recenzja tomiku Katarzyny - Miejska Biblioteka Publiczna w Białej

Transkrypt

recenzja tomiku Katarzyny - Miejska Biblioteka Publiczna w Białej
R O C Z N I K
TOM XXI
B I A L S K O P O D L A S K I
ROK 2013
Katarzyna Sawczuk, Czas rzucania kamieni. Miejska Biblioteka
Publiczna, Towarzystwo Miłośników Podlasia. Biała Podlaska
2011, ss. 72, il.
JuŜ sam tytuł debiutanckiego tomiku poezji
Katarzyny Sawczuk, zaczerpnięty z Księgi
Koheleta (3, 8), daje czytelnikowi duŜo do
zastanowienia. Czym bowiem są kamienie?
Pytanie, wydawać by się mogło banalne, wymaga wyczerpującej i alegorycznej odpowiedzi. MoŜna odpowiedzieć, iŜ wystarczy wybrać
się nad brzeg rzeki, wziąć jeden z nich i puścić
„kaczkę”. Jednak aby to się udało, wiadomo, iŜ
musimy szczegółowo przyjrzeć się im, aby
wybrać ten najodpowiedniejszy, w tym przypadku – najbardziej płaski. Jak zauwaŜy kaŜdy
wytrawny geolog, kamienie są róŜnorodne –
róŜnej wielkości, cięŜaru, koloru; moŜemy je
więc podzielić na mniej i bardziej szlachetne.
W Piśmie Świętym, z którego Autorka czerpie w tomiku wiele swych inspiracji, kamieniem nazywany jest Apostoł Piotr przez Jezusa Chrystusa, lecz
nie tyle on sam z siebie jest tym kamieniem, lecz uczyniła go nim wiara
w Syna BoŜego (Mt 16, 18). KaŜdy człowiek wierzący jest zatem kamieniem,
a właściwie fundamentem budowli, Kościoła, zgromadzenia zjednoczonych
ludzi, królestwa Chrystusa, którego, jak On sam obiecuje, „bramy piekielne
nie przemogą”. Co więcej, sam Bogoczłowiek jest nazywany fundamentem
(1 Kor 3, 11), Ŝywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale
kamieniem węgielnym, wybranym i drogocennym, a kto w niego wierzy, nie
zostanie zawiedziony (1 P 2, 4-6). MoŜemy zatem powiedzieć, iŜ kaŜdy z nas
jest kamieniem, rzuconym na wody rzeki Ŝycia na ziemi, w której moŜemy
utonąć bądź jak najdłuŜej utrzymać się na powierzchni. Słowo BoŜe, Chrystus, jest jednym z tych kamieni, najszlachetniejszym, zawsze utrzymującym
się na powierzchni wody, na którym pozostałe mogą się oprzeć dzięki wierze,
aby nie utonąć. Tak jak tonący Piotr chwycił rękę chodzącego po wodzie Syna Człowieczego.
Autorka przedstawia ów rejs na falach rzeki Ŝycia, dzieląc swój tomik na
trzy rozdziały. Właściwie są to trzy aspekty Ŝycia człowieka, wynikające
150
Recenzje
z siebie nawzajem: „...przeciw Bogu”, „...przeciw bliźniemu”, „..przeciw
sobie”. Oto człowiek pragnie Ŝyć dla samego siebie, uznaje, iŜ nie potrzebuje
Boga i występuje przeciwko niemu, próbując owocu z niewłaściwego drzewa.
W konsekwencji staje przeciwko drugiemu człowiekowi, gdyŜ chce być samowystarczalny. Tak teŜ sam skazuje siebie na samotność, w której okazuje
się, Ŝe pragnąc wszystkiego dla samego siebie i walcząc z innymi, de facto
walczył przeciwko samemu sobie i na własną zgubę.
Wiersz „taniec siedmiu zasłon” ukazuje tragizm i dno upadłego człowieka,
dla którego przestała się juŜ liczyć kaŜda świętość. Tak jak w momencie
śmierci Ucieleśnionego na krzyŜu, zasłona świątyni „z bólu rozdziera swą
szatę”, tak i tu, w momencie śmierci Jana, „największego zrodzonego z niewiasty”, rozdziera się siedem zasłon, siedem bolesnych ran, ukazujących zatarcie się wszelkich granic moralności. Salome rozpoczyna upojny i namiętny
taniec przy kolumnie, która dołącza się do (I.) zasłony i pęka z Ŝalu, Herod
zaś upada po raz pierwszy i ulega poŜądaniu, obiecując jej wszystko (II.);
upada po raz drugi obiecując jej dosłownie wszystko w zamian za ciągłość
rozkosznego tańca (III.); bezwstydna Salome Ŝąda głowy świętego, któremu
nie jest godna całować nawet stóp (IV.); „biada”, trzeci i ostateczny upadek
Heroda, który wypełnia głupią przysięgę i kaŜe ściąć świętego męŜa (V.);
Salome z kpiną całuje martwe i milczące usta Jana, jedynego męŜczyzny,
którego nie mogła mieć za Ŝycia i który juŜ się przed nią nie obroni (VI.);
wreszcie sama Salome rozrywa ostatnią (VII.) zasłonę, która okrywała jej
gorące, ponętne ciało. Odsłania przed wszystkimi i przed okrwawioną głową
Jana własną nagość i udaje, iŜ swymi pulsującymi piersiami wzbudza poŜądanie w męŜczyźnie, który tak naprawdę juŜ jest w zupełnie innej, lepszej, Boskiej rzeczywistości. To, co czuje, przewyŜsza niewyobraŜalnie największą
rozkosz, jaką kiedykolwiek mogła w nim rozbudzić „królowa poŜądania”,
której namiętne wdzięki i tak przeminą. MoŜna zamknąć usta człowiekowi
BoŜemu, ale, jak mówi Syn Człowieczy, „jeśli ci umilkną, kamienie wołać
będą!” (Łk 19, 40), kolumny pękać a zasłony rozdzierać się na dwoje.
Motyw kobiecych piersi pojawia się ponownie w kolejnej liryce o św. Marii
Egipcjance, która w swej młodości pragnie dzięki tym dwóm swym wdziękom zdobyć cały świat. JakŜe trafnie ukazuje to ubogie relacje damskomęskie, szczególnie obecne współcześnie. MęŜczyźni nie widzą w kobietach
niczego poza jej piersiami, a z kolei niejednokrotnie samym kobietom nie
zaleŜy na niczym więcej niŜ na obnaŜaniu ich przed męŜczyznami. Związki
opierają się często jedynie na miłości cielesnej, są krótkotrwałe i przemijają,
tak jak przemija samo ciało. Maria zrozumiała to w momencie, gdy nie mogła
przekroczyć progu świątyni – iŜ jej piersi nie mogą zdobyć tego jednego miejsca na świecie, piękne, bujne „piersi które nie skusiły Boga”. Po czterdziestu
latach na pustyni „Maria ma zeschnięte piersi i pewność Ŝe jutro nie będzie
juŜ świata”. Nie będzie juŜ tego świata, gdyŜ nastanie nowy świat, nowe nie-
Recenzje
151
bo i nowa ziemia, nowe piersi, które nasycą swym Boskim pokarmem wiecznego Ŝycia wszystko we wszystkim.
W „pocztówce z Grecji” widzimy kolejny przykład rozbieŜnych celów
w dąŜeniach ludzkich – Pawła, który dąŜy do celów Boskich, wiecznych, oraz
Marii, która dąŜy do celów rozpustnych i przemijających; „to fotomontaŜ
Paweł nie patrzy w oczy Marii”, gdyŜ on jest w zupełnie innej rzeczywistości,
niŜ ona. Jednak, podobnie jak Salome próbowała uczynić z głową Jana, tak
i tu tworzona jest „na potrzebę widza” fałszywa rzeczywistość i fałszywy
obraz miłości.
W wierszu „mojŜeszowym” Autorka stwierdza, iŜ „poŜądanie to największy grzech jaki moŜna popełnić wobec drugiego człowieka”. Choć praktycznie rzecz biorąc największą zbrodnią jaką moŜna popełnić wobec bliźniego
jest odebranie mu Ŝycia, to poŜądanie jest tego początkiem. Albowiem Syn
BoŜy powiedział: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić
u szyi i utopić w głębi morza” (Mt 18, 6). Właściwie jedynym grzechem MojŜesza było zwątpienie w to, iŜ Bóg jest w stanie dokonać tych wszystkich
cudów, których dokonał poprzez niego. Dlatego teŜ nie dane mu było wejść
do Ziemi Obiecanej. Mógł jedynie z daleka ujrzeć ją i „piękne niebo tej nocy”
odbijające się w wodach Jordanu.
„WęŜe [...] wariują z tęsknoty za Edenem” – węŜe, namiętności, które
targają człowiekiem i chcą nim rządzić na kaŜdym kroku; „wchodzą wszędzie” i jakŜe cięŜko nad nimi zapanować. Patrząc na nie moŜna wątpić, czy
rzeczywiście „wszystko, co [Bóg] uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1, 31)?
Jednak stworzył nawet węŜa, który stał się przyczyną grzechu, choć nie stworzył go pełzającego po ziemi, lecz mającego ręce, nogi i skrzydła – czego
obrazem są dziś wszelkiego rodzaju smoki w bajkach i legendach. Sam jednak
przyczynił się do własnego upadku, a my mamy nad nim przewagę, gdyŜ nie
musimy wić się po ziemi i zawsze moŜemy próbować go uwięzić, choć często
wydaje się to niemoŜliwe. Zawsze warto próbować, gdyŜ są jednak ludzie, dla
których niemoŜliwe staje się moŜliwe.
Wiersz „artysta” Autorka poświęca nieodŜałowanej pamięci pisarzowi
ikon, BoŜemu człowiekowi, Jerzemu Nowosielskiemu, zaś „psalm 1938
i 1947” pamięci tragicznych wydarzeń, które dotknęły mieszkańców terenów
nad Bugiem, Podlasia i dzisiejszej południowo-wschodniej Polski. Autorka
w doskonały sposób dokonuje parafrazy biblijnego, pokutnego psalmu 136,
która dokładnie oddaje smutek tragicznych chwil burzenia cerkwi i akcji
„Wisła”. Ten wiersz powinien stać się hymnem tych ziem, którego wyuczą się
na pamięć dzieci i wnuki ich mieszkańców jak i samej Autorki. W podobnym,
smutnym tonie brzmią „hebrajskie dzieci”, napisane w Niedzielę Palmową,
w którym autorka zadaje pytanie retoryczne bez znaku zapytania: „a kto dzisiaj zawoła hosanna”. Moim zdaniem to pytanie moŜna teŜ postawić w taki
152
Recenzje
sposób: kto dziś z nas, chrześcijan, obchodzących co roku te same święta,
prawdziwie cieszy się z przyjścia na świat Chrystusa i Jego zwycięstwa nad
śmiercią? Czy nie jesteśmy jak śydzi, „hebrajskie dzieci”, które Ŝyją w sposób mechaniczny jedynie literą prawa a nie duchem? W kaŜdym bądź razie
jest to temat przeznaczony na refleksję w innym miejscu.
Autorka prosi Boga o to, aby nie pozwolił jej się sprzedać, gdyŜ „wszyscy
artyści to prostytutki”. Wydaje mi się, Ŝe człowiek, którego moŜemy nazwać
prawdziwym artystą nigdy nie będzie tworzył swoich dzieł dla pieniędzy,
bogactwa, czy sławy, ale zawsze będzie to robił przede wszystkim dla samej
idei tworzenia, dla artyzmu, pasji, którą od zawsze przejawiał. Jeśli bowiem
„sprzeda się”, to wówczas bogactwo zajmie jego uwagę, włoŜy mniej serca do
tej sztuki i jakość jego dzieł momentalnie się obniŜy. W konsekwencji przestanie być tym prawdziwym artystą, za jakiego był wcześniej uwaŜany. Stanie
się rzeczywiście „prostytutką”, czego absolutnie nie Ŝyczę szanownej Autorce, a wręcz przeciwnie – chętnie wesprę ją w jej modlitwie do Boga. Albowiem istotnie „lepiej jest dwóm niŜ jednemu [...]. Bo gdy upadną, jeden podniesie drugiego” (Koh 4, 9-10).
Kolejną część tomiku „...przeciw bliźniemu” symbolizuje obraz owocu, na
którym pojawiają się dwie, odwrócone od siebie twarze. Tutaj zaczyna się juŜ
twórczość o ludziach, skierowana do ludzi, a właściwie do jednej osoby –
męŜczyzny. To męŜczyzna jest tym, który staje „przeciw bliźniemu”, czyli
przeciw kobiecie, której gorących uczuć nie chce odwzajemnić. Poprzez
„remizę”, w której „rządzą nami Ŝądze”, „pieprzenie”, „sceny łóŜkowe”,
„5 minut” i „efekt Pigmaliona” Autorka przedstawia wyobraŜenia i oczekiwania miłosno-erotyczne wobec ukochanego, który jest poŜądany. „Ruch (na
schodach)” opisuje ludzi, których nie moŜna jednoznacznie zdefiniować.
„Człowiek chce mieć człowieka”, a jednak „są ludzie samotni z wyboru”.
Bardzo ciekawie jest tu opisany pierwszy impuls zakochania kobiety w męŜczyźnie i oczekiwanie na odwzajemnienie tego uczucia. Jednak nie zostaje
ono do końca odwzajemnione, jeŜeli „ukochany” nie oferuje kobiecie niczego
więcej poza „pieprzniczką na nocnym stoliku”. Pojawia się frustracja, „wahadełko” uczucia lub jego braku, wulgaryzmy (których osobiście jestem przeciwnikiem w kaŜdej poezji) włoŜone w usta człowieka, który jednak okazuje
się nie być „tym” człowiekiem. Mimo wszystko w „elegii” niewiasta wyznaje: „zabroniłeś mi o sobie myśleć ale ja nie przestanę” wciąŜ podtrzymując
płomień uczucia w swym sercu. „Sceny łóŜkowe” jednak niewiele zmieniają
tę sytuację, gdyŜ kobieta mówi mu: „nie jesteś nim”. Na uwagę zasługuje
„danaida”, zainspirowana mitem greckim o pięćdziesięciu córkach króla Danaosa, które w noc poślubną zabijają własnych męŜów, co kobieta odnosi do
własnego męŜczyzny: „zabiła cię zanim jej dotknąłeś”. Istotnie, kobieta ma
juŜ dość i Ŝegna się w „od nas” z uczuciem do męŜczyzny. Wybiera się w
podróŜ pociągiem, gdzie przynajmniej jest „miło popatrzeć na ludzi szczęśli-
Recenzje
153
wych tak innych”, kiedy jej samej nie jest dane tego szczęścia zaznać.
W „trzech sekundach” Autorka opisuje sytuację męŜczyzny, który „z tęsknoty
pisze przeszłość w teraźniejszości”, Ŝałuje, iŜ nie docenił miłości kobiety,
która pragnęła jedynie kochać i być kochaną. Oboje jednak znajdują dla siebie
w pewien sposób własne „5 minut”. W „efekcie Pigmaliona” kobieta stwierdza, iŜ „to jest nasze marzenie bo nie jesteśmy grzechoodporni bo kaŜdy pragnie miłości albo chociaŜ przywiązania”. Niewątpliwie, choć samo pragnienie
miłości czy teŜ przywiązania nie jest grzechem, lecz czymś zupełnie dla
człowieka naturalnym – nieustanną chęcią do powrotu do jego właściwego
stanu, do zjednoczenia „wszystkiego we wszystkim”. Autorka wciąŜ zatem
śpiewa najpiękniejszą Pieśń nad pieśniami: „szukać będę ukochanego mej
duszy” (3, 2) i nie przestaje, gdyŜ dobrze wie, Ŝe ten „kto szuka, znajduje”
(Mt 7, 8).
Część trzecią i ostatnią tomiku, „...przeciw sobie” opisuje obrazowo przecięty na pół owoc z tymi samymi dwiema przeciwstawnymi twarzami, jak
w obrazku w części drugiej. Człowiekiem rządzą dylematy. Pragnie dla siebie
wiele, jednak niestety wiele robi przeciwko samemu sobie. „śycie jest jak
rozkład jazdy autobusów zmienia się raz na jakiś czas” – według mnie ten
tekst powinien przejść do historii i powszechnego uŜycia, gdyŜ z powodzeniem dorównuje słynnym słowom filmowego Forresta Gumpa porównujących
Ŝycie do pudełka czekoladek. Autorka pisze, iŜ „tak bardzo chce być ideałem”. W istocie, człowiek doskonali się na własnych błędach, umiejąc przyjąć czyjąś konstruktywną krytykę i słuchając innych z pokorą i uwagą. Mimo
iŜ często krytykują nas ludzie z „brudnymi stopami”, ludzie, którym do ideału
brakuje wiele, zawsze naleŜy pamiętać, Ŝe jedynie mając samemu w miarę
czyste stopy, moŜna brać się za mycie czyichś stóp. Niewątpliwie, praca nad
sobą wymaga duŜo uwagi na kaŜdym kroku Ŝycia. Największą władzę na
świecie posiada ten, który umie panować nad samym sobą.
W kolejnych wierszach Autorka pisze o związku miłosnym i wewnętrznym rozdarciu jakiego w duszy dokonuje. „Kompot wiśniowy” stanowi metaforę słodyczy pięknego związku, który niestety jest ulotny i po którym zostają
jedynie „pestki wspomnień”. Przeciwstawny związek opisuje „kamień”, gdzie
kobieta stanowi fundament związku, na którym męŜczyzna stawia „kościół
swego ciała” (dosłownie i w przenośni). Związek oparty na solidnym fundamencie, nie na zakochaniu, zauroczeniu, poŜądaniu, namiętności lecz prawdziwej i zdolnej do poświęceń miłości potrafi przetrwać największe fale
i sztormy na często burzliwej rzece Ŝycia. Autorka porównuje ukochanego do
boga deistów, który „stworzył” w Ŝyciu kobiety tyle doznań i myśli, które
wciąŜ funkcjonują w jej świadomości, ale juŜ nie ingeruje w nie i nie utrzymuje kontaktu. Ukochany wciąŜ jest częścią jej podświadomości, a ona nie
potrafi tego zmienić... więc tego nie zmienia. Tutaj zaczyna się erotyczna
wyobraźnia, którą pobudza w kobiecie gorące powietrze suszarki do włosów
154
Recenzje
i muzyka ze wspomnień usłyszana w intymnej przymierzalni. W „przemawiam” Autorka ciekawie porównuje Ŝyciowe dylematy do kwiatów „nawoŜonych podsuszonym cudzym szczęściem”. „Replay”, podobnie jak „bóg deistów”, odnosi się do tej części podświadomości kobiety, która wciąŜ nie pozwala jej zapomnieć o ukochanym męŜczyźnie. „Scarlett” to kobieta, która
mówi, iŜ odcięła się juŜ zupełnie od przeszłości przyjmując śluby zakonne,
ale i tak w głowie pozostaje chęć myśli o ukochanym przed snem.
„Zamknij mnie” – tu Autorka przyznaje, iŜ to samotność jest przyczyną
pisania wierszy, przelania na papier tych wszystkich myśli i stanu ducha, jaki
ją ogarnia. Jest kobietą kochającą „za bardzo”, która pragnie być „zamknięta”
w miłości ukochanego męŜczyzny. Moim zdaniem, Autorka z pewnością jest
kobietą bardzo kochającą, ale z pewnością nie da się kochać „za bardzo”.
Miłość jest tą jedyną, wyjątkową rzeczą na świecie, której nigdy i nigdzie nie
jest za duŜo. Dlatego, iŜ jest to fundament istnienia i zbawienia świata.
„Kiedy ciało zakocha się w ciele jest cierpienie i nikt tu nie mówi o miłości”. Tutaj Autorka bardzo dobrze opisuje kruchość związków opartych jedynie na przywiązaniu fizycznym. Zakochując się musimy zadawać sobie pytanie: czy zakochujemy się w ciele, czy w ciele i duszy? Jedynie łącząc dwie
dusze w dwóch ciałach „nokturny samotności” nigdy nie będą miały prawa
zabrzmieć. „Zimne palce” – po raz kolejny ukochany męczy świadomość
kobiety, nie pozwalając jej zasnąć. „Paranoje” stanowią według mnie dobry
scenariusz krótkometraŜowego filmu psychodelicznego, w którym ścieŜką
dźwiękową byłby utwór zespołu Pink Floyd, „Careful with that axe Eugene”.
Film na szczęście skończyłby się dobrze, albowiem jedynie „ubezdźwięcznieniem na końcu wiersza”. W wierszu bez tytułu z 2008 roku Autorka ukazuje
swą kobiecą siłę i godność, dając do zrozumienia, Ŝe nie pozwoli się pomiatać
Ŝadnemu męŜczyźnie. Z uczuciami jednak często bywa róŜnie i nie do końca
po naszej myśli, czego odzwierciedleniem są późniejsze przeŜycia i wiersze
Autorki. Na uwagę zasługuje „wizja”, którą mogę zinterpretować jako skutki
dąŜenia ludzi do zbyt szerokiego liberalizmu, który „sterylizuje” prawdziwą
Sztukę, a wszystko, co do tej pory miało najwyŜszą wartość zostaje przewrócone do góry nogami. Wolność jest darem BoŜym, ale choć „wszystko mi
wolno [...], nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu
nie oddam się w niewolę” (1 Kor 6, 12).
„Grzech jest słodki przez czas krótki a gorzki długo” – te mądre słowa
rozumie człowiek, który poznał smak grzechu i jego konsekwencje; rozumie
je równieŜ kobieta przeŜywszy z męŜczyzną słodkie chwile namiętnej przygody, które bez prawdziwej miłości szybko minęły pozostawiając jedynie
gorzki niesmak. „Nibyjaźń vs nibyłość” opisuje konflikt między przyjaźnią
między kobietami a miłością jednej z nich do męŜczyzny. CięŜko jednak
określić, czy ta przyjaźń i ta miłość istotnie są prawdziwe, czy teŜ tylko na
„niby”. Kobieta rezygnuje z „nibyjaźni”, która prawdopodobnie nigdy wiele
155
Recenzje
dla niej nie znaczyła, na rzecz „nibyłości” do męŜczyzny, której przetrwanie
w istocie jest niepewne. „Mięso bez kości” jest komentarzem do fragmentu
wiersza Czesława Miłosza. Istotnie, człowiek nie jest jedynie bezwartościowym kawałkiem mięsa, gdyŜ w kaŜdej sekundzie przeŜywa niewyobraŜalne
uczucia, których nie posiada Ŝadna inna materia na świecie. „Mięsa”, które
ma duszę, nie moŜna tak po prostu zjeść i przetrawić. Świadczą o tym ogromnie burzliwe emocje kolejnego wiersza „samotność”, w którym to samotność
próbuje się zabić na wszelkie moŜliwe sposoby. Jest to w istocie stan nienaturalny, który pcha człowieka do totalnego szaleństwa. Robinson Crusoe nie
potrafiłby przeŜyć 27 lat odosobnienia na bezludnej wyspie i zachować człowieczeństwa nie mając obok siebie przynajmniej jednego Piętaszka. Człowiek
odnajduje swoje człowieczeństwo tylko i wyłącznie w relacji z innym człowiekiem i w innym człowieku.
Autorka na szczęście ma na kogo liczyć, przynajmniej na siostrzaną duszę
„Aś”, dla której pisze refleksje na temat własnej poezji. „PrzecieŜ nie moŜna
kogoś mieć moŜna tylko marzyć”. Marzenia są jednak po to, aby przemieniać
je w rzeczywistość. Nikt sam nie jest w stanie tego zrobić, gdyŜ potrzebny jest
do tego ktoś drugi, ta druga połówka owocu, który został przecięty na pół. Te
dwie twarze odwrócone od siebie potrzebują zwrócić się ku sobie nawzajem.
Bowiem kamienie raz rzucone, zostaną innym razem zebrane, a łatwiej i przyjemniej jest zbierać je, kiedy leŜą w jednym miejscu. Wszystko ma swój czas,
ale czy ten czas moŜna cofnąć? Czy przecięty na pół owoc moŜna ponownie
złączyć bez podziału i nadgryzienia i powiesić go na drzewie, z którego nigdy
nie powinien być zerwany? Wydaje się, Ŝe Bóg, który jest ponadczasowy, od
wieków tego właśnie pragnie dla człowieka. To Boskie cofnięcie czasu moŜemy chyba nazwać zbawieniem i przebóstwieniem. Wówczas negatywny
człowiek, będący „przeciw”, staje się pozytywnym, Ŝyjąc „...dla siebie”,
„...dla bliźniego” i „...dla Boga”. Wszystko ma więc swój czas – rzucanie
kamieni, ich zbieranie, zatrzymanie i koniec tego czasu równieŜ.
Podsumowując, mogę tylko szczerze stwierdzić, iŜ tomik poezji Katarzyny
jest niesamowitym i pięknym odzwierciedleniem rzeczywistości otaczającego
nas świata, w której upadły człowiek zatracił Ŝycie w miłości i prawidłowe jej
rozumienie. Niestety widzimy to na co dzień i dotyka nas to niejednokrotnie,
w tym równieŜ Autorkę, która miała odwagę, aby swoje doświadczenia
i przemyślenia przelać na papier w najpiękniejszej, najbardziej intymnej
i subtelnej formie – poezji. Jej debiut poetycki przewyŜsza jakiekolwiek oczekiwania i stanowi duŜą nadzieję na przyszłość, zarówno kariery poetyckiej
samej Autorki jak i polskiej poezji. „Wszystko ma swój czas” – korzystajmy
więc z niego mądrze i w jak najlepszy sposób, aby świat stawał się lepszy.
Paweł Gocko