The Problem of Universality of Scientific Laws

Transkrypt

The Problem of Universality of Scientific Laws
-T A N
SUCH
(Poznań)
PROBLEM UNIWERSALNOŚCI PRAW N A U K I
1. W S T Ę P
W e współczesnej m etodologii nauki coraz częściej można spotkać się
z poglądem, że „ . . . zdania spostrzeżeniowe j a k o t a k i e nie są tw ier­
dzeniami naukowymi i do nauki j a k o t a k i e nie należą” *. Tw ierdze­
nia nauki bowiem muszą być uzasadnione w sposób intersubiektywny,
v/ zasadzie dostępny kontroli ze strony każdego odpowiednio przygoto­
wanego i dysponującego odpowiednimi środkami poznawczym i badacza,
który zamierza je sprawdzić. Zdania spostrzeżeniowe jako takie tego
warunku intersubiektywności nie spełniają, gdyż są — jako bezpośred­
nie w yn ik i obserwacji, doświadczeń i eksperymentów — zawsze zdaniami
jednostkowymi, dotyczącym i poszczególnych niepowtarzalnych zjawisk,
wym agają przeto zawsze uzasadnienia pośredniego (intersubiektywnego).
Z tego względu zdania spostrzeżeniowe nie mogą być zaliczone do tw ier­
dzeń naukowych dopóki nie zostaną uzasadnione w sposób intersubiektywnie dostępny i powtarzalny, a więc inaczej niż przez bezpośrednie
doświadczenie. W ynika to z s u b i e k t y w n o ś c i
i niepowta­
r z a l n o ś c i m etody bezpośredniego doświadczenia 2.
M iędzy innym i stąd właśnie w y p ływ a doniosła rola twierdzeń ogól­
nych form ułowanych w nauce. Służą one bowiem do wyprowadzania
oraz uzasadniania — w drodze wnioskowania — twierdzeń jednostko­
wych, np. do przew idyw ania jednostkowych faktów.
1 K . A jd u k iew icz, Logik a pragmatyczna. W arszawa 1965, s. 225.
2 Tamże, s. 224— 225; por. także, K . R. Popper, T he L o g ic of S cie n tific D is co v ery, Basic Boocs IN C , N e w Y o rk 1959, s. 69.
3’
36
J. S u c h
Kant był może pierwszym, który zrozumiał — pisze w związku z tym
K. R. Popper — że obiektywność (intersubiektywność) twierdzeń nau­
kowych jest ściśle związana z konstruowaniem teorii p rzy użyciu hipotez
i twierdzeń uniwersalnych . ,. Jedynie przez powtarzanie m ożem y się
przekonać, że mamy do czynienia nie z iluzoryczną „koincydencją” , ale
ze zdarzeniami, które ze w zględu na regularność i reprodukowalność, są
w zasadzie intersubiektywnie sprawdzalne. Kant zdawał sobie sprawę
z tego, że z żądania obiektywności twierdzeń naukowych wynika, iż mu­
szą one być intersubiektywnie sprawdzalne, i że muszą przeto mieć
postać praw uniwersalnych czyli teorii. Zgadzam się z tym — konklu­
duje Popper — że twierdzenia naukowe, skoro mają być intersubiek­
tywnie sprawdzalne, muszą zawsze występować w charakterze hipotez
uniwersalnych, bądź też ich logicznych następstw (jako twierdzenia
pochodne)3.
W śród tw ierdzeń ogólnych występujących w nauce, najdonioślejszą
rolę przypisuje się tym twierdzeniom, które otrzym ują status praw
nauki. Wartość prawa naukowego zależy z kolei w znacznej mierze od
poziomu ogólności, jaki ono reprezentuje: prawo uważa się na ogół za
tym ważniejsze, im jest bardziej ogólne. Pod tym względem stanowisko
autorów współczesnych całkowicie pokryw a się ze stanowiskiem daw­
niejszych metodologów. Na przykład J. St. M ili, wskazując na naczelne
„zagadnienie” jakie ma do rozwiązania nauka, pisze: „T y m zagadnieniem
jest to, jakie są te jak najbardziej nieliczne założenia, których w ynikiem
b yłb y porządek natury taki, jaki istnieje? Jakie są te jak najbardziej
nieliczne tw ierdzenia ogólne, z których można by dedukcyjnie w pro­
wadzić wszelkie prawidłowości, jakie istnieją w naturze?” 4. Analogiczną
m yśl wypowiada A. Einstein, pisząc że najw ażniejszym zadaniem f i ­
zyka jest „poszukiwanie tych wysoce . . . uniwersalnych praw, z których
obraz świata może być wyprow adzony w drodze czystej dedukcji” 5.
W ażnego znaczenia nabiera w związku z tym problem, jakie warunki
winno spełniać twierdzenie nadające się na sformułowanie prawa nauki.
Już na wstępie warto zauważyć, że z pewnych zasadniczych w zględów
podanie ścisłej d efin icji sprawozdawczej prawa nauki w ydaje się rzeczą
praktycznie niewykonalną. Z jednej strony bow iem istnieje taka sy­
8 K . R. Poper, op. cit., s. 45.
4 J. St. M ili System lo g ik i, t. I. W arszaw a 1962, s. 732.
5 A . Einstein, M ein W eltb ild , 1934, s. 168.
P ro b le m uniw ersalności praw nauki
37
tuacja, że nie tylko w różnych naukach zdania r ó ż n e g o t y p u uważa
się za prawa, lecz nawet wśród specjalistów określonej dyscypliny nie
ma pełnej zgodności co do tego, jakie warunki w inny spełniać tw ier­
dzenia ogólne, aby m ogły być uznane za prawa nauki; od dawna np.
toczą się spory, czy takie twierdzenia jak „W szystkie planety poruszają
się w tej samej płaszczyźnie i w jednakowym kierunku” , „W szystkie
kruki są czarne” , prawa K ep lera itd. należy uznać za „rzeczyw iste” prawa
nauki, czy też winno się im, z tych czy innych w zględów, owego miana
odmówić. Z drugiej strony, analiza samej budowy syntetycznej zdania
ogólnego okazuje się w sposób oczyw isty niewystarczająca do „rozstrzyg­
nięcia” , czy reprezentuje ono rzeczywiście prawo przyrody, czy nie.
Niezbędna w każdym wypadku okazuje się również „analiza funkcjo­
nalna” , tzn. przegląd funkcji jakie dane zdanie pełni w systemie wiedzy,
a także „analiza epistemologiczna” pozwalająca stwierdzić, czy dane
zdanie spełnia te warunki poznawcze, jakie nakładamy na prawa.
Z obydwu wskazanych w zględów (a także pewnych innych tutaj nie
wymienionych), kwestia warunków, jakie nakłada się lub jakie chciałoby
się nałożyć na twierdzenia, którym przypisujem y w ielce zaszczytny, lecz
m erytorycznie dyskusyjny status „prawa nauki” jest — przynajm niej
w znacznej mierze — nie kwestią dowodu, lecz „kwestią d ecyzji”
(Popper). W tym sensie nie można „odkryć” , czym jest prawo nauki,
można tylko pokusić się o podanie najbardziej przydatnej i jak najbar­
dziej zgodnej z intuicjami specjalistów reprezentujących różne dziedziny
wiedzy, eksplikacji pojęcia prawa naukowego. W konsekwencji, wszelka
eksplikacja zakładająca .wyraźną linię demarkacyjną m iędzy tw ierdze­
niami nadającym i się na sformułowania praw („la w lik e ” ) i nie nada­
jącym i się do tego celu („n onlaw like” ), w pewnym przynajm niej stopniu
jest — jak zauważa N agel — „skazana na dowolność” 6. Sprawa nie
przedstawia się jednak, zdaniem Nagła, beznadziejnie. N ie jest bowiem
niem ożliwe wskazać na podstawy, ze względu na które liczna klasa
twierdzeń otrzym uje specjalny status praw natury. „O biektyw na” bo­
wiem sytuacja i funkcje pewnej klasy twierdzeń są takie, że predesty­
nują je, przynajm niej w odczuciu większości, do miana praw natury 7.
W niniejszym szkicu ograniczym y się do omówienia tych intuicji
związanych z pojęciem prawa, które dotyczą wyłącznie kwestii u n i ­
6 E. N agel, The S tru ctu re of Science. London 1961, s. 49.
7 Tam że, s. 49— 50.
38
J. S u c h
w e r s a l n o ś c i praw nauki. Idzie więc o przedyskutowanie tych w y ­
magań w zakresie uniwersalności, jakie w odczuciu większości kompe­
tentnych badaczy w inny być nałożone na twierdzenia zasługujące ich
zdaniem na miano praw nauki. Problem można ująć krótko: jaki typ
uniwersalności reprezentuje prawo nauki? A b y uniknąć zbyt daleko
posuniętej dowolności przy jego rozstrzyganiu, trzeba się rzecz jasna
odwołać do najbardziej rozpowszechnionych w nauce poglądów i intuicji
na ten temat.
Z tego punktu widzenia om ówim y różne ty p y twierdzeń ogólnych
występujące w nauce i wyróżnione przez m etodologów współczesnych
oraz rozw ażym y ich przydatność w procesie form ułowania praw nauki.
2. U N IW E R S A L N O Ś Ć Ś C IS Ł A A U N IW E R S A L N O Ś Ć N U M E R Y C Z N A
Dyskusja nad ogólnością praw zaczyna się zw yk le od rozważań zw ią­
zanych z różnicą jaka zachodzi m iędzy zdaniami ściśle ogólnym i a zda­
niami numerycznie ogólnymi. Rozróżnienie owo da się sprowadzić do
analogicznej różnicy m iędzy terminami występującym i w podmiocie
zdań ogólnych. Term iny te mogą być ściśle ogólne, bądź numerycznie
(enumeracyjnie) ogólne. W edle określenia K. Ajdukiew icza „jakiś termin
nazywam y enumeracyjnie ogólnym, jeżeli jego treść uzbraja nas w me­
todę, która pozwoliłaby nam w skończonym czasie wyszczególnić wszyst­
kie desygnaty tego terminu i stwierdzić, że się je wszystkie w ym ien iło” 8.
Jest to m ożliw e np. wówczas, gdy w treści owego terminu mieści się
ograniczenie jego desygnatów do „jakiegoś przestrzenno-czasowego re­
gionu” , a to z kolei jest związane ściśle z występowaniem w zdaniu imion
własnych lub zw rotów zastępczych (np. deskrypcji jednostkowych lub
współrzędnych czasoprzestrzennych), których nie da się zdefiniować bez
pomocy imion własnych ®. Stąd „Brak imion własnych lub zw rotów nie
dających się zdefiniować bez pomocy imion własnych świadczy o ściśle
ogólnym charakterze tw ierdzenia” 10. Jest to związane z tym, że treść
terminu stanowiącego podmiot tw ierdzenia ściśle ogólnego nie może do­
starczyć nam m etody pozwalającej na wyczerpujące w yliczenie jego
8 K . A jd u k iew icz, op. cit., s. 145 (przypis).
0 Tamże.
10 J. Giedym in, P rob lem y , założenia, rozstrzygnięcia. Poznań 1964, s. 151.
P ro b le m uniw ersalności praw nauki
39
desygnatów. Przykładow o, takie nazwy złożone jak „jabłka dojrzewające
w tym ogrodzie latem ubiegłego roku” lub „listy wysłane z Polski w 1966
roku” są terminami numerycznie ogólnymi, natomiast w yrażenia „d o j­
rzewające jabłka” lub „ciała graw itujące” to term iny ściśle ogólne.
Ze współczesnych metodologów analogiczny podział przeprowadza
K. R. Popper podkreślając, że problem czy prawa przyrody są ściśle, czy
też numerycznie ogólne nie jest kwestią dowodu, lecz konwencji; nie
przeszkadza mu to bynajm niej samą ową różnicę m iędzy ogólnością
ścisłą a ogólnością numeryczną uznać za f u n d a m e n t a l n ą .
Jej
doniosłość w ynika — zdaniem Poppera — z zasadniczo odmiennej roli
jaką pełnią w nauce tw ierdzenia ogólne z jednej strony, a twierdzenia
jednostkowe z drugiej n . Popper uważa za użyteczne (podobnie jak M ili),
mówiąc o twierdzeniach ogólnych mieć na uwadze wyłącznie tw ierdzenia
ściśle ogólne i tylko im przypisywać status praw naukowych, o ile oczy­
wiście spełniają pewne dalsze warunki. Natomiast tw ierdzenia nume­
rycznie ogólne „równoważne pew nym twierdzeniom jednostkowym lub
ich koniunkcjom” proponuje nazywać — jako twierdzenia faktycznie
stanowiące pewien rodzaj (czy zapis) zdań jednostkowych — tw ierdze­
niami jednostkowym i (singular statem ents)12. Pierw szym można nadać
postać: „D la wszelkich obszarów przestrzeni i czasu jest prawdą, że . .
podczas gdy drugie dotyczą zawsze jedynie pewnych ograniczonych ob­
szarów czasu i przestrzeni i przeto mogą być zaopatrzone w tzw. kwantyfikator historyczny: „ W granicach danych współrzędnych czasoprze­
strzennych jest prawdą, że . . .” ł3.
Popper jednocześnie zwraca uwagę, że chociaż różnica m iędzy tw ier­
dzeniami ogólnymi i jednostkowym i jest ściśle związana z różnicą m iędzy
ogólnymi i jednostkowym i pojęciami oraz terminami, to jednak nie w y ­
starczy scharakteryzować zdania ogólne jako twierdzenia, w których
nazwy jednostkowe (lub ich równoważniki) nie w y stęp u ją 14. W wielu
bowiem twierdzeniach w ystępują wyłącznie nazwy ogólne (np. w zda­
niach „niektóre kruki są czarne” , „istnieją czarne w ron y” ), a jednak
twierdzenia te nie są ogólne. Jeśli wszakże postać logiczna twierdzenia
jest ogólna (w tw ierdzeniu występuje kw antyfikator ogólny podany na
11 K . R. Popper, op. cit., s. 63— 64.
12 Tamże, s. 62.
15 Tamże, s. 63.
14 Tam że, s. 64, 68.
J. S u c h
40
początku) i nie występują w nim nazwy jednostkowe ani współrzędne
czasoprzestrzenne (nazwy jednostkowe, które są imionami własnymi lub
które mogą być zdefiniowane wyłącznie za pomocą imion własnych, czę­
sto pojawiają się w „przebraniu” współrzędnych czasoprzestrzennych
lub odwrotnie, zauważa Popper), to twierdzenie jest uniwersalne czyli
ściśle ogólne. W edług więc Poppera, nie każde twierdzenie ogólne w sen­
sie logicznym (tzn. zawierające co najmniej jeden kw antyfikator ogólny)
nadaje się na sformułowanie prawa naukowego. Takim. S ie rd z e n ie m jest
tylko „law like statement” , czyli twierdzenie ściśle ogólne. T ylko tw ier­
dzenie syntetyczne ściśle ogólne, które jest falsyfikowalne, zostało w do­
statecznym stopniu poddane próbom (skonfirmowane) i pełni określone
funkcje inform acyjne (np. prognostyczne), może być uznane wedle niego
za prawo nauki.
Podobne stanowisko w kwestii uniwersalności praw zajmował
J. St. M ili. Odróżniał on zdania ściśle ogólne od zdań numerycznie ogól­
nych, wskazując jednocześnie na różnicę w metodach otrzym ywania
i uzasadniania obu typów zdań, a także na równoważność zdania nume­
rycznie ogólnego („pozornie ogólnego” jak je nazywał) skończonej liczbie
zdań jednostkowych. „Zdanie ogólne to takie — pisze M ili — w którym
orzecznik przypisuje się jakiejś nieograniczonej liczbie jednostek [...]
Gdy znaczenie jakiegoś terminu jest tak ograniczone, iż czyni go nazwą
nie wszelkiego i każdego indywiduum, jakie podpada pod pewien opis
ogólny, lecz tylko nazwą każdego indywiduum spośród pewnej liczby
indywiduów, które są wskazane jako takie i jak gdyby indywidualnie
wyliczone, to dane zdanie, choć może być ogólne w swej postaci słownej,
nie jest zdaniem ogólnym, lecz jest po prostu pewną liczbą zdań jed­
nostkowych, zapisanych w sposób skrótow y” 15. W związku z tym M ili
zdecydowanie odrzuca jako nieadekwatną koncepcję zdania ogólnego
jako koniunkcji skończonej klasy zdań jednostkowych, podkreślając że
„ . .. zdania ogólne, są tylko zbiorem [zdań] szczegółowych określonych
co do rodzaju, lecz nie określonych co do liczb y” 16. Zdanie ogólne więc
to według M illa zdanie określane obecnie jako zdanie ściśle ogólne.
Ze wszelkich rozumowań zwanych potocznie indukcyjnymi, tylko in­
dukcja właściwa (enumeracyjna bądź elim inacyjna) wiedzie, zdaniem
M illa, do twierdzeń rzeczywiście (ściśle) ogólnych. Natomiast tzw. in15 J. St. M ili, op. cit., t. I, s. 450.
16 Tamże, s. 442.
t
\
r
P ro b le m uniw ersalności praw nauki
41
dukcja zupełna, będąca faktycznie jedynie „skrótową rejestracją faktów
znanych” , nie zaś „wnioskowaniem z faktów wiadom ych o faktach nie­
wiadomych” , nie jest rzeczyw istym wnioskowaniem indukcyjnym, gdyż
nie prowadzi do rzeczyw istych uogólnień (zdań o gó ln ych )17. Indukcja
właściwa występuje bow iem jedynie tam, gdzie wnioskujem y „o zdaniu
ogólnym z przypadków szczegółowych” 18.
N ie ulega przeto wątpliwości, że utożsamiając prawa nauki z dobrze
uzasadnionymi zdaniami ogólnymi, M ili ma na uwadze zdania ściśle
ogólne, nie zaś zdania numerycznie ogólne, równoważne pewnej liczbie
zdań jednostkowych, do jakich należą np. generalizacje historyczne do­
tyczące zdarzeń minionych z pewnego okresu czasu. Jego koncepcja
praw nauki jako zdań ściśle ogólnych odegrała niew ątpliw ie pewną po­
zytyw ną rolę w okresie gdy skrajnie nominalistyczne i wczesno-pozytywistyczne kierunki lansowały pogląd przeciwny: koncepcję praw-koniukcji (skończonej liczby) zdań jednostkowych. Wśród autorów nie uzna­
jących praw za twierdzenia ściśle ogólne — i ujmujących te ostatnie
jako pseudotwierdzenia, można wym ienić E. Macha, L. Wittgensteina,
M. Schlicka, F. Kaufmanna i innych.
Pogląd, że prawa w inny wyrażać wyższy, aniżeli ogólność czysto nu­
meryczna, typ uniwersalności — ogólność ścisłą (ewentualnie tzw. „o gó l­
ność nieograniczoną” , o której mowa w paragrafie czwartym ), jest dziś
nieomal powszechnie p rzy ję ty zarówno w m etodologii jak i w poszcze­
gólnych naukach. Bardziej dyskusyjny jest natomiast problem c h a ­
rakteru
otwartości
k l a s y , wyznaczającej zakres stosowal­
ności czyli zasięg (niepustospełnienia) prawa.
3. P R O B L E M O T W A R T O Ś C I K L A S Y W Y Z N A C Z A J Ą C E J Z A K R E S
N O Ś C I (Z A S IĘ G ) P R A W A .
OTW ARTOŚĆ
„O N T O L O G IC Z N A ” ’
I
STO SO W AL­
O TW ARTO ŚĆ
„E P IS T E M O L O G IC Z N A ”
Ujm ując prawa jako twierdzenia ściśle ogólne zakładamy tym samym
pewną nieokreśloność (niekompletność) naszej w iedzy co do liczby p rzy­
padków, jakie obejm uje klasa wyznaczająca zakres stosowalności prawa
(nie wysuwam y wszakże mocniejszego żądania, aby liczba przypadków
17 Tamże, s. 499— 500.
18 Tamże, s. 445.
J. S u c h
42
była nieograniczona; niektórzy autorzy stawiają jednak ów ostrzejszy
warunek, żądając, by liczba przypadków znajdujących się w zasięgu
danego prawa była nie tylko nieokreślona dla nas, lecz również nieogra­
niczona w ontologicznym sensie). Jest to związane z faktem, że nasze
intuicje sprzeciwiają się uznaniu za prawo twierdzenia, którego zakres
stosowalności (zasięg niepustospełnienia) pokryw a się z zakresem „e w i­
dencji em pirycznej” , jaką dysponujemy na potwierdzenie tego tw ierdze­
nia. Taka sytuacja zachodzi wówczas, gdy przebadane dotąd przypadki
wyczerpują wszystkie przypadki podpadające pod zakres danego tw ier­
dzenia, a więc wszystkie przypadki, do jakich twierdzenie to w ogóle
daje się zastosować. Warunek, by zakres dotychczasowych zastosowań
prawa i dotąd przebadanych jego egzem plifikacji nie pokryw ał się z za­
kresem stosowalności prawa w ogóle, związany jest z funkcjami, jakie
się zw yk le przypisuje prawom. W danym wypadku idzie o funkcje prze­
widyw ania i wyjaśniania.
W edług rozpowszechnionego poglądu, którego w yrazicielem był m. in.
M ili, rzetelnym probierzem wszelkiej „praw dy ogóln ej” (tzn. praw dzi­
w ego zdania ściśle ogólnego czyli prawa nauki) jest zawarta w niej „moc
przew idyw ania” , gdyż prawda taka dotyczy zawsze również faktów p rzy­
szłych, dotąd niezrealizow an ych 19. „W szyscy ludzie są śmiertelni, to
zdanie obejmuje nie tylko wszystkich ludzi teraz żyjących, lecz również
wszystkich ludzi w przeszłości i w przyszłości” 20. Może więc stanowić
podstawę przewidywania faktów przyszłych. Praw o dotyczy przeto n i e
t y l k o r z e c z y w i s t o ś c i m i n i o n e j , lecz również rzeczywistości
jeszcze niezrealizowanej czyli przyszłości, obejmując przypadki, które
można na podstawie prawa (oraz pewnych przesłanek dodatkowych zw a­
nych warunkami początkowym i) przewidywać. W tym sensie prawo do­
tyczy zawsze klasy, którą można by nazwać „ontologicznie otw artą” ,
otw artą „ w kierunku przyszłości” , jako że pewna część zakresu prawa
wykracza poza ram y teraźniejszości oraz przeszłości, obejmując p rzy­
padki przyszłe, dotąd niezrealizowane. Podobnie sądzi w ielu autorów
współczesnych. N a przykład zdaniem J. Pelca, prawo nauki przestaje
być prawem, gdy zakres jego stosowalności zostaje całkowicie zreali­
zowany, tzn. ontologicznie (choć niekoniecznie poznawczo) okazuje się
wyczerpany przez przypadki, które dotąd m iały miejsce. W tym w y ­
19 Tamże, s. 458.
20 Tam że, s. 45.
P ro b le m uniw ersalności praw nauki
43
padku bowiem prawo traci wszelką bezpośrednią moc przewidywania
(prognozy), gdyż nie może być zastosowane do żadnego zjawiska zacho­
dzącego w przyszłości. Wówczas prawo takie zamienia się w generalizację historyczną (zdanie historyczne), dotyczącą wyłączne przypadków
zrealizowanych w pew nym okresie czasu21 i mogącą służyć jedynie
w celach retrospekcji (postgnozy).
N ie ma jednak całkowitej zgody w omawianej k w e s tii22. N iektórzy
autorzy mówiąc o otwartości klasy wyznaczającej zakres stosowalności
prawa, mają na uwadze innego rodzaju otwartość, którą można by na­
zwać „otwartością epistemologiczną” . Klasa jest w tym sensie otwarta
wówczas, gdy zakres przypadków s p r a w d z o n y c h , będących je j ele­
mentami, nie jest identyczny z całą klasą, a więc z całkowitym zasięgiem
prawa, wyznaczonym przez ową klasę, lecz stanowi pewien jego pod­
zbiór właściwy. Również w tym wypadku zakłada się, że jedną z zasad­
niczych i jednocześnie nieodzownych funkcji, jakie pełni prawo, jest
funkcja prewidystyczna (prawo występuje jak jedna z istotnych prze­
słanek w dedukcyjnym procesie przewidywania), z tym że przew idyw a­
nie (prediction) w tym wypadku pojm uje się szeroko: w jego zakres
wchodzi zarówno prognoza jak i postgnoza (retrodiction) 23. Od prawa
wym aga się więc, by pozwalało wnioskować „na podstawie przypadków
znanych o przypadkach nieznanych” podpadających pod jego zakres, nie
w ym aga się natomiast, by owo wnioskowanie stanowiło jednocześnie p rzej­
ście od „przypadków przeszłych do przypadków przyszłych” . W edle oma­
wianego poglądu, prawo nie musi więc pełnić obydwu funkcji prew idystycznych: służyć zarówno w celach prognozy jak w celach postgnozy;
w ystarczy jeśli pełni jedną z tych funkcji, stanowiąc jedną z istotnych
przesłanek szeroko pojętego procesu przewidywania (oczywiście, osta­
tecznie okazuje się, że w wielu wypadkach postgnoza bez prognozy jest
niemożliwa, w tym sensie, że w procesie sprawdzania postgnozy trzeba
się zw ykle odw oływ ać również do prognozy, do przewidywania w yników
przyszłych obserwacji, ale stąd wynika jedynie, że p e w n e prawa
nauki muszą pełnić również funkcję prognostyczną, nie w ynika nato­
miast, że w s z y s t k i e prawa taką funkcję pełnić muszą), Z tego
21 J. Pelc, M. Przełęcki, K . Szaniawski, Praw a nauki. W arszaw a 1957, s. 32— 33.
22 Zob. np. A. M alew ski i J. Topolski, Studia z m etod olog ii h istorii, rozdz. I.
M etodologiczny charakter h is to rii — zagadnienia idiografizm u. W arszaw a— W rocław
1960.
23 Por. np. K. R. Popper, op. cit., s. 60.
44
J. S u c h
punktu widzenia jest rzeczą nieistotną dla prawa, czy klasa odznacza­
jąca się otwartością epistemologiczną jest również otwarta ontologicznie. Rzecz jasna, otwartość ontologiczna pociąga za sobą otwartość
epistemologiczną prawa, nie jest jednak odwrotnie.
Okazuje się, że przypisanie prawu otwartości epistemologicznej w y ­
starcza do stwierdzenia, iż prawo jako zdanie ściśle ogólne nie jest w e ry ­
fikowalne w sposób wyczerpujący: z chwilą jego ostatecznej w e ry fi­
kacji, tzn. sprawdzenia wszystkich jego przypadków, przestałoby być,
na mocy samej definicji, prawem, gdyż klasa wyznaczająca jego zakres
okazałaby się epistemologicznie zamknięta. W tym wypadku nie mo­
głoby ono pełnić tak istotnych dla prawa funkcji, jak funkcja w yjaś­
niania, czy funkcja przewidywania nieznanych dotąd zjawisk
W ydaje się nie ulegać wątpliwości1
, że tzw. n a u k a c h t e o r e ­
t y c z n y c h (np. w fizyce) od praw należy wym agać — na ogół fak ­
tycznie się wym aga — otwartości ontologicznej, w naukach h i s t o ­
r y c z n y c h natomiast otwartość epistemologiczną w ydaje się w wielu
wypadkach dostateczna ze względu na to, że postgnoza jest chyba
główną funkcją prewidystyczną, jaką mają one do spełnienia.
Zachodzi wszakże pytanie, czy generalizacje historyczne (ogólniej:
zdania historyczne) nie mogą również pełnić funkcji prewidystycznych,
w tym także prognostycznych, tzn. dotyczyć przypadków przyszłych, b yle
tylko zachodziły one w pewnym z góry określonym (ograniczonym)
obszarze czasu i przestrzeni. Odpowiedź oczywiście zależy od eksplikacji pojęcia zdania historycznego. Jeśli przyjąć, że zdanie numerycznie
ogólne zawierające determinację czasoprzestrzenną jest zdaniem histo­
rycznym niezależnie od tego, czy odnosi się wyłącznie do rzeczywistości
„historycznej” , tzn. minionej, czy też nie, to odpowiedź na postawione
pytanie będzie oczywiście pozytywna. Tw ierdzenie bowiem orzekające
coś np. o wszystkich Polakach żyjących w X X stuleciu będzie, na mocy
podanej eksplikacji, nie prawem, lecz generalizacją historyczną, mogącą
pełnić bezpośrednie funkcje prognostyczne, tzn. służyć jako przesłanka
w przewidywaniu przypadków przyszłych, podpadających pod zakres
owej generalizacji. Ci, którzy nie zgodzą się na podaną eksplikację
przyjm ując, że zdanie historyczne to takie, które dotyczy jedynie „m i­
nionej rzeczywistości hstorycznej” , oczywście nie zgodzą się także na
to, b y zdania historyczne m ogły być stosowane nie tylko w celach postgnozy, lecz również do przewidywania faktów przyszłych. K w estię
można więc uważać za otwartą.
P ro b le m uniw ersalności praw nauki
45
Problem typu otwartości klasy wyznaczającej zasięg prawa nie jest
jednak tym zagadnieniem, które budzi największe kontrowersje w to­
czącej się dyskusji nad żądaniem ścisłej ogólności praw. Główna kw e­
stia sporna dotyczy występowania w sformułowaniu prawa imion włas­
nych i jest ściśle związana z różnicą, jaka zachodzi m iędzy uniwersal­
nością ścisłą a tzw. uniwersalnością nieograniczoną.
4. U N IW E R S A L N O Ś Ć Ś C IS Ł A C Z Y U N IW E R S A L N O Ś Ć N IE O G R A N IC Z O N A ?
Chociaż obecnie nieomal powszechnie sądzi się, że twierdzenie nume­
rycznie ogólne nie reprezentuje takiego typu ogólności („poziomu uni­
wersalności” ), jakiego oczekuje się od prawa przyrody, to jednak żąda­
nie ścisłej ogólności w ydaje się w ielu autorom zbyt wygórowane.
W związku z tym zwraca się uwagę na to, że w a r u n e k n i e w y ­
s t ę p o w a n i a w s f o r m u ł o w a n i u p r a w a nie d a j ą c y c h się
w y r u g o w a ć i m i o n w ł a s n y c h lub nazw indywiduowych, deskrypcji jednostkowych albo współrzędnych czasoprzestrzennych) j e s t
z b y t r e s t r y k t y w n y : wyklucza on bowiem automatycznie z ro­
dziny praw wielką klasę twierdzeń, zarówno potocznie jak przez w ięk­
szość specjalistów zaliczanych do praw nauki. Idzie tu o takie tw ier­
dzenia jak prawa Keplera, Galileusza prawo swobodnego spadania ciał
w pobliżu powierzchni Ziem i (wedle którego spadające ciało przebywa
981 t2
odległość s —-------- ) itp.
W ten sposób w ielu twierdzeń dotyczących np. zjawisk zachodzących
w pobliżu Słońca (tzw. „praw a heliocentryczne” ) lub Ziem i („praw a geocentryczne” ), w których sformułowaniu występują e x p l i c i t e
lub
i m p l i c i t e imiona własne („ w pobliżu Z iem i” , „w okół Słońca” ) nie
można by uznać za prawa nauki, aczkolwiek wedle prawie powszechnego
mniemania status prawa im przysługuje. Wśród rozwiązań jakie zapro­
ponowano, dwa zasługują na szczególną uwagę. Przedstaw im y je w ujęciu
E. Nagła 24.
Pierw sze opiera się na podziale predykatów mogących występować
w sformułowaniu praw na dwie kategorie: predykaty „czysto jakoś­
ciow e” (purely qualitative) oraz pozostałe predykaty, które czysto jakoś­
ciow ym i nie są. P redykat czysto jakościowy występuje wówczas, gdy
24 E. Nagel, op. cit., s. 57— 60.
46
J. S u c h
określenie jego znaczenia nie wym aga odniesienia do żadnego poszczegól­
nego (particular) obiektu lub lokalizacji czasoprzestrzennej. Treść jego
może więc być wyeksplikowana bez konieczności odwołania się do imion
własnych lub współrzędnych czasoprzestrzennych (ewentualnie zw rotów
zastępczych). W edle omawianego ujęcia (propozycji), od praw n i e w y ­
m a g a s i ę b e z w a r u n k o w o , by zaw ierały predykaty czysto jakoś­
ciowe (aczkolwiek można uznać, że tendencją pewnych nauk, np. fizyk i
teoretycznej jest form ułowanie swych podstawowych twierdzeń, stosując
predykaty wyłącznie czysto jakościowe). W ystarczy jeśli spełniają one
jeden z dwu następujących nie wykluczających się warunków:
1) zawierają predykaty wyłącznie c z y s t o j a k o ś c i o w e lub
2) są tw ierdzeniam i „ p o c h o d n y m i (derivative), dającymi się w y ­
wieść dedukcyjnie z samych twierdzeń „ p o d s t a w o w y c h ” (fundamental), bez odwołania się do twierdzeń innego^ rodzaju. P rz y tym tw ier­
dzenie uznaje się za podstawowe, gdy nie zawiera imion własnych ani
stałych indywiduowych i wszystkie jego predykaty są czysto jakościowe.
Obecnie można odpowiedzieć na pytanie, jakie warunki winno speł­
niać twierdzenie nadające się na sformułowanie prawa w sposób nastę­
pujący: twierdzenie nadaje się na sformułowanie prawa (a w ięc je s t„la w lik e” ) jeśli jest t w i e r d z e n i e m p o d s t a w o w y m (fundamental)
l u b t w i e r d z e n i e m p o c h o d n y m (derivative).
W arto wszakże zaznaczyć — o czym zdają się zapominać tw órcy oma­
wianej koncepcji — że warunek drugi faktycznie jest bez znaczenia,
jeśli się na niego nie nałoży z kolei pewnych dalszych ograniczeń. M ia­
nowicie okazuje się, że zawsze można bez trudności — w drodze zabiegu
czysto form alnego — znaleźć dla dowolnego danego twierdzenia jakieś
takie tw ierdzenie podstawowe, a nawet w iele takich twierdzeń, zawiera­
jących predykaty wyłącznie czysto jakościowe), z którego dane tw ier­
dzenie da się logicznie w yw ieść i w ten sposób przekształcić twierdzenie
w yjściow e w twierdzenie w zględem tamtego p o c h o d n e . A b y więc
wykluczyć ów czysto form alny w ybieg, należy na dopuszczalne tw ier­
dzenia p o d s t a w o w e nałożyć pewne o g r a n i c z e n i a , dotyczące
ich prawdziwości czy też stopnia uzasadnienia, np. warunek, b y m ogły
być nimi wyłącznie twierdzenia uznane w danym okresie za prawa
nauki. Ostatnie ograniczenie okazuje się jednak zbyt mocne, gdyż tw ier­
dzenie pochodne może być — w wypadku wydedukowania go z jakiegoś
prawa — uznane nie tylko za form alnego kandydata na prawo („la w lik e” ), ale za samo prawo i to uzasadnione w nie m niejszym stopniu
P ro b le m uniw ersalności praw nauki
47
aniżeli prawo w yjściowe. Już stąd widać, że podanie adekwatnych w a­
runków, jakie winno spełniać twierdzenie podstawowe, by inne tw ier­
dzenie dające się z niego w yw ieść logicznie, spełniało wym agania nakła­
dane na form alnego kandydata na prawo (,,law like” ) nie jest bynajm niej
rzeczą łatwą. Pow róćm y jednak do omawianej propozycji.
W ystępowanie w tw ierdzeniu (np. w tym czy innym praw ie K ep lera)
imion własnych n i e j e s t — w edle analizowanej koncepcji — n i e ­
z g o d n e z zaliczeniem go do praw nauki, jeśli tylko można wykazać,
że jest to t w i e r d z e n i e p o c h o d n e , dające się w yprow adzić de­
dukcyjnie (wyjaśnić) na podstawie t w i e r d z e ń p o d s t a w o w y c h ,
w których występują wyłącznie predykaty czysto jakościowe. Czy w y ­
nika stąd, że np. prawa K ep lera można było zaliczyć w okresie przed
Newtonem lub można zaliczyć przynajm niej obecnie, do praw nauko­
wych? Okazuje się że nie, gdyż po pierwsze, przed New tonem nie ist­
niały prawa podstawowe (prawa Newtona), z których prawa K eplera
m ogłyby być dedukcyjnie wyprowadzone; po drugie, jest rzeczą praw ie
całkowicie pewną, że również obecnie praw K eplera nie da się w yw ieść
z samych praw Newtona czy też z jakichkolwiek innych praw „podsta­
w ow ych ” 25 bez odwołania się do tzw. twierdzeń dotyczących „rozm iesz­
czenia przyczyn” 26.
Otóż, jest rzeczą jasną, że tezy dotyczące rozmieszczenia przyczyn
(w przypadku wyjaśniania praw Keplera, są to tw ierdzenia określające
wielkość i kierunek działania sił grawitacyjnych oraz inercyjnych, p rzy­
łożonych do planet) nie dadzą się sformułować, przynajm niej na ogół,
bez użycia imion własnych (występujących przy określaniu masy Słońca,
25 N a gel pisze w tym m iejscu, że jest „d alek ie od pew ności” , czy tw ierdzen ia
K ep lera faktyczn ie dadzą się w yw ieść logicznie, nawet obecnie, z samych p raw pod­
staw ow ych — p raw N ew tona. E. N a g e l , op. cit., s. 58.
26 N a fa k t ten zw racano uw agę od dawna. Np. M ili, m ając na uw adze w y p ro ­
w adzenie pierw szego praw a K ep lera z p raw Newtona, pisał:
w tym rozkładaniu
prawa, dotyczącego skutku złożonego, praw a z jakich ono się składa, nie są jed y ­
nym i elem entam i. Rozkłada się ono na praw a poszczególnie w ziętych przyczyn oraz
na fakt, że one ze sobą współistnieją. Jedno jest rów n ie istotnym elem entem , jak
i drugie” . J. St. M ili, System lo g ik i, op. cit., t. I, s. 720. M ili sądzi p rzy tym , że
„elem ent, który nie jest praw em przyczynow ym , lecz rozm ieszczeniem przyczyn,
nie da się sprowadzić do żadnego praw a” . Tam że, t. II, s. 59. W zastosowaniu do
pierw szego prawa K ep lera, teza dotycząca „rozm ieszczenia przyczyn ” głosiłaby, że
planety podlegają działaniu zarów no siły przyciągania jak i siły bezwładności, w z ię ­
tych w odpowiednich proporcjach.
J. S u c h
48
masy i prędkości poszczególnych planet), skąd wynika, że nie sposób
wydedukować praw K eplera z przesłanek (praw podstawowych), w któ­
rych by w ystępow ały jedynie predykaty czysto jakościowe. Jeśli więc
chcemy zaliczyć prawa K eplera (oraz inne tw ierdzenia w rodzaju:
„O rb ity wszystkich planet leżą na jednej płaszczyźnie pokryw ającej
się z płaszczyzną ruchu obrotowego Słońca” , „W szystkie ciała w pobliżu
Ziem i spadają z prędkością proporcjonalną do 981 t2” ) do praw nauki,
to proponowana eksplikacja prawa, odwołująca się do predykatów czysto
jakościowych i do podziału twierdzeń na „podstaw owe” i „pochodne” ,
jest zbyt restryktywna. Właśnie z tego powodu wysuwa się pewną inną
propozycję, którą N agel uważa za zadowalającą.
Opiera się ona na pewnym innym niż omawiane dotąd podziale
twierdzeń ogólnych, mianowicie na odróżnieniu twierdzeń „nieograniczenie ogólnych” (unrestricted universals) od twierdzeń „ograniczenie
ogólnych” (restricted universals). Jako przykład twierdzenia nieograniezenie ogólnego podaje Nagel pierwsze prawo Keplera: „K ażd a planetja porusza się po elipsie ze Słońcem w jednym z ognisk elipsy” ;
jako przykład tw ierdzenia ograniczenie ogólnego — twierdzenie:
„W szystkie śruby w samochodzie Smitha są zardzewiałe” . Oba tw ierdze­
nia, z których tylko pierwsze Nagel — zgodnie z odczuciem większości —
zalicza do praw, zawierają imiona własne oraz predykaty, które nie są
czysto jakościowe.
Zachodzi wszakże m iędzy nimi istotna różnica: w tw ierdzeniu p ierw ­
szym obiekty podpadające pod zakres orzekania (scope of predication)
„zardzew iały w okresie czasu a” , są ściśle ograniczone do rzeczy, które
zajmują określony region czasoprzestrzeni (mianowicie, tym i obiektami
są wyłącznie te śruby, które aktualnie znajdują się w samochodzie
Smitha, nie zaś te które mogą zostać kiedykolw iek wkręcone do
samochodu Smitha na miejsce starych śrub lub w nowe otw ory).
W twierdzeniu drugim natomiast zakres orzekania — „poruszają się po
eliptycznej orbicie w czasie t, i Słońce jest w jednym z ognisk tej elipsy”
n i e j e s t o g r a n i c z o n y w t e n s p o s ó b : nie uważa się za ko­
nieczne, by planety i ich orbity b yły z l o k a l i z o w a n e w u s t a ­
l o n y m o b s z a r z e p r z e s t r z e n i lub w o k r e ś l o n y m o d ­
c i n k u c z a s u 27. Tw ierdzenie ogólne, którego zakres orzekania nie
jest ograniczony do obiektów występujących w danym szczególnym
okresie czasu, nazywa Nagel twierdzeniem n i e o g r a n i c z e n i e
27 E. N agel, op. cit., s. 59.
P ro b le m uniw ersalności praw nauki
49
o g ó l n y m (nawet jeśli w nim występują imiona własne), wysuwając
żądanie, b y „ l a w l i k e s t a t e m e n t s” , czyli form alne kandydatki na
prawa spełniające nakładane na prawa warunki uniwersalności, b yły
twierdzeniam i nieograniczenie ogólnymi, nie żąda natomiast, by b yły
ściśle ogólne.
Po spełnieniu tak ogólnego żądania, znikają wszystkie zasadnicze
trudności z zaliczeniem do kategorii praw takich tw ierdzeń jak prawa
K eplera i inne twierdzenia zw yk le uważane za prawa naukowe.
Zachodzi pytanie, czym różni się twierdzenie n i e o g r a n i c z e n i e
o g ó l n e w ujęciu Nagła, od tw ierdzenia ś c i ś l e o g ó l n e g o w uję­
ciu Ajdukiew icza czy Poppera (ich definicje pokryw ają się). Odpowiedź
nie jest prosta, gdyż eksplikacja pojęcia „nieograniczonej ogólności” ,
jaką podaje Nagel, jest daleka od jasności. Jedno wszakże hie ulega w ąt­
pliwości: wprowadzając to pojęcie N agel oraz inni dyskutanci chcieli
sformułować mniej mocny warunek nakładany na prawa, niż warunek
ścisłej ogólności; taki mianowicie, aby w y s t ę p o w a n i e
imion
w ł a s n y c h nie b y ł o c z y m ś f a t a l n y m dl a p r a w a i a b y
z tego powodu w ielka klasa twierdzeń (np. w fizyce czy astronomii),
zw ykle zaliczanych do praw nauki, nie była pozbawiona statusu prawa.
W arto zaznaczyć, iż Popper, stawiając prawom warunek ścisłej ogól­
ności, jednocześnie uważa, że niewystępowanie nazw jednostkowych (lub
ich równoważników) j e s t w a r u n k i e m
koniecznym
ścisłej
ogólności, n i e j e s t
natomiast warunkiem
dostatecz­
n y m : zdania, w których występują wyłącznie nazwy ogólne nazywa on
zdaniami „strict” lub „pure” („czystym i” ), podkreślając, że zdania ściśle
(„s tric tly” ) ogólne stanowią n a j w a ż n i e j s z y — a l e n i e j e ­
d y n y — r o d z a j t w i e r d z e ń , w których nie występują nazwy
jednostkowe. Na przykład tw ierdzenie „N iektóre kruki są czarne” jest
twierdzeniem „czystym ” („strict” ) nie jest natomiast tw ierdzeniem
ściśle („strictly” ) ogólnym, nie nadaje się więc, według niego, na sformu­
łowanie p ra w a 2S. Z drugiej strony Nagel podkreśla, że występowanie
imion własnych da się pogodzić z nadaniem danemu twierdzeniu statusu
prawa naukowego pod warunkiem, że jest ono nieograniczenie ogólne.
N ie ulega wątpliwości, że to czy opow iem y się za stanowiskiem P op­
pera, czy za stanowiskiem Nagła w tej sprawie jest kwestią „d ecyzji
term inologicznej” , nie zaś kwestią „dowodu” czy „faktu ” , niemniej
28 K . R. Poper, op. cit., s. 68.
)
50
^
J. S u c h
w ydaje się, iż propozycja Nagła, by zaliczać do praw nauki również
pewne twierdzenia zawierające imiona własne, jeśli tylko spełniają one
pewne dodatkowe warunki, jest bardziej zgodna z intuicjami fizyk a czy
astronoma i ze zw yczajam i językow ym i lub ustaleniami term inologicz­
nymi, jakie się mniej lub bardziej jaw nie p rzyjm u je na terenie fizy k i
(włączając astronomię). Jest to zapewne w jeszcze większym stopniu
słuszne w odniesieniu do innych dyscyplin przyrodniczych i humani­
stycznych, a to z tego względu, że w fizyce obserwujem y silniejszą niż
w pozostałych naukach szczegółowych tendencję do form ułowania tw ier­
dzeń podstawowych wyłącznie p rzy użyciu nazw ogólnych.
5. P R A W O I K O N IE C Z N O Ś Ć . U N IW E R S A L N O Ś Ć N O M O L O G IC Z N A
A U N IW E R S A L N O Ś Ć A K C Y D E N T A L N A
P rócz podziału zdań ogólnych na (1) zdania ściśle ogólne i zdania
numerycznie ogólne oraz na (2) zdania nieograniczenie ogólne i zdania
ograniczenie ogólne, w literaturze metodologicznej można spotkać się
z dychotomicznym podziałem zdań ogólnych (bądź zdań ściśle ogólnych)
na (3) zdania ogólne nomologicznie i zdania ogólne akcydentalnie. P rze ­
prowadzają go w swych pracach np. J. St. M ili, K. R. Popper i E. Nagel,
chociaż pierw szy używa innej term in o lo gii29. Jeśli idzie o M illa, to
analiza licznych jego w ypow iedzi dotyczących podziału praw następstwa
czasowego na prawa przyczynow e óraz nieprzyczynowe wykazuje, że
nie poprzestał on na podziale zdań ogólnych na zdania ściśle ogólne
(zdania „rzeczyw iście” ogólne, jak je nazywał) oraz zdania numerycznie
ogólne (zdania „pozornie” ogólne), lecz w jakimś stopniu zdawał sobie
sprawę ze wspomnianej bardziej subtelnej różnicy, jaka zachodzi m iędzy
dwoma typami zdań ściśle ogólnych: zdaniami w yrażającym i uniw er­
salność nomologiczną i zdaniami reprezentującym i uniwersalność akcyden taln ą30. Różnica m iędzy M iłlem i Popperem z jednej strony a Nagłem z drugiej, polega w danym wypadku na tym, że N agel przepro­
wadza swój podział na zdania ogólne nomologicznie i zdania ogólne
29 J. St. M ili, op. cit., t. I, s. 524— 528; t. II, s. 53— 54; K . R. Popper, op. cit.,
s. 420— 422; E. N agel, op. cit., s. 49— 69.
30 Zob. J. Such, Johna Stuarta M illa koncepcja uniw ersalności praw. W : P o jęcie
praw a nauki w X I X wieku. W arszaw a 1967, s. 32— 41.
P ro b le m uniw ersalności praw nauki
51
akcydentalnie w r a m a c h z d a ń o g ó l n y c h w o g ó l e , natomiast
M ili oraz Popper — w r a m a c h z d a ń ś c i ś l e o g ó l n y c h .
Podając eksplikację pojęć uniwersalności akcydentalnej i nomologicznej ograniczym y się do zdań p r a w d z i w y c h ; równocześnie idąc za
M illem i Popperem, założym y, że wskazany podział dotyczy wyłącznie
zdań ś c i ś l e o g ó l n y c h (nie obejmuje przeto zdań numerycznie
ogólnych). Praw dziw e zdania ściśle ogólne w yrażające uniwersal­
ność akcydentalną (czyli praw dziwe zdania uniwersalne akcyden­
talnie) będziemy nazyw ali (zdaniami) „przypadkowo praw dziw ym i” ,
natomiast prawdziwe zdania ściśle ogólne wyrażające uniwersalność nomologiczną (czyli praw dziw e zdania uniwersalne nomologicznie) — zda­
niami (prawami) „koniecznie p raw dziw ym i” . Zdanie ogólne przypadkowo
prawdziwe, to zdanie, dla którego nie istnieją kontrprzypadki. Znaczy to,
że jeśli zdaniu tego typu nadamy postać okresu warunkowego, to nie
realizuje się w świecie — ani obecnie, ani kiedykolw iek — żaden taki
stan, który by spełniał warunki sformułowane w poprzedniku, a nie
spełniał warunków podanych w następniku owego okresu warunkowego.
Jeśli więc ustalimy, że prawo nauki może być sformułowane również
w postaci zdania uniwersalnego akcydentalnie (a nie tylko w postaci
zdania nomologicznego), to prawo takie (uniwersalne akcydentalnie)
uznamy za prawdziwe, jeśli tylko nie istnieje (nie istniał i nie będzie
istniał) stan rzeczy spełniający poprzednik prawa, lecz nie spełniający
jego następnika. N a przykład zdanie: „Żaden człowiek nie ży je dłużej
niż trzysta lat” uznamy za twierdzenie przypadkowo prawdziwe, jeśli
żaden z istniejących kiedykolw iek i gdziekolwiek ludzi nie żył i nie bę­
dzie żył ponad trzysta lat. A w ięc dla prawdziwości zdania przypadkowo
prawdziwego konieczne jest i w ystarczy nieistnienie przypadków z nim
sprzecznych.
Czy jest ono również koniecznie prawdziwe? Odpowiedź na to pyta­
nie wym aga uprzedniego ustalenia, czy m o ż l i w e są, z p u n k t u
widzenia prawidłowości
p r z y r o d y (a w ięc dopuszczalne
przez nie), takie warunki, w których człowiek żyłb y dłużej niż trzysta
lat. Jeśli warunki takie istnieją lub są możliwe, to nawet w wypadku
jeśli żaden człowiek nigdy się w nich nie znalazł i tym samym nie p rze­
żył więcej niż trzysta lat, tw ierdzenie powyższe nie jest praw dziwe
koniecznie, gdyż („przypadkow e” ) pojawienie się człowieka w takich w a­
runkach prowadziłoby do obalenia tego twierdzenia. Zdanie koniecznie
prawdziwe to więc prawo, dla którego n i e t y l k o n i e i s t n i e j ą
k o n t r p r z y p a d k i , l e c z są o n e n i e m o ż l i w e ( w y k l u c z o n e )
52
J. S u c h
ze w z g l ę d u na i s t n i e j ą c e p r a w i d ł o w o ś c i p r z y r o d y .
Innym i słowy, prawo koniecznie prawdziwe, to prawo, którego poprze­
dnik podaje w a r u n k i w y s t a r c z a j ą c e — z punktu widzenia
istniejących prawidłowości przyrody — do zajścia zjawisk opisanych
w następniku, tzn. warunki, po których, na mocy samej definicji pojęcia
„warunek nomologicznie dostateczny” , następnik jest (niepusto) speł­
niony niezależnie od wszelkich innych okoliczności. Z drugiej strony,
prawo przypadkowo praw dziwe to takie prawo, które warunków w ystar­
czających do zajścia zjawisk opisanych w następniku nie form ułuje i jeśli
mimo to jest prawdziwe, to na mocy „przypadku” , dzięki temu, że nie
realizują się pewne warunki, które ze względu na istniejące prawidło­
wości przyrody m ogłyby mieć miejsce. Można by powiedzieć, że prawa
koniecznie praw dziwe są spełnione nie tylko w „dziedzinie rzeczyw i­
stości” (obejmującej wszystkie faktycznie realizujące się stany), lecz
również w „obszarze m ożliwości” , tzn. w e wszystkich „światach” , w któ­
rych działałyby te same prawidłowości co w naszym, lub jeszcze inaczej,
w e wszystkich „światach” różniących się od naszego jedynie warunkami
początkowymi (a nie różniących się prawami). Jest rzeczą oczywistą, że
samo nieistnienie przypadków przeciwnych w naszym świecie nie gwa­
rantuje (koniecznej) prawdziwości tego rodzaju praw. Analogicznie do
Leibniza koncepcji „św iatów logicznie m ożliw ych ” , tj. światów, których
struktura logiczna jest identyczna ze strukturą logiczną naszego świata,
a więc w których spełnione są wszystke prawa logiki (naszego świata),
można by tu wprowadzić koncepcję światów „nomologicznie m ożliw ych”
o identycznej z naszym światem strukturze nomologicznej — światów,
w których spełnione są wszystkie prawa „działające” w naszym świecie
empirycznym.
Zastosowana tu term inologia (uniwersalność „nom ologiczna” i „akcydentalna” ) może sugerować, że tylko zdania uniwersalne
nomolo­
g i c z n i e nadają się — jak zresztą sądzi w ielu — do formułowania
praw, że natomiast zdania uniwersalne a k c y d e n t a l n i e (jak sama
nazwa zdaje się wskazywać) do tego celu się nie nadają. N ie wdając
się w tym miejscu w dyskusję zaznaczę tylko, że prawa faktycznie fo r­
mułowane w nauce nie zawsze pretendują do tego, by być „koniecznie
p raw dziw e” w sensie omówionym, tzn. by w yrażać uniwersalność (czy
konieczność) nomologiczną. Jednakże ideałem (czy ostatecznym celem),
do którego zm ierza nauka w ydaje się być osiąganie praw uniwersalnych
nomologicznie, czyli praw docierających d o s u i g e n e r i s k o n i e c z ­
P ro b le m uniw ersalności praw nauki
53
n o ś c i p r z y r o d n i c z e j , i tym samym podających w poprzedniku
kompletny zestaw warunków nomologicznie dostatecznych, tj. dostatecz­
nych z punktu widzenia istniejących prawidłowości przyrody, do „za j­
ścia” następnika. Od takich praw wym aga się — jak już było zaznaczo­
ne — czegoś więcej niż tylko nieistnienia dla nich kontrprzypadków,
a więc potwierdzenia np. przez indukcję enumeracyjną (zgodności z na­
szym światem em pirycznym ); w ym aga się mianowicie również nieistnienia
kontrprzypadków w „obszarze m ożliwości” (zgodności z każdym ze świa­
tów nomologicznie m ożliwych), czyli w y k l u c z a s i ę s a m ą m o ż ­
l i w o ś ć i c h i s t n i e n i a jako sprzeczną z prawami przyrod y nomologicznej natury. Pozw ala to ujmować prawa koniecznie praw dziwe jako
pewne „zakazy” lub ograniczenia „nakładane” na przebieg zjawisk p rzy­
rody, ograniczenia w yrażające tzw. konieczność nomologiczną świata.
Nie uznajemy w ięc za słuszny pogląd rozpowszechniony w e współ­
czesnej metodologii nauki, w edle którego jedynie tw ierdzenia nomologiczne nadają się na sformułowania praw nauki, natomiast tw ierdzenia
uniwersalne akcydentalnie, nawet jeśli wyrażają uniwersalność ścisłą,
do tego celu się nie nadają. Słuszny w ydaje się pogląd M illa, że jeśli
pewne prawa przyrody, np. prawa przyczynowe w yrażają „zw iązek nie­
zmienny i bezwarunkowy” , czyli związek „konieczny” m iędzy przyczyną
i skutkiem, są więc w używanej tu term inologii uniwersalne nomologicz­
nie, to pozostałe prawa następstwa czasowego (dotyczące np. następowa­
nia po sobie pór roku, następstwa dnia i nocy itp.) w yrażają jedynie „na­
stępstwa niezmienne” , czyli mogą się okazać uniwersalne akcydentalnie.
Zaznaczę jeszcze, w celu uniknięcia nieporozumień, że niektórzy współ­
cześni metodologowie używ ają określeń: „uniwersalność nomologiczną”
(nomie universality) i „uniwersalność akcydentalna” (accidental universality) w nieco innym znaczeniu niż tu omówione. N a przykład N agel
nazywa akcydentalnie ogólnym i również te twierdzenia, które — za
Popperem, Ajdukiew iczem i innymi — zostały tu nazwane tw ierdze­
niami numerycznie ogólnymi.
P rz y omawianiu różnicy, jaka zachodzi m iędzy dwoma przedstawio­
nymi rodzajami twierdzeń ściśle ogólnych, zw ykle odwołujem y się do
pojęcia m o ż l i w o ś c i . Co rozumie się pod słowem „m o żliw y” , gd y
głosi się, że relacja stwierdzona przez prawo musi dotyczyć nie tylk o
wszystkeh przypadków przeszłych i teraźniejszych, lecz również „w szel­
kich przypadków m ożliw ych” ? Czy idzie tu wyłącznie o przypadki, które
wprawdzie jeszcze nie zaszły, ale zajdą kiedyś faktycznie (a więc „m oż­
I
54
J. S u c h
liw e ” jest tylko to, co w przyszłości stanie się rzeczywiste), czy również
o przypadki, które nie są wprawdzie wykluczone przez istniejące praw i­
dłowości wyznaczające „strukturę nomologiczną rzeczywistości” , ale które
nigdy nie zajdą ze względu na brak odpowiednich warunków niezbęd­
nych do ich realizacji? W ostatnim wypadku szłoby o przypadki, które
są wykluczone czyli „niem ożliw e” nie ze w zględu na istniejące p raw i­
dłowości przyrody, lecz ze względu na istniejące obecnie i w przyszłości
warunki. Postawiony problem można by ująć w następującym pytaniu:
czy prawo dotyczy również zjawisk podpadających pod odpowiedni
k o n t r f a k t y c z n y o k r e s w a r u n k o w y (w którego sformuło­
wanie wchodzi funktor: „gd yb y . . . , toby . .
lub analogiczny) stw ier­
dzający, że gdyby zaszły takie a takie warunki sformułowane w poprzed­
niku a nie wykluczone przez istniejące prawidłowości, to zaszłyby takie
a takie następstwa podane w następniku? Jeśli tak, to prawo dotyczy
wszelkich przypadków (danej klasy) m ożliw ych z punktu widzenia praw i­
dłowości przyrody, niezależnie od tego czy przypadki te kiedykolw iek się
realizują. W przeciw nym wypadku zakres prawa w inien być ograniczony
do przypadków, które faktycznie zachodzą (w jakim kolw iek czasie). R óż­
nica, jaka zachodzi m iędzy dziedziną m ożliwości (wyznaczoną przez pra­
wa przyrody), a dziedziną rzeczywistości (wyznaczoną przez prawa i wa­
runki początkowe) stanowi w ięc „ontologiczny korelat” różnicy między
uniwersalnością nomologiczną a uniwersalnością akcydentalną. U pod­
staw rozróżnienia dwu rodzajów uniwersalności ścisłej (a w ięc i dwu
rodzajów praw: koniecznie prawdziwych i przypadkowo prawdziwych)
leży, jak w idzim y, dychotomia praw i warunków. Dychotomia owa po­
lega na tym, że rozkład warunków początkowych jest — przynajm iej
częściowo — niezależny od praw (uniwersalnych nomologicznie) i odwro­
tnie, prawa (uniwersalne nomologicznie) — przynajm niej częściowo —
nie zależą od warunków początkowych realizujących się w świecie. Gdyby
to założenie okazało się błędne, przedstawiony podział tw ierdzeń mu­
siałby zostać poddany daleko idącej m odyfikacji.
Powracając do w y żej postawionego pytania, należy stwierdzić, że jeśli
prawa (podobnie jak prawa przyczynow e M illa) w yrażają „konieczność
przyrodniczą” w tym sensie, że są nie tylko ,przypadkowo praw dziw e”
(tzn. nie istnieją dla nich kontrprzypadki), lecz prawdziwe „w sposób
konieczny” , czyli prawdziwe w e wszystkich m ożliw ych — z punktu w idze­
nia prawidłowości przyrody — warunkach czy „światach” (można by
w ięc też powiedzieć: „nomologicznie praw dziw e” ), to najwłaściwszą
P ro b le m uniw ersalności praw nauki
55
formą ich wyrażenia będzie zawsze pewien nomologiczny okres w a­
runkowy, mieszczący w swym zasięgu zasięg odpowiedniego okresu
kontrfaktycznego i praw dziw y we wszystkich warunkach początkowych
możliwych z punktu widzenia prawidłowości p rz y r o d y 31. Natomiast
prawa, których zakres jest ograniczony do dziedziny rzeczywistości obej­
mującej wyłącznie przypadki faktycznie zachodzące, w tej postaci sfor­
mułować się nie dadzą, gdyż są jedynie przypadkowo prawdziwe, praw ­
dziwe ze względu na istniejące warunki, czyli na „szczęśliw y zbieg
okoliczności” . Okoliczności te nie pozwalają zrealizować się innym p rzy­
padkom, z punktu widzenia prawidłowości przyrody równie m ożliwym ,
które dla rozpatrywanych praw „przypadkow ych” m ogłyby się okazać
fatalne, stanowiąc ich kontrprzypadki. Skoro na prawdziwość pewnego
rodzaju praw może mieć w p ły w „przypadek” , to jest ona zależna również
w pewnym stopniu od człowieka (od jego działań), mianowicie w tych
wypadkach, gdy poprzez działalność w ytw órczą czy eksperymentalną
mamy możność w yw oływ ać takie stany rzeczy (lub odwrotnie nie do­
puszczać do zaistnienia takich innych stanów rzeczy), które okazałyby
się fatalne dla tych praw, stanowiąc ich kontrprzypadki, a które bez
ingerencji człowieka nie p ojaw iłyb y się nigdy (lub przeciwnie: bez dzia­
łań ludzkich niechybnie by zaszły). Jest to niem ożliwe w stosunku do
praw „koniecznie praw dziw ych” , gdyż w odniesieniu do nich w y w o ły ­
wanie (czy też unicestwianie) kontrprzypadków jest — ze w zględu na
prawidłowości przyrody — wykluczone. Z drugiej strony jednak samo
wykazanie, że dla prawa tej kategorii nie istnieją kontrprzypadki i że
jest ono w tym sensie „zgodne” z rzeczywistością, bynajm niej nie w y ­
starcza dla okazania przysługującej mu prawdziwości nomologicznej, acz­
kolw iek wystarcza do stwierdzenia, że jest ono akcydentalnie praw ­
dziwe. Zgodność z rzeczywistością musi dotyczyć również sfery m ożli­
wości obejmującej przypadki, które mogą się nigdy nie zrealizować. W y ­
nika stąd, że do okazania prawdziwości nomologicznej prawa, indukcja
enumeracyjna nie wystarcza, nawet jeśliby m ożliwe było przeprowadze­
nie w zastosowaniu do całego zakresu prawa, a więc do wszystkich p rzy­
padków jakie ono obejmuje, indukcji zupełnej (co jest oczywistą niemoż­
31 W om awianej koncepcji zakłada się, że praw idłow ości p rzyrod y m ogą być
adekw atnie opisane jed yn ie przez praw a nomologiczne, oraz że praw a akcydentalne
opisują jedyn ie pew ne „koin cyden cje przypadkow e” , przypadkow e „zb iegi ok olicz­
ności” nie zasługujące na m iano p raw (praw idłow ości) przyrody.
56
J. S u c h
liwością ze w zględu na otwartość klasy wyznaczającej zasięg dowolnego
prawa). Rozumiał to doskonale M ili, gdy w ielokrotnie podkreślał, że dla
ustalenia prawa przyczynow ego (koniecznie prawdziwego), oparta na
obserwacji metoda indukcji enumeracyjnej nie wystarcza; nieodzowne
okazują się doskonalsze m etody indukcji elim inacyjnej, opartej na eks­
perymencie, a w ięc na „sztucznym wytwarzaniu fak tów ” , które bez na­
szej ingerencji m ogłyby się nigdy nie pojawić.
Spór związany z podziałem twierdzeń na ogólne nomologicznie i ogólne
akcydentalnie w wyłuszczonym sensie dotyczy trzech ważnych kwestii:
po pierwsze, czy podział ów jest w ogóle sensowny (niektórzy negują
samą możliwość jego przeprowadzenia, argumentując, że wym aga on
odwołania się do koncepcji „św iatów nomologicznie m ożliw ych” , której
nie da się utrzym ać oraz, że zakłada on znajomość wszystkich prawidło­
wości przyrody); po drugie, czy od praw nauki należy żądać, b y w yrażały
zawsze uniwersalność nomologiczną, czy też w pewnych wypadkach mogą
to być tw ierdzenia uniwersalne akcydentalnie; po trzecie, czy pojęcie
uniwersalności nomologicznej da się wyeksplikować w języku ekstensjonalnym oraz bez odwołania się do takich intuicyjnych i niejasnych po­
jęć modalnych jak „konieczność przyrodnicza” lub „fizyczn a niem ożli­
wość” , których adekwatna eksplikacja nastręcza wciąż jeszcze niepokonalne zda się trudności.
K w estia natury konieczności twierdzeń uniwersalnych nomologicznie
zajmowała w ielu m yślicieli co najmniej od czasów Hume’ a. Tych, którzy
sądzą, że pojęcie uniwersalności nomologicznej da się wyeksplikować bez
zastosowania nieredukowalnych (nie poddających się dalszej analizie) po­
jęć modalnych, uważa się za zw olenników Hum e’ a. Tych natomiast, któ­
rzy sądzą, że użycie takich czy innych pojęć modalnych, dotyczących ko­
nieczności przyrodniczej jest — przy w szelkiej adekwatnej analizie uni­
wersalności nomologicznej — nieodzowne, uważa się za jego przeciw ników
(w danej kwestii). Trudność jaka się pojawia p rzy próbach rozstrzygnię­
cia tej kwestii polega na tym, że tw ierdzenie uniwersalne nomologicznie
winno usprawiedliwiać odpowiedni nierzeczyw isty (konfrfaktyczny) okres
warunkowy oraz dać się w yrazić w postaci im plikacji nomologicznej,
praw dziwej nie tylko we wszelkich warunkach faktycznie zachodzących
(kiedykolw iek i gdziekolwiek), lecz również w e wszelkich warunkach
n o m o l o g i c z n i e m o ż l i w y c h , również tych, które nie realizują
się nigdy. Nomologiczną implikacja nie może w ięc dotyczyć jedynie zja­
wisk faktycznie zachodzących; z drugiej strony nie może też dotyczyć sy­
P ro b le m uniw ersalności praw nauki
57
tuacji w rodzaju: co by było, gdyby prawo powszechnej graw itacji nie
było spełnione lub gdyby zamiast niego „działało” jakieś prawo „antygraw itacji” itp. W je j zakresie mogą zawierać się tylko te przypadki (te
„św iaty” ),
które
zakładają
co
najwyżej
niespełnienie
istniejących
warunków,
przy
równoczesnym
speł­
nieniu
istniejących
prawidłowości.
Założenie n i e n a ­
r u s z a l n o ś c i praw nomologicznych odróżnia w ięc nomologiczny
okres warunkowy od nierzeczywistych (kontrfaktycznych) okresów w a­
runkowych, które wszak tego warunku spełniać nie muszą.
Otóż trudność przekładu nomologicznego okresu warunkowego na ję ­
zyk twierdzeń kategorycznych i „zw yk łych ” (rzeczyw istych) okresów
warunkowych polega na tym, że trzeba sformułować pewne warunki, ja ­
kie spełniać muszą owe tw ierdzenia kategoryczne czy okresy rzeczyw i­
ste, aby m ogły być równoważne nomologicznemu okresowi warunkowe­
mu, a więc aby przekład był poprawny. W arunków tych, jak dotąd, nie
udało się sformułować bez odwołania się do jakichś nierzeczywistych
okresów warunkowych. W tej sytuacji trudność okazuje się „przesunię­
ta” w inne miejsce, lecz ostatecznie nie pokonana32.
Z A K O Ń C Z E N IE
N a zakończenie w ym ienim y te z omówionych w niniejszym artykule
kwestii dotyczących uniwersalności praw, które w ydają się niedyskusyjne, następnie zaś te spośród nich, które pozostają nadal w m niejszym
lub większym stopniu przedm iotem kontrowersji.
Niedyskusyjne w ydaje się żądanie, w odniesieniu do praw wyższego
poziomu ogólności niż ten, który jest reprezentowany przez ogólność nu­
meryczną. W związku z powyższym , w pełni rozsądne w ydaje się założe­
nie o t w a r t o ś c i
e p i s t e m o l o g i c z n e j klasy wyznaczającej za­
sięg prawa, czyli przyjęcie, że prawo nigdy nie może być efektyw nie
sprawdzone w całym zakresie swej ważności; zakres stosowalności prawa
nie może się w ięc pokryw ać z dziedziną jego dotychczasowych zastoso­
23 Jedną z interesujących prób eksplikacji konfraktycznego okresu w arunko­
wego, jakie p o ja w iły się w ostatnim czasie, jest próba podjęta przez J. K m itę
w pracy: Potoczny okres warunkowy. Studia M etodologiczne, z. 3, 1967.
58
J. S u c h
wań i przebadanych egzemplifilkacji prawa. W ynika stąd, że liczba p rzy­
padków podpadających pod zakres stosowalności danego prawa pozo­
staje zawsze w pewnym stopniu nieokreślona, skoro przypadki dotąd
stwierdzone, ex d e f i n i t i o n e , nie w yczerpują całego zakresu w aż­
ności prawa.
Jakie z omówionych kwestii można uważać za kontrowersyjne (nieza­
leżnie od pewnych sugestii, jakie zostały w toku niniejszych w yw odów
przedstawione)?
1. W związku z występowaniem imion własnych w w ielu tw ierdze­
niach dość powszechnie uznawanych za prawa, otw arty w ydaje się pro­
blem, czy warunek ścisłej ogólności nie jest zbyt restryk tyw n y i czy nie
należałoby się ograniczyć przy nadawaniu twierdzeniom statusu praw
do warunku liberalniejszego, np. warunku uniwersalności nieograniczo­
nej (który jednakże należałoby bliżej w yeksplikow ać);
2. W związku z warunkiem ścisłej ogólności (ewentualnie ogólności
nieograniczonej) praw, dyskusyjny w ydaje się problem charakteru
otwartości klasy wyznaczającej zasięg prawa (otwartość „epistem ologiczna” czy otwartość „ontologiczna” ?);
3. W związku z podziałem twierdzeń ogólnych na nomologiczne i akcydentalne, dyskusyjne w ydają się następujące kwestie:
a) czy podział ów jest w ogóle teoretycznie sensowny i praktycznie
użyteczny?
b) czy winien on być przeprowadzony w ramach twierdzeń ściśle
ogólnych, czy też w ramach twierdzeń ogólnych w ogóle?
c) czy prawa nauki w inny wyrażać wyłącznie uniwersalność nomologiczną, czy też mogą występować (i występują) również prawa uniwer­
salne akcydentalnie?
d) problem Hum e’a: czy pojęcie uniwersalności nomologicznej da
się wyeksplikować w języku ekstensjonalnym oraz bez odwołania się do
nierzeczywistych okresów warunkowych i czy pojęcie „konieczności
przyrodniczej” (nomologicznej) można sprowadzić do pojęć niemodalnych
o bardziej w yraźnej i łatw iejszej do uchwycenia treści (takich jak pojęcie
uniwersalności ścisłej, bezwyjątkowości, stałego następstwa, niezmiennej
powtarzalności itp.) ?
W ym ienione kwestie nie są od siebie niezależne; takie czy inne roz­
strzygnięcie jednej z nich może implikować określone stanowisko w od­
niesieniu do pozostałych.
Problem , uniw ersalności praw nauki
59
T H E P R O B L E M O F U N IV E R S A L IT Y O F S C IE N T IF IC A L L A W S
by
JAN
SUCH
Sum m ar y
In the article is treated the ąuestion w hich type o f u n iversality m ay suit statements, which are gettin g in science the status o f scientific law.
In turn is taken into consideration a strict u n iversality and a num erical universa lity o f statements (in the m eaning o f A jd u k iew icz), unlim ited universality
(after the conception o f N agel), then a nom ological u n iversality and an accidental
u niversality (in the m eaning, proposed by Popper). The author advocates the thesis,
that laws are statements strictly or illim ita b ly universal w hich m ay pretend to
a nom ological u niversality or an accidental universality. In connection w ith this
the laws are divided into n om ologically universal and accidentally universal ones.
Further on is considered the problem o f openess in referen ce to the class
appointing the scope o f the la w ; the distinction o f an epistom ological openess and
an ontological openess o f the class in introduced. The author mantains, that in the
so-calles theoretical Sciences (f. i. physics) the ontological openess o f laws is reąuired, that means the belon gin g to the scope of the la w ’s application also futurę
facts, up to present not realized, w h ile in the historical Sciences the epistom ological
openess is reąuired, that is belonging to the class m arking out the scope o f the law
in referen ce to facts up to present not recognized (independent w ere they realized
or w ill occur in futurę). It seems in m any cases sufficient w ith the regard to the
fact, that postgnosis is probably the main prognostic function, w hich the historical
Sciences have to fu lfil. The author recom m end the thesis, that generalization in
history m ay also exercise the previdistic functions, the prognostic one included)
—-in a lim ited sense o f this w ord, that is, it m ay re fe r to futurę facts, on condition
they w ill occur in defin ite space and time.
Λ
HH c y x
IIPOBJIEMA yHMBEPCAJIbHOCTM 3AKOHOB HAYKM
P e 3 ίο me
B
CTaTbe
O T B e n a ib
A b to p
paccM aTpnB aeTC H
y T B e p jK g e m iH M ,
n o o H e p e flH O
Bonpoc
κ ο το ρ μ μ
ran a
npngaeTC H
a H a jiii3 n p y e T
T O H H y io
y H H B e p c a jib H o c r a ,
b
m y jc e
cra T yc
n
H y iw e p u n e c K y r o
κΆκοϋ
H a y n H b ix
s o jia c e H
33κοηοβ.
y m iB e p c a jib H O C T b
yTBepjKfleHwił (b CMBicjie AńgyKeBMHa), H e o r p a H n n e H H y io h o r p a H n n e H H y io yHnBepc a jib H o c T n
(b H a r e jie B C K O M
y iiH B e p c a jib H O C T n
noiraMaHKH), a Tarcace H O M O jio rw H e c K y io n ajcrjMfleHTHyjo
y T B e p jK g e H n ii
(b
CMWCJie,
n p e ^ jia r a e M b iM
Π ο π π ε ρ ο Μ ).
J. S u c h
60
A b to p
3 a m M ir (a e T
H eo rp a H M H e H H O
Te3w c,
n e c K a ji
m jim
a K p M f le H T H a a
38κοημ
Ha
H O M O J io r n H e c K H
B
38κοηβι
h b jih io tc h
K O T O p b IM
y H M B e p c a jib H O C T M .
m a K p M f le H T H o
M3 y H a e T C H
ο τη τβ θ
h to
y H M B e p c a jlb H Ł IM M ,
TaK H ce
n p e s jio s je H M a M M
Μ 05ΚβΤ
A b to p
to h h o
n p e flO C T a B J IJ IT C H
b
cb h 3 m
c
stm m
m jim
HOM OJIOTM -
n o flp a 3 a e jia e T
y H M B e p c a jib H b ie .
B onpoc
o t r p łit o c tm
K J ia c c a ,
o n p e fle jia io tą e r o
o S jia c T b fle ń c T B M a 3 a K 0 H a : pa3JiM H aeTC H „s n M C T e M O jio r M H e c K y io ” m „O H T O J io rM H e c K y io '’
οτκρΜτοοτΜ
(H a n p .
B
K J ia c c a .
H a ^ jiejK H O C TM
nop
κ
A b to p
o 6 j i 8.c tm
H e o c y m e c T B M M b ix .
C K o ił
οτκρΜτοοτΜ,
flO K a 3 b iB a e r ,
T p e 6 yeT C H
φΜ 3Μ Κ θ)
T .e .
OT
npMMeHMMOCTM
3aT0
h to
3aKOHOB
3aKOH a
μ ο το ρ μ η θ ο κ μ χ
b
n p M H a fljiejK H O C T M
CTBMH 3 a K 0 H a CJIjraaHM , flO CMX n o p
b
t.
H a3.
ΟΗΤΌ,ΤΙΟΓΜΗΘΟΚΟΜ
κ
K J ia c c y ,
OTKpblTOCTM ,
6 y a y ip M X
TaK xce
H ayK ax
τθ ο ρ θ τμ η € Ο κ μ χ
Tp eS yeTC H
c jiy n a e B ,
npn-
30
cm x
siiM C TeM O JiorM H e-
o n p e fle jia io iq e M y
o S jia c T b
H eM 3BeCTHbIM (He3aBMCMMO OT ΤΟΓΟ
jim cb ohm mjim n p 0 M 3 0 M fly T b o 6 y ,q y m e M , ■
—
H ayK ax
T .e .
flea-
0 'C ym eC TB M -
OHa K a jK e T c a (b o μ η ο γ μ χ c j i y H a a x ) fl o c T a -
TOHHOM B CBH3M C ΤΘ Μ , HTO nO'CTTH03 HBJIHeTCH n O J K a jiy ii r jia B H O ił npOrHOCTMHeCKOM
Φ γΗ Κ ρ Μ Θ Μ , K a K y iO
B
CTaTbe
M C nO JIH H Tb
Φ υ η κ π ;μ μ
J iM iu b
6bf
3TM n p a B a flOJISKHbl MCIIOJIHHTL·.
B b iflB M r a e T c a
(b
y3K 0M
oh m
C M b ic jie
c o s e p m a jin c b
Β ρ Θ Μ Θ Η Η Ο - n p O C T p a H C T B e H H O fł
h to
T e3 M C ,
n p e B M ftM C T M H e C K H e
φ γΗ Κ ρΜ Μ ,
3Τ0Γ0
b
c jio s a ),
M C TopM H ecK M e
B
MX
T.e.
n p e fle jia X
M o ryT
κ β κ ο Μ -Τ Ό 1 3 a p a H e e
o S jia C T M .
oSomeima
TaKJK e
K acaTbca
M o ry T
5 y a y ip M x
o n p e fle jie H H O M
τβκκθ
n p O rH O C T M H e C K M e
c jiy n a e B ,
(o r p a H M H e H H O M )