Wiadomości lokalne
Transkrypt
Wiadomości lokalne
Wiadomości lokalne PRZESŁANIE OD PRZYWÓDCÓW OBSZARU „Ludzie prawdopodobnie się nie zmienią, jeśli ich o to nie poprosisz” Starszy Gérald Caussé, Francja Pierwszy Doradca w Prezydium Obszaru P odczas konferencji palika w Cadiz w Hiszpanii poznałem Laurę. Pamię tam jej promienny uśmiech, kiedy wstała podczas spotkania sakramental nego, by zapowiedzieć swój nadcho dzący wyjazd na misję do Chile i złożyć żywe świadectwo o ewangelii. Tak naprawdę powołanie na misję, które otrzymała Laura, prawdopodob nie nie miałoby miejsca bez wiary jej nauczyciela instytutu. Nie poprzestając jedynie na nauczaniu w klasie instytutu, człowiek ten zobowiązał się odwiedzić wszystkie osoby nieobecne na zajęciach i osobiście zaprosić je do udziału w nich. Pewnego dnia wrócił do domu bardzo zniechęcony. Kilku młodych dorosłych odmówiło udziału w kursie, mówiąc, że nie jest im to potrzebne do szczęścia. Poszedł prosto do swojego pokoju i uklęknął w modlitwie, aby błagać Zbawiciela o pocieszenie. Nagle ogarnęło go uczucie spokoju i przyszło mu na myśl imię: Laura. Laura należała do młodych dorosłych w tym paliku i nie przychodziła do kościoła od około roku. Nauczyciel miał wyraźne odczucie, że powinien odwiedzić ją, zachęcić do powrotu do kościoła i, co więcej, zobowiązać ją do służenia na misji! Zaskoczony, postanowił podążyć za podszeptami Ducha i poszedł odwiedzić Laurę w jej rodzinnym domu. Zgodziła się go przyjąć. Słuchała uważnie, kiedy on składał świadectwo o zasadzie odpokutowania i nieskończonej mi łości Zbawiciela. Kiedy przytoczył przypowieść o synu marnotrawnym, oboje zaczęli płakać. Starszy Gérald Caussé, Prezydium Obszaru Europy Zobowiązała się przyjść do kościoła w następną niedzielę. Potem, ku wielkiemu zdumieniu swojego nauczyciela, dodała z drżącym głosem: „Chcę służyć na misji!” Zasada zapraszania stanowi sedno ewangelii Jezusa Chrystusa. Ileż razy sam Jezus zachęcał nas do przyjścia do Niego, „jak kokosz przygarnia pod skrzy dła swe pisklęta”! 1 Jego ręce są wyciąg nięte, a Jego głos, pełen współczucia, zaprasza nas: „Oto czekam na was z miłosierdziem, i kto przyjdzie do Mnie, przyjmę go. I błogosławieni są ci, którzy do Mnie przystępują” 2. On czyni nas, Swoich uczniów, po słannikami Jego zaproszenia. „Czy macie pośród siebie chorych? Przyprowadźcie ich do Mnie. Czy macie ułomnych, nie widomych, chromych, okaleczonych, trędowatych, sparaliżowanych, głuchych czy też cierpiących z innego powodu? Przyprowadźcie ich do Mnie, a uzdrowię ich, gdyż żal mi was i serce przepełnia Mi współczucie dla was” 3. Przyprowadzanie innych do Chrystusa wykra cza poza zwykłą rozmowę czy nawet nauczanie. Wiemy, że „ludzie prawdopodobnie się nie zmie nią, jeśli ich o to nie poprosisz” 4, a więc wszelkie nasze nauczanie powinno prowadzić do konkret nego zaproszenia do działania. Czy poprzestajemy jedynie na rozmawianiu z naszymi przyjaciółmi na temat ewangelii, czy ra czej zachęcamy ich do czytania Księgi Mormona, przyjścia do Kościoła czy spotkania się z misjona rzami? Czy utrzymujemy kontakt z naszymi mniej aktywnymi braćmi i siostrami, czy raczej idziemy P a ź d z i e r n i k 2 0 1 1 W1 WIADOMOŚCI LOKALNE o krok dalej i zapraszamy ich do udziału w spotkaniach kościelnych i pójścia do świątyni? Czy tylko nauczamy ważności służenia na misji, czy raczej zachęcamy każdego młodego mężczyznę do wyjazdu na misję? Czy nasze lekcje kończą się zaproszeniem uczniów do zmiany czegoś w ich życiu? Czy każdy członek Kościoła jest osobiście zapraszany przez swo ich przywódców do otrzymania niezbędnych obrzędów ewangelii? Czasem obawiamy się odmowy lub reakcji drugiej osoby. Lub, być może, osądzamy innych albo myślimy, że nie są jeszcze gotowi, godni lub że po prostu nie są w stanie odpowiedzieć na nasze zaproszenie. W rzeczywistości, znam niewiele okolicz ności, które powstrzymują nas od wystoso wywania zaproszeń. Zapraszanie kogoś jest przede wszystkim aktem wiary i miłości. Kiedy zapraszamy na sposób Pana, jest nam obiecane, że ludzie, których On przygotował, rozpoznają Jego głos w naszym głosie. Do bry Pasterz mówi: „Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je, a one idą za mną” 5. Ten cichy głos ma wystarczającą moc, by zmoty wować ludzi do zmiany. Prezydium Obszaru niedawno wyznaczyło cel podwojenia liczby aktywnych członków w Europie w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Do zrealizowania tej wizji nie są potrzebne ani programy, ani złożone organizacje, ani nie ma potrzeby podejmowania specjalnych środków. Jest to zależne od wiary każdego członka. Gdyby każdy członek przyprowa dził z powrotem jedną duszę do Chrystusa, wystarczyłoby to do podwojenia liczby osób uczestniczących w spotkaniach we wszyst kich okręgach i gminach Europy. Wiem, że możemy tego dokonać. Musimy zapraszać ludzi na sposób Pana. ◼ PRZYPISY 1.3 Nefi 10:4 2.3 Nefi 9:14 3.3 Nefi 17:7 4.Abyście głosili moją ewangelię, str. 200 5.Ew. Jana 10:27 W2 L i a h o n a Uroczystość 20. rocznicy poświęcenia Kaplicy w Warszawie Ula Czesak, gmina Warszawa 1 J „ aki piękny to był ranek…” (Hymn str. 19) zaśpiewali członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich z gmin Warszawa 1 i Warszawa 2 oraz zebrani goście na rozpoczęcie spotkania z okazji 20. rocznicy poświęcenia Kaplicy przy ul. Wolskiej 142 w Warszawie, w sobotę, 18 czerwca 2011 r. o godz. 11:00. Ranek ten był na prawdę piękny i wyjątkowy. Część oficjalna spotkania za wierała wspomnienia z historii Kościoła w Polsce. Jeden z braci odczytał modlitwę dedykującą Polskę do nauczania ewangelii wypowiedzianą 24 sierpnia 1977 r. przez Prezydenta Spencera W. Kimballa. Odczytano również wspo mnienia przesłane specjalnie na to spotkanie przez Brata i Siostrę Fussek, misjonarzy, którzy służyli w Polsce w latach 1985–1990 i na polecenie Rady Prezydenta Kościoła zakupili ziemię pod budowę pierwszej kaplicy w Warszawie oraz uzy skali zgodę na jej budowę. Kolejną osobą, którą wspo minali członkowie, był Walter Whipple, pierwszy Prezydent Polskiej Warszawskiej Misji utwo rzonej 1 lipca 1990r. W odczyta nym liście, również przesłanym na tę okazję, Prezydent Whipple wspominał czasy zakończenia budowy kaplicy i uroczystość jej poświęcenia, 21 czerwca 1991 r. Wysłuchane słowa wycisnęły niejedną łzę wspomnienia u członków, którzy byli nauczani i ochrzczeni przez małżeństwo Fussek oraz u tych, którzy 20 lat temu uczestniczyli w poświęce niu Kaplicy. Kolejną uhonorowaną tego dnia osobą był Prezydent Michael Isaac, który przez prawie 18 lat troszczył się o kaplicę w Warszawie i wszystkie domy spo tkań w Polsce. Bardzo dzięku jemy Prezydencie za te wszystkie lata Twojej służby, gdyż wiemy, że jesteś jedną z tych osób, dzięki której domy spotkań Kościoła są naszym drugim domem. Pozostała część spotkania była poświęcona przypomnie niu trzech misji kościoła, tj., doskonaleniu Świętych z za znaczeniem ważności rodziny, pracy misjonarskiej i genealogii. Na zakończenie spotkania głos zabrał obecny Prezydent Polskiej Warszawskiej Misji, Prezydent Stanford W. Nielson, który nawiązał do modlitwy poświęcającej Kaplicę przez Apostoła Starszego Russela M. Nelsona 20 lat temu. W ten spo sób zostały nam przypomniane błogosławieństwa i obowiązki, nadane nam, Polakom i człon kom Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Po zakończeniu uroczystości gość z Archiwów Państwowych, odwiedził Centrum Historii Rodziny i rozmawiał z Siostrą Briggs, misjonarką odpowie dzialną obecnie za pracę Cen trum i Prezydentem Nielsonem. Kościół współpracuje z Ar chiwum Państwowym od wielu lat i ma nadzieję tę współpracę kontynuować. O godzinie 13:15 rozpoczął się piknik rodzinny. Pogoda była piękna, choć upalna, goście dopi sali, apetyty również. Dzieci i mło dzież mieli czas na zabawę i gry sportowe. Znalazła się również chwila, aby zainteresowane osoby mogły obejrzeć w sali sakramen talnej film „Pierwsza wizja”. Za nami kolejna uroczystość wpisana w karty historii Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich w Polsce. Jakże wzniosła i jednocześnie prosta. Pokazująca, jak grupa różnych ludzi, o różnych osobowościach i zdolnościach, różnym doświad czeniu i zainteresowaniach pra cując razem mogła przygotować tak spójną, połączoną w Duchu aktywność. Ile pracy ludzkich rąk było potrzebnych, aby ukwiecona sala sakramentalna i korytarze wyglądały piękniej niż zazwyczaj, aby muzyka, śpiew i przemówienia wznosiły nasze serca ku Niebu, aby dzieci były zadowolone i skakały z rado ści w czasie zabaw, które dla nich zorganizowano, aby nasze żołądki zostały napełnione pysz nym jedzeniem, aby wykonać dziesiątki drobnych prac przygo towując to spotkanie, jak rów nież w czasie jego trwania i po jego zakończeniu, aby pozosta wić cały teren czystym i schlud nym przed kolejnym dniem niedzielnych spotkań. Dziesiątki par ludzkich rąk pracowało razem, ramię w ramię. Kościół to nie tylko budynek, którego rocznicę poświęcenia obchodziliśmy. Kościół to MY, jego członkowie z naszymi ra dościami i trudnościami, zapa łem do pracy i zmęczeniem po ciężkim dniu, z naszą wiarą, że warto kolejny raz spróbować. Czym byłaby nasza praca, gdybyśmy wykonywali ją w samotności? Przeogromnym wyzwaniem zniechęcającym, aby podjąć się podobnego wy zwania kolejny raz? Na szczęście tak się nie stało. Członkowie połączeni w swojej wierze i wspólnym celu pracowali ra zem, świętowali razem i bawili się razem. Jest to najpiękniejszy przykład jedności i poświęcenia, chęci niesienia pomocy i służe nia sobie wzajemnie. Czy to ktoś doceni? – spytają niektórzy. Na pewno tak, już tu na ziemi i na pewno tam w Niebie. Tak więc: „Naprzód, śmiało naprzód z pieśnią w sercu naprzód idź. Bóg Twą mocą jest, idź naprzód. Idź i służ Mu z całych sił” (Hymny str. 120). Z całego serca dziękuję za Waszą pracę, Wasz przykład i Wasze poświęcenie. ◼ Zakończenie roku KSE Karina Wietrak, Gmina Warszawa 1 W dniu 18.06.2011, w Kaplicy Ko ścioła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich przy ul. Wolskiej 142, odbyła się uroczystość wręczenia świa dectw zakończenia kursu, prowadzonego przez cały rok szkolny, w ramach Kościel nego Systemu Edukacji. Od kilkunastu lat Młodzież (w wieku 1418 lat) uczestniczy w lekcjach seminarium, a Młodzi Dorośli Stanu Wolnego (18-30 lat) biorą udział w lekcjach instytutu. Podczas tych zajęć studiujemy i omawiamy Pisma Święte, możemy pogłębiać ich znajomość oraz wzmacniać swoje osobiste świadectwa. W minionym roku studiowaliśmy Nauki i Przymierza. Są to duchowe objawienia dane Prorokom Kościoła. Większość objawień otrzymał Józef Smith Jun., który był pierw szym prorokiem i prezydentem przywróco nego Kościoła w naszych czasach. W NiP możemy przeczytać o założeniu Kościoła oraz o jego początkach. Czytamy tam pouczenia, które Pan dał ludziom, żyjącym w tamtych czasach, jednak są one także pomocne nam, w dzisiejszych czasach. Możemy zobaczyć, jak ludzie poświęcali się, aby Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich mógł funkcjonować. Jestem wdzięczna za to, że mogłam pro wadzić zajęcia w seminarium. To wspaniałe doświadczenie, które wzmocniło moje świa dectwo i pozwoliło na lepsze zrozumienie Pism Świętych. Jestem wdzięczna, że pomimo wielu zajęć studenci uczęszczali na lekcje seminarium i często mogliśmy uczyć się nawzajem. Chciałam zachęcić wszystkich do uczęszcza nia na lekcje seminarium i instytutu, ponieważ dzięki temu możemy lepiej zrozumieć wolę Na szego Ojca w Niebie, a także możemy znaleźć dobrych przyjaciół, którzy będą z nami dzielić nasze radości i smutki. ◼ P a ź d z i e r n i k 2 0 1 1 W3 GŁOSY ŚWIĘTYCH W DNIACH OSTATNICH M oją ulubioną historią w Księdze Mor mona jest opowieść o Abinadim i królu Noe. W Księdze Mosjasza, w rozdziałach 11–19, jest napisane o tym, jak Abinadi naucza grzeszny lud króla Noego namawiając ich do od pokutowania. Rozgniewany władca każe swoim ludziom przyprowadzić Abinadiego i próbuje z pomocą swoich kapłanów zmusić proroka, żeby przyznał, że to co mówił, to nieprawda. Nie udaje im się to, bowiem nauczający jest pod wpływem Ducha Świętego. Niestety Noe decyduje się zabić Abinadiego przez spalenie go na stosie. (Gdy czy tam o tym momencie pocieszają mnie słowa Jó zefa Fieldinga Smitha — „Żaden prawy człowiek nigdy nie jest zabrany przed swoim czasem”). Na szczęście jeden z kapłanów, Alma, wierzy na uczającemu i później naucza grzesznych, którzy zostają ochrzczeni. Wybrałam tę historię jako moją ulubioną, ponieważ za każdym razem gdy jej słucham, lubię wyobrażać sobie, co ja bym zrobiła gdy bym była na miejscu Abinadiego, króla Noego, kapłana, czy jednego z grzesznych. Podziwiam Abinadiego za to, co zrobił. Pewnie gdy wiedział, że umrze, bał się, że nikt nie uwierzy w to, czego W4 L i a h o n a Brat Pawelczyk z rodziną wzmacnia i błogosławi nas jako rodzinę i rodziców. To jest czas, kiedy on uczy nas nauk ewan gelii, rad samego Jezusa Chry stusa i stawania się pokornym, pełnym wiary, uczciwym, ko chającym ale przede wszystkim uległym i posłusznym. Widzimy, ile możemy się nauczyć od nauk Mistrza i od naszych dzieci. My mamy się stawać po dobnymi do nich a oni do nas. Dostrzegamy jak Kościół wraz z naukami, prorokami i wspa niałymi dziećmi umożliwia nam powrót i przebywanie z na szymi rodzinami wraz z Ojcem Niebieskim. Wiemy, że Józef Smith był prorokiem Boga jak i Thomas Monson. Domowy wieczór rodzinny jest sposobem w jaki nasza rodzina ma być wzmoc niona i chroniona przed poku sami. Ten program pochodzi od naszych kochających Rodziców, którzy pragną naszego bez piecznego powrotu do domu. ◼ Dominika Olejniczak, Gmina Łódź Marcin Pawelczyk K Ewelina P. w tych zajęciach sprawia, że od czuwamy ducha Pana i wzmac niamy naszą rodzinę. W kościele podczas sa kramentu Nataś czołga się po ziemi, lecz widząc tacki z sakramentem pędzi na ręce i przyjmuje sakrament wraz z nami (mam nadzieję, że ten jego pośpiech to nie kolejna sztuczka w stylu „nie jadłem nic, bo mi rodzice nie dali”). A domowe wieczory są dla niego, to on Moja odpowiedź Jak małe dziecko iedy oboje byliśmy zapie czętowani w Świątyni we Freibergu w 2008 r., czu liśmy że Pan obdarzył nas wiel kim zaufaniem. I tak 11 miesięcy temu zostaliśmy powołani do bardzo ważnego powołania — rodzicielstwa. Powołania, z któ rego chcąc lub nie, nie możemy i przyjdzie do Mnie jak małe dziecko, przyjmę go, gdyż z ta kich składa się królestwo Boże. Dla rodzica zwłaszcza tak małych dzieci robienie domo wych wieczorów rodzinnych lub branie udziału w niedzielnych spotkaniach sakramentalnych może wydawać się wyzwaniem. Trudno zaplanować wspólne zajęcia — otóż nic bardziej myl nego. To właśnie umożliwianie małemu dziecku brania udziału MARCIN PAWELCZYK Ewelina P. ich nauczał, a ludzie już zawsze zostaną grzeszni. Co wspaniałe, okazało się, że Bóg miał plan. Wysłał Ducha Świętego aby przekonał Almę, że Abinadi nie kłamie. Czasem myślę sobie, jak bardzo Abinadi mu siał kochać Boga i Jezusa Chrystusa. Przecież poświęcił swoje życie. Tę opowieść można porów nać do historii Jezusa. Źli kapłani także pró bowali wprowadzić Je zusa w błąd, zmusić Go do kłamstwa, jednak bez skutku. Potem ze strachu przed upokorzeniem Piłat kazał go zabić. Tak samo było z Abinadim. Najpierw Noe chciał aby Abinadi zaprzeczył swoim naukom, a gdy to się nie udało, rozgnie wany król skazał proroka na śmierć. Jestem wdzięczna za przykład, jaki dał Abi nadi, oraz za Księgę Mormona, z której można tak wiele się nauczyć. Pracuję nad przezwycię żeniem strachu przed dzieleniem się ewangelią z innymi i mam nadzieję, że w przyszłości będę taka jak Abinadi. ◼ GRZEGORZ PAWLIK Dzielna jak Abinadi być odwołani, a którego rezul taty są o wiecznym znaczeniu. Nataniel od samego początku nie pokazywał, że wolał opu ścić przebywanie w obecności naszego Ojca w Niebie. Lecz z czasem i my, i on dostrzegliśmy jak bardzo nasze życie zostało pobłogosławione. I się zaczęło. Często z Księgi Mormona czytamy rozdziały, kiedy Zba wiciel rozpoczyna swoją ziem ską służbę na kontynencie amerykańskim. To cudowne, kiedy strona po stronie dowia dujemy się, jak Jezus uczy nas odnośnie małych dzieci. 3 Nefi 9:22 — dlatego kto się nawróci K iedy pierwszy raz miałam kontakt z Księgą Mormona, nie za bardzo wiedziałam co może wnieść w moje życie (i czy w ogóle może) i w jaki sposób oraz z jakim podejściem mam ją czytać. Misjonarki wciąż i wciąż zachęcały mnie do regularnego czytania i modlitwy na jej temat. Stara łam się jak mogłam, ale cały czas mi czegoś brako wało i wiedziałam, że to o czym mówiły siostry, a mianowicie o odpowiedzi, którą miałam otrzymać od Ducha Świętego, jeszcze nie nastąpiło. Cierpliwie czekałam, modliłam się i czytałam, po naprawdę długim czasie odpowiedź dosłow nie uderzyła w moją duszę i umysł. Nie mogłam powstrzymać łez, a radość i pewność jaka na mnie spłynęła była nie do opisania. Nie potrzebo wałam zadawać sobie już więcej żadnych pytań. Ja po prostu wiedziałam, że Księga Mormona mówi prawdę, zmieniła moje życie na zawsze. Minęło ponad 6 lat, odkąd pierwszy raz ją prze czytałam i nadal mogę świadczyć o tym, że nie P a ź d z i e r n i k 2 0 1 1 W5 Olejniczak Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło Rafał Pogorzelski, Gmina Warszawa 1 W łaśnie rozpoczyna się nowy rozdział mojego życia i postanowiłem się tym z wami podzielić. Długo szukałem własnej drogi w życiu. Próbowałem być szczęśliwy na swój własny spo sób, tak długo, aż zrozumiałem, że w taki sposób nie można odnaleźć szczęścia. Tak zaczyna się historia mojego nawrócenia. Jej początek ma miejsce w Kra kowie, kiedy długo namawiany przez swojego kolegę zacząłem zastanawiać się nad kwestiami wiary. Przez wiele lat byłem osobą niewierzącą. Brakło mi wiary, ale odnalazłem ją i stała się moim największym skarbem. Na początku chodziłem do Kościoła Katolickiego. Zacząłem brać udział w jakimkolwiek życiu religijnym. Jako świeżo praktykujący Katolik kupiłem W6 L i a h o n a moją pierwszą własną Biblię i zacząłem ją czytać i modlić się. Moje pierwsze modlitwy były pełne wdzięczności i szczęścia, później przyszedł czas, kiedy zrozumiałem swoją winę. To był moment, w którym postanowi łem zmienić wszystko w swoim życiu. W takich okolicznościach poznałem misjonarzy z Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Nauki tego Kościoła częściowo pokrywały się z moimi przemyśleniami, jakie miałem w tym czasie, wielu innych rzeczy musiałem się nauczyć. Misjonarze nauczali mnie podczas dyskusji pełnych pozytywnych odczuć, które teraz nazwałbym natchnionymi Duchem Świętym. Uczyłem się rzeczy, które dotyczyły Boga, Jego natury, grzechu, upadku Adama i Ewy, pokuty, wiary oraz chrztu. Modliłem się gorli wie o świadectwo i wiedzę, że Bóg mnie prowadzi, aż ją otrzy małem i byłem gotowy przyjąć chrzest (11 kwiecień 2004 roku). To zmieniło całe moje życie. Otrzymałem świadectwo i wie dzę o tym, że wszystko będzie dobrze. Przyszedł czas, że długo się zastanawiałem nad tym, jak te uczucia odnosiły się do później szych wydarzeń, które nastąpiły. Doszukując się błogosławieństw i myśląc, że mnie Bóg opuścił. Nabyłem jednak mądrości, że Bóg nigdy nas nie opuszcza. W tym roku, to jest 2011, 12 lutego poślubiłem moją żonę. Był to czas, w którym sfinalizo wało się w ciągu pięciu minut to, na co poświęciliśmy mie siące przygotowań. Stało się to za pomocą i z udziałem wielu ludzi, którzy nam trochę w tym pomogli. Zarówno w przygo towywaniach, jak i w tym, że doszło do naszego poznania i spojrzenia na siebie, jako mąż i żona. Jedno z największych błogosławieństw, spotkać tę osobę, na którą czekało się całe dotychczasowe życie. Mijają mie siące miodowe, a nam zaczął się zbliżać termin wyjazdu do świą tyni we Freibergu, gdzie mieli śmy zostać zapieczętowani na wieczność. W drodze do świątyni dowiedzieliśmy się, że staniemy się przyszłymi rodzicami. Wielkie szczęście przepełniło zarówno mnie, jak i moją żonę. Zdawało się, że błogosławieństwom nie będzie końca. Wydawało się, że nic nie jest w stanie zmącić szczę ścia, które odczuliśmy, do mo mentu powrotu do Warszawy. W przeciągu tygodnia, okazało się, że właściciel mieszkania które wynajmujemy, chciał nas się po zbyć, a kiedy moja żona wróciła do pracy, w kolejnym tygodniu dostała wypowiedzenie. Z Nieba wylądowaliśmy na ziemi, twardej ziemi, oj jak twardej. Dużo modlitw i próśb skiero waliśmy w tym czasie do Boga. Zaczęliśmy szukanie nowego mieszkania, oddaliśmy do pracy zaświadczenia od lekarza o ciąży mojej żony, a wszystko to z powodu tego, że zaczęliśmy zastanawiać się nad kupnem mieszkania na kredyt. Kiedy dowiedzieliśmy się, że będziemy mogli zostać jednak trochę dłużej na starym mieszkaniu, szukali śmy miejsca, które w tym podsta wowym stopniu będzie w stanie zaspokoić nasze potrzeby. Naszej przyszłej i w obecnym składzie rodziny. Udało się. W banku spotkaliśmy tak życzliwych i przychylnie nastawionych nam ludzi, którzy pomogli przebrnąć drogę, przez wszystkie formal ności. Pomagając uzyskać naj lepszą ofertę, że nie mogło się nie udać. Otrzymaliśmy zgodę na kredyt, a teraz już tylko cze kamy na formalności związane z zawiązaniem umowy. Powodem, dla którego to piszę nie jest fakt, że otrzymali śmy kredyt, bo w tym nie ma nic nadzwyczajnego. Powodem jest fakt, że wczorajszego dnia, to jest 6 lipca 2011 roku dowiedziałem się, przeglądając stronę interne tową jednego z polskich dewe loperów, że została podpisana ustawa, która w znacznym stop niu zaostrzy warunki, na których będą udzielane kredyty z do płatami rządowymi dla rodzin, które ułatwiają przez pierwsze 8 lat spłatę takiego kredytu. Obo strzenia, które wchodzą w chwili obecnej, to znaczy do końca lipca, zdyskwalifikowałyby nas. To naprawdę wielkie błogo sławieństwo, które by pewnie było dla nas nie osiągalne, gdyby wszystko było dobrze, a na innych można by zawsze w pełni polegać. Jako przyszli rodzice jesteśmy bardzo przejęci swoim nowym powołaniem, w którym przyjdzie nam niedługo służyć, ale spokoj niejsi, ponieważ wiemy, że jeśli będziemy żyć zgodnie z ewange lią, Bóg nas będzie błogosławił, szczęścił i prostował nasze ścieżki przed naszymi przeciwnikami i życiowymi trudnościami. Moje świadectwo o braku przypadku w naszym życiu wzmocniło się i wiem, że nasza rodzina będzie silniejsza, kiedy będziemy się starać być blisko Boga. Powtórzę tak jak na początku, kiedy przyjąłem chrzest, że wiem, że Bóg ma plan dla nas, dla każdego z nas. On chce go zrealizować. Chce nas błogosła wić, poprzez nasze posłuszeń stwu Jemu i Jego przykazaniom. Nieważne, z jakiego momentu życia startujemy. Nieważne, co się już wydarzyło. Ważne jest to, co jest przed nami i co może się wydarzyć w naszym życiu. W moim nie zawsze było dobrze i nie mogę powiedzieć, że teraz jest w stu procentach, ale mogę powiedzieć, że jestem szczę śliwy i że wiem, że wszystko, co dzieje się u nas niedobrego, kiedy nawracamy się Bóg ob raca to dla naszego dobra, a On Rafał i Agnieszka w dniu zapieczętowania RAFAŁ POGORZELSKI Dominika DOMINIKA OLEJNICZAK ma na świecie żadnej innej rzeczy, która bardziej zbliża do Boga i wnosi w życie tyle spokoju i nadziei. Nic tak bardzo nie przekonuje mnie o ist nieniu Ojca w Niebie i Jego Syna Jezusa Chrystusa oraz o prawdziwości Ewangelii jak słowa zawarte w tej świętej Księdze. Temu nie można zaprzeczyć, studiowanie tych słów wraz ze szczerą modlitwą potrafią czynić cuda w życiu ludzi, którzy ją czytają oraz w ich otoczeniu. Kocham ją i jestem szczę śliwa, że mogę być bogatsza o tę bezcenną wiedzę, która polepsza jakość mojego życia każdego dnia i która daje mi lepszą perspek tywę przyszłości. ◼ P a ź d z i e r n i k 2 0 1 1 W7 nie przestaje się nigdy troszczyć o Swoje dzieci. Dziś rozumiem, że nawet przez rzeczy, które dzieją się w naszym żuciu, które wydają się na pozór złe, Bóg nas chroni i przygotowuje do przyjęcia większych błogosła wieństw. Chylę głowę przed Jego mądrością i majestatem. ◼ Torba na niedzielę K iedy byłam mała, moja mama poważnie zachorowała i nie była w stanie zajmować się mną ani moją siostrą. Przez lata prze chodziłam przez różne ręce, na moje szczęście głównie dobre i kochające. Zmiany były jednak czasami bardzo częste i cały mój świat trzeba było na nowo ustawiać. Pomimo dobrych chęci — za które do końca życia będę wdzięczna tym, którzy mnie przyjęli — zabrakło mi modelu kobiety i mężczyzny (mamy i taty), z którego mogłabym czerpać w trudnych lub decydujących chwilach mojego życia. Taki wzór znalazłam kiedy spotkałam misjonarki po raz pierwszy. Były wspaniałe! Takie jakieś nad zwyczajne; dobre, uprzejme i czasem szczere do bólu. Przez następne kilka miesięcy bardzo się z nimi zaprzyjaźniłam i jeszcze nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale już wtedy podjęłam decyzję, że to właśnie z nich będą brała mój przykład. Oczywiście wszyscy wiemy, że misjonarki nie zostają na zawsze w miejscu, w którym służą, więc nadszedł w końcu ten trudny moment rozstania. Po ich odejściu odkryłam wspaniałe siostry ze Sto warzyszenia Pomocy, te młode i te starsze, które trzymały się tych samych standardów i zasad, których tak bardzo chciałam się nauczyć od misjo narek. Przez lata odkrywałam swoje świadectwo o ewangelii Pana, dzięki przykładowi niezliczonej rzeszy kobiet, które pokazały mi, że można żyć bez nałogów, przekleństw, imprez zakrapianych alkoholem i konsekwencji, które niechybnie i … niechlubnie podążają za takim stylem życia. Moje koleżanki z instytutu, koleżanki na misji, siostry odwiedzające, które naprawdę i uparcie przychodziły co miesiąc, siostra, która nauczyła W8 L i a h o n a mnie gotować kilka podstawowych dań, żebym nie otruła swojego przyszłego (teraz już obecnego) męża, one wszystkie okazały mi miłość i pomogły mi zostać na tej prostej i wąskiej ścieżce. Oprócz gotowania i innych praktycznych rzeczy, każda z tych kobiet dzieliła się ze mną swoim świadec twem, na swój unikalny sposób. Niedawno jedna z sióstr podzieliła się ze mną wspaniałym sekretem jak pomóc mojemu dwu latkowi odróżnić niedzielę od innych dni tygo dnia — oprócz ukochanego żłobka w gminie i przyjaciół jakich tam ma… ma wielką różową torbę — no, torba jest moja, ale jej zawartość należy wyłącznie do niego — są to wybrane zabawki, czytanki, kolorowanki (wszystkie staram się dopasować tak, by miały jakiś związek z jakąś częścią ewangelii — np. kolorowanki i książeczki np. — czytanka z Księgi Mormona lub obrazki kserowane z Organizacji Podstawowej) i nawet specjalny niedzielny smakołyk. Torba wychodzi z ukrycia tylko w niedzielę i pomaga mi przetrwać spotkanie Sakramentalne, a czasem nawet mogę posłuchać przemówienia i jestem spokojna, że mój maluch też się uczy. Wiem, że dzieci — nawet te najmniejsze — nie są za małe na naukę o ewangelii w praktyce. Jestem wdzięczna na zawsze wszystkim wam, za to, że nieustannie dajecie mi przykład. Te raz ja mogę przekazać to, czego się stale uczę, moim dzieciom i będą one miały to, czego mi tak bardzo brakowało w dzieciństwie — ewangelię Pana. Za każdym razem kiedy mój dwulatek przypomina nam o wieczornej modlitwie, moje serce aż puchnie z dumy — wasze też powinno — to dzięki wam. ◼ EUROPE AREA (POLISH) Joanna Nabozna, gmina Warszawa 2