Piotr Bosacki, "Uszczelka i Leibniz", PDF

Transkrypt

Piotr Bosacki, "Uszczelka i Leibniz", PDF
PIOTR BOSACKI Sprawa jest w załatwianiu
17 kwietnia – 14 czerwca 2015
Premierowy pokaz prasowy z udziałem artysty:
czwartek 16 kwietnia, godz. 12.00-14.00
Otwarcie wystawy: piątek 17 kwietnia 2015, godz. 20.00
Kurator: Stach Szabłowski
Koordynacja wystawy: Paulina Kowalczyk
Współpraca: Sandra Zagajna
Piotr Bosacki
Uszczelka i Leibniz
Załóżmy, że chcę zbudować dzieło sztuki. Pomińmy szczegóły. Istotne natomiast, że ważnym
elementem dzieła ma być uszczelka o średnicy 2-3 cm. Uszczelka nie będzie jednak w dziele pełnić funkcji
uszczelniającej.
Idę do sklepu z uszczelkami i mówię: „Chciałbym jakąś uszczelkę o średnicy 2-3 cm”. Sprzedawca
pyta: „Do czego ma być ta uszczelka?”. I teraz zaczyna się dramat. Jeżeli odpowiem zgodnie z prawdą, że:
„do niczego” (bo niczego uszczelnić nią nie chcę), sprzedawca uzna mnie za wariata. Jeżeli zacznę
opowiadać mu o swoim dziele, to nie dość, że sprzedawca uzna mnie za wariata, to jeszcze
prawdopodobnie go obrażę, ponieważ odsunę na drugi plan jego wykształcenie inżynieryjne z zakresu
uszczelkoznawstwa. Jeśli dla świętego spokoju go okłamię i powiem, że uszczelka ma być np. „do kranu”, to
moje kłamstwo wyjdzie na jaw po następnym pytaniu sprzedawcy. (Z tego wniosek, że najlepiej chodzić do
sklepu samoobsługowego).
Nie chcę tutaj opowiadać o społecznym wymiarze braku porozumienia między artystą a sprzedawcą.
Nie chcę też opowiadać o tym, że uszczelka w kranie pełni funkcję „praktyczną” a w dziele sztuki –
„niepraktyczną”. Nie chodzi o użyteczność.
Chodzi o to, że moja rozmowa ze sprzedawcą pokazuje wyraźnie, że uszczelka w kranie pełni
funkcję „określoną” (jakby skończoną), natomiast ta sama uszczelka w dziele sztuki pełni funkcję
„nieokreśloną” (jakby nieskończoną).
Wynika to stąd, że uszczelka w kranie jest częścią maszyny zbudowanej przez człowieka, natomiast
uszczelka w dziele sztuki jest częścią maszyny naturalnej. (A fakt, że dzieło sztuki jest dziełem człowieka, w
tej klasyfikacji nie ma nic do rzeczy). Objaśniam, o co chodzi:
Leibniz mówi mniej więcej tak: Świat jest mechaniczny, ale „mechaniczność” maszyn budowanych
przez człowieka nie powinna być modelem „mechaniczności” świata. Mechaniczność zegara na wierzy
kościelnej jest skończona; ma wąski horyzont w tym sensie, że wyjęte z zegara i odłożone na bok koło
zębate maszyną nie jest, a przynajmniej nie „w zegarowym stylu”. Wzięta z osobna zębatka może najwyżej
zardzewieć, ale sama z siebie nie zrobi nic, by wskazywać godzinę. Jednym słowem, zegar jest „za mało
mechaniczny” w swych częściach, by udawać maszynę naturalną.
Maszyny naturalne, (czyli np. organizmy zwierzęce) są natomiast mechaniczne we wszystkich swych
częściach od największych, do najmniejszych – aż po nieskończoność. „Mechaniczność” ciała zwierzęcego
ma nieograniczony horyzont w tym sensie, że głowa, oko, pojedyncza komórka, mitochondrium, pojedynczy
aminokwas, atom węgla itd. – wszystkie te części są jakby osobnymi zwierzątkami, które same z siebie
(tylko dzięki przyrodzonej skłonności do ruchu) działają we wspólnym interesie utrzymania wielkiego ciała
zwierzęcego.
1
Podsumowując: Kiedy rozbieramy zegar na części, wątek „mechaniczności zegarowej” urywa się
szybko. Kiedy rozbieramy zwierzę na części, wątek „mechaniczności zwierzęcej” nie kończy się nigdy. Tak
to Leibniz obmyślił.
Wracając do sklepu z uszczelkami: Mechaniczność uszczelki w kranie jest ograniczona. I ma to
swoje odbicie w języku. Łatwo jest omówić „cel” działania uszczelki. Wystarczy zapytać sprzedawcę.
Dzieło sztuki pod względem językowym jest natomiast maszyną naturalną. Zakres „celowości”
dobrego dzieła sztuki jest tak szeroki, że aby tę „celowość” omówić, musielibyśmy drobić sensy w
nieskończoność.
2