Anna Wójcik Gimnazjum nr 23 im. Wandy Rutkiewicz ul. Jastrzębia
Transkrypt
Anna Wójcik Gimnazjum nr 23 im. Wandy Rutkiewicz ul. Jastrzębia
OGÓLNOPOLSKI KONKURS DLA UCZNIÓW GIMNAZJÓW I SZKÓŁ PONADGIMNAZJALNYCH ‐ "OSZCZĘDNOŚCI POD LUPĄ" KONKURS NA PRACĘ PISEMNĄ VIII EDYCJA Anna Wójcik Gimnazjum nr 23 im. Wandy Rutkiewicz ul. Jastrzębia 26 53‐148 Wrocław nauczyciel: p. Janina Wadowska Krótkie wyjaśnienie: Akcja dzieje się w windzie szabatowej, czyli takiej, która zatrzymuje się na każdym piętrze i stoi odpowiednio długo, aby pobożni Żydzi, którzy w Szabat nie mogą obsługiwać urządzeń mechanicznych (zalicza się do tego również wciskanie przycisków), mogli z niej korzystać nie łamiąc przykazań Tory. * * * „Eleventh floor” – oznajmił wolno bezbarwny głos. Poczułam lekkie szarpnięcie, a winda się zatrzymała. ‐ Raz, dwa, trzy, pięć, osiem… ‐ zaczęłam liczyć, kiedy metalowe drzwi z łabędzią gracją otworzyły się. ‐ Dziewięć, dwanaście… – Czy to naprawdę coś normalnego, żeby winda zatrzymywała się na każdym piętrze, mimo że nikt nie nacisnął przycisku i stała na nim kilkanaście sekund?! Tak, wiem, Szabat, ale to chyba lekka przesada, pomyślałam i z tego wszystkiego na głos zaczęłam mówić sama do siebie: – Dla oszczędności mogliby norma… ‐ Ktoś tu mówi coś o oszczędzaniu? – przerwał mi głos mężczyzny z teczką, który mimo zagrożenia podróży windą w dół dobre kilkanaście minut wsiadł do środka. ‐ Ja, tylko… ‐ zaczęłam się tłumaczyć niezdarnie ‐ … no, bo… ‐ Oszczędzanie to bardzo ważna rzecz! – stwierdził z bardzo przyjaznym amerykańskim akcentem na oko czterdziestoparoletni biznesman, jedną ręką poprawiając marynarkę, a drugą przytrzymując okulary‐połówki na nosie. – Wiesz, to wbrew pozorom nie jest taka prosta sprawa i każdy ma na to swój sposób. Wczoraj byłem na Wall Street, na ‐ 1 ‐ pewno o niej słyszałaś. Nowojorska Giełda Papierów Wartościowych, maklerzy, transakcje i te sprawy. Moim sposobem może nie tyle na oszczędzanie, co na zysk – zaczął się rozkręcać, kiedy drzwi windy się zamknęły – jest giełda oczywiście, jak to na rodowitego Amerykanina przystało. No, prawie rodowitego, bo urodziłem się w Polsce, ale to szczegół. – Tym razem to on poczuł się nieswojo. – Młoda jesteś, wiesz coś w ogóle o giełdzie? – spytał pół‐żartem, a kiedy po mojej minie zorientował się, że nie za bardzo jestem obeznana w tym temacie zaczął mówić. ‐ Na giełdzie można kupować i sprzedawać papiery wartościowe, których kursy są ustalane na bieżąco ‐ w zależności od popytu i podaży. Pewnie nie raz obiła ci się o uszy nazwa WIG20 – to indeks giełdowy 20 największych spółek akcyjnych, takich jak PKO Bank Polski, KGHM Polska Miedź, PKN Orlen i tak dalej, ale to nie jest najważniejsze. Te spółki są notowane na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, co oznacza nie mniej i nie więcej, że emitują akcje, które znajdują się w publicznym obrocie, a długoterminowe inwestycje w te papiery powinny przynosić wysokie zyski. Z jednej strony to dobra zabawa, przy której wzrasta poziom adrenaliny we krwi, ale z drugiej ‐ „im większa możliwość zysków, tym wyższe ryzyko”. Cóż poradzić? I tak już osiwiałem z tego wszystkiego – zażartował. – Niestety aktualny kryzys finansowy, porównywany z „Wielką Depresją” lat 30. XX wieku, świadczy o tym, jak dużym ryzykiem mogą być inwestycje na giełdzie. Sama spójrz – odparł i jednym ruchem wyjął laptopa: ‐ 2 ‐ ‐ To wartość indeksu WIG 20 na przestrzeni ostatnich 7 lat. Dokładnie widać na wykresie, że na giełdzie nie zawsze panuje hossa, a papiery wartościowe często nie przynoszą posiadaczom akcji pożądanych zysków. Akcjonariuszy w ciągu ostatnich 16 miesięcy spotkał zimny prysznic, bo wartość indeksu WIG 20 spadła z poziomu ponad 3890 punktów do poniżej 1400 punktów. Straty są zatem znaczne. Zainwestuję chyba… ‐ Kto w co będzie inwestował? – podchwycił wątek stateczny pan, który przekroczył próg magicznej windy na „Ninth floor”. Na głowie miał czarny kapelusz, spod którego sterczały pejsy, a na ramionach płaszcz. Przypominał mężczyznę, którego widziałam na obrazie w pokoju u dziadka, z tą tylko różnicą, że tamten pochylał się nad stosem monet. – Shalom! – zreflektował się niemalże od razu, ale po krótkim namyśle spytał z nutką ciekawości w głosie: – To w co pan inwestuje? ‐ W akcje drogi panie, w akcje – odburknął Amerykanin i zamilkł niczym zaklęty. ‐ E tam akcje… Z nich nic dobrego! Nie widać pieniądza, to jakby go nie było. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Nie mam racji? – spytał, ale odpowiedziała mu jedynie cisza. Zmierzył mnie wzrokiem i zaczął mówić. – Tobie, drogie dziewczę, jeśli chcesz coś przyoszczędzić, radzę tak, jak robili moi przodkowie – tanio kupić, drogo sprzedać. Ważne, żeby zysk był widoczny i namacalny, a handel jest najlepszym polem do popisu, jeśli o to chodzi. A jak nie ma już co robić z pieniędzmi, to zawsze można wpłacić co nieco do banku… ‐ Banku? Jakiego banku? Banki najlepsze w Szwajcarii! – zauważył trafnie kolejny osobnik, dołączając do podróży szybem hotelu Jerusalem Gold. – Silna pozycja Szwajcarii jest stale umacniana dzięki znakomitej renomie tamtejszych banków, jak UBS Wealth Management, Credit Suisse Private Banking czy Pictet&Cie. U nas konta i lokaty są najbezpieczniejsze, nikt nie ma wglądu na to, jakie transakcje są przeprowadzane, ani…‐ ‐ Hola, hola! Z tą tajemnicą to bym przebierał w słowach – przerwał mu Amerykanin, wyciągając z teczki jakąś gazetę. ‐ 3 ‐ ‐ A co to jest G20? – spytałam, zanim wszyscy obecni w tym jakże osobliwym miejscu, jakim jest winda, zdążyli przejrzeć notkę w świeżutkim The Wall Street Journual. ‐ W Grupie 20 zgromadzone są kraje, które mają najlepiej funkcjonujące gospodarki, zwane „wschodzącymi” – odpowiedział mi kobiecy głos dobiegający z korytarza na „Seventh Floor”. – 22 lutego 2009 roku w Berlinie odbyło się spotkanie przedstawicieli państw europejskich, w których uczestniczyli szefowie państw i rządów oraz ministrowie finansów Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Hiszpanii, Holandii, Czech i Luksemburga, a także szefowie Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego. – W drzwiach windy pojawiła się elegancko ubrana brunetka, jednak, kiedy zorientowała się, że jest to winda szabatowa, zaczęła zastanawiać się czy przekroczyć próg. Mówiła za to dalej – Na spotkaniu ustalono wspólne stanowisko państw europejskich na szczycie, który ma odbyć się już 20 kwietnia w Londynie, a jego kluczową sprawą ma być dyskusja na temat kryzysu ekonomicznego i finansowego. ‐ I jakie niby jest to wspólne stanowisko Europy? – zapytał Amerykanin. ‐ 4 ‐ ‐ Wprowadzenie "odpowiedniego nadzoru" nad wszystkimi rynkami finansowymi, ich uczestnikami oraz produktami i ustanowienie "mechanizmu sankcji" wobec państw, które nie dostosują się do międzynarodowych reguł, w tym rajów podatkowych. Państwa europejskie wyraziły również sprzeciw wobec protekcjonizmu gospodarczego oraz uznano, że należy podwoić środki do dyspozycji Międzynarodowego Funduszu Walutowego, tak by możliwa była szybka i elastyczna pomoc krajom członkowskim MFW, które popadną w trudności płatnicze – odpowiedziała tajemnicza nieznajoma przekraczając w końcu próg windy. ‐ A tak w ogóle to bonjour wszystkim. Francuzce odpowiedział szmer powitania w różnych językach, ale nikt nie kwapił się, aby podtrzymać dyskusję. Zapadła niezręczna cisza. Słychać było tylko dziwny dźwięk wydawany przez windę, który działał bardzo kojąco, śmiem stwierdzić, usypiająco. Zaczęłam rozmyślać o tym, co usłyszałam. Te wszystkie giełdy, akcje, banki, lokaty i inne ekonomiczne sprawy, okazały się całkiem ciekawymi zagadnieniami, którymi warto byłoby się zainteresować. Może też powinnam zacząć oszczędzać…? Ja i oszczędzanie?! To jakiś kawał, prawda? Zaczęłam się w duchu śmiać sama z siebie, chociaż w dobie kryzysu, jak to zwykł mówić mój tata, ważne jest, żeby coś odłożyć. Może zapomnę pinu do karty i nie będę miała dojścia do kieszonkowego? To nawet nie byłoby głupie, bo przynajmniej nie miałabym dostępu do pieniędzy i nie mogłabym ich wydawać, ha, ha. Raptem – szarpnięcie. Zgrzyt. Światło zaczęło niebezpiecznie migać. Wszyscy zaczęli patrzeć po sobie z lekkim przerażeniem, a mnie opuścił dobry humor sprzed momentu. Po chwili drzwi windy rozsunęły się ze zwykłą gracją przynosząc wszechobecną ulgę, a moim oczom ukazał się długi korytarz „Sixth Floor”, który przysłaniała… gruba Włoszka podnosząca świstek papieru z podłogi. ‐ Czy to może kogoś z państwa? – spytała, kiedy kartka znalazła się w jej dłoni. Był to komputerowy wydruk z jakiegoś polskiego portalu, a konkretniej – podsumowanie ankiety: ‐ 5 ‐ Amerykanin, który świetnie mówił po polsku, wziął od kobiety świstek i z entuzjazmem zaczął przedstawiać wyniki: ‐ To ciekawe, że Polacy najczęściej odkładają pieniądze w banku, chociaż jakby na to nie spojrzeć, jest to najbezpieczniejszy i dość pewny sposób… ‐ zamyślił się. – Ale trzymanie ich w domu jest całkiem bez sensu, przyznajcie państwo. – Cisza. Amerykanin nie przejął się tym jednak i ciągnął dalej. – Zgadzam się jednak z najniższym wynikiem – polisy ubezpieczeniowe nie mają najmniejszego sensu…, nie, nie… Przerwała mu Francuzka: ‐ A we Francji prym w oszczędzaniu i zarabianiu wiodą rentierzy – rzekła z nutką dumy w głosie. ‐ Pola winnic skąpane w zachodzącym słońcu to nie tylko Włochy, drodzy państwo. – Włoszka się skrzywiła, ale w końcu weszła do windy, a ta ruszyła majestatycznie w dół. – Inwestujemy w ziemię, a potem ją wynajmujemy i czerpiemy zyski. Ja właśnie idę na spotkanie z pewnym Izraelczykiem, który jest zainteresowany wynajęciem moich włości na południu Francji. To świetna sprawa, naprawdę. ‐ Signora! Nieco więcej obiektywizmu! – powiedziała podniesionym głosem Włoszka. – Jak pewnie wszyscy wiecie, to Włochy są krajem, który ma największy dług publiczny ‐ ponad 100% i jest siódmą potęgą gospodarczą świata, choć nasz rozwój gospodarczy od połowy lat 90. nie jest tak prężny jak w innych krajach Unii Europejskiej. Nie wyklucza to jednak faktu, że region Piemontu i Lombardii należy do najbogatszych obszarów świata. Co to, to nie. W każdym razie – wzięła głębszy oddech, bo poprzednie zdania powiedziała chyba szybciej, niż mknie światło ‐ Włosi są narodem mającym największą skłonność do oszczędzania w Europie. ‐ 6 ‐ ‐ Że niby jak oszczędzacie? – spytała zgryźliwie Francuzka, a ja dla bezpieczeństwa odsunęłam się nieco. ‐ Obligacje ragazza, obligacje skarbu państwa! – odparła sama z siebie zadowolona Włoszka, a Francuzka skrzywiła się. – Oj biedactwo, nie wiesz co to? To ci powiem! – z nutką kpiny odparła Włoszka i zaczęła tłumaczyć. ‐ Obligacje państwowe charakteryzuje wielka wiarygodność, bo poręczycielem długu jest, a jakże mogłoby być inaczej – skarb państwa. Takim sposobem wilk syty i owca cała – rzekła sama z siebie zadowolona i najwidoczniej nie zamierzała przestać. ‐ Pieniądze zainwestowane w obligacje są wykorzystywane do „łatania dziur” w budżecie, że tak powiem. Za nie jest reperowany system oświaty, remontowane są drogi, spłacane poprzednie długi czy finansowane inne bieżące wydatki publiczne. W zamian za to, że „pożyczysz” państwu pieniądze, dostaniesz je na pewno z powrotem po ściśle określonym terminie, powiększone oczywiście o z góry ustalony procent. Czy to nie świetna sprawa? ‐ Nie zgodzę się z tobą – niemalże wykrzyknęła Francuzka. – Utrzymywanie się z procentu, co my – Francuzi, potrafimy umiejętnie wykorzystać, jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem. ‐ Wcale nie! – odkrzyknęła Włoszka, której korzenie dały o sobie znać. ‐ Wcale tak! – nie pozostawała jej dłużna Francuzka. ‐ Nie umiecie zrozumieć, że jesteście w błędzie! ‐ Rentierzy to porządni ludzie, mają najlepszy sposób na dostatnie życie i to wy nie potraficie tego pojąć! „Wcale nie! Wcale tak!” ‐ zaczęły się kłócić. Doszłoby do rękoczynów, ale ku uldze wszystkich mechanizm windy wydał charakterystyczny dźwięk oznajmiający „Fourth Floor”, a drzwi rozsunęły się. Stanął w nich dobrze zbudowany mężczyzna, który najwyraźniej zrobił wrażenie na Francuzce, bo natychmiast zapomniała o waśni. Garnitur od Armaniego, buty Prady, zegarek Dolce & Gabbana, w kieszeni Palmtop, mgiełka Diora w powietrzu… ‐ Bonjour – powiedziała kokieteryjnie Francuzka. ‐ Hello – odpowiedział mężczyzna, który okazał się Kanadyjczykiem. ‐ Pewnie idzie pan na jakieś bardzo ważne spotkanie biznesowe… ‐ Nie, jestem tu na wakacjach – odparł ze zdziwieniem, kiedy drzwi windy się zamknęły. – A tak w ogóle to nie jestem biznesmanem. ‐ Menagerem? ‐ 7 ‐ ‐ Ależ nie! ‐ To pewnie cenionym prawnikiem. ‐ Skądże znowu! – odpowiedział powstrzymując śmiech. ‐ Lekarzem znanym w całych Stanach? ‐ Nie. ‐ Aktorem pan nie jest, bo na pewno bym widziała film… ‐ Była wpatrzona w niego jak w obrazek. – To kim pan jest? ‐ Pracuję na budowie – skwitował, a Francuzka prawie upadła z wrażenia. ‐ Budowie? – dopytała, a kiedy przytaknął zapytała trochę niegrzecznie – w takim razie, skąd ma pan pieniądze na to wszystko? Wczasy, markowe ciuchy, gadżety… Jest pan chyba za dużym chłopcem, żeby tatuś za wszystko płacił. ‐ Tutaj mnie pani rozbawiła – powiedział i ku mojemu zaskoczeniu naprawdę się uśmiechnął. – Naprawdę nie wie pani, że Kanadyjczycy żyją na kredyt? ‐ Właśnie się dowiedziałam – odburknęła pod nosem. ‐ Słucham? ‐ Nie, nic – otrząsnęła się i odwróciła wzrok od elegancko wyglądającego budowlańca, który najwyraźniej stracił w jej oczach. ‐ No co? Taka prawda. Lepiej kupować na raty albo na kredyt wszystko to, na co ma się ochotę, niż do końca życia nie zaspokoić nawet w najmniejszym stopniu swoich konsumenckich pragnień! Nie musimy się tak katować, bez przesady. Przestałam słuchać dziwnych koncepcji Kanadyjczyka, bo jeszcze chwila, a uwierzyłabym w słuszność jego idei. Dla bezpieczeństwa przesunęłam się nieco w kierunku Żyda i Szwajcara, którzy rozprawiali o czymś między sobą. ‐ ... różne fajne rzeczy – usłyszałam końcówkę zdania. – Wie pan, co ostatnio dostałem od żony? – spytał Szwajcar. Książkę „Co mężczyźni wiedzą o kobietach?”! Proszę zgadnąć, co o nich wiemy? ‐ Nic? ‐ Dokładnie, nic! To książka, która ma 120 pustych stron, a jest znana na całym świecie. Dlaczego ja czegoś takiego nie wymyśliłem? Przecież to tak banalna sprawa! ‐ Ano, ano… W interesach zawsze najdroższy jest pomysł. Tak jak „Pet Rock” na przykład, słyszał pan? ‐ Zwierzę kamień? Nie słyszałem. ‐ 8 ‐ ‐ Za młody pan jesteś. W latach 70. w Stanach Zjednoczonych to był hit, a ludzie oszaleli na punkcie kamiennych zwierzaczków. Wie pan, jakie to były zyski? Tania produkcja, a efekty, że ho, ho! ‐ Albo Rubik! Przecież kostka, którą stworzył, aby studenci architektury ćwiczyli wyobraźnię przestrzenną do dzisiaj jest znaną i lubianą zabawką. Zapewne nie spodziewał się, że zbije na czymś takim fortunę, a jednak. ‐ Banalny pomysł, genialne wykorzystanie… Co by tu wymyślić… ‐ zaczął głowić się Żyd i całkiem przestał zwracać uwagę na rozgadanego Szwajcara, który do lustra mówił o sukcesie magnesów z napisami na lodówkę i korektora w płynie. „Third floor” – oznajmił głos w windzie, a ja się wyłączyłam. Nie obchodziły mnie żadne zajadłe sprzeczki Francuzki z Włoszką, genialne pomysły Żyda, dumanie Szwajcara, ani nawet rozmowa na temat giełdy, w którą wdał się Amerykanin i Kanadyjczyk. Odpłynęłam w swój świat, w którym oszczędzanie jest czymś na pozór nieobecnym, bo przecież… … jak nastolatka może oszczędzać? W sumie to nie takie znowu trudne, jeśli się temu bliżej przyjrzeć. Kupuję na wyprzedażach, to świetna sprawa. Genialne ciuchy za bezcen ‐ nawet po 80% obniżce! Sprzęt, książki, płyty, przecież wszystko kiedyś będzie w promocji, nie ma innej możliwości. To wielka oszczędność, zdecydowanie. Tak w ogóle to lokata, którą założyli mi rodzice też jest moim sposobem. Mogłoby się wydawać, że młodzież nie może mieć pieniędzy w depozycie, a jednak Getin Bank oferuje coś takiego. Lokata to najbezpieczniejszy sposób oszczędzania w czasach kryzysu, tak mówi tata. Money, Money, Money… Must be funny! In the rich Man’s Word – przypomniał mi się przebój ABBY. Chyba kupię sobie ich płytę, jak wrócę do Polski, nawet jak nie będzie w promocji! Dźwięk „Second floor” zburzył takty melodii w mojej wyobraźni. ‐ Dobry wieczór państwu – powiedział starszy pan w moim ojczystym języku, kiedy powoli starał się wcisnąć do windy, w której zrobiło się już tłoczno. ‐ Tak można zarobić! – krzyknął Żyd, który wpadł na kolejny genialny pomysł. ‐ Stracić jest zdecydowanie łatwiej – stwierdził sucho Polak. ‐ A jak pan stracił? – zapytał z ciekawością Żyd. ‐ Te cholerne fundusze inwestycyjne, a cóżby innego?! – krzyknął. – Zainwestowałem w nie wielkie pieniądze, a co się okazało? Przez ten cały kryzys finansowy figę z tego mam! Złodzieje… Zamiast zysku same straty! Szlag mnie trafia! ‐ 9 ‐ ‐ Ile tego było? – zainteresowała się Francuzka. ‐ Połowę! Dobrze, że zdążyłem wycofać, bo inaczej straciłbym jeszcze więcej… ‐ Tu właśnie zrobił pan błąd – wtrącił Amerykanin. ‐ Co pan wiesz o inwestycjach?! – zbulwersował się Polak. ‐ Tak się składa, że całkiem sporo – odpowiedział spokojnie i ciągnął dalej. – Inwestowanie w fundusze ma sens tylko wtedy, kiedy będzie to inwestycja na długi okres czasu, dajmy na to 15 lat. ‐ Wsadziłby pan pieniądze w coś na 15 lat? – zapytał obruszony starszy pan. ‐ W innym wypadku fundusze inwestycyjne nie mają sensu i taka jest prawda. To sposób, nie ma co czarować – bardzo niepewny i przeznaczony głównie dla młodych osób, które mają stalowe nerwy i nie podejmują pochopnych decyzji. ‐ Proszę mnie nie obrażać! – wykrzyknął i zaczął coś energicznie tłumaczyć, ale nie słuchałam, tylko wróciłam do swoich rozmyślań. Moje zasoby finansowe, choć może nie są wielkie, są bezpieczne w czasie kryzysu i mogę je efektywnie wykorzystywać, a jakże! Zagraniczne podróże są spełnieniem moich marzeń, chociaż płacą za nie rodzice. Ja jednak też się co nieco dorzucam, bo z własnych oszczędności kupuję jak szalona przewodniki, książki, płyty z muzyką, żeby dużo wiedzieć o kraju, do którego się wybieram. Poznawanie nowych kultur i obyczajów, historii i wspaniałych osobowości, języków i religii innych krajów jest pasją, dzięki której mogę po powrocie pisać o tym wszystkim i się cieszyć, i być pozytywnie zakręconą, bo to naprawdę może uzależnić! Teraz Izrael, cóż to za wyjazd! Dopiero pierwszy dzień, a już mam kilka pomysłów, jak wykorzystać w moich pracach ten niezwykły kraj wielu kultur. Na pewno zostanie jakoś uwieczniony, tak jak zeszłoroczna wycieczka do Włoch. Konkursy literackie to mój żywioł, nie ma co. Fajnie jest łączyć to, co się lubi z satysfakcją, kiedy komuś się to spodoba.... Uśmiechnęłam się w duchu na wspomnienie prezentacji multimedialnych, wierszy, esejów i innych reportaży zainspirowanych włoskimi wojażami, które przyniosły mi zwycięstwa w konkursach. Kolejne zdjęcia, tym razem izraelskie dołączą do rzędu ramek na szafce. Eh, wspomnienia… Może w przyszłym roku namówię rodziców na Indie? Ale wcześniej muszę uzbierać pieniądze na nowy obiektyw do aparatu, żeby zdjęcia były nieziemskie. Zawarłam z rodzicami układ – jak będę miała połowę ‐ 10 ‐ pieniędzy, to oni dołożą resztę. Będzie ciężko, ale lepsze to niż nic. Cóż innego mam zrobić? Oh, ja biedna nastolatka! Och, ja biedna nastolatka Zwykła ze mnie jest dzierlatka! Nie zarabiam, bo i kiedy? Znowu nie ma takiej biedy, Chociaż liczy się grosz wszelki, Kiedy wokół kryzys wielki. Wszyscy o nim, jak najęci, Może też powinnam chęci, Znaleźć jakieś i pomyśleć, Dobry sposób wnet wymyśleć, Jak oszczędzić nieco mogę, By nie iść na rodzicielską zapomogę! Zrymowało mi się, ale to wcale nie jest takie śmieszne, jakby się mogło wydawać! W akcje nie zainwestuję, bo niby co? Obligacji nie kupię, bo niby za co? Handel nie wchodzi w grę, bo niby czym? Ziemi nie nabędę, bo moje fundusze są zbyt skąpe, o! Nie ma to, jak być nastolatką… Dobra, żartuję – zawsze może być gorzej. Grunt to pomysł! Grunt to pomysł, daję słowo! Grunt to zbierać wciąż na nowo, Grunt to chęci mieć, choć małe, Grunt to pomysłów pęczki całe. Grunt to patrzeć wciąż przed siebie, Grunt to poczuć się jak w niebie! Przez tę windę, chyba zaczyna mi odbijać, ale to zdecydowanie wina wielokulturowego towarzystwa! Nigdy bym nie pomyślała, że będę myśleć o oszczędzaniu. Że niby ja? Na wakacjach? O oszczędzaniu? Nie ma to, jak ważne przemyślenia i postanowienia podczas niecodziennej jazdy szabatowym środkiem komunikacji w przedsiębiorczym towarzystwie. Naprawdę zacznę oszczędzać. ‐ 11 ‐ Zacznę oszczędzać, to wcale nie trudne, Choć wydawać się może dość żmudne. Podzielę na trzy kieszonkowe me, Żeby od razu na różne rzeczy przeznaczyć je. W taniej księgarni na książki, Przeznaczę niektóre pieniążki, Ale częściej też odwiedzę bibliotekę, Rozmaitości w niej odnajdę rzekę. Film – od koleżanki pożyczę, Dla swego dobra odłożę słodycze. Jak już do kina, to tylko we wtorek, Za tańsze seanse pieniędzy będzie worek. Do muzeum w sobotę, dobra myśl, Za darmo wstęp, nie tak jak dziś. I może na piechotę, a nie autobusem, Dla zdrowia i zarobek, a jechać nie muszę. Co jeszcze? Nauczę się szydełkować! Żeby koleżankom prezenty przygotować, Albo malować chociażby obrazy, Żebym choć w jednym była bez skazy… W sumie, gdybym urzeczywistniła moje pomysły to rachunek jest prosty… Zestawienie wydatków i oszczędności miesięczne wydatki skorygowane oszczędności oszczędności oszczędności miesięczne w skali w skali roku w ciągu 10 lat wydatki* miesiąca książki 35 20 15 kino 16 13 3 autobus 48 0 48 prezenty 30 0 30 ubrania 50 50 0 inne 20 10 10 199 93 106 * Wydatki po zastosowaniu pomysłów na oszczędzanie ‐ 12 ‐ 180 36 576 360 0 120 1272 1800 360 5760 3600 0 1200 12720 …wow! To prawie niemożliwe… Wystarczy tak niewiele, a pieniądze praktycznie same będą przybywały. Prawie same. Tylko, co ja z nimi zrobię? Co ja zrobię, gdy oszczędzę, Miesiąc w Izraelu spędzę! Nie, to żarty, coś innego, Nieco bardziej pożytecznego. Może udam się na francuskiego kurs, A po miesiącu wygram z niego konkurs . Albo na jakieś inne zajęcia, Które akurat będą do wzięcia. Książki też dobra alternatywa, Kiedy w portfelu za dużo zbywa. Albo na jakąś fundację, Przeznaczę lekką dotację. Może na zwierzęta albo chore dzieci, Wtedy pieniądze nie pójdą na śmieci. Jak nazbiera się spora suma, To podniesie się moja duma, I do banku, na lokatę, Wpłacę prędko tę wypłatę. Lub zainwestuję na giełdzie, Tak też dobrze będzie. Gdybać tak to można wiecznie, Marzyć można dość bezpiecznie, O wykorzystaniu oszczędności, Gdy na koncie grosik gości! Hmm… A tak w zasadzie to zawsze mogę poprosić rodziców o wyższe kieszonkowe, bo przecież logicznie rzecz biorąc – więcej pieniędzy mi zostanie, choć będę wydawała tyle samo! ‐ 13 ‐ Tak naprawdę, to problem dla mnie niemały, Żeby w kieszeni pieniądze mi zostały, Muszę w końcu ograniczyć ich ciągłe wydawanie, Zamienić słabości na efektywne oszczędzanie! ‐ Good to see you! – przerwali moje rymowane rozmyślania niemalże jednym głosem Amerykanin, Żyd, Szwajcar, Francuzka, Włoszka, Kanadyjczyk, a w dźwięk za nimi Polak odparł „do widzenia” i wszyscy wyszli z hotelu, aby podziwiać zachód słońca nad Starym Miastem w Jerozolimie…. Tylko boy hotelowy, który przez całą drogę w dół stał w kącie niczym cień, został w tyle i skwitował dyskusję z uśmiechem, myśląc, że nikt nie słyszy: ‐ Najlepiej to trzymać pieniądze we własnej kieszeni! I weź tu człowieku wsiądź do windy! ‐ 14 ‐ Bibliografia: 9 http://www.oszczedzanie.interia.pl/ 9 http://www.oszczedzanie.net/ 9 http://www.finanseosobiste.pl/ 9 http://www.nbportal.pl/pl/np/klub_przedsiebiorczosci 9 http://gielda.wp.pl/POD,4,a,1,b,4,c,0,typ,indeksy,indeksy.html?P%5Bsp_nazwa%5D=WIG20 &P%5Bid%5D=PL9999999987 9 http://www.bankier.pl/wiadomosc/Szwajcaria‐tradycja‐i‐standardy‐1514591.html 9 http://www.rp.pl/artykul/11,266845_Europejskie_panstwa_G_20_radza_w_Berlinie.html 9 http://www.xelion.pl/media/tylkodlaprasy/Oszczedzanie/PlonePopoll_results2?portal_stat us_message=Vote%20has%20been%20saved. 9 http://www.zie.pg.gda.pl/ekonomia/index.php?option=com_docman&task=doc_details&gid =201&Itemid=61 9 http://www.obligacjeskarbowe.pl/index.php?id=cotosa&samSession=b8dd99ea2bc36b05a 36c1d5b1816bf29 9 http://www.eioba.pl/a71225/6_najbardziej_zaskakujacych_pomyslow_ktore_przyniosly_wi elkie_pieniadze ‐ 15 ‐