Adrianna Siekacz

Transkrypt

Adrianna Siekacz
Mój przyjaciel inwalidą
Przyjaźń. Z tym pojęciem wiąże się znane przysłowie „Prawdziwych
przyjaciół poznaje się w biedzie”. Tak, zgadza się. Wszyscy mamy przyjaciela,
powiernika, który w potrzebie wyciągnie pomocną dłoń. Ale rzadko słyszymy :
Mój przyjaciel to inwalida. Czy każdy ma odwagę przyznać się do znajomości
bądź pokrewieństwa z osobą niepełnosprawną? Tego nie wiem. Moja przyjaźń
z Anią nauczyła mnie wiele. Przede wszystkim wrażliwości, pokory oraz
pokonywania przeciwności losu.
Ciocię Anię pamiętam jako wysoką, wysportowaną młodą dziewczynę.
Uwielbiałam jej częste wizyty, wspólne spacery, czy „wypady” nad morze.
Niestety, w wyniku wypadku doznała paraliżu kończyn dolnych i teraz porusza
się na wózku inwalidzkim. Nie ukrywam, że początkowo ogarnął mnie strach
przed „nieznanym”. Zadawałam sobie pytanie: Jakie będą nasze relacje?, Czy
Ania odwróci się ode mnie i zamknie w sobie? Czy poczucie niesprawiedliwości,
że jestem zdrowa, a ona kaleką przekreśli naszą przyjaźń? Ktoś może zapytać:
Przyjaźń z ciotką, nie z rówieśnikiem? Nieważny jest wiek tylko zrozumienie
i podejście do drugiego człowieka. Ani mogę zaufać, powierzyć najskrytsze
sekrety, marzenia i wiem, że uszanuje moją intymność. To osoba empatyczna,
wrażliwa, ale czasami potrafi być nieznośna. Kiedy tylko czas na to pozwala,
spędzamy każdą wolną chwilę. Szczególnie ważne są dla mnie
nasze wieczorki literackie. Wtedy czytamy wybrane pozycje, a po zakończeniu
lektury rozmawiamy, rozważamy „co by było gdyby?”, jak również
utożsamiamy się z bohaterami. Polecam takie maratony, ponieważ wtedy
poznajemy drugą osobę, jej myśli, osobowość, a także stosunek do otoczenia.
Dzięki niej pokonałam strach przed czworonogami, których panicznie się bałam.
Gdy w pobliżu znajdowała się psina - duża, mała, średnia – strach paraliżował
całe moje ciało. Ania przygarnęła małego szczeniaczka ze schroniska, Tosię.
Stopniowo mnie do niej przyzwyczajała (nazywała to „psią terapią”). Teraz bez
lęku głaszczę Tośkę, a nawet wychodzę z nią na spacery.
Niejednokrotnie byłam świadkiem szyderstw, śmiechów, czy uwłaczaniu
godności osobom niepełnosprawnym. Takie sytuacje nasuwały pytanie: Czy
może my, ludzie zdrowi, jesteśmy inwalidami?
Ania nie potrzebuje litości, ani współczucia. Dla niej każdy dzień jest
wyzwaniem. Uświadomiła mi, że należy „chwytać każdy dzień”. Nieważne są
drobne niepowodzenia, modne ubrania, nowoczesne „gadżety”. Istotne jest to,
co kryje nasza dusza i umysł. To w sercu znajduje się całe bogactwo natury
ludzi. Obserwując ją śmiało mogę powiedzieć: „Nie szata zdobi człowieka, lecz
człowiek szatę”. Mamy nie tylko ciało, zewnętrzna powłokę, ale również
wnętrze, które każdy indywidualnie kształtuje. Przebywając z nią nabrałam
naturalności w relacji z niepełnosprawnymi. Tego nie da się nauczyć, to
przychodzi samoistnie, z tym żyjemy i spotykamy się na co dzień.
Jestem szczęśliwa i dumna, że mam tak wspaniałą przyjaciółkę, która mi
pomaga oraz doradza. Pielęgnuję naszą przyjaźń, bo to największy skarb, który
można szybko stracić, a bardzo, bardzo trudno odzyskać. Doskonale się
rozumiemy. Lubię Anię za poczucie humoru, za to, że potrafi słuchać i zawsze
powie coś pocieszającego, a zazdroszczę długich, lśniących, kasztanowych
włosów. Cenię za słowa krytyki, które potrafi powiedzieć prosto w oczy.
Jak każda nastolatka mam jakieś problemy, problemiki. Otóż, sen spędza mi
z powiek „garbaty nos”. Śmieszne, prawda? Lustro traktowałam jak wroga,
a moje pytanie do niego brzmiało: Jak pokażę się w szkole? Ania bardzo krótko
i klarownie wytłumaczyła mi, że ten, kto ocenia, a nie docenia drugiego
człowieka nie jest godny uwagi, ponieważ wartość człowieka nie zależy od
stopnia jego sprawności, pięknego wyglądu, otrzymanej piątki z klasówki,
statusu majętnego czy wygranego konkursu.
Z kolei Ania jest mi wdzięczna za to, że traktuję ją tak, jak każdą inną osobę, na
równi ze wszystkimi. Szanuję i akceptuję ją taką jaką jest: wrażliwą, otwartą
oraz niepełnosprawną. Jej towarzystwo sprawia, że zdaję sobie sprawę,
iż wszyscy w życiu mamy trudności. Jedni większe, drudzy mniejsze. Bez
wyjątku.
Myślę, że przyjaźń to najpiękniejsza rzecz jaką możemy zaoferować drugiemu
człowiekowi. Ale ważne jest, aby była szczera, normalna, baz obłudy, pychy,
zawiści. Po prostu bezinteresowna, a to, czy przyjaźnimy się z inwalidą czy
osobą zdrową, nie ma żadnego znaczenia.
Adrianna Siekacz kl. I
Kategoria proza – I miejsce