Czytaj fragment - Publikatornia.pl
Transkrypt
Czytaj fragment - Publikatornia.pl
Trudno Dorota Podróż w głąb psychiki kobiety uwikłanej w trudną relację. Na bazie jej wspomnieo i przemyśleo możemy spróbowad zrozumied jej sposób postępowania, dokonywane wybory i podejmowane decyzje. 1 - Cholera jasna! – Gośka jak zwykle zaspała. Szybko, w myślach, przeliczyła ile ma czasu, żeby przygotować siebie i Zuzkę do wyjścia i doszła do wniosku, że ze śniadania i makijażu będzie musiała dzisiaj zrezygnować... Za 10 minut powinny być w drodze. Popędziła do pokoju Zuzki i od progu zdębiała. Łóżko jej pięcioletniej córeczki było puste. Pięknie zaścielone, plecaczek przygotowany do wyjścia, a dziecka nie ma. Gośka początkowo nie wiedziała, co ma o tym myśleć. – A może Zuzia weekend spędzała ze swoim ojcem? – pomyślała. – Nie, przecież Michał nigdy nie zostawał z nią dłużej niż do niedzieli. Gdzie zatem podziała się jej córeczka? Gośka w popłochu zaczęła biegać po mieszkaniu i szukać Zuzki. Omiotła wzrokiem kuchnię, łazienkę, swoją sypialnię i nigdzie jej nie znalazła. Coś jednak jej nie pasowało, czuła jakby coś było inaczej niż zwykle? Coś zmieniała i nie pamiętała o tym? Przemeblowała i zapomniała? Coś wyglądało dziwnie inaczej. Ponownie poszła do kuchni, żeby się zastanowić. - Obudziłaś się już, mamo? – Zuzia siedziała przy kuchennym stole i ze smakiem wcinała płatki z zimnym mlekiem. – dwa razy mówiłam ci cześć, ale chyba mnie nie słyszałaś. Zgubiłaś coś? Biegasz po całym mieszkaniu, jakbyś czegoś szukała. Znalazłaś to już? Gośka nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zuzia wyglądała prawie normalnie. Miała, co prawda, nie uczesane włosy, a ubranko wołało o pomstę do nieba, ale poza tym była cała i zdrowa. I w domu. Jak to się stało, że nie zauważyła własnej córki? Szukając jej po całym mieszkaniu miała już przed oczami najgorsze wizje, a tymczasem Zuzia spokojnie jadła śniadanie. - Już znalazłam, nic się nie stało. A ty? sama wstałaś? Kto cię obudził? - Twój budzik. Dzwonił i dzwonił, więc pomyślałam, że pewnie trzeba wstawać, a ty sobie jeszcze pośpisz. Nie spóźnimy się do przedszkola? Gośka ponownie spojrzała na zegarek i w myślach zaklęła. Na to bieganie po mieszkaniu poświęciła zbyt wiele, z cennych tego poranka, minut. Szybko doprowadziła Zuzię do ładu, sama wskoczyła w pierwsze pod ręką ciuchy, spakowała kosmetyki do torebki i były gotowe do wyjścia. Na szczęście miała dobre połączenie z przedszkolem Zuzi i ze swoją pracą, więc, jak już były w drodze, była nadzieja, że w końcu będzie z górki. Wbiegła do biura tylko trochę spóźniona, z nadzieją, że szef tego nie zauważy i nikt życzliwy mu nie doniesie. Nie było to jej pierwsze spóźnienie, a na jej stanowisko zawsze było kilku chętnych. Nie była to praca marzeń. Jako absolwentka fotografii miała inne plany na przyszłość. Tymczasem rzeczywistość zmusiła ją do podjęcia pracy grafika w niewielkiej firmie reklamowej, bez perspektyw na rozwój, awans czy podwyżkę. Okoliczności nie pozwalały jej jednak na eksperymenty i wolała trzymać się stabilnej i bezpiecznej posadki, która zapewniała jej i Zuzi utrzymanie. - Gdyby Michał był teraz ze mną byłoby inaczej… pomyślała Gośka i natychmiast sama się za te myśli skarciła – wcale nie jest powiedziane, że lepiej!!! * Michał był wielką i nieszczęśliwą miłością Gośki. Prawie, jak z książek, czy filmów. Z tą jednak różnicą, że ich związek nie skończył się happy endem. Poznali się, gdy Gośka jeszcze studiowała, Michał był od niej starszy i już od dawna pracował. Połączył ich przypadek, a może przeznaczenie, zależy jak na to spojrzeć. Jeżeli jednak przeznaczenie, to wyjątkowo złośliwe. Gośka pokochała Michała od pierwszego spojrzenia. Wiedziała, że to jest ten człowiek, którego od zawsze szukała i z którym chce się związać na dobre i na złe. Kiedyś myślała, że Michał poczuł wówczas to samo. Dziś nie była już tego taka pewna. Ich związek rozwinął się szybko, nawet bardzo szybko. Było namiętnie i romantycznie, czasem burzliwie z pięknymi scenami zgody – bajka, poezja, marzenie. Było. Bardzo szybko się zaręczyli, oczywiście również w niezwykle romantycznej atmosferze, potem ślub i wtedy zaczęły się dopiero problemy. Gośka chciała się rozwijać, doskonalić warsztat fotograficzny. Myślała, że ukochany zadba o nią, będzie głową rodziny, a przed nią tylko sielanka i radość. Rzeczywistość okazała się nieco inna. Michał po ślubie rzucił pracę, z nadzieją, że uzdolniona fotografka będzie zarabiać miliony, więc on nie będzie musiał się przemęczać. Gośka znalazła pracę w firmie reklamowej, jako grafik i starała się utrzymać ich oboje. Niestety, życie w dużym mieście, w wynajętym mieszkaniu, z jednej pensji, nie jest łatwe. Oszczędności szybko się skończyły, zaczęły się długi, a Michał zajmował się tyko i wyłącznie swoją pasją – dzień w dzień oglądał najnowsze filmy. Nic do niego nie docierało. Zaczęły się kłótnie, problemy, kryzysy. Nawet łóżko nie było w stanie ich połączyć. Tam też nie umieli się porozumieć. Czasem Michał miewał lepsze chwile. Łapał się wówczas prac dorywczych. Spłacali najpilniejsze długi, wychodzili nieznacznie na prostą, a wtedy on znów pod jakimś pretekstem tracił pracę i liczył na utrzymanie żony. Gośka nie mogła uwierzyć, że jej książę z bajki jest zwykłym leniem, więc tłumaczyła go przed sobą, przyjaciółmi i rodziną. To nie jego wina, to okoliczności, sytuacja, pech. Zawsze coś. Męża natomiast motywowała do zmiany, do poszukiwań, do dojrzewania. Zazwyczaj kończyło się to kłótnią i „cichymi dniami”. Czar pryskał, bajka stawała się rzeczywistością i to szarą, a „żyli długo i szczęśliwie” paskudnym kłamstwem. Trzy lata po ślubie coś się zmieniło. Michał podjął pracę, zarabiał i zaczął być głową rodziny. Pracował ciężko i zaczęli wydostawać się z długów. Gośka nie mogła uwierzyć własnym oczom. Był czuły, męski, zaangażowany, jednym słowem taki, jak dawniej. Takiego go pokochała. Była w siódmym niebie, spełniała się jako gospodyni domowa, a jej mąż był znów tym wyśnionym. Renesans uczuć małżeńskich dawało się odczuć z daleka, a owocem tego renesansu była właśnie Zuzia. Ciąża Gośki była kolejnym czynnikiem, który podniósł temperaturę w ich stygnącym związku. Nie planowali jeszcze dziecka, więc było to wielkie zaskoczenie. Jednak świadomość, że w ich życiu zagości już wkrótce mały człowieczek dała im dużo radości. Michał zaczął pracować jeszcze więcej i jeszcze ciężej. Nosił Gośkę na rękach, a jej się wydawało, że wygrała los na loterii. Wcześniejsze miesiące kłótni i nieporozumień zdawały się być złym snem, z którego już na zawsze oboje się obudzili. Nie wiedziała jeszcze, jak bardzo się myli. Ciąża przebiegała prawidłowo. Gośka pracowała, Michał pracował, wieczory spędzali razem. Czego chcieć więcej? Wszystko wskazywało na to, że będzie idealnie. Niestety, do czasu. Gośka była jeszcze w ciąży, gdy sytuacja nagle zaczęła się pogarszać. Michał znów miał problemy w pracy, nowej nie chciał szukać, a wszelkie zachęty do działania odbierał jako atak, czepianie i humory ciężarnej żony. Coraz trudniej było się z nim dogadać. Nie wiadomo było kiedy wybuchnie, kiedy zacznie krzyczeć, albo się obrażać. Chwilami Gośka zastanawiała się, czy w ogóle się do niego odzywać, bo niewiadomo było, co go wyprowadzi z równowagi, co spowoduje, że wybuchnie. Długi znów zaczęły rosnąć, a perspektyw na poprawę nie było. Gośka zaczęła zamykać się w sobie, w swoim świecie, w fotografii. Musiała gdzieś uciec, żeby całkiem nie zwariować. Coraz częściej zastanawiała się dlaczego jeszcze z nim jest, co tak naprawdę jeszcze ich łączy. Myślała nawet o rozwodzie. Chciała zostawić to wszystko, Michała, problemy, niech sam się z tym zmaga, ona musi mieć spokój. Zawsze jednak pojawiała się natrętna myśl, że przecież miłość da radę. Kochała go. Nie dało się tego ukryć, kochała go i to bardzo. To dodawało jej sił mimo zwątpień i trudności. Tylko jak wiele można znieść? Gdzie są granice cierpliwości w miłości? Granice przebaczania? Może, gdyby była iskierka nadziei na poprawę, te granice byłyby mniej wyraźne. A gdy każdy dzień jest jakby krokiem na równi pochyłej? Krokiem w dół…? * - Gośka! Znowu miałaś burzliwy weekend? – Kaśka nie mogła powstrzymać się przed skomentowaniem Gośki spóźnienia. Może i dobrze, bo wyrwała ją z rozważań i wspomnień. Od rozwodu minął już rok, a dla Gośki była to nadal sprawa aktualna i świeża. - co tym razem zatrzymało cię w łóżku? A może kto? No pochwal się nam swoimi podbojami. – Nie masz nic ciekawszego do roboty? – odburknęła jej Gośka. Ona i Kaśka szczerze i wzajemnie się nie lubiły. Pracowały na tym samym stanowisku i już nie raz Gośka musiała poprawiać jej projekty, przez co Kaśka dostawała białej gorączki. Sama była grafikiem, skończyła kilka kursów doszkalających, miała jednak jeden poważny problem – brakowało jej talentu. Gośka natomiast samodzielnie nauczyła się obsługi programów graficznych, nie kończyła żadnych kursów była jednak znacznie bardziej kreatywna i to jej projekty przechodziły w kampaniach reklamowych, to ona finalizowała graficznie każde wspólne dzieło. Kaśka nie mogła tego znieść, dlatego odgryzała się jej przy każdej nadarzającej się okazji. Wiedziała, że Gośka jest po trudnym związku i jeszcze trudniejszym rozwodzie. Wiedziała, że z nikim się nie spotyka zarówno z powodu braku kandydatów, jak i braku jej własnej chęci. Miała dość mężczyzn. Kaśka to bezlitośnie wykorzystywała. Pracowała, bo chciała. Mieszkanie i tak kupili jej rodzice, samochód również dostała, o nic nie musiała się martwić. Miała normalnego, fajnego narzeczonego, z którym od kilku miesięcy planowała ślub, finansowany oczywiście przez rodziców. Żyć nie umierać. Nie wiedziała, czym są Gośki problemy i jakie mają dla niej znaczenie. Dla Kaśki były tematem okrutnych i bezmyślnych żartów. Gośka nawet nie próbowała jej powstrzymywać, tłumaczyć, czy prosić by dała spokój. Wiedziała, że i tak nie osiągnie to żadnego rezultatu, a być może pogorszy nawet jej nastawienie. Tego poranka była jej wyjątkowo wdzięczna, bo oderwała ją od wspomnień. Gośka wróciła do pracy nad projektem. Termin zbliżał się wielkimi krokami, a pracy było jeszcze wiele. Cieszyła się, że ma tę pracę. Mimo, że nie była spełnieniem jej marzeń, to właśnie praca pomogła jej stanąć na nogi po rozwodzie. Gośka musiała wstawać co rano z łóżka, chodzić do pracy, być wśród ludzi. Nie miała czasu na zagłębianie się w swojej rozpaczy i chyba tylko dzięki temu jej uniknęła. Ale czy to pomogło jej uporać się z rozstaniem? Chyba też nie. Tak naprawdę nie miała czasu na spotkanie się ze swoimi emocjami. Nie pozwoliła sobie na to spotkanie i co jakiś czas te tłumione emocje próbowały wydostać się na zewnątrz. Było to trochę tak jakby cały czas żyła na uśpionym wulkanie – w każdej chwili może się przebudzić. Na razie udawało się Gośce utrzymać jej emocje na uwięzi. * Zuzia już czekała na mamę przed drzwiami przedszkola. Był to codzienny rytuał. Zuzia sama się ubierała, zbierała swoje rzeczy i czekała na mamę, przed przedszkolem. Potem razem szły na zakupy, wracały do domu, obiad i dzień właściwie już minął. Zuzia odrabiała zadaną pracę domową po obiedzie, później miała czas na zabawę, czy spotkania z koleżankami. Zazwyczaj jednak spotykała się z nimi w soboty. Czasem mama zabierała ją do swoich koleżanek, albo one przychodziły do niej. Podobały jej się te spotkania. Zawsze było na nich wiele osób, wszyscy się nią zachwycali, a ona była w centrum uwagi. Niektóre weekendy Zuzia spędzała z tatą. Lubiła ten czas, chociaż nie bardzo rozumiała dlaczego to wszystko tak musi wyglądać. Kochała mamę, ale kochała też tatę. Tymczasem oni chyba nawet się już nie lubili. Co dwa tygodnie tata zabierał ją na cały weekend do siebie, bawili się, chodzili na spacery, a czasem po prostu spędzali ten czas razem, u taty w domu. W niedziele wieczorem tata odprowadzał ją do mamy, wymieniali ze sobą kilka uprzejmych słów i tata wychodził. Często pytał ją o mamę. Jak się czuje? Co robi? Jak spędza wolny czas? Jak sobie radzi? Ale dlaczego ją o to pytał? Przecież mógł zapytać bezpośrednio mamę? Czemu tego nie robił? Zuzia tego nie mogła zrozumieć, ale też nigdy nie miała odwagi, żeby zapytać. Miała jakieś niejasne przeczucie, że to jest jedna ze „spraw dorosłych” i nie ma co wnikać w jej sens, bo i tak się go nie odnajdzie. Zresztą mama postępowała bardzo podobnie. Po każdym takim weekendzie pytała ją jak było u taty? Jak się bawili? Co robili? Czy tata pracuje? Czy ktoś był u niego? Czy o kimś opowiadał? Pewnie, że opowiadał, o wujku, o cioci, o Zuzi kuzynach. Miała jednak wrażenie, że nie o rodzinę mama pytała. Te dziwne przesłuchania mamy też zaliczyła do „spraw dorosłych”, z czasem przestała się nad nimi zastanawiać i po prostu odpowiadała na wszystkie pytania. Zastanawiała ją jeszcze jedna sprawa. Zawsze przed spotkaniem ze sobą jej rodzice bardzo się stroili. Mama zakładała fajne ubrania, robiła makijaż, układała włosy. Tata zawsze się golił i bardzo mocno perfumował. Tylko po co im były te starania, skoro nie chcą ze sobą mieszkać? Może jednak trochę się lubią… Chyba jedna nie. Gdy tylko wspominała to, co działo się ponad rok temu, utwierdzała się w przekonaniu, że jednak nie mogą się lubić. Praktycznie każdego dnia się kłócili. O pieniądze, o wzajemne traktowanie, nawet o nią. Czasami miała wrażenie, że nawzajem się obwiniają o jej istnienie. Nie rozumiała tego, bo oboje mówili jej, że ją bardzo kochają. Natomiast w kłótniach przerzucali na siebie odpowiedzialność za jej wychowanie. Koniec końców, pewnego dnia tata wyszedł z domu. Mama mu trochę w tym pomogła, pakując jego rzeczy. Potem Zuzia dowiedziała się, że tata nie będzie już z nimi mieszkał, ale nie przestał jej kochać. Na dowód tego będzie się z nią widywał co dwa tygodnie na cały weekend. Nic z tego wówczas nie rozumiała, teraz zresztą też nie, ale przyjęła to do wiadomości i z czasem nawet przywykła do tego dziwnego trybu spotkań. Czasem tęskniła za tatą. Miała wrażenie, że mama też za nim tęskni i to podtrzymywało ją na duchu. * - Cześć córciu! Jak minął dzień? Czego się dziś nauczyłaś w przedszkolu? – Gośka co dzień miała wyrzuty sumienia, że ma dla swojej córki zbyt mało czasu. Każdą wolną i wspólną chwilę poświęcała więc na rozmowę z Książka została napisana pod wpływem obserwacji kobiet trwających w toksycznych związkach. Jest próbą zrozumienia postępowania tych kobiet, ich decyzji i wyborów. Opowiada o zwyczajnych ludziach z niezwyczajnymi problemami. Jest podróżą w głąb psychiki kobiety uwikłanej w trudne małżeństwo. Główna bohaterka, Gośka, prowadzi nas faktograficznie, jak i emocjonalnie, po zakamarkach i bezdrożach swoich doświadczeń i wspomnień. Jednocześnie towarzyszymy jej w podejmowaniu decyzji i przeżyciach aktualnych. Co zrobi? Jaką podejmie decyzję? dlaczego tak postępowała i dlaczego teraz tak postępuje? Co nią kieruje i jakie kłębią się w niej emocje? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań można odnaleźć na kartach tej książki. autor 2