Siła literatury i siła paƒstwa
Transkrypt
Siła literatury i siła paƒstwa
Fakt Gazeta Codzienna :: Artyku∏ :: Si∏a literatury i si∏a paƒstwa
5/10/05 3:39 PM
Strona główna | Szukaj | Ksiàžki | Praca | Mieszkanie | Europa | Idee | Interwencje | Reklama | Prenumerata | Redakcja
LITERATURA
Siła literatury i siła paƒstwa
O polonistyce po amerykaƒsku
Rozmowa Agaty Bielik-Robson z profesorem slawistyki Uniwersytetu Yale, Aleksandrem Schenkerem ("Europa" nr 3 z 19 stycznia br.)
sprowokowała polemiczne głosy osób zajmujàcych si∏ promocjà polskiej literatury w Êwiecie. Schenker uwaža, že dotychczasowe
wzgl∏dne zainteresowanie naszà literaturà w USA wynikało z powodów politycznych. Polskà kultur∏, w tym takže kultur∏ niezaležnà,
wspierano jako wywrotowà sił∏ w jednym z krajów bloku wschodniego. Po roku 1989, jak powiedział prof. Schenker: "Polska z
ciekawego kraju w obozie socjalistycznym stała si∏ nieciekawym krajem w obozie kapitalistycznym". Jego zdaniem, polska literatura
b∏dzie w USA nauczana wyłàcznie jako dodatek do literatury rosyjskiej. Do tez Schenkera ustosunkował si∏ Zdzisław Najder, a dzisiaj
polemizuje z nimi Ewa M. Thompson, jedna z najciekawszych polskich badaczek literatury funkcjonujàcych w amerykaƒskim žyciu
akademickim.
Jakže cz∏sto dyskusje o polonistyce za granicà sprowadzajà si∏ do tłumaczenia polskiemu czytelnikowi, dlaczego si∏
nie udało i nie može si∏ udaç. A to Polska była pod rozbiorami, a to ci∏cia na amerykaƒskich (i europejskich)
uniwersytetach. Nie mówiàc juž o tym, že przeciež literatura polska nie umywa si∏ do rosyjskiej, a polskie fobie tež
tu przeszkadzajà (A. Schenker, "Czy polonistyka na zachodnich uczelniach przetrwa koniec zimnej wojny?",
"Europa" nr 3/42 z 19 stycznia br.). Jak mówi amerykaƒskie przysłowie: majàc takich przyjaciół, nie potrzebujemy
juž wrogów. Troch∏ si∏ z takimi sugestiami rozprawił Zdzisław Najder w tekÊcie "Polonistyka, Ameryka i
archiwum Herberta" ("Europa" nr 4/43 z 26 stycznia br.), ale i jego artykuł dorzuca do płytkich przyczyn
nieÊwietnego stanu rzeczy w tej dziedzinie - nieudolnà Poloni∏. Prof. Schenker juž jest na emeryturze, a Zdzisław
Najder tež od lat w USA nie wykłada, warto wi∏c spojrzeç na konkrety polonistycznej sytuacji w dzisiejszej
Ameryce.
Zanim si∏ do tego zabior∏, chciałam krótko wspomnieç o jeszcze jednej postawie, na szcz∏Êcie niereprezentowanej
na łamach "Europy". Nazywam jà postawà Pollyanny (bohaterki powieÊci Eleanor Porter, symbolu bezmyÊlnego
optymizmu): alež polonistyka kwitnie, przeciež dwa tygodnie temu wybitny polski profesor wygłosił tu odczyt o
geniuszu Adama Mickiewicza, na który przybyła cała miejscowa Polonia! A w ubiegłym roku odbyło si∏ 10
koncertów i 19 uroczystych kolacji, oraz ukazały si∏ až dwie ksiàžki na tematy polskie! Poglàdy takie powielane sà
w prasie polonijnej oraz w broszurkach propagandowych polskich placówek kulturalnych, zainteresowanych tym,
by w kraju myÊlano, že majà wielkie osiàgni∏cia.
Aby sensownie dyskutowaç o polonistyce amerykaƒskiej, trzeba zaczàç od liczb. Stowarzyszenie zrzeszajàce
amerykaƒskich slawistów, American Association for the Advancement of Slavic Studies, liczy ok. 2 750 osób (dane
ze stycznia br.). Włàcza to literaturoznawców, historyków i politologów; dwie ostatnie kategorie sà wažniejsze dla
budowania i utwierdzania wizerunku danej narodowoÊci w USA niž specjaliÊci od literatury. Organizacja
wykładowców j∏zyka i literatury, American Association of Teachers of Slavic and East European Languages, liczy
ok. tysiàca osób. Obie organizacje majà swe periodyki: AAASS ma "Slavic Review", AATSEEL - "Slavic and East
European Journal".
Od czasu upadku Zwiàzku Sowieckiego pisze si∏ w tych kwartalnikach mniej o Rosji, a wi∏cej o Polsce, Ukrainie i
Czechach. Wi∏cej jest tež recenzji ksiàžek na tematy nierosyjskie. Ale na tym złamaniu rosyjskiego monopolu w
periodykach naukowych koƒczà si∏ pozytywy. Na zjazdach naukowych przewažajàca wi∏kszoÊç paneli i referatów
wciàž odnosi si∏ do Rosji; tematy dotyczàce innych krajów wschodniej i Êrodkowo-wschodniej Europy, razem
wzi∏te, nadal nie przekraczajà 25 proc. całoÊci. Zmiany wprawdzie nastàpiły - kiedyÊ było gorzej - ale nadal sà
minimalne. To po cz∏Êci wynik struktury wydziałów slawistyki, obsadzonych rusycystami, które w dalszym ciàgu
produkujà specjalistów od literatury rosyjskiej. W ich interesie ležy praca nad tematami rosyjskimi i dalsze
obsadzanie wydziałów slawistycznych rusycystami. W obu organizacjach slawistycznych władz∏ dzieržà rusycyÊci. I
wciàž zalewa nas fala ksiàžek akademickich o trzeciorz∏dnych rosyjskich problemach i pisarzach. Doktoranci
wyskrobujà tematy z pustego juž garnka z zapałem godnym lepszej sprawy. Dlaczego nie piszà na tematy polskie?
Po polonistyce trudno znaleêç prac∏, na uniwersytetach brak profesorów i kursów o polskiej tematyce. A poniewaž
pisma popularne, takie jak "New York Times Book Review" czy "New York Review of Books", rekrutujà swych
autorów spoÊród absolwentów amerykaƒskich uniwersytetów, wyniki sà łatwe do przewidzenia.
Za to, že polonistyka w USA wciàž jeszcze oddycha, trzeba podzi∏kowaç głównie kobietom. W ubiegłym roku
Harvard zaangažował młodà doktorantk∏, prof. Joann∏ Nižyƒskà, osob∏ o niewàtpliwym talencie interpretacyjnym.
Wymieƒmy równiež prof. Bogdan∏ Carpenter z University of Michigan, współtłumaczk∏ Herberta; prof. Halin∏
Stephan z Ohio State University i prof. Clare Cavanagh z Northwestern, które łàczà zaj∏cia polonistyczne z
rusycystycznymi; prof. Božen∏ Shallcross na Uniwersytecie Chicago, której postmodernistyczne zainteresowania
metodologiczne w zastosowaniu do polskiej literatury owocujà dobrze przyjmowanymi publikacjami; prof. Halin∏
Filipowicz na University of Wisconsin, gdzie slawistyk∏ załožyła prof. Xenia Gàsiorowska; prof. Katarzyn∏
Dziwirek na uniwersytecie stanowym w stanie Washington; prof. Tamar∏ Trojanowskà, która obecnie jest na
University of Toronto; tamže przebywa tymczasowo niedawna absolwentka Harvardu, dr Justyna Beinek. WÊród
lektorów j∏zyka polskiego naležy wymieniç dr Ann∏ Frajlich-Zajàc na Columbii; dr Ew∏ Miernowskà na University
http://efakt.pl/artykuly/artykul.aspx/Artykul/50966
Page 1 of 4
Fakt Gazeta Codzienna :: Artyku∏ :: Si∏a literatury i si∏a paƒstwa
5/10/05 3:39 PM
of Wisconsin; dr Ann∏ Gàsienic∏-Byrcyn na Uniwersytecie Illinois, filia w Chicago (absolwentka tegož
uniwersytetu), i jeszcze tuzin innych.
OczywiÊcie, sà i m∏žczyêni: prof. Michał MikoÊ na University of Wisconsin, filia w Milwaukee, zasłužony redaktor
wielotomowej antologii literatury polskiej; prof. Gilbert Rappaport na uniwersytecie teksaskim, którego strona
internetowa o polskich filmach zasługuje na nagrod∏; prof. Bill Johnson z Uniwersytetu Indiana, znakomity tłumacz
"Wiernej rzeki" ðeromskiego; prof. Alex Kurczaba, który wykłada dla najwi∏kszego chyba grona słuchaczy
polonistyki w USA, duža cz∏Êç z nich to emigranci z Polski (University of Illinois, filia w Chicago); prof. Andrzej
Karcz, któremu polonistyka zawdzi∏cza polskie panele na konferencjach slawistycznych; i paru innych.
Niestety, połowa tych wykładowców i wykładowczyƒ - głównie niewymienionych z nazwiska - prowadzi zaj∏cia z
j∏zyka polskiego lub literatury na pół etatu bàdê wisi na włosku, ježeli chodzi o stałoÊç zatrudnienia. Z małymi
wyjàtkami, prawdziwych etatów na stanowiska polonistyczne w Stanach jest niewiele. Katedr - nie wi∏cej niž 6, w
tym jedynie 2-3 sà fundowane (tzn. majà zagwarantowane trwanie). Tych paru doktorantów, których wyprodukujà
wspomniane katedry, koƒczy czasem karier∏ na etacie rusycysty.
Przejdêmy od realiów do ogólnych reguł. Mówiàc o polonistyce w USA, naležy pami∏taç, že w rozwoju danej
literaturoznawczej specjalnoÊci w Êwiecie grajà rol∏ przynajmniej 4 czynniki:
* JakoÊç danej literatury. Niewiele jest stabilnych narodów (Polacy sà właÊnie takowym), których literatura nie była
lub nie jest wielka. To troch∏ tak jak z kuchnià - nieomal každa jest dobra, ježeli potrawy umiej∏tnie si∏ przyrzàdzi
i odpowiednio poda.
* Polityka ideologiczna. Prowadzona jest równiež w krajach demokratycznych, tylko že sà to sprawy zawiłe,
kokietujàce heglowskà metaforà ducha dziejów, spoglàdajàce z przymruženiem oka na Gramsciego i majàce
niewiele wspólnego z rozkazodawstwem czy konspiracjà typu sowieckiego. Jaskrawym przykładem wagi tego
czynnika jest prawie całkowita nieobecnoÊç na uniwersytetach amerykaƒskich badaƒ nad Êredniowiecznym
tysiàcleciem historii Europy, od upadku Rzymu w V wieku po renesans w wieku XV. Historia powszechna
wykładana w USA po prostu przeskakuje ten formacyjny okres zachodniej cywilizacji z przyczyn niewàtpliwie
ideologicznych.
* Pot∏ga polityczno-militarna grupy etnicznej, produkujàcej literatur∏.
* Dost∏p tej grupy do kapitału. Historyk Robert Gilpin uwaža, že właÊnie tutaj naležy szukaç przyczyn upadku i
rozkwitu narodów. Militarna siła Rosji Sowieckiej tak wywindowała literatur∏ i histori∏ rosyjskà, že wciàž jeszcze
stojà one na piedestale. Liczy si∏ równiež kapitał. W Ameryce niezliczone fundacje i prywatni donatorzy ofiarowujà
pieniàdze uniwersytetom oraz wydawnictwom. Im bardziej prestižowy uniwersytet, tym wi∏cej trzeba mu daç
Êrodków, by wprowadził np. program do studiów. Na jednà katedr∏ potrzeba kilku milionów dolarów - no i zgody
uniwersytetu na łaskawe przyj∏cie tych pieni∏dzy. Istnieje takže ogromna konkurencja pomi∏dzy darczyƒcami, bo
pierwszorz∏dne wydawnictwa i uniwersytety mogà przebieraç wÊród potencjalnych donatorów.
Nawet zakładajàc, že literatura polska warta jest studiowania, nie možna automatycznie liczyç na sprawiedliwoÊç
dziejowà i umieszczenie tej literatury w kanonie studiów humanistycznych w USA. Postkolonialna Polska nie
odznacza si∏ ani pot∏gà militarno-dyplomatycznà, ani koncentracjà na swym terytorium dužego kapitału, ani
ideologicznym "zgraniem" z reprezentantami najpot∏žniejszych kierunków ideologicznych współczesnego Êwiata,
które to czynniki pozwoliłyby jej na bardziej korzystne "ustawienie" swej literatury na forum mi∏dzynarodowym.
Rezultat jest do przewidzenia. Literatura polska w Stanach gra rol∏ takà samà, jakà grała kultura murzyƒska w
okresie segregacji: jest egzotycznà przyprawà do ogólnego kotła (dawny murzyƒski blues czy jazz w niszowych
klubach to odpowiednik wyst∏pów polskich poetów przed wàskim kr∏giem uniwersyteckiej publicznoÊci). Nie jest
to powód do radoÊci, ale wszelkà popraw∏ musi poprzedziç spojrzenie prawdzie w oczy. Tak właÊnie jest, i žadne
wymachiwanie Miłoszami czy antologiami sytuacji nie zmieni.
Nie sà równiež właÊciwe - moim zdaniem - próby zmiany ideologicznego kursu polskiej kultury, goràczkowo
przeprowadzane przez krajowych fanatyków. Polska jest uparcie teocentryczna, co stanowi o jej uroku i sile, i
bynajmniej nie polecam doszlusowywania do najmodniejszych w obecnym pokoleniu trendów filozoficznych, które
teocentryzm dawno wyrzuciły za burt∏. Nagły wzrost naszego militarnego potencjału ? la Robert Gilpin tež nie
wchodzi w rachub∏. Zostaje działalnoÊç finansowo-dyplomatyczna, ježeli stan polonistyki w USA ma si∏ poprawiç.
Potrzebne sà pieniàdze nie tylko na fundowanie katedr i sponsorowanie polskiej literatury oraz historii, ale równiež
(i to može wažniejsze i łatwiejsze do zrobienia) - na stypendia dla naukowców niepolskiego pochodzenia
studiujàcych sprawy polskie, na wzór stypendiów Fundacji Humboldta w Niemczech, z których tak wielu
amerykaƒskich germanistów korzystało i korzysta. Tego rodzaju działalnoÊç jest trwalsza od imprez doraênych, w
których specjalizujà si∏ polskie placówki kulturalne i które ładnie wyglàdajà na papierze, ale nie pozostawiajà echa
w ÊwiadomoÊci społecznej (dost∏p kół polskich do amerykaƒskich Êrodków masowego przekazu jest žaden, lecz to
oddzielna sprawa). Sporo w tej dziedzinie robi Fundacja KoÊciuszkowska z Nowego Jorku, za co naležy jej si∏
wdzi∏cznoÊç i uznanie. Studia nad j∏zykiem i historià danego kraju osiàgajà dojrzałoÊç, gdy nie tylko emigranci,
lecz ludzie etnicznie niezwiàzani z danà kulturà zaczynajà si∏ nià zajmowaç. Dodaje to tej dziedzinie studiów
prestižu, a jest on - jak zauwažyła politolog Nancy Fraser - monetà obiegowà stosunków mi∏dzynarodowych w
ponowoczesnym Êwiecie. W emigrantów zawsze možna rzuciç przesàdem - "to przeciež przedstawiciel tej
narodowoÊci i dlatego tak pisze". Zresztà sami Polacy Êwietnie to odczuwajà, stàd wielka wdzi∏cznoÊç i sympatia do
niepolskich autorów ksiàžek o Polsce; wspomn∏ tylko o niedawno przetłumaczonej na polski "Sprawie honoru"
Lynne Olson i Stanleya Cloud.
Rozumiem, že paƒstwo polskie nie može sobie teraz pozwoliç na fundowanie wielkiej iloÊci stypendiów dla
Anglosasów, chcàcych zapoznaç si∏ z literaturà polskà; tym bardziej nie ma mowy o katedrach czy pokaênych
funduszach wydawniczych. Brak w kraju kapitału, który pozwalałby go reklamowaç za granicà, to jeden z
rezultatów wieloletniego skolonizowania Polski (kapitał zawsze jest gromadzony w metropolii, nigdy w koloniach).
Ale muszà znaleêç si∏ na to pieniàdze, zaÊ stadium wst∏pnym do ich znalezienia jest to, co w angielskim nazywa si∏
"consciousness raising", czyli budowanie ÊwiadomoÊci, dlaczego jest tak, jak jest. Witold Gombrowicz narzekał
kiedyÊ na polskie przeÊlizgiwanie si∏ po žyciu, polskà niech∏ç do uwažnego przypatrzenia si∏ temu, co rzeczywiÊcie
jest faktem. O ilež łatwiej biadoliç nad "ci∏ciami", które uniwersytety rzekomo przeprowadzajà "dla oszcz∏dnoÊci"
http://efakt.pl/artykuly/artykul.aspx/Artykul/50966
Page 2 of 4
Fakt Gazeta Codzienna :: Artyku∏ :: Si∏a literatury i si∏a paƒstwa
5/10/05 3:39 PM
lub potulnie zgodziç si∏ na nieskutecznoÊç. Na uniwersytetach wciàž powstajà programy, katedry, instytuty, wi∏c
mówienie o ci∏ciach to zawracanie głowy.
Polska diaspora w Stanach wykazała si∏ nieumiej∏tnoÊcià zbierania pieni∏dzy na katedry polskiej historii czy
literatury, w łoženiu na sprawy publiczne, zakup ksiàžek czy prenumerat∏ nielicznych polskich czasopism
angloj∏zycznych na poziomie akademickim. Przeszkadza w tym poczucie Wielkiej Przegranej, które do tej pory
pasjonuje Polaków nie tylko w Ameryce i które sprawia, že ludzie si∏ wzajemnie nie lubià i nie cenià. Ale jest w
tym równiež pewne wyczucie tego, že nie wystarczy ufundowaç katedr∏, trzeba jeszcze nauczyç si∏ wywieraç na jej
obsadzenie wpływ, jak to zrobili Ukraiƒcy ze swym harwardzkim Instytutem. WłaÊnie dlatego, že Instytut jest przy
(nie "na") Harvardzie, kontrolujà go Ukraiƒcy, a nie administracja uniwersytetu. Przez "kontrol∏" rozumiem
možnoÊç zapewnienia, iž katedry b∏dà obsadzone przez osoby do przyj∏cia dla szerokiego wachlarza ukraiƒskich
Êrodowisk. Tego rodzaju wywierania wpływu Polacy jeszcze si∏ nie nauczyli. Przykład stanowi zainicjowana przez
p. Blank∏ Rosenstiel katedra polskiej historii na University of Virginia. Pani Rosenstiel w znacznej mierze
ufundowała t∏ profesur∏, choç złožyły si∏ na nià i datki setek drobnych darczyƒców. Jest tajemnicà poliszynela, že
fundatorka upatrzyła sobie pierwszego kandydata na katedr∏, dra Marka Jana Chodakiewicza, absolwenta Columbii,
a wi∏c uniwersytetu pierwszorz∏dnego, z którego možna si∏ dostaç nie tylko na University of Virginia, ale i do
Harvardu. Wydział historii nie zgodził si∏ jednak na jego kandydatur∏.
I tu wracamy do ideologicznego aspektu amerykaƒskiej humanistyki. Wspomniałam juž o nim, podajàc przykład
znikni∏cia ze ÊwiadomoÊci wykształconych Amerykanów całego Êredniowiecznego (a wi∏c katolickiego) tysiàclecia.
W studiach nad historià powszechnà rutynowo juž przeskakuje si∏ od Augustyna do myÊlicieli renesansu lub nawet
do reformacji, pomijajàc wpływ Arystotelesa i Tomasza z Akwinu na cywilizacj∏ chrzeÊcijaƒskà, a wi∏c i
zachodnià. Ten czynnik ideologiczny działa równiež w odniesieniu do spraw polskich. Polska literatura i historia
cz∏sto sà nosicielkami wartoÊci konserwatywnych i katolickich, a antykatolicyzm - jak zauwažył William F.
Buckley - to antysemityzm amerykaƒskiej inteligencji. Trudno byłoby przeceniç rol∏ tych ideologicznych
rozgrywek w utràcaniu, pomijaniu, ignorowaniu i zapominaniu o polskiej literaturze i historii. Mimo že Ameryka
jest pod wieloma wzgl∏dami najbardziej demokratycznym i otwartym krajem na Êwiecie, antykatolicyzm jej
załožycieli - protestantów - przechodził i przechodzi róžne mutacje. Wprawdzie nieomal jedna czwarta
mieszkaƒców USA to katolicy, ich obecnoÊç np. wÊród wykładowców humanistyki na najlepszych uniwersytetach
jest znikoma i nie przekracza 1-2 proc. Z paroma wyjàtkami, uniwersytety katolickie uwažane sà w najlepszym
wypadku za drugorz∏dne. To sprawiedliwa ocena, gdy chodzi o przedmioty Êcisłe (katolickie uniwersytety cz∏sto
nie majà pieni∏dzy na kosztownà aparatur∏ badawczà), ale ražàco niesprawiedliwa, gdy mowa o humanistyce.
Naležy sobie te kwestie uÊwiadomiç, bo stanowi to cz∏Êç problemu i bez ÊwiadomoÊci jego istnienia trudno tej
dyskryminatorskiej tendencji przeciwdziałaç.
Z artykułu Najdera možna wywnioskowaç, že profesorowie zajmujàcy katedr∏ harwardzkà zrobili dla
upowszechnienia polskiej literatury dokładnie tyle, ile trzeba było zrobiç, by wypromowaç samych siebie. Trudno
winiç ludzi za ich temperament, a było jasne, že ani Wiktor Weintraub, ani Stanisław Baraƒczak nie odznaczali si∏
zdolnoÊciami organizacyjnymi. Zapytałabym raczej, dlaczego decydenci z Harvardu zaangažowali tych, a nie innych
profesorów. Pami∏tam, že zanim Harvard zaangažował Baraƒczaka, to stanowisko bardzo chciał uzyskaç Êp.
Andrzej Kijowski. "Nie mam doktoratu - powiedział mi podczas mej wizyty w Polsce - a oni chcà koniecznie kogoÊ
z doktoratem". Kijowski był typowym intelektualistà niegermaƒskiej Êrodkowej Europy i zapewne jego rzutkoÊç
oraz pomysłowoÊç sprawiłyby, že Harvard stałby si∏ polskim minicentrum. Taka možliwoÊç została troskliwie
wyeliminowana.
Politycznie Êwiadomi Polacy pami∏tajà równiež spraw∏ Normana Daviesa sprzed 20 lat. Ten niepolski przeciež
historyk napisał Êwietnà histori∏ Polski, i byłby nieocenionym głosem dotyczàcym spraw Polski w Êwiecie
akademickim Stanów Zjednoczonych, gdyby w brutalny sposób nie usuni∏to go z wydziału historii w Stanfordzie,
na który został uprzednio zaproszony. Pismo uniwersyteckie "Stanford Daily" poinformowało wtedy, že katedra
studiów wschodnioeuropejskich im. McDonnella była nieobsadzona od 1978 roku. Listy polecajàce dla Daviesa
pozbierano až od 25 specjalistów z całego Êwiata (zwykle prosi si∏ nie wi∏cej niž 5 specjalistów). Wydziałowy
komitet werbunkowy jednogłoÊnie poparł jego kandydatur∏. Mimo to 15 stycznia 1986 roku, na tajnym zebraniu
wydziału, na którym była obecna tylko cz∏Êç profesorów, odrzucono kandydatur∏ Daviesa 12. głosami przeciw 11.
Tego rodzaju akcja nie miała precedensu: nad kandydaturà raz zaproszonego profesora zwyczajnego zwykle si∏ nie
głosuje, a juž na pewno nie w sposób, którego užyli przeciwnicy Daviesa. Były protesty studentów i rozpocz∏ła si∏
sprawa sàdowa, ale žadna z organizacji slawistycznych nie poczuła si∏ w obowiàzku stanàç w obronie tego
specjalisty od historii Polski. Davies został póêniej historykiem na miar∏ Êwiatowà, i može patrzeç z góry na karły z
Kalifornii, które pozbawiły go profesury na Stanfordzie.
Zmiana trendów ideologicznych to sprawa powolna i o natychmiastowym sukcesie w tej dziedzinie nie možna nawet
marzyç. Ale - jak mawiał nieodžałowanej pami∏ci Leopold Tyrmand - naležy w tej ideologicznej walce
uczestniczyç, a do tego potrzebna jest ÊwiadomoÊç, že ona si∏ toczy. Potrzebni sà intelektualiÊci, którzy potrafiliby
wyartykułowaç i wybroniç profil ideologiczny Polski (robił to tak Êwietnie Norman Davies). Nie wàtpi∏, že tacy
intelektualiÊci pr∏dzej czy póêniej si∏ pojawià. Wiele kwestii ulegnie zmianie w miar∏ tego, jak Polska b∏dzie
normalnieç i zaistnieje polski kapitał, a kraj doroÊnie do swej roli paƒstwa europejskiego o unikalnym profilu
ideologicznym. To z kolei doda pewnoÊci siebie i polskiej inteligenckiej diasporze, i polskim kmiotkom. Na to
potrzeba jednak czasu.
Polonistyka w mi∏dzyczasie b∏dzie - jak to mawiał Gombrowicz - zdychaç i zdychaç, ale do koƒca nie zdechnie.
Jest bowiem i odwrotna strona medalu. Polacy to grupa niezorganizowana i uboga w instytucje, ale w tym braku
organizacji ležy jej siła. Nie chc∏ przez to powiedzieç, že Polska nierzàdem stoi. Chodzi o coÊ innego: Polacy majà
tendencj∏ do działania w pojedynk∏ i nie potrzebujà organizacyjnego zaplecza, które daje innym poczucie
bezpieczeƒstwa i efektywnoÊci. Taki Czesław Miłosz nie powinien był si∏ pojawiç, ani Karol Wojtyła, ani Zbigniew
Herbert, ani setki pomniejszych. Leopold Tyrmand nie powinien był napisaç ksiàžki "Tu w Ameryce, czyli dobre
rady dla Polaków". Z polskiej zaÊ diaspory nie powinien si∏ był wyłoniç Amerykanin par excellence, Zbigniew
Brzeziƒski. A juž žadna inna wspólnota etniczna nie mogłaby wyłoniç z siebie "SolidarnoÊci". Z tego
http://efakt.pl/artykuly/artykul.aspx/Artykul/50966
Page 3 of 4
Fakt Gazeta Codzienna :: Artyku∏ :: Si∏a literatury i si∏a paƒstwa
5/10/05 3:39 PM
niezorganizowanego i chaotycznego narodu ni stàd, ni zowàd wychodzà przywódcy, ludzie efektywni, ludzie
wielkiego moralnego prestižu. Dlatego właÊnie polonistyka trwa: maleƒkie punkciki Êwiatła (že zacytuj∏
sentymentalne słowa byłego prezydenta USA, George'a Busha seniora) rozsiane sà po całych Stanach
Zjednoczonych, nie komunikujà si∏ nawzajem, nie dàžà do zrzeszenia w jakiejÊ organizacji, ale działajà na własnà
r∏k∏, i cz∏sto robià to doÊç sprawnie.
Byłoby przesadà twierdzenie, že właÊnie brak umiej∏tnoÊci zrzeszania si∏ pozwala polonistyce przežyç. Ale
pozostaje faktem, že najwi∏cej dla studiów polskich zrobili ci, którzy sami przecisn∏li si∏ przez niewidoczne kraty i
na własnà r∏k∏ coÊ tam zakładajà, wydajà, budujà, fundujà, kształcà. Zgoda - dobrze byłoby, gdyby istniały
organizacje, katedry, zaplecze finansowe, strategie nacisku i lepiej ukształtowana pami∏ç zbiorowa. Ale właÊnie ta
tendencja Polaków do działalnoÊci w pojedynk∏ daje szanse istnienia polonistyce. Polonistyka w Stanach nie ma si∏
gorzej niž za czasów sowieckich rzàdów w Polsce. Ma si∏ nawet nieco lepiej. Mija si∏ z prawdà sugestia prof.
Schenkera, že koniec zimnej wojny miał na nià negatywny wpływ. Wr∏cz przeciwnie, ucierpiała jedynie
rusycystyka.
OczywiÊcie, sytuacja nie jest róžowa. Nie jest dobrze, ale było jeszcze gorzej. Jestem pewna, že w miar∏ tego, jak
Polska b∏dzie obrastała w piórka, pojawià si∏ przywódcy, talenty ekonomiczne, intelektualiÊci wielkiej rangi innymi słowy: patrz∏ raczej w przyszłoÊç niž w przeszłoÊç. I widz∏ w przyszłoÊci ten rozwój, który zaczàł si∏ w
Polsce w XVI wieku, został opóêniony i wykolejony, a teraz ma szanse znów nabraç rozp∏du. Taki rozwój wzmocni
polskà diaspor∏, a w tym kontekÊcie zyska i polonistyka.
Nie obawiam si∏ tež o przyszłoÊç polskiej kultury. Jak słusznie napisał w swym artykule Najder, "prowincjonalnoÊç"
literatury polskiej jest w znacznym stopniu "mitem tworzonym Êwiadomie przez zaborców i podtrzymywanym
przez nasze własne kompleksy". Zgadzam si∏ z Adamem Czerniawskim, który zauwažył, že gdyby Bolesław Prus
był Niemcem, jego powieÊci byłyby rozchwytywane. Polska literatura zawiera lekcj∏ pokory wobec wielkoÊci, i jest
to wartoÊç unikatowa. Kultura współczesna zwykle nie rozróžnia pomi∏dzy wielkoÊcià z jednej strony a pot∏gà
perswazji z drugiej, robi to jednak dobrze literatura polska. Jak zauwažyła Maria Dàbrowska, ludzkoÊç zawsze
powraca do paru zasadniczych wartoÊci i oddaje im hołd, mimo že w praktyce wciàž tym wartoÊciom zaprzecza.
Polska literatura bierze serio "stare zakl∏cia ludzkoÊci, bajki i legendy". Do tego zawsze si∏ wraca. Na długà met∏,
ježeli nie nastàpià w Europie nowe kataklizmy, jestem optymistkà takže co do polskich studiów w Ameryce. Polski
temperament nie da im zamrzeç, a byç može gospodarczy oraz paƒstwowy rozwój Polski i jej unormalnienie
pozwolà je w przyszłoÊci znacznie rozszerzyç.
Ewa M. Thompson zwraca uwag∏ na zwiàzki pomi∏dzy siłà i mi∏dzynarodowym prestižem danego narodu a zainteresowaniem Êwiata dla
jego literatury: "Zgadzam si∏ z Adamem Czerniawskim, który zauwažył, že gdyby Bolesław Prus był Niemcem, jego powieÊci byłyby
rozchwytywane". Przypomina tež, že dzisiejsza słaboÊç paƒstwa polskiego utrudnia rozwój instytucji słužàcych promocji kultury polskiej
za granicà (katedr uniwersyteckich, programów stypendialnych). JednoczeÊnie prof. Thompson uwaža, že równie wielkim zagroženiem dla
polskiej kultury sà kompleksy samych polskich badaczy i twórców: "Polska jest uparcie teocentryczna, co stanowi o jej uroku i sile, i
bynajmniej nie polecam doszlusowywania do najmodniejszych w obecnym pokoleniu trendów filozoficznych, które teocentryzm dawno
wyrzuciły za burt∏".
Ewa M. Thompson, ur. 1937, jest profesorem literatury porównawczej i slawistyki na Uniwersytecie Rice w Houston, a takže
redaktorem kwartalnika "Sarmatian Review". Studia rozpocz∏ła na Uniwersytecie Warszawskim, doktoryzowała si∏ na Uniwersytecie
Vanderbilt w USA. Póêniej wykładała m.in. na uniwersytetach Indiana, Vanderbilt, Indiana State, Virginia i Ohio. Jest autorkà wielu
ksiàžek i artykułów z dziedziny literaturoznawstwa i politologii. W Polsce ukazały si∏ jej dwie pozycje: "Trubadurzy Imperium" (2002) i
"Witold Gombrowicz" (2002).
EWA E. THOMPSON slawistka
Artykuł pochodzi z wydania EUROPA (7) 39/05 (16.02.2005) z działu LITERATURA ze strony 11
http://efakt.pl/artykuly/artykul.aspx/Artykul/50966
Page 4 of 4