"The Future Was Here: The Commodore Amiga" seria "Platform Studies

Transkrypt

"The Future Was Here: The Commodore Amiga" seria "Platform Studies
"The Future Was Here: The Commodore Amiga" seria "Platform
Piotr "jubi" Zgodziński
(c) Polski Portal Amigowy (www.ppa.pl)
Rzeczona książka swoją premierę miała już dość dawno, w kwietniu zeszłego roku, ale ponieważ miałem wtedy w
kolejce do przeczytania wiele innych ciekawych książek, ta pozycja musiała poczekać na swoją kolejkę do października.
Zdarzyło mi się już odpowiadać na pytania o opinię na jej temat, aż w końcu pojawiła się potrzeba napisania tego tekstu.
w
.p
pa
.p
l
Zanim przejdziemy do treści, wypada wspomnieć o wydawnictwie, które stoi za tym oraz za całą serią "Platform
studies" - nie jest to bowiem jednostkowa pozycja, a druga część serii traktującej o architekturze dawnych komputerów.
Ideą, która przyświeca całej serii, jest badanie związków pomiędzy software i hardware na danej platformie, zależności,
w jaki sposób możliwości i ograniczenia konkretnego hardware wpływały na kreatywność ludzi tworzących soft, jak
starali się oni do maksimum wykorzystać to, co dana platforma oferowała. W całej serii wydano już trzy książki: "Racing
the Beam: The Atari Video Computer System" (2009) (tę czytałem i odniosę się do niej później), "Codename Revolution:
The Nintendo Wii Platform" (2012) (tej nie zamierzam czytać, gdyż jest poza zakresem moich zainteresowań) oraz
książka o której właśnie piszę. Planowane są też kolejne pozycje. Wydawcą serii jest MIT Press - bardzo szacowna
instytucja założona w 1932 roku, wydawca uniwersytecki Massachusetts Institute of Technology (MIT) w Cambridge, od
którego można się spodziewać naukowego zacięcia i rzetelności w wydawanych materiałach. Nie są to więc pozycje
napisane przez przypadkowe osoby i wydane własnym nakładem w oficynie "Szwagier i spółka", jak wiele z pozycji
spotykanych na naszym rynku retro-wspomnień.
Książkę można kupić w księgarni Amazon, zarówno w wersji papierowej jak i elektronicznej, ale ja wybrałem inną
drogę, czego później trochę żałowałem. Zamiast kupić Kindle edition, skuszony ceną niższą o kilka dolarów niż na
Amazonie, kupiłem wersję elektroniczną bezpośrednio od wydawcy - na stronie MIT Press,. Okazało się, że po zakupie
nie dostajemy dokumentu do pobrania, a książkę da się czytać tylko online na specjalnej stronie, która to strona nie
działa na iPadzie (!). Nie wiem czy już to zostało naprawione, ale wtedy, w październiku, był to dla mnie spory szok - w
XXI wieku poważne wydawnictwo wydaje e-booki, które nie działają na najpopularniejszym w USA mobilnym
urządzeniu? Niesłychane. Nie bardzo da się czytać książki siedząc przy pececie, dlatego musiałem wymyślić inne
rozwiązanie - programem do tworzenia automatycznych screen captures "przeleciałem" całą książkę i połączyłem w
jednego PDF-a - uff, można nareszcie położyć się wygodnie i czytać.
Atari 2600
w
w
Jako że nie była to dla mnie pierwsza książka z serii, wiedziałem mniej więcej czego się spodziewać. Poprzednia
pozycja, traktująca w całości o fenomenie Atari 2600 - sprzęcie ze 128 bajtami RAM, była naprawdę fascynująca. Taki
sprzęt dało się programować tylko w assemblerze, wykorzystując do maksimum wszystkie sztuczki, jakie tylko
pozwalały zaoszczędzić choćby jeden bajt lub cykl procesora, łącznie z takimi akrobacjami jak używanie kodu programu
jako grafiki w tym samym programie! Dlaczego w ogóle piszę o tej książce? To proste - designerem chipsetu Atari 2600
(TIA) była ta sama osoba, która później stworzyła Amigę - Jay Miner. Jest to więc niejako przedpotopowa historia Amigi,
wniknięcie w głąb umysłu, który później rozwinął skrzydła i pozbawiony ograniczeń kosztowych, którym musiało
podlegać maksymalnie tanie Atari stworzył coś dużo większego i bardziej dojrzałego - perfekcyjną konsolę do gier nowej
generacji - Amigę, która to przez przypadek z konsoli stała się komputerem.
Obie te książki są skupione prawie wyłącznie na architekturze i bebechach, są bardzo "niskopoziomowe" - traktują o
bitach, bajtach, cyklowaniu, rejestrach, sprajtach itd. z tym, że Atari 2600 było tak prostym sprzętem, że udało się
omówić praktycznie całą tę konstrukcję, natomiast Amiga jest już tak skomplikowana, że byłoby to praktycznie
niemożliwe w książce, która ma tylko 344 strony. Dlatego też nie ma tam już miejsca na opowieści o historii Amigi,
ludziach z nią związanych, a i wnętrzności Amigi zostały zaledwie liźnięte.
Strona 1
"The Future Was Here: The Commodore Amiga" seria "Platform
Piotr "jubi" Zgodziński
(c) Polski Portal Amigowy (www.ppa.pl)
"The Future Was Here" napisana jest poważnym, wyważonym, naukowym językiem, skupionym na faktach, które
poparte są wieloma odwołaniami do źródeł. Nawet, gdy autor nie potrafi powstrzymać się od wydania oceny, potrafi ją
rzetelnie umotywować, nie posługuje się nigdzie swoimi "odczuciami" czy nie twierdzi czegoś dla samego twierdzenia i
pokazania jakich to spiskowo-zakulisowych rewelacji to on nie wie, jak niektórzy pseudo-ami-eksperci na naszym forum.
Czy to wpływ szacownej MIT Press, czy też sam autor potrafił się tak zdyscyplinować? Nie jest to istotne - należy się
cieszyć, że dostajemy do rąk solidnie umocowany w faktach materiał. Z drugiej strony, dla wielu osób ten styl pisania
będzie zbyt nudny i nużący, pomimo tego, że treść jest w większości porywająca.
l
Boing
w
.p
pa
.p
Co do treści, zaczyna się ona od omówienia znanego wszystkim dema "Boing" - odbijającej się biało-czerwonej kuli,
która stała się wczesnym symbolem Amigi. Dowiadujemy się, jakie sztuczki i kruczki stoją za tym obrazem, a okazuje
się, że wszystko, co tam widzimy to jedno wielkie złudzenie i ściema. Na kilkudziesięciu stronach demo zostaje po
prostu bajt po bajcie rozłożone na czynniki pierwsze, poczynając od kuli, poprzez tło, a kończąc na dźwięku. I tak na
przykład, kula nie obraca się - jest to po prostu cyklowanie palety i co więcej, kula tak naprawdę się nie porusza programiści po prostu manipulują w bardzo kreatywny sposób współrzędnymi playfield. Praktycznie całe demo w ogóle
nie zajmuje procesora, dzięki temu idealnie nadaje się do działania w multitaskingu. Już w omówieniu tego dema rysuje
się nam jak na dłoni unikalna architektura Amigi - komputera, w którym grafiką i dźwiękiem zajmują się układy
specjalizowane, odciążając główny procesor do innych zadań. Ten rozdział naprawdę otworzył mi oczy na budowę
Amigi i jej rewolucyjność w tamtym czasie.
Kolejny rozdział tego typu, bardzo głęboko wchodzący w strukturę maszyny, to rozdział "Cinemaware and Psygnosis",
gdzie gra "Menace" zostaje również rozłożona na bity i bajty, sprajty, scrollowane tło, operacje blittera itd. Te dwa
rozdziały są moim zdaniem najlepsze, ale i w pozostałych każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Zostało w nich
omówione np. działanie programu Deluxe Paint, systemu Amigi z jego multitaskingiem i Arexxem, demoscena,
oprogramowanie do tworzenia grafiki 3D itd. Spis treści znajduje się obok.
Treść nie kończy się na książce. Autor utworzył specjalną stronę z materiałami multimedialnymi, które są
uzupełnieniem książki. Rozdział po rozdziale możemy tam oglądać filmy z omawianych programów, pobierać grafiki,
czytać uzupełniające teksty. Strona ta znajduje się pod adresem http://amiga.filfre.net.
w
"Moja definicja Amigi"
w
Pomimo skupienia na faktach, autor pokusił się w książce o kilka ocen. Jedna z nich, z którą się zgadzam, jest
szczególnie wymowna. Jest to pytanie o samą istotę Amigi - co jest Amigą? Otóż według autora, Amiga i jej chipset były
tak nierozerwalnie związane, że komputer bez tego chipsetu nie jest już Amigą. Choć początkowo chipset był wielką
zaletą tego komputera, stał się też jej największym przekleństwem w późniejszych latach. Po prostu coś, co początkowo
zapewniało ogromną prędkość grafice, odciążając procesor, stało się w końcu kulą u nogi, czymś, czego nie dało się
ruszyć bez zerwania ze wsteczną kompatybilnością z oprogramowaniem, które często odwoływało się do sprzętu z
pominięciem systemu operacyjnego. Amiga była zaprojektowana jako perfekcyjna całość, była fundamentalnie
systemem zamkniętym, z którego trudno było wyłowić jeden element odrzucając pozostałe. Dlatego też, choć autor
wspomina na końcu o neoAmigach, na określenie ich posługuje się świadomie słowem "Amiga" w cudzysłowie, nie
uznając ich za Amigi, właśnie poprzez brak amigowego chipsetu. Cytat:
"(...) AmigaOS4.0 is a complete rewrite of AmigaOS that, although based to a large extent on earlier versions' source
code, runs on PowerPC processors that either have been retrofitted into the classic Amiga models or have come as part
of new "Amiga" systems from boutique manufacturers. Such systems have of course long since abandoned the
Strona 2
"The Future Was Here: The Commodore Amiga" seria "Platform
Piotr "jubi" Zgodziński
(c) Polski Portal Amigowy (www.ppa.pl)
custom-chip design that made the original Amiga so unique — thus, my use of quotation marks around the name."
l
To właśnie całościowe i zamknięte zaprojektowanie systemu, brak możliwości unowocześnienia czegokolwiek bez
zrywania z kompatybilnością było według autora tym, co w końcu zabiło Amigę, a nie nieudolność Commodore czy inne
teorie spiskowe, o które do dziś spierają się ludzie m. in. na naszym forum. Amiga spełniła swoją rolę, wykorzystała do
maksimum możliwości swojego unikalnego hardware i jako taka powinna być zapamiętana: jako przyczółek
multimediów i superkomputer, który trafił do zwykłych ludzi, oswoił ich z przyszłością i przekazał pałeczkę innym
komputerom.
.p
Podsumowanie
w
w
w
.p
pa
"The Future Was Here" zapewnia fascynującą podróż w przeszłość, aczkolwiek dla bardzo wąskiego grona odbiorców.
Jeśli interesują cię wnętrzności Amigi, jeśli oglądając coś na Amidze często zadajesz sobie pytanie "jak oni to do cholery
zrobili?", to ta książka jest dla ciebie. Jeśli na komputerze tylko grałeś, to przykro mi, ale odpadniesz po kilku pierwszych
stronach.
Strona 3