PProblematyka wypadków drogowych

Transkrypt

PProblematyka wypadków drogowych
PProblematyka
wypadków drogowych
Wojciech Kotowski
Zderzenie rowerzysty z samochodem
na przejściu dla pieszych.
Studium pewnego przypadku
Wypadek polegający na zderzeniu samochodu osobowego z dojeżdżającym drogą dla
rowerów rowerzystą miał miejsce na przejściu
dla pieszych. Otóż rowerzysta, zjeżdżając
z wiaduktu początkowo drogą dla rowerów,
która w odległości trzech metrów przed jezdnią skręcała łukiem najpierw w prawo, a następnie w lewo do przejazdu dla rowerów,
w rezultacie skrócił drogę, jadąc prosto przez
chodnik, a następnie przejście dla pieszych.
Rowerzysta wjechał na przejście z prędkością
42 km/h, a następnie uderzył w bok (na wysokości osłony przedniego reflektora) samochodu nadjeżdżającego z prawej strony. Nie
może nasuwać wątpliwości, że gdyby pojechał
prawidłowo, to znaczy nie zboczył z drogi dla
rowerów, do wypadku by nie doszło. Samochód osobowy zdążyłby przejechać przejazd
dla rowerów przed dojazdem do niego rowerzysty. Rowerzysta miałby dłuższą drogę do
punktu przecięcia toru z samochodem, a na
dodatek nie mógłby rozwinąć na podwójnym
łuku wskazanej prędkości. Krótko mówiąc, do
uniknięcia wypadku wystarczyła jedna sekunda, w tym czasie rowerzysta przejechał ponad
11 metrów.
Przed dokonaniem właściwej oceny prze-
biegu wypadku należało przede wszystkim
odpowiedzieć na pytania: 1) który z uczestników wypadku spowodował stan zagrożenia?,
2) który z uczestników ruchu miał pierwszeństwo?, 3) który z uczestników wypadku przyczynił się, ewentualnie w jakim stopniu, do
wypadku?
Na określone pytania można udzielić kategorycznej i zarazem jednoznacznej odpowiedzi.
Po pierwsze, bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym spowodował
rowerzysta. Stan ten od chwili jego powstania
trwał aż do chwili zderzenia pojazdów.
Nie może rodzić najmniejszych wątpliwości,
że wjazd rowerzysty na przejście dla pieszych,
z pominięciem właściwej dla tego uczestnika
ruchu drogi dla rowerów, z prędkością ok.
42 km/h stanowi wyjątkowo brawurowy manewr. Jest oczywiste, że na drodze dla pieszych
kierujący nie może spodziewać się rowerzysty,
zwłaszcza jadącego z określoną prędkością.
Po drugie, informacja pochodząca ze znaków drogowych uprawniała kierującego samochodem osobowym do korzystania z pierwszeństwa.
Po trzecie, czy można twierdzić o przyczynieniu się do wypadku. Nie można, wszak jego
203
Wojciech Kotowski
sprawcą jest rowerzysta, który wjeżdżając na
przejście dla pieszych, zamiast na przejazd dla
rowerzystów, z nadmierną prędkością, naruszył
podstawowe zasady bezpieczeństwa w ruchu
drogowym, a ponadto stanowił zaskoczenie dla
kierującego samochodem osobowym.
Obrażenia rowerzysty są oczywiste. A mianowicie w momencie najechania na bok jadącego pojazdu samochodowego jego ciało zostało
oderwane od roweru, wskutek czego wpadł na
maskę, a w następstwie uderzył głową w szybę
z siłą powodującą jej pęknięcie. Prędkość rowerzysty sprawiła, że po kontakcie z maską
samochodu jego ciało zostało wyrzucone dalej i w konsekwencji spotkało się ze znakiem
drogowym, przy czym jego przeżycie można
zawdzięczać tylko temu, że w wyniku odrzutu
i przed kontaktem ze znakiem drogowym wytraciło prędkość.
204
PALESTRA
Z analizy biegłego miarodajny,
to znaczy osadzony w uzasadnionych realiach, jest jedynie wywód
zamykający się stwierdzeniem, że
kierujący samochodem nie mógł
uniknąć wypadku. Wynika to
wszakże z faktu, że rowerzysta
przeciął drogę w warunkach
stricte kryminogennych. Nie jest
natomiast prawdą, że do wypadku doszłoby w sytuacji, gdyby
kierujący rowerem poruszał się
właściwym torem wzdłuż po
przejeździe dla rowerzystów. Są
to zwyczajne spekulacje, które
nie mogą być brane pod uwagę
przez organ prowadzący postępowanie. Chodzi wszakże o to, że
nie mógłby rozwinąć tak znacznej prędkości przy poruszaniu się
łukiem w prawo i w lewo w celu
dojazdu do przejazdu dla rowerzystów. Rowerzysta postanowił
jednak skrócić drogę, kierując
rower prosto przez przejście dla
pieszych. Skoro rowerzysta twierdził, że jechał z prędkością rzędu
30–35 km/h, oznacza to jednoznacznie, iż dojeżdżając do jezdni, zwiększył
prędkość do 42 km/h – o czym świadczy dowód materialny w postaci zapisu elektronicznego prędkościomierza. W tej kwestii należy
wskazać dwa możliwe warianty. Mianowicie
nienależycie obserwował jezdnię, spoglądając
przed dojazdem do niej jedynie w lewo i nie
dostrzegł dojeżdżającego z prawej strony samochodu. Jest także wysoce prawdopodobne,
że zauważył światła zbliżającego się z prawej
strony pojazdu, lecz uznał, iż zwiększając prędkość, zdoła przemknąć bezkolizyjnie przed tym
pojazdem. Tylko owe dwa warianty wchodzą
do oceny przebiegu zdarzenia. Rowerzysta
miał realną możliwość zatrzymania się, wszak
w chwili, kiedy powinien zauważyć nadjeżdżający pojazd, znajdował się w odległości
ok. 8 m od punktu przecięcia toru ruchu z tym
samochodem, a więc przed jezdnią.
1–2/2016
Kolejna kwestia kluczowa, która wskazuje
na brak wiarygodności opinii biegłego. Otóż
współczynnik przyczepności przylgowej dla
mokrej nawierzchni asfaltowej wynosi 0,4–0,6
według danych zawartych w materiałach
szkoleniowych Instytutu Ekspertyz Sądowych
im. prof. J. Sehna w Krakowie1. Wobec tego
opóźnienie hamowania samochodu wyniesie
4,9 m/s2, a nie 7,8 m/s2 – jak to wykoncypował
biegły.
Z opinii wynika, że samochód od punktu
zetknięcia z rowerzystą przebył drogę 13 m. Zatem prędkość na początku założonego miejsca
awaryjnego hamowania przez pojazd wynosi
ok. 41 km/h, nie zaś w sposób nieuprawniony
przez biegłego wygórowana do 60 km/h. Prędkość w chwili reakcji układu hamulcowego wynosiła zatem ok. 44 km/h.
Z powyższej analizy wynika niemal jednoznacznie brak podstaw do wniesienia aktu
oskarżenia przeciwko kierującemu samochodem pod zarzutem popełnienia przestępstwa
z art. 177 § 1 k.k. W tej sprawie rowerzysta jest
sprawcą wykroczenia z art. 86 k.w.
W omawianym wypadku nie może być
mowy o przyczynieniu się. Jedynym sprawcą
wypadku jest rowerzysta (sic!).
Biegły w sposób nieuprawniony przywołał
do określonego wypadku art. 27 ust. 1 p.r.d., ponieważ przepis ten nie ma nic wspólnego z tym
zdarzeniem. Chodzi wszakże o to, że kierujący
rowerem nie znajdował się na przejeździe dla
rowerzystów. Natomiast niezrozumiałe jest pominięcie ogólnej dyrektywy określonej w art. 3
p.r.d. w zw. z art. 33 ust. 1 i 6 p.r.d.
Reasumując, należy stwierdzić, że nie może
nasuwać najmniejszych wątpliwości, że rowerzysta z dużą prędkością wjechał na jezdnię
w bezpośredniej bliskości nadjeżdżającego samochodu, pozbawiając tym samym kierowcę
możliwości zastosowania skutecznego manewru obronnego w postaci zatrzymania samochodu przed torem rowerzysty.
Zderzenie rowerzysty z samochodem...
Rowerzysta przeżył kontakt z samochodem
tylko dlatego, że jego rower uderzył w bok jadącego samochodu. Gdyby zwiększający prędkość rowerzysta zdążył wjechać na tor ruchu
samochodu i doszło do kontaktu rowerzysty
z czołem nadwozia pojazdu, wówczas impuls
siły uderzenia samochodu w ciało rowerzysty
spowodowałby przy prędkości uderzenia ponad 40 km/h nieuniknione, nieprzeżyciowe
obrażenia ciała rowerzysty.
I jeszcze jedna uwaga w kwestii pierwszeństwa. Ustąpieniu pierwszeństwa odpowiada
określone uprawnienie2, co oznacza, że brak
takiego uprawnienia nie może być postrzegany jako zawinione przecięcie drogi innemu
nieuprawnionemu uczestnikowi ruchu drogowego, w tym wypadku kierującemu rowerem. Uznanie zachowania kierującego samochodem jako naruszenie zasad bezpieczeństwa
w ruchu drogowym stanowi obrazę dyspozycji
art. 27 ust. 1 p.r.d.
Nie jest wykluczone, że błędy w analizowaniu omawianego rodzaju wypadków wynikają
z nieprzemyślanej do końca nowelizacji, w wyniku której dyspozycją art. 1 pkt 7 lit. e ustawy z 1 kwietnia 2011 r.3 uchylono ust. 4 art. 33
p.r.d. Przepis ten brzmiał: „na przejeździe dla
rowerzystów kierującemu rowerem zabrania
się wjeżdżania bezpośrednio przed jadący
pojazd”. Na dodatek od kierującego rowerem
w określonej sytuacji nie wymaga się zachowania szczególnej ostrożności. Z kolei dyspozycją
art. 27 ust. 1 p.r.d. nakazano kierującemu pojazdem zbliżającym się do przejazdu dla rowerzystów zachowanie szczególnej ostrożności
i ustąpienie pierwszeństwa rowerowi znajdującemu się na przejeździe. Rozważmy kwestię
kiepskiej precyzji przepisu. Chodzi o to, że nie
ustępuje się rowerowi, lecz kierującemu rowerem. Ponadto w praktyce określony nakaz
dotyczy nie znajdującego się na przejeździe
rowerzysty, lecz również zbliżającego się do
przejazdu. Doprecyzowanie tego obowiązku
Zob. Problematyka prawna i techniczna wypadków drogowych, 1995, s. 112.
Zob. W. Kotowski, Prawo o ruchu drogowym. Komentarz, Warszawa 2011, s. 188.
3
Dz.U. nr 92, poz. 530.
1
2
205
Wojciech Kotowski
nastąpiło w rozporządzeniu Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków
i sygnałów drogowych4. Otóż w myśl dyspozycji § 47 ust. 4 kierujący pojazdem zbliżającym się do miejsca oznaczonego znakiem D-6a
„przejazd dla rowerzystów” jest obowiązany
4
Dz.U. nr 170, poz. 1393 ze zm.
206
PALESTRA
zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na
niebezpieczeństwo rowerzystów znajdujących
się w tych miejscach lub na nie wjeżdżających.
Korelacja obu przepisów (art. 27 i 33 p.r.d.) prowadzi w konsekwencji do brawury niektórych
rowerzystów z równoczesnym stawianiem nieuzasadnionych zarzutów kierowcom.