Chrobry Szlak nr 7/2016

Transkrypt

Chrobry Szlak nr 7/2016
Chrobry Szlak
Naszym celem Wielka Polska!
Numer 7/201 6(8) - wrzesień 201 6 roku
Michał Owczarski ­ Dość dyskryminacji ludzi w Polsce!
Fundacja Ordo Iuris przygotowała projekt ustawy zmieniającej kluczowe zapisy obecnie obowiązującej,
uznawanej za kompromisową, ustawy o ochronie życia ludzkiego. Komitet Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej
„Stop Aborcji” uzyskał dla tego projektu poparcie nim niemal pół miliona Polaków. Podpisy zbierali nie tylko
sygnatariusze komitetu, fundacje: Pro­Prawo dla Życia, Centrum Inicjatyw dla Życia i Rodziny, Ordo Iuris, czy
Stowarzyszenie im. Ks. Piotra Skargi, ale również zwykli ludzie: wolontariusze, parafianie, czy młodzież. Udzielone
wsparcie wielu innych podmiotów takich jak MaterCare Polska, Konfederacja Kobiet RP, Stowarzyszenie Koliber,
Fundacja Życie, czy Fundacja Nazaret to tylko niewiele spośród dziesiątek organizacji wspierających obywatelską
zbiórkę.
Dlaczego chcemy wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji?
W XXI wieku, który szczyci się z coraz wyższych standardów ochrony praw człowieka, pozostawia się żywo
urodzone dzieci w procedurze aborcji bez podejmowania działań leczniczych obliczonych na ratowanie życia, czy
zmniejszenie cierpienia. Takie postępowanie narusza przepisy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Państwo
polskie jest zobowiązane do zapewnienia ochrony życia ludzkiego niezależnie od etapu rozwoju życia człowieka.
Zgodnie z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego, nie można różnicować poziomu ochrony życia ludzkiego w
zależności od fazy jego rozwoju i dotyczy to także fazy prenatalnej. Natomiast stosownie do rozwiązań „Konwencji o
prawach dziecka” ­ „dziecko, ze względu na swoją niedojrzałość psychiczną i fizyczną wymaga, szczególnej opieki i
troski, w tym właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu”. Celem inicjatywy jest przywrócenie pełni
praw człowieka, ze szczególnym uwzględnieniem prawa do życia, osobom najsłabszym, które nie mogą samodzielnie
się bronić. Jednocześnie, projekt zapewnia realizację zasady równości wobec prawa i służy zakończeniu prawnej
dyskryminacji ludzi w prenatalnym okresie ich rozwoju. Co więcej, zobowiązuje organy administracji publicznej do
zapewnienia ochrony i opieki tym rodzinom, które stają przed trudnościami przykładowo związanymi z opieką nad
dziećmi niepełnosprawnymi.
Czy cofamy się do „średniowiecza”?
W debacie na temat naszego projektu narosło wiele mitów. Nie jest prawdą, że pozbawia się kobiety opieki
medycznej w sytuacji, gdy jest zagrożone jej życie. Projekt zezwala na prowadzenie działań medycznych przez
lekarzy, licząc się z tym, że takie działania mogą prowadzić do śmierci dziecka. Lekarze nie będą w takich sytuacjach
karani w żaden sposób. Mówimy tutaj o zasadzie podwójnego skutku, czyli o podejmowaniu działań, które są
obliczane na ratowanie życia jednej osoby, ale jeżeli konsekwencją tego będzie śmierć dziecka. Druga nieścisłość to
jest kwestia odpowiedzialności kobiety za poronienie. Zdecydowana większość przypadków poronień nie nosi
znamion winy umyślnej kobiety i nie jest przestępstwem. Kobieta nie ponosi odpowiedzialności za nieumyślne
Chrobry Szlak, numer 7/2016(8) ­ wrzesień 2016 roku
Strona 1
pozbawienie życia dziecka poczętego i sam fakt poronienia nigdy nie będzie mógł stanowić podstawy do
wszczęcia śledztwa przez prokuratora. Zgodnie z projektem, nie popełnia przestępstwa lekarz, jeżeli śmierć dziecka
poczętego jest następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla
życia matki dziecka poczętego. Trzecia nieścisłość, która się pojawia, to problematyka ciąży pozamacicznej. W takich
przypadkach działania lecznicze mogą być podjęte niezwłocznie.
Czy możliwa jest jeszcze polemika ze środowiskami pro­choice?
Zwolennicy aborcji roztaczają niezwykle czarną wizję tego, co się może dziać, jeśli zmienimy model ochrony
życia. Porównują Polskę do Salwadoru, podając historie kobiet, które poroniły i ze szpitala trafiły do więzienia. W
informacjach o Salwadorze, tych rozpowszechnianych przez Amnesty International, wypadałoby sprostować kilka
rzeczy. Z wyroków sądowych i danych rządowych wynika, że mamy tam do czynienia z wyrokami za dzieciobójstwo,
a nie za poronienie czy aborcję. Amnesty International przywołuje sprawę Carmen Guadalupe Vazquez Aldana, która
otrzymała wyrok 30 lat pozbawienia wolności i została ułaskawiona. W rzeczywistości skazano ją za kwalifikowane
zabójstwo. Drugi argument podnoszony przez przeciwników naszego projektu jest taki, że obecne przepisy w Polsce
są i tak bardzo rygorystyczne i sytuują nas gdzieś na poziomie państw afrykańskich czy Ameryki Południowej. Projekt
nie jest żadną aberracją jeśli chodzi o prawo karne. Obecne rozwiązania prawne w Polsce zapewniają niekiedy
niższy standard ochrony prawa do życia dziecka w prenatalnej fazie rozwoju niż w wielu państwach, także Unii
Europejskiej, jak np. na Malcie. Na świecie spośród wszystkich 196 państw są aż 123, które lepiej chronią ludzkie
życie niż Polska. Nieprawdą również jest to, że badania prenatalne stracą rację bytu, skoro nie można będzie
dokonać aborcji ze względu na wady rozwojowe płodu. Proponowane zmiany nie dotyczą badań prenatalnych
dlatego, że badania te są gwarantowane inną ustawą ­ o dostępie do świadczeń zdrowotnych. Te rozwiązania
pozostają nienaruszone. Aktualnie najmocniej podnoszonym argumentem naszych przeciwników jest ochrona dzieci
poczętych w wyniku gwałtu. Przypisuje się nam okrucieństwo i bezduszność. Doskonale rozumiemy, że taka sytuacja
dla kobiety i jej dziecka jest niezwykle złożona i trudna. Jednocześnie trzeba zadać pytanie, czy wobec dziecka
poczętego należałoby zastosować karę śmierci za działanie osób trzecich? W takiej sytuacji dziecko ponosi
odpowiedzialność za działanie sprawcy, a taka konstrukcja jest obca prawu karnemu.
Jakie konkretne korzyści przyniesie nowa ustawa?
Dziecku poczętemu będą przysługiwały prawa pacjenta takie jak przysługują osobom już narodzonym. Organy
Państwa będą miały obowiązek zapewnienia pomocy materialnej i opieki dla rodzin wychowujących dzieci dotknięte
ciężkim upośledzeniem lub chorobą, a także w sytuacji uzasadnionego podejrzenia, że poczęcie nastąpiło wskutek
czynu zabronionego. Projekt przewiduje uprzywilejowaną pozycję kobiety. Sąd będzie mógł odstąpić od wymierzenia
kary, jeżeli jej czyn był następstwem nacisków ze strony osób trzecich, np. ojca dziecka nakłaniającego do aborcji lub
dostarczającego środki poronne. Zatrzymana zostanie passa kultury śmierci, zmniejszy to nasze obawy przed
zalegalizowaniem eutanazji. Poprawią się przez to nasze relacje z najbliższymi, zdrowie i życie ludzkie będą dobrami
o najwyższym priorytecie. Zuchwałość i bezkarność środowisk promujących zabijanie dzieci będzie redukowane, a w
konsekwencji promowanej kultury prawa do życia wzrośnie poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do najbliższych, tak
potrzebne choćby wśród osób niepełnosprawnych.
Michał Owczarski
Chrobry Szlak, numer 7/2016(8) ­ wrzesień 2016 roku
Strona 2
Kamil Klimczak ­ Modernizm niszczy sam siebie
Nawet mało uważny obserwator życia publicznego pewnie zauważył informację o tym, że znany „ksiądz­
narodowiec” czyli Jacek Międlar, opuścił Zgromadzenie Księży Misjonarzy. Włącznie z kilkoma mniej lub bardziej
fortunnymi wypowiedziami kościelnych hierarchów, do których ustosunkowywałem się na łamach „Chrobrego Szlaku”,
daje to obraz bardzo niepokojący – oto Kościół odwraca się od narodowców i dryfuje w rejony... powiedzmy
nieciekawe z naszego punktu widzenia. Z kolei w podłódzkim Aleksandrowie dochodzi do machinacji na styku
lokalnego samorządu, księdza – biznesmena i starokatolików. Wbrew pozorom to egzemplifikacja tego samego
problemu.
Zacznę od wspomnianego ks. Jacka Międlara. Kapłan ten dał się poznać jako człowiek dość odważny i dosadny,
wychodzący do środowisk „młodonarodowych” we Wrocławiu, głoszący do tego w dosadny sposób katolicką naukę
na wiecach i manifestacjach. W swoich kazaniach piętnował on modernizm, liberalizm... Wydawać by się mogło, że to
jest ten ksiądz, na którego czekał obóz narodowy w Polsce. Tym bardziej bolały nałożone na niego przez
przełożonych zakazy. Ich łamanie wzbudzało u niektórych zachwyt, a u niektórych zaniepokojenie. I nagle, stało się.
"Nie jestem w stanie łączyć Prawdy i Bożego Słowa, z liberalną narracją, w jaką środowiska żydowskie, gejowscy
lobbyści, a zatem i moi przełożeni próbowali mnie wpisać." ­ tak napisał ks. Międlar po opuszczeniu zakonu.
Moje przerażenie spowodowała druga wypowiedź ks. Międlara „Tak naprawdę po rozmowie z przełożonym
dowiedziałem się, że moja perspektywa na najbliższe lata, na najbliższe naście lat, a nawet 20 lat, miałaby się
ograniczać jedynie do spowiadania, odprawiania Mszy Świętej. Mógłbym pomarzyć o jakiejkolwiek katechizacji,
jakichkolwiek wykładach w seminarium, itd. Stąd podjąłem decyzję, że ciężko ciągnąć to dalej. Jezus obdarzył mnie
wiedzą, obdarzył mnie talentami, obdarzył mnie wiarą, stąd sprzeniewierzyłbym się Ewangelii, gdybym te wszystkie
talenty i charyzmę, którą Bóg mi dał, zakopał pod ziemię.” Okazuje się, że redukcja powołania kapłańskiego do
spowiadania i odprawiania Mszy to obraza! Nie piszę tego, żeby dyskredytować ks. Międlara. Jest młody i pełen
zapału, ale... wygląda na to przez sześć lat formacji seminaryjnej nikt nie powiedział mu, co to znaczy być kapłanem
rzymsko – katolickim. A zasadniczo, księży wyświęca się właśnie do sprawowania sakramentów: Eucharystii,
spowiedzi i namaszczenia chorych. We wszystkich innych czynnościach mogą kapłanów zastąpić diakoni czy
świeccy. Z tego mało kto sobie zdaje sprawy, bo znajomość katechizmu „leży” i to nie tylko u zwykłych wiernych, ale i
u kapłanów, co jest mocno przygnębiające.
Ksiądz Międlar zresztą używa często pojęć „modernizm” i „liberalizm”, z tym że odnoszę wrażenie iż nie do
końca wie co się za tymi pojęciami kryje. W swoim oświadczeniu pisze o „żydowskich wpływach i gejowskim lobby”.
Cóż, na pewno nie jest to esencja kościelnego modernizmu, którego głównymi wykwitami są kolegializm, fałszywy
ekumenizm i wolność religijna – reszta to tylko pochodne. Ponadto: zakonnicy i w ogóle wszyscy księża są
zobowiązani do posłuszeństwa swoim przełożonym. Czy ks. Jackowi kazano zrobić coś obiektywnie złego? Nie.
Zdaje się, że zakazy i przenosiny nie były sprawiedliwymi decyzjami, ale dopóki takie zakazy nie szkodzą zbawieniu
zainteresowanego księdza lub wiernych – to sprawa jest prosta. Mimo wszystko, mam nadzieję, że ks. Międlar
odnajdzie jakąś diecezję, zakon czy instytut, gdzie nauczy się co to znaczy być księdzem katolickim i do tego nie
będzie „glanowany” za każdą wypowiedź, choćby była ona mocno niefortunna. Krótko mówiąc: Oremus!
Natomiast to co się dzieje w Aleksandrowie Łódzkim zapewne umknęło większości Czytelników, więc muszę
pokrótce przedstawić przebieg wydarzeń. W mieście od kilkunastu lat działa ks. Jacek Stasiak, ksiądz­biznesmen,
prowadzący swoją ekumeniczną fundację, która posiada szkoły, księgarnię i poewangelicki kościół. I o ten ostatni
toczyły się boje, bowiem bez zezwolenia łódzkiej kurii ks. Stasiak odprawiał tam przez długi czas Msze święte.
Kapłan zaprzyjaźnił się z rządząca od dawna w Aleksandrowie Platformą Obywatelską, która przeniosła wszystkie
uroczystości do „jego” kościoła pw. św. Stanisława Kostki. 3 lata temu abp Marek Jędraszewski suspendował
Chrobry Szlak, numer 7/2016(8) ­ wrzesień 2016 roku
Strona 3
(zakazał wykonywania czynności kapłańskich) nieposłusznego księdza. Ten zakazem się nie przejął i dalej
odprawiał Msze, prowadził działalność, organizował w kościele koncerty i uroczystości. Niedługo potem popadł w
kłopoty finansowe, gdy okazało się, że jego fundacja ma duże długi wobec ZUS­u i powiatu zgierskiego. Niedawno
nad kościołem św. Stanisława Kostki pojawiło się widmo licytacji.
Sprytny ksiądz w sierpniu przekazał kościół... na katedrę Kościoła Starokatolickiego w RP. Wyszło to na jaw we
wrześniu, podczas uroczystości 200­lecia Aleksandrowa Łódzkiego. Elementem oficjalnych obchodów była Msza
odprawiona – a jakże! ­ w kościele św. Stanisława Kostki. Na obchodach pojawili się duchowni starokatoliccy
(niektórzy skazani prawomocnymi wyrokami za pospolite przestępstwa, m.in. za pedofilię). Wywołało to reakcję
łódzkiej kurii, która wydała komunikat, w którym napisano m.in. „Istnieją poważne i uzasadnione obawy, że
przedstawiciele Kościoła Starokatolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej nie są kapłanami, a ich podstępne działanie,
polegające na przechwytywaniu wiernych, jest występowaniem przeciwko zasadom ekumenizmu.”
Cóż w tym dziwnego? Otóż przeprowadzę krótkie rozumowanie logiczne. Kościół Katolicki zawsze
podtrzymywał, że „Ta jest wiara katolicka, której jeżeli kto wiernie i mocno nie wyznaje, zbawiony być nie może”. Tym
samym ekumenizm polegał po prostu na nawróceniu heretyków i schizmatyków na katolicyzm. Po ostatnim soborze
doszło do zmiany – otóż de facto doszło do zaprzeczenia tegoż dogmatu, a „ekumenizm” przybiera formę corocznych
wspólnych spotkań modlitewnych i „dialogowania”, które prowadzi często do konsternacji prostych katolików. A teraz
okazuje się, że „przechwytywanie wiernych, jest występowaniem przeciwko zasadom ekumenizmu”! A co roku w
styczniu w łódzkich kościołach odbywają się modły w ramach „Tygodnia Ekumenicznego” ­ jak to pogodzić z
odwiecznym nauczaniem Kościoła? Przedziwna, zaiste jest logika modernistów.
Przykłady dwóch kapłanów, którzy stali się dużym problemem dla Kościoła. Obaj nie są ofiarami samego siebie,
ale ofiarami modernizmu, który wypaczył wizję kapłaństwa i Kościoła. Jeden dał się ponieść emocjom i przywiązaniu
do jednego środowiska, co przyćmiło jego właściwą misję jako kapłana. Drugiego uwiodła fałszywa wizja
ekumenizmu i realizacja swoich zapędów polityczno – biznesowych. Obaj dopuścili się – z różnych przyczyn –
nieposłuszeństwa wobec swoich przełożonych (lepszych lub gorszych). Traci na tym przede wszystkim Święty
Kościół Katolicki. Upadek autorytetu władz kościelnych i samego Kościoła jest bezsprzecznie efektem tzw. reform
posoborowych. Co my, zwykli wierni możemy z tym zrobić? Chyba tylko modlić się i czekać na to, że Bóg wszystko
jakoś poukłada.
Na koniec zacytuję znanego francuskiego „wstecznika” i „schizmatyka”: „Żadna władza, nawet najwyższa w
hierarchii, nie może zmusić nas do porzucenia lub umniejszenia wiary katolickiej, którą to Magisterium Kościoła jasno
wykłada i wyznaje od ponad dziewiętnastu stuleci.”
Kamil Klimczak
Chrobry Szlak, numer 7/2016(8) ­ wrzesień 2016 roku
Strona 4
Jan Szałowski ­ Wrześniowe skojarzenia
Bywają różne wrześnie i różne ich konotacje. Moje są rodzinne – łódzkie i kresowe zarazem. Było to właśnie w
połowie września 1927 roku, gdy Matka moja, wkrótce po zdanej maturze i wakacjach spędzonych na
Huculszczyźnie, opuszczała Lwów, przenosząc się na Wileńszczyznę w celu objęcia swej pierwszej nauczycielskiej
posady.
To tam poznała mego Ojca, także przybysza, który ledwie kilka lat wcześniej przyjechał w tym samym celu z
Kongresówki. Po długiej rosyjskiej nocy kraj tamtejszy był pozbawiony i szkół i ludzi wykształconych i wymagał
ogromnej pracy oświatowej.
Dwanaście lat później Niemcy zaatakowali Polskę. Nie było w tym jednakże nic nadzwyczajnego, biorąc pod
uwagę naszą historię. W domu do dzisiaj przechowała się stara przedwojenna premiowana książeczka
oszczędnościowa. Każdego miesiąca Matka wpłacała 5 zł polskich. Pieniądze te gromadziła dla swojej matki, wdowy
od 1914 roku. Ostatnia wpłata nosi datę 5 września 1939 roku! Świat mojej Matki i jej współczesnych w swym
cywilizacyjnym i geograficznym wymiarze zaczął walić się bowiem dopiero po 17 września, gdy nowogródzki
Dereczyn, w którym mieszkali wówczas moi Rodzice, oraz liczne miasta i miasteczka Drugiej Rzeczypospolitej
zajmował nieoczekiwany i nieokrzesany okupant ze Wschodu.
Z Dereczyna można było wycofywać się tylko w kierunku Litwy. Decydowało się na to wielu mężczyzn. Jednym z
nich był młody Lesław Łukaszewicz. Wbiegł on do mieszkania swoich rodziców z okrzykiem ‘Matko, Ojczyzna woła!’, i
uklęknąwszy chwycił swoją matkę za kolana. Mimo beznadziejności sytuacji kobieta nie śmiała przeciwstawić się tak
powziętej decyzji swego jedynego dziecka. Pocałowała go w głowę, zdjęła z szyi złoty krzyżyk, mówiąc ‘Z Bogiem’.
Matka moja, mimowolny świadek, przechowała tę wzruszającą scenę. Kilka kilometrów za miastem chłopiec przebrał
się w mundur wojskowy i dołączył do innych. Przy oddziale wojska znalazło się także dwudziestu harcerzy z
Warszawy. Wkrótce młodzieniec wrócił do domu ze straszliwą wieścią, iż wszyscy harcerze zostali wymordowani
przez sowieckich żołdaków. On sam uniknął śmierci tylko dlatego, że podał się za ordynansa oficera oraz znał język
białoruski. Wkrótce bolszewicy zwołali wiec, na który przyszło wielu zaciekawionych. Wojskowi politrucy, widząc
dobrze ubranych ludzi, pytali ze zdziwieniem, dlaczego na wiec nie przyszedł ‘prosty lud roboczy’. Z trudem mogli
znaleźć kogoś, kto by opluwał przedwojenna Polskę. Tamtego pamiętnego września Sowieci wkroczyli także do
miasta młodości mojej Matki, do tego miasta, w którym rodzice mieli osiąść, gdy nadejdzie czas ich emerytury.
Tymczasem pod koniec września Niemcy i Sowieci ostatecznie wytyczyli wspólną granicę. Polska terytorialnie
przestała istnieć a sytuacja ludności stała się nieporównywalnie gorsza, niż po 1795 roku. Nic też dziwnego, że pięć
lat później częstokroć ci sami oficerowie nie mogli się nadziwić dlaczego nie wita się ich kwiatami. Nie było żadnego
powodu. Wprost przeciwnie. W Galicji Wschodniej nowa fala ukraińskich mordów na początku 1945 roku odbywała
się przy całkowitej sowieckiej obojętności.
Po ofensywie styczniowej 1945 roku rodzina mego Ojca mogła powrócić z wysiedlenia do Łodzi. Rodzina mojej
Matki w tym samym czasie była ekspatriowana z miast Wschodniej Galicji – Lwowa, Buczacza i Stanisławowa.
Dumny polski Lwów, który w przedwojennej wizji E. J. Omańczyka i jego rówieśników mieszkających w
Niemczech miał stać się po wsze czasy ‘gniazdem zlotowym młodzieży polskiej z zagranicy’ został do połowy 1946
roku niemal całkowicie wyczyszczony z Polaków. Moja babka od strony Matki zmarła jako ekspatrianta jesienią 1945
roku w pobliżu Odry, aż pod nową niemiecką granicą. Moi nieżyjący już Rodzice po raz ostatni byli we Lwowie latem
1939 roku. Mnie udało się odwiedzić Lwów dopiero 46 lat po wojnie. Moi liczni krewni w większości nie byli tam nigdy.
Chrobry Szlak, numer 7/2016(8) ­ wrzesień 2016 roku
Strona 5
Właśnie w tych dniach mija kolejna rocznica wkroczenia wojsk sowieckich do Lwowa. Jak co roku liczni Polacy
patrzą na wschód w stronę, gdzie leżą prochy naszych przodków. Niemcy, o ile nie liczyć odwodu królewieckiego,
mogą zupełnie swobodnie odwiedzać swoje małe ojczyzny w granicach Polski. Zaś nam Polakom łatwiej jest
wyjechać do Niemiec, czy też do któregokolwiek kraju Europy Zachodniej, niż w przeciwną stronę. Na terenie
państwa ukraińskiego już od wielu lat odradza się, w odmienionej lecz nadal banderowskiej szacie, skrajny
nacjonalizm. Nie głaszczą także Polaków, ani na Litwie, ani na Białorusi.
Patrząc na to trudno uwierzyć, że żyjemy już w XXI wieku – stuleciu, jak nam się wmawia, wszelakich
standardów – i że przez tyle minionych lat władze polskie niczego nie robiły dla poprawienia polskiego losu na
ziemiach odłączonych od naszej Ojczyzny. Pilnie musimy obserwować, czy ci, których wybraliśmy, działają szczerze
dla dobra polskiego losu!
Jan Szałowski
Oświadczenie Klubu imienia Romana Dmowskiego w sprawie zajść w dniu 2016.09.25 w Łodzi
W imieniu Klubu imienia Romana Dmowskiego, organizatora niedzielnej manifestacji "Łódź za życiem ­ przeciw
aborcji" wyrażamy sprzeciw wobec zaniechań policji oraz władz miasta w zakresie zabezpieczenia manifestacji w
dniu 2016.09.25, w czasie której doszło do aktów fizycznej agresji ze strony uczestników demonstracji
zorganizowanej przez Partię Razem. Uszkodzone została nasze urządzenie nagłaśniające, byliśmy znieważani
słownie ... Na miejscu nie było jakiejkolwiek ochrony policyjnej, chociaż przy innych demonstracjach narodowców
zwykle jest niebiesko od policyjnych "kogutów".
W związku zadajemy publicznie pytania:
­ z jakiego powodu nie zapewniono ochrony policyjnej zgromadzenia, dopuszczając do zaistnienia złamania
prawa przez manifestantów Partii Razem?
­ dlaczego wobec napaści na nasze zgromadzenie demonstracja Partii Razem nie została rozwiązana, pomimo
że jej uczestnicy dopuścili się złamania prawa?
Oczekujemy wyciągnięcia konsekwencji personalnych wobec winnych zaniechań, jakich dopuściła się policja
oraz Urząd Miasta Łodzi.
Nie sposób nie zauważyć, że łodzianie mieli okazję zobaczyć (w publicznie dostępnych relacjach wideo można
zobaczyć moment uszkodzenia naszego nagłośnienia przez demonstrantów Partii Razem) jak wygląda lekcja
"tolerancji" w wykonaniu lewicy: obowiązuje tak długo, dopóki służy celom politycznym lewicy i w żadnym przypadku
nie obowiązuje w odniesieniu do innych opcji politycznych. Poza tą granicą lewica stosuje przemoc w odniesieniu do
przeciwników politycznych, czego dzisiaj doświadczyliśmy. Dzisiejsze wydarzenia dedykujemy stowarzyszeniu "Nigdy
Więcej" i podobnym organizacjom, zajmującym się zawodowym krzewieniem "tolerancji".
Jan Waliszewski ­ Klub imienia Romana Dmowskiego, Ruch Narodowy
Kamil Klimczak ­ Klub imienia Romana Dmowskiego, Ruch Narodowy
Łódź, dnia 2016.09.29.
Chrobry Szlak, numer 7/2016(8) ­ wrzesień 2016 roku
Strona 6
Wydarzenia
10 września w łódzkim biurze poselskim europosła Michała Marusika odbyło się spotkanie
poświęcone bilansowi członkostwa Polski w Unii Europejskiej, zorganizowane przez Kongres Nowej
Prawicy i Klub imienia Romana Dmowskiego. Prelegentem był Tomasz Cukiernik, publicysta
"Najwyższego Czasu" i autor książki "Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa".
15 września w łódzkim biurze poselskim Michała Marusika odbyło się spotkanie z dr. Mariuszem
Pateyem, dyrektorem Instytutu im. Romana Rybarskiego. Tematem spotkania był wpływ
ubezpieczeń społecznych na model rodziny.
21 września w Łodzi odbyły się obchody przypadającej dzień wcześniej 74. rocznicy
powstania Narodowych Sił Zbrojnych. W kościele p.w. Świętego Jerzego w Łodzi odbyła się
Msza św., a następnie uczestnicy obchodów złożyli kwiaty pod tablicą kpt. NSZ Jana Morawca,
zamordowanego przez UB w 1948 roku.
Chrobry Szlak, numer 7/2016(8) ­ wrzesień 2016 roku
Strona 7
W niedzielę 25 września odbyła się pikieta "Łódź dla życiem ­ nie dla aborcji", zorganizowana
przez Klub imienia Romana Dmowskiego. Kilkadziesiąt osób stanęło naprzeciw manifestacji
proaborcyjnej zorganizowanej przez Partię Razem na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi.
29 września Duszpasterstwo Akademickie "Piątka" razem z Fundacją Pro­Prawo do Życia i
Katolickim Stowarzyszeniem „Civitas Christiana” zorganizowała spotkanie z Salome Irene van der
Wende – kobietą, która kiedyś została zgwałcona i dokonała aborcji, a która dziś broni prawa dzieci
do życia.
Chrobry Szlak, numer 7/2016(8) ­ wrzesień 2016 roku
Strona 8
Zaproszenia
6 października o godz. 17:30 w Zgierzu przy ul. Rembowskiego 1 odbędzie się spotkanie z prof.
Jerzym Robertem Nowakiem na temat "Przyczyny żydowskiego antypolonizmu". Organizator: Klub
imienia Romana Dmowskiego.
10 października o godz. 18:30 w sali przy kościele pw. św. Elżbiety i bł. Anastazego Pankiewicza
(ul. Pankiewicza 15) w Łodzi na zaproszenie Klubu imienia Romana Dmowskiego wykład nt. polskiej
polityki wschodniej wygłosi Adam Śmiech, publicysta "Myśli Polskiej".
20 października o godz. 18:30 w sali przy kościele pw. św. Elżbiety i bł. Anastazego Pankiewicza
(ul. Pankiewicza 15) w Łodzi odbędzie się spotkanie z dr. Błażejem Kmieciakiem, socjologiem prawa,
pedagogiem specjalnym oraz bioetykiem. Zaprasza: Klub imienia Romana Dmowskiego.
Zachęcamy do przekazywania informacji o interesujących wydarzeniach w postaci
relacji tekstowych i fotograficznych oraz zapowiedzi nadchodzących wydarzeń.
Nadeslane materiały nie mogą naruszać cudzych praw autorskich. Przekazanie
materiału jest równoznaczne ze zgodą autora na wykorzystanie przez redakcję.
Chrobry Szlak, numer 7/2016(8) ­ wrzesień 2016 roku
Strona 9
Zawartość czasopisma "Chrobry Szlak" chroniona jest prawem autorskim.
Jakiekolwiek przedruki materiałów zawartych w czasopiśmie dozwolone są wyłącznie za
zgodą redakcji.
Redakcja wyraża zgodę na nieodpłatne rozpowszechnianie zawartości pisma w postaci
pliku PDF, udostępnianego na stronie internetowej chrobryszlak.pl
Chrobry Szlak
Pismo społeczno­polityczne narodowców
Zespół redakcyjny:
Jan Waliszewski
Kamil Klimczak
Jan Szałowski
Kontakt: [email protected]
Chrobry Szlak, numer 7/2016(8) ­ wrzesień 2016 roku
Strona 1 0