Dziennikarstwo - spontaniczny wybór
Transkrypt
Dziennikarstwo - spontaniczny wybór
ROZMOWA Z DZIENNIKARKĄ KLAUDIĄ KRAKOWSKĄ Dziennikarstwo - spontaniczny wybór Jakie wydarzenie z czasów Twojej nauki w gimnazjum najlepiej zapamiętałaś? - Hm, bardzo trudno powiedzieć o jednym takim wydarzeniu, bo w szkole codziennie działo się coś ciekawego, o czym pewnie warto by pamiętad - a niestety z biegiem lat ta pamięd się zaciera. Z pewnością nie samą naukę - chod lubiłam się uczyd - a raczej czas spędzony z koleżankami i kolegami się wspomina. Bo wtedy był czas na rozmowy. Ale wydarzenie jakieś konkretne - raczej nie pamiętam. Szkolne wycieczki zawsze wspominam bardzo miło - te organizowane przez pana Marcina Borowieckiego - bo to nie były wyjazdy turystyczne, gdzie przez cały dzieo się obijaliśmy... Zawsze jeździliśmy w góry i to były prawdziwe wędrówki całodniowe, męczące - ale i tak co roku chciało się jechad, mimo otard na stopach. Fajnie wspominam też Dzieo Unii Europejskiej, czy coś takiego, nie pamiętam teraz dokładnie, jak się to nazywało. Każda klasa miała przygotowad opis kraju, który należy do Unii, stoisko, dania regionalne, taniec albo coś, co wyróżnia ten kraj, i my chyba mieliśmy Holandię. Pamiętam, że wtedy cała klasa wspólnie pracowała nad tym, żeby jak najlepiej wypaśd - mieliśmy dużo gadżetów, a nawet prawdziwą łódkę. Ile miałaś lat, gdy postanowiłaś zostać dziennikarką? - W gazecie zaczęłam pracować, kiedy miałam 24 lata, po studiach. Ale raczej nie było to jakieś postanowienie. Brzydko mówiąc, tak po prostu wyszło. Może kiedyś chciałam być dziennikarką - chyba nawet w gimnazjum w jakimś przykładowym CV, które pisaliśmy na języku polskim - wpisałam zawód: dziennikarz, ale później to jakoś minęło. Więc takiego postanowienia, że będę dziennikarką, na pewno, że to kocham i zawsze chce to robić, to nie było. Dlaczego wybrałaś ten zawód? - I tutaj pytanie nieco wiąże się z poprzednim. Ale historia jest zwykła i szara. Skończyłam studia, chciałam zacząć pracę. Jak każdy poszłam do urzędu pracy - tam ciekawych propozycji nie było. Zainteresowały mnie staże szczególnie jeden - dziennikarz w „Dzienniku Łódzkim”. Zapytałam, dostałam skierowanie, no i poszłam do redakcji przy ulicy Warszyca. Na miejsce stażystki było kilku chętnych - żeby sprawdzić, czy się nadajemy, musieliśmy napisać trzy krótkie informacje prasowe - tutaj pomogła mi nieco pani dyrektor Jolanta Siemińska, która dała mi kilka wskazówek, co jest najważniejsze w takiej formie artykułu. No i udało się. Jak zmieniło się Twoje życie, zaczęłaś pracę jako dziennikarka? odkąd - Trzeba przyznać, że bardzo. Skończył się czas niezależności od zegarka. Późnego wstawania i spontanicznych wyjazdów. Trzeba było stać się odpowiedzialnym i bardziej zorganizowanym. Ale też odważniejszym. Wiadomo, że mam mniej czasu dla siebie, czasami jest tak, że wychodzę z domu o 7.30, a wracam koło 21.00 - więc trzeba przyzwyczaić się do braku czasu dla siebie. O czym był Twój pierwszy artykuł? - Pierwszy artykuł był o... świetlicy w Jankowicach, w naszej gminie, o tym, że ją wyremontowano i oficjalnie oddano do użytku. Na czym polega Twoja praca? - Ja po prostu zbieram i opracowuję aktualne wiadomości. Dzwonię, sprawdzam, dopytuję, piszę. A jak praca wygląda? Zależy, czy pracuję w gazecie, czy w telewizji. Jeśli w gazecie, to powiedzmy na przykładzie: idę na jakieś wydarzenie, np. koncert do Miejskiego Domu Kultury, jest na 18.00, wychodzę nieco wcześniej, przed koncertem pytam, czy wcześniej można porozmawiać z wykonawcą, jeśli tak, to zadaję mu kilka pytań, jeśli nie trzeba poczekać do końca lub można liczyć na to, że ze sceny artysta powie kilka ciekawych zdań. Robię zdjęcia osób siedzących na sali, później - artyście na scenie. Jeśli koncert ciekawy, zostaję, jeśli akurat nie w moim guście, można wyjść. Materiał z racji tego, że teraz wszystko musi być od razu w internecie, wrzucam na stronę radomsko.naszemiasto.pl. Nieco inaczej wygląda taki sam koncert, jeśli idzie się nie niego z ,,kamerą", czyli gdy pracuję w telewizji. Tutaj konieczne są wypowiedzi osób - bo bez tzw. setek - to właśnie wypowiedzi (nazwa od: sto procent wizji, sto procent fonii), nie ma materiału. Do materiału z koncertu najlepiej mieć ich kilka, około pięciu. Trzeba zapytać wykonawcę, czasami organizatora, a także publiczność już po koncercie, jak im się podobało. Z materiałem wraca się do redakcji. Trzeba stworzyć tekst. Później do niego dobrać odpowiednie wypowiedzi i zmontować - ale to już nie moja działka - chociaż próbuję się i tego nauczyć. Co najbardziej podoba Ci się w tym zawodzie? - To wolny zawód, nie ma ram godzinowych, w jakich musimy pracować. Chociaż zazwyczaj przychodzimy na 8.00-9.00, by poszukać sobie materiałów, umówić się, posprawdzać. W tym zawodzie fajne jest to, że poznaje się wielu ludzi, wiele zdań, także osoby znane, można z nimi rozmawiać i sprawdzić, czy są tacy, jak ich sobie wyobrażaliśmy. Często tak się okazuje. W pracy ważni są także ludzie, z jakimi się pracuje, a akurat i w gazecie „Dziennik Łódzki”, i w Telewizji NTL są świetni współpracownicy. Jakich rad udzieliłabyś początkującemu dziennikarzowi? - Trudno mi udzielać rad, bo jeszcze sama się uczę, cały czas. Po każdym materiale myślę, że można było to zrobić lepiej, inaczej. Po pierwsze, w tej pracy trzeba być cierpliwym, czasami nad jednym materiałem spędza się cały dzień. Nie można się łatwo poddawać i rezygnować. Trzeba być zawsze uprzejmym, nawet jeśli rozmówca jest do nas bardzo negatywnie nastawiony. Trzeba czytać teksty innych. Oglądać programy informacyjne, z nich można się dowiedzieć wiele, podpatrzeć, jak ktoś zadaje pytania, na co zwraca uwagę. A przede wszystkim warto pytać osoby już doświadczone, nie wstydzić się - bo nie ma nic gorszego, niż uważać się za superdziennikarza, a tak na prawdę takim nie być. Jak wyobrażasz karierę? swoją dalszą - Hm, nie wiem, nie lubię zastanawiać się nad przyszłością, taką daleką. Życie samo weryfikuje wiele sytuacji. Lepiej czasami nie planować, bo łatwo można się zawieść, na pewno chciałabym dalej robić to co teraz. Jakie jest Twoje hobby? - Hobby... Jeśli pracuje się w telewizji, to czas na hobby jest baaaaaardzo ograniczony. Trudno o 22.00 czy 23.00 zajmować się swoją pasją. Ostatnio kupiłam rower i jeżdżę nim do pracy. Klaudia Nita-Krakowska - absolwentka Publicznego Gimnazjum w Radziechowicach Drugich. Zawodowo dziennikarka telewizji regionalnej NTL oraz gazety „Dziennik Łódzki”. Prywatnie żona Tomasza Krakowskiego od 17.08.2013 r. Rozmawiały: Emilia Olbrych, Patrycja Depta i Martyna Boruta Podpis pod zdjęcie: Klaudia Krakowska w redakcji. sobie