Barwy wolontariatu

Transkrypt

Barwy wolontariatu
Barwy
wolontariatu
Redakcja dziękuje wszystkim autorom za zaangażowanie i nieodpłatne udostępnienie
tekstów.
Dziękujemy Fundacji im. Stefana Batorego, Mott Foundation oraz firmie Commercial
Union Polska za sfinasowanie wydania niniejszej publikacji.
Opiekun wolontariatu
w Polsce
Redakcja i korekta: Marian Maciuła
Opracowanie graficzne, skład i łamanie Mirosław Kowalski, Marian Maciuła
Wykonanie okładki
Druk i oprawa ROBAND, Wesoła
ROCZNIAK
Pismo o organizacjach pozarządowych w Polsce.
Ukazuje się raz do roku w nakładzie 1000 bezpłatnych egzemplarzy.
ISBN 83-915532-6-4
Wydawca:
BIURO OBSŁUGI RUCHU INICJATYW
SPOŁECZNYCH BORIS
01-011 Warszawa, ul. Nowolipie 25B
tel./fax: (022) 836 26 72, 838 39 82
e-mail: [email protected]
TOWARZYSZENIE CENTRUM WOLONTARIATU
00-150 Warszawa, ul. Nowolipie 9/11
tel./fax: 635 46 02, tel. 635 27 73
e-mail: [email protected]
spis treści
wstęp: Dariusz Pietrowski, Paweł Jordan
6
rozdział pierwszy:
9
od dylematów do ustawy Marian Maciuła
10
debata Wolontariat – spontaniczny odruch czy zorganizowane działanie?
opracowanie: Malwina Kalbarczyk i Marian Maciuła
17
rozdział drugi: nie tylko w III sektorze
37
nowe spojrzenie na stare problemy Iza Kubiak
38
sposób na dojrzewanie
Beata Pieńkowska-Bartczak, Marek Sosiński
45
społeczne zaangażowanie biznesu Paweł Jordan
49
rozdział trzeci: okiem badacza
53
magia liczb Justyna Dąbrowska, Kuba Wygnański
54
organizacje otwierają drzwi Katarzyna Pisarzewska
62
rozdział czwarty: licencja na wolontariat
71
organizacja przyjazna wolontariuszom Dariusz Pietrowski 72
rozdział piąty: świadectwo prawdy
81
ja wolontariuszka Hania Raszyńska
82
nie tylko słowa Alina Wójcicka
85
śmierć jest blisko Edyta Jakubaszek
88
rozdział szósty: podglądając innych
95
duńska opiekuńczość Artur Święch
96
holenderski rząd docenia ochotników Małgorzata Misztela
107
rozdział siódmy: z lotu ptaka
115
„Robię to, bo Pan tego nie robi...“ Jan Jakub Wygnański 116
oswajanie myśli Marian Maciuła
122
aneks: sieć centrów wolontariatu
133
Biuro Obsługi Ruchu Inicjatyw Społecznych BORIS
BORIS jest niezależną i niedochodową organizacją pozarządową, która od 1992 r.
wspiera szeroko pojętą aktywność obywatelską, w tym organizacje pozarządowe oraz
inicjatywy społeczne w ich działaniach na rzecz dobra publicznego poprzez:
SZKOLENIA I SEMINARIA z zarządzania organizacją, pisania wniosków, zbierania
funduszy, współpracy z władzami publicznymi i budowania koalicji – organizowane
głównie na rzecz organizacji z terenu województwa mazowieckiego.
PORADNICTWO I KONSULTACJE, które są podstawową formą bezpośredniej
pomocy oferowanej przez BORIS, a obejmują zagadnienia związane
z zarządzaniem organizacją. Dodatkowo radca prawny raz w tygodniu bezpłatnie udziela
porad prawnych (wymagane jest wcześniejsze zgłoszenie telefoniczne).
INFORMACJA I WYDAWNICTWA: Biblioteka BORIS zawiera materiały dotyczące
sektora pozarządowego w kraju i za granicą. BORIS dysponuje również dostępem do
internetowych zasobów informacji dla sektora pozarządowego (www.boris.org.pl,
www.celodin.org.pl, www.mazowsze.ngo.pl) oraz licznymi bankami danych. Publikacje
własne: ROCZNIAK – ukazujące się od 1995 r. czasopismo eseistyczne; praktyczne
książki i broszury (obecnie 16 pozycji) dotyczące zarządzania organizacją pozarządową.
POMOC W NAWIĄZANIU WSPÓŁPRACY Z ORGANAMI ADMINISTRACJI
publicznej, której celem jest wypracowanie efektywnych zasad i form współdziałania obu
sektorów. Zainteresowane wdrażaniem właściwych reguł zlecania zadań publicznych i
przyznawania dotacji z budżetu lokalnego organizacje z Warszawy i Mazowsza mogą
otrzymać pomoc w postaci materiałów, porad eksperckich i bezpośredniego
zaangażowania pracowników BORIS.
INTEGRACJA SEKTORA – pracując z organizacjami pozarządowymi
z terenu województwa mazowieckiego BORIS czynnie wspiera powstałą
w 2001 r. Federację Organizacji Służebnych MAZOWIA, służąc pomocą organizacyjnotechniczna i merytoryczną.
BUDOWANIE KOALICJI – BORIS aktywnie inicjuje i pomaga pracować koalicjom
tworzonym przez organizacje pozarządowe i instytucje publiczne (m.in. ośrodki pomocy
społecznej, szkoły, kluby osiedlowe) wokół konkretnych zagadnień i problemów danej
społeczności lokalnej, m.in. w ramach programu Centrów Aktywności Lokalnej na
Mazowszu.
STOWARZYSZENIE CENTRUM WOLONTARIATU
Centrum Wolontariatu powstało w roku 1993 przy Fundacji Biuro Obsługi Ruchu
Inicjatyw Samopomocowych w Warszawie. Była to pierwsza tego typu placówka w
Polsce. Kształtowanie się w Polsce społeczeństwa obywatelskiego spowodowało, że
problematyka wolontariatu stawała się coraz bardziej popularna. Wielość i różnorodność
podejmowanych przez nas działań spowodowała, że w roku 1996 powołaliśmy do życia
Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu.
Celem nadrzędnym Centrum Wolontariatu jest pomoc osobom chcącym pracować na
zasadzie wolontariatu w znalezieniu miejsca dla rozwijania swojej aktywności, a
wszystkim zainteresowanym pomocą ze strony wolontariuszy wskazanie ludzi gotowych
tę pomoc ofiarować.
Stowarzyszenie jest członkiem Sieci Centrów Wolontariatu. Obecnie w skład Sieci
wchodzi 16 placówek na terenie całego kraju. Pracujemy w oparciu o wypracowane
standardy funkcjonowania Centrum Wolontariatu. Określają one m.in. beneficjantów
naszej pomocy, zasady jej udzielania, relacje między poszczególnymi ośrodkami.
Wszystkie centra posługują się jednym logo – logo Centrum Wolontariatu.
ZAINTERESOWANYM,
KTÓRZY
CHCĄ
KORZYSTAĆ
WOLONTARIUSZY OFERUJEMY:
– wspólne organizowanie akcji z udziałem wolontariuszy;
– porady w zakresie koordynowania pracą wolontariuszy;
– informacje o tym, gdzie i jak szukać wolontariuszy;
– pomoc wolontariuszy w realizacji Waszych programów;
Z
POMOCY
WOLONTARIUSZOM ZAPEWNIAMY:
– pomoc w znalezieniu ciekawego miejsca pracy w oparciu o funkcjonowanie
Biura Pośrednictwa Pracy dla Wolontariuszy;
– przygotowanie do podjęcia aktywności;
– wsparcie w trudnych momentach;
Wszystkim zainteresowanym udzielimy niezbędnego wsparcia w formie konsultacji,
szkoleń, przedstawienia opracowanych dokumentów. Podzielimy się posiadaną wiedzą
na temat współpracy z wolontariuszami oraz w zakresie tworzenia centrów wolontariatu.
Wstęp
Kierujemy do Państwa kolejny numer roczniaka, który wydaje się być pozycją
trochę nietypową w serii lub jak kto woli – szczególną. Ta wyjątkowość wynika z faktu,
że po raz pierwszy kolejny raz poświęcamy łamy naszego pisma tej samej problematyce.
Wolontariat – styl bycia, postępowania, sposób na życie, pojęcie, które zrobiło
zawrotną karierę w okresie III Rzeczypospolitej. Jedno z nielicznych zjawisk, które nie
straciło na wartości, nie zdewaluowało się w odróżnieniu do innych idei, postaw i
trendów otaczającego nas świata. Uznaliśmy, że warto przyjrzeć się temu fenomenowi
raz jeszcze i pokazać jego ewaluację na przestrzeni ostatnich lat.
„Barwy wolontariatu“ – tytuł koresponduje z bogactwem zachowań, obszarów w
które „wdarła się“ ta popularna forma aktywności obywatelskiej. Kilka lat temu mówiąc
o wolontariacie jednoznacznie kojarzono to pojęcie z pomocą człowiekowi choremu,
działalnością wspierającą osoby niepełnosprawne, aktywnością skierowaną do dzieci w
domach dziecka.
Dziś pojęcie to ma o wiele szerszy kontekst. Powszechną jest praca wolontariuszy
w instytucjach kultury, współpraca z ochotnikami w ośrodkach pomocy społecznej,
rozwijanie przez szkoły klubów wolontariusza, angażowanie ochotników w parkach,
ogrodach botanicznych.
Okres sześciu lat między poprzednim wydaniem roczniaka „Wolontariat nowe
spojrzenie na pracę społeczną“, a obecnym, to czas w którym wolontariat przybrał nowe
oblicze i stał się elementem na stałe wpisanym w działalność wielu instytucji i środowisk.
To oblicze co ważne cały czas ulega pozytywnym zmianom. O wolontariacie mówi się w
wielu środowiskach, z wolontariuszami współpracuje ogromna rzesza organizacji i
instytucji, znajduje on uznanie w coraz to nowych kręgach.
Dość przypomnieć rządowy projekt „Pierwsza praca“ i zawarty w nim komponent
wolontariatu jako formy wspierającej proces poszukiwania pracy przez młodych ludzi,
warto wskazać coraz śmielej adoptowane przez ośrodki pomocy społecznej programy
współpracy z wolontariuszami, czy przykłady angażowania wolontariuszy przez szpitale.
Któż z nas mógł kilka lat temu przewidzieć taki koloryt wolontariatu. Owocem tych
działań jest projekt Ustawy o organizacjach pozarządowych i wolontariacie, akt prawny,
który jeszcze nie dawno wydawał się utopią i dostrzegany był przez nieliczne osoby które
przewidywały tak dynamiczny rozwój tej idei i potrzebę jej unormowania.
Możemy śmiało stwierdzić, że działalność Centrów Wolontariatu i wolontariuszy
przeszła swoistą ewolucję: od działań zorientowanych na nakłanianie Polaków do
włączania się w pomoc innym po tworzenie systemowych rozwiązań ułatwiających
współpracę z wolontariuszami w różnych „gałęziach“ życia społecznego.
Niniejszy roczniak nie ma charakteru poradnika, który od pierwszej do ostatniej
strony opisuje zasady współpracy z wolontariuszami oraz zawiera odpowiedzi na pytania
i wątpliwości z tym związane. Publikacja jest zbiorem artykułów opisujących
różnorodność tego zjawiska, artykułów, które mogą być inspiracją do podejmowania
podobnych działań, przekonywać sceptyków, że warto włączyć się w ten ruch lub podjąć
współpracę z wolontariuszami.
Zaczynaliśmy działalność od lokalnego programu adresowanego do mieszkańców
Warszawy, po dwóch latach powstawać zaczęły Regionalne Centra Wolontariatu.
Centrum Wolontariatu, według. nas jest rozumiane jako „serce rozwoju wolontariatu we
wspólnocie lokalnej“. Ma ono za zadanie rozwój zjawiska wolontariatu w lokalnym
środowisku. Angażuje wolontariuszy nie tylko na rzecz swojej organizacji czy instytucji,
ale głównie w ramach współpracy z innymi lokalnymi podmiotami. Właśnie ten aspekt
pomocy w zdobyciu i zatrzymywaniu wolontariuszy innym organizacjom i instytucjom
jest elementem charakterystycznym dla działania Centrum. Można by tu użyć określenia,
że Centrum jest swoistą „skrzynką kontaktową“ pomiędzy biorcami i dawcami zjawiska
wolontariatu. Ale oprócz kontaktowania Centrum ma również inne bardziej
zaawansowane funkcje: aktywnie promuje wolontariat jako ważne zjawisko w życiu
społecznym, systematycznie powiększa grono zarówno organizacji jak i ochotników szkoli je i wspiera, dociera do mediów i opinii publicznej tworząc wokół wolontariatu
sprzyjający klimat. Tak działających Centrów w Polsce jest już ponad 20 i ich liczba stale
się powiększa.
Oprócz Centrów Wolontariatu promocją wolontariatu zajmują się inne
organizacje. Dość wspomnieć o Caritas, Polskiej Akcji Humanitarnej, Cen-trach
Aktywności Lokalnej czy też Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Dziś nikt już nie
jest w stanie dokładnie określić, ile jest w Polsce inicjatyw skierowanych do
wolontariuszy i będących udziałem milionów ochotników.
Masowość tego ruchu jest ogromna, porównywalna z kompozycją barw na palecie
malarza, który ma praktycznie nieograniczone możliwości w tworzeniu nowych barw.
Podobnie jest z wolontariatem. Bazując na podstawowym znaczeniu tego pojęcia i istoty
tej działalności, jesteśmy w stanie kreować coraz to nowe kompozycje i odcienie tego
zjawiska.
Przyjrzyjcie się zatem Państwo „Barwom wolontariatu“ i odnajdźcie tą, która jest
wam najbliższa, dopasujcie ją do waszej osobowości włączcie się tworzenie tego
fascynującego obrazu jakim jest wolontariat.
Dariusz Pietrowski, prezes Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu
Paweł Jordan, prezes Biura Obsługi Ruchu Inicjatyw Społecznych
– BORIS
Od chaosu do ustawy
Rozwój organizacji pozarządowych po 1989 roku spowodował również wzrost
zaangażowania obywateli w działalność społeczną. Już po kilku latach okazało się, że w
organizacjach pozarządowych działa ponad dwa miliony wolontariuszy. Pozostawało
jednak pytanie, czy wolontariat ma jakiekolwiek umocowanie prawne. Niniejszy tekst
jest krótkim spojrzeniem w nie tak dawną przeszłość, na inicjatywy, które doprowadziły
do tego, że w roku 2002 pod obrady polskiego parlamentu trafiła ustawa o organizacjach
pożytku publicznego i o wolontariacie.
Można, z pewnym uproszczeniem, przyjąć, że między rokiem 1989 a 1996 w tej
sprawie nie działo się nic. W roku 1996 Fundacja BORIS wydała „Roczniak“
poświęcony w całości wolontariatowi. Znalazł się w nim m.in. artykuł prawnika, Piotra
Komosy, który prawdopodobnie był pierwszą analizą prawną stosunków między
wolontariuszem a organizacją. Analizie poddano prawo pracy i kodeks cywilny. Powstał
wtedy pierwszy wzór umowy zlecenia pracy wolontarystycznej. Potrzeba taka zrodziła
się z tego, że do centrów wolontariatu napływało coraz więcej pytań dotyczących tego,
czy wolontariuszowi wolno zwracać koszty poniesione przez niego w trakcie
wykonywania pracy wolontarystycznej. Był to z pewnością krok do przodu, choć nie
został on wsparty żadną regulacją prawną na poziomie ogólnokrajowym, mimo iż od
kilku lat Stowarzyszenie na rzecz Forum Inicjatyw Pozarządowych (FIP) i inne
organizacje pozarządowe, w tym Centrum Wolontariatu, zabiegały o uchwalenie usta- wy
regulującej zasady współpracy i finansowania organizacji pozarządowych z budżetu
państwa oraz wolontariatu.
Od tej pory Centrum Wolontariatu w Warszawie, a później sieć centrów
wolontariatu, zaczęło upowszechniać umowę zlecenia pracy wolontarystycznej jako
najlepszą podstawę zwrotu wolontariuszowi poniesionych przez niego kosztów.
Następnym krokiem było opracowanie przez Stowarzyszenie „Słyszę Serce“ w
Łodzi, Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu w Warszawie, Fundację Biuro Obsługi
Ruchu Inicjatyw Samopomocowych BORIS w Warszawie oraz Sopockie Towarzystwo
Ubezpieczeniowe „HESTIA“ „Programu kompleksowego ubezpieczenia organizacji
pozarządowych“.
Do Programu mogą przystąpić organizacje pozarządowe, które realizują swoje
zadania statutowe poprzez pracę wolontariuszy i mają osobowość prawną.
Przedmiotem ubezpieczenia mogą być trzy grupy ryzyka:
1. Ubezpieczenia majątkowe;
2. Ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków;
3. Ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej.
Z tej formy ubezpieczeń korzysta do dziś Centrum Wolontariatu oraz inne
organizacje. Obecnie na rynku ubezpieczeń działają również inne firmy oferujące
ubezpieczenie wolontariuszy.
W stronę formalizacji
W roku 2000 pojawiły się pierwsze zapisy o wolontariacie w dwóch aktach
prawnych: w znowelizowanej ustawie o pomocy społecznej i w rozporządzeniu Ministra
Pracy i Polityki Społecznej, regulującym zasady pracy wolontariuszy w placówkach
opiekuńczo-wychowawczych. Odtąd było już wiadomo, że wolontariat, przynajmniej w
dziedzinie pomocy społecznej, nie jest nielegalny. Pozostawały jednak inne dziedziny i
miejsca pracy takie jak szpitale, centra kultury, organizacje ekologiczne itp. Było to
również kolejnym przyczynkiem do dyskusji o potrzebie i zakresie regulacji prawnych
dotyczących wolontariatu. Sytuacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana po
wprowadzeniu reformy ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych. Osoby zgłaszające się
do Centrum Wolontariatu pytały, czy będą mogły korzystać ze świadczeń zdrowotnych
będąc wolontariuszami.
Te wydarzenia zbiegły się w czasie z ogłoszeniem przez Organizację Narodów
Zjednoczonych roku 2001 Światowym Rokiem Wolontariatu. Zmobilizowało to
środowisko polskich organizacji pozarządowych do podjęcia działań na rzecz prawnego
uregulowania wolontariatu.
Debata wokół tego zagadnienia ujawniła dwa podejścia do kwestii uregulowań
prawnych dotyczących wolontariatu: pierwsze wskazywało, że istniejące regulacje są
wystarczające i próba bardziej szczegółowego uregulowania zasad pracy wolontariuszy
raczej zahamuje niż pobudzi aktywność społeczną obywateli; zwolennicy drugiego
podejścia podkreślali, że zapisanie w prawie wszystkiego, co dotyczy pracy
wolontariuszy byłoby niemożliwe i złe, jednak istniejące przepisy są niewystarczające.
Horyzont tej debaty został wyznaczony przez seminarium zorganizowane przez
Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu 24 kwietnia
2001 roku w siedzibie Fundacji im. S. Batorego na temat miejsca wolontariatu w polskim
ustawodawstwie. Doktor Marcin Krajewski z Uniwersytetu Warszawskiego na zlecenie
Fundacji im. Stefana Batorego przeprowadził analizę prawną istniejących przepisów,
mogących mieć związek z wolontariatem. Podobnie, jak w roku 1996 Piotr Komosa, dr
Krajewski wskazał, że w świetle istniejących przepisów prawnych jedyną dopuszczalną
umową z wolontariuszem jest umowa zlecenia. Oprócz tego, że wynagrodzenie nie jest tu
koniecznie wymagane, umowa zlecenia stwarza odpowiednie ramy dla wolontariatu,
gdyż z zasady opiera się na wzajemnym zaufaniu, nie występuje podporządkowanie w
relacji zleceniodawca-zleceniobiorca, a każda ze stron może wypowiedzieć zlecenie w
dowolnym momencie.
Ważną kwestią omówioną w raporcie było zastosowanie do pracy wolontariuszy
niektórych postanowień kodeksu pracy (KP). Ponieważ wolontariusze wykonują wiele
ważnych prac, podobnie jak pracownicy etatowi, należałoby stosować do nich przepisy
KP dotyczące obowiązku badań lekarskich i zapewnienie bezpiecznych i higienicznych
warunków pracy. Wówczas wolontariusz byłby zobowiązany do znajomości i
przestrzegania przepisów BHP itp. Natomiast tak ważna dla wolontariuszy sprawa, jak
zaliczenie pracy wolontariackiej do stażu pracy wymagałaby zmiany przepisów KP przez
rozporządzenie Rady Ministrów.
Przepisy podatkowe, zdaniem wielu specjalistów, są przyjazne wolontariatowi.
Chociaż, jak twierdzi M. Krajewski zdarzały się przypadki, że urzędy skarbowe
wymagały oszacowania wartości pracy wolontariuszy. Wiąże się to z traktowaniem pracy
wolontariuszy jako przychodu dla osób prawnych, od którego należy odprowadzić
podatek. Jednak większość organizacji korzysta ze zwolnień podatkowych, a więc
podatek od dochodu z pracy wolontariuszy nie stanowiłby przeszkody w ich
zatrudnianiu. Wiele organizacji zgłasza jednak postulat, aby w przepisach zostało jasno
zapisane, że wolontariusz ma prawo do świadczeń, jakie mogą otrzymywać pracownicy
etatowi bez konsekwencji podatkowych np. zwrot kosztów poniesionych w związku z
wykonywaną pracą wolontariacką (delegacja, ryczałt na samochód. Zgodnie z
obowiązującymi przepisami świadczenia te spełniane na rzecz wolontariuszy podlegają
opodatkowaniu.
Kolejna sprawa przedstawiona w raporcie dotyczy ubezpieczenia wolontariuszy:
społecznego (a w praktyce dotyczyłoby to ubezpieczenia zdrowotnego),
odpowiedzialności cywilnej (OC), następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW).
Zdaniem dr M. Krajewskiego, według umowy zlecenia mogliby podlegać ubezpieczeniu
chorobowemu i obowiązkowo wypadkowemu. Pozostałby problem z ustaleniem składek
do ZUS-u i do- stosowaniem systemu ubezpieczeń do potrzeb związanych z
wolontariatem. Z kolei ubezpieczenie wolontariusza NNW i OC nie jest obowiązkiem
organizacji ani prawem wolontariusza, lecz często wynika z filozofii podejścia do
wolontariatu. Jednak nałożenie takiego obowiązku mogłoby być dużym obciążeniem dla
organizacji i w efekcie nawet zahamować rozwój wolontariatu. Podobne stanowisko
prezentowało wiele organizacji pozarządowych podczas debaty nad rządowym projektem
ustawy regulującym działalność organizacji pozarządowych i wolontariatu.
Zwolennicy tego podejścia do kwestii regulacji wolontariatu wskazują więc, że
największą trudnością w ich stosowaniu jest znaczne rozproszenie norm prawnych oraz
trudności w sformułowaniu jednoznacznej definicji wolontariatu, ale mimo to ich ujęcie
w jedną ustawę mogłoby stworzyć niebezpieczeństwo obciążenia zbyt dużymi
obowiązkami instytucji korzystających z bezpłatnej pomocy ludzi. Przyjmują więc
założenie, że lepiej wykorzystać istniejące przepisy niż tworzyć nową ustawę.
Wolontariusze chcą znać swoje prawa
Piotr Komosa, prawnik z kancelarii prawnej WKKW od lat związany z
wolontariatem na wspomnianym seminarium podkreślał, że każdy wolontariusz chce
znać swoje miejsce w systemie prawnym państwa. Jego poglądy w kwestiach
szczegółowych zasadniczo nie różnią się od analizy dra Krajewskiego, jednak jego
filozofia wolontariatu sytuuje go na drugim biegunie, wśród tych, którzy twierdzą
(podobnie jak przedstawiciele sieci centrów wolontariatu), że wolontariat wymaga
skupienia przepisów w jednym akcie prawnym i jednoznacznego określenia, że
wolontariusze mogą pracować w organizacjach pozarządowych i instytucjach
publicznych.
Poza tym, zdaniem P. Komosy, istnieją kwestie, które muszą zostać poddane
ponownym regulacjom, np. ustawa o zbiórkach publicznych, sprawa podatku
dochodowego od osób fizycznych. Wskazywanie koniecznych zmian nie może być
podyktowane tylko tym, że w praktyce nie ma kontroli urzędowej ze strony Państwowej
Inspekcji Pracy i urzędu skarbowego lub są one jakościowo słabe, czy że z
przymrużeniem oka patrzy się na omijanie lub niedokładności w przepisach.
Wolontariusze powinni mieć świadomość, że nie omijają przepisów, że działają
pełnoprawnie. I dlatego należałoby dążyć do zmiany istniejących aktów prawnych.
Zebrane podczas seminarium oraz innych spotkań poglądy na temat potrzeby
regulacji prawnej wolontariatu stały się materiałem bardzo pomocnym podczas dyskusji
nad zapisami ustawy. Uznano, że tworzenie całkowicie nowej ustawy byłoby
niepotrzebne, wystarczy jeśli zapisy dotyczące wolontariatu znajdą się w
przygotowywanym projekcie ustawy o organizacjach pożytku publicznego i o
wolontariacie. W trakcie jego opracowywania pojawił się dylemat, czy organizacje i
instytucje będą zobowiązane do określonych świadczeń na rzecz wolontariuszy, czy też
zależnie od swoich możliwości będą mogły je zapewnić. Biorąc pod uwagę możliwości
finansowe organizacji zdecydowano się nie tworzyć obligatoryjnych praw, a jedynie
stworzyć możliwość zaspokojenia potrzeb wolontariuszy.
Dylematów ciąg dalszy
Opracowywaniu ustawy towarzyszyły także następujące dylematy:
Czy osoby niepełnoletnie mogą być wolontariuszami?
Pytanie te zadawane jest przede wszystkim przez nieletnich wolontariuszy.
Młodzi ludzie chcący podejmować tę formę aktywności pytają się, czy jako osoby
niepełnoletnie mogą być wolontariuszami. Wątpliwości te mają również często ich
rodzice, którzy chcą „uaktywnić“ swoje dzieci. Natomiast nie dotyczą one placówek
opiekuńczo-wychowawczych. Zasady pracy wolontariuszy w tych placówkach określa
rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z września 2000, które mówi, że
wolontariuszem w takiego typu placówkach mogą być osoby pełnoletnie i niekarane.
Sieć centrów wolontariatu rozwiązuje ten dylemat przez wymaganie od
wolontariuszy zgody ich rodziców na to, aby mogli zaangażować się w wolontariat.
Dlaczego jednak ograniczać wiek wolontariuszy? Osoby nieletnie powinny mieć
możliwość doświadczenia wartości tej pracy i korzyści z niej płynących. Młodzież
szkolna chętnie włącza się w takie działania i nie warto im odbierać tej szansy. Każda
organizacja rekrutując wolontariuszy może sprecyzować cechy poszukiwanych
ochotników (wiek, płeć, wykształcenie itp.), stawianie jednak bariery wieku na poziomie
ogólnym wydają się niewłaściwe. Projekt ustawy nie zawiera takich zapisów.
Na jakiej podstawie można zawierać umowę z wolontariuszem? Jaki rodzaj/formę
umowy należy w tym przypadku zawrzeć?
Centra Wolontariatu polecają stosować wzór „Umowy zlecenia pracy
wolontarystycznej“, która określa zakres czynności powierzanych wolontariuszowi, czas
trwania tej pracy, jak również umożliwia zwrot kosztów poniesionych przez
wolontariusza.
Sporadycznie zadawane jest pytanie „Czy wolontariuszowi można, czy trzeba
opłacać ZUS skoro zawieramy umowę zlecenie“? Odpowiedzi na to pytanie nie
uzyskaliśmy od ZUS-u. Interpretacja niezależnych prawników jest taka, że skoro nie ma
zapłaty za pracę, to nie ma od czego odprowadzać składki. Pojawia się jednak
wątpliwość, czy w ogóle należy rejestrować taką umowę. W projekcie ustawy pojawił
zapis, że organizacja może zawrzeć z wolontariuszem porozumienie, natomiast nie
określono formy tego porozumienia
Koordynatorzy pracy wolontariuszy często zadają pytanie: Jakie funkcje możemy
powierzyć ochotnikom zainteresowanych współpracą z nami? Pytanie jest raczej natury
etycznej, a nie prawnej i odpowiedź na nie brzmi, że wolontariusze nie powinni
wykonywać prac, które są objęte polityką etatową w danej instytucji czy firmie. Np. jeśli
szpital zatrudnia lekarzy, pielęgniarki, portierów to nie powinien do tych ról angażować
wolontariuszy. Chodzi tu o ochronę miejsc pracy i nie dopuszczenie do, być może
przerysowanej, sytuacji: zwalniamy pracowników – oszczędzamy na etatach, a
angażujemy wolontariuszy. Wolontariusze zawsze powinni być personelem, który
uzupełnia i wspiera pracowników w ich obowiązkach.
W szpitalu możemy zaangażować wolontariuszy do odwiedzania pacjentów, zabawy z
chorymi dziećmi, a nie prac pielęgnacyjnych, chociaż mieliby najlepsze i odpowiednie
wykształcenie i przygotowanie w tym kierunku.
Jedynym ograniczeniem, jakie dotyczy rodzaju pracy wolontariuszy zapisanym w
projekcie ustawy jest niemożliwość zatrudnienia wolontariuszy do prac związanych z
prowadzeniem działalności gospodarczej.
Jak widać z tej analizy dylematy prawne i wątpliwości związane
z działalnością wolontariuszy znajdują odzwierciedlenie w projekcie ustawy.
Rozwiązania w niej proponowane są stosowane na co dzień (stosowanie umowy zlecenia
pracy wolontarystyczne jako forma porozumienia z wolontariuszem, ubezpieczenia).
Jednakże brak jednolitego dokumentu stanowi bardzo często problem dla
zainteresowanych i rozumowanie w myśl zasady „co nie jest prawnie zabronione – jest
dozwolone“ w naszym kraju nie spotyka się ze zrozumieniem.
Prezes, dyrektor czy lider organizacji „musi“ zobaczyć na piśmie, że istnieje
podstawa prawna, która pozwala mu zatrudnić wolontariusza. Jeśli nie ma pieczątki i
odwołania do przepisu, sprawa utyka w martwym punkcie a czas poświęcony na
przekonanie dyrektora jest zmarnowany.
Idziemy w dobrym kierunku
Od kilku lat Stowarzyszenie na rzecz Forum Inicjatyw Pozarządowych (FIP) i
inne organizacje pozarządowe, w tym Centrum Wolontariatu, za- biegają o uchwalenie
ustawy regulującej zasady współpracy i finansowania organizacji pozarządowych z
budżetu państwa. W roku 2001 do projektu wprowadzono zapisy dotyczące wolontariatu.
Mimo starań FIP-u nie udało się wprowadzić projektu pod obrady poprzedniej kadencji
sejmu. Nowy Minister Pracy i Polityki Społecznej Jerzy Hausner uznał, że jest potrzebna
ustawa regulująca relacje między sektorem publicznym a organizacjami pozarządowymi
oraz pracę wolontariuszy. Ministerstwo opracowało rządowy projekt ustawy o
organizacjach pożytku publicznego i o wolontariacie, którego podstawą stały się zapisy
projektu ustawy przygotowanego przez FIP i organizacje pozarządowe.
Rządowy projekt ustawy reguluje m.in. „warunki pracy wolontariuszy w
organizacjach pozarządowych i instytucjach publicznych“. Podano w nim także definicję
wolontariusza jako osoby, „która wykonuje ochotniczo i nieodpłatnie świadczenia na
zasadach określonych w niniejszej ustawie“. Ustawa jasno mówi, że wolontariusz może
pracować w organizacji pozarządowej i instytucjach publicznych, można mu zwracać
koszty np. podróży służbowych, może być ubezpieczony itp. Projekt rozwiewa
wątpliwości co do tego, czy świadczenie wolontariusza ma charakter darowizny,
określając że tak nie jest. Mimo że wszystkie te zapisy mają charakter dobrowolny, czyli
„nie zmuszają“ organizacji np. do ubezpieczania ochotników, to biorąc pod uwagę
sytuację finansową wielu organizacji, są kompromisem między potrzebami
wolontariuszy a możliwościami organizacji.
Sama ustawa bez odpowiednich zmian w innych aktach prawnych, jak np. w
Kodeksie pracy, ustawie o wojskowej służbie zastępczej czy w ustawie o powszechnym
ubezpieczeniu zdrowotnym itd. nie będzie miała swojej „siły rażenia“. Pozostaje ostatnie
pytanie: kiedy ustawa wejdzie w życie? Prawdopodobnie w styczniu 2003 – takie
informacje udało nam się uzyskać przed zamknięciem „Roczniaka“.
W stronę wartości
Poza dyskusją o tym, które przepisy i jak zmieniać ważniejszy wydaje mi się
wybór w sferze aksjologicznej: społeczeństwo obywatelskie to nie jest frazes i hasło
wyborcze, to jest określony sposób działania państwa, które nie jest własnością władzy
ani polityków, ale wspólną sprawą wszystkich obywateli. Dlatego Papież Jan Paweł II w
1999 roku w polskim Sejmie mówił, że „jest oczywiste, że troska o dobro wspólne winna
być realizowana przez wszystkich obywateli i winna przejawiać się we wszystkich
sektorach życia społecznego. W szczególny jednak sposób ta troska o dobro wspólne jest
wymagana w dziedzinie polityki. Mam tu na myśli tych, którzy oddają się całkowicie
działalności politycznej, jak i poszczególnych obywateli. Wykonywanie władzy
politycznej czy to we wspólnocie, czy to w instytucjach reprezentujących państwo
powinno być ofiarną służbą człowiekowi i społeczeństwu, nie zaś szukaniem własnych,
czy grupowych korzyści z pominięciem dobra wspólnego całego narodu.“
W tak rozumianym państwie żaden wolontariusz nie powinien mieć wątpliwości,
czy jego praca jest legalna. Przepisy powinny stworzyć przestrzeń do swobodnego
działania na rzecz innych bez obawy, że kontrolerzy skarbowi czy inspektorzy pracy nie
stwierdza, że wolontariat jest nielegalny. Niestety, niska frekwencja w ostatnich
wyborach parlamentarnych pokazała, że pojęcie dobra wspólnego jest wciąż inne u
polityków i obywateli. Wolontariusze natomiast często są tymi osobami, które nawet
nieświadome tego, sprawiają, że ludzie czują się dobrze we własnym domu. Wiele
inicjatyw lokalnych, pomoc sąsiedzka czy wreszcie praca w domach dziecka,
przedszkolach, z dziećmi i osobami starszymi, sprawia, że pojęcie dobra wspólnego
zaczyna nabierać właściwego znaczenia w relacji człowiek – człowiek. Z takiej postawy
rodzi się współodpowiedzialność za państwo, które nie może być tylko utożsamiane z
politykami i instytucjami. Dlatego uregulowanie pewnych aspektów działalności
wolontariuszy, powinno ułatwić im realizowane przyjętych zadań, a przez to być ważną
częścią społeczeństwa obywatelskiego.
Dariusz Pietrowski, prezes Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu
Marian Maciuła, Centrum Wolontariatu w Warszawie
Wolontariat – spontaniczny odruch czy zorganizowane
działanie?
debata radiowa
DOROTA SZUSZKIEWICZ, dziennikarka prowadząca debatę: Dziś zaczynamy
nietypowo. A właściwie nie zaczynamy nietypowo: zaczynamy
w nietypowym miejscu. Jesteśmy poza studiem, przy ulicy Szpitalnej,
w Centrum Organizacji Pozarządowych, a inicjatorem dzisiejszej debaty jest
Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu.
Rozmawiać będziemy o wolontariacie, a gośćmi naszymi są:
Janina Ochojska – prezes Fundacji Polska Akcja Humanitarna,
Dagmir Długosz – szef Gabinetu Politycznego Ministra Pracy i Polityki Społecznej,
Ksiądz dr Wojciech Łazewski – dyrektor Caritas Polska,
Jakub Wygnański – członek zarządu Stowarzyszenia na rzecz Forum Inicjatyw
Pozarządowych i Stowarzyszenia Klon/Jawor,
Paweł Jordan – prezes Stowarzyszenia BORIS,
i Dariusz Pietrowski – prezes Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Spotkaliśmy się tutaj między innymi dlatego, że jest już
przygotowana ustawa, która dotyczy między innymi wolontariatu i chciałabym, abyśmy
porozmawiali na temat tej ustawy. Czy była to ustawa oczekiwana przez państwa, czyli
przez organizacje pozarządowe? Czy jest to ustawa, która cokolwiek zmieni w
wolontariacie, czy ona przyniesie coś pożytecznego, czy wręcz przeciwnie? Może
Państwo obawiają się tej ustawy, być może utrudni ona Państwu życie?
Ale zanim zaczniemy rozmawiać o ustawie chciałabym, aby ktoś z państwa
powiedział nam, co to jest wolontariat.
DARIUSZ PIETROWSKI: Na początek przytoczę definicję, którą posługują centra
wolontariatu i która może ułatwić zrozumienie tego, czym jest wolontariat: wolontariat
jest to bezpłatna, świadoma i dobrowolna działalność na rzecz innych. Myślę, że każdy z
nas może długo opowiadać o wolontariacie, bo ma on wiele barw i odcieni.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: A czy są stawiane jakieś wymagania osobom, które
zgłaszają się do państwa?
DARIUSZ PIETROWSKI: Jeśli chodzi o Centrum Wolontariatu, to absolutnie nie – nie
stawiamy żadnych wymagań. Dla nas ważne jest to, że ludzie chcą coś robić –
niezależnie od wieku, płci, wykształcenia czy innych cech. My jesteśmy nietypową
organizacją, ponieważ jesteśmy takim pośrednikiem na rynku i jeśli przyjdzie do nas ktoś
młody, kto nie znalazł miejsca w jakieś organizacji, bo jest za młody, to ja śmiem
twierdzić, że my jesteśmy w stanie pokazać takiej osobie szereg innych miejsc, gdzie
wiek nie odgrywa roli.
Natomiast są instytucje, organizacje które mają określone wymagania, co do
wykształcenia, wieku, czy specjalistycznej wiedzy, ponieważ tego wymaga realizowany
przez organizację program.
DOROTA SZUSZKIEWICZ:
Ale jest coś takiego, jak stereotyp ochotnika, czyli
człowieka, który z własnej woli, z potrzeby serca idzie i pomaga sąsiadce zrobić zakupy.
Czy to ma cokolwiek wspólnego z dzisiejszą rzeczywistością?
DARIUSZ PIETROWSKI: Tak, jak najbardziej. Ten niegroźny stereotyp rzeczywiście
funkcjonuje. Bardzo często utożsamiamy wolontariat
z bezpośrednią pomocą człowiekowi – człowiekowi choremu, starszemu,
niepełnosprawnemu. Nie wszyscy dostrzegają sens tego typu działalności w takich
instytucjach jak muzea, ogrody botaniczne i zoologiczne, udział w akcjach, gdzie często
nie ma tej bezpośredniej pomocy człowiekowi.
PAWEŁ JORDAN: Ja bym dodał, że pani pytanie wiąże się z tym, co często można
zaobserwować w myśleniu organizacji czy instytucji, które chcą współpracować z
wolontariuszami – mają wątpliwości, czy wykorzystują wolontariuszy. Jeśli rzeczywiście
nie jest to bezpośrednia pomoc, ale wolontariusz pomaga organizacji: wykonuje prace
biurowe, czy pomaga
w jakimś innym sensie niż bezpośrednio osobie potrzebującej, to wtedy rodzą się
wątpliwości. My się staramy obalać mit, że to jest wykorzystywanie, ponieważ obie
strony – organizacja i wolontariusz – odnoszą wymierne korzyści.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Tak naprawdę potrzebujecie osób wykwalifikowanych:
nie tylko takich którzy chcą ofiarować osobie potrzebującej siłę swoich mięśni. Ale
takich którzy mają odpowiednie przygotowanie zawodowe, np. znają się na informatyce i
mogą dla którejś z organizacji przygotować program komputerowy, który jest jej
niezbędny?
JANINA OCHOJSKA: Oczywiście, takie organizacje jak nasza potrzebują
wolontariuszy, którzy po prostu chcą coś dobrego zrobić i oni mogą znaleźć miejsce u
nas w organizacji. Ale potrzebujemy również ludzi, którzy mają określone umiejętności i
nimi mogą nam służyć. I to są naprawdę najróżniejsi specjaliści, zaczynając od ludzi,
którzy pracują w firmach reklamowych i mogą nam pomóc w organizowaniu kampanii
społecznych czy opracowaniu planu medialnego jakiejś akcji, po ludzi, którzy znają się
na komputerach – u nas na przykład całą opiekę nad komputerami sprawuje
wolontariusz. Wolontariusze również tworzą strony internetowe PAH-u. Poza tym
potrzebujemy fachowców związanych z bardzo konkretnymi dziedzinami: np. przy okazji
programu powodziowego potrzebowaliśmy wolontariuszy, którzy znają się na
budownictwie, którzy mają uprawnienia budowlane. Albo ludzi, którzy są specjalistami
w zakresie technik oczyszczania wody lub poszukiwania wody w miejscach, gdzie są
zniszczone wodociągi, bo taki program prowadzimy w Groznym.
Czasami są to bardzo wąskie specjalności i wydaje mi się, że ciągle w ich zakresie
jest trudniej znaleźć wolontariuszy, ponieważ ludzie, którzy są na emeryturze, którzy
mają bardzo bogate doświadczenie zawodowe nie wyobrażają sobie, że mogliby swoim
doświadczeniem służyć organizacjom – tej tradycji jeszcze nie ma.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: To znaczy, że wynika to z braku tradycji czy z braku
przekonania, że ich praca będzie użyteczna czy mają zahamowania przed pracą
społeczną? Bo jakie tak naprawdę są motywacje wolontariuszy?
JANINA OCHOJSKA: Ja myślę, że to wszystko razem. Bo przede wszystkim nie ma
takiej tradycji. Poza tym organizacje jeszcze nie potrafią takich ludzi szukać, nie wiedzą,
w jaki sposób docierać do takich specjalistów, jakie propozycje im przedstawić – my też
się tego uczymy. Nie ma właściwie danych o takich specjalistach. Ciekawa jestem, czy w
bazach danych w centrum wolontariatu są tacy ludzie na emeryturze o bardzo
konkretnych specjalnościach?
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Wobec tego może nastąpi wymiana wolontariuszy?
JANINA OCHOJSKA: Następuje – my współpracujemy z Centrum Wolontariatu.
Przeciętny wolontariusz to jest jednak młody człowiek, który chce się jakoś zrealizować,
chce robić coś innego niż tylko to, czym zajmuje się na co dzień. Motywacje, jakimi
kierują się wolontariusze są bardzo różne. Często jest to chęć nauczenia się czegoś
nowego. Muszę podkreślić, że w każdej organizacji wolontariusz może się dużo nauczyć.
Ja widzę, jak wielu wolontariuszy, którzy przeszli przez PAH, nauczyło się różnych
rzeczy. Zdarza się, że następnie znajdują pracę dzięki doświadczeniu, które u nas
zdobyli. Ale są tacy, którzy chcą zapełnić swój czas. Ważne są motywacje pozytywne –
ciężko jest z motywacjami negatywnymi, jeśli ktoś chce robić coś nowego, ponieważ
gdzie indziej mu się nie udaje, albo ktoś, kto w ogóle nie potrafi znaleźć sobie miejsca w
życiu i traktuje to właściwie jako wypełnienie swojej pustki życiowej.
To nie znaczy, że praca jako wolontariusz nie może być sposobem na wypełnienie
tej pustki, ale to nie powinna być tylko jedyna motywacja. Tego typu człowiek nie wie,
czego szuka i trudno jest mu znaleźć swoje miejsce.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: I wtedy nawet, kiedy dotrze do Państwa, długo miejsca nie
zagrzeje, bo to nie spełni jego oczekiwań...
JANINA OCHOJSKA: Tak bywa, że trudno jest zadowolić takiego człowieka. Chcę
powiedzieć, że to, czego my oczekujemy od wolontariusza, to przede wszystkim
odpowiedzialności. I to oczywiście musi być odpowiedzialność wzajemna, bo my
również musimy być odpowiedzialni za wolontariusza – w tym sensie, że jeżeli coś mu
proponujemy, to musimy mu stworzyć odpowiednie warunki do pracy, żeby on się nie
obijał po biurze i nie bardzo wiedział, co ze sobą zrobić. Warto powiedzieć, że lepszy jest
wolontariusz, który mówi, że przyjdzie raz na tydzień albo na godzinę niż wolontariusz,
który mówi „mam mnóstwo czasu...“ i przychodzi przez trzy dni codziennie, potem
znika, po miesiącu znów się zjawia... Z takim wolontariuszem trudno jest
współpracować.
Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Ja chciałbym stanąć w obronie ludzi starszych, bo jako
Caritas mamy trochę inne doświadczenie. W naszych parafialnych zespołach Caritas czy
w parafialnych zespołach charytatywnych wolontariuszami są w dużej mierze ludzie w
starszym wieku, którzy są związani z parafią, mają do niej zaufanie. Oni mają dużo
wolnego czasu poświęcają go w taki czy inny sposób na służbę drugiemu człowiekowi.
Ale jest to związane właśnie z określoną strukturą parafialną.
Natomiast ta druga grupa to jest właśnie młodzież, do której docieramy, czy
poprzez szkolne koła Caritas czy poprzez wolontariat specjalistyczny. Ich pomoc jest
bardzo ważna chociażby w czasie wakacji podczas organizowania kolonii Caritas.
Aktywność ludzi w średnim wieku jest zaś bardzo różna. Oczywiście, mamy ludzi,
którzy nam pomagają, ale zasadniczo są to te dwie grupy: młodzież i ludzie starsi.
JAKUB WYGNAŃSKI: Czy mogę się wtrącić ... Najgorsza rzecz, jaką można zrobić na
antenie, to czytać procenty. Ale taka bywa rola socjologa. Pod koniec zeszłego roku
robiliśmy badania na reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków, których celem było
ustalenie, jak i z jakich powodów Polacy chcą zostać wolontariuszami. Zacznę od tego,
że ogólna konstatacja jest jednak taka, że coraz rzadziej chcemy angażować się jako
wolontariusze, przykro to stwierdzić, ale tak właśnie jest. Ledwie co dziesiąty Polak
potrafi sobie przypomnieć, że w zeszłym roku angażował się jako wolontariusz za
pośrednictwem instytucji. Nie znaczy to, że nie wykonujemy różnych dobrych uczynków
dnia powszedniego bezpośrednio na rzecz osób indywidualnych. Mnóstwo ludzi pomaga
innym i w ogóle nie wie, że „mówi prozą“ i nie wie, że właśnie zostało wolontariuszami
– takich osób jest oczywiście sporo.
Natomiast, z takim bardziej zinstytucjonalizowanym wolontariatem, z różnych
powodów, ludzie mają coraz większy kłopot. Owe 90 %, które nie angażowało się w
działania wolontarystyczne zostało przez nas zapytane o przyczyny braku
zaangażowania. 70% odpowiada, że przede wszystkim muszą myśleć o sobie i swojej
rodzinie, a 66 % nie robi tego, bo nikt nigdy ich o to nie poprosił.
Mówiąc o tych, którzy zostali wolontariuszami i ich motywacjach myślę, że
można je pogrupować. Po pierwsze są to motywacje czysto altruistyczne. I rzeczywiście
większość wolontariuszy, 82%, mówi, że robią to, ponieważ takiej postawy nauczyli się
w domu, jest to fragment ich edukacji, formacji...
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Jest to naturalne...
JAKUB WYGNAŃSKI: że ludziom się po prostu pomaga i myślę, że to ładne. Ale to nie
wyklucza innych motywacji. Częściowo, i jest to dosyć ważne, 48%, deklaruje, że jest
wolontariuszami, bo chce się przy tym czegoś nauczyć. Ta motywacja nie jest błaha i
łączy różne wątki. Z jednej strony jest stereotyp wolontariusza, kogoś, kto ma po prostu
za dużo czasu. Aktywni ludzie mówią zostawmy to starszym, młodszym, księżom, taki
ludziom po prostu nie wypada, żeby nie byli wolontariuszami.
Natomiast ci ludzie, którzy pracują, walczą o rodziny, siebie itd. to myślą, że
niejako są z tego zwolnieni. A problem polega na tym, że kompozycja potrzeb, które
sprawiają, że ludzie chcą być wolontariuszami jest taka, jak kompozycja potrzeb w ogóle.
Czasem jest to potrzeba dawania świadectwa, po prostu bycia z innymi, ale bardzo często
pojawiają się potrzeby bardziej złożone i o nich też musimy wiedzieć. Ciekawe, że 25%
osób jest wolontariuszami, bo uważa, że ma jakiś dług do spłacenia. I ostatnia już liczba:
66% osób ma taką technikę myślenia wymiennego – „ja pomogę innym, jeśli przyjdzie
ciężki czas, to inni pomogą i mnie“.
Tak zatem motywacje są złożone i nie wyłącznie altruistyczne – nie ma w tym nic
złego w tym, że ludzie chcą z tego coś wynieść. Co więcej: wierzymy, że to jest właściwa
motywacja do wolontariatu. Że najgorszy jest, to jest mój osobisty pogląd, taki rodzaj
mizantropii, w której ludzie tak strasznie się skupiają nad tym, że to oni innym pomogli,
tak się nad nimi pochylają, bo oni są ci szczęśliwi, a tamci są ci nieszczęśliwi. To
nieprawda, każdy kto miał do czynienia z wolontariatem, dostał znacznie więcej niż
kiedykolwiek dał. I tak na wolontariat trzeba, moim zdaniem, patrzeć, jako na wyzwanie.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Jeszcze trochę danych od pana, panie Jakubie. Czy są
prowadzone badania na temat, kim są wolontariusze? Czy są to osoby z wyższym
wykształceniem, czy są to osoby z wykształceniem podstawowym, jakie grupy społeczne
reprezentują?
JAKUB WYGNAŃSKI: Zachęcam do odwiedzenia portalu www.ngo.pl tam jest cały
raport na temat tych badań ze strasznie nudnymi statystykami. Ale ogólnie mówiąc one,
jeśli chodzi o wolontariat, potwierdzają to, o czym tutaj była mowa, o czym mówił także
ksiądz Łazewski, a mianowicie, że wolontariuszami są ludzie młodzi i starsi; więcej jest
kobiet oraz liczba wolontariuszy rośnie wraz z wykształceniem.
Jest dość ciekawy rozkład, jeśli chodzi o miasta: generalnie im większe miasto,
tym więcej osób jest ochotnikami, bo więcej jest też ofert, z wielkim załamaniem się w
Warszawie. To jest takie drapieżne miasto, gdzie ludzie dają trzy razy częściej pieniądze
w zachowaniach filantropijnych niż czas (badaliśmy te dwie rzeczy: czy respondenci dają
częściej czas czy pieniądze). Otóż warszawiacy dają więcej pieniędzy, ale jeśli chodzi o
wciągnięcie ich w robotę, to jakby próbują przehandlować jednym drugie.
Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Ja na chwilę przerwę: Warszawa, rzeczywiście pod
względem finansowym jest takim ofiarnym miastem.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Ale to znaczy dają pieniądze, ale nie poświęcają swojego
czasu, czekają aż kto inny to zrobi?
PAWEŁ JORDAN: Ja chciałem powiedzieć, w odniesieniu do wypowiedzi Kuby, jak
kiedyś przemówił do mnie argument: miłosierdzie czy miłość. Ludzie nie chcą
miłosierdzia, chcą miłości – to dotyczyło matki Teresy
z Kalkuty, ale chodziło właśnie o tę postawę pokazywania, jak bardzo pomagam innym.
Taki wolontariat na pokaz jest wolontariatem sztucznym, ale chciałbym nawiązać
do tych pesymistycznych trochę badań, które przedstawił Kuba, które w praktyce nie
wyglądają, według mnie, tak źle. Wydaje mi się, że ważne jest to stwierdzenie, że ludzie
nic nie robią, bo nikt ich o nic nie poprosił. Jest bardzo dużo takich osób, które nie
wiedzą jak się włączyć, nie wiedzą, kto mógłby z nich skorzystać i tak naprawdę każdy
publiczny apel, czy ze strony Centrum Wolontariatu, czy PAH-u lub Caritasu powoduje,
że zgłasza się rzesza takich ludzi. Jest potem tak, że cześć z nich się wykrusza, część ma
swoje inne sprawy, ale doświadczenia naszego programu centrów aktywności lokalnej
opartego o angażowanie ludzi na poziomie lokalnym, o ośrodki pomocy społecznej czy
domy kultury powoduje, że tam niemalże eksploduje olbrzymi potencjał. Wystarczy, że
się znajdzie jakaś instytucja, która chce zassać wolontariuszy. Chce, widzi, ma pomysł i
zaprasza tych ludzi do uczestnictwa, wtedy nagle się okazuje, że jest ich bardzo dużo.
I to pokazuje, że szansa na wykorzystanie tego potencjału wolontariuszy tkwi w
uruchamianiu mechanizmów włączania ludzi, to jest taka wielka misja dla wszystkich tu
siedzących.
JAKUB WYGNAŃSKI: Zgoda. Te dane mówią tyle, że mamy kłopot, nie tylko z
podażą, ale także ze zorganizowanym popytem. Przypominam, że 60% respondentów,
którzy nie byli wolontariuszami mówi, „nie byłem wolontariuszem bo nikt mnie nie
poprosił“.
PROWADZĄCA: Dobrze. Ja jeszcze na chwilę chciałabym wrócić do przeszłości. Czy
tak naprawdę wolontariat zrodził się w Polsce w 1989 roku?
PAWEŁ JORDAN: Jako słowo to może się zrodził, natomiast jako zjawisko to raczej
nie.
PROWADZĄCA: Ale czy on miał swoje zinstytucjonalizowane formy, poza Caritasem,
który istniał...
Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Caritas też nie istniał przed 1989 r., ponieważ nasi
kochani komuniści w 1950 roku raczyli rozwiązać naszą instytucję, a na jej miejsce
powołano stowarzyszenie Katolików Świeckich Caritas.
Jestem księdzem od roku 1973 i mogę powiedzieć ze swojego własnego
doświadczenia, że nie posługiwaliśmy się słowem wolontariat, ale robiliśmy cały szereg
rozmaitych rzeczy, o których można dziś powiedzieć, że były robione przez
wolontariuszy. To znaczy w parafiach organizowało się pewne formy działalności, gdzie
ludzie w sposób całkowicie dobrowolny wykonywali takie czy inne czynności.
Na przykład – oczywiście to było związane z kościołem – robiliśmy chodnik
wokoło kościoła, remontowaliśmy wieżę, etc., etc. Oni to wszystko wykonywali
bezinteresownie i w ramach ich wolnego czasu. Także prowadzono pewne formy pomocy
drugiemu człowiekowi. Na przykład pamiętam, że w latach 70. zorganizowaliśmy dużą
wysyłkę paczek do Indii, do ojca Żelazko. Pewne formy wolontariatu istniały, natomiast
oczywiście nie nazywaliśmy ich wolontariatem.
DARIUSZ PIETROWSKI: Przypuszczam, że to nie tylko dotyczy Caritasu. Spójrzmy na
to, co się teraz dzieje i działo się od wieków. Pewne formy działań, o których nawet nie
myślimy, że to może być wolontariat: np. praca rodziców w komitecie rodzicielskim w
szkole. Na świecie jak dwa razy dwa jest cztery, to jest wolontariat. My dopiero teraz to
odkrywamy, zastanawiamy się, poznajemy. No rzeczywiście: malowałem te szafki w
szkole...
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Ja bym się nie zgodziła do końca, malowałam szafki,
zgłosiłam się do komitetu rodzicielskiego, bo trochę się bałam
o swoje dziecko i też nie do końca jest to ofiarowanie swojego serca i pracy dla innych.
JANINA OCHOJSKA: Myślę, że trzeba powiedzieć, iż to było jednak pewną formą
przymusu i nawet jeśli człowiek chciał robić coś jako wolontariusz, to jednak ten
przymus był. Ale to były zupełnie inne czasy. Jeśli dziś ktoś chce być wolontariuszem, to
może niezależnie podjąć tę decyzję. Jest mnóstwo organizacji, w których można
pracować.
DOROTA SZUSZKIEWICZ:
przeczytałam: 60 tysięcy...
Ile jest więc organizacji pozarządowych? Ja
JAKUB WYGNAŃSKI: To nawet nie jest kwestia tego, jaka jest ich liczba. Ale ja chcę
wrócić do wolontariatu. Jedno ze złudzeń, które się powtarza – jest to kwestia zaklinania
rzeczywistości – czy to co było kiedyś, to się da nazwać wolontariatem, czy nie. Tradycja
tego słowa jest oczywiście starsza niż rok 1989. Jest to kwestia bardziej językowa.
Rzeczywiście wiele faktów sprzed 1989 r. spowodowało rodzaj zawłaszczania
wolontariatu przez tak zwaną pracę społeczną (często nie mającą wiele wspólnego z
dobrowolnością). Niedobrze wspominamy czas kiedy władza próbowała się niejako
„ucharakteryzować“ jako Państwo wspierane przez entuzjastycznych obywateli.
Część pokolenia, i chodzi tu raczej o pokolenie moich rodziców, jeżeli
kiedykolwiek pomyliło działalność społeczną z czymś, co było de facto formą serwitutów
na rzecz różnych instytucji, to wtedy ma z tym kłopot i czasami to wraca bardzo bólem
głowy.
Ale tradycja wolontariatu w tym właściwym znaczeniu jest bardzo bogata: jest to
tradycja zaangażowania kościelnego, niepodległościowego – autentycznej działalności
społecznej. W końcu 1989 rok nigdy by się nie wydarzył, gdyby Polacy nie mieli
wcześniej pewnych zdolności samoorganizacji, także społecznej. Ja ze wzruszeniem
wspominam tamte czasy i myślę, że były to najlepsze czasy tak rozumianego
wolontariatu i my, co tu dużo gadać – mamy je za sobą.
JANINA OCHOJSKA: Był kiedyś klub niewidzialnej ręki...
PAWEŁ JORDAN: i opiekunowie społeczni – jak się chodzi do ośrodków pomocy
społecznej i kiedy pracownicy socjalni przerabiają pojęcie wolontariat, to mówią: „aaa...
w zasadzie to są ci nasi opiekunowie społeczni“. Nikt nie chce jednak wracać do tych
pojęć, tzn. do ochotników, opiekunów. Na szkoleniu zaczynamy od znalezienia dobrego
synonimu słowa wolontariusz – i takiego słowa nie ma.
Mnie się wydaje, że właśnie z tradycją centrów wolontariatu wprowadzaliśmy
świadomie nowe słowo – jeszcze w latach 1992-1993, właściwie to słowo nie istniało. W
języku polskim posługiwano się terminem ochotnik i my świadomie używaliśmy słowa
wolontariat, wolontariusz wprowadzając konotację bardziej profesjonalnego
zorganizowania, co jest bardzo ważne w filozofii działania centrów wolontariatu:
tworzyć wolontariat w jakiś sposób bardziej zorganizowany i właśnie taki, który nie
niesie w sobie tych złych pojęć, które ciągną za sobą słowa ochotnik, opiekun społeczny,
społecznik czy aktywista.
DARIUSZ PIETROWSKI: Ja bym chciał jeszcze odnieść się do pytania, które próbowała
pani zadać: ilu jest wolontariuszy w Polsce i do podnoszonych wcześniej dylematów,
czy komitet rodzicielski to był wolontariat, czy harcerstwo lub działalność religijna, to
jest wolontariat. Myślę, że jest to ważne, żeby powiedzieć i zastanowić się, bo często te
pytania padają: A ilu jest wolontariuszy? Taką magiczną liczbą, która wynika z badań
przeprowadzonych przez Stowarzyszenie KLON/JAWOR jest: dwa miliony. Szczególnie
w ubiegłym roku ta liczba został ugruntowana w świadomości społecznej, ponieważ w
związku ze Światowym Rokiem Wolontariatu ukazało się wiele publikacji na temat
wolontariatu. Ale teraz pada taki zarzut: bo we Francji, czy w Stanach Zjednoczonych, co
drugi albo prawie każdy obywatel jest wolontariuszem. No tak, tylko tam co drugi albo
prawie każdy pracował w komitecie rodzicielskim, był harcerzem, działa w parafii.
Będąc za granicą, kiedy pokazywano mi świetny przykład wolontariatu, byłem
mile rozczarowany tym, co znam z Polski – bo rodzice, którzy zorganizowali dzieciom w
sobotę grę w baseball, zrobili im kanapki i napoje, to byli wolontariusze.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: To można powiedzieć, że znacznie więcej mamy
wolontariuszy niż liczyliśmy...
DARIUSZ PIETROWSKI: Zależy jak my to definiujemy i do czego chcemy to odnosić.
JAKUB WYGNAŃSKI: Możemy różnie kombinować i czarować nad liczbami, ale
naprawdę jest ich znacznie mniej.
DARIUSZ PIETROWSKI: Absolutnie nie chcę powiedzieć, że w Polsce jest więcej
ochotników niż w USA. Ale mówię: kiedyś były inne formy, inaczej to określaliśmy, nie
nazywaliśmy tego, co robimy społecznie wolontariatem.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Do tej pory wolontariusze działali z potrzeby serca i nie
było ustawy dotyczącej wolontariatu. Teraz ma się to zmienić.
Jakie sprawy ta ustawa ma regulować, co ma zmienić? Czy ona ma poprawić los
wolontariuszy i organizacji pozarządowych? Czy przeciwnie?
DAGMIR DŁUGOSZ: W obecnym stanie prawnym, który próbuje się zmienić, jasne
jest, że organizacje pozarządowe, które są zainteresowane współpracą z wolontariuszami
muszą szukać różnych form prawnych dla ich działalności. W różnych broszurach można
przeczytać rozważania, jak zrobić to najlepiej, ale jasno z nich wynika, że tak naprawdę
są to karkołomne operacje prawne. Oczywiście, można znaleźć wyjście, ale chyba nie
tędy droga.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Ale czy potrzebna jest ustawa dotycząca wolontariatu?
DAGMIR DŁUGOSZ: Wydaje się, że jeżeli wolontariat ma na stałe zagościć jako forma
aktywności społecznej, społecznie użytecznej, wspierającej na dodatek funkcjonowanie
struktur publicznych i organizacji pozarządowych, które współpracują z administracją
publiczną, to pewne podstawowe regulacje są niezbędne. Ponadto należałoby się
zastanowić, czy te deklaracje dotyczące motywacji, o których mówił Jakub, nie odnoszą
się jednak do pewnych kwestii prawnych. Prawdopodobnie ludzie nie wyrażają tego
wprost, ale gdyby zbadać te motywacje wydaje mi się, że sam fakt mówienia, przy
debacie prawnej dotyczącej ustroju sektora pozarządowego, o wolontariuszach i o
odróżnianiu wolontariatu w systemowy sposób od pracy zarobkowej ma pewien sens.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Pan reprezentuje ministerstwo, pozostali państwo siedzący
przy naszym stole – organizacje pozarządowe. Czy organizacje pozarządowe chciały, by
taka ustawa powstała i czy opracowany projekt ustawy zgadza się z państwa intencjami?
Jak to jest?
PAWEŁ JORDAN: Ja myślę, że trzeba określić, czy organizacje pozarządowe chciały.
My reprezentujemy część tych organizacji.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Rozumiem. Czy państwo tutaj zebrani czuli potrzebę
prawnego uregulowania wolontariatu?
PAWEŁ JORDAN: Staram się od wielu lat współpracować z instytucjami publicznymi,
właśnie takimi jak ośrodki pomocy społecznej itd. Brak regulacji prawnych dotyczących
wolontariatu jest wielką przeszkodą. Podstawowa trudność polega na tym, że nie ma
zwykłego sformułowania, które mówi: „są wolontariusze i wolno im pracować w ośrodku
pomocy społecznej“. Ja muszę swoją energię i czas, poświęcać na to, żeby przekonywać,
że kierownicy tych placówek mogą zatrudniać wolontariuszy, zamiast wykorzystać ją na
tworzenie ich optymalnych modelów pracy. Wydaje mi się, że to jest podstawowy
argument.
Trzeba wybić z ręki taki argument, że tego zjawiska nie ma, że nie wolno z
wolontariuszami pracować i dopiero wtedy możemy rozmawiać merytorycznie: czy oni
są potrzebni, czy będą robić coś pożytecznego, a nie będziemy marnować czasu na
dyskusje, czy w ogóle wolno wolontariuszom wejść do jakiejś placówki.
Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Jak nazwać te działania, żeby nie być w konflikcie z
prawem?
DAGMIR DŁUGOSZ: Polskie prawo pracy mówi po prostu, że pracy nie wolno
świadczyć nieodpłatnie. Wypłata wynagrodzenia jest bezwzględnym nakazem
pracodawcy obłożonym sankcjami karnymi i stąd biorą się różnego rodzaju zabiegi
interpretacyjne, jak wykorzystać umowę zlecenia, umowę o dzieło. Powiedziałbym, że w
gruncie rzeczy uczy to wolontariusza omijania prawa. Jest to pewna nieczysta sytuacja –
przychodząc po to, by swoją aktywność koncentrować na jakiś społecznie użytecznych
celach od razu jedną z istotnie społecznych rzeczy, jaką jest pewność prawa zaczyna się
omijać. Wolontariusz dowiaduje się, że jak chce zrobić coś dobrego, prawo, które
powinno być tą ostoją porządku, na to mu nie zezwala. Wydaje nam się, że jest to ważne,
aby to zmienić.
JAKUB WYGNAŃSKI: W czasach komunistycznych komentarz do kodeksu pracy
wprost mówił, że pojęcie wolontariatu jest obce socjalistycznym stosunkom pracy i
stanowi rodzaj ukrytego wyzysku pracownika przez pracodawcę.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Może wróćmy do ustawy. Pan powiedział, jak się
ubezpieczyć, a my nie powiedzieliśmy, że wolontariusz będzie miał możliwość bycia
zatrudnionym w pewnym sensie, bo będzie miał pokryte ubezpieczenie społeczne.
JAKUB WYGNAŃSKI: Potwierdzę to, co mówił Paweł Jordan. Na ten temat są różne
zdania, niektóre wprost są takie: nie z powodów materii prawnej, tylko dlatego, że
wolontariat jest tak płynnym, „uroczym i lekkim“ zjawiskiem, że jakakolwiek
interwencja legislacyjna zniszczy strukturę tego zjawiska, że to powinno być inaczej.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Takie spontaniczne ....
JAKUB WYGNAŃSKI: To jest dość sentymentalny pogląd, ale żeby było jasne: z tą
ustawą trzeba bardzo uważać: ona nie może przeregulować kwestii wolontariatu, tym
niemniej musi ona uwzględniać kilka interesów. O jednym z nich mówił Paweł Jordan.
Tak jak w stosunku do instytucji typu pozarządowego pojęcie wolontariatu należy do
kanonu wartości. 87% organizacji pracuje z wolontariuszami – częściej lub rzadziej. Tak
dla instytucji publicznej z punktu widzenia ustroju prawa, nie jest tak, że co nie jest
dopuszczone jest z natury rzeczy zgodne z prawem.
Po pierwsze: istotnie, jeśli ktoś nie ma intencji dopuszczenia czy wpuszczenia
wolontariusza do instytucji może powiedzieć: „chciałbym zobaczyć przepis z którego
wynika, że mógłbym to zrobić“. Między innymi dlatego, żeby poszerzać wyobraźnię,
także urzędników, taka ustawa jest potrzebna.
Po drugie: ta ustawa ma także zabezpieczać interesy wolontariuszy. Od dawna
robi się jakieś straszliwe łamańce, żeby wolontariusza, który dla nas pracuje można było
ubezpieczyć. Czasami jest to ważne, aby można mu było zwrócić koszty przejazdów,
zapłacić za jego udział w szkoleniach. Obecnie to wszystko dla osób, które nie są
pracownikami, nie są zatrudnione w organizacji, jest bardzo karkołomne. Trzeba to sobie
otwarcie powiedzieć.
Po trzecie: to chroni w jakimś sensie interesy samego wolontariusza. Żeby było
jasne: nie wszystkie kraje mają regulacje prawne dotyczące wolontariatu. Takie
rozwiązanie ma Hiszpania, wprowadzili je Czesi, różne kraje różnie do tego podchodzą.
Na przykład w USA, gdzie wolontariat jest bardzo rozwinięty, jest ustawa o ochronie
praw wolontariuszy.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Jeszcze chciałabym wrócić do tej ustawy i do tego
projektu. Po kolei, co jest proponowane w owej ustawie. Punkt po punkcie. Czy mógłby
nam pan wyjaśnić?
DAGMIR DŁUGOSZ: Po pierwsze ustawa stanowi o podmiotach, które ze świadczenia
wolontariuszy mogą korzystać. Jest to administracja publiczna, jednostki jej
podporządkowane i organizacje pozarządowe.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Prywatne firmy nie...
DAGMIR DŁUGOSZ: Prywatne firmy nie, ponieważ mogłoby to naruszać właśnie
zasadę świadczenia pracy za wynagrodzeniem. Byłby to nieuczciwy sposób
konkurowania, a z drugiej strony być może nawet wyzysku pracownika. Jednakże nawet
te organy administracji publicznej i jednostki podporządkowane, które prowadzą
działalność komercyjną będą miały zakaz korzystania z pracy wolontariuszy. Np. tak
zwane gospodarstwa pomocnicze przy administracji publicznej mają ośrodki wczasowe i
one prowadzą działalność komercyjną, bo sprzedają swoje usługi i w nich nie będzie
można zatrudnić wolontariusza, zresztą nie miałoby to sensu, bo ta działalność nie
dotyczy tak naprawdę pożytku publicznego.
Natomiast w wielu sferach, którymi administracja publiczna się zajmuje, nawet
najwyższe organy władzy mogłoby mieć to znaczenie. Nawet przedłużenie przez
wolontariusza praktyki, którą odbywał w organach administracji publicznej i dalsza jego
pomoc przy pracach legislacyjnych, mogłoby mieć sens.
Wokół pewnych kwestii trwają w tej chwili dyskusje, mimo że projekt zawiera
określone rozwiązania i już znajduje się w sejmie, ale sprawa pozostaje otwarta. To jest
przede wszystkim charakter obowiązkowy czy dobrowolny szeregu świadczeń i
obowiązków. I tutaj do pewnego stopnia zderzają się interesy organizacji pozarządowych
i wolontariuszy, a także, o czym moim zdaniem nie należy zapominać, a o czym mówił
Jakub, osób, które z tych świadczeń korzystają.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Na czym to polega?
DAGMIR DŁUGOSZ: Polega to np. na tym, że wprowadzamy zasadę, że wolontariusz
powinien zostać przeszkolony w tej dziedzinie, którą będzie się zajmował. Organizacje
pozarządowe uznały, że jest to zbyt enigmatyczny zapis, że może być kluczem do
odrzucania wolontariuszy. I tę uwagę przyjęliśmy, ale raczej stosowalibyśmy ją do takich
sytuacji, w której świadczenie określonych usług jest regulowane na przykład w
odniesieniu do pracowników jednostek administracji publicznej ze względu na dobro
osoby, której się służy. Są pewne umiejętności specjalistyczne, techniczne, pewne normy,
które wolontariusz także powinien znać i wykonać. Temu też służy szkolenie w
dziedzinie BHP. I to są przepisy, które mają w tle interes osoby trzeciej, a także
oczywiście wolontariusza.
Są również przepisy, które odnoszą się wprost do wolontariusza i jego korzyści,
jak np. tak zwane ubezpieczenie wypadkowe. I w tej sprawie zaproponowano dwa
rozwiązania: kiedy wolontariusz będzie zatrudniony na miesiąc, korzystający z usług,
czyli np. organizacja pozarządowa powinna zawrzeć ubezpieczenie komercyjne od
następstw nieszczęśliwych wypadków, a powyżej tego okresu będzie rozwiązanie w
ustawie tzw. wypadkowej, którą obejmie się wolontariuszy z tytułu świadczenia usług
normalnym ubezpieczeniem z budżetu państwa. Można oczywiście dyskutować, co to
jest krótkookresowy czy długookresowy wolontariat. Miesiąc został stworzony jako
pewna cezura czasowa.
Istotna jest również kwestia ubezpieczenia zdrowotnego wolontariuszy. Przyjęło
się w Polsce, po części dlatego, że system ubezpieczeń zdrowotnych ma kłopoty
finansowe, iż osoby odpowiedzialne za ten system starają się maksymalizować
przychody do tego systemu, czyli oskładkowywać właściwie każdą działalność.
Można powiedzieć, że wolontariusz poza świadczeniem wypadkowym, które
zapewni mu odszkodowanie, może znaleźć się w sytuacji, która zmusi go do ponoszenia
kosztów dłuższego leczenia.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: I co wtedy?
DAGOMIR DŁUGOSZ: W tej kwestii ostatecznie przyjęto (i to różni dotychczasowe
stanowisko, o którym organizacje pozarządowe wiedzą), że to będzie ubezpieczenie
dobrowolne. Korzystający, czyli organizacje pozarządowe będą mogły opłacić
ubezpieczenie. Czyli wszystkie osoby, które będą ubezpieczone z innego tytułu, czyli
przede wszystkim pracownicy, studenci, członkowie rodzin pracowników właściwie będą
mieli normalne ubezpieczenia zdrowotne. Może nie z tytułu wolontariatu, ale dlatego że
są uprawnieni z innego tytułu.
Natomiast jeżeli by się coś stało, wymagałoby długotrwałego leczenia, to nikt nie
będzie mógł powiedzieć, takiej osobie, że tobie nie przysługuje leczenie szpitalne czy
opieka, gdyż nie byłeś ubezpieczony. Oczywiście, to może wywołać pewne skutki po
stronie systemu ubezpieczeń zdrowotnych, ale nie należy też zakładać, że bycie
wolontariuszem spowoduje jakiś duży wzrost zachorowalności.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Czy ryzykowny jest zawód wolontariusza?
DAGOMIR DŁUGOSZ: W Polsce nie ma takich badań, żeby powiedzieć dokładnie jak
często wolontariusze, oby jak najrzadziej, ulegają wypadkom przy świadczeniu usług.
Myślę, że państwo siedzący w studio też takich danych nie mają. Ale na przykład są takie
sytuacje, że wolontariusz pomagając przy usuwaniu skutków klęsk żywiołowych, czyli to
się dzieje często w sytuacji ryzykownej i dramatycznej. Wtedy wolontariusz może
ponieść uszczerbek na zdrowiu. I o tym też nie można zapominać.
JAKUB WYGNAŃSKI: Niektóre grupy, tak jak TOPR, WOPR mają swoje rozwiązania
i są wyspecjalizowane w świadczeniu określonej pomocy. Ale czasami, gdy pojawia się
jakaś klęska, ludzie rzucają się do pomocy, a później, jak nie daj Boże się coś zdarzy...,
to są chyba najbardziej smutne i kłopotliwe sytuacje – ktoś poświęcił coś z siebie, a w
gruncie rzeczy zostaje potem kompletnie z niczym.
Ja bym sparafrazował, to o czym mówił dyrektor Długosz, że tutaj naprawdę nie
chodzi tylko o interes organizacji, my też tak próbujemy to widzieć. Możemy mówić, że
organizacje mają kłopoty, nie mają pieniędzy
i że trudno cokolwiek wymuszać. Ale ani ja, ani zapewne nikt z tutaj obecnych nie
wysłałby swoich dzieci czy podopiecznych na kolonie, gdzie zaplanowano zabawy w
wodzie i nie wiemy, czy wolontariusz, który się nimi opiekuje, sam umie pływać. To jest
w interesie samych wolontariuszy, bo nie byłoby gorszej zasadzki niż to, że nagle
okazałoby się, iż wolontariusz to jest ktoś, kto z tego powodu, że nie pobiera
wynagrodzenia, nie musi mieć żadnych kwalifikacji.
Ale cieszymy się, że na antenie prowadzimy debatę, bo my jesteśmy w pewnym
sporze z rządem. Chcemy, aby zapis o ubezpieczaniu wolontariuszy miał charakter
fakultatywny, co sprowadza się do tego, że jeśli będą mogły i będzie je na to stać, to
zapłacą za ubezpieczenia, a jeśli nie to trudno. Zresztą przypomnijmy, że wolontariusz
wielu z tych świadczeń, o których mówimy, może się zrzec.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Czy Państwo są zadowoleni z projektu tej ustawy? Czy są
jakieś kontrowersje?
JAKUB WYGNAŃSKI: To na oddzielną audycje?
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Nie, na teraz, na już.
JAKUB WYGNAŃSKI: To bardzo skomplikowany temat. To jest ustawa, która poza
fragmentem o wolontariacie zawiera wiele bardzo złożonych wątków.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Ograniczmy się tylko do wolontariatu, dziś rozmawiamy
tylko o wolontariacie.
JANINA OCHOJSKA: My jesteśmy zadowoleni z tej ustawy o tyle, że ona zapewnia
nam możliwość ubezpieczenia wolontariusza, zwrócenia mu kosztów podróży, nie
musimy robić żadnych wygibasów, tylko rzeczywiście możemy pokryć te wydatki.
Zwłaszcza dotyczy to tych wolontariuszy, którzy jeżdżą czy jeździli w konwojach albo
ci, którzy pracują w misjach w Kosowie, w Groznym, w Czeczenii – ci ludzie muszą być
ubezpieczeni.
Czasami jest potrzeba sformalizowania stosunku między nami a wolontariuszem,
zwłaszcza jeżeli ta praca dotyczy bardzo odpowiedzialnych zadań. Ale ja bym się też
przychylała do tego, co mówił Kuba, że zbytnie sformalizowanie tej całej działki nie
byłoby zbyt dobre. Ustawa powinna być taka, żeby bronić interesu wolontariusza, dać
organizacjom możliwość legalnego korzystania z ich pracy i tyle.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: A to nie jest tak, że ta ustawa spowoduje, że jednak
organizacje zajmujące się zatrudnianiem wolontariuszy być może będą musiały ponieść
pewne koszty z tym związane i to wyhamuje troszkę ten ruch?
PAWEŁ JORDAN: Mi się wydaje, że próbujemy to jakoś sensownie rozwiązać – my
cały czas zachęcamy, czy jako centra wolontariatu, czy centra aktywności lokalnej, czy
ośrodki wspierania organizacji pozarządowych, żeby jednak ubezpieczać wolontariuszy.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Czyli to państwu bardziej zależy na tej ustawie?
PAWEŁ JORDAN: Tak, nam zależy, żeby po prostu nie spalić tego ruchu.
W zasadzie u nas się nic nie zmieni. Pojawił się problem z ubezpieczeniami zdrowotnymi
i zaczynało się robić, powiedziałbym, gorąco. Bo jeśli byłyby one obligatoryjne, to
koszty zaczynają rosnąć i nagle możne nastąpić wylanie dziecka z kąpielą.
Chciałbym wrócić do tego, czy ustawa nam pomoże. Ja myślę, że casus PAH-u, to
jest pojedyncza organizacja. Dla mnie jako człowieka, który wprowadza ten ruch do
różnych instytucji, jest konieczność, żebym ja miał wolną drogę do tego, że to zjawisko
jest nazwane. W zasadzie wystarczyłby paragraf mówiący, że można zatrudniać
wolontariuszy w instytucji publicznej, która działa na rzecz swojego środowiska
lokalnego. Ja się nie muszę wtedy z nikim spierać, czy można, czy nie można.
Myślę, że jest drugi nurt prezentujący swój stosunek do tej ustawy, środowiska
prawników, którzy z reguły tworzą przepisy prawne i mówią: „nie, nie to społeczeństwo
samo musi dochodzić do samoświadomości.“ Ja to bardzo lubię, tylko oni nie rozmawiają
z tymi dyrektorami ośrodków pomocy społecznej ani domów kultury, tylko mówią, że
ktoś musi dochodzić do tej samoświadomości.
A mnie się wydaje, że nie należy tracić energii na przekonywanie, tylko
wystarczy powiedzieć „wolontariusze mogą pracować w tej placówce“.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Czyli tak naprawdę otworzy to wiele miejsc dla
wolontariuszy. Czy ta ustawa też zachęci ludzi do tego, aby brać udział w takiej
działalności?
JAKUB WYGNAŃSKI: Myślę, że ustawy nie kreują motywacji. Tak naprawdę, one
tworzą podstawy prawne dla tych, którzy chcą coś zrobić. Jedna rzecz jest ważna: praca
wolontariuszy, którzy nie pobierają wynagrodzenia nic nie kosztuje – to groźny
stereotyp. W istocie dla organizacji tworzenie miejsc pracy dla tych ludzi i ich szkolenie
czy ubezpieczenia wymagają nakładów finansowych. Wiara w to, że wolontariusze to
niekończący się rezerwuar ludzi, którzy przychodzą i których praca kompletnie nic nie
kosztuje jest fałszywa. To prawda – nie kosztuje ich wynagrodzenie, ale z różnych
powodów, jeśli chcemy, żeby wykonywali dobrze swoją pracę, to ta praca kosztuje. Jeśli
nie bezpośrednio te osoby, to organizacje – wymaga to pracy koordynatora i różnych
innych rzeczy, które powodują, że ich praca się jest sensowna. To oni jako jedyni
rezygnują z wynagrodzenia i to jest ich wyborów.
Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Uważam, że sprawa wolontariatu w podstawowych
kwestiach powinna być uregulowana prawnie. Ponieważ, tak jak pani Janina Ochojska, w
pewnych przypadkach mamy duże problemy, kiedy wysyłamy wolontariuszy do trudnych
krajów, gdzie jest bardzo niebezpiecznie.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Gdzie Caritas wysyła wolontariuszy?
Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Na przykład wysyłamy ochotników do Afryki Środkowej,
do Ruandy czy Konga, a tam najbezpieczniej nie jest. Wolałbym, żeby te sprawy były też
uregulowane prawnie, a nie są. Wysyłam człowieka i on tam po prostu jest.
Z drugiej strony musimy pamiętać, że to słowo „wolontariat“ pochodzi od
pięknego łacińskiego czasownika „volo, velle, volui“ to znaczy „chcę, pragnę“. Zawiera
się w nim pewna doza spontaniczności. Czegoś, co ja rzeczywiście z siebie chcę dać. Ale
z drugiej strony ten, który chce z tej spontaniczności skorzystać musi zapewnić
odpowiednie warunki tej właśnie osobie. I jeszcze mam pytanie do pana Długosza. Mowa
jest o organizacjach pozarządowych. Jak wiemy, katolicka Caritas czy ewangelickoaugsburska Diakonia, czy prawosławna Eleos, działają na postawie specjalnych umów
Państwo-Kościół. Czy mieścimy się w związku z tym w sformułowaniu organizacje
pozarządowe czy też nie?
DAGMIR DŁUGOSZ: Ja bym powiedział w ten sposób: to po części jest zależne od
naszych prac, które zgodnie ze wspólną decyzją Episkopatu i rządu w ramach prac
Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu prowadzimy. Rozstrzygną one udział jednostek
prawnych Kościoła katolickiego i innych kościołów i związków wyznaniowych w tej
regulacji. Gdybyśmy tych rozmów nie prowadzili, gdybyśmy nie zastanawiali się, jak te
sprawy uregulować na pewno powiedziałbym, że się mieszczą. Choć można mieć pewne
wątpliwości. Natomiast w trakcie tych prac doszło do istotnych rozważań: czy
organizacje pozarządowe to także organizacje kościelne.
I w tej sprawie podczas dyskusji z prawnikami reprezentującymi Episkopat
dochodziliśmy do wniosku, że w zasadzie tak. Ale liczy się także świadomość instytucji
publicznych, które współpracują z wolontariuszami i zdaniem strony kościelnej w ich
świadomości organizacje kościelne nie są organizacjami pozarządowymi. Dlatego jest
prośba, aby wymienić je z nazw, co spowoduje większą jasność i umożliwi uniknięcie
problemów interpretacyjnych już na tym niskim szczeblu, gdzie tak, jak tu wszyscy
podkreślają, jeśli urzędnik nie ma jasnego przepisu, to często będzie się zasłaniał tą
niejasnością.
Ponadto ja bym chciał dodać w sprawie tej dyskusji na ile wolontariat ma być
szeroko uregulowany, na ile nie, że w gruncie rzeczy ta regulacja chyba nie jest duża.
Gdybyśmy na przykład chcieli uregulować pracę wolontariusza tak jak pracownika, czyli
wydawać kodeks wolontariusza czy też jak zatrudnionego np. w aparacie sądowym,
gdzie jest ustawa, która mówi w kilku rozdziałach, jakie są uprawnienia, obowiązki
sędziego czy też urzędnika administracji państwowej, to oczywiście nie miałoby to sensu.
To jest tak bogata sfera, że trudno byłoby ją ująć w taki jednoznaczny sposób. Jeżeli w
ogóle miałaby być mowa o jakimś kodeksie wolontariusza, to pewnie są jakimś kodeksie
standardów jego postępowania i standardach etycznych – w tym rozumieniu można by
mówić o kodeksie. I myślę, że możliwa jest taka ewolucja tej grupy osób, która w
wolontariat się angażuje że po pewnym czasie takie oddolne standardy się wykształcą i to
środowisko zacznie widzieć się jako środowisko świadome swoich interesów i praw. Te
osoby, które dziś są wolontariuszami z pewnością mają taką świadomość, ale te, które jak
mówił Jakub Wygnański, zastanawiają się, bo nikt się do nich nie zwrócił, być może
takiej świadomości by nabrały.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Na jakim etapie są prace nad tą ustawą i kiedy ona wejdzie
w życie?
DAGMIR DŁUGOSZ: Ta ustawa, czy też ta regulacja jest oparta o dwa projekty aktów
prawnych: Ustawę o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, która została już
przyjęta przez rząd i znajduje się w parlamencie oraz ustawę wprowadzającą tę ustawę.
Aczkolwiek prace nad pierwszym aktem prawnym obecnie nie trwają, w oczekiwaniu na
drugi projekt – przepisy wprowadzające tę ustawę. W tej sprawie zastosowano technikę
legislacyjną polegająca na tym, że w przypadku, kiedy określona regulacja ustrojowa
wymaga zmian w dużej ilości ustaw, a tutaj mamy do czynienia z ponad 20 ustawami, to
wprowadza się ustawę o charakterze wprowadzającym. Można to zobaczyć na
przykładzie ustawy o reformie samorządu terytorialnego. Marszałek sejmu uważa, że
trudno byłoby odrywać, niezależnie od tego podziału, prace nad oboma aktami
prawnymi.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Ale tak w przybliżeniu: jeszcze w tym roku?
DAGMIR DŁUGOSZ: Podstawowe założenie jest takie, że ustawa wejdzie
w życie, poza paroma przepisami, które w bardzo znaczący sposób rzutują na przychody
budżetu państwa, od 1 stycznia 2003 roku.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Czyli jeszcze parę miesięcy musimy poczekać.
DAGMIR DŁUGOSZ: Proces legislacyjny z pewnością musi potrwać. Na pewno byłoby
dobrze, aby on był z jednej strony solidny, a z drugiej strony szybki. Już nie chodzi o to,
aby prędko uchwalać pewne rzeczy tylko o to, że dobra legislacja to taka, o której można
się dowiedzieć ze stosownym wyprzedzeniem i oczywiście taka debata temu służy. Ale
warto by było, aby zostało to tak uchwalone, aby pozostało jeszcze co najmniej kilka
tygodni na szerokie informowanie o niej nie tylko w środowisku organizacji
pozarządowych, w którym ta wiedza jest już coraz szersza.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Na koniec warto wskazać, gdzie osoby, które chcą być
wolontariuszami mogą się zgłosić.
JANINA OCHOJSKA: Adres można znaleźć na naszej na stronie internetowej
www.pah.ngo.pl. W PAH-u jest koordynator wolontariuszy i każdemu, kto się do nas
zgłosi na pewno pomoże.
DARIUSZ PIETROWSKI: Ja z kolei powiem, że zgłaszając się do centrów wolontariatu,
których jest w Polsce 18 w różnych miastach, można uzyskać podpowiedź co dalej, gdzie
pójść, co robić i jak się przydać. Ale też zachęcałbym do tego, aby pukać, pytać, np. w
szpitalu, w domu dziecka, w organizacji pozarządowej, w parafii, bo wolontariat nie musi
być tylko tak zinstytucjonalizowany, że oto jestem wolontariuszem w Centrum
Wolontariatu czy w Caritasie albo w PAH-u – można robić wiele pożytecznych rzeczy
poza organizacjami.
Centra Wolontariatu dysponują stroną internetową www.wolontariat.org.pl, na
której można znaleźć adresy centrów w najbliższych swojego miejsca zamieszkania
JAKUB WYGNAŃSKI: Mowa była o tym, że organizacje pozarządowe rzeczywiście
zatrudniają wolontariuszy i rzeczywiście można korzystać
z wyspecjalizowanej oferty pośrednictwa. Jest taki portal: www.wolontariat.ngo.pl – tam
są umieszczone adresy organizacji i instytucji, które chcą skorzystać z pomocy
wolontariuszy. My (Stowarzyszenie Klon/Jawor, Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu
– przyp. red.) w zeszłym roku, z okazji 5 grudnia, który jest Międzynarodowym Dniem
Wolontariusza, robiliśmy z Gazetą Wyborczą akcję „Gazeta o Wolontariacie“, w której
zebrano około 700 ofert i można je znaleźć w Internecie. Ale można też pod tym adresem
lub w portalu www.ngo.pl znaleźć organizację, która jest stosunkowo blisko i tam
zapukać. Szukać również trzeba na własną rękę, to znaczy nikt z nas,
najprawdopodobniej, nie ma dobrego wykrętu, że w najbliższej okolicy nikt nie
potrzebuje pomocy. Na pewno tak nie jest – tego możemy być najzupełniej pewni.
Dziś nie mówiliśmy o tym, że wolontariat jest także powiązany z rynkiem pracy. I
moim zdaniem, insynuacje na temat omawianej ustawy pojawiające się w mediach, że
jest to ukryta operacja na rzecz zbicia wskaźników bezrobocia są kompletnie absurdalne.
Natomiast staje się oczywiste, że urzędy pracy, służby zatrudnienia, powinny coraz lepiej
wiedzieć o tym, jak organizować pracę dla wolontariuszy i rozumiem, że one mają inne
kłopoty, bo przecież ludzie przychodzą tam zdesperowani, żeby szukać pracy. I to jest
naturalne dziedzina współpracy między urzędami pracy a centrami wolontariatu.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: Nie mówiąc o tym, że nawet jeśli człowiek nie ma pracy i
jeśli stać go jeszcze to na, aby być wolontariuszem to jest to dobry punkt w CV, kiedy
mówimy, że wykonywaliśmy określone prace, czasami wysoce wyspecjalizowane.
JAKUB WYGNAŃSKI: Ja już mogę powiedzieć, jako pracodawca, obecnie na rynku
pracy, nawet takim jak warszawski, który kiedyś był taki, że tu można było łatwo znaleźć
pracę, to co się przede wszystkim liczy, to jest doświadczenie – nawet nie to, ile kto
zarabiał, ale czy kiedykolwiek miał do czynienia z jakąkolwiek pracą. Przecież nie
przypadkiem, o tym też nie mówimy, ludzie chcą pracować za darmo także w biznesie,
bo chcą nabyć jakiegokolwiek doświadczenia i tego nie ma co ukrywać.
Wolontariat nie rozwiąże problemów, nie jest panaceum na bezrobocie, ale często
może pomóc w ograniczeniu jego skutków. Choćby związanych z tym, że ludzie, którzy
długo pozostają bez roboty czasem tracą wiarę, że są komukolwiek potrzebni. To że są
między ludźmi i to że mogą coś zrobić, i to że są pożyteczni, naprawdę jest dużą
wartością. Nie ma co nikogo oszukiwać, że jest to próba zastąpienia rozwoju
gospodarczego pracą darmową – to jest kompletny absurd. Ale bezrobocie jest to złożony
proces, złożony problem i częściowo wolontariat coś w tym może pomóc.
Ks. WOJCIECH ŁAZEWSKI: Dam tylko krótki przykład: wybraliśmy na sekretarza
generalnego Caritas Europa Holendra, który doświadczenie, które było nam potrzebne,
zdobył jako wieloletni wolontariusz w rozmaitych organizacjach pozarządowych.
DOROTA SZUSZKIEWICZ: O wolontariacie rozmawialiśmy:
z panią Janiną Ochojską, z panem Dagmirem Długoszem, z księdzem dr Wojciechem
Łazewskim, z panem Jakubem Wygnańskim, z panem Pawłem Jordanem, i z panem
Dariuszem Pietrowskim.
Opracowanie: Malwina Kalbarczyk i Marian Maciuła
Debata radiowa o wolontariacie zorganizowana przez Radio TOK FM i Centrum Wolontariatu w
Warszawie, która odbyła się 13 maja 2002 roku w Centrum Organizacji Pozarządowych Szpitalna w
Warszawie.
Nowe spojrzenie na stare problemy
Wolontariat to forma budowania świadomego, aktywnego i otwartego społeczeństwa
obywatelskiego. Organizacje pozarządowe, grupy i ruchy samopomocowe powstające,
aby przeciwdziałać negatywnym zjawiskom społecznym, nie mogłyby skutecznie
funkcjonować, gdyby nie zaangażowanie wolontariuszy – siły sprawczej przemian
społecznych, budowania społeczności i więzi lokalnych.
Dzisiaj, organizacje pozarządowe i w o l o n t a r i a t to elementy, które z różnym
natężeniem na stałe są wpisane już w nasze codzienne życie. Podobnie trwałe i
nieodwracalne jest funkcjonowanie instytucji wolontariatu zarówno w środowisku
pozarządowym, jak i w sektorze publicznym.
Centrum Wolontariatu od początku swojej działalności rozwijało współpracę z
organizacjami pozarządowymi i instytucjami publicznymi, wśród których jednymi z
pierwszych były ośrodki pomocy społecznej. Zmiana modelu państwa z opiekuńczego na
model wspierający aktywność obywateli, doprowadziła stopniowo do przeformułowania
celów i zadań polityki społecznej. Jednym z przejawów tego procesu była nowa ustawa
o pomocy społecznej, i jej kolejne nowelizacje, która w system pomocy państwa
wprowadziła zasadę pomocniczości. Zgodnie z nią państwo jest ostatnim ogniwem w
łańcuchu pomocy, której należy udzielić osobie jej potrzebującej. Po pierwsze powinni to
czynić: rodzina, sąsiedzi, społeczność lokalna, gmina itp. Zasada pomocniczości
otworzyła także drzwi wolontariuszom. W wielu sytuacjach ich pomoc okazała się wręcz
niezbędna, szczególnie dla osób samotnych. Pracownicy socjalni ze względu na
obciążenie wieloma obowiązkami nie są w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb osób,
które zgłaszają się po wsparcie do ośrodka pomocy społecznej, część osób przekracza o
niewielki procent ustawowy próg umożliwiający ubieganie się o pomoc, a część po
prostu nie chce skorzystać z „państwowej“ pomocy, to sprawia że wolontariusze we
wszystkich tych sytuacjach są potrzebni. Dlatego sfera pomocy społecznej okazała się
naturalnym i bardzo dobrym podłożem do rozwijania współpracy z instytucjami
publicznymi.
Wolontariat daje nowe spojrzenie na stare problemy. W polskim systemie pomocy
społecznej funkcjonowała instytucja opiekuna społecznego, którego można postrzegać
jako pierwowzór współczesnego wolontariusza współpracującego z ośrodkami pomocy
społecznej. Stanowi on komplementarne uzupełnienie i urozmaicenie pracy socjalnej, bez
ingerencji w kompetencje osób, które ją zawodowo uprawiają. Wolontariat w OPS daje
sposobność do pomocy drugiemu człowiekowi, któremu ośrodek nie zawsze jest w stanie
pomóc w sposób wyczerpujący.
W dniu 1 marca 1997 roku, po kilkumiesięcznym okresie przygotowań,
rozpoczęliśmy realizację projektu „Wolontariat w ośrodku pomocy społecznej“. Projekt
wypracowany wspólnie przez Centrum Wolontariatu w Warszawie, Fundację BORIS i
pracowników Działu Pomocy Specjalistycznej Ośrodka Pomocy Społecznej Dzielnicy
Żoliborz w Gminie Warszawa Centrum. Ośrodek ten był dla Centrum Wolontariatu
idealnym partnerem, ponieważ dążył do aktywizacji mieszkańców dzielnicy, w której
działa, aby wspólnie rozwiązywać różne problemy społeczne. Był także gotowy
realizować nowe pomysły.
Po pięciu latach program ten stał się modelowym przykładem organizowania
pracy wolontariuszy i pozostaje ważną inspiracją dla ośrodków pomocy społecznej, które
chcą rozszerzyć swoją ofertę usług o pomoc wolontariuszy. Niniejszy tekst nie ma
charakteru podręcznika, po przestudiowaniu którego możemy bez problemu zrealizować
program „Wolontariat w ośrodku pomocy społecznej“. Jego celem jest opisanie w
zwartej formie kilkuletnich doświadczeń w realizacji tego programu, pokazanie drogi
którą wspólnie z wieloma ośrodkami pomocy społecznej już przeszliśmy, mając
świadomość wielu trudności, które napotkaliśmy na niej i bocznych dróg, którymi
poszliśmy, niekoniecznie na skróty. Po pięciu latach powstała spójna wizja tego, jak
powinna wyglądać praca wolontariuszy w ośrodkach pomocy społecznej, a niniejszy
tekst jest próbą jej opisania.
Bez zgody dyrektora ani rusz
Kluczem do zrealizowania programu jest bez wątpienia przychylność dyrektora
ośrodka, który dostrzega zarówno czynnik ekonomiczny, jak i mentalny w realizowaniu
tego programu. Wolontariat w ośrodku umożliwia bowiem zaangażowanie dodatkowych
osób spośród lokalnego środowiska w działania często dotychczas niedoceniane czy
niedostrzegane, które trudno jest zlecić czy kupić, jak wsparcie, rozmowa, spacer,
rozwijanie zainteresowań itp. Dzięki temu placówka poszerza zakres świadczonych
usług, otwiera się na nowe inicjatywy i ludzi, których nie tylko biernie wspiera, ale
przede wszystkim angażuje do pracy społecznej. Ośrodki poprzez takie działanie zyskały
już niejednokrotnie bardziej przyjazny wizerunek w środowisku zarówno swoich
podopiecznych, jak i innych instytucji pomocy społecznej.
Akceptacja dyrektora ośrodka, który posiada orientację w potrzebach swoich
klientów oraz możliwościach ich zaspokajania, zapala zielone światło dla wolontariatu w
danej placówce pomocy społecznej. Od tej pory realizacją programu mogą zająć się
pracownicy socjalni. Ich wiedza i doświadczenie oraz bezpośrednia relacja z ludźmi
potrzebującymi wsparcia sprawiają, iż ośrodek jest wręcz idealną instytucją, która może
włączyć wolontariat do oferty swoich usług. Natomiast dla centrum wolontariatu jest to
bardzo ważny partner, bez którego pomoc osobom indywidualnym byłaby bardzo trudna.
Korzystając z pomocy pracowników socjalnych możemy dostosować wsparcie
wolontariuszy do rzeczywistych potrzeb osób zgłaszających się po pomoc.
Decyzja o rozpoczęciu programu wolontarystycznego jest swoistym ryzykiem,
które może podjąć tylko dyrektor ośrodka. Dlatego od jego zdolności kreowania
działalności placówki zależy, czy będzie się ona rozwijała i włączała nowe formy
działania, takie jak np. wolontariat.
Czas na koordynatora
Niezbędnym warunkiem realizacji programu w instytucji pomocy społecznej jest
wybór koordynatora pracy wolontariuszy. Konieczna jest jego orientacja w problematyce
społecznej, intuicja i odpowiednie predyspozycje do kierowania programem. Na tym
stanowisku, gdzie ponad pracę biurową przedkłada się dobrą organizację pracy, a
zwłaszcza otwartą komunikację zarówno z pojedynczym człowiekiem, jak i z grupą,
odpowiednia będzie osoba z entuzjazmem i pasją, o bogatej interpersonalnej palecie
możliwości, wykraczająca poza konwencjonalne myślenie i działanie, zaangażowana
w pracę z ludźmi, wspierająca ich, inspirująca i integrująca. Po prostu – człowiek
przyjazny i pogodny.
Akceptacja programu przez zespół ośrodka jest dopiero połową sukcesu. Postawa
i nastawienie samego koordynatora jest zaś niezbędnym warunkiem ostatecznego
powodzenia. Dlatego wybór takiej osoby wymaga dobrego rozeznania potencjału
pracowników przez dyrektora oraz określenia sposobu rekrutacji. Koordynator może być
wskazany przez dyrektora lub być osobą, która samodzielnie wykazuje zainteresowanie
problematyką wolontariatu i jest gotowa realizować program.
Aby rola koordynatora była zrozumiała dla zespołu konieczne jest przedstawienie
personelowi, czym jest wolontariat, kto i na jakich zasadach może pomagać oraz
uświadomienie, że wolontariusze nie będą konkurencją dla pracowników etatowych, a
będą uzupełnieniem ich pracy. Warto też jednoznacznie określić zasady współpracy z
wolontariuszami, aby uniknąć pokusy wyręczania się nimi.
Porozmawiajmy o programie
Dobrym sposobem na zapoznanie personelu z istotą programu jest
zorganizowanie spotkania informacyjnego. Daje ono możliwość omówienia,
przedyskutowania i rozwiania wątpliwości. Wymiana poglądów pozwala określić
wspólne i racjonalne spojrzenie na funkcjonowanie wolontariatu. Klaruje się wówczas
postrzeganie wolontariatu i wolontariusza, którego misją i zadaniem jest uzupełnianie i
poszerzanie zakresu usług dotychczas pełnionych przez ośrodek, a nie wkraczanie w
kompetencje pracowników zatrudnionych na etat. Nie zawsze bywa to takie oczywiste i z
góry akceptowane, zwłaszcza dziś, kiedy dotyka nas duże bezrobocie. Warto też
zauważyć, że wolontariusz przybywający do ośrodka, nie uzdrowi często trudnych i
wymagających specjalistycznej interwencji sytuacji. Dlatego bardzo ważne jest, aby w
spotkaniu uczestniczyli wszyscy pracownicy oraz dyrektor, a tym bardziej ci, którzy nie
są przekonani do zasadności realizacji projektu.
Spotkanie jest tym bardziej przekonywujące, kiedy uczestniczą w nim obok
przedstawicieli Centrum Wolontariatu również realizujący już program koordynatorzy
wolontariatu z innych ośrodków. Przechodzimy dzięki temu od teorii do praktyki,
zdobywając wiedzę od „kuchni“.
U progu nowej wiedzy
Jedno spotkanie informacyjne nie przygotuje dobrze nowych koordynatorów do
pracy. Muszą oni poznać specyfikę pracy z wolontariuszami, dlatego powinni wziąć udział w szkoleniu „Jak zdobyć i zatrzymać wolontariusza?“. Zajęcia
warsztatowe pozwolą lepiej zrozumieć sens pracy z ochotnikami, która powinna się
opierać na znajomości potrzeb wolontariuszy, odpowiednim ich motywowaniu i
racjonalnej organizacji pracy. Nie sztuka bowiem dla sztuki pozyskać wolontariuszy, lecz
zdobyć umiejętności budowania z nimi dobrych relacji, aby nie przyszli do naszego
ośrodka tylko raz, ale aby ich zaangażowanie było systematyczne.
Wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu szkoleń, wskazuje na to, że pomimo
tej samej tematyki szkoleń, każde nowe szkolenia obfituje w nowe wątpliwości: pozornie
wszystkie sytuacje są podobne, jednak każdy pracuje w innych warunkach. Jedni mogą
bez problemu pozyskać środki na ubezpieczenie, inni nie mogą sobie na to pozwolić albo
nie wiedzą, jak to zrobić. Część pracowników OPS obawia się, że wolontariusze mogą
łamać tajemnicę służbową lub niechętnie podchodzić do zaoferowanej im pracy. Udział
w szkoleniu wiele z tych wątpliwości rozwiewa, z częścią każdy koordynator musi się
zmierzyć sam. Szkolenie okazuje się elementem spinającym wspólne cele centrum
wolontariatu i ośrodka pomocy społecznej, a czasem stanowi moment przełomowy w
realizowaniu programu. Koordynator przestaje się bać nowych zadań, wie jak sobie z
nimi radzić i dynamicznie tworzy grupę wolontariuszy.
Biurko to nie wszystko
Każdy koordynator powinien wybrać i zastosować, zgodnie ze specyfiką ośrodka,
narzędzia pracy, dzięki którym będzie mógł skutecznie realizować program „Wolontariat
w OPS“. Należałoby wspólnie z innymi pracownikami ośrodka przeanalizować i
uporządkować mapę potrzeb klientów OPS. Ta niezbędna wiedza pozwoli określić
zapotrzebowanie na określoną pomoc, czy jest to pomoc w odrabianiu lekcji, czy
załatwianie urzędowych spraw. Te informacje pozwolą zaplanować system rekrutacji
wolontariuszy. Do wyboru mamy kilka sposobów dotarcia do określonych, potencjalnych
grup ochotników. Trzeba wziąć pod uwagę przygotowanie kwestionariusz dla
wolontariuszy, który pozwoli nam poznać ich zainteresowania, potrzeby i motywacje.
Aby szybko poszukiwać właściwych osób warto stworzyć komputerową bazę danych,
która po wpisaniu dwóch albo trzech zmiennych wyświetli nam listę osób, które spełniają
nasze oczekiwania. To z pewnością jest dużym ułatwieniem w poszukiwaniu
odpowiednich wolontariuszy, ale cóż... jeśli nie mamy takich możliwości technicznych
musimy polegać na przerzucaniu kartek.
Warto także od początku myśleć o ubezpieczeniu wolontariuszy i symbolicznym
sposobie ich nagradzania. Można powiedzieć, że tak przygotowany koordynator musi już
tylko rozpocząć swoje dzieło.
Gdzie ci wolontariusze?
Takie systematyczne i metodyczne przygotowanie do realizacji programu
sprawdziło się w praktyce, nadając spontanicznemu wolontariatowi formę dobrze
zorganizowanej pracy. Nadchodzi czas, aby o programie dowiedziały się osoby
niezwiązane z ośrodkiem – potencjalni wolontariusze. Od naszej inwencji będzie
zależało, do ilu miejsc dotrzemy. Możemy rozpocząć od odwiedzenia pobliskich szkół
średnich, rozwieszenia ogłoszeń w miejscach szczególnie odwiedzanych przez
mieszkańców dzielnicy. Miejmy na uwadze, pozornie oczywiste, zamieszczenie ogłoszeń
w gazetkach osiedlowych czy zapukanie do drzwi pobliskiej parafii. A może warto
odwiedzić uniwersytet lub kluby seniora?
Kulminacją działań pijarowskich, które mają różną formę, jest zorganizowanie
grupowych spotkań informacyjnych. Tym razem to wolontariusze poznają specyfikę i
charakter pracy ośrodka, jego zespół i skierowaną do nich ofertę pomocy osobie lub
rodzinie. Ta oferta powinna zaspokajać potrzebę społecznej ekspresji wolontariuszy.
Coraz powszechniejsze staje się włączanie wolontariuszy w pracę grupową, np.
przy organizowaniu festynów, zbiórek świątecznych i okolicznościowych spotkań. To
doskonały sposób na integrację, a jednocześnie dodatkową zewnętrzną motywację
wolontariuszy. Podobne znaczenie mają systematycznie odbywające się spotkania klubu
wolontariusza czy grupy wsparcia, podczas których można pochwalić się swoimi
sukcesami, ale i podzielić problemami i doświadczeniami. Najgorszym sposobem
współpracy z wolontariuszem byłoby pozostawienie go samemu sobie.
Na spotkaniu informacyjnym coraz częściej wolontariusze mogą usłyszeć o
możliwościach pracy na rzecz różnorodnych placówek współ-pracujących z ośrodkiem
(np. domy pomocy społecznej, kluby osiedlowe, świetlice socjoterapeutyczne itp.) oraz o
pracy w organizacjach poza- rządowych o przeróżnym charakterze (ekologia, kultura,
edukacja itp.). Dzięki tak poszerzanej palecie możliwości działania, instytucje pomocy
społecznej zaczynają wkraczać w nowe dziedziny i animować wolontariat środowiskowy
w osiedlu, dzielnicy czy gminie. Wtedy program „Wolontariat w OPS“ nie koncentruje
się jedynie na pomocy osobom, ale staje się swoistym biurem wolontariatu przy ośrodku,
które dysponuje ofertami pracy zarówno na rzecz samego ośrodka, jego podopiecznych,
jak i wielu innych instytucji działających na jego terenie.
Grupowe spotkanie informacyjne jest pierwszym etapem rekrutacji osób, które
rzeczywiście chcą zaangażować się w pomaganie. Każdy zainteresowany może dalej
umówić się na spotkanie indywidualne z koordynatorem, by bliżej przyjrzeć się różnym
aktualnym propozycjom pracy. Wybór ten ma tym większą wartość, o ile wolontariusz
ma poczucie, że i on miał wpływ (a nie tylko koordynator) na znalezienie dla siebie
zajęcia.
Pierwszy kontakt
Koordynator musi stworzyć warunki do tego, aby wolontariusz, który zdecydował
się pomagać wybranej osobie mógł z nią nawiązać pierwszy niezobowiązujący kontakt.
Uzupełnieniem wiedzy i orientacji koordynatora jest na pewno podpowiedź pracownika
socjalnego, który bezpośrednio zajmuje się daną osobą, dokładnie zna jej potrzeby,
problemy, zainteresowania i ewentualne zagrożenia dla wolontariusza.
Wolontariusz razem z koordynatorem, najczęściej w towarzystwie pracownika
socjalnego, udają się do domu wybranej osoby. Obecność pracownika socjalnego jest o
tyle ważna, iż jest on znany podopiecznemu i daje mu podstawowe poczucie
bezpieczeństwa, uwiarygodnia całą sytuację. Wiele zależy od tego pierwszego spotkania,
od pierwszego wrażenia i rozmowy. Jeśli pierwszy kontakt sprawił, że obie strony –
wolontariusz i podopieczny ośrodka – są zadowoleni i gotowi na dalsze spotkania, to
pierwszy etap pracy koordynatora został zakończony. Ale błędem byłoby myśleć, że
może to być ostatni etap. Koordynator powinien pozostawać w stałym kontakcie zarówno
z podopiecznym, jak i wolontariuszem. Ważne jest, aby miał on orientację w tym, co się
między nimi dzieje, czy przypadkiem pomocy tej nie warto wesprzeć wsparciem
specjalistycznym.
Wolontariusz może również otrzymać skierowanie do koordynatora
zaprzyjaźnionej instytucji/organizacji, zwłaszcza wtedy, gdy woli pracę w grupie lub
pracę biurową itp.
Warto pamiętać, że wolontariusz ma swoje możliwości, zainteresowania,
określony cenny czas, a oczekiwania klienta ośrodka mogą być czasem wygórowane
bądź nawet roszczeniowe. Dlatego komunikacja między nimi a koordynatorem powinna
być jak najbardziej otwarta, co wolontariuszowi umożliwi wykonywanie
satysfakcjonującej pracy, podopiecznemu da zadowolenie z otrzymywanej pomocy, a
ośrodek będzie dobrze realizował swoja misję. Minione pięć lat pokazało, że praca w tak
swoistej triadzie jest możliwa i przynosi wymierne korzyści.
Ciąg dalszy następuje...
Realizacja Programu „Wolontariat w Ośrodku Pomocy Społecznej“ jest
działaniem bardzo ekscytującym i barwnym. Różnorodność występujących problemów, a
tym samym wyznań stojących przed jego realizatorami, sprawia, iż jest to nieusychające
źródło satysfakcji, ale też niebezpieczeństw. Ponadto jest to program, dzięki któremu
pomoc trafia do obywateli najbardziej jej potrzebujących. Aktualnie 28 ośrodków
pomocy społecznej w Warszawie i najbliższej okolicy uczestniczy w tym cennym dziele,
a kolejne 22 ośrodki z województwa mazowieckiego włączą się do programu w tym
roku.
Iza Kubiak, koordynator programów specjalnych w Centrum Wolontariatu w Warszawie
Sposób na dojrzewanie
W Księdze Rodzaju znajdujemy opis stworzenia świata i wyjątkowej w nim roli
człowieka. Istota ludzka istnieje na obraz i podobieństwo Stwórcy, jest zatem z natury
dobrą. Dla nas oczywiste jest, że dobro tkwiące w naturze ludzkiej ujawnia się jako chęć
niesienia pomocy. Gdy kataklizmy, wojny, epidemie, nawiedzą jakąś część naszego
globu pomoc materialna oraz wyrazy solidarności napływają z różnych stron świata.
Najbardziej znaczącym co do zasięgu działań jest Organizacja Narodów Zjednoczonych
(ONZ). Wolontariusze realizujący programy Narodów Zjednoczonych są wysokiej klasy
specjalistami, ekspertami różnych dziedzin.
Poczucie wspólnotowości, akceptowanie tych samych norm i zasad pozwala
różnego rodzaju organizacjom na współdziałanie w realizacji określonych zadań, czy też
rozwiązywaniu zaistniałych problemów. Począwszy od samorządu szkolnego,
harcerstwa, organizacji samopomocowych, pozarządowych, wszystkie one realizują w
jakiejś części idee wzajemnej pomocy. Nawet partie polityczne są w istocie
stowarzyszeniami osób o podobnych poglądach, mającymi na celu przekształcenie
rzeczywistości i działanie pro publico bono. W duchowej kulturze europejskiej
zakorzeniona jest tradycja zakonów żebraczych czy też zgromadzeń klauzurowych.
Święty Franciszek z Asyżu swoją pracą i modlitwą wspierał najbardziej potrzebujących,
utrzymując się z jałmużny.
Okres nauki w szkole wydaje się być najwłaściwszy dla kreowania postaw
altruistycznych. Młodych ludzi cechuje bowiem otwartość i ciekawość świata.
Wielogodzinne przebywanie w grupie rówieśniczej oraz rozwiązywanie problemów
szkolnych sprzyja budowaniu wzajemnego zaufania. Uczniowie nie są zmuszeni do
koncentrowania się na pracy zawodowej i gromadzeniu dóbr materialnych koniecznych
do życia. Część wolnego czasu mogą zatem poświęcić realizacji własnych marzeń i
dążeń. Wysoki poziom wrażliwości i niecierpliwość sprzyja działaniu. Aby miało ono
sens i było ukierunkowane na zaspokojenie najpilniejszych potrzeb, np. społeczności
lokalnej, wymaga zaangażowania koordynatora, który będzie wzmacniał wśród
młodzieży poczucie czynienia nieocenionej pomocy i jednocześnie wspierał
indywidualny rozwój wolontariusza. W tej sytuacji rolą koordynatora wolontariatu w
szkole jest określenie zasad pracy, stworzenie odpowiedniej atmosfery wzajemnego
wsparcia i ustalenie konkretnych zadań. Myślenie nieegocentryczne jest formą
przeciwstawienia się fali konformizmu i konsumpcjonizmu. Wolontariusze mają
świadomość przynależności do elity, grupy osób kreatywnych.
Zwracając się o radę do Centrum Wolontariatu i pomoc przy tworzeniu koła
wolontariuszy w szkole, jako nauczyciele działaliśmy z różnych pobudek, ale z jednym
przeświadczeniem – wolontariat stwarza możliwości tym, którzy chcą działać na rzecz
innych, lecz nie wiedzą jak. Jest też znakomitym narzędziem wychowawczym,
ułatwiającym kształtowanie wrażliwości i świadomości moralnej, niezależnego myślenia
oraz samodyscypliny. Młodzież ma szansę znaleźć zajęcia zgodne z zainteresowaniami i
podjąć się zadań wzbogacających ich doświadczenia. Uczy się odpowiedzialności i pracy
w grupie (wg. hasła Karty Etycznej Woluntariusza: „NIE BĘDĘ SKŁADAŁ OBIETNIC,
KTÓRYCH NIE BĘDĘ
W STANIE SPEŁNIĆ“), a poznając lepiej siebie i swoje reakcje („NIE BĘDĘ
KRYTYKOWAĆ RZECZY, KTÓRYCH NIE ROZUMIEM“) w sytuacjach często nie do
przewidzenia zaczyna inaczej patrzeć na świat i w konsekwencji inaczej działać („BĘDĘ
UNIKAĆ ZACHOWAŃ, KTÓRE MOGĄ BYĆ NIEWŁAŚCIWIE ZROZUMIANE“)
Choć cytowane powyżej fragmenty Karty Etycznej Wolontariusza, to tylko
idealne założenia – etyczne wyzwania – już ich przeczytanie uświadamia wagę
podejmowanych zadań. Wszystko jedno, jakiej pracy się podejmuję – pracując z
niepełnosprawnym czy wspomagając obsługę biura, oferując swoją pomoc innym muszę
cokolwiek wiedzieć o sobie, umieć się zdystansować do własnych emocji i mieć do siebie
zaufanie. To niełatwa sprawa i wymaga pewnej dojrzałości, do której drogę wskazuje
uczestnictwo, w wolontariacie. Jak inaczej muszą zabrzmieć w ustach ucznia słowa
Karty: „Będę chętnie uczył się. Wiem, że nauka jest nieodłączną częścią dobrze
wykonanej pracy“. Uczenie się tak często utożsamiane z nudą i szkolną kategorią – nagle
ma się pojawiać jako przygoda, otwartość na świat innych, pewien sposób na życie.
Wiele zaufania i tolerancji trzeba mieć, by uznać to hasło za swoje własne.
Efektem pracy i wspólnych przemyśleń nad wspomnianą wyżej kartą
i własnym działaniem stała się Karta Etyczna Wolontariusza XXI L.O. im. Hugona
Kołłątaja. Zawiera ona szereg zasad, których przestrzeganie jest warunkiem współpracy.
Wśród nich można wymienić: dobrowolność, która nie koliduje z obowiązkami ucznia
wobec szkoły i domu rodzinnego, odpowiedzialność i nie traktowanie przedsięwzięcia
jako zabawy, przestrzeganie zasad dyskrecji, taktowność i szacunek wobec
podopiecznych, nie podejmowanie pochopnych i ryzykownych decyzji, działanie w
zespole i uczestniczenie w obowiązkowych spotkaniach, bycie świadomym, że obok
funkcji wolontariusza jest się także reprezentantem szkoły.
Wolontariat w szkole, poza oczywistymi wielorakimi korzyściami, niesie w sobie
także pewne zagrożenia. Może być tylko atrakcją, pretekstem do wyjścia z lekcji,
egzotycznym relaksem od codzienności. A realizowany w odpowiedzi na wielkie akcje,
staje się często „pospolitym ruszeniem“, przypadkowym wykorzystywaniem entuzjazmu
młodzieży i jej zaangażowania. Bo, gdy nikt nie może, młodzież pomoże. Jak się przed
tym uchronić?
Poza tym wolontariat stanowi wyraz potrzeby serca i umysłu, jest
doświadczeniem świata oraz samego siebie. Powinien być rozważany na wielu
płaszczyznach:
1. Jako doświadczenie pracy z innymi i poznanie siebie (kim jestem, na ile mnie stać, czy
to potrafię),
2. Rozszerzanie wiedzy socjologicznej (wrażliwość wobec doli innych, uświadomienie
sobie wąskiej granicy, jaka dzieli nas od nieszczęścia) i merytorycznej (uczenie się pracy
w zespole – wolontariat w biurze prawniczym, kancelarii premiera).
3. Wrastanie w ludzkie problemy w dzielnicy, osiedlu, szkole.
4. Uczenie się radzenia sobie w trudnych sytuacjach (pobudzanie samodzielności,
inicjatywy, zapobiegliwości).
5. Sztuka dobrej organizacji pracy i poszukiwania rozwiązań (pobudza aktywność,
trenuje w trudnych sytuacjach, optymalizuje zakres i sposoby działania).
6. Kształtowanie mody na użyteczność, ale też otwieranie drogi do zdobycia praktyki
zawodowej w pracy społecznej.
7. Właściwe wykorzystanie wolnego czasu.
Towarzysząc uczniom jako koordynator-opiekun, także z perspektywy 13 letniego
stażu zawodowego, ciągle zadaję sobie to pytanie, mając poczucie podwójnej
odpowiedzialności za ludzi niepełnoletnich, ich bezpieczeństwo i relacje z rodzicami,
niejednokrotnie przyglądającymi się ich pracy bez entuzjazmu. Co sprawia, że chce mi
się to robić? Przede wszystkim wspomnienia, związane z pracą na oddziale dziecięcym
ortopedii w szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie. Wtedy w końcu lat 70. jako
licealistka nie wiedziałam nic o wolontariacie. To dzięki inicjatywie harcerzy
chodziliśmy do szpitala, by uczyć się, rozmawiać i bawić się z chorymi dziećmi, często
naszymi równolatkami. Pozostały z tamtego czasu cenne znajomości i wciąż przydatne
szpitalne doświadczenia. Drugi powód mojego działania to szacunek dla wszystkich
altruistycznych pobudek w postępowaniu uczniów. Uważam, że nie wolno marnować ich
entuzjazmu i chęci podzielenia się z innymi swoim czasem i radością.
W dzisiejszym zabieganym i egoistycznym świecie takie zachowania wymagają
wsparcia i upowszechnienia, by stały się nie wyjątkowymi a „dobrym zwyczajem“ z
pożytkiem dla wszystkich. Są przecież świetną okazją do inicjowania integracji
międzyludzkiej, do wrastania w problemy lokalnej społeczności, czyli do ukonkretnienia
świata. Przestaje się wtedy myśleć abstrakcyjnymi problemami bohaterów telewizji.
Problemy zyskują wymiar konkretny – ludzki, potrzebującej sąsiadki, czy chorego parę
ulic dalej. I dlatego zachęcam wszystkich do tworzenia kół wolontariatu w szkole.
Z pewnością zadania nauczyciela koordynatora nie są zbyt trudne:
1. Przygotowanie zakresu i rodzaju prac jakie mają podjąć uczniowie. Konieczne jest
zatem omówienie warunków w jakich wolontariusze zrealizują powierzone im zadania.
2. Koordynacja pracy uczniów i stały kontakt z organizacjami zlecającymi poszczególne
zadania.
3. Interweniowanie w przypadku wystąpienia okoliczności mogących stwarzać
zagrożenie dla wolontariusza.
4. Organizowanie i prowadzenie spotkań członków Szkolnego Koła Wolontariatu oraz
omawianie najważniejszych spraw bieżących i planów na przyszłość.
5. Otaczanie opieką uczniów wolontariuszy, dbałość o to, aby ich wiedza i, co za tym
idzie oceny z poszczególnych przedmiotów nie uległy pogorszeniu.
6. Przygotowywanie imprez wewnątrz szkolnych i nagradzanie pracujących uczniów w
formie dyplomów. Informowanie nauczycieli wychowawców o postawie ich
podopiecznych i podnoszenie prestiżu najbardziej aktywnych wolontariuszy.
Z upływem czasu przyszły nowe doświadczenia. Nasza wiedza i umiejętności
poszerzyły się. Okrzepliśmy nieco w naszej pracy i co jest szczególnie cenne nabraliśmy
zaufania do tych, z którymi współpracujemy na stałe. Z Klubem Osiedlowym „Surma“ na
warszawskiej Ochocie współtworzymy gazetkę osiedlową, a także organizujemy festyny
podwórkowe. Uczniowie naszej szkoły udzielają korepetycji swoim kolegom i
koleżankom, będącym pod opieką ochockiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Panie
zrzeszone w osiedlowym Klubie Kobiet postanowiły uczyć się podstaw języka
angielskiego. Odpowiedzieliśmy pozytywnie na skierowaną do nas prośbę i
wolontariuszka Małgorzata może pochwalić się pierwszymi sukcesami w dziedzinie
dydaktyki. Współpraca ze Stowarzyszeniem „Otwarte Drzwi“ zaowocowała
zorganizowaniem wystawy prac malarskich i wieczorem autorskim poezji podopiecznych
praskiego ośrodka.
Przeciwstawianie się dehumanizacji życia codziennego, przeciwdziałanie
przejawom wrogości kształtuje postawy młodych wolontariuszy. W przyszłości wejdą w
dorosłość, aktywnie realizując zadania związane z wykonywaną pracą zawodową.
Urzeczywistnią myśl księdza profesora Józefa Tischnera o tym, że „praca“ dla innych
czyni nas wolnym, otwiera przestrzeń dobra drugiego człowieka“. W ich sercach i
umysłach pozostaną doświadczenia z lat szkolnych, także doświadczenie bycia
wolontariuszem w XXI L.O. im. Hugona Kołłątaja.
Beata Pieńkowska-Bartczak, Marek Sosiński, pedagodzy i opiekunowie
wolontariuszy w Liceum Ogólnokształcącym im. H. Kołłątaja w Warszawie.
a
koła
Społeczne zaangażowanie biznesu
„Wierzymy, że jest to rzeczywista odpowiedzialność biznesu, aby w społecznościach w
których działa pomóc poprawić jakość życia. Na najgłębszym poziomie oznacza to
całkowite zaangażowanie firmy i jej pracowników, w tę pomoc nie tylko finansowo, ale
również poprzez włączenie się osobiste. Wierzymy, że nasi pracownicy otrzymują bardzo
wiele w zamian za to co sami wkładają do społeczności i jest to niezwykłe przeżycie i
doświadczenie dla każdego z nich.”
Lloyd A. Perlmutter, Vice President, Gap Canada
W Polsce w ciągu ostatnich 10-ciu lat można zaobserwować coraz większe, świadome
zaangażowanie biznesu w rozwiązywanie lokalnych problemów. Rozmiary filantropii w
Polsce stale rosną, czego wyrazem jest bardzo wiele zgłoszeń na coroczny konkurs
„Dobroczyńca roku“, organizowany przez Akademię Rozwoju Filantropii
w Polsce. Włączanie się biznesu w rozwiązywanie problemów społeczności lokalnej w
Polsce można w przybliżeniu podzielić na dwa okresy: do 1995 roku i po 1995 roku.
Przed 1995 rokiem biznes, skoncentrowany na własnych problemach przetrwania
i rozwoju, nie dostrzegał niczego wokół. W takiej sytuacji trudno było mówić o
społecznej misji czy odpowiedzialności biznesu. Jednak po 1995 roku, kiedy sytuacja
zaczęła się stabilizować i było już wiadomo, że reforma ustrojowa się udała, zaczęły
pojawiać się wśród przedsiębiorców coraz częstsze oznaki dobroczynności i filantropii.
Niestety sektor biznesu dość słabo angażuje się w działania charytatywne. Jedynie 18%
badanych przedsiębiorstw (badanie dotyczyło tylko małych i średnich firm)11
deklarowało, iż wspiera taki rodzaj aktywności. Ale jest coraz lepiej. Teraz po dziesięciu
latach wolności można stwierdzić, że środowisko biznesu wspiera różne inicjatywy z
zakresu zdrowia, pomocy społecznej, kultury czy edukacji. Fundowane są różnego typu
stypendia, dostarczana jest pomoc materialna i finansowa. Często jednak to
zaangażowanie jest bardziej formą datku i darowizny pieniężnej niż świadomego
włączania swojego personelu w pracę na rzecz społeczności lokalnej. Środowisko
biznesu często z trudnością dostrzega, że świat wokół nie składa się z obcych ludzi, lecz
z otaczających biznes – klientów, pracowników czy udziałowców.
Oprócz wsparcia finansowego wydaje się, że nadszedł dobry moment, aby
środowisko przedsiębiorców zauważyło korzyści płynące z bezpośredniego angażowania
wolontarystycznego swoich pracowników w rozwiązywanie lokalnych problemów.
Wolontariusze działają wszędzie tam, gdzie jest to potrzebne – nie tylko w sferze pomocy
społecznej, ale w każdej dziedzinie życia społecznego: w świetlicach, noclegowniach,
ośrodkach pomocy, opiekują się dziećmi i osobami dorosłymi, pomagają w organizacji
imprez i akcji, wykonują różne prace na rzecz grup obywatelskich, zdobywają fundusze
dla organizacji pozarządowych, są animatorami wielu środowisk. Świadomie rezygnują z
wynagrodzenia otrzymując w zamian możliwość zaangażowania się w rozwiązywanie
problemów innych, wywarcia wpływu na otoczenie, czynienia drugiej osobie dobra.
1
Badanie SMG KRC, 1995.
Wśród tego ruchu nie może zabraknąć środowiska przedsiębiorców. Środowiska
coraz bardziej świadomego, że poprzez łączenie społecznych akcji z dobrymi relacjami w
społeczności lokalnej oraz rozwojem pracowników firmy mogą wytyczać rozwiązania
społecznych problemów, wzmacniać lokalny rozwój gospodarczy, budować poczucie
odpowiedzialności i solidarności, a przy tym realizować swoje biznesowe cele. Przykłady
takiego zaangażowania przedsiębiorstw można zauważyć wśród tegorocznych laureatów
konkursu „Dobroczyńca Roku“. Pomagają oni społecznym inicjatywom w różny sposób:
uczestniczą w tworzeniu stron internetowych, współpracują przy organizowaniu różnych
imprez sportowych czy charytatywnych, wykorzystują możliwości firmy do transportu na
terenie Polski lub zasiadają we władzach organizacji. Działania te pokazują, że możemy
się już w Polsce pochwalić przykładami społecznego zaangażowania przedsiębiorców.
Należy szczególnie podkreślić, że inicjatywy te nie mają już li tylko charakteru
akcyjnego, ale są to często długofalowe i trwałe związki. Związki pomiędzy firmą i
lokalną organizacją pozarządową. Programy wolontarystyczne biznesu tworzą zdrowsze
społeczności lokalne, budują pomosty pomiędzy różnymi grupami i tworzą dobry klimat
do rozwoju społecznego i gospodarczego. Bez- pośrednie zaangażowanie środowiska
przedsiębiorców zmniejsza podziały społeczne i tworzy (lub wzmacnia) pozytywny
wizerunek firmy w swoim środowisku – pokazuje, że zależy jej również na ludziach, a
nie tylko na zyskach.
Korzyści, jakie mogą płynąć z realizacji programów wolontarystycznych możemy
również czerpać z doświadczeń krajów takich, jak Stany Zjednoczone czy Wielka
Brytania. Wypromowany w tych krajach w latach 70. i 80. nadmierny indywidualizm
spowodował rozluźnienie więzi społecznych, wzrost przestępczości i rozpad rodziny.
Nastąpiło zachwianie poczucia społecznej solidarności i odpowiedzialności za innych
oraz przyczyniło się do zmniejszenia się kapitału społecznego. A to kapitał społeczny
buduje społeczeństwo obywatelskie – społeczeństwo, bazujące na zaufaniu do ludzi,
instytucji i firm, oparte na zasadach uczciwości, wzajemności i solidarności. Biznes
czerpie właśnie z tego kapitału do pomnażania własnych zysków. Ale ten kapitał trzeba
wciąż budować, by się nie wyczerpał. Temu ma służyć m.in. idea bezpośredniego
wolontarystycznego zaangażowania czy też filantropii.
Programy wolontarystyczne w biznesie stały się popularne w USA i UK dopiero
w latach 90. Pokazują to badania Points of Lights Foundation z Washingtonu, które
przeprowadzono na 270 dużych firmach (tyle – z 2200 przedsiębiorstw – odesłało
kwestionariusz) z całych Stanów Zjednoczonych w roku 1997. Z badań tych wynika, że
80% dużych firm włącza zjawisko społecznego zaangażowania do całościowej strategii
swojego przedsiębiorstwa. Oczywiście różny jest stopień tego zaangażowania, ale ważny
jest sam fakt uwzględniania tego elementu. Dla porównania w 1992 roku tylko 30% firm
deklarowało takie zjawisko. Przedsiębiorstwa te traktują pogramy wolontarystyczne jako
ważny element ich strategii public relations. 97% badanych (włączających ten element)
odpowiedziało, że podnosi to jakość ich pracy zespołowej. W firmach pojawiło się nowe
stanowisko ds. współpracy ze środowiskiem lokalnym. Wszyscy zgadzają się że zaangażowanie pracowników służy samej firmie, jej pracownikom i społeczności lokalnej.
Badania te jednoznacznie pokazują wyraźny zwrot środowiska biznesu w kierunku idei
wspólnotowości i poszukiwania nowych form kształtowania swojego wizerunku pod
hasłem „być bliżej ludzi“ .
Biznes we współczesnym społeczeństwie ma do odegrania niebagatelną rolę –
rolę odpowiedzialnego społecznego partnera, świadomego wzajemnych powiązań
poszczególnych elementów. Np. dofinansowanie programów edukacyjnych czasu
wolnego dla dzieci i młodzieży skutkuje zmniejszeniem przestępczości nieletnich czy
różnego typu patologii. Tworzenie programów stypendialnych daje danej społeczności
wykształconych obywateli. Jeśli zaś chodzi o zaangażowanie bezpośrednie biznesu, to
może być ono bardzo zróżnicowane. Niezwykle ważne jest, aby układać takie programy
wolontarystyczne, które wpasowują się w cele firmy, wykorzystują zapał i umiejętności
pracowników, a przy tym włączają się w zaspakajanie rzeczywistych potrzeb
społeczności lokalnej.
Oto przykłady takich prac prezentowane przez amerykańską organizację Boston
Cares:
„...pomalowanie noclegowni w schronisku dla bezdomnych; wykonanie jesiennych
porządków i zainstalowanie rolet (żaluzji) w domu dziecka; odwiedzanie i pomoc w
sprzątaniu mieszkańcom domu starców; uprawa warzyw w ramach lokalnego projektu
zdrowej żywności; segregowanie produktów spożywczych w bankach żywności lub
centrach pomocy głodującym; budowanie lub renowacja obiektów przeznaczonych na
tanie mieszkania; przygotowywanie posiłków dla osób przebywających w ośrodkach dla
chorych na AIDS...“
W roku 2001, czyli w Roku Wolontariatu, Centrum Wolontariatu w Warszawie i
Akademia Rozwoju Filantropii rozpoczęły wspólny program pod hasłem „Wolontariat
Przedsiębiorstw“. Projekt od początku jest bardzo mocno wspierany przez Ambasadę
USA w Warszawie. Celem projektu jest łączenie na poziomie lokalnym firm i ich
pracowników oraz organizacji pozarządowych. Ma on wypracować nową jakość
bezpośrednich związków przedsiębiorstw, które włączając się bezpośrednio do działań
organizacji i instytucji społecznych przyczyniają się do rozwiązywania różnych
lokalnych problemów. Projekt pilotażowo jest realizowany w Warszawie, a następnie
przewidywane jest jego przenoszenie do innych regionów Polski przy współpracy Sieci
Centrów Wolontariatu, Funduszy Lokalnych i Centrów Aktywności Lokalnej.
Często promując program „Wolontariat Przedsiębiorstw“ spotykamy się ze
sceptycznym podejściem ze strony środowiska biznesu, które nie widzi jakiś konkretnych
korzyści dla działania firmy z wolontariatu pracowniczego. Przykłady z USA i Europy
Zachodniej jednoznacznie pokazują niektóre z nich. „Wolontariat Przedsiębiorstw“ niesie
następujące korzyści dla firm:
– Pozwala na pełniejszą realizację misji firmy;
– Służy promocji i dobremu wizerunkowi przedsiębiorstw;
– Buduje pozytywne skojarzenia wokół organizacji;
– Daje pracownikom możliwość zdobycia nowych umiejętności;
– Uczy współdziałania w zespole;
– Umożliwia podzielenie się doświadczeniem, wiedzą i umiejętnościami
– z ludźmi, którzy naprawdę tego potrzebują;
– Wzmacnia poczucie satysfakcji zawodowej pracowników;
– Oferuje możliwość sprawdzenia się w niesieniu pomocy potrzebującym.
Często istnieje przekonanie, że funkcje rozwiązywania wszelkich problemów
musi sprawować państwo. To ono jest odpowiedzialne za rozwiązywanie różnego
rodzaju bolączek i ma zapewnić antidotum na wszystkie potrzeby. Proces, w jakim
rozwijają się różne społeczności, każe krytycznie przyjrzeć się takim opiniom. Bowiem
społeczeństwa rozwijają się tylko wtedy, kiedy w tym procesie biorą aktywny udział
świadomi obywatele. Świadomi nie tylko egoistycznie swoich potrzeb, lecz również
potrzeb innych.
W społecznościach lokalnych istnieje również konieczność tworzenia programów
nie tylko nakierowanych na poszczególne grupy mieszkańców, np. bezrobotnych czy
niepełnosprawnych, lecz także tworzenia różnych „powiązań“, które w sposób
bezpośredni połączą siecią współpracy lokalnego biznesmena, radnego, bezrobotnego i
niepełnosprawnego. I choć brzmi to może jak utopia, to właśnie bezpośrednie
zaangażowanie lokalnego biznesu w sprawy społeczności lokalnej może wytworzyć
zupełnie nową jakość rozwiązywania problemów. Może wytworzyć poczucie
bezpośredniej odpowiedzialności za innych będących w potrzebie, zapobiec powstawaniu
problemów w przyszłości i ostatecznie stworzyć szeroką płaszczyznę rozwoju lokalnego.
Paweł Jordan – prezes Biura Obsługi Ruchu Inicjatyw Społecznych – BORIS,
wiceprezes Centrum Wolontariatu w Warszawie, wiceprezes Centrum Wspierania
Aktywności Lokalnej CAL
Magia liczb
Prezentowane niżej wyniki pochodzą z badania zrealizowanego we współpracy
Stowarzyszenia KLON/JAWOR, Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu oraz firmy
SMG/KRC w październiku 2001 na 1000-osobowej, losowej reprezentatywnej próbie
dorosłych Polaków.
Badania dotyczyły skłonności Polaków do bezinteresownego świadczenia
pomocy zarówno bezpośrednio indywidualnym osobom jak i za pośrednictwem instytucji
i organizacji. Pytaliśmy zarówno o pomoc udzielaną w postaci materialnej (pieniądze i
przedmioty), jak i o poświęcony czas.
Uzyskane wyniki nie nastrajają niestety optymistycznie. Aż 90% badanych nie
jest w stanie wskazać żadnej instytucji lub organizacji, której w zeszłym roku
poświęciłoby czas. Innymi słowy, jedynie 10% respondentów było wolontariuszami1.
Brak aktualnych i rzetelnych badań w innych krajach utrudnia porównania, jednak z całą
pewnością wynik ten jest dość niski w porównaniu z innymi krajami (USA 49%, Irlandia
33%, Słowacja 19%). Jest on też niższy niż wyniki uzyskiwane w poprzednich latach
w Polsce. Szczególnemu obniżeniu uległ wskaźnik deklarowanego członkostwa w
organizacjach (obecnie wyniósł on 4,5%).
Pomoc osobom indywidualnym
W 47,7% przypadków pracy na rzecz osób indywidualnych poświęcony czas nie
przekroczył jednej godziny miesięcznie.
Najczęstszym powodem bezpośredniej pomocy osobom indywidualnym (w
postaci przekazania pieniędzy, darów rzeczowych lub czasu) jest po prostu zła sytuacja
finansowa (55%) odbiorców pomocy; jedna trzecia Polaków przeznaczyła wsparcie
specyficznie na rzecz powodzian; mniej więcej tyle samo deklaruje, że w zeszłym roku
wspierało bezpośrednio osoby chore lub niepełnosprawne, przeznaczając pieniądze na
leczenie lub rehabilitację; osobom starszym pomagało 13%.
Odsetek osób, które udzieliły w osta tn im roku p om oc y osobom
bez w zg lę du n a f orm ę i zw ią zki z odbiorc ą p om oc y )
T yp y i n d yw i d u al n yc h o d b i o r c ó w
in dy w idua ln y m
( bezp oś redn io
47,7%
p o m o c y
1. Naj b l i ż s z a r o d z i n a i k r e w n i j e d n ak n i e m i e s z k aj ą c y w s p ó l n i e z e m n ą ( n p . r o d z e ń s t w o )
13,2
2. D al s i k r e w n i i r o d z i n a
3,1
3. Pr z yj ac i e l e
8,3
1
W pytaniach zadawanych respondentom nie używaliśmy samego pojęcia „wolontariusz” i „wolontariat”
zakładając, że nie musi ono być rozumiane. Intuicje te potwierdziły się: 40% Polaków tych pojęć nie
rozumie (20% w ogóle się z nimi nie spotkało, a kolejnych 20% spotkało się, ale nie potrafiłoby wyjaśnić
ich znaczenia). Pytaliśmy respondentów o to, czy poświęcali czas (pracę), nie pobierając za to
wynagrodzenia, na rzecz wymienianych przez nas typów organizacji i instytucji. Lista możliwych typów
instytucji, w których można pracować jako wolontariusz uwzględniała kościół, związki wyznaniowe, misje,
ruchy religijne itp., partie, ugrupowania i ruchy polityczne oraz związki zawodowe.
4. O s o b y, k t ó r e r o z p o z n aj ę s p o t k ałe m ( am ) w c z e śn i e j , al e n i e s ą m o j ą r o d z i n ą an i
p r z yj ac i ó łm i ( n p . s ą s i e d z i ( )
6,9
5. O s o b y, k t ó r yc h n i e z n ałe m w c z e śn i e j , k t ó r e z w r ó c i ły s i ę z p r o śb ą o p o m o c ( n p . p r z ys z ły d o
m n i e d o d o m u , p r o s i ły n a u l i c y, z o r g an i z o w ały ap e l z p r o śb ą i d o t ar ł o n d o m n i e
25,4
6. I n n e
3,6
Wolontariat za pośrednictwem organizacji i instytucji
W Polsce działa ok. 30 000 organizacji pozarządowych. 87% z nich współpracuje
w różnym stopniu z wolontariuszami.
Statystycznie 10% Polaków deklaruje, że pracowało w zeszłym roku w
charakterze wolontariusza w instytucjach lub organizacjach.
Po w ó d z aan g aż o w an i a w o l o n t ar ys t yc z n e g o
U w aż am , ż e p o w i n n o s i ę i n n ym p o m ag ać ( m am
r e l i g i j n e l u b p o l i t yc z n e p r z e k o n an i a)
% w o l o n t ar i u s z y, k t ó r z y
tw ie rd z ą ,ż e to is to tn yp o w ó d
i c h z aan g aż o w an i a
t ak i e m o r al n e ,
84,1
S p r aw i a m i t o p r z yj e m n o ść / i n t e r e s u j ę s i ę t ym
67,8
Ni e p o t r af i ę o d m aw i ać
67,2
U w aż am , ż e j e śl i j a p o m o g ę i n n ym , t o i n n i p o m o g ą m n i e
65,6
M o i z n aj o m i i b l i s c y t e ż t o r o b i ą
54,5
C h c ę z d o b yć n o w e u m i e j ęt n o śc i , n au c z yć s i ę c z e g o ś n o w e g o
48,0
M am
22,6
d o s p łac e n i a d łu g ( k i e d yś k t o ś p o m ó g ł m n i e )
D l ac z e g o n i e an g aż o w ał s i ę Pan ( i ) w
o r g an i z ac j i an i i n s t yt u c j i
d z i ałan i a n a r z e c z ż ad n e j
M u s z ę z at r o s z c z yć s i ę p r z e d e w s z ys t k i m
o s ie b ie i ro d z in ę
%o s ó b ,k tó re tw ie rd z ą ,ż e to
is to tn yp o w ó d d lak tó re g o n ie
z o s t al i w o l o n t ar i u s z am i
70,0
Ni k t m n i e o t o n i e p r o s i ł
59,4
Ni e m am
52,7
c z as u
Ni e n ap o t k ałe m ( am ) ż ad n e j i n t e r e s u j ą c e j o f e r t y p r ac y
47,2
Ni e s ą d z ę, ż e b ym
43,6
m i ał( a) c o ś d o z ao f e r o w an i a
Ni e i n t e r e s u j ę s i ę t ym , n i g d y o t ym
S ą d z ę, ż e n i e j e s t e m
n i e m yśl ałe m ( am )
d o t e g o f i z yc z n i e z d o l n y( a)
W przeszłości miałem(am) złe doświadczenia z takim rodzaj em pracy
41,3
32,2
1 2 ,9
W zeszłym roku najwięcej wolontariuszy poświęcało czas na rzecz organizacji i
instytucji prowadzących działalność charytatywną, pomagających powodzianom,
wspierających osoby chore i nie- pełnosprawne oraz na rzecz kościoła i związków
wyznaniowych.
Na czym polegała praca wolontariuszy? Jedna trzecia wolontariuszy pracujących
za pośrednictwem organizacji lub instytucji pracowało bezpośrednio na rzecz osób
potrzebujących pomocy; 19% zbierało fundusze; 18% brało udział w przygotowywaniu
imprez, kampanii lub uroczystości; 14% wolontariuszy poświęcało swój wolny czas na
nieodpłatne uczestniczenie w pracach zarządu, rady, komitetu itp.
C h ar ak t e r p r ac y w o l o n t ar ys t yc z n e j n a r z e c z o r g an i z ac j i l u b
i n s t yt u c j i
B e z p o śr e d n i e d z i ałan i a n a r z e c z o s o b y p o t r z e b u j ą c e j
m i e s z k aj ą c e j u s i e b i e w d o m u ( r o b i e n i e z ak u p ó w , o p i e k a,
n ap r aw y, i t p .)
Z b i e r an i e p i e n i ęd z y ( c h o d z e n i e z p u s z k ą , p i s an i e ap e l i i t p .)
O r g an i z o w an i e i m p r e z , s p o t k ań , k am p an i i l u b ,
p r z yg o t o w yw an i e u r o c z ys t o śc i
n i e o d p łat n e u c z e s t n i c z e n i e w p r ac ac h z ar z ą d u / r ad y/ k o m i t e t u
O p i e k a m e d yc z n a, t e r ap e u t yc z n a, p i e l ęg n ac j a, w d o m u
d z i e n n e g o p o b yt u , s z p i t al u ; p r ac a w d o m u d z i e c k a i t p .
D o s t ar c z an i e i n f o r m ac j i ( n p . r o z l e p i an i e p l ak at ó w , r o z n o s z e n i e
u l o t e k , p r ac a p r z y t e l e f o n i e z au f an i a i t p .)
K r w i o d aw s t w o l u b g o t o w o ść d o d aw s t w a o r g an ó w
Po r ad n i c t w o , d o r ad z t w o l u b p r ac a e k s p e r c k a
Pr ac a b i u r o w a
R at o w n i c t w o – s t r aż p o ż ar n a, G O PR , W O PR
In n e
N
%w
o g ó le
% w śr ó d
w o l o n t ar i u s z y
32
3,2
31
19
1,9
18
18
1,8
17
14
1,4
14
9
0,9
8
8
0,8
8
8
6
5
5
17
0,8
0,6
0,5
0,5
1,7
7
6
4
4
16
20% Polaków zapytanych o to, czy słyszeli o Centrach Wolontariatu odpowiada
pozytywnie;
Z n aj o m o ść p o j ęc i a w o l o n t ar i at
Ni e s p o t k ał( a) s i ę Pan ( i )
T ak , al e t r u d n o Pan u ( i ) p o w i e d z i e ć , c o t e p o j ęc i a o z n ac z aj ą
T ak , s p o t k ał( a) s i ę Pan ( i ) i u m i ał( a) b y w yj aśn i ć i c h z n ac z e n i e
% b ad an yc h
20,2
19,8
60
Jedna czwarta Polaków deklaruje, że w przyszłym roku będzie w stanie poświęcić
tyle czasu ile dotychczas. 7% uważa, że będzie w stanie poświęcić więcej czasu. 63% nie
potrafi dziś określić jak będzie to wyglądało w przyszłości.
Polacy najchętniej, bo w 20% przypadków, chcieliby angażować się w
charakterze wolontariuszy w działania organizacji charytatywnych pomagających
najuboższym; 12% jeśli będzie w stanie poświęcać w przyszłości czas – chciałoby
angażować się w działalność instytucji i organizacji związanych z ochroną zdrowia i
rehabilitacją niepełnosprawnych.
I l e p i e n i ęd z y l u
o r g an i z ac j o m i
Z d e c yd o w an i e
W i ęc e j
T yl e s am o
M n ie j
Z d e c yd o w an i e
T ru d n o p o w ie d
b c z as u b ęd z i e Pan ( i ) m ó g ł p o św i ęc i ć n a p o m o c o s o b o m
i n s t yt u c j o m
w i ęc e j
lu b
m n ie j
z ie ć
Pi e n i ęd z y
%re s p .
0,6
7,4
27,4
5,8
1,5
57,3
C z as u
%re s p .
0,5
6,4
24,3
4,6
0,8
63,4
Wolontariusze w poszczególnych grupach respondentów
Jak była już o tym mowa 10% Polaków twierdzi, że w zeszłym roku pracowało w
charakterze wolontariuszy poprzez instytucje i organizacje. Poniższa tabela pokazuje jak
wartość ta zmienia się dla poszczególnych kategorii respondentów. Różnice te są dość
znaczące. Warto zwrócić uwagę na to, że udział w działaniach wolontarystycznych staje
się częstszy wraz z wiekiem, wykształceniem i dochodem respondentów.
Ś r e d n io w
U d z i e l aj ą c y p
w o l o n t ar ys t yc
p o św i ęc o n a p
i n s t yt u c j ac h i
( o s t at n i r o k )
c a łe j p o p u la c ji
10%
R e g io n P o ls k i
Po
Po
Po
Po
Po
Po
Po
ls k
ls k
ls k
ls k
ls k
ls k
ls k
o m o c y
z n e j ( c z as i p r ac a,
r ac a w
o r g an i z ac j ac h
a C e n t r al n a
aW s c h o d n ia
a Po łu d n i o w o -W s c h o d n i a
a Po łu d n i o w a
a Po łu d n i o w o -Z ac h o d n i a
a Z ac h o d n i a
a Pó łn o c n a
6,2%
8,8%
14,0%
8,5%
15,9%
12,7%
7,6%
P łe ć
M ęż c z yz n a
K o b ie ta
iek
8,0%
11,9%
y kszta łc en ie
8,1%
7,8%
10,4%
14,5%
10,1%
W
Po n i ż e j 25 l at
26-35 l at
36-45 l at
46-55 l at
Po w yż e j 55 l at
W
Po d s t aw o w e
Z aw o d o w e
Ś re d n ie
W yż s z e
Z a j ę c ie
Pr ac u j e n a s t ałe l u b d o r yw c z o
B e z ro b o tn y
E m e r yt / r e n c i s t a
U c z e ń /s tu d e n t
Ni e p r ac u j e / z aj m u j e s i ę d o m e m
U dzia ł w osta tn ic h w y bora c h p a rla m en ta rn y c h
T ak
6,5%
8,9%
10,4%
18,5%
9,6%
7,4%
13,5%
9,6%
4,3%
Ni e
13,4%
6,2%
D oc h ód
B r ak d o c h o d u
D o 400 z ł
O d 401 d o 600 z ł
O d 601 d o 1000 z ł
Po w yż e j 1000 z ł
M
W
M
ie ś
ie js c
i as t o
i as t o
ar s z
M
M
W
o w
o
p
aw
iej sc e za m
6,6%
11,8%
8,3%
10,8%
14,0%
ieszka n ia
o ść d o 50 t ys .
d 50 d o 200 t ys .
o w yż e j 200 t ys .
a
9,3%
10,5%
14,7%
7,7%
6,5%
Opinie o wolontariacie i organizacjach pozarządowych
O g ó l n e s ą d y n a t e m at f u n k c j o n o w an i a o r g an i z ac j i p o z ar z ą d o w yc h i o r g an i z ac j i
p o m o c y d l a o s ó b p o t r z e b u j ą c yc h
K aż d y c z ło w i e k m a m o r al n y o b o w i ą z e k p o m o c y t ym , k t ó r z y z n al e ź l i s i ę w
p o trz e b ie
D z i ałan i a o r g an i z ac j i s p o łe c z n yc h ( s t o w ar z ys z e ń , f u n d ac j i i t p .) s ą t e r az b ar d z
p o t r z e b n e n i ż 5 l at t e m u
O s o b y p r ac u j ą c e s p o łe c z n i e m o g ą z ao f e r o w ać c o ś, c z e g o n i e m o ż e d ać p łat n
p e rso n e l
J e ż e l i r z ą d w yw i ą z yw ałb y s i ę z e s w o i c h z ad ań , n i e b yłb y p o t r z e b n y d o d at k o w
w ys i łe k n a p r ac ę s p o łe c z n ą .
O r g an i z ac j e an g aż u j ą c e o s o b y p r ac u j ą c e s p o łe c z n i e s ą n a o g ó ł d o b r z e
z o r g an i z o w an e i f ac h o w e .
O r g an i z ac j e s p o łe c z n e ( s t o w ar z ys z e n i a, f u n d ac j e i t p .) r o z w i ą z u j ą w aż n e
p r o b l e m y s p o łe c z n e w m o i m s ą s i e d z t w i e
O r g an i z ac j e s p o łe c z n e ( s t o w ar z ys z e n i a, f u n d ac j e i t p .) m aj ą z n ac z n y w p ływ n
r o z w i ą z yw an i e w aż n yc h p r o b l e m ó w s p o łe c z n yc h
%re s p o n d e n tó w
z g ad z aj ą c yc h s i ę
z t ym s t w i e r d z e n i e m
82,4
ie j
y
y
73,5
72,5
62,8
31,2
28,7
a
28,5
Wolontariuszy i osoby nie angażujące się w pracę społeczną w wyraźny sposób
różnią opinie na temat pracy wolontarystycznej i ogólniej, obowiązku pomocy
potrzebującym. Najsilniej różnicuje te grupy osób pytanie o to, czy każdy człowiek ma
moralny obowiązek pomocy tym, którzy znaleźli się w potrzebie. Przekonanie takie
podziela 62% wolontariuszy, to jest o 24 punkty procentowe więcej niż osób, które w
ostatnim roku nie poświęcały wolnego czasu na pomoc innym. Podobnie silne wśród
wolontariuszy jest przekonanie, że praca społeczna to coś, czego nie można zastąpić
zwyczajną płatną pracą i ma ona pewną szczególną wartość (uważa tak 46%
wolontariuszy i tylko 32,3% osób nie angażujących się w wolontariat). Można więc
mówić o tym, że opinie te układają się w pewien typ postaw, który każde wyeksponować
posiadane wartości moralne, lub patrząc odwrotnie - to osoby bardziej wrażliwe na
pomoc innym takie działania podejmują.
Osoby, które poświęcały czas na dobrowolną pracę w organizacjach lub
instytucjach, doceniają ich rolę w rozwiązywaniu problemów społecznych w swoim
sąsiedztwie bardziej, niż osoby nie będące wolontariuszami (16,2% vs. 6%). Martwi
natomiast fakt, że w ogóle tak niewiele osób może mówić o ważnej roli organizacji w
swoim sąsiedztwie. Gdy chodzi wpływ organizacji na rozwiązywanie ważnych
problemów społecznych na poziomie ogólnopolskim, co 10 Polak, bez względu na
zaangażowanie społeczne, zdecydowanie zgadza się, że jest on niewielki. Temu
stwierdzeniu (o niewielkim zaangażowaniu organizacji na rozwiązywanie ważnych
problemów społecznych) zdecydowanie zaprzecza 13% wolontariuszy i 4% nie
angażujących się w wolontariat.
Gdy chodzi o jakość pracy organizacji angażujących wolontariuszy, tylko co 10
Polak, bez względu na zaangażowanie, zdecydowanie uważa, że są one często źle
zorganizowane i niefachowe. Nie zgadza się z takim stwierdzeniem, lub zdecydowanie
odrzuca ten pogląd, 53,9% wolontariuszy i 28,6% pozostałych osób.
Z opinią, że działania organizacji społecznych (stowarzyszeń, fundacji itp.) są
teraz bardziej potrzebne niż 5 lat temu, zdecydowanie zgadza się 51,5% wolontariuszy.
Łącznie nie zgadzających się i zdecydowanie odrzucających taki pogląd jest zaledwie
4,9% Polaków. Zatem wszyscy pozostali, wyjąwszy niewielką grupę nie mających w tej
sprawie zdania, w różnym stopniu widzi coraz większą rolę i potrzebę działań organizacji
pozarządowych.
Justyna Dąbrowska, Kuba Wygnański - Stowarzyszenie KLON/JAWOR,
Organizacje otwierają drzwi
RAPORT Z BADAŃ SONDAŻOWYCH
Na przełomie marca i kwietnia 2001 roku Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu
rozesłało wśród organizacji zatrudniających wolontariuszy krótką ankietę. Problematyką
ankiety były etyczne uwarunkowania pracy woluntarystycznej. Badania nie spełniają
metodologicznych zaleceń doboru próby. Nie można ich więc potraktować jako badań
statystycznie reprezentatywnych. Z drugiej strony w sondażu wzięła udział na tyle duża i
zróżnicowana grupa organizacji i instytucji, że jego wyniki mogą być symptomatyczne
dla całego środowiska. Dlatego sondaż ten warto potraktować jako ważny przyczynek do
dyskusji na temat norm regulujących stosunki między wolontariuszami a
współpracującymi z nimi organizacjami.
W sondażu udział wzięły 52 organizacje i instytucje z całego kraju. Większość z
nich (33) została powołana lub reaktywowana po 1989 roku. Jako dziedzinę swej
aktywności (możliwych było kilka wskazań) podają najczęściej pomoc społeczną i
działalność charytatywną (31), następnie oświatę, edukację i wychowanie (24). Nieco
mniej zajmuje się ochroną zdrowia, rehabilitacją (15), prawami człowieka, ochroną
mniejszości, równością szans (10), rozwojem regionalnym, lokalnym (10), sportem,
rekreacją, turystyką (9) oraz ekologią i ochroną środowiska (8). 5 organizacji wymieniało
inne pola aktywności, jak ochrona praw zwierząt, media, promocja kultury, poradnictwo
obywatelskie.
Zasięg działania organizacji jest najczęściej regionalny: pod tym pojęciem należy
rozumieć teren byłych lub obecnych województw (22 wskazania). 17 organizacji jako
obszar działania podaje powiat, gminę, miasto bądź dzielnicę, 12 – cały kraj, a jedna –
wręcz cały świat. Liczba zatrudnianych na stałe wolontariuszy w większości przypadków
nie przekracza 20 osób (36 wskazań), a w 26 przypadkach jest to poniżej 10
wolontariuszy. Z drugiej strony niektóre organizacje są w stanie zmobilizować nawet
dziesiątki tysięcy wolontariuszy. Co ciekawe, nie istnieje wyraźna zbieżność pomiędzy
obszarem działalności organizacji a liczbą zatrudnianych wolontariuszy. Należy się
domyślać, że mamy tu do czynienia z odmiennym potraktowaniem pojęć „organizacja“ i
„instytucja“ w obu odpowiedziach. W pierwszym przypadku respondenci mogli rozumieć
reprezentowaną przez siebie organizację jako całość i z tego punktu widzenia określali
obszar jej działania, gdy w następnym przypadku podawali liczbę wolontariuszy
pracującą w lokalnym oddziale organizacji.
Pierwsza część ankiety dotyczyła sytuacji i roli wolontariusza w organizacji z
punktu widzenia respondentów (czyli przedstawicieli organizacji współpracujących z
wolontariuszami), druga część ankiety odnosiła się do postulowanych zasad współpracy
organizacji z wolontariuszem, a trzecia zawierała pytania o konkretną współpracę
organizacji reprezentowanej przez respondenta z wolontariuszami.
Większość respondentów uważa, że polskie organizacje i instytucje informują
wolontariuszy o celach organizacji i szerszym kontekście pracy wolontariusza,
powierzają wolontariuszom prace, które odpowiadają ich kompetencjom, biorą
odpowiedzialność za działania wolontariuszy wykonywane w ramach ich pracy w
organizacji, oraz że nie obejmują wolontariuszy ubezpieczeniem. Duża grupa
respondentów zgodna jest też co do tego, że organizacje ustalają zakresy obowiązków i
godziny pracy wolontariuszy, dopuszczają wolontariuszy do podejmowania decyzji
dotyczących obszaru ich pracy, wyznaczają stałą osobę do kontaktów z wolontariuszami
(koordynatora), a także, że nie wyznaczają wolontariuszom prac, które wykonują
pracownicy etatowi. Najbardziej podzielone opinie dotyczyły pytania o zwrot
ponoszonych przez wolontariuszy kosztów: 27 respondentów stwierdziło, że organizacje
zwracają wolontariuszom koszty, natomiast 25, że nie.
Respondenci są niemal w 100% przekonani, że organizacje współ-pracujące z
wolontariuszami powinny informować ich o celach organizacji i szerszym kontekście
pracy (nikt nie uważa, że jest to niepotrzebne), wyznaczać koordynatora do kontaktów z
wolontariuszami oraz brać odpowiedzialność za działania wolontariuszy w ramach
organizacji (po jednym wskazaniu „nie, to niepotrzebne“). Istnieje również duża
zgodność co do tego, że organizacje powinny: ustalać zakres obowiązków wolontariuszy
i godziny ich pracy (34 wskazania „tak, zawsze“ i 17 „raczej tak, w miarę możliwości“),
powierzać wolontariuszom prace, które odpowiadają ich kompetencjom (odpowiednio 28
i 24), zwracać wolontariuszom ponoszone przez nich koszty (24 i 26), dopuszczać
wolontariuszy do podejmowania decyzji dotyczących obszaru ich pracy (24 i 25), objąć
wolontariuszy ubezpieczeniem (22 i 26) oraz, że wolontariusze nie powinni wykonywać
prac, które wykonują pracownicy etatowi (31 respondentów uważa, że jest to
niepotrzebne).
Niemal wszyscy respondenci deklarują, że ich organizacje wspierają
wolontariuszy. Wsparcie to może przybierać różne formy. Niekiedy deklarowana pomoc
obejmuje rozmowę, poradę, pomoc psychologiczną, a także bezpłatny udział w
szkoleniach, wyjazdach i obozach oraz konferencjach. Jedna z organizacji pomaga swoim
wolontariuszom znaleźć pracę, inna wspiera realizację ich projektów. Wolontariusze
mogą również liczyć na otrzymanie referencji czy rekomendacji od organizacji, w której
pracowali. Można więc stwierdzić, że organizacje te starają się wspomóc wolontariuszy
w wejściu lub zajęciu lepszej pozycji na rynku pracy. Niektóre organizacje wręczają
swoim wolontariuszom upominki, listy pochwalne czy listy gratulacyjne. Jako wspieranie
wolontariuszy respondenci wymieniają także zwrot ponoszonych przez nich kosztów, np.
dojazdu, ubezpieczenia, czy przyznawanie deputatu żywnościowego.
Organizacje starają się poznawać oczekiwania swoich wolontariuszy, gdyż, jak
słusznie podkreślają respondenci, pomaga to znaleźć bardziej odpowiadające
wolontariuszowi zajęcie oraz zwiększa motywację do pracy. Jak zauważa jeden z
respondentów: „na skutek rozpoznania oczekiwań przydzielamy im pracę adekwatną do
możliwości i chęci, co przekłada się na lepszą atmosferę pracy i jej organizację“ (resp.
33). Opinie wolontariuszy mogą być wręcz bodźcem dla lepszego działania organizacji:
„ciekawe pomysły wolontariuszy są wykorzystywane w działalności instytucji“ resp. 46;
„pod wpływem sugestii projekty, w których uczestniczą są modyfikowane bądź też
powstają nowe, które tworzą sami wolontariusze“ (resp.42). Natomiast jeden z kilku
respondentów, którzy byli przeciwnego zdania uzasadniał swoją opinię tym, że kontakt
jego organizacji z wolontariuszami jest „dorywczy“ (resp.29), a więc rozpoznanie
zainteresowań i oczekiwań wolontariusza jest bez znaczenia.
Większość respondentów uważa, że normy i zasady w takim samym stopniu
obowiązują wolontariuszy, jak i pracowników etatowych. Odpowiedzi wskazywały
jednak na to, respondenci niejednakowo rozumieli pytanie. Można przypuszczać, że
niektórzy z nich traktowali „normy i zasady“ jako dyscyplinę pracy, czy też szerzej,
etykę pracy, która powinna być taka sama dla wolontariuszy i pracowników. Inni
natomiast wskazywali na różnice formalne pomiędzy pracą wolontariusza a pracownika
etatowego, takie jak czas pracy, mniejszą dyspozycyjność wolontariuszy, brak
odpowiedzialności materialnej wolontariusza za wykonywaną pracę, niekiedy mniejsze
kompetencje i, co za tym idzie, mniejsze obowiązki powierzane wolontariuszom.
Niektórzy respondenci wskazywali na to, że wolontariusze są traktowani „ulgowo“ (resp.
18). Takie podejście łączy się negatywnie z etyką pracy wolontariusza, z mniejszymi
oczekiwaniami wobec wolontariuszy i z niższymi standardami ich pracy. Tak być
oczywiście nie musi i nie powinno. W większość ci respondenci, którzy dostrzegają
różnice pomiędzy pracą wolontariusza i pracownika etatowego, jednocześnie je
akceptują. Można więc mieć nadzieję, że różnice te nie dotyczą niższej jakości pracy
wolontariusza, ale jej formalnych aspektów.
Ostatnie pytanie, jakie zadano respondentom, dotyczyło takich dziedzin
działalności, do których organizacja nie skierowałaby wolontariusza. Niemal połowa
respondentów wskazała, że nie ma takich dziedzin. Jest to tym bardziej zrozumiałe, że
niektóre z organizacji bazują na pracy wolontarystycznej i nie zatrudniają pracowników
etatowych. Z drugiej strony wiele organizacji wskazuje na specyficzne zajęcia, których
nie powierza wolontariuszom. Część z nich dotyczy wymaganego doświadczenia i
kompetencji, np. medycznych czy psychologicznych, ale także spraw związanych z
kierowaniem organizacją, finansami i kadrami.
Wydaje się, że organizacje i instytucje współpracujące z wolontariuszami
respektują wiele wynikających z dobrej woli zasad tej współpracy. Należą do nich:
informowanie o celach organizacji i szerszym kontekście pracy wolontariusza, ustalanie
zakresu obowiązków i godzin pracy wolontariusza, powierzanie wolontariuszom prac
odpowiadających ich kompetencjom, wyznaczanie koordynatora do kontaktów z
wolontariuszami oraz branie odpowiedzialności za działania wolontariuszy
podejmowanie w ramach organizacji. Jeśli dodamy do tego deklarowane wsparcie
udzielane wolontariuszom, to może to oznaczać, że indagowane organizacje starają się
stworzyć przyjazne środowisko pracy wolontariusza. Można więc oczekiwać, że praca
woluntarystyczna będzie tam dobrze wykorzystana, również z pożytkiem dla
wolontariusza, jego potrzeb i aspiracji. Pewne wątpliwości budziło pytanie o
dopuszczenie wolontariuszy do podejmowania decyzji dotyczących obszaru ich pracy.
Z dalszych odpowiedzi może wynikać, że niektóre realizowane przez organizację
zadania wymagają dużego doświadczenia bądź też innych specyficznych kompetencji,
które nie wszyscy wolontariusze posiadają. Stąd też ich działania muszą podlegać
większej kontroli ze strony organizacji; niektóre organizacje dopuszczają większą
samodzielność wolontariuszy legitymujących się wyższym stażem lub też szkoleniami.
Najwięcej odpowiedzi negatywnych związanych było z pytaniami dotyczącymi
ubezpieczania wolontariuszy oraz zwracania im kosztów ponoszonych w pracy
woluntarystycznej. Wprawdzie przeważająca grupa respondentów jest zdania, że
organizacje powinny przynajmniej w miarę możliwości objąć wolontariuszy
ubezpieczeniem oraz zwracać im koszty, jednak w praktyce niemal połowa uważa, że
koszty te nie są zwracane, i ponad 80%, że wolontariuszy nie obejmuje się
ubezpieczeniem. Niektóre organizacje wymieniają zwrot kosztów (np. za bilety) jako
wsparcie wolontariusza, a więc traktują to jako dobrowolną działalność organizacji na
rzecz wolontariusza, czy inaczej: ofiarowanie mu czegoś „ekstra“, czego w gruncie
rzeczy oczekiwać nie powinien. Może to oznaczać, że największe trudności związane są
z respektowaniem takich zasad, które wymagają od organizacji pewnego minimalnego
zaangażowania finansowego.
Idąc tym tropem można zadać sobie pytanie, czy wolontariusze nie są przez
organizacje traktowani jako tania siła robocza i zatrudniani wówczas, gdy nie ma
pieniędzy na pracowników etatowych. Na podstawie przeprowadzonych badań nie można
jednoznacznie ani potwierdzić tej tezy, ani jej zaprzeczyć. 33 respondentów uważa, że
wolontariuszom nie zleca się prac, które wykonują pracownicy etatowi. Jednocześnie 21
respondentów uważa, że wolontariuszom powinno się zawsze lub w miarę możliwości
zlecać prace wykonywane przez pracowników etatowych. Takie wyniki mogą być
skutkiem pewnego nieporozumienia. Gdy większości respondentów powierzanie
wolontariuszowi pracy, którą kto inny robi za pieniądze, wydaje się niepotrzebne, inni
mogą uważać, że świadczy to o poważnym traktowaniu wolontariusza – o traktowaniu go
na takich samych prawach jak pracownika etatowego. Należałoby więc dopytać, jak
respondenci interpretują to pytanie.
Podsumowując można stwierdzić, że istnieje duża zgodność na zaproponowane
respondentom postulaty dotyczące uregulowania pracy wolontarystycznej. Wydaje się, że
wiele z nich jest już w praktyce respektowanych. Dotyczy to zwłaszcza dostosowania
czasu, obowiązków i zajęć do możliwości i kompetencji wolontariusza. Wiele organizacji
stara się stworzyć wolontariuszom przyjazne środowisko pracy. Wiele, poprzez
organizowane kursy, szkolenia i warsztaty umożliwia podnoszenie kwalifikacji
wolontariuszy również z punktu widzenia ich kariery zawodowej. Większość
respondentów uważa również, że organizacje powinny zwracać wolontariuszom
ponoszone przez nich koszty, ubezpieczać ich, a także nie powinny zlecać im takich prac,
które wykonują pracownicy etatowi.
W praktyce bywa jednak inaczej. Wydaje się, że postulaty dotyczące finansowego
wspierania działań wolontariuszy mogą napotkać największe trudności w realizacji.
Drugi problem wiąże się z etyką pracy wolontariusza. Zarówno w interesie
wolontariuszy, jak i organizacji, które z nimi współpracują nie powinno się traktować
pracy wolontariusza „ulgowo“ pod względem dyscypliny pracy, obowiązkowości,
odpowiedzialności, etc. Jest to praca inna, ale w żadnym wypadku gorsza.
Na koniec warto podkreślić, że pewnym milczącym założeniem badań było, iż
etyka organizacji przyjaznej wolontariuszom jest jedna, niezależnie od rodzaju instytucji,
jej wielkości, profilu i zasięgu działania. Jak się wydaje, niniejszy sondaż potwierdza to
założenie, jednak dokładniejsze zbadanie te- go problemu wymagałoby pogłębionej
analizy w oparciu o szersze badania.
Tabela 1
O r g an i z ac j a
O d k i e d y d z i ała
Z as i ęg t e r yt o r i al n y
L i c z b a w o l o n t ar i u s z y
1
1996
r e g i o n al n y
o d 8 d o 1200
2
1992
g m in a
6
3
1998
m i as t o
10
4
1991
Po l s k a
40
5
1994
p o w i at
10
6
1991
Po l s k a
12
7
8
1997
1992
Po l s k a
r e g i o n al n y
o k . 20
5
9
1999
m i as t o
o d 3d o 5
10
1993
r e g i o n al n y
o d 15 d o 30
11
1997
Po l s k a
o d 10 d o 300
12
13
1995
1993
Po l s k a
r e g i o n al n y
8
1
14
1996
r e g i o n al n y
5
15
1995
m i as t o
10
16
1999
o s ie d le
13
17
1957
r e g i o n al n y
28
18
19
1976
1998
p o w i at
d z ie ln ic a
40
23
20
1998
r e g i o n al n y
11
21
1994
r e g i o n al n y
20
22
1999
r e g i o n al n y
12
23
24
l at a 30-t e X X w .
1995
r e g i o n al n y
m i as t o
?
8
25
1999
d z ie ln ic a
5
26
1996
r e g i o n al n y
12
27
1995
d z ie ln ic a
o d 6 d o 25
28
29
1990
o k . 1960
m i as t o i j e g o o k o l i c e
r e g i o n al n y
5
?
30
1998
r e g i o n al n y
5
31
1919
r e g i o n al n y
315
32
1918
m i as t o i j e g o o k o l i c e
124
33
p o ł. l at 80-t yc h
c ały św i at
10
34
35
1999
1992
r e g i o n al n y
r e g i o n al n y
2
o d 10 d o 50
36
1997
Po l s k a
o d 12 d o 120
37
1993
g m in a
15
38
1996
r e g i o n al n y
?
39
40
1995
1919
g m in a
Po l s k a
50
o k . 700 000
41
1989
Po l s k a
30 000
42
1995
r e g i o n al n y
o d 10 d o 15
43
1911
r e g i o n al n y
1137
44
45
1992
2000
m i as t o
r e g i o n al n y
40
3
46
1989
Po l s k a
50 000
47
1995
r e g i o n al n y
10
48
1998
Po l s k a
8
49
2000
p o w i at
9
50
1997
r e g i o n al n y
30
51
1999
Po l s k a
6
52
1999
Po l s k a
4
Ad. Tabela 1
a. Kolejność organizacji jest przypadkowa.
b. W kilku przypadkach rocznik, od którego działa organizacja jest datą jej
reaktywowania, lub istnienia w obecnej formie.
c. Zasięg regionalny oznacza byłe lub obecne województwo, ewentualnie część Polski.
d. Liczba wolontariuszy, którą następnie potraktowałam jako podstawową dla danej
organizacji, to liczba minimalna; uzasadniają to komentarze respondentów („na stałe“ vs
„okazjonalnie“).
Tabela 2
1.
L p .
1.1
1.2
1.3
1.4
1.5
1.6
1.7
1.8
1.9
C z y w g p ań s t w a p o l s k i e o r g an i z ac j e p o z ar z ą d o w e i i n s t yt u c j e w s p ó łp r ac u j ą c e z w o l o n t ar i u s z am i
T A K
NI E
I n f o r m u j ą w o l o n t ar i u s z y o c e l ac h o r g an i z ac j i i s z e r s z ym
49
3
k o n t e k śc i e p r ac y, k t ó r ą w o l o n t ar i u s z e w yk o n u j ą
U s t al aj ą z ak r e s y o b o w i ą z k ó w i g o d z i n y p r ac y w o l o n t ar i u s z y
39
13
Po w i e r z aj ą w o l o n t ar i u s z o m p r ac e , k t ó r e o d p o w i ad aj ą i c h
43
9
k o m p e te n c jo m
Z l e c aj ą w o l o n t ar i u s z o m p r ac e , k t ó r e w yk o n u j ą p r ac o w n i c y
19
33
e t at o w i
Po d e j m o w an i a d e c yz j i d o t yc z ą c yc h o b s z ar u i c h p r ac y
35
17
Z w r ac aj ą w o l o n t ar i u s z o m p o n o s z o n e p r z e z n i c h k o s z t y
27
25
W yz n ac z aj ą s t ałą o s o b ę d o k o n t ak t ó w z w o l o n t ar i u s z am i
37
15
( k o o r d yn at o r a)
O b e j m u j ą w o l o n t ar i u s z y u b e z p i e c z e n i e m
9
43
B i o r ą o d p o w i e d z i al n o ść z a d z i ałan i a w o l o n t ar i u s z y
46
6
w yk o n yw an e w r am ac h i c h p r ac y w o r g an i z ac j i
Tabela 3
2
Prosimy zaznaczyć, czy wg państwa organizacje pozarządowe i instytucje
współpracujące z wolontariuszami powinny:
Lp.
Tak,
Raczej
Nie, to
zawsze
tak,
niepow miarę trzebne
możliwości
2.1 Informować wolontariuszy o celach organizacji i
44
8
0
szerszym kontekście pracy, którą wykonują
2.2
2.3
2.4
2.5
2.6
U s t al ać z ak r e s o b o w i ą z
Po w i e r z ać p r ac e , k t ó r e
w o l o n t ar i u s z y
Z l e c ać w o l o n t ar i u s z o m
e t at o w i
D o p u s z c z ać w o l o n t ar i u
d o t yc z ą c yc h o b s z ar u i c
Z w r ac ać w o l o n t ar i u s z o
k ó w w o l o n t ar i u s z y i g o d z i n y i c h p r ac y
o d p o w i ad aj ą k o m p e t e n c j o m
34
28
17
24
1
0
p r ac e , k t ó r e w yk o n u j ą p r ac o w n i c y
2
19
31
s z y d o p o d e j m o w an i a d e c yz j i
h p r ac y
m k o s z typ o n o s z o n e p rz e z n ic h w
24
25
3
24
26
2
c z as i e
2.7
2.8
2.9
p r ac y w o l o n t ar ys t yc z n e j
yz n ac z ać s t ałą o s o b ę d o k o n t ak t ó w z w o l o n t ar i u s z am i
( k o o r d yn at o r a)
O b j ą ć w o l o n t ar i u s z y u b e z p i e c z e n i e m
B r ać o d p o w i e d z i al n o ść z a d z i ałan i a w o l o n t ar i u s z y w yk o n yw an e
w r am ac h i c h p r ac y
W
41
10
1
22
40
26
11
4
1
Opracowanie: Katarzyna Pisarzewska, socjolog, wolontariuszka Centrum Wolontariatu
w Warszawie
Organizacja przyjazna wolontariuszom
Dla wielu z nas często największym dylematem w pracy z wolontariuszami jest brak
czytelnych i jednoznacznych zapisów prawnych regulujących tę działalność.
Niejednokrotnie zapominamy o szalenie istotnym fakcie, że to od naszej osobistej
postawy, naszego zaangażowania zależy udana współpraca z ochotnikami. Jakże często
zapominamy lub nie zdajemy sobie sprawy, że to my, członkowie organizacji
pozarządowych powinniśmy kreować reguły warunkujące efektywną współpracę z
wolontariuszami, reguły które oczywiście powinny być wsparte rozsądnymi
uregulowaniami prawnymi.
Nawet najbardziej liberalny zapis prawny nie da gwarancji, że wolontariusz
pracujący na rzecz danej organizacji będzie oddany, zaangażowany i chętny do pracy w
niej. Same przepisy nie spowodują, że ochotnicy będą chętnie ją podejmowali, jeśli nie
będzie sprzyjającej atmosfery
i dobrego klimatu do współpracy z ochotnikami. Często powtarza się, że to ludzie
stanowią organizację, to ludzie, a nie paragrafy i regulaminy są gwarantem sprawności
działania instytucji. Ta sama zasada dotyczy wolontariatu.
To pracownicy, osoby związane z organizacją będą mieli zasadniczy wpływ na
kształtowanie współpracy z ochotnikami, na budowanie relacji zachodzących między
pracownikami a wolontariuszami. Przepisy i akty prawne nie powinny zwalniać nikogo
od odpowiedzialności, za budowanie środowiska przychylnego ochotnikom w danej
instytucji – odpowiedzialności za kształtowanie organizacji przyjaznej wolontariuszom.
Kilka lat działalności Centrów Wolontariatu, doświadczenia wielu organizacji
pozarządowych korzystających z pomocy ochotników wyraźnie wskazują na nowe
wyzwanie które rysuje się przed instytucjami korzystającymi z pomocy wolontariuszy.
Nie boję się twierdzić, że obecnie stoimy przed pytaniem w jaki sposób tworzyć
środowisko i warunki pracy dla wolontariuszy aby zachęcały one ich ciągłej współpracy
z nami.
Jeszcze kilka lat temu wiele energii wkładaliśmy w to aby przekonywać ludzi, że
warto włączyć się w ten typ działalności, że warto być wolontariuszem, wskazywaliśmy
miejsca gdzie taką pomoc można zaoferować jak zacząć współpracę. Dziś akcent
przełożyć powinniśmy na uświadamianie organizacjom jak kształtować warunki i
środowisko pracy przyjazne wolontariuszom, jak postępować aby zatrzymać ich u siebie.
To nie-bezpieczeństwo utraty wolontariusza nie wynika z faktu, że gaśnie w ludziach
chęć pomagania i angażowani się w działalność społeczną. Wynika ona z większej
konkurencyjności wśród ofert pracy dla wolontariuszy. Postrzegam to analogicznie w
stosunku do rynku pracy (w warunkach prawidłowego jego rozwoju i funkcjonowania
bez patologicznego zjawiska jakim jest kilkunastoprocentowe bezrobocie), a mianowicie
pracę podejmuje się tam gdzie oferowane są korzystniejsze warunki. I to bynajmniej nie
tylko płacowe ale również samo rozwoju, podnoszenia kwalifikacji, lepsza współpraca i
stosunki panujące w zespole. Te elementy są również ważne dla wolontariuszy.
Rozwijający się „rynek pracy“ dla wolontariuszy powoduje, że pojawiają się przed nimi
nowe możliwości, jest więcej coraz to ciekawszych ofert, mogą angażować się w prace w
nowych obszarach życia społecznego. Aby pozyskać i utrzymać najlepszych
wolontariuszy należy stworzyć im odpowiednie warunki do współpracy.
Cóż zatem powinniśmy zaoferować „tym nowym“, w jaki sposób przygotować
pracowników do współdziałania z nowymi partnerami, wreszcie jak przygotować miejsce
pracy dla ochotników? Te kwestie bardzo często nie są podejmowane w ogóle lub, jeśli
już, to w ograniczonym zakresie, dziś nabierają szczególnego znaczenia. Jakie czynniki
są lub powinny być wyznacznikiem organizacji przyjaznej wolontariuszom.
Pracując na co dzień w Centrum Wolontariatu, stykając się z wieloma
wolontariuszami, organizując prace grup wolontariuszy w różnych środowiskach
lansujemy pogląd iż traktowanie wolontariusza i pracownika etatowego nie powinno się
różnić. Począwszy od rekrutacji poprzez przygotowywanie zakresu obowiązków i
stanowiska pracy, egzekwowanie jej efektów, wspieranie i nagradzanie a kończąc na
rozstaniu z wolontariuszem te sama zasady powinny dotyczyć wolontariusza jak i
pracownika etatowego. Wyjątek stanowi oczywiście wynagrodzenie, które w stosunku do
pracownika ma formę wynagrodzenia finansowego czego nie przewidujemy dla
wolontariusza. Nie oznacza to, że wolontariusz pracuje za darmo. O nie! On też czerpie
korzyści ze swojej bezpłatnej i dobrowolnej służby – korzyści te to zaspakajanie swoich
indywidualnych potrzeb.
Myśląc o tworzeniu organizacji przyjaznej wolontariuszom, powinniśmy
przestrzegać kilku podstawowych zasad organizowania i rozwijania współ-pracy z
ochotnikami. Z punktu widzenia organizacji, zasady te warunkują efektywną współpracę
z wolontariuszami. Są również niezbędne, aby wolontariusze mieli świadomość, że ich
praca jest dobrze zorganizowana, a ich zaangażowanie jest należycie wykorzystywane i
przynosi określone efekty.
Oto podstawowe elementy warunkujące efektywną współpracę z ochotnikami,
która będzie sprzyjać kształtowaniu organizacji przyjaznej wolontariuszom:
Potrzeby organizacji
Niezwykle ważny jest fakt, że to potrzeby organizacji decydują o tym, jakiego
wolontariusza chce ona przyjąć. Decydując się na współprace
z wolontariuszami, określmy, jaką potrzebę będzie realizował jeden, dosłownie: jeden
wolontariusz (bądź kilku wykonujących identyczną funkcję). Bardzo często popełnianym
błędem jest nie uświadamianie sobie własnych potrzeb, nie przelewanie ich na papier i
ufność w nieomylność naszego instynktu, który przy rekrutacji konkretnego kandydata
podpowie, gdzie najlepiej możemy go wykorzystać. Taki nieprzemyślany z naszej strony
krok najczęściej kończy się na wyznaczeniu pracy „na odczepne“ – mało atrakcyjnej i
takiej, którą każdy może wykonywać.
Koordynacja programu wolontarystycznego
Ważną, a często niedocenianą, jest rola koordynatora pracy wolontariuszy. Na
osobie pełniącej tę funkcję spoczywa obowiązek „opiekowania się“ wolontariuszami w
danej organizacji. To koordynator odpowiedzialny jest za dobór wolontariuszy do
pełnionych ról, organizowanie im pracy, dbanie o ich rozwój. Rolą koordynatora jest
nagradzanie wolontariuszy jak również rozwiązywanie konfliktów, których są stroną.
Aby praca koordynatora przynosiła pożądany efekt musi on chcieć pełnić funkcję
koordynatora pracy wolontariuszy, lubić i chcieć pracować z ludźmi, mieć predyspozycje
do kierowania ludźmi oraz dysponować czasem aby ją wykonywać.
Rekrutacja wolontariuszy
Zanim organizacja rozpocznie poszukiwanie wolontariusza powinna pomyśleć co
może precyzyjnie zaoferować. Może to być np. miła atmosfera,
prestiż lub
doświadczenie zawodowe. Kiedy organizacja ma pełne rozumienie jej potrzeb, rodzaju
osoby której szuka, jakie przewiduje szkolenie, przygotowanie i nagradzanie danej osoby
może zacząć myśleć o tym, jak zacząć szukać odpowiedniego wolontariusza.
Do poszukiwania wolontariuszy możemy użyć różnych metod:
– rozmawiajmy z przyjaciółmi;
– znajomymi oraz przyjaciółmi przyjaciół;
– apelujmy – udzielając wywiadów;
– wywieszając plakaty;
– biorąc udział w spotkaniach wyselekcjonowanych grup.
Przeprowadzenie rozmowy kwalifikacyjnej
Z wolontariuszem, który zdecydował się podjąć współpracę z naszą organizacją
powinna być przeprowadzona rozmowa kwalifikacyjna. W jej czasie powinny zostać
przedyskutowane wzajemne oczekiwania i zadania do wykonania.
Dlatego też im precyzyjniej ustalimy obopólne oczekiwania, tym bardziej
zmniejszamy szansę wzajemnych późniejszych rozczarowań. W związku z tym oprócz
omówienia charakteru pracy oraz czasu, który trzeba poświęcić na jej wykonanie,
niezwykle istotną kwestią jest wprowadzenie wolontariusza w świat obowiązujących w
naszej organizacji norm oraz wysłuchanie oczekiwań, jakie taka osoba wnosi. W relacji
organizacja – wolontariusz najważniejszym elementem w czasie rozmowy
kwalifikacyjnej jest element wzajemnych zobowiązań, na jakie obie strony się decydują.
Ze strony organizacji, gdyż przyjmuje nowego pełnoprawnego członka swojego zespołu
z wszelkimi obowiązkami i uprawnieniami. Ze strony kandydata, bo będzie przestrzegał
norm i zasad obowiązujących w danej organizacji.
Zakres obowiązków wolontariusza
Kiedy wolontariusz pomyślnie przejdzie etap rekrutacji należy sprecyzować, co
będzie wykonywać oraz jak będzie to robił. Musimy też ustalić dokładne ramy czasowe,
w których jego praca jest u nas potrzebna i możliwa. Nic tak nie dezorganizuje pracy w
zespole jak nieświadomość, kto za co odpowiada i jaki jest zakres jednostkowych
uprawnień. Wolontariusz musi dokładnie wiedzieć, jaki jest zakres jego kompetencji i
mieć świadomość kompetencji innych. Brak jasności, kto za co odpowiada, wprowadza
chaos i często prowadzi do konfliktów i nieporozumień.
Przygotowanie wolontariusza do pracy
Kluczem do stałej współpracy z wolontariuszem jest związanie go z misją naszej
organizacji i jej celami. To waga problemów, które organizacja próbuje rozwiązać,
wartości, które uznaje i wyznaczone cele mobilizują jej członków do pracy. Trudno sobie
wyobrazić, by ludzie pracujący w jakiejś instytucji wolontarystycznie, wiązali się z nią na
dłużej, jeśli nie będą widzieć głębokiego sensu w tym, co robią. Ten sens nadaje misja,
której organizacja służy. Jeśli idee, które organizacja głosi, starając się zachęcić
wolontariuszy do pracy, są inne od tych, którymi kieruje się w rzeczywistości, trudno jest
zatrzymać wolontariuszy. Zwłaszcza oni chcą czuć, że uczestniczą w czymś społecznie
ważnym, że wspólnie z płatnym personelem stanowią jedność
w dążeniu do wspólnych celów.
Wprowadzenie i przeszkolenie wolontariusza
Ważne jest, abyśmy jako organizacja zadbali o właściwe wprowadzenie
wolontariusza w szczegóły pracy, którą ma u nas wykonywać. Ważne jest również, aby
zadbać o klimat i kolejność przybliżania nowych zadań.
W naszym wprowadzeniu powinniśmy przechodzić od ogółu, czyli informacji –
czemu służy cała organizacja, do szczegółu – roli poszczególnych działów czy
programów, tak by umiejscowić wolontariusza jako nowego współpracownika. Należy
więc zacząć od oprowadzania wolontariusza po całej organizacji, przybliżając jej cele i
działania. Musimy również przestawić wszystkich bezpośrednio pracujących z
wolontariuszem pracowników i zapoznać ich z nowym członkiem zespołu. Ten
symboliczny akt wprowadzenia ma wiele ważnych funkcji. Mówi on wolontariuszowi:
Zobacz, traktujemy Cię poważnie jako pełnoprawnego członka naszej organizacji, od
teraz jesteś jednym z nas. Zadbanie o przyjazny klimat wprowadzenia otwiera furtkę do
przyszłej współpracy. Nie zróbmy błędu polegającego na tym, że poinformujemy
wolontariusza jedynie o charakterze i za-kresie jego pracy. W takiej sytuacji może się
poczuć jak niepełnowartościowy członek naszej grupy i jako ktoś, kto nie zasługuje na
przyjazne przyjęcie.
Po zapoznaniu się z organizacją jako całością należy przystąpić do precyzyjnego
objaśnienia charakteru pracy oraz zaplanowania szkoleń nowej osoby. Sam charakter
okresu przygotowawczego jest zdeterminowany przez typ zadań dla niego
przeznaczonych. Jeśli są one proste i nieskomplikowane, to można oczywiście poświęcić
mniej pracy na przyuczenie. Ale są również funkcje, które wymagają długiego okresu
przygotowania Szczególnie na początku – kiedy wolontariusz nie czuje się pewnie w
tym, co robi – potrzebne jest pomoc ze strony koordynatora. To on po winien się
troszczyć o przygotowanie dla wolontariusza miejsca pracy, pokazanie mu wszelkich
potrzebnych sprzętów i utrzymywanie z nim stałego kontaktu.
Okres próbny wolontariusza
Takim istotnym do ustalenia elementem powinien być okres przygotowawczy, a
zarazem próbny dla obu stron, po upływie którego każda z nich bez urazy może się
wycofać. Daje to szansę wzajemnego poznania się i nie wytwarza poczucia skrępowania,
jeśli ktoś chce zrezygnować.
Wspieranie i nadzorowanie pracy wolontariusza
Niezwykle istotna w pracy koordynatora jest funkcja wspierająca. Powinien on
być dobrym duchem dla wolontariuszy. Każdorazowo, kiedy zajdzie taka potrzeba,
powinien być dla nich oparciem – szczególnie, gdy coś im się nie uda. Dlatego tak ważny
jest stały kontakt – mogą to być spotkania indywidualne, zaś przynajmniej raz w
tygodniu lub raz na dwa tygodnie powinno odbyć się spotkanie całej grupy
wolontariuszy. Jeśli potrafimy stworzyć atmosferę zaufania i otwartości, wolontariusze
będą czuli się dobrze i bezpiecznie w naszej organizacji. Stała łączność i otwarty
charakter kontaktów zapobiegają sytuacji, w której nagle, z niewiadomego powodu
wolontariusze od nas odchodzą.
Wolontariusz a personel płatny
Nie zawsze praca wolontariuszy i atmosfera wokół nich jest sprzyjająca.
Koordynator musi zadbać, aby personel płatny zrozumiał i docenił specyfikę ich pracy.
Do jego roli należy przeciwdziałanie wszelkim przejawom lekceważenia takich
pracowników. Dlatego funkcją koordynatora jest utrzymywanie stałej łączności nie tylko
z wolontariuszami, lecz również z personelem płatnym oraz łagodzenie napięć, o ile takie
zaistnieją. Koordynator powinien promować stosunki partnerskie pomiędzy
wolontariuszami a personelem płatnym. Pracownik wolontariusz powinien być
przedstawiony najważniejszym ludziom w organizacji, zapraszany na spotkania
personelu, informowany o polityce organizacji. Indywidualne predyspozycje,
umiejętności, wrażliwość i ograniczenia wolontariuszy nie powinny być ignorowane.
Nagradzanie wolontariuszy
Organizacja musi myśleć na temat metod nagradzania wolontariuszy za ich pracę.
opracowanie systemu nagradzania wolontariuszy. Bardzo często ludzie zapominają jak
ważne jest motywować tych, którzy dla nich pracują. Nagradzanie pokazuje czy
organizacja potrafi docenić ludzi jako rzeczywistą wartość. Koordynator na bieżąco
powinien dbać o to, aby wolontariusze byli nagradzani. Mogą to być drobne nagrody, na
pewno powinno często padać słowo: dziękuję. Tworzenie miłej atmosfery wokół
wolontariusza i jego działań, pamiętanie imienia, przeznaczanie własnego czasu wolnego
na rozmowę z nim będzie już nagrodą.
Przynajmniej raz na rok koordynator musi zorganizować spotkanie nagradzająco
– podsumowujące, na którym spotkają się wszyscy wolontariusze i cały personel.
Przypomnienie misji, struktury i metod działania oraz docenienie pojedynczego
wolontariusza ma niezwykle ważny walor motywujący. Pozwala mu spojrzeć na siebie
przez pryzmat całej organizacji, a nie tylko w wycinku tego, co sam wykonuje. Takie
traktowanie jest szczególnie ważne w sytuacji, kiedy wolontariusz wykonuje zadania
niezbyt atrakcyjne (np. biurowe). Wtedy spojrzenie na siebie przez pryzmat wartości i
sukcesów całej organizacji jest niezbędne, aby można było mówić o skutecznej
motywacji. Nagradzanie – oprócz zwiększania motywacji – niewątpliwie wpływa bardzo
pozytywnie na atmosferę pracy i jej efekty.
Zwalnianie wolontariusza
Obowiązkiem koordynatora jest również zwolnienie trudnego
wolontariusza. To do niego należy zebranie koniecznych argumentów w jedno
stanowisko i odbycie ostatecznej rozmowy.
Sytuacja zwalniania pracownika jest z reguły nieprzyjemna; nawet w płatnej
pracy szefowie, stając przed taką koniecznością, wielokrotnie mają kłopot. Trudno
jednakże tego uniknąć. Sytuacja jest jeszcze trudniejsza, kiedy chodzi o wolontariuszy,
którzy bezpłatnie poświęcają nam swój czas, energię i motywację, czyli ofiarowują coś,
co trudno przeliczyć na pieniądze. Odczuwamy wobec nich dług wdzięczności; jak zatem
myśleć tu o zwolnieniu kogokolwiek. Takie przekonanie tkwi głęboko w każdym z nas.
Uświadommy sobie jednak, że ludzie ci, pracując bezpłatnie, nie pracują przecież
bezinteresownie. Fakt ten zmienia relację: wolontariusz-organizacja, gdyż dawanie nie
jest już jednostronne – wolontariusze również zaspakajają swoje potrzeby. Ten punkt
widzenia jest niezwykle ważny, nie stwarza bowiem w ludziach pracujących z
wolontariuszami poczucia winy. Jeśli wolontariusz ma prawo powiedzieć: do widzenia,
to takie samo prawo przysługuje organizacji. Spojrzenie to daje również szansę
kształtowania partnerskich stosunków bez uprzywilejowania którejkolwiek ze stron. Fakt
równoważenia potrzeb wolontariusza i organizacji jest niezwykle istotny, kiedy musimy
powiedzieć wolontariuszowi: Dziękujemy za współpracę.
Zakończenie
Mówiąc o organizacji przyjaznej wolontariuszom powinniśmy myśleć
o miejscu pracy, które będzie przestrzegało zasad obowiązujących na prawidłowo
zorganizowanym rynku pracy. Śmiem twierdzić, że taka organizacja (zakład pracy)
powinien ze zdwojoną energią i zwiększoną atencją dbać o tych nietypowych
pracowników – wolontariuszy, ludzi, którzy bezpłatnie i dobrowolnie poświęcają swój
czas i swoje umiejętności na rzecz innych.
Dostrzegając potrzebę popularyzacji opisanych powyżej dobrych praktyk
współpracy z wolontariuszami a także chcąc uhonorować te miejsca, organizacje i
instytucje, które w sposób właściwy współpracują z wolontariuszami, Sieć Centrów
Wolontariatu w Polsce rozpoczyna akcję pt. „Organizacja Przyjazna Wolontariuszom“
Podmioty współpracujące z wolontariuszami będą mogły ubiegać się o przyznanie
certyfikatu organizacji przyjaznej wolontariuszom. Warunkiem jego otrzymania jest
spełnianie następujących kryteriów oraz zdobycie uznania w oczach kapituły.
Kryteria kwalifikujące do ubiegania się o certyfikat są następujące:
– Program wolontarystyczny jest integralną częścią organizacji;
– Wolontariusze znają misję, cele i działania organizacji;
– Pracą wolontariuszy kieruje przeszkolony koordynator;
– Wolontariusze mają jasno określony zakres obowiązków;
– Wolontariusze są przygotowywani do swoich zadań;
– Personel etatowy jest przygotowany do pracy z wolontariuszami;
– Istnieje atmosfera partnerstwa i życzliwości w pracy z wolontariuszami;
– Wolontariusze mają możliwość rozwoju i samorealizacji;
– Ustalone są zasady funkcjonowania wolontariuszy w organizacjach;
– Istnieje system wyrażania uznania dla wolontariusza;
– Wolontariusze są ubezpieczeni w ramach swoich obowiązków;
– Wolontariusze mogą otrzymać zwrot poniesionych kosztów.
Certyfikat przyznaje Sieć Centrów Wolontariatu na podstawie zgłoszenia
kierowanego przez wolontariuszy lub podopiecznych korzystających z usług organizacji.
Certyfikat przyznawany jest na okres trzech lat z możliwością jego odnawiania w
kolejnych latach. Szczegółowe zasady przyznawania certyfikatu opisują stosowne
procedury. Szczegółowych informacji o trybie przyznawania tytułu organizacji
przyjaznej
wolontariuszom
uzyskać
można
w
Centrach
Wolontariatu
www.wolontariat.org.pl.
Kreowanie dobrych praktyk współpracy z wolontariuszami, ich popularyzacja i
respektowanie nie zależy od obowiązujących przepisów i aktów prawnych, zależy to
jedynie od nas i od naszej dbałości o wolontariuszy. Dbajmy więc o nich i twórzmy
organizacje przyjazne wolontariuszom.
Dariusz Pietrowski
Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu w Warszawie
Ja wolontariuszka
Myślę, że moje tzw. pierwsze dorastanie przebiegało w bardzo typowy sposób. Nieudana
próba ucieczki z domu, bezczelność w stosunku do nauczycieli, brak jakiejkolwiek
subordynacji. To podstawówka. Potem liceum: pyskowanie, kolejne uwagi w
dzienniczku, na koniec roku kilka zagrożeń. Tym, co interesowało mnie najbardziej,
byłam JA. Mój wygląd, to, co o mnie myślą i mówią inni (oczywiście, im więcej mówili,
tym lepiej). Głośno wołałam, że „świat trzeba zmienić“. Rzecz jasna, w żaden sposób nie
próbowałam tego hasła realizować; w zamian piłam piwo i paliłam papierosy – to mi
dawało poczucie niezależności. Byłam typową zbuntowaną nastolatką.
Postrzegano mnie jako bezczelną, wygadaną, sprytną, pewną siebie dziewczynę.
Takie wrażenie sprawiałam – i chciałam je sprawiać. Wewnątrz kryło się jednak
nieśmiałe, zakompleksione stworzenie, niepewne niczego. Bałam się otworzyć przed
kimkolwiek, nie ufałam ludziom, nie chciałam pokazać, że łatwo mnie zranić.
Odpychałam więc innych, raniłam – żeby nie odsłonić swojej wrażliwości, by nie stać
się bezbronną. Byłam ślimakiem. Moją skorupę stanowiły pozory: pewność siebie,
dowcipność, umiejętność wybrnięcia z każdej sytuacji. A tak naprawdę rozpaczliwie
potrzebowałam poczucia bezpieczeństwa; odrzucałam jednak wszystkich, którzy w jakiś
sposób chcieli lub mogli mi je dać, bałam się współczucia. Żeby ukryć swoją
niepewność, udawałam osobę, jaką chciałam być: odważną, „przebojową“, nietypową,
niebanalną. Trwałam w takim rozdwojeniu, z typowymi chyba dla tego wieku myślami
samobójczymi, nienawiścią do świata i siebie. Borykałam się ze sobą nie prosząc nikogo
o pomoc; było mi coraz ciężej.
Spodobał mi się wtedy pewien Kacper – kolega z równoległej klasy. Pewnego
dnia dowiedziałam się, że pracuje jako wolontariusz w Stowarzyszeniu „Dzielimy się
tym, co mamy“ i potrzebuje wolontariuszek do jakiejś aukcji. Nawet nie dowiedziałam
się dokładnie, o co chodzi, tylko natychmiast się zgłosiłam. Na miejscu (w klubie
„Harenda“) bardzo mi się spodobało. Aukcja miała na celu zdobycie pieniędzy na
autokary, którymi w soboty przyjeżdżają do Warszawy uczniowie ze szkół wiejskich w
ramach akcji „Wycieczka za worek ziemniaków“. Podczas takiej wycieczki dzieci
zwiedzają muzea, Parlament, jedzą w restauracji, a wolontariusze oprowadzają grupę po
mieście. Wszystkie punkty programu są bezpłatne, ale transport dzieci opłaca
stowarzyszenie. Podczas aukcji zdobyliśmy pieniądze na kilka autokarów. Spodobało mi
się to, ale nie zaangażowałam się wtedy w wolontariat. Uważałam, że i tak nikomu się
nie przydam.
Kacper szybko przestał mnie interesować, ale kiedy nadeszło „Pogotowie
Świętego Mikołaja“, uznałam, że spróbuję w czymś pomóc. 22 grudnia
przygotowywaliśmy L.O. im. Hoffmanowej na akcję. 23. i 24. pakowałam prezenty i
jeździłam z nimi do dzieci. Było mi z tym dobrze, cieszyłam się z możliwości spędzenia
Świąt inaczej niż zawsze. Kiedy potem siadłam z rodziną do Wigilii, pomyślałam, że coś
się we mnie zmieniło. Oczywiście, wiedziałam wcześniej, iż w Polsce żyją biedni ludzie,
ale dopiero podczas „Pogotowia“ zetknęłam się z tym bezpośrednio. To pozwoliło mi
docenić, to, co mam: dach nad głową, rodzinę, z którą łamię się opłatkiem, dom bez
wódki i karaluchów, szanse na zdobycie wykształcenia i pracy.
Potem była jeszcze jedna aukcja, później pilotowałam wycieczki, aż nadeszły
następne Święta i rozpoczęły się przygotowania do kolejnej „Ekipy Świętego Mikołaja“.
Podczas pierwszego z „przygotowawczych“ spotkań ustalano, kto się czym zajmie.
Myślałam, że – jak rok wcześniej- będę pakować prezenty, ale Agnieszka powiedziała, iż
„widzi mnie w koordynowaniu transportu, bo tam potrzeba takich sprytnych dziewczyn“.
Moim i mojej grupy zadaniem miało być załatwienie bezpłatnego transportu darów, które
ofiarowywali nam sponsorzy do naszego magazynu i zapewnienie Mikołajom
samochodów, którymi docieraliby pod adresy dzieci – już w czasie akcji. Z początku
byłam przerażona, nie miałam pojęcia, jak się do tego zabrać, nie wierzyłam, że mi się
uda. Nikomu jednak o tym nie powiedziałam i stwierdziłam, że skoro pracownicy
stowarzyszenia mi zaufali, to może mają rację. Oczywiście, nie ze wszystkim dałam
sobie radę, ale w końcu wszystko poszło dobrze. Wojtek (prezes stowarzyszenia) bardzo
mnie chwalił, a ja po raz pierwszy w życiu poczułam, że się do czegoś przydałam, że
byłam potrzebna. To mnie zaskoczyło i dodało mi otuchy.
W ten sposób zaczęłam budować swoją tożsamość i oceniać siebie na podstawie
nie tego, czego się boję i czego nie umiem, ale tego, co jest we mnie dobre. Wówczas
było tego niewiele: poczucie satysfakcji ze sprawnie wykonanej roboty, radość z pochwał
(razem z Wojtkiem i Anetą – też wolontariuszką – wystąpiłam w „Kawie czy herbacie“),
szczypta zaufania do siebie. Nie była to radykalna przemiana, ale raczej sygnał tego, co
może się zmienić, bodziec do zastanowienia się nad sobą.
Po „Ekipie Świętego Mikołaja“ musiałam na pewien czas odejść ze
stowarzyszenia, bo nadszedł okres wytężonej pracy: matura, olimpiada z polskiego.
Kiedy pomyślnie wszystko przeszłam (w tym: dostałam się na filologię polską bez
egzaminów) wróciłam. Miałam już wakacje (zresztą najdłuższe, jak do tej pory, bo aż
czteromiesięczne), więc przychodziłam prawie codziennie – trochę pomagałam Marcie
przy wycieczkach, zajmowałam się różnymi pracami w biurze. To był okres uspokojenia,
zakończenia pewnego etapu kształtowania siebie.
I tak wrosłam w stowarzyszenie. Zostałam koordynatorką pilotów, tzn.
umawiałam się z wolontariuszami kto i kiedy będzie pilotował wycieczki, a w soboty
siedziałam „na sztabie“ (czyli w biurze, żeby telefonicznie rozwiązywać ewentualne
problemy). Podczas „Ekipy...“ znów koordynowałam transport. Co jakiś czas „zdarzały
się“ różne zbiórki publiczne (akcja „Tornister pełen szczęścia“ – zbieranie plecaków,
zeszytów itp. dla biedniejszych dzieci z gminy Łuków; zbiórki darów na „Ekipę...“;
pomoc w organizowaniu świątecznej zbiórki żywności na rzecz biednych Polskiej
Federacji Banków Żywności S.O.S.) i inne zajęcia. W dalszym ciągu pomagam przy
wycieczkach i przychodzę do biura, kiedy tylko mogę; na pewno wezmę też udział w
przyszłorocznej „Ekipie...“.
Teraz mam dziewiętnaście lat. Na pewno to nie jest koniec mojego poszukiwania
siebie, budowania tożsamości. Wiem jednak, że bycie wolontariuszką bardzo mi w tej
drodze pomogło, dało mi to, czego nie mogłam nigdzie znaleźć: poczucie
bezpieczeństwa, pewność siebie, wiarę we własne siły – i zainteresowanie się wreszcie
czymś innym niż tylko sobą i swoim wyglądem czy urojoną nadwagą.
Dziś wiem, że mogę wiele osiągnąć, nie boję się podejmowania różnych wyzwań,
czuję się potrzebna, znalazłam możliwość realizacji – przynajmniej w pewnym stopniu –
hasła „zmiany świata“. Przede wszystkim gdzieś zniknęła moja nieśmiałość. Już nie
muszę niczego udawać, stwarzać pozorów.
Początkowo działalność w stowarzyszeniu była dla mnie tylko kolejnym
elementem autokreacji – gdy mówiłam, że jestem wolontariuszką, ludzie chcieli, żebym
opowiadała, co robię, słuchali mnie – byłam w centrum uwagi. Znów JA. I nagle...
uznanie „wszystkich“ przestało być takie ważne. Liczyło się to, co udało mi się zrobić
dobrego, a gratulacje od prezesa znaczyły o wiele więcej niż głupia uciecha z tego, że nie
boję się pyskować nauczycielom.
Te trzy lata bardzo mnie zmieniły. Wiem, że jeśli coś jest bardzo potrzebne, to
można to osiągnąć, niezależnie od przeszkód, jakie się pojawią. Brzmi banalnie, prawda?
Ale mi odkrycie tego zajęło wiele czasu. Wiem, że stowarzyszenie zrobiło kawał dobrej
roboty: z egoistycznego i wściekłego na cały świat dzieciaka zrobiło człowieka, który coś
temu światu może dać, który odkrył radość, jaką daje „dzielenie się tym, co się ma“.
Hanna Raszewska, laureatka Ogólnopolskiego Konkursu „Wolontariat – nowe spojrzenie
na pracę społeczną“
Nie tylko słowa
Wczoraj Marta przyniosła do przedszkola spore, przezroczyste pudełko. Było w nim
trochę liści, świeżej , wilgotnej trawy, spod której wypełzały ... ślimaki.
Patrycja, Maja i Pawełek aż buzie otworzyli z wrażenia. Do końca dnia nie
odstępowali „hodowli“ ślimaków. Uważnie obserwowali jak dźwigają one na grzbiecie
swój domek – muszlę, wypuszczają „rogi“ – jak w wierszyku. Wypieki na policzkach,
iskry w oczach, przyspieszony oddech, mimika, gesty rąk i ruchy ciała, piski i
pokrzykiwania – to wszystko świadczyło jak duże wrażenie i ogromną radość sprawiła
dzieciom niespodzianka Marty.
Patrycja, Maja, Pawełek i 30 innych dzieci w naszym przedszkolu to dzieci, które
nie mówią wcale lub rozwój ich mowy jest niezwykle ograniczony. Ich ogromnym
problemem jest brak lub znaczne utrudnienie porozumiewania się. Są to dzieci
upośledzone umysłowo; z mózgowym porażeniem dziecięcym, zespołem Downa,
autyzmem i inne. Dzieci są w wieku od trzech do dziesięciu lat. Marta właśnie skończyła
18 lat, jest uczennicą trzeciej klasy liceum ogólnokształcącego. To jedna z grupy ponad
trzydziestu młodych ludzi współpracujących z naszym przedszkolem.
Z wolontariuszami mam kontakty już trzeci rok. Początkowo były to bardzo
spontaniczne działania. W tym roku szkolnym, dzięki Centrum Wolontariatu w
Warszawie moja praca z wolontariuszami staje się coraz bardziej i lepiej zorganizowana,
coraz bogatsza i efektywniejsza.
Jestem terapeutą mowy – logopedą. Uczę nasze dzieci komunikowania się,
porozumiewania z otoczeniem wszelkimi dostępnymi im sposobami. Opracowałam
program zajęć grupowych z partnerami, którego głównym celem jest wzbogacenie
rozwoju osobowego dzieci poprzez relacje z drugim człowiekiem, wyrobienie i
doskonalenie umiejętności wyrażania siebie i odbierania komunikatów (werbalnych i
niewerbalnych) pochodzących od innych na miarę indywidualnych możliwości dziecka,
wzbudzenie energii koniecznej do komunikowania się, dostarczenie optymalnej ilości
bodźców stymulujących rozwój komunikacji. Dzięki wolontariuszom jestem w stanie
realizować ten program z dużym powodzeniem.
Współpracująca ze mną młodzież uczęszcza do warszawskich liceów i uczelni. Są
to : LO nr 17 im. F. Modrzewskiego (najliczniejsza grupa), LO nr 5 im. ks. J.
Poniatowskiego, LO nr 74 im. K. Pułaskiego, LO nr 20 im. W. Górskiego, LO nr 50 im.
R. Barbosa, LO nr 15 im. N. Żmichowskiej, LO nr 16 im. S. Sempołowskiej, LO nr 37
im. J. Dąbrowskiego oraz Akademia Pedagogiki Specjalnej, Uniwersytet Warszawski,
SGH, SGGW. Kilka osób nawiązało ze mną kontakt poprzez Centrum Wolontariatu, inne
same zgłosiły się na mój apel w szkołach i na uczelniach. Młodzież dojeżdża do pracy w
przedszkolu z odległych dzielnic Warszawy a także liczna grupa z miejscowości
podwarszawskich. Imponuje mi niezwykle ich ogromny zapał, zaangażowanie. Mimo
nawału pracy w szkołach i na studiach znajdują czas i energię na pracę z dziećmi – i to z
dziećmi naprawdę trudnymi.
Wolontariusze są partnerami dzieci w zajęciach. Ich zadaniem jest pomóc
dziecku, z którym pracują, uczestniczyć w zabawie, zrozumieć polecenie wydawane
grupie, wykonać zadanie jak najlepiej, biorąc pod uwagę jego indywidualne możliwości i
ograniczenia.
Obecność życzliwej osoby wspomagającej daje dziecku poczucie bezpieczeństwa,
pewien komfort psychiczny. Wzbogaca niezwykle jego doświadczenia w relacji z innym
człowiekiem, dostarcza wiele radości, jaką niesie obcowanie i bliskość drugiej osoby.
Zajęcia prowadzone są dwa razy w tygodniu. Bierze w nich udział 6-9 dzieci z
partnerami. Tak więc każdy wolontariusz uczestniczy w zajęciach około dwóch razy w
miesiącu. Ale są tacy, którzy przychodzą co tydzień, gdyż zżyli się z naszymi dziećmi i
tęsknią za spotkaniami z nimi.
Młodzież ma możliwość poznania osób niepełnosprawnych, uczy się sposobów i
dróg porozumiewania się z dziećmi, docierania do ich, często zamkniętego świata, uczy
się bawić z nimi i rehabilitować je. Cenne jest to, że młodzi ludzie są po prostu blisko
dziecka, ofiarowują mu czas i uwagę poświęconą tylko jemu.
Udział dzieci w zajęciach z wolontariuszami stwarza im poczucie partnerstwa,
prowadzi do uaktywnienia tych sił psychicznych, od których zależy dynamika rozwoju
dziecka.
Młodzież „nauczyła się“ naszych dzieci. Partnerzy potrafią się już porozumieć nie
tylko słowami. Wykorzystują gesty, mimikę, język ciała oraz takie wspomagające
sposoby porozumiewania się jak np. piktogramy. Młodzież zżyła się z naszymi dziećmi i
bardzo poważnie traktuje udział w zajęciach. Nasza współpraca pogłębia się i rozwija.
Kilku młodych ludzi zdecydowało się na indywidualną pracę z dzieckiem w jego
środowisku rodzinnym korzystając z moich wskazówek. Jest to niezwykle cenna pomoc
dla rodziców. Często zdarza się, że to właśnie wolontariusz ukazuje im możliwości ich
dziecka, jego postępy w rozwoju, napełnia optymizmem i dodaje sił do zmagania się z
niepełnosprawnością.
Niektórzy wolontariusze mają cenne dla mnie uzdolnienia, np. uzdolnienia
plastyczne i pomagają mi w przygotowaniu ładnych, barwnych pomocy dydaktycznych
do zajęć. Kilka osób zna biegle języki obce. Dzięki nim zostały przetłumaczone bardzo
wartościowe materiały metodyczne dotyczące alternatywnej i wspomagającej
komunikacji. W maju dokonaliśmy podsumowania naszej wspólnej całorocznej pracy. W
przygotowanej ankiecie „Refleksje wolontariusza“ młodzież określała swój stosunek do
zajęć z dziećmi. Ucieszyło mnie niezwykle to, że wszyscy chcą nadal pracować z
naszymi dziećmi, widzą i doceniają pozytywne efekty tej pracy.
W swoich wypowiedziach młodzież podkreślała: „doceniłem trud i wysiłek rodziców i
terapeutów dzieci niepełnosprawnych“, „doceniłem to, że jestem zdrowy i mam zdrową
rodzinę“, „cieszę się, że poznałem dzieci niepełnosprawne“, „miałem okazję zrobienia
czegoś pożytecznego, ciekawie i pożytecznie spędziłem czas“.
Mamy wspaniałą młodzież! To wiedzą wszyscy w naszym przedszkolu.
Powiadamiam o tym także dyrekcje szkół i uczelni w oficjalnych pisemnych, imiennych
podziękowaniach za ich pracę.
Wspomnę jeszcze o jednym, finansowym aspekcie realizacji programu z
wolontariuszami (proszę się nie uśmiechać). Na terapię mowy przeznaczone jest w
przedszkolu specjalnym mało, zbyt mało godzin. Dzięki pracy młodzieży w ciągu
godziny w zajęciach terapeutycznych może brać udział nie 2-3 dzieci, lecz 6-9
maluchów. To czysty zysk!
Dzieci nie potrafią słowami wyrazić tego, co wnosi w ich życie kontakt z
młodzieżą. Ich radość na zapowiedź zajęć wyrażona mimiką, gestami, różnymi
dźwiękami mówi jak wielkie znaczenie mają dla nich spotkania z wolontariuszami.
Udział w nich traktowany jest przez dzieci jako wyróżnienie, nagroda i święto.
Praca wolontariuszy jest niezwykle ceniona przez rodziców. Oni przez całe życie
zmuszeni są być terapeutami swojego niepełnosprawnego dziecka. To bardzo ważne, że
choć czasem ktoś życzliwy, pełen werwy, zapału, młodzieńczej siły może ich w tej roli
zastąpić.
To co robią, to nie „trochę dla innych“, ale „bardzo wiele dla innych“.
Alina Wójcicka, logopeda w Przedszkolu nr 208 w Warszawie, laureatka
Ogólnopolskiego Konkursu „Wolontariat – nowe spojrzenie na pracę społeczną“
Śmierć jest blisko!
Żywi tego często nie czują, bo o Niej nie myślą. Ciekawe dlaczego tak bardzo wypierają
tę myśl, która – oswojona – pozwala w pełni żyć. „Dlaczego Ty tam chodzisz do tej
umieralni?“ „Co Ty jesteś bez serca, że lubisz tam przebywać?“ „Umieralnią“ inni
nazywają Hospicjum. Pozbawieni serca są chyba ci, którzy tak twierdzą. Bowiem w tym
miejscu trzeba mieć serce ogromne, gdyż każda jedna osoba potrzebuje dużą jego część.
Zachłystuję się powietrzem z upojeniem, podczas gdy drugi człowiek nie może
złapać oddechu. Ludzie tu modlą się do swej Przyjaciółki – Śmierci, by wreszcie ich
odwiedziła i zabrała bezpowrotnie z ziemskiego, bolesnego padołu. Ja nie przychodzę tu
po to, żeby się z nimi smucić i pozwalać im padać na kolana przed kostuchą. Pragnę
dawać im radość, błogi uśmiech, wraz z którym przynoszę powiew młodości.
Oni to naprawdę lubią – cieszy ich każdy gest okryty świeżością, śpiew, taniec.
Tak, tak, tańczę z nimi, a oni cieszą się jak dzieci. Tacy właśnie są – jak DZIECI – jak
my wszyscy. Z tą jednak różnicą, iż nie potrafią o siebie zadbać. Jak ... dzieci!
„Powiedz, co nowego słychać w wielkim świecie?!“ Więc siadam przy łóżku i
opowiadam trzymając ludzką dłoń w mojej – jeszcze mało znającej życie ręce. Dłoń
spracowaną, pomarszczoną, pokrytą mapą opisującą każdą chwilę z dokładną legendą.
REFLEKSJA:
Dotyk. Taki mały gest, a tyle znaczy. Nie mogę się powstrzymać przed
przytuleniem kogoś czy pogłaskaniem. Bo i po co się powstrzymywać? Przecież to takie
cudownie ludzkie odruchy. Oni są spragnieni czułości, potrzebują troski i towarzystwa.
Naprawdę cieszą się, gdy przychodzę. Chyba mnie wyczuwają na odległość, bowiem gdy
tylko przekraczam próg tego (dziwnego) domu niemal wszyscy wiedzą, że jestem.
A ja? A ja dzisiaj znowu mam łzy w oczach, bo moja kochana pani Bronia już nie
żyje. Ile to już osób odeszło? Nie chcę nawet liczyć, ile razy przychodziłam, a tam znowu
puste łóżko. Jeśli zacznę kalkulować ludzki los osoby staną się numerami: ta pierwsza,
tamten drugi; a suma może mnie (?), was (?) przerazić!
Śmierć jest blisko. Choć niejednokrotnie miałam ściśnięte gardło, a w drodze do
domu ryczałam jak dzieciak (dzieci są wszędzie) to w swej modlitwie byłam szczęśliwa.
Nareszcie pani Maria, pan Edward, pani Irenka, Babunia... nie muszą się męczyć.
Ale puste łóżko po nich przynosi głęboką kontemplację, a parę dni później nową,
cierpiącą, nieraz „osamotnioną“ osobę.
Gdy po raz pierwszy weszłam do Hospicjum (kiedy to było?) do pań na parterze –
nazywam ich pokój pokojem świadomym, przedstawiłam się i zaczęłyśmy tak
zapalczywie konwersować jak... normalni, rozgadani ludzie. No bo dlaczego miałybyśmy
normalnie nie rozmawiać? Przecież to wszystko ludzie – czujący, rozumiejący, a do tego
jeszcze cierpiący!
Świadomy pokój był dosłownie spragniony wieści z zewnątrz, długiej rozmowy
ze mną i o mnie. Toteż opowiadałam, mówiłam, tłumaczyłam, śmiałyśmy się. Dopiero
nieco później zostałam wprowadzona dalej. Cięższe przypadki, dysfunkcje,
nieświadomość, większe cierpienie. Nie moja to wprawdzie rzecz porównywać cierpienie
i ból ludzi, aczkolwiek takie miałam wrażenie.
REFLEKSJA:
Muszę zrobić owo wtrącenie, ponieważ ta refleksja jest bardzo silna
i bardzo metaforyczna. Mianowicie muszę przyznać, iż Hospicjum pobudziło nieco moją
świadomość.
Panie z pierwszego – świadomego – pokoju przedstawiły mi obrazy życia godne
umieszczenia na płótnie. Lecz w miarę zagłębiania się w życie hospicjańskiego domu,
czułam się jak podczas magicznej wędrówki, która jest swoistą próbą.
Idąc przez labirynty korytarzy, napotykając po drodze twarze różnych ludzi o
wielkim sercu, ale i cierpieniu, czułam jak docieram coraz głębiej do podświadomości.
Otwierając poszczególne pokoje, w których znajdują się dziwne istoty – otwieram coraz
głębsze zakamarki samej siebie; docieram do tajemnic, jakie drzemią w podziemiach
mnie.
Wędrówka ta trwa nieustannie. Ja natomiast nie mam oporów ani w stosunku do
tajemniczego „ja“, choć nieco zwichrowanego, zbyt złożonego czy też mi nieznanego w
ogóle, ani w stosunku do kapryśnych powykrzywianych ciał, pięknych, choć czasem
zmęczonych dusz. Nareszcie jestem otwarta!!!
Otwarte rany wcale mnie nie przerażają (kiedyś było inaczej!). Babciunia szepcze,
że bolą ją nogi. A gdzie jest jakaś maść rozgrzewająca? Jak trofeum wyciągam z szuflady
i już nacieramy. „Ale ciepło, jakie Ty masz ciepłe ręce!“ W rzeczywistości to tylko
tarcie, ale ciepło musi dawać cudowną rozkosz. Nacieram Jej nogi z błogą myślą (i
wiarą), iż to MUSI pomóc.
Ulga przyniesiona drugiej istocie w cierpieniu to podwójna radość. Rozgrzewa
bardziej niż tarcie. Przynajmniej mnie.
Patrzę na ciała pomarszczone, zniszczone, wysłużone. Dotykam ich, głaszczę i
tulę. Oni lubią delikatny i gładki (jeszcze) dotyk. Zupełnie nie przeraża mnie starość.
Moje ciało jest teraz jeszcze ładne i jędrne. Aczkolwiek mam świadomość, iż materia się
zużywa, ciało starzeje, wiotczeje. I co z tego? Piękno jest głęboko w nas, a nie tuż pod
napiętą skórką czy w wypracowanych mięśniach.
Party w Hospicjum!!!
Wspaniały słoneczny dzionek. Mężczyźni rozpalają z tyłu, za domem, grilla;
kobiety przygotowują stół z przekąskami. Ja wyprowadzam podopiecznych na...
WIEEELKĄ PRZESTRZEŃ.
„Och, jakie ciepłe słońce!“ – krzyczy pani Marysia. Julcia już siedzi, tyle że Jej
kapie z oczu. Płacze? Nie, to taka ogromna radość. A wiatru tak dawno nie czuła w
oczach, iż zaraz je podrażnił ten żywiołowy złośnik.
Z Helcią podryguję do taktu „O Jimmi Joe, tak Cię kochom“. Śpiewamy to od
momentu, kiedy tylko tu trafiła. Zobaczyła mnie jak wpadam do pokoju i... się
rozśpiewała ta „smutna, zgorzkniała starowinka“. Ha! ha!
Kiełbasy pachną błogo, ale kto by się podniecał takim rarytasem, gdy wokół tyle
wspaniałych ludzi. Wyglądają zupełnie inaczej, tutaj – na zewnątrz. Jeszcze nie
widziałam ich w takim zgromadzeniu. Niektórzy nieźle podnieceni poznaniem sąsiadów
z piętra, o których wcześniej tylko słyszeli. Wiatr tańczy przekornie rozwiewając
ochronne chustki na głowach skąpanych siwizną, ciepłe narzuty, które są nieodłączną
częścią starych zmarzniętych kończyn, wpadając w głębiny mądrości zawartej w
wypłowiałych zwierciadłach duszy. Widzę prawdziwą radość na licach tych ludzi.
Zapomnieli totalnie o cierpieniu, które zostało w wygrzanych łóżkach, troskach czy
smutku.
„Pani Marianko, słyszy pani słowika?“ Pani Marianka nasłuchuje niczym
podniecony, ciekawski dzieciak... tyle radości!!! Taki „zwykły“ trelot słowika,
niesłyszany przez codziennych, zwykłych ludzi. To właśnie odróżnia moich, kochanych
staruszków od innych – nie są zwyczajni!
O, a pani Maria to dokąd wędruje? Sama?! „Ja muszę iść spać.“ Spać?
W taki piękny dzień? Na spanie będzie jeszcze cała wieczność! Dała się przekonać i
znów jesteśmy w komplecie.
Tutaj powietrze pachnie inaczej. To zapach starości. Ładny zapach; specyficzna
starość. Musi być piękna i pokorna. Tyle się już przeżyło, tyle wspomnień człowiek
posiada, byle tylko nie przyćmiewało ich cierpienie! „Pachniesz! Ładnie pachniesz!“ to
nowo poznana pani Irenka, ze znajomości której ogromnie się cieszę. Jest profesorką,
uczyła języka francuskiego. No, nawet wymowę ma taką zakręconą i chrapiącą. Ale jak
Ona pięknie mówi! „Mój ojciec był Piłsudczykiem. A do mamy zwracał się per Niunia“.
Niunia? Już gdzieś to słyszałam.
Pani Irena jako wybitna historyczka rozpala mnie – nie grzeszącą bynajmniej,
obszerną znajomością wiedzy historycznej – do zapoznania się
z pewnymi faktami. (Jak ktoś mógł nazwać Hospicjum umieralnią? Dla mnie to
niezwykle edukacyjne miejsce, gdzie nabieram pozytywnych uczuć do pewnych dziedzin
życia, np. historycznych).
Opowiem Wam historię pani Broni. Wydawało się, iż tylko mnie lubi. Odkąd
dotarłam na ten poziom, pani B. – płaczliwa, z zaawansowaną depresją i wiecznymi
„śluzami“ w oczach (niczym średniowieczna Śmierć – to tylko dygresja) zaczęła się
uśmiechać! Cud nieopodal Wisły!!!
Zaprzyjaźniłyśmy się do tego stopnia, iż pani B. była moją nieodłączną
rozmówczynią i kumą – „anegdociarą“. Opowiadała mi jak to żyła z wielkim gestem
bawiąc w „Prezydencie“ (to nasz lokalny hotel z restauracją i innymi atrakcjami) czy
innych drogich lokalach. Kiedy mówi o tamtych czasach ma oczy zwrócone w niebo –
czytaj: hospicjański sufit.
Och, chyba nieco się zagadałyśmy! Za oknami już zupełny mrok, a ja mam
jeszcze tyle do załatwienia. Ściskam serdecznie moją rozmówczynię i zmykam. Ale tuż
za drzwiami dobiega mnie skowyt tak potężny, jaki może wydać chyba tylko zranione
albo maksymalnie zalękniona zwierzątko. A jednak nie tylko. Wracam. Znów siedzę przy
łóżku pani B. i jestem głaskana przez tą ciepłą istotę.
REFLEKSJA:
Pozytywne uczucia grzeją niesamowicie. Chyba jest w nich zwarta kosmiczna
siła, bowiem nieproporcjonalnie do zziębnięcia zawsze zaszczepią we mnie ogień.
Potrafię już zagrać kawałek „Sonaty księżycowej“ Bacha. Pewnie jesteście
ciekawi kto z tych ludzi mnie tego nauczył. Już spieszę z wyjaśnieniem.
Jedna z bywalczyń Hospicjum – wykwintna nauczycielka muzyki – zaszczepiła
we mnie pociąg do muzyki. To znaczy, muzyka zawsze była ważna w moim życiu,
aczkolwiek nigdy nie umiałam nic „sensownego“ zagrać na fortepianie. Pani Krystyna,
bo tak ma na imię, koncertowała w wielu miastach Polski i Europy. Z opowiadań wiem,
iż potrafiła zabrać nuty pod pachę i podróżować z nimi trzy doby po Europie, póki nie
dojechała na miejsce, gdzie zasiadała za fortepianem i...wszystkich wprowadzała w
osłupienie. Spod Jej delikatnych palców wydobywała się subtelna muzyka, która nie
znajdowała istoty, będącej obojętną na aksamitne tony, jakże przyjemne dla ucha!
Doskonale wiem o czym mówię, gdyż mam tę przyjemność, by osobiście unosić się
ponad światem materialności i bezdźwięcznych gestów.
Obecnie pani K. odpoczywa w Domu Nauczyciela, do którego to za Nią trafiłam i
ja. Ach, ilu tu mam wspaniałych, starszych przyjaciół!!! Babcia, która pomyka
korytarzem z prędkością bliżej nieokreśloną (zdołałam tylko zauważyć jej bystre oko
rzucone na moją postać, niczym badawcza czułka owada) ma, bagatela, 103 lata!
Za to pani Julia, którą poznałam na świetlicy wypełnionej cudnymi obrazami
(zresztą autorstwa tutejszych zasłużonych), tka wieeelki obraz, a Jej paluszki zgrabnie
chwytają nitki barwnością swą porywające do tańca. Otoczona kłębkami jesiennych
odcieni, uśmiecha się do mnie łagodnie i namawia, bym sama utkała obrazek. „Ja? Nie
mam do tego cierpliwości“ – odpowiadam. „Ależ, dziecko, to jest swoista medytacja,
tylko musisz wiedzieć czego chcesz“. No tak, odpowiedź godna mędrca, który nie
dopuszcza myśli, iż „czegoś się nie da“ lub „coś jest niemożliwe“.
Uleciałam w podniebny rejs barw i wdzięku. Swoista koloroterapia. Tyle
pozytywnych doznań! Wyciągam panią Krystynę do sali „koncertowej“. Opornie siada
przy pianinie, jednak wystarczy jedno uderzenie w klawiaturę i... ŚWIAT JEST
MUZYKĄ!!! Oblicze osoby zmienia się tak diametralnie, iż przyglądam się dawnej
smutnej pani K., która niczym żywioł szaleje przy instrumencie – wcześniej martwym i
zamkniętym.
NADE WSZYSTKO MUZYKI !!!
REFLEKSJA:
Przebywanie z doświadczonymi ludźmi udowadnia mi nieustannie, iż nauka jest
kluczem do głębokiego poznania – nie tyko świata, ale i siebie. Nieprzerwane kształcenie
daje owoce w postaci choćby satysfakcji, która popycha, niczym tłok, mój coraz lepiej
naoliwiony system. Pobudzona do pracy i pełna chęci zaczynam rozpoznawać, jakie
szkoły i nurty ukształtowały tych ludzi. O czym oni mówią.
Wspaniałe uczucie wiecznego nienasycenia. Staruszkowie z Domu Nauczyciela,
Hospicjum tyle rzeczy, ciekawostek mi przekazują. Za darmo!!! Za uśmiech i chwilę
pogawędki. To wspaniałe.
Jestem silna. Wiem o tym i czuję tę siłę w sobie. Aczkolwiek nie jestem nieludzka
i nie mam serca ze stali. Naprawdę towarzystwo tych osób cieszy mnie niepomiernie,
jednakże bywają takie momenty, iż czuję jak narasta we mnie smutek, szczypią oczy,
które nie pozwalają na powstrzymanie łez. Więc ryczę jak bóbr. Bezsilność!!! Ten stan
czyni mnie nieprzytomną i powoduje, iż wszystkie tamy pękają.
LAS. Moje zbawienie. Przytulam się do drzew i wypłakuję się w ich konary. One
za to delikatnie, niczym matka troskliwa, pieszczą mnie szumem melodyjnym igrającym
w ich liściach. Mnóstwo otuchy i siły we mnie zaszczepiają. Znowu jestem silna i tyle we
mnie żywotnych soków. Fluidy pozytywne. Ponownie maszeruję do „dziwnych“ domów.
Nie było mnie zaledwie dwa tygodnie. Wędrowałam gdzieś po świecie – wprawdzie nie
z nutami pod pachą, ale z muzyką na ustach. W duszy też nieźle mi grało. Wróciłam. I co
zastałam?
Pani Bronia, o której pisałam wcześniej, zmalała. Autentycznie się skurczyła,
schudła i się nie odzywa. Pielęgniarka twierdzi, iż nie warto cokolwiek mówić do Niej,
gdyż Ona i tak nie kontaktuje. Nie wierzę w to! Chwytam Ją za rękę i mimo, że prawie
płaczę (najbardziej wzrusza własna bezsilność wobec czyjegoś cierpienia) zdobywam się
na ciepły uśmiech. Wesoło przekomarzam się z moją ulubioną „marudą“.
Cuda się zdarzają! (tu ich przeżyłam już kilka), a wiara nigdy nie pozwala do
końca zwątpić. Oczy pani B. nabierają wyrazu, siła jakaś spędza z nich mgłę. Ona
naprawdę na mnie patrzy i ... uśmiecha się! Nic nie mówi, ale ja dokładnie czuję, co chce
mi przekazać :
„Dobrze, że wróciłaś, dziecko“. Szczerze mówiąc jestem wzruszona, ale nie mogę
opanować pozytywnego szczebiotu, jaki się ze mnie dobywa – ma gdzieś źródełko, które
z siłą górskiego wodospadu tętni radością.
Dzisiaj pani B. nie ma już z nami. Wiele łóżek jest pustych i bezkształtnych.
Wymęczone prześcieradła dawno zapomniały zapach swego poprzedniego lokatora.
Ciało złożone na wieczny odpoczynek. Mam nadzieję, iż rzeczywiście ma spokój i
wytchnienie.
Cieszę się, iż mogę podzielić się z Wami (choć niewielkim ułamkiem) moimi
wspomnieniami. Chwilami, które tyle mnie nauczyły i refleksjami, które nieustannie
uwrażliwiają na drugiego człowieka, ludzki los. Ludzki los, który nieodmiennie trwa
przez wieki i uczy każdego, kto naukę tę zechce przyjąć. „Umieralnia“ (przepraszam za
wyrażenie – jest bardziej ironiczne niż prawdziwe) kojarzy mi się z ich oczami
wdzięczności, smutnego zamyślenia, chwilowego rozbawienia i piękna okresu zwanego
starością.
Niejeden z tych ludzi jest młodszy duchem od zatwardziałych materialistów i
bardziej wartościowy w swym cierpiącym, społecznym łóżku. Rozmowę z nimi zaliczam
do nie lada przyjemności. Natomiast ich samych postrzegam niczym filozofów – nie
mających nic prócz własnego bytu. Doceniają każdy gest, każdą chwilę, którą z nimi
spędzam.
Dla mnie to podwójna radość, bowiem wygospodarowany dla innych czas jest
czasem cennym, ba, bezwartościowym! A cóż jest piękniejszego ponad ludzkie
szczęście, które tkwi głęboko w człowieczym ciele.
W materii tak kapryśnej, a zarazem wrażliwej do... bólu.
Cytując piękne słowa poety:
„Spieszmy się kochać ludzi
oni tak szybko odchodzą.“,
nie kalkuluję uśmiechów, które rozdaję na co dzień. Niektórych może obdarzam po raz
ostatni?
A podarunek to piękny, mało kosztowny i niesamowicie zespolony z kosmosem.
Bowiem tkwi w nim kosmiczna siła, którą trzeba tylko obudzić.
Więc, proszę, nie śpijcie ludzie. Uśmiechnijcie się do pięknego świata, który jeśli
tylko zechcecie, dostrzeżecie wszędzie wokół Was. Szkoda marnować cenny Boski czas i
Jego doskonałe stworzenie.
Edyta Jakubaszek, laureatka Ogólnopolskiego Konkursu „Wolontariat – nowe spojrzenie
na pracę społeczną“
Duńska opiekuńczość
XX wiek przyniósł duże przeobrażenia i rozwój funkcji instytucji wolontarystycznych w
Danii. Zmiany te w dużej mierze wymusiła zdobywająca stopniowo coraz większą
popularność
ideologia
„welfare
state“
(państwa
opiekuńczego)
Partii
Socjaldemokratycznej, oparta na zasadzie solidarności społecznej. Duński system
państwa opiekuńczego zakłada wyrównywanie poziomu życia społecznego poprzez
wyeliminowanie biedy, osiągane dzięki interwencji państwa.
Ten sposób myślenia jest widoczny w duńskim sposobie życia od 1930 r. Państwo
opiekuńcze pomimo swoich wad (np. wysokie podatki) wciąż jest popierane zarówno
przez ludzi, jak i większość partii politycznych (choć nie ma wśród nich zgody co do
sposobu, w jaki idea państwa opiekuńczego powinna być wprowadzana w życie).
Tło historyczne
Organizacje o charakterze wolontariackim powstawały w Danii już w XIX w.
Głównie były to organizacje o charakterze religijnym, ściśle związane z kościołem. W
ciągu ostatnich 100 lat część tych organizacji przestała istnieć, lecz są też takie, które
przetrwały, a nawet poszerzyły swoją działalność. Kolejną dużą grupę organizacji
wolontarystycznych (ok. 30%) stanowią te, które powstały w czasie największego
rozwoju duńskiego państwa opiekuńczego (lata 1964-1983). Kolejne 30% organizacji
zostało założonych w ostatnich 10 latach. Młode organizacje pomagają w większości
ludziom w podeszłym wieku i osobom niepełnosprawnym, co związane jest z
poszerzaniem się obszaru samopomocy, w rezultacie czego organizacje dbają o interesy i
rozwiązywanie problemów swoich członków.
Organizacje wolontarystyczne pracujące w sektorze pomocy społecznej w Danii
były od 1950 r. postrzegane jako dodatek do publicznego sektora opieki społecznej i
odgrywały prawie niewidoczną rolę, przynajmniej w oczach polityków. Pomimo to w
wielu sektorach, np. sporcie, kulturze, edukacji, wolontariat odgrywał często rolę
decydującą o ich funkcjonowaniu. Obecnie także w sektorze socjalnym rośnie tendencja
kręgów rządowych do patrzenia na organizacje wolontarystyczne z nadzieją, że będą one
w stanie przejąć część usług publicznych i zająć się rozwiązywaniem specyficznych
problemów socjalnych. Organizacje wolontarystyczne wciąż jednak odczuwają brak
środków wystarczających do prowadzenia tego typu usług. W celu podołania tej pracy
potrzebne są pieniądze państwowe.
Wolontariat a państwo
Zarówno samorząd, jak i władze centralne zwiększają zainteresowanie
wolontariatem, widząc w nim możliwość zmniejszania kosztów, zwłaszcza ponoszonych
w sferze socjalnej. Popularnym poglądem wśród polityków wydaje się być twierdzenie,
że wolontariusze są tanią siłą roboczą. Część gmin w Danii uchwaliła budżety, które
uwzględniają nieformalną pomoc dla potrzebujących i wolontariuszy dostarczających za
darmo podstawowe usługi dla ludzi starszych, które to zadania są statutowymi
obowiązkami gminy. W latach 90. polityka rządu nakierowywała pracę wolontarystyczną
na wybrane, kontrolowane projekty, w szczególności dotyczące marginesowych grup
socjalnych, których potrzeby nie są zaspokajane poprzez działania o charakterze
ogólnym.
W związku z realizacją w Danii idei „welfare state“, państwo odgrywa decydującą
rolę w wielu sektorach (opieki społecznej, zdrowia, edukacji itd.). Często używanym
określeniem, kiedy mówi się o relacjach między państwem a wolontariatem, jest
„trójwymiarowa sieć“, oznaczająca państwo, rodzinę i pracę wolontariusza. Istotna jest
współpraca pomiędzy nimi, ponieważ każdy z tych podmiotów ma własne motywy
działania oraz odrębną odpowiedzialność. Jedno z tych ogniw samo nie może rozwiązać
wszystkich problemów społecznych. Ani państwo, ani rodzina, ani organizacje
wolontarystyczne nie mogą też wykonywać swojej pracy na własną rękę (bez
porozumienia z pozostałymi).
Ewentualnym czwartym ogniwem jest wolny rynek oraz istniejąca możliwość
skomercjalizowania działań opiekuńczych. I chociaż wielu ludzi wolałoby trzymać się z
daleka od agencji działających dla zysku i świadczących usługi socjalne i zdrowotne,
zwiększa się presja na szukanie rozwiązań także poza sektorem publicznym.
Mimo entuzjastycznej pomocy rządu dla działań wolontariuszy, krytykuje się go
za zbytnie przywiązywanie wagi do zalet wolontariatu, a ignorowanie faktu, że
wolontariusze często nie są przygotowani do wykonywania zadań bardziej
specjalistycznych i trudnych. Komentatorzy ostrzegają, że jeśli organizacje
wolontarystyczne wezmą na siebie odpowiedzialność za usługi, do których nie są
przygotowane, sens wolontariatu zostanie podważony, co może grozić załamaniem
systemu opieki.
Głębsza analiza wykazuje, że wolontariusze są chętni do angażowania się w prace
profilaktyczne, ale nie chcą brać na siebie zasadniczych obowiązków opiekuńczych,
należących do państwa. Są oni przygotowani do pomocy w usprawnieniu państwowego
systemu opieki, nie zaś do jego zastępowania lub podważania. W przyszłości mogą nie
chcieć wykonywać pracy, która wykracza poza główne cele organizacji socjalnych – z
tego tylko powodu, że rząd chce, aby to robili. Tak więc podczas gdy duński rząd
wykazuje jedno z najbardziej prowolontarystycznych stanowisk wśród krajów
europejskich, odzywają się głosy, że nakłada nadmierne obowiązki na wolontariuszy.
Rodzina nie odgrywa już w Danii takiej roli jak niegdyś. Poprzednie więzi między
członkami rodziny zostały mocno zredukowane i silne związki rodzinne występują
obecnie głównie w małych rodzinach. W 1995 r. 35,9% ludności żyło samotnie, gdy w
1980 r. 29,1%. Wprawdzie zjawisko to tłumaczy w dużym stopniu wzrost liczby ludzi
starszych, obserwuje się jednak, że coraz więcej osób we wszystkich grupach wiekowych
wybiera życie w samotności. Proporcje samotnych mężczyzn między 30 a 50 rokiem
życia zwiększyły się z tego powodu o połowę – z 10% w 1980 r. do 15% w 1995 r.
Osoby samotne znajdujące się w krytycznych sytuacjach są często zdane na pomoc
państwa lub właśnie wolontariuszy.
Prawo i definicje
Państwo duńskie nie stosuje prawnych barier w rozwoju wolontariatu, nie
ustanowiło także szczególnych prawnych udogodnień w jego działalności. Prawo
podatkowe i regulacje dotyczące zasiłków wciąż nie sprzyjają rozwojowi wolontariatu.
Ulgi podatkowe w zamian za wspieranie działań charytatywnych praktycznie w Danii nie
istnieją. Ostatnio kilka regulacji prawnych sprawiło, że trudno jest ludziom
otrzymującym państwowe zasiłki zajmować się typową pracą wolontarystyczną. W
świetle tych rozwiązań pojawia się tendencja do aktywizowania ludzi w zamian za
przyznawane im korzyści (co oznacza, że korzyści te są przyznawane w przypadku, kiedy
odbiorca wykona określoną pracę). Oczywiście nie jest to wtedy wolontariat.
Organizacje wolontarystyczne same domagały się, aby władze wprowadziły
odpowiednie rozwiązania prawne. Często rozwijały nowe usługi, wychodząc na przeciw
rodzącym się potrzebom i państwo szybko „przejmowało“ te usługi. Dominującą
strategią organizacji wolontariackich stał się pogląd, że im więcej państwo „przejmuje“,
tym lepiej. Jest to jeden z powodów, że sektor wolontariatu w Danii pod koniec obecnego
stulecia jakby wychodził z mody oraz stawał się nieważny i taki był do niedawna pogląd
polityków, specjalistów i mieszkańców. Wszyscy uznali budowanie państwa
opiekuńczego za bardziej istotne, zwłaszcza w zakresie polityki socjalnej i zdrowotnej.
W dziedzinie kultury, sportu czy ochrony środowiska wysiłek wolontariuszy
odgrywał znaczącą rolę, podczas gdy na obszarze socjalnym i opieki zdrowotnej rola
organizacji wolontariackich przez wiele lat była prawie niedostrzegalna, a nawet
uważana za kłopotliwą, wychodzono bowiem
z założenia, że państwo powinno być w stanie zaspokoić wszystkie potrzeby obywateli.
Należy zaznaczyć, że kształtowanie się państwa opiekuńczego nie oznaczało
zmniejszenia liczby organizacji wolontarystycznych, lecz zmniejszenie roli wolontariatu
w społeczeństwie.
W ostatnich 10-15 latach w duńskim społeczeństwie nastąpiły ogromne zmiany
zarówno w sferze ekonomicznej, jak i politycznej. Kilka bardzo ciężkich kryzysów
ekonomicznych i stosunkowo wysoki poziom bezrobocia zmusił ludzi do przemyślenia
od nowa ideologii opiekuńczości. Państwo dostrzegło w sektorze wolontariatu
możliwego dostawcę usług (inną możliwością było skorzystanie z usług wolnego rynku).
Bardzo często z powodów ideologicznych rząd był zainteresowany promowaniem
partnerskich stosunków z sektorem wolontarystycznym i duże sumy pieniędzy zostały
przeznaczone na jego rozwój.
Takie stanowisko rządu wiąże się jednak z ryzykiem, że sektor wolontariatu,
postrzegany jako tani sposób rozwiązywania problemów, może stać się jedynie
dostarczycielem „zniżkowych usług“. Ponadto istnieje poważna opozycja przeciwko
wolontariatowi ze strony specjalistów i związków zawodowych, co sprawia, że idea
partnerstwa staje się iluzją. W tej sytuacji organizacje wolontarystyczne mogą chcieć
wykonywać zadania, do których nie zostały powołane – tylko po to, żeby przeżyć.
Oznacza to, że znikną wolontariusze, a organizacje będą zmuszone do specjalizacji
swoich usług. Jeśli to nastąpi, sektor wolontariatu może stracić swoją tożsamość i
specjalne cechy czyniące z niego alternatywę dla usług świadczonych przez państwo i
firmy komercyjne.
W Danii można się spotkać z kilkoma definicjami wolontariatu. Wolontariat to:
1. Aktywność mieszkańców wykonywana bez wynagrodzenia w organizacjach, grupach
mieszkańców, stowarzyszeniach itp.
2. Praca socjalna wykonywana poprzez organizacje wolontarystyczne. Organizacje te
mogą być zarówno filantropijne i oferować usługi dostępne dla każdego, jak też mogą
pracować jedynie na rzecz wybranych grup.
Praca wolontarystyczna to: Niepłatna działalność podejmowana
z własnej woli. Działalność ta musi służyć osobom innym niż ona sama lub jej rodzina, i
musi być w pewnej mierze sformalizowana.
Organizacja wolontarystyczna to: Stowarzyszenie założone na zasadach
dobrowolności i nie działające dla osiągnięcia zysku (non-profit). Praca wolontarystyczna
jest stosowana w realizacji celów statutowych, aczkolwiek organizacja ta może
zatrudniać personel płatny.
Wolontariat w liczbach
Nie ma w Danii żadnej nadrzędnej ogólnopaństwowej organizacji, zrzeszającej
wszystkie organizacje wolontarystyczne. Struktury nadrzędne skupiają natomiast
organizacje świadczące określoną pomoc, np. opiekę nad dziećmi, osobami starszymi,
niepełnosprawnymi.
Najbardziej znaczące instytucje dbające o interesy wolontariuszy to powołana w
1983 r. Komisja ds. Wolontariatu pod auspicjami Ministerstwa Spraw Społecznych oraz
założone w 1992 r. duńskie Centrum Wolontariatu.
Głównymi beneficjantami pracy wolontariuszy zrzeszonych we wszelkiego typu
organizacjach wolontarystycznych w Danii są: dzieci, młodzież, osoby chore i
upośledzone umysłowo oraz fizycznie, ludzie w trudnej sytuacji życiowej, bezrobotni,
ludzie starsi, a także uchodźcy i osoby uzależnione. Znaczącą rolę odgrywają w Danii
organizacje pomagające dzieciom i młodzieży, jak również osobom chorym oraz
upośledzonym umysłowo lub fizycznie. Wniosek z tego, że zainteresowanie pracą z
bardziej wyspecjalizowanymi grupami, takimi jak osoby wyłączone ze społeczeństwa,
maltretowane, mniejszości etniczne, nie jest wcale tak popularne jak chęć pomocy
„zwykłym ludziom“ w specyficznej życiowej sytuacji.
Większość organizacji zajmuje się udzielaniem porad i dostarczaniem informacji.
Inną ważną dziedziną ich działalności jest edukacja i szkolenie. Należy zauważyć, że w
Danii nie są to działania powiązana z systemem edukacyjnym. Około 1/3 działających
organizacji prowadzi różnego rodzaju instytucje – zarówno całodobowe, jak i opieki
dziennej (np. żłobki, przedszkola, centra rekreacyjne, domy opieki, kluby dzienne). Nie
znaczy to jednak, że wymienione instytucje są przez te organizacje finansowane (może
tak być w przypadku, gdy są to kluby czy kafejki „alternatywne“, np. dla ludzi „z
marginesu“). W pozostałych przypadkach koszty ich funkcjonowania ponoszą samorządy
lokalne lub państwo. Pomoc udzielana przez sektor wolontariatu jedynie uzupełnia
fundusze z budżetu państwa. Omawiane instytucje są prowadzone przede wszystkim
przez organizacje humanitarne i kościelne, w większości założone przed 1920 r.
Organizacje „starsze“ o wiele częściej angażują się w prowadzenie instytucji niż te, które
powstały stosunkowo niedawno.
Próbując oceniać rolę i siłę organizacji wolontarystycznych w dzisiejszym
społeczeństwie duńskim, musimy uwzględnić ich do zbierania funduszy i zarządzania
nimi. Oczywiście, ich zdolność do odgrywania samodzielniej, i być może bardziej
krytycznej roli w stosunku do państwa, zależy w dużym stopniu od ich samodzielności. Z
badań przeprowadzonych w ostatnim roku obrachunkowym, wynika, że tylko kilka
organizacji nie posiada znaczących funduszy (mniej niż 1000 funtów). Duża część z nich
(około 1/4) jest bardzo silna pod względem ekonomicznym. Wśród organizacji
wykazujących się obrotem ponad 500 000 funtów w ciągu ostatniego roku, znajdują się
np. ogólnonarodowa organizacja do walki z rakiem i Duński Czerwony Krzyż. Wiele
organizacji z dużym obrotem prowadzi instytucje, o których była już mowa powyżej.
Organizacje, które działają wiele lat, najogólniej mówiąc są bogatsze niż nowo powstałe.
Wśród organizacji założonych po 1980 r., prawie 45% ma obrót od zera do 20 000
funtów, podczas gdy wśród organizacji sprzed roku 1920 ponad 45% organizacji ma
obrót przekraczający 100 000 funtów. Pomimo dobrze rozwiniętego systemu publicznego
finansowania pomocy społecznej, więcej niż 1/4 organizacji nie otrzymuje żadnych
dotacji rządowych. Dalsza 1/4 otrzymuje mniej niż 25% środków z tytułu rządowych
grantów. Tylko w 1/3 organizacji 51% (lub więcej) dochodu pochodzi z dotacji
rządowych lub samorządowych.
W 1987 r. Duński Instytut Badań Socjalnych przeprowadził ocenę zasięgu i
charakteru pracy wolontarystycznej w kraju. W tym czasie około 1/4 populacji była
zaangażowana w tego rodzaju pracę, poświęcając wolontariatowi średnio 13 godzin
miesięcznie. Wśród wolontariuszy było więcej mężczyzn niż kobiet, a także mężczyźni
poświęcali więcej czasu na pracę wolontarystyczną. Obecnie nieco ponad 1/4 ludności w
Danii pracuje jako wolontariusze, poświęcając na ten cel średnio 14 godzin w miesiącu.
Mężczyźni wciąż są nieco bardziej aktywni od kobiet, ale do nieznacznego przyrostu
liczby wolontariuszy przyczynił się wzrost aktywności kobiet z 20% do 27%. W każdym
razie połowa społeczeństwa duńskiego nigdy nie miała kontaktu z pracą
wolontarystyczną.
Dziś, podobnie jak w połowie lat 80., niewielu wolontariuszy zajmuje się tym, co
politycy i dziennikarze zwykle rozumieją pod pojęciem pracy wolontarystycznej, którą
kojarzą z bezpośrednią działalnością mającą na celu pomoc osobom indywidualnym.
Faktycznie większość wolontariuszy pracuje w szeroko rozumianej pomocy społecznej.
W szczególności angażują się w prace organizacyjne i administrację, szkolenia i
prowadzenie zajęć praktycznych oraz organizację wolnego czasu (p. tabela 1). Granice
pomiędzy różnymi formami pracy wolontariuszy stale się zmieniają, co często utrudnia
stwierdzenie, kiedy działalność wykonywana przez organizację jest np. socjalna, a kiedy
kulturalna. W pracy wolontariuszy zdecydowanie przeważa kultura, sport i zajęcia
związane z organizacją wolnego czasu – 48%. Pomoc socjalna znajduje się na drugim
miejscu – 11%.
Według przeprowadzonych badań największą aktywność jako wolontariusze
wykazują osoby średnio zamożne (1/3 z nich podejmuje się zadań wolontarystycznych).
Najmniej aktywni są bezrobotni i odbiorcy pomocy materialnej (1/5) oraz osoby powyżej
70 roku życia, z których tylko jedna na dziesięć wykonuje pracę wolontarystyczną.
Mężczyźni pracujący więcej niż 45 godzin tygodniowo wydają się mieć jeszcze
dużo chęci do działania na rzecz innych – prawie 40% z nich pracuje jako wolontariusze.
Jeśli chodzi o kobiety, podobna liczba wolontariuszek jest wśród pracujących w
niepełnym wymiarze (do 30 godzin tygodniowo), jak i wśród pracujących 45 godzin lub
więcej w tygodniu.
Ponad połowa osób usłyszała po raz pierwszy o pracy wolontarystycznej od
rodziny lub przyjaciół. Reklama poprzez media, ulotki lub plakaty dawała bardzo słaby
rezultat. W rekrutacji do pracy wolontarystycznej biorą udział również wolontariusze.
Kobiety wolały raczej same zwracać się do organizacji, podczas gdy mężczyźni wolą być
„nachodzeni“ przez organizacje.
Najczęściej wymienianym powodem tego, że ludzie nie chcą być wolontariuszami
jest brak czasu. Prawie 2/3 pytanych podało taki powód, brak czasu uzasadniając głównie
pracą i obowiązkami rodzinnymi. Może z tego jedynie wynikać, że pracy
wolontarystycznej ludzie ci nie przyznają pierwszeństwa. Przecież pozostali, którzy
udzielają się w wolontariacie, często również mają pracę, rodzinę i inne obowiązki.
Według badań – nowych wolontariuszy należy szukać wśród 25% ankietowanych,
którzy jako powód niepodejmowania działań wolontarystycznych podali, że nie zostali o
to poproszeni. Niewielu wspomniało o złych doświadczeniach w przeszłości lub
stwierdziło, że „nie wierzy w takie rzeczy“. Ważne, że społeczeństwo duńskie jest
pozytywnie nastawione do pracy wolontarystycznej. Rezultaty badań świadczą, iż w
Danii jest jeszcze nie wykorzystany przez wolontariat potencjał ludzki.
Tabela 1. Procentowy udział wolontariuszy w różnych rodzajach prac w 1995 r.*
R o d z aj d z i ałal n o śc i
D zia ła ln oś ć
M ęż c z yź n i
K o b ie ty
R az e m
org a n iza c y j n a
Z b i ó r k i p i e n i ęd z y
21
Pr ac a w k o m i s j ac h i z ar z ą d ac h
49
A d m i n i s t r ac j a
36
I n f o r m ac j a i r e k l am a
15
D zia ła ln oś ć zorien tow a n a n a g rup ę
Nau c z an i e , s z k o l e n i a, k i e r o w an i e
34
Z aj ęc i a p r ak t yc z n e w g r u p ac h
26
O r g an i z ac j a w o l n e g o c z as u
30
D zia ła ln oś ć zorien tow a n a n a osobę
Pl an o w e w i z yt y
4
T r an s p o r t
28
Z aj ęc i a z k l i e n t e m
6
In n e
5
19
42
28
12
20
46
32
14
24
34
25
29
30
28
7
19
7
6
5
24
6
5
*Każda osoba mogła brać udział w więcej niż jednej działalności z powyższej listy, dlatego suma procentowa znacząco
przewyższa 100%.
1. Inger Koch Nielsen „Voluntary Work in Denmark“ w: „Voluntary Action in Denmark“, Socialpolitisk Forlag,
Denmark, 1995. Dane statystyczne wykorzystane w opracowaniu pochodzą z badań Duńskiego Instytutu Badań
Socjalnych dotyczących pracy wolontarystycznej w Danii. Rezultaty opierają się na wywiadach z reprezentatywną
grupą dorosłych Duńczyków (powyżej 16 lat). Wywiady zostały przeprowadzone w listopadzie 1993r. W sumie w
badaniu wykorzystano odpowiedzi 75% z 1843 osób.
Tabela 2. Wolontariusze pracujący w organizacji z daną grupą celową
G ru p ad o c e lo w a
D z i e c i i m ło d z i e ż
L u d z i e s t ar s i , c h o r z y, n i e p e łn o s p r aw n i
G r u p y s o c j al n e w yłą c z o n e
O b s z ar l o k al n y
G ru p yb iz n e s o w e
Po p u l ac j a j ak o c ało ść
L u d z i e t r z e c i e g o św i at a
In n e
R az e m
O g ó l n a l i c z b a o r g an i z ac j i w o l o n t ar i ac k i c h
W
p r o c e n t ac h
41
8
3
9
4
14
3
18
100
563
„Nowy wolontariat“
W połowie lat 80. pojawiły się w Danii dwa nowe rodzaje organizacji
wolontarystycznych, często określane jako „nowy wolontariat“. Pierwsza z nich to tzw.
grupy samopomocy, popularna obecnie forma wolontariatu. Pomysł samopomocy opiera
się na wykorzystaniu chęci ludzi do aktywnej poprawy swojej sytuacji życiowej. Ludzie
sami organizują się, aby rozwiązywać własne problemy. Dużą zaletą tych grup jest brak
biurokracji i wolontarystyczne angażowanie się w pracę grupy wszystkich jej członków.
Szacuje się, że jest około 1800 takich grup samopomocowych w Danii (1997).
Bardzo ważną inicjatywą z punktu widzenia łączenia interesów ochotników i
odbiorców ich usług są w Danii biura wolontariatu (Volunteer Bureaux). Ich celem jest
stworzenie więzi między ludźmi mającymi wolny czas a organizacjami, które potrzebują
pomocy. Obecnie jest w Danii około 40-45 takich biur. Większość z nich organizuje
każdego miesiąca od 3 do 19 miejsc pracy dla wolontariuszy, chociaż są i takie, które
potrafią zorganizować od 30 do 50 miejsc pracy miesięcznie. Biuro wolontariatu wspiera
pracę wolontariuszy w społecznościach lokalnych poprzez: zachęcanie do działalności
wolontarystycznej, popieranie nowych rozwiązań w sektorze wolontariatu, informowanie
o możliwościach pracy wolontarystycznej.
Biuro wolontariatu stara się, aby wolontariusze: otrzymali właściwą informację o
pracy i wymaganych kwalifikacjach, nie zastępowali personelu płatnego, nie byli
wykorzystywani w programach prac publicznych. Może ono kierować wolontariuszy do
pracy w partiach politycznych, przedsiębiorstwach prywatnych lub ruchach religijnych.
Powinno być ono albo niezależną organizacją wolontarystyczną, albo odrębną częścią
innej organizacji wolontarystycznej. Jest niekomercyjne (jeśli osiągnie jakikolwiek zysk,
powinien on być wydany na cele statutowe) i korzysta z bezpłatnej pracy wolontariuszy,
ale zatrudnia również płatny personel koordynujący.
Trendy rozwoju wolontariatu w Danii
Z przytoczonych danych wynika, że wolontariat w Danii wciąż się rozwija.
Liczba wolontariuszy jest w miarę stała oraz powstają nowe organizacje
wolontarystyczne. Najnowsze badania wykazują, że działa tu jedno stowarzyszenie lub
organizacja wolontariacka na każde 150 mieszkańców oraz że na wsiach jest więcej tego
typu organizacji niż w miastach.
Praca wolontarystyczna postrzegana jest w Danii jako coraz ważniejszy element
całości działań opiekuńczych. Ten sam trend jest widoczny w całej zachodniej Europie,
gdzie praca wolontarystyczna w sferze socjalnej stała się odrębnym tematem debat
politycznych w ostatnich 10-15 lat. Programy większości partii politycznych w Danii
zawierają rozdziały poświęcone socjalnej pracy wolontarystycznej.
W duńskim systemie politycznym, tak jak w całym społeczeństwie, istnieje
pozytywny stosunek do socjalnej pracy wolontarystycznej. Większość społeczeństwa
wierzy, że praca wolontarystyczna wpływa na zwiększanie się odpowiedzialności ludzi
za drugiego człowieka. Praca ta jest według nich niezbędna – bez względu na jakość
usług świadczonych przez sektor publiczny. W Opinii Komisji ds. Wolontariatu dalszy
rozwój duńskiego wolontariatu zależy od zmian społecznych, które mogą nastąpić w
wyniku rozwoju technologicznego i ogólnej globalizacji.
Przykład instytucji państwowej
zajmujących się wolontariatem
oraz
organizacji
pozarządowej
w
Danii,
Duńska Komisja ds. Wolontariatu
Komisja, powołana w 1983 r. przez Ministerstwo Spraw Socjalnych, której
głównym celem jest promowanie wolontarystycznej pracy socjalnej jako części
kompleksowych działań na rzecz osób potrzebujących pomocy. Bierze ona udział w
debacie dotyczącej społecznej pracy wolontariuszy i przyszłości państwa opiekuńczego.
Celem Komisji jest:
– zbieranie informacji, udzielanie porad i wskazówek, tworzenie programów zarówno dla
sektora publicznego, jak i wolontarystycznego,
– wspieranie Ministerstwa Spraw Socjalnych w sprawach dotyczących pracy społecznej
w Danii.
Przykłady działań Komisji:
– stworzenie warunków umożliwiających udział w wolontariacie osób pozostających na
zasiłku dla bezrobotnych, wcześniejszej emeryturze,
– utworzenie programu badającego pracę wolontariuszy,
– opracowanie jasnych kryteriów pomocy państwa,
– współpraca między samorządem a organizacjami wolontarystycznymi.
Komisja składa się z 29 członków, w większości reprezentujących organizacje
wolontarystyczne. Wśród członków Komisji są również przedstawiciele samorządu i
ministerstwa. Komisja jest forum debaty na temat roli wolontariatu w społeczeństwie.
We współpracy z Centrum Wolontariatu organizuje towarzyszące debacie seminaria i
konferencje poświęcone pracy wolontariatu w Danii. Komisja uważa za niezwykle ważny
dialog z organizacjami, jak również ze wszystkimi, którzy interesują się wolontariatem.
Centrum Wolontariatu w Danii
Centrum zostało założone w 1992 r. jako samodzielna instytucja podległa
Ministerstwu Spraw Społecznych. Celem Centrum jest promocja
i wspomaganie rozwoju wolontariatu przez oferowanie informacji, porad, szkoleń i
zbieranie informacji o sektorze wolontariatu. Centrum jest członkiem CEV
(Europejskiego Centrum Wolontariatu) i IAVE (Międzynarodowe Stowarzyszenie ds.
Działań Wolontarystycznych).
Centrum chce promować:
– prawo każdej osoby do udziału w wolontariacie, w jak najlepszych
warunkach i z własnej woli,
– optymalne warunki pracy dla organizacji,
– dyskusję społeczno-polityczną dotyczącą przyszłego państwa opiekuńczego,
– wiedzę i badania na temat wolontariatu.
Swoje usługi Centrum oferuje głównie sektorowi wolontarystycznemu, lecz także
administracji publicznej i społeczeństwu. Udziela także porad dotyczących codziennej
pracy w organizacjach, współpracy z administracją, kontroli i pracy w komisjach,
współpracy między specjalistami a wolontariuszami, samopomocy, lokalnych biur
wolontariatu, inicjatyw ustawodawczych i prawnych aspektów pracy wolontarystycznej.
Po- siadając zbiór wyjątkowych materiałów dotyczących wolontariatu, ma właściwie
jedyną w Danii specjalistyczną bibliotekę z zakresu pracy wolontarystycznej. Centrum
wydaje magazyn „Social Vejviser“ oraz publikuje informacje i różnego rodzaju
materiały: raporty, badania i ulotki o tematyce wolontarystycznej. Regularnie organizuje
kursy, warsztaty, seminaria i konferencje. Są one skierowane głównie do wolontariuszy i
osób zatrudnionych w sektorze wolontariatu.
Strona internetowa Centrum Wolontariatu w Danii (Center for frivilligt socialt arbejde):
www.frivsocarb.dk
Kontaktudvalget for det frivillige arbejde i Danmark
Pantheonsgade 5, 3 Postboks 158, 5100 Odense C Denmark
Telefon (+45) 66 14 60 61, telefax (+45) 66 14 20 17
E-mail: [email protected]
Opracowanie:
Artur Święch, Centrum Wolontariatu w Kielcach
Tłumaczenie materiałów z języka angielskiego: Artur Święch, Sławomir Półtorak.
Bibliografia
Rocznik Statystyczny 1997, GUS 1997.
„Voluntary Action in Denmark“, wyd. Socialpolitisk Forlag, Denmark, 1995.
„Voluntary Social Work in Denmark in the Welfare Society of the Future“, wyd.
Ministerstwo Spraw Socjalnych w Danii, Kopenhaga, 1997.
Rasmussen Toft E. „Emploees as volunteers – summary“, skrypt .
Habermann U. „The State and the volunteer“ – wystąpienie podczas światowej
konferencji IAVE (International Association of Volunteer Effort), Paryż 1990.
Święch A. „Wolontariat i pomoc socjalna w Danii“ w: „Wolontariusz“, listopad 1999.
Święch A. „Rola gminy w systemie administracji Danii“, praca magisterska, czerwiec
1999.
Gaskin K., Smith J. D. „A New Civic Europe. A study of the extent and role of
volunteering in the European Countries“. Volunteer Centre, London 1995.
Volunteer Bureaux in Denmark. Code of Practice. Center for frivilligt socialt arbejde:
1995.
Autor artykułu dziękuje za udostępnienie materiałów:
Louise Rassmusen, Centrum Wolontariatu w Danii,
Magdalenie Korczyk, Centrum Wolontariatu w Łodzi.
Holenderski rząd docenia ochotników
Początki wolontariatu w Holandii sięgają XIX wieku, kiedy to Kościół katolicki i Kościół
protestancki oraz prywatne instytucje były zaanga-żowane w pomoc biednym; by to
robić, zatrudniały wolontariuszy (prominentnych obywateli). Na początku XX wieku
ludzie dysponowali większą ilością wolnego czasu i dlatego mogli pracować jako
wolontariusze w różnego rodzaju stowarzyszeniach. Praca wolontarystyczna rozwijała się
głównie w tzw. pillars (małe społeczności), które dzieliły i wspierały holenderskie
społeczeństwo: katolickie, protestanckie, liberalne.
Tło historyczne
W latach 1945-1965 Holandia uczestniczyła w procesie tworzenia państwa
opiekuńczego. Na początku opieka społeczna była wspierana przez fundusze prywatne.
Po II wojnie światowej sektor ten otrzymał dużą pomoc państwa, które zaczęło
subsydiować wiele przedsięwzięć.
W ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci zaznaczył się spadek znaczenia działań
podejmowanych przez rząd holenderski na polu opieki społecznej i pracy
wolontarystycznej (państwo holenderskie nigdy nie było scentralizowane, tworzyło
raczej luźną federację prowincji). Ważna rola wolontariatu pośród pillars zaczęła
zmniejszać się od lat pięćdziesiątych, kiedy to profesjonaliści stopniowo przejmowali
odpowiedzialność za opiekę społeczną.
W latach 70. państwo uzyskało duży wpływ na te działania, podczas gdy
ingerencja pillars traciła na znaczeniu. W nowej sytuacji nacisk został położony na
tworzenie agend wolontarystycznych, które otrzymywały blisko 100% dotacji od rządu
centralnego. Jednak 10 lat później rząd wycofał się z tych działań, oddając zarządzanie
finansami na niższe szczeble i zachęcając do prywatyzacji działalności.
Wolontariat a bezrobotni
Dyskusja na temat pracy wolontarystycznej osób bezrobotnych w Holandii ma
długą historię. Począwszy od lat 70. uchwalono wiele aktów prawnych, umożliwiających
tworzenie dodatkowych miejsc pracy w sektorze pozarządowym. Pod kierunkiem
urzędów państwowych, odpowiedzialnych za zatrudnienie i opiekę społeczną, powstało
tysiące projektów, przy realizacji których bezrobotni znaleźli zatrudnienie. Dotyczyło to
głównie młodych ludzi, którym stworzono możliwość udziału w szkoleniach i
zaoferowano pracę wolontarystyczną. Niestety, udział w nich bezrobotnych był znikomy.
Inne projekty dotyczyły imigrantów i uchodźców, którym umożliwiano zdobycie
doświadczenia zawodowego i doskonalenie języka.
W rezultacie wzrostu bezrobocia w Holandii, które nastąpiło w ostatnich latach,
politycy baczniej przypatrują się projektom, którym w przeszłości nie byli zbyt
przychylni. W niektórych urzędach mniej lub bardziej dobrowolna praca
wolontarystyczna uważana jest za rozwiązanie problemów związanych z bezrobociem.
Jednakże wciąż trwa dyskusja, dotycząca tego typu wolontariatu.
Prawo, definicje i liczby
Praca wolontarystyczna jest określana w Holandii jako „zorganizowana
działalność prowadzona bez przymusu czy zapłaty dla dobra innych lub społeczeństwa“.
Definicja ta nie obejmuje pomocy świadczonej rodzinie i sąsiadom.
Według ostatnich obliczeń w Holandii jest około 3,5 mln wolontariuszy, a więc
23,8 % osób powyżej 18. roku życia, pracujących w organizacjach pozarządowych. Co
miesiąc wolontariusze spędzają średnio 15,5 godzin na pracy wolontarystycznej
miesięcznie. Wolontariusze pomagają w organizacji imprez sportowych, kościelnych,
działają w organizacjach ideologicznych (w tym w partiach politycznych), pomagają
chorym i starszym, pracują z młodzieżą, grupach akcyjnych, muzeach, pomagają
dzieciom, opiekują się pacjentami. Największa liczba wolontariuszy pracuje w
organizacjach sportowych i kościelnych: odpowiednio 7,8 % i 6,8 %.
Z pracą wolontarystyczną ma kontakt niemal całe holenderskie społeczeństwo.
Nie znaczy to jednak, iż cała społeczność w jednakowym stopniu uczestniczy w tych
działaniach. Tak naprawdę zaangażowanie w wolontariat zwiększa się wraz ze wzrostem
poziomu edukacji i dobrobytu w Holandii. Istnieje także związek pomiędzy pracą
wolontarystyczną a uczęszczaniem do kościoła. Najmłodsi i najstarsi przedstawiciele
społeczeństwa nie uczestniczą w wolontariacie. Liczba mężczyzn wolontariuszy to tylko
połowa liczby kobiet wolontariuszek. Wolontariusze nie wykonują prac płatnych, ale
uzupełniają je swoimi działaniami. Mężczyźni chętniej wykonują prace praktyczne, gdy
kobiety wolą prace administracyjne.
Przy założeniu, że godzina pracy kosztuje około 23 guldeny, a godzin
przepracowanych przez wolontariuszy było 0,5 mld, wartość finansowa ich działania
wynosi 11,5 mld guldenów. Wyliczenie to pokazuje, jak duże znaczenie ekonomiczne ma
praca wolontariuszy.
W odpowiedzi na pytanie o motywacje do pracy wolontarystycznej, holenderscy
wolontariusze podają najczęściej trzy powody:
– możliwość zdobycia dodatkowych umiejętności i doświadczeń przydatnych w płatnej
pracy lub znalezienia alternatywnego zajęcia,
– chęć walki z niesprawiedliwością czy złą sytuacją, pobudki filozoficzne,
zaangażowanie polityczne i społeczne,
– chęć kontaktu z ludźmi, przynależenia do jakiejś społecznej struktury, identyfikacji z
misją organizacji, chęć znaczenia dla innych, wyznaczenia sobie celu.
Trzeba pamiętać, że wolontariusze mają także indywidualne motywy działalności
charytatywnej.
Wolontariat w Holandii, podobnie jak w państwach sąsiednich, może się
poszczycić wysoką liczbą wolontariuszy i członków w organizacjach pozarządowych.
Podobna działalność prowadzona jest także przez organizacje kościelne. Duża liczba
osób udziela się w pracach społecznych oraz zdobywa fundusze. Robią to regularnie,
głównie w organizacjach lokalnych. Najbardziej popularne są działania w dziedzinie
sportu i rekreacji – inaczej niż to ma miejsce np. w Belgii. Holenderscy wolontariusze,
jak twierdzą, czerpią dużą satysfakcję z wykonywanej pracy. Jednak duża część
społeczeństwa dość sceptycznie odnosi się do tego typu aktywności. Sama idea
wolontariatu wiąże się z odgrywaniem aktywnej roli w społeczeństwie.
Polityka rządu dotycząca wolontariatu
Chociaż rząd holenderski nie uważa rozwoju wolontariatu za zadanie
priorytetowe, stara się wesprzeć jego rozwój. Polityka rządu zajmuje się czterema
kierunkami rozwoju wolontariatu:
A. Rozwój metod pracy, badań i wsparcia wolontariatu,
B. Promocja i budowanie wizerunku społecznego (image’u),
C. Poprawa jakości pracy wolontarystycznej,
D. Uregulowania prawnych aspektów pracy wolontarystycznej.
A Rozwój metod pracy, badań i wsparcia wolontariatu
Ministerstwo Zdrowia, Opieki Społecznej i Sportu wspiera organizacje
i gminy, udzielając im informacji i porad oraz prowadząc badania. Istnieją dwie
organizacje narodowe, które wspierają takie działania: NOV (Holenderskie Centrum
Wolontariatu) i SVM (Fundacja ds. Zarządzania Wolontariatem). Ministerstwo wspiera
organizacje finansowo, przyznając im granty na wybrane działania podejmowane na
rzecz określonych grup celowych (takich jak: chorzy, niepełnosprawni, młodzież, osoby
starsze). Niewiele natomiast mówi się o pomocy wolontariuszy dla uchodźców i
azylantów.
B. Promocja i budowanie wizerunku społecznego
Działania z tego zakresu:
– rekrutacja i szkolenie wolontariuszy pracujących na rzecz określonych grup
społecznych (mniejszości narodowych, młodzieży, ludzi niepełnosprawnych, osób
starszych, kobiet),
– międzykulturowa działalność w ramach planu Międzykulturowej Pracy
Wolontarystycznej,
– wzmocnienie lokalnych centrów wolontariatu,
– reagowanie na zmianę zachowań wolontariuszy (tzw. zachowanie suwakowe). Chodzi
o eksperymentowanie niektórych gmin, polegające na tworzeniu sezonowych biur pracy
dla wolontariuszy.
– kierowanie kampanią informacyjną poprzez Internet oraz elektroniczną wersję
czasopisma „Biuletyn Wolontariuszy“,
– udział w pozyskiwaniu funduszy (foundraising),
– popularyzowanie pracy wolontariuszy,
– zachęcanie biznesu do inwestowania w sektorze wolontarystycznym.
C. Poprawianie jakości pracy wolontarystycznej
Jakość pracy jest ulepszana poprzez:
– rozwój metod integrowania polityki lokalnej,
– szkolenie wolontariuszy. Co roku 8 istniejących w Holandii centrów szkoleniowych
przekazuje wiedzę o wolontariacie około 30 000 wolontariuszy.
– poświadczanie udziału w pracach wolontarystycznych przydatne dla osób
poszukujących pracy.
D. Prawne aspekty pracy wolontarystycznej
Chodzi głownie o określenie pozycji wolontariuszy w polityce rządu
i ustawodawstwa. Praca wolontarystyczna jest często pomijana w ustawodawstwie pracy.
Niemożliwe jest również ustanowienie ogólnych praw dotyczących zatrudnienia
wolontariuszy, ponieważ istnieje wielka różnorodność rozwiązań w organizacjach
pozarządowych.
Najwięcej uwagi ministerstwo poświęca rozwiązywaniu powstających
problemów:
– rozwinięciu idei „kontroli pracy wolontarystycznej“ z prawnego punktu widzenia, co
ma zmusić polityków do większej odpowiedzialności za pracę wolontarystyczną,
– ustanowieniu odpisów podatkowych.
– uregulowaniu problemów związanych z finansowaniem wolontariuszy, takich jak
ubezpieczenia czy zwrot poniesionych kosztów,
– ograniczenie przychodów organizacji pochodzących z działalności na rzecz pozyskania
funduszy (foundraisingu) – ostatnio 70 tys. guldenów.
Wolontariat w terenie
Wolontariat ma dobrze rozwiniętą infrastrukturę organizacji. Pracuje na poziomie
lokalnym, regionalnym i centralnym. Zaangażowanie w pracę wolontarystyczną jest
największe na szczeblu lokalnym – gminy, w środowisku, w którym mieszkają i pracują
wolontariusze (w Holandii jest około 500 gmin). Pracują zwykle w lokalnych
organizacjach pozarządowych, m.in. w schroniskach dla bezrobotnych, centrach
społecznych, młodzieżowych. Pomagają również w większych organizacjach, jak
Amnesty International lub Czerwony Krzyż, które mają lokalne biura w gminach.
Na poziomie lokalnym głównymi organizatorami koordynatorami pracy
wolontariuszy są centra wolontariatu, które mają dużą autonomię. Nie tylko pomagają
znaleźć pracę dla wolontariuszy, ale także angażują się w kampanie promocyjne.
Centrów takich działa w rożnych częściach kraju około 100. Wielu wolontariuszy pracuje
w opiece społecznej, za którą są odpowiedzialne gminy. One też wspierają lokalne
organizacje i umożliwiają im podejmowanie działań.
Na szczeblu regionalnym 12 prowincji Holandii wspiera lokalne działania i
propaguje wiedzę dotyczącą wolontariatu. Rządy poszczególnych prowincji subsydiują
konkretne projekty podejmowane przez regionalne organizacje.
Rząd centralny Holandii działa na polu wolontarystycznym od 20 lat. Deklaracje
dotyczące polityki wolontariatu zostały opublikowane w latach 1980, 1985, 1999.
Obowiązują one do dzisiaj. Niestety, mimo powstania aktów prawnych pojawiają się
głosy określające wolontariat jako „niezbędny w społeczeństwie, lecz wciąż, podobnie
jak inne niepłatne prace, niezauważalny“.
Plany rozwoju wolontariatu zakładają na lata 2000-2020 wsparcie oraz
kontynuowanie dotychczasowych prac rządu, który dąży do zwiększenia
odpowiedzialności sektora wolontarystycznego za zmiany w holenderskim
społeczeństwie.
Narodowe Centrum Wolontariatu działa jako centrum informacji i rozwoju
wolontariatu promującego interesy organizacji pozarządowych. Organizacje dzielą się na
trzy kategorie:
a) „członkowie dla członków“ (stowarzyszenia sportowe i ruch skautów),
b) organizacje zajmujące się zbieraniem funduszy (foundraisingowe),
c) organizacje udzielające pomocy (Czerwony Krzyż).
Funkcje holenderskiego wolontariatu to:
– uczenie odpowiedzialności, zapewnienie udziału obywateli
w określaniu i rozwiązywaniu lokalnych problemów,
– przeciwwaga dla instytucji profesjonalnych,
– sprzyjanie samorozwojowi jednostki,
– zmniejszanie izolacji społecznej poprzez zachęcanie do odgrywania aktywnej roli w
społeczeństwie.
Czynniki wpływające na pracę wolontarystyczną w Holandii:
– zmiany na rynku pracy, coraz więcej kobiet podejmuje płatną pracę i ma mniej czasu na
pracę wolontarystyczną,
– alternatywne formy spędzania wolnego czasu (telewizja, Internet),
– rozwój demograficzny, starzenie się społeczeństwa, imigracja,
– wzrost odpowiedzialności za naturę i środowisko,
– rozwój opieki nad chorymi, starszymi i niepełnosprawnymi,
– sekularyzacja, w wyniku której mniej ludzi należy do wspólnot religijnych i nie
wykazuje chęci działania na rzecz kościoła,
– zmniejszenie udziału społeczeństwa w sprawach politycznych.
W opinii wielu osób czynniki te stwarzają wiele nowych, pozytywnych
możliwości społecznego rozwoju, np.: wcześniejsze emerytury i zmniejszenie liczby
godzin pracy stworzyły warunki do bycia wolontariuszem większej liczbie osób oraz
lepsze przygotowywanie przez przedsiębiorstwa stanowisk pracy dla wolontariuszy, a
nawet zachęcają do niej swoich pracowników.
Wolontariat obecnie
W sierpniu 1994 powstała koalicja trzech partii: Partii Socjalde-mokratów, Partii
Liberałów i Partii Demokratów ‘66. Socjaldemokraci podkreślali ogromne znaczenie
pracy zarówno płatnej, jak i wolontarystycznej. Przekonywali, że państwo opiekuńcze
jest osłabione finansowo, organizacyjnie, kulturalnie i moralnie. Opowiadali się za
obcięciem wydatków z budżetu na ten cel. Nie zgadzali się z rosnącym znaczeniem zasad
rynkowych i byli orędownikami równowagi między prawami rynku, służbą publiczną a
wolontariatem. Zasadność funkcjonowania wolontariatu uznawali szczególnie tam, gdzie
ludzie nie są w stanie wykonywać prac płatnych: pośród osób niepełnosprawnych,
niezdolnych do życia lub star-szych. Z drugiej strony, liberałowie byli orędownikami
wolności przedsięwzięć, kładli nacisk na prace płatne i rzadko wspominali o
wolontariacie.
W przeciwieństwie do nich Demokraci ‘66 chcieli promować i stymulować
wolontariat, traktując go jako uzupełnienie pracy osób płatnych. Obecnie widzimy duże
zainteresowanie wolontariatem ze strony chrześcijańskich demokratów, którzy stanowią
opozycję parlamentarną, ale zachęcają organizacje społeczne do umiejętnego
zaangażowania wolontariuszy w pracę społeczną. Widzą w tym szansę dla osób długo
pozostających bez pracy.
Holenderska polityka społeczna w latach 90. położyła silny nacisk na rolę
wolontariatu w społeczeństwie. Wzrosło zainteresowanie działalnością wolontarystyczną
w przeciwieństwie do poprzednich dwóch dekad, kiedy to wolontariusze byli nawet
wyśmiewani. Obecnie uważa się, iż mogą oni wypełniać luki w pewnych dziedzinach
opieki społecznej. Mogą wykonywać swą służbę uzupełniając pracę profesjonalistów.
Intencją tych działań jest większa specjalizacja wolontariuszy, niż ma to miejsce obecnie.
Politycy skupiają się na określeniu roli wolontariatu w opiece zdrowotnej, jego
organizacji pracy i rekrutacji nowych osób.
Przykład organizacji pozarządowej w Holandii, zajmującej się wolontariatem
SIW Internationale Vrijwilligersprojekten
We wczesnych latach 50. holenderscy wolontariusze rozpoczęli pomoc w
odbudowie Europy Zachodniej. Na początku Agencja Holenderska, która wysyłała ich do
Anglii, Belgii, Francji czy Niemiec, nie zapraszała zagranicznych wolontariuszy do
pomocy w Holandii, co zmieniło się w 1953 r. Pomoc zagranicznych wolontariuszy
zaczęła napływać od momentu powodzi w holenderskiej prowincji Zelandii. Na rezultaty
zapoczątkowanej wymiany młodzieży nie trzeba było długo czekać. Obecnie SIW wysyła
około 500 młodych ludzi do innych państw i zaprasza około 300 wolontariuszy do
realizacji projektów w Holandii. Typowe dla Holandii jest to, że uczestnicy projektów nie
tylko pracują i dobrze się bawią, ale także dyskutują o problemach społecznych:
ubóstwie, zanieczyszczeniu środowiska czy rasizmie.
W Holandii SIW jest jedną z największych organizacji prowadzących
międzynarodowe projekty i wysyłającą wolontariuszy za granicę. Jej siedzibą jest
Ultrecht. Działalność SIW jest prowadzona przez wolontariuszy. SIW zatrudnia jedną
osobę zajmującą się sprawami administracyjnymi
i finansowymi. Każdego roku walne zebranie decyduje o kierunku działań
w roku następnym. Różne grupy dyskutują o działaniach na obszarze, którym się
zajmują. Grupy dotyczące poszczególnych krajów (np. Grupa Afrykańska, Grupa
Azjatycka i Grupa Wschodnio-europejska) są odpowiedzialne za przygotowywanie
uczestników zagranicznych projektów.
Celami SIW są:
– wspieranie rozwoju młodych ludzi,
– zachęcanie do nawiązywania międzynarodowych kontaktów,
– praca na rzecz społeczeństwa, rozwoju kultury i środowiska naturalnego,
Cele te są realizowane poprzez następujące działania:
– wysyłanie młodych ludzi (18-35 lat) do pomocy w realizacji projektów na wszystkich
kontynentach świata,
– angażowanie ludzi z wyżej wymienionych obszarów w realizację projektów w
Holandii,
– udział SIW w międzynarodowych spotkaniach i organizowanie seminariów.
Dochody SIW składają się w większości ze składek i wpłat uczestników
projektów oraz z funduszy pozyskanych na realizację projektów
z Holandii. Subsydia na realizację projektów pochodzą z różnych źródeł. Fundacja nie
otrzymuje żadnych regularnych dotacji. Projekty SIW są realizowane w ponad 50
krajach, m.in. w Rosji, Polsce, Zimbabwe, Kenii, Nepalu, Chinach, Meksyku,
Ekwadorze, Wielkiej Brytanii i wielu innych. SIW realizuje także około 20 projektów w
Holandii. W pracy tej uczestniczą wolontariusze z zagranicy, chcący dowiedzieć się
czegoś o życiu w tym kraju, a przy okazji spędzić pożytecznie wakacje.
Wybrane organizacje zajmujące się w Holandii wolontariatem:
Dutsch Volunteer Centre /NOV/
Post-office box 2877, 3500 GW Utrecht
the Netherlands
tel.: 31 30 231 98 44, fax:234 38 96
e-mail: [email protected]
SIW Internationale
Vrijwilligersprojekten
Willemstraat 7, NL-3511 RJ Utrecht
tel.: 31 30 231 85 47, fax: 234 34 65
e-mail: [email protected], strona internetowa: www.siw.nl
VIA Netherlands
M.v.B. Bastiaansestraat 56, NL-1054 SP Amsterdam
tel.: 31 20 689 27 60, fax: 618 44 69
Opracowanie:
Małgorzata Misztela – Centrum Wolontariatu przy Fundacji Rozwoju Demokracji
Lokalnej w Kielcach
Tłumaczenie materiałów w języku angielskim: Małgorzata Misztela, Sławek Półtorak.
Bibliografia
„A New Civic Europe?“ Katharine Gaskin, Justin Davis Smith
wyd. The Volunteer Centre UK 1995.
Materiały informacyjne nadesłane przez wymienione organizacje
Dziękuję za pomoc w zdobyciu materiałów:
Marion Pol i Markowi Franken, Esther Langen.
„Robię to, bo Pan tego nie robi...“
Poproszono mnie o napisanie „czegoś“ o wolontariacie. Zdarzyło się to jakiś czas temu
przy okazji promocji wywiadu-rzeki z Janką Ochojską Niebo to inni. Żeby zrozumieć
sens działania na rzecz innych, lepiej przeczytać ową książkę niż ten artykuł. Dla tych,
którzy nie znajdą jednak na to czasu postanowiłem „coś“ napisać, mając dodatkowy
pretekst w postaci przypadającego (co roku zresztą) 5 grudnia Dnia Wolontariusza oraz
(tym razem wyjątkowo) ogłoszenia przez ONZ roku 2001 Światowym Rokiem
Wolontariatu.
Kim jest wolontariusz?
Przychodzi nam zapewne na myśl postać pięknoducha, trochę odrealniona, trochę
naiwna. Wiemy jednak, że działalność wolontariuszy obejmuje peryferia „prawdziwego
życia“, w którym mało jest miejsca na sentymenty, gdzie walczyć trzeba o przetrwanie,
gdzie nie ma miejsca na bezinteresowność. Tak więc, udaje nam się przypisać całe to
zagadnienie do sfery odświętnej, sentymentalnej zaludnionej przez innych. Może tych, co
mają więcej czasu, może tych, których na to stać, może księży i duchownych, a może
młodzieży skłonnej „jeszcze“ wierzyć w ideały.
Ponad 25% Polaków przyznaje się, że w ciągu ostatniego roku poświęciło swój
czas na działania społeczne. W istocie to bardzo niewiele wziąwszy pod uwagę, że 15%
tej grupy zaangażowana jest w działania Komitetów Rodzicielskich, czyli praktykuje
rodzaj daniny, jaki nie zawsze dobrowolnie, a już na pewno nie bezinteresownie
składamy szkołom, do których uczęszczają nasze własne dzieci.
Gdzie zatem spotkać można wolontariuszy? Spójrzmy na to z perspektywy tzw.
sektorów. Sektor 1, na który składają się instytucje komercyjne, siłą rzeczy nie bardzo
nadaje się do rekrutowania wolontariuszy. Sektor 2, czyli sektor publiczny, mimo
licznych prób niechętnie eksperymentuje z wolontariuszami (czasem fakt obecności
wolontariuszy w instytucji traktowany jest jako dowód jej niewydolności lub zagrożenie
dla miejsc pracy). Pozostał zatem sektor 3 – organizacje pozarządowe i to one właśnie
tworzą podstawowy „rynek pracy“ wolontariuszy. W Polsce działa ok. 30 000 organizacji
pozarządowych. Ponad 60% z nich nie zatrudnia żadnego personelu, innymi słowy –
opiera się na działaniach wolontariuszy. Wedle ostrożnych szacunków tzw. sektor
pozarządowy zatrudnia ok. 100 000 osób, zaś ok. 20 razy więcej pracuje w nich
społecznie. Dużo to i mało. Paradoksalnie pomimo tego, że ponad 90% organizacji
powstało w ciągu ostatnich 10 lat, łączna liczba godzin poświęcanych na tzw. prace
społeczne jest obecnie zapewne niższa niż np. 20-30 lat temu. Odrębną kwestią jest to,
czy świadczona w PRL-u praca była w istocie społeczna i dobrowolna. To samo dotyczy
formalnej przynależności do organizacji. Szczęśliwie do przeszłości należą czasy
masowych organizacji, których istnienie miało być koronnym dowodem swobody
stowarzyszania się, nawet więcej – władze PRL-u chciały z przynależności do nich
uczynić obowiązek. Obecnie państwo nawet nie udaje, że chce być lubiane, i bez
wdawania się w tym artykule w politykę, krytykę liberalizmu i temu podobne stwierdzę
jedynie, że coraz częściej uchyla się od odpowiedzialności za rozwiązanie licznych
problemów społecznych, instrumentalizuje te ostatnie dla potrzeb bieżącej gry
politycznej. Drogi tzw. społeczników i polityków, tak silnie splecione na początku lat
90., obecnie rozeszły się nieomal całkowicie. W państwie, w którego konstytucji
zapisano nawet zasadę pomocniczości, nie ma żadnego pomysłu, jak wyznaczyć podział
pracy i odpowiedzialności między własnym aparatem a grupami obywateli, którzy
samodzielnie i spontanicznie organizują się dla rozwiązywania konkretnych problemów
wspólnot, w których żyją. Koalicja, która sięgała po władzę, deklarując że chce oddać ją
ludziom, zrozumiała to hasło chyba nadto dosłownie. W istocie bowiem chodzi nie tyle o
podział władzy, ile o podział pracy i odpowiedzialności. Niestety, w tej sprawie nie
zdarzyło się od dawna nic i wstyd powiedzieć, że ostatnie 2 lata oceniane są przez
organizacje pozarządowe jako najgorsze w ubiegłym dziesięcioleciu.
Dlaczego o tym w ogóle wspominam? Otóż między innymi dlatego, że
uregulowania nie doczekała się w nawet mało skomplikowana kwestia wolontariatu. W
dalszym ciągu wolontarystyczne świadczenie pracy jest nielegalne lub – przy przychylnej
interpretacji – poza-legalne. Nadal wolontariuszom nie można wypłacać świadczeń
związanych z kosztami pracy (np. dojazdy, koszty szkoleń), nie można ich ubezpieczyć, a
na dodatek działalność w tym charakterze (wbrew standardom ONZ) nie jest zaliczana do
stażu pracy. Nie stworzono żadnych mechanizmów instytucjonalnych dla wspomagania
wolontariatu. Rząd jak na razie ograniczył się do powołania Komitetu Obchodów Roku
Wolontariusza. Zagadnienie wolontariatu ciągle traktowane jest jako pretekst do
ceremonii i deklamacji, a nie przedmiot rzeczywistego działania. Mnożą się odświętne
akademie, którymi jednak nie sposób załgać smutnej codzienności.
Czy tak jest wszędzie? Chyba nie – w niektórych krajach (np. Hiszpania, USA)
istnieją odrębne ustawy promujące wolontariat i chroniące interesy wolontariuszy. W
innych (np. w Anglii) wolontariat jest jednym z poważnych instrumentów na rynku
pracy. Nietrudno zauważyć, że wolontariat ze względu na swe dydaktyczne i
socjalizacyjne funkcje stanowi naturalny pomost zarówno dla wejścia, jak i dla wyjścia z
rynku pracy. Jest jedną z najlepszych form profilaktyki bezrobocia. Przecież wziąwszy
pod uwagę proroctwa „koń-ca pracy“, to właśnie wolontariat może stać się obszarem,
który wchłonie czasu wolny. Już obecnie 3 sektor w UE tworzy najwięcej miejsc pracy.
Motywacje wolontariuszy
Dlaczego to robisz? Chyba najtrafniej odpowiedziała na to pytanie siostra
Małgorzata Chmielewska. Pewnemu dziennikarzowi, który natarczywie domagał się, by
wyjaśniła motywacje swego działania, wyznała: „Robię to, bo Pan tego nie robi...“.
Zwykliśmy zakładać, że wolontariusz to osoba działającą bezinteresownie na
rzecz dobra innych. Nie oznacza to jednak, że osoba taka nic nie zyskuje. Owszem
zyskuje w tym wymiarze, w jakim wzbogaca doświadczanie – nasze własne i bliźnich.
Na ogół nie jest ono łatwe. Wystawia na próbę nas samych, nasze przekonania o nas
samych i o innych. Zawsze jest jednak prawdziwe, kierujące w tym, co często boleśnie
rzeczywiste ku rzeczom ostatecznym. Bycie z innymi to nie gra o sumie zerowej. To, co
ofiarowujemy, nie zubaża nas. Dając otrzymujemy, jak mówi Św. Franciszek. To
cudowna arytmetyka.
Warto zdać sobie sprawę, że wolontariat jest ofertą powszechną. Nie musimy
czekać na czas, kiedy będzie nam zbywać. Paradoksalnie właśnie wtedy znaczenie
naszego zaangażowania zmniejszy się. Nigdy nie mamy tak mało, żeby nie było czym się
podzielić. Możemy ofiarować innym choćby nasze świadectwo i podzielić się trudnymi
doświadczeniami.
Jakie są motywy zaangażowania w wolontariat? Często naturalnej potrzebie
pomocy innym (którą z braku lepszego terminu określić można jako altruistyczną)
towarzyszą także motywacje o bardziej instrumentalnym charakterze. Nie są to
motywacje ani słabsze, ani w żadnym razie gorsze. Paradoksalnie często znacznie
przejrzystsze i zdrowsze są relacje z wolontariuszami tego drugiego rodzaju, niż ze
„świętymi“ z własnego nadania, którzy domagają się adekwatnego do owej samonominacji traktowania.
Wolontariat to nie tylko „zbawianie świata“ – to często po prostu sposób na
spędzenie wolnego czasu, na znalezienie towarzystwa, zaznanie przygody. Wolontariat
jest jednym z najlepszych sposobów darmowego zdobycia lekcji umiejętności w wielu
dziedzinach. Wolontariat to często pierwszy krok do zdobycia pracy w organizacji. A
wreszcie, choć jest to obecnie przypadek dość rzadki, zaangażowanie w wolontariat jest
pożądanym i mile widzianym składnikiem życiorysu. Przytoczę tu wyniki badań, jakie w
grupie swych wolontariuszy przeprowadziło Warszawskie Centrum Wolontariatu. Na
pytanie o motywację zaangażowania się wolontariat odpowiedź „chcę pomagać ludziom
potrzebującym“ wybrało 63% ankietowanych; „mam nadzieję na zdobycie nowych
umiejętności“ – 46%; „chcę mieć zajęcie“ – 41%; „dla własnej satysfakcji“ – 31%; „chcę
poznać nowych ludzi“ – 29%; „pragnę spłacić dług wobec innych“ – 11%; „walczę o
sprawę“ – 7%; „mam wolny czas“ – 4%.
Wolontariat zatem nie jest i nie musi być wyrzeczeniem. To wybór i radość
dzielenia się z innymi. Na wolontariuszy czekają jednak rozmaite pułapki. Największa z
nich to „pochylanie się“, litość zamiast miłosierdzia i miłosierdzie zamiast miłości.
Uzależnienie zamiast wolności. Potrzeba bycia kochanym, a nie kochania. Perfekcyjnie
zamaskowana pozorami dobra i troski o innych – mizantropia podszyta narcyzmem.
Pomylenie miłości do ludzi z upodobaniem do zajmowania się nimi. Wolontariuszom
potrzebne jest zatem nie tylko szkolenie, ale przede wszystkim formacja. Ludzie „palący
się z obydwu końców“ wymagają pomocy, rekolekcji, może nawet własnego
duszpasterza – niech to będzie prośba przekazana za pośrednictwem miesięcznika
„Znak“.
Korzenie wolontariatu
Bardzo trudno powiedzieć czy wolontariat w Polsce jest zjawiskiem starym
(zakorzenionym w tradycji społecznikowskiej), czy też może elementem cywilizacyjnej
transplantacji, częścią kolonizacji kulturowej, jedną z odmian inwazji globalizmu etc.
Osobiście myślę, że jest to splot wielu czynników. Bez wątpienia uczestniczymy w
„światowych trendach mody“ na wolontariat, z pewnością jednak potrafimy także
twórczo adaptować ową modę do polskiej rzeczywistości i tradycji.
Jaka jest jednak ta polska tradycja? Po pierwsze ciąży nad nią ciągłe zmieszanie z
tradycją patriotyczną (z tych dwóch zresztą ta ostatnia jest znacznie czytelniejsza i
mocniejsza). Bez trudu znajdziemy wiele dowodów polskiego patriotyzmu i mimo
wszystko znacznie mniej bezinteresownej działalności społecznej. Norwid, któremu
prawa do wydawania sądów w tej sprawie nikt nie odmówi, pisał o tym tak:
Oto jest społeczność polska! – społeczność narodu, który, nie zaprzeczam, iż o
tyle jako patriotyzm wielki jest, o ile jako społeczeństwo jest żaden. Wszystko, co
patriotyzmu i historycznego dotyczy uczucia, tak wielkie i wielmożne jest w tym
narodzie tym, iż zaiste, że kapelusz zdejmem przed ulicznikiem warszawskiem – ale – ale
wszystko to, czego nie od patriotyzmu, czego nie od narodowego, ale od społecznego
uczucia wymaga się, to jest tak początkujące, małe i prawie nikczemne, że strach
wspominać o tym!
Gdyby Ojczyzna nasza była tak dzielnym społeczeństwem we wszystkich c z ł o
w i e k a obowiązkach, jak znakomitym jest narodem we wszelkich P o l a k a
poczuciach, tedy bylibyśmy na nogach dwóch, osoby całe i poważne – monumentalnie
znamienite. Ale tak, jak dziś jest, to P o l a k jest olbrzym, a c z ł o w i e k w Polaku
jest karzeł – i jesteśmy karykatury i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi... Słońce
nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem [...]“1
To nie jest rozprawa o tradycjach polskiego ruchu społecznikowskiego. Norwid
nie dożył jego najlepszego okresu, który rozpoczął się niewiele lat po napisaniu owego
oskarżenia, a trwał aż do zakończenia II wojny światowej, a nawet kilka lat później, do
czasu kiedy komunistyczny aparat nie zaczął traktować pracy społecznej jako swoistego
gestu lojalności wobec siebie. Zmieszanie, które dotychczas towarzyszy sformułowaniu
„praca społeczna“, jest dowodem na to, jak szkodliwe okazało się oszustwo, które
utożsamiało wolny wybór z przymusem i zawłaszczało sens zaangażowania we
wspólnotę, czyniąc z niego serwitut wobec państwa i ideologii. Widać wyraźnie, że
trzeba na nowo zapytać, czym ma wyrażać się nasz patriotyzm. Myślę, że jego
przejawów należy szukać właśnie tam, gdzie wykracza się poza własne interesy, tam
gdzie formuje się wspólnota. Wolontariat a sprawa Polska? Myślę, że trochę tak.
Przy okazji warto także spojrzeć na wolontariat w wymiarze międzynarodowym.
Tym bardziej, że w polską tradycję (tym razem patriotyczną) od wieków wpisana jest
solidarność z innymi narodami. Co nam z tego zostało? Z badań przeprowadzonych 2 lata
temu wynika, że tylko 3,5% Polaków skłonnych byłoby przeznaczyć swoje pieniądze na
pomoc ofiarom wojen i katastrof w innych krajach. No pewnie – jesteśmy krajem na
dorobku, sami mamy tyle problemów, od tego są inni etc. Łańcuchy usprawiedliwień
ciągną się bez końca. Dzieje się to w dobie wszechobecnej telewizji, w której każde
morderstwo, szaleństwo i katastrofa dzieją się na naszych oczach. Nas jednak wydaje się
to nie dotyczyć. Zarówno okrucieństwa świata jak i próby niesienia pomocy ludziom
przez nie dotkniętym są od nas odległe. „W naszym imieniu“ Janka Ochojska czy konwój
Caritasu pojadą tam jakby za nas wszystkich wbić na szczycie (czy raczej na dnie doliny
ludzkiej rozpaczy) polska flagę. Działamy przez pośredników, dajemy „niezbędne
minimalne świadectwo“. Nie chodzi bynajmniej o to, aby od każdego wymagać
osobistego zaangażowania w pomoc humanitarną. Zwłaszcza niesienie pomocy
pomaganie jest obecnie już nie tylko kwestią dobrych chęci, ale wymaga opanowania
całej skomplikowanej sztuki i techniki pracy. Tak jak coraz wymyślniejsze i planowe
stają operacje zniszczenia, tak też i odpowiedź na nie wymaga coraz poważniejszych
środków. Pomaganie w skali globalnej nieuchronnie coraz bardziej staje się przemysłem i
biurokracją, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Poza kolorem i brakiem uzbrojenia,
pojazdy organizacji humanitarnych są łudząco podobne do tych, których używa wojsko.
Szkolenie organizacje humanitarnych w wielu elementach zbliżone jest do tego, jakie
1
Z listu do Michaliny z Dziekońskich Zalewskiej (1862).
przechodzą wojskowi. Organizacje humanitarne są jak armia „przemalowana na biało“.
Obsługiwanie pracowników tychże organizacji jest chyba pierwszym przemysłem, jaki
pojawia się po wojnie.
Niepokojące jest jednak stępienie wrażliwości na sprawy innych, uchylanie się od
współodpowiedzialności za ich los. Jest rzeczą symptomatyczną, że nieomal umknął
naszej uwadze popierany przez Ojca Świętego milenijny ruch na rzecz umorzenia długów
krajów rozwijających się.
W Anglii pod jego postulatami podpisało się... 8 mln osób. Nie stać nas na
pomoc? Nieprawda – tu także działa cudowna arytmetyka. Dawanie jest otrzymywaniem
nie tylko w doświadczeniu indywidualnym, ale także zbiorowym.
Wolontariat zinstytucjonalizowany
Wolontariat – uczestnictwo w nim lub nie – jest oczywiście zależny od osobistych
postaw i wyborów. Nie znaczy to jednak, że można całkowicie pominąć jego wymiar
instytucjonalny. W końcu to właśnie różnego rodzaju instytucje rekrutują wolontariuszy i
organizują ich pracę. One też, koniec końców ponoszą często za nią odpowiedzialność za
ich pracę. Ich jakość decyduje najczęściej o tym, czy wolontariusze chcą w nich
pozostać, czy też szybko się zniechęcą. Nie przypadkiem organizacje te specjalnie szkolą
się (i szkolić się powinny) w dziedzinie pracy z wolontariuszami. Nie przypadkiem też
jedno z najbardziej popularnych szkoleń w tej dziedzinie to dosłownie: „Jak zdobyć i
zatrzymać wolontariusza“. W istocie, bowiem problem zorganizowanego wolontariatu to
nie tylko problem „dawcy“, ale także problem „biorcy“. Problem trudny, prawie zawsze
rozpoczynający się od wzajemnych najlepszych chęci i niestety dość często kończący się
obopólną niechęcią. W tej relacji obydwie strony muszą bardzo mądrze nawigować.
Jan Jakub Wygnański, Stowarzyszenie Klon/Jawor
Tekst został opublikowany w miesięczniku ZNAK 12/2000, numer 547.
Oswajanie myśli
Wolontariat z natury swej ma wymiar praktyczny - dotyczy konkretnego działania, osób i
sytuacji. Jest także swoistym fenomenem społecznym, który z jednej strony jest
poddawany badaniu socjologów i psychologów, próbujących znaleźć odpowiedź na
pytanie o ludzkie motywacje do bycia wolontariuszem, ilość czasu poświęcaną na pomoc
drugiemu człowiekowi itp. Pozostaje jednak głębia tego zjawiska, której do końca nie
możemy zmierzyć i zapisać liczbami. Dlatego spojrzenie na wolontariat z perspektywy
filozoficznej jest kolejną próbą głębszego zrozumienia istoty tego, że człowiekowi po
pracy chce się jeszcze przychodzić do przedszkola integracyjnego czy do schroniska dla
zwierząt i oddawać dzieciom lub zwierzętom swój czas i talenty. Jedną z
najważniejszych wartości w życiu jednostki i społeczeństw jest wolność, z niej wypływa
stosunek do takich spraw jak praca, odpowiedzialność, miłość, a także wolontariat. Ta
refleksja jest nieśmiałym uchylaniem drzwi do myśli wybitnych filozofów, których
koncepcje nie dotyczyły wprawdzie wolontariatu, ale poddane analizie mogą powiedzieć
nam coś więcej o tym, czym w swej najgłębszej istocie jest wolontariat.
Praca niejedno ma imię1
Jednym z zainteresowań filozofa i duszpasterza księdza profesora Józefa
Tischnera była refleksja nad pracą. W swoich publikacjach starał się z jednej strony
pokazać etyczny wymiar pracy w perspektywie fenomenologicznej, a z drugiej pokazać,
że etyczne postulaty mają ważny wpływ na postawę człowieka wobec jego własnej
pracy. W latach 60. i 70. w Polsce sens pracy był często podważany przez obserwację
życia społecznego – w życiu najlepiej wiodło się tym, którzy kombinowali, a nie tym,
którzy uczciwie pracowali. Jednym z objawów negatywnego stosunku do pracy stała się,
do dziś powtarzana, maksyma „jaka praca, taka płaca“. Profesor Tischner pyta: Czy zła
płaca może usprawiedliwiać złą pracę?
Myślę, że refleksja księdza Tischnera po prawie 30 latach jest wciąż aktualna.
Mimo że zmienił się system polityczny i gospodarczy, praca pozostała jedną z
najważniejszych spraw w życiu człowieka. Obecnie, to co pisał krakowski duszpasterz
jest jeszcze cenniejsze niż w „czasach realnego socjalizmu“. Zmieniło się otoczenie
zewnętrzne i zasady pracy. Nikt już nie gwarantuje nikomu zatrudnienia tylko dlatego, że
skończył studia albo założył rodzinę. Rosnące bezrobocie powoduje, że możliwość pracy
staje się fundamentem ludzkiej egzystencji. Rodzą się patologie związane z brakiem
pracy, ale również patologie związane ze strachem przed utratą pracy. W takim
środowisku rozwija się wolontariat, który jest przecież pracą. W niektórych krajach, np.
w Niemczech, wolontariat bywa traktowany jako narzędzie przeciwdziałania skutkom
bezrobocia. Polską podąża zresztą podobna drogą. Lepiej zostać wolontariuszem i robić
coś bezpłatnie, niż nie robić nic, tym bardziej że państwo gwarantuje w tym czasie
ubezpieczenie zdrowotne, zachowanie ciągłości pracy itp. Wolontariat w tym kontekście
staje się nowym rodzajem pracy, która nie służy zabezpieczeniu podstawowych potrzeb
Poniższe refleksje oparto na eseju ks. Józefa Tischnera, Refleksje o etyce pracy w: Józef Tischner, Świat
ludzkiej nadziei, Wydawnictwo Znak, Kraków 1992.
1
życiowych człowieka poprzez otrzymywanie wynagrodzenia, ale pomaga zachować sens
pracy, wtedy, gdy jej nie ma, staje się przepustką do pracy płatnej. Dlatego też praca
wolontariusza jest zagrożona w takim samym stopniu, jak praca personelu płatnego.
Myśląc więc o wolontariacie, nie wolno nam zapomnieć o pracy w wymiarze
etycznym. Praca wykonywana przez człowieka, bez względu na to czy jest opłacana, czy
wykonywana dobrowolnie i bezpłatnie, musi być godna. Jak wskazuje ks. Tischner
etyczny wymiar pracy bierze się z relacji człowieka do człowieka. Każda praca wymaga
odniesienia do drugiego człowieka. W szczególny sposób dotyczy to wolontariatu – praca
wolontariusza rzadko jest wykonywana na taśmie produkcyjnej, gdzie nie ma
bezpośredniej relacji między wykonującym produkt a jego przyszłym odbiorcom.
Wolontariusz pomaga często osobie chorej, niepełnosprawnej, starszej, pracuje w
organizacjach pozarządowych, ośrodkach pomocy społecznej – wszędzie tam wchodzi w
bezpośrednie relacje z tym, któremu pomaga, jak również z pracownikami etatowymi
organizacji czy instytucji. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy zlecone mu zadania mają
charakter biurowy. Jego praca nie może być „niemoralna“, on nie może się „sprzedać“ za
premię czy utrzymanie swojego miejsca pracy. Mimo to, moim zdaniem, również w
przypadku wolontariusza możemy mówić o moralnym wyzysku.
Pójdźmy tropem rozważań filozofa z Tatr. „Istotą wyzysku moralnego jest
świadomość tego, że się jest wyzyskiwanym“2. Ksiądz Tischner wskazuje na kilka
rodzajów wyzysku moralnego:
1. „Załatwianie“.
Ten rodzaj wyzysku polega na naruszeniu „zasady sprawiedliwości
w stosunkach międzyludzkich“3. Wolontariusz ze względu na swoje możliwości może
być poproszony o załatwienie w sposób „nielegalny“ jakiejś sprawy. Kierując się
sympatią dla proszącego albo ze względu na utożsamienie się z misją
organizacji/instytucji lub ideą, której postanowił służyć, „załatwi to coś“. Postawiony w
sytuacji dwuznacznej może zrozumieć, że sprawa, której służy jest niegodna. Mimo że
nie będzie to powszechna sytuacja, z jaką zetkną się wolontariusze, warto o niej
pamiętać.
2. „Okłamywanie“.
Klasycznym przykładem tej formy wyzysku jest firmowanie znanym nazwiskiem
wydarzeń czy publikacji o wątpliwej wartości. Sytuacja ta zachodzi wtedy, gdy podstawą
pracy jest poszukiwanie prawdy. Opisując świat lub przedstawiając dorobek naszej
organizacji mogę ulec pokusie konfabulacji, chęci ominięcia prawdy dla poprawienia
wizerunku organizacji. Mogę napisać, że pomagam stu osobom, kiedy w rzeczywistości
jest ich trzydzieści. Mogę zachęcać młodych ludzi, aby zostali wolontariuszami w naszej
organizacji, a później poddawać ich indoktrynacji politycznej czy religijnej.
Wolontariusz pracując w różnych miejscach (np. w szkołach, instytutach naukowych,
organizacjach pozarządowych) może zetknąć się z sytuacją, w której jego osoba będzie
wykorzystana do „sprzedania zakłamanego produktu“ (wolontariuszami są często osoby
powszechnie uznawane za autorytety). Jego autorytet został wykorzystany w złej wierze.
Ktoś został okłamany.
3. Marnowanie pracy.
2
3
Tamże s. 86.
Tamże s. 87.
Wolontariusz współpracując z innymi wolontariuszami oraz pracownikami
etatowymi (albo np. z rodzicami dziecka, któremu pomaga) staje się od nich zależny.
Jeśli wykonuje rzetelnie swoją pracę, a inni, którzy współuczestniczą w procesie
tworzenia „produktu“ robią to źle, w efekcie również jego praca może być oceniona
negatywnie. Chcąc być wolontariuszem muszę współpracować z innymi, ich postawa
może mnie zmuszać do firmowania słabej jakości produktu lub usługi. Nie można być
wolontariuszem służąc samemu sobie. Często zdarza się, że wolontariusz przychodząc do
organizacji nie ma jasno określonego zadania, robi coś od przypadku do przypadku, nikt
nie wie, po co on właściwie tu przychodzi. Albo otrzymuje zadania, które go przerastają.
Jego praca jest marnowana. Ten rodzaj wyzysku może być najczęściej udziałem
wolontariuszy. Tym większa odpowiedzialność osób, które korzystają z pomocy
ochotników. Oni muszą mieć świadomość do jakich prac jest im potrzebny ochotnik, jak
dużo czasu powinien temu poświęcić i jakie mieć kwalifikacje zawodowe. O ile w
przypadku pracowników etatowych zazwyczaj dość precyzyjnie określa się ich zakres
obowiązków, o tyle w przypadku wolontariuszy nie docenia się tej prostej sprawy.
4. Nadużycie pracy.
Praca, której owoce mogą być nadużyte jest najtrudniejszą do opisania sprawą.
Ma miejsce wtedy, gdy praca przyczynia się do wyprodukowania narzędzia, które jest
wykorzystywane w złych celach. Ksiądz Tischner podaje przykład cyklonu, służącego do
zabijania ludzi. Osoby go wytwarzające wcale nie muszą wiedzieć do czego jest on
wykorzystywany, ale kiedy się o tym dowiedzą poczują się oszukane. Z pewnością jest to
przykład skrajny. Wolontariuszom bliższa jest sytuacja, kiedy praca wolontariusza jest
wykorzystywana przez pracowników płatnych. „Każą“ oni wykonywać wolontariuszowi
zadania, które mieszczą się w zakresie ich obowiązków i za które otrzymują
wynagrodzenie, a sami wykorzystują „wolny“ czas np. na zarabianie dodatkowych
pieniędzy. Wolontariusz, jeśli zrozumie do czego był potrzebny, poczuje się
wykorzystany. Bardziej skrajnym przykładem jest zwolnienie pracownika etatowego, a
przyjęcie w jego miejsce wolontariusza.
I znowu – wolontariusz mając świadomość tych okoliczności może podjąć pracę,
a jednocześnie czuć się wyzyskiwany.
Poczucia wyzysku moralnego nie można zrekompensować dodatkową premią czy
nagrodą pieniężną (w przypadku pracowników etatowych) ani przez wyrazy uznania czy
symboliczne nagrody (w przypadku wolontariusza). Moralny wyzysk pracy ma jako
skutek moralną dezintegrację społeczności pracy, podkreśla ksiądz Tischner. Dotyczy to
oczywiście wszystkich stosunków międzyludzkich, wynikających pośrednio i bezpośrednio z pracy. Nie inaczej ma się sprawa z wolontariuszami. Wyzysk ich pracy
prowadzi do złego działania organizacji, konfliktów między personelem etatowym a
wolontariuszami, konfliktów między samymi wolontariuszami. Powoduje to, że
organizacja traci wiarygodność w oczach swoich partnerów i osób korzystających z
pomocy, przestaje być ważną częścią społeczności lokalnej. Traci na tym zarówno
wolontariusz, jak i pracownik płatny, praca przestaje być dla nich radością. Wolontariat
jest lustrem, w którym odbijają się złe stosunki pracy.
Praca wolontariusza wymaga troski i ochrony. Dlatego dobrze się stało, że hasło
konkursu ogłoszonego w 2001 roku przez sieć Centrów Wolontariatu brzmiało:
„Wolontariat – nowe spojrzenie na pracę społeczną“. Refleksja nad pracą wolontariuszy
pozwoli uniknąć ich wyzysku moralnego i zrozumieć kilka istotnych cech wolontariatu:
wolność, świadomość, odpowiedzialność.
Piękny przejaw wolności
Definicja wolontariatu sformułowana przez zespół Centrum Wolontariatu w
Warszawie wskazuje na przymiotnik „dobrowolny“, który opisuje niezbędną cechę pracy
wolontarystycznej. W Słowniku języka polskiego można przeczytać, że dobrowolny
znaczy „wynikający z własnej woli, nie przymuszony, działający“. Wspomniana definicja
wolontariatu wskazuje więc na fundamentalną wartość w życiu człowieka, jaką jest
wolność. Oczywiście, nie będą nas interesowały spory między dwoma skrajnymi
stanowiskami dotyczącymi wolności: determinizmem i indeterminizmem. Podążymy
znowu tropem księdza prof. Józefa Tischnera, który napisał, że „wolność to ta jedyna w
swoim rodzaju wartość etyczna, od której realizacji zależy realizacja wszystkich innych
wartości osobowych.“4 Wolność jawi się jako wartość niezbędna do ukonstytuowania się
wolontariatu. Wolontariuszem mogę być tylko wtedy, gdy w sposób wolny, nie
przymuszony przez nikogo ani przez żadne zewnętrzne siły, odpowiem pozytywnie na
wołanie świata, proszącego o pomoc. Analizując doświadczenie wolontariatu można
dojść do wniosku, że wolność z nim związana ma charakter pozytywny. Znaczy, że jest
w opozycji do tych nurtów, które widzą w wolności raczej drogę do samounicestwienia
niż do afirmacji życia.
Dzięki dobrowolnemu wyborowi mogę również jako wolontariusz realizować
inne wartości osobowe, np. potrzebę samorozwoju czy chęć bycia potrzebnym i
docenionym poprzez pomoc potrzebującemu człowiekowi. Nie znaczy to, oczywiście, że
tych wartości nie mogę realizować nie będąc wolontariuszem. W moim przekonaniu
wolontariat stwarza niepowtarzalną szansę na odnalezienie w sobie tych cech,
predyspozycji i potrzeb, które do tej pory były przede mną zakryte. A może, co o wiele
ważniejsze, stwarza sposobność do odnalezienia siebie samego. „W ten sposób odsłania
się nowa prawda o wolności. (...) Myśl o >>braniu w posiadanie siebie<< zakłada, że w
człowieku toczy się walka między przeciwnymi sobie siłami. Intencją aktu wolności nie
jestem ja sam. Jego intencja kieruje się zazwyczaj na świat zewnętrzny (...). Mój ład
wewnętrzny jest następstwem ładu, który urzeczywistniam w świecie otaczającym“.5
Można powiedzieć, że wiele osób, które przychodzi do Centrum Wolontariatu,
aby zostać wolontariuszami, kieruje właśnie swój akt wolności na zewnątrz. Być może
odczuli, że jedyną drogą do odnalezienia siebie jest dokonanie pozytywnego czynu. Ich
wolność, inaczej niż bohaterów Dostojewskiego czy Sartre`a, „zmusiła“ ich do
potwierdzania siebie w działaniu konstruktywnym. Nie szukają wolności w negacji
swojego istnienia. Wolność nie produkuje w nich nicości. Dlatego mogą zostać
wolontariuszami. To wolność ich tu przyprowadziła. Swoją pracą na rzecz innych
urzeczywistniają ład zewnętrzny. Wchodzą w sytuacje, w których dominuje jakiś bezład,
smutek, cierpienie, niezdolność do podjęcia ważnego zadania. Może to być pomoc
zagubionym rodzicom, wychowującym dziecko z zespołem Downa albo pomoc
organizacji, która zgubiła w ferworze walki z rzeczywistością swoją misję, stając się
4
J. Tischner, Drogami ludzkich spraw, w: J. Tischner, Myślenie według wartości, Kraków 1981, s. 199.
J. Tischner, Ethos wolności, w: J. Tischner, Świat ludzkiej nadziei, Kraków 1992,
s. 156.
5
miejscem, w którym troska o pieniądze przysłoniła człowieka. Wolontariusz swoją
postawą przywraca ład tym miejscom, a tym samym odnajduje ład wewnętrzny. Jego
wolność pozwoliła mu urzeczywistnić inne wartości. Przecież „nie wybieramy, aby
wybierać. Wybieramy, aby coś wcielić w życie, a tym co wcielamy w życie, jest zawsze
jakaś wartość.“6 Ludzie, decydując się zostać wolontariuszami, czynią to w sposób wolny
i dzięki temu ich wolność przyczynia się do realizacji pozytywnych wartości.
Wolność jest także cechą, która pozwala odróżnić wolontariat od „jakby
wolontariatu“. O ile w wielu przypadkach nie mamy wątpliwości, że mówimy o
wolontariacie, np. gdy do Centrum Wolontariatu zgłaszają się osoby chcące pomagać
dzieciom niepełnosprawnym, to czynią to bez żadnego przymusu. Ale, kiedy jeszcze nie
tak dawno temu uczniowie czy pracownicy byli przymuszani do czynów społecznych, to
w większości przypadków nie wykonywali pracy dobrowolnie. To właśnie wolność
wskazuje na podstawowe różnice między czynami społecznymi w PRL a wolontariatem
dzisiaj. Trzeba jednak pamiętać, że także obecnie są sytuacje, które budzą wątpliwości,
co do tego, czy mamy do czynienia z wolontariatem. Bo czyż dobrowolna jest
działalność niektórych rodziców w szkolnych komitetach rodzicielskich albo
pracowników firm, które „zachęcają“ ich do bycia wolontariuszem? Nawet, jeśli te osoby
nie czynią tego dobrowolnie, to nie ma w tym przecież nic złego. Ale, czy na pewno jest
to wolontariat?
Wolność pozwala nam poszukiwać naszego autentycznego istnienia, którego
przejawem może być wolontariat. Warunkiem jednak jest jego dobrowolność, w
przeciwnym razie „jakby wolontariat“ może nas jedynie zaprowadzić na manowce bycia
sobą. Nie oswoimi otaczającego świata, a raczej stanie się on dla nas źródłem lęku. A to
w prostej drodze za-prowadzi nas do „ucieczki od wolności“.
Erich Fromm dokonując głębokiej analizy zniewolenia człowieka, otwiera jednak
perspektywę nadziei: przeciwieństwem „wolności od“ – ucieczki od siebie w świat
ideologii i wodzów, którzy posługując się manipulacją, tworzą iluzję świata, w którym
jest bezpiecznie, jest „wolność do“, która pozwala tworzyć własny projekt życia oparty
na ideałach. „Chcemy wierzyć (...), że człowiek może być wolny, a jednak nie samotny,
krytyczny, a jednak nie przepojony wątpliwościami, niezależny, a jednak stanowiący
integralną część ludzkości. Wolność tę człowiek może osiągnąć przez realizację swojego
„ja“, przez bycie samym sobą.“7 I właśnie „wolność do“ jest drogą do wolontariatu. I
dalej: do siebie samego, do drugiego człowieka, do przyjaźni. Każdy, kto jest
wolontariuszem lub zetknął się z pracą wolontariuszy, wie, że te słowa nie są jedynie
wymyślonym obrazem rzeczywistości, są próbą opisu tego, czym jest wolontariat w swej
najgłębszej treści, a czego świadomość powinniśmy zdobywać.
Być świadomym wolontariuszem
Drugim, obok dobrowolności ważnym składnikiem definicji wolontariatu jest
świadomość. Jest to bodajże jedno z najważniejszych pojęć różnych systemów
filozoficznych i teorii psychologicznych, które jednocześnie jest i nie jest oczywiste.
Każdy intuicyjnie czuje, że świadomość to, jest „coś“, dzięki czemu wiem, że ja to ja, a
moja mama to moja mama itd, a to, co widzę i słyszę (ludzie, drzewa, odgłosy ulicy) nie
6
7
Tamże, s. 157.
E. Fromm, Ucieczka od wolności, Warszawa 1999, s. 240.
jest mną. Każde pójście dalej, aby powiedzieć coś więcej o świadomości, większość ludzi
postawi w sytuacji „chcę, ale nie mogę“.
Dla niezaspokojonych poszukiwaczy prawdy pozostaną do wyboru różne drogi jej
odkrywania. Nie znaczy to oczywiście, że czeka ich droga łatwa i przyjemna. Wielu
filozofów i psychologów poszukuje w swoich teoriach odpowiedzi na to fundamentalne
pytanie: Co to jest świadomość? Podróż w świat filozofii Husserlla, Heideggera albo
psychoanalizy Z. Freuda może dać tyle samo odpowiedzi, co zrodzić wątpliwości. Tym
trudniej przejść, od tych skomplikowanych teorii do wolontariatu. Ale czyż nie warto
choć spróbować pójść krok dalej? Przecież słowa użyte w definicji wolontariatu nie są
przypadkowe. A może refleksja nad świadomością ułatwi nam poznanie samego siebie,
swoich potrzeb i motywacji, również tych, które „decydują“ o tym, że chcę być
wolontariuszem.
Profesor Józef Tischner, próbując rozjaśnić pojęcie świadomości sięga po
metaforę światła. Upraszczając można powiedzieć, że świadomość jest rodzajem lampy,
która zapalona w ciemnym pokoju pozwoli nam rozpoznać znajome kształty krzesła,
stołu, telewizora. Ale światło możemy zobaczyć tylko dzięki temu, że zapaliliśmy je w
ciemnym pokoju. Bez cienia nie wiedzielibyśmy, co to jest światło. Doświadczyli już
tego mieszkańcy jaskini Platona. „Aby uchwycić życie świadomości, trzeba wprowadzić
w jej wnętrze coś, co nie jest świadomością, jakiś tłumiący ją cień. (...) Takim >>cieniem
na świadomości<< są rzucane na nią poszczególne treści. Może to być np. treść
przeżyciowa miłości, przeżyciowa treść nadziei, radości, lub doznaniowa treść nudy,
oczekiwania, lęku.“8 Może to również być doznaniowa treść potrzeby zrobienia czegoś
dla innych, która jest drogą do wolontariatu. Rzucenie tego cienia na świadomość
niestety nie gwarantuje nam zrozumienia jej istoty, dotknięcia jej głębi. Wydaje się, że
kluczowe dla wolontariatu jest odczucie owej potrzeby zrobienia czegoś dla innych.
Ponieważ to odczułem, na moją świadomość „rzucono treść“ mogę dalej w sposób wolny
zadecydować, co chcę robić jako wolontariusz. Mogę swojej świadomości nadać nową
barwę – chcę pracować z dziećmi, chcę pomagać osobom starszym, dlatego poszukam
miejsca, gdzie mogę się realizować jako wolontariusz – pójdę do Centrum Wolontariatu,
Polskiej Akcji Humanitarnej, Caritasu czy Polskiego Czerwonego Krzyża. Świadomość
„uruchomiła“ moją dobrowolną decyzję o tym, że chcę coś zrobić dla innych. „Wolność
bywa uważana za drugi obok świadomości rys znamienny duchowego pierwiastka w
człowieku. Oznacza ona wykroczenie poza determinizm świata materialnego.“9
Można powiedzieć, że autorzy definicji wolontariatu akcentując dobrowolność i
świadomość działania na rzecz innych, dotknęli jego istoty – działanie na rzecz innych
wypływa z owego pierwiastka duchowego człowieka. Dzięki refleksjom księdza
Tischnera, można zauważyć, że wiele publikacji o wolontariacie słusznie akcentuje
edukacyjną rolę aktywności społecznej, szczególnie dla młodych ludzi jest to sposób na
oderwanie się od telewizora, komputera, układania sobie życia według stanu konta
bankowego, a więc „wykraczanie poza determinizm świata materialnego“.
Zanim jednak ktokolwiek zdecyduje się być wolontariuszem, najpierw w jego
świadomości musi powstać taka myśl: chcę zrobić coś dla innych. Z tą myślą trafia np.
do centrum wolontariatu i tu podczas rozmowy z koordynatorem biura pracy dla
wolontariuszy, treści, które powstały w jego świadomości zostają uzewnętrznione.
8
9
J. Tischner, Genesis z Ducha, w: J. Tischner, Świat ludzkiej nadziei, Kraków 1992, s. 214.
Tamże, s. 215.
Kandydat na wolontariusza może niejako z zewnątrz popatrzeć na swoją chęć zrobienia
czegoś dla innych lub dla jakiejś sprawy. Rozmowa pomaga mu zrozumieć, co to znaczy
być wolontariuszem, uświadamia mu, że jest to praca dobrowolna i bezpłatna. Przede
wszystkim jednak musi zrozumieć, że chce pracować jako wolontariusz. Na poziomie
podstawowej intuicji, bez prowadzenia głębokich analiz, można powiedzieć, że nawet
dziecko czy nastolatek (u których nie zakończył się ostatecznie proces kształtowania się
osobowości) oraz osoby z zaburzeniami zdrowia psychicznego w okresach, w których
choroba jest „uśpiona“ (u których w przypadku ciężkich nerwic i schizofrenii następuje
zaburzenie samoświadomości) są w stanie świadomie rozpoznać to, że sąsiad czy kolega
jest np. chory i potrzebuje pomocy – trzeba zrobić zakupy, posprzątać itp. Wiedzą, że za
tę pomoc nie dostaną pieniędzy i że nikt ich do tego nie zmusza. Dlatego definicja,
zdaniem jej autorów, akcentując świadome działanie nie wyklucza z wolontariatu dzieci
czy osób z zaburzeniami zdrowia psychicznego.
Być odpowiedzialnym
Osoby podejmujące pracę jako wolontariusz przyjmują na siebie zobowiązanie
sumiennego wykonania przydzielonych im zadań. Mimo że często relacja między
wolontariuszem a organizacją nie jest formalnie określona, nie zwalania to obu stron z
wywiązania się ze wzajemnych zobowiązań. Inaczej mówiąc wolontariusz jest
odpowiedzialny za swoją pracę i nie zwalnia go z tego, że za tę pracę nie otrzymuje
wynagrodzenia ani to, że nie podpisał umowy z osobą czy instytucją, której pomaga.
Wydaje się to być dość oczywiste, ale w praktyce nie zawsze tak jest. Część osób nie
czuje się odpowiedzialna, że zobowiązała się do przygotowania np. projektu ulotki
informacyjnej. Przychodzi moment, kiedy zespół chce omówić projekt i okazuję się, że
go nie ma. A poza tym wolontariusz zapomniał powiadomić organizację, że nie
przygotuje tego projektu. Ta trudna sytuacja, ale wcale nie abstrakcyjna, kieruje nas ku
odpowiedzialności.
„Przede wszystkim trzeba odróżnić cztery rozmaite sytuacje, w których występuje
fenomen odpowiedzialności: 1. Ktoś ponosi odpowiedzialność za coś albo inaczej
mówiąc, jest za coś odpowiedzialny. 2. Ktoś podejmuje odpowiedzialność za coś. 3. Ktoś
jest za coś pociągany do odpowiedzialności. 4. Ktoś działa odpowiedzialnie.“10
Podstawą do mówienia o odpowiedzialności w przypadku wolontariatu są dwie
jego istotne cechy: że jest on dobrowolny i świadomy (patrz wyżej). Widać, że wszystkie
te sytuacje w różnym stopniu dotyczą wolontariusza. Najwięcej kontrowersji może
budzić sytuacja trzecia. Natomiast sytuacja druga może być najbardziej typowa.
Osoba przychodząca np. do centrum wolontariatu, po rozmowie kwalifikacyjnej i
szkoleniu podejmuje właśnie odpowiedzialność za coś: dwa razy w tygodniu będzie
czytała osobie niewidomej albo przetłumaczy materiały informacyjne o organizacji na
język angielski. Podejmując te działania zrobiła to świadomie i dobrowolnie, dlatego w
następstwie różnych niesprzyjających okoliczności będzie można ją pociągnąć do
odpowiedzialności.
Odpowiedzialność wolontariusza nie jest nigdy abstrakcyjna, on nie powinien
powiedzieć, że nie przetłumaczył materiałów, bo nikt mu nie kazał, a poza tym robi to za
darmo, więc może to wykonać, kiedy mu się będzie chciało. On przecież wcześniej sam i
10
Roman Ingarden, Książeczka o człowieku, Kraków 1987, s. 73-74.
dobrowolnie zdecydował się to zrobić. Jego sytuacja jest inna niż osoby, którą wczoraj
potrącił samochód i leży w szpitalu, nie może więc wykonać zaplanowanej pracy: ona
może powiedzieć to nie moja wina, nie czuję się za ten wypadek odpowiedzialny. Nie
znaczy to oczywiście, że w sytuacjach losowych nie można być zwolnionym z podjętej
odpowiedzialności.
Pozostałe sytuacje również mogą zaistnieć w przypadku wolontariatu. W sytuacji
pierwszej „ponoszenie odpowiedzialności jest stanem faktycznym, który się poniekąd
automatycznie nakłada na tego, kto spełnia czyn określonego rodzaju.“11 I w tym
momencie, każdy wolontariusz widzi siebie w sytuacji pomocy: pomaga rodzicom w
terapii dziecka autystycznego, rozdaje na ulicy ulotki z okazji Dnia Uchodźcy,
przygotowuje bazę danych itp. Już samo spełnianie tych czynów wystarcza do tego, aby
ponosić odpowiedzialność. Bez względu na to, czy wolontariusz przeszedł szkolenie, czy
podpisał umowę, samo podjęcie określonego działania „wymusza“ na nim ponoszenie
odpowiedzialności.
Sytuacja trzecia może wystąpić w skrajnym przypadku, kiedy wolontariusz działa
na czyjąś szkodę i można pociągnąć go do odpowiedzialności cywilnej, w mniej
drastycznych przypadkach, po prostu zrezygnować z jego pomocy. W kilkuletniej
działalności Centrum Wolontariatu w Warszawie na szczęście takie przypadki nie
zdarzyły się.
Odpowiedzialne działanie pozwala nam ocenić, czy nasz czyn przynosi dobre czy
złe skutki. Ten rodzaj odpowiedzialności powinien być w moim przekonaniu
immanentną cechą każdej działalności wolontarystycznej. Nie można podejmować pracy
ochotniczej „w ogóle nie troszcząc się o to, że jest się, lub można być
>>odpowiedzialnym<< za swoje działanie.“12
Wolontariat nabiera szczególnego znaczenia w relacji wolontariusz – osoba,
której pomaga. W tym wypadku bliskie jest mi ujęcie Emmanuela Lévinasa, który
odpowiedzialność rozumie jako odpowiedzialność za drugiego, „a więc
odpowiedzialność za to, co nie jest moją sprawą lub nawet mnie nie dotyczy; lub za tego,
który patrzy na mnie (...). Więź z drugim zawiązuje się tylko jako odpowiedzialność.“13
Przebicie się przez myśl tego francuskiego filozofa nie należy do rzeczy łatwych. Jego
rozważania o twarzy drugiego i podmiotowości są bodajże najgłębszą analizą relacji
człowieka do człowieka. Wiele form działalności wolontariuszy ma właśnie taki
charakter: są spotkaniami twarzą w twarz, w których odsłania się prawda o człowieku,
odsłania się jego podmiotowość. Ileż piękna jest w twarzy wolontariuszki, która pomaga
w hospicjum osobom umierającym, ileż radości na twarzach dzieci z przedszkola
integracyjnego, gdy przychodzą do nich wolontariusze. Jest to możliwe dzięki temu, że w
relacjach tych uczestniczą osoby o określonej twarzy i podmiotowości. Tworzy się więź,
która musi pociągać do odpowiedzialności.
Budowanie dobrych relacji między wolontariuszem a tymi, którym on pomaga
wymaga, moim zdaniem, fundamentu odpowiedzialności. To nie tylko wolontariusz jest
odpowiedzialny za przetłumaczenie materiałów na język angielski, ale również
organizacja, decydując się na skorzystanie z pomocy wolontariusza, wzięła na siebie
11
Tamże s.75.
Tamże s.94.
13
Emmanuel Levinas, Etyka i nieskończony, Kraków 1991, s. 54 i 55.
12
odpowiedzialność za niego i jego pracę. Z tego wynikają bardzo ważne konsekwencje
formalne i moralne.
Organizacja powinna zapewnić wolontariuszowi dostęp do wszystkich
niezbędnych informacji i materiałów, które umożliwią mu wykonanie zadania. Jeśli
wolontariusz nie dysponuje komputerem albo odpowiednim słownikiem, organizacja
musi umożliwić mu dostęp do tych rzeczy. Być może będzie mogła pokryć mu koszty
jego dojazdu do siedziby organizacji. Organizacja, w miarę swoich możliwości, powinna
także ubezpieczyć wolontariusza od następstw nieszczęśliwych wypadków i od
odpowiedzialności cywilnej.
Poza stroną formalną, organizacja powinna czuć się odpowiedzialna za
wprowadzenie wolontariusza do organizacji, stworzenie właściwych relacji między nim a
pracownikami płatnymi, nagradzanie jego pracy itp.
I znowu odpowiedzialność organizacji nie jest sprawą abstrakcyjną. Można mówić o
odpowiedzialności organizacji tylko poprzez odpowiedzialność osób nią kierujących. W
przypadku organizacji również najczęściej mamy do czynienia z drugą sytuacją.
Prawdopodobnie na początku przyszłego roku wejdzie w życie ustawa regulującą
m.in. pracę wolontariuszy. Może warto popatrzeć na nią z perspektywy
odpowiedzialności. Oczywiście, ustawa ułatwi np. zwracanie wolontariuszom kosztów
poniesionych w związku z wykonywaną pracą czy ich ubezpieczanie. Będzie to z
korzyścią dla wolontariuszy i organizacji. Ale znowu: nie zwolni to żadnej ze stron z
ponoszenia odpowiedzialności, i to bynajmniej nie prawnej. Ustawa nie wskaże
organizacji, jak ma traktować wolontariusza, czy zapewnić mu posiłek, uhonorować z
okazji 5 grudnia itp. Podobnie nie nauczy wolontariusza rzetelności. Ale z pewnością
mieści się w pojęciu odpowiedzialności państwa za stworzenie obywatelom optymalnych
warunków do działania i życia.
Można zapytać, rozważając słowa profesora Ingardena, dlaczego
odpowiedzialność jest tak ważna, dlaczego mówiąc o człowieku i wolontariacie nie
możemy pominąć odpowiedzialności. Jak zwykle w podobnych sytuacjach przychodzi
nam z pomocą ksiądz Józef Tischner: „Trzeba powiedzieć, że właśnie w poczuciu
odpowiedzialności wyraża się w sposób najbardziej źródłowy prawda człowieka. To ono
wyróżnia i wiąże człowieka ze światem, ono świadczy o jego wolności i skierowaniu ku
wartościom i w nim wyraża się najpełniej to szczególne zaufanie człowieka do własnego
istnienia, które nie pozwala mu tracić >>swego czasu<<“14.
To właśnie wolontariat pomaga ludziom odnaleźć własne istnienie i nie tracić
czasu. To wielka przygoda odnajdywać w słowach wspaniałych filozofów, myśli, które
pomagają zrozumieć siebie i świat. Pomagają zrozumieć wolontariat.
Marian Maciuła
14
J. Tischner, Swemu istnieniu zaufać, w: J. Tischner, Myślenie według wartości, ZNAK 1982, s.48-49.
Aneks
Sieć Centrów Wolontariatu w Polsce
Z myślą o wspieraniu niezależnych inicjatyw społecznych, propagowaniu i rozwijaniu
obywatelskiego uczestnictwa w życiu lokalnych środowisk powstało w 1993 roku
Centrum Wolontariatu w Warszawie. Od roku 1995 podobne placówki rozpoczęły
działalność w innych miastach Polski.
Centra Wolontariatu podobnie jak placówki tego typu na świecie prowadzą
działalność polegającą na promowaniu bezinteresownej pomocy innym, szkoleniu
wolontariuszy i współpracujących z nimi organizacji.
Powstanie Sieci Centrów Wolontariatu w Polsce było naturalną odpowiedzią na rosnące
zainteresowanie ludzi tym rodzajem działalności w różnych częściach kraju jak również
wynikiem zapotrzebowania ze strony osób indywidualnych i instytucji na ten rodzaj
wsparcia jaki stanowi pomoc wolontariuszy.
Ideę wolontariatu można najprościej ująć jako bezpłatne, dobrowolne
i świadome działanie na rzecz innych, które dodatkowo wykracza poza więzi rodzinno-koleżeńsko-przyjacielskie.
Centra Wolontariatu ułatwiają nawiązywanie kontaktu wolontariuszy
z instytucjami i osobami oczekującymi ich pomocy, sprzyjają tworzeniu systemowych
rozwiązań ułatwiających wkomponowanie wolontariatu
w codzienne życie jako zjawiska o niezmiernie ważnym znaczeniu społecznym.
Organizacje zgłaszające się o pomoc do Centrów Wolontariatu najczęściej
poszukują osób chętnych do wykonywania zajęć opiekuńczych.
W zależności od swoich własnych zainteresowań, umiejętności i chęci, wolontariusze
mogą zajmować się organizacją czasu wolnego, udzielaniem porad specjalistycznych,
pozyskiwaniem funduszy czy pracami biurowymi, jak np. prowadzeniem korespondencji,
wpisywaniem danych do komputera, księgowością.
Stale rosnące zainteresowanie działalnością wolontarystyczną w Polsce powoduje,
że coraz więcej organizacji i środowisk podejmuje próby tworzenia podobnych placówek
na terenie swojego działania.
Centra Wolontariatu kładą silny nacisk na to, aby działania wolontariuszy
cechowały się dobrą koordynacją, ukierunkowaniem i zgodnością z potrzebami
odbiorców. Istotnym zadaniem spoczywającym na Centrach Wolontariatu jest uczulanie
społeczeństwa na potrzeby innych, kreowanie postaw obywatelskiej odpowiedzialności i
poszanowania zasad demokracji.
Obecnie działa w Polsce 16 Centrów Wolontariatu. Organizacje te skupione są w
Sieci Centrów Wolontariatu /www.wolontariat.org.pl/.
Sieć funkcjonuje w oparciu o przyjęte standardy działań do których zaliczamy:
– prowadzenie Biura Pośrednictwa dla Wolontariuszy,
– promocję idei wolontariatu wśród instytucji państwowych, organizacji
pozarządowych w środkach masowego przekazu oraz w środowiskach businessu,
– realizacje programów wolontarystycznych w różnych obszarach życia społecznego
np. szkoły, szpitale, ośrodki pomocy społecznej,
–
–
–
–
–
organizowanie i prowadzenie szkoleń przygotowujących wolontariuszy
i organizacje do wzajemnej współpracy,
organizowanie 5 grudnia obchodów Międzynarodowego Dnia Wolontariusza,
pomoc w tworzeniu lokalnych biur wolontariatu,
udzielanie konsultacji i porad w zakresie tworzenia programów wolontarystycznych
oraz współpracy z wolontariuszami.
Istotnym elementem w działalności Centrów Wolontariatu jest promowanie i
tworzenie systemowych rozwiązań umożliwiających wkomponowanie wolontariatu w
działalność zarówno organizacji pozarządowych jak również instytucji państwowych.
Coraz powszechniejszym jest widok wolontariuszy wspierających swoją działalnością
szkoły, szpitale, ośrodki pomocy społecznej, muzea.
Dzięki działalności Centrów Wolontariatu poprzez aktywność wolontariuszy
wpływamy między innymi na:
– rozwój lokalnych społeczności i więzi lokalnych
– poszerzanie zakresu usług oferowanych przez organizacje pozarządowe i instytucje
państwowe
– podnoszenie jakości świadczonych usług dzięki zaangażowaniu wolontariuszy
– zwiększenie kontroli społecznej instytucji działających w środowisku lokalnym
– kształtowanie postaw obywatelskiej solidarności i współdziałania
– zdobywanie doświadczenia i wiedzy młodych ludzi stających przed wyborem
kierunków studiów bądź aktywności zawodowej
– promocję działań organizacji pozarządowych i instytucji publicznych.
Nasze osiągnięcia w dziedzinie tworzenia i rozwoju Centrów Wolontariatu na
terenie całego kraju spotkały się z zainteresowaniem organizacji w krajach Europy
Środkowej i Wschodniej. Od 1999 roku pomagamy tworzyć podobne rozwiązania
współtworząc Sieć Centrów Wolontariatu w krajach Europy Środkowej i Wschodniej.
Kolejne lata naszej działalności potwierdzają celowość prowadzonych działań.
Jesteśmy przekonani, że funkcjonowanie tego typu placówek jakimi są Centra
Wolontariatu jest nieodłącznym elementem funkcjonowania demokratycznego państwa.
O prawidłowości zachodzących w Polsce przemian społeczno-ekonomicznych
świadczą bowiem nie tylko wskaźniki ekonomiczne ale również dojrzałość
społeczeństwa do życia i kształtowania otaczającej rzeczywistości, a to właśnie
wolontariusze stanowią najbardziej wyrazisty dowód tej dojrzałości.