CZEGO DUSZA PRAGNIE

Transkrypt

CZEGO DUSZA PRAGNIE
o. Joachim Badeni OP
CZEGO DUSZA PRAGNIE
1
2
o. Joachim Badeni OP
CZEGO DUSZA PRAGNIE
Elementarz duchowy
Kraków 2011
3
Książka została opracowana na podstawie seminariów
w Centrum Kultury Chrześcijańskiej w Krakowie
w dn. 7 maja – 18 czerwca 1996 r.
Opracowanie redakcyjne i korekta:
Piotr Słabek, Jarosław Sołtys, Katarzyna Stokłosa
Redaktor techniczny:
Ewa Czyżowska
Łamanie:
Edycja
Nihil obstat
Polska Prowincja Dominikanów
Krzysztof Popławski OP, Prowincjał
Bartłomiej Wolszleger OP, Sekretarz
Reg. Prow. 58/11
Warszawa, 21 lutego 2011 r.
ISBN 978-83-7595-219-3
@ Copyright by Polska Prowincja Dominikanów, 2011
@ Copyright for this edition by Wydawnictwo M, Kraków 2011
Wydawnictwo M
ul. Kanonicza 11, 31-002 Kraków
tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75
e-mail: [email protected]
www.mwydawnictwo.pl
www.ksiegarniakatolicka.pl
4
Wstęp
Każdy, kto zetknął się z Ojcem Joachimem, mógł dostrzec
jego świętość. Była to świętość maksymalnie normalna, nieuładzona, bez udziwnień i przesadnej pobożności, dewocji, często
idąca pod prąd powierzchownych opinii. Ojciec uwielbiał słowem jak szpilką przebijać balon pobożnego kościelnego nadęcia, sztucznej powagi. Mówiono, że jednemu z kleryków dominikańskich zadał za pokutę po spowiedzi powiedzieć głośno
„Alleluja” w miejscu publicznym. Często mówił, że Pan Bóg
ma niezwykłe poczucie humoru. Ta Boża łaska bardzo głęboko
napełniła Ojca. Same żarty i anegdoty, które mu przypisywano, mogłyby stanowić osobną, dosyć obszerną książkę. Ojciec
posiadał niezwykły zmysł dostrzegania śmiesznych i absurdalnych sytuacji oraz zachowań, które obnażały sztywność i sztuczność tradycyjnej religijności. Mimo że były to z pozoru rzeczy
drobne i mało znaczące, kryły poważne i często powszechne
postawy pychy, głupoty i zamknięcia, blokowały otwarcie na
Boga i drugiego człowieka. Ojciec z odwagą Bożego proroka
bezwzględnie je piętnował i walczył z nimi, ośmieszając zło
i ukazując jego absurdalność i głupotę. Nigdy nie zważał na to,
że może narazić się władzom zarówno świeckim, jak i duchownym. Co oczywiście nierzadko miało miejsce.
5
Niezwykły dar, który Ojciec Joachim otrzymał od Boga, to
zdolność bardzo wnikliwej obserwacji i umiejętność dziwienia
się, fascynacja mądrością Bożą. Jego nauczanie było naszpikowane przykładami świeżych obserwacji, często pozornie drobnych, nieistotnych zdarzeń, ale poprzez nie Ojciec Joachim
w genialnie prosty sposób ukazywał trudne i tajemnicze prawdy. Zacytuję dwa przykłady z pełnej galerii takich obserwacji
Ojca zawartych w tej książce:
„Przychodzi do mnie młoda dziewczyna i mówi: «Proszę
ojca, ja nie wiem, co się dzieje. Jestem w kościele i tak mi się
chce płakać. Myślę o złu świata i łzy same mi lecą». Więc ja
chytrze mówię. «Co, mama ci daje połówkę relanium, prawda?». «Nie! Skąd» – odpowiada zdziwiona, że takie głupstwa
mówię. «W tych łzach, wie ksiądz, jest radość» – mówi. Miała
wtedy, zdaje się, osiemnaście lat. Dar łez to bardzo cenny dar
dla mnichów Wschodu, prawosławnych. Oni o to się modlą.
Dar łez to drugi chrzest…”.
„Przyszły do mnie dwie siostry, studentka i uczennica szkoły
średniej. «Proszę księdza, to jest moja siostra. Ma być bierzmowana. Ale czegoś tu brakuje – mówi ta studentka. – Siostra przez
pięć dni przerobiła sto dwadzieścia pytań z nauki Kościoła. Zdała egzamin na piątkę. Wiedziała wszystko, będzie stać w jednym
miejscu, przejdzie biskup, namaści ją krzyżmem świętym». Wiedziała, co to krzyżmo. Ale po co to wszystko? Tego już, niestety, nie wiedziała. Mówię jej: «Wiesz, co się dzieje, kiedy mama
namaszcza cię niveą?». Odpowiedziała mi słowami hymnu do
Ducha Świętego. Kiedy skóra jest sucha i sztywna, będzie nawilżona i miększa; kiedy skóra jest trochę brudna, będzie oczyszczona; kiedy jest dużo tej nivei, to wtedy skóra błyszczy, świeci.
«Przyjdź, światłości serc». Niesamowite! Tak więc nivea chwyciła. Natomiast święta oliwa, krzyżmo nie bardzo chwyciło”.
6
Bardzo ważną, jeśli nie najważniejszą, działalnością duszpasterską Ojca Joachima Badeniego było posługiwanie ruchowi
Odnowy w Duchu Świętym. Czynił to z wielkim poświęceniem
i zaangażowaniem przez wiele lat. W Odnowie miał swoich
przyjaciół, znajomych, a przede wszystkim duchowych uczniów
i zaangażowanych słuchaczy. W tym środowisku krążyły o nim
legendy, powtarzano pełne mądrości powiedzonka, wspomnienia z barwnego życia, wydarzenia z działalności duszpasterskiej. Można śmiało powiedzieć, że Odnowa w Duchu Świętym poza zakonem świętego Dominika, którego Ojciec Badeni
był nieodrodnym i wiernym synem, była drugim naturalnym
środowiskiem, w którym żył, rozwijał się i świadczył o mocy
Ducha Świętego. Wielu kapłanów działających w Odnowie pomagało w rozeznaniu powołania. Ojciec Joachim specjalizował
się w kojarzeniu dobrych małżeństw. Powszechnie uważano, że
błogosławienie przez niego ślubu dawało gwarancję długiego
i szczęśliwego związku, co oczywiście w większości przypadków
było prawdą.
W środowisku tym Ojciec Joachim nauczał, głosił liczne
konferencje, dzielił się swoim doświadczeniem duchowym,
mówił o tym, co dla niego było najważniejsze. Nieprzypadkowo więc ten niewielki zbiór konferencji został opatrzony podtytułem Elementarz duchowy.
Dane mi było najpierw uczestniczyć w konferencjach prowadzonych przez Ojca Joachima, a później wraz z nim współprowadzić tzw. Seminaria Odnowy w Duchu Świętym i kilka
innych sesji. Było to we wspólnocie „Nowe Życie” przy duszpasterstwie ojców dominikanów w Krakowie, od początku
lat osiemdziesiątych i później w Centrum Kultury Chrześci7
jańskiej działającym przy Wydawnictwie M. Książka, którą
udostępniamy Czytelnikom, jest oparta na jednym z seminariów odbywających się w Centrum Kultury Chrześcijańskiej
przy ul. Grodzkiej 54, w pomieszczeniach wynajmowanych
od sióstr klarysek. Spotkania odbywały się we wtorki, między
7 maja a 18 czerwca 1996 roku. Oprócz osób świeckich w kilkudziesięcioosobowej grupie byli też klerycy ojców karmelitów
bosych. Struktura seminarium opierała się na przygotowaniu
do tzw. modlitwy o wylanie Ducha Świętego, którą poprzedzały modlitwa o uzdrowienie wewnętrzne i sakrament pojednania. Celem wszystkich konferencji było przygotowanie do
tych ważnych wydarzeń przez ożywienie wiary, otwarcie się na
tajemnice obecności Bożej, działanie mocy Ducha Świętego
i nowy wymiar modlitwy i życia duchowego.
Zapis konferencji Ojca Joachima został tak opracowany, by
wydobyć z jego nauczania rzeczy uniwersalne, dotyczące wszystkich chrześcijan, nie tylko członków ruchu Odnowy w Duchu
Świętym. Wysłuchanie pełnego zapisu konferencji Ojca Joachima jest możliwe dzięki dołączonej do książki płycie CD.
Konferencje mówią o tym, że gdzieś pod powierzchownym
wypełnianiem praktyk religijnych, gdzieś pod naukowym, racjonalnym uporządkowaniem rzeczywistości są nieznane, nieodkryte głębie. Dotyczy to wszystkich bez wyjątku: wierzących
i niewierzących.
„Spowiedź sama z siebie jeszcze nie załatwia wszystkiego,
bo to jest jednak powierzchnia. O tym, co jest głębsze od moich myśli, mowy i uczynków, o tym nic nie wiem… Potrzebna
jest teologia, by uporządkować myślenie, potrzebny jest święty
Tomasz. Wprawdzie dzięki teologii wszystko się porządkuje,
ładnie układa, wszystkie cegiełki równo leżą, ale gdzieś pod
8
tym wszystkim jest coś tajemniczego. Domyślam się, że to
mam, a Bóg to doskonale wie” – mówił do nas Ojciec Joachim.
Słowa Ojca Joachima Badeniego mają zupełnie nowy i oryginalny wymiar: otwierają na niewypowiedzianą tajemnicę
Boga, dotyczą najgłębszego wymiaru życia duchowego człowieka. Wzbudzają głód i pragnienie Absolutu. Przekraczają czysto
intelektualny wymiar nauczania. Sięgają do głębi serca po to,
by przygotować w nim miejsce dla Nieogarnionego Boga.
Piotr Słabek
9
10
Miłość to jest to
Konferencja I, 7 maja 1996 roku
Walka o człowieka
Dzisiaj trwa walka o człowieka nie tylko na poziomie naszego umysłu, prowadzona przez różnego rodzaju ideologie – komunizm czy nawet liberalizm. Walka o człowieka rozgrywa się
w najgłębszym wymiarze.
O tym, co jest głębsze od moich myśli, słów i uczynków, nic
nie wiem. Natomiast do tego tajemniczego wnętrza dobierają
się sekty i religie Wschodu.
Duch Święty sięga
W tym celują, ale dochodzą
tylko do głębi psychicznej. Dado najgłębszego ośrodka
lej nie idą. Pojawiają się różne
naszej świadomości.
stany pseudomistyczne, różne
przedziwne wrażenia – bardzo ciekawe, fascynujące, ale pozostające na poziomie psychicznym.
Do najgłębszej głębi człowieka nikt nie ma dostępu prócz
Boga i samego człowieka. W tej głębi istnieje według Mistrza
Eckharta coś niczym iskierka. Ona sama z siebie dąży do Boga.
Duch Święty sięga do najgłębszego ośrodka naszej świadomości, nie podświadomości, tylko świadomości – tej codziennej,
normalnej, często nieuświadomionej świadomości.
11
Dlatego nie ma, moim zdaniem, nic ważniejszego, niż wprowadzić tam Boga, tam, gdzie istnieje największe zagrożenie.
Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że człowiek w swoim najgłębszym wnętrzu przestanie być w ogóle po stronie Boga,
przestanie być chrześcijaninem.
Dziś ludzie ciągle są atakowani z różnych stron. W okresie komunizmu ataki te były czarno-białe, bardzo proste do
rozszyfrowania. Dzisiaj rzeczywistość jest bardziej zawiła. Kultura, Zachód, NATO, postęp, cywilizacja, komputer, wszystko
to jest bardzo skomplikowane. Zawiłość ta sama w sobie jest
dobra, ale wykorzystuje ją speBóg to specjalista
cjalista od zawiłości – szatan.
Bóg to specjalista od prostoty,
od prostoty, a szatan –
a szatan – od zawiłości. Pood zawiłości.
komplikować, pomieszać, może to, może tamto. Dlatego proste i najgłębsze odniesienia
często są dla szatana niezrozumiałe. Tylko Duch Święty je rozumie. Zły tego nie rozumie. Wyczuwa, że w głębi człowieka
coś jest, i powinien wyczuć z przerażeniem, że jest tam właśnie
Trójca Święta. I to będzie jego straszna klęska.
Dziś atakowana jest miłość. Dokonuje się bardzo sprytny
atak na głębię człowieka, ową tajemniczą mens albo iskierkę
według Mistrza Eckharta – na głębię duszy. Dochodzi do ataku na tę głębię, bo dojściem do niej jest miłość. Szatan mówi:
jeśli zafałszujemy metodę dojścia do głębi człowieka, którą jest
miłość, to człowiek jest nasz. Mamy go! Jeszcze mu rozdmuchamy podświadomość i pojawi się wielki mag, wielki guru.
Dlatego miłość jest tak atakowana.
Po jednej z moich konferencji animatorzy mówili, że niektórzy wyrzekają się oglądania telewizji. Niesamowite! Ja w ogóle
o tym nie mówiłem. Ograniczyli telewizor. A ja myślałem, że
12
walka z telewizorem jest beznadziejna. I samo się zrobiło. Nie
wiem, ilu takich jest, ale w każdym razie tu i ówdzie rezygnujemy, przynajmniej częściowo, z oglądania telewizji. Atak przez
erotykę na głębię duszy ludzkiej ma zafałszować miłość i głębię duszy. Psychika zamiast ducha i pornografia zamiast miłości – to niesamowicie głupie i płytkie, ale bardzo skuteczne, jak
widzimy na co dzień. Jaka jest na to odpowiedź? To najgłębsze
miejsce trzeba otworzyć tylko i wyłącznie dla Boga.
Spowiedź i rekolekcje nie wystarczą
Najlepszy rekolekcjonista powie coś, co będzie doskonale
zbudowaną informacją o Bogu, religii, wierze, cnotach, grzechach. Będzie nawoływał do nawrócenia. Często będzie to
skuteczne. Rzeczywiście ludzie się nawracają – na misjach ludowych, rekolekcjach wielkopostnych czy adwentowych. Konfesjonały są oblężone. Rodzi to ogromne zadowolenie. „Proszę,
polska młodzież jest katolicSpowiedź jest konieczna,
ka. Mówi się, że nie, a jednak jest”. Ale wiem, z wieale ona sama z siebie
loletniego doświadczenia, że
jeszcze wszystkiego nie
potem mówi się: „Jak było
załatwia.
na początku, tak jest teraz
i zawsze na wieki wieków. Amen”. Nic się tak naprawdę nie
zmieniło. Człowiek za grzechy żałował, dostał rozgrzeszenie,
postanowił poprawę, ale właściwie na dłuższą metę niewiele
się zmieniło. Każde rozgrzeszenie jest bezcenne, ale na dłuższą metę nie wystarcza. Warto często chodzić do spowiedzi.
Ja chodzę co tydzień w sobotę, po dzienniku telewizyjnym,
bo mój spowiednik ogląda dziennik, a ja już nie. Częsta spowiedź jest konieczna, ale ona sama z siebie jeszcze wszystkiego
13
nie załatwia, bo to jest jednak tylko powierzchnia. W czasie
spowiedzi wyznaję, że zgrzeszyłem myślą, mową i uczynkiem.
O tym, z czego to wypływa, co jest głębsze od moich myśli,
mowy i uczynków, nic nie wiem.
O tym, co z pozoru jest trudne, nie mówi się na rekolekcjach. Mistrz Eckhart powiedział, że nigdy się ludzie nie rozwiną, jeśli się będzie mówić do
nich tylko łatwe i proste rzeczy.
Ludzie nie rozwiną się,
Dlatego trzeba mówić o rzejeśli się będzie mówić
czach najtrudniejszych, tajemdo nich tylko łatwe
niczych, bo tam się dopiero
i proste rzeczy.
człowiek spotyka z fascynacją
Bogiem. Istnieje również urok świata, fascynacja nim, ale on
blednie, nie oszałamia. Jest, musi być, bo został stworzony, ale
zanika. Ma on swoje właściwe barwy, a barwa najgłębsza to
barwa ognia. Barwa płomienia, barwa szarego obłoku, wreszcie lśniąca kropla deszczu, rosa – to symbole, które mówią
nam, że Bóg osiada w głębi ludzkiej duszy. W miejscu stworzonym tylko dla Niego.
El más profundo centro – miejsce ciszy
Karmelita, święty Jan od Krzyża mówi o najgłębszym ośrodku duszy El más profundo centro. Jak sprawić, by zamieszkał
tam Bóg?
Odpowiedź jest bezbłędna i niezawodna, ale zawsze zależna
od wolnej woli człowieka. Dlatego czymś podstawowym staje się nasze otwarcie. Dla niektórych to bardzo trudne. Nie
wiedzą, jak to zrobić. List do Hebrajczyków daje nam pewien
klucz: Słowo Boże sięga do szpiku kości, tam, gdzie łączy się
duch z duszą (por. Hbr 4, 12). Tam, gdzie jest przejście od
14
duszy, która kształtuje i ożywia ciało, do ducha, tam jest sanktuarium Boga – najczęściej puste. Nie ma tam nikogo. Bóg jest
tam obecny, ponieważ wszystko przenika, ale obecności tej nie
jesteśmy świadomi. To sanktuarium duszy jest nieosiągalne bez
aktu wolnej woli człowieka. Tam nikt nie ma prawa wejścia.
Wejdzie tam tylko Duch Święty i to jest ten „szpik kości” albo
„Duch duszy”. To miejsce ciszy, w którym najbardziej odzywa się urok Boga i fascynacja Jego tajemnicą. W umyśle będą
funkcjonować pojęcia. To konieczne i potrzebne, bo nie możemy być antyintelektualistami – byłby to wielki błąd. Potrzebna
jest teologia, by uporządkować myślenie. Potrzebny jest święty Tomasz. Wprawdzie dzięki teologii wszystko się porządkuje, ładnie układa, wszystkie cegiełki leżą, ale gdzieś pod tymi
cegiełkami jest coś tajemniczego. Domyślam się, że to mam,
a Bóg to doskonale wie. To jest właśnie to – el más profundo
centro. To bardzo proste.
Gdybym w tej chwili przedstawiał różne teologiczne aspekty, na przykład powołania do Karmelu, dominikanów, małżeństwa czy życia samotnego – to są bardzo skomplikowane rzeczy – to powiedzą tak: „Ja
to wszystko, co ojciec mówi,
Wprawdzie dzięki teologii
rozumiem, ale to mnie nie
wszystko się porządkuje,
dotyczy. To może dotyczy koładnie układa, wszystkie
goś innego, może sąsiada”.
cegiełki leżą, ale gdzieś
W istocie jednak to, co jest
pod tymi cegiełkami jest
najgłębsze, dotyczy właśnie
coś tajemniczego.
mnie. Dlatego będę mówił
o tym, co nas najbardziej dotyczy, co jest tajemnicze, fascynujące, a po ludzku niewyrażalne
i nieosiągalne. Dla Boga jednak jest to doskonale osiągalne,
z całkowitą łatwością przez Jego Słowo. To miejsce, w którym
15
rozgrywa się tajemnicze spotkanie. To mieszkanie Trójcy Świętej. Duch Święty wprowadza Trójcę Świętą do głębi naszej duszy – tak przyjmujemy w teologii. On jest tym tchnieniem, które
prowadzi łagodnie, orzeźwia jak wiatr, jest jak wiosenny powiew. To właśnie tajemnicze,
niewyrażalne miejsce, które
Duch Święty wprowadza
On przygotowuje na mieszkaTrójcę Świętą do głębi
nie Trójcy Świętej.
naszej duszy.
Mam wielu świeckich znajomych, którzy to doskonale
rozumieją i przeżywają Trójcę Świętą w swojej głębi – ludzie
świeccy, pracujący, żonaci, zamężni. To jest miejsce otwierane
dla Boga. To otwarcie trzeba będzie kiedyś zrobić.
Jest to bardzo tajemnicze miejsce. Co można o nim powiedzieć? Mistrz Eckhart jest tu bardzo precyzyjny. Ten metafizyk
mówił, że w głębi człowieka jest coś niczym iskierka, która ciągle dąży do Boga, tak zwana synderesis. Można ją zasypać, ale
ciągle jest. Można ją potem „odkopać”, odrzucić cały ten „nawóz”, bardzo często „nawóz” grzechu. Na pewno będzie potrzebna dobra spowiedź. Wtedy ta iskierka ożywia się i sama
z siebie tajemniczym pędem osobowym dąży ku głębi Boga.
Od głębi człowieka dąży do głębi Boga. Głębia przyzywa głębię – mówi psalm (por. Ps 42, 8). To jest to miejsce. Zwykle
rekolekcje tam nie sięgają, bo nie to też mają na celu.
Przekonałem się nieraz, że młodzi ludzie mają doświadczenie bliskości tego, co najgłębsze. W pewnej grupie animatorką
była młoda dziewczyna, więc ludzie gadali: „Ojcze, taka młoda
dziewczyna grupę poprowadzi? Co ona wie?”. Dużo wiedziała,
bo była świeża, młoda. Dużo wiedziała dzięki temu pierwotnemu instynktowi młodości. Jeszcze nie była zbyt daleko od tego
właśnie najgłębszego centrum, jeszcze nie oddaliła się wiekiem
16
jak ja. W osiemdziesiątym czwartym roku życia ja mogę być
w jednym miejscu, a centrum – gdzie indziej. Natomiast człowiek młody będzie znacznie bliżej.
Dar łez
Żywa wiara daje autentyczne przeżycia, które mają także jak
najbardziej uczuciowy charakter. Nie szukamy tych wrażeń, tylko
poddajemy się komuś, kto w nas wywoła bardzo silne wrażenia.
Pamiętam, że we Wrocławiu zorganizowałem pierwsze spotkanie
modlitewne. Przyszli studenci, około dwudziestu osób. W ogóle
nie wiedziałem, co z tym robić. Otworzyłem Biblię. Pamiętam,
że była to Biblia Poznańska, taka duża. Bardzo ważne – zapaliłem świece. I co dalej? Biblia jest, świece się palą i co dalej?
Jest Duch Święty, nie ma gitary, animatorów, nie ma nic. Jest
tylko długi stół i może dwadzieścia osób przy nim, Biblia, świece
i nic więcej. Patrzyłem z rozpaczą – bo to ja organizowałem to
spotkanie – co oni o mnie powiedzą. Ambicja duszpasterska zaczęła trochę dygotać z przerażenia. Nagle – popatrzyłem, przede
mną siedziała jakaś dziewczyna i miała łzy w oczach, druga to
samo, trzecia… Cały rząd przeżywał akt żalu doskonałego. Duch
Święty zaczął od aktu pokuty. To dar łez, bardzo cenny w mistyce
wschodniej. U nas, w duchowości zachodniej, tego nie ma.
W latach osiemdziesiątych przyszła do mnie młoda dziewczyna. „Proszę ojca, ja nie wiem, co się dzieje. Jestem w kościele i tak mi się chce płakać. Myślę o złu świata i same mi
łzy lecą”. Więc ja chytrze mówię: „Mama ci daje połówkę relanium, prawda?”. „Nie! Skąd” – odpowiada zdziwiona, że takie
głupstwa mówię. „W tych łzach, wie ksiądz, jest radość”. To był
dar łez u młodej krakowianki. Miała wtedy, zdaje się, osiemnaście lat. Dar łez to bardzo cenny dar dla mnichów Wschodu,
17
prawosławnych. Oni o to się modlą. Dar łez to drugi chrzest.
Tego się nikomu nie poleca, bo to jest zbyt emocjonalne dla
człowieka Zachodu, niestrawne. Jeśli dar ten będzie dany, to
w porządku, a jeśli nie, to nie.
Podczas tego wrocławskiego spotkania Duch Święty nagle wywołał
Dar łez to drugi
akt pokutny na początku liturgii słochrzest.
wa. Dał tym ludziom dar łez. Jedna
dziewczyna powiedziała: „Ojcze, jest tak jak w pierwszym wieku”. Potem były dalsze spotkania, a później mnie przenieśli
i sprawa zupełnie wygasła.
Przelotne przeżycia mistyczne
Boska rzeczywistość nie jest skomplikowana. Mimo że bardzo tajemnicza, jest prosta prostotą tajemnicy boskiej. Podczas
Mszy Świętej słyszymy: „To jest Ciało moje”. Nic więcej. „To
jest Ciało moje”. Zupełnie prosto.
W moim przekonaniu – choć moi bracia dominikanie, zdaje się, zaraz by mnie tu spalili, ale ratuje mnie brak zapałek,
benzyny i stosu – istnieją przelotne przeżycia mistyczne, autentyczna mistyka, ale przejściowa. By żyć życiem mistycznym,
powiedzą ojcowie karmelici, należy
przejść długą drogę. Przywołają przy
Pan Bóg jest
tym świętego, świętą Teresę od Jebardzo hojny.
zusa. Jednak Pan Bóg jest bardzo
hojny. Rzuca perełki, choć nie ma żadnych świń. Tu perełka,
tam perełka...
Ileś lat temu chłopak przyprowadził do mnie swoją narzeczoną i powiedział: „Proszę ojca, to jest Dzidka. Jej ojciec
jest kapitanem milicji, niewierzący. Ona była tylko ochrzczo18
na, w życiu nie była w kościele. Jest studentką Politechniki
Krakowskiej. Może ją ojciec przygotuje?”. Ale mnie się nie
chciało, więc powiedziałem: „Macie katechizm, jeszcze dawny, nie ten wielki, dzisiejszy, to sobie przeczytajcie, a ja was
potem przepytam”. Zapomniałem o sprawie, ale Pan Bóg nie
zapomniał. Po pewnym czasie przyszli do mnie. Zapytałem:
„Jak tam przygotowania?”. Dziewczyna nie była jeszcze do
Pierwszej Komunii, przygotowywała się do niej. Powiedziała: „Nie wiem, co się dzieje, ale jestem głodna tego”. Głodna
Boga! Święty Tomasz mówi: „Jeśli Pan Bóg kogoś przywołuje
do siebie, daje mu głód siebie”. Głód Boga! Czy to jest częste u karmelitów, u dominikanów? Oby tak było! Nie jestem
tego pewien.
Dziewczyna była ochrzczona, czyli miała prawo do wszystkich tajemnic boskich, bo sakrament chrztu świętego to tak zwana brama sakramentów. Potem
był bardzo ładny ślub, a przy oka„Jeśli Pan Bóg kogoś
zji otrzymała charyzmat szczęścia.
przywołuje do siebie,
Po prostu jest szczęśliwa. Nie wie
daje mu głód siebie”.
dlaczego? Bo ma męża? Oczywiście, ale ponad mężem i nią jest szczęście. Łaska mistyczna.
Jak wyglądają te przelotne zjawiska mistyczne? Miłość to jest
to. O tym wszyscy ciągle mówią – księża na ambonie, telewizja,
wszystkie kioski z gazetami. Wszędzie mowa o miłości.
Miłość ma być boska
Co to jest boska miłość? Wpadłem na to przypadkiem, nie
w związku z moją osobą, ale w związku ze znajomą studentką.
Powiedziała o kimś, że to sama miłość. Sama miłość. To mnie
bardzo uderzyło. Mam jedną zaletę – uczę się od ludzi, ciągle
19
słucham, co mówi Duch w kościołach. Nagle Pan powiedział
w kościele przez tę dziewczynę, że istnieje sama miłość. Ona
nie jest oderwana od ludzi, ale nieskończenie ich przekracza.
Transcendentna miłość do męża, żony, brata, siostry; ufam,
że także do przeora i prowincjała w przypadku zakonników.
Ludzka miłość robi się łatwo nudna, po latach nawet miłość
do ukochanej żony. Młoda para, jak idzie objęta, to ledwo się
trzyma na nogach – tak są blisko siebie. Idzie starsza para –
on przodem, ona za nim, kobieta trochę mniej sprawna. On
mówi: „Chodźże prędzej!”.
Miłość. Księża mówią o sakramencie. Ale gdzie jest ta miłość sakramentalna? Boska miłość? Dzięki świadectwom różnych osób doszedłem do wniosku, że miłość, którą nazywamy
miłością boską, teologiczną, jest żywiołem. Żywioł, który się
unosi nad światem. Żywioł,
Obłok to symbol
z którego pada jak z chmury.
Obłok to symbol Ducha. ObDucha. Obłok,
łok, z którego pada deszcz, to
z którego pada deszcz,
rosa miłości. Będę dla ciebie
to rosa miłości.
jak rosa, Izraelu – mówi Pan
przez proroka Ozeasza (por. Oz 14, 6). Miłość jest jak wiosenny deszcz, jak żywa, lśniąca woda. Woda jest symbolem
boskiej miłości. Ona pada na pary małżeńskie, na samotnych,
na wszystkich, ale nie jest przyjęta jako taka – zostaje przyjęta
z pewnym ,,zastosowaniem”: do męża, żony, przeora, prowincjała, generała, biskupa, dziekana, proboszcza... Wszędzie ją
ustawiamy. Myślę, że trzeba sięgnąć po samą miłość, a potem
pomyśleć, jak owa rosa osiada na wspólnocie, w domu, w rodzinach, na ojcach, matkach, braciach, siostrach. Tam, gdzie
osiądzie, najpierw widzę miłość, a potem człowieka, którego
kocham. Myślę, że to cecha żywiołu miłości boskiej. Diabeł
20
oczywiście naśladuje żywioł seksu. To bardzo śmieszne naśladownictwo – fizjologiczne. Mój Boże, to jest właściwie komiczne, ale niestety bardzo skuteczne.
Niełatwo uwierzyć w żywioł obłoku, który nade mną krąży,
by mnie ożywić i orzeźwić rosą miłości. „To, że Bóg jest rosą
miłości, to może nawet ładne – powie ktoś – jak poezja, ale
nie dla mnie. Ja kocham żonę, kocham męża. O co chodzi?
Jestem wierny, nie piję, nie palę, nie zdradzam żony, męża.
O co chodzi?”. Jest miłość trochę nudna i mała, ale jest też
miłość prawdziwa – to żywioł, Duch Święty. On otwiera nas na
miłość Boga.
Jezus jest Panem
Niektórzy Amerykanie mają
„Jezus jest Panem”.
na samochodach wypisane: JeWłaściwie streszczenie
sus is the Lord – Jezus jest Pacałego chrześcijaństwa.
nem. Właściwie streszczenie
całego chrześcijaństwa. Kto to
wyznaje, wyznaje wszystko, co istotne. Jezus jest Panem, Kyrios, Adonai. By Jezus był naszym Panem, trzeba tak jak Maryja nosić w sobie słowo Boga.
Słowo, które świeci
Nosić w sobie słowo, to nosić w sobie światło. Co mam
nieść? Już w tramwaju o tym zapomnę, ale w domu sobie przypomnę. Niosę światło słowa, jak Matka Boska niosła Syna
Bożego. Niosę Jego odblask, a właściwie to Jego samego pod
postacią światła.
21
Tajemnica modlitwy poprzez krzyż
Ojciec Święty bardzo zachęca do studiowania mistyki
Kościoła wschodniego. Można patrzeć na krzyż jak na ikony. W tradycji wschodniej na krzyżu jest zwykle Pantokrator, wszechwładny zwycięzca
śmierci; na Zachodzie – zwykle
Modlę się do krzyża,
umęczony Chrystus. Modlę się
a trzeba się modlić
do krzyża, a trzeba się modlić
przez krzyż.
przez krzyż. Jeśli krzyż jest jak
ikona, to wtedy stanie się widzialny i niewidzialny równocześnie. Każda ikona – mówi święty Jan Damasceński – ujawnia tajemnicę Boga. Tajemnicę Boga ujawnia ten krzyż; Jego
mękę, śmierć, zbawienie, zmartwychwstanie. Wszystko jest
w tym krzyżu i dzięki ikonicznemu patrzeniu możemy zobaczyć inaczej. Kiedy powstaje tajemnicza ikona krzyża, wtedy
materialny krzyż przekazuje tajemnicę niewidzialnego bóstwa.
22
Boże światło
Konferencja II, 14 maja 1996 roku
Uczucia
Uczucia są bardzo ważne – samochód bez oleju nie pojedzie.
Bez namaszczenia Ducha Świętego nie ma rozwoju, dojrzałości
ani sakramentów. Do namaszczenia, które jest dziełem Ducha
Świętego, dołączają się często nasze ludzkie emocje. Trzeba
oczywiście uważać, by nie budować tylko na nich. Uczucia te
mogą być oczyszczone. O uczuciach duchowych mówił święty
Tomasz w Sumie teologicznej. Uczucia, jeśli są twórcze i boskie, przekraczają uczuciowość ludzką. Nie negują jej, tylko
ją przekraczają. To typowe działanie Boże, które nie niszczy,
tylko przekracza. Łaska buduje na naturze. Duch Święty poDuch Święty posługuje
sługuje się ludzkimi emocjami.
się ludzkimi emocjami.
Nieraz mamy ogólne wrażenie,
że czujemy czyjąś obecność. Dla wielu ludzi to niezrozumiałe
lub wręcz gorszące uczucie.
Słowo od Boga
Uważam, że w niektórych sytuacjach Pan Bóg daje tak zwane
słowo. Dzisiaj, we wspomnienie świętego Macieja Apostoła, od23
mawiałem nieszpory i przeczytałem: „Niech cześć będzie Tobie,
Chryste, że śmierć pokonałeś i drogę światła i życia otwarłeś”.
Syn Boży – sługa
Kim jest Syn Boży tu, w tej sali? Ja jestem między wami jak
ten, kto służy (por. Łk 22, 27). Dziwne. Zawsze uważałem, że
Syn Boży jest Panem i władcą. Jest, oczywiście, Panem i władcą, ale jest tak wielki, że może służyć.
Człowiek mały boi się służyć. Bóg ani
Człowiek mały
przez moment się nie boi. „Panie, Ty
boi się służyć.
chcesz mi umyć nogi?” – prymitywnie
pyta Piotr (J 13, 6). Syn Boży jest gotów zrobić wszystko dla
zbawienia człowieka, a nade wszystko jest gotów dać swe życie.
Dał swoje życie w Wielki Piątek.
Chrystus daje swego Ducha
Chrystus daje to, co jest dla Niego najbardziej intymne, najbardziej własne. Daje swego Ducha. Jest to Duch Jego i Duch
Ojca – Duch Święty. Dlatego Duch Święty staje się darem
najbardziej osobistym. Człowiek nie jest w stanie dać komuś
swego ducha. Może się zwierzać, może kochać, ale żaden człowiek nie jest w stanie dać tchnienia życia, nawet najświętszy.
A u Boga jest to możliwe, nawet w Jego pojęciu boskim. On
koniecznie pragnie nam dać swego Ducha – Ducha Świętego.
Królestwo Boże królestwem światła
Duch Święty jest tym, który nas prowadzi do Królestwa Bożego. „Królestwo” od razu kojarzy się z jakimś pojęciem politycz24
nym. „Królestwo Boże w was jest” – słyszymy (por. Mt 12, 28).
Jak Królestwo Boże jest w nas już od dwóch tysięcy lat? W Polsce od tysiąca lat? Nie bardzo to dociera do nas. Pismo Święte
od razu powie, że to królestwo światła. Światło jest na ogół nieznane. Jeśli coś wiemy o rozwoju życia wewnętrznego, jest to
na ogół wiedza teoretyczna, a nie praktyczna. Światło jest niesłychanie proste – zwykłe światło fizyczne jest zupełnie proste.
Jak ocenić światło? Światło
Jeśli coś wiemy o rozwoju
słońca widzimy, gdy oświeca
krajobraz, oświeca całą zieżycia wewnętrznego,
mię. Podobnie światło Boże
jest to na ogół wiedza
widzimy wtedy, kiedy nas
teoretyczna, a nie
oświeca, czyli kiedy jesteśpraktyczna.
my ochrzczeni. Jak wyglądał
chrzest w pierwszych wiekach? Mówią nam o tym liczne katechezy chrzcielne, nieraz czytane jako drugie czytania w czasie godziny czytań w Liturgii godzin. Basen chrzcielny był tak
ustawiany, by katechumen, wychodząc z niego po trzykrotnym
zanurzeniu, patrzył na wschód, gdzie podnosi się słońce – symbol Chrystusa. Na pewno było to głębokie przeżycie. Dzisiaj
chrzcimy oczywiście niemowlęta, i słusznie, ale to misterium
trzeba jednak odnowić.
Bardzo imponuje mi pewien pustelnik-biblista, o. Piotr
Rostworowski *. Dzisiaj jest rekluzem pod Rzymem. Starszy
ode mnie o kilka lat. Jest kamedułą, a jako rekluz nie wychodzi ze swojego domku. Całą resztę życia spędza w granicach
jednego, niewielkiego domku z ogródkiem. Pytam go: „Ojcze
kochany, czy można w Piśmie Świętym znaleźć w jednym zda* Zmarł w roku 1999 i został pochowany w eremie kamedulskim we Frascati koło Rzymu (przyp. red.).
25
niu, w jednym wersecie, ujętą
całą chrześcijańską doskonałość?”. „Oczywiście” – odpowiada. Zaimponował mi.
„Efezjan 5, 8. Ojciec tego nie
wie?”. Nie wiedziałem. List
do Efezjan 5, 8: „Niegdyś bowiem byliście ciemnością, lecz
teraz jesteście światłością w Panu”. Co to znaczy? Przypuszczam, że mowa tu o ochrzczonych, bo tu wszyscy są ochrzczeni.
Czy można w Piśmie
Świętym znaleźć
w jednym zdaniu,
w jednym wersecie, ujętą
całą chrześcijańską
doskonałość?
Światło własnego umysłu – pustka
Oczywiście siły wrogie Kościołowi i Bogu próbują to naśladować. Stara historia. Szatan zawsze naśladuje. To oświecenie,
które dają religie wschodnie. Ogromny wysiłek, dziesiątki lat
medytacji w postawie lotosu, koniecznie obecność wielkiego
mistrza. Manipulacja, niestety, dość wyraźna, przynajmniej
w wielu znanych mi wypadkach. I wtedy powstaje świaPowstaje światło umysłu
tło umysłu ludzkiego, które
ludzkiego, które samo
samo z siebie nie ma granic.
z siebie nie ma granic.
Mówi święty Tomasz – każdy kleryk dominikański uczy
się tego na pamięć – że sama z siebie dusza może być wszystkim, anima de se potentior omnia. To stara historia. Nagle ktoś
oświecony własnym umysłem na tym się zatrzymuje. Więcej
nie ma nic – pustka, choć mowa o oświeceniu. To jest bardzo
ciekawe oświecenie, niewyrażalne w swojej istocie, tajemnicze,
ale nie jest chrztem. Ci, którzy go dostąpili, są być może ludźmi
czasem bardzo świątobliwymi, ale na ogół nie są ochrzczeni.
26
A my mamy to samo, co ktoś zdobywa ogromnym wysiłkiem; u nas ma to każdy niemowlak. Tylko to jest coś z Boga,
a nie z ludzkiego umysłu. Świeci bardziej w sercu niż w myśli,
choć buddyjskie światło też świeci w sercu i w umyśle. Jednak
tu jest głównie w sercu. Mówimy „Przyjdź, światłości serc”,
a więc coś, co jest najbardziej własne dla każdego z nas, czy to
będzie karmelita czy dominikanin, osoba świecka, żonaty czy
stanu wolnego. To jest właśnie światło – światło Chrystusa.
Światło Chrystusa
Co z tym światłem? Wielka Sobota. Wchodzi diakon, wnosi
paschał. Pięknie wygląda to u dominikanów. Śpiewa się trzykrotnie: „Światło Chrystusa” i odpowiada się: „Bogu niech
będą dzięki”. Wszyscy zapalają świeczki od światła paschału.
A po Komunii Świętej koniec, bo świeczka zgasła? Ten płomień jest oczywiście symbolem światła Chrystusa; paschał jest
Jego symbolem; światełko świecy trzymanej w ręce ma być
przeniesieniem tego światła do mnie,
niosącego tę świeczkę. Czy wraz ze
Czy wraz ze
zdmuchnięciem świeczki wszystko
zdmuchnięciem
się kończy, nic nie zostaje, najwyświeczki wszystko
żej pokapana posadzka w kościele
się kończy, nic nie
ku rozpaczy zakrystiana? Ale to coś
zostaje?
znaczy. To jest jakaś wewnętrzna rzeczywistość, której symbolem jest paschał i świeca trzymana w ręku. To światło rodzi się i to jest –
myślę – ogromna różnica. To światło jest światłem rodzenia
się Syna Bożego w duszy człowieka. To usynowienie – od razu
widać różnicę. Tyle jest u nas sekt. Podstawowa różnica między
oświeceniem sekt a oświeceniem Bożym jest taka: jedno usy27
nawia, a drugie zamyka w sobie, otwiera na kosmos, ale nie na
synostwo Boże. To olbrzymia różnica, mimo że psychologicznie nieraz trudna do uchwycenia.
Ten, kto się po prostu modli, doskonale wie, że światło,
które jest w nim, to światło Chrystusa, którego symbolem jest
paschał. To światło wrodzone każdemu z nas. Nie potrzeba
żadnych wielkich sztuk, by to światło wydobyć. Niepotrzebna
medytacja. Nie jestem wrogiem medytacji. Medytacja, szczególnie gdy ją prowadzą księża jezuici, jest doskonałą rzeczą.
To droga doskonała dla wielu, ale może nie dla wszystkich, nie
zawsze i nie dla każdego.
Miłość i światło
Tydzień temu była mowa o miłości, dzisiaj o świetle. Weźmy wszystkie homilie Ojca Świętego, grube tomy, encykliki,
wszystkie przemówienia, środowe audiencje, wszystkie razem,
i wreszcie cała działalność Kościoła – we wszystkim chodzi tylko o dwie rzeczy: miłość i światło. O nic więcej, tylko o miłość
i światło. Nie byle jaką, tylko o miłość Boga rozlaną w sercach
ludzkich przez Ducha Świętego,
i o światło Ducha (por. Rz 5, 5).
We wszystkim chodzi
Modląc się do Ducha Świętego,
tylko o dwie rzeczy:
odnawiając się w Nim, idziemy
miłość i światło.
jakby na przełaj w kierunku tego,
co najistotniejsze w Kościele – do miłości boskiej i światła boskiego. Są inne drogi, bardziej okrężne – medytacje, studium,
teologia i filozofia – wszystko to jest jak najbardziej potrzebne, ale można w niektórych wypadkach iść wprost do miłości
i światła. To bardzo tajemnicze, nie do opisania, ale pewne, że
człowiek rodzi się w tej miłości, rodzi się z tego światła. I jeśli
28
nie będzie świadomości synostwa Bożego, jeśli Bóg nie będzie
naprawdę moim Ojcem, coś będzie nie w porządku. Jeśli poczuję, że nie jestem w Kościele, który założył Boży Syn, to coś tu
nie gra. Różne emocjonalne odchylenia mogą nas osłabiać, bo
pociąga mnie światło niejasnego pochodzenia, niesprawdzone,
bo nie czuję, że jestem w Kościele katolickim. Ja jednak, choć
nie odrzucam innych wyznań – ich wyznawcy też mają Ducha
Świętego, jak mówi Sobór – czuję się synem Boga i Kościoła.
Jeden z moich znajomych był raz na medytacji buddyjskiej
i doszedł do światła. Mówi mi: „To światło było bardzo zimne,
lodowate”. Może szatana, nie wiem. Światło miłości jest ciepłe
i przesycone miłością. Światło i miłość wzajemnie się przenikają. Mądrzy ludzie mówią o perychorezie – wzajemnym przenikaniu się – Osób Boskich. My, teologowie, dobrze wiemy, co
to znaczy. Inni, niewykształceni, ponoć nic nie wiedzą; bo niby
skąd mogą wiedzieć. Ale czasem lud Boży więcej wie od nas;
czasem dzieci więcej wiedzą.
Być porządnym człowiekiem
Czy światło jest ważne? Ktoś powie ważne jest być porządnym człowiekiem, zakonnikiem, solidnym karmelitą, dominikaninem, dobrym mężem, żoną,
Spowiedź daje
chodzić do kościoła w niedzielę,
przynajmniej raz w roku do spodoświadczalne
wiedzi, na wielkopostne rekoprzeżycie miłosierdzia
lekcje. Po co więcej? To jest dość
Bożego.
sprytne podejście, bo słuszne.
To wszystko jest prawdziwe. Ważna jest niedzielna Msza Święta.
Ważna jest spowiedź wielkanocna. Oby jednak spowiedź była
jak najczęstsza! Spowiedź daje doświadczalne przeżycie miło29
sierdzia Bożego. Dlaczego dzisiaj to nie wystarcza? Myślę, że
chyba nie wszyscy mają świadomość istnienia ciemności. „Niegdyś bowiem byliście ciemnością – mówi święty Paweł do Efezjan – lecz teraz jesteście światłością w Panu” (Ef 5, 8). Przejście od ciemności grzechu ciężkiego i szarzyzny do tylko posłusznie wykonywanych obowiązków kościelnych to zbyt mało.
Nawałnica ciemności
Siedzę na Mszy Świętej. Patrzę na zegarek. Ksiądz na ambonie. Ile potrwa to kazanie? Dzięki Bogu, parę minut. To
dzisiaj za mało. Dawniej może by wystarczało, może w średniowieczu. Wszystko wtedy było katolickie, łącznie z wynaturzeniami i inkwizycją. Dzisiaj po prostu mamy do czynienia z nawałnicą ciemności. Kiedy byłem studentem lat temu
sześćdziesiąt, to wszyscy byli katolikami. Było trochę Żydów,
trochę komunistów, nikt ich nie lubił. Było też trochę pijaków.
„Ten pije”, pokazywali go palcami. Dzisiaj prawie nie ma Żydów, nie ma problemu komunistów, niejasne – jest tylko
Ciemność przychodzi
tajemnica ciemności, która
z Zachodu pod pozorem
nadchodzi. Dawniej była prywolności i postępu.
mitywna: „Dawaj, towariszcz,
dawaj”. Komuna. A teraz bardzo subtelna, bo to nie wyszło,
zawaliło się. Natomiast teraz ciemność podchodzi, przychodzi
z Zachodu, bardzo subtelnie, pod pozorem wolności i postępu. Gdy się ją odrzuca, człowiek naraża się na zarzut bycia
ciemnogrodem. Można przyjąć postęp techniczny z Zachodu,
ale reszta… Reszta to wolność człowieka. Pornografia, wielożeństwo, rozwody, kapłaństwo kobiet – wszystko to jest wolność. Wszystko można.
30