Planeta ludzi o pustym sercu Przed telewizorem
Transkrypt
Planeta ludzi o pustym sercu Przed telewizorem
Planeta ludzi o pustym sercu Przed telewizorem na stołku siedział człowiek, który z wytężoną uwagą wpatrywał się w ekran. Mały Książę podszedł bliżej. Człowiek ów oglądał siebie samego przemawiającego z wielką swadą i uniesieniem. – Mogę ci przeszkodzić? – Teraz nie – opowiedział mężczyzna, nawet się nie odwracając. – Nie widzisz, że muszę oglądać najważniejsze sprawy na świecie? – To przecież ty sam. To takie istotne? – A może być coś ciekawszego i ważniejszego niż ja sam? Powiedz? Na kilka długich minut zapadło milczenie. – Masz przyjaciela? – zapytał Mały Książę. – Ja? Po co? Nigdy nie odczuwałem potrzeby posiadania przyjaciela w sensie, o jakim ty pewnie myślisz, ale wiem na ten temat niemało, ponieważ jestem... jestem... doskonały. – Jak narcyz? – Niektórzy tak o mnie mówią, lecz to nie ma żadanego znaczenia. Nie rozumieją mojej doskonałości. Tylko on ją zna – i wskazał palcem na telewizor. – Czy chciałbyś zachwycić się mną jeszcze bardziej? – Może już pójdę – odparł czym prędzej Mały Książę, bo wcale, ale to wcale nie miał ochoty zostawać z tym człowiekiem. – W takim razie nie przeszkadzaj! Czy myślisz, że przyjaźń jest wszystkim potrzebna? Że nie można bez niej żyć? Mylisz się – nieznajomy prawie krzyczał – są inne, dużo bardziej interesujące rzeczy. – Jakie na przykład? – Władza, pieniądze, popularność. Albo niezmącone poczucie własnej doskonałości. Na przyjaźń nie ma czasu. Ja, powiem ci to w zaufaniu – tu ściszył konfidencjonalnie głos – wystarczam sam sobie. – I nie czujesz się samotny? – We własnym towarzystwie? – roześmiał się głośno. – Nigdy. Cieszysz się, że miałeś okazję mnie poznać? Wierz mi, mój mały, nie każdy ma ten zaszczyt. – Nie wiem. Ja szukam przyjaźni, bo myślałem, że przyjaźń jest bardzo ważna dla wszystkich ludzi. Już pójdę. – Tak, idź już. Nie wiem, do czego mógłbyś mi się przydać. Planeta psychologa raz jeszcze – Mogę jeszcze zabrać ci chwilę? – zapytał Mały Książę. – Naturalnie. – Czy przyjaźń może się obyć bez konfliktów? Kłóciłeś się kiedyś z przyjacielem? – Tam gdzie nie ma konfliktów, panuje entropia i śmierć, i nic się nie dzieje. Umiarkowana liczba konfliktów nie jest zła. Dowodzi tego, że relacja jest żywa i że ludzie umieją sobie radzić z problemami. – A co czuje się, powiedz szczerze, kiedy przyjaciel zawodzi? – Z jednej strony odczuwamy coś, co nazywamy dysonansem poznawczym, ponieważ przyjaźń, w praktyce okazała się całkiem inna, niż ją sobie wyobrażaliśmy. Z drugiej, przeżywamy rozczarowanie i żal, a uczucia te dotyczą osoby naszego partnera. – Czy każda, nawet najtrwalsza przyjaźń przechodzi takie próby? – Plutarch, grecki mędrzec, zauważył, że najlepszą wagą do mierzenia przyjaźni jest nieszczęście. Mogą to być też sprawy drobniejsze, niemniej istotne z subiektywnego punktu widzenia. Oto może się okazać, że ktoś, kogo uważaliśmy za przyjaciela, nie ma dla nas czasu wtedy, kiedy go bardzo potrzebujemy albo nie wykazał dostatecznej odwagi cywilnej, by bronić publicznie naszego dobrego imienia. Mały Książę się zamyślił. Milczał. – Uczuciem – mówił dalej psycholog – które równie poważnie może zaszkodzić przyjaźni jest zazdrość. – Nigdy nie byłem zazdrosny – przerwał mu Mały Książę. – Ta sytuacja ma miejsce wówczas, kiedy jeden przyjaciel jest zazdrosny i zawistny o dokonania czy pozycję drugiego. Czasem też o jego kontakty z innymi ludźmi. I jest tylko kwestią czasu, kiedy taki układ się rozpadnie, choć nie zawsze musi to mieć przebieg tak dramatyczny jak w przypadku Kaina i Abla. Bo zazdrość jest chęcią zawłaszczania życia drugiego człowieka i zazwyczaj dąży do tego, aby umniejszyć to, co ów robi. – Hm... to jakby patrzeć na bliską osobę przez odwróconą lunetę... – Rzeczywiście. Zresztą, obok zazdrości znaleźć możemy próżność, a nawet i narcyzm... – Byłem na takiej planecie, pamiętam... – Narcyzm wyklucza relacje przyjaźni. Podobnie nie można nawiązać jej z psychopatą. Żeby się przyjaźnić, trzeba otworzyć się na drugiego człowieka i wykazać empatię, co dla narcyza i psychopaty jest niemożliwe. – Chodzi ci o to, że oni nic nie czują i nie wiedzą, nie chcą wiedzieć, co myślą i czują inni, o ile nie jest im to do czegoś potrzebne? – Istotnie. Wykorzystują swoją wiedzę o ludziach do manipulowania nimi. – A o co kłócą się przyjaciele? – Częstą przyczyną konfliktów pomiędzy przyjaciółmi jest niezrozumienie lub brak tolerancji dla nowych celów życiowych. – Jak choćby tego, że przyjaciel pragnie na przykład podróży... albo przyjaciela? – cicho zapytał Mały Książę. – Na przykład... – Coś chciałem dodać – odezwał się niespodziewanie PC i wyświetlił taki tekst: powody między przyjaciółmi nieporozumień Bycie zazdrosnym lub krytycznym wobec innych związków partnera [57%] oraz omawianie z innymi powierzonych sekretów [56%]. W następnej kolejności przyjaźń niszczy: brak dobrowolnej pomocy w chwili potrzeby [44%]; niewiara lub brak zaufania do siebie nawzajem [44%]; publiczna krytyka wobec siebie [44%]; brak pozytywnych uwag pod swoim adresem [42%]; niezastępowanie w razie nieobecności [39%]; brak tolerancji wobec pozostałych przyjaciół [38%]; nieokazywanie emocjonalnego wsparcia [37%]; dokuczanie [30%]. – Rozumiem, że to pułapki, o których trzeba pamiętać – powiedział Mały Książę. – Tak, gdyby nie to, że przyjaźń traci dziś na znaczeniu – mentorskim tonem odparł PC. – W 2006 roku w badaniach przeprowadzonych przez CBOS jedynie 2% pytanych osób odpowiedziało, że najcenniejsza jest dla nich przyjaźń, co ostatecznie przyjaźni dało odległe 11 miejsce. Powody tego stanu? Brak czasu, kariera, czubek własnego nosa albo egoizm we dwoje, czyli, jak mówią złośliwi, ucieczka w rodzinę. Potwierdzają to niedawne badania, jakie przeprowadzono w Ameryce. Otóż wykazano, że obecnie Amerykanin może poważnie porozmawiać tylko z dwiema osobami, gdy jeszcze nie tak dawno mógł liczyć na trzy osoby. Zdumiewa jednak fakt, gdy uświadomimy sobie, że aż 25% Amerykanów nie miało nikogo, z kim mogli szczerze porozmawiać. W Polsce odsetek ten na razie jest jeszcze mniejszy i wynosi 16%. – Nie rozumiem. Jak można nie mieć, o czym rozmawiać? – dziwił się Mały Książę. – Jest tak wiele ciekawych rzeczy. – To prawda – smutno uśmiechnął się psycholog. – Stajemy się samotni, nieszczęśliwi, a mimo to nie potrafimy znaleźć przyjaciela. Co więcej, nie jest to problem nowy, już kiedyś Mickiewicz napominał: „Umiej być przyjacielem, znajdziesz przyjaciela”. Zaś współczesny nam Zygmunt Bauman powiada, że prawdziwe życie to nie fast food, a sztuka życia. Przyjaźń, jak wszystko na tym świecie, nie jest wieczna. Rodzi się, żyje i umiera. O przyjaźń trzeba dbać, jak o piękną i delikatną roślinę: wystawiać na słońce, podlewać, odżywiać, chronić przed niepogodą. – Dbać jak o różę? – Tak, ale sposób pielęgnacji każdej przyjaźni bywa zwykle nieco inny. Poza tym bardzo źle przyjaźni robi interesowność, czyli używanie przyjaciela tylko w celach merkantylnych. Przecież przyjaźń nie oznacza trampoliny do robienia kariery ani polisy ubezpieczeniowej na wypadek kłopotów. Co więcej, nierzadko dzieje się i tak, jak mówi Horacy: „Rozbiegają się przyjaciele, osuszywszy do dna beczki”. Tak... – na chwilę psycholog umilkł – brak powodzenia życiowego u jednego z partnerów – dodał zupełnie cicho – ochłodził już niejedną gorącą przyjaźń... – Tak musi być zawsze? – Nie, niemniej często przyjaźń kończy się z powodu zmiany warunków życia: wyjazdu na studia czy zawarcia małżeństwa. Ciekawe, czy wiesz, że mężowie zwyczajnie nie znoszą koleżanek żony z okresu panieństwa, a żony dawnych kolegów swych mężów? Na długo przed badaniami wybitnego psychologa społecznego, jakim był Michael Argyle, nasz wieszcz wykazał, że, ogólnie rzecz biorąc, wspólna aktywność jest prawdziwą solą przyjaźni. Przyjaciele spotykają się, aby się razem bawić, dzielić wspólne zainteresowania i – oczywiście! – rozmawiać. – Zupełnie jak ja z tobą. – Tak. Opowiem ci jeszcze o czymś, co zdarzyło się dwóm przyjaciołom. Przyjaźń męska często bywa, jak to mówią, szorstka, a jej początki nader trudne. Kiedyś Clive Staples Lewis zanotował w swym dzienniku: „Jest gładkim, bladym, wygadanym facecikiem. [...] Nieszkodliwy, ale przydałoby mu się kilka szturchańców”. Aż trudno uwierzyć, że tak pisał Lewis o Tolkienie, swoim późniejszym wielkim przyjacielu! Gdyby nie ich przyjaźń, jest wielce wątpliwe, czy mielibyśmy okazję śledzić przygody Froda. Autor cyklu Władca Pierścieni wyznał bowiem: „Tylko dzięki niemu [tj. Lewisowi – przyp. aut.] doszedłem do wniosku, iż moja pisanina może być czymś więcej niż hobby”. – Hm... To daje do myślenia – powiedział Mały Książę i oddalił się z wolna.