nie obejmuje pomocy świadczonej rodzinie i sąsiadom. Według ostatnich obliczeń w Holandii jest około 3,5 mln wolontariuszy, a więc 23,8 % osób powyżej 18. roku życia, pracujących w organizacjach pozarządowych. Co miesiąc wolontariusze spędzają średnio 15,5 godzin na pracy wolontarystycznej miesięcznie. Wolontariusze pomagają w organizacji imprez sportowych, kościelnych, działają w organizacjach ideologicznych (w tym w partiach politycznych), pomagają chorym i starszym, pracują z młodzieżą, grupach akcyjnych, muzeach, pomagają dzieciom, opiekują się pacjentami. Największa liczba wolontariuszy pracuje w organizacjach sportowych i kościelnych: odpowiednio 7,8 % i 6,8 %. Z pracą wolontarystyczną ma kontakt niemal całe holenderskie społeczeństwo. Nie znaczy to jednak, iż cała społeczność w jednakowym stopniu uczestniczy w tych działaniach. Tak naprawdę zaangażowanie w wolontariat zwiększa się wraz ze wzrostem poziomu edukacji i dobrobytu w Holandii. Istnieje także związek pomiędzy pracą wolontarystyczną a uczęszczaniem do kościoła. Najmłodsi i najstarsi przedstawiciele społeczeństwa nie uczestniczą w wolontariacie. Liczba mężczyzn wolontariuszy to tylko połowa liczby kobiet wolontariuszek. Wolontariusze nie wykonują prac płatnych, ale uzupełniają je swoimi działaniami. Mężczyźni chętniej wykonują prace praktyczne, gdy kobiety wolą prace administracyjne. Przy założeniu, że godzina pracy kosztuje około 23 guldeny, a godzin przepracowanych przez wolontariuszy było 0,5 mld, wartość finansowa ich działania wynosi 11,5 mld guldenów. Wyliczenie to pokazuje, jak duże znaczenie ekonomiczne ma praca wolontariuszy. W odpowiedzi na pytanie o motywacje do pracy wolontarystycznej, holenderscy wolontariusze podają najczęściej trzy powody: – możliwość zdobycia dodatkowych umiejętności i doświadczeń przydatnych w płatnej pracy lub znalezienia alternatywnego zajęcia, – chęć walki z niesprawiedliwością czy złą sytuacją, pobudki filozoficzne, zaangażowanie polityczne i społeczne, – chęć kontaktu z ludźmi, przynależenia do jakiejś społecznej struktury, identyfikacji z misją organizacji, chęć znaczenia dla innych, wyznaczenia sobie celu. Trzeba pamiętać, że wolontariusze mają także indywidualne motywy działalności charytatywnej. Wolontariat w Holandii, podobnie jak w państwach sąsiednich, może się poszczycić wysoką liczbą wolontariuszy i członków w organizacjach pozarządowych. Podobna działalność prowadzona jest także przez organizacje kościelne. Duża liczba osób udziela się w pracach społecznych oraz zdobywa fundusze. Robią to regularnie, głównie w organizacjach lokalnych. Najbardziej popularne są działania w dziedzinie sportu i rekreacji – inaczej niż to ma miejsce np. w Belgii. Holenderscy wolontariusze, jak twierdzą, czerpią dużą satysfakcję z wykonywanej pracy. Jednak duża część społeczeństwa dość sceptycznie odnosi się do tego typu aktywności. Sama idea wolontariatu wiąże się z odgrywaniem aktywnej roli w społeczeństwie. Polityka rządu dotycząca wolontariatu Chociaż rząd holenderski nie uważa rozwoju wolontariatu za zadanie priorytetowe, stara się wesprzeć jego rozwój. Polityka rządu zajmuje się czterema kierunkami rozwoju wolontariatu: A. Rozwój metod pracy, badań i wsparcia wolontariatu, B. Promocja i budowanie wizerunku społecznego (image’u), C. Poprawa jakości pracy wolontarystycznej, D. Uregulowania prawnych aspektów pracy wolontarystycznej. A Rozwój metod pracy, badań i wsparcia wolontariatu Ministerstwo Zdrowia, Opieki Społecznej i Sportu wspiera organizacje i gminy, udzielając im informacji i porad oraz prowadząc badania. Istnieją dwie organizacje narodowe, które wspierają takie działania: NOV (Holenderskie Centrum Wolontariatu) i SVM (Fundacja ds. Zarządzania Wolontariatem). Ministerstwo wspiera organizacje finansowo, przyznając im granty na wybrane działania podejmowane na rzecz określonych grup celowych (takich jak: chorzy, niepełnosprawni, młodzież, osoby starsze). Niewiele natomiast mówi się o pomocy wolontariuszy dla uchodźców i azylantów. B. Promocja i budowanie wizerunku społecznego Działania z tego zakresu: – rekrutacja i szkolenie wolontariuszy pracujących na rzecz określonych grup społecznych (mniejszości narodowych, młodzieży, ludzi niepełnosprawnych, osób starszych, kobiet), – międzykulturowa działalność w ramach planu Międzykulturowej Pracy Wolontarystycznej, – wzmocnienie lokalnych centrów wolontariatu, – reagowanie na zmianę zachowań wolontariuszy (tzw. zachowanie suwakowe). Chodzi o eksperymentowanie niektórych gmin, polegające na tworzeniu sezonowych biur pracy dla wolontariuszy. – kierowanie kampanią informacyjną poprzez Internet oraz elektroniczną wersję czasopisma „Biuletyn Wolontariuszy“, – udział w pozyskiwaniu funduszy (foundraising), – popularyzowanie pracy wolontariuszy, – zachęcanie biznesu do inwestowania w sektorze wolontarystycznym. C. Poprawianie jakości pracy wolontarystycznej Jakość pracy jest ulepszana poprzez: – rozwój metod integrowania polityki lokalnej, – szkolenie wolontariuszy. Co roku 8 istniejących w Holandii centrów szkoleniowych przekazuje wiedzę o wolontariacie około 30 000 wolontariuszy. – poświadczanie udziału w pracach wolontarystycznych przydatne dla osób poszukujących pracy. D. Prawne aspekty pracy wolontarystycznej Chodzi głownie o określenie pozycji wolontariuszy w polityce rządu i ustawodawstwa. Praca wolontarystyczna jest często pomijana w ustawodawstwie pracy. Niemożliwe jest również ustanowienie ogólnych praw dotyczących zatrudnienia wolontariuszy, ponieważ istnieje wielka różnorodność rozwiązań w organizacjach pozarządowych. Najwięcej uwagi ministerstwo poświęca rozwiązywaniu powstających problemów: – rozwinięciu idei „kontroli pracy wolontarystycznej“ z prawnego punktu widzenia, co ma zmusić polityków do większej odpowiedzialności za pracę wolontarystyczną, – ustanowieniu odpisów podatkowych. – uregulowaniu problemów związanych z finansowaniem wolontariuszy, takich jak ubezpieczenia czy zwrot poniesionych kosztów, – ograniczenie przychodów organizacji pochodzących z działalności na rzecz pozyskania funduszy (foundraisingu) – ostatnio 70 tys. guldenów. Wolontariat w terenie Wolontariat ma dobrze rozwiniętą infrastrukturę organizacji. Pracuje na poziomie lokalnym, regionalnym i centralnym. Zaangażowanie w pracę wolontarystyczną jest największe na szczeblu lokalnym – gminy, w środowisku, w którym mieszkają i pracują wolontariusze (w Holandii jest około 500 gmin). Pracują zwykle w lokalnych organizacjach pozarządowych, m.in. w schroniskach dla bezrobotnych, centrach społecznych, młodzieżowych. Pomagają również w większych organizacjach, jak Amnesty International lub Czerwony Krzyż, które mają lokalne biura w gminach. Na poziomie lokalnym głównymi organizatorami koordynatorami pracy wolontariuszy są centra wolontariatu, które mają dużą autonomię. Nie tylko pomagają znaleźć pracę dla wolontariuszy, ale także angażują się w kampanie promocyjne. Centrów takich działa w rożnych częściach kraju około 100. Wielu wolontariuszy pracuje w opiece społecznej, za którą są odpowiedzialne gminy. One też wspierają lokalne organizacje i umożliwiają im podejmowanie działań. Na szczeblu regionalnym 12 prowincji Holandii wspiera lokalne działania i propaguje wiedzę dotyczącą wolontariatu. Rządy poszczególnych prowincji subsydiują konkretne projekty podejmowane przez regionalne organizacje. Rząd centralny Holandii działa na polu wolontarystycznym od 20 lat. Deklaracje dotyczące polityki wolontariatu zostały opublikowane w latach 1980, 1985, 1999. Obowiązują one do dzisiaj. Niestety, mimo powstania aktów prawnych pojawiają się głosy określające wolontariat jako „niezbędny w społeczeństwie, lecz wciąż, podobnie jak inne niepłatne prace, niezauważalny“. Plany rozwoju wolontariatu zakładają na lata 2000-2020 wsparcie oraz kontynuowanie dotychczasowych prac rządu, który dąży do zwiększenia odpowiedzialności sektora wolontarystycznego za zmiany w holenderskim społeczeństwie. Narodowe Centrum Wolontariatu działa jako centrum informacji i rozwoju wolontariatu promującego interesy organizacji pozarządowych. Organizacje dzielą się na trzy kategorie: a) „członkowie dla członków“ (stowarzyszenia sportowe i ruch skautów), b) organizacje zajmujące się zbieraniem funduszy (foundraisingowe), c) organizacje udzielające pomocy (Czerwony Krzyż). Funkcje holenderskiego wolontariatu to: – uczenie odpowiedzialności, zapewnienie udziału obywateli w określaniu i rozwiązywaniu lokalnych problemów, – przeciwwaga dla instytucji profesjonalnych, – sprzyjanie samorozwojowi jednostki, – zmniejszanie izolacji społecznej poprzez zachęcanie do odgrywania aktywnej roli w społeczeństwie. Czynniki wpływające na pracę wolontarystyczną w Holandii: – zmiany na rynku pracy, coraz więcej kobiet podejmuje płatną pracę i ma mniej czasu na pracę wolontarystyczną, – alternatywne formy spędzania wolnego czasu (telewizja, Internet), – rozwój demograficzny, starzenie się społeczeństwa, imigracja, – wzrost odpowiedzialności za naturę i środowisko, – rozwój opieki nad chorymi, starszymi i niepełnosprawnymi, – sekularyzacja, w wyniku której mniej ludzi należy do wspólnot religijnych i nie wykazuje chęci działania na rzecz kościoła, – zmniejszenie udziału społeczeństwa w sprawach politycznych. W opinii wielu osób czynniki te stwarzają wiele nowych, pozytywnych możliwości społecznego rozwoju, np.: wcześniejsze emerytury i zmniejszenie liczby godzin pracy stworzyły warunki do bycia wolontariuszem większej liczbie osób oraz lepsze przygotowywanie przez przedsiębiorstwa stanowisk pracy dla wolontariuszy, a nawet zachęcają do niej swoich pracowników. Wolontariat obecnie W sierpniu 1994 powstała koalicja trzech partii: Partii Socjalde-mokratów, Partii Liberałów i Partii Demokratów ‘66. Socjaldemokraci podkreślali ogromne znaczenie pracy zarówno płatnej, jak i wolontarystycznej. Przekonywali, że państwo opiekuńcze jest osłabione finansowo, organizacyjnie, kulturalnie i moralnie. Opowiadali się za obcięciem wydatków z budżetu na ten cel. Nie zgadzali się z rosnącym znaczeniem zasad rynkowych i byli orędownikami równowagi między prawami rynku, służbą publiczną a wolontariatem. Zasadność funkcjonowania wolontariatu uznawali szczególnie tam, gdzie ludzie nie są w stanie wykonywać prac płatnych: pośród osób niepełnosprawnych, niezdolnych do życia lub star-szych. Z drugiej strony, liberałowie byli orędownikami wolności przedsięwzięć, kładli nacisk na prace płatne i rzadko wspominali o wolontariacie. W przeciwieństwie do nich Demokraci ‘66 chcieli promować i stymulować wolontariat, traktując go jako uzupełnienie pracy osób płatnych. Obecnie widzimy duże zainteresowanie wolontariatem ze strony chrześcijańskich demokratów, którzy stanowią opozycję parlamentarną, ale zachęcają organizacje społeczne do umiejętnego zaangażowania wolontariuszy w pracę społeczną. Widzą w tym szansę dla osób długo pozostających bez pracy. Holenderska polityka społeczna w latach 90. położyła silny nacisk na rolę wolontariatu w społeczeństwie. Wzrosło zainteresowanie działalnością wolontarystyczną w przeciwieństwie do poprzednich dwóch dekad, kiedy to wolontariusze byli nawet wyśmiewani. Obecnie uważa się, iż mogą oni wypełniać luki w pewnych dziedzinach opieki społecznej. Mogą wykonywać swą służbę uzupełniając pracę profesjonalistów. Intencją tych działań jest większa specjalizacja wolontariuszy, niż ma to miejsce obecnie. Politycy skupiają się na określeniu roli wolontariatu w opiece zdrowotnej, jego organizacji pracy i rekrutacji nowych osób. Przykład organizacji pozarządowej w Holandii, zajmującej się wolontariatem SIW Internationale Vrijwilligersprojekten We wczesnych latach 50. holenderscy wolontariusze rozpoczęli pomoc w odbudowie Europy Zachodniej. Na początku Agencja Holenderska, która wysyłała ich do Anglii, Belgii, Francji czy Niemiec, nie zapraszała zagranicznych wolontariuszy do pomocy w Holandii, co zmieniło się w 1953 r. Pomoc zagranicznych wolontariuszy zaczęła napływać od momentu powodzi w holenderskiej prowincji Zelandii. Na rezultaty zapoczątkowanej wymiany młodzieży nie trzeba było długo czekać. Obecnie SIW wysyła około 500 młodych ludzi do innych państw i zaprasza około 300 wolontariuszy do realizacji projektów w Holandii. Typowe dla Holandii jest to, że uczestnicy projektów nie tylko pracują i dobrze się bawią, ale także dyskutują o problemach społecznych: ubóstwie, zanieczyszczeniu środowiska czy rasizmie. W Holandii SIW jest jedną z największych organizacji prowadzących międzynarodowe projekty i wysyłającą wolontariuszy za granicę. Jej siedzibą jest Ultrecht. Działalność SIW jest prowadzona przez wolontariuszy. SIW zatrudnia jedną osobę zajmującą się sprawami administracyjnymi i finansowymi. Każdego roku walne zebranie decyduje o kierunku działań w roku następnym. Różne grupy dyskutują o działaniach na obszarze, którym się zajmują. Grupy dotyczące poszczególnych krajów (np. Grupa Afrykańska, Grupa Azjatycka i Grupa Wschodnio-europejska) są odpowiedzialne za przygotowywanie uczestników zagranicznych projektów. Celami SIW są: – wspieranie rozwoju młodych ludzi, – zachęcanie do nawiązywania międzynarodowych kontaktów, – praca na rzecz społeczeństwa, rozwoju kultury i środowiska naturalnego, Cele te są realizowane poprzez następujące działania: – wysyłanie młodych ludzi (18-35 lat) do pomocy w realizacji projektów na wszystkich kontynentach świata, – angażowanie ludzi z wyżej wymienionych obszarów w realizację projektów w Holandii, – udział SIW w międzynarodowych spotkaniach i organizowanie seminariów. Dochody SIW składają się w większości ze składek i wpłat uczestników projektów oraz z funduszy pozyskanych na realizację projektów z Holandii. Subsydia na realizację projektów pochodzą z różnych źródeł. Fundacja nie otrzymuje żadnych regularnych dotacji. Projekty SIW są realizowane w ponad 50 krajach, m.in. w Rosji, Polsce, Zimbabwe, Kenii, Nepalu, Chinach, Meksyku, Ekwadorze, Wielkiej Brytanii i wielu innych. SIW realizuje także około 20 projektów w Holandii. W pracy tej uczestniczą wolontariusze z zagranicy, chcący dowiedzieć się czegoś o życiu w tym kraju, a przy okazji spędzić pożytecznie wakacje. Wybrane organizacje zajmujące się w Holandii wolontariatem: Dutsch Volunteer Centre /NOV/ Post-office box 2877, 3500 GW Utrecht the Netherlands tel.: 31 30 231 98 44, fax:234 38 96 e-mail: [email protected] SIW Internationale Vrijwilligersprojekten Willemstraat 7, NL-3511 RJ Utrecht tel.: 31 30 231 85 47, fax: 234 34 65 e-mail: [email protected], strona internetowa: www.siw.nl VIA Netherlands M.v.B. Bastiaansestraat 56, NL-1054 SP Amsterdam tel.: 31 20 689 27 60, fax: 618 44 69 Opracowanie: Małgorzata Misztela – Centrum Wolontariatu przy Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej w Kielcach Tłumaczenie materiałów w języku angielskim: Małgorzata Misztela, Sławek Półtorak. Bibliografia „A New Civic Europe?“ Katharine Gaskin, Justin Davis Smith wyd. The Volunteer Centre UK 1995. Materiały informacyjne nadesłane przez wymienione organizacje Dziękuję za pomoc w zdobyciu materiałów: Marion Pol i Markowi Franken, Esther Langen. „Robię to, bo Pan tego nie robi...“ Poproszono mnie o napisanie „czegoś“ o wolontariacie. Zdarzyło się to jakiś czas temu przy okazji promocji wywiadu-rzeki z Janką Ochojską Niebo to inni. Żeby zrozumieć sens działania na rzecz innych, lepiej przeczytać ową książkę niż ten artykuł. Dla tych, którzy nie znajdą jednak na to czasu postanowiłem „coś“ napisać, mając dodatkowy pretekst w postaci przypadającego (co roku zresztą) 5 grudnia Dnia Wolontariusza oraz (tym razem wyjątkowo) ogłoszenia przez ONZ roku 2001 Światowym Rokiem Wolontariatu. Kim jest wolontariusz? Przychodzi nam zapewne na myśl postać pięknoducha, trochę odrealniona, trochę naiwna. Wiemy jednak, że działalność wolontariuszy obejmuje peryferia „prawdziwego życia“, w którym mało jest miejsca na sentymenty, gdzie walczyć trzeba o przetrwanie, gdzie nie ma miejsca na bezinteresowność. Tak więc, udaje nam się przypisać całe to zagadnienie do sfery odświętnej, sentymentalnej zaludnionej przez innych. Może tych, co mają więcej czasu, może tych, których na to stać, może księży i duchownych, a może młodzieży skłonnej „jeszcze“ wierzyć w ideały. Ponad 25% Polaków przyznaje się, że w ciągu ostatniego roku poświęciło swój czas na działania społeczne. W istocie to bardzo niewiele wziąwszy pod uwagę, że 15% tej grupy zaangażowana jest w działania Komitetów Rodzicielskich, czyli praktykuje rodzaj daniny, jaki nie zawsze dobrowolnie, a już na pewno nie bezinteresownie składamy szkołom, do których uczęszczają nasze własne dzieci. Gdzie zatem spotkać można wolontariuszy? Spójrzmy na to z perspektywy tzw. sektorów. Sektor 1, na który składają się instytucje komercyjne, siłą rzeczy nie bardzo nadaje się do rekrutowania wolontariuszy. Sektor 2, czyli sektor publiczny, mimo licznych prób niechętnie eksperymentuje z wolontariuszami (czasem fakt obecności wolontariuszy w instytucji traktowany jest jako dowód jej niewydolności lub zagrożenie dla miejsc pracy). Pozostał zatem sektor 3 – organizacje pozarządowe i to one właśnie tworzą podstawowy „rynek pracy“ wolontariuszy. W Polsce działa ok. 30 000 organizacji pozarządowych. Ponad 60% z nich nie zatrudnia żadnego personelu, innymi słowy – opiera się na działaniach wolontariuszy. Wedle ostrożnych szacunków tzw. sektor pozarządowy zatrudnia ok. 100 000 osób, zaś ok. 20 razy więcej pracuje w nich społecznie. Dużo to i mało. Paradoksalnie pomimo tego, że ponad 90% organizacji powstało w ciągu ostatnich 10 lat, łączna liczba godzin poświęcanych na tzw. prace społeczne jest obecnie zapewne niższa niż np. 20-30 lat temu. Odrębną kwestią jest to, czy świadczona w PRL-u praca była w istocie społeczna i dobrowolna. To samo dotyczy formalnej przynależności do organizacji. Szczęśliwie do przeszłości należą czasy masowych organizacji, których istnienie miało być koronnym dowodem swobody stowarzyszania się, nawet więcej – władze PRL-u chciały z przynależności do nich uczynić obowiązek. Obecnie państwo nawet nie udaje, że chce być lubiane, i bez wdawania się w tym artykule w politykę, krytykę liberalizmu i temu podobne stwierdzę jedynie, że coraz częściej uchyla się od odpowiedzialności za rozwiązanie licznych problemów społecznych, instrumentalizuje te ostatnie dla potrzeb bieżącej gry politycznej. Drogi tzw. społeczników i polityków, tak silnie splecione na początku lat 90., obecnie rozeszły się nieomal całkowicie. W państwie, w którego konstytucji zapisano nawet zasadę pomocniczości, nie ma żadnego pomysłu, jak wyznaczyć podział pracy i odpowiedzialności między własnym aparatem a grupami obywateli, którzy samodzielnie i spontanicznie organizują się dla rozwiązywania konkretnych problemów wspólnot, w których żyją. Koalicja, która sięgała po władzę, deklarując że chce oddać ją ludziom, zrozumiała to hasło chyba nadto dosłownie. W istocie bowiem chodzi nie tyle o podział władzy, ile o podział pracy i odpowiedzialności. Niestety, w tej sprawie nie zdarzyło się od dawna nic i wstyd powiedzieć, że ostatnie 2 lata oceniane są przez organizacje pozarządowe jako najgorsze w ubiegłym dziesięcioleciu. Dlaczego o tym w ogóle wspominam? Otóż między innymi dlatego, że uregulowania nie doczekała się w nawet mało skomplikowana kwestia wolontariatu. W dalszym ciągu wolontarystyczne świadczenie pracy jest nielegalne lub – przy przychylnej interpretacji – poza-legalne. Nadal wolontariuszom nie można wypłacać świadczeń związanych z kosztami pracy (np. dojazdy, koszty szkoleń), nie można ich ubezpieczyć, a na dodatek działalność w tym charakterze (wbrew standardom ONZ) nie jest zaliczana do stażu pracy. Nie stworzono żadnych mechanizmów instytucjonalnych dla wspomagania wolontariatu. Rząd jak na razie ograniczył się do powołania Komitetu Obchodów Roku Wolontariusza. Zagadnienie wolontariatu ciągle traktowane jest jako pretekst do ceremonii i deklamacji, a nie przedmiot rzeczywistego działania. Mnożą się odświętne akademie, którymi jednak nie sposób załgać smutnej codzienności. Czy tak jest wszędzie? Chyba nie – w niektórych krajach (np. Hiszpania, USA) istnieją odrębne ustawy promujące wolontariat i chroniące interesy wolontariuszy. W innych (np. w Anglii) wolontariat jest jednym z poważnych instrumentów na rynku pracy. Nietrudno zauważyć, że wolontariat ze względu na swe dydaktyczne i socjalizacyjne funkcje stanowi naturalny pomost zarówno dla wejścia, jak i dla wyjścia z rynku pracy. Jest jedną z najlepszych form profilaktyki bezrobocia. Przecież wziąwszy pod uwagę proroctwa „koń-ca pracy“, to właśnie wolontariat może stać się obszarem, który wchłonie czasu wolny. Już obecnie 3 sektor w UE tworzy najwięcej miejsc pracy. Motywacje wolontariuszy Dlaczego to robisz? Chyba najtrafniej odpowiedziała na to pytanie siostra Małgorzata Chmielewska. Pewnemu dziennikarzowi, który natarczywie domagał się, by wyjaśniła motywacje swego działania, wyznała: „Robię to, bo Pan tego nie robi...“. Zwykliśmy zakładać, że wolontariusz to osoba działającą bezinteresownie na rzecz dobra innych. Nie oznacza to jednak, że osoba taka nic nie zyskuje. Owszem zyskuje w tym wymiarze, w jakim wzbogaca doświadczanie – nasze własne i bliźnich. Na ogół nie jest ono łatwe. Wystawia na próbę nas samych, nasze przekonania o nas samych i o innych. Zawsze jest jednak prawdziwe, kierujące w tym, co często boleśnie rzeczywiste ku rzeczom ostatecznym. Bycie z innymi to nie gra o sumie zerowej. To, co ofiarowujemy, nie zubaża nas. Dając otrzymujemy, jak mówi Św. Franciszek. To cudowna arytmetyka. Warto zdać sobie sprawę, że wolontariat jest ofertą powszechną. Nie musimy czekać na czas, kiedy będzie nam zbywać. Paradoksalnie właśnie wtedy znaczenie naszego zaangażowania zmniejszy się. Nigdy nie mamy tak mało, żeby nie było czym się podzielić. Możemy ofiarować innym choćby nasze świadectwo i podzielić się trudnymi doświadczeniami. Jakie są motywy zaangażowania w wolontariat? Często naturalnej potrzebie pomocy innym (którą z braku lepszego terminu określić można jako altruistyczną) towarzyszą także motywacje o bardziej instrumentalnym charakterze. Nie są to motywacje ani słabsze, ani w żadnym razie gorsze. Paradoksalnie często znacznie przejrzystsze i zdrowsze są relacje z wolontariuszami tego drugiego rodzaju, niż ze „świętymi“ z własnego nadania, którzy domagają się adekwatnego do owej samonominacji traktowania. Wolontariat to nie tylko „zbawianie świata“ – to często po prostu sposób na spędzenie wolnego czasu, na znalezienie towarzystwa, zaznanie przygody. Wolontariat jest jednym z najlepszych sposobów darmowego zdobycia lekcji umiejętności w wielu dziedzinach. Wolontariat to często pierwszy krok do zdobycia pracy w organizacji. A wreszcie, choć jest to obecnie przypadek dość rzadki, zaangażowanie w wolontariat jest pożądanym i mile widzianym składnikiem życiorysu. Przytoczę tu wyniki badań, jakie w grupie swych wolontariuszy przeprowadziło Warszawskie Centrum Wolontariatu. Na pytanie o motywację zaangażowania się wolontariat odpowiedź „chcę pomagać ludziom potrzebującym“ wybrało 63% ankietowanych; „mam nadzieję na zdobycie nowych umiejętności“ – 46%; „chcę mieć zajęcie“ – 41%; „dla własnej satysfakcji“ – 31%; „chcę poznać nowych ludzi“ – 29%; „pragnę spłacić dług wobec innych“ – 11%; „walczę o sprawę“ – 7%; „mam wolny czas“ – 4%. Wolontariat zatem nie jest i nie musi być wyrzeczeniem. To wybór i radość dzielenia się z innymi. Na wolontariuszy czekają jednak rozmaite pułapki. Największa z nich to „pochylanie się“, litość zamiast miłosierdzia i miłosierdzie zamiast miłości. Uzależnienie zamiast wolności. Potrzeba bycia kochanym, a nie kochania. Perfekcyjnie zamaskowana pozorami dobra i troski o innych – mizantropia podszyta narcyzmem. Pomylenie miłości do ludzi z upodobaniem do zajmowania się nimi. Wolontariuszom potrzebne jest zatem nie tylko szkolenie, ale przede wszystkim formacja. Ludzie „palący się z obydwu końców“ wymagają pomocy, rekolekcji, może nawet własnego duszpasterza – niech to będzie prośba przekazana za pośrednictwem miesięcznika „Znak“. Korzenie wolontariatu Bardzo trudno powiedzieć czy wolontariat w Polsce jest zjawiskiem starym (zakorzenionym w tradycji społecznikowskiej), czy też może elementem cywilizacyjnej transplantacji, częścią kolonizacji kulturowej, jedną z odmian inwazji globalizmu etc. Osobiście myślę, że jest to splot wielu czynników. Bez wątpienia uczestniczymy w „światowych trendach mody“ na wolontariat, z pewnością jednak potrafimy także twórczo adaptować ową modę do polskiej rzeczywistości i tradycji. Jaka jest jednak ta polska tradycja? Po pierwsze ciąży nad nią ciągłe zmieszanie z tradycją patriotyczną (z tych dwóch zresztą ta ostatnia jest znacznie czytelniejsza i mocniejsza). Bez trudu znajdziemy wiele dowodów polskiego patriotyzmu i mimo wszystko znacznie mniej bezinteresownej działalności społecznej. Norwid, któremu prawa do wydawania sądów w tej sprawie nikt nie odmówi, pisał o tym tak: Oto jest społeczność polska! – społeczność narodu, który, nie zaprzeczam, iż o tyle jako patriotyzm wielki jest, o ile jako społeczeństwo jest żaden. Wszystko, co patriotyzmu i historycznego dotyczy uczucia, tak wielkie i wielmożne jest w tym narodzie tym, iż zaiste, że kapelusz zdejmem przed ulicznikiem warszawskiem – ale – ale wszystko to, czego nie od patriotyzmu, czego nie od narodowego, ale od społecznego uczucia wymaga się, to jest tak początkujące, małe i prawie nikczemne, że strach wspominać o tym! Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnym społeczeństwem we wszystkich c z ł o w i e k a obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszelkich P o l a k a poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne – monumentalnie znamienite. Ale tak, jak dziś jest, to P o l a k jest olbrzym, a c z ł o w i e k w Polaku jest karzeł – i jesteśmy karykatury i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi... Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem [...]“1 To nie jest rozprawa o tradycjach polskiego ruchu społecznikowskiego. Norwid nie dożył jego najlepszego okresu, który rozpoczął się niewiele lat po napisaniu owego oskarżenia, a trwał aż do zakończenia II wojny światowej, a nawet kilka lat później, do czasu kiedy komunistyczny aparat nie zaczął traktować pracy społecznej jako swoistego gestu lojalności wobec siebie. Zmieszanie, które dotychczas towarzyszy sformułowaniu „praca społeczna“, jest dowodem na to, jak szkodliwe okazało się oszustwo, które utożsamiało wolny wybór z przymusem i zawłaszczało sens zaangażowania we wspólnotę, czyniąc z niego serwitut wobec państwa i ideologii. Widać wyraźnie, że trzeba na nowo zapytać, czym ma wyrażać się nasz patriotyzm. Myślę, że jego przejawów należy szukać właśnie tam, gdzie wykracza się poza własne interesy, tam gdzie formuje się wspólnota. Wolontariat a sprawa Polska? Myślę, że trochę tak. Przy okazji warto także spojrzeć na wolontariat w wymiarze międzynarodowym. Tym bardziej, że w polską tradycję (tym razem patriotyczną) od wieków wpisana jest solidarność z innymi narodami. Co nam z tego zostało? Z badań przeprowadzonych 2 lata temu wynika, że tylko 3,5% Polaków skłonnych byłoby przeznaczyć swoje pieniądze na pomoc ofiarom wojen i katastrof w innych krajach. No pewnie – jesteśmy krajem na dorobku, sami mamy tyle problemów, od tego są inni etc. Łańcuchy usprawiedliwień ciągną się bez końca. Dzieje się to w dobie wszechobecnej telewizji, w której każde morderstwo, szaleństwo i katastrofa dzieją się na naszych oczach. Nas jednak wydaje się to nie dotyczyć. Zarówno okrucieństwa świata jak i próby niesienia pomocy ludziom przez nie dotkniętym są od nas odległe. „W naszym imieniu“ Janka Ochojska czy konwój Caritasu pojadą tam jakby za nas wszystkich wbić na szczycie (czy raczej na dnie doliny ludzkiej rozpaczy) polska flagę. Działamy przez pośredników, dajemy „niezbędne minimalne świadectwo“. Nie chodzi bynajmniej o to, aby od każdego wymagać osobistego zaangażowania w pomoc humanitarną. Zwłaszcza niesienie pomocy pomaganie jest obecnie już nie tylko kwestią dobrych chęci, ale wymaga opanowania całej skomplikowanej sztuki i techniki pracy. Tak jak coraz wymyślniejsze i planowe stają operacje zniszczenia, tak też i odpowiedź na nie wymaga coraz poważniejszych środków. Pomaganie w skali globalnej nieuchronnie coraz bardziej staje się przemysłem i biurokracją, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Poza kolorem i brakiem uzbrojenia, pojazdy organizacji humanitarnych są łudząco podobne do tych, których używa wojsko. Szkolenie organizacje humanitarnych w wielu elementach zbliżone jest do tego, jakie 1 Z listu do Michaliny z Dziekońskich Zalewskiej (1862). przechodzą wojskowi. Organizacje humanitarne są jak armia „przemalowana na biało“. Obsługiwanie pracowników tychże organizacji jest chyba pierwszym przemysłem, jaki pojawia się po wojnie. Niepokojące jest jednak stępienie wrażliwości na sprawy innych, uchylanie się od współodpowiedzialności za ich los. Jest rzeczą symptomatyczną, że nieomal umknął naszej uwadze popierany przez Ojca Świętego milenijny ruch na rzecz umorzenia długów krajów rozwijających się. W Anglii pod jego postulatami podpisało się... 8 mln osób. Nie stać nas na pomoc? Nieprawda – tu także działa cudowna arytmetyka. Dawanie jest otrzymywaniem nie tylko w doświadczeniu indywidualnym, ale także zbiorowym. Wolontariat zinstytucjonalizowany Wolontariat – uczestnictwo w nim lub nie – jest oczywiście zależny od osobistych postaw i wyborów. Nie znaczy to jednak, że można całkowicie pominąć jego wymiar instytucjonalny. W końcu to właśnie różnego rodzaju instytucje rekrutują wolontariuszy i organizują ich pracę. One też, koniec końców ponoszą często za nią odpowiedzialność za ich pracę. Ich jakość decyduje najczęściej o tym, czy wolontariusze chcą w nich pozostać, czy też szybko się zniechęcą. Nie przypadkiem organizacje te specjalnie szkolą się (i szkolić się powinny) w dziedzinie pracy z wolontariuszami. Nie przypadkiem też jedno z najbardziej popularnych szkoleń w tej dziedzinie to dosłownie: „Jak zdobyć i zatrzymać wolontariusza“. W istocie, bowiem problem zorganizowanego wolontariatu to nie tylko problem „dawcy“, ale także problem „biorcy“. Problem trudny, prawie zawsze rozpoczynający się od wzajemnych najlepszych chęci i niestety dość często kończący się obopólną niechęcią. W tej relacji obydwie strony muszą bardzo mądrze nawigować. Jan Jakub Wygnański, Stowarzyszenie Klon/Jawor Tekst został opublikowany w miesięczniku ZNAK 12/2000, numer 547. Oswajanie myśli Wolontariat z natury swej ma wymiar praktyczny - dotyczy konkretnego działania, osób i sytuacji. Jest także swoistym fenomenem społecznym, który z jednej strony jest poddawany badaniu socjologów i psychologów, próbujących znaleźć odpowiedź na pytanie o ludzkie motywacje do bycia wolontariuszem, ilość czasu poświęcaną na pomoc drugiemu człowiekowi itp. Pozostaje jednak głębia tego zjawiska, której do końca nie możemy zmierzyć i zapisać liczbami. Dlatego spojrzenie na wolontariat z perspektywy filozoficznej jest kolejną próbą głębszego zrozumienia istoty tego, że człowiekowi po pracy chce się jeszcze przychodzić do przedszkola integracyjnego czy do schroniska dla zwierząt i oddawać dzieciom lub zwierzętom swój czas i talenty. Jedną z najważniejszych wartości w życiu jednostki i społeczeństw jest wolność, z niej wypływa stosunek do takich spraw jak praca, odpowiedzialność, miłość, a także wolontariat. Ta refleksja jest nieśmiałym uchylaniem drzwi do myśli wybitnych filozofów, których koncepcje nie dotyczyły wprawdzie wolontariatu, ale poddane analizie mogą powiedzieć nam coś więcej o tym, czym w swej najgłębszej istocie jest wolontariat. Praca niejedno ma imię1 Jednym z zainteresowań filozofa i duszpasterza księdza profesora Józefa Tischnera była refleksja nad pracą. W swoich publikacjach starał się z jednej strony pokazać etyczny wymiar pracy w perspektywie fenomenologicznej, a z drugiej pokazać, że etyczne postulaty mają ważny wpływ na postawę człowieka wobec jego własnej pracy. W latach 60. i 70. w Polsce sens pracy był często podważany przez obserwację życia społecznego – w życiu najlepiej wiodło się tym, którzy kombinowali, a nie tym, którzy uczciwie pracowali. Jednym z objawów negatywnego stosunku do pracy stała się, do dziś powtarzana, maksyma „jaka praca, taka płaca“. Profesor Tischner pyta: Czy zła płaca może usprawiedliwiać złą pracę? Myślę, że refleksja księdza Tischnera po prawie 30 latach jest wciąż aktualna. Mimo że zmienił się system polityczny i gospodarczy, praca pozostała jedną z najważniejszych spraw w życiu człowieka. Obecnie, to co pisał krakowski duszpasterz jest jeszcze cenniejsze niż w „czasach realnego socjalizmu“. Zmieniło się otoczenie zewnętrzne i zasady pracy. Nikt już nie gwarantuje nikomu zatrudnienia tylko dlatego, że skończył studia albo założył rodzinę. Rosnące bezrobocie powoduje, że możliwość pracy staje się fundamentem ludzkiej egzystencji. Rodzą się patologie związane z brakiem pracy, ale również patologie związane ze strachem przed utratą pracy. W takim środowisku rozwija się wolontariat, który jest przecież pracą. W niektórych krajach, np. w Niemczech, wolontariat bywa traktowany jako narzędzie przeciwdziałania skutkom bezrobocia. Polską podąża zresztą podobna drogą. Lepiej zostać wolontariuszem i robić coś bezpłatnie, niż nie robić nic, tym bardziej że państwo gwarantuje w tym czasie ubezpieczenie zdrowotne, zachowanie ciągłości pracy itp. Wolontariat w tym kontekście staje się nowym rodzajem pracy, która nie służy zabezpieczeniu podstawowych potrzeb Poniższe refleksje oparto na eseju ks. Józefa Tischnera, Refleksje o etyce pracy w: Józef Tischner, Świat ludzkiej nadziei, Wydawnictwo Znak, Kraków 1992. 1 życiowych człowieka poprzez otrzymywanie wynagrodzenia, ale pomaga zachować sens pracy, wtedy, gdy jej nie ma, staje się przepustką do pracy płatnej. Dlatego też praca wolontariusza jest zagrożona w takim samym stopniu, jak praca personelu płatnego. Myśląc więc o wolontariacie, nie wolno nam zapomnieć o pracy w wymiarze etycznym. Praca wykonywana przez człowieka, bez względu na to czy jest opłacana, czy wykonywana dobrowolnie i bezpłatnie, musi być godna. Jak wskazuje ks. Tischner etyczny wymiar pracy bierze się z relacji człowieka do człowieka. Każda praca wymaga odniesienia do drugiego człowieka. W szczególny sposób dotyczy to wolontariatu – praca wolontariusza rzadko jest wykonywana na taśmie produkcyjnej, gdzie nie ma bezpośredniej relacji między wykonującym produkt a jego przyszłym odbiorcom. Wolontariusz pomaga często osobie chorej, niepełnosprawnej, starszej, pracuje w organizacjach pozarządowych, ośrodkach pomocy społecznej – wszędzie tam wchodzi w bezpośrednie relacje z tym, któremu pomaga, jak również z pracownikami etatowymi organizacji czy instytucji. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy zlecone mu zadania mają charakter biurowy. Jego praca nie może być „niemoralna“, on nie może się „sprzedać“ za premię czy utrzymanie swojego miejsca pracy. Mimo to, moim zdaniem, również w przypadku wolontariusza możemy mówić o moralnym wyzysku. Pójdźmy tropem rozważań filozofa z Tatr. „Istotą wyzysku moralnego jest świadomość tego, że się jest wyzyskiwanym“2. Ksiądz Tischner wskazuje na kilka rodzajów wyzysku moralnego: 1. „Załatwianie“. Ten rodzaj wyzysku polega na naruszeniu „zasady sprawiedliwości w stosunkach międzyludzkich“3. Wolontariusz ze względu na swoje możliwości może być poproszony o załatwienie w sposób „nielegalny“ jakiejś sprawy. Kierując się sympatią dla proszącego albo ze względu na utożsamienie się z misją organizacji/instytucji lub ideą, której postanowił służyć, „załatwi to coś“. Postawiony w sytuacji dwuznacznej może zrozumieć, że sprawa, której służy jest niegodna. Mimo że nie będzie to powszechna sytuacja, z jaką zetkną się wolontariusze, warto o niej pamiętać. 2. „Okłamywanie“. Klasycznym przykładem tej formy wyzysku jest firmowanie znanym nazwiskiem wydarzeń czy publikacji o wątpliwej wartości. Sytuacja ta zachodzi wtedy, gdy podstawą pracy jest poszukiwanie prawdy. Opisując świat lub przedstawiając dorobek naszej organizacji mogę ulec pokusie konfabulacji, chęci ominięcia prawdy dla poprawienia wizerunku organizacji. Mogę napisać, że pomagam stu osobom, kiedy w rzeczywistości jest ich trzydzieści. Mogę zachęcać młodych ludzi, aby zostali wolontariuszami w naszej organizacji, a później poddawać ich indoktrynacji politycznej czy religijnej. Wolontariusz pracując w różnych miejscach (np. w szkołach, instytutach naukowych, organizacjach pozarządowych) może zetknąć się z sytuacją, w której jego osoba będzie wykorzystana do „sprzedania zakłamanego produktu“ (wolontariuszami są często osoby powszechnie uznawane za autorytety). Jego autorytet został wykorzystany w złej wierze. Ktoś został okłamany. 3. Marnowanie pracy. 2 3 Tamże s. 86. Tamże s. 87. Wolontariusz współpracując z innymi wolontariuszami oraz pracownikami etatowymi (albo np. z rodzicami dziecka, któremu pomaga) staje się od nich zależny. Jeśli wykonuje rzetelnie swoją pracę, a inni, którzy współuczestniczą w procesie tworzenia „produktu“ robią to źle, w efekcie również jego praca może być oceniona negatywnie. Chcąc być wolontariuszem muszę współpracować z innymi, ich postawa może mnie zmuszać do firmowania słabej jakości produktu lub usługi. Nie można być wolontariuszem służąc samemu sobie. Często zdarza się, że wolontariusz przychodząc do organizacji nie ma jasno określonego zadania, robi coś od przypadku do przypadku, nikt nie wie, po co on właściwie tu przychodzi. Albo otrzymuje zadania, które go przerastają. Jego praca jest marnowana. Ten rodzaj wyzysku może być najczęściej udziałem wolontariuszy. Tym większa odpowiedzialność osób, które korzystają z pomocy ochotników. Oni muszą mieć świadomość do jakich prac jest im potrzebny ochotnik, jak dużo czasu powinien temu poświęcić i jakie mieć kwalifikacje zawodowe. O ile w przypadku pracowników etatowych zazwyczaj dość precyzyjnie określa się ich zakres obowiązków, o tyle w przypadku wolontariuszy nie docenia się tej prostej sprawy. 4. Nadużycie pracy. Praca, której owoce mogą być nadużyte jest najtrudniejszą do opisania sprawą. Ma miejsce wtedy, gdy praca przyczynia się do wyprodukowania narzędzia, które jest wykorzystywane w złych celach. Ksiądz Tischner podaje przykład cyklonu, służącego do zabijania ludzi. Osoby go wytwarzające wcale nie muszą wiedzieć do czego jest on wykorzystywany, ale kiedy się o tym dowiedzą poczują się oszukane. Z pewnością jest to przykład skrajny. Wolontariuszom bliższa jest sytuacja, kiedy praca wolontariusza jest wykorzystywana przez pracowników płatnych. „Każą“ oni wykonywać wolontariuszowi zadania, które mieszczą się w zakresie ich obowiązków i za które otrzymują wynagrodzenie, a sami wykorzystują „wolny“ czas np. na zarabianie dodatkowych pieniędzy. Wolontariusz, jeśli zrozumie do czego był potrzebny, poczuje się wykorzystany. Bardziej skrajnym przykładem jest zwolnienie pracownika etatowego, a przyjęcie w jego miejsce wolontariusza. I znowu – wolontariusz mając świadomość tych okoliczności może podjąć pracę, a jednocześnie czuć się wyzyskiwany. Poczucia wyzysku moralnego nie można zrekompensować dodatkową premią czy nagrodą pieniężną (w przypadku pracowników etatowych) ani przez wyrazy uznania czy symboliczne nagrody (w przypadku wolontariusza). Moralny wyzysk pracy ma jako skutek moralną dezintegrację społeczności pracy, podkreśla ksiądz Tischner. Dotyczy to oczywiście wszystkich stosunków międzyludzkich, wynikających pośrednio i bezpośrednio z pracy. Nie inaczej ma się sprawa z wolontariuszami. Wyzysk ich pracy prowadzi do złego działania organizacji, konfliktów między personelem etatowym a wolontariuszami, konfliktów między samymi wolontariuszami. Powoduje to, że organizacja traci wiarygodność w oczach swoich partnerów i osób korzystających z pomocy, przestaje być ważną częścią społeczności lokalnej. Traci na tym zarówno wolontariusz, jak i pracownik płatny, praca przestaje być dla nich radością. Wolontariat jest lustrem, w którym odbijają się złe stosunki pracy. Praca wolontariusza wymaga troski i ochrony. Dlatego dobrze się stało, że hasło konkursu ogłoszonego w 2001 roku przez sieć Centrów Wolontariatu brzmiało: „Wolontariat – nowe spojrzenie na pracę społeczną“. Refleksja nad pracą wolontariuszy pozwoli uniknąć ich wyzysku moralnego i zrozumieć kilka istotnych cech wolontariatu: wolność, świadomość, odpowiedzialność. Piękny przejaw wolności Definicja wolontariatu sformułowana przez zespół Centrum Wolontariatu w Warszawie wskazuje na przymiotnik „dobrowolny“, który opisuje niezbędną cechę pracy wolontarystycznej. W Słowniku języka polskiego można przeczytać, że dobrowolny znaczy „wynikający z własnej woli, nie przymuszony, działający“. Wspomniana definicja wolontariatu wskazuje więc na fundamentalną wartość w życiu człowieka, jaką jest wolność. Oczywiście, nie będą nas interesowały spory między dwoma skrajnymi stanowiskami dotyczącymi wolności: determinizmem i indeterminizmem. Podążymy znowu tropem księdza prof. Józefa Tischnera, który napisał, że „wolność to ta jedyna w swoim rodzaju wartość etyczna, od której realizacji zależy realizacja wszystkich innych wartości osobowych.“4 Wolność jawi się jako wartość niezbędna do ukonstytuowania się wolontariatu. Wolontariuszem mogę być tylko wtedy, gdy w sposób wolny, nie przymuszony przez nikogo ani przez żadne zewnętrzne siły, odpowiem pozytywnie na wołanie świata, proszącego o pomoc. Analizując doświadczenie wolontariatu można dojść do wniosku, że wolność z nim związana ma charakter pozytywny. Znaczy, że jest w opozycji do tych nurtów, które widzą w wolności raczej drogę do samounicestwienia niż do afirmacji życia. Dzięki dobrowolnemu wyborowi mogę również jako wolontariusz realizować inne wartości osobowe, np. potrzebę samorozwoju czy chęć bycia potrzebnym i docenionym poprzez pomoc potrzebującemu człowiekowi. Nie znaczy to, oczywiście, że tych wartości nie mogę realizować nie będąc wolontariuszem. W moim przekonaniu wolontariat stwarza niepowtarzalną szansę na odnalezienie w sobie tych cech, predyspozycji i potrzeb, które do tej pory były przede mną zakryte. A może, co o wiele ważniejsze, stwarza sposobność do odnalezienia siebie samego. „W ten sposób odsłania się nowa prawda o wolności. (...) Myśl o >>braniu w posiadanie siebie<< zakłada, że w człowieku toczy się walka między przeciwnymi sobie siłami. Intencją aktu wolności nie jestem ja sam. Jego intencja kieruje się zazwyczaj na świat zewnętrzny (...). Mój ład wewnętrzny jest następstwem ładu, który urzeczywistniam w świecie otaczającym“.5 Można powiedzieć, że wiele osób, które przychodzi do Centrum Wolontariatu, aby zostać wolontariuszami, kieruje właśnie swój akt wolności na zewnątrz. Być może odczuli, że jedyną drogą do odnalezienia siebie jest dokonanie pozytywnego czynu. Ich wolność, inaczej niż bohaterów Dostojewskiego czy Sartre`a, „zmusiła“ ich do potwierdzania siebie w działaniu konstruktywnym. Nie szukają wolności w negacji swojego istnienia. Wolność nie produkuje w nich nicości. Dlatego mogą zostać wolontariuszami. To wolność ich tu przyprowadziła. Swoją pracą na rzecz innych urzeczywistniają ład zewnętrzny. Wchodzą w sytuacje, w których dominuje jakiś bezład, smutek, cierpienie, niezdolność do podjęcia ważnego zadania. Może to być pomoc zagubionym rodzicom, wychowującym dziecko z zespołem Downa albo pomoc organizacji, która zgubiła w ferworze walki z rzeczywistością swoją misję, stając się 4 J. Tischner, Drogami ludzkich spraw, w: J. Tischner, Myślenie według wartości, Kraków 1981, s. 199. J. Tischner, Ethos wolności, w: J. Tischner, Świat ludzkiej nadziei, Kraków 1992, s. 156. 5 miejscem, w którym troska o pieniądze przysłoniła człowieka. Wolontariusz swoją postawą przywraca ład tym miejscom, a tym samym odnajduje ład wewnętrzny. Jego wolność pozwoliła mu urzeczywistnić inne wartości. Przecież „nie wybieramy, aby wybierać. Wybieramy, aby coś wcielić w życie, a tym co wcielamy w życie, jest zawsze jakaś wartość.“6 Ludzie, decydując się zostać wolontariuszami, czynią to w sposób wolny i dzięki temu ich wolność przyczynia się do realizacji pozytywnych wartości. Wolność jest także cechą, która pozwala odróżnić wolontariat od „jakby wolontariatu“. O ile w wielu przypadkach nie mamy wątpliwości, że mówimy o wolontariacie, np. gdy do Centrum Wolontariatu zgłaszają się osoby chcące pomagać dzieciom niepełnosprawnym, to czynią to bez żadnego przymusu. Ale, kiedy jeszcze nie tak dawno temu uczniowie czy pracownicy byli przymuszani do czynów społecznych, to w większości przypadków nie wykonywali pracy dobrowolnie. To właśnie wolność wskazuje na podstawowe różnice między czynami społecznymi w PRL a wolontariatem dzisiaj. Trzeba jednak pamiętać, że także obecnie są sytuacje, które budzą wątpliwości, co do tego, czy mamy do czynienia z wolontariatem. Bo czyż dobrowolna jest działalność niektórych rodziców w szkolnych komitetach rodzicielskich albo pracowników firm, które „zachęcają“ ich do bycia wolontariuszem? Nawet, jeśli te osoby nie czynią tego dobrowolnie, to nie ma w tym przecież nic złego. Ale, czy na pewno jest to wolontariat? Wolność pozwala nam poszukiwać naszego autentycznego istnienia, którego przejawem może być wolontariat. Warunkiem jednak jest jego dobrowolność, w przeciwnym razie „jakby wolontariat“ może nas jedynie zaprowadzić na manowce bycia sobą. Nie oswoimi otaczającego świata, a raczej stanie się on dla nas źródłem lęku. A to w prostej drodze za-prowadzi nas do „ucieczki od wolności“. Erich Fromm dokonując głębokiej analizy zniewolenia człowieka, otwiera jednak perspektywę nadziei: przeciwieństwem „wolności od“ – ucieczki od siebie w świat ideologii i wodzów, którzy posługując się manipulacją, tworzą iluzję świata, w którym jest bezpiecznie, jest „wolność do“, która pozwala tworzyć własny projekt życia oparty na ideałach. „Chcemy wierzyć (...), że człowiek może być wolny, a jednak nie samotny, krytyczny, a jednak nie przepojony wątpliwościami, niezależny, a jednak stanowiący integralną część ludzkości. Wolność tę człowiek może osiągnąć przez realizację swojego „ja“, przez bycie samym sobą.“7 I właśnie „wolność do“ jest drogą do wolontariatu. I dalej: do siebie samego, do drugiego człowieka, do przyjaźni. Każdy, kto jest wolontariuszem lub zetknął się z pracą wolontariuszy, wie, że te słowa nie są jedynie wymyślonym obrazem rzeczywistości, są próbą opisu tego, czym jest wolontariat w swej najgłębszej treści, a czego świadomość powinniśmy zdobywać. Być świadomym wolontariuszem Drugim, obok dobrowolności ważnym składnikiem definicji wolontariatu jest świadomość. Jest to bodajże jedno z najważniejszych pojęć różnych systemów filozoficznych i teorii psychologicznych, które jednocześnie jest i nie jest oczywiste. Każdy intuicyjnie czuje, że świadomość to, jest „coś“, dzięki czemu wiem, że ja to ja, a moja mama to moja mama itd, a to, co widzę i słyszę (ludzie, drzewa, odgłosy ulicy) nie 6 7 Tamże, s. 157. E. Fromm, Ucieczka od wolności, Warszawa 1999, s. 240. jest mną. Każde pójście dalej, aby powiedzieć coś więcej o świadomości, większość ludzi postawi w sytuacji „chcę, ale nie mogę“. Dla niezaspokojonych poszukiwaczy prawdy pozostaną do wyboru różne drogi jej odkrywania. Nie znaczy to oczywiście, że czeka ich droga łatwa i przyjemna. Wielu filozofów i psychologów poszukuje w swoich teoriach odpowiedzi na to fundamentalne pytanie: Co to jest świadomość? Podróż w świat filozofii Husserlla, Heideggera albo psychoanalizy Z. Freuda może dać tyle samo odpowiedzi, co zrodzić wątpliwości. Tym trudniej przejść, od tych skomplikowanych teorii do wolontariatu. Ale czyż nie warto choć spróbować pójść krok dalej? Przecież słowa użyte w definicji wolontariatu nie są przypadkowe. A może refleksja nad świadomością ułatwi nam poznanie samego siebie, swoich potrzeb i motywacji, również tych, które „decydują“ o tym, że chcę być wolontariuszem. Profesor Józef Tischner, próbując rozjaśnić pojęcie świadomości sięga po metaforę światła. Upraszczając można powiedzieć, że świadomość jest rodzajem lampy, która zapalona w ciemnym pokoju pozwoli nam rozpoznać znajome kształty krzesła, stołu, telewizora. Ale światło możemy zobaczyć tylko dzięki temu, że zapaliliśmy je w ciemnym pokoju. Bez cienia nie wiedzielibyśmy, co to jest światło. Doświadczyli już tego mieszkańcy jaskini Platona. „Aby uchwycić życie świadomości, trzeba wprowadzić w jej wnętrze coś, co nie jest świadomością, jakiś tłumiący ją cień. (...) Takim >>cieniem na świadomości<< są rzucane na nią poszczególne treści. Może to być np. treść przeżyciowa miłości, przeżyciowa treść nadziei, radości, lub doznaniowa treść nudy, oczekiwania, lęku.“8 Może to również być doznaniowa treść potrzeby zrobienia czegoś dla innych, która jest drogą do wolontariatu. Rzucenie tego cienia na świadomość niestety nie gwarantuje nam zrozumienia jej istoty, dotknięcia jej głębi. Wydaje się, że kluczowe dla wolontariatu jest odczucie owej potrzeby zrobienia czegoś dla innych. Ponieważ to odczułem, na moją świadomość „rzucono treść“ mogę dalej w sposób wolny zadecydować, co chcę robić jako wolontariusz. Mogę swojej świadomości nadać nową barwę – chcę pracować z dziećmi, chcę pomagać osobom starszym, dlatego poszukam miejsca, gdzie mogę się realizować jako wolontariusz – pójdę do Centrum Wolontariatu, Polskiej Akcji Humanitarnej, Caritasu czy Polskiego Czerwonego Krzyża. Świadomość „uruchomiła“ moją dobrowolną decyzję o tym, że chcę coś zrobić dla innych. „Wolność bywa uważana za drugi obok świadomości rys znamienny duchowego pierwiastka w człowieku. Oznacza ona wykroczenie poza determinizm świata materialnego.“9 Można powiedzieć, że autorzy definicji wolontariatu akcentując dobrowolność i świadomość działania na rzecz innych, dotknęli jego istoty – działanie na rzecz innych wypływa z owego pierwiastka duchowego człowieka. Dzięki refleksjom księdza Tischnera, można zauważyć, że wiele publikacji o wolontariacie słusznie akcentuje edukacyjną rolę aktywności społecznej, szczególnie dla młodych ludzi jest to sposób na oderwanie się od telewizora, komputera, układania sobie życia według stanu konta bankowego, a więc „wykraczanie poza determinizm świata materialnego“. Zanim jednak ktokolwiek zdecyduje się być wolontariuszem, najpierw w jego świadomości musi powstać taka myśl: chcę zrobić coś dla innych. Z tą myślą trafia np. do centrum wolontariatu i tu podczas rozmowy z koordynatorem biura pracy dla wolontariuszy, treści, które powstały w jego świadomości zostają uzewnętrznione. 8 9 J. Tischner, Genesis z Ducha, w: J. Tischner, Świat ludzkiej nadziei, Kraków 1992, s. 214. Tamże, s. 215. Kandydat na wolontariusza może niejako z zewnątrz popatrzeć na swoją chęć zrobienia czegoś dla innych lub dla jakiejś sprawy. Rozmowa pomaga mu zrozumieć, co to znaczy być wolontariuszem, uświadamia mu, że jest to praca dobrowolna i bezpłatna. Przede wszystkim jednak musi zrozumieć, że chce pracować jako wolontariusz. Na poziomie podstawowej intuicji, bez prowadzenia głębokich analiz, można powiedzieć, że nawet dziecko czy nastolatek (u których nie zakończył się ostatecznie proces kształtowania się osobowości) oraz osoby z zaburzeniami zdrowia psychicznego w okresach, w których choroba jest „uśpiona“ (u których w przypadku ciężkich nerwic i schizofrenii następuje zaburzenie samoświadomości) są w stanie świadomie rozpoznać to, że sąsiad czy kolega jest np. chory i potrzebuje pomocy – trzeba zrobić zakupy, posprzątać itp. Wiedzą, że za tę pomoc nie dostaną pieniędzy i że nikt ich do tego nie zmusza. Dlatego definicja, zdaniem jej autorów, akcentując świadome działanie nie wyklucza z wolontariatu dzieci czy osób z zaburzeniami zdrowia psychicznego. Być odpowiedzialnym Osoby podejmujące pracę jako wolontariusz przyjmują na siebie zobowiązanie sumiennego wykonania przydzielonych im zadań. Mimo że często relacja między wolontariuszem a organizacją nie jest formalnie określona, nie zwalania to obu stron z wywiązania się ze wzajemnych zobowiązań. Inaczej mówiąc wolontariusz jest odpowiedzialny za swoją pracę i nie zwalnia go z tego, że za tę pracę nie otrzymuje wynagrodzenia ani to, że nie podpisał umowy z osobą czy instytucją, której pomaga. Wydaje się to być dość oczywiste, ale w praktyce nie zawsze tak jest. Część osób nie czuje się odpowiedzialna, że zobowiązała się do przygotowania np. projektu ulotki informacyjnej. Przychodzi moment, kiedy zespół chce omówić projekt i okazuję się, że go nie ma. A poza tym wolontariusz zapomniał powiadomić organizację, że nie przygotuje tego projektu. Ta trudna sytuacja, ale wcale nie abstrakcyjna, kieruje nas ku odpowiedzialności. „Przede wszystkim trzeba odróżnić cztery rozmaite sytuacje, w których występuje fenomen odpowiedzialności: 1. Ktoś ponosi odpowiedzialność za coś albo inaczej mówiąc, jest za coś odpowiedzialny. 2. Ktoś podejmuje odpowiedzialność za coś. 3. Ktoś jest za coś pociągany do odpowiedzialności. 4. Ktoś działa odpowiedzialnie.“10 Podstawą do mówienia o odpowiedzialności w przypadku wolontariatu są dwie jego istotne cechy: że jest on dobrowolny i świadomy (patrz wyżej). Widać, że wszystkie te sytuacje w różnym stopniu dotyczą wolontariusza. Najwięcej kontrowersji może budzić sytuacja trzecia. Natomiast sytuacja druga może być najbardziej typowa. Osoba przychodząca np. do centrum wolontariatu, po rozmowie kwalifikacyjnej i szkoleniu podejmuje właśnie odpowiedzialność za coś: dwa razy w tygodniu będzie czytała osobie niewidomej albo przetłumaczy materiały informacyjne o organizacji na język angielski. Podejmując te działania zrobiła to świadomie i dobrowolnie, dlatego w następstwie różnych niesprzyjających okoliczności będzie można ją pociągnąć do odpowiedzialności. Odpowiedzialność wolontariusza nie jest nigdy abstrakcyjna, on nie powinien powiedzieć, że nie przetłumaczył materiałów, bo nikt mu nie kazał, a poza tym robi to za darmo, więc może to wykonać, kiedy mu się będzie chciało. On przecież wcześniej sam i 10 Roman Ingarden, Książeczka o człowieku, Kraków 1987, s. 73-74. dobrowolnie zdecydował się to zrobić. Jego sytuacja jest inna niż osoby, którą wczoraj potrącił samochód i leży w szpitalu, nie może więc wykonać zaplanowanej pracy: ona może powiedzieć to nie moja wina, nie czuję się za ten wypadek odpowiedzialny. Nie znaczy to oczywiście, że w sytuacjach losowych nie można być zwolnionym z podjętej odpowiedzialności. Pozostałe sytuacje również mogą zaistnieć w przypadku wolontariatu. W sytuacji pierwszej „ponoszenie odpowiedzialności jest stanem faktycznym, który się poniekąd automatycznie nakłada na tego, kto spełnia czyn określonego rodzaju.“11 I w tym momencie, każdy wolontariusz widzi siebie w sytuacji pomocy: pomaga rodzicom w terapii dziecka autystycznego, rozdaje na ulicy ulotki z okazji Dnia Uchodźcy, przygotowuje bazę danych itp. Już samo spełnianie tych czynów wystarcza do tego, aby ponosić odpowiedzialność. Bez względu na to, czy wolontariusz przeszedł szkolenie, czy podpisał umowę, samo podjęcie określonego działania „wymusza“ na nim ponoszenie odpowiedzialności. Sytuacja trzecia może wystąpić w skrajnym przypadku, kiedy wolontariusz działa na czyjąś szkodę i można pociągnąć go do odpowiedzialności cywilnej, w mniej drastycznych przypadkach, po prostu zrezygnować z jego pomocy. W kilkuletniej działalności Centrum Wolontariatu w Warszawie na szczęście takie przypadki nie zdarzyły się. Odpowiedzialne działanie pozwala nam ocenić, czy nasz czyn przynosi dobre czy złe skutki. Ten rodzaj odpowiedzialności powinien być w moim przekonaniu immanentną cechą każdej działalności wolontarystycznej. Nie można podejmować pracy ochotniczej „w ogóle nie troszcząc się o to, że jest się, lub można być >>odpowiedzialnym<< za swoje działanie.“12 Wolontariat nabiera szczególnego znaczenia w relacji wolontariusz – osoba, której pomaga. W tym wypadku bliskie jest mi ujęcie Emmanuela Lévinasa, który odpowiedzialność rozumie jako odpowiedzialność za drugiego, „a więc odpowiedzialność za to, co nie jest moją sprawą lub nawet mnie nie dotyczy; lub za tego, który patrzy na mnie (...). Więź z drugim zawiązuje się tylko jako odpowiedzialność.“13 Przebicie się przez myśl tego francuskiego filozofa nie należy do rzeczy łatwych. Jego rozważania o twarzy drugiego i podmiotowości są bodajże najgłębszą analizą relacji człowieka do człowieka. Wiele form działalności wolontariuszy ma właśnie taki charakter: są spotkaniami twarzą w twarz, w których odsłania się prawda o człowieku, odsłania się jego podmiotowość. Ileż piękna jest w twarzy wolontariuszki, która pomaga w hospicjum osobom umierającym, ileż radości na twarzach dzieci z przedszkola integracyjnego, gdy przychodzą do nich wolontariusze. Jest to możliwe dzięki temu, że w relacjach tych uczestniczą osoby o określonej twarzy i podmiotowości. Tworzy się więź, która musi pociągać do odpowiedzialności. Budowanie dobrych relacji między wolontariuszem a tymi, którym on pomaga wymaga, moim zdaniem, fundamentu odpowiedzialności. To nie tylko wolontariusz jest odpowiedzialny za przetłumaczenie materiałów na język angielski, ale również organizacja, decydując się na skorzystanie z pomocy wolontariusza, wzięła na siebie 11 Tamże s.75. Tamże s.94. 13 Emmanuel Levinas, Etyka i nieskończony, Kraków 1991, s. 54 i 55. 12 odpowiedzialność za niego i jego pracę. Z tego wynikają bardzo ważne konsekwencje formalne i moralne. Organizacja powinna zapewnić wolontariuszowi dostęp do wszystkich niezbędnych informacji i materiałów, które umożliwią mu wykonanie zadania. Jeśli wolontariusz nie dysponuje komputerem albo odpowiednim słownikiem, organizacja musi umożliwić mu dostęp do tych rzeczy. Być może będzie mogła pokryć mu koszty jego dojazdu do siedziby organizacji. Organizacja, w miarę swoich możliwości, powinna także ubezpieczyć wolontariusza od następstw nieszczęśliwych wypadków i od odpowiedzialności cywilnej. Poza stroną formalną, organizacja powinna czuć się odpowiedzialna za wprowadzenie wolontariusza do organizacji, stworzenie właściwych relacji między nim a pracownikami płatnymi, nagradzanie jego pracy itp. I znowu odpowiedzialność organizacji nie jest sprawą abstrakcyjną. Można mówić o odpowiedzialności organizacji tylko poprzez odpowiedzialność osób nią kierujących. W przypadku organizacji również najczęściej mamy do czynienia z drugą sytuacją. Prawdopodobnie na początku przyszłego roku wejdzie w życie ustawa regulującą m.in. pracę wolontariuszy. Może warto popatrzeć na nią z perspektywy odpowiedzialności. Oczywiście, ustawa ułatwi np. zwracanie wolontariuszom kosztów poniesionych w związku z wykonywaną pracą czy ich ubezpieczanie. Będzie to z korzyścią dla wolontariuszy i organizacji. Ale znowu: nie zwolni to żadnej ze stron z ponoszenia odpowiedzialności, i to bynajmniej nie prawnej. Ustawa nie wskaże organizacji, jak ma traktować wolontariusza, czy zapewnić mu posiłek, uhonorować z okazji 5 grudnia itp. Podobnie nie nauczy wolontariusza rzetelności. Ale z pewnością mieści się w pojęciu odpowiedzialności państwa za stworzenie obywatelom optymalnych warunków do działania i życia. Można zapytać, rozważając słowa profesora Ingardena, dlaczego odpowiedzialność jest tak ważna, dlaczego mówiąc o człowieku i wolontariacie nie możemy pominąć odpowiedzialności. Jak zwykle w podobnych sytuacjach przychodzi nam z pomocą ksiądz Józef Tischner: „Trzeba powiedzieć, że właśnie w poczuciu odpowiedzialności wyraża się w sposób najbardziej źródłowy prawda człowieka. To ono wyróżnia i wiąże człowieka ze światem, ono świadczy o jego wolności i skierowaniu ku wartościom i w nim wyraża się najpełniej to szczególne zaufanie człowieka do własnego istnienia, które nie pozwala mu tracić >>swego czasu<<“14. To właśnie wolontariat pomaga ludziom odnaleźć własne istnienie i nie tracić czasu. To wielka przygoda odnajdywać w słowach wspaniałych filozofów, myśli, które pomagają zrozumieć siebie i świat. Pomagają zrozumieć wolontariat. Marian Maciuła 14 J. Tischner, Swemu istnieniu zaufać, w: J. Tischner, Myślenie według wartości, ZNAK 1982, s.48-49. Aneks Sieć Centrów Wolontariatu w Polsce Z myślą o wspieraniu niezależnych inicjatyw społecznych, propagowaniu i rozwijaniu obywatelskiego uczestnictwa w życiu lokalnych środowisk powstało w 1993 roku Centrum Wolontariatu w Warszawie. Od roku 1995 podobne placówki rozpoczęły działalność w innych miastach Polski. Centra Wolontariatu podobnie jak placówki tego typu na świecie prowadzą działalność polegającą na promowaniu bezinteresownej pomocy innym, szkoleniu wolontariuszy i współpracujących z nimi organizacji. Powstanie Sieci Centrów Wolontariatu w Polsce było naturalną odpowiedzią na rosnące zainteresowanie ludzi tym rodzajem działalności w różnych częściach kraju jak również wynikiem zapotrzebowania ze strony osób indywidualnych i instytucji na ten rodzaj wsparcia jaki stanowi pomoc wolontariuszy. Ideę wolontariatu można najprościej ująć jako bezpłatne, dobrowolne i świadome działanie na rzecz innych, które dodatkowo wykracza poza więzi rodzinno-koleżeńsko-przyjacielskie. Centra Wolontariatu ułatwiają nawiązywanie kontaktu wolontariuszy z instytucjami i osobami oczekującymi ich pomocy, sprzyjają tworzeniu systemowych rozwiązań ułatwiających wkomponowanie wolontariatu w codzienne życie jako zjawiska o niezmiernie ważnym znaczeniu społecznym. Organizacje zgłaszające się o pomoc do Centrów Wolontariatu najczęściej poszukują osób chętnych do wykonywania zajęć opiekuńczych. W zależności od swoich własnych zainteresowań, umiejętności i chęci, wolontariusze mogą zajmować się organizacją czasu wolnego, udzielaniem porad specjalistycznych, pozyskiwaniem funduszy czy pracami biurowymi, jak np. prowadzeniem korespondencji, wpisywaniem danych do komputera, księgowością. Stale rosnące zainteresowanie działalnością wolontarystyczną w Polsce powoduje, że coraz więcej organizacji i środowisk podejmuje próby tworzenia podobnych placówek na terenie swojego działania. Centra Wolontariatu kładą silny nacisk na to, aby działania wolontariuszy cechowały się dobrą koordynacją, ukierunkowaniem i zgodnością z potrzebami odbiorców. Istotnym zadaniem spoczywającym na Centrach Wolontariatu jest uczulanie społeczeństwa na potrzeby innych, kreowanie postaw obywatelskiej odpowiedzialności i poszanowania zasad demokracji. Obecnie działa w Polsce 16 Centrów Wolontariatu. Organizacje te skupione są w Sieci Centrów Wolontariatu /www.wolontariat.org.pl/. Sieć funkcjonuje w oparciu o przyjęte standardy działań do których zaliczamy: – prowadzenie Biura Pośrednictwa dla Wolontariuszy, – promocję idei wolontariatu wśród instytucji państwowych, organizacji pozarządowych w środkach masowego przekazu oraz w środowiskach businessu, – realizacje programów wolontarystycznych w różnych obszarach życia społecznego np. szkoły, szpitale, ośrodki pomocy społecznej, – – – – – organizowanie i prowadzenie szkoleń przygotowujących wolontariuszy i organizacje do wzajemnej współpracy, organizowanie 5 grudnia obchodów Międzynarodowego Dnia Wolontariusza, pomoc w tworzeniu lokalnych biur wolontariatu, udzielanie konsultacji i porad w zakresie tworzenia programów wolontarystycznych oraz współpracy z wolontariuszami. Istotnym elementem w działalności Centrów Wolontariatu jest promowanie i tworzenie systemowych rozwiązań umożliwiających wkomponowanie wolontariatu w działalność zarówno organizacji pozarządowych jak również instytucji państwowych. Coraz powszechniejszym jest widok wolontariuszy wspierających swoją działalnością szkoły, szpitale, ośrodki pomocy społecznej, muzea. Dzięki działalności Centrów Wolontariatu poprzez aktywność wolontariuszy wpływamy między innymi na: – rozwój lokalnych społeczności i więzi lokalnych – poszerzanie zakresu usług oferowanych przez organizacje pozarządowe i instytucje państwowe – podnoszenie jakości świadczonych usług dzięki zaangażowaniu wolontariuszy – zwiększenie kontroli społecznej instytucji działających w środowisku lokalnym – kształtowanie postaw obywatelskiej solidarności i współdziałania – zdobywanie doświadczenia i wiedzy młodych ludzi stających przed wyborem kierunków studiów bądź aktywności zawodowej – promocję działań organizacji pozarządowych i instytucji publicznych. Nasze osiągnięcia w dziedzinie tworzenia i rozwoju Centrów Wolontariatu na terenie całego kraju spotkały się z zainteresowaniem organizacji w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Od 1999 roku pomagamy tworzyć podobne rozwiązania współtworząc Sieć Centrów Wolontariatu w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Kolejne lata naszej działalności potwierdzają celowość prowadzonych działań. Jesteśmy przekonani, że funkcjonowanie tego typu placówek jakimi są Centra Wolontariatu jest nieodłącznym elementem funkcjonowania demokratycznego państwa. O prawidłowości zachodzących w Polsce przemian społeczno-ekonomicznych świadczą bowiem nie tylko wskaźniki ekonomiczne ale również dojrzałość społeczeństwa do życia i kształtowania otaczającej rzeczywistości, a to właśnie wolontariusze stanowią najbardziej wyrazisty dowód tej dojrzałości.