Hity wyprawy po Bałkanach
Transkrypt
Hity wyprawy po Bałkanach
Hity wyprawy po Bałkanach
Wpisany przez Maciek
sobota, 12 stycznia 2008 21:52 - Zmieniony piątek, 14 stycznia 2011 23:12
{metatitle:Wyprawa rowerowa Bałkany - ciekawostki}
O co chodzi?
Hity wyprawy to zapiski sporządzone 30 dnia wyprawy i uzupełniane, aż do jej końca- mają nam
pomóc w zapamietaniu niektórych niuasnów, które z biegiem czasu mogą nam umknąć.
Ponieważ są to najczęściej dość zabawne historie warto je opublikować, by w ten niecodzienny,
gawędziarski sposób zachęcić innych do podróżowania rowerem;). Kolejność jest przypadkowa,
oprócz pozycji nr 1, na dziś dzień nazwalibyśmy tą wyprawę Lavazh 2007 ;)
1.Lavazh
2.Kraksa w Sarajewie
3.Zwiedzające koło
4.Rumun
5.Stefan za 100
6.Jaszczurki
7.Małopolskie Ćevapi
8.Staszek złapany za zmianę koszulki
9.Nieszczekające psy
10.Mafia Masonów
11.Rowerzyści z Krakowa
12.Szukanie mięśnia
13.Ściąganie opony
14.WC na gnoju
15.Nocleg w Gospiću
16.Burek z burka
17.Negliż Stanisława w Rubiku
18.Marszobieg w Prijedorze
19.Berndt, Freytag, Marco i Polo
20.Ciastka
21.Zielona granica
22.Noski
23.Slapy
24.Wszystkie drogi prowadzą do... 1.Lavazh
{phocagallery view=category|categoryid=7|imageid=916|float=left}Jak to bywa z klasykami
gatunku, tak i lavazh nie jest dla nas pojęciem jednoznacznym. Otóż przedstwiona jego forma
na zdjęciu to jedynie namiastka prawdziwego - nasza próba dorównania Albańczykom w ich
pomysłowości. Dlatego też tak często, jak to tylko możliwe korzystaliśmy z takiej formy kąpieli,
by oddać cześć albańskiej Wieży Eiffla. Tak, od mniej więcej 4 dnia wyprawy nigdy się już się
nie kąpaliśmy: zawsze braliśmy lavazh. Co to ten prawdziwy lavazh? To albańska myjnia
składająca się z węża, wody, błota, obsługujacego i jego gromadki dzieci. Jest to więc forma
biznesowo- rodzinna, a zarazem coś jak karczma, miejsce cementowania więzi między
Albańczykami, a także odwiedzającymi ich turystami. Można wyburzyć bunkry, spalić meczety,
załatać wszystkie drogi i wyrównać góry, ale dopóki ostanie się choć jeden LAVAZH Albania nie
zginie! Hitem niemal tego samego kalibru jest brak jakiegokolwiek zdjęcia myjni w naszej
kolekcji. Bez komentarza.
1/6
Hity wyprawy po Bałkanach
Wpisany przez Maciek
sobota, 12 stycznia 2008 21:52 - Zmieniony piątek, 14 stycznia 2011 23:12
do góry
2.Kraksa w Sarajewie
{phocagallery view=category|categoryid=7|imageid=924|float=left}Kraksa w Sarajewie to
zdarzenie, mające poważne skutki w dalszej części naszej wyprawy. Można to, nie bez kozery,
porównać do 'główki' Zidane'a w finale MŚ czy ataku na WTC. Otóż, gdy przejeżdżaliśmy, przez
to piękne miasto niefortunnie padało. Musieliśmy przeciąć tory tramwajowe ukośnie
przechodzące przez drogę :) Maciek, jak dziecko we mgle, wjechał w nie niemal równolegle i co
oczywiste bicykl, nieprzystosowany do ruchu szynowego, stanął dęba. Bajker, ratując swe życie
i dobytek, rozpoczął dramatyczny bieg z rowerem w jednej ręce (bagaż ok. 20kg;), zakończony
spektakularnym upadkiem roweru. Najciekawsze jest to, że jadący z tyłu Staszek dokładnie, jak
w pływaniu synchronicznym, skopiował wyczyn kolegi. Ponieważ jechał wolniej jego koło nie
ucierpiało. Maciek walczył z nim jeszcze przez dwa tygodnie, a takie widoki jak na zdjęciu to
codziennośc przyprawiająca wszystkich o szał...
do góry 3.Zwiedzające koło
{phocagallery view=category|categoryid=8|imageid=1015|float=left}"Tylne koło Maćka
zwiedziło więcej niż jego właściciel" tej tezy nie podważy żaden człowiek grupy Bajkers, a
ponieważ plotki stają sie coraz głośniejsze to musimy je...potwierdzić. Chociaż Kraksa w
Sarajewie znacznie pomogła Kołu w zwiedzaniu Bałkan, to już wcześniej zwiedzało ono świat,
gdy inne części rowerowe odpoczywały. Na zdjęciu Ochryda, którą koło Maćka wspomina
najlepiej!
do góry 4.Rumun
Nieformalna ksywa Staszka nadana mu po serii dziwnych zachowań (np. takich czy takich ).
Do rumuńskich zachowań należało również wyjadanie cukru wprost z torebki i inne, których już
nie pamiętamy. "Ty Rumunie" i "Nie zachowuj sie jak Rumun" należały do najczęstszych
rasistowskich zagrywek reszty grupy. Staszek czesto bronił się tym, że poznany w Sarajewie
Victor, Rumun, się tak nie zachowywał. Tyle tylko, że to był argumnet raczej pogrążający :)
do góry 5. Stefan za 100
{phocagallery view=category|categoryid=8|imageid=989|float=left}100 dinarów(ok.1,5 euro).
Tyle zapłaciliśmy za głowę w miejscowości Sv. Stefan nad Jeziorem Ochrydzkim w Macedonii
za nocleg. We śnie towarzyszył nam sam Święty, który w ciszy patronował monastyrowi.
Wszystko uzgodniliśmy ze starą Babuleńką, która opiekowała się obiektem sakralnym. To nic,
że nie było wody. Sen w takim miejscu za taką cenę to prawdziwy old school ;)
do góry 6.Jaszczurki
{phocagallery view=category|categoryid=7|imageid=922|float=left}Domek na zdjęciu
otrzymaliśmy od sympatycznego pana, który na wieść o tym, że szukamy miejsca na namiot,
zaprowadził nas pod niego i wręczył klucze, po czym odjechał do miasta... Acha to było w
Chorwacji, 15km od wybrzeża :O. No ale to nie koniec frapującej historii. Zaskoczeni i
dozgonnie wdzięczni nie mogliśmy nie zauważyć jaszczurek, które tuż przed naszym snem
zaczęły wychodzić zza szafek, wentylacji i komina, beztrosko łażąc po ścianach. Polowanie
zakończyło się fiaskiem i owinięci mocno w śpiwory zasnęliśmy.
do góry 7.Małopolskie Ćevapi
{phocagallery view=category|categoryid=2|imageid=331|float=left}Zwykłe Ćevapi to bułka jak
na zdjęciu napchana mięsem i cebulą. Małopolskie Ćevapi to autorski pomysł Maćka: wziąć
lepinję (bułkę) rozciąć i wsadzić do środka zawartośc sakwy (ściśle: jadalną część zawartości),
następnie zjeść. Podobno wprowadzenie tego przysmaku na polski rynek pozwoli autorowi na
2/6
Hity wyprawy po Bałkanach
Wpisany przez Maciek
sobota, 12 stycznia 2008 21:52 - Zmieniony piątek, 14 stycznia 2011 23:12
podróżowanie cały rok rowerem: sponsorem wyprawy- Małopolskie Ćevapi!
do góry 8.Staszek złapany za zmianę koszulki
{phocagallery view=category|categoryid=4|imageid=733|float=left}Powodem tragedii była
widoczna na zdjęciu koszulka (w tle Staszek i Czarnogóra). Rozterki Bajkersa na temat czy jest
wystarczająco ciepło by ją ubrać, przypominały 'Modę na sukces'. Nie raz Staszek musiał w
trakcie jazdy zmieniać wierzchnie odzienie ze względu na temperaturę. Kiedy więc tuż po
zmianie Przewiewnej Koszulki, na bośniackiej wsi, stróż prawa zaczął machać lizakiem tuż
przed twarzą Staszka, stało się dla nas jasne, że ubrana koszulka nie spełniała muzułmańskich
norm. Z wielką radością powitaliśmy nerwowe machania Bośniaka, aby Staszek jechał dalej, bo
(Bogu dzięki!) celem jego nagłej akcji był podążający za nami samochód... Koszulka zaś w
stanie nienaruszonym wróciła do Polski, gdzie wiedzie spokojnie życie, aż po dziś dzień.
do góry 9.Nieszczekające psy
{phocagallery view=category|categoryid=2|imageid=281|float=left}Wszystko zaczęło się w
Sarajewie u Victora w mieszkaniu... Rozmawiając na temat dalszej trasy Victor wypowiedział
następujące słowa o drodze Livno- Bosn. Grahovo (wolne tłumaczenie): "Raz podróżowałem tą
drogą, kiedy zapadał zmrok. Wszędzie, gdzie żyją ludzie, zapalają się w tym czasie światła.
Tam pomimo mijanych domostw nigdzie nie paliło się światło, a w żadnej mijanej wsi nawet pies
nie zaszczekał przez kilkadziesiąt kilometrów. Nie jedźcie tamtędy" . Czy mogła być lepsza
zachęta? Opuszczone wioski były, nie brakowało jednak psów, które nie tylko szczekały, ale
dodatkowo pędziły za nami po kilkaset metrów z pianą na pysku:). Tak czy siak dziękujemy za
rekomendację i również polecamy tę drogę wszystkim podróżnikom!
do góry 10.Mafia Masonów
Poprzez instytucje typu Hospitality Club (a dokładnie Warm Showers) zdobyliśmy kontakt do
Michaela mieszkańca Sarajewa i Banja Luki. Zgodnie z ideą przedsięwzięcia otrzymaliśmy
obietnicę noclegu i pomocy w BiHu. Grupa, którą roboczo nazwaliśmy Mafią Masonów składała
się z: niemieckiego Żyda z USA - Michela, francuskiego Niemca- Rodolfa i mołdawskiego
Rumuna- Victora. Czy taki internacjonalny zespół mogliśmy nazwać inaczej?;) Dodajmy
jeszcze, że każdy z nich pracował dla Ważnej Miedzynarodowej Organizacji, a niektórzy wozili
się autami na numerach Korpusu Dyplomatycznego. A tak na poważnie to chcielibyśmy im
bardzo podziękować za świetną gościnę;). Acha zdjęć nie publikujemy co by nikogo nie
zdekonspirować!
do góry 11.Rowerzyści z Krakowa
Na lotnisku w Krakowie zobaczyliśy Rowerzystów z Krakowa: rowery bez pudełek, sakwy,
kaski na głowach, itp :) Pomyśleliśmy jacyś grubsi zawodnicy, ale rowerów im tak nie wezmą.
Okazało się jednak, że pomimo opóźnienia jakie koledzy zafundowali liniom Sky Europe (kurde,
my samolotu jeszcze nie opóźniliśmy...), udało im się dotrzeć do Dubrownika. Pomijając fakt, że
szybciej skręciliśmy rowery niż oni przykręcili pedały (dobra trochę przesadzamy), musimy
wspomnieć, że Staszek musiał nauczyć Kolegów obsługiwać ich pompkę i napompować w tym
celu koła w jednym z rowerów. Trudno zapomnieć również, że jeden z nich próbował przewieźć
w bagażu podręcznym klucze: efekt- nasze komplety były bardzo popularne:) oraz, że koledzy
mieli jedynie złotówki przy sobie i zero jakiejkolwiek mapy. Na miejsce w hitach wyprawy
zasłużyli również powrotem do nas, bo jechali z odkręconym kołem. Szczytem wszystkiego była
jednak kilkukilometrowa premia lotna, którą zaliczył Staszek z rękawiczkami jednego z
bajkerów... Czy dotarli jak planowali do domu, nie wiemy. Z całego serca życzyliśmy im
3/6
Hity wyprawy po Bałkanach
Wpisany przez Maciek
sobota, 12 stycznia 2008 21:52 - Zmieniony piątek, 14 stycznia 2011 23:12
SZCZĘŚCIA :)
do góry 12.Szukanie
mięśnia
Któregoś pięknego bałkańskiego dnia Maciek, spełniając powinność każdego człowieka, lekko
się nudząc spostrzegł niespodziewanie nieznany sobie, dobrze wykształcony mięsień łydki! Po
wyjściu z zacisza postanowił podzielić się z resztą gupy swym niecodziennym odkryciem.
Niestety mięsień więcej sie nie ukazał :(. Szukano go całą wyprawę, niektórzy szukają go po
dziś dzień, prawdopodobne, że niedługo nie bedą o nim pamiętać nawet najstarsi górale...
do góry 13.Ściąganie opony
{phocagallery view=category|categoryid=8|imageid=960|float=left}Po słynnych wydarzeniach
sarajewskich tylna obręcz Maćka posiadała już tylko same wady. Najbardziej odczuwalnym
efektem skrzywienia rawki nie było jednak scentrowanie, a trudność zdjęcia opony... Codzienna
niemal już konieczność wymiany szprych powodowała, że wylewając ostatnie poty Staszek z
Maćkiem ślęczeli nad nieszczęsnym kawałkiem stopu późnymi wieczorami i wczesnymi
rankami. Niejednokrotnie bowiem po wieczornej zmianie okazywał się, że pełne agresji
zakładanie opony dziurawiło dętkę...Efekt: kilka ostatnich dni, po złamaniu wszystkich łyżek i
rozwaleniu palców, Maciek nie wymienia szprych i kończy wyprawę bez 4, wychodząc
zwycięsko z morderczej walki z kołem!
do góry 14.WC na gnoju
{phocagallery view=category|categoryid=2|imageid=388|float=left}Uwiecznieni na zdjęciu
Państwo zaprosili nas na nocleg do siebie na działkę w Suicy(Hercegowina), zaoferowali dużo
jedzenia, kawę, koce śpiwory itp. Dodatkowo dostaliśmy możliwość kąpieli w domu i
obejrzeliśmy wspólnie fragment meczu koszykówki :). Kiedy szliśmy spać, myśląc pewnie, że w
nocy w razie potrzeby, będziemy forsować dom, Pani zaprowadziła Magdę przed gnój i
podarowała jej rolkę papieru toaletowego. W tym niecodzienym miejscu wyznała, że w razie
czego, tutaj możemy załatwiać potrzeby :D Niekultularnie, nie skorzystaliśmy z tej opcji.
do góry 15.Nocleg w Gospiću
Z Korenicy wyruszyliśmy w deszczu , bo nie chcieliśmy tracić kolejnego dnia na postój. Nic
dziwnego, że po 50 km jakie dzieliły nas od Gospića byliśmy totalnie przemoczeni. Tradycyjnie
w takich wypadkach przypomnieliśmy sobie o jedności chrześcijan i podbiliśmy do parafii. Tam
pan (chyba proboszcz), który bardzo się ucieszył na nasz widok wykonał telefon, dał adres i
kazał jechać do zajazdu. Na miejscu otrzymaliśmy pokoje (tak, tak dla każdej płci jeden) z
łazienką, TV satelitarną i zaproszenie do restauracji na obiad. Pomimo chęci nie mogliśmy za
nic zapłacić, a wieczorem na własne oczy obejrzeliśmy rozwiązanie polskiego parlamentu!
do góry 16.Burek z burka
{phocagallery view=category|categoryid=2|imageid=284|float=left}Burek to bałkański
przysmak, który mieliśmy przyjemność jeść przez całą wyprawę. Są różne burki, z różnym
nadzieniem. Nadzienie mięsne i nazwa potrawy powodowały pewne 'chińskie' skojarzenia, ale
nie przejmowaliśmy się tym. Jednak w nocy, czasami, nasz śmiertelny sen był zakłócany przez
prawdziwe burki. Krzyczeliśmy do nich głośno "przerobię cię na burka!" lecz nie pomagało.
Burkami, które były najbliższe zakończenia swego żywota w burku, były Azor z Peću i Reksio z
Floriny. Nie pozdrawiamy.
do góry 17.Negliż Stanisława w Rubiku
{phocagallery view=category|categoryid=3|imageid=416|float=left}Po kolei. Poprosiliśmy
przypadkową rodzinę w Rubiku (Albania) o możliwość rozbicia się w ogrodzie. Oczywiście
4/6
Hity wyprawy po Bałkanach
Wpisany przez Maciek
sobota, 12 stycznia 2008 21:52 - Zmieniony piątek, 14 stycznia 2011 23:12
odpowiedź była pozytywna, dodatkowo udostępniono nam łazienkę i poczęstowano burkiem.
Po kąpieli zasiedliśmy do stołu. Staszek nie uznał jednak za stosowne ubrać coś wiecej niż
koszulkę i bokserki:) Dopóki siedział (patrz zdjęcie) było nieźle. Gorzej kiedy, jak to w Albanii ,
na nasze powitanie zeszła się cała rodzina (kuzyni,ojcowie,dzieci,wujki itp). Wyglądało to
bardzo profesjonalnie kiedy witając się z panem domu, Staszek ubrany był w gacie. A takich
powitań było przynajmniej kilka. Głupawy dostaliśmy już przy stole, co było bardzo
niekulturalne, bo Albańczycy nie rozumieli nas prawie w ogóle.
do góry 18.Marszobieg w Prijedorze
Prijedor (północna Bośnia) to pierwsze miasto na wyprawie, w którym wylądowaliśmy
przemoczeni. Po okupywaniu baru przy stacji, postanowiliśmy poszukać czegoś do spania.
Znaleźliśmy kolejny bar (postawiono nam tam herbatę), a Maciek, uznając, że bardziej mokry
już nie będzie, poszedł poszukać jakiegoś kościoła/pensjonatu. Biegał, tak grubo ponad pół
godziny w kasku od czasu do czasu przystając. Od drzwi do drzwi, od parafi do prafii, poznając
wszystkie zakamarki Prijedoru. Kiedy później rowerem udaliśmy się do Domu Emeryta,
sprawnie okrążyliśmy miasto w kółko, bo po marszobiegu, Maćka IQ spadło do poziomu
maratończyka po zakończonych zawodach ;).
do góry 19.Berndt, Freytag,Marco i Polo
To po lavazhu zdecydowanie nr 2 tej wyprawy. Każdy pewnie słyszał o wydawnictwach, które
można ułożyć z tych 4 wyrazów. My niestety nie tylko słyszeliśmy, ale i używaliśmy ich podczas
wyprawy. Pomyłki w kilometrażu o jakieś 50% to nic. Umieszczanie miejscowości przy innych
drogach niż w rzeczywistości to też pikuś. Hit nad hitami to znaczenie szutrowej, nieprzejezdnej
dla samochodów drogi Kuciste- Murino(na granicy KSi CG) jako drogi krajowej :) Naszą główną
rozrywką było odtwarzanie rozmów pomiędzy Berndtem a Freytagiem i Marco a Polo :) "Ty weź
zaznacz tą drogę jako widokową, bo nam zielony kolor został" , "Musimy przyoszczędzić na
kilometrach bo na całą Albanię mamy tylko 20 a potrzebujemy 60 tys". Kiedy w Dubrowniku
zobaczyliśmydwóch gości którzy wskoczyli do morza i odpłynęli daleko na pd- zach. , to byliśmy
pewni, że Marco lub Polo zaznaczyli na swojej mapie, że do Włoch morzem są 3 kilometry...
do góry 20.Ciastka
{phocagallery view=category|categoryid=7|imageid=844|float=left}Zaprezentowane na zdjęciu
serbskie batoniki zbożowe BonŻita oraz niezaprezentowane tureckie markizy Tempo to
najlepsze słodycze na Bałkanach! Robiliśmy ich zapasy, bo nie wszędzie były, a odkrycie w
sakwie braku BonŻit stawiało pod znakiem zapytania dalszą część wyprawy... Serbskie
dokupienia tylko w Macedonii i Republice Serbskiej(BiH), tureckie w każdym kraju lecz nie
każdym mieście :)
do góry 21.Zielona granica
{phocagallery view=category|categoryid=9|imageid=1023|float=left}Pomimo wrodzonej
uczciwości złamaliśmy poważnie prawo podczas wyprawy Bałkański Kocioł 2007 :) Chcieliśmy
wyjechać z Kosowa przez Kanion Rugovo do Czarnogóry. Wszyscy żołnierze, policjanci i
miejscowi zapewniali nas, że przejście graniczne istnieje, tylko może braknąć asfaltu. Kiedy za
Kuciste zobaczyliśmy wykopane (lub wysadzone) dziury w ziemi i betonowe kloce
uniemożliwiające przejazd, nabraliśmy podejrzeń. Kiedy naszym oczom ukazał się znak ze
zdjęcia, zrozumieliśmy, że ani Albańczycy, ani wesołe wojska KFOR nas nie pożegnają. Na
przełęczy Ćakor widzieliśmy z daleka budki, więc przygotowaliśmy się na odprawę
czarnogórską. Nic z tych rzeczy- budy były puste. W ten sposób opuściliśmy najbardziej
5/6
Hity wyprawy po Bałkanach
Wpisany przez Maciek
sobota, 12 stycznia 2008 21:52 - Zmieniony piątek, 14 stycznia 2011 23:12
zmilitaryzowany region Europy nielegalnie. Zresztą chyba nie tylko my bo wyżej w górach
widzieliśmy kilka osób pokątnie przechdzących na czarnogórska stronę...
do góry 22. Noski
{phocagallery view=category|categoryid=4|imageid=726|float=left}Staszek czasami lubił
zaginąć. Jechał z nami, a nagle go nie ma. Szybko się przyzwyczailiśmy o co chodzi: noski.
Awarie tej części roweru były niemal tak częste jak pękanie szprych u Maćka, a siarczyste
przekleństwa rozluźniały atmosfrerę natychmiast. Wiele się nasłuchliśmy o podkładkach
sprężynujących, które w za małej ilości były na naszym wyposażeniu.
do góry 23. Slapy
{phocagallery view=category|categoryid=2|imageid=403|float=left}Slap to po serbskochorwacku wodospad. Podziwialiśmy slapy w Plitwicach, podziwialiśmy w Hercegowinie,
widoczny na zdjęciu Kravica Slap. Staszek jednak zanim dobrze obejrzał Kravicę, musiał na
chwilę udać się w odosobnienie. Kiedy wrócił, na pytanie "jak tam?" odpowiedział: "No mój slap
był taki, że już przjechali z UNESCO, aby wpisać go na listę, i jak zaczęli wpisywać, to on
niespodziewanie się wyczerpał" :) Od tej pory braliśmy lavazh i chodziliśmy na slapy.
do góry 24.Wszystkie drogi prowadzą do...
{phocagallery view=category|categoryid=2|imageid=334|float=left}Medjugorie! Na trasie
opowiadano nam o księżach, których nie ma na parafii, bo właśnie pojechali do Medjugorie.
Jadąc tam liczyliśmy na serdeczne powitanie z nimi, bo tak jakby ich już trochę znaliśmy.
Niestety, nie udało nam się rozpoznać żadnego. Ale wskazówka na przyszłość: Jeśli w
Chorwacji lub BiHu będziecie poszukiwać księdza, a go nie bedzie, to w ciemno jedźcie do
Medjugorie. Tam są wszyscy zaginieni chorwaccy księża!
do góry
6/6