Bocian

Transkrypt

Bocian
Bocian
Parki dla wszystkich - też dla przyrody!
2008-01-15
Pod takim hasłem 18 kwietnia 2007 r. odbyło się spotkanie Oddziału Warszawskiego, na
którym zastanawialiśmy się, czy warszawskie parki (a także parki w innych polskich miastach)
mogą być przyjazne przyrodzie. Temat ten w naszych przemyśleniach pojawiał się od dawna,
obecnie jednak wymaga konkretnych działań, biorąc pod uwagę prace prowadzone w wielu
parkach, które zamiast poprawić stan przyrody, pogarszają go.
A problemów przed nami jest bez liku. Stołeczne parki znajdują się pod zarządem różnych
instytucji, zatem musimy przekonać do naszych pomysłów wielu decydentów. Musimy także
nieco zmienić poglądy warszawiaków – obawiam się, że obecnie po wprowadzeniu np.
zakazu koszenia w części jakiegoś parku, natychmiast rozdzwoniłyby się telefony
interwencyjne, opisujące zaniedbania, bałagan w parku itp.
"Zagospodarowanie" berlińskich parków - widzimy niegrabione liście, niekoszoną zieleń pod
koronami drzew, gałęzie sięgające niemal powierzchni gruntu. Fot. Maciej Luniak
Wiele otuchy wlało w nas wystąpienie prof. Macieja Luniaka z warszawskiego Muzeum i
Instytutu Zoologii PAN. Opowiedział on nam o parkach berlińskich, w których swoje miejsce
znajdują zarówno ludzie, jak i przyroda. Co ciekawe, bardzo często nie są to miejsca od
siebie mocno odizolowane.
Drzewa w berlińskich parkach mają zdecydowanie większe korony – przede wszystkim nie są
obcinane niskie gałęzie, których w Warszawie praktycznie nie ma. Co jest bardzo ważne –
wiele drzew pozostaje w parkach po śmierci. Leżą przez wiele lat, a niektóre są
wykorzystywane jako naturalne krawężniki, odgraniczające alejkę od trawnika. Nie wzbudzają
także zdziwienia pojedyncze martwe drzewa, leżące w parkowych stawach. Wykorzystywane
są także gałęzie – układane są z nich długie sterty, biegnące w większej odległości od alejek.
Podobno początkowo miały za zadanie uniemożliwienie szaleństw na rowerach górskich.
Jednak ustawiane są do dzisiaj, czasami są obsadzane krzewami i stanowią wspaniałe
środowisko dla wielu bezkręgowców, a także dla drobnych gryzoni.
Martwe drewno w berlińskich parkach: z lewej płotek z gałęzi, z prawej pnie wykorzystane
jako ograniczniki alejki. Fot. Maciej Luniak
Nieustanne koszenie trawy i grabienie liści nie obejmuje całych parków. Na przykład
przestrzenie pod koronami drzew czy okolice krzewów pozostają niekoszone, a liście nie są
spod nich usuwane. Umożliwia to przeżycie wielu zwierzętom. Zamiast tego, stosuje się
podlewanie. Podlewa się dużo obficiej i częściej niż w Warszawie – a pamiętajmy, że ilość
opadów u nas jest dużo mniejsza niż w Berlinie. Może z racji częstego nawadniania, nie
widać miejsc silnie wydeptanych (a na niektórych trawnikach można np. urządzać całodniowe
grillowania).
Zimą w parkach nie stosuje się żadnych środków, które ułatwiałyby ludziom poruszanie się po
alejkach. Nie wolno solić (tego nie wolno w całym Berlinie...), nie sypie się także piasku.
Zamiast tego są tabliczki, informujące o tym, że w okresie zimy każdy wchodzi do parku na
swoją własną odpowiedzialność.
Niewygrabione liście, leżące drzewo, w dali płotek z gałęzi. Zdjęcie niestety pochodzi z
centrum Berlina, ale może i w Warszawie będzie podobnie. Fot. Maciej Luniak
Z opisu berlińskich parków wynikało, że ich utrzymanie jest wiele tańsze niż parków
warszawskich, a jednocześnie efekt dla przyrody jest ogromny. Nikt nie zgłasza tam
pomysłów znanych z Polski – np. wymiany kilkudziesięcioletniej alei zdrowych jesionów na
japońskie wiśnie, sprowadzone z Holandii. Czy uda się wprowadzić podobne rozwiązania w
Polsce? Zobaczymy. Znając tego typu pomysły na pewno łatwo nie będzie, ale będziemy się
o to starać.
Marek Kowalski
18 IV 2007 r.
Podyskutuj o tym na Forum Przyrodniczym "Bocian"
Warszawskie parki a przyroda