Scenariusz spektaklu „O MIŁOŚCI PRAWIE NIC” ( zaprezentowany z
Transkrypt
Scenariusz spektaklu „O MIŁOŚCI PRAWIE NIC” ( zaprezentowany z
Scenariusz spektaklu „O MIŁOŚCI PRAWIE NIC” ( zaprezentowany z okazji Walentynek w Szkole Podstawowej im. gen. bryg. Antoniego Hedy – Szarego w Radoszycach) Gdybym mówił językami ludzi i aniołów a miłości bym nie miał, Stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje (...) PROWADZĄCY: Dzisiejsze spotkanie rozpoczęliśmy, cytując fragment „Hymnu o miłości” św. Pawła, który najpiękniej tłumaczy nam istotę wszelkiej miłości. Teraz zapraszamy do obejrzenia naszego przedstawienia, ukazującego rożne oblicza miłości. 1. „Dumka na dwa serca” – w wykonaniu zespołu tanecznego. PROWADZĄCY: Miłość jest tak stara jak stary jest nasz świat, a może jeszcze starsza, nikt tego nie wie. Z całą pewnością można jednak stwierdzić, iż uczucie to od zawsze towarzyszyło człowiekowi. W pamięci kolejnych pokoleń żywa jest pamięć o wspaniałej romantycznej, ale i tragicznej miłości wielu ludzi. Najsłynniejsze pary to: 1. Orfeusz i Eurydyka – żona Orfeusza zmarła po ukąszeniu przez węża. Zrozpaczony Orfeusz udał się za nią do Hadesu, uprzednio wybłagawszy zgodę u Zeusa na jej powrót. Ale niestety żonę utracił, gdy mimo zakazu odwrócił się i spojrzał na nią przed wyjściem z Krainy Umarłych. 2. Hamlet i Ofelia – zakochana do szaleństwa w duńskim księciu dziewczyna najpierw popadła w obłęd, a potem się utopiła. A wszystko dlatego, że Hamlet nie odwzajemniał jej uczucia. 3. Jontek i Halka – to bohaterowie opery Stanisława Moniuszki. Porzucona przez bogatego szlachcica młoda góralka rzuciła się w przepaść. Wymieniać można by jeszcze długo: Helena i Skrzetuski, Danuśka i Zbyszko, Oleńka i Kmicic, Wołodyjowski i Basia. Najbardziej znani to jednak bez wątpienia Romeo i Julia. To para nastolatków, jaką można spotkać w każdym stuleci i pod każdą szerokością geograficzną. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Szybko wzięli ślub. Ale nie było im dane przeżyć wspólnie życia. Ich romans skończył się równie szybko, jak się rozpoczął. W wyniku tragicznego nieporozumienia oboje popełnili samobójstwo. Julia Kapuletii miała zaledwie czternaście lat, ale rodzina już szykowała ją do zamążpójścia. Takie to były czasy. Dziewczynka nie chciała jednak mężczyzny, którego wybrali jej rodzice. Po kryjomu oddała więc rękę innemu. A wybrankiem został Romeo Monteki – młodzieniec niewiele starszy od Julii. Choć wcześniej zakochany był w innej, Julię pokochał dosłownie – na śmierć i życie. Spotkali się na balu maskowym w domu Julii. Romeo przyszedł tam, by spotkać tam Rozalinę, w której kochał się bez wzajemności. Nagle zobaczył tańczącą Julię, no i trafiło go. Julii również wpadł w oko przystojny chłopiec. Oboje ulegli swojemu czarowi, nie starali się nawet bronić przed tą miłością, choć wiedzieli, że jest im zabroniona. Nie wyobrażali sobie życia bez siebie. Jeszcze tego samego wieczoru, podczas pierwszej randki, postanowili wziąć ślub. Oczywiście potajemnie. Wierzyli, że ich miłość pokona wszystkie przeszkody. Niestety... 2. Fragment „ Romea i Julii” JULIA Powiedz mi, skąd się tu wziąłeś i po co? Jak się zdołałeś wspiąć na mur ogrodu? Czy nie rozumiesz, że jesteś zgubiony, Jeśli ktoś z moich krewnych tu cię znajdzie? ROMEO Nad mur wzleciałem na skrzydłach miłości; Dla niej kamienne przeszkody są niczym: Jeśli je umie przekroczyć – przekracza. Żaden z twych krewnych też mnie nie powstrzyma. JULIA Zginiesz z ich ręki, jeśli cię spostrzegą. ROMEO Bardziej się lękam chłodu w twoich oczach Niż zimnych kling dwudziestu wrogich mieczy. Ciepłe spojrzenie starczy mi za pancerz. JULIA Oby cię tylko tutaj nie ujrzeli. ROMEO Płaszcz nocy przed ich wzrokiem mnie osłoni. Zresztą, jeśli choć trochę mi sprzyjasz, Wydaj mnie: lepsza już śmierć w walce z wrogiem Niż usychanie bez twojej miłości. JULIA Jak tu trafiłeś? Kto ci wskazał drogę? ROMEO Miłość mnie wsparła zachętą i radą, A jej za to użyczyłem oczu. Choć żaden ze mnie nawigator, jednak Zaryzykowałbym rejs przez Pacyfik, Gdyby na drugim brzegu czekał skarb Taki jak ty. JULIA To szczęście, że na twarzy Mam maskę mroku: bo widziałbyś na niej Rumieniec wstydu za to, co słyszałeś Z moich ust. Rada bym wszystko odwołać, Przestrzegać form – lecz po co nam konwenans? Czy ty mnie kochasz? Wiem, że powiesz „tak”, A ja wierzę; a jednak przysięgi Czasem się łamie. Przysłowie powiada, że wiarołomstwo kochanków rozśmiesza Jowisza w niebie. Romeo, najmilszy, Jeśli mnie kochasz, powiedz mi to szczerze. Jeżeli masz mnie za zbyt łatwy podbój, Zrobię wyniosłą minę i na złość Będę cię zmuszać do dalszych zalotów; Ale naprawdę nie mam na to chęci. Tak, jestem może dla ciebie zbyt czuła, Możesz pomyśleć, że się mało cenię; Lecz wierz mi – będę na pewno wierniejsza Od tych, co sprytniej umieją się droczyć. Powinnam była trzymać cię na dystans, Przyznaję – ale i tak podsłuchałeś, Co sama sobie szeptałam o mojej Wielkiej miłości. Więc nie wiń mnie za to, Nie bierz za płochość tego coś usłyszał Tylko dla tego, żeś podkradł się w mroku. ROMEO Julio, przysięgam na ten blask księżyca, Oprószający srebrem czubki drzew – JULIA Nie, nie przysięgaj na niestały księżyc, Który się zmienia od pełni do nowiu, ]bo twoja miłość podobnie zmaleje. ROMEO Na co więc przysiąc? JULIA Nie przysięgaj wcale; Albo przysięgnij na samego siebie, Na boga mojej prywatnej religii – Wtedy uwierzę. ROMEO Jeśli moja miłość – JULIA Nie, nie przysięgaj. Choć mi z tobą dobrze, Niemiłe mi to nocne ślubowanie. Zbyt jest pośpieszne, nierozważne, nagłe – Jak błyskawica, która znika z nieba, Zanim się zdąży powiedzieć: „Błysnęło”. Dobranoc, miły! Oby pąk miłości, Rozkwitł przy naszym następnym spotkaniu! Dobranoc! Gdy ja będę śnić, niech twoją, Duszę te same słodkie sny ukoją. 3. „ Serduszko puka w rytmie cha-cha”w wykonaniu zespołu tanecznego PROWADZĄCY: Miłość ma w sobie niezwykły czar, ulegali jej nawet najwięksi wodzowie i królowie. Popatrzcie teraz, co przytrafiło się Janowi III Sobieskiemu. 5. TEATRZYK ZIELONA GĘŚ MA ZASZCZYT PRZEDSTAWIĆ „ DESTRUKCYJNY WPŁYW KOBIET” czyli I TAK BYĆ MOGŁO Osoby dramatu: Król Jan III Sobieski, Królowa Marysieńka, Kanclerz Gżegżółka Dworzanin I, Dworzanin II, Dworzanin III M i e j s c e: Pałac królewski w Wilanowie Czas: Rok 1684 SOBIESKI & MARYSIEŃKA: (Toną w miłosnym pitigrilli, że użyjemy terminologii naszego znakomitego kolegi prof. Wiecha) DWORZANIN I: Królu, donieśli Włosi, Że się na coś zanosi. (przeprasza i wychodzi) DWORZANIN II: Zanosi się wyraźnie SOBIESKI: (tonąc jak wyżej, do Dworzanina II): Precz, z moich oczu, błaźnie! DWORZANIN III: (melduje): Ze sułtanem i świtą Turcy na Wiedeń idą!! SOBIESKI (odprawia dworzanina; do Marysieńki): Świecisz dla mnie jak gwiazd siedem, Marysieńko, cudo moje. Cóż mi Turcy, cóż mi Wiedeń, Ja o ciebie tylko stoję. KANCLERZ GŻEGŻÓŁKA (zupełnie zdyszany): Ach, królu, straszna gaffa: Wiedeń zajął Mustaffa. SOBIESKI: (daje znak, że stracił kompletnie kontakt z rzeczywistością) T y m c z a s e m: Turcy zalewają Europę, powstają piekarnie tureckie, kawa po turecku I marsze tureckie. Jednocześnie pojawiają się masowo ... tak zwani święci tureccy, wobec czego Kurtyna dyskretnie opada PROWADZĄCY: A jak współcześni wyrażają swoje uczucia? Odpowiedzią niech będą słowa znanych autorów. CHŁOPIEC 1: Gdy cię spotkałam raz pierwszy, Mokre pachniały kasztany. Zbyt długo mi w oczy patrzyłaś – Ogromnie byłem zmieszany. Pod mokre płaty gałęzi Szedłem za tobą w krok Serce me trzymał w uwięzi Twój fiołkowy wzrok. DZIEWCZYNA 1: O wielką miłość nie proszę Ciebie ale o taką jak M1 jak kawalerka czyli pokój z kuchnią pomiędzy piekłem i niebem o zwykłą co ciągnie szczęście za nogę o miłość co się miłości uczy o taką z innego świata CHŁOPIEC 2: Pokochałem ciebie w noc błękitną, w noc grającą, w noc bezkresną. Jak od lamp, od serc było widno ... pokochałem ciebie i boso, i w koronie, i o świcie, i nocą. DZIEWCZYNA 2: Miłość szczęśliwa. Czy to jest normalne, czy to poważne, czy to pożyteczne – co świat ma z dwojga ludzi, którzy nie widzą świata? CHŁOPIEC 3 ; Za długo milczę Pewnie chcesz Usłyszeć coś ode mnie Właściwie wszystko jedno co Byle słuchało się przyjemnie Po co wspominać Padał deszcz A ty wybiegłaś ku mnie Po co powtarzać Sama to wiesz A ja rozumiem Nie będę pytał cię o zdrowie Ani czy drażni cię Ta plucha] Bo to co właśnie teraz powiem To bardzo ważne Słuchaj : Małe jasne – to jest piwo Duże jasne – to jest słońce Mała czarna – to jest kawa Duża czarna – to jest noc Noc odchodzi, słońce wschodzi Chyba nam go nie ubyło Mała miłość – to nic nie jest Duża miłość – to jest miłość! DZIEWCZYNA 3: Łatwo się zgubić Wielki świat I tyle rzeczy na nim I nie jest wszystko jedno co Mówią do siebie zakochani Co jest coś warte A co kłamie Bez tego miłość Bywa krucha Prosiłeś : „naucz się na pamięć” To bardzo proste Słuchaj : Małe jasne – to jest piwo Duże jasne – to jest słońce Mała czarna – to jest kawa Duża czarna – to jest noc Noc odchodzi, słońce wschodzi Chyba nam go nie ubyło Mała miłość – to nic nie jest Duża miłość – to jest miłość CHŁOPIEC 4: Czy miłość co odeszła raz jeszcze powróci czy przejdzie przez pokój jak pies oswojony na dzień dobry niedobry potrąci nas nosem przypomni stare listy czy Boga przeprosi że przyszła jak dama odeszła jak chamka DZIEWCZYNA 4: Nie sądź miłości nie oskarżaj żadnej nie wybrzydzaj zbyt wielka więc się nie nadaje tak czysta że ją tylko ocala rozstanie miej litość dla niewzajemnej biednej co wydała się tobie jak but niepotrzebny uszanuj pół idiotkę dokładnie od rzeczy taką która umarła i jeszcze się leczy sto lat temu pisała moja babka w listach PROWADZĄCY: A, czy uczniowi wolno kochać? Pewnie, że nie! Dorośli tylko dziwnie się uśmiechają i mówią, że na miłość to my jeszcze mamy czas. Zresztą sami zainteresowani nawet na torturach by się nie przyznali, że tam kogoś mają na oku. Taki Paweł czy Krzysiek powie, że kochać to on kocha, nawet na śmierć i życie, ale piłkę nożną. Dziewczyny też wcale nie lepsze. Niektóre chodzą z taką cierpiętniczą miną jakby okrutnie bolał je ząb i słowa nie pisną, że owszem boleć to boli, ale złamane serce. Posłuchajmy zatem wyznania wcale „nie zakochanego” i „nie zazdrosnego” Miziołka. piątek Beata pożyczyła ode mnie kątomierz, chociaż dobrze wiedziałem, że miała własny. Jak mam to rozumieć? Mama mówiła kiedyś, że jak się starała o rękę Papiszona, to też pożyczało od niego różne rzeczy i nie oddawała, i on musiał po nie przychodzić, i wtedy był obezwładniany barszczykiem z uszkami i ciasteczkami domowej roboty, i ani się obejrzał, a już się ożenił. Po ślubie wydało się, że ten barszczyk i ciasteczka to babcia robiła, a mama jest kulinarny głąb. poniedziałek Obudziłem się z głębokim przekonaniem, że nie powinienem iść dzisiaj do szkoły. Powiedziałem o tym mamie, która skądinąd jest rozsądna. Mamiszon na to, żebym nie dorabiał teorii do swego chronicznego lenistwa. No dobra! Sami tego chcieli! Dostałem pałę z fizyki, z szatni zginął mi prawy trampek, a pies woźnej wysiusiał się na mój plecak na dodatek Zarazek powiedział przy całej klasie, że latam za Beatą, co jest kompletną bzdurą. To Zarazek lata, ale bez powodzenia. Dziewczyny mało się nie zachichotały na śmierć. Głupie gęsi! Mama musiał przyznać, że nie należy lekceważyć przeczuć. niedziela Mamiszon pyta, czemu jestem zły! Wcale nie jestem zły. Jeszcze nie zgłupiałem, żeby się złościć tylko dla tego, że jakaś tam Beata siedzi na skwerku koło kotłowni z jakimś tam Klaksonem! Szczerze mówiąc nic mnie to nie obchodzi! I w ogóle jest mi obojętne, że ten skunks, ten mutant, ten fałszywy przyjaciel, niech ja go tylko dorwę, trzyma ją za rękę! Wielkie mi co – Beata! Jej się pewnie zdaje, że jak ma taki warkocz i takie oczy to zaraz wszyscy zgłupieją i będą się o nią bić. Jeszcze nie zwariowałem. Przyłożę tylko klaksonowi ze dwa razy, bo nie lubię jak siedzi na tym skwerku. Już z pół godziny siedzi i łasi się do Beaty. Wiem, bo patrzyłem przez lornetkę Papiszona. Nie podglądałem, tylko po prostu lubię patrzeć przez lornetkę. Nie moja wina, że siedzą akurat pod moim oknem. Na tym drzewie, pod którym siedzą zawsze jest tyle ptaszków. Że też żadnego dzisiaj nie ma. Dużo bym dał, żeby teraz na Klaksona wróbel narobił. PROWADZĄCY: Na zakończenie, dedykując piosenkę (oczywiście o miłości), życzymy wszystkim samych pozytywnych uczuć i dużo miłości nie tylko od święta, ale na co dzień. Opracowała : Grażyna Koch