magazyn

Transkrypt

magazyn
NETWORK
magazyn
Nr 12(2) - (15 IV - 15 VII 2007)
Cena 16,50 zł (stawka VAT 0%)
PERIODYK BRANŻOWY
ISSN 1642-2872
NIEZALEŻNOŚĆ
FINANSOWA
W MARKETINGU
SIECIOWYM
Co motywuje w network marketingu?
Don i Nancy Failla
Zrozumieć MLM
Dorota Magier i Jens Leidewall
Sprzedaż
z wykorzystaniem networkingu
Buzz marketing
Manipulacja czy klucz do sukcesu?
Kamila i Mirosław
Molińscy to
liderzy MLM,
którzy dzięki
zaangażowaniu
i wytrwałości
w dążeniu do
wytyczonych
celów osiągnęli
niezależność
finansową
NETWORK MAGAZYN
NA WIDELCU
Kamila i Mirosław
Molińscy współpracują
z obchodzącą w tym
roku 40-lecie działalności
firmą Oriflame, która
zajmuje się dystrybucją
kosmetyków w systemie
marketingu sieciowego.
Pracę w MLM traktują
jako sposób na życie.
Podchodzą do niej
profesjonalnie i z pełnym
zaangażowaniem,
co pozwoliło im, przy
minimalnej inwestycji
gotówki, stworzyć
poważny, dochodowy
biznes rodzinny.
Ich sieć liczy blisko
4000 konsultantów.
Małżeństwem
są od 2004 roku,
a szczęśliwymi rodzicami
najważniejszego
z Molińskich – Olafa,
stali się dwa lata temu.
Czas wolny przeznaczają
na spotkania z rodziną
i znajomymi, wycieczki,
spacery. Najważniejszym
miejscem w domu
jest dla nich kuchnia,
a rodzinny stół
to najistotniejszy
mebel. Uwielbiają
pysznie zjeść. Mirek
z pasją ogląda programy
TV Kuchni i jeździ
na szkolenia do mistrza
Kurta Schellera. Wciąż
eksperymentuje
i zaprasza przyjaciół
na degustacje.
Jak przystało
na prawdziwego
mężczyznę ma bzika
na punkcie steków,
natomiast Kamila woli
sushi. Oboje kochają
kino. Kamila uwielbia
książki i storczyki, Mirek
interesuje się piłką
nożną.
Niezależność
finansowa
w marketingu
sieciowym
Przedstawiamy Kamilę i Mirosława
Molińskich, małżeństwo liderów
MLM, którzy dzięki zaangażowaniu
i wytrwałości w dążeniu do
wytyczonych celów osiągnęli
pozycję dyrektorów Klubu Oriflame
i niezależność finansową
Maciej Maciejewski
Maciej Maciejewski: Jak długo działacie państwo
w branży?
Kamila Molińska: W sprzedaży bezpośredniej pracuję
od kiedy skończyłam 15 lat i robię to już 12 rok. Zaczęłam
praktycznie jako dziecko, od współpracy z firmą Avon,
w której przez 3 lata sprzedawałam kosmetyki. W pewnym
momencie znajoma zaczęła mnie przekonywać, że znacznie
więcej mogłabym osiągnąć w innej firmie budując struktury sprzedaży. Na początku nie byłam zainteresowana networkiem, ale gdy usłyszałam, ze można otrzymać Volvo
S 40 od Oriflame, podpisałam umowę. Wtedy pracowałam
również na umowę zlecenie prowadząc zajęcia z aerobiku.
Oczywiście w tym samym czasie kształciłam się w technikum. Później ukończyłam Politechnikę.
Mirosław Moliński: Ja przyłączyłem się do żony dwa lata
temu. Wcześniej sprzedawałem samochody, ale kiedy Kamila
zaszła w ciążę, postanowiłem jeździć z nią na firmowe spotkania. Wtedy zobaczyłem na czym polega marketing sieciowy od kuchni. Powiedziałem: „Kurczę, ona tak jeździ sobie
na ciastko, kawę i zarabia pieniądze... Przecież też tak mogę!” Urzekła mnie prostota tego biznesu, brak inwestycji,
zagraniczne konferencje i fantastyczni ludzie. Atmosfera panująca w tej firmie, nie do podrobienia. Tak się zaczęło.
W jaki sposób zareagowała Państwa rodzina
na wiadomość, że będziecie pracować w sprzedaży
bezpośredniej?
KM: O tym, że współpracuję z firmą MLM, moi rodzice dowiedzieli się, kiedy już rozpoczęłam kwalifikację
do tytułu Dyrektora Klubu Oriflame. Mama powiedzia-
ła: „Dziecko, rób co chcesz, tylko skończ szkołę”, ale
tata doszedł do wniosku, że: „chyba zwariowałam”. Był
zaskoczony, ponieważ jego zdaniem miałam się tylko
uczyć, uczyć i uczyć. Dlatego na początku nic nie mówiłam, no ale kiedy musiałam założyć działalność gospodarczą, to już się zrobiła poważna sprawa. Tata nie
ufał MLM i powtarzał: „Zobaczysz, to Twoje Oriflame
za dwa lata zamkną”. Kiedy porządne pieniądze zaczęłam zarabiać już na rok przed maturą, myślałam,
że powoli zaczęli się przekonywać. Ale mój tata jest
konserwatywny. Do dzisiaj się pyta, kiedy znajdę normalną pracę...
MM: Moi rodzice zareagowali pozytywnie. Tata zapytał o zasady współpracy, aby w pełni zrozumieć ten biznes. MLM to biznes jak każdy inny, nie widzieli w tym
niczego dziwnego. Jeśli lubię to robić i mogę z tego godnie żyć, to dlaczego nie?
Spełniając marzenia naszych
klientów i konsultantów
osiągnęliśmy finansową
niezależność.
NUMER 12/2007
Czym dla państwa, na obecnym etapie życia, jest marketing
sieciowy?
KM: Dla mnie network marketing jest systemem pracy i prowadzenia własnej działalności gospodarczej, który stwarza człowiekowi szansę osiągnięcia dużych dochodów przy minimalnym
nakładzie inwestycyjnym. To również szalona przyjemność z pomagania innym ludziom. Kiedy zaczynam współpracę z młodymi
ludźmi, którzy często chodzą jeszcze do szkoły, a po jakimś czasie obserwuję, jak te same osoby, dzięki współpracy z Oriflame,
kupują sobie mieszkania, samochody i świetnie im się wiedzie,
to wiem, że się zrobiło kawał dobrej roboty. Dlatego ta branża
kojarzy mi się z radością i pożytecznością. W tej pracy pomaga
się realizować marzenia, jakie mają nasi klienci i współpracownicy. A kiedy się to robi dla innych, dobro wraca do nas ze zdwojoną siłą. Spełniając marzenia naszych klientów i konsultantów
osiągnęliśmy finansową niezależność.
MM: Dla mnie network marketing to wolność. Pracuję kiedy chcę
i jak chcę. Nawet, gdy jestem na wakacjach to praca, którą wykonałem wcześniej procentuje. W kwietniu lecimy na rodzinne, miesięczne
wakacje do Kanady. Możemy sobie na to pozwolić, ponieważ współpracujemy z Oriflame. Nie musimy prosić o urlop, a dobrze przygotowani konsultanci potrafią pracować samodzielnie.
Czy każdy człowiek, który podpisze umowę z firmą MLM może
być w tej branży szczęśliwy i osiągnąć niezależność finansową?
KM: Teoretycznie tak. Ale nie każdy to osiągnie. Ta branża daje
szansę spełnić marzenia każdemu, kto chce być przedsiębiorczym,
ale pod warunkiem, że będzie się wytrwałym i konsekwentnym.
Większości osób zaczynającym w networku nie będzie się chciało
być wytrwałym i doczekać niezależności finansowej z bardzo prostego powodu – bo to ciężka praca. Nie ma się co czarować, że tutaj
każdy będzie zarabiał miliony nic nie robiąc. Ja zawsze powtarzam:
MLM jest tak łatwy i nieskomplikowany, że nie każdy wytrzyma trudność jego prostoty.
MM: Zgadzam się. Często cechy tego biznesu, które dla jednych
są zbawienne, dla innych okazują się zgubne. Na przykład, podstawowy atrybut MLM to fakt, że lider jest sam sobie szefem. Dla nas
jest to zaletą, ale dla wielu innych ludzi będzie wadą. Nie każdy posiada dość samodyscypliny, aby bez nadzoru wstać rano i zrealizować
plan dnia, jaki wcześniej sobie założył. Ponadto, zaczynając biznes
MLM człowiek poniósł bardzo małe inwestycje, a więc nie ma wiele do stracenia. W ten sposób, jeśli ktoś jest niecierpliwy i nie rozumie, że trzeba trochę czasu i pracy na sukces, będzie mu o wiele
łatwiej zrezygnować, niż gdyby np. zainwestował kilkaset tysięcy
złotych w firmę tradycyjną.
Pani współpracowała z Avon, aby po jakimś czasie rozwinąć
skrzydła w Oriflame. Jakie są najważniejsze różnice pomiędzy
prowadzeniem biznesu w firmie sprzedaży bezpośredniej,
a marketingu sieciowego?
KM: Według mnie różnica jest kolosalna. Avon nie jest firmą marketingu sieciowego. Natomiast w Oriflame, gdzie mamy do czynienia
z MLM, konsultantem zawsze opiekuje się jego sponsor, działanie cały
czas opiera się o pracę w zespole, człowiek ma nieograniczone możliwości rozwoju. Osoba, która wprowadziła mnie do biznesu, zawsze
jest zainteresowana moją aktywnością ze względu na sposób budowy planu marketingowego, od początku współpracy wspiera mnie
i szkoli. W network marketingu, każdego dnia czuje się rozwój i buduje firmę na przyszłość. W Oriflame numer konsultanta i stworzona pod nim struktura może być masą spadkową. Możemy ją zapisać
synowi. To dla nas ważne.
Jak się Pani uczyła prowadzenia
prezentacji rekrutacyjnej?
KM: Nauczył mnie mój sponsor, Jolanta
Żak. Fantastyczna osoba. Uczyłam się rekrutacji już na swoje konto. W ten sam sposób
NA WIDELCU
teraz ja uczę tego samego innych. Po podjęciu decyzji o współpracy z firmą, nowy konsultant przygotowuje
swoją „listę trzydziestu” znajomych. Ma na to trzy minuty. Następnie
otrzymuje wskazówkę, aby na następne spotkanie zaprosić minimum jedną osobę ze swojej listy. Jeśli ktoś chce zarabiać pieniądze,
to oczywiście przychodzi ze znajomym. Wówczas na prezentacji zaproszona osoba podejmuje decyzję,
czy chce wspólnie z nami tworzyć
swój biznes. Nawet, kiedy mówi nie,
to zazwyczaj zostaje naszym klientem. Ale śmiało mogę powiedzieć,
że ok.90% z tych ludzi, którzy już
zdecydowali się przyjść na prezentację, rozpoczynają z nami poważną
współpracę. Takich prezentacji przygotowujemy ok. trzech w tygodniu,
a każda trwa godzinę.
Jak wygląda zwykły dzień z życia Molińskich?
KM: Dzień rozpoczynamy leniwie, razem spokojnie jedząc śniadanie. Do południa mamy czas na zakupy, gotowanie obiadu i zabawę z Olafkiem.
MM: W południe przychodzi moja mama, żeby zaopiekować się naszym synkiem. My jedziemy na 2,3 spotkania rekrutacyjne lub szkolenia. Nadal rekrutujemy nowych konsultantów, ponieważ wciąż
chcemy awansować i zarabiać więcej. Poza tym, obecnie mamy możliwość wyjazdu na jedną konferencję zagraniczną w roku. Uzyskując
wyższe tytuły wyjedziemy na dwie, a nawet trzy konferencje rocznie.
Odbywają się one w najpiękniejszych zakątkach świata, a my chcemy je zwiedzić. Jeszcze dużo pracy przed nami.
Jak ktoś się zastanowi nad tym dłużej
to okaże się, że aby odnieść sukces
w marketingu sieciowym trzeba być
leniem.
Jaki trzeba mieć charakter, żeby odnieść w marketingu sieciowym
sukces?
KM: Spotykam wielu ludzi, którzy mówią mi, że ciężko pracuję, że oni by tak nie mogli, bo są zbyt leniwi. Później jednak harują
do 65 roku życia na etacie. Wstają o 5 rano i odbijają karty w zakładzie pracy. Otwierają sklep o 9:00, bo klienci już czekają. Zadłużają
się w banku pod działalność gospodarczą i drżą, gdy z utargu nie
starcza na spłatę rat. Ci wszyscy ludzie są szalenie pracowici, nawet
jeśli tak o sobie nie myślą. Leniwi, którzy nie chcą pracować całe życie robią sobie plan 10 lub 20 letni w MLM, mądrze inwestują zarobione pieniądze i zdobywają swoją finansową niezależność.
MM: W tej branży trzeba mieć duże poczucie swojej wartości. W naszym kraju przeciętny Polak nie rozumie zasad współpracy z firmami
MLM, myli je z piramidami finansowymi, traktuje jako mało prestiżowe
zajęcie. Nowy konsultant często narażony jest na rady „życzliwych”,
którzy mówią mu, aby lepiej znalazł „normalną” pracę, bo tutaj i tak
nie zarobi. Kiedy człowiek szanuje siebie samego, to nikt nie jest
w stanie wywrzeć na nim presji, żeby zrezygnował.
Dziękuję za rozmowę.