impresje - EscapeMagazine.pl

Transkrypt

impresje - EscapeMagazine.pl
Stefan Szary
IMPRESJE
EGZYSTENCJALNE
ROZWAŻANIA FILOZOFICZNE
EscapeMagazine.pl
Impresje egzystencjalne. Rozważania filozoficzne
Stefan Szary
Wydanie pierwsze, Toruń 2013
ISBN: 978-83-61744-63-4 (wydanie elektroniczne)
ISBN: 978-83-61744-74-0 (wydanie papierowe)
Autor oraz Wydawnictwo dołożyli wszelkich starań,
by informacje zawarte w tej publikacji były kompletne, rzetelne i prawdziwe. Autor oraz Wydawnictwo
EscapeMagazine.pl nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikające z wykorzystania informacji zawartych w publikacji lub użytkowania tej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w publikacji są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź towarowymi ich
właścicieli.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Kopiowanie, kserowanie, fotografowanie,
nagrywanie, wypożyczanie, powielanie w jakiekolwiek formie powoduje naruszenie praw autorskich.
bezpłatny fragment
Wydawnictwo EscapeMagazine.pl
http://www.EscapeMagazine.pl
„Z pisaniem książek rzecz się ma tak: napisać
książkę to rzecz niewielka – żyć to sprawa najważniejsza; jeszcze więcej znaczyłoby napisać
dzieło, według którego by żyć można.
A jakże ważne byłoby żyć tak, żeby można było
o tym napisać dzieło!”
Viktor Emil Frankl, Homo Patiens
PRZEDMOWA
1. ŻYCIE
2. ŚMIERĆ
3. CZAS
4. CHWILA
5. WOLNOŚĆ
6. LĘK
7. CIERPIENIE
8. SAMOTNOŚĆ
9. PRZYJAŹŃ
10. ZŁO
11. BEZRADNOŚĆ
12. SKROMNOŚĆ
13. RADOŚĆ
14. PIĘKNO
15. PRAWDA
16. DOBRO
17. FILOZOFIA
18. SZTUKA
19. RELIGIA
20. SZCZĘŚCIE
ZAKOŃCZENIE
6
16
25
33
44
54
67
81
92
101
110
121
128
138
148
160
170
179
190
198
207
214
6
W niniejszej przedmowie pragnę wyjaśnić Czytelnikowi trzy sprawy: dlaczego postanowiłem
napisać „Impresje egzystencjalne”, dlaczego
wybrałem taki, a nie inny tytuł dla tej książki,
oraz dlaczego publikuję ten tekst.
Immanuel Kant, którego życie w najmniejszych detalach było ściśle zaplanowane i z matematyczną dokładnością przeżywane, dożył
lat osiemdziesięciu. Stefan Pawlicki napisał, że
w życiu słynnego filozofa z Królewca sprawdziły się słowa Psalmu 90: „Miarą naszych lat
jest lat siedemdziesiąt lub, gdy jesteśmy mocni
osiemdziesiąt”1. Połowa wieku przypada zatem na lat czterdzieści. Będąc w tym punkcie
życia można spojrzeć wstecz i można także
spojrzeć w przód, a zatem jest to dobry, a może nawet najlepszy czas, na refleksję o życiu.
Refleksja jest próbą uchwycenia, nazwania
i opisania tego wszystkiego, co wydaje się być
1
S. Pawlicki, Historia filozofii nowożytnej, Warszawa 2000,
s. 30.
7
szczególnie ważne i godne zachowania w pamięci, a także podzielenia się tym wszystkim
z innymi. Opisany świat staje się bardziej własnym światem. Krzysztof Kieślowski uważał,
że świat opisany, na przykład poprzez film,
staje się bardziej zrozumiałym. W takim bardziej uświadomionym świecie człowiek jest
bardziej „u siebie”, lecz by taki opis świata
w ogóle był możliwy, potrzeba trzech rzeczy:
zatrzymania się w wędrówce życia, spojrzenia
w przeszłość, a także podjęcia próby rzutowania w przyszłość. Jestem przekonany, że
każdy człowiek stawia w swoim życiu pytania: Kim jestem? Dokąd zmierzam? Jaki jest
sens tego, co czynię? Kartezjusz nie zawahał
się określić człowieka jako cogito – cogito ergo
sum. Człowiek jest istotą myślącą, stawiającą
pytania, szukającą prawdy. Zawsze w tym
miejscu powstaje wątpliwość: Czy w swoim
życiu filozofują wszyscy ludzie, czy też jest to
jedynie przywilejem jednostek? W pełni zgadzam się z tym, co o tej sprawie napisał Witold Gombrowicz: „Pytanie, czy uprawiać filozofię, czy nie, jest bezprzedmiotowe. Upra-
8
wiamy filozofię, bo to nasz obowiązek. Coś
nieuniknionego. Nasza świadomość stawia
sobie pytania i musimy próbować je rozwiązywać”2. Według Platona filozof to bogacz
i biedak w jednej osobie. Nikt nie posiada takiego bogactwa pytań jako on, i nikt też zarazem nie jest niż on biedniejszy z powodu braku odpowiedzi. Mistrz Platona – Sokrates –
stwierdził ostatecznie: „Wiem, że nic nie
wiem”. I pomimo tego próba myślenia rzetelnego, to „nasz obowiązek”.
Są tacy, którzy platońskiego napięcia nie
wytrzymują i stwierdzają, że prawdy w ogóle
nie ma. Nie podzielam tego poglądu, ale nie
sądzę także, by człowiek mógł stać się posiadaczem pełni prawdy. Ma rację Platon, gdy
mówi, że bogowie nie filozofują, bo im to jest
niepotrzebne, i nie filozofują także głupcy – na
tym polega ich nieszczęście i głupota. Można
by zapytać przekornie w tym miejscu Platona,
a także Kartezjusza, czy nie jest jednak dobrze
od czasu do czasu „wyłączyć myślenie”? Zo2
W. Gombrowicz, Kurs filozofii w sześć godzin i kwadrans,
tł. I. Kania, Kraków 2006, s. 20.
9
stawmy jednak tę dygresję na boku. Człowiek
to ktoś, kto szuka prawdy stawiając pytania.
Nie staje się posiadaczem pełni prawdy, ale
trafia na jej ślady, znajduje się w polu jej oddziaływania. Przez prawdę, jak twierdził
Emmanuel Lévinas, może zostać nawiedzona
nasza myśl. Warto w tym miejscu przemyśleć
jeszcze jeden wątek, zainspirowany poglądami ks. Józefa Tischnera komentującego Platona. Otóż człowiek nie tyle jest lub nie jest posiadaczem prawdy, ile partycypuje – uczestniczy w wieloraki sposób w rzeczywistości określanej słowem: Prawda. Pojęcie partycypacji
wskazuje na dynamiczny charakter procesu
poznania. Mówiąc krótko: prawda jest, lecz
człowiek, jeśli ją odkrywa, to dzieje się to
w dynamicznym, zawsze częściowym procesie poznawania.
Wyrażeniem, którego użyłem w tytule jest
słowo „impresja”. Pojęcie to w głównej mierze
należy do świata sztuki. Osobiście zawdzięczam je Vincentowi van Goghowi, który pragnął za pomocą sztuki malarstwa, aby partner
jego dialogu odczuł, przeżył i doświadczył
10
ciepła, jasności, wzruszeń; by wywiązała się
z tego kontaktu z dziełem, a także z jego twórcą, swoista rozmowa o życiu, o cierpieniu,
o radości, o rozpaczy, o śmierci, o Bogu…
Impresja wskazuje wyraźnie na subiektywny
charakter doświadczenia, a zarazem na możliwie bliską źródłowość: to jest moje doświadczenie, moje przeżycie. Krótko mówiąc, impresja jest uchwyceniem czegoś „na gorąco”.
„Rzecz się ma przy tym nie tak, że najpierw
jakiś przedmiot zostaje niejako «neutralnie»
ujęty, a dopiero potem, w jakimś dodatkowym akcie, jest «chciany», «niepokojący», «kochany», «pożądany», «oceniany». Pragnienie,
ocenianie, kochanie, ma za każdym razem
całkowicie własne odniesienie do przedmiotu.
«Przedmiot» jest w tych aktach za każdym razem dany zupełnie inaczej. Ten sam «przedmiot» jest dla świadomości inny, w zależności
od tego, czy go ujmuje z ciekawością, nadzieją, lękiem, w celach praktycznych czy teoretycznych”3. Warto zauważyć, że wkroczyli3
R. Safranski, Nietzsche. Biografia myśli, tł. D. Stroińska,
Warszawa 2003, s. 238.
11
śmy w ten sposób w świat fenomenologii
wraz z wszystkimi pochwałami i zarzutami,
jakie wobec niej postawiono.
Jeden z problemów wyraża pytanie: Czy
subiektywne uwagi mają jakąś większą wartość i sens? Jestem przekonany, że ciągle jeszcze żyjemy w epoce przesądu, według którego wartościowe jest przede wszystkim to, co
obiektywne – zwłaszcza gdy chodzi o świat
współcześnie rozumianej nauki. Pytanie, które
w tej kwestii ma fundamentalne znaczenie
brzmi: Czy człowiek może stwierdzić jasno
i wyraźnie, z absolutnym przekonaniem, że
oto jakiś pogląd przez niego głoszony ma charakter obiektywny? W najróżniejszych dyskusjach mówcy odwołują do obiektywizmu,
który ma stać się ostatecznym postawieniem
kropki nad „i”. Ale czym jest obiektywizm?
Dla jednych to matematycznie udowodniony
słupek większości. Praktyka pokazuje, że sondaże i badania ankietowe przypominają raczej
prognozę pogody lub wykorzystywane są
jako narzędzia wywierania wpływu na ludzi.
Zdanie większości jest tylko zdaniem więk-
12
szości i niczym więcej, a już z całą pewnością
nie spełnia ono zadość rzetelnemu obiektywizmowi. Dla innych obiektywizm to próba
wyrażenia poglądu oczyszczonego z emocji
i wszelkich dodatków subiektywnych. O ile
jesteśmy w stanie kontrolować niektóre elementy subiektywne, to trudno odżegnać się
od wpływów dziejących się w naszej podświadomości. Sigmund Freud, Karl Marks
i Friedrich Nietzsche podważyli wartość mitu
nowoczesnego. Czy istnieją „suche fakty”
w momencie, gdy wypowiada lub opisuje je
człowiek? Odpowiedź brzmi negatywnie. Jest
to zawsze tylko mniej lub bardziej kontrolowany subiektywizm. Nie subiektywizm jest
tutaj problemem, lecz nadużywanie pojęcia
przeciwnego, nadużywanie słowa „obiektywizm”.
Przez długi okres czasu ideał matematyczny był postrzegany jako wyrażanie myśli
obiektywnych. Nie rozpisując się szerzej warto zapytać: Jak jestem w stanie wyrazić impresję za pomocą języka matematyki? Jak jestem
w stanie wyrazić cierpienie, strach, miłość,
13
śmierć, życie w kategoriach obiektywnych?
Język tzw. czystej abstrakcji daleki jest od
świata egzystencji, w którym ważną rolę pełnią impresje.
W filozofii czymś najpiękniejszym jest to,
że człowiek może postawić pytanie, które
rodzi się w nim ze zdziwienia. Zdziwienie to
może być zadziwieniem, na przykład nad
harmonią świata, jak i niepokojem: Jak to
możliwe, że… np. jest śmierć. Od tego momentu może rozpocząć się proces twórczego
wysiłku jednostki, którego siłą życiową jest
nadzieja na odkrywanie mądrości. W filozofii
wcale nie chodzi o stuprocentową pewność.
Prawda jest jak prześwit, nieskrytość, aletheia
(Martin Heidegger), jest jak błysk światła czy
błyskawicy w ciemności, jest jak rozświetlenie,
rozjaśnienie (Karl Jaspers). Prawda doświadczana jest jakby w momencie, w chwili (Augenblick – Søren Kierkegaard), w ułamku sekundy, w impresji. Jej poszukiwanie nie zadowala w sposób absolutny, lecz rodzi tęsknotę, a może pragnienie wyraźniejszego jej spo-
14
strzeżenia. Staje się ważną inspiracją i początkiem nowego etapu w życiu człowieka.
I drugie słowo użyte w tytule: egzystencja.
Wskazuje ono na szczególny przypadek wśród
wszystkich istot żywych: przypadek człowieka. Egzystencja to istnienie reflektujące nad
własnym istnieniem, to – używając wyrażenia
Heideggera –Da-sein – bycie przytomne, życie
świadome. Oto człowiek znajduje nie tyle na
murach greckiej świątyni, ile w sanktuarium
swojego wnętrza wezwanie: gnothi seauton –
poznaj samego siebie. Kim jestem? Skąd pochodzę? Dokąd zmierzam? Jaki jest sens
wszystkiego, co czynię i co mnie spotyka?
Egzystencja to człowiek odkrywający w sobie
źródło pytań i refleksji, które staną się treścią
kolejnych zamyśleń. Największą tajemnicą dla
człowieka jest on sam, jego życie… Wierzę, że
pisanie ma sens, tak jak wierzył w ów sens
van Gogh, gdy malował swoje obrazy, czy
Krzysztof Kieślowski, gdy tworzył swoje filmy. Piszę książkę po to, by się spotkać z Czytelnikiem i zachęcić go do spotkania w myśleniu...
15
„Impresje egzystencjalne” są refleksją, zwierzeniami, chwilą przystanięcia w wędrówce
przez życie, zupełnie tak samo, gdy w piękny
jesienny dzień siadamy gdzieś w parku na
ławce, by chwilę sobie odpocząć, zanim znów
ruszymy dalej…
16
Vivo ergo sum. Sum ergo cogito. Żyję, więc jestem. Jestem, więc myślę. Lecz czym jest życie? I co odnośnie życia jest dla mnie najbardziej istotne?
Od pewnego czasu, za każdym razem, gdy
idę na cmentarz, wyszukuję wyglądający na
opuszczony grób dziecka i zapalam na nim
znicz. Maleństwo, które żyło być może kilka
chwil, a może kilka godzin. Co zdołało zobaczyć swoimi ciekawymi świata, zmęczonymi
walką o życie, oczkami? Czego doświadczyło
w swoim tak krótkim życiu? I z drugiej strony
moje życie. Mogę policzyć lata, godziny, minuty, które utworzyłyby całkiem długi sznureczek cyfr. Mogę wspomnieć miejsca, wskazać państwa i miasta, które udało mi się zwiedzić. Człowiek nigdy nie powinien narzekać.
Nie powinien… Życie człowieka związane jest
ściśle z przestrzenią i czasem. W nim każda
najmniejsza nawet chwila jest czymś niesa-
17
mowitym, choć najczęściej o tym się nie myśli.
Ta niesamowitość, to z jednej strony absolutna
możliwość wszystkiego, z drugiej zaś całkowita nieprzewidywalność – w momencie, w jednej chwili, w okamgnieniu wszystko może
nagle stać się inne, może zaskoczyć człowieka
w taki sposób, w jaki „mu się dotąd nawet nie
śniło”.
Filozofowie używają często takich pojęć
jak: „kruchość życia”, „przygodność istnienia”. Mówią, że rodzimy się wraz ze śmiercią
i że ona jest w nas wpisana. „Gdy tylko człowiek zaczyna żyć, jest już wystarczająco stary,
by umrzeć”4. Stąd życie jest ciągłym wymykaniem się, a czasem nawet wyrywaniem się
śmierci. Dopóki żyję, przezwyciężam ją. Emmanuel Lévinas w polemice z Heideggerem
wydobył refleksję o tym, że człowiek nie jest
4
Cytat z: Der Ackermann aus Böhmen, użyty przez
M. Heideggera, Bycie i czas, tł. B. Baran, Warszawa 1894,
s. 345.
18
byciem-ku-śmierci, lecz nieustannym przeciwstawianiem się jej – odmawianiem jej5.
Vivo ergo sum. Wraz z życiem, ze świadomością istnienia, rozpoczyna się mój czas,
moja przestrzeń, moje cogito, mój świat. Tę
mojość mojego życia głęboko uświadamia
Krzysztof Kieślowski w swoim filmie pt. Niebieski. Jedną z głównych myśli w nim zawartych jest ta, że swoje życie każdy musi przeżyć
sam. To jest bardzo ważne. Samo życie jest,
posługując się wyrażeniem Karla Jaspersa,
jedną wielką sytuacją graniczną – Grenzsituation. Nikt nie może przeżyć mojego życia za
mnie. Stąd tak ważne jest głębokie przemyślenie zdania: „Swoje życie każdy musi przeżyć
sam”. Sprawia to nieraz ogrom bólu, a może
nawet rodzi poczucia nieszczęścia. Czujemy
się boleśnie bezradni, gdy cierpi lub umiera
dziecko. Rodzice, bliscy cierpią razem z nim,
a zarazem każdy cierpi osobno, sam, na swój
5
Zob. S. Szary, Emmanuela Lévinasa myślenie o człowieku,
w: Poznańskie Zeszyty Humanistyczne XVI, red. A. Czabański, Poznań 2011, ss. 7-11.
19
własny sposób – jedyny, niepowtarzalny, nieraz niezrozumiały dla innych.
Emmanuel Lévinas jest przekonany o tym,
że człowiek to znaczy: jeden-za-drugiego;
człowiek to znaczy: być odpowiedzialnym
odpowiedzialnością, której nikt nie może
z siebie zrzucić, która wpisana jest w nas, która tworzy naszą podmiotowość, niezależnie
od naszego chcenia lub niechcenia. Ale nie ma
„jeden-za-drugiego”, jeśli wcześniej nie przemyśli się i nie zrozumie tego, że swoje życie
każdy musi przeżyć sam. Tu nie ma żadnej
sprzeczności. Chodzi o to, że wpierw musi
człowiek odkryć siebie, wybrać siebie, stawać
się siebie bardziej świadomym, aby mogło
wydarzyć się wszystko inne.
Od momentu zaistnienia, słowa: „Ja-jestem”
nabrały ważności i obowiązują. Ale owo „być
ja”, a raczej „stawać się ja”, rozumieć należy
nie tylko ontologicznie, ale także etycznie („ja
odpowiedzialne” Emmanuela Lévinasa) oraz
egzystencjalnie („ja zatroskane o własne bycie” – Martin Heidegger). W tym punkcie udało wznieść się temat życia na poziom powagi
20
istnienia. Mówiąc innymi słowy: ono – życie,
moje życie, twoje drogi Czytelniku, jest ważne, a nawet bardzo ważne i dlatego godne, by
się nad nim zastanawiać, by je zgłębiać, by
szukać odpowiedzi na pytania, na które wcale
nie jest łatwo odpowiedzieć, nie tylko słowami, lecz tym bardziej samym życiem. Zróbmy
więc kolejny jeszcze krok.
Heidegger pisał, że jesteśmy w życie wrzuceni. Używa przy tym niemieckiego słowa
Geworfenheit. Trudno do pewnego stopnia
z tym się nie zgodzić. Oto wraz z momentem
zaistnienia człowiek został jakby wrzucony
w świat – w konkretny czas i w konkretną
przestrzeń, w konkretną rodzinę, kraj, język,
we wszystko to, co wraz z momentem zaistnienia człowiek tutaj zastaje. Pisał Søren Kierkegaard w Albo-Albo: „Nikt spośród umarłych
nie wrócił, nikt nie urodził się na świat bez
płaczu; nikt nie pyta człowieka, czy chce
wejść, nikt nie pyta, czy chce wyjść”6. Wrzuceni w życie i wrzuceni w świat. Heidegger
6
S. Kierkegaard, Albo-Albo, tom I, tł. J. Iwaszkiewicz,
Warszawa 1982, s. 27.
21
kroczy w swoich rozważaniach dalej i mówi
o upadku człowieka w istnienie bezosobowe
(Da-sein upada w das Man). Człowiek oddala
się od siebie samego, upada w powszedniość,
a jego mowa staje się gadaniną. Dwie sprawy
mają tutaj duże znaczenie. Po pierwsze, człowiekowi zawsze grozi to, że może on przeżyć
swoje życie poza sobą (byłoby to doświadczenie życia, które zostało przeżyte jako życie
nieprawdziwe, jako moje życie beze mnie,
poza mną, choć jest to przecież zawsze moje
życie). Po drugie, zaznaczony zostaje ważny
temat dotyczący mowy człowieka, który zostanie omówiony w dalszej części Impresji.
Mikołaj Bierdiajew Heideggerowskiemu
wyrażeniu Geworfenheit przeciwstawił pojęcie
Berufung. Uważa on, że nie należy mówić
o rzuconości, ile o powołaniu do istnienia,
powołaniu do życia. Życie określone jest poprzez sens istnienia. Ono nie jest przypadkiem, który się pojawił i który zniknie, jak
kamień rzucony do wody. Bierdiajew jest myślicielem religijnym, podobnie zresztą jak
Kierkegaard, który także sens istnienia po-
22
strzegał w powołaniu do wieczności. Ich zdaniem człowiek jest taką istotą, która potrafi
nadawać sens – nie tylko swojej pracy, swojej
zabawie, ale przede wszystkim swojemu życiu. Nawet wypowiedzenie tezy o bezsensie
wszystkiego zakłada sens tej właśnie wypowiedzi. Pojęcie sensu jest czymś ogromnie
ważnym, wręcz kluczowym. Chociaż oczywiście problem sensu wcale nie jest czymś prostym. Problem sensu jest ważnym i trudnym
problemem. Jak odkryć sens w sytuacji, w której życie dosłownie wali się w gruzy: kiedy
umiera dziecko albo bliski sercu człowiek,
kiedy ktoś traci nagle pracę, tonąc w długach
finansowych, a komuś jeszcze innemu rozpadło się właśnie małżeństwo i rodzina… Trzeba na nowo się jakoś pozbierać. Tylko jak?
Lepiej nieraz nic nie mówić, niż gadać głupio.
Nie jest łatwo odnaleźć sens, który nagle
przepadł, zatonął w jednej chwili, w okamgnieniu. Nawet, gdy zatonął, to trzeba go
odnaleźć, odkryć na nowo, po to, by móc naprawdę żyć.
23
I trzeci aspekt życia, który konsekwentnie
w języku niemieckim należy określić słowem
Verurteilung – zasądzenie, skazanie na życie.
W czasie, kiedy nie widzi się żadnego sensu,
gdy wszystko w życiu człowiekowi się rozwala, na usta cisną się słowa: żyję, bo muszę.
Człowiek czuje się skazany na istnienie, bo
w życiu jakby zabrakło nagle samego życia.
To istnienie dotknięte rozpaczą, depresją,
utrzymującym się przekonaniem, że wszystko
straciło swój sens, że teraz oto nic już nie ma
sensu, nie ma chęci w człowieku na życie, nie
ma woli życia. Kierkegaard określa ten stan
jako „choroba na śmierć”.
Człowiek może przeżywać swoje istnienie
we wszystkich tych trzech stanach. Nie jest
mu obce ani doświadczenie Geworfenheit, ani
Berufung, ani też Verurteilung. Być może i w tym
zawiera się bogactwo życia – nie mam dość
odwagi, by stwierdzić, że piękno życia, ale być
może i ono…
Vivo ergo sum. Żyję, więc jestem. Gdyby
mnie nie było, nic by dla mnie nie było. Od
24
chwili, gdy jestem, świat także jest inny niż
był dotąd. Gdy mnie nie będzie, świat i tak
pozostanie „dotknięty” moim życiem, dlatego,
że w nim byłem. Stąd nie ma życia nieważnego. Cała ta refleksja jest wdzięcznością za życie nieznanego dziecka, przy którego grobie
się zatrzymałem. Tu milczenie miejsca więcej
mówi, niż człowiek potrafi powiedzieć. Napisał Antoni Kępiński: „Każdy człowiek – nawet
najskromniejszy, zostawia ślad po sobie. Nie
da się więc człowieka zamknąć w granicach
jego narodzin i śmierci; jego życie zahacza
o przeszłość i sięga w przyszłość”7. Nie ma
życia nieważnego.
Czym jest życie? Jest ono daną człowiekowi możliwością przeżycia tego wszystkiego,
co zdarzyło się dotąd i możliwością myślenia
o tym, co jeszcze może się wydarzyć – za
chwilę, może jutro, może za jakiś czas – o ile
możliwość ta ciągle jeszcze będzie moją, i twoją drogi Czytelniku, możliwością.
7
A. Kępiński, Autoportret człowieka (myśli, aforyzmy), opr.
Z. Ryn, Kraków 1992, s. 319.
25
Wszystko, co ma początek, ma także swój
koniec. Także życie człowieka, postrzegane
w wymiarze doczesności, zaczyna się w pewnym momencie i w pewnym momencie się
kończy. Jest czas narodzin człowieka i jest czas
jego śmierci. Nie ma nikogo wśród ludzi, kto
nie zadałby pytania: Czym jest śmierć? Czy da
się o niej w ogóle cokolwiek powiedzieć?
Z wieloma poglądami Fryderyka Nietzschego trudno jest mi się zgodzić. Teksty,
a także najważniejsze opracowania dotyczące
jego życia i filozofii, studiuję już od kilku lat.
Jednak, co do jednego zdania, napisanego
w książce Ecce homo, nie mam najmniejszych
wątpliwości. Mogę powtórzyć je jako swoje.
Brzmi ono: „Ojciec mój umarł licząc trzydzieści sześć lat”8. Nietzsche miał wówczas pięć, ja
8
F. Nietzsche, Ecce homo. Jak się staje – kim się jest, tł. L.
Staff, Kraków 2003, s. 9.
26
miałem sześć lat. Mój dziadek żył niewiele
dłużej, niż jego syn. Zginął w obozie koncentracyjnym w Mauthausen Gusen, mając czterdzieści jeden lat. Zatem żyję już dłużej niż mój
ojciec i mój dziadek.
O śmierci mogę powiedzieć tak: Nie wiem,
czym ona jest, ale wiem, co powoduje. Ona
zabiera. Po prostu, a może wcale nie po prostu, ale nieraz w dość skandaliczny sposób,
zabiera. Tym, którzy tu zostają zadaje najpierw ból, a potem przeistacza się w tęsknotę.
Jeśli się kogoś kocha, a dziecko kocha swoich
rodziców, dziadków, to wszystko jedno, czy
jest to stan mniej lub bardziej uświadomiony –
śmierć powoduje tęsknotę. Odtąd tęskni się
zupełnie inaczej niż dotychczas. Tęskni się za
kimś, kto wcześniej stawał w drzwiach wracając z pracy do domu… I już więcej w tych samych drzwiach, tak jak to było wcześniej, nie
spotkam go. Nawet teraz, po wielu latach,
spoglądam na te właśnie wejściowe drzwi
i wiem, że… kiedyś było inaczej. Ona – śmierć,
zmieniła dużo, wiele, a może nawet w pewien
sposób wszystko…
27
Czym jest śmierć? Filozofowie po dziś
dzień lubią cytować słowa, wypowiedziane
niegdyś przez Epikura: „Największe zło,
śmierć, nie dotyka nas ani trochę, gdyż póki
jesteśmy, nie ma śmierci, a odkąd jest śmierć,
nie ma nas”9. Wydaje się, że jest to tylko próba
uchwycenia trudnego tematu w logiczny nawias, której ma towarzyszyć poczucie poradzenia sobie z problemem. Niestety, jest to
jedynie chytrość rozumu i nic więcej. Nie jest
bowiem tak, by w przypadku śmierci działała
zasada albo-albo: albo ja istnieję i śmierci nie
ma, albo jest śmierć i mnie nie ma. Logika
rozumu przegrywa w tym przypadku z logiką egzystencji.
Lekarze humaniści głoszą poglądy, z którymi o wiele łatwiej przychodzi mi się zgodzić. Wskazują oni nie na zasadę „albo-albo”,
lecz na wzajemnie przebiegający proces życia
i umierania, który trwa cały czas. Antoni Kępiński pisał, że „śmierć przeplata się stale
z życiem. Dla istot jednokomórkowych śmierć
9
W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. 1, Warszawa 1999,
s. 143.
28
jest zwykle momentem stworzenia nowego
życia. U istot wielokomórkowych proces życia
polega na umieraniu jednych komórek, a rozmnażaniu się innych. Możność przenoszenia
planu genetycznego przeciwstawia się całkowitemu unicestwieniu”10. Andrzej Szczeklik
zaś pisał: „Śmierć nie przychodzi z zewnątrz.
Jest w nas. Któregoś dnia «znajdujemy ją jak
coś, co się znajduje w kieszeni zimowego palta»”11. Życie i śmierć są raczej wzajemnie powiązane ze sobą, niż rozdzielone logicznym
przeciwstawieniem.
Martin Heidegger doszedł do wniosku, że
śmierć to „możliwość niemożliwości”. Śmierć
z jednej strony staje się pytaniem o to, do czego człowiek żyjący nie ma dostępu. Nikt na to
pytanie nie może rozpocząć swojej odpowiedzi od słów: „Wiem, że…”. Tu nie ma możliwości dla żadnego „wiem”. Wiedza tu dosłownie nic nie wie. Z drugiej strony możliwe,
że śmierć jest możliwością dla wszystkiego
10
A. Kępiński, Rytm życia, Kraków 1997, s. 134.
A. Szczeklik, Kore. O chorych, chorobach i poszukiwaniu
duszy medycyny, Kraków 2007, s. 201.
11
29
tego, co wydawać się może całkowicie niemożliwe. Można powiedzieć, że za drzwiami
śmierci otwierają się dosłownie wszystkie
możliwości. Absolutnie wszystkie12.
Pytanie dotyczące śmierci prowadzi bezpośrednio do pytania o to, co po śmierci. Powrócę do tego zagadnienia za chwilę. Wcześniej bowiem koniecznie trzeba zatrzymać się
jeszcze na moment przy myśli Emmanuela
Lévinasa, który pisał, że śmierć to „odejście
w nieznane, odejście bezpowrotne, «bez pozostawienia adresu»”13. Warto zauważyć, że myśl
Lévinasa jest niezwykle koherentna z doświadczeniem bólu i tęsknoty tych, którzy tu
zostali.
Po śmierci Emmanuela Lévinasa (w 1995 r.)
swoją wdzięczność wobec niego wyraził Jacques Derrida w tekście o znamiennym tytule
Adieu – żegnaj, z-Bogiem. „Pożegnalne «z Bogiem» nie oznacza końca. «Z Bogiem nie jest
12
Zob. J. Tischner, Myślenie według wartości, Kraków
1982, s. 137.
13
E. Lévinas, Bóg, śmierć i czas, tł. J. Margański, Kraków
2008, s. 16.
30
skończonością», mówi Lévinas, odrzucając tę
«alternatywę bycia i nicości», która «nie jest
czymś ostatecznym». Z-Bogiem oddaje hołd
innemu ponad byciem, w tym, «co przed byciem oznacza słowo chwała»”14.
Myśli na temat śmierci, dwóch jeszcze innych, ważnych dla mnie filozofów: Sørena
Kierkegaarda i Józefa Tischnera, łączą się bezpośrednio z chrześcijańską nadzieją, która
szczególny sens nadaje słowom non omnis
moriar – nie wszystek umrę.
Myśląc o śmierci uświadomiłem sobie także i to, że każdy człowiek jest w jakiś sposób
złączony z wiarą (niekoniecznie religijną).
Wiedza i wiara tworzą przestrzeń naszego
myślenia. Poznanie racjonalne dociera do
drzwi, których nie potrafi otworzyć (w filozofii to nic nowego, o granicach poznania pisał
m.in. Immanuel Kant). Przy temacie śmierci
nie można zasadnie użyć słowa „Wiem”. Stojąc przed tymi drzwiami nic nie wiem, mogę
14
J. Derrida, Adieu, tł. J. Lutkiewicz i J. Migasiński, w:
Lévinas i inni, red. n. T. Gadacz i J. Migasiński, Warszawa
2002, s. 233.
31
jedynie wierzyć: wierzyć w „Coś” lub wierzyć
w „Nicość”. Tak czy owak nie jest to wiedza,
lecz wiara. Nietrudno z pewnością Czytelnikowi zauważyć, że mi osobiście bliższa jest
wiara w „Coś” (nie rozwijam w tym miejscu
tego wątku szerzej, gdyż na ten temat będzie
jeszcze mowa w osobnym rozdziale). Końcowe pytanie, które należy teraz postawić, brzmi:
Co jest w tym wszystkim najważniejsze? Co
wynika dla mnie z myślenia o śmierci? Co dla
Ciebie, drogi Czytelniku?
Wszystko, co żyje, kiedyś umiera. Lecz
śmierć nie jest takim samym końcem, jak koniec każdej innej rzeczy. Ten koniec zawiera
tajemnicę zamkniętą dla wiedzy. Niemniej
jednak świadomość śmierci wskazuje i potwierdza wartość istnienia, wartość ludzkiego
życia, jego wyjątkowość i niepowtarzalność.
Tęsknota jest szczególnym rodzajem odpowiedzi na śmierć, a w tęsknocie mieszka nadzieja. Nie będę tego uzasadniał, bo to po prostu czuję. Jestem głęboko przekonany, że życie
powinno być zawsze służbą życiu. „Jeżeli mo-
32
żesz – mówił na Harvardzie w 1981 roku Dalajlama – pomagaj innym. Jeśli nie możesz,
przynajmniej nikogo nie krzywdź”15. I to jest
bardzo ważne.
Filozofię mojego życia, mogę określić jako
afirmację istnienia, afirmację wobec wszystkiego, co żyje. Życie jest czymś niesamowitym. Jest ono silniejsze niż śmierć, pomimo
tego, że pewnego dnia śmierć mnie spotka
i stąd zabierze… Życie ważniejsze niż śmierć.
http://www.escapemagazine.pl/369725-impresje-egzystencjalne
15
Dalajlama, Buddyjska ścieżka do pokoju. Wykłady na
Harvardzie, tł. S. Musielak, Poznań 2002, s. 194.