Spotkanie niosące zmianę
Transkrypt
Spotkanie niosące zmianę
Spotkanie niosące zmianę Pewnego dnia, podczas powrotu do domu, uderzone słonecznym, wczesnoletnim światłem maja spokojne, zwyczajne, codzienne życie zostało siłą zakończone. Ryou okazyjnie wracał sam do domu okrężną drogą prowadzącą przez uliczkę, którą nie przechodził żaden uczeń. Zmierzając na dworzec, usłyszał nagle jakąś szamotaninę. Patrząc w stronę opuszczonych działek ciągnących się przez 50 kolejnych metrów po obu stronach drogi, można było zobaczyć samotną dziewczynę ubraną w ten sam mundurek, co on, otoczoną przez trzech chłopaków w mundurkach innej szkoły. Odbywały się tu jakiegoś rodzaju zaloty. Ryou, który przez chwilę obserwował tą ciężką sytuację, próbował zdecydować szybko odejść, czy też nie. Jeśliby później usłyszał, że dziewczyna została ranna, źle by się z tym czuł. Po gruntownej analizie, jako wynik swojego chwilowego zmartwienia, postanowił zaingerować, gdyby sytuacja stała się niebezpieczna, a na razie obserwować dziewczynę z ukrycia. Wyglądało na to, że chłopak z innej szkoły wyznał swoje uczucia, a dziewczyna jemu odmówiła. Ryou widział moment, w którym się jeszcze jej silnie narzucali. Wszystko działo się trochę daleko, lecz dało się co nieco słyszeć, jeśli wyciągnęło się trochę uszy. - Powiedz, że to w porządku, no nie? Pofatygowaliśmy się, tyle wysiłku, tylko po to by usłyszeć „sorry”? No, nie mówmy jeszcze „do widzenia”, chodź z nami na herbatkę. - No oczywiście, to będzie najlepiej. Przejdź się z nami troszkę, tak, żeby zetrzeć pierwsze wrażenie. Przecież to w najlepszym twoim interesie. Czy odmówienie czyimś uczuciom nie zostawi złego wrażenia? Rozerwijmy się gdzieś troszkę. Mężczyźni zbliżali się do dziewczyny z krzywymi uśmieszkami. Ryou zmarszczył brwi w reakcji na tak mocne narzucanie się i jednostronność flirtu. Naprawdę miał nadzieję, że dziewczynie uda się bezpiecznie z tego wywinąć, głównie dla swojego własnego spokoju. - To nie ma ze mną nic wspólnego. Przyszliście tu tylko i wyłącznie z własnej woli. Jeśli chodzi o powód, dla którego miałabym wam dotrzymywać towarzystwa, jaki niby jest? – dziewczyna zwróciła się wkurzonym tonem do mężczyzn. Mimo tego, że skarga była jak najbardziej usprawiedliwiona, Ryou podejrzewał, że może odnieść odwrotny skutek. Mężczyźni, już niezwykle zirytowani, chwycili dziewczynę za ramiona. - Posłuchaj no. Wszystko, co musisz zrobić, to pójść z nami na trochę. - Hej, puszczajcie! Dziewczyna broniąc się przed złapaniem ramienia, zamachnęła się torbą trzymaną w dłoni. Torba uderzyła w twarz faceta trzymającego ją za ramię, zmuszając go do odgięcia się w tył. Ramię dziewczyny się uwolniło, ale posypały się groźby. - To bolało! - Że co? Złapałeś tak nagle… Hej, puść! Kolejny mężczyzna próbował pochwycić ją za ramię, kręcąc głową i udając rozczarowanie. - Eeech, ten mój kolega, z którym się włóczę. Co robimy? Odprowadzamy ją do domu? – powiedziawszy to, złapał ramię dziewczyny z okrutnym uśmiechem, a jego kolega, także się uśmiechając, wymienił z nim porozumiewawcze spojrzenie. - Brzmi dobrze. Chodźmy więc do mojego domu! - Czekaj no, bez żartów! Puszczaj! Puszczaj już! - Ta… Bądź rozsądna i się zachowuj! - Aaaa! Dziewczyna walczyła do końca i wolnym ramieniem wymachiwała torbą, lecz nagle mężczyzna puścił trzymane ramię, aż dziewczę upadło na tyłek. - Ała! Co ty wyprawiasz! Zadzwonię na policję! - Dobrze, nawet jak zadzwonisz, nie zdążą nic zobaczyć. Mimo tego, że dziewczyna mocno się stawiała, strach w jej głosie był nie do ukrycia. Ryou po jego usłyszeniu westchnął. Jeśli przeciętny mężczyzna wkroczy i pomoże, będzie uważany za jej bohatera. Znaczy się, gdy wyjdzie do nich i pomoże, z pewnością zostanie bohaterem. Dlaczego więc Ryou nie ratował dziewczyny, mimo iż był w stanie zrobić to w dowolnym momencie? Zachował się tak, ponieważ po udzieleniu pomocy, następnego dnia opowiedziałaby o wszystkim swoim przyjaciołom, a on obawiał się zostania tematem plotek. Ryou nie czuł się do końca przekonany do zostania teraz bohaterem ze względu na to, jak ważnym było dla niego utrzymanie swojej pozycji. Kiedy dziewczyna walczyła torbą, miał nadzieję, że ucieknie. Niestety, sprawy nie potoczyły się tak dobrze. Ostatecznie, mimo kłopotów, jakie to za sobą pociągało, musiał ruszyć jej z ratunkiem i zakończyć tę bezużyteczną panikę. Wypuścił westchnienie pełne żałości. Ryou wyszedł z ukrycia i podniósł kamień leżący u swoich stóp. Odwrócił się w stronę dziewczyny i zwyczajnie rzucił go w kierunku mężczyzny stojącego z przodu. Kamień zatoczył piękny łuk i doskonale uderzył w czoło celu. Trafiony przykucnął z bólu, trzymając się za czoło. - Co, ty! Po nagłym ataku kamieniem, trzej mężczyźni stali w osłupieniu, spojrzeli w kierunku Ryou i zakrzyknęli. Faceci i dziewczyna znajdujący się po lewej od Ryou, spojrzeli na niego. Gdy dziewczę obróciło się, pomimo odległości mógł stwierdzić, że jest niesamowicie ładna. Podczas tych spokojnych rozmyślań, oczy ich obojga się spotkały. Chłopak wykonał prawą ręką gest w prawą stronę. Oznaczał „Uciekaj tędy”. Dziewczyna zrozumiawszy przekaz, pokiwała głową, szybko się podniosła i ruszyła we wskazaną stronę. Gdy korzystała z szansy na ucieczkę, nadal zaskoczeni mężczyźni rozglądali się czujnie z powodu pojawienia się Ryou. - Czek… ty! Nie ruszaj mi się tam! Mężczyźni lekkomyślnie przeoczyli uciekającą dziewczynę, zwrócili się do chłopka, coraz bardziej wkurzeni. Ryou zrozumiał, że ich uwaga skupiła się na nim i westchnął z ulgą. Ci goście byli bardziej prości niż sądził. Zachichotał, nie zmieniając wyrazu twarzy. Mężczyźni ruszyli z uniesionymi pięściami na Ryou, który wyglądał jakby mu ulżyło. Chłopak z opanowaniem obserwował cios, którego mógł z łatwością uniknąć, lecz nie ruszył się z miejsca. Kiedy było pewne, że facet wszedł w obszar jego kopnięcia, bez jakichkolwiek ruchów mogących zdradzić jego zamiary, zewnętrzna krawędź jego stopy została wyrzucona do przodu trafiając w splot słoneczny agresora. Mężczyźnie, który dostał, twarz powlekło cierpienie i osunął się na kolana, wydając dźwięki świadczące o przeżywanym bólu. - Hę?! Drugi z nich, widząc tę momentalną wymianę ciosów, dziko podniósł swój głos, a jego twarz wyrażała niedowierzanie. Nagle używając swojej nogi do ucieczki, wyszedł poza zasięg ciosów Ryou w ostatnim momencie. Chłopak cmoknął językiem, skrzyżował wzrok z drabem, a następnie szybko spojrzał za niego i wykrzyknął: - Tutaj! Chodź szybko! Mężczyzna się przestraszył, ale poczuł się zdezorientowany, gdy obrócił swoją głowę i nikogo tam nie zobaczył. Zanim się zorientował, że go oszukano, Ryou skrócił dystans i powalił go kopniakiem z półobrotu wycelowanym w splot słoneczny, tak jak przed chwilą. - Dziękuję za twoją głupotę – mruknął Ryou do faceta z prawdziwie radosnym uśmiechem, gdy ten przewrócił się z twarzą wykrzywiona bólem. Spojrzał na gościa zaatakowanego kamieniem całkiem na początku, który dotychczas przykucał roztargniony. Ryou upewnił się, że tylko on pozostał, i z pełnym spokojem zaczął iść w jego stronę. Ten zorientował się, że chłopak się do niego zbliżał i podniósł się w panice. Wspomnienie o dostaniu kamieniem wciąż było świeże, więc przemówił ostro, pokazując na swoje czoło: - Ty, czy ty wiesz co żeś zrobił?! Głos brzmiał dziwnie, wkradał się do niego strach, który mieszał się ze złością. Ryou zignorował ten wyrzut. Słowa wleciały jednym uchem i wyleciały drugim, kiedy ten zbliżał się do faceta z twarzą pozbawioną wyrazu. Strach mężczyzny przed Ryou wciąż rósł i rósł, więc instynktownie uniósł pięści, kierując się w stronę chłopaka. W momencie, gdy znalazł się w zasięgu kopniaka Ryou, dostał krawędzią stopy w splot słoneczny i upadł z cierpieniem wymalowanym na twarzy. Odkąd Ryou rzucił kamieniem, nie minęły nawet dwie minuty. Można powiedzieć, iż świadczyło to o jego wspaniałych i niekwestionowanych zdolnościach. Ryou upewnił się, że każdy z facetów stracił przytomność i zabrał się do przeszukiwania kieszeni ich mundurków. W miejscach, które przeszukiwał, znalazł dzienniczek uczniowski w kieszeni na piersi oraz wyciągnął portfel i komórkę ze spodni. Słysząc westchnienie za sobą, cierpko się uśmiechnął na myśl, że zapomniał. Jak dla Ryou, jeśli dziewczyna uciekłaby w tamtym momencie, jego pozycja w klasie pozostałaby nienaruszona. Miał nadzieję, że zakończy się to bez jakichkolwiek plotek. To okazałoby się aż nazbyt piękne. Tak jak podejrzewał, pojawiła się wspomniana dziewczyna. Porzucić osobę, która jej pomogła, i samej uciec, ponieważ mogła spodziewać się oporu, nie godziło się, więc to, że wróciła po Ryou było nieuchronne. Zamilkła i zamarła, zastając kompletnie niespodziewany widok. Dziewczyna była szczupła, lecz nie chuda, z drobnymi dłońmi i stopami. Tak ładna, że nikt, niezależnie od płci, nie był w stanie przejść obojętnie bez oglądania się za siebie. Jasnobrązowe włosy trochę za ramiona lekko się falowały. Była specjalną A w szkole, nie, była piękną dziewczyną, super-specjalną A. Stała przed nim idolka jego szkoły. Ryou nagle odwrócił wzrok, a piękna dziewczyna super-specjalna A wyglądała na lekko zaskoczoną. Chłopak po krótkim namyśle szybko skinął jej głową w ramach przeprosin. - Zostałam uratowana. Dziękuję. Słysząc słowa dziewczyny, Ryou poczuł się wstrząśnięty tym, jak szybko doszła do siebie po tym wydarzeniu. W czasie, gdy jego mózg pracował na najwyższych obrotach, odpowiedział dziewczynie swoim grzecznym tonem, którego zawsze używał w szkole. Nie trzeba wspominać, że nie chciał mieć w ogóle do czynienia z kimś super-specjalnym A. - N-nie ma sprawy… Jesteś ranna? - Ach, wszystko w porządku. Wygląda na to, że nigdzie nie jestem zadrapana. Dziewczyna zamachała obiema rękoma podczas odpowiadania. Rzeczywiście, po spojrzeniu na nogę dziewczyny nie widać było żadnej ziemi czy krwi. Była to piękna noga. Chuda, zgrabna i długa, szczególnie piękna noga. Został prawie nią oczarowany, ale potrząsnął głową, by pozbyć się głupich myśli, i powiedział do niej: - To dobrze. Nie byłoby lepiej, gdybyś wróciła do domu, zanim ci goście się obudzą? Ryou pomyślał, że będzie lepiej jak się rozdzielą, nawet jeśli nie dla jej dobra, to dla jego dobra. Zaintrygowana dziewczyna zbliżyła się do chłopaka. - Em, ale, to jest… więc… Jesteśmy w tej samej szkole? Jesteś z drugiego roku? Czy nie zauważyła ukrytego znaczenia słów Ryou, aby „szybko wracać”, czy zauważyła, lecz udawała, że nie? Może czuła się zaintrygowana tym, że było to niezwykłe zachowanie jak na mężczyznę znajdującego się w jej towarzystwie, aby próbować zakończyć konwersację jak najszybciej. Pewnie istniało całe mnóstwo facetów, próbujących się przystawiać do tak pięknej dziewczyny. Jednakże Ryou domyślał się, że normalnym obrotem spraw w przypadku tak przeciętnie wyglądającego mężczyzny jak on, była nerwowość i niemożność wypowiedzenia się. Dziewczyna, ignorując słowa „Idź do domu”, próbowała dopytać się, czy są z tego samego rocznika. Nie było to nawet pytanie, raczej potwierdzenie, ponieważ widziała haft na kieszeni na piersi. W obecnej szkole Ryou przeznaczono czerwony kolor obszycia dla pierwszoklasistów, niebieski dla drugoklasistów i zielony dla trzecioklasistów. Podobnie jak u Ryou, obszycie kieszonki dziewczyny była niebieskie. - Ach, tak, racja… - Yhm, chciałabym wyrazić moją wdzięczność… Czy mógłbyś mi powiedzieć, jak masz na imię? Dziewczyna przybliżyła się do Ryou, patrząc w górę. To mina z wyjątkowo destrukcyjną mocą, pomyślał Ryou, opierając się. - Nie, już w porządku. Jeśli chciałaś mi podziękować, nie zrobiłaś tego właśnie teraz? Słowa Ryou nie były nieprawdziwe, ponieważ nie było wątpliwości, że padło już słowo „dziękuję”. Niestety, rozumiał, że była tu chęć wyjścia poza kilka słów. - Nie, nie w taki sposób… Chciałam ci podziękować całkiem inaczej… Ach, przepraszam, jestem Erika Fujimoto z klasy drugiej, z klasy drugiej na drugim roku. Ryou powstrzymał się przed kliknięciem językiem. Metodą numer jeden na utrzymanie swojej obecnej pozycji w szkole było, przede wszystkim, nie rozpoznawanie jego imienia czy twarzy przez ludzi z Grupy A, dlatego też nie chciał przedstawiać się tej pięknej dziewczynie z super-specjalnej A. „Najpierw się przedstaw, zanim zapytasz kogoś o jego imię.” Dziewczyna przypomniała sobie o tym, zauważyła, że nie podała swojego nazwiska i się przedstawiła. Chłopak poczuł się przygnębiony, ponieważ została podana nawet klasa i rocznik, więc byłoby źle nie odpowiedzieć tym samym. Natychmiast pomyślał, aby przedstawić się fałszywym imieniem i klasą, lecz zostałoby to momentalnie odkryte w razie sprawdzenia. Dla swojego dobra i aby uniknąć późniejszego zamieszania, zdecydował się nie kłamać. Cicho westchnął z rezygnacją. - … Ryou Sakuragi, klasa 8. - Sakuragi… Ryou? Pisane tym kanji? – nakreśliła palcem w powietrzu znak 亮. -Właśnie takim… fajnie to załapałaś. No więc, em, prawdziwe podziękowania zostały wysłuchane i się ściemnia, więc nie powinnaś może wracać szybko do domu? – w głosie Ryou zaczynało pobrzmiewać zniecierpliwienie. Pod wpływem wymykającego się grzecznego tonu chłopaka, Erika powiedziała z mocą. - Nie, to nie będzie w porządku! Chciałabym ci lepiej podziękować… Ym, jeśli się zgodzisz, możemy się wymienić numerami telefonów? Zdając sobie sprawę z tego, że nie istniała żadna potrzeba, by mieć taką obsesję na punkcie jakichś podziękowań, i z tego, że po wymianie telefonów będą tylko kłopoty, Ryou niezwłocznie powiedział: - Aha, no dobra. Czy w ramach nagrody możesz obiecać, że nikomu nie powiesz, co zrobiłem z tym kolesiom? Po usłyszeniu tego na twarz Eriki wkradła się ciekawość. Ryou sądził, że miał dobry pomysł. Nikt nie będzie o nim gadał, a dziewczyna wyrazi swoją wdzięczność. Dwie pieczenie na jednym ogniu. - Hę? Skąd taka…? - Z różnych powodów, dla egoistycznej wygody… - Wygoda? Ale… Czy coś takiego będzie dobre? - Dla mnie jest korzystne. Obiecujesz? - Ech… Tak, w porządku… - kiwnęła głową. Pod wpływem słów Ryou grzeczność w głosie Eriki spadła. Po ujrzeniu potwierdzenia, Ryou odetchnął z ulgą i wrócił do czynności, którą przerwała Erika. Dalej kontynuując sprzątanie, wyciągnął telefon z kieszeni faceta i przytrzymał, przesyłając jego numer telefonu oraz adres na swoją komórkę. Sfotografował dzienniczek ucznia z imieniem i zdjęciem. Co więcej, upewnił się, czy w portfelu nie ma prawa jazdy, a gdy je znalazł, też je sfotografował. Potem wyciągnął wszystkie banknoty i wsadził do swojej kieszeni. Zwyczajnie rzucił dzienniczek, portfel i komórkę na mężczyznę. - Cze-czekaj, co ty robisz, Sakuragi? – zaczęła panikować Erika, obserwując działania Ryou. - Kończę przyszły strach, zapobiegam powtórnej zaczepce – powiedział wprost Ryou, ale Erika nie zrozumiała. - Ech, a-ale, czy naprawdę musisz posuwać się do zabierania pieniędzy?! - Gra…, czy to nie jest jak zwykłe RPG? – odmruknął Ryou w odpowiedzi Erice. – Wrogowie w grze… Jak pokonujesz potwora, to dostajesz pieniądze, no nie? Tak po prostu jest – wyjaśnił dziewczynie, która nie zrozumiała jego intencji. - Hę?! Ale czy to nie dotyczy tylko potworów? – Erika nie zdołała ukryć zdziwienia, że Ryou przedstawił tę teorię tak obojętnie. - Ach, dropy potworów, jednak w tym przypadku tych kolesi, pojawiają się, gdy przejrzysz ich kieszenie – powiedział Ryou, kiwając głową. - Czy w tym przypadku nie jest to jakby to samo? - Hę?! To samo?! - Poza tym, jako wrogowie występują też najprawdziwsi ludzie, jako Bossowie wspaniali ludzie. Ponadto, nawet bandyci upuszczają złoto lub skrzynki ze skarbami, nieprawdaż? Nie…? W takim razie, ci goście są milsi od bandytów? Erika patrzyła z grymasem na twarzy, kiedy Ryou roześmiał się głośno, czekając na jej potwierdzenie. Dziewczyna postanowiła się lepiej przyjrzeć chłopakowi. Miał całkiem przeciętny wygląd. Aż do dziś nie zdawała sobie sprawy z jego istnienia w szkole. Może i miała okazję widzieć go gdzieś przelotnie, ale wierzyła, że dzisiaj pierwszy raz go spotkała. Mówił bez wahania. Erika zdawała sobie sprawę z tego, że jej wygląd był lepszy niż większości ludzi. Faceci z jej szkoły byli nią zaciekawieni i czasami posyłali jej zauroczone, perfidne spojrzenia. Pewni siebie mężczyźni starali się ją poderwać, ale zaczynali brzmieć desperacko i zdawali sobie z tego sprawę. Z powodu obecności takich mężczyzn w jej pobliżu, przeciętni chłopacy, którzy próbowali do niej zagadać, stawali się wyjątkowo nerwowi, samoświadomi i uciekali nawet nie próbując rozmawiać. Jednakże, miała przed sobą prawdziwie dziwnego mężczyznę, który odstawał od wszelkich norm. Kiedy Erika zastanawiała się, kim on u licha był, Ryou wyczyścił kieszenie w podobny sposób dwóm pozostałym kolesiom. - Więc, co powiesz, żeby już wracać? Czy musimy koniecznie zaczekać tutaj, aby zobaczyć, co stanie się dalej? – przemówił Ryou swoim normalnym tonem, martwiąc się o Erikę. Postanowił nie przejmować się grzecznością i uprzejmością, ponieważ kontrolowanie się było uciążliwe. Pytanie Ryou zaskoczyło Erikę. Martwiła się, czy powinna iść do domu, czy nie. Zaciekawienie w stosunku do chłopaka wciąż rosło od początku tych strasznych wydarzeń. Kiwnęła głową, a Ryou widząc to, także pokiwał swoją. - Eeech…. Obudzę tych gości, więc możesz być cicho? - Rozumiem, obiecuję – Erika kiwnęła głową z jak najbardziej poważną miną. Ryou wzruszył ramionami, spojrzał na leżących u swoich stóp dwóch chłopaków i szturchnął ich nogą, szarpnięciem ich wybudzając. - Hej, pobudka. Poruszeni mężczyźni z wystraszonymi minami zaczęli wstawać. - Ej, obudźcie też tamtego. Po usłyszeniu słów Ryou, obejrzeli się w stronę, w którą patrzył. Gdy zobaczyli swojego nieprzytomnego kolegę, sapnęli wytrąceni z równowagi. Następnie dojrzeli swoje rozrzucone komórki, dzienniczki i portfele, które powinny się znajdować w ich kieszeniach. - Ty, co ty nam zrobiłeś?! Czemu nic nie ma w portfelach?! – krzyknęli na Ryou. - Słyszę was, nawet jak się nie drzecie – powiedział naprawdę zirytowany Ryou, kiedy faceci sprawdzali zawartości własnych portfeli. – Słuchajcie, obudźcie tego gostka. - Że co?! Co to miało znaczyć, gnojku?! Patrząc na nich dwóch, na przemian narzekających, Ryou z wkurzonym wyrazem twarzy ściągnął swoje okulary i spiorunował ich wzrokiem. - Ej wy, jak myślicie, do kogo się zwracacie z tą pyskówą? Ryou nie miał być nikim szczególnym, lecz w momencie, gdy jego gniewne spojrzenie padło na nich dwóch, wyczuli instynktownie, że nie powinni się mu stawiać. W panice podbiegli do swojego wyłączonego kolegi i zaczęli go budzić. Ponieważ ci goście znaleźli się blisko miejsca, w którym stała Erika, Ryou dał jej znak, aby przemieściła się za niego, a ona tam podbiegła. Zdziwiła się trochę, widząc chłopaka bez okularów. W międzyczasie, ostatni z mężczyzn się przebudził, a na jego twarzy widać było oszołomienie. - Dobra, obwiesie, siadać mi tam – zakomenderował Ryou. Faceci chcieli zaprotestować, lecz gdy tylko napotkali wzrok Ryou, natychmiast usiedli w miejscu, krzyżując nogi. Gdy Ryou to zobaczył, niesmak wypłynął na jego twarz. - Jesteście idiotami? Gdy to mówię, mam na myśli tradycyjny siad. Zaintrygowani mężczyźni spojrzeli po sobie, a następnie posłusznie zmienili siad na tradycyjny pod gniewnym spojrzeniem Ryou. Erika patrzyła na to z otwartą buzią. Gdy Ryou upewnił się, że wszyscy ładnie siedzą, odezwał się do nich. - Tak jest dobrze, chłopcy. Scena, w której narzucacie się tej dziewczynie, została nagrana na moim telefonie – chłopak, który trzymał swoją komórkę w prawej ręce, pokazał ją Erice. - Że co? - Że jak? Odezwał się chór czterech osób. Trzech mężczyzn, oczywiście, ale Erika też podniosła głos zaskoczona. Ryou powoli pokiwał głową. - Poza tym posiadam wasze numery telefonów, adresy e-mail i zamieszkania, zdjęcia waszych twarzy, wiem, gdzie się uczycie i w jakich klasach. - C-co?! – wykrzyknął ocucony jako ostatni mężczyzna, który dopiero teraz dojrzał, że jego telefon i rzeczy są porozrzucane dookoła. - I to nie wszystko! Zabrał nam pieniądze!!! Oburzony Ryou powiedział im coś niespodziewanego. - To konsekwencje waszych działań. Czy wiecie, że istnieje coś takiego jak karma? Zrobiliście coś złego, więc coś złego przytrafiło się wam. Czy nigdy żaden rodzic czy nauczyciel nie powiedział wam, że nie wolno być agresywnym wobec dziewcząt? Pieniądze to odszkodowanie albo myślcie o tym jako opłacie za kłopoty. Dlatego, że zostawiliście te wystarczające drobniaki, możecie wrócić do domów. - Przestań se żartować, gnojku! – wykrzyczał facet po prawej w odpowiedzi na słowa Ryou. - Właśnie, co ty wyprawiasz! – wykrzyczał w tym samym czasie mężczyzna ze środka, któremu najwyraźniej udzieliła się energia jego kolegi. Słysząc to, Ryou drgnął w reakcji i zwyczajnie kopnął w twarz środkowego gościa. Rozległ się nieprzyjemny dźwięk, a uderzony odchylił się do tyłu. Faceci po prawej i lewej nawet nie zdążyli zobaczyć stopy Ryou. Usłyszeli dopiero niemiły dźwięk i zobaczyli wygiętego do tyłu kolegę, szok wymalował się na ich twarzach. Erika miała podobne zaskoczenie na swojej twarzy. - Co ja mam z wami zrobić…? Wasza trójka napastuje dziewczynę, może powinienem wam spuścić porządne lanie? Dreszcz przebiegł po plecach mężczyzn, którzy zastygli w bezruchu, kiedy zachowanie Ryou się nagle zmieniło. Erika wstrzymała oddech i także zamarła na moment, w panice złapała ramię chłopaka. - Ze mną wszystko w porządku, czy tyle już nie wystarczy? To nie tak, że Erika nie czuła jakiegoś strachu przed Ryou, lecz miała przeczucie, że nie jest kimś, kto użyje przemocy w stosunku do dziewczyny. To pozwoliło się jej wyrwać z chwilowego paraliżu. W momencie, gdy Erika pochwyciła jego ramię, Ryou zamarł natychmiast, a na jego twarzy pojawiła się konsternacja. Odchylił głowę, spoglądając w bok, będąc widocznie zakłopotany. Natychmiast się opanował, mówiąc do przerażonych facetów. - W każdym razie, macie się nie zbliżać więcej do tej dziewczyny. Nie kręćcie się po tej okolicy. Och, macie uważać, aby nie zjawić się w zasięgu jej lub mojego wzroku. Jeśli nie będziecie tego przestrzegać, filmik z waszymi danymi trafi do Internetu, razem z waszymi numerami telefonów. Albo inaczej, umrzecie. Faceci pod wpływem tych słów wzdrygnęli się, a następnie uciekli mówiąc „przepraszam” raz po raz. Teraz nie powinni jej już zaczepiać. Z drugiej strony, Erika źle odbierając wypowiedziane słowa, wzmocniła uścisk na ramieniu Ryou. Chłopak próbował zaprzeczać w pośpiechu, ale znowu zamarł i nie zdołał nic wyjaśnić. Kiedy mężczyźni zniknęli, zapadła cisza, w której nikt nic nie wypowiedział. Ryou odkaszlnął w celu oczyszczenia gardła. Erika przechyliła głowę, aby spojrzeć ciekawie na Ryou. Gdy ten zobaczył jej wzrok, odwrócił oczy i powiedział do Eriki: - Uch, czy mogłabyś mnie puścić? Dopiero, gdy padły te słowa, Erika zdała sobie sprawę jak mocno obejmowała ramię Ryou i że jej piersi były mocno do niego przyciśnięte. Łaa – Erika połapała się i w panice wypuściła jego ramię, jej twarz pokryła się jasnym rumieńcem. - Prz-przepraszam – Erika spojrzała nieśmiało na Ryou, którego twarz także oblał rumieniec. Ich oczy się spotkały, a chłopakowi wymsknęło się to, co naprawdę myślał. - Nie, w porządku… To był taki dodatkowy bonus. Po usłyszeniu tego, Erika jeszcze bardziej poczerwieniała, odkasłując nerwowo. - Hej, jeśli chodzi o ten filmik… - zagadnęła niepewnie. - Tak? Aha… Porządnie go nagrałem. Jeśli chcesz, żebym go wykasował, tylko powiedz… - Ekhm, to nie tak. -Hm? – Ryou nie zrozumiał, co Erika miała na myśli. - Od kiedy nagrywałeś? Możesz mi pokazać? – zapytała ponownie Erika, uśmiechając się. Ryou zauważył swój błąd i zawstydzony tym, co zrobił źle, poddał się i podał jej swój telefon. Unikał patrzenia na Erikę, gdy ta w ciszy oglądała wideo, i zastanawiał się, czy nie ma sposobu na nie słuchanie dźwięku, który do niego docierał. Gdy odtwarzanie się skończyło, Erika zwróciła jego telefon. Pojawiło się na jej twarzy coś na kształt uśmiechu. - Zostało nagrane od całkiem wczesnego momentu, czyż nie? -Co…? Ach, tak właśnie. - Otrzymałam twoją pomoc, więc to dość trudne do powiedzenia, ale z jakiego powodu nie pomogłeś wcześniej? Ryou, gdy tylko zobaczył przerażający uśmiech Eriki, poczuł, że mógłby bez problemu wziąć udział w rankingu na najgorsze uśmiechy. - Jakby to, ciężko… Ekhem, myślałem, że dasz radę coś zrobić sama. - Ach tak? Kiedy zostałam złapana za ramię i się broniłam, jak to byś ocenił? - Ach… Trzymałem kciuki, by ci się powiodło. Nie kłamał, takie były jego prawdziwe uczucia. - Więc… - Eriki odwróciła się do Ryou i uniosła dłoń. – Pomagaj wcześniej! – mówiąc to, uderzyła Ryou w policzek. Mimo, iż był w stanie tego uniknąć, zastanowił się, jak strasznie by to wypadło, poddał się i przyjął liścia od pięknej dziewczyny. Coś bolesnego nadal jest bolesne, nawet jeśli zostało przyjęte celowo. Lekko się zachwiał, czekając aż mroczki znikną przed oczami i się uspokoi. Eeech, westchnął. - Moja wina… Mogłem pomóc szybciej, nie pomogłem. Erika po otrzymaniu przeprosin, także przeprosiła. „Mówię sorry, bo uratowałeś mnie, a to pominęłam, powtarzam, uratowałeś, dziękuję” zostało powiedziane raz jeszcze. - Obietnica… Pamiętasz jeszcze? - Obietnica…? Ach, no tak, już wiem: „nie mów nikomu, co zrobiłem tym kolesiom”, no nie? Ale czy to będzie w porządku? - W porządku. Tak – podczas odpowiadania, Ryou nałożył z powrotem swoje okulary. Erika, która to zauważyła, zapytała: - Czemu nie używasz szkieł kontaktowych? - To jest moja obecność… Nie, lubię okulary. Zdaje się, że minęło całkiem sporo czasu, kiedy po prostu był sobą, a odczucie, co do noszenia okularów się nie zmieniło. Ryou, którego prawdziwe intencje prawie wyszły na wierzch, pomyślał, że musi szybko się rozstać z tą piękną dziewczyną stojącą przed nim. - Czy tak? Myślę, że jest lepiej bez okularów… - powiedziała Erika, rumieniąc się delikatnie, a głos stopniowo cichł, tak, że Ryou nie mógł go dosłyszeć. - Hę? Co? Erika potrząsnęła głową speszona. - Nie, nic takiego… Wracamy? Idziesz na dworzec, no nie? Nie żartuje sobie, pomyślał Ryou. Jeśli pójdzie na stację razem z taką dziewczyną, jutro pójdzie plotka i cały wysiłek, kłopoty spełzną na niczym. - Nie… Ehm, przypomniałem sobie o czymś do zrobienia w szkole, muszę na chwilę wrócić. - Zapomniałeś? Więc możemy pójść ra… Ryou przerwał, zanim Erika dokończyła swoją wypowiedź. - Nie, w porządku! Dzięki, to na razie! – powiedział w panice, a następnie pobiegł wzdłuż drogi do szkoły. – Dotrzymaj słowa! – zostało wyprodukowane efektem Dopplera. - Normalnie, po uratowaniu atakowanej dziewczyny, czy nie jest dobrym tonie odprowadzenie jej kawałek do domu? – mruknęła całkiem rozsądną opinię Erika, która odprowadzał go zaskoczonym wzrokiem.