Czerwiec 2006 - Pracownicza Demokracja

Transkrypt

Czerwiec 2006 - Pracownicza Demokracja
Pracownicza
Demokracja
Przeciw globalnemu kapitalizmowi i wojnie!
Giertych
musi
odejść!
Czerwiec 2006
Nr 87 (139)
Popierajmy
walczących
pracowników
Pracownicy służby zdrowia
Górnicy będą pod Sejmem 14 czerwca, 2006 r.
Cena: 2 zł
W numerze:
* Poznański Czerwiec 1956 r.
* Nacjonalizacja w Boliwii
* Marek Edelman
przeciwko Giertychowi
* Masakry w Iraku
* Ruchy społeczne
i polityka
Edelman przeciwko
Giertychowi
Rząd grozi lekarzom więzieniem
Pielęgniarki
wkraczają do akcji
Oświadczenie Marka Edelmana (30 maja, 2006 roku)
Marek Edelman przesłał pozdrowienia uczestnikom spotkania na Uniwersytecie
Warszawskim, które miało miejsce 30 maja 2006. Spotkanie zatytułowano: „Quo
vadis szkoło? O nacjonalizmie, wychowaniu i innych sprawach.” Edelman nie mógł
sam uczestniczyć w spotkaniu, ale odczytano jego oświadczenie (spisane w trakcie
rozmowy telefonicznej, a potem przez niego autoryzowane).
Marek Edelman:
“Powołanie Romana Giertycha na stanowisko ministra edukacji uważam za błąd
kolosalny. Rząd oddał oświatę młodzieży w ręce ministra, który jest ekstremalnym
nacjonalistą. To jest kolosalny błąd rządu solidarnościowego, który się porównuje z
ruchami nacjonalistycznymi. „Solidarność” była dla wszystkich.
Uważam, że Roman Giertych powinien być zdymisjonowany. Taki człowiek nie
powinien być ministrem w wolnej Polsce.
Roman Giertych i Młodzież Wszechpolska reprezentują to samo co przedwojenna endecja. Nie będę powtarzał jakie były endecja, ONR, Falanga – szowinistyczne
na granicy faszyzmu. Konsekwencje pozostawienia go na stanowisku ministra
edukacji będą złe, jeżeli będzie kształcić młodzież tylko w - że tak powiem - więź
narodową „Polak-katolik”. Polska jest dla wszystkich obywateli.
Moja rada dla młodych ludzi, którzy chcą się zaangażować w kampanię przeciw
Giertychowi jest oczywista. Trzeba walczyć przeciwko temu co on reprezentuje:
protestować, wychodzić na ulicę, krzyczeć. Przyłączam się do apelu przewodniczącego Związku Nauczycielstwa Polskiego o udział w demonstracji organizowanej
m.in. przeciw Giertychowi pod Sejmem w dniu 9 czerwca.
Pokonanie polityki nienawiści Giertycha i skrajnej prawicy to jedyne wyjście dla
Polski, żeby być krajem europejskim.”
30.05.06. Blisko 300 studentów przyszło na spotkanie na Uniwersytecie Warszawskim.
Mówili: Sławomir Broniarz (prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego), prof. Wiktor
Osiatyński, prof. Szymon Rudnicki, prof. Jerzy Jedlicki, Magdalena Środa (były
Pełnomocnik Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn), dr. Filip Ilkowski, Justyna Dziewota-Jabłońska (Lumpenstudenci), Kamil Skowroński (uczeń LO im. Cervantesa) i Filip Chlebowski (uczeń LO im. Sempołowskiej)
Jeśli chcesz
działać
w kampanii
“Giertych Musi
Odejść”,
skontaktuj się
z nami:
[email protected]
2
Od kilkunastu tygodni trwa protest
w służbie zdrowia. W wielu
regionach Polski personel medyczny prowadzi walkę o godziwe
wynagrodzenie, lepsze warunki
pracy i zwiększenie nakładów państwa na leczenie, a co za tym idzie
poprawę standardów leczenia pacjentów.
Protest mimo upływu czasu nie
wygasa, wręcz przeciwnie - przybiera
na sile i dołączają do niego kolejne
placówki medyczne. Lekarze domagają się natychmiastowego 30-proc.
wzrostu wynagrodzeń i 100-proc. podwyżki w przyszłym roku, a także zwiększenia publicznych nakładów na
ochronę zdrowia do wysokości co
najmniej 6% PKB (obecnie jest to 3,9%
PKB).
Rząd w obliczu tak nieustępliwej
postawy lekarzy, zaczął wysuwać
wobec nich groźby. Wszyscy wojewodowie otrzymali od MSWiA instrukcję,
w której informuje się ich, że strajkujących lekarzy można dyscyplinarnie
zwolnić z pracy, jeśli wiedzą, że
uczestniczą w nielegalnym strajku.
Ministerstwo
uzasadnia
swoje
stanowisko tym, że w referendum, w
którym zapada decyzja o przystąpieniu
do strajku musi uczestniczyć, co najmniej 50% zatrudnionych w danej
placówce (tylko wtedy wynik referendum jest ważny). Ponadto przytacza
się tam ustawę o rozwiązywaniu
sporów zbiorowych: "osoba, która
kieruje strajkiem lub inną akcją protestacyjną zorganizowaną wbrew przepisom, podlega grzywnie albo karze
ograniczenia wolności". Takie próby
zastraszenia pracowników służby
zdrowia nie zdarzają się pierwszy raz.
Wystarczy przypomnieć wypowiedź
ministra Dorna z początku roku , który
chciał „wziąć ich w kamasze”, a kilkanaście dni temu próbował zmusić
dyrektora kliniki MSWiA w Łodzi do
wyrzucenia z pracy wszystkich lekarzy,
a co za tym idzie zamknięcia placówki.
Jak na razie skandaliczne wypowiedzi
ministra Dorna i działania jego urzędników
mają
skutek
odwrotny:
środowisko lekarskie jeszcze bardziej
konsoliduje się w swoim proteście, a
do strajku przystępują kolejne szpitale.
Pielęgniarki
Do lekarzy dołączają pielęgniarki.
Ogólnopolski Związek Zawodowy
Pielęgniarek i Położnych zapowiedział
kontynuowanie sporów zbiorowych w
regionach. Protest służby zdrowia
przynosi już pewne zwycięstwa. Minister zdrowia obiecał podwyżki płac od
października tego roku, a od
przyszłego
roku
zwiększenie
wydatków budżetowych. Jednak
środowiska medyczne uważają te
obietnice za niewystarczające i w
ogóle nie ufają rządowi.
Strajki trwają w prawie wszystkich
województwach. Lekarze i pielęgniarki
nie przestraszyli się gróźb Dorna i zdecydowani są kontynuować protest.
W piątek, 28 kwietnia pod hasłem
„każdy inny, wszyscy równi” odbył
się w Krakowie Marsz Tolerancji.
Marsz był kolejnym smutnym
przykładem łamania podstawowych
praw
człowieka
„zagwarantowanych” w Konstytucji.
Przyjemny nastrój psują nacjonalistyczne plakaty. Jeden głosił: „Krakówmiasto papieskie, czy miasto promujące zboczenia”. Plakat ten jest ukoronowaniem nienawistnej, faszystowskiej propagandy wymierzonej w
mniejszości seksualne i nie tylko seksualne. Zestawione na nim były palące
się świeczki z dnia śmierci papieża i
fotografie z jednej z parad z zachodniej
Europy, być może nawet z Berlina: barwnie poprzebierani homoseksualiści, w
tym dwóch facetów w przebraniach diabłów. Zrywamy te plakaty.
Idziemy do krakowskiej Lambdy,
nieopodal dworca PKP i Placu Matejki,
z którego ma ruszyć pochód.
Nastrój psują
nam oddziały
prewencji, wyglądające jak ZOMO.
Zastanawiałam się czy przyszli nas
ochraniać, czy pacyfikować.
W końcu, wśród okrzyków i
skandowania „tęczowych” haseł, ruszamy. Idziemy krzycząc „V RP będzie
tęczowa”, „Chodźcie z nami: gejami,
lesbijkami”, „każdy inni, wszyscy
równi”, „tolerancja” i „akceptacja”. Po
stronie nazistów, obok MW i ONR, są
niezrzeszeni skini.
Z tyłu, gdzie nie ma ochrony, jedna
dziewczyna dostaje kamieniem w
twarz. Bilans tego starcia to kilku rannych. Krzyczymy do nazistów „nie przejdziecie”, podobnie jak republikanie w
1936 roku podczas wojny domowej w
Hiszpanii.
Później krzyczymy „my idziemy”,
„marsz równości idzie dalej”, „precz z
faszyzmem”. Protestujemy w ten
sposób nie tylko przeciwko nietolerancji
wobec homoseksualistów, także przeciwko zaślepieniu, sprawiającym że
ludzie rzucają kamieniami, nie patrząc
w kogo. W naszym pochodzie szedł
mężczyzna z małą dziewczynką na
ręku.
Dochodzimy pod Wawel, na bulwar,
do Smoka Wawelskiego, który zieje
ogniem na nasze powitanie. Krzyczymy: „Smok Wawelski był lesbijką”,
„Smok Wawelski miał chłopaka”.
Dzięki naszym marszom wywalczyliśmy prawo do legalnego manifestowania swoich poglądów. W tym
roku nie ma już zakazu Parady
Równości w Warszawie (10 czerwca).
Marsz Tolerancji w Krakowie
„Każdy inny,
wszyscy równi”
Naszym zdaniem * Naszym zdaniem * Naszym zdaniem
Związkowcy kontra Giertych
i antysocjalna polityka rządu
Nowa koalicja rządowa daje
Jarosławowi Kaczyńskiemu
to, o co zabiegał w ostatnich
tygodniach – chwilę wytchnienia.
Najważniejszym celem Kaczora było stworzenie maszynki
do głosowania w Sejmie – nawet
za cenę wypromowania nowego
wicepremiera, faszyzującego
Romana Giertycha (razem z
byłym wszechpolakiem Rafałem
Wiecheckim - nowym ministrem
gospodarki morskiej).
Zresztą Kaczory już wcześniej pokazały, że skrajna prawica
może im pomóc politycznie. Od
czasów kampanii wyborczej w
2005 roku są bliscy ojca Rydzyka
i uczestniczą w programach jego
antysemickiego Radia Maryja.
Lech Kaczyński wykorzystał
kamienowanie Marszu Równości w Krakowie przez Młodzież
Wszechpolską i jej otwarcie
faszystowskich sojuszników, by
zakazać Parady Równości w
Warszawie dwa lata temu. W
zeszłym roku próbował zrobić to
samo. Nieskutecznie, bo tysiące
ludzi po prostu złamało zakaz.
Dopiero potem dowiedzieliśmy
się, że zakaz był nielegalny - ale
ludzie protestujący rok temu
jeszcze tego nie wiedzieli - bardzo słusznie stwierdzili, że trzeba
obalić zakaz w praktyce. W tym,
roku już nie próbowano Parady
zakazywać.
Niewątpliwie skrajna prawica
się wzmocniła – ma przecież
dwóch ministrów. Ale na szczęście to tylko część prawdy.
R
Nastąpiła polaryzacja. Kilkutysięczny marsz studentów Uniwersytetu Warszawskiego na
Sejm zainspirował wiele innych
protestów studentów i uczniów w
całej Polsce. Te protesty należy
budować i rozszerzyć.
W dniu 9 czerwca Związek
Nauczycielstwa Polskiego organizuje pikietę przed sejmem m.in.
przeciwko nowemu ministrowi
edukacji. Studenci organizują
przemarsz pod Sejm, by
przyłączyć się do demonstracji
nauczycieli. To wspaniała okazja,
by tworzyć jak największą jedność
między
protestującą
młodzieżą i związkowcami przeciwko Giertychowi (patrz s. 2).
PROTESTY PRACOWNICZE
Marcinkiewicz jest przerażony
groźbą narastającej fali protestów pracowniczych.
Górnicy już pokazali, że
można pokonać rząd. W połowie
maja, Paweł Poncyljusz, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo, stanowczo
powiedział "nie” górniczym
związkom zawodowym żądającym udziału w zyskach kompanii
węglowych.
Parę tygodni później rząd się
ugiął, chociaż wciąż nie chciał
dać tyle, ile żądali górnicy (patrz
s. 9). Samo pokonanie twardego
rządowego “nie” jest zwycięstwem – pokazuje innym pracownikom że nawet jeśli rząd mówi, że
nie ma pieniędzy, pieniądze
jakoś się znajdują.
W innych sektorach gospo-
A
darki pracownicy szykują
się do walki. W dniu 26
maja
Rzeczpospolita
alarmowała: „Wkrótce
ponad 400 tys. osób
może w Polsce przerwać
pracę.” Poza górnikami
gazeta wymieniła m.in.
lekarzy,
pracowników
zbrojeniówki i stoczniowców.
Pomimo uległości
głównych central związkowych
w
służbie
zdrowia lekarze wciąż
strajkują.
Pracownicy
zbrojeniówki bronią się przed
ewentualnym zwolnieniem 80 tys. ludzi, a
stoczniowcy walczą o
miejsca pracy i wyższe pensje.
ZYSKI ROSNĄ
Tymczasem w innych branżach
aż roi się od kasy. Jednak w „socjalnym” kapitalizmie Kaczorów
nie ma mechanizmów, by
podzielić się zyskami. Według
cytowanej Rzeczpospolitej: „W
2005 roku zysk netto przedsiębiorstw uwzględnionych na
Liście 500 "Rz" wzrósł w porównaniu do 2004 roku o ok. 30 proc.
Jest więc czym obdzielić nie tylko
właścicieli firm, ale i załogi.”
Przez tyle lat ludzie słuchają,
że muszą akceptować zwolnienia, niskie pensje, długie
godziny pracy bo “sytuacja
gospodarcza” tego wymaga.
Cały ciężar problemów kapitalistycznej gospodarki jest zrzu-
ALTERGLOBALIZM
RÓWNOŚĆ
NIE
NIE
DYSKRYMINACJA NEOLIBERALIZM
Z
ZWIĄZKI
ZAWODOWE
10.05.06 Warszawa. Pracownicy służby
zdrowia protestują przed Kancelarią Premiera
cony na pracowników. Teraz
trudno się dziwić, że pracownicy
domagają się części rekordowych zysków.
Działanie górników jest bardzo ważne dla innych pracowników. Pokazuje, że można coś
wygrać, jeśli zorganizują się do
boju.
GIERTYCH STOP!
Niektórym może się wydawać,
że kampania przeciwko faszyzującemu
wicepremierowi
i
wspieranie walk pracowniczych
to sprawy, które niewiele łączy.
Nieprawda. Jeśli faszyzująca
prawica wokół Romana Giertycha wzrośnie w siłę, to
skuteczniej niż dotychczas
będzie mogła skierować niezadowolenie i gniew zwykłych ludzi
przeciwko kozłom ofiarnym, tym
E
EKOLOGIA
samym chroniąc pracodawców i
rządzących. Będzie również
mogła bardziej intensywnie
starać się o zakazywanie wszelkich przejawów demokratycznego protestu, łącznie z pracowniczymi – bo dla niej co
demokratyczne to antynarodowe. Niepowstrzymana skrajna
prawica oznacza klimat autorytaryzmu i strachu, który może
tylko osłabić zdolność pracowników do przeciwstawiania się
pracodawcom i państwu. Nie
zapomnijmy, że przedwojenne
bojówki endeckie, które są
wzorem dla Giertycha, atakowały
zarówno strajkujących robotników, jak i Żydów i inne
mniejszości.
M
s. 2-3: Karolina Łopatyńska,
Joanna Puszwacka,
Andrzej Żebrowski
MIĘDZYNARODOWA
SOLIDARNOŚĆ
NIE WOJNA
W dniu 19 maja PAP podał, że “po 2% potencjalnych wyborców
zadeklarowało chęć głosowania na KPEiR i Polską Partię Pracy, a po
1 proc. na Partię Demokratyczną, Unię Pracy i UPR”.
na lewo od SLD możemy liczyć na niezłe
poparcie. Przypomnijmy, że w zacytowanym przez PAP sondażu
CBOS, SLD otrzymała tylko 7 proc. a SdPl 3 proc.
Czyli lewicowy przeciwnik SLD, Polska Partia Pracy oraz partia
która jest widziana jako alternatywa socjalna, Krajowa Partia Emerytów i Rencistów, razem mają 4 procent - a neoliberalna lewica (Unia
Pracy) tylko jeden procent. Miliony wydane na neoliberalną Partię
Demokratyczną Onyszkiewicza też dały tylko jeden procent.
Polska Partia Pracy jest prawie całkowicie pomijana przez media.
Gdyby stanowiła ona część nowej formacji łączącej część związkowców z wszystkich central, lewicowców, radykalnych zielonych, bezrobotnych, protestujących przeciwko nacjonalizmowi i wojnie oraz alterglobalistów – można by stworzyć silną polityczną alternatywę.
Kontakt z nami : [email protected]
Widać, że jeśli zdołamy stworzyć szeroką, wyborczą alternatywę
3
Na lewym PYTANIA W RUCHU ALTERGLOBALISTYCZNYM
skrzydle Czy
GIERTYCH MOŻE ODEJŚĆ
Wejście skrajnej prawicy do rządu, a w szczególności
powołanie Romana Giertycha na stanowisko ministra
edukacji, to precedens, który trudno przecenić. Do
władzy dopuszczono ludzi wywodzących się
bezpośrednio z tradycji nacjonalizmu i antysemityzmu,
którzy dziś organizują i usprawiedliwiają prowadzenie
bojówkarskich ataków na demonstracje gejowskie i feministyczne. Rubikon został przekroczony.
Przez kraj przetoczyły się demonstracje pod hasłem
„Giertych musi odejść”. Pojawiła się lista protestacyjna w
internecie. Część mediów nareszcie przestała zajmować się Andrzejem Lepperem z jego wyrokami
sądowymi, a zaczęła zastanawiać się nad realnym
zagrożeniem ze strony skrajnej prawicy.
Na ile jest ono realne? Główną groźbą niesioną
przez wejście nacjonalistów do rządu, jest właśnie owo
wejście. Poważnym błędem jest więc argumentacja, że
przeciw Giertychowi nie powinno się protestować,
ponieważ jeszcze „nic nie zrobił”. Nawet jeśli w ogóle
„nic nie zrobi”, to i tak zrobi bardzo wiele – spowoduje,
że LPR i jej przybudówka, Młodzież Wszechpolska,
uznane zostaną za część „normalnej” klasy politycznej
branej pod uwagę w kontekście sprawowania władzy.
Ministrowie wywodzący się z MW prawdopodobnie
zrobią niewiele w kwestii wcielania w życie swojej chorej
nacjonalistycznej ideologii. Na pewno nie „nic”, ale
niewiele więcej niż zrobiliby ministrowie wywodzący się
z tradycyjnej prawicy w stylu PiS. Nie jest to jednak
powód do ulgi. Skrajna prawica jest po prostu za słaba,
by zrealizować swój „program”, a wejście do rządu traktuje jako krok na drodze do własnego wzmocnienia.
Z punktu widzenia budowania ruchu społecznego
przeciw Giertychowi istotne jest jednak dostrzeganie tej
słabości. Wejście LPR/MW do koalicji rządowej nie
wynikło ze wzrostu ich znaczenia, ale z ogólnego kryzysu politycznego. MW pozostaje niewielką organizacją,
która nie jest w stanie mobilizować wielu ludzi na ulicach. Jej siła w jest nieporównywalnie mniejsza niż w
okresie międzywojennym. Skrajnej prawicy brak też
sukcesów wyborczych. Ostatnie wybory parlamentarne
były porażką LPR. Liga nie zdołała wykorzystać katastrofalnych rządów SLD i zdobyła niemal identyczny procent głosów co cztery lata wcześniej i to przy wyraźnie
niższej frekwencji. W wyborach prezydenckich było
jeszcze gorzej – na tyle źle, że LPR wycofała swojego
kandydata jeszcze przed wyborami.
W momencie powstania koalicji z udziałem LPR
partia ta we wszystkich sondażach lokowała się poniżej
progu wyborczego. Do tego osłabiona została odejściem kilku czołowych liderów, którzy chcieli wejść do
rządu nawet bez błogosławieństwa Giertycha. LPR ze
skrajnie prawicowego sojuszu różnej maści polityków
stała się niewiele więcej niż „Ligą Pretorian Romana”.
Jarosław Kaczyński, który wcześniej nie chciał
rządzić razem z Giertychem, zmienił jednak zdanie desperacko szukając parlamentarnej większości nawet za
cenę wpuszczenia skrajnej prawicy na rządowe salony.
Faktycznie w ten sposób Kaczyński uratował LPR przed
jeszcze głębszym kryzysem.
Mimo to, obecny rząd pozostaje bardzo niestabilnym i wrażliwym na protesty tworem. Widać to było
choćby w defensywnej reakcji Giertycha na zarzuty
kierowane w jego stronę, gdy starał się ukrywać własną
nacjonalistyczną tradycję i obiecywał niedopuszczanie
MW do posad w ministerstwie.
Dlatego bardzo istotne jest, abyśmy nasilali nasze
protesty i włączali w nie jak największą liczbę ludzi –
organizowali demonstracje, a najlepiej strajki uczniów,
studentów i nauczycieli. Giertych nie tylko musi, ale
naprawdę MOŻE odejść. A jego odejście byłoby
zupełnie innym precedensem w polskiej polityce, niż
oczekiwali tego liderzy LPR.
FILIP ILKOWSKI
cie antysemickich i Giertych
stara się tego
nie robić. Czasami
jednak
coś wychodzi
na
jaw.
Człowiek Giertycha, wszechpolak i poseł
LPR
Arnold
Masin napisał
antysemicki
artykuł w lutym
2005
roku.
Artykuł widniał
na stronie internetowej LPR do
1 czerwca 2006
r. Został zdjęty
po tym, jak
reporterzy
„Wydarzeń”
Polsatu nadali
sprawie rozgłos. W artykule czytamy
m.in.: „W 1989 r. Za rządów Żydowolnościowych i na polecenie mocodawców „Sanhedrynu” (Tajny Rząd
Żydowski w Brukseli) i Międzynarodowego Funduszu Walutowego
dokonano zniszczenia Polski”. Z trybuny sejmowej ten sam poseł Masin
pytał się ministra sprawiedliwości o
status prawny reżysera Romana
Polańskiego. Według niego ta
sprawa „ma ważny polityczny aspekt”
ponieważ „jak wiemy Roman Polański
jest
osobą
narodowości
żydowskiej”. Na stronie LPR można
było też przeczytać: "ku swej zgubie
Polacy nie widzą problemu
żydowskiego w Polsce".
Innym kozłem ofiarnym neoendecji (czyli nowej endecji) Giertycha
są geje i lesbijki. Hegemonia, którą
chce osiągnąć Giertych, oznacza, że
musi on narzucać społeczeństwu
endecką wizję świata – stworzyć
wrażenie że „my” to większość
społeczeństwa zgadzająca się z
wodzem Romanem a „oni” to jakaś
wroga mniejszość (Żydzi, lesbijki i
geje, inne narodowości). „Oni” na tym
się jednak nie kończą, gdyż każdy
walczący związkowiec może oczy-
Giertych
jest tylko
kolejnym
populistą?
Wiele osób chce protestować
przeciwko Giertychowi. Wiele już
to zrobiło. Jednak są i tacy przeciwnicy skrajnej prawicy, którzy te
protesty lekceważą.
Tłumaczą to na dwa główne
sposoby.
Niektórzy twierdzą, że najważniejsze jest poparcie walk strajkujących pracowników, a walka z Giertychem to tak naprawdę sprawa
zastępcza.
Inni lekceważą Giertycha,
porównując jego politykę do populizmu Samoobrony Andrzeja Leppera.
Pierwsza grupa nie rozumie, że
celem Giertycha jest osiągnięcie
tego, co włoski marksista Gramsci
nazwał „hegemonią” – czyli politycznej i ideologicznej dominacji, która
zdobywa „serce i umysły”. To dużo
więcej niż tylko wygrywanie
wyborów na podstawie kłamstw, jak
zrobili to Kaczyńscy w 2005 r., udając że rządy PiS będą socjalne.
Giertych jest dumny z ideologicznych korzeni Młodzieży Wszechpolskiej - organizacji którą założył w
1989, i której członkom umożliwił
zdobycie mandatów poselskich.
Pierwsza MW została założona
w
1922
r.
jako
młodzieżówka Narodowej
Demokracji
(endecji)
Romana Dmowskiego –
najgłośniejszego antysemity w Polsce w dwudziestym wieku. Z endecji
wyłonili się faszystowskie
organizacje typu ONR
Falanga.
Od czasu swojego
założenia w 1897 r. endecja
współorganizowała
pogromy
przeciwko
Żydom.
Podczas
rewolucji
przeciwko caratowi w 1905
r. endecy zabijali strajkujących robotników, socjalistów i Żydów. Tam gdzie
skrajna prawica była silna,
w późniejszych latach
doszło do najgorszych
zbrodni
popełnionych
przez Polaków podczas
drugiej wojny światowej np. rzezi Żydów w Jedwabnem.
Oczywiście, dziś polityczny klimat nie sprzyja
głoszeniu poglądów otwar-
4
13.05.06 Warszawa
wiście być nazwany „antypolskim”,
skoro strajkując rzekomo niszczy
gospodarkę narodową.
Przed wejściem Giertycha do
rządu prokuratura i sądy bywały
nieprzychylne wobec dyskryminowanych mniejszości. Teraz ten
proces się nasila. Wystarczyło, by
prawa ręka Giertycha, Wojciech
Wierzejski, napisał (12 maja) list do
ministrów Dorna i Ziobro z pytaniem,
czy polscy geje mają związki ze
środowiskami pedofilskimi i mafią
narkotykową, a już prokuratorzy w
całym kraju zaczęli sprawdzać te
absurdalne insynuacje.
Stołeczna prokuratura odmówiła
natomiast wszczęcia śledztwa w
sprawie wypowiedzi Wierzejskiego,
który w "Życiu Warszawy" (11 maja),
namawiał do ataku na planowaną 10
czerwca w stolicy "Paradę Równości". Czytamy w gazecie: "jeżeli
dewianci zaczną demonstrować, to
należy dolać im pałami".
Takie sprawy ośmieszają i nieco
zawstydzają Marcinkiewicza. Dlatego ostatnio widzieliśmy, że policja
zatrzymała faszystów związanych z
organizacją „Krew i Honor”. Rząd
próbuje odciąć się od zarzutów, że
sprzyja skrajnej prawicy.
Został jednak zmuszony do
takiego działania, ponieważ demonstracje przeciw Giertychowi zaczynają tworzyć klimat, w którym skrajna
prawica staje się nie do przyjęcia.
Liberałowie
Wracając do drugiej części ludzi
w ruchu, którzy lekceważą walkę z
Giertychem porównując Giertycha i
Leppera – są oni pod za dużym wpływem liberałów. Wśród studentów i
uczniów na antygiertychowych
protestach byli ci, którzy głosili hasła
typu: „Lepper do więzienia, Giertych
do widzenia”. Giertych traktowany
jest tu łagodniej niż Lepper, który ma
trafić za kratki, podczas gdy Giertych
może tylko sobie pójść.
Andrzej Lepper nie jest lubiany
przez liberałów, ponieważ walczył
przeciwko skutkom neoliberalnej polityki razem z biednymi rolnikami,
organizując blokady drogowe.
Giertych i jego zwolennicy kontynuują polityczną tradycję pokrewną
faszyzmowi. Bojówka Giertycha,
Młodzież Wszechpolska, rzucała
kamieniami w demonstracje kobiet,
gejów/lesbijek i ludzi żądających
prawa do manifestowania swoich
poglądów na ulicy. MW przyciąga
wszelkiej maści nazistów do swoich
ulicznych
wystąpień.
Sami
członkowie MW byli fotografowani w
geście hitlerowskiego pozdrowienia.
Nie jest przypadkiem, że zaraz
po mianowaniu Giertycha na
wicepremiera antyfaszysta został
pchnięty nożem, a Naczelny Rabin
Polski został zaatakowany przez
nacjonalistę/nazistę.
Giertych jest bardzo niepopularnym politykiem – ale fakt że jest
wicepremierem dodaje pewności
siebie faszystom i innym nacjonalistom.
Lepiej z nimi walczyć teraz, gdy
są słabi, niż czekać biernie i tym
samym przyczyniać się do wzrostu
ich popularności.
Andrzej Żebrowski
Ze Świata* Ze Świata* Ze Świata* Ze Świata*
Boliwia
Nacjonalizacja na żądanie ruchu
W dniu 1 maja Evo Morales, radykalny
prezydent Boliwii, obwieścił tłumom
swoich zwolenników, że wysłał
wojsko, aby zajęło krajowe złoża gazu
ziemnego. “Nadszedł historyczny
dzień – powiedział – w którym Boliwia
przejmuje na powrót absolutną kontrolę nad naszymi bogactwami naturalnymi. Koniec z łupiestwem
zagranicznych firm!” Masowy ruch,
który wyniósł Moralesa do władzy, od
dawna domagał się nacjonalizacji złóż
gazu.
Zanim doszło do podjęcia tych dramatycznych kroków, nie było całkiem
jasne, w którą stronę zmierza Morales
przez pierwsze trzy miesiące od chwili
objęcia urzędu. On sam, a także jego
minister spraw zagranicznych, odbyli co
najmniej
cztery
rozmowy
z
ambasadorem USA, Davidem Greenlee,
w których obie strony zdawały
się zapewniać o swoich pokojowych zamiarach. Po jednym
z takich spotkań w marcu
Greenlee
powiedział:
"prowadzimy z władzami Boliwii konstruktywny dialog w szerokim zakresie spraw interesujących obie strony."
Bojowość
krajowych
ruchów chłopskich, robotniczych i etnicznych zmusiła
Moralesa do zajęcia narodowych zasobów kraju i do
wyraźnej zmiany orientacji
swego kraju na arenie międzynarodowej.
Evo Morales i jego partia
polityczna, MAS, czyli Ruch na
Rzecz Socjalizmu, przejęli
władzę w styczniu 2006 r. przy
widocznym poparciu ludności.
Społeczne zrywy, które miały
miejsce od 2000 r. domagały
się nacjonalizacji krajowych
zasobów gazu ziemnego i ropy
naftowej, aby lukratywne profity z wydobycia tych surowców
można było wykorzystać do
podźwignięcia z ubóstwa tego najbiedniejszego kraju Ameryki Południowej.
Trzej kolejni prezydenci zrezygnowali ze
swego urzędu lub zostali zmuszeni do
jego opuszczenia w następstwie
protestów.
MAS jednak trzymał się na uboczu w
trakcie historycznych mobilizacji, które w
ciągu niespełna dwóch lat doprowadziły
do usunięcia drugiego i trzeciego z
owych neoliberalnych prezydentów:
Gonzalo Sáncheza de Lozady w
październiku 2003 r. i Carlosa Mesy Gisberta w czerwcu 2005 r. Co gorsza, przez
kilka miesięcy w 2004 r. i na początku
2005 r. MAS udzielał taktycznego poparcia reżimowi Mesy.
Aż do 1 maja bieżącego roku część
ruchów ludowych w kraju miała odczucie,
że Morales nie dotrzymuje swoich obietnic wyborczych, jako że w tym czasie
posunął się niewiele dalej niż do
stwierdzenia, że Boliwia już teraz "jest
właścicielem swoich zasobów." Notowania jego popularności spadły w tym okresie z 80 do 68 procent. Kiedy w końcu
Morales zadziałał, wybór momentu miał
związek ze zbliżającymi się lipcowymi
wyborami do Zgromadzenia Konstytucyjnego.
Posunięcie swoje Morales nazwał
"pierwszą nacjonalizacją XXI wieku”. I
owszem, boliwijska nacjonalizacja
stanowi radykalne odejście od neoliberalnej ortodoksji, toteż wzbudza ona wielką
konsternację wśród neoliberalnych polityków oraz szefów wielkich korporacji.
Bunty w Ameryce Południowej
W pierwszomajowy wieczór, zwracając
się do tłumu zebranych, prezydent
Morales powiedział, że nie mógł
wymyślić
lepszego
prezentuniespodzianki dla pracowników w dniu
ich święta, jak ogłoszenie nacjonalizacji
sektora paliw bitumicznych.
Tak naprawdę, to nie był prezent od
Aymara z altiplano (płaskowyżu), górnicy
oraz wielu, wielu innych – domagali się
nacjonalizacji gazu i w końcu ją wywalczyli monumentalnymi bataliami ulicznymi w 2003 i 2005 roku.
Edgar Patana, sekretarz wykonawczy Regionalnej Centrali Pracowniczej El
Alto (COR-El Alto), stwierdził: "Jesteśmy
wzruszeni, ponieważ nacjonalizacja złóż
ropy i gazu była jednym z fundamentalnych postulatów mobilizacji z października 2003 r. oraz maja i czerwca 2005 r.
Dla nas jest to hołd oddany tym, którzy
polegli
w
październiku.
[Liczby
podawane przez rozmaite źródła dramatycznie się różnią, ale wielu zgodnie
uważa, że w trakcie październikowej
“wojny o gaz” zginęło od 60 do 80 protestujących]. Jest to wydarzenie o historycznym znaczeniu, które, miejmy
nadzieję, w najbliższych miesiącach
niego. To pracownicy – nieformalnie zorganizowany
tubylczy
proletariat
olbrzymich slumsów El Alto, chłopi
przyniesie krajowi wzrost dochodów,
umożliwi zmniejszenie bezrobocia i
stworzenie większej liczby miejsc pracy."
W ciągu ostatnich sześciu lat spontaniczne wybuchy sprzeciwu społecznego
wielokrotnie doprowadzały do usunięcia
prezydentów w krajach Ameryki Południowej – w Argentynie, Ekwadorze
(dwukrotnie) i Boliwii (trzykrotnie), a
także udaremniły zamach stanu mający
na celu obalenie Chaveza w Wenezueli
w kwietniu 2002 r. Bardziej “oswojonym”
wyrazem tej samej tendencji była seria
zwycięstw w wyborach prezydenckich
tych kandydatów, których głosujący
postrzegali jako nastawionych krytycznie
wobec neoliberalizmu.
Siły imperializmu w Stanach Zjednoczonych zaskoczył wzmożony opór na
ich “własnym podwórku” w okresie minionych
sześciu
lat.
Arogancko
obwieszczając “koniec historii” zupełnie
nie spodziewały się czegoś takiego, a
awantura w Iraku chwilowo
utrudnia
im
podjęcie
wojskowej
interwencji
gdziekolwiek indziej. Nie
będą jednak biernie czekać i
patrzeć jak ich wpływy słabną. Będą dążyć do zmobilizowania wszystkich prawicowych sił na kontynencie
amerykańskim, tak jak się to
w końcu udało w obliczu
poprzednich fal społecznego
wrzenia w latach 70-tych i na
początku 80-tych. Dlatego
tak ważne jest, w jakim stopniu w ślad za rewolucyjną
mową w Boliwii i Wenezueli
będzie
się
dokonywać
prawdziwa rewolucja.
Boliwia jest najbiedniejszym krajem Ameryki
Południowej i trzecim
spośród najbiedniejszych
w
całej
Ameryce
Łacińskiej, ze średnim
dochodem narodowym w
wysokości $900 (niespełna
3000 zł) na głowę. Dwie
trzecie Boliwijczyków żyje
poniżej granicy ubóstwa, a jedna
czwarta jest niedożywiona.
Opracował Paweł Listwan
falę nacjonalizacji, która może się
rozprzestrzenić z Boliwii i Wenezueli na
Meksyk, a nawet na Kuwejt."
Dla prezesa Petrobrasu Josego Sergio Gabriellego "taka sytuacja praktycznie uniemożliwia działania w sektorze
gazowym w Boliwii." Brazylijski prezydent Ignácio Lula Da Silva zwołał
nadzwyczajne posiedzenie gabinetu w
celu przedyskutowania posunięcia
prezydenta Boliwii. Premier Hiszpanii
domaga się autentycznych rokowań, w
których będą uwzględniane interesy obu
stron – kapitalistów i mas. Rząd hiszpański określił kroki podjęte przez
władze boliwijskie jako “niepokojące”.
Prezes Repsolu, Antoni Brufau,
powiedział w argentyńskim radio, że "ta
nowina wzbudza wielką troskę; jest to
sprawa, która nie mieści się w logicznych ramach działalności gospodar-
czej, jakie powinny kształtować stosunki
między państwem a przedsiębiorstwami."
Komisja Europejska, bastion neoliberalizmu, dała wyraz swojemu zatroskaniu już nazajutrz po nacjonalizacji. Jak
informuje The Guardian: “Komisja z
zaniepokojeniem odnotowała dekret ...
nacjonalizujący boliwijskie górnictwo –
powiedział rzecznik prasowy Johannes
Laitenberger. – Mieliśmy nadzieję, że
ewentualne podjęcie takich kroków
będzie poprzedzone procesem dyskusji
i konsultacji."
Czołowy londyński analityk rynku
ropy, który prosił o anonimowość,
stwierdził, że ostatnie wydarzenia
wzbudziły “prywatną wściekłość” w BP i
BG, ale koncerny te czuły, że na obecnym etapie nie mogą zrobić już nic, by je
powstrzymać.
Postulat protestujących
Korporacje się martwią
Rządowy dekret wywłaszczeniowy
znacjonalizował piętnaście przedsiębiorstw, w których miał udział
zagraniczny kapitał z wielu państw, w
tym Stanów Zjednoczonych, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Brazylii,
Francji i Holandii.
Najważniejszymi podmiotami w sektorze wydobycia gazu w Boliwii są:
brazylijski Petrobras, hiszpański Repsol,
francuski Total oraz brytyjskie BG i BP.
Wiodącą rolę odgrywają zdecydowanie
Petrobras i Repsol, pod których kontrolą
znajduje się łącznie blisko 70 procent
boliwijskich rezerw gazu.
W wypowiedzi dla Financial Times
analityk rynku energii z Wall Street
powiedział: "To bardzo negatywny sygnał dla rynku ropy i gazu. Zwiastuje on
5
IV Europejskie Forum Społeczne
Jaka jest przyszłość ruchu
alterglobalistycznego?
W dniach 4 – 7 maja 2006 r. w Atenach odbyło się czwarte Europejskie
Forum
Społeczne,
jedna
z
najważniejszych imprez ruchu alterglobalistycznego w Europie. EFS
miało miejsce na tle kilku ważnych
zwycięstw alterglobalistów.
Najistotniejsze z nich to wygranie
przez studentów, związkowców i bezrobotnych we Francji walki przeciw
ustawie CPE podważającej prawa
młodych pracowników. Masowe mobilizacje uliczne, okupacje uczelni i strajki były skuteczne i dały nowy impet
ruchowi w całej Europie i poza tym kon-
tynentem. Można też wymienić francuskie NIE dla konstytucji unijnej oraz
porażka wyborcza Berlusconiego i jego
odejście od władzy tuż przed Forum.
Teraz ruch musi wykorzystać
słabości naszych przeciwników. Do ich
przegranej we Francji dochodzi kryzys
polityki imperialnej Busha i Blaira w
Iraku oraz rosnący opór przeciw neoliberalnej polityce w Ameryce Łacińskiej,
czego ostatnim akordem była renacjonalizacja zasobów gazu i ropy w Boliwii.
Mimo tych kłopotów wiadomo jednak, że europejska (i światowa) klasa
kapitalistyczna będzie próbować kon-
Ruchy społeczne
i polityka
06.05.06 Ateny. Demonstracja antywojenna.
Pod koniec 1999 roku odbyły się
słynne dni protestu w Seattle, w mieście gdzie mieszczą się siedziby Boeinga i Microsoftu. Demonstracje te, które
połączyły ekologów, związkowców,
studentów i innych aktywistów, dały
początek ruchowi alterglobalistycznemu. Nastąpiły protesty w różnych
miastach świata. Później ruch został
wzmocniony ruchem antywojennym.
Po siedmiu latach wiele osób zastanawia się na temat jego przyszłości
a debata o miejsce polityki w ruchu
stała się priorytetem.
Wśród uczestników EFS w Atenach
można było dostrzec trzy główne kierunki
w tej sprawie.
Niektórzy, zwani autonomistami,
mają dość polityki i polityków (trudno im
się dziwić) i zgadzają się z tytułem słynnej książki Johna Hollowaya: „Change
the world without taking power” czyli
„Zmień świat bez objęcia władzy”. (Holloway jest profesorem mieszkającym w
Meksyku, który ma bliskie kontakty z
ruchem Zapatystów).
Najważniejszy w tej wizji jest spontaniczny opór - ludzie mają robić swoje i
ignorować państwo na ile się da. Takie
podejście jest często określone jako
„życie pomimo kapitalizmu”. Problem w
tym, że nas państwo nie ignoruje, o czym
wiedzą np. uczestnicy Parad Równości.
Poza tym, jeśli nie jesteśmy w stanie
podjąć walki o większe państwowe
nakłady na służbę zdrowia i oświatę czy
przeciwko państwowej okupacji Iraku, to
trudno mówić o organizowaniu się, by
radykalnie zmienić świat.
Drugi nurt to socjaldemokracja, który
warto podzielić na skrzydła lewicowe
(czyli ci którzy często uczestniczą w
protestach i są naprawdę socjalni) i prawicowe (socjal-liberałowie, którzy czasami
udają, że są socjalni). Co prawda w Atenach prawicowych socjaldemokratów nie
było wielu, ale wciąż funkcjonują oni jako
ukryty magnes, który przyciąga radykalniejszych ludzi do swojej orbity. Przykładem mogą być Włochy, gdzie lewicowa
6
tynuować ataki na prawa emerytalne,
czas pracy, ochronę przed zwolnieniami i inne prawa pracownicze. Nadal
będzie starać się o kolejne „liberalizacje” i prywatyzacje. Ruchowi potrzebne
jest opracowanie strategii, by odeprzeć
dalsze ataki i wykorzystać słabość
przeciwników.
Forum w Atenach było sukcesem
pod względem uczestnictwa – wzięło w
nim udział ok. 30 tys. osób, w tym rekordowe 1500 osób z Turcji, 100
Palestyńczyków i delegacja z Egiptu,
gdzie kilkuset działaczy opozycji
demokratycznej
ostatnio
zostało
uwięzionych przez reżim sojusznika
Busha, Mubaraka.
Z Polski w EFS wzięło udział
ponad 200 osób z rozmaitych organizacji i ruchów: związkowcy (m.in.
członkowie ZNP, Solidarności, OPZZ
oraz przewodniczący WZZ „Sierpień
80”, Bogusław Ziętek), działacze antywojenni (z Inicjatywy Stop Wojnie),
ekologiczni, członkowie różnych stowarzyszeń (np. ATTAC), organizacji
kobiecych i politycznych (m.in. Pracowniczej Demokracji, Młodych Socjalistów, Nowej Lewicy, Demokratycznej Partii Lewicy).
Słabością tegorocznego Forum
była jego pewna fragmentacja – brak
wspólnych sesji plenarnych, na
których różne tendencje wewnątrz
ruchu alterglobalistycznego mogły się
spotkać, by ze sobą debatować o dalszej strategii. Czy przyszłość ruchu
leży w utworzeniu autonomicznych
przestrzeni bez konfrontacji z syste-
mem na ogólną skalę? Czy skierujemy
się tylko przeciw skrajnej formie kapitalizmu, jaką jest polityka neoliberalna,
czy należy znieść cały system oparty
na wyzysku i władzy najbogatszych?
Czy ruch powinien mieć swój wyraz
również na arenie politycznej? O tych
sprawach są różne opinie wśród alterglobalistów – i dalsza debata o tych
różnicach jest konieczna.
IRAK mordercza
prawda
Bagdad, Irak, 1 czerwca. Premier Nuri
Kamal al-Maliki ostro skrytykował w
czwartek amerykańskie siły zbrojne
potępiając to, co scharakteryzował jako
notoryczne ataki żołnierzy na irackich
cywilów...
Nowym rządem wciąż wstrząsają
raporty, że piechota morska zabiła w
ubiegłym roku 24 Irakijczyków w mieście Hadisa...
W swoich komentarzach Maliki
stwierdził, że przemoc przeciw cywilom
stała się „codziennym fenomenem” ze
strony żołnierzy koalicji prowadzonej
przez USA, która „nie szanuje irackiego
ludu”.
„Rozjeżdżają ich swoimi wozami i
zabijają tylko na podstawie podejrzeń” –
powiedział. „To kompletnie nie do zaakceptowania”. Premier dodał, że ataki na
cywilów będą odgrywać rolę w podejmowaniu przyszłych decyzji o tym, na
jak długo prosić amerykańskie wojska o
pozostanie w Iraku.
To potępienie było niezwykłą
deklaracją ze strony rządu, który
pozostaje desperacko zależny od sił
amerykańskich.
Richard A. Oppel Jr.
New York Times
Rifondazione Comunista niestety znajdu- ma angażować miliony ludzi.
je się w koalicji z arcyneoliberałem
Jeden aspekt tej strategii to wybory.
Romanem Prodim. W Polsce oczywiście Wybory mają mniejsze lub większe
SLD i SdPl również chcą ogarnąć energię znaczenie
w
dokonaniu
zmian
protestujących
alterglobalistów
i społecznych dla różnych ludzi z tej opcji.
związkowców dla swoich celów wybor- Ale każdy chce stworzyć polityczną alterczych, by u władzy kontynuować politykę natywę dla neoliberalizmu, wojny, i
cięć socjalnych.
dyskryminacji. Zwolennicy tego polityTrzecia opcja to właśnie wyżej cznego alterglobalizmu, którzy byli w Atewymieniona nowa polityka na lewo od nach, mówili o tym jak ich partie również
głównych partii socjaldemokratycznych. budują masowe protesty uliczne i popierOpcja ta łączy
lewicowych soc- ają strajkujących pracowników.
jaldemokratów, radykalnych zielonych,
Naszym zdaniem jest to kierunek w
rewolucyjnych socjalistów i niezrzes- ruchu, który budzi największe nadzieję.
zonych dotychczas aktywistów. Są to
ludzie, którzy
przeciwstawiają się neoliberalizmowi
i
uczestniczą w
protestach.
C h c ą
radykalnie
zmienić kapitalizm lub go
obalić. Ich polityka to strategia działania
06.05.06 Ateny. Spotkanie pt. “Rewolucja w XXI wieku”. Z lewa:
dla ruchu alterChris Harman (SWP - Anglia) Nastia Kallinikou (moderatorka),
globalistyLevent Semsever (Turcja), Andrzej Żebrowski (stojący - Pracownicza
Demokracja - Polska), Panos Garganas (SEK - Grecja)
cznego, która
IV Europejskie Forum Społeczne
Polityka alterglobalistyczna
Alterglobaliści
kontra Giertych
“Nie wracajcie do Polski – Giertych
wicepremierem”- “Poproście o azyl
w Czechach, Giertych i wszechpolak
ministrami” takie były niektóre SMSy otrzymane przez polskich uczestników
Europejskiego
Forum
Społecznego
w
Atenach
na
początku maja.
Niebawem dowiedzieliśmy się, że
studenci Uniwersytetu Warszawskiego
organizują protest przeciwko Giertychowi. Gdy wróciliśmy do Warszawy
około południa we wtorek 9 maja część
ludzi prosto z autokarów przyłączyła
się do kilkutysięcznej, studenckiej
demonstracji.
Skrajna prawica cieszy się największym powodzeniem gdy ludzie mają
dość partii establishmentu, które w
zasadzie prowadzą tę samą, neoliberalną, politykę. Jednym z głównych tematów dyskutowanych na EFS była więc
kwestia politycznej alternatywy wobec
neoliberalizmu – czyli wobec cięć socjalnych, bezrobocia, łamania praw pracowniczych i prywatyzacji. Bez takiej
Ręce precz
od Iranu!
Jednymi z najważniejszych spraw
na Forum były kwestie okupacji
Iraku i planowanego przez USA
ataku na Iran. Nie mogło być inaczej.
Po ponad trzech latach okupacji w
Iraku z jednej strony narasta chaos i
katastrofa humanitarna, z drugiej
nasila się ruch oporu przeciw okupantom, którzy bliscy są upokarzającej klęski. W ostatnich miesiącach
do tego obrazu doszedł jednak nowy
element – USA przegrywając wojnę
w Iraku zdecydowały się nasilić
kampanię przeciw Iranowi. Wszystkie absurdalne i kłamliwe zarzuty,
które słyszeliśmy kilka lat temu w
sprawie Iraku powracają dziś jak
bumerang w odniesieniu do Iranu.
Cała kampania zaczyna się na nowo
i dobrze wiemy, co jest na końcu tej
drogi…
Znów powracają odniesienia do
Wietnamu. Gdy USA przegrywały
wojnę wietnamską rozpoczęły masową
kampanię bombardowań Laosu i Kambodży, dorzucając do ludzkich kosztów
wojny ponad milion ofiar. Ta mordercza
taktyka nie pomogła USA w wygraniu
wojny i dziś z pewnością też nie
pomoże. Jednak skala zniszczenia i
konsekwencje ataku na Iran są trudne
do wyobrażenia.
EFS odbywało się w czasie,
gdy Rada Bezpieczeństwa ONZ, z inicjatywy USA, debatowała o tym co zrobić z „irańskim problemem”. Nic więc
dziwnego, że całe Forum było więc
przepojone antywojenną atmosferą.
alternatywy próżnia polityczna może
być wypełniona przez takich polityków
jak Giertych.
W czasie Forum wielokrotnie podkreślano, że w niektórych krajach - jak
np. Niemcy, Portugalia,
Brazylia,
Szkocja, Anglia - powstały alternatywy
polityczne które jednoczą ludzi na lewo
od
partii
socjaldemokratycznych
prowadzących neoliberalną politykę,
zwanych socjal-liberałami. Na jednym
ze spotkań przyszła właśnie wiadomość, że neoliberalna polityka i istotna
rola Wlk. Brytanii w okupacji Iraku
doprowadziły do klęski wyborczej
Labour Party Tony'ego Blaira w wyborach samorządowych w Anglii (trzecie
miejsce!) i znaczące sukcesy dla
Respect, nowej partii na lewo od
Labour Party.
polityki Busha. Seminarium
to było moderowane przez
Ellisiv Rognlien z polskiej
Inicjatywy „Stop Wojnie”.
Akcent
antywojenny
dominował
także
na
demonstracji wieńczącej
EFS. Około 150 tys.
demonstrantów przemaszerowało
m.
in.
obok
Ambasady USA i gmachu
greckiego parlamentu. Była
to największa demonstracja
antywojenna w Grecji od 15 lutego
2003 r. Obok imponującego greckiego
kontyngentu antywojennego szli przedstawiciele z Turcji, co miało szczególne
Nie było chyba osoby, która nie
napotkała przedstawicieli greckiego
ruchu antywojennego wlepiających
wszystkim
symbol
przekreślonej
bomby czy vlepkę z hasłem: „Ręce
precz od Iranu”.
W sprawie wojny i okupacji oraz polityki USA na
Bliskim Wschodzie odbyło
się
wiele
seminariów.
Najważniejsze z nich, w
piątek (5.05) wieczorem,
było jednym z największych
spotkań na tegorocznym
EFS. Około 1500 osób
słuchało mówców z Iraku,
Iranu oraz różnych krajów
europejskich i USA mówiących o obecnej sytuacji i perspektywach ruchu antywojennego. Brali też w nim
udział znani alterglobalistyczni działacze i myśliciele –
Walden Bello z Filipin i
Samir Amin z Egiptu. Jako
głos w dyskusji z sali
wypowiedział się lider francuskiej Konfederacji Chłopskiej, Jose Bove. Największe wrażenie zrobił jednak
05.05.06 Ateny. Wielkie spotkanie antywojenne.
były żołnierz amerykański
służący do niedawna w
Iraku, reprezentant organiznaczenie biorąc pod uwagę długoletni
zacji Weterani Iraku Przeciw Wojnie, konflikt między oboma krajami. Obecni
który przedstawił tragiczną sytuację byli także ludzie z innych krajów, nie
wywoływaną przez siły okupacyjne w tylko europejskich. Oczywiście, udział
tym kraju oraz dowodził rosnącej w demonstracji wzięła także Inicjatywa
niechęci żołnierzy USA do wojennej „Stop Wojnie”, której transparent
7
Prowojenna
polityka
Kaczorów
Jeśli Bush zechce, Polska będzie
uczestniczyła w okupacji Iraku również
w 2007 roku. Jak donosi PAP
(30.05.06):
Polska dowodzi w Iraku wielonarodową dywizją Centrum-Południe i ma
tam obecnie 900 żołnierzy. Wiceminister obrony Stanisław Koziej powiedział
w zeszłym tygodniu w rozmowie z
"Rzeczpospolitą", że na razie obowiązuje decyzja prezydenta Lecha
Kaczyńskiego o pozostaniu w Iraku do
końca 2006 roku, ale polscy sztabowcy analizują warianty przedłużenia
misji na 2007 rok.
wkomponował się w liczne greckie i
tureckie hasła. “Kato ta xheria ap’to
Iran” – czyli „ręce precz od Iranu” – było
jednym z głównych sloganów płynących tego dnia ateńskimi ulicami.
W czasie zgromadzenia ruchów
społecznych, które odbyło się ostatniego dnia Forum, zdecydowano m. in.
o przeprowadzeniu w różnych krajach,
w ciągu ostatniego tygodnia września
2006 r., protestów przeciw wojnom w
Iraku i Iranie. Na zgromadzeniu podjęto decyzję także o innych sprawach, m.
in. innymi o międzynarodowej akcji w
sprawie stabilnego zatrudnienia w
październiku i przeciw zmianom klimatycznym w listopadzie. Wezwano
także do uczestnictwa w protestach
przeciw szczytom grupy G8 – już w
lipcu 2006 r. w Rosji oraz z czerwcu
2007 r. w Niemczech.
s. 6-7 Filip Ilkowski,
Ellisiv Rognlien, Andrzej Żebrowski
50. rocznica Poznański Czerwiec 1956 roku
Robotnicy przeciw
czołgom
Polska. Pierwsze lata powojennej odbudowy. Olbrzymia radość z odzyskanej
niepodległości i niesamowity entuzjazm
ludności, która nierzadko gołymi rękoma
dźwiga z ruin miasta i zakłady pracy,
miesza się coraz z cięższą, zimnowojenną atmosferą. Mordercza, niszczycielska
wojna, która zakończyła się ledwie kilka
lat temu oprócz potężnych zniszczeń i
milionów poległych pozostawiła na
ziemiach polskich jeszcze jeden balast –
Armię Czerwoną. Jej liczne garnizony
rozsiane są po całym kraju. Armia Stalina
strzegła właśnie nowego, przywiezionego na sowieckich czołgach
ustroju społecznego. Ustrojem tym był
państwowy kapitalizm.
Państwowy kapitalizm był ustrojem,
który rozwinął się w Rosji w trakcie pierwszej
pięciolatki (1929-1934) na gruzach upadłej i
zniszczonej rewolucji socjalistycznej. Jego
podstawowym założeniem było „doścignąć i
prześcignąć” przodujące kraje Zachodu.
Oczywiście nie pod względem poziomu
życia, dostępności do świadczeń socjalnych,
czy osobistej wolności jednostki, a pod
względem siły przemysłowej i militarnej.
W Polsce robotnicy nigdy nie należeli do
uległych i bojaźliwych obywateli. Rewolucja
1905 roku, systematyczne walki z pracodaw-
jkowało ćwierć miliona więźniów pracujących
w kopalniach.. Udając, że chcą negocjacji,
władze straciły 250 przedstawicieli więźniów.
Bunt zmiażdżono ale w następnych dwóch
latach uwolniono 90 więźniów z Workuty.
Na takim m.in. gruncie powstał słynny
referat przywódcy ZSRR Chruszczowa „O
kulcie jednostki i jego następstwach”, znany
bardziej jako „Tajny Referat Chruszczowa”,
wygłoszony na XX Zjeździe KPZR w dniu 25
lutego 1956 roku. Chruszczow publicznie
przyznał, że miały miejsce m.in.: „Masowe
aresztowania i deportacje wielu tysięcy ludzi,
egzekucje bez sądu i bez normalnych
dochodzeń (…) masowe deportacje całych
narodów z rodzinnych stron, skąd
wywożono wszystkich, z komunistami i komsomolcami włącznie, bez żadnego wyjątku”.
Był to widoczny znak, że biurokracja
zamierza złagodzić terror w ZSRR i zaleca
taką politykę innym, „bratnim” partiom,
(których przedstawiciele byli obecni na
Zjeździe).
W Polsce powojenny okres Bieruta (do
1954 r.) to czas wyjątkowej uległości wobec
Stalina i bałwochwalczego kopiowania stalinowskich wzorców. To czas gdzie obok bez
wątpienia widocznych oznak odbudowy
kraju coraz bardziej w oczy rzucał się brutalny wyzysk i bezduszny cynizm rządzących.
Te wszystkie przyczyny – ekonomiczne, polityczne i ideowe złożyły się na poznański
czerwiec.
Polscy stalinowcy, którzy stali na jej czele
rozumieli bowiem ustrój „Polski Ludowej” nie
jako oddolną, jak najszerszą demokrację, ale
odgórne panowanie „uświadomionej” i lojalnej wobec Kremla biurokracji polskiej. Przebywając przez lata w Rosji nauczyli się
bowiem, że rządzą „odpowiedzialne czynniki” partyjne i państwowe, a zwykli ludzie nie
mają nic do powiedzenia. Obecnie próbowali
oni – pod pancernym parasolem armii Stalina – przenieść te wzorce do Polski. Było tylko
kwestią czasu, kiedy natrafią na czynny opór
robotników.
Jednym z podstawowych zjawisk, które
zachodziły w Europie środkowo-wschodniej
po zainstalowaniu się na całym jej terenie
reżimów stalinowskich były – oprócz
zaostrzającej się wszechobecnej kontroli i
zwiększania siły policji politycznej – systematyczna grabież i drenowanie krajów
okupowanych przez armie Stalina. Z
terenów Polski, Czechosłowacji, a szczególnie z terenów Niemiec i ich dawnych
satelitów (Węgry, Rumunia, Bułgaria)
wywożono olbrzymie ilości materiałów,
surowców, a nawet całych fabryk do ZSRR.
Jakby tego było mało lokalne reżimy
całkowicie zależne od Moskwy bezustannie
zwiększały normy i założenia planów jednocześnie obniżając poziom życia obywateli.
„Chleba i wolności”.
Poznań 1956
Powstańcy opanowują jeden z czołgów na ul. Dąbrowskiego
cami, państwem i policją w dwudziestoleciu
międzywojennym, wzorowa postawa podczas okupacji – to ciąg tej samej bojowej
tradycji. Wojna i okupacja również nie złamały postawy robotników. Ich wielki zapał do
walki z wrogiem, który ujawnili jeszcze we
wrześniu 1939 roku, tworząc m.in. Ochotnicze Bataliony Robotnicze przeznaczone
do obrony Warszawy nie został wyczerpany
przez ponad 5 lat okupacji.
Gdy tylko z kolejnych miast uchodziły na
zachód niemieckie garnizony robotnicy
samorzutnie, bez żadnych nacisków z góry
poczynali odbudowywać swoje zakłady, a
tam gdzie było to możliwe uruchamiali produkcje. Takich tendencji nie życzyła sobie
jednak nowa, sformowana w Moskwie i
przewieziona później do Lublina władza.
Berlin 1953
Bunt nastąpił krótko po śmierci Stalina 5
marca 1953 roku. W dniu 15 czerwca,
wobec zapowiedzi władz o podwyższeniu
norm wydajności pracy (przy stale pogarszającym się poziomie życia) 50 tys. berlińskich
robotników wyszło na ulicę żądając nie tylko
cofnięcia fatalnej decyzji ale również respektowania swobód obywatelskich, w tym
rozpisania wolnych wyborów. Strajk
rozpowszechnił się na wszystkie większe
miasta NRD. Władze odpowiedziały z całą
brutalnością. 25 tys. żołnierzy ZSRR stłumiły
bunt za pomocą czołgów. Potem stosowano
masowe egzekucje – stracono ok. 1300
ludzi.
Zaraz po tym nastąpiła rewolta w samej
Rosji w obozie pracy Workuta – zastra-
8
Wieści o niepokojach wśród załogi Zakładów
im. Hipolita Cegielskiego – największego
ośrodka pracy w Poznaniu - dochodziły już
od jesieni 1955 r. (W tamtym czasie zakład
nazywał się „Zakłady Metalowe im. Józefa
Stalina w Poznaniu (ZISPO)”.) Jednakże
lokalne władze partyjne nie zrobiły nic w celu
usunięcia napięć, a władze centralne dołoży
jeszcze następne obciążenia śrubując kolejne normy pracy. U Cegielskiego wrzało, a
cały robotniczy Poznań z napięciem kierował
swoją uwagę w jego stronę. Pomimo to
żadne konkretne znaki nie zapowiadały
wybuchu powstania w Poznaniu – trwały rozmowy z delegacją rządową, które miano
kontynuować w dniu, w którym doszło do
wybuchu.
Sam zryw robotniczy był zupełnie spontaniczny. Partia stalinowska była przez nich
znienawidzona i to przeciwko jej władzy
wybuchło powstanie, a bezwolne związki
zawodowe odgrywały co najwyżej rolę pasa
transmitującego poglądy władzy do robotników. Początkowo wypadki rozgrywały stosunkowo spokojnie, a 100 tysięczny tłum,
który zebrał się przed Prezydium Miejskiej
Rady Narodowej domagał się cofnięcia
narzuconych norm pracy, obniżki cen i podwyższenia płac. Ludzie byli jednak zbyt
wściekli na władze, która zdawała się ich
całkowicie ignorować i wkrótce protest przybrał bardziej radykalne formy.
Robotniczy gniew skupił się przede
wszystkim na najbardziej znienawidzonym
symbolu władzy – siedzibie UB - skąd padły
strzały do demonstrantów, byli pierwsi zabici
i ranni. Tłum opanował także sądy i prokuraturę, a do demonstrantów przyłączali się
poszczególni żołnierze z poznańskiego garnizonu. Władze wpadły w panikę i podobnie
jak w Berlinie odpowiedziały czołgami.
Demonstranci zdobyli nieco broni i stawili
zbrojny opór. Władze jednak odcięły Poznań
od reszty kraju i kierowały do walki kolejne
siły. Łącznie skierowały do walki 4 dywizje (w
tym 2 dywizje pancerne) – ponad 10. 300
żołnierzy, ok. 400 czołgów, ponad 30 transporterów opancerzonych. Przez trzy dni od
28 VI kiedy to wybuchło powstanie do 30 VI
trwały zacięte, acz całkowicie nierówne walki
uliczne. W ich wyników zginęło przynajmniej
57 osób (w tym dzieci) a ok. 600 odniosło
rany. Poznań został spacyfikowany.
W raz z kampanią terroru przeciw walczącym robotnikom władze rozpętały przeciwko nim oszczerczą nagonkę propagandową. W myśl tego, co podawały rządowe szczekaczki niepokoje wywołały
„agentura imperialistyczna i reakcyjne
podziemie”, co miało oznaczać „kontrrewolucje” w Poznaniu. Nie było w tym słowa
prawdy.
Wydarzenia poznańskie w 1956 r. były
pierwszymi na taką skalę i w tak otwartej,
gwałtownej formie wyrażonym protestem
społecznym w powojennej Polsce. Ludzie
pracy upomnieli się o poprawę swoich
warunków życia i osobistą godność, bo mieli
już dość upodlenia, kłamstwa i samowoli partyjnej administracji oraz arogancji przedstawicieli władzy. Intencje te wyrażały się chyba
najpełniej w lapidarnie sformułowanym
żądaniu: „Chleba i wolności”. Identyfikacja z
tym hasłem była główną ideą robotniczej
manifestacji.
Ponieważ powstanie wybuchło spontanicznie, robotnicy nie mieli czasu, aby „urobić” żołnierzy poznańskiego garnizonu i przeciągnąć ich na swoją stronę, co jest warunkiem powodzenia każdego powstania
ludowego. Zarówno z powodu blokady miasta jak i własnej izolacji nie zdołali przenieść
buntu do innych ośrodków miejskich, co
nawet w wypadku chwilowego powodzenia
skazałoby ich na nieuchronną klęskę.
Z drugiej strony stalinowskie władze
udowodniły, że najlepiej potrafią rozmawiać z
ludźmi pracy przy pomocy bata, a gdy ten nie
wystarczy to znajdą się jeszcze czołgi. W
chwili zagrożenia stalinizm pokazał swoją
prawdziwą twarz odwołując się do pomocy
wściekłych siepaczy, którzy chcieli posunąć
się nawet do bombardowania miasta (co
sugerował kierujący akcją pacyfikacyjną gen.
Popławski). Przy takiej przewadze robotniczy
Poznań musiał skapitulować. Podobnie jednak jak w przypadku wydarzeń berlińskich
porażka nie poszła na marne.
Wypadki poznańskie stanowiły przełom
w powojennej historii Polski. Nie tylko dlatego, iż udowodniły, że najbardziej bojowa i
ofiarna część społeczeństwa – robotnicy –
nie mają złamanego kręgosłupa i są gotowi
do walki, lecz przede wszystkim dlatego, że
dowiodły, iż nawet potężne i zdawałoby się
niewzruszone reżimy mogą rozpaść się pod
ciosami społecznego gniewu niczym domki
z kart. Robotnicy przegrali, a jednak zdołali
wiele osiągnąć – wkrótce w kraju nastąpiła
październikowa „odwilż”, a do władzy
doszedł Gomułka, z którym naprawdę wielu
wiązało złudne – jak miało się wnet okazać –
nadzieje. Zmienił się także nieco język
władzy – protestujących i pomordowanych
przestano nazywać „prowokatorami” i „agentami”. Rządzący musieli otwarcie przyznać
się do błędów.
Poznań okazał się pierwszym miastem
w powojennej historii Polski gdzie robotnicy
powiedzieli stanowcze „dosyć”! Gdzie
pokazali, że trzeba się z nimi liczyć. Tradycja
walk 1956 roku ich bezkompromisowość,
poświęcenie i odwaga powinny przyświecać
polskim robotnikom w 50 lat później.
Kuba Olszewski
Strajki * Protesty * Strajki * Protesty *
Wiec w obronie
sektora stoczniowego
Blisko 3 tysiące pracowników
Stoczni Gdynia wzięło udział w
wiecu przed budynkiem dyrekcji
zorganizowanym przez Komitet
Protestacyjny.
Razem z nimi manifestowały
delegacje z całego kraju, m.in. z
Huty Częstochowa, Zakładów
Cegielskiego oraz trójmiejskich i
szczecińskich stoczni.
Na wiecu pojawił się również
szef "Solidarności" Janusz Śniadek
oraz szef Regionu Gdańskiego "S"
Krzysztof Dośla.
Protest
przeciw
prywatyzacji
MPK w Lublinie
Dalszy ciąg
protestów
W Miejskich Przedsiębiorstwie
Komunikacyjnym w Lublinie trwa
pogotowie strajkowe. Jest to dalszy
ciąg walki pracowników tej firmy o
podwyżki wynagrodzeń i przestrzeganie praw pracowniczych.
Decyzję o wprowadzeniu pogotowia strajkowego podjął Związek
Zawodowy Kierowców i Obsługi Komunikacji
Miejskiej.
Kierowcy
to
najliczniejsza grupa pracowników
MPK, licząca ok. 700 osób.
W marcu po pięciu dniach głodówki związkowcy wywalczyli podwyżki i w
kwietniu zarząd MPK wypłacił im o 100
zł. wyższe pensje czyli o tyle, ile
wywalczyli.
W Kielcach ponad 200 osób manifestowało przeciwko prywatyzacji
Centrum Produkcyjnego Pneumatyki „PREMA” S.A.
W proteście zorganizowanym
przez Związek Zawodowy Pracowników CPP ”PREMA” S.A i KPiORP
wzięli udział także związkowcy z Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień
Jednak już od następnego miesiąca kierowcy dostali pensje mniejsze o
30-40 zł. Związkowcy uważają, że
prezes chce zaoszczędzić kosztem
pracowników, w szczególności kierowców.
w
Warszawie
Zwolnieniom STOP!
W Warszawie około 120 osób
protestowało przeciwko planowanym zwolnieniom w Miejskich Zakładach Autobusowych.
Pikietę zorganizował Wolny
Związek Zawodowy "Sierpień`80" i Wolny Związek
Zawodowy Kierowców RP.
Przyczyną
protestu
są
między innymi planowane zwolnienia w MZA (przewiduje się, że
pracę ma stracić w najbliższym
czasie 250 osób a docelowo
1000), brak podwyżek wynagrodzeń a także zły stan tech-
Jeśli któryś z tych warunków uzgodnionych wcześniej z rządem nie będzie spełniony, stoczniowcy
pojadą z ogólnokrajową manifestacją do Warszawy.
„PREMA” S.A. w Kielcach
23.05.06 Stocznia Gdynia.
MZA
Pracownicy stoczni żądali natychmiastowego rozdzielenia Stoczni
Gdynia i Stoczni Gdańskiej, podniesienia
kapitału
akcyjnego
Stoczni Gdynia i udzielenia przez
Agencję
Rozwoju
Przemysłu
deklarowanej wcześniej pożyczki w
wysokości 60 mln zł.
niczny taboru zagrażający bezpieczeństwu pasażerów.
Związkowcy zapowiedzieli,
że jeśli dyrekcja firmy nie
odpowie pozytywne na ich postulaty nie wykluczają strajku,
nawet, jeśli miałoby to oznaczać
paraliż komunikacyjny Warszawy.
Protest wspierany był przez
Związek Zawodowy Pracowników Komunikacji Miejskiej w
Gdańsku, którego przedstawiciel
obecny na manifestacji w
Warszawie zapowiedział, że
związki zawodowe w Gdańsku
poprą protestujących pracowników
stołecznego
MZA
i
przeprowadzą podobną akcję u
siebie.
Natomiast przewodnicząca
Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia - Irena
Komorowska - w swoim wystąpieniu podkreśliła ogromną potrzebę organizowania się i jednoczenia wszystkich pracowników we wspólnej walce o swoje
prawa.
9
'80" z innych regionów Polski: górnicy
z kopalni "Budryk" i warszawscy
tramwajarze.
Głównym hasłem demonstracji
była obrona miejsc pracy. Pracownicy
obawiają się, że zmiana właściciela
firmy pociągnie za sobą zwolnienia.
Zakład kilka lat temu przechodził trudności finansowe, ale obecnie jego
sytuacja ekonomiczna jest dobra i na
przykład w zeszłym roku wypracowano tam 4 mln zł. dywidendy Protestujący złożyli na ręce wojewody świętokrzyskiego petycję, w której napisali
między innymi;"Dzięki ciężkiej pracy i
wyrzeczeniom załogi dzisiaj nie istnieją ekonomiczne przesłanki do
sprzedaży przedsiębiorstwa. Prywatyzację „Premy” uważamy za akt
niesprawiedliwości i pogwałcenia woli
pracowników".
Centrum Produkcyjne Pneumatyki
"PREMA" S.A. w Kielcach powstało w
1976 roku. Obecnie jest największym
polskim producentem urządzeń pneumatycznych siłowych i sterujących,
mających zastosowanie przy mechanizacji i automatyzacji procesów produkcyjnych w wielu gałęziach przemysłu. Zatrudnia 200 pracowników.
Str. 9 opracowała
Joanna Puszwacka
Co
słychać?
Popieramy strajkujących lekarzy
Polacy są po stronie lekarzy. Poprzemy strajk generalny
w służbie zdrowia, jeżeli pomoże on jej pracownikom
Dwie trzecie Polaków akceptuje strajk generalny
służby zdrowia, jeśli miałby on pomóc spełnieniu postulatów protestujących lekarzy i pielęgniarek. To wyniki
błyskawicznego sondażu "Gazety" zrobionego dzień po
demonstracji pracowników służby zdrowia w Warszawie... PBS DGA dla "Gazety", 11 maja
gazeta.pl, 11.05.06
* Film * Film * Film * Film
"Wiatr buszujący w jęczmieniu" Kena Loacha
Przeciw okupantom
wczoraj i dziś
Nie popieramy prezydenta, rządu
55 proc. ankietowanych negatywnie ocenia działalność
prezydent Lecha Kaczyńskiego... wynika z
najnowszego, majowego sondażu TNS OBOP...
70 proc. Polaków (w kwietniu 69 proc.) źle ocenia
działalność rządu Kazimierza Marcinkiewicza. 19 proc.
respondentów odpowiada, że rząd działa raczej dobrze
albo zdecydowanie dobrze...
Sondaż zrealizowano w dniach 11-15 maja 2006
PAP, 02.06.2006
Nie ma nędzy w kapitalizmie Wildstein
Rozwój krajów o gospodarce wolnorynkowej, który
doprowadził do poprawy życia wszystkich ich obywateli
i eliminacji nędzy, udowodnił absurd proroctw Mark-sa
Bronisław Wildstein, obecnie szef TVP,
Wprost, 14 maja 2006 roku
Lekarze są terrorystami - “FAKT”
Brukowiec brutalnie zaatakował strajkujących lekarzy.
Nazwał terrorystami, opublikował ich zdjecia...dziennik
publikuje zdjęcia strajkujących lekarzy z Sosnowca,
Katowic, Lublina i Łodzi z nazwiskami i specjalizacjami.
Każde opatrzone krótką charakterystyką...”Terrorystów
nic nie jest w stanie przekonać: ani łzy dzieci i ich rodziców, ani konkretne decyzje podjęte przez rząd, ani
nawet zaczynająca się dziś papieska pielgrzymka"...Z
terrorystami, którym w dodatku rząd obiecał miliardy
złotych, trzeba postępować twardo! Oni już pokazali, że
nie mają sumień, więc rozmowa z nimi nie ma sensu!
Czas na radykalne rozwiązania!" - wzywa "Fakt".
Gazeta Wyborcza, 26.05.2006
Nasilają się kłamstwa o Iranie
Żydzi mają nosić opaski żółte, chrześcijanie czerwone,
a zaratustrianie niebieskie - o takiej przyjętej właśnie
irańskiej ustawie poinformował wczoraj kanadyjski dziennik "National Post".... To oburzające, będziemy zabiegać o zniesienie tego przepisu - powiedział wczoraj premier Australii John Howard, który akurat przebywa w
Kanadzie i przeczytał artykuł w "National Post". Gazeta.pl, 20.05.2006
Artykuł w National Post został napisany przez
Amira Taheri, z Benador Associates, firma Public Relations, która przygotowuje wypowiedzi dla prawicowych
mówcych. Specjalność Taheri to kłamstwa o Iranie.
Irańscy Żydzi nie będą musieli chodzić w opaskach
Irańscy Żydzi będą musieli chodzić w żółtych
opaskach - napisał w piątek pewien dziennik w
Kanadzie. Kilka godzin później okazało się, że artykuł
jest w 100 proc. nieprawdziwy
"National Post" opisał projekt ustawy, którą rzekomo
przyjąć miał parlament w Teheranie i która zobowiązywałaby mniejszości religijne do noszenia specjalnych
opasek odróżniających ich od muzułmanów. Żydom
przypisano kolor żółty, chrześcijanom - czerwony,a zaratustrianom - niebieski. Dziennikarze "Posta" dowiedzieli
się o ustawie od irańskich uchodźców.Artykuł cytowano
na całym świecie (w tym w "Gazecie"), a premierzy
Kanady i Australii oraz rzecznik departamentu stanu
USA porównali irański reżim do hitlerowców...To
całkowicie sfabrykowana obelga wymierzona we
wszystkich Irańczyków - oznajmił w sobotę Maurice
Mottamed, jedyny deputowany mniejszości żydowskiej
w irańskim parlamencie.
gazeta.pl, 22.05.2006
Jury tegorocznego festiwalu w
Cannes
przyznało
główną
nagrodę brytyjskiemu obrazowi
„Wiatr buszujący w jęczmieniu”
w reżyserii Kena Loacha.
Było to niemałe zaskoczenie,
gdyż faworytem był „Volver” Pedro
Almodovara. Nic w tym dziwnego,
był bardziej obecny w mediach.
Loach pozostawał w cieniu, aż do
ceremonii wręczenia nagród.
Warto zaznaczyć, iż podczas
swojej czterdziestoletniej kariery
nigdy nie został nominowany do
Oskara, ani nie otrzymał nagrody
Brytyjskiej Akademii Sztuki Filmowej i Telewizyjnej. Został jednak
doceniony w Cannes (wreszcie gdyż był już wcześniej nominowany aż osiemnaście razy).
W Polsce doceniony został
nawet przez "naczelnego" krytyka
filmowego "Gazety Wyborczej"
Tadeusza Sobolewskiego - który
nazwał Loacha wielkim reżyserem,
a jego najnowszy film porównał do
haustu
świeżego
powietrza,
prawdy i realizmu. Przypomnijmy
tylko, iż wcześniej Sobolewski szydził z obrazów politycznie zaangażowanych, takich jak "Fahrenheit 9/11". Pewnie dlatego, że były
"niewłaściwie" zaangażowane.
Filmy Kena Loacha zawsze
poruszały kwestie społeczne, były
blisko
ludzi
odrzuconych
i
prześladowanych. W przypadku
„Wiatru buszującego w jęczmieniu”
nie było inaczej. Jego akcja rozgrywa się na początku lat dwudziestych XX wieku w Irlandii. Jest to
okres
brutalnego
tłumienia
niepodległościowych dążeń narodu irlandzkiego przez brytyjskich
okupantów. Loach przedstawia tę
10
wojnę domową bez żadnych upiększeń, bez mitów opiewających
bohaterskie czyny.
Po porozumieniu z 1921 roku
dającego względną niezależność
Irlandii, do walki miedzy sobą stają
sami Irlandczycy. Część mieszkańców wyspy domaga się pełnej
niezawisłości, część jednak godzi
się z postanowieniami traktatu i
akceptuje status dominium. Bratobójcza wojna staje się piekłem. Nie
ulega jednak wątpliwości, iż wina
leży po stronie Brytyjczyków,
którzy w sposób bezwzględny skolonizowali Irlandię.
Loach po raz pierwszy pokazuje ten konflikt oczami Irlandczyków.
Polskiego widza może zdziwić fakt,
iż w filmie przedstawiono w negatywnym świetle Winstona Churchilla (w owym czasie krwawego
ministra wojny i lotnictwa), tak
uwielbianego obecnie przez elity
polityczne widzącego w nim
roztropnego i pociesznego "wujka
z cygarem".
„Wiatr buszujący w jęczmieniu”
posiada jeszcze inny wydźwięk.
Ken Loach porównuje wojnę w
Irlandii z obecną sytuacją w Iraku,
w którym również zaangażowane
są imperialistyczne siły militarne
Wielkiej Brytanii. Reżyser stwierdza, iż wojna, która spowodowała
śmierć tak wielkiej liczby cywili i
wywołała tak wielkie spustoszenia
jest nie do obrony.
Film wchodzi na ekrany 23
czerwca - czekamy więc z
zapartym tchem, byle tylko pojawił
się w Polsce. Jest to pozycja
obowiązkowa!
Maciej Bancarzewski
Ken Loach
o swoim
filmie
„To dla mnie wielki zaszczyt” –
powiedział Loach odbierając
nagrodę. „Nasz film jest krokiem naprzód w ukazywaniu
imperialistycznej
historii
Wielkiej Brytanii. Może jeśli
powiemy prawdę na temat
przeszłości, będziemy mogli
powiedzieć prawdę na temat
teraźniejszości.”
Po ceremonii wręczenia
nagród, Loach powiedział
reporterom:
„Żyjemy w nadzwyczajnych czasach. To sprawia, iż
ludzie stają się o wiele
bardziej świadomi politycznie
niż byli cztery, pięć, sześć lat
temu.”
„Wojny, które obserwowaliśmy, okupacje, które widzimy
obecnie na całym świecie ludzie nie mogą się od tego
odwrócić. Fakt ten musi mieć
realne odzwierciedlenie w
kinie. Jest to bardzo ekscytujące zajmować się taki problemami w kinie, nie być jedynie
dodatkiem do popcornu.
Wydaje mi się, że cały trend
jest ogromnie interesujący.
Kino znajduje się naprawdę w
centrum naszego życia.”
Chcesz współpracować z nami?
Pracownicza Demokracja organizuje się
w lokalnych grupach, które regularnie się
spotykają. W spotkaniach tych uczestniczą
ludzie, którzy chcą działać w swoim mieście, szkole, uczelni czy miejscu pracy.
Odbywają się na nich dyskusje o różnych
aspektach antykapitalizmu. Organizujemy
też większe spotkania publiczne pt. Forum
Antykapitalistcyzne. Wszystkie nasze
spotkania są otwarte. Aby spotkać się z
nami, zadzwoń pod numer telefoniczny
podany pod miastem najbliżej Twojego
miejsca zamieszkania.
Kontakt w miastach
Warszawa Uniwersytet: 0600 017220 (Asia)
Warszawa Centrum:
0697 05 40 40
Szczecin:
Gdańsk:
Gdynia:
46 07 510 (Kuba)
0512-83-77-83
0880 252 855
Płock: 0694 601917
Toruń:
0501 415 018 (Maciek)
Olsztyn:
0502 163 922 (Kamil)
Lublin:
Zapraszamy na spotkania
Pracowniczej Demokracji
w Warszawie
w każdą środę o godz. 18.00.
Spotykamy się w klubie
“Tomba-Tomba”, ul. Brzozowa 37,
Stare Miasto (za rynkiem)
Tematy w czerwcu:
* Marksizm a terroryzm
* Jak może wyglądać socjalizm?
Informacja o lokalnym działaniu
Pracowniczej Demokracji
Sprzedaż gazety: czwartki, godz. 12.30 Główna Brama
Uniwersytetu Warszawskiego, Krakowskie Przedmieście.
Spotkania w środy godz. 18.00, Klub Tomba-Tomba,
ul. Brzozowa 37, Stare Miasto (za rynkiem)
Sprzedaż gazety: soboty, godz. 13.00, Metro Centrum, na dużym placu.
Spotkania w środy godz. 18.00, Klub Tomba-Tomba,
ul. Brzozowa 37, Stare Miasto (za rynkiem)
Sprzedaż gazety: środy,
godz. 15.00, "Grzybek" (koło Bramy Portowej)
Sprzedaż gazety: kontakt telefoniczny
lub mailem: [email protected]
Sprzedaż gazety: kontakt telefoniczny
lub mailem: [email protected]
Gazeta/kontakt: telefonicznie
Sprzedaż gazety:
Plac Teatralny, środy godz. 12.00
Gazeta:
Warmińska Biblioteka Wolnościowa, Grunwaldzka 23A
Gazeta/kontakt: telefonicznie
0507 744 420 (Anka)
Kraków:
648 50 45 (Andrzej)
Gazeta,spotkania/kontakt: telefonicznie
lub mailem: [email protected]
0696 382 051 (Witek)
Gazeta/kontakt: telefonicznie lub przez e-mail:
[email protected]
068 453 3370 (Edmund)
Spółdzielnia Pracy „Konspekt“,
ul. Boh. Westerplatte 9 pok. 316
Ostrołęka:
Zielona Góra:
Poznań:
Gazeta/kontakt: telefonicznie
0692 405 906 (Piotr)
Kielce:
Sprzedaż gazety: pon-pt 11.00 - 14.00
0604 49 73 30 (Michał)
Gazeta/kontakt: telefonicznie
0889 624 641 (Basia)
Gazeta/kontakt: telefonicznie
Śląsk:
Pracowniczej Demokracji
Prenumerata: 20 zł. (1 rok /11 nr.)
Zamów prenumeratę gazety dla swojej zakładowej organizacji związkowej
Prześlij 15 zł przekazem pocztowym na nasz adres
(PO BOX 12, 01-900 W-wa 118)
11
Pracownicza Demokracja
Kim Jesteśmy
Antykapitalizm
Żyjemy w światowym systemie kapitalistycznym. Kapitalizm to system wyzysku, kryzysów i wojen w którym produkcja zależy od konkurencyjnej walki o zysk a nie od ludzkich
potrzeb. Choć to pracownicy tworzą społeczne bogactwo, nie
mają oni żadnej kontroli nad produkcją i dystrybucją dóbr. W
pogoni za coraz większym zyskiem globalny kapitalizm,
uprawiany przez wsparte potęgą najsilniejszych i najbogatszych państw świata korporacje, prowadzi do postępującego
rozwarstwienia dochodów. Rosną obszary nędzy na świecie,
przy jednoczesnym bogaceniu się korporacji i znikomej
mniejszości, kosztem bezwzględnej degradacji środowiska
społecznego i przyrodniczego.
Nie jest możliwe stworzenie „kapitalizmu z ludzką twarzą“
poprzez parlamentarne reformy systemu. Kapitalizm musi
zostać obalony i zastąpiony innym sposobem organizowania
się ludzkości. Jesteśmy za stworzeniem społeczeństwa, w
którym większość ludzi (a nie korporacje i banki oraz rządy
usłużne wobec tych instytucji) będzie decydować o gospodarce, polityce i swoim otoczeniu. Społeczeństwa bez nędzy
i bezrobocia, gdzie gospodarka nie będzie służyć gigantycznym zyskom niewielkiej grupy, lecz zaspokojeniu potrzeb
wszystkich. Aby osiągnąć taką demokrację potrzebna jest
pracownicza kontrola nad fabrykami, biurami i innymi
miejscami pracy.
Najszersza demokracja
System taki nazywamy pracowniczą demokracją lub socjalizmem oddolnym. Nie ma on nic wspólnego z reżimami
dawnego Bloku Wschodniego, które byly tylko inną formą
kapitalizmu - biurokratycznym kapitalizmem państwowym.
Demokracja parlamentarna jest niewystarczająca i
uboga. Obecna demokracja ma charakter pozorny - o
kierunkach polityki i tak decydują interesy najbogatszych.
Dzisiejsze struktury parlamentu, wojska, policji, sądownictwa
i aparatu zarządzania nie mogą być przejęte i wykorzystywane przez pracowników. Prawdziwa demokracja musi
opierać się na pracowniczych komitetach delegatów, jakie
wiele razy powstawały w historii, m.in. Międzyzakładowe
Komitety Strajkowe w okresie pierwszej „Solidarności“ lub
rady robotnicze podczas rewolucji w 1905 r. i 1917 r. Istotnymi zasadami takiej oddolnej demokracji muszą być średnia
płaca pracownicza dla wybranych przedstawicieli oraz możliwość ich natychmiastowego odwołania. Do takich komitetów
przyłączą się również inne grupy społeczne, np. rolnicy, studenci, emeryci.
Solidarność międzynarodowa
Kapitalizm jest systemem globalnym i można z nim
wygrać tylko w skali świata. Dlatego istotnym elementem
naszego działania jest solidarność międzynarodowa. Przeciwstawiamy się wszystkiemu, co dzieli i obraca zwykłych ludzi
jednego kraju przeciwko drugim. Walczymy z rasizmem i
nacjonalizmem. Przeciwstawiamy się militarnej, politycznej i
gospodarczej dominacji najpotężniejszych państw nad
światem, czyli imperializmowi. Popieramy wszystkie rzeczywiste ruchy narodowowyzwoleńcze.
Przeciw podziałom
Popieramy prawo do obrony dla wszystkich uciskanych
mniejszości. Walczymy przeciwko kontroli imigracji.
Jesteśmy za świeckim charakterem szkolnictwa i całkowitym
oddzieleniem Kościoła od państwa. Jesteśmy za pełną
społeczną, ekonomiczną i polityczną emancypacją kobiet.
Walczymy przeciwko wszystkim formom dyskryminacji
homoseksualistów.
Organizacja
Obalenie kapitalizmu i utworzenie wobec niego alternatywy musi być dziełem milionów. W ruchu oporu przeciw panującym chcemy organizować polityczny kierunek wskazujący
na potrzebę zniesienia kapitalizmu i zastąpienia go
demokracją pracowników. Taka polityka musi być oparta na
masowym działaniu, na codziennych politycznych i ekonomicznych walkach.
Działamy wewnątrz ruchu pracowniczego, antykapitalistycznego i antywojennego. Uważamy, że związki
zawodowe są niezbędne w walce o ekonomiczne i polityczne
prawa pracowników. Szeregowi związkowcy muszą jednak
działać wewnątrz nich także niezależnie od liderów
związkowych. Popieramy każdą walkę i strajk pracujących,
każdą kampanię przeciw dyskryminacji i niesprawiedliwości.
Przyłącz się do nas! Działaj razem z nami!
Pracownicza
Demokracja
PO BOX 12,
0 1 - 9 0 0 W- w a 11 8
tel.: (022) 847 27 03
[email protected]
w w w. p d . w. p l
Górnicy – tak
trzymać!
Po kilku nieudanych rozmowach między przedstawicielami górniczych związków zawodowych a
Ministerstwem Gospodarki w sprawie wypłaty
nagród z zysków, które miały miejsce w maju i na
początku czerwca, związki zawodowe działające
w górnictwie porozumiały się w sprawie wspólnej
akcji protestacyjnej.
Po dwugodzinnym strajku ostrzegawczym
zapowiadają na 14 czerwca ogólnopolską manifestację w Warszawie.
Podłożem konfliktu są nagrody z zysków (wypracowanych w ubiegłym roku przez spółki węgla kamiennego), których wypłacenia wszystkim pracownikom
domagają się związki.
Związki zawodowe podkreślają, że ich uzyskanie
było możliwe głównie dzięki ciężkiej pracy górników
oraz wyrzeczeniom, do jakich byli przez szereg lat
zmuszani. Spotkania między górniczymi centralami a
rządem nie przyniosły rozwiązania konfliktu. Górnicy
zarzucają ministrowi gospodarki Pawłowi Poncyliuszowi złą wolę, arogancję i niekompetencję i do postulatów finansowych dodali żądanie dymisji ministra.
„Nie spotkałem się jeszcze z tak niekompetentnym i aroganckim ministrem. Obarczył górnictwo winą
za wszystko, co w Polsce złe. Jego zdaniem górnictwo to tylko afery, wysokie płace i przywileje.
TRZY KOSZULKI
ANTYWOJENNE
I ANTYKAPITALISTYCZNE:
Próbowaliśmy tłumaczyć, że jest inaczej, ale nie było
żadnej merytorycznej dyskusji” - nie kryje oburzenia
Dariusz Trzcionka, szef związku Kadra. „W pewnym
momencie zaczęliśmy nawet spisywać złote myśli
pana ministra. Oprawimy je w ramkę i damy mu na
pamiątkę” - dodaje.
25 maja wszystkie górnicze związki zawodowe
powołały Komitet Protestacyjny
Górniczych Central Związkowych.
Przystąpiły do niego wszystkie
związki zawodowe działające w górnictwie m.in.: NSZZ "Solidarność",
Związek Zawodowy Górników w
Polsce, Wolny Związek Zawodowy
"Sierpień`80",
NSZZ
"Solidarność`80", Związek Zawodowy
Pracowników Dołowych, Związek
Zawodowy
"Kadra”,
Związek
Zawodowy
Ratowników
Górniczych. Komitet podjął decyzję o
przeprowadzeniu referendum strajkowego.
5 czerwca górnicy ze śląskich
kopalń przerwali na dwie godziny
pracę. W ocenie związkowców, w
proteście wzięło udział 40 tys.
górników.
Górnicy są jedną z
najsilniejszych grup pracowników
w
Polsce.
Poprzednio wygrali walkę o
zachowanie swoich praw
emerytalnych, po demonstracji w Warszawie. Jeśli
tym razem również wywalczą żądanej wypłaty będzie
to cios dla rządu i inspiracja
dla
innych
grup
zawodowych, które mają
dość stagnacji swoich pensji, podczas gdy rosną zyski i zarobki bogatych.
Wspólne wystąpienie górniczych związków warto
rozszerzyć też na inne branże. Dlatego związki spoza
górnictwa powinny popierać górników i przyjechać do
Warszawy w dniu 14 czerwca.
Joanna Puszwacka
05.06.05 Dwugodzinny strajk ostrzegawczy
w rudzkiej kopalni Polska-Wirek.
* CZY uważasz, że w wojnie z Irakiem chodzi o ropę i potęgę USA?
* CZY według Ciebie ludzie powinni mieć pierwszeństwo nad zyskami?
* CZY masz dość pogardy elit dla demokracji?
* CZY nienawidzisz rasizmu i antysemityzmu?
* CZY popierasz pracowników strajkujących przeciw zwolnieniom, cięciom,
o lepszą płacę i warunki?
CHCESZ BUDOWAĆ RUCH
ANTYKAPITALISTYCZNY
ANTYWOJENNY
ANTYRASISTOWSKI?
WSTĄP DO PRACOWNICZEJ DEMOKRACJI!
Stop okupacji Iraku. (Przekreślony
Bush). Świat dla ludzi nie dla Busha
Globalny kapitalizm - globalny opór
Kapitalizm zabija - zabij kapitalizm
Cena: 15 zł
Zamów: PO Box 12, 01-900 Wwa 118
lub [email protected]
Wpisz tu swoje namiary, wytnij i wyślij
na nasz adres:
PD, PO BOX 12, 01-900 W-wa 118
lub prześlij maila: [email protected]
Chcę wstąpić do Pracowniczej Demokracji:
Imię i nazwisko
----------------------------------------------------------------------Adres
-----------------------------------------------------------------------
Telefon/e-mail ----------------------------------------------------