X NIEDZIELA ZWYKŁA

Transkrypt

X NIEDZIELA ZWYKŁA
Rzeszów, 5 CZERWCA 2016
Nr 23 (160)
EWANGELIA (ŁK 7,11-17)
Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie
i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy
miejskiej, właśnie wynoszono umarłego
- jedynego syna matki, a ta była wdową.
Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na
jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł
do niej: Nie płacz! Potem przystąpił,
dotknął się mar - a ci, którzy je nieśli,
stanęli - i rzekł: Młodzieńcze, tobie
mówię wstań! Zmarły usiadł i zaczął
mówić; i oddał go jego matce.
A wszystkich ogarnął strach; wielbili
Boga i mówili: Wielki prorok powstał
wśród nas, i Bóg łaskawie nawiedził lud
swój. I rozeszła się ta wieść o Nim po
całej Judei i po całej okolicznej krainie.
X NIEDZIELA ZWYKŁA
się, bo się wszystko nagle odmieniło.
„Młodzieńcze, tobie mówię, wstań.
Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał
go jego matce.”
Zobaczcie, jak ważny jest
wzrok. Wzrok, który nas otacza. Wokół
nas jest bardzo wielu ludzi, codziennie
LUDZKI WZROK
Szła kobieta, wdowa, matka
i niesiono przed nią ciało jej syna.
A wokół niej tłum ludzi. Wychodzili
z miasta, żeby pogrzebać dziecko, młodzieńca. Naprzeciw tego tłumu szedł
inny tłum, ale wśród tego tłumu szedł
również Pan Jezus. Matka, która idzie
pochować swoje dziecko, która jest
wdową to synonim ogromnej samotności. A samotność jest tym większa, im
większy jest tłum, który mnie otacza
i nie może mi pomóc. Okazuje się, że
w tym tłumie jest Jezus i to On dostrzega to, czego nie dostrzegają inni. „Na jej
widok Pan użalił się nad nią”, a więc
spojrzał i użalił się, to znaczy współczuł
z nią. Dopiero wtedy padają słowa pocieszenia „Nie płacz”. Trzeba dostrzec,
żeby współczuć i żeby móc pocieszyć.
Dotyka się mar, a więc wchodzi w to, co
się już rozkłada, wchodzi w tę rzeczywistość, która jest odrażająca, ale nie
można pomóc będąc zdystansowanym.
Trzeba się dotknąć tego, co bolesne. Nie
brzydzi się, nie dystansuje. Ci, którzy
nieśli to ciało, stanęli. Zatrzymał się
świat. Świat, który zmierzał w swoim
celu, był ukierunkowany. Zatrzymali
się ocieramy o ludzkie spojrzenia, ale
niewielu jest nam w stanie pomóc, niewielu widzi to, co naprawdę przeżywamy. Wzrokiem kochamy, miłość zaczyna się od wrażliwego spojrzenia. Na jej
widok użalił się i przyszedł jej z pomocą. Zacznijmy doceniać w naszym codziennym życiu wzrok, to znaczy jak
patrzymy na innych ludzi, jak im swoim
spojrzeniem okazujemy miłość.
Młoda
matka
szykowała
w kuchni kolację, skoncentrowana całkowicie na tym, co robiła, zamierzała
usmażyć frytki. Pracowała w skupieniu,
aby przygotować danie, które bardzo
smakowałoby dzieciom. Frytki lubiły
najbardziej. Najmniejsze z dzieci, czteroletnie, miało za sobą pełen przeżyć
dzień w przedszkolu i opowiadało mamie wszystko, co widziało i co robiło.
Matka odpowiadała mu od niechcenia,
półsłówkami i pod nosem. Chwilkę potem poczuła pociągnięcie za spódnicę
i usłyszała: Mamo… Kobieta skinęła
głową i wymamrotała jakieś słowo.
Poczuła następne szarpnięcie za spódnicę i znowu: Mamo… Odpowiedziała
krótko jeszcze raz i dalej spokojnie
obierała ziemniaki. Minęło pięć minut.
Dziecko przyczepiło się do maminej
spódnicy i zaczęło ciągnąć ze wszystkich sił. Kobieta była zmuszona pochylić się nad synem. Chłopiec ujął
jej twarz pulchnymi rączkami i powiedział: Mamo słuchaj mnie oczami”.
Słuchać oczami to tak jakby
powiedzieć komuś „jesteś dla mnie
ważny”. Wszystkie ważne rzeczy
pokazuje się oczami. Pewna młoda
kobieta postanowiła kiedyś po latach
napisać matce list: „Gdy myślałaś, że
ja tego nie widzę, powiesiłaś mój
pierwszy rysunek na lodówce, a ja
zapragnęłam malować. Gdy myślałaś,
że ja tego nie widzę, nakarmiłaś kotawłóczęgę i wtedy zrozumiałam, że
dobrze
jest
troszczyć
się
o zwierzęta. Gdy myślałaś, że ja tego
nie widzę, przygotowałaś specjalnie
dla mnie tort urodzinowy i zrozumiałam,
że niewielkie rzeczy mogą być wyjątkowe. Gdy myślałaś, że ja tego nie widzę,
modliłaś się, a ja zaczęłam wierzyć
w istnienie Boga, z którym można zawsze rozmawiać. Gdy myślałaś, że ja tego
nie widzę, pocałowałaś mnie na dobranoc i zrozumiałam, że mnie kochasz.
Gdy myślałaś, że ja tego nie widzę,
widziałam łzy, które spływały z Twoich
oczu, i nauczyłam się, że czasem źle się
dzieje, ale płacz pomaga. Gdy myślałaś,
że ja tego nie widzę, uśmiechałaś się,
a miałam chęć być tak piękna, jak ty.
Gdy myślałaś, że ja tego nie widzę,
martwiłaś się o mnie i miałam chęć być
sobą. Gdy myślałaś, że ja tego nie widzę, patrzyłam – i miałam ochotę dziękować ci za wszystkie rzeczy, które robiłaś, gdy myślałaś, że ja mogłam tego nie
widzieć”.
Wychowujemy i okazujemy
sobie miłość wzrokiem, nawet wtedy,
kiedy nam się wydaje, że tego nie widać. Bardzo ważne są nasze oczy. Oczy
wrażliwe. Takie oczy miał Pan Jezus.
Wśród tego wielkiego tłumu On dostrzegł i użalił się i przyszedł z pomocą.
Moje doświadczenie kapłańskie jest
takie, że często przychodzą do mnie nie
tylko młodzi ludzie, ale również rodzice
tych młodych ludzi. Rodzice, którzy
przeżywają jakiś wewnętrzny dramat,
zmartwienie z tego powodu, że nie
wszystko w ich życiu rodzicielskim się
udało, że chcieli by coś poprawić, zmienić, cofnąć czas, ale się nie da. O tych
rozmowach i o tych zwierzeniach ich
dzieci w ogóle nie wiedzą. Tak to jest,
że do bycia rodzicem w jakimś sensie
człowiek się przygotowuje, ale potem
rzeczywistość stawia nas w sytuacjach,
których się nie dało przewidzieć. I to, co
robimy, robimy zawsze bez przygotowania. Wydawałoby się, że najlepiej,
jak potrafimy. Po czasie dopiero widać
efekty, po czasie potrafimy ocenić daną
sytuację. Te dzieci nie wiedzą wszystkiego o swoich rodzicach i może być
tak, jak w tym opowiadaniu Wiktora
Hansena: „Przez całe życie wstydziłem
się swojej matki. Nie miała jednego oka
i uważałem, że przez to jest brzydka.
Byliśmy biedni. Ojca nie pamiętam,
a matka… Nigdy nie dostała dobrej
pracy, bo kto zatrudni na dobrą posadę
kobietę bez oka? Matka starała się jak
mogła, żebym miał ładne ubrania, więc
nie różniłem się od moich kolegów
z klasy, ale moja matka w porównaniu
do matek innych dzieci – takich pięknych, wypielęgnowanych i wystrojonych
– wyglądała bardzo niekorzystnie. Robiłem co mogłem, żeby ukryć ją przed
kolegami. Najbardziej na świecie pragnąłem jak najszybciej wyprowadzić się
z domu, odejść od matki. No bo co taka
matka mogła mi zapewnić? Uczyłem się
bardzo dobrze, potem, żeby kontynuować naukę, przeprowadziłem się do
stolicy. Znalazłem pracę, ożeniłem się,
kupiłem dom. Wkrótce na świat przyszły
dzieci. Byłem dumny z tego, że sam
wszystko osiągnąłem. Matki nawet nie
wspominałem. Ale pewnego razu matka
przyjechała do stolicy i przyszła do
mojego domu. Dzieci nie wiedziały, że
to ich babcia i zaczęły się z niej śmiać.
Matka nie chciała robić ani sobie, ani
nam przykrości i opuściła mój dom
w milczeniu. Minęło następnych kilkanaście lat. Odnosiłem same sukcesy
w pracy. Byłem szczęśliwym ojcem
i mężem. Kiedy otrzymałem zaproszenie
ze szkoły na bal absolwentów, postanowiłem wziąć w nim udział. Teraz nie
miałem się już czego wstydzić. Spotka-
nie z dawnymi kolegami było wesołe
i wzruszające. Przed wyjazdem poszedłem na spacer i – sam nie wiem jak –
dotarłem do swojego starego domu.
Sąsiedzi rozpoznali mnie, powiedzieli,
że moja matka umarła i przekazali list
od niej. „Drogi Synku. Wybacz mi
wszystko. Wybacz, że nie mogłam zapewnić Ci szczęśliwego dzieciństwa.
Wybacz, że musiałeś wstydzić się za
mnie. Wybacz, że bez pozwolenia przyjechałam do Twojego domu. Masz piękne dzieci i nie chciałam ich nastraszyć.
Są podobne do Ciebie, dbaj o nie. Pewnie nie pamiętasz, ale kiedy byłeś całkiem malutki, miałeś wypadek i straciłeś
oko. Oddałam Ci swoje. Więcej nie
mogłam Ci w żaden sposób pomóc.
Doszedłeś do wszystkiego sam. Ja po
prostu cieszyłam się z Twoich sukcesów
i byłam z Ciebie dumna. I byłam szczęśliwa. Twoja mama”.
Kiedy przychodzą do mnie
rodzice i mówią o swoich błędach
i mówią to z bólem, ich dzieci o tym nie
wiedzą. Nie zawsze wiemy, jaką cenę
ma nasze szczęście, ile wymagało poświęcenia i ofiar rodziców, nie idealnych, ale takich, jacy są. To jest wzrok,
spojrzenie wrażliwe. To powoduje, że
jesteśmy ludzcy. O tym, że człowiek jest
ludzki decyduje to, jak patrzy na świat
i jakie ma oczy. Czy ma takie oczy, jak
Pan Jezus, który na widok cierpienia
użala się, podchodzi, nie brzydzi się, nie
dystansuje i dokonuje cudownej przemiany. Zmarły usiadł i zaczął mówić;
i oddał go jego matce. I tego wam życzę, żeby Pan Jezus na nowo was zbliżył. (x.)
KĄTEK OKA
Czy będzie lepiej?
„Do gastrologa nie ma zapisów
już do końca roku” - powiedziała mi
Pani w rejestracji, gdy wręczyłam jej
skierowanie. „A prywatnie?” - zapytałam. „Kilka dni” - padła odpowiedź.
Zapisałam się na płatną wizytę a tym
skierowaniem, to może nie powiem co
można sobie dzisiaj zrobić. Pan doktor
wykonał badanie, zapłaciłam a po zalecenia i receptę musiałam umówić się na
drugą wizytę do tego samego lekarza.
Koszty leczenia rosną, czy każdy może
sobie na to pozwolić?
Niedawno odwiedził mnie
pewien znajomy - młody lekarz. Dopiero skończył studia, teraz jest na praktykach. Mówił, że połowa jego rocznika
wyjeżdża do pracy do Niemiec. „Ja
chyba tutaj zostanę, bo kto będzie leczył
tych biednych ludzi” - powiedział. Jeden
doktor Judym nie wystarczy - śmialiśmy
się. Ale tak naprawdę to wcale nie jest
śmieszne.
Jeżeli nie uleczymy naszej
służby zdrowia, to kto nas będzie leczył? Chora służba zdrowia i nie tylko
ona. Ostatnio oglądałam reportaż
o człowieku, który miał wypadek
w pracy i stracił nogę. Pracował na
umowę zlecenie i okazuje się, że nie
dostanie żadnego odszkodowania. Jedna
Pani adwokat w studiu stwierdziła, że
nie musiał wykonywać pracy, która
zagrażała jego zdrowiu. Redaktor tłumaczył, że gdyby nie wykonał polecenia
pracodawcy, to by stracił pracę a przecież każdy musi z czegoś żyć. Drugi
adwokat powiedział, że prawo w Polsce
jest chore a winny jest definitywnie
pracodawca i przedstawił wiele argumentów. Dodał też, że poszkodowany
powinien wnieść sprawę do sądu cywilnego, ale skąd człowiek bez pracy i bez
nogi ma wziąć na to pieniądze?
Politycy się kłócą i niewiele
z tego wynika a przecież w naszym
kraju jest tyle do zrobienia. Nie może
być tak, że chora osoba miesiącami
czeka do specjalisty. Miesiącami a często i dłużej, są bowiem zabiegi i operacje, na które czeka się kilka lat. Nie
może też być tak, że ktoś ulega wypadkowi w pracy i każdy umywa ręce.
Smutne, że dobro człowieka w machinie
interesów i pieniędzy niewielu ludzi
obchodzi.
Mój wspomniany znajomy,
młody lekarz powiedział też o starszych
lekarzach w pewnym szpitalu na pewnym oddziale: jacy oni wypaleni... Wypaleni, zmęczeni, przepracowani - jak
my wszyscy zresztą. Wszędzie ucina się
etaty, musimy często pracować za dwoje. W bankach kolejki, trzeba swoje
odczekać, żeby coś załatwić. W tym,
w którym byłam ostatnio, Pani obsługująca musi wstawać witając każdego
klienta. Wstaje i siada i tak cały dzień.
Ktoś głupi to wymyślił i może sądzi, że
tym przyciągnie klientów a jest wręcz
przeciwnie. Już nie od jednej osoby
słyszałam, że jej żal tych pracownic i że
głupio się czuje, gdy kobieta wstaje na
powitanie.
Coraz większy wyzysk pracownika. Mówią, że to się zmieni, że
będzie lepiej ale kiedy? Które pokolenie
doczeka lepszej Polski i lepszego świata. Czy w ogóle narodzi się takie pokolenie?
Przed chwilą przeczytałam
o straszliwej tragedii. Matka z kilkuletnim synem utonęła w rzece. Na brzegu
został drugi synek, czterolatek - świadek
2
tragedii. Jacy jesteśmy bezradni wobec
losu, zdarzeń, wobec żywiołu, śmierci.
Niestety do wielu ludzi to nie dociera,
wydaje im się, że są bogami. Nie ma
bogów, jest tylko Bóg.
Wystarczyłoby, żeby każdy
pracował uczciwie. Niestety, człowiek
gdy tylko może kradnie, wyzyskuje.
Jeden dorabia się milionów a drugiemu
rośnie garb. Tak ludzie ułożyli sobie
świat, na sprawiedliwość musimy niestety zaczekać.
Na sprawiedliwość, uczciwość
czy życzliwość. Kupowałam dzisiaj
białe cynie na rynku. Pani, do której
podeszłam miała ostatnią białą, więc
powiedziałam, że drugą kupię u jej
sąsiadki. Kobieta mi szepnęła: ale ona
ma drożej...
Nie mówiła prawdy, cena była
taka sama. Pomyślałam, że jeżeli tutaj
ludzie podkopują dołki pod sobą, to co
się dzieje tam na górze, gdzie stołek
lepszy i kasa nie byle jaka. I będzie
lepiej? Nie będzie.
Jola
INTENCJE MSZY ŚW.
Dyżur liturgiczny w tym tygodniu
pełni: ks. Grzegorz
Poniedziałek 6 czerwca 2016
18:00-+ Adolf Stokłosa – gr. 6
18:00-+ Zofia Sikora – od wnuka Jerzego z rodziną
Wtorek 7 czerwca 2016
18:00-+ Adolf Stokłosa – gr. 7
18:00-+ Teodozja Płonka – z Róży MB
Wniebowziętej
Środa 8 czerwca 2016
Wsp. św. Jadwigi Królowej
18:00-+ Adolf Stokłosa – gr. 8
18:00-+ Józef Złamaniec – z Róży św.
Antoniego
Czwartek 9 czerwca 2016
17:30 Rodzina Serca Jezusowego
18:00-+ Adolf Stokłosa – gr. 9
18:00-+ Damian Grygiel – od babci
Bronisławy
Piątek 10 czerwca 2016
Wsp. bł. Bogumiła
18:00-+ Adolf Stokłosa – gr. 10
18:00-+ Zofia Sikora – od rodziny
Gajdków z Niechobrza
Sobota 11 czerwca 2016
Wsp. św. Barnaby Apostoła
18:00-+ Danuta Pustelak w 3 r. śm. –
od córek, syna z rodzinami i męża
18:00-+ Adolf Stokłosa – gr. 11
XI Niedziela Zwykła
12 czerwca 2016
Wizytacja kanoniczna parafii
J.E. Ks. Bp Edward Białogłowski
07:30- dziękczynna w 50 rocz. urodzin
Lucyny, z prośbą o bł.
09:30- za Parafian
11:30- w int. ADŚm.
15:00 – Koronka do Miłosierdzia Bożego
17:00-+ Adolf Stokłosa – gr. 12
Ogłoszenia duszpasterskie
1. Dziś: I niedziela miesiąca i po
Mszach św. adoracja Najśw. Sakramentu. Po porannej Mszy św. spotkanie
Krucjaty
Wyzwolenia
Człowieka.
O godz. 16:30 Litania do Najśw. Serca
Jezusowego z błogosławieństwem eucharystycznym. Składka na cele diecezjalne.
2. W nadchodzącym tygodniu: Msza
św. codziennie o godz. 18:00 z litanią
do Serca Jezusowego. W środę wsp. św.
Jadwigi Królowej – konsekracja kościoła pw. św. Jadwigi przy ul. Rejtana.
W sobotę wsp. św. Barnaby Apostoła.
3. W przyszłą niedzielę: wizytacja
kanoniczna parafii.
4. Troska o kościół: Bóg zapłać rodzinom dyżurnym za sprzątanie i ofiarę
oraz całemu Rejonowi 5 za dyżur
w kościele. Rozpocznie Rejon 4 (ul.
Miła) od Państwa Szopów rodziny
z kolejnych 10-ciu num. (str. prawa
w kierunku ul. Strażackiej).
5. Z okazji wizytacji prosimy o przystrojenie domów (obrazy Serca Jezusowego).
6. Bóg zapłać za ofiary na cele inwestycyjne z ubiegłej niedzieli. Życzymy
błogosławieństwa Bożego w nadchodzącym tygodniu.
ks. Proboszcz
ŚLUBY
04/06/2016
ŁUKASZ GIBAŁA
ANETA MNICH
małżeństwo błogosławił:
ks. Kazimierz Bator
CZYSTOŚĆ
Dziś słowo niemodne, rzadko
używane a za nim kryje się piękna treść.
Zwykle skupiamy się na zakazach: zachowaj czystość, nie grzesz więcej lecz
nie tędy droga do zachowania czystości.
Definicja czystości wg Ks.
Dziewieckiego: czystość wynika z faktu, że osoba jest nieskończenie ważniejsza niż popęd czy przyjemność.
W związku z tym nigdy nie używam ani
siebie ani drugiej osoby po to by zaspokoić przyjemność kosztem sumienia,
więzi, godności. Czystość jest to system
immunologiczny, obronny przed krzywdą, to nie jest lęk przed seksualnością,
czy jakaś dewocja, wstręt wobec ciała
jako traktowanie seksualności jako czegoś złego. Nie. Seksualność jest darem
Bożym. Jednak seksualność może być
zezwierzęcona u człowieka, zredukowana do popędu może prowadzić do uzależnień, zboczeń, do chorób wenerycznych, do dramatów, do samobójstw, do
morderstw kiedy jest gwałt. Gwałt jest
morderstwem. Człowiek czysty ma tę
świadomość, że interesuje go wyłącznie
seksualność godna człowieka, połączona
z miłością, odpowiedzialnością, z odpowiedzialnym przekazywaniem życia
a jest to możliwe jedynie w małżeństwie. Czystość to jest to, że ja jestem
ważniejszy niż moja seksualność. Najłatwiej nad seksualnością panują ludzie
szczęśliwi a im bardziej ktoś jest nieszczęśliwy, mało kochany, mało kochający to seksualność staje się chorobliwie
atrakcyjna tak jak alkohol, narkotyki,
nikotyna. Człowiek nieszczęśliwy stosuje sztuczki by uciec od swojego nieszczęścia. A to iluzja.
Tak wielu młodych ludzi straciło wolność, życie, zdrowie, przyjaźń
z Bogiem, samym sobą na skutek nieodpowiedzialnego przeżywania seksualności. Można sobie zrujnować życie
seksualnością. Z rozmów z młodymi
ludźmi wynika że ktoś kto jest mało
kochany i mało kocha, ma małą więź
z Bogiem to szalenie trudne jest wtedy
poradzenie sobie z seksualnością i mądrze nią kierować gdyż ona jest chorobliwie atrakcyjna. Wielu młodych ludzi
szuka seksualności nie dlatego, że mają
duży pociąg, gdyż są nieszczęśliwi.
Ludzi szczęśliwych interesuje miłość
przyjaźń, nie romanse i seks.
Ludzie młodzi dniem i nocą
marzą o spotkaniu kogoś kogo mogą
obdarzyć miłością, komu mogą zaufać,
kto będzie dla nich wsparciem. Natomiast najczęściej nieszczęśliwi chłopcy
czy dziewczyny szukają kogoś z kim
można przeżyć „przygodę, romans”.
Człowiek dojrzały w ogóle nie szuka
romansu. Romanse są dla nieszczęśliwych ludzi. Szczęśliwi szukają przyjaźni a potem miłości małżeńskiej, w ogóle
ich nie interesuje faza romansu. Ludzie
szczęśliwi w ogóle nie ryzykują w sferze seksualnej, dla seksualności nie
poświęcą zdrowia, życia, ani więzi, ani
spokoju wewnętrznego. Natomiast osoba nieszczęśliwa wszystko poświęci dla
seksualności, łącznie z życiem czy
zdrowiem.
Więcej na temat czystości
można poczytać w książce Ks. Marka
Dziewickiego „Seksualność - błogosławieństwo czy przekleństwo?”, „Ona, on
i miłość".
3
„Musicie być mocni mocą
miłości, która jest potężniejsza niż
śmierć, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Tej miłości
która nigdy nie ustanie”. Jan Paweł II
Świadectwo o czystości seksualnej.
„Według księdza okazuje się, że byłem
kiedyś nieszczęśliwy... I zgadza się! Od
czasu nawrócenia nie mam „dołów”
i mimo że nie mam dziewczyny, nie
czuje się samotny. Z miłości do Chrystusa wybrałem celibat i nie potrzebuje
już nic. A było ze mną naprawdę źle
w tych sprawach. Duch Święty uzdrowił
mnie, zmieniłem życie o 180 stopni,
priorytety, znalazłem Sens i Cel.
W moim życiu od ok. 4 lat dzieją się
cuda. To co wydawało się być niemożliwe, z czego bałem się zrezygnować okazało się zbędne. Może komuś pomóc? Z Panem Bogiem wszystko można, naprawdę, najbardziej beznadziejne
przypadki! Czas by celibat nie kojarzył
się tylko z księżmi i zakonnicami... Do
celibatu Pan Jezus wzywa wszystkich
którzy nie są w Sakramencie Małżeństwa. Brak celibatu poza tym Sakramentem jest równoznaczne z cudzołóstwem.
Cudzołóstwo natomiast prowadzi osobę
wierzącą do kolejnego grzechu, jeszcze
gorszego: kpiny z Miłosierdzia Bożego.
Co tzn.? Osoba wierząca wie że źle robi,
ale robi to mówiąc sobie w duchu coś
podobnego: „Pan Bóg mnie kocha, On
wie że ja nie mogę sobie tego odmówić,
zrobię to ale się później wyspowiadam,
On mi przebaczy”. To jest straszny
grzech z którego ludzie nie zdają sobie
sprawy. Dlatego jeśli jest się naprawdę
wierzącym i kochającym Boga, a nie ma
się Sakramentu Małżeństwa - życie
w celibacie jest koniecznością i powinno być normalne dla człowieka, a taki
stan wyrzeczenia będzie szczęściem.
Wiem że to nie do pojęcia, ale tak jest,
mogę poświadczyć bo narodziłem się na
nowo kilka lat temu i zmiana jest niesamowita. Nie da się opisać, powiedzieć, Kim jest dla nas Pan Bóg i jak
nas miłuje. Nowy Testament jest kluczem, Sakramenty Święte podstawą by
utrzymać się w tym stanie, w stanie
nawrócenia” (K.K.).
W TROSCE O DOM BOŻY
(sprzątający 30/05 – 04/06/2016):
Adam Styga; Karolina Szala; P. Smarzewska; Danuta Świerk; Krystyna Szala; Elżbieta Pałka; P. Szczepanik; Adam
Warzybok.
Bóg zapłać
Wizytacja kanoniczna
w parafii
pw. Miłosierdzia Bożego
w Rzeszowie
12 – 13 czerwca 2016
J.E. Ks. Biskup Edward
Białogłowski
12 czerwca - XI Niedziela Zwykła
7:30 Wejście, modlitwy, powitanie
i sprawozdanie – Celebrans Ks. Proboszcz, po Mszy św. kawa;
09:30 Celebrans Ks. Dziekan Stanisław
Potera
* spotkanie z Kościołem Młodych (kandydaci do bierzmowania, Liturgiczna
Służba Ołtarza – cer. Łukasz Szczepanik,
Schola – P. Urszula Leśniak, Róże Różańcowe Dzieci, Szkolne Koło Caritas);
11:30 Celebrans Ks. Biskup Edward
Białogłowski
* spotkanie z Kościołem Dorosłych
(Róże Różańcowe – P. Krystyna Buczyńska; Rodzina Serca Jezusowego –
P. Zofia Żelazko; Caritas Parafialna –
P. Halina Filip; Stowarzyszenie Matki
Bożej Patronki Dobrej Śmierci – P. Maria Bielańska; Stowarzyszenie Przyjaciół
WSD – P. Irena Cyran; Krucjata Wyzwolenia Człowieka – P. Andrzej Stanio;
Kręgi Domowego Kościoła – P. Krzysztof
Cisło; Chór Parafialny Alba Cantans –
P. Kornelia Ignas; Odnowa w Duchu
Świętym – P. Agnieszka Mendocha;
Komitet Budowy Kościoła – P. Antoni
Pacześniak; Gazetka Parafialna);
13:30 Obiad
15:00 Koronka do Bożego Miłosierdzia,
wizyta u Księży pracujących w parafii;
17:00 Celebrans Ks. Wikariusz
18:00 Wieczerza
13 czerwca – poniedziałek
09:00 Msza św. dla Róż Różańcowych,
czcicieli Miłosierdzia Bożego, starszych
i chorych
09:30 Cmentarz Parafialny
10:30 Szkoła Podstawowa nr 9
12:00 Kancelaria Parafialna
12:30 Obiad
16:00 Odwiedziny osoby chorej
16:30 Odwiedziny Rodziny wielodzietnej
18:00 Msza św. z bierzmowaniem
(21 kandydatów)
19:30 Wieczerza z kapłanami
MICHAYLAND 2016
1 czerwca, na dorocznym Michaylandzie - pielgrzymce dzieci do
Miejsca Piastowego, spotkało się około
3,5 tysiąca uczestników, w tym uczniowie VI klasy SP 9 w Rzeszowie - by
radośnie przeżywać swoje święto. Było
to już 32 z kolei spotkanie, organizowane przez zgromadzenie sióstr michalitek, a jego klimat wpisywał się w trwający obecnie Jubileuszowy Rok Miłosierdzia. Hasło pielgrzymki „Miej serce
na dłoni” zachęcało dzieci do wzajemnej życzliwości i pełnienia uczynków
miłosierdzia. Mszę św. podczas spotkania w intencji dzieci sprawował przełożony generalny księży michalitów, ks.
Dariusz Wilk. W czasie kazania wymienił choroby dzisiejszego młodego pokolenia - niemiłosiernik... łokietnik, kopnik, języcznik, komputerownik, ale
podał też na nie lekarstwo – „Bądźcie
miłosierni! - tak uczy Jezus...”.
Grupom dzieci, które przybyły z różnych
miejscowości
Podkarpacia,
a także z bardziej odległych miejsc, jak
Kraków, Radom czy Grybów, towarzyszyli licznie opiekunowie, wychowawcy, kapłani oraz siostry zakonne.
Po pierwszej części niosącej
duchowe przesłanie związane z Rokiem
Miłosierdzia, dzieci mogły uczestniczyć
w wielu przygotowanych dla nich atrakcjach. Cały plac przed sanktuarium św.
Michała Archanioła i bł. Bronisława
Markiewicza, na którym z życzliwością
przyjmują małych pielgrzymów księża
michalici, zamienił się w wielki plac
zabaw. Wszystkie stanowiska cieszyły
się wielkim powodzeniem i zainteresowaniem. Były ulubione przez dzieci
dmuchane zjeżdżalnie, skokozabawy,
a dla odważnych ściana wspinaczkowa
z obsługą GOPR-u z Sanoka. Szczególnie dużo chętnych chciało popływać
w basenie w zamkniętej kuli czy poturlać się w kuli po trawie. Zainteresowanie budziło też spotkanie z pszczelarzem, gdzie można było pooglądać pracę pszczół w przeszklonym ulu i posmakować prawdziwego miodu. Ze
spotkania został przesłany do Ojca
Świętego Franciszka list od wszystkich
uczestników pielgrzymki, z podziękowaniem za ustanowienie Świętego Roku
Miłosierdzia. (x.)
Wydawca:
Parafia pw. Miłosierdzia Bożego
w Rzeszowie; Nakład: 200 egz.
Adres: ul. Kard. Karola Wojtyły 114,
35-304 Rzeszów,
Redaktor wydania:
ks. Grzegorz Wolan
4