The Problem of Universality of Scientific Laws
Transkrypt
The Problem of Universality of Scientific Laws
-T A N SUCH (Poznań) PROBLEM UNIWERSALNOŚCI PRAW N A U K I 1. W S T Ę P W e współczesnej m etodologii nauki coraz częściej można spotkać się z poglądem, że „ . . . zdania spostrzeżeniowe j a k o t a k i e nie są tw ier dzeniami naukowymi i do nauki j a k o t a k i e nie należą” *. Tw ierdze nia nauki bowiem muszą być uzasadnione w sposób intersubiektywny, v/ zasadzie dostępny kontroli ze strony każdego odpowiednio przygoto wanego i dysponującego odpowiednimi środkami poznawczym i badacza, który zamierza je sprawdzić. Zdania spostrzeżeniowe jako takie tego warunku intersubiektywności nie spełniają, gdyż są — jako bezpośred nie w yn ik i obserwacji, doświadczeń i eksperymentów — zawsze zdaniami jednostkowymi, dotyczącym i poszczególnych niepowtarzalnych zjawisk, wym agają przeto zawsze uzasadnienia pośredniego (intersubiektywnego). Z tego względu zdania spostrzeżeniowe nie mogą być zaliczone do tw ier dzeń naukowych dopóki nie zostaną uzasadnione w sposób intersubiektywnie dostępny i powtarzalny, a więc inaczej niż przez bezpośrednie doświadczenie. W ynika to z s u b i e k t y w n o ś c i i niepowta r z a l n o ś c i m etody bezpośredniego doświadczenia 2. M iędzy innym i stąd właśnie w y p ływ a doniosła rola twierdzeń ogól nych form ułowanych w nauce. Służą one bowiem do wyprowadzania oraz uzasadniania — w drodze wnioskowania — twierdzeń jednostko wych, np. do przew idyw ania jednostkowych faktów. 1 K . A jd u k iew icz, Logik a pragmatyczna. W arszawa 1965, s. 225. 2 Tamże, s. 224— 225; por. także, K . R. Popper, T he L o g ic of S cie n tific D is co v ery, Basic Boocs IN C , N e w Y o rk 1959, s. 69. 3’ 36 J. S u c h Kant był może pierwszym, który zrozumiał — pisze w związku z tym K. R. Popper — że obiektywność (intersubiektywność) twierdzeń nau kowych jest ściśle związana z konstruowaniem teorii p rzy użyciu hipotez i twierdzeń uniwersalnych . ,. Jedynie przez powtarzanie m ożem y się przekonać, że mamy do czynienia nie z iluzoryczną „koincydencją” , ale ze zdarzeniami, które ze w zględu na regularność i reprodukowalność, są w zasadzie intersubiektywnie sprawdzalne. Kant zdawał sobie sprawę z tego, że z żądania obiektywności twierdzeń naukowych wynika, iż mu szą one być intersubiektywnie sprawdzalne, i że muszą przeto mieć postać praw uniwersalnych czyli teorii. Zgadzam się z tym — konklu duje Popper — że twierdzenia naukowe, skoro mają być intersubiek tywnie sprawdzalne, muszą zawsze występować w charakterze hipotez uniwersalnych, bądź też ich logicznych następstw (jako twierdzenia pochodne)3. W śród tw ierdzeń ogólnych występujących w nauce, najdonioślejszą rolę przypisuje się tym twierdzeniom, które otrzym ują status praw nauki. Wartość prawa naukowego zależy z kolei w znacznej mierze od poziomu ogólności, jaki ono reprezentuje: prawo uważa się na ogół za tym ważniejsze, im jest bardziej ogólne. Pod tym względem stanowisko autorów współczesnych całkowicie pokryw a się ze stanowiskiem daw niejszych metodologów. Na przykład J. St. M ili, wskazując na naczelne „zagadnienie” jakie ma do rozwiązania nauka, pisze: „T y m zagadnieniem jest to, jakie są te jak najbardziej nieliczne założenia, których w ynikiem b yłb y porządek natury taki, jaki istnieje? Jakie są te jak najbardziej nieliczne tw ierdzenia ogólne, z których można by dedukcyjnie w pro wadzić wszelkie prawidłowości, jakie istnieją w naturze?” 4. Analogiczną m yśl wypowiada A. Einstein, pisząc że najw ażniejszym zadaniem f i zyka jest „poszukiwanie tych wysoce . . . uniwersalnych praw, z których obraz świata może być wyprow adzony w drodze czystej dedukcji” 5. W ażnego znaczenia nabiera w związku z tym problem, jakie warunki winno spełniać twierdzenie nadające się na sformułowanie prawa nauki. Już na wstępie warto zauważyć, że z pewnych zasadniczych w zględów podanie ścisłej d efin icji sprawozdawczej prawa nauki w ydaje się rzeczą praktycznie niewykonalną. Z jednej strony bow iem istnieje taka sy 8 K . R. Poper, op. cit., s. 45. 4 J. St. M ili System lo g ik i, t. I. W arszaw a 1962, s. 732. 5 A . Einstein, M ein W eltb ild , 1934, s. 168. P ro b le m uniw ersalności praw nauki 37 tuacja, że nie tylko w różnych naukach zdania r ó ż n e g o t y p u uważa się za prawa, lecz nawet wśród specjalistów określonej dyscypliny nie ma pełnej zgodności co do tego, jakie warunki w inny spełniać tw ier dzenia ogólne, aby m ogły być uznane za prawa nauki; od dawna np. toczą się spory, czy takie twierdzenia jak „W szystkie planety poruszają się w tej samej płaszczyźnie i w jednakowym kierunku” , „W szystkie kruki są czarne” , prawa K ep lera itd. należy uznać za „rzeczyw iste” prawa nauki, czy też winno się im, z tych czy innych w zględów, owego miana odmówić. Z drugiej strony, analiza samej budowy syntetycznej zdania ogólnego okazuje się w sposób oczyw isty niewystarczająca do „rozstrzyg nięcia” , czy reprezentuje ono rzeczywiście prawo przyrody, czy nie. Niezbędna w każdym wypadku okazuje się również „analiza funkcjo nalna” , tzn. przegląd funkcji jakie dane zdanie pełni w systemie wiedzy, a także „analiza epistemologiczna” pozwalająca stwierdzić, czy dane zdanie spełnia te warunki poznawcze, jakie nakładamy na prawa. Z obydwu wskazanych w zględów (a także pewnych innych tutaj nie wymienionych), kwestia warunków, jakie nakłada się lub jakie chciałoby się nałożyć na twierdzenia, którym przypisujem y w ielce zaszczytny, lecz m erytorycznie dyskusyjny status „prawa nauki” jest — przynajm niej w znacznej mierze — nie kwestią dowodu, lecz „kwestią d ecyzji” (Popper). W tym sensie nie można „odkryć” , czym jest prawo nauki, można tylko pokusić się o podanie najbardziej przydatnej i jak najbar dziej zgodnej z intuicjami specjalistów reprezentujących różne dziedziny wiedzy, eksplikacji pojęcia prawa naukowego. W konsekwencji, wszelka eksplikacja zakładająca .wyraźną linię demarkacyjną m iędzy tw ierdze niami nadającym i się na sformułowania praw („la w lik e ” ) i nie nada jącym i się do tego celu („n onlaw like” ), w pewnym przynajm niej stopniu jest — jak zauważa N agel — „skazana na dowolność” 6. Sprawa nie przedstawia się jednak, zdaniem Nagła, beznadziejnie. N ie jest bowiem niem ożliwe wskazać na podstawy, ze względu na które liczna klasa twierdzeń otrzym uje specjalny status praw natury. „O biektyw na” bo wiem sytuacja i funkcje pewnej klasy twierdzeń są takie, że predesty nują je, przynajm niej w odczuciu większości, do miana praw natury 7. W niniejszym szkicu ograniczym y się do omówienia tych intuicji związanych z pojęciem prawa, które dotyczą wyłącznie kwestii u n i 6 E. N agel, The S tru ctu re of Science. London 1961, s. 49. 7 Tam że, s. 49— 50. 38 J. S u c h w e r s a l n o ś c i praw nauki. Idzie więc o przedyskutowanie tych w y magań w zakresie uniwersalności, jakie w odczuciu większości kompe tentnych badaczy w inny być nałożone na twierdzenia zasługujące ich zdaniem na miano praw nauki. Problem można ująć krótko: jaki typ uniwersalności reprezentuje prawo nauki? A b y uniknąć zbyt daleko posuniętej dowolności przy jego rozstrzyganiu, trzeba się rzecz jasna odwołać do najbardziej rozpowszechnionych w nauce poglądów i intuicji na ten temat. Z tego punktu widzenia om ówim y różne ty p y twierdzeń ogólnych występujące w nauce i wyróżnione przez m etodologów współczesnych oraz rozw ażym y ich przydatność w procesie form ułowania praw nauki. 2. U N IW E R S A L N O Ś Ć Ś C IS Ł A A U N IW E R S A L N O Ś Ć N U M E R Y C Z N A Dyskusja nad ogólnością praw zaczyna się zw yk le od rozważań zw ią zanych z różnicą jaka zachodzi m iędzy zdaniami ściśle ogólnym i a zda niami numerycznie ogólnymi. Rozróżnienie owo da się sprowadzić do analogicznej różnicy m iędzy terminami występującym i w podmiocie zdań ogólnych. Term iny te mogą być ściśle ogólne, bądź numerycznie (enumeracyjnie) ogólne. W edle określenia K. Ajdukiew icza „jakiś termin nazywam y enumeracyjnie ogólnym, jeżeli jego treść uzbraja nas w me todę, która pozwoliłaby nam w skończonym czasie wyszczególnić wszyst kie desygnaty tego terminu i stwierdzić, że się je wszystkie w ym ien iło” 8. Jest to m ożliw e np. wówczas, gdy w treści owego terminu mieści się ograniczenie jego desygnatów do „jakiegoś przestrzenno-czasowego re gionu” , a to z kolei jest związane ściśle z występowaniem w zdaniu imion własnych lub zw rotów zastępczych (np. deskrypcji jednostkowych lub współrzędnych czasoprzestrzennych), których nie da się zdefiniować bez pomocy imion własnych ®. Stąd „Brak imion własnych lub zw rotów nie dających się zdefiniować bez pomocy imion własnych świadczy o ściśle ogólnym charakterze tw ierdzenia” 10. Jest to związane z tym, że treść terminu stanowiącego podmiot tw ierdzenia ściśle ogólnego nie może do starczyć nam m etody pozwalającej na wyczerpujące w yliczenie jego 8 K . A jd u k iew icz, op. cit., s. 145 (przypis). 0 Tamże. 10 J. Giedym in, P rob lem y , założenia, rozstrzygnięcia. Poznań 1964, s. 151. P ro b le m uniw ersalności praw nauki 39 desygnatów. Przykładow o, takie nazwy złożone jak „jabłka dojrzewające w tym ogrodzie latem ubiegłego roku” lub „listy wysłane z Polski w 1966 roku” są terminami numerycznie ogólnymi, natomiast w yrażenia „d o j rzewające jabłka” lub „ciała graw itujące” to term iny ściśle ogólne. Ze współczesnych metodologów analogiczny podział przeprowadza K. R. Popper podkreślając, że problem czy prawa przyrody są ściśle, czy też numerycznie ogólne nie jest kwestią dowodu, lecz konwencji; nie przeszkadza mu to bynajm niej samą ową różnicę m iędzy ogólnością ścisłą a ogólnością numeryczną uznać za f u n d a m e n t a l n ą . Jej doniosłość w ynika — zdaniem Poppera — z zasadniczo odmiennej roli jaką pełnią w nauce tw ierdzenia ogólne z jednej strony, a twierdzenia jednostkowe z drugiej n . Popper uważa za użyteczne (podobnie jak M ili), mówiąc o twierdzeniach ogólnych mieć na uwadze wyłącznie tw ierdzenia ściśle ogólne i tylko im przypisywać status praw naukowych, o ile oczy wiście spełniają pewne dalsze warunki. Natomiast tw ierdzenia nume rycznie ogólne „równoważne pew nym twierdzeniom jednostkowym lub ich koniunkcjom” proponuje nazywać — jako twierdzenia faktycznie stanowiące pewien rodzaj (czy zapis) zdań jednostkowych — tw ierdze niami jednostkowym i (singular statem ents)12. Pierw szym można nadać postać: „D la wszelkich obszarów przestrzeni i czasu jest prawdą, że . . podczas gdy drugie dotyczą zawsze jedynie pewnych ograniczonych ob szarów czasu i przestrzeni i przeto mogą być zaopatrzone w tzw. kwantyfikator historyczny: „ W granicach danych współrzędnych czasoprze strzennych jest prawdą, że . . .” ł3. Popper jednocześnie zwraca uwagę, że chociaż różnica m iędzy tw ier dzeniami ogólnymi i jednostkowym i jest ściśle związana z różnicą m iędzy ogólnymi i jednostkowym i pojęciami oraz terminami, to jednak nie w y starczy scharakteryzować zdania ogólne jako twierdzenia, w których nazwy jednostkowe (lub ich równoważniki) nie w y stęp u ją 14. W wielu bowiem twierdzeniach w ystępują wyłącznie nazwy ogólne (np. w zda niach „niektóre kruki są czarne” , „istnieją czarne w ron y” ), a jednak twierdzenia te nie są ogólne. Jeśli wszakże postać logiczna twierdzenia jest ogólna (w tw ierdzeniu występuje kw antyfikator ogólny podany na 11 K . R. Popper, op. cit., s. 63— 64. 12 Tamże, s. 62. 15 Tamże, s. 63. 14 Tam że, s. 64, 68. J. S u c h 40 początku) i nie występują w nim nazwy jednostkowe ani współrzędne czasoprzestrzenne (nazwy jednostkowe, które są imionami własnymi lub które mogą być zdefiniowane wyłącznie za pomocą imion własnych, czę sto pojawiają się w „przebraniu” współrzędnych czasoprzestrzennych lub odwrotnie, zauważa Popper), to twierdzenie jest uniwersalne czyli ściśle ogólne. W edług więc Poppera, nie każde twierdzenie ogólne w sen sie logicznym (tzn. zawierające co najmniej jeden kw antyfikator ogólny) nadaje się na sformułowanie prawa naukowego. Takim. S ie rd z e n ie m jest tylko „law like statement” , czyli twierdzenie ściśle ogólne. T ylko tw ier dzenie syntetyczne ściśle ogólne, które jest falsyfikowalne, zostało w do statecznym stopniu poddane próbom (skonfirmowane) i pełni określone funkcje inform acyjne (np. prognostyczne), może być uznane wedle niego za prawo nauki. Podobne stanowisko w kwestii uniwersalności praw zajmował J. St. M ili. Odróżniał on zdania ściśle ogólne od zdań numerycznie ogól nych, wskazując jednocześnie na różnicę w metodach otrzym ywania i uzasadniania obu typów zdań, a także na równoważność zdania nume rycznie ogólnego („pozornie ogólnego” jak je nazywał) skończonej liczbie zdań jednostkowych. „Zdanie ogólne to takie — pisze M ili — w którym orzecznik przypisuje się jakiejś nieograniczonej liczbie jednostek [...] Gdy znaczenie jakiegoś terminu jest tak ograniczone, iż czyni go nazwą nie wszelkiego i każdego indywiduum, jakie podpada pod pewien opis ogólny, lecz tylko nazwą każdego indywiduum spośród pewnej liczby indywiduów, które są wskazane jako takie i jak gdyby indywidualnie wyliczone, to dane zdanie, choć może być ogólne w swej postaci słownej, nie jest zdaniem ogólnym, lecz jest po prostu pewną liczbą zdań jed nostkowych, zapisanych w sposób skrótow y” 15. W związku z tym M ili zdecydowanie odrzuca jako nieadekwatną koncepcję zdania ogólnego jako koniunkcji skończonej klasy zdań jednostkowych, podkreślając że „ . .. zdania ogólne, są tylko zbiorem [zdań] szczegółowych określonych co do rodzaju, lecz nie określonych co do liczb y” 16. Zdanie ogólne więc to według M illa zdanie określane obecnie jako zdanie ściśle ogólne. Ze wszelkich rozumowań zwanych potocznie indukcyjnymi, tylko in dukcja właściwa (enumeracyjna bądź elim inacyjna) wiedzie, zdaniem M illa, do twierdzeń rzeczywiście (ściśle) ogólnych. Natomiast tzw. in15 J. St. M ili, op. cit., t. I, s. 450. 16 Tamże, s. 442. t \ r P ro b le m uniw ersalności praw nauki 41 dukcja zupełna, będąca faktycznie jedynie „skrótową rejestracją faktów znanych” , nie zaś „wnioskowaniem z faktów wiadom ych o faktach nie wiadomych” , nie jest rzeczyw istym wnioskowaniem indukcyjnym, gdyż nie prowadzi do rzeczyw istych uogólnień (zdań o gó ln ych )17. Indukcja właściwa występuje bow iem jedynie tam, gdzie wnioskujem y „o zdaniu ogólnym z przypadków szczegółowych” 18. N ie ulega przeto wątpliwości, że utożsamiając prawa nauki z dobrze uzasadnionymi zdaniami ogólnymi, M ili ma na uwadze zdania ściśle ogólne, nie zaś zdania numerycznie ogólne, równoważne pewnej liczbie zdań jednostkowych, do jakich należą np. generalizacje historyczne do tyczące zdarzeń minionych z pewnego okresu czasu. Jego koncepcja praw nauki jako zdań ściśle ogólnych odegrała niew ątpliw ie pewną po zytyw ną rolę w okresie gdy skrajnie nominalistyczne i wczesno-pozytywistyczne kierunki lansowały pogląd przeciwny: koncepcję praw-koniukcji (skończonej liczby) zdań jednostkowych. Wśród autorów nie uzna jących praw za twierdzenia ściśle ogólne — i ujmujących te ostatnie jako pseudotwierdzenia, można wym ienić E. Macha, L. Wittgensteina, M. Schlicka, F. Kaufmanna i innych. Pogląd, że prawa w inny wyrażać wyższy, aniżeli ogólność czysto nu meryczna, typ uniwersalności — ogólność ścisłą (ewentualnie tzw. „o gó l ność nieograniczoną” , o której mowa w paragrafie czwartym ), jest dziś nieomal powszechnie p rzy ję ty zarówno w m etodologii jak i w poszcze gólnych naukach. Bardziej dyskusyjny jest natomiast problem c h a rakteru otwartości k l a s y , wyznaczającej zakres stosowal ności czyli zasięg (niepustospełnienia) prawa. 3. P R O B L E M O T W A R T O Ś C I K L A S Y W Y Z N A C Z A J Ą C E J Z A K R E S N O Ś C I (Z A S IĘ G ) P R A W A . OTW ARTOŚĆ „O N T O L O G IC Z N A ” ’ I STO SO W AL O TW ARTO ŚĆ „E P IS T E M O L O G IC Z N A ” Ujm ując prawa jako twierdzenia ściśle ogólne zakładamy tym samym pewną nieokreśloność (niekompletność) naszej w iedzy co do liczby p rzy padków, jakie obejm uje klasa wyznaczająca zakres stosowalności prawa (nie wysuwam y wszakże mocniejszego żądania, aby liczba przypadków 17 Tamże, s. 499— 500. 18 Tamże, s. 445. J. S u c h 42 była nieograniczona; niektórzy autorzy stawiają jednak ów ostrzejszy warunek, żądając, by liczba przypadków znajdujących się w zasięgu danego prawa była nie tylko nieokreślona dla nas, lecz również nieogra niczona w ontologicznym sensie). Jest to związane z faktem, że nasze intuicje sprzeciwiają się uznaniu za prawo twierdzenia, którego zakres stosowalności (zasięg niepustospełnienia) pokryw a się z zakresem „e w i dencji em pirycznej” , jaką dysponujemy na potwierdzenie tego tw ierdze nia. Taka sytuacja zachodzi wówczas, gdy przebadane dotąd przypadki wyczerpują wszystkie przypadki podpadające pod zakres danego tw ier dzenia, a więc wszystkie przypadki, do jakich twierdzenie to w ogóle daje się zastosować. Warunek, by zakres dotychczasowych zastosowań prawa i dotąd przebadanych jego egzem plifikacji nie pokryw ał się z za kresem stosowalności prawa w ogóle, związany jest z funkcjami, jakie się zw yk le przypisuje prawom. W danym wypadku idzie o funkcje prze widyw ania i wyjaśniania. W edług rozpowszechnionego poglądu, którego w yrazicielem był m. in. M ili, rzetelnym probierzem wszelkiej „praw dy ogóln ej” (tzn. praw dzi w ego zdania ściśle ogólnego czyli prawa nauki) jest zawarta w niej „moc przew idyw ania” , gdyż prawda taka dotyczy zawsze również faktów p rzy szłych, dotąd niezrealizow an ych 19. „W szyscy ludzie są śmiertelni, to zdanie obejmuje nie tylko wszystkich ludzi teraz żyjących, lecz również wszystkich ludzi w przeszłości i w przyszłości” 20. Może więc stanowić podstawę przewidywania faktów przyszłych. Praw o dotyczy przeto n i e t y l k o r z e c z y w i s t o ś c i m i n i o n e j , lecz również rzeczywistości jeszcze niezrealizowanej czyli przyszłości, obejmując przypadki, które można na podstawie prawa (oraz pewnych przesłanek dodatkowych zw a nych warunkami początkowym i) przewidywać. W tym sensie prawo do tyczy zawsze klasy, którą można by nazwać „ontologicznie otw artą” , otw artą „ w kierunku przyszłości” , jako że pewna część zakresu prawa wykracza poza ram y teraźniejszości oraz przeszłości, obejmując p rzy padki przyszłe, dotąd niezrealizowane. Podobnie sądzi w ielu autorów współczesnych. N a przykład zdaniem J. Pelca, prawo nauki przestaje być prawem, gdy zakres jego stosowalności zostaje całkowicie zreali zowany, tzn. ontologicznie (choć niekoniecznie poznawczo) okazuje się wyczerpany przez przypadki, które dotąd m iały miejsce. W tym w y 19 Tamże, s. 458. 20 Tam że, s. 45. P ro b le m uniw ersalności praw nauki 43 padku bowiem prawo traci wszelką bezpośrednią moc przewidywania (prognozy), gdyż nie może być zastosowane do żadnego zjawiska zacho dzącego w przyszłości. Wówczas prawo takie zamienia się w generalizację historyczną (zdanie historyczne), dotyczącą wyłączne przypadków zrealizowanych w pew nym okresie czasu21 i mogącą służyć jedynie w celach retrospekcji (postgnozy). N ie ma jednak całkowitej zgody w omawianej k w e s tii22. N iektórzy autorzy mówiąc o otwartości klasy wyznaczającej zakres stosowalności prawa, mają na uwadze innego rodzaju otwartość, którą można by na zwać „otwartością epistemologiczną” . Klasa jest w tym sensie otwarta wówczas, gdy zakres przypadków s p r a w d z o n y c h , będących je j ele mentami, nie jest identyczny z całą klasą, a więc z całkowitym zasięgiem prawa, wyznaczonym przez ową klasę, lecz stanowi pewien jego pod zbiór właściwy. Również w tym wypadku zakłada się, że jedną z zasad niczych i jednocześnie nieodzownych funkcji, jakie pełni prawo, jest funkcja prewidystyczna (prawo występuje jak jedna z istotnych prze słanek w dedukcyjnym procesie przewidywania), z tym że przew idyw a nie (prediction) w tym wypadku pojm uje się szeroko: w jego zakres wchodzi zarówno prognoza jak i postgnoza (retrodiction) 23. Od prawa wym aga się więc, by pozwalało wnioskować „na podstawie przypadków znanych o przypadkach nieznanych” podpadających pod jego zakres, nie w ym aga się natomiast, by owo wnioskowanie stanowiło jednocześnie p rzej ście od „przypadków przeszłych do przypadków przyszłych” . W edle oma wianego poglądu, prawo nie musi więc pełnić obydwu funkcji prew idystycznych: służyć zarówno w celach prognozy jak w celach postgnozy; w ystarczy jeśli pełni jedną z tych funkcji, stanowiąc jedną z istotnych przesłanek szeroko pojętego procesu przewidywania (oczywiście, osta tecznie okazuje się, że w wielu wypadkach postgnoza bez prognozy jest niemożliwa, w tym sensie, że w procesie sprawdzania postgnozy trzeba się zw ykle odw oływ ać również do prognozy, do przewidywania w yników przyszłych obserwacji, ale stąd wynika jedynie, że p e w n e prawa nauki muszą pełnić również funkcję prognostyczną, nie w ynika nato miast, że w s z y s t k i e prawa taką funkcję pełnić muszą), Z tego 21 J. Pelc, M. Przełęcki, K . Szaniawski, Praw a nauki. W arszaw a 1957, s. 32— 33. 22 Zob. np. A. M alew ski i J. Topolski, Studia z m etod olog ii h istorii, rozdz. I. M etodologiczny charakter h is to rii — zagadnienia idiografizm u. W arszaw a— W rocław 1960. 23 Por. np. K. R. Popper, op. cit., s. 60. 44 J. S u c h punktu widzenia jest rzeczą nieistotną dla prawa, czy klasa odznacza jąca się otwartością epistemologiczną jest również otwarta ontologicznie. Rzecz jasna, otwartość ontologiczna pociąga za sobą otwartość epistemologiczną prawa, nie jest jednak odwrotnie. Okazuje się, że przypisanie prawu otwartości epistemologicznej w y starcza do stwierdzenia, iż prawo jako zdanie ściśle ogólne nie jest w e ry fikowalne w sposób wyczerpujący: z chwilą jego ostatecznej w e ry fi kacji, tzn. sprawdzenia wszystkich jego przypadków, przestałoby być, na mocy samej definicji, prawem, gdyż klasa wyznaczająca jego zakres okazałaby się epistemologicznie zamknięta. W tym wypadku nie mo głoby ono pełnić tak istotnych dla prawa funkcji, jak funkcja w yjaś niania, czy funkcja przewidywania nieznanych dotąd zjawisk W ydaje się nie ulegać wątpliwości1 , że tzw. n a u k a c h t e o r e t y c z n y c h (np. w fizyce) od praw należy wym agać — na ogół fak tycznie się wym aga — otwartości ontologicznej, w naukach h i s t o r y c z n y c h natomiast otwartość epistemologiczną w ydaje się w wielu wypadkach dostateczna ze względu na to, że postgnoza jest chyba główną funkcją prewidystyczną, jaką mają one do spełnienia. Zachodzi wszakże pytanie, czy generalizacje historyczne (ogólniej: zdania historyczne) nie mogą również pełnić funkcji prewidystycznych, w tym także prognostycznych, tzn. dotyczyć przypadków przyszłych, b yle tylko zachodziły one w pewnym z góry określonym (ograniczonym) obszarze czasu i przestrzeni. Odpowiedź oczywiście zależy od eksplikacji pojęcia zdania historycznego. Jeśli przyjąć, że zdanie numerycznie ogólne zawierające determinację czasoprzestrzenną jest zdaniem histo rycznym niezależnie od tego, czy odnosi się wyłącznie do rzeczywistości „historycznej” , tzn. minionej, czy też nie, to odpowiedź na postawione pytanie będzie oczywiście pozytywna. Tw ierdzenie bowiem orzekające coś np. o wszystkich Polakach żyjących w X X stuleciu będzie, na mocy podanej eksplikacji, nie prawem, lecz generalizacją historyczną, mogącą pełnić bezpośrednie funkcje prognostyczne, tzn. służyć jako przesłanka w przewidywaniu przypadków przyszłych, podpadających pod zakres owej generalizacji. Ci, którzy nie zgodzą się na podaną eksplikację przyjm ując, że zdanie historyczne to takie, które dotyczy jedynie „m i nionej rzeczywistości hstorycznej” , oczywście nie zgodzą się także na to, b y zdania historyczne m ogły być stosowane nie tylko w celach postgnozy, lecz również do przewidywania faktów przyszłych. K w estię można więc uważać za otwartą. P ro b le m uniw ersalności praw nauki 45 Problem typu otwartości klasy wyznaczającej zasięg prawa nie jest jednak tym zagadnieniem, które budzi największe kontrowersje w to czącej się dyskusji nad żądaniem ścisłej ogólności praw. Główna kw e stia sporna dotyczy występowania w sformułowaniu prawa imion włas nych i jest ściśle związana z różnicą, jaka zachodzi m iędzy uniwersal nością ścisłą a tzw. uniwersalnością nieograniczoną. 4. U N IW E R S A L N O Ś Ć Ś C IS Ł A C Z Y U N IW E R S A L N O Ś Ć N IE O G R A N IC Z O N A ? Chociaż obecnie nieomal powszechnie sądzi się, że twierdzenie nume rycznie ogólne nie reprezentuje takiego typu ogólności („poziomu uni wersalności” ), jakiego oczekuje się od prawa przyrody, to jednak żąda nie ścisłej ogólności w ydaje się w ielu autorom zbyt wygórowane. W związku z tym zwraca się uwagę na to, że w a r u n e k n i e w y s t ę p o w a n i a w s f o r m u ł o w a n i u p r a w a nie d a j ą c y c h się w y r u g o w a ć i m i o n w ł a s n y c h lub nazw indywiduowych, deskrypcji jednostkowych albo współrzędnych czasoprzestrzennych) j e s t z b y t r e s t r y k t y w n y : wyklucza on bowiem automatycznie z ro dziny praw wielką klasę twierdzeń, zarówno potocznie jak przez w ięk szość specjalistów zaliczanych do praw nauki. Idzie tu o takie tw ier dzenia jak prawa Keplera, Galileusza prawo swobodnego spadania ciał w pobliżu powierzchni Ziem i (wedle którego spadające ciało przebywa 981 t2 odległość s —-------- ) itp. W ten sposób w ielu twierdzeń dotyczących np. zjawisk zachodzących w pobliżu Słońca (tzw. „praw a heliocentryczne” ) lub Ziem i („praw a geocentryczne” ), w których sformułowaniu występują e x p l i c i t e lub i m p l i c i t e imiona własne („ w pobliżu Z iem i” , „w okół Słońca” ) nie można by uznać za prawa nauki, aczkolwiek wedle prawie powszechnego mniemania status prawa im przysługuje. Wśród rozwiązań jakie zapro ponowano, dwa zasługują na szczególną uwagę. Przedstaw im y je w ujęciu E. Nagła 24. Pierw sze opiera się na podziale predykatów mogących występować w sformułowaniu praw na dwie kategorie: predykaty „czysto jakoś ciow e” (purely qualitative) oraz pozostałe predykaty, które czysto jakoś ciow ym i nie są. P redykat czysto jakościowy występuje wówczas, gdy 24 E. Nagel, op. cit., s. 57— 60. 46 J. S u c h określenie jego znaczenia nie wym aga odniesienia do żadnego poszczegól nego (particular) obiektu lub lokalizacji czasoprzestrzennej. Treść jego może więc być wyeksplikowana bez konieczności odwołania się do imion własnych lub współrzędnych czasoprzestrzennych (ewentualnie zw rotów zastępczych). W edle omawianego ujęcia (propozycji), od praw n i e w y m a g a s i ę b e z w a r u n k o w o , by zaw ierały predykaty czysto jakoś ciowe (aczkolwiek można uznać, że tendencją pewnych nauk, np. fizyk i teoretycznej jest form ułowanie swych podstawowych twierdzeń, stosując predykaty wyłącznie czysto jakościowe). W ystarczy jeśli spełniają one jeden z dwu następujących nie wykluczających się warunków: 1) zawierają predykaty wyłącznie c z y s t o j a k o ś c i o w e lub 2) są tw ierdzeniam i „ p o c h o d n y m i (derivative), dającymi się w y wieść dedukcyjnie z samych twierdzeń „ p o d s t a w o w y c h ” (fundamental), bez odwołania się do twierdzeń innego^ rodzaju. P rz y tym tw ier dzenie uznaje się za podstawowe, gdy nie zawiera imion własnych ani stałych indywiduowych i wszystkie jego predykaty są czysto jakościowe. Obecnie można odpowiedzieć na pytanie, jakie warunki winno speł niać twierdzenie nadające się na sformułowanie prawa w sposób nastę pujący: twierdzenie nadaje się na sformułowanie prawa (a w ięc je s t„la w lik e” ) jeśli jest t w i e r d z e n i e m p o d s t a w o w y m (fundamental) l u b t w i e r d z e n i e m p o c h o d n y m (derivative). W arto wszakże zaznaczyć — o czym zdają się zapominać tw órcy oma wianej koncepcji — że warunek drugi faktycznie jest bez znaczenia, jeśli się na niego nie nałoży z kolei pewnych dalszych ograniczeń. M ia nowicie okazuje się, że zawsze można bez trudności — w drodze zabiegu czysto form alnego — znaleźć dla dowolnego danego twierdzenia jakieś takie tw ierdzenie podstawowe, a nawet w iele takich twierdzeń, zawiera jących predykaty wyłącznie czysto jakościowe), z którego dane tw ier dzenie da się logicznie w yw ieść i w ten sposób przekształcić twierdzenie w yjściow e w twierdzenie w zględem tamtego p o c h o d n e . A b y więc wykluczyć ów czysto form alny w ybieg, należy na dopuszczalne tw ier dzenia p o d s t a w o w e nałożyć pewne o g r a n i c z e n i a , dotyczące ich prawdziwości czy też stopnia uzasadnienia, np. warunek, b y m ogły być nimi wyłącznie twierdzenia uznane w danym okresie za prawa nauki. Ostatnie ograniczenie okazuje się jednak zbyt mocne, gdyż tw ier dzenie pochodne może być — w wypadku wydedukowania go z jakiegoś prawa — uznane nie tylko za form alnego kandydata na prawo („la w lik e” ), ale za samo prawo i to uzasadnione w nie m niejszym stopniu P ro b le m uniw ersalności praw nauki 47 aniżeli prawo w yjściowe. Już stąd widać, że podanie adekwatnych w a runków, jakie winno spełniać twierdzenie podstawowe, by inne tw ier dzenie dające się z niego w yw ieść logicznie, spełniało wym agania nakła dane na form alnego kandydata na prawo (,,law like” ) nie jest bynajm niej rzeczą łatwą. Pow róćm y jednak do omawianej propozycji. W ystępowanie w tw ierdzeniu (np. w tym czy innym praw ie K ep lera) imion własnych n i e j e s t — w edle analizowanej koncepcji — n i e z g o d n e z zaliczeniem go do praw nauki, jeśli tylko można wykazać, że jest to t w i e r d z e n i e p o c h o d n e , dające się w yprow adzić de dukcyjnie (wyjaśnić) na podstawie t w i e r d z e ń p o d s t a w o w y c h , w których występują wyłącznie predykaty czysto jakościowe. Czy w y nika stąd, że np. prawa K ep lera można było zaliczyć w okresie przed Newtonem lub można zaliczyć przynajm niej obecnie, do praw nauko wych? Okazuje się że nie, gdyż po pierwsze, przed New tonem nie ist niały prawa podstawowe (prawa Newtona), z których prawa K eplera m ogłyby być dedukcyjnie wyprowadzone; po drugie, jest rzeczą praw ie całkowicie pewną, że również obecnie praw K eplera nie da się w yw ieść z samych praw Newtona czy też z jakichkolwiek innych praw „podsta w ow ych ” 25 bez odwołania się do tzw. twierdzeń dotyczących „rozm iesz czenia przyczyn” 26. Otóż, jest rzeczą jasną, że tezy dotyczące rozmieszczenia przyczyn (w przypadku wyjaśniania praw Keplera, są to tw ierdzenia określające wielkość i kierunek działania sił grawitacyjnych oraz inercyjnych, p rzy łożonych do planet) nie dadzą się sformułować, przynajm niej na ogół, bez użycia imion własnych (występujących przy określaniu masy Słońca, 25 N a gel pisze w tym m iejscu, że jest „d alek ie od pew ności” , czy tw ierdzen ia K ep lera faktyczn ie dadzą się w yw ieść logicznie, nawet obecnie, z samych p raw pod staw ow ych — p raw N ew tona. E. N a g e l , op. cit., s. 58. 26 N a fa k t ten zw racano uw agę od dawna. Np. M ili, m ając na uw adze w y p ro w adzenie pierw szego praw a K ep lera z p raw Newtona, pisał: w tym rozkładaniu prawa, dotyczącego skutku złożonego, praw a z jakich ono się składa, nie są jed y nym i elem entam i. Rozkłada się ono na praw a poszczególnie w ziętych przyczyn oraz na fakt, że one ze sobą współistnieją. Jedno jest rów n ie istotnym elem entem , jak i drugie” . J. St. M ili, System lo g ik i, op. cit., t. I, s. 720. M ili sądzi p rzy tym , że „elem ent, który nie jest praw em przyczynow ym , lecz rozm ieszczeniem przyczyn, nie da się sprowadzić do żadnego praw a” . Tam że, t. II, s. 59. W zastosowaniu do pierw szego prawa K ep lera, teza dotycząca „rozm ieszczenia przyczyn ” głosiłaby, że planety podlegają działaniu zarów no siły przyciągania jak i siły bezwładności, w z ię tych w odpowiednich proporcjach. J. S u c h 48 masy i prędkości poszczególnych planet), skąd wynika, że nie sposób wydedukować praw K eplera z przesłanek (praw podstawowych), w któ rych by w ystępow ały jedynie predykaty czysto jakościowe. Jeśli więc chcemy zaliczyć prawa K eplera (oraz inne tw ierdzenia w rodzaju: „O rb ity wszystkich planet leżą na jednej płaszczyźnie pokryw ającej się z płaszczyzną ruchu obrotowego Słońca” , „W szystkie ciała w pobliżu Ziem i spadają z prędkością proporcjonalną do 981 t2” ) do praw nauki, to proponowana eksplikacja prawa, odwołująca się do predykatów czysto jakościowych i do podziału twierdzeń na „podstaw owe” i „pochodne” , jest zbyt restryktywna. Właśnie z tego powodu wysuwa się pewną inną propozycję, którą N agel uważa za zadowalającą. Opiera się ona na pewnym innym niż omawiane dotąd podziale twierdzeń ogólnych, mianowicie na odróżnieniu twierdzeń „nieograniczenie ogólnych” (unrestricted universals) od twierdzeń „ograniczenie ogólnych” (restricted universals). Jako przykład twierdzenia nieograniezenie ogólnego podaje Nagel pierwsze prawo Keplera: „K ażd a planetja porusza się po elipsie ze Słońcem w jednym z ognisk elipsy” ; jako przykład tw ierdzenia ograniczenie ogólnego — twierdzenie: „W szystkie śruby w samochodzie Smitha są zardzewiałe” . Oba tw ierdze nia, z których tylko pierwsze Nagel — zgodnie z odczuciem większości — zalicza do praw, zawierają imiona własne oraz predykaty, które nie są czysto jakościowe. Zachodzi wszakże m iędzy nimi istotna różnica: w tw ierdzeniu p ierw szym obiekty podpadające pod zakres orzekania (scope of predication) „zardzew iały w okresie czasu a” , są ściśle ograniczone do rzeczy, które zajmują określony region czasoprzestrzeni (mianowicie, tym i obiektami są wyłącznie te śruby, które aktualnie znajdują się w samochodzie Smitha, nie zaś te które mogą zostać kiedykolw iek wkręcone do samochodu Smitha na miejsce starych śrub lub w nowe otw ory). W twierdzeniu drugim natomiast zakres orzekania — „poruszają się po eliptycznej orbicie w czasie t, i Słońce jest w jednym z ognisk tej elipsy” n i e j e s t o g r a n i c z o n y w t e n s p o s ó b : nie uważa się za ko nieczne, by planety i ich orbity b yły z l o k a l i z o w a n e w u s t a l o n y m o b s z a r z e p r z e s t r z e n i lub w o k r e ś l o n y m o d c i n k u c z a s u 27. Tw ierdzenie ogólne, którego zakres orzekania nie jest ograniczony do obiektów występujących w danym szczególnym okresie czasu, nazywa Nagel twierdzeniem n i e o g r a n i c z e n i e 27 E. N agel, op. cit., s. 59. P ro b le m uniw ersalności praw nauki 49 o g ó l n y m (nawet jeśli w nim występują imiona własne), wysuwając żądanie, b y „ l a w l i k e s t a t e m e n t s” , czyli form alne kandydatki na prawa spełniające nakładane na prawa warunki uniwersalności, b yły twierdzeniam i nieograniczenie ogólnymi, nie żąda natomiast, by b yły ściśle ogólne. Po spełnieniu tak ogólnego żądania, znikają wszystkie zasadnicze trudności z zaliczeniem do kategorii praw takich tw ierdzeń jak prawa K eplera i inne twierdzenia zw yk le uważane za prawa naukowe. Zachodzi pytanie, czym różni się twierdzenie n i e o g r a n i c z e n i e o g ó l n e w ujęciu Nagła, od tw ierdzenia ś c i ś l e o g ó l n e g o w uję ciu Ajdukiew icza czy Poppera (ich definicje pokryw ają się). Odpowiedź nie jest prosta, gdyż eksplikacja pojęcia „nieograniczonej ogólności” , jaką podaje Nagel, jest daleka od jasności. Jedno wszakże hie ulega w ąt pliwości: wprowadzając to pojęcie N agel oraz inni dyskutanci chcieli sformułować mniej mocny warunek nakładany na prawa, niż warunek ścisłej ogólności; taki mianowicie, aby w y s t ę p o w a n i e imion w ł a s n y c h nie b y ł o c z y m ś f a t a l n y m dl a p r a w a i a b y z tego powodu w ielka klasa twierdzeń (np. w fizyce czy astronomii), zw ykle zaliczanych do praw nauki, nie była pozbawiona statusu prawa. W arto zaznaczyć, iż Popper, stawiając prawom warunek ścisłej ogól ności, jednocześnie uważa, że niewystępowanie nazw jednostkowych (lub ich równoważników) j e s t w a r u n k i e m koniecznym ścisłej ogólności, n i e j e s t natomiast warunkiem dostatecz n y m : zdania, w których występują wyłącznie nazwy ogólne nazywa on zdaniami „strict” lub „pure” („czystym i” ), podkreślając, że zdania ściśle („s tric tly” ) ogólne stanowią n a j w a ż n i e j s z y — a l e n i e j e d y n y — r o d z a j t w i e r d z e ń , w których nie występują nazwy jednostkowe. Na przykład tw ierdzenie „N iektóre kruki są czarne” jest twierdzeniem „czystym ” („strict” ) nie jest natomiast tw ierdzeniem ściśle („strictly” ) ogólnym, nie nadaje się więc, według niego, na sformu łowanie p ra w a 2S. Z drugiej strony Nagel podkreśla, że występowanie imion własnych da się pogodzić z nadaniem danemu twierdzeniu statusu prawa naukowego pod warunkiem, że jest ono nieograniczenie ogólne. N ie ulega wątpliwości, że to czy opow iem y się za stanowiskiem P op pera, czy za stanowiskiem Nagła w tej sprawie jest kwestią „d ecyzji term inologicznej” , nie zaś kwestią „dowodu” czy „faktu ” , niemniej 28 K . R. Poper, op. cit., s. 68. ) 50 ^ J. S u c h w ydaje się, iż propozycja Nagła, by zaliczać do praw nauki również pewne twierdzenia zawierające imiona własne, jeśli tylko spełniają one pewne dodatkowe warunki, jest bardziej zgodna z intuicjami fizyk a czy astronoma i ze zw yczajam i językow ym i lub ustaleniami term inologicz nymi, jakie się mniej lub bardziej jaw nie p rzyjm u je na terenie fizy k i (włączając astronomię). Jest to zapewne w jeszcze większym stopniu słuszne w odniesieniu do innych dyscyplin przyrodniczych i humani stycznych, a to z tego względu, że w fizyce obserwujem y silniejszą niż w pozostałych naukach szczegółowych tendencję do form ułowania tw ier dzeń podstawowych wyłącznie p rzy użyciu nazw ogólnych. 5. P R A W O I K O N IE C Z N O Ś Ć . U N IW E R S A L N O Ś Ć N O M O L O G IC Z N A A U N IW E R S A L N O Ś Ć A K C Y D E N T A L N A P rócz podziału zdań ogólnych na (1) zdania ściśle ogólne i zdania numerycznie ogólne oraz na (2) zdania nieograniczenie ogólne i zdania ograniczenie ogólne, w literaturze metodologicznej można spotkać się z dychotomicznym podziałem zdań ogólnych (bądź zdań ściśle ogólnych) na (3) zdania ogólne nomologicznie i zdania ogólne akcydentalnie. P rze prowadzają go w swych pracach np. J. St. M ili, K. R. Popper i E. Nagel, chociaż pierw szy używa innej term in o lo gii29. Jeśli idzie o M illa, to analiza licznych jego w ypow iedzi dotyczących podziału praw następstwa czasowego na prawa przyczynow e óraz nieprzyczynowe wykazuje, że nie poprzestał on na podziale zdań ogólnych na zdania ściśle ogólne (zdania „rzeczyw iście” ogólne, jak je nazywał) oraz zdania numerycznie ogólne (zdania „pozornie” ogólne), lecz w jakimś stopniu zdawał sobie sprawę ze wspomnianej bardziej subtelnej różnicy, jaka zachodzi m iędzy dwoma typami zdań ściśle ogólnych: zdaniami w yrażającym i uniw er salność nomologiczną i zdaniami reprezentującym i uniwersalność akcyden taln ą30. Różnica m iędzy M iłlem i Popperem z jednej strony a Nagłem z drugiej, polega w danym wypadku na tym, że N agel przepro wadza swój podział na zdania ogólne nomologicznie i zdania ogólne 29 J. St. M ili, op. cit., t. I, s. 524— 528; t. II, s. 53— 54; K . R. Popper, op. cit., s. 420— 422; E. N agel, op. cit., s. 49— 69. 30 Zob. J. Such, Johna Stuarta M illa koncepcja uniw ersalności praw. W : P o jęcie praw a nauki w X I X wieku. W arszaw a 1967, s. 32— 41. P ro b le m uniw ersalności praw nauki 51 akcydentalnie w r a m a c h z d a ń o g ó l n y c h w o g ó l e , natomiast M ili oraz Popper — w r a m a c h z d a ń ś c i ś l e o g ó l n y c h . Podając eksplikację pojęć uniwersalności akcydentalnej i nomologicznej ograniczym y się do zdań p r a w d z i w y c h ; równocześnie idąc za M illem i Popperem, założym y, że wskazany podział dotyczy wyłącznie zdań ś c i ś l e o g ó l n y c h (nie obejmuje przeto zdań numerycznie ogólnych). Praw dziw e zdania ściśle ogólne w yrażające uniwersal ność akcydentalną (czyli praw dziwe zdania uniwersalne akcyden talnie) będziemy nazyw ali (zdaniami) „przypadkowo praw dziw ym i” , natomiast prawdziwe zdania ściśle ogólne wyrażające uniwersalność nomologiczną (czyli praw dziw e zdania uniwersalne nomologicznie) — zda niami (prawami) „koniecznie p raw dziw ym i” . Zdanie ogólne przypadkowo prawdziwe, to zdanie, dla którego nie istnieją kontrprzypadki. Znaczy to, że jeśli zdaniu tego typu nadamy postać okresu warunkowego, to nie realizuje się w świecie — ani obecnie, ani kiedykolw iek — żaden taki stan, który by spełniał warunki sformułowane w poprzedniku, a nie spełniał warunków podanych w następniku owego okresu warunkowego. Jeśli więc ustalimy, że prawo nauki może być sformułowane również w postaci zdania uniwersalnego akcydentalnie (a nie tylko w postaci zdania nomologicznego), to prawo takie (uniwersalne akcydentalnie) uznamy za prawdziwe, jeśli tylko nie istnieje (nie istniał i nie będzie istniał) stan rzeczy spełniający poprzednik prawa, lecz nie spełniający jego następnika. N a przykład zdanie: „Żaden człowiek nie ży je dłużej niż trzysta lat” uznamy za twierdzenie przypadkowo prawdziwe, jeśli żaden z istniejących kiedykolw iek i gdziekolwiek ludzi nie żył i nie bę dzie żył ponad trzysta lat. A w ięc dla prawdziwości zdania przypadkowo prawdziwego konieczne jest i w ystarczy nieistnienie przypadków z nim sprzecznych. Czy jest ono również koniecznie prawdziwe? Odpowiedź na to pyta nie wym aga uprzedniego ustalenia, czy m o ż l i w e są, z p u n k t u widzenia prawidłowości p r z y r o d y (a w ięc dopuszczalne przez nie), takie warunki, w których człowiek żyłb y dłużej niż trzysta lat. Jeśli warunki takie istnieją lub są możliwe, to nawet w wypadku jeśli żaden człowiek nigdy się w nich nie znalazł i tym samym nie p rze żył więcej niż trzysta lat, tw ierdzenie powyższe nie jest praw dziwe koniecznie, gdyż („przypadkow e” ) pojawienie się człowieka w takich w a runkach prowadziłoby do obalenia tego twierdzenia. Zdanie koniecznie prawdziwe to więc prawo, dla którego n i e t y l k o n i e i s t n i e j ą k o n t r p r z y p a d k i , l e c z są o n e n i e m o ż l i w e ( w y k l u c z o n e ) 52 J. S u c h ze w z g l ę d u na i s t n i e j ą c e p r a w i d ł o w o ś c i p r z y r o d y . Innym i słowy, prawo koniecznie prawdziwe, to prawo, którego poprze dnik podaje w a r u n k i w y s t a r c z a j ą c e — z punktu widzenia istniejących prawidłowości przyrody — do zajścia zjawisk opisanych w następniku, tzn. warunki, po których, na mocy samej definicji pojęcia „warunek nomologicznie dostateczny” , następnik jest (niepusto) speł niony niezależnie od wszelkich innych okoliczności. Z drugiej strony, prawo przypadkowo praw dziwe to takie prawo, które warunków w ystar czających do zajścia zjawisk opisanych w następniku nie form ułuje i jeśli mimo to jest prawdziwe, to na mocy „przypadku” , dzięki temu, że nie realizują się pewne warunki, które ze względu na istniejące prawidło wości przyrody m ogłyby mieć miejsce. Można by powiedzieć, że prawa koniecznie praw dziwe są spełnione nie tylko w „dziedzinie rzeczyw i stości” (obejmującej wszystkie faktycznie realizujące się stany), lecz również w „obszarze m ożliwości” , tzn. w e wszystkich „światach” , w któ rych działałyby te same prawidłowości co w naszym, lub jeszcze inaczej, w e wszystkich „światach” różniących się od naszego jedynie warunkami początkowymi (a nie różniących się prawami). Jest rzeczą oczywistą, że samo nieistnienie przypadków przeciwnych w naszym świecie nie gwa rantuje (koniecznej) prawdziwości tego rodzaju praw. Analogicznie do Leibniza koncepcji „św iatów logicznie m ożliw ych ” , tj. światów, których struktura logiczna jest identyczna ze strukturą logiczną naszego świata, a więc w których spełnione są wszystke prawa logiki (naszego świata), można by tu wprowadzić koncepcję światów „nomologicznie m ożliw ych” o identycznej z naszym światem strukturze nomologicznej — światów, w których spełnione są wszystkie prawa „działające” w naszym świecie empirycznym. Zastosowana tu term inologia (uniwersalność „nom ologiczna” i „akcydentalna” ) może sugerować, że tylko zdania uniwersalne nomolo g i c z n i e nadają się — jak zresztą sądzi w ielu — do formułowania praw, że natomiast zdania uniwersalne a k c y d e n t a l n i e (jak sama nazwa zdaje się wskazywać) do tego celu się nie nadają. N ie wdając się w tym miejscu w dyskusję zaznaczę tylko, że prawa faktycznie fo r mułowane w nauce nie zawsze pretendują do tego, by być „koniecznie p raw dziw e” w sensie omówionym, tzn. by w yrażać uniwersalność (czy konieczność) nomologiczną. Jednakże ideałem (czy ostatecznym celem), do którego zm ierza nauka w ydaje się być osiąganie praw uniwersalnych nomologicznie, czyli praw docierających d o s u i g e n e r i s k o n i e c z P ro b le m uniw ersalności praw nauki 53 n o ś c i p r z y r o d n i c z e j , i tym samym podających w poprzedniku kompletny zestaw warunków nomologicznie dostatecznych, tj. dostatecz nych z punktu widzenia istniejących prawidłowości przyrody, do „za j ścia” następnika. Od takich praw wym aga się — jak już było zaznaczo ne — czegoś więcej niż tylko nieistnienia dla nich kontrprzypadków, a więc potwierdzenia np. przez indukcję enumeracyjną (zgodności z na szym światem em pirycznym ); w ym aga się mianowicie również nieistnienia kontrprzypadków w „obszarze m ożliwości” (zgodności z każdym ze świa tów nomologicznie m ożliwych), czyli w y k l u c z a s i ę s a m ą m o ż l i w o ś ć i c h i s t n i e n i a jako sprzeczną z prawami przyrod y nomologicznej natury. Pozw ala to ujmować prawa koniecznie praw dziwe jako pewne „zakazy” lub ograniczenia „nakładane” na przebieg zjawisk p rzy rody, ograniczenia w yrażające tzw. konieczność nomologiczną świata. Nie uznajemy w ięc za słuszny pogląd rozpowszechniony w e współ czesnej metodologii nauki, w edle którego jedynie tw ierdzenia nomologiczne nadają się na sformułowania praw nauki, natomiast tw ierdzenia uniwersalne akcydentalnie, nawet jeśli wyrażają uniwersalność ścisłą, do tego celu się nie nadają. Słuszny w ydaje się pogląd M illa, że jeśli pewne prawa przyrody, np. prawa przyczynowe w yrażają „zw iązek nie zmienny i bezwarunkowy” , czyli związek „konieczny” m iędzy przyczyną i skutkiem, są więc w używanej tu term inologii uniwersalne nomologicz nie, to pozostałe prawa następstwa czasowego (dotyczące np. następowa nia po sobie pór roku, następstwa dnia i nocy itp.) w yrażają jedynie „na stępstwa niezmienne” , czyli mogą się okazać uniwersalne akcydentalnie. Zaznaczę jeszcze, w celu uniknięcia nieporozumień, że niektórzy współ cześni metodologowie używ ają określeń: „uniwersalność nomologiczną” (nomie universality) i „uniwersalność akcydentalna” (accidental universality) w nieco innym znaczeniu niż tu omówione. N a przykład N agel nazywa akcydentalnie ogólnym i również te twierdzenia, które — za Popperem, Ajdukiew iczem i innymi — zostały tu nazwane tw ierdze niami numerycznie ogólnymi. P rz y omawianiu różnicy, jaka zachodzi m iędzy dwoma przedstawio nymi rodzajami twierdzeń ściśle ogólnych, zw ykle odwołujem y się do pojęcia m o ż l i w o ś c i . Co rozumie się pod słowem „m o żliw y” , gd y głosi się, że relacja stwierdzona przez prawo musi dotyczyć nie tylk o wszystkeh przypadków przeszłych i teraźniejszych, lecz również „w szel kich przypadków m ożliw ych” ? Czy idzie tu wyłącznie o przypadki, które wprawdzie jeszcze nie zaszły, ale zajdą kiedyś faktycznie (a więc „m oż I 54 J. S u c h liw e ” jest tylko to, co w przyszłości stanie się rzeczywiste), czy również o przypadki, które nie są wprawdzie wykluczone przez istniejące praw i dłowości wyznaczające „strukturę nomologiczną rzeczywistości” , ale które nigdy nie zajdą ze względu na brak odpowiednich warunków niezbęd nych do ich realizacji? W ostatnim wypadku szłoby o przypadki, które są wykluczone czyli „niem ożliw e” nie ze w zględu na istniejące p raw i dłowości przyrody, lecz ze względu na istniejące obecnie i w przyszłości warunki. Postawiony problem można by ująć w następującym pytaniu: czy prawo dotyczy również zjawisk podpadających pod odpowiedni k o n t r f a k t y c z n y o k r e s w a r u n k o w y (w którego sformuło wanie wchodzi funktor: „gd yb y . . . , toby . . lub analogiczny) stw ier dzający, że gdyby zaszły takie a takie warunki sformułowane w poprzed niku a nie wykluczone przez istniejące prawidłowości, to zaszłyby takie a takie następstwa podane w następniku? Jeśli tak, to prawo dotyczy wszelkich przypadków (danej klasy) m ożliw ych z punktu widzenia praw i dłowości przyrody, niezależnie od tego czy przypadki te kiedykolw iek się realizują. W przeciw nym wypadku zakres prawa w inien być ograniczony do przypadków, które faktycznie zachodzą (w jakim kolw iek czasie). R óż nica, jaka zachodzi m iędzy dziedziną m ożliwości (wyznaczoną przez pra wa przyrody), a dziedziną rzeczywistości (wyznaczoną przez prawa i wa runki początkowe) stanowi w ięc „ontologiczny korelat” różnicy między uniwersalnością nomologiczną a uniwersalnością akcydentalną. U pod staw rozróżnienia dwu rodzajów uniwersalności ścisłej (a w ięc i dwu rodzajów praw: koniecznie prawdziwych i przypadkowo prawdziwych) leży, jak w idzim y, dychotomia praw i warunków. Dychotomia owa po lega na tym, że rozkład warunków początkowych jest — przynajm iej częściowo — niezależny od praw (uniwersalnych nomologicznie) i odwro tnie, prawa (uniwersalne nomologicznie) — przynajm niej częściowo — nie zależą od warunków początkowych realizujących się w świecie. Gdyby to założenie okazało się błędne, przedstawiony podział tw ierdzeń mu siałby zostać poddany daleko idącej m odyfikacji. Powracając do w y żej postawionego pytania, należy stwierdzić, że jeśli prawa (podobnie jak prawa przyczynow e M illa) w yrażają „konieczność przyrodniczą” w tym sensie, że są nie tylko ,przypadkowo praw dziw e” (tzn. nie istnieją dla nich kontrprzypadki), lecz prawdziwe „w sposób konieczny” , czyli prawdziwe w e wszystkich m ożliw ych — z punktu w idze nia prawidłowości przyrody — warunkach czy „światach” (można by w ięc też powiedzieć: „nomologicznie praw dziw e” ), to najwłaściwszą P ro b le m uniw ersalności praw nauki 55 formą ich wyrażenia będzie zawsze pewien nomologiczny okres w a runkowy, mieszczący w swym zasięgu zasięg odpowiedniego okresu kontrfaktycznego i praw dziw y we wszystkich warunkach początkowych możliwych z punktu widzenia prawidłowości p rz y r o d y 31. Natomiast prawa, których zakres jest ograniczony do dziedziny rzeczywistości obej mującej wyłącznie przypadki faktycznie zachodzące, w tej postaci sfor mułować się nie dadzą, gdyż są jedynie przypadkowo prawdziwe, praw dziwe ze względu na istniejące warunki, czyli na „szczęśliw y zbieg okoliczności” . Okoliczności te nie pozwalają zrealizować się innym p rzy padkom, z punktu widzenia prawidłowości przyrody równie m ożliwym , które dla rozpatrywanych praw „przypadkow ych” m ogłyby się okazać fatalne, stanowiąc ich kontrprzypadki. Skoro na prawdziwość pewnego rodzaju praw może mieć w p ły w „przypadek” , to jest ona zależna również w pewnym stopniu od człowieka (od jego działań), mianowicie w tych wypadkach, gdy poprzez działalność w ytw órczą czy eksperymentalną mamy możność w yw oływ ać takie stany rzeczy (lub odwrotnie nie do puszczać do zaistnienia takich innych stanów rzeczy), które okazałyby się fatalne dla tych praw, stanowiąc ich kontrprzypadki, a które bez ingerencji człowieka nie p ojaw iłyb y się nigdy (lub przeciwnie: bez dzia łań ludzkich niechybnie by zaszły). Jest to niem ożliwe w stosunku do praw „koniecznie praw dziw ych” , gdyż w odniesieniu do nich w y w o ły wanie (czy też unicestwianie) kontrprzypadków jest — ze w zględu na prawidłowości przyrody — wykluczone. Z drugiej strony jednak samo wykazanie, że dla prawa tej kategorii nie istnieją kontrprzypadki i że jest ono w tym sensie „zgodne” z rzeczywistością, bynajm niej nie w y starcza dla okazania przysługującej mu prawdziwości nomologicznej, acz kolw iek wystarcza do stwierdzenia, że jest ono akcydentalnie praw dziwe. Zgodność z rzeczywistością musi dotyczyć również sfery m ożli wości obejmującej przypadki, które mogą się nigdy nie zrealizować. W y nika stąd, że do okazania prawdziwości nomologicznej prawa, indukcja enumeracyjna nie wystarcza, nawet jeśliby m ożliwe było przeprowadze nie w zastosowaniu do całego zakresu prawa, a więc do wszystkich p rzy padków jakie ono obejmuje, indukcji zupełnej (co jest oczywistą niemoż 31 W om awianej koncepcji zakłada się, że praw idłow ości p rzyrod y m ogą być adekw atnie opisane jed yn ie przez praw a nomologiczne, oraz że praw a akcydentalne opisują jedyn ie pew ne „koin cyden cje przypadkow e” , przypadkow e „zb iegi ok olicz ności” nie zasługujące na m iano p raw (praw idłow ości) przyrody. 56 J. S u c h liwością ze w zględu na otwartość klasy wyznaczającej zasięg dowolnego prawa). Rozumiał to doskonale M ili, gdy w ielokrotnie podkreślał, że dla ustalenia prawa przyczynow ego (koniecznie prawdziwego), oparta na obserwacji metoda indukcji enumeracyjnej nie wystarcza; nieodzowne okazują się doskonalsze m etody indukcji elim inacyjnej, opartej na eks perymencie, a w ięc na „sztucznym wytwarzaniu fak tów ” , które bez na szej ingerencji m ogłyby się nigdy nie pojawić. Spór związany z podziałem twierdzeń na ogólne nomologicznie i ogólne akcydentalnie w wyłuszczonym sensie dotyczy trzech ważnych kwestii: po pierwsze, czy podział ów jest w ogóle sensowny (niektórzy negują samą możliwość jego przeprowadzenia, argumentując, że wym aga on odwołania się do koncepcji „św iatów nomologicznie m ożliw ych” , której nie da się utrzym ać oraz, że zakłada on znajomość wszystkich prawidło wości przyrody); po drugie, czy od praw nauki należy żądać, b y w yrażały zawsze uniwersalność nomologiczną, czy też w pewnych wypadkach mogą to być tw ierdzenia uniwersalne akcydentalnie; po trzecie, czy pojęcie uniwersalności nomologicznej da się wyeksplikować w języku ekstensjonalnym oraz bez odwołania się do takich intuicyjnych i niejasnych po jęć modalnych jak „konieczność przyrodnicza” lub „fizyczn a niem ożli wość” , których adekwatna eksplikacja nastręcza wciąż jeszcze niepokonalne zda się trudności. K w estia natury konieczności twierdzeń uniwersalnych nomologicznie zajmowała w ielu m yślicieli co najmniej od czasów Hume’ a. Tych, którzy sądzą, że pojęcie uniwersalności nomologicznej da się wyeksplikować bez zastosowania nieredukowalnych (nie poddających się dalszej analizie) po jęć modalnych, uważa się za zw olenników Hum e’ a. Tych natomiast, któ rzy sądzą, że użycie takich czy innych pojęć modalnych, dotyczących ko nieczności przyrodniczej jest — przy w szelkiej adekwatnej analizie uni wersalności nomologicznej — nieodzowne, uważa się za jego przeciw ników (w danej kwestii). Trudność jaka się pojawia p rzy próbach rozstrzygnię cia tej kwestii polega na tym, że tw ierdzenie uniwersalne nomologicznie winno usprawiedliwiać odpowiedni nierzeczyw isty (konfrfaktyczny) okres warunkowy oraz dać się w yrazić w postaci im plikacji nomologicznej, praw dziwej nie tylko we wszelkich warunkach faktycznie zachodzących (kiedykolw iek i gdziekolwiek), lecz również w e wszelkich warunkach n o m o l o g i c z n i e m o ż l i w y c h , również tych, które nie realizują się nigdy. Nomologiczną implikacja nie może w ięc dotyczyć jedynie zja wisk faktycznie zachodzących; z drugiej strony nie może też dotyczyć sy P ro b le m uniw ersalności praw nauki 57 tuacji w rodzaju: co by było, gdyby prawo powszechnej graw itacji nie było spełnione lub gdyby zamiast niego „działało” jakieś prawo „antygraw itacji” itp. W je j zakresie mogą zawierać się tylko te przypadki (te „św iaty” ), które zakładają co najwyżej niespełnienie istniejących warunków, przy równoczesnym speł nieniu istniejących prawidłowości. Założenie n i e n a r u s z a l n o ś c i praw nomologicznych odróżnia w ięc nomologiczny okres warunkowy od nierzeczywistych (kontrfaktycznych) okresów w a runkowych, które wszak tego warunku spełniać nie muszą. Otóż trudność przekładu nomologicznego okresu warunkowego na ję zyk twierdzeń kategorycznych i „zw yk łych ” (rzeczyw istych) okresów warunkowych polega na tym, że trzeba sformułować pewne warunki, ja kie spełniać muszą owe tw ierdzenia kategoryczne czy okresy rzeczyw i ste, aby m ogły być równoważne nomologicznemu okresowi warunkowe mu, a więc aby przekład był poprawny. W arunków tych, jak dotąd, nie udało się sformułować bez odwołania się do jakichś nierzeczywistych okresów warunkowych. W tej sytuacji trudność okazuje się „przesunię ta” w inne miejsce, lecz ostatecznie nie pokonana32. Z A K O Ń C Z E N IE N a zakończenie w ym ienim y te z omówionych w niniejszym artykule kwestii dotyczących uniwersalności praw, które w ydają się niedyskusyjne, następnie zaś te spośród nich, które pozostają nadal w m niejszym lub większym stopniu przedm iotem kontrowersji. Niedyskusyjne w ydaje się żądanie, w odniesieniu do praw wyższego poziomu ogólności niż ten, który jest reprezentowany przez ogólność nu meryczną. W związku z powyższym , w pełni rozsądne w ydaje się założe nie o t w a r t o ś c i e p i s t e m o l o g i c z n e j klasy wyznaczającej za sięg prawa, czyli przyjęcie, że prawo nigdy nie może być efektyw nie sprawdzone w całym zakresie swej ważności; zakres stosowalności prawa nie może się w ięc pokryw ać z dziedziną jego dotychczasowych zastoso 23 Jedną z interesujących prób eksplikacji konfraktycznego okresu w arunko wego, jakie p o ja w iły się w ostatnim czasie, jest próba podjęta przez J. K m itę w pracy: Potoczny okres warunkowy. Studia M etodologiczne, z. 3, 1967. 58 J. S u c h wań i przebadanych egzemplifilkacji prawa. W ynika stąd, że liczba p rzy padków podpadających pod zakres stosowalności danego prawa pozo staje zawsze w pewnym stopniu nieokreślona, skoro przypadki dotąd stwierdzone, ex d e f i n i t i o n e , nie w yczerpują całego zakresu w aż ności prawa. Jakie z omówionych kwestii można uważać za kontrowersyjne (nieza leżnie od pewnych sugestii, jakie zostały w toku niniejszych w yw odów przedstawione)? 1. W związku z występowaniem imion własnych w w ielu tw ierdze niach dość powszechnie uznawanych za prawa, otw arty w ydaje się pro blem, czy warunek ścisłej ogólności nie jest zbyt restryk tyw n y i czy nie należałoby się ograniczyć przy nadawaniu twierdzeniom statusu praw do warunku liberalniejszego, np. warunku uniwersalności nieograniczo nej (który jednakże należałoby bliżej w yeksplikow ać); 2. W związku z warunkiem ścisłej ogólności (ewentualnie ogólności nieograniczonej) praw, dyskusyjny w ydaje się problem charakteru otwartości klasy wyznaczającej zasięg prawa (otwartość „epistem ologiczna” czy otwartość „ontologiczna” ?); 3. W związku z podziałem twierdzeń ogólnych na nomologiczne i akcydentalne, dyskusyjne w ydają się następujące kwestie: a) czy podział ów jest w ogóle teoretycznie sensowny i praktycznie użyteczny? b) czy winien on być przeprowadzony w ramach twierdzeń ściśle ogólnych, czy też w ramach twierdzeń ogólnych w ogóle? c) czy prawa nauki w inny wyrażać wyłącznie uniwersalność nomologiczną, czy też mogą występować (i występują) również prawa uniwer salne akcydentalnie? d) problem Hum e’a: czy pojęcie uniwersalności nomologicznej da się wyeksplikować w języku ekstensjonalnym oraz bez odwołania się do nierzeczywistych okresów warunkowych i czy pojęcie „konieczności przyrodniczej” (nomologicznej) można sprowadzić do pojęć niemodalnych o bardziej w yraźnej i łatw iejszej do uchwycenia treści (takich jak pojęcie uniwersalności ścisłej, bezwyjątkowości, stałego następstwa, niezmiennej powtarzalności itp.) ? W ym ienione kwestie nie są od siebie niezależne; takie czy inne roz strzygnięcie jednej z nich może implikować określone stanowisko w od niesieniu do pozostałych. Problem , uniw ersalności praw nauki 59 T H E P R O B L E M O F U N IV E R S A L IT Y O F S C IE N T IF IC A L L A W S by JAN SUCH Sum m ar y In the article is treated the ąuestion w hich type o f u n iversality m ay suit statements, which are gettin g in science the status o f scientific law. In turn is taken into consideration a strict u n iversality and a num erical universa lity o f statements (in the m eaning o f A jd u k iew icz), unlim ited universality (after the conception o f N agel), then a nom ological u n iversality and an accidental u niversality (in the m eaning, proposed by Popper). The author advocates the thesis, that laws are statements strictly or illim ita b ly universal w hich m ay pretend to a nom ological u niversality or an accidental universality. In connection w ith this the laws are divided into n om ologically universal and accidentally universal ones. Further on is considered the problem o f openess in referen ce to the class appointing the scope o f the la w ; the distinction o f an epistom ological openess and an ontological openess o f the class in introduced. The author mantains, that in the so-calles theoretical Sciences (f. i. physics) the ontological openess o f laws is reąuired, that means the belon gin g to the scope of the la w ’s application also futurę facts, up to present not realized, w h ile in the historical Sciences the epistom ological openess is reąuired, that is belonging to the class m arking out the scope o f the law in referen ce to facts up to present not recognized (independent w ere they realized or w ill occur in futurę). It seems in m any cases sufficient w ith the regard to the fact, that postgnosis is probably the main prognostic function, w hich the historical Sciences have to fu lfil. The author recom m end the thesis, that generalization in history m ay also exercise the previdistic functions, the prognostic one included) —-in a lim ited sense o f this w ord, that is, it m ay re fe r to futurę facts, on condition they w ill occur in defin ite space and time. Λ HH c y x IIPOBJIEMA yHMBEPCAJIbHOCTM 3AKOHOB HAYKM P e 3 ίο me B CTaTbe O T B e n a ib A b to p paccM aTpnB aeTC H y T B e p jK g e m iH M , n o o H e p e flH O Bonpoc κ ο το ρ μ μ ran a npngaeTC H a H a jiii3 n p y e T T O H H y io y H H B e p c a jib H o c r a , b m y jc e cra T yc n H y iw e p u n e c K y r o κΆκοϋ H a y n H b ix s o jia c e H 33κοηοβ. y m iB e p c a jib H O C T b yTBepjKfleHwił (b CMBicjie AńgyKeBMHa), H e o r p a H n n e H H y io h o r p a H n n e H H y io yHnBepc a jib H o c T n (b H a r e jie B C K O M y iiH B e p c a jib H O C T n noiraMaHKH), a Tarcace H O M O jio rw H e c K y io n ajcrjMfleHTHyjo y T B e p jK g e H n ii (b CMWCJie, n p e ^ jia r a e M b iM Π ο π π ε ρ ο Μ ). J. S u c h 60 A b to p 3 a m M ir (a e T H eo rp a H M H e H H O Te3w c, n e c K a ji m jim a K p M f le H T H a a 38κοημ Ha H O M O J io r n H e c K H B 38κοηβι h b jih io tc h K O T O p b IM y H M B e p c a jib H O C T M . m a K p M f le H T H o M3 y H a e T C H ο τη τβ θ h to y H M B e p c a jlb H Ł IM M , TaK H ce n p e s jio s je H M a M M Μ 05ΚβΤ A b to p to h h o n p e flO C T a B J IJ IT C H b cb h 3 m c stm m m jim HOM OJIOTM - n o flp a 3 a e jia e T y H M B e p c a jib H b ie . B onpoc o t r p łit o c tm K J ia c c a , o n p e fle jia io tą e r o o S jia c T b fle ń c T B M a 3 a K 0 H a : pa3JiM H aeTC H „s n M C T e M O jio r M H e c K y io ” m „O H T O J io rM H e c K y io '’ οτκρΜτοοτΜ (H a n p . B K J ia c c a . H a ^ jiejK H O C TM nop κ A b to p o 6 j i 8.c tm H e o c y m e c T B M M b ix . C K o ił οτκρΜτοοτΜ, flO K a 3 b iB a e r , T p e 6 yeT C H φΜ 3Μ Κ θ) T .e . OT npMMeHMMOCTM 3aT0 h to 3aKOHOB 3aKOH a μ ο το ρ μ η θ ο κ μ χ b n p M H a fljiejK H O C T M CTBMH 3 a K 0 H a CJIjraaHM , flO CMX n o p b t. H a3. ΟΗΤΌ,ΤΙΟΓΜΗΘΟΚΟΜ κ K J ia c c y , OTKpblTOCTM , 6 y a y ip M X TaK xce H ayK ax τθ ο ρ θ τμ η € Ο κ μ χ Tp eS yeTC H c jiy n a e B , npn- 30 cm x siiM C TeM O JiorM H e- o n p e fle jia io iq e M y o S jia c T b H eM 3BeCTHbIM (He3aBMCMMO OT ΤΟΓΟ jim cb ohm mjim n p 0 M 3 0 M fly T b o 6 y ,q y m e M , ■ — H ayK ax T .e . flea- 0 'C ym eC TB M - OHa K a jK e T c a (b o μ η ο γ μ χ c j i y H a a x ) fl o c T a - TOHHOM B CBH3M C ΤΘ Μ , HTO nO'CTTH03 HBJIHeTCH n O J K a jiy ii r jia B H O ił npOrHOCTMHeCKOM Φ γΗ Κ ρ Μ Θ Μ , K a K y iO B CTaTbe M C nO JIH H Tb Φ υ η κ π ;μ μ J iM iu b 6bf 3TM n p a B a flOJISKHbl MCIIOJIHHTL·. B b iflB M r a e T c a (b y3K 0M oh m C M b ic jie c o s e p m a jin c b Β ρ Θ Μ Θ Η Η Ο - n p O C T p a H C T B e H H O fł h to T e3 M C , n p e B M ftM C T M H e C K H e φ γΗ Κ ρΜ Μ , 3Τ0Γ0 b c jio s a ), M C TopM H ecK M e B MX T.e. n p e fle jia X M o ryT κ β κ ο Μ -Τ Ό 1 3 a p a H e e o S jia C T M . oSomeima TaKJK e K acaTbca M o ry T 5 y a y ip M x o n p e fle jie H H O M τβκκθ n p O rH O C T M H e C K M e c jiy n a e B , (o r p a H M H e H H O M )