CzternaŹcie tez AD 2010
Transkrypt
CzternaŹcie tez AD 2010
CzternaÊcie tez A. D. 2010 1. Nie widz∏ kluczowych zmian w polityce mi∏dzynarodowej w ostatnich paru latach. Próba Obamy ubicia interesu z Rosjà kosztem Europy Ârodkowej i Wschodniej nie udała si∏, ale wartoÊç tzw. tarczy dla Polski byłaby niewiele wi∏ksza, niž gwarancje Anglii i Francji w 1939 roku. USA ma horrendalne problemy z zadłuženiem, b∏dàcym w znacznej mierze wynikiem wplàtania si∏ w wojny z muzułmanami. 20 wrzeÊnia b.r. brytyjski dziennik „Financial Times” rozwažał možliwoÊç bankructwa euro, czyli poczàtek koƒca Unii Europejskiej. Scylla i Charybda zawsze czyhajà. Mimo to amerykaƒska ulica (jak równiež amerykaƒska klasa polityczna) widzà polityk∏ jako pasmo ciàgłe i nie majàce przewidywalnego koƒca, bo nic w polityce nie jest na zawsze. 2. Liczenie na amerykaƒskich przyjaciół było i jest nieporozumieniem. Polska nie ma žadnych przyjaciół wÊród silnych paƒstw i polityków Êwiata. Tak jak kiedyÊ Irlandczycy, Polacy mogà liczyç tylko na siebie samych. Sympatie polskiej diaspory do Polski wažà zero w polityce amerykaƒskiej, bo ta diaspora politycznie nie istnieje. Polska była i jest pionkem, bez którego Stany Zjednoczone mogà si∏ obejÊç po upadku komunizmu—co nie znaczy, že jeÊli kiedykolwiek dojdzie do nowych spi∏ç pomi∏dzy USA a Rosjà, Polska nie zostanie znów užyta przy pomocy pochlebstw, gwarancji pomocy i wsparcia finansowego (pami∏tamy te miliony dolarów dla SolidarnoÊci, które jak głosi legenda Bronisław Geremek wiózł w walizce do Polski). To prawda, že lepszy rydz niž nic, ale trzeba zdawaç sobie spraw∏ z istotnego stanu rzeczy. Polakom wciàž wystarczy powiedzieç: „Bardzo szanujemy naród polski, jego długoletnià walk∏ o wolnoÊç, jego cierpienia i rol∏ w pokonaniu komunizmu”, a juž sà gotowi uwierzyç, že majà w mówcy przyjaciela. 3. Lepiej jest naležeç do UE niž do niej nie naležeç, ale ekscytowanie si∏ tym, že prof. Buzek jest przewodniczàcym Parlamentu EU, pani X ambasadorem EU w Korei Południowej, zaÊ zakopiaƒskie oscypki wreszcie uzyskały status unikatowego produktu—jest wyrazem tej samej przedszkolnej mentalnoÊci, o której wspomniałam wyžej. Waga Polski w UE jest musza. Od czasu do czasu prof. Zdzisław Krasnod∏bski pisze w polskiej prasie o tym, jak si∏ traktuje Polaków w Niemczech. Naležy nagłasniaç te skandale, ale ludzie ubodzy sà zwykle traktowani lekcewažàco zagranicà, a zwłaszcza w Niemczech. Tak b∏dzie do chwili, gdy percepcja Polski jako kraju słabego si∏ zmieni (ježeli si∏ zmieni). Zanim to nastàpi, Polacy b∏dà musieli przełknàç niejedno upokorzenie ze strony niemieckiej. Naležy jednak rozróžniç pomi∏dzy militarnym Drang nach Osten a upokorzeniem na płaszczyênie prestižu. Nie zanosi si∏ na to, aby Niemcy znów zacz∏li angažowaç si∏ w wojenki. Sà na to zbyt zamožni i obserwujà ich Wielcy Zagraniczni Bracia, nie mówiàc juž o demograficznym nižu Teutonów i wzroÊcie etnicznych mniejszoÊci na terytorium Bundesrepubliki. Niemieckie Lebensraum na Wschodzie pozostanie długo jeszcze wspomnieniem i marzeniem, raczej niž celem. ZaÊ tych, którym nie podoba si∏ fakt finansowania przez Niemców think tanków i prasy w Polsce, prosiłabym o publiczne ujawnienie alternatywnych êródeł kapitału. 2 Polska jest o wiele słabsza, niž oficjalnie przynajmniej twierdzi polska klasa polityczna i intelektualiÊci. Np. odwiedzajàcy zagraniczne uniwersytety Polacy wciàž sà postrzegani jako obca ciekawostka (Skàd Pani jest? Z jakiego stypendium Pan korzysta? Czy to Pana pierwszy u nas pobyt?), a nie jak partnerzy (Jak Wy to robicie w Waszym kraju? Jak Wy to rozwiàzujecie na Waszych uniwersytetach? Czy mógłby Pan nas tego nauczyç?). W zwiàzku z tym, jakiekolwiek plany bycia graczem w sprawach mi∏dzynarodowych sà w tej chwili planami na wyrost. Ten fakt powinien budziç przeraženie Polaków i stymulowaç ich do aktywnoÊci; tak si∏ dzieje, ale wÊród nikłego procentu ludnoÊci. 4. Na papierze Unia Europejska jest dobrowolnym zwiàzkiem paƒstw, broniàcych swoich interesów w Êwiecie; ale jest równiež mega-urz∏dem, wystawiajàcym licencje na wszelkiego rodzaju sprawy bytowe. Wprawdzie Nicholas Sarkozy pokazał niedawno, co o tym sàdzi, ale Francja jest krajem silnym, zaÊ Polska słabym, i nawet gdyby znalazł si∏ ktoÊ u steru polskiego paƒstwa, kto by chciał zrobiç w Polsce to, co Sarkozy zrobił we Francji z Romami, zakrzyczeliby go nie tylko Wielcy Bracia z Zagranicy, ale i rodzimi karierowicze. Narzucanie Polsce obcych kulturowo praw i przepisów jest realnym problemem, wziàwszy pod uwag∏ podatnoÊç polskich urz∏dników paƒstwowych na sugestie, presje, groêby czy dyndajàce marchewki. Wbrew alarmistom z utopijnej wysepki sàdz∏ jednak, že jest to problem drugorz∏dny. 5. Rosja, ježeli si∏ zmienia, to bardzo powoli, i watpi∏, czy w wieku XXI-ym zmieni si∏ zasadniczo. Poniewaž nie znam kulisów „Êledztwa” smoleƒskiego, mog∏ jedynie prowizorycznie opiniowaç o polityce polskiego rzàdu. Uderza mnie, jak wszystkich na prawicy, unižonoÊç, z jakà władze RP odnoszà si∏ do swojego wschodniego sàsiada. Pami∏tam stwierdzenie Sikorskiego sprzed paru lat, že gazociàg na dnie Bałtyku podobny jest do paktu Mołotow-Ribbentrop. Jakže polski rzàd spokorniał od tego czasu! Nie wiem, czy masowe wyciszenie polityków PO w stosunku do Rosji jest rezultatem braku energii (chroniczna choroba polskich elit), szantažu jednostkowego lub grupowego, czy po prostu wynikiem nieudolnoÊci dygnitarzy, którzy sà dyletantami w polityce. W Rosji zaÊ plany zainicjowane przez Putina zaczynajà owocowaç na forum mi∏dzynarodowym. Jak zwykle Polacy dali si∏ zaskoczyç, bo taka właÊnie jest róžnica pomi∏dzy amatorami i fachowcami w polityce: ci pierwsi myÊlà o nast∏pnym miesiàcu czy roku, ci drudzy myÊlà kategoriami dziesiàtków lat—že przypomn∏ Iwana Kalit∏, Iwana Groênego, Piotra Wielkiego—oni wszyscy mieli pomysły i warianty pomysłów na pokolenia. Podobnie dzisiaj, gdy Putin snuje plany na długà met∏, polscy politycy chełpià si∏ tym, že interesuje ich tylko „tu i teraz”. 6. A wi∏c, połàczenie krótkowzrocznoÊci z unižonoÊcià z polskiej strony, długofalowe plany z rosyjskiej. Terytorialna i kulturowa kleptomania Rosji pozostaje najwažniejszym chyba zagroženiem dla Polski wÊród tych, o których publiczna dyskusja ma sens. Groêba uzaležnienia energetycznego jest w 2010 roku problemem pierwszorz∏dnym. Nie wykluczyłabym prób szantažu ze strony Rosjan: CoÊ tam wiecie o wypadkach smoleƒskich, podpisujcie traktat taki, jaki wam dajemy, lub spodziewajcie si∏ nieoczekiwanego wycieku. . . Rosjanie bawià si∏ Polakami jak kot myszkà. Liczenie na rosyjskich „braci Słowian” (niestety ten poglàd czasem wyskakuje i na prawicy, i na 3 lewicy) to rasizm nie lepszy od hitlerowskiego, który ludzi oceniał na podstawie pochodzenia, nie zaÊ na podstawie kultury, do której Êwiadomie i z własnej ch∏ci naležà. Stopniowe wchłoni∏cie polskiej tožsamoÊci przez Rosj∏ oraz skurczenie si∏ tožsamosci katolickiej w centrum Europy jest jednym z niebezpieczeƒstw ekonomicznego uzaležnienia. Nie zapominajmy o kultywowaniu wrogoÊci do katolicyzmu w kraju Putina, tej wrogoÊci, która zamykała klasztory i szkoły katolickie w zaborze rosyjskim, niszczyła grecki katolicyzm Ukraiƒców i Białorusinów, a dzisiaj redukuje katolicyzm do statusu „nowej”, nieznanej przedtem w carstwie rosyjskim religii. Ježeli zachowanie tožsamoÊci jest priorytetem Polaków—a powinno nim byç, jako že podpada pod instynkt samozachowawczy, nakazujàcy broniç swojej tožsamoÊci—Rosja pozostaje najwažniejszym potencjalnym agresorem w stosunku do Polski. Energiczna praca propagandowa Rosjan zagranicà (w Teksasie, gdzie mieszkam, wychodzi pismo „Nasz Tiechas”; w mieÊcie Vancouver w Kanadzie, dokàd ježdž∏ na wakacje, wychodzi pismo „Nasz Wankuwier” itd.) sà elementami tej promocji tožsamoÊci rosyjskiej, która w krajach oÊciennych i słabszych može za par∏ pokoleƒ zaowocowaç rozszerzeniem granic. Sceptykom przypominam, že podbój Syberii, rozpocz∏ty przez Iwana Groênego i zakoƒczony przez Piotra Wielkiego, był w wiekach XVI–XVII-ym tajemnicà paƒstwowà, za zdradzenie której płaciło si∏ Êmiercià. 7. Wiàže si∏ z tym polski stosunek do tzw. Kresów. Jest rzeczà oczywistà, že w interesie Polski ležy niezawisłoÊç Ukrainy, Białorusi i Litwy, i že naležy t∏ niezawisłoÊç popieraç w tych skromnych ramach, na jakie Polaków staç. Polska ma jednak ograniczone možliwoÊci rzeczywistego oddziaływania na losy sàsiadów, a i sami Ukraiƒcy, Białorusini i Litwini prowadzà swojà polityk∏ nie bioràc pod uwag∏ interesów Polski. Zgadzam si∏ z opinià Bartłomieja Sienkiewicza, že ci intelektualiÊci, którzy z troskà pochylajà si∏ nad rolà Polski w utrzymywaniu byłych ziem Rzeczpospolitej w kr∏gu cywilizacji zachodniej, cierpià na brak poczucia realizmu. Trzeba wreszcie wysnuç wnioski z faktu, že wschodni sàsiedzi chcieli by jak najszybciej uwolniç si∏ od pami∏ci o tym, že Polska władała „ich” ziemiami przez par∏ stuleci; argumenty o multikulturaliêmie wcale do nich nie przemawiajà. Jako obywatelka amerykaƒska miałam niejednokrotnie okazj∏ stwierdziç, že pod nieobecnoÊç Polaków mówià i piszà inaczej, niž na spotkaniach z Polakami (sà oczywiÊcie wyjàtki). Ta melancholijna sympatia, którà wielbiciele Kresów darzà polskie tam pamiàtki, jest im obca. Im szybciej Polacy uwolnià si∏ od nałogu marzeƒ o Kresach, tym lepiej. Pi∏kna tradycja republikaƒska wieków XVI-go i XVII-go oraz wyrosłe na glebie katolicyzmu polskie umiłowanie wolnoÊci, którego nie znajà ani Rosjanie ani Niemcy, i za które tak wielu Polaków oddało žycie, to słuszny przedmiot dumy. Warto t∏ tradycj∏ i miłoÊç do wolnoÊci kultywowaç i utwierdzaç w pami∏ci každego pokolenia, ale trzeba je oddzieliç od nostalgii po Kresach. Nie mówiàc juž o tym, že wywieranie wpływu na innych to troch∏ jak szcz∏Êcie: nie može byc celem samo w sobie, bo jest produktem ubocznym innej działalnoÊci. Wpływa si∏ na innych przez wzbogacanie i umacnianie swojego kraju, nie zaÊ przez przedkładanie sàsiadom kulturowych ofert. 4 8. Losy Polski zaležà od tego, jakà sił∏ ekonomicznà potrafià wypracowaç jej obywatele, jak wielu polskich uczniów wybierze matematyk∏ raczej niž psychologi∏, politechnik∏ raczej niž wyžszà szkoł∏ nauk społecznych; jakà wiedzà posługiwaç si∏ b∏dà polscy dyplomaci, jakimi osiagni∏ciami b∏dà mogli si∏ pochwaliç polscy naukowcy, rolnicy, przemysłowcy i bankierzy (oby ci ostatni wreszcie si∏ pojawili!). Ježeli PKB b∏dzie rósł, ježeli polskie elity zdob∏dà si∏ na poÊwi∏cenie dla kraju i màdroÊç —z pewnoÊcià wpływ Polski na sàsiadów b∏dzie znaczny. Požàdane jest to, co wzmacnia konkurencyjnoÊç i niezawisłoÊç ekonomicznà, demograficznà i kulturowà Polski. Ježeli Polska stanie si∏ silnym paƒstwem, jednoczeÊnie zachowujàc swojà tožsamoÊç (umiłowanie wolnosci, katolicyzm oraz wielowiekowa tradycja akceptacji mniejszoÊci religijnych i bezwyznaniowych), wszystko inne b∏dzie jej przydane. Sà tysiàce sposobów, aby uczestniczyç w budowie silnego paƒstwa. Odkurzenie koncepcji pracy organicznej i pracy u podstaw jest jak najbardziej właÊciwe. 9. Od lat obserwuj∏ brak zainteresowania polskiej inteligencji Êwiatem cyfr. O ile mi wiadomo, tragikomedia sprzedažy stoczni gdaƒskiej i szczeciƒskiej, wiele afer korupcyjnych oraz obecny stan rokowaƒ z Rosjanami w sprawie gazu nie poddane zostały tak zwanemu investigative reporting i nie stały si∏ tematem rozmów przy stole kuchennym. Rozumiem, gdzie Rzym, gdzie Krym. Ale brak równiež zainteresowania rachunkowoÊcià i cyframi. Załožyłabym si∏, že niewielu analityków spraw polskich zna cyfrowe szczegóły likwidacji RosUkrEnergo, losy gazociàgu Jamal-Europa, koszta potencjalnej zmiany właÊciciela 684 kilometrów gazociàgu b∏dàcego obecnie własnoÊcià Europolgazu, czy ekonomiczne dane projektu Nabucco. Czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych zadbało o obserwatorów konkurencyjnego dla Nabucco projektu ABRI, namierzonego na gaz azerbajdžanski i przesyłanie go w skroplonej formie do Rumunii? Albo o fachowców, Êledzàcych finansowà polityk∏ Rosji w stosunku do Arktyki? Ten brak zainteresowania sprawami gospodarczymi i wstydliwoÊç w stosunku do pieni∏dzy jest moim zdaniem pozostałoÊcià czasów, gdy sprawami kapitałowymi zajmowali si∏ ðydzi, zaÊ jaÊnie pan dziedzic jeêdził zagranic∏ uczyç si∏ OÊwieceniowej ideologii— raczej niž stolarki, jak Piotr Wielki. Ch∏tnie bym widziała amerykanizacj∏ Polski w tej dziedzinie. MentalnoÊç amerykaƒska nie stroni od spraw kapitałowych, chce wiedzieç, kto co finansuje, ceni dyskusje na te tematy. 10. ðycie symbolami nie posuwa Polski naprzód. Tak žyła patriotyczna mniejszoÊç w wieku dziewi∏tnastym, gdy Polski nie było. Ale teraz “trwanie” przy symbolach raczej niž konkretna działalnoÊç na rzecz przekonywania wyborców czy rozszerzenia zasi∏gu patriotycznej polityki mija si∏ z celem. Szacunek dla obroƒców krzyža na Krakowskim PrzedmieÊciu nie zmienia faktu, že narracja krzyžowa odsuwa Polaków od rzeczywistoÊci i kontynuuje przyzwyczajenia z czasów, gdy nie było Polski, lecz jedynie symbole, koÊcioły, pomniki, cierpienie, podczas gdy gospodarka, instytucje społeczne i zewn∏trzna reprezentacja były w r∏kach ludzi, z polskim patriotyzmem nie majàcych nic wspólnego. Sprawa krzyža jest polskà konfrontacjà z „realnà demokracjà”, tzn. z tym, czym w XXI-ym wieku sà wzgl∏dnie wolne wybory i wzgl∏dnie swobodny nabór kandydatów na urz∏dy. W „realnej demokracji” wygrywa ten, kto ma wi∏cej Êrodków na kampani∏ wyborczà, kto wystawi lepszego mówc∏, nauczy kandydata graç na cz∏sto nieÊwiadomych oczekiwaniach i žyczeniach elektoratu. Kwestia znalezienia 5 odpowiednich słów, zdj∏ç, otoczenia, pogody, a nawet biurka i stojàcych na nim kwiatów. Dlatego właÊnie Churchill zauwažył, že demokracja to okropny system do chwili, gdy si∏ go porówna z innymi systemami władzy. Wydaje mi si∏, že polska prawica zamyka oczy na brzydot∏ i niesprawiedliwoÊci demokracji, marzàc jednoczesnie o rycerzu na białym koniu i zwierajàc szyki wokół symboli. 11. Ci, którym nie podobajà si∏ wyniki wyborów, majà dwa wyjÊcia. Albo pracowaç w pocie czoła na swoich kandydatów, perswadowaç, dzwoniç, naražaç si∏, albo pogodziç si∏ z tym, že Polska ma takich właÊnie rzàdzàcych, jakich ma, bo obywatele tež sà tacy, jacy sà. I zajàç si∏, jak Kornel Morawiecki przed swoim niefortunnym doszlusowaniem do prezydenckich kandydatów, pracà na rzecz Polski w swoim zawodzie. To jednak wymaga wewn∏trznej zgody, že b∏dzie si∏ szeregowcem, a nie generałem. 12. Poniewaž Polacy sà dyletantami w polityce, a i zagraniczni „pomocnicy” tež majà swoje interesy—obie liczàce si∏ w Polsce partie zostaly zap∏dzone niejako w kozi róg, z coraz w∏žszym polem do manewru. Po tych słowach, które z obu stron padły, trudno b∏dzie o kompromis. Uderza iÊcie mongolska pycha dygnitarzy PO w stosunku do pokonanego PiSu: o takiej pysze w žyciu politycznym USA nie mogło by byç mowy. Oba polityczne obozy w Polsce powielajà sytuacj∏ z listopada 1830 roku, gdy pułk konny strzelców gwardii Wincentego Krasiƒskiego bronił Konstantego bardziej zažarcie, niž pułki rosyjskie, podczas gdy domniemany wódz powstania generał Chłopicki ukrywał si∏ w Pałacu Prymasowskim. O Belweder walczyła garstka podchoràžych, zaÊ ubogiej rolniczej wi∏kszoÊci te rozgrywki były najzupełniej oboj∏tne. Užywajàc słów Jana Kucharzewskiego, PO przenika „instynkt powoju, obwijajàcego si∏ dokoła obcego berła”, zas PiS pozwala sobie na przedkładanie „honoru Polaków” nad „dobro narodu”. Oba obozy liczà na zagranic∏—tak, jak liczyli na nià powstaƒcy oraz obroƒcy status quo w 1830 roku. „Obłàkana nienawiÊç” powstaƒców do siebie nawzajem (že znów zacytuj∏ Kucharzewskiego), której êródłem był i jest resentyment, widoczna jest i dziÊ po obu stronach politycznej barykady. „Zdrobnienie žycia publicznego do poswarów osobistych” (223–4) widoczne było wtedy i teraz: To doktrynerstwo Niemojowskiego, który zdawał si∏ mniemaç, iž pierwszym i najpilniejszym skutkiem rewolucyi powinno byç wytworzenie w Kongresówce jakiegoÊ modelowego ustroju konstytucyjno-reprezentacyjnego, nie stanowiło objawu bynajmniej wyjàtkowego. Gdy przeglàdamy dyariusze sejmowe z 1831 roku, zdumiewa nas, przeraža ten spokój uroczysty, ta bacznoÊç na formy legalne, ta rozwlekłoÊç obrad, owe mowy, mowy o wszystkiem bez koƒca. Juž na pierwszem posiedzeniu dnia 19 stycznia, gdy na porzàdku stoi palàca kwestya dalszego bytu powstania . . . na samym wst∏pie sesyi zabiera głos jeden z posłów w sprawie nielegalnego rzekomo aresztowania deputowanego Lubowidzkiego. . . Jan Kucharzewski, „Maurycy Mochnacki”, Warszawa-Kraków, Gebethner i Ska, 1910, str. 148. Ortografia oryginału. 13. Miarà amatorszczyzny, królujàcej na polskiej prawicy jest fakt, že tak łatwo daje si∏ sprowokowaç. Byle Nikodem Dyzma rozp∏tuje burz∏. A przeciež właÊciwà reakcjà na prowokacje jest „zabicie milczeniem”, a nie wcieranie raniàcych słów w ÊwiadomoÊç społecznà. 4 wrzeÊnia 2010, BBC podała informacj∏, že były premier Wielkiej Brytanii 6 Tony Blair został obrzucony butelkami i butami w momencie, gdy wchodził do ksi∏garni w Dublinie, gdzie miał podpisywaç egzemplarze swojej ksiàžki. Demonstranci wykrzykiwali niewybredne słowa. Tony Blair nie zwrócił na nie uwagi, wszedł do ksi∏garni, podpisał ksiàžki i wyszedł. Potem zas nie komentował i nie oburzał si∏ na protestujàcych. 14. Wiem, ze PiS trudno nazwac prawicà w sensie zachodnim. Ale tak t∏ parti∏ nazywam ze wzgl∏du na to, že na polu obyczajowym jest to partia zachowawcza i tožsamoÊciowa—a silna tožsamoÊç kulturowa to cecha wszystkich partii chadecko-prawicowych w Europie. PiSu flirt z socjalizmem składam na karb specyfiki postkomunistycznego kraju. Wciàž mam nadziej∏, že partia ta zaakceptuje strategi∏ „dužego namiotu” i že pojawi si∏ w niej wielonurtowoÊç taka, jaka istnieje w dwóch wielkich partiach w USA. Bez tego PiS nie stanie si∏ efektywnym graczem. Czy polskie resentymenty i pedanteria, oraz zagraniczne interesy pozwolà na tego rodzaju rozwój? KrótkowzrocznoÊç prawicy može sprawiç, že w miar∏ osłabiania si∏ PiSu rosnàç b∏dzie SLD lub jego odnogi, i za par∏naÊcie lat dwupartyjnoÊç w Polsce sprowadzaç si∏ b∏dzie do PO-SLD, z PiS-em wielkoÊci obecnej SLD. I powróci sytuacja sprzed pół wieku, gdy rzàdzàcy dzielili si∏ na „beton” i „liberałów”. Ewa Thompson, Rice University 7