Numer 63 - Wirtualny Hogwart

Transkrypt

Numer 63 - Wirtualny Hogwart
Spis treści
Od redakcji ........................................................................................................................... 3
Wydarzenia z WH ................................................................................................................. 4
Wywiad ................................................................................................................................. 6
Felieton ................................................................................................................................ 13
Bohater numeru ................................................................................................................. 14
Wydarzenia z ŚM ............................................................................................................... 15
Ankieta: Zielartswo ........................................................................................................... 15
Plebiscyt Końcoworoczny................................................................................................. 17
Plotki ................................................................................................................................... 22
Ciekawostki ........................................................................................................................ 22
Sport .................................................................................................................................... 23
W ciągu ............................................................................................................................... 26
Przepis.................................................................................................................................. 29
Konkurs............................................................................................................................... 31
Minęły trzy, długie miesiące pracy. Trzy miesiące spotkań redakcji, pisania artykułów i
poprawiania ich. Trzy miesiące wytężonej pracy, by wszystko „grało”.
Przejmując „Kleksa” liczyło się wiele rzeczy. Była też najważniejsza. Chciałem, by moje
sprawowanie pieczy nad gazetą było nauką dla przyszłych redaktorów naczelnych.
Chciałem, by osoby pracujące ze mną, mogły coś wyciągnąć z tej współpracy. Myślę, że się
udało.
Przyszedł czas się pożegnać, choć w moim przypadku nie jest to najlepsze słowo, a już na
pewno nie jest to słowo prawdziwe. Ci redaktorzy, którzy wytrwali ze mną do końca, mogą
się cieszyć. Są niejako wygranymi.
Chcę z tego miejsca podziękować moim współpracownikom, bez których „Kleks” nie
wychodziłby w takiej formie. Szczególne podziękowania należą się Clementine Wilton, która
praktycznie, co numer dbała o graficzną stronę gazety. Również Arianne Cathville zasłużyła
na konkretne podziękowanie. Bez niej prawdopodobnie „Kleks” w ogóle by się nie
wyświetlał, bo nie ukrywam, że nie zawsze byłem dostępny. Nie zawsze miałem możliwość
wywiązania się z moich obowiązków.
Z dniem dzisiejszym zrzekam się posady redaktora naczelnego „Kleksa”. Od dziś to Arianne
Cathville tu rządzi.
Były redaktor naczelny „Kleksa”,
profesor Christian Fyed.
Nowy nauczyciel Latania
Uczniowie pierwszej klasy już od pewnego czasu mogli zauważyć nieobecność profesor
Poppy Cahill, nauczycielki Latania na Miotle. Pani profesor nie pojawiała się ani na swoich
lekcjach, ani na terminach odrabiania, wyznaczanych przez nią, co poskutkowało tym, że
dyrekcja Wirtualnego Hogwartu zdecydowała się podziękować jej za współpracę. Na jej
miejsce przyjęto profesora Christiana Fyeda, nauczyciela Wiedzy o Harrym Potterze, który
jednak znany jest w Świecie Magii przede wszystkim z wykładania Latania. Zorganizował
on wielkie odrabianie zaległych lekcji, pozwalając uczniom na zdobycie ocen, których
potrzebują do bycia klasyfikowanymi z tego przedmiotu. Jednak jest on najprawdopodobniej
tylko tymczasowym zastępstwem na tym stanowisku. Jak powiedziała nam profesor Alexa
Stark, członkini dyrekcji, trwają poszukiwania nowego nauczyciela. Wobec zbliżających się
wakacji i kończenia cyklu edukacyjnego w WH przez kolejnych uczniów, bardzo możliwe,
że stanowisko zostanie objęte przez jednego z absolwentów — tak jak to było w poprzednich
latach.
Puchary rozdano
Zacięta konkurencja między hogwarckimi domami poskutkowała tym, że niemal do
ostatniej chwili nie było wiadomo, kto wygra II edycję Rankingu Olimpiad. Przed drugim
etapem ostatniej olimpiady w tym roku – olimpiady z Językoznawstwa – Clementine Wilton,
Isabelle Lightwood (obie ze Slytherinu) i Grace Staley (z Gryffindoru) zajmowały ex aequo I
miejsce z dorobkiem 41 punktów, jednak test z wiedzy o językach sprawił, że Staley
wysunęła się na prowadzenie, w olimpiadzie zajmując drugie miejsce, a w rankingu
definitywnie pierwsze. Ostateczny układ podium prezentuje się następująco: Grace Staley –
45 pkt, Isabelle Lightwood – 42 pkt i Clementine Wilton z niezmienną sumą 41 pkt, jednak
nikt, kto śledził zmiany w rankingu w tym roku, nie może powiedzieć, że konkurencja była
nudna.
Dla odmiany w tym roku po Puchar Quidditcha sięgnął Slytherin, o czym więcej
przeczytacie w dziale sportowym Kleksa. Będzie to szósty puchar tego typu w historii tego
domu w Wirtualnym Hogwarcie.
Ślizgoni w tym roku wydawali się ciężko pracować na zwycięstwo również i w Pucharu
Domów, który to ostatecznie do nich trafił. Nie mogli się oni poczuć zbyt pewnie, gdyż
niemal do końca Gryfoni deptali im po piętach. Ostatecznie chwila rozluźnienia nastąpiła w
piątek, kiedy to przestano dodawać punkty. Trofeum wieńczące cały rok szkolny wędruje
również do rąk podopiecznych profesora Fyeda, którym udało się zdobyć ponad 20 tysięcy
punktów. Tuż za nimi uplasowali się Gryfoni. Stracili oni do pierwszego miejsca około
tysiąca punktów.
Trzecie miejsce zajmuje Ravenclaw z 12 tys. punktami, zaś Hufflepuff ponownie jest na
ostatnim z niemalże 5 tys. jako jedyny dom, który w tym roku nie przekroczył progu 10 tys.
punktów.
Warto nadmienić także, że rozstrzygnięto Klub Pojedynków. O zwycięzcach również można
przeczytać w dziale sportowym Kleksa.
Uroczyste zakonczenie
W niedzielę, 29 czerwca, w naszej szkole miało miejsce uroczyste zakończenie XXV. roku
szkolnego. Wiąże się z tym uczta, na której to uczniowie otrzymają swoje świadectwa, a
piątka trzecioklasistów opuści mury naszej placówki. W tym roku promocję do klasy drugiej
otrzymało sześć osób, z czego dwie z nich otrzymały świadectwo z wyróżnieniem. Sprawy
inaczej mają się z klasą drugą, gdzie takie wyróżnienie otrzymali wszyscy zdający.
Najwyższą średnią spośród uczniów uzyskała Clementine Wilton (5,83). Tuż za nią, również
z klasy III, ze średnią 5,67 znajduje się Spencer Fyed. Trzecie miejsce natomiast zajmują ex
aequo Grace Staley, Peter Castellan oraz Arianne Cathville ze średnią 5,63. Serdeczne
gratulacje.To jednak nie koniec pożegnań. Naszą szkołę opuszczają również znakomici
profesorowie, jakimi są: Christian Fyed, Nicholas Malfoy oraz Beauty Barea. Miejmy
nadzieję, że miło spędzili tutaj czas i będą nas jeszcze odwiedzać!
Wakacje z WH
Dyrekcja, wraz z gronem pedagogicznym, przygotowała dla uczniów, oczekujących błogich
chwil lenistwa, niespodziankę w postaci zajęć wakacyjnych! „Wakacje w WH” to nie tylko
nazwa projektu, ale także czas jego trwania. Chodzi mianowicie o osiem tygodni wolnego.
Dlaczego warto spróbować?
W tym projekcie nie będzie standardowej wiedzy przedmiotowej. To, czego można się tutaj
nauczyć, jest bonusem do standardowych lekcji z roku szkolnego. Dodatkowo warto
wspomnieć o braku Pucharu Quidditcha czy Pucharu Domów… Żądnym sukcesów już
wyjaśniam, jak to jest możliwe. Ideą „Wakacji w WH” jest integracja, więc na czas ich
trwania nie istnieją podziały domowe. Papa, Gryffindorze, Hufflepuffie, Ravenclawie i
Slytherinie! Witaj, drużyno turkusowych, pomarańczowych, fioletowych oraz bordowych!
W rezultacie pojawi się Wakacyjny Puchar Quidditcha i Wakacyjny Puchar Drużyn. Będzie
można także powalczyć o tytuł Mistrza Pojedynków!
Każda osoba ze społeczności szkolnej ma niepowtarzalną okazję, by stać się częścią czegoś
większego… Etykietki zwykłego ucznia, prefekta, profesora bądź dyrektora znikają. Tutaj
nie ma wynoszenia ponad innych.
Każda z wymienionych drużyn będzie mieć swojego opiekuna, a ten, w zależności od chęci,
wybiera jednego bądź dwóch zastępców, którzy następnie razem powołują kapitana
drużyny Quidditcha.
Po ośmiu tygodniach uczestnik „Wakacji w WH” otrzymuje dyplom ukończenia kursów, na
które uczęszczał.
Po uroczystym zakończeniu roku zostanie opublikowany specjalny blok z nowymi zapisami
(oczywiście ten przyjmujący zgłoszenia na następny rok szkolny również będzie
funkcjonował). Tiara Przydziału przydzieli wszystkim zgłoszonym drużyny już 7 lipca.
Tymczasem rzućmy okiem na wstępne propozycje kursów.
Imię i nazwisko
Przedmiot
Nicholas Malfoy
Alexander Cathville
Aga Vielt
Dominique Cathville
Martin McCarthy
Elena McQueen
Yda McNarcissen
Alexa Stark
Rafael Wilton
Oktawia Milne
Marcin McGreen
James Wilton
Clementine Wilton
Spencer Fyed
Magomedycyna
Obrona przed Magicznymi Stworzeniami
Historia Magii Średniowiecznej
Mity i Legendy
Zaklęcia Praktyczne
Walki Czarodziejów
Transmutacja Żywiołów
Człowiek w Transmutacji
Tajemnice Wszechświata
Astrologia | Dywinacje Wschodu
Łacina Klasyczna
Praktyki Zielarskie
Składniki Magicznych Napojów
Quidditch
Zapowiada się naprawdę ciekawie!
Ruszyłem szybko na spotkanie. Pchnąłem dębowe drzwi do pokoju nauczycielskiego, a ona już
siedziała przy szerokim stole. Jak zwykle – schludnie ubrana, świetnie uczesana, z uśmiechem
na ustach. Yda McNarcissen była w pełni gotowa do wywiadu.
Kleks: Wiem, że to było dawno, jeszcze przed tym, jak Wirtualny Hogwart poznał Twoją
transmutacyjną stronę, lecz wielu czytelników jest ciekawych, jak Yda McNarcissen tutaj
trafiła.
Yda McNarcissen: Cóż… Yda McNarcissen jeszcze w swoich wcześniejszych odsłonach
trafiła do ŚM zaczynając od nauczania w wielu pomniejszych szkołach. Czasy, w których
zaczynałam, słynęły z dużej ilości mało rozbudowanych szkół. Byłam zatrudniona w kilku
takich placówkach, które szybko rozwiązano, nowe wyszukiwałam z popularnych wówczas
top list. Poprzez taki ranking szkół trafiłam do WH i złożyłam podanie o… wówczas
nazywano to „nauczyciel do przedmiotu zastępczego”, czyli w myśl Adama Blacka –
ówczesnego dyrektora, był to nauczyciel zarezerwowany do prowadzenia zastępstw za
nieobecnych profesorów. Z tego powodu powstało małe nieporozumienie, ja ofertę
zrozumiałam jako propozycję wprowadzenia nowego przedmiotu - wiedzy o rytuałach,
którą rozwijałam w poprzedniej placówce. Ot, jak tu jestem.
K: Zostałaś przyjęta na owego "nauczyciela zastępczego"? Jak dalej potoczyła się sprawa
Twojej osoby we wczesnych latach placówki?
YM: Owszem, przyjęto mnie jako takiego nauczyciela, lecz błyskawicznie namówiłam
Adama na zrobienie mi miejsca w planie na WoMMiR. Początkowo nauczałam wyłącznie
klasę I, następnie powierzono mi wszystkie roczniki w szkole. Jako nauczyciel w tamtych
latach nie wsławiałam się, w swojej ocenie, jako nauczyciel wybitny. Publikowałam
podręczniki, uczestniczyłam regularnie w radach pedagogicznych, przygotowywałam
egzaminy -nic poza niezbędne minimum. Przyznam, że prowadziłam dość pasywny sposób
uczestniczenia w WH.
K: Spotkaliśmy się w VIII roku szkolnym, właśnie na zajęciach klasy I – WoMMiRze.
Pamiętam nawet te Twoje podręczniki – 3 strony, każda do innej klasy. Wtedy też pałałaś
opiekuństwem nad Krukonami. Byłaś kiedyś Krukonem albo uczniem jakiegokolwiek
domu?
YM: Oboje pamiętamy to nasze spotkanie, ale nie wchodźmy w te szczegóły… Co do
Krukonów… tak byłam w Ravenclawie przez kilka chwil jako uczeń, lecz ta rola nie
odpowiadała mi w sposób zadowalający. Myślę, że swoją niezbyt wyraźną sympatię do tego
domu zawdzięczam jego charakterystyce. W końcu to dom słynący z inteligencji jego
członków. Bycie człowiekiem mądrym i przebywanie w kręgu podobnych ludzi wydaje mi
się być dużo bardziej atrakcyjne. Jako dyrektor sympatii tej nie straciłam, lecz otamowałam
by zachować wyraźną bezstronność. Obecnie cenię domy bez względu na przypisane im
przez Rowling cechy, bo w WH nie mają one realnego odniesienia do osobowości
wychowanków.
K: Rozumiem. Planowałaś kiedyś zając się "na poważnie" swoją edukacją, w jakiejkolwiek
szkole magii? Czy od razu porzuciłaś myśl uczenia się i zaczęłaś uczyć innych?
YM: Nie ukrywam, że próbowałam zdobyć to pełne wykształcenie magiczne… do czasu,
gdy zaczęłam uczyć innych. Od momentu pierwszego dłuższego zatrudnienia w
nieistniejącej już akademii magii, byłam pewna, że moim przeznaczeniem jest nadawanie
informacji, a nie ich odbiór. Należy wspomnieć, że parę lat temu ŚM był dużo mniej
ustrukturalizowany, a takie działanie było bardzo często praktykowane. Nauczyciele
zmieniali się w tempie szybszym niż ja nabijam nowe kilogramy, co nie czyniło z tego
znaczącego wyzwania.
K: Zaczęłaś więc nauczać. Przekonałaś Blacka, by dał Ci możliwość utworzenia WoMMiRu.
W tym czasie WH było Twoją jedyną pracą, czy szlifowalaś również inne placówki?
YM: Jedną, już wspomnianą. Była to placówka, w której narodził się WoMMiR, w kształcie
jaki mu nadałam. Zapewne zauważyłeś, że celowo pomijam jej nazwę. Cóż, przyznaję, iż nie
była najbardziej… przemyślana. W tajemnicy wyznam, że była to Akademia Magii Cristal
Moon… zabawne i niezwykle dziewczęce. Przez kilka miesięcy cieszyła się sporą
popularnością. Czas w jakim uczyłam równolegle w obu placówkach (o ile mnie pamięć nie
myli) był krótki - około jednego roku szkolnego.
K: Czy oficjalnie możesz przyznać, że to Ty wprowadziłaś ten przedmiot do Świata Magii?
YM: Nieskromnie muszę przyznać, że nadałam mu kształt jaki obserwujemy wszyscy dzisiaj
w WH, natomiast nie mogę przypisać sobie samej idei jego kreacji.
K: Wróćmy do Twojej kariery w WH. Po kilku latach w naszej szkole wyrobiłaś sobie markę
– byłaś cierpliwym, niezwykle ułożonym i bardzo zorganizowanym nauczycielem. Ponadto
uczniowie niezwykle cenili sobie WoMMiR, co trwa – w głównej mierze dzięki Tobie – do
dziś.
Jednak
po
VIII
roku
szkolnym
odeszłaś.
Dlaczego?
YM: Był to czas mojej matury. Tkwiłam w bardzo wdzięcznym i ascetycznym przekonaniu,
że muszę się niezwykle pilnie uczyć. Do dziś obserwujemy taką tendencję, gdy niedoszli
maturzyści uważają, że pozbycie się ciężaru ŚM ułatwi im pomyślne zaliczenie egzaminu
dojrzałości. Dodam również, że to absolutnie zbyteczne i niewykonalne, a odrzucenie
czegokolwiek w WH nie wpływa na potencjalny sukces. Z perspektywy lat uważam taką
decyzję za zbędną, a nawet utrudniającą mi powrót tutaj. Szczęśliwie ówczesna dyrekcja
zapełniła ten brak moją niezwykle utalentowaną wychowanką - Tamarą Colloportus.
K: Tamara następnie oddała przedmiot Belli Washington, późniejszej dyrektor. Ty
tymczasem powróciłaś w XI roku szkolnym, po 3 latach szkolnych od swojego odejścia w
dość niecodziennej roli... specjalisty do spraw egzaminów. Pamięć przypomina mi jednak, że
wyniknął
z
tym
jakiś
problem.
Jak
wspominasz
ten
okres?
YM: Stanowisko o którym wspomniałeś, również zostało utworzone na moje życzenie. Była
to moja pierwsza i nieudana próba powrotu do szkoły. Specjalista do spraw egzaminów miał
być odpowiedzialny za koordynację procedury egzaminacyjnej i przeprowadzenie stosownej
reformy. W opozycji do mojego pomysłu wspieranego przez Eileen Colloportus stał Max
Potter (zajmujący się tą częścią życia szkolnego) mający silne zaplecze społeczne w szkole.
Jako wracający nauczyciel nie byłam w stanie namówić kadry do zmiany procedury
egzaminowania. Być może powinnam być bardziej nieustępliwa wobec zachłannej postawy
Pottera, lecz nie wytoczyłam wojny. Dość zabawne jest to, że reforma, o której tu mówię,
została wprowadzona XVIII roku szkolnym, a w dniu naszej rozmowy celebrujemy już ósme
egzaminy zorganizowane według tego schematu.
K: Współpraca z Maxem Potter nie wszystkim wychodziła na dobre, ja również mam
mieszne uczucia co do niej. Tymczasem minęły kolejne 4 lata szkolne, a w trakcie XV roku
szkolnego, po fatalnej postawie profesora Magika Tonksa, dyrekcja otworzyła zapisy na
nauczyciela Transmutacji. Zanim jednak o tym, pojawia się pytanie – co działo się z Ydą
McNarcissen przez ten cały okres, od odejścia po VIII roku szkolnym, aż do XV roku
szkolnego?
YM: Czas tej latencji spędziłam koncentrując się na realnych sprawach życia codziennego.
Uznałam, że mój czas minął, nie zaglądałam do WH… można uznać, że wyjechałam,
zaginęłam lub umarłam dla Świata Magii.
K: Jednak odwiedzałaś stronę naszej szkoły przez ten okres... w końcu zauważyłaś, że szkoła
potrzebuje nauczyciela Transmutacji. Długo się zastanawiałaś, czy brać? Skąd w ogóle to
zainteresowanie Transmutacją? Pamiętam – bo to ja miałem okazję z Tobą rozmawiać o
posadzie – jak argumentowałaś swój zapis - "to przedmiot, którego zawsze chciałam uczyć".
Byłem zdziwiony.
YM: Owszem, mój powrót do WH na stanowisko transmutologa wydaje się dziwny
i rzeczywiście ja też tak to widzę. Po pierwsze, pojawiłam się tu jak miecz Gryffindora w
sadzawce. Był to efekt mojego surfowania w sieci pt. „a zobaczę czy jeszcze istnieje WH”
albo „ciekawe czy strona kozet.pl istnieje”. Po drugie, zanim „zasłynęłam” ze studiów nad
okultyzmem przelotnie uczyłam transmutacji, a są to czasy dość dawne, bo nawet prof.
McCarthy może tego nie pamiętać.
K: W tym czasie już studiowałaś. Wyciągnęłaś wnioski z czasów maturalnym i byłaś
przekonana, że będziesz w stanie to pogodzić, czy może jednak wahałaś się, że nie starczy Ci
czasu?
YM: Hmm… tak, zdecydowanie. Wszystko polegało na umiejętnym zaplanowaniu zajęć i ich
wcześniejszym odrobieniu. Kiedy przygotowywałam się do sesji, stan zaległości był równy
zero. Większe obawy miałam przed przejęciem stanowiska zastępcy dyrektora, ale i tutaj
były one bezpodstawne.
K: No właśnie. Po XVI roku pojawiła się nominacja, byś stała się dyrektorem głównym.
Jednak odmówiłaś, jednocześnie zgadzając się na pozostanie wicedyrektorem. A więc
zastępca, ale nie dyrektor główny. Dlaczego?
YM: Tak, zaoferowałeś mi to stanowisko, jednakże ja miałam inne obawy niż brak
dostępności czasowej. Po XVI roku szkolnym WH nie przeżywało kryzysu, szkoła była
wręcz wymarła. Obawiałam się, że w momencie przejęcia przeze mnie steru, to na mnie
ciążyłaby odpowiedzialność za jej zamknięcie. Co więcej, nigdy nie byłam frontmanem, nie
jest tak przebojowa jak moi następcy i poprzednicy. Preferuję działanie w cieniu i wtedy
osiągam więcej. Co więcej, sprawy nie ułatwiały kombinacje jakie miałam do wyboru. Z
jednej strony, tercet egzotyczny w domieszką lateksu – McCarthy, RedBird i ja. Z drugiej,
wariant Washington, którą rzadko wtedy widywałam. Obawiałam się też, uczestniczenia na
arenie całego ŚM, gdzie nie miałam znajomych oraz kiepsko orientowałam się w sytuacji
międzyszkolnej. To zadecydowało, że postawiłam schować się za blaskiem Belli Washington
i niejednokrotnie zasłaniałam się nią jak tarczą.
K: Wróćmy na chwilę do Transmutacji. Korzystałaś z zaproponowanego przez
wcześniejszych nauczycieli programu nauczania, czy stworzyłaś coś własnego? Pytam, bo
nie od dziś wiadomo, że Yda McNarcissen równa się oryginalność.
YM: Sprawa innowacyjności transmutacji nie powinna być tajemnicą, więc spieszę z
wyjaśnieniami. Zaproponowany przeze mnie program nie może być uznany za absolutną
moją własność intelektualną. Znakomitą część, przygotowałam samodzielnie, rozbudowując
poszczególne moduły, wzory i elementy praktyki przemian. Jednakże, wszystko co
utworzyłam poprzedziłam krytyczną oceną dorobku innych osób zajmujących się
transmutacją. Należy zaznaczyć, że źródła nie są zbyt bogate, a do najpopularniejszych
należały podręczniki Tamrona oraz Lancaster. Moja propozycja nie jest alternatywą wobec
tradycyjnego nauczania, lecz wynika z podstaw jakie dała mu historia transmutacji w ŚM.
Wytrawni czytelnicy moich publikacji, zapewne zauważą korespondencję z głównymi
pojęciami, czy ideami autorów dawnej elity.
K: Wprowadziłaś wiele innowacji do Transmutacji – "kolaterale", "Szapiro Wilk" czy
"entropia zaklęcia", a to tylko kilka z przykładów, z których swojego czasu nabijał sie
chociażby profesor McCarthy. Twój podręcznik liczy 161 stron i pojawiają się głosy, by
najzwyczajniej w świecie go wydać i upublicznik realnie. Jak powstawał i co Cię skłoniło do
napisania takiego dzieła? Ile Ci to zajęło?
YM: Nabijał się! A ja byłam, przekonana, że on tak… z żywego zainteresowania!
Rzeczywiście słynę z dodania swoich smaczków do transmutacji. Jednakże należy to
traktować jako odcisk palca, który identyfikuje mnie jako popularyzatora magicznej wiedzy
w odmętach Internetu. Idąc dalej, pisanie podręczników to dzisiaj wręcz praktyka
zapomniana. Uważa się, że brak źródła ułatwi uczniom nieregulaminową aktywność
podczas form sprawdzania wiedzy. Ja uważam, przeciwnie… niech student szuka aż
znajdzie. A to że znajdzie, nie oznacza, iż umie to wykorzystać. Ludziom należy dać wędkę,
a nie rybę. Moją wędką jest podręcznik do transmutacji. Ostatni scalony podręcznik do
trzech lat nauki tworzyłam przez dwa miesiące. Poprzednie wydanie zajęło ponad rok.
K: Racja, że zastałyście z Bellą ruinę, jednak dość szybko, bo już po wakacjach, szkoła znowu
ruszyła na pełnych obrotach. Czemu zawdzięczacie tak szybki powrót do świetności?
YM: Na pewno nie zmianie dyrektora szkoły. Warto podkreślić, że XVII rok szkolny
postawił szkołę na nogi, ale był to czas jej ponownego rozruchu. Nasz czytelnik, nie
powinien mieć wrażenia, że z dniem 4. września 2011 roku szkolne sale napełniły się tak jak
kilka lat później. Nie wydaje mi się, żeby rosnąca aktywność była dziełem przypadku czy
promocji, której nie prowadzono …duża część ówczesnych uczniów to osoby z jakąś
przeszłością w ŚM, a być może powodem była słabnąca konkurencja. Mogę tutaj tylko
spekulować…
K: Twoja współpraca z Washington trwała przez 4 lata szkolne, a więc ponad półtora
realnego roku. Jak układała się Wasza współpraca? Od razu złapałyście wspólny język?
Może mieliście jakieś problemy, kłotnie czy spory? Jak układały się Wasze relacje?
YM: Bella jest bardzo pogodną i pokojowo nastawioną osobą. Ja choć, nie obawiam się
wstępowania na ścieżki wojenne, również nie miałam okazji doświadczenia z nią sporu.
Nigdy nie było takiej sytuacji, by któraś z nas obrażała się, czy musiała wykrzyczeć swoją
rację. Sprawnie podzieliłyśmy zadania. Zarówno ja, jak i ona mamy talent do mediowania,
więc sprawy nie były stawiane na ostrzu noża. Przynajmniej tak wolałabym o tym myśleć.
Nie było też tak, że byłyśmy absolutne zgodne jak Crabbe i Goyle, ale dużo dyskutowałyśmy
i dochodziłyśmy do wspólnych rozwiązań. Nie mniej, współpracę z Bellą Washington
oceniam jako najciekawszą relację jaka spotkała mnie w tym miejscu.
K: Podczas Wasze kadencji strona została powiększona o kilka ważnych projektów, jako
przykłady niektórych z nich można podać zreaktywowaną Ulicę Pokątną połączoną z
Bankiem Gringotta, w którym znajdziemy ponad 600 przedmiotów, zrewolucjonizowany
system egzaminów, które swoją budową wytrwały do dziś czy chociażby przemianę oferty
edukacyjnej albo Rankingu Nauczycieli. Można wymieniać do jutra. Który projekt oceniasz
za najbardziej udany z perspektywy czasu? Czy któryś był zbędny? Któryś można było
wykonać lepiej? Poprawić?
YM: To jest pytanie, które trudno potraktować syntetycznie. Duża część projektów została
zrealizowana w pełni, a o ich funkcjonalności świadczy ich obecność do chwili obecnej.
Reaktywacja ulicy Pokątnej kosztowała nas wszystkich dużo czasu i energii, lecz ostatecznie
sprawdziła się lepiej niż bym przypuszczała. Ranking Nauczycieli został wyłącznie
uproszczony i przebudowany graficznie, ułatwiając korzystanie. Nie mniej już dzisiaj
widoczne są potrzeby, które można było przewidzieć w czasach mojej kadencji. Natomiast,
sceptycznie przyjęto próbę reorganizacji kadry nauczycielskiej, poprzez wprowadzenie
stopnia adiunkta, a także obowiązkowe wizytacje. Moi krytycy, zapewne uważają te
pomysły za moją osobistą porażkę. Przyznam, że forma być może wymagała dopracowania,
ale doszliśmy do sytuacji, w której nauczycieli młodszych od starszych stażem różnicuje
wyłącznie nic nieznacząca liczba plusów. Dyrektor ma ograniczone możliwości oceny
efektywności pracy podległych osób ani nie posiada formalnych kryteriów dla wykonania
takiego osądu. Niepokojące staje się to głównie z perspektywy mijających lat, gdzie defekty
te są już widoczne. Z kolei, reforma edukacyjna i egzaminy to najlepsze co zaoferowałam
WH. Udało się, stworzyć szkołę dla ucznia z wolną wolą i wyborem ścieżki kształcenia.
Procedura samodzielnego doboru przedmiotów w klasach II i III jest na tyle atrakcyjne, że
często dominuje wśród rozmów w pubie. Klasy I są delikatnie wdrażane w życie szkolne co
stopniowo zachęca ich do większego zaangażowania.
K: Model WH jest teraz bardzo zbliżony do potterowskiego, a nawet nieco ulepszony. Mamy
podobny system edukacyjny z wyborem przedmiotów, mamy możliwość kupowania
przedmiotów i zdobywania galeonów, chociażby podczas comiesięcznego Hogsmeade,
mamy Puchar Domów, Ligę Quidditcha i Ligę Pojedynków, a także Izbę Pamięci, szkolną
gazetę czy wysokiego poziomu moduły, które przybliżają klimat. Czy aktualnie czegoś
brakuje WH? Czy uważasz, że zbliżanie WH do potterowskiego Hogwartu jest dobre?
YM: Cóż imitacja szkoły magii na płaszczyźnie Internetu ma swoje ograniczenia, których nie
jesteśmy w stanie przekroczyć. Nie mniej, jesteśmy blisko uzyskania dobrze działającej
symulacji. Wirtualny Hogwart powinien podążać ścieżką wytyczoną przez sagę, bo to
pierwotnie określiło sam koncept szkoły, czyli sam proces należy traktować w kategorii
sukcesu. Obecnie brakuje nam jeszcze nowocześniejszego zaplecza podwyższającego ściśle
techniczno-graficzną atrakcyjność portalu typu e-learning. Niestety są to sprawy dość
kosztowne jak na organizację non-profit typu WH. Myślę, że to co mamy w tej materii jest
wystarczające, ale nic więcej.
K: Podjęłaś decyzję, by w XX roku szkolnym, po 4 latach pracy na stanowisku zastępcy
dyrektora oraz 6 jako nauczyciel Transmutacji, odejść ponownie. Co tym razem było
powodem takiej decyzji?
YM: To był czas kiedy zmęczyłam się piastowaniem tej funkcji. Nie mogę też powiedzieć,
aby spotkało mnie coś irytującego. Ale praca na dość wysokich obrotach, szczególnie z
ludźmi w relacji świadczenia im wysokiej jakości usługi, jest znacznym wyzwaniem. Był to
moment, kiedy wszystkie możliwe innowacje już osiągnięto, więc bez skrupułów zajęłam się
szkoleniem adeptów magii, usuwając się w cień, planując przy tym koniec kariery
profesorskiej rok później.
K: Jako swoją następczynie wybrałaś Alexę Stark, teraźniejszą dyrektor szkoły. Jaką była
uczennicą i dlaczego to ona miała Cię zastąpić? Do dyspozycji był m.in. profesor McGreen.
YM: Cóż, nie jest to właściwie oficjalna wersja prawdy. To nie ja wskazałam osobę, która
dziś pełni funkcję jedynego mistrza transmutacji w WH. Jednakże, wyczuwam Twoje
intencje Christianie… dążysz bym porównała moich dwóch absolwentów. Wszystkich
swoich uczniów otaczam dość sentymentalną aurą, w tym tą dwójkę. Marcin McGreen ma
dość ciekawą historię, dziś pełni wiele różnych funkcji w ŚM. Jest przykładem jak z
„nieogara” stać się dość popularną personą. Jego działalność na polu transmutacji, oceniam
jako niejednorodną. Dość krytycznie odnoszę się do jego modyfikacji, bo zapomniał, że
wszelkie zmiany muszą być poparte sensem. Alexa Stark sprawiała wówczas nieco podobne
wrażenie do wspomnianej Tamary. Niezawodna, niezwykle precyzyjna, przy tym
zdystansowana. Profesor Stark ma klasę i nienachlaną siłę przebicia, co szybko uczyniło z
niej najważniejszą postać w WH. Takie kobiety będą rządzić światem. Nie mniej, Alexa
również powinna chociażby spróbować odnaleźć w transmutacji takie coś własnego. Swoją
myśl, którą wprowadzi w zastany dorobek.
K: Natomiast w dyrekcji Twoje miejsce zajął profesor Xeme Werdyen. Maczałaś palce w tym
zastępstwie, czy tak zdecydowała Washington? Jak oceniasz pracę swojego następcy?
YM: O przejęciu mojego stanowiska przez Xemeusza Werdyena wiedziałam dość wcześnie.
Nie oponowałam w tej sprawie u ex-dyrektor Washington. Miałam pewne opory, jednak
wolałam wierzyć, że to najlepsza kandydatura, jaką mieliśmy. Znam nastroje, jakie
towarzyszyły pracy Werdyena, lecz nie chciałabym zbyt surowo podejmować się krytyki
jego działalności. Żałuję jedynie, że jego odejście z tej funkcji, nie odbyło się w atmosferze
splendoru.
K: Tymczasem pojawiła się inna, zupełnie nowa dyrekcja w składzie Alexa Stark, Nicholas
Malfoy, którzy są niejako pozostałością po rządach Werdyena oraz dołączona do nich trochę
później Dominique Cathville. Jak oceniasz pracę tej dyrekcji?
YM: Hmm… postać Stark w zarządzie nie dziwi mnie absolutnie, to zdarzyłoby się prędzej
lub później. Nicholas i Dominique nigdy nie wykazywali zainteresowania rządzeniem. Pracę
całej trójki w perspektywie minionego roku szkolnego należy uznać, za bardziej owocną niż
w pierwszym kwartale roku. Być może jest to kwestia adaptacji do wymagań, z drugiej pomocnej dłoni Cathville. Dyrekcja przestrzega większości regulaminowych obowiązków, a
naruszenia nie zagrażają integralności szkoły. Martwią mnie jedynie, rozgrywki osobiste,
które obecnie stłumione wywlekane są w pubie czarownica, a dyrekcja zamiast mediować,
staje się stroną w konflikcie.
K: Mamy już XXV rok szkolny, a więc pięć lat szkolnych od Twojego odejścia. Jak
porównasz szkołę z czasu, gdy ją zostawiałaś z tym, co mamy teraz? Status quo, pogorszenie
czy może wzrost?
YM: Uogólniając, status quo. Myślę, że dużo rozwinięto, ale są takie elementy, które
wymagają szybkiej interwencji.
K: Jakie to elementy?
YM: W pierwszej kolejności: poprawa jakości komunikacji i współżycia między aktywnie
udzielającymi się członkami społeczności, gdzie dyrekcja pełni rolę rozjemcy. W dalszej:
poprawa jakości kształcenia poprzez ewaluację zajęć przez uczniów; a także rewizję
niepokojącego wzrostu ocen niewymiernie pozytywnych do tych uzyskiwanych przez
uczniów w ubiegłych latach szkolnych, doraźny nadzór nad nauczycielami, nie tylko w
kwestii dokumentacji (dzienniki, oceny, kolory w tabelkach), włączając w to ocenę metod
prowadzenia zajęć; ponowne pochylenie się nad rankingiem nauczycieli, tak by wreszcie
wynikały z niego rzeczywiste konsekwencje.
K: Rozumiem. To już XXV rok szkolny. Historia szkoły sięga 2005 roku, a więc dobijamy
prawie do dziesięciolecia... jak długo jeszcze to może potrwać, jak Ci się wydaje?
YM: Wirtualny Hogwart przeżył wiele upadków i wzlotów. Wielokrotnie oceniano już jego
perspektywy, zawsze uwzględniając obecne wtedy trendy. Jak dla mnie Wirtualny Hogwart,
może trwać wiecznie, dopóki są w nim ludzie, którzy chcą dzielić ze sobą nie tylko kawałek
bitowego morza informacji, a także maleńki kawałek życia
K: No właśnie, maleńki kawałek życia. Wielu członków społeczności ŚM przenosi ten świat
na rzeczywistość. Sam spotkałem się z ponad 30 osobami poznanymi tutaj. O Tobie jednak
wiadomo niewiele. Jak zapatrujesz się na łączenie tych dwóch świat i czy jakby pojawiła się
okazja spotkania z osobą poznaną tutaj, skorzystałabyś z niej?
YM: Czekałam na to pytanie. Wszystko wynika z potrzeb. Nie mam nic przeciwko, jeśli
osoby poznane w WH chcą się spotkać. Natomiast, ja nie miałam takich dążeń, wręcz
osłaniam swoje dobra osobiste przed członkami społeczności. Mój kawałek życia ogranicza
się wyłącznie do takiej obecności jaką rejestrujecie poprzez litery na ekranie. Mnie zadowala
to całkowicie i nie życzyłabym sobie więcej realnej Ydy w tej wirtualnej. Wracając do
pytania, zapewne grzecznie odmówiłabym takiej osobie.
K: Przez część swojej kariery, choć oficjalnie nie chciałaś się do tego przyznać, pełniłaś
funkcję grafika. Zrobiłaś dwie skórki – HPfog oraz HomelyHogwart. Która z nich wydaje Ci
się lepsza? Można je jakoś porównać?
YM: Bycie grafikiem to najmniej przyjemne zajęcie jakie mi powierzono, niezwykle
pracochłonne, a jego efekt determinują gusta innych. Bardzo lubię HomelyHogwart… to był
sposób jak ocieplić stronę szkoły łącząc to z charakterystycznym dla niej mrokiem. To była
namiastka Hogwartu jaki sobie wyobrażam. HPfog… również interesujący, lecz typowy do
naszego wizerunku.
K: Niezwykle pracochłonna, w końcu wykonałaś od groma różnych obrazków - do newsów,
do bloków, tła, belki, loga czy obrazki do przedmiotów na Pokątnej. Która robota była
najcięższa? Z której najbardziej jesteś dumna?
YM: Definitywnie mogę określić, że najgorzej pracowało mi się z grafikami przedmiotów na
ulicę Pokątną. Przytłaczająca ilość, a efekt… no, robiłam lepsze grafiki. Wyrażam również,
gorące współczucie i ubolewanie nad osobą, która w przyszłości podejmie się ich
odświeżenia. Największą frajdę sprawiały mi obrazki do newsów, odpowiednio duże,
dawały olbrzymie perspektywy. Są też dość reprezentacyjne, stanowią wizytówkę szkoły.
Dobre wykonanie ich dla dwóch skórek jakie wprowadzałam, bardzo mnie cieszyło.
K: Po Twoich skórkach pojawiły się dwie kolejne - IndigoWay oraz StarlightCastle. Jak
oceniasz te skórki?
YM: To wszystko rzecz indywidualnych upodobań. Mam nadzieję, że obecny grafik szkolny
nie będzie miał mi za złe złych słów, ani wyjątkowo brał sobie ich do serca. Pierwsza skórka
podobała mi się nieco bardziej. Fioletu jeszcze nie było, a warto czasem łamać schemat.
Nieco słabsze były obrazki do newsów. StarlightCastle jest tym czym WH już kilkakrotnie
się popisało, mgły, dymy, zielenie i niebieskości. Olbrzymim, ale to olbrzymim(!) plusem jest
wprowadzenie ruchomych obrazków do newsów. Krok wprost genialny! Chapeau bas!
Mniej ciekawe wydaje się ich wykończenie w postaci poziomych bel z oklepanymi
zdobieniami. Ale to jest moja opinia, nic czym należałby się kierować!
K: Indigo i Starlight lepsze niż Fog i Homely?
YM: Podobne, różnice widoczne na poziomie detalicznym.
K: Zaglądałaś od czasu do czasu na stronę i do Czarownicy. Jakie są Twoje odczucia
odnośnie funkcjonowania szkoły od Twojego odejścia? Zaskoczona, zdziwiona czy może to
przewidziałaś?
YM: Jasne. Sposób publikowania wiadomości i ogłaszania wszystkich aktualności uległ
zdecydowanej poprawie od czasu mojej obecności. Dużą wagę przykłada się do
administrowania danymi, tak by były czytelne i ujednolicone. Mam wrażenie, że precyzja
doboru koloru z palety jest największym problemem WH, szeroko komentowanym pod
newsem. Jak zwykle nie zadowala mnie język, jakim posługują się uczniowie i nauczyciele
podczas pobytu w pubie. Ale ta sprawa nie drgnęła od tego czasu.
K: Kończy się kolejny rok szkolny i zaczynają się następne wakacje. W tym roku dyrekcja
chce wrócić do niejako "podróbki" roku szkolnego, jednak bez ocen i domów, a zaliczeniami
umiejętności i drużynami. Dobry pomysł czy wręcz odwrotnie?
YM: Miałam raz do czynienia z takim projektem w ramach połączenia sił WH i
nieistniejącego SMiC Hogwartu. Część starszych osób może nawet pamięta moje zajęcia z
transmutacji i teleportacji. Jak dla mnie była to genialna inicjatywa, Twoja i Luka
Pobovskiego, sama świetnie się wówczas bawiłam. Kwestia nowego pomysłu bez ocen i
domów jest dość niestandardowa, co mogłoby obniżyć jej atrakcyjność. Ludzie przywiązują
się do szczegółów, lecz z drugiej strony otrzymują zastępniki jak drużyny i ocena
umiejętności. Bardzo kibicuję wakacyjnym rozwiązaniom na szeroką skalę i liczę, że będą
sukcesem.
K: Doszły nas słuchy, że pojawisz się podczas "Wakacji w WH" i przeprowadzisz jeden z
osobistych, autorskich kursów z dziedziny Transmutacji. Potwierdzasz, zaprzeczasz,
dementujesz?
YM: Na dzień dzisiejszy powiem tylko, że Kleks ma bardzo dobre źródła informacji, bo
rzeczywiście taka oferta została mi złożona.
K: Kleks – "pozytywne zaskoczenie" czy "wyobrażałam to sobie inaczej"? Jak wspominasz
Kleksa z poprzednich lat i jak oceniasz tego dzisiejszego?
YM: Przyznam się szczerze, lubię czytać co piszecie i jak komentujecie bieżące wydarzenia
ŚM. Kleks przeszedł ostatnio dość powierzchowne zmiany, głównie w kierunku
zadowalającej strony graficznej i wykorzystania formatu .pdf. Jeśli chodzi o warstwę treści,
zwykle jestem ”dopieszczona” ich jakością. Myślę, że ostatnie numery Kleksa są bardziej
treściwe, dokładniejsze. Liczę, że nie ustaniecie w wysiłkach, by modernizowanie tylko
technikę wydania, ale też dodacie jakieś nowe działy.
K: Aktualnie w WH prym wiodą dwa domy – Gryffindor i Slytherin. Czy to źle wpływa na
funkcjonowanie szkoły? Brakuje Ci trochę niebieskich Pucharów?
YM: Czy niebieskich? Niekoniecznie. Wbrew obiegowej opinii, to nie jest tak, że za
Krukonów przeleję własną krew. Niezwykle cieszy mnie powrót Gryffindoru do gry.
Bodajże, ostatni raz trofeum dzierżyli w XIV roku szkolnym, więc dość dawno. Nie lubię
powtarzalności, więc choć szanuję nasz Slytherin, który wydał wielu dobrych absolwentów,
jego dominacja staje się nudna, wręcz przewidywalna. Jeśli miałabym na to wpływ,
życzyłabym sobie rotacji pucharu w obrębie wszystkich czterech domów, tak bym do 11
tygodnia roku szkolnego nie wiedziała w czyje ręce wpadnie.
K: Spodziewałaś się, że nasz wywiad, tworzony w godzinach nocnych - potrwa prawie 5
godzin?
YM: Nie, spodziewałam się, że wymiękniesz po półtorej :).
K: Na sam koniec – standardowo. Pozdrowienia. Za tak długi wywiad możesz dać ich, ile
wlezie.
YM: Doceniam ofertę bogatego resume. Pozdrowienia to ten fragment, w którym każdy
czytelnik wypatruje swojego imienia w nadziei, że zostanie wspomniany. Nie mam szansy
natychmiast przypomnieć sobie wszystkie byłe i obecne osoby, jakie chciałabym wymienić.
Z powodu tej własnej nieudolności, proszę o wyrozumiałość, iż pozdrowię wszystkich
grupowo: moich byłych uczniów, obecnych studentów WH, kolegów i koleżanki z rad
pedagogicznych oraz tych, którzy zaglądają do nas tylko okazjonalnie. Wyczerpując
nielimitowane prawo głosu, dziękuję Ci Christianie za tak długie towarzystwo tej nocy,
osobiście będę postulować u obecnej dyrekcji o plusa za niewygodny czas pracy.
K: Wielkie dzięki za najdłuższy wywiad w moim życiu!
YM: Wielkie dzięki, że się go podjąłeś :).
Daliśmy sobie po „buziaku” i pożegnaliśmy się koleżeńskim uśmiechem. Bardzo zadowolony,
ruszyłem do swojego gabinetu, by dokończyć artykuł.
Dlaczego do Wirtualnego Hogwartu trafia więcej dziewcząt?
Każdy, kto miał okazję trafić do Świata Magii, zauważył prawdopodobnie pewną,
ciekawą tendencję, która powtarza się już od kilku lat szkolnych. W Wirtualnym Hogwarcie,
szczególnie w gronie uczniów, panują kobiety. To w ich rękach jest siedemdziesiąt procent
tegorocznych prefektur i one zajmują pierwszych osiem miejsc w Rankingu Olimpiad. Ale
nie chodzi tu jedynie o pełnione funkcje czy aktywność w szkole. Nawet w zapisach na
ucznia spotykamy się z ogromną przewagą imion żeńskich w stosunku do tych męskich. Jak
by na to nie patrzeć, jedno jest pewne - chłopcy zapisują się w nasze szeregi o wiele rzadziej.
Zastanawiając się nad tym fenomenem, wysnułam kilka wniosków, czemu
najprawdopodobniej panuje taka dysproporcja.
Mimo że seria J. K. Rowling śledzi wydarzenia z życia chłopca, książki - szczególnie
te fantastyczne – są raczej domeną dziewcząt. To one lubią w gronie przyjaciółek
dyskutować na podobne tematy i przeżywać losy bohaterów. Chłopcy, szczególnie w
młodym wieku, często wstydzą się swojej wrażliwości i zainteresowania literaturą. W
związku z tym albo nie sięgnęli po serię książek, na której oparty jest nasz świat, albo
wstydzą się do tego przyznać. Zabawy w odgrywanie magicznego świata i zdobywanie ocen
może nie być pociągające dla płci określanej jako brzydsza, która z reguły potrzebuje więcej
adrenaliny w swoich rozrywkach. Znajdziemy ich raczej w grach komputerowych, niż na
wirtualnych lekcjach.
Drugim powodem może być to, że przebywanie w Wirtualnym Hogwarcie ma
zazwyczaj charakter bardzo humanistyczny. Poza Transmutacją i Astronomią, ciężko
znaleźć przedmioty mające w sobie wiele z matematyki, ponieważ większość opiera się na
niezwykłych historiach i wiedzy zawartej w książkach oraz innych źródłach. Jak wiadomo,
mężczyźni są zazwyczaj bardziej ukierunkowani technicznie – to oni zajmują większość
miejsc na politechnikach czy profilach ścisłych w szkołach średnich. Skoro nie przepadają w
realnej szkole za przedmiotami takimi jak historia czy geografia, w Wirtualnym Hogwarcie
także mogą mieć problem podczas nauki o bitwach w świecie czarodziejskim lub biomach
podczas zajęć Zielarstwa.
Należy zauważyć też, że chłopcom – szczególnie gdy są nowi w Świecie Magii i
bardzo młodzi – nie jest prosto dogadać się z dziewczętami. Nawet jeśli się pojawiają, być
może mają problemy ze znalezieniem wspólnego języka z koleżankami z klasy, dlatego też
szybko rezygnują. Mogą również poczuć się osaczeni, gdyż wiele młodych rezydentek
Wirtualnego Hogwartu ma marzenia o znalezieniu męża i założeniu magicznej rodziny. Ze
względu na obecny stan rzeczy, jest to dość trudne zadanie i chłopak rzadko pozostaje bez
adoratorek.
Jednak, jeżeli zapytać starszych bywalców tego miejsca, ta dysproporcja nie zawsze
osiągała takie rozmiary. Należy zwrócić uwagę na to, że połowa nauczycieli w XXV roku
szkolnym to mężczyźni. Być może w ostatnich latach stało się coś, co doprowadziło do
podobnej sytuacji? A może to mężczyźni są bardziej sumienni i częściej kończą swoją
edukację graduacją? Ciężko mi to stwierdzić, gdyż jestem chyba absolwentką jednego z
najbardziej „babskich” roczników. Powodów może być wiele, a każdy pewnie ma swój
własny. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłych latach szkolnych sytuacja trochę się zmieni.
Dzisiejszym „Bohaterem numeru” został
znany wszystkim (miejmy nadzieję!) twórca
zaklęć Fungus!
Fungus jest pierwszą osobą, która zostaje
opisana w „Wielkiej Księdze Zaklęć”.
Pochodził on z południa Grecji i jest uznawany
za jednego z największych mędrców swoich
czasów. W księdze nie ma jednak podanych
dokładnych dat, ani miejsc, więc nie możemy
przyjąć konkretnego polis za miejsce jego
urodzenia.
Pewny jest natomiast fakt, iż jego dokonania
miały miejsce przed 896 rokiem p.n.e. W
„Wielkiej Księdze Zaklęć” opisany jest jako
lekko przygarbiony mężczyzna z szarą brodą.
Nosił on przy sobie wręcz tysiące kluczy. Swego czasu nawet krążyła legenda, że nie ma
drzwi, których nie byłby w stanie otworzyć. Przez ich ilość nie był on jednak w stanie szybko
dopasować klucza do zamka, czym ogromnie się irytował.
Pewnego dnia ogromnie się zirytował i wpadł na pomysł, by zaczarować klucze tak, by same
otwierały drzwi. Niestety, pomysł okazał się równie czasochłonny, co dopasowywanie
kluczy samemu. Jak się okazało również klucze po upływie czasu nie potrafiły znaleźć
odpowiedniego zamka. W końcu ogromnie zniecierpliwiony wycelował różdżką w zamek
i krzyknął energicznie: „Otwórz się!” Z różdżki posypały się iskry, a jego zdumionym oczom
ukazały się otwarte drzwi.
Tym oto sposobem wynalazł on zaklęcie Alohomora, które w roku 896 p.n.e. zostało
poddane ewolucji językowej i przyjęło nazwę stosowaną po dziś dzień.
Fungus jednak nie miał zamiaru poprzestać na wynalezieniu jednego zaklęcia.
Skoro mógł ułatwić sobie życie jednym zaklęciem, dlaczego nie miałby nie wykorzystać tego
w drugą stronę? Obecnie nazywane zaklęcie Colloportus przez Fungusa zostało wynalezione
już zupełnie świadomie. Początkowo było nazywane po prostu zaklęciem „Zamknij!”,
aczkolwiek poddano je procesowi ewolucji językowej w tym samym roku, co Alohomorze.
Wszelkie informacje o Fungusie po tych wydarzeniach na nieszczęście przepadły w jednym
z pożarów w Grecji, które według źródeł historycznych nawiedziły ten kraj w 548 roku p.n.e.
Miejmy nadzieję, że życie mędrca dzięki jego wynalazkom stało się o wiele prostsze.
Przewrot w AMiM
Dwudziestego pierwszego czerwca na stronach Akademii Magii im. Mannaz pojawiła się
intrygująca notatka, informująca o unikaniu sprawiedliwości przez dyrekcję Akademii i
ucieczce jej członków (Elizabeth Saphore i Maja Smith) przed pracownikami Ministerstwa
Magii.Nowym zarządcą szkoły został legendarny Marcin Snape, zaś dyrektorem Sasza
Addams Darkheart. Notatka informuje także profesorów o obowiązku stawieniu się na
przesłuchaniu kwalifikacyjnym oraz przywróceniu kar cielesnych w szkole.
Wygląda na to, że Mannaz pod wodzą Snape'a obierze nowy kurs. Czy będzie on dla
akademii lepszy? Czas pokaże. Nie od dzisiaj wiadomo, że lekcje w akademii nigdy nie
cieszyły się bardzo dobrą frekwencją.
Drobne i drobniejsze





15. czerwca rozpoczęła się Wakacyjna Szkoła w Argo Magic, pilotowana przez dyrekcję
w składzie Jo Grey, Emailen Riddle i Olivia Wilde.
Do 3 lipca Uniwersytet Nauk Magicznych przyjmuje propozycje zajęć na Letnie Kursy
Magii.
15 czerwca również swoje wrota otworzyła Akademia Magii Triadica, rozpoczynając
nowy rok szkolny po raz pierwszy od dłuższego czasu.
Szkoła Magii im. Huncwotów przygotowuje się do rozpoczęcia kolejnego roku,
wprowadzając parę zmian, m. in. zmiany nazw domów z hogwarckich na dom
Lunatyka, Glizdogona, Rogacza i Łapy.
5 lipca zakończy się rok szkolny w Instytucje Lumos.
Dzisiejszym tematem przewodnim ankiety było Zielartswo.
W tym numerze Kleksa mamy także przyjemność zaprezentowania wyników Plebiscytu
Końcoworocznego! Kto został Parą Roku? A kto zdobył tytuł Największej Kosy?
Odpowiedzi znajdziecie poniżej!
Grupa Gryfonów doniosła nam, że ostatnio widzieli profesora Kota w niecodziennej sytuacji.
Mianowicie kierował się on z błoni do swojego gabinetu wraz z grupą gęsi. Wysłaliśmy tam
naszych informatorów, którzy już na parterze wieży północnej usłyszeli gęgot zwierząt.
Spojrzeli przez uchylone drzwi do pomieszczenia i ujrzeli coś bardzo dziwnego. Profesor
wlewał do miski fioletowy eliksir, który po chwili podał gęsiom. Obserwatorzy zostali tam
do czasu, gdy nauczyciel numerologii podszedł do zwierząt i zaczął im mówić: "Krzyczcie
Krzysiek!". Miejmy nadzieję, że ktoś zajmie się tymi biednymi stworzeniami.
Ostatnio dyrektor Stark zaczęła znikać z Hogwartu. Sprawą zainteresował się jeden z
naszych reporterów, który pewnego razu ruszył za znakomitą panią profesor. Podążając za
nią, doszedł do Miodowego Królestwa, gdzie doszło do dziwnego wydarzenia. Dyrektor
zaczęła brać różne słodycze, następnie je wąchała i ostatecznie kupowała. Jednak jej
ulubionym daniem były słodkie bułeczki. Nie byłoby w tym w sumie nic dziwnego, gdyby
nie fakt, że zamiast pieniędzy profesor kupiła wszystko na tzw. "kartkę". Czyżby Wirtualny
Hogwart przeżywał teraz kryzys finansowy? Oby tylko dyrektor Stark i jej słodycze nie były
tego przyczyną!
Młoda, piękna, zaradna, a także dobra dla wszystkich. Można by powiedzieć idealna żona!
Niestety, bez męża. Pewien Ślizgon podsłuchał ostatnio w Pokoju Wspólnym jak Arianne
Cathville rozmawia z koleżanką o wyborze odpowiedniego chłopaka. Później w konwersacji
padły takie słowa jak: wybór, lochy, siódmy lipca. Sprawa nie dawała spokoju naszemu
informatorowi, który podkradł się do torby córki dyrektorki i zabrał z niej pewną ulotkę.
Pisało na niej o castingu na męża w sali od eliksirów. Zgodnie z ulotką, selekcja miała
rozpocząć się o 19:30. Czy jest ktoś zainteresowany panną Cathville?
Ostatnio odkryty pamiętnik mówi nam, że zaklęcie zmniejszająco-zwiększające zostało po
raz pierwszy użyte już w 1765 roku za sprawką Seamusa Corgona. Według jednej z
opowieści, miał on rzucić ten czar na domek dla lalek, który potem urządził niczym
prawdziwą willę. Niestety, skutki były dla praktykanta katastrofalne. Zaklęcie zaczęło
oddziałowywać na niego, powodując dziwne zjawiska, jak wydłużenie ręki czy nagłe
zmniejszenie ucha. Został przetransportowany do Św. Munga, gdzie pod koniec listopada
1766 roku umarł. Powód przywiezienia Seamusa do kliniki nigdy nie został podany.
Jeden z rozdziałów w księdze Korneliusza Agrippy opowiada, jak odnalazł on jaskinię
wydrążoną w górze na południu Szwajcarii. Z małego otworu w ścianie wydobywała się
srebrzysta substancja. Pisarz postanowił ukoić ból swojego palca, który był spowodowany
otarciem się o ostrą gałąź. Czytając dalej, dowiadujemy się, że owa woda była bardzo gęsta
i kleista, a jej zapach i smak był bardzo przyjemny. Rana, która znajdowała się na dłoni,
momentalnie zniknęła, a Korneliusz poczuł ogromną ulgę. Parę stron dalej odnajdujemy
zapisek, iż Agrippa przychodził tam z każdym swoim zranieniem i uszkodzeniem, a
tajemnicza substancja szybko go leczyła. Podobno, kiedy poczuł kłujący ból serca, napił się
łyka tejże wody, a po chwili mógł normalnie funkcjonować. Niestety, książki Korneliusza
zostały w większości zniszczone przez mugoli, którzy wsadzili go do więzienia. Alchemicy
interpretują jednak tajemniczą wodę jako odnalezienie leku na wszystkie choroby panaceum. Aktualnie prowadzone są prace na terenie całej Szwajcarii w celu odnalezienia tej
substancji.
Jednym z wydziałów Ministerstwa Magii jest komisja do Spraw Eksperymentalnych Zaklęć,
która została założona przez Balfoura Blane'a jeszcze za czasów, kiedy funkcjonowała Rada
Magów. Pomysłodawca należał do bardzo tchórzliwych osób, dlatego przy pracy nad
nowymi zaklęciami wykorzystywał swoich podopiecznych. Podczas testowania zaklęcia
Gemino tak wystraszył się skutków, że zaczął jak najszybciej poruszać rękami i nogami, aby
wydostać się spod sterty metalowych pucharów, na które rzucił owy czar. Niestety, nie
chciał on posłuchać twórcy tego zaklęcia, przez co zginął z powodu uduszenia. Zaklęcie na
ponad 400 lat zostało wpisane na listę czarów, które jedynie Minister Magii (wtedy
przewodniczący rady) mógł używać w wyjątkowych sytuacjach.
VI kolejka: Gryffindor - Ravenclaw
Radość, złość, smutek, rezygnacja… To tylko niektóre ze sprzecznych emocji, które pojawiły
się wieczorem 22 czerwca. Powodem był oczywiście mecz Gryffindoru i Ravenclawu. O ile
sam jego przebieg nie wydawał się budzić kontrowersji (przynajmniej w trakcie jego
trwania), o tyle nad wynikiem moglibyśmy dyskutować. Jednak zacznijmy od początku.
Część osób już na wstępie spotkała niespodzianka, gdy przygotowani z barwami drużyny,
której kibicowali, wybrali się na stadion. Mecz został bowiem przesunięty o godzinę (dla
przypomnienia – w poprzednich spotkaniach sędzia nie godził się na takie ustępstwa).
O godzinie 19:01 drużyny zaczęły wchodzić na boisko. Nastąpił jednak nieoczekiwany zwrot
akcji. Ravenclaw (pomimo przełożenia) nie miał pełnego składu. Po kilku minutach na
stadion wpadła, jednak nieco spóźniona, Ayano Iseki. W tamtej chwili powróciło
wspomnienie poprzedniego zakończenia Ligi, którym również był mecz tych domów.
Można mieć takie wrażenie zwłaszcza po pojawieniu się tajemniczej Klary Lazart, która, jak
podaje anonimowy członek drużyny, pojawiła się na kilka minut przed meczem,
zapewniając o swojej gotowości do gry. Nie doszukujmy się jednak teorii spiskowych. Na to
zbyt wcześnie.
Właściwa gra zaczęła się o 19:11 i przerwana została po ponad minucie gry. W tym czasie
Gryffindor prowadził jednym golem. Po skończeniu przerwy nastąpił jednak problem z
nickiem u panny Iseki, która w trybie ekspresowym musiała ustawić sobie na nowo
komendy. Wstrzymywanie i wznawianie gry w tym meczu były niestety na porządku
dziennym, sprawiając że sam mecz został zakończony o 20:19 i dodatkowo przedłużony o
piętnaście minut, gdy w poprzednich było to maksymalnie cztery.
Nie jest to wina samych zawodników. Błędy zdarzają się w każdym meczu, jednak w tym
było ich zwyczajnie za dużo. Już po złapaniu znicza przez Kath Castellan pojawiły się głosy
sprzeciwu i oburzenia wynikiem 750 – 160. Czy były ono słuszne? Po części. Trzeba jednak
wziąć pod uwagę, że podczas gry czas upływa szybciej, więc sędzia mógł tego nie zauważyć.
Dyskusja jednak na tym się nie zakończyła, a przeniosła do pubu i to tam padło słowo-klucz.
Mowa oczywiście o faworyzacji. Jak wiemy, profesor McCarthy jest opiekunem Gryfonów i
szansę na wygraną Pucharu mógłby im zapewnić jedynie w sytuacji, w której mecz dochodzi
do skutku, a oni sami walczą o zwycięstwo, w czym na pewno pomogą im doświadczone
ścigające. Czy jednak byłby do tego zdolny?
Nim skończył się wieczór powstały już różne scenariusze dla tej niekomfortowej sytuacji:
1. Anulowanie całego meczu i walkower dla Gryffindoru – ligę wygrywa Slytherin.
2. Policzenie wyniku do II przerwy Ravenclawu – ligę wygrywa Slytherin.
3. Uznanie wyniku meczu bez zmian – ligę wygrywa Gryffindor.
Odpowiedź na poprzednie pytanie wydawała się nadejść już następnego dnia, kiedy to
opublikowany został oficjalny wynik. 490 – 30. Zostały odjęte punkty zdobyte przez
Krukonów z błędną komendą. Tym samym Puchar Quidditcha trafił w ręce Ślizgonów.
Gryfoni wydają się jednak poszkodowani takim obrotem spraw. W końcu również
zasługiwali na zwycięstwo. Niestety, wygrać może jedna drużyna i tym razem lepsi okazali
się Ślizgoni. Prorocze okazały się słowa z numeru 58 - zwycięska drużyna z meczu
Slytherinu vs. Gryffindor zdobyła Puchar.
Ostateczny wynik meczu: 490 – 30
Poniżej przedstawiamy oceny zawodników wystawione przez naszą redakcję, poparte
opisami:
Lilith Findabair – pannie Findabair tradycyjnie należą się ukłony. W tym meczu po raz kolejny grała
ze 100% skutecznością. Słusznie zdobyła tytuł ścigającego ligi, a co więcej, za postawę pomeczową
przyznajemy jej tytuł najbardziej wartościowego zawodnika meczu według Kleksa.
OCENA: 10/10
Grace Staley – skuteczność panny Staley w stosunku do poprzedniego meczu znacznie spadła.
Wynosiła 86% i wszelkie jej błędy opierały się na złym odliczaniu.
OCENA: 8,5/10
Onika Jackson – po raz kolejny Gryffindor udowodnił, że niełatwo trafić w ich pętle! Nic dziwnego,
że pan/panna Jackson zdobył/a tytuł obrońcy ligi.
OCENA: 9/10
Kath Castellan – panna Castellan świetnie się spisała. Jej zadanie polegało na złapaniu znicza i z
pewnością się z niego wywiązała.
OCENA: 10/10
Agatha Castellan – kapitan drużyny Krukonów w całym meczu zdobyła 20 punktów, grając przy tym
na niespełna 40% skuteczności.
OCENA: 4/10
Ayano Iseki – panna Iseki zdobyła 140 punktów dla swojej drużyny, aczkolwiek tylko 10 zostało
uznanych przez błąd w autozamianie. Miejmy nadzieję, że w następnym sezonie uniknie takich
pomyłek.
OCENA: 7/10
Alexander Weyland – pan Weyland niestety nie popisał się w tym spotkaniu. W ciągu meczu grał z
8% skutecznością.
OCENA: 2/10
Lonelli Sage – o mały włos. Inaczej nie da się podsumować sytuacji, w której to Kath Castellan łapie
znicza. Pannie Sage zabrakło 1 sekundy.
OCENA: 0/10
Przyznano tytul Mistrza Pojedynków!
20 czerwca odbyło się ostatnie w tym roku szkolnym spotkanie Klubu Pojedynków. Jak
wiadomo, to właśnie na nim miały się rozegrać decydujące walki. Spoglądając na
poprzednie tabele, można śmiało uznać, że pretendentów do tytułu było kilku. Między
innymi Kath Castellan, Lilith Findabair, Grace Staley czy obecny dyrektor – profesor Malfoy.
Figiel losu przybrał postać profesora Alexandra Cathville’a, który szturmem wdarł się do
pierwszej trójki, pokonując przeciwników i ostatecznie wygrywając Klub Pojedynków. Tuż
za nim, drugie miejsce, zajmuje profesor Malfoy, a pierwszą trójkę zamyka Lilith Findabair.
Poprosiliśmy ich o odpowiedzenie na parę pytań, dotyczących tegorocznej Ligi Pojedynków
i samych walk.
Kleks: Szczęście czy talent? Co przeważa, jeśli chodzi o pojedynki?
Prof. Cathville: By umieć się pojedynkować, trzeba oczywiście nauczyć się odliczania w
dość szybkim tempie, co wiąże się ze sporym talentem. Często jednak szczęście jest
czynnikiem decydującym o wygraniu pojedynku, na przykład, jeśli chodzi o "lag" u
przeciwnika.
Prof. Malfoy: Sprawna klawiatura i szybkie palce to według mnie podstawa. Bez tego ani
rusz.
Lilith Findabair: To zależy. Pojedynki to w dużej mierze po prostu szybkie walenie w
klawiaturę, a szczęście okazuje nam się tylko w kwestii słabszego bądź silniejszego
przeciwnika. Do pojedynków potrzeba przede wszystkim wprawy i wyćwiczenia
odpowiednich reakcji.
Kleks: Tegoroczne KP budzi mieszane uczucia w związku z jego organizacją. Jakimi
spostrzeżeniami, jako zawodnicy, podzielilibyście się z osobą prowadzącą?
Prof. Cathville: To prawda, organizacja tegorocznego KP była dość wątła. Profesor
McQueen nie pojawiała się na zajęciach, a punkty u niektórych zawodników były zawyżone
lub zaniżone. Jeśli Elena dalej chce prowadzić Klub Pojedynków, powinna w wakacje
przysiąść nad nauką sędziowania.
Prof. Malfoy: Myślę, że wszyscy wiedzą, jak funkcjonowało KP i nie trzeba tego po raz
kolejny powtarzać. Jeśli chodzi o porady mogę powiedzieć tylko jedno. Najwyższa pora
wziąć się do roboty. Dyrekcja czuwa.
Lilith Findabair: Generalnie częste nieobecności prowadzącej były niepokojące. Poza tym,
słyszałam o zażaleniach na przyznawanie punktów. Każdy z nas jest człowiekiem i ma
prawo do pomyłek, ale profesorowi, który za rok będzie prowadził KP zalecałabym właśnie
ostrożność w dokonywaniu ocen.
Kleks: Czy metoda pokonania kogoś na trzy sposoby (to jest: użycie w trzech rundach
dwóch zaklęć słabych, jednego mocnego i skutecznego Expelliarmusa) wydaje się być
nieosiągalna?
Prof. Cathville: Jasne, że nie - mi kilkukrotnie udało się wywalczyć 30 punktów dzięki tej
metodzie.
Prof. Malfoy: Oczywiście, że metoda ta jest osiągalna. Tak jak już mówiłem, zarówno w
pojedynkach, jak i w Quidditchu trzeba ćwiczyć. Wtedy można wygrać wszystko.
Lilith Findabair: Generalnie jest to trudne. Nie ma problemu z jednym silnym, z dwoma
słabymi też nie, ale gdy trzeba rzucić Expelliarmusa i wytracić różdżkę, praktycznie
wygrywa osoba, której uda się nie dostać floodkicka. Ciężko rzucić dwa zaklęcia pod rząd z
obecnymi zasadami floodowania, dlatego przemyślałabym to wymaganie.
Kleks: Dziękuję za poświęcony czas!
Prof. Cathville: Proszę bardzo.
Prof. Malfoy: Ja również dziękuję.
Lilith Findabair: Proszę bardzo!
Baran (21.03 - 19.04)
W ciągu najbliższych dwóch tygodni możesz
liczyć na wsparcie Saturna. Wykorzystaj dobrą
pogodę i spędź czas ze znajomymi - czynny
wypoczynek zadziała na Ciebie najlepiej.
Zamiast żyć z dnia na dzień, postaw sobie
kilka celów do realizacji w te wakacje. Nie bój
się ryzykować. Decyzje, które podejmiesz z
pewnością będą właściwe.
Bliźnięta (23.05 – 21. 06)
Wygląda na to, że Ziemia przygotowała dla
Ciebie kilka niespodzianek - dopisze Ci
ogromne
szczęście.
Wykorzystaj
je
odpowiednio, np. poprzez udział w zabawach
wymagających przychylności losu. Czeka cię
także spory przypływ galeonów. Nie
zaniedbuj jednak swoich przyjaciół, bo to oni
pomogą Ci w trudnych chwilach.
Lew (23.07 - 22.08)
Ostatnimi czasy za wiele czasu poświęcasz
swoim znajomym. Niestety, otacza Cię kilka
fałszywych osób, które dopiero za Twoimi
plecami pokazują prawdziwe oblicze. Zacznij
działać zgodnie ze swoją intuicją i wybierz do
swojej paczki jedynie w pełni przyjazne Ci
osoby. Uran sprzyjać będzie realizacji Twoich
planów.
Byk (20.04 - 20.05)
Spójrz na świat z większym optymizmem i
znajdź chwilę relaksu. Jeśli dokładnie się
rozejrzysz,
dostrzeżesz
wiele
nowych
możliwości. W te wakacje poznasz wielu
nowych ludzi, ale tylko od Ciebie zależy, jak
Wasza znajomość dalej się potoczy. Nie bój się
wyrażać swojego zdania - Mars doda ci siły
byś mógł z podniesioną głową zmierzać do
swego celu.
Rak (22.06 - 22.07)
Zbliżają się wakacje - może warto pomyśleć o
zmienieniu kilku rzeczy w swoim życiu?
Dzięki Merkuremu rozwiniesz swoje zdolności
twórcze. Niewykluczone, że znajdziesz nowe
hobby. Uwierz w siebie i nie bój się porażek zdarzają się każdemu! Nie zapominaj o
wakacyjnych treningach Quidditcha - chyba
nie chcesz stracić formy?
Panna (23.08 - 22.09)
A oto chodzący ideał! Zacznij liczyć się ze
zdaniem innych, gdyż bardzo łatwo możesz
kogoś urazić. Znajdź w sobie odrobinę empatii
- uwierz, że dzięki temu o wiele lepiej ułoży
się Twoje życie towarzyskie. W te wakacje
pozwól sobie na odrobinę szaleństwa - w
końcu zasady są po to, aby je łamać, prawda?
A Zakazany Las tak bardzo kusi...
Waga (23.09 – 22.10)
Uśmiechnij się! Nareszcie możesz wyluzować i
zająć się swoimi sprawami.
Staraj się jak najwięcej czasu spędzać na
świeżym powietrzu, odziaływanie słońca
sprawi, że przebywając na nim będziesz czuć
się świetnie i dopisze Ci wspaniały humor.
Wykorzystaj to i jak najszybciej idź polatać na
miotle!
Skorpion (23.10 – 21.11)
Kończy się rok szkolny, ale wakacje nie będą
dla Ciebie takie przyjemne jak mogłoby się
zdawać, będzie prześladował Cię pech!
Czeka Cię bardzo niemiła rozmowa z pewnym
czarodziejem spotkanym na Ulicy Pokątnej,
podupadniesz też na zdrowiu.
Lepiej już teraz zaopatrz się w sporą ilość
Eliksiru Felix Felicis.
Wodnik (20.01 – 18. 02)
Koziorożec (22.12 – 19. 01)
Te wakacje będą wyjątkowe! Udasz się na
wycieczkę dookoła świata, odwiedzisz Grecję,
Meksyk, a nawet Chiny!
W czasie podróży zdobędziesz wiele nowych
doświadczeń które pomogą Ci przetrwać
następny rok szkolny.
Pamiętaj jednak, aby zachować czujność,
bowiem ktoś będzie chciał Cię okraść.
Nie przejmuj się słabymi ocenami, w końcu
szkoła to nie wszystko!
Aby zapomnieć o niepowodzeniach poćwicz
Quidditcha z przyjaciółmi. Możliwe, że dzięki
temu uda Ci się w przyszłym roku dostać do
drużyny!
Tak, więc nie zwlekaj, kup sobie nową miotłę i
ćwicz!
Wodnik (20.01 – 18. 02)
W czasie roku szkolnego udało Ci się
zdobyć górę galeonów, podczas wakacji
wpadniesz w szał zakupów, ulica Pokątna
stanie się twoim drugim domem. Pamiętaj,
aby kupować z głową, przecież nie
potrzebujesz trzech mioteł!
Lepiej zainwestuj w nowe książki, wiedzy
nigdy za dużo!
Choć ten rok szkolny był dla ciebie wyjątkowo
ciekawy, pełny niespodziewanych wydarzeń,
to wakacje będą po prostu nudne.
Wszyscy twoi znajomi wyjadą na wczasy, a ty
będziesz musiał zadowolić się własnym
domem. Możesz wykorzystać ten czas i
nadrobić zaległości z Astronomii, wybierz się
na Pokątną, kup teleskop i patrz w gwiazdy!
Ryby (19.02 – 20.03)
Kleks: Jakie jest Twoje pierwsze wspomnienie związane ze Światem Magii?
Alexander Cathville: Z moich początków w Świecie Magii pamiętam wiele rzeczy, lecz
jedną z tych, które mocno mi się osadziły w pamięci, jest mój pierwszy mecz w SMiC
Hogwarcie. Kapitan drużyny wystawiła mnie jako obrońcę, mimo że do szkoły chodziłem...
niecały miesiąc? Nietrudno się domyślić, że byłem beznadziejny i obroniłem może z jednego
gola. *śmiech*
K: Kiedy przybyłeś do Wirtualnego Hogwartu?
AC: Do Wirtualnego Hogwartu przybyłem mniej więcej wtedy, kiedy byłem uczniem II
klasy w SMiCu. Była to bodajże późna wiosna 2013 roku, lecz tak na stałe osiedliłem się tu na
początku wakacji.
K: Co najlepiej wspominasz z okresu, w jakim się znalazłeś w ŚMie?
AC: Oczywiście znajomych, których wtedy poznałem. Z małą grupką utrzymuję kontakty do
dzisiaj, zarówno w Świecie Magii jak i w tym realnym.
K: Czy pamiętasz pierwszą osobę, w jaką nawiązałeś przyjaźń poprzez ŚMowy czat?
AC: Może nie koniecznie pierwszą, gdyż naraz poznałem około 3 osoby. Były to: Victorie
Veilleur, Alice Addams-Darkheart i Alexandra Sloan, do której na początku nie pałałem
sympatią. Mimo kłótni, jak już mówiłem wcześniej, utrzymujemy kontakt do dziś i niedługo
spotkamy się ponownie.
K: Kto najlepiej zapadł Ci w pamięć podczas Twoich pierwszych dni w tym świecie?
AC: W SMiCu nikt konkretny nie rzucił mi się w oczy, żeby powiedzieć "Wow, ale z niego
gość" lub czegoś w tym stylu. Gdy jednak przyszedłem do WH, zaprzyjaźniłem się z Alexą
Stark, która od razu wydała mi się profesorem, który ma pojęcie o nauczaniu, mimo iż
słyszałem, że jeszcze niedawno była uczennicą.
K: Czy pamiętasz swoją pierwszą kłótnię w Świecie Magii?
AC: Jak wiesz, jestem osobą bezkonfliktową. *śmieje się* A przynajmniej staram się taką być,
więc wiele kłótni przez okres mojego pobytu w ŚM się nie przewinęło. Pamiętam jednak
konflikt z Alexandrą Sloan, Ślizgonką ze SMiCa (sam wtedy byłem uczniem Ravenclawu!),
lecz później się zaprzyjaźniliśmy.
K: Jakie jest Twoje najradośniejsze i najbardziej przykre wydarzenie związane z naszym
światem?
AC: Najradośniejsze... zapewne wtedy, kiedy zostałem prefektem naczelnym w SMiC
Hogwarcie, a najbardziej przykrym... nieotrzymanie tego stanowiska tutaj, w WH.
K: Czy możesz opowiedzieć o swoim pierwszym zauroczeniu poprzez czat?
AC: Przez długi czas byłem kawalerem, a później, gdy zostałem już profesorem, pojawiła się
Dominique, która, można powiedzieć sama się mną zainteresowała i pojęła za męża całkiem
niespodziewanie!
Nie
powiem
jednak,
spodobało
mi
się
to!
K: Czy miałeś przedmiot, który „pokochałeś od pierwszego wejrzenia”?
AC: Na początku swojej edukacji uwielbiałem Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami. Moim
pierwszym nauczycielem był Damias Vilue, z którym się zakolegowałem. Jeśli to kiedyś
przeczyta - pozdrawiam!
K: Czy, gdybyś znów znalazł się w momencie decyzji, wybrałbyś wejście do Świata
Magii?
AC: Jasne, że tak. Mimo że Świat Magii pożera ogrom czasu i chęci, bez niego nie poznałbym
wielu wspaniałych ludzi.
Truskawkowy zawrót głowy
Składniki:
- 150 gram cukru,
- 150 gram wódki,
- truskawki.
Sposób przygotowania:
1.
Truskawki
zmiksować
blenderem na gładką masę.
(Zmiksowanych powinno wyjść
1/2 litra.)
2. Dodać cukier i miksować razem
z truskawkami.
3. Wlać wódkę i miksować jeszcze
minutę.
4. Gotowy koktajl rozlać do
ozdobnych
szklaneczek
i
udekorować.
Po wypiciu koktajlu chce się nam tańczyć i śmiać.
- Próba zimnej wody - oskarżoną zanurzano w
wannie, ponieważ uważano, ze czarownica nie
musi oddychać oraz woda to żywioł czysty, nie
może przyjąć zbrodniarki, gdy kobieta topiła się,
uwalniano
ją.
- Próba gorącej wody - oskarżona musiała włożyć
dłoń po nadgarstki z gorącą wodą i wyjąć
przedmiot leżący na jego dnie. Poparzona dłoń i
sposób gojenia świadczyły o winie lub niewinności.
- Próba kąpieli - podejrzaną umieszczano w wannie
z przefiltrowaną przez prześcieradło wodą
święconą, następnie wodę filtrowano powtórnie.
Jeżeli na płótnie znalazły się pyłki, oskarżona była
winna.
- Próba wagi - oskarżoną dokładnie ważono, jeżeli
wynik nie zgadzał się z odpowiednimi tabelami,
kobieta była winna (czasami na drugiej szali
kładziono Biblię - gdy waga pozostawała w
równowadze
uniewinniano
oskarżoną).
- Próba igły - kobietę rozbierano, golono i
przywiązywano do krzesła. Otwierano drzwi i
czekano na przybycie jakiegoś zwierzęcia. Gdy
pojawiała się mysz, szczur czy owad - był to znak
winy.
- Próba łez - opierała się na przeświadczeniu, że
czarownice nie potrafią ronić łez. Inkwizytor
zaklinał oskarżoną na łzy Jezusa Chrystusa i gdy
uroniła chociaż jedną łzę, była niewinna.
- Próba ognia - kobieta musiała przejść po
rozżarzonych węglach albo pomiędzy płonącymi
stosami. Jeżeli ogień jej nie parzył, znaczyło to, że
zna już ogień piekielny.
Czerwiec 2006 – to właśnie wtedy WH
odczuwało po raz pierwszy trudy
stagnacji. Po zakończeniu roku szkolnego,
doraźnie odbywały się tylko pojedyncze
zajęcia z tak zwanego „tygodnia zajęć”,
lecz nic poza tym. Miesiąc później szkoła
zawiesiła działalność.
Czerwiec 2007 – dla równowagi był to
miesiąc, w którym WH wznowiło prace.
Jednak rozpoczęty rok potrwał tylko
miesiąc – został przerwany. Nowymi
dyrektorami po reaktywacji zostało trio
Adam Black, Constantine LaDracula oraz
Drax Payne.
Czerwiec 2008 – WH przetrwało kryzys, a
rok później rozpoczynało VII rok szkolny.
Był to pierwszy rok szkolny Maxa Pottera,
jako
wicedyrektora.
Wtedy
też
awansowała Eileen Colloportus.
Czerwiec 2009 – wtedy kończył się
jubileuszowy,
X
rok
szkolny.
Absolwentem WH został Christian Fyed.
W tym czasie odbywał się „Festiwal
Nauki”, podczas którego profesorowie
WH stworzyli sieć ciekawych wykładów
przedmiotowych.
Czerwiec 2010 – podczas XIII roku
szkolnego odbyła się pierwszy w historii
WH wewnątrzszkolny turniej nazwany
„Olimpiadą Interdyscyplinarną” tudzież
„Multiolimpiadą”. Całość przygotowali
Christian Fyed i Tamara Colloportus, a
zwycięzcą został Krukon, Kao Eleve.
Czerwiec 2011 – był to czas kolejnego
kryzysu,
do
którego
doprowadził
Christian Fyed. W tym czasie mówiło się
dosyć głośno o zamknięciu szkoły, jednak
Fyed ostatecznie tego nie uczynił.
Przekazał szkołę w ręce Belli Washington i
Ydy McNarcissen, które dosyć szybko
przywróciły szkole dawny blask. Fyed
wraz z McNarcissen przygotowali skórkę
HPfog.
Czerwiec 2012 – XIX rok szkolny uważa się za jeden z najlepszych, pomimo tego, że był
trochę krótszy niż poprzednie. Był to efekt wielotygodniowej pracy duetu dyrektorskiego. W
rozpoczętych wtedy wakacjach działo się wiele. Olimpiady, Turniej Trójmagiczny
organizowany przez SMiC Hogwart czy przywrócenie do życia odnowionej Ulicy Pokątnej,
co było efektem ciężkiej pracy trio Washington, McNarcissen, Fyed. Fyed i McNarcissen
ponownie stworzyli skórkę – Homely Hogwart. W tym roku również prowadzoną
niecodzienne zajęcia – Historię Hogwartu, która skupiała się na historii WH. Prowadził ją
Christian Fyed.
Czerwiec 2013 – był to ostatni akord w dyrektorskiej karierze Belli Washington. W ostatnich
dniach czerwca Bella postanowiła odejść na emeryturę, powołując tym samym nową
dyrekcję w składzie Xeme Werdyen, Alexa Stark oraz Nicholas Malfoy. Zaczęły się wakacje,
a co za tym idzie – kolejny turniej organizowany przez Fyeda. Składał się on z 5 zadań, a cały
turniej wygrała Tania McCarthy, której do ostatnich metrów kroku dotrzymywał aktualny
profesor, Alexander Cathville.
Czerwiec 2014 – czas ten był burzliwy, przede wszystkim w sportowym świecie. Kolejna
afera związana z quidditchem, która swój finisz znalazła w gabinecie dyrektorskim.
Ostatecznie Puchar Quidditcha przyznano Ślizgonom. Na zakończeniu roku szkolnego
zapowiedziano świetny wakacyjny projekt – WH po raz pierwszy miało organizowano w
wakacje coś na miarę Wakacyjnej Szkole Magii, ale jednak w zupełnie innej budowie. Na
zakończeniu roku swoją rezygnację obwieścił dyrektor Nicholas Malfoy.
Wyniki konkursu z numeru 62.
[G]Grace Staley 18pkt, 18galeonów
[G]Hermiona Granger 20pkt, 20galeonów
[G]Peter Castellan 18pkt, 18galeonów
[S]Allison Carter 20pkt, 20galeonów
[S]Spencer Fyed 20pkt, 20galeonów
[S]Clementine Wilton 20pkt, 20galeonów
[S]Maria Antonina Castellan 20pkt,
20galeonów
[S]Rosalie Shane 20pkt, 20galeonów
[S]Arianne Cathville 20pkt, 20galeonów
1) muzyka - Albus Dumbledore
2) nieładnie - Artur Weasley
3) spadochronu - Draco Malfoy
4) człowieka - Syriusz Black
5) karą - Minerwa McGonnagall
6) Firenzo - Zakała
7) drzewo - Stan Shunpike
8) Harry - Remus Lupin
9) głowa - Severus Snape
10) Trelawney - Ron Weasley
Wskaż, kto jest na obrazku. Odpowiedzi ślij na sowę: [email protected] do 9 lipca. Za
każdą odgadniętą osobę nagradzamy Was 2 galeonami.
Redaktor naczelny:
Arianne Cathville
Oprawa graficzna numeru:
Clementine Wilton
Budowa wizualna numeru:
Arianne Cathville
Redakcja „Kleksa”:
Arianne Sparrow
Ayano Iseki
Christian Fyed
Clementine Wilton
Elena McQueen
Lilith Findabair
Lonelli Sage
Peter Castellan
Rafael Wilton