Jeanette Wolf, w: Hermann Kuhn (red.)
Transkrypt
Jeanette Wolf, w: Hermann Kuhn (red.)
Jeanette Wolff, w: Hermann Kuhn (red.): Stutthof. Ein Konzentrationslager vor den Toren Danzigs, © Edition Temmen, Bremen 1995, s. 136-137 (odpis, tłumaczenie: Pracownicy Muzeum Stutthof w Sztutowie) Jeanette Wolff ur. 22 czerwca 1888r. w Bocholt jako Jeanette Cohen numer obozowy J 51566 w obozie Stutthof od 9 sierpnia 1944 do stycznia 1945r. J. Wolff w latach dwudziestych była aktywnym członkiem ruchu socjalistycznego w Zagł biu Ruhry. W nast pstwie wzmagaj cych si prze ladowa w latach trzydziestych wraz z rodzin została deportowana do Rygi. Po pobycie w gettcie w Rydze i obozie w Rydze wraz z córk przesłano j do Gda ska. J. Wolff trafiła do podobozu Korben koło Torunia. Zapanowała zima. Spo ywane zmarzni te ziemniaki, odpadki mi sne, surowe resztki warzyw przyczyniały si do nie ytów oł dka, jelit, dyzenterii. Były to choroby obozowe. Prócz tego cierpiały my z powodu ropnych ran, wyzi bienia, flegmony, anginy, dyfterytu, szkarlatyny. (…) Wszystkich wi niów wysyłano do pracy póki nie wyst piło wycie czenie organizmu b d osłabienie serca. Wtedy wi zie umierał. Zauwa yłam, e w naszym obozie znaczn wi kszo stanowiły W gierki, które do Stutthof przybyły z Auschwitz. Z po ród 1700 kobiet 1500 z nich, to były W gierki. Reszta pochodziła z Czech, Polski, Litwy i tylko 36 z Niemiec. Dlaczego tak mało kobiet z Niemiec? Zasad jaki kierowało si SS, było to by wysyła do Rzeszy do pracy tylko cudzoziemki. Udaremniało to im nawi zywanie kontaktów ze społeczno ci niemieck . Te w gierskie kobiety przybyły z Auschwitz w bardzo złym stanie fizycznym. Wszystkie miały wytatuowane swoje obozowe numery na lewym przedramieniu. Wiele tych, w wi kszo ci pi knych, W gierek utraciło wol ycia. Nie miały potrzeby by si my , jadły odpadki, które znalazły, były zawszone. Niektórych nie dało si ju uratowa . Trwaj ca tygodniami i miesi cami biegunka wyniszczała organizm. Wszy gryzły tak, e całe ciało pokryte było niezliczon ilo ci uk sze . Radziły my wszystkim kobietom noc wymrozi ubrania, które musiały my nosi codziennie i nago spa pod kocem. Wi kszo ci kobiet było jednak za zimno by to zrobi . Wi kszo z nich przybyła do obozu w połowie roku i pochodziła z okolic, gdzie panował cieplejszy klimat. Bardzo wiele z nich postradało rozum, tak, e ka da próba pomocy była daremna. W obozie rodziły si równie dzieci. W wi kszo ci matkami były dziewcz ta i kobiety z W gier, które w Auschwitz, w ła ni wybrane zostały podczas przyjmowania do obozu i zgwałcone przez SS-manów. Mi dzy nimi były tak e czternastolatki. Urodziło si czworo dzieci. Troje z nich zmarło, gdy nie było zdolne do ycia. Jedno pozostało przy yciu. Jednak tak e i to dziecko stało si ofiar egzekucji, której dokonali stra nicy SS kiedy zbli ał si front. (…) Nocami nasłuchiwały my intensywnych odgłosów z frontu. Na razie słyszeli my odgłosy zrzucanych bomb. To była muzyka dla naszych uszu. Przeczuwali my, e zbli a si godzina naszego oswobodzenia. Obóz musi by ewakuowany, wyruszamy do Rzeszy, tak brzmiał rozkaz, który wydał komendant podczas wieczornego apelu. Nast pnego dnia rano wszystkie musiały my wyruszy . Rozdzielono ywno . Wi kszo kobiet zrobiła sobie z papierowych worków albo szmat podr czne torby albo plecaki, w których niosła otrzymany prowiant i rzeczy. SD zabierze samochodami kobiety, które nie mog i i które pozostaj w szpitalu, powiedział komendant. Dziesi ciu stra ników pozostało z tymi kobietami w obozie. Wiedziały my co to oznaczało, bo znały my tych morderców. Ostrzegały my kobiety i mówiły my ka dej po cichu: Powiedzcie, e mo ecie i , chodzi o wasze ycie. Niewiele kobiet udało si przekona do wzi cia udziału w marszu ewakuacyjnym. Z bol cymi sercami pozostawiły my w obozie 183 kobiety i dzieci. 1 Odeszły my, był mróz i nieg. Przeczuwały my jakie b d trudy marszu. Znały my przecie metody SS-manów. Niektóre z nas wiedziały o tajnym rozkazie ze Stutthofu, w którym było napisane: Nale y zadba to, by aden ywy wi zie nie wpadł w r ce wroga. Za Bydgoszcz oddział stra ników praktycznie rozproszył si . Rankiem wyruszyły my w uci liwym marszu w kierunku Koronowa. Stra nicy nie przeszkadzali nam, gdy załadowali my na zarekwirowane samochody i konie, tych, którzy nie mogli ju i . Około siódmej wieczorem przyszli my do wi zienia. Tam dano nam jeszcze ciepł zup i chleb, a urz dnicy, w wi kszo ci Polacy, byli dla nas bardzo mili. Jeden z nich, który wiedział, co si z b dzie z nami działo, opowiedział mojej córce, e nast pnego dnia przyjad SS-mani z Chojnic i maj nas rozstrzela w lesie koło Chojnic. Cał noc siedział z moj córk i jeszcze jednym urz dnikiem i razem zastanawiali si jak mo na uratowa nasze 997 kobiet. O godzinie 5 rano zacz ła si gwałtowna strzelanina, spadło kilka bomb i około 8.47 Rosjanie otworzyli bramy naszego wi zienia. Były my wolne. Około 20 chorych zabrano do miejskiego szpitala, a pozostali znale li schronienie w opuszczonych przez Niemców domach. Moja córka została przyj ta w szpitalu wi ziennym jako felczerka. Zało ono tam obóz dla Niemców i zniemczonych Polaków. W Polsce zostały my do ko ca 1945 roku, cho t skniły my za ojczyzn . Dnia 2 stycznia 1946 roku przybyły my do Berlina. Zaraz zacz łam sporz dza zapisy z tego co prze yłam. J.Wolff po wojnie była członkiem SPD. Brała udział w tworzeniu gminy ydowskiej w Berlinie. Od roku 1952 do 1961 była delegowan w Bundestagu, zmarła w 1976 r. Z: Jeanette Wolff. Mit Bibel und Bebel. Ein Gedenkbuch, herausgegeben von Dr. Hans Lamm unter Mitarbeit von G. David Grossmann und Nora Wlater. Mit einem Vorwort von Herbert Wehner, Bonn/ Bad Godesberg: Verlag Neue Gesellschaft 1981, s.49-67 Zuerst unter dem Titel: Sadismus oder Wahnsinn. Erlebnisse in den deutschen Konzentrationslagern im Osten. Greiz: Breitfeld 1947. 2