Kongo - Kebe-Kebe

Transkrypt

Kongo - Kebe-Kebe
Kebe - Kebe
Oyo, 02.11.1987
Kongo
Jest to taniec wyjątkowy. Jakiś dziwny trans i wola przetrwania głębokiej i bezdennie czarnej nocy.
Przygotowania i ceremonie przebiegu tradycyjnych obrzędów uwalniania wioski od wpływu złych duchów
i diabła są poprzedzone pobytem męŜczyzn-tancerzy w dŜungli. Co oni tam wyprawiają, to trudno mi pojąć
a tym bardziej opisać. Bo przeróŜnych i przedziwnych opowiadań nasłuchałem się tyle, Ŝe resztki włosów
z przeraŜenia jeŜą mi się na głowie. Sam tego nigdy nie widziałem, ani teŜ nie byłbym zbyt miłe widziany
w takich okolicznościach wśród wtajemniczonych, jako ksiądz i jako biały, tzn. obcy. Zwłaszcza jako ksiądz.
Nigdy nie wiadomo co z takim zrobić ... A moŜe on coś zrobi? ... Zaszkodzi ...?
To jest taniec diabelski, ma w sobie duŜo grozy, przeraŜenia, przemocy, presji i zastraszenia. Jest okropnie
dziki i przeraźliwie głośny.
Wejście tancerzy do wioski jest ściśle określone czasem. Przed zachodem słońca zbliŜa się do wioski grupa
męŜczyzn z bębnami i przeróŜnymi grzechotkami. Jest to zespół rytmiczno-wokalny. Z daleka ich słychać.
Tworzy to taką specyficzną i smętną a zarazem przygnębiającą atmosferę, Ŝe nawet psy we wiosce wyją
ze strachu. W środku pochodu widać cztery maski, tzn. tancerzy w obszernych workach z rafii. Kolor mają
jasnoszary a na twarzach białe maski. Okropne. Jest to kolor Ŝałoby, bólu i rozpaczy. Oni sami się boją ...
O co im chodzi? Wiadomo tyle, Ŝe chcą z wioski przegonić i wyrzucić wszelkie zło, przede wszystkim diabła.
(Traktują go
osobowo
i określają
w rodzaju
nijakim „to”).
Potem
całe
legiony złych
duchów
przeszkadzających i utrudniających Ŝycie i pracę ludziom we wiosce. To one zatruwają normalny rytm dnia,
tzn. jedzenie, urodzaje manioku, kukurydzy, dzieciom naukę w szkole, nawet połowy ryb, nocne polowania
na antylopy i spokojny sen. Zwłaszcza noc, bo jakoby podczas niej objawia się przede wszystkim działanie
szatana.
Dziecko płacze. Kto to spowodował? Wiadomo: ”To”: Pies wyje beŜ przerwy ... Kto temu winien? „To”. Kozy
i barany biegają bez przerwy z głośnym beczeniem wokół lepianek ... „To”. Samotnej babci zalewa i gasi
ogień w chatynce, poŜera jedzenie złoŜone w duŜym garnku nad paleniskiem. Kto? - Wiadomo: „To”. Moje
ucho najbardziej szokuje przeraźliwy dźwięk grzechotek i głuchy rytm tam-tamów. Wprowadza wszystkich
w absolutną bezsenność. Wioska „zaszczycona” wizytą „Kebe-Kebe” cała drŜy. Człowiek jakby się znalazł
w środku tam-tamów. Mam wraŜenie, Ŝe moje łóŜko tańczy w ich rytmie.
Około północy rytm tam-tamów cichnie - wtedy słychać warczenie psów i nieludzkie jęki. To „Kebe-Kebe”
wypędza złe duchy. Walczy z nimi. I człowiek dalej nie moŜe spać.
Tancerze są tak uprzejmi i wyrozumiali dla misjonarza, Ŝe nie zbliŜają się do mojej chaty. W tych swoich
przeraŜających workowych strojach i z tym zgiełkiem zatrzymują się przed linią nakreśloną przeze mnie
na piasku (jak oni to w nocy widzą?) Zrobiłem tę linię za dnia, ale nikt mnie nie widział, gdy ją robiłem. Jak
oni to sobie przekazują? Co jeszcze warto wspomnieć? Tego tańca nocy zabrania się absolutnie oglądać
kobietom
i dziewczętom.
Im
nie wolno
spojrzeć
w stronę
„Kebe-Kebe”.
Ciekawska
przypłaci
to
bezpłodnością aŜ do śmierci. Jestem prawie pewny, Ŝe większość z nich śledzi w ukryciu wszystkie te tańce
i harce przebierańców wśród nocy na równiku. Prędzej czy później tajemnice „Kebe-Kebe” zostaną przez
nich rozszyfrowane, ale w tej chwili trudno wprost uwierzyć, jak mocno jeszcze są zrośnięte z ich psychiką.
Pawłowski Stanisław, ks.