Przepis na sukces z WSEIiI, więcej na stronie 4 WSEIiI wychodzi

Transkrypt

Przepis na sukces z WSEIiI, więcej na stronie 4 WSEIiI wychodzi
B I U L E T Y N D L A N AU C Z YC I E L I N R / 0 8
Przepis na sukces z WSEIiI,
więcej na stronie 4
WSEIiI wychodzi naprzeciw
innowacjom, więcej na stronie 8
Biuletyn pod patronatem
Szanowni
Państwo,
Studenckie Centrum Innowacji i Transferu Technologii to projekt realizowany przez Poznański Akademicki Inkubator Przedsiębiorczości we
współpracy z Departamentem Gospodarki Urzędu Marszałkowskiego
Województwa Wielkopolskiego. Misją programu jest działanie na rzecz
wsparcia innowacyjnych pomysłów studentów/doktorantów oraz nawiązanie współpracy przedsiębiorstw z jednostkami naukowymi poprzez
wykorzystanie potencjału studentów oraz doktorantów.
Wyższa Szkoła Edukacji Integracyjnej i Interkulturowej, jako pierwsza
prywatna Uczelnia w Poznaniu wdrożyła u siebie model SCITT. Możliwość poszerzenia swojej oferty o centrum transferu i Menadżera Innowacji sprawia, że uczelnia staje się atrakcyjniejszym wyborem dla potencjalnego studenta. W najnowszym numerze biuletynu Edukacja +,
przeczytamy o innowacyjności, kreatywności i przedsiębiorczości.
Eksperci doradzą jak rozwinąć swój pomysł na biznes, a studenci opowiedzą o swoich nietypowych projektach, nagrodzonych Voucherami
Innowacji.
Zapraszamy do lektury.
Natalia Klimiuk / Redaktor Naczelna
Za wkład w przygotowanie biuletynu dziękujemy: Menadżerom Innowacji, członkom Rady Programowej SCITT i Laureatom Voucherów
Innowacji.
Redator Naczelna: Natalia Klimiuk
Redaguje Zespół
Adres redakcji: ul. Prądzyńskiego 53, 61-527 Poznań, tel. 61 830 41 71, [email protected], www.wseiii.pl
2 | EDUKACJA + | NR8 | grudzień 2013
WSEIiI wychodzi naprzeciw
innowacjom
Władze uczelni, które nie boją się zmian oraz studenci poważnie myślący o swojej przyszłości zawodowej to
ważne atuty Wyższej Szkoły Edukacji Integracyjnej i Interkulturowej. Uczelnia dzięki wspólnym wysiłkom tych
grup w marcu 2013 roku wdrożyła u siebie model Studenckiego Centrum Innowacji i Transferu Technologii.
Wyższa Szkoła Edukacji Integracyjnej i Interkulturowej odważnie patrzy w przyszłość i nie boi się wprowadzania innowacyjnych rozwiązań – w ten sposób daje również przykład
swoim studentom, którzy poprzez SCITT zyskują szansę na
poszerzanie horyzontów i rozwijanie swojego potencjału.
Jak to się zaczęło
Kontakt WSEIiI ze Studenckim Centrum Transferu Technologii rozpoczął się w lipcu 2012 roku, kiedy to Małgorzata
Dłużewska, aktualnie Menadżer Innowacji SCITT na uczelni,
rozpoczęła realizację tzw. obsługi eksperckiej projektu. Polegała ona na organizowaniu spotkań pomiędzy studentami potrzebującymi fachowej pomocy merytorycznej przy rozwijaniu
własnego pomysłu na biznes, a specjalistami z branż wybranych przez studentów. Formalna współpraca rozpoczęła się
w marcu 2013 roku, kiedy to senat WSEIiI zdecydował o wdrożeniu modelu SCITT w ramy uczelniane.
która swoją wiedzą oraz doświadczeniem wspiera studentów
i doktorantów w najtrudniejszym dla nich okresie.
Pomoc dla studentów
Na jaką pomoc może liczyć młody człowiek, który spotka się z Menadżerem Innowacji? Po pierwsze osoba, która
jest pomysłodawcą, może otrzymać wsparcie merytoryczne.
Menadżer Innowacji oceniając dany pomysł pomoże w nawiązaniu kontaktów z osobami, które są specjalistami w danej
dziedzinie, dzięki czemu student będzie mógł szlifować swoje
umiejętności oraz pogłębiać wiedzę pod okiem specjalisty.
Innowacja jest dla wszystkich
Władze uczelni są przychylnie nastawione do niekonwencjonalnych kierunków rozwoju swoich studentów, dlatego starają się zapewnić im jak najwięcej możliwych dróg samorealizacji i odkrywania własnego potencjału. WSEIiI to uczelnia
humanistyczna, która stara się obalać stereotypy i wychodzić
naprzeciw oczekiwaniom studentów. Innowacje nie są zarezerwowane wyłącznie dla nauk ścisłych. Humaniści również biorą
udział w procesie ich tworzenia, dlatego należy podkreślić, że
najważniejszy jest zawsze pomysłodawca – bo to od niego
się wszystko zaczyna. Jeżeli pomysł odpowiada na potrzeby
odbiorców, to powodzenie sukcesu zależy głównie od osoby,
która go wymyśliła, a nie od obszaru nauki, jakim się zajmuje. Bardzo ważne są również chęci oraz upór w dążeniu do
celu. Innowacyjne pomysły zazwyczaj wiążą się z zakładaniem
własnego biznesu. Po ukończeniu kierunku Dietetyka może to
być własny gabinet dietetyka dla sportowców. Z kolei ci, którzy
otrzymali uprawnienia logopedy mogą np. prowadzić treningi
autoprezentacji. Pomysłów może być tyle, ile jest studentów.
Ważne, aby przełamać stereotypowe myślenie, że innowacje
są zarezerwowane dla niektórych kierunków ścisłych.
Znaczenie SCITT
WSEIiI to pierwsza uczelnia prywatna, która nawiązała
współpracę ze SCITT. Jeżeli ten eksperyment się powiedzie,
inne placówki niepubliczne będą mogły czerpać z jej doświadczeń. Możliwość poszerzenia swojej oferty o centrum
transferu i Menadżera Innowacji sprawia, że uczelnia staje się
atrakcyjniejszym wyborem dla potencjalnego studenta. Rynek
pracy stawia przed studentami coraz więcej wymagań, dlatego
szkoły wyższe powinny pomagać w rozwijaniu skrzydeł, np.
poprzez prowadzenie szkoleń dotyczących zakładania własnej
działalności gospodarczej, współpracę z inkubatorami przedsiębiorczości oraz śledzenie losów absolwentów. Coraz więcej
studentów zastanawia się nad założeniem własnego biznesu,
ma innowacyjne pomysły, ale brakuje im odwagi do zrobienia
pierwszego kroku ku realizacji własnych marzeń. Naprzeciw
niezdecydowanym wychodzi osoba Menadżera Innowacji,
Niektóre projekty tworzone przez studentów wymagają pomocy ekspertów z różnych branż. Dlatego Menadżer Innowacji
może zaproponować stworzenie interdyscyplinarnego zespołu, w którym znajdą się studenci z różnych kierunków, dzięki
czemu w grupie pracującej nad danym pomysłem znajdzie
się, np. specjalista od marketingu, nowych technologii i ekonomii. Kolejną propozycją dla studenta są zamawiane prace
dyplomowe. Zadaniem Menadżera Innowacji jest skojarzenie
studenta z przedsiębiorcą. Efektem współpracy tych dwóch
stron jest praca licencjacka lub magisterska, która często
może być gotowym rozwiązaniem zawierającym wskazówki
dotyczące wprowadzenia innowacji w danej firmie. Dzięki takiej
współpracy, student poznaje branżę, ale również pokazuje się
jako osoba kompetentna, stawia swoje pierwsze kroki na rynku
pracy, a przedsiębiorca dostaje potrzebną wiedzę do rozwoju
własnej firmy. Do tej pory do modelu SCITT przystąpiły cztery
uczelnie: Uniwersytet Ekonomiczny, Politechnika Poznańska,
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza oraz Uniwersytet Przyrodniczy. Dołączenie do tej grupy, pierwszej uczelni niepublicznej
Wyższej Szkoły Edukacji Integracyjnej i Interkulturowej jest
krokiem naprzód dla całego sektora uczelni prywatnych i ich
studentów, którzy otrzymają nowe możliwości rozwoju.
NR8 | grudzień | EDUKACJA + | 3
Przepis na sukces z WSEIiI
Humanista, wbrew stereotypom, także może osiągnąć sukces w biznesie. Dlaczego? Innowacja, kreatywność
i przedsiębiorczość to cechy, które nie są przeznaczone tylko dla umysłów ścisłych i nowych technologii.
Na początek wystarczy dobry pomysł i fachowa opieka doradcy. Wyższa Szkoła Edukacji Integracyjnej i Interkulturowej oferuje swoim studentom taką możliwość dzięki wsparciu jednego ze swoich pracowników,
dr Małgorzaty Dłużewskiej, pełniącej rolę Menadżera Innowacji w ramach projektu Studenckie Centrum Innowacji i Transferu Technologii.
Obecnie problemem wielu studentów jest sprecyzowanie
wizji dotyczącej ich przyszłego zawodu. Mniej lub bardziej
świadomie wybierają oni kierunki studiów, które - jak się często słyszy w mediach - przez kilka lat kształcą potencjalnych
bezrobotnych. Warto zadać sobie pytanie, dlaczego tak się
dzieje? Czy powodem jest brak przedsiębiorczości, pomysłu
na siebie, a może szablonowe myślenie, które uniemożliwia
osiągnięcie sukcesu? Każdy student ma potencjał, ale nie każdy wie, jak go wykorzystać. Poniżej pokażemy, ile pomysłów na
siebie mogą mieć młodzi ludzie z dwóch głównych kierunków
WSEIII w Poznaniu.
Dietetyka
Ten kierunek studiów kojarzy się często głównie z układaniem diet, tabelkami żywnościowymi i kolejkami czekającymi
w publicznym ośrodku zdrowia. Takie myślenie uniemożliwia
osiągnięcie sukcesu. Trzeba pomyśleć obiektywnie, wrócić do
prostych skojarzeń, a potem usiąść i sporządzić plan działania.
Osoba po ukończeniu kierunku Dietetyka zna zasady prawidłowego żywienia i może otworzyć własną restaurację. Nie
musi sama gotować, ale może przyrządzać spis posiłków do
głównego menu i zróżnicować je w każdym dniu tygodnia.
4 | EDUKACJA + | NR8 | grudzień 2013
Smaczne i zdrowe jedzenie przyciąga nie tylko głodne korporacyjne brzuchy.
A skoro mowa o korporacji, to może catering? Według badań przeprowadzonych przez Wonderful Pistachios, pracownicy biurowi jedzą niezdrowo, nieregularnie i bardzo często przed
komputerem. „Pan Kanapka” to świetny pomysł na rozwiązanie
problemu żywieniowego w korporacji, a jednocześnie pierwszy krok do osiągnięcia sukcesu. Dzięki sympatycznej osobie,
która codziennie rano dostarcza starannie przygotowane oraz
smaczne przekąski, a po południu przywozi ciepły obiad, firma
zyskuje na wizerunku. Od pucybuta do milionera - oto perspektywy dla firmy, która zajmuje się dostarczaniem śniadań! Może
skończyć się nawet na organizowaniu profesjonalnych bankietów i przyjęć dla firm. A jak zwiększyć dochód na początku
swojej działalności? Nie ograniczać się tylko do korporacji.
Akademickie bary otwierane są o godzinie 9.00, a zamykane
o 16.00; tymczasem studenci bardzo
często są na uczelni już przed 8.00,
a zdarza się, że wychodzą z niej po
godzinie 20.00. Pomysł na „Pana
Kanapkę” mógłby uzupełniać luki
godzinowe przed otwarciem i po zamknięciu wszystkich uczelnianych
kawiarenek i barów.
Jeżeli pomysł robienia kanapek to
za mało, można rozwinąć swoją działalność w zupełnie innej sferze życia sporcie. Według raportu z badań TNS
OBOP pt. „Jakość życia Polaków”,
co piąty Polak ćwiczy codziennie.
Tylko 25% społeczeństwa nie uprawia sportu w ogóle. Tylko, ponieważ
dekadę temu niechęć do ruchu deklarowało ponad 59% Polaków, a 15
lat temu - 75%. Jakie wynikają z tego
wnioski? Społeczeństwo jest coraz
bardziej aktywne. Najczęściej widzianymi dyscyplinami na ulicach są
jogging oraz nordic walking. Dlatego
dobrym pomysłem jest otworzenie
własnej siłowni, a przy niej gabinetu
dietetyka. Jak stawiać swoje pierwsze
kroki na drodze kariery w tej branży? Warto zaproponować
swoją pomoc już istniejącym siłowniom. To pomoże poznać
klientów ich problemy związane z żywieniem oraz zasady działania przedsiębiorstwa, jakim jest siłownia. Jak sprawić, by „fabryka formy” przynosiła dochód? Najlepiej sprecyzować grupę
odbiorców, do której chce się dotrzeć, np. siłownia dla kobiet,
które codziennie będą mogły skorzystać z porady dietetyka.
A zachętą dla pań mogą być karnety, w cenie których znajdą
się darmowe wizyty u dietetyka.
Również ciekawą propozycją dla tych, którzy nie mogą się
zdecydować, w którą stronę chcieliby pójść, wydaje się być
dietetyk drużyny sportowej. Doświadczenie warto zdobywać,
oferując wolontariat przy szkolnych zespołach, których często
nie stać na dietetyka, dlatego taka współpraca mogłaby przełożyć się na obopólne korzyści. Drużyna zyskuje renomę, bo
ma własnego dietetyka, który opiekuje się dziećmi, a student
dietetyki zdobywa praktykę. Po 3 latach studiów może już mieć
kilkanaście drużyn szkolnych pod opieką. Z tak zdobytym doświadczeniem nietrudno będzie założyć własny gabinet specjalizujący się w dietach dla sportowców.
Pomysłów na Dietetyka jest bardzo dużo, trzeba tylko chwilę pomyśleć o potrzebach potencjalnych klientów i możliwych
ścieżkach zdobywania doświadczenia zawodowego.
Pedagogika/pedagogika specjalna
Studenci pedagogiki często myślą, że ich jedyną szansą
na pracę jest etat nauczyciela. Ale czy naprawdę tak musi być?
Przecież każdy kierunek daje tyle możliwości! Wystarczy znów
skupić się na potrzebach rynku i pomyśleć strategicznie.
Patrząc na polski rynek usług – w którym sektorze najbardziej potrzebni są pedagodzy? Tak, na rynku usług przedszkolnych. Media często podejmują problem, jakim są braki miejsc
w przedszkolach lub przeładowane klasy. Dlatego właśnie
w tym miejscu powinna studentowi zapalić się lampka przedsiębiorcy. Założenie własnej firmy - prywatnego przedszkola
to inwestycja, a zarazem przepis na sukces. Jak zwiększyć
swoje szanse na zysk? Warto zrobić podstawowe badanie
rynku w swojej miejscowości – czyli sprawdzić, do której godziny są czynne już istniejące przedszkola. Prywatna placówka
może działać dwie godziny dłużej, co daje rodzicom szanse
na powrót z pracy, zrobienie zakupów i odebranie dziecka,
które w tym czasie bezpiecznie spędza czas ze swoimi rówieśnikami. Dodatkowo można utworzyć profil, np. artystyczny,
a w informatorze lub na swojej stronie internetowej wyjaśnić,
że maluchy poprzez obcowanie z kulturą oraz sztuką będą
szybciej uczyły się pisać, czytać, liczyć itd. Ponadto warto zauważyć, że na naszej uczelni student pedagogiki pozna niejednego znajomego z dietetyki. Połączenie takich umiejętności
daje prywatne przedszkole, w którym specjalista dba o odżywianie i zbilansowaną dietę dzieci, co jest dodatkowym atutem
w oczach rodziców.
Pomysł z przedszkolem nie musi się wszystkim podobać,
dlatego alternatywnym rozwiązaniem dla pedagoga jest zawód
logopedy dla dorosłych. Logopeda kojarzy się z osobą, która
pomaga dzieciom przezwyciężać ich lęki, wspiera w procesie wychodzenia z jąkania się, szkoli i naucza jak poprawnie
wymawiać „r”. Nie tylko dzieci, ale również dorośli mają takie problemy. Wady wymowy, niewyraźne mówienie wyrazów
i ogromny stres przed wygłoszeniem prezentacji to problemy,
z którymi będzie zmagał się logopeda podczas pracy ze swoim pacjentem. Nauczenie dorosłej osoby prawidłowego oddychania, wymawiania wyrazów i wygłaszania przemówień
podczas prezentacji, to nie lada sztuka. Każdy prezes firmy
chce wypaść jak najlepiej, dlatego rośnie zapotrzebowanie
na specjalistów od wizerunku – również tych, którzy zadbają
o aparat mowy. Lokalni dziennikarze również byliby wdzięczni
za pomoc. Wsparcie wizerunkowe to dla nich nie tylko praktyczne wskazówki, ale także okazja do ciekawego szkolenia.
Pierwszym krokiem jest zaproponowanie wolontariatu w szkole
i działalność przy chórkach oraz gazetkach szkolnych. Dobrym
pomysłem jest też udanie się do redakcji lokalnych gazet i zaoferowanie darmowych warsztatów. Gratisowe szkolenia są
świetną okazją do tego, aby dać się poznać. Ciekawie wymyślony sposób prowadzenia zajęć spowoduje zaproszenie na
ponowne szkolenie, tym razem odpłatnie.
Szkoły wyższe są po to, aby kończyli je absolwenci świadomi swoich możliwości i przedsiębiorczości. Innowacja i kreatywne myślenie to pierwszy krok do sukcesu. Wielu studentów
boi się go wykonać, bo obawiają się, że sobie nie poradzą,
a ich pomysł wcale nie jest potrzebny innym. Nie ma pomysłów, z których nie można byłoby skorzystać. Każdy jest dobry,
ale potrzebna jest odwaga. Dlatego należy kształcić młodych
ludzi nie tylko z zakresu wiedzy dotyczącej danego kierunku,
ale także poszerzać ich horyzonty i możliwości, które stwarzają okazję do niekonwencjonalnego myślenia. Dlatego właśnie
moduł SCITT w ramach Poznańskiego Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości proponuje, aby nasi studenci odważyli
się na rozmowę z Menadżerem Innowacji, którego zadaniem
jest pomoc oraz wsparcie pomysłowym studentom, a także
przedstawienie im różnych sposobów, które umożliwią im
zrealizowanie celu. Dlatego wszystkich naszych żaków zapraszamy do Pani dr Małgorzaty Dłużewskiej, dyrektora Centrum
Innowacji i Transferu Technologii przy naszej Wyższej Szkole
Edukacji Integracyjnej i Interkulturowej w Poznaniu.
NR8 | grudzień | EDUKACJA + | 5
Każdy może się sprawdzić
jako biznesmen, kto posiada
odpowiednie predyspozycje
Rozmowa z Jakubem Różańskim
Czy pedagog specjalny może się sprawdzić jako
biznesmen?
Każdy może się sprawdzić jako biznesmen, kto posiada odpowiednie predyspozycje - pedagodzy specjalni nie są tutaj
żadnym wyjątkiem, należy tylko mieć na uwadze, iż w tym zawodzie istnieją przynajmniej dwa czynniki, które determinują
kształt biznesowej ścieżki kariery. Najpierw jednak kilka słów
o sylwetce samego przedsiębiorcy. W literaturze socjologiczno-psychologicznej jest ona przedmiotem niezliczonych badań
i analiz, prześwietlających z każdej strony motywy, charakter
i inne psychospołeczne cechy takich osób, ja jednak, na swój
użytek, posługuję się autorskim i bardzo prostym opisem
opartym na trzech kryteriach: zaradności, inicjatywności lub
kreatywności oraz "wizjonerstwie". Każdy intuicyjnie wyczuwa,
czym są pierwsze dwa - zaradność to umiejętność efektywnego rozwiązywania różnych problemów i konstruktywnego
osiągania wyznaczonych celów, a kreatywność to zdolność
6 | EDUKACJA + | NR8 | grudzień 2013
generowania nowych rozwiązań, względnie łączenia ich
w niespotykany dotąd sposób. W tym kontekście żartobliwie
przypomnę, że angielskie "to manage" oznacza "radzić sobie", z czego wprost wynika, że manager to, po prostu, osoba
zaradna. W środowisku pedagogów specjalnych nie brakuje
oczywiście osób zaradnych i kreatywnych zarazem, świetnie
zorganizowanych, a jednocześnie twórczo inspirujących swoich podopiecznych. Obserwuję zresztą codziennie wspaniały przykład takiego działania - moja żona jest nauczycielem
w jednej z poznańskich szkół specjalnych. Wracając jednak
do przedsiębiorców. Ich najważniejszą cechą jest zdolność
postrzegania pewnych wartości poprzez pryzmat pieniędzy
wraz z umiejętnością zamiany jednych w drugie, czyli, po
prostu, talentem sprzedaży. To właśnie ta cecha, pozwalająca z perspektywą zysku oferować towary lub usługi osobom
skłonnym za nie płacić, jest u pedagogów specjalnych raczej
nieobecna, a czasami wręcz niepożądana. Uwagę na to zjawisko zwrócił mi pan Krzysztof Lausch, dyrektor Zespołu Szkół
Specjalnych nr 103, któremu za ostatnią rozmowę, niniejszym,
bardzo dziękuję. Przyczyną owego stanu rzeczy jest system
osobistych wartości ludzi studiujących pedagogikę specjalną,
oparty w szczególności na zaangażowaniu, współdziałaniu
i potrzebie niesienia pomocy dzieciom i młodzieży wymagających nadzwyczajnej troski. Taki paradygmat postępowania nie
jest motywowany chęcią bogacenia się i posiadania pieniędzy,
lecz gotowością do dzielenia się i rezygnacji, co oznacza, że
szczególną odpowiedzialność wobec pedagogów specjalnych
ponosi państwo lub instytucje niepubliczne, mające moralny
obowiązek zapewnienia tej grupie zawodowej finansowej satysfakcji.
Wspomniałem o dwóch czynnikami kształtujących przedsiębiorczość wśród pedagogów. O pierwszym powiedziałem
właśnie przed chwilą, natomiast drugi to forma prawna ewentualnej działalności gospodarczej pedagoga specjalnego,
będąca pochodną tego, iż głównym aktywem firmy tegoż
człowieka jest jego własna głowa, a dokładniej wiedza, umiejętności i inne czynniki, które określamy mianem kwalifikacji
zawodowych. Poradnictwo i inne usługi w zakresie pomocy
pedagogicznej polegają na umiejętnym korzystaniu z tych
kwalifikacji w określonym czasie, który, jak wiadomo, nie jest
specjalnie rozciągliwy. Aby zwiększyć przychody w ramach tej
samej stawki godzinowej trzeba poświęcić pracy proporcjonalnie więcej czasu, a to oznacza, że taka działalność jest praktycznie nieskalowalna. Jest to przypadłość większości wolnych
zawodów, które wykonywane są zazwyczaj jednoosobowo lub
w małych zespołach. Jeżeli ktoś myśli natomiast o prowadzeniu przedsiębiorstwa, na którego rzecz pracować mieliby specjaliści, musi mieć na uwadze to, że do sprawnego zarządzania
zespołem ludzi niezbędne są zupełnie inne predyspozycje, niż
te wyuczone na studiach. Nawet najlepszy pedagog specjalny
może okazać się wyjątkowo kiepskim menadżerem.
Czy osoba z wykształceniem w kierunku pedagogiki specjalnej jest narażona na powielanie stereotypu bezrobotnego humanisty?
Na naszych wyobrażeniach o perspektywach zawodowych
pedagogów specjalnych długim cieniem kładą się dane
z urzędów pracy dotyczące obecnej sytuacji absolwentów
kierunków humanistycznych, społecznych i pedagogicznych,
znajdujących się na czele list osób szukających etatów lub
podejmujących zatrudnienie nie w swoim zawodzie. Procent
dyplomowanych pedagogów specjalnych pozostających bez
pracy jest, co prawda, porównywalny z odsetkiem bezrobotnych "zwykłych" pedagogów, lecz przyczyny tego zjawiska są,
moim zdaniem, odmienne. Nie zmienia to faktu, że właśnie
takie niepełne informacje i powierzchowne analizy są źródłem
przeświadczeń, na których zbudowany jest wspomniany stereotyp pedagoga specjalnego jako bezrobotnego humanisty.
Stawianie znaku równości pomiędzy perspektywami rozwoju
kariery zawodowej absolwenta “klasycznej” pedagogiki a pedagogiki specjalnej jest bezpodstawne i to pomimo tego, że ta
ostatnia dziedzina edukacyjna obejmuje kilka różnych specjalności. Nie oznacza to oczywiście, że student kończący np. oligofrenopedagogikę trafi na wymarzone i do tego wysokopłatne
stanowisko pracy. Tak się raczej nie stanie, jednak prawdopodobieństwo pracy w wyuczonym zawodzie jest w jego przypadku znacząco wyższe, niż gdyby afiliował się on dyplomem
pedagogiki ogólnej lub jednej z jej mutacji. Obecnie w całej
Polsce edukację na różnych stopniach i uczelniach, kończy
rocznie ponad 75 tys. pedagogów i tylko ok. 4 tys. pedagogów
specjalnych. Raport urzędu pracy podaje, że w samej Wielkopolsce w 2013 roku kształcenie zakończyło 3968 pedagogów
i zaledwie 210 pedagogów specjalnych. Dysproporcja jest tak
duża, że nie trzeba być specjalistą, by domyślać się, jaki dalszy
los, w kontekście poszukiwania pracy, może spotkać jednych
i drugich. Szukając odpowiedzialnych za ten stan rzeczy wskazać należałoby polskie szkolnictwo wyższe, które na przełomie
wieków trafnie wyczuło społeczny boom edukacyjny, nakręcony przeświadczeniami o wysokich zarobkach i pewniejszych
etatach. Z prędkością karabinu maszynowego pojawiały się
nowe kierunki i specjalności pedagogiczne, w szczególności na uczelniach niepublicznych, których liczba rosła wtedy
w tempie oszałamiającym. Niska kosztochłonność pedagogiki, lecz nie pedagogiki specjalnej, sprawiła, że kierunek ten
stał się bardzo sprawną maszynką do wyciągania pieniędzy,
zarówno z ministerstwa do spraw szkolnictwa wyższego, jak
i prosto z kieszeni studentów.
Wracając do sytuacji na rynku pracy. Większe znaczenie dla
sytuacji absolwentów ma nie podaż, lecz popyt na szczególne kwalifikacje, zbudowane na doświadczeniu wykonywania
zawodu, a nie jego teoretycznych podwalinach. W przypadku
pedagogiki specjalnej, praca terapeutyczna, dydaktyczno-wychowawcza i rewalidacyjna, z uwagi na podmiot działań,
czyli osoby niepełnosprawne intelektualnie, jest zdecydowanie bardziej nastawiona na niestandardowe umiejętności
i aspekty praktyczne. Większość słuchaczy "specjalnej" posiada dodatkowo komplementarne wykształcenie zdobyte na
innych kierunkach np. rehabilitacji, a także zdaje sobie sprawę
jeszcze przed rozpoczęciem edukacji, z kim i jakimi metodami
będzie w przyszłości pracować. Ponadto, studenci tego kierunku rzadko trafiają tam przypadkowo, wymaga on bowiem
szczególnych predyspozycji i charakteru. Połączenie tych paru
czynników, w szczególności wysokiego poziomu specjalizacji
zawodowej, emocjonalnego zaangażowania się studentów
i ograniczonego prawnie dostępu do zawodu pedagoga specjalnego sprawia, że kierunek ten bardziej niż inne pedagogiki
przypomina studia zawodowe takie jak prawo, medycyna, czy
farmacja. W takiej sytuacji okazuje się, że obecne bezrobocie
pedagogów specjalnych ma raczej podstawy demograficzne
z pewnym wpływem czynników strukturalnych, co jest przeciwieństwem sytuacji zawodowej "niespecjalnych" pedagogów
pozostających bez pracy.
Jakie są szanse na dzisiejszym rynku pracy dla osób z tym
wykształceniem? Typowa kariera pedagoga specjalnego
kojarzy się z placówkami oświatowymi i poradniami psychologiczno-pedagogicznymi. Jakie są inne opcje?
Jest to w zasadzie pytanie o rynek szczególnych usług pedagogicznych. Ja tutaj niczego nowego nie wymyślę, pedagog specjalny to osoba, która została przygotowana do
kierowania niestandardowymi procesami socjalizacyjnymi,
wychowawczymi i opiekuńczymi, których celem jest włączenie
jego podopiecznych do życia społecznego. Miejsca, w których absolwenci "specjalnej" podejmują zatrudnienie od lat
pozostają bez zmian i w lwiej części są to właśnie placówki
kształcenia specjalnego i placówki oświatowe, czyli po prostu,
przedszkola, szkoły i gimnazja, zarówno publiczne, jak i niepubliczne. Oferty pracy skierowane do pedagogów specjalnych
to również różnego rodzaju poradnie specjalistyczne, centra
wspomagania rozwoju, centra rehabilitacji, ośrodki wczesnej
interwencji, centra terapii społecznej i doradztwa zawodowego, a także domy pomocy społecznej. Oczywiście w ramach
danej instytucji pedagog specjalny może być zatrudniony na
różnych stanowiskach, w zależności od zakresu powierzonych
mu obowiązków. Słyszałem, że obecnie wielu absolwentów
myśli o związaniu swojej przyszłości ze światem akademickim
i jako doktoranci lub pracownicy naukowi, pogłębiać naukowe
podstawy pedagogiki specjalnej. Nie znam, niestety, sytuacji
poza granicami Polski, a może ona być dla pedagogów specjalnych bardzo ciekawa.
NR8 | grudzień | EDUKACJA + | 7
Pedagogika specjalna polega na wspieraniu ludzi potrzebujących pomocy, a to z kolei w Polsce kojarzy się w większości z działalnością charytatywną. Czy biznesowe podejście do takiego zagadnienia nie budzi negatywnych
emocji w społeczeństwie?
To prawda, lecz jest to w znacznym stopniu konsekwencja naszej niskiej kultury przedsiębiorczości i przedmiotowego charakteru relacji uczestników życia gospodarczego. W krajach
o bogatych tradycjach kupieckich i ukształtowanych więziach
społecznych, na przykład w niektórych państwach europejskich lub dalekiej Azji, relacje pomiędzy sprzedawcami dóbr
lub usług a ich nabywcami najłatwiej jest wyrazić tak "zapłacisz
mi tyle, ile moja praca będzie warta”. W takim środowisku biznesowym, handel i praca oparte są wzajemnym szacunku i zaufaniu, czego konsekwencją jest stałe dążenie do najwyższej
jakości świadczeń. Zapłacone lub otrzymane pieniądze to wynagrodzenie za włożony wysiłek, bez względu na charakter wykonanej pracy. Tymczasem, w Polsce dominuje amerykański
typ relacji, który streścić można w następujący sposób "zrobię
tyle, ile mi zapłacisz". Więzi między stronami umów, bez względu, czy jest to umowa handlowa, czy o pracę, nie są oparte na
zaufaniu, lecz na wartości finansowych zobowiązań, co w dłuższej perspektywie skutkuje zaniżaniem jakości usług. Jesteśmy społeczeństwem, które nie traktuje pracy jako zawodowej
możliwości realizacji swoich pasji, lecz jedynie jako źródło finansowego dochodu, a to, prędzej czy później, prowadzi do
tego, że kwestie etyczne związane z pozyskiwaniem pieniędzy
znajdą się na drugim planie. O nadużycia szczególnie łatwo
tam, gdzie, kto inny płaci, a kto inny jest beneficjentem, czyli
na przykład w sektorze finansów publicznych. Zjawisku temu
sprzyja słabość państwa w egzekwowaniu swoich powinności
wobec obywateli. Konsekwencje są niestety przykre - łapówkarstwo i nieetyczne zachowania lekarzy, urzędników, służb
mundurowych, czy nawet nauczycieli. Umacnia się stereotyp
i wizerunek tych grup zawodowych jako wyzyskiwaczy, którzy
swoją pracę na rzecz ludzi chorych, słabych i zagubionych postrzegają jedynie poprzez pryzmat pieniędzy. Ponieważ wszyscy jesteśmy przekonani, że bogacenie się na potrzebujących
jest rzeczą ohydną i głęboko niemoralną, patrzymy podejrzanie
na osoby, które tak pracują, w szczególności prowadząc własną działalność gospodarczą.
Moim zdaniem, negatywne emocje zaczną w Polsce słabnąć
dopiero wtedy, gdy zaczniemy siebie i swoją pracę bardziej
szanować. Układając karierę w sposób gwarantujący zawodowe spełnienie, odczujemy, że wynagrodzenie jest nagrodą za
wykonaną pracę, a nie tytułem umownej należności. Taki paradygmat samorelizacji zawodowej jest szczególnie ważny dla
nauczycieli szkół specjalnych, ponieważ działania tych osób są
zcydowanie bardziej motywowane oddaniem i poświęceniem
się, niż poszukiwaniem źródeł zarobku.
Jak przejawia się innowacyjność w naukach pedagogicznych? Kto korzysta z innowacji w naukach pedagogicznych?
To pytanie skierowane powinno być raczej do dyrektorów,
metodyków i innych osób odpowiedzialnych za efektywność
nauczania i wychowania w różnych placówkach oświatowych.
Innowacja pedagogiczna jest pojęciem prawnym, uregulowanym w rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej i Sportu
z 2002 roku, nieznacznie znowelizowanym 9 lat później. Według tego dokumentu, innowacje pedagogiczne to prowadzone w publicznych szkołach i placówkach nowatorskie rozwiązania programowe, organizacyjne lub metodyczne, mające
na celu poprawę jakości pracy szkoły. Oczywiście wdrażanie
takich nowych rozwiązań wymaga uzyskania akceptacji podmiotów państwowych, a później stałej ewaluacji rezultatów,
8 | EDUKACJA + | NR8 | grudzień 2013
bowiem podmiotem tych działań są dzieci, osoby wymagające nadzwyczajnej staranności pedagogicznej. Inicjowanie
wszelkich zmian wymaga wieloletniego doświadczenia zawodowego, opartego na bogatej wiedzy i licznych obserwacjach
i jest to jednoznaczne z tym, że autorami innowacji nie mogą
być młodzi absolwenci kierunku. Myślę, że można rozważać
wprowadzenie pewnych nowatorskich instrumentów w ramach
prowadzonego indywidualnie poradnictwa pedagogicznego,
jednak nawet w takich przypadkach warto mieć na uwadze
jedną z najważniejszych medycznych zasad etycznych "primum non nocere".
Załóżmy, że któryś z naszych studentów wpadł na jakiś
innowacyjny pomysł. Co powinien zrobić, by go rozwinąć
i wprowadzić w życie?
Po pierwsze, wziąć cokolwiek do pisania i zanotować w kilku
prostych zdaniach istotę swojego pomysłu. Na czym on polega, do kogo jest skierowany, itd? Świetne pomysły zazwyczaj pojawiają się w sytuacjach, gdy jesteśmy na nie zupełnie
nieprzygotowani, np. podczas zasypiania, jazdy na rowerze,
czy w trakcie imprezy. Następnego dnia lub nawet parę minut
później zwykle nie pamiętamy już naszych genialnych myśli.
Drugą ważną sprawą, szczególnie na koncepcyjnym etapie
rozwoju przedsięwzięcia jest gwarancja jego poufności. Jeżeli
jesteśmy jedynymi autorami pomysłu, nie ma z tym problemu, trudniej o dochowanie tajemnicy, gdy powstał on w gronie
większej liczby osób. Naprawdę warto, w interesie wszystkich
zaangażowanych, sformalizować milczenie podpisaniem jakiegoś wewnętrznego oświadczenia o poufności. Trzecim
krokiem jest doprecyzowanie koncepcji modelu biznesowego
z pomocą prostych, powszechnie dostępnych narzędzi, czego
efektem powinien być wewnętrznie spójny zalążek przyszłego
biznesplanu. Moim zdaniem, bardzo pomocne jest spojrzenie
na swój pomysł z trzech perspektyw: otoczenia gospodarczego, strategii wdrożenia produktu i działalności operacyjnej przyszłego przedsiębiorstwa. Na przykład, aby dokonać
wstępnej analizy rynku, można nasz pomysł biznesowy opisać
w kontekście pięciu C: przyszłej firmy - Company, współpracowników - Collaborators, klientów - Customers, konkurencji
- Competition i środowiska zewnętrznego - Climate. Liczba takich prostych narzędzi pozwalających samemu dokonać wielu
analiz jest bardzo duża. Przed rozpoczęciem kolejnego etapu należy odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytanie, czy
chcemy podjąć się tego wyzwania? Czy chcemy angażować
się finansowo w ryzykowne przedsięwzięcie, czy mamy dostatecznie dużo sił, czasu i wytrwałości, aby rozpocząć i kontynuować wyzwanie? Jeżeli uda nam się w końcu przebrnąć przez
wszystkie etapy, rozpoczyna się najtrudniejsze - poszukiwanie
wsparcia. Nie miejmy złudzeń, będziemy potrzebować pomocy
merytorycznej i zazwyczaj finansowej. Gdzie jej szukać? To
zależy od bardzo wielu czynników. Studentów z pomysłami
zachęcam, by udali się do osoby działającej w uczelnianej jednostce odpowiedzialnej za kontakty z biznesem, najlepiej do
studenckiego menadżera innowacji, działającego na rzecz projektu Studenckiego Centrum Innowacji i Transferu Technologii.
Osoba taka ma dostateczną wiedzę, by wskazać właściwych
ludzi i najlepsze kierunki dalszego postępowania.
OD IDEI DO SUKCESU. JAK
ROZWINĄĆ SWÓJ
INNOWACYJNY POMYSŁ NA
BIZNES
Paweł Wajde, Adam Filipionek
Masz pomysł na biznes, motywację i zastanawiasz się, co dalej? Paweł Wajde i Adam Filipionek, członkowie
Rady Programowej ze Studenckiego Centrum Innowacji i Transferu Technologii radzą, jak go ocenić, dlaczego warto zbudować zespół i gdzie szukać źródeł dofinansowania na Twój projekt. Nie pytaj, czy warto, tylko
zobacz, co możesz zrobić!
Czujesz, że masz świetny pomysł na biznes? Bez pomysłu
ani rusz, więc nie przegap tej chwili, bo to kluczowy etap Twojej
drogi do sławy i sukcesu w biznesie. Jednak pamiętaj, że to
dopiero początek - ludzie podporządkowują niejednokrotnie
całe życie przyświecającej im idei. Przygotuj się również na
krew, pot i łzy, bo gwarantujemy, że nie raz będziesz chciał
zrezygnować z pomysłu, gdy zabraknie Ci determinacji w konsekwentnym dążeniu do celu. Mając już pomysł, zastanawiasz
się: W jaki sposób sprawić, aby start-up, o którym myślisz
w każdej wolnej chwili, przekuć w intratny biznes? Udzielimy
Ci kilku rad, które mogą Ci w tym pomóc.
Mam pomysł – czy jest dobry?
Nie mając wiedzy, doświadczenia ani zgranego zespołu,
musisz wykazać się dużą pokorą i poszukać pomocy. Rozwijając swoją koncepcję biznesową, warto nabrać dystansu,
poprosić o rozmowę szczerego kolegę i usiąść z nim do wnikliwej analizy. Musisz zadać sobie takie pytania: jacy są główni
konkurenci, czy mamy dostatecznie dużo środków, czy pomysł
ma szansę na siebie zarabiać, czy posiadamy odpowiednią
wiedzę, doświadczenie i technologię aby zrealizować przedsięwzięcie? Jeśli odpowiedź jest twierdząca, możesz przejść
do kolejnego kroku.
Kolejnym krokiem, który powinieneś zrobić, aby wcielić
w życie swój pomysł, jest określenie odbiorców i przyszłych
użytkowników start-up’u. Nie zakładaj, że Twój pomysł podbije serca wszystkich odbiorców; im bardziej sprecyzowana
grupa docelowa, tym większe szanse na sukces rynkowy. Musisz oprzeć swoje założenia o dane statystyczne, zakładając 3
scenariusze rozwoju: najbardziej korzystny, najmniej korzystny,
oraz ten najbardziej przypuszczalny. Dla każdego z nich opracuj ścieżkę postępowania oraz perspektywy długoterminowe.
Jeśli Twój pomysł na biznes jest tym, co budzi ciebie rano
i tym, o czym myślisz, zasypiając, to niewątpliwie nie brakuje
Tobie pasji. Pamiętaj jednak, aby przeanalizować, czy Twój
NR8 | grudzień | EDUKACJA + | 9
plan jest rentowny. Intuicja i pasja to nie wszystko, dlatego należy pomyśleć o biznesie w kategoriach ekonomicznych oraz
podliczyć podstawowe przychody i koszty związane z działalnością. Nie chodzi o to, by od razu tworzyć profesjonalny
biznesplan. Ważne, żeby mieć pojęcie, czy biznes ma w ogóle
szanse na opłacalność. Na dokładne analizy ekonomiczne
przyjdzie jeszcze czas.
Czy słyszałeś o strategii Błękitnego Oceanu? Mówi ona
o tym, że innowacje kreują wolną i jeszcze niezagospodarowaną przestrzeń na rynku. Może nieraz miałeś wrażenie, że
pomysł, na który wpadłeś, jest właśnie metaforą wypłynięcia
na ocean, dotarcia do obszarów, do których nie dotarli jeszcze
inni przedsiębiorcy. Następnym pytaniem, które może sobie
wtedy zadasz jest: “dlaczego nikt jeszcze na to nie wpadł?”.
Odpowiedź jest ważna , ponieważ może okazać się, że ktoś
już miał ten pomysł, lecz okazał się on nierentowny lub zbyt
ryzykowny. Dokonanie takiej prostej analizy kosztów i przychodów może zaoszczędzić sporo czasu i rozczarowań. Możliwe, że w poszukiwaniu źródeł finansowania swojego projektu
będziesz musiał zaprezentować pomysł na biznes potencjalnym inwestorom. Warto wtedy być świadomym kilku ważnych
aspektów.
Dobry zespół to podstawa
O wartości przedsiębiorstwa decydują pracownicy, to samo
tyczy się odpowiedniego, kompetentnego zespołu do rozwoju
start-up’u. Abyś mógł w efektywny sposób rozwinąć biznes,
powinieneś działać w otoczeniu osób, którym możesz ufać.
Potrzebujesz specjalistów z danej dziedziny, w zależności od
branży, w której działasz. Czy to branża biotechnologiczna, czy
social media, reguły są takie same: warto obracać się w gronie
ludzi, którzy mają wiedzę na temat Twojego pomysłu. Szukaj
osób różniących się od Ciebie, ponieważ głównym założeniem
zespołu pracy zespołowej jest komplementarne uzupełnianie
siebie nawzajem. Dlatego też ludzi postaraj się o różnorodność, bo w tej branży potrzeba ludzi kreatywnych!
10 | EDUKACJA + | NR8 | grudzień 2013
Grupa jest źródłem motywacji i kreatywnych pomysłów,
a w momencie zawahania, czy wątpliwości, pomoże przetrwać
kryzys. Oczywiście, jest też druga strona medalu. Jeśli inicjatywa trafi na mniej korzystny okres lub niektórzy członkowie
zespołu poczują się zbyt pewni swojego sukcesu, warto już zawczasu (w momencie zawiązywania współpracy) ustalić reguły podziału odpowiedzialności, zysków, udziałów. To pomoże,
nawet jeśli nie uratować biznes, to przynajmniej zabezpieczyć
Waszą przyjaźń.
Poszukaj wsparcia inwestorów
Większość posiadaczy dobrych pomysłów na biznes nie
posiada wystarczających środków na założenie start-up’u czy
firmy. Pomocy i wsparcia mogą wtedy szukać w inkubatorach
przedsiębiorczości, w instytucjach dysponujących środkami funduszy Unii Europejskiej na rozwój przedsiębiorczości,
u Aniołów Biznesu, czy funduszach Venture Capital. Dużo
łatwiej jest pozyskać inwestora, posiadając znaczący udział
wkładu własnego. Oferując tym samym większe bezpieczeństwo i zwrotu kapitału, przyszły przedsiębiorca jest atrakcyjniejszym obiektem alokacji środków dla inwestora. Trzeba jednak
pamiętać, że ceną zaufania i pieniędzy inwestorów jest ich
udział w spółce i faktyczny wpływ na jej losy.
Zrób odważny krok i przedstaw swoją ideę. Nie obawiaj się,
że inwestor ukradnie Twój pomysł i sam go wdroży. Takie instytucje bardzo często dostają wiele propozycji wejścia w ciekawe przedsięwzięcia i nikomu nie
przychodzi do głowy, żeby komuś
podkradać pomysły (ale, że przezorny zawsze ubezpieczony, warto
zapoznać się z prawnymi możliwościami zabezpieczenia swojej idei o czym piszemy poniżej). Na pomysłodawców potencjalni inwestorzy
patrzą raczej przez pryzmat innych
kategorii, przede wszystkim - “czy
da się na tym zarobić”. Codziennie
ktoś wpada na ciekawy pomysł,
który jednak pieniędzy okazuje
się nieopłacalny do wdrożenia.
Wielu potencjalnych przyszłych
przedsiębiorców uświadamia to
sobie dopiero podczas rozmowy
z inwestorem. Dlatego przyszły
przedsiębiorca, jeśli przychodzi
do inwestora po pieniądze i wsparcie, musi się dobrze sprzedać, a do
tego potrzebna jest kompletna wizja i przekonanie, że projekt spina
się liczbowo, a inwestorowi opłaci
się w niego zaangażować. Dlatego
konieczne jest opracowanie modelu biznesowego, czyli po krótce
- wskazania, kto i dlaczego będzie
chciał płacić za nasz produkt czy
usługę.
Dla inwestora bardzo ważny jest również sam pomysłodawca lub zespół, który zgłasza się z pomysłem. Jeśli posiadają
oni doświadczenie, zapał i potencjał, ale sam pomysł wymaga
jeszcze dopracowania - inwestor częściej uzna za kluczowy
czynnik właśnie zespół i wejdzie w dany projekt. Mając świadomość powyższych kwestii, przyszły przedsiębiorca ma dużo
większe szanse na stworzenie ciekawej spółki i zdobycie pieniędzy.
Powodzenia!
Menadżerowie Innowacji
Kluczowym elementem projektu SCITT są Menadżerowie Innowacji, którzy aktualnie działają na pięciu poznańskich uczelniach. Innowacyjnym studentom i doktorantom z pomysłami pomagają w poszukiwaniu firm
i inwestorów, którzy mogliby być zainteresowani ich projektami. Menadżer Innowacji pomaga również w tworzeniu interdyscyplinarnych zespołów do pracy nad konkretnym projektem oraz w rozwoju ciekawych pomysłów. Naszym czytelnikom postanowili opowiedzieć o swojej pracy ze studentami.
Rozmowa z Arkadiuszem Kawą – MI Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu
Jakie są najważniejsze zadania Menadżera Innowacji?
Najważniejszych zadaniem Menadżera Innowacji (MI) jest kojarzenie nauki z biznesem, w szczególności w relacji student
- przedsiębiorca. Do jego realizacji wykorzystuje się wiele instrumentów. Przykładowo, MI zajmuje się przeprowadzeniem
szkoleń z innowacyjnej przedsiębiorczości akademickiej, oceną wykonalności pomysłów, konsultacjami pomysłów z naukowcami, pomocą w znalezieniu przedsiębiorcy chętnego do
wdrożenia pomysłu w swojej firmie, budowaniem bazy prac dyplomowych zamawianych przez przedsiębiorców i zlecanych
do napisania wielkopolskim studentom, tworzeniem interdyscyplinarnych zespołów.
Jakie wyzwanie leży przed Menadżerem Innowacji?
Największym wyzwaniem jest przekonanie władz uczelni do
kontynuowania projektu SCITT po zakończeniu jego finansowania ze środków unijnych. Niezmiernie istotne jest również
ciągłe utrzymanie zainteresowania modelem SCITT wśród jego
najważniejszych beneficjentów, tj. studentów, absolwentów
i doktorantów.
Jakiego rodzaju pomysły dominują wśród studentów?
Pomysły zależą od rodzaju uczelni. Przykładowo, na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu dominują głównie pomysły
z zakresu technologii informacyjnych, usprawnień organizacyjnych i procesowych.
Czy Pana zdaniem studenci/doktoranci/absolwenci są innowacyjni? Przedsiębiorczy?
Tak, nawet bardzo. To młodzi ludzie, którzy mają głowy pełne
pomysłów. Ich kreatywność nie jest jeszcze skażona schematami, procedurami itp., charakterystycznymi dla pracowników
dużych przedsiębiorstw.
Jaka jest według Pana największa zaleta modelu SCITT?
Jego prostota i duża przejrzystość.
Czy jest coś, co Pana zaskoczyło w tej pracy?
Tak, wspomniana kreatywność studentów i doktorantów. Dużo
się dzisiaj narzeka na ich poziom wiedzy i brak zaangażowania.
Jak pokazuje zainteresowanie naszym projektem, jest jeszcze
sporo osób, które mają dużo pomysłów i chęci do działania.
Co mógłby Pan doradzić studentom, którzy mają pomysł,
a boją się podjąć ten pierwszy krok, którym jest spotkanie
z MI?
Tutaj nie ma czego się bać. Przed rozmową podpisywana jest
umowa o poufności, a potem spotkanie przebiega w dość luźnej atmosferze.
Po czym poznać, że projekt studenta/doktoranta/absolwenta jest innowacyjny? W czym to się przejawia?
Jest to albo nowy produkt/usługa np. na rynku polskim, albo
wzbogacenie istniejącego o dodatkową funkcjonalność, nowe
podejście do znanego już zagadnienia, nowych odbiorców itd.
Kto częściej zgłasza się do MI: studenci, doktoranci czy
absolwenci?
Zdecydowanie studenci.
Jak wielu studentom (doktorantom/absolwentom) udało
się zorganizować pomoc w ramach modelu SCITT?
W ramach Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu było to
do tej pory kilkadziesiąt osób.
Jaki był najciekawszy projekt z którym spotkał się Pan
podczas pracy jako Menadżer Innowacji?
Większość ze zgłaszanych pomysłów jest na swój sposób
ciekawa - od inteligentnych toalet, przez połączenie urządzeń
fitness z funkcją nauki języków, aż do paneli imitujących kostkę
klinkierową.
Dlaczego zdecydował się Pan pełnić funkcję MI? Co Pana
do tego skłoniło?
Było to duże i ciekawe wyzwanie. Od 2011 roku pełnię rolę
Promotora Przedsiębiorczości Akademickiej, który ma zadanie
wspierać współpracę między naukowcami a przedsiębiorcami.
Dla mnie było to naturalne uzupełnienie tego, co i tak poniekąd
wcześniej robiłem.
NR8 | grudzień | EDUKACJA + | 11
Jakie są Pana doświadczenia w pracy ze studentami? Czy
to prawda, że chcą tylko „prześliznąć się” przez studia
i uzyskać tytuł?
Czy może Pan powiedzieć, że dla uczelni aplikowanie rozwiązań wypracowanych w modelu może wiązać się z prestiżem, czy nie? Jak Pan to ocenia?
Tylu ilu studentów, tyle różnych celów i pomysłów na życie.
Dzisiaj już sam dyplom nie wystarcza, więc studenci, którzy
chcą odnieść sukces na rynku pracy, muszą zaoferować coś
więcej niż tylko solidne wykształcenie. Natomiast ci, którzy nie
chcą wspinać się po szczeblach kariery albo w pełni korzystać
z "życia studenckiego", wykonują niezbędne minimum.
Myślę, że prestiż może przyjść później, gdy w wyniku zaaplikowania rozwiązań proponowanych w modelu któryś ze studentów osiągnie sukces rynkowy. Niezależnie od tego, stosowanie
modelu SCITT przez uczelnie stawia je w lepszej pozycji konkurencyjnej względem innych wyższych szkół, które nie mają
takiej oferty dla studentów.
Rozmowa z Justyną Trojanowską – MI Politechnika Poznańska
Jakie są najważniejsze zadania Menadżera Innowacji?
Krótko mówiąc, najważniejsze zadanie to wskazywanie drogi
przedsiębiorczym i innowacyjnym studentom. Instytucja Menadżera Innowacji została pomyślana w ten sposób, że ma
stanowić jakby bazę wiedzy czy punkt informacyjny dla studenta, który ma pomysł na innowacyjne rozwiązanie lub po
prostu na biznes. Korzystając z pomocy MI, dowiaduje się on,
jak oceniany jest potencjał jego pomysłu, gdzie szukać specjalistycznej pomocy merytorycznej celem jego dopracowania,
kto może pomóc w ochronie pomysłu, jak i gdzie pozyskać
dofinansowanie, gdzie zgłosić się na szkolenia itd.
Jakie wyzwanie leży przed Menadżerem Innowacji?
Myślę, że takim wyzwaniem dla MI może być pozyskanie projektu, który zapewniłby środki finansowe na realizację potrzeb
studentów.
Jakiego rodzaju pomysły dominują wśród studentów?
Ja reprezentuję Politechnikę Poznańską i u mnie najczęściej
pojawiają się pomysłu z zakresu innowacyjnych rozwiązań
technicznych.
Czy Pani zdaniem studenci/doktoranci/absolwenci są innowacyjni? Przedsiębiorczy?
Co mogłaby Pani doradzić studentom, którzy mają pomysł,
a boją się podjąć ten pierwszy krok, którym jest spotkanie
z MI?
By się przełamali i skorzystali z naszej pomocy. To nie boli :)
a jeżeli pomysł jest dobry, może przynieść twórcy ogromne
korzyści.
Po czym poznać, że projekt studenta/doktoranta/absolwenta jest innowacyjny? W czym to się przejawia?
W przypadku pomysłów, które ja konsultuję, a są to w większości rozwiązania techniczne, w ocenie innowacyjności często
pomaga przeszukanie baz patentowych.
Kto częściej zgłasza się do MI: studenci, doktoranci czy
absolwenci?
Najwięcej zgłasza się studentów, później doktorantów. Ale nie
powinno to dziwić, zważywszy na fakt, że liczba studentów jest
dużo wyższa niż liczba doktorantów.
Jak wielu studentom (doktorantom/absolwentom) udało
się zorganizować pomoc w ramach modelu SCITT?
Na Politechnice w ciągu ostatniego roku pomogliśmy ponad
setce studentów.
Uważam, że nie można jednoznacznie powiedzieć, że całe
środowisko studenckie jest lub nie jest przedsiębiorcze. Ale
zauważamy duży odsetek studentów, doktorantów i absolwentów, którzy mają innowacyjne pomysły i dodatkowo cechują
się przedsiębiorczością, rozumianą również w ten sposób, że
wiedzą gdzie szukać pomocy.
Jaki był najciekawszy projekt z którym spotkała się Pani
podczas pracy jako Menadżer Innowacji?
Jaka jest według Pani największa zaleta modelu SCITT?
Dlaczego zdecydowała się Pani pełnić funkcję MI? Co Panią do tego skłoniło?
Kompleksowość usługi. W jednym miejscu student może dowiedzieć się wszystkiego, co dotyczy potencjału komercjalizacyjnego jego pomysłu.
Czy jest coś, co Panią zaskoczyło w tej pracy?
Jestem mile zaskoczona poziomem innowacyjności zgłaszanych pomysłów.
12 | EDUKACJA + | NR8 | grudzień 2013
Na Politechnice Poznańskiej zgłoszonych zostało wiele innowacyjnych pomysłów i nie potrafię wskazać najciekawszego.
Było wiele bardzo ciekawych rozwiązań technicznych z branży
budowy maszyn oraz IT.
Zdecydowałam się na pełnienie funkcji MI, gdyż lubię pracę ze
studentami. Już wcześniej pracowałam w projekcie związanym
z przedsiębiorczością akademicką i teraz mogę się podzielić
tym doświadczeniem z podopiecznymi.
Jakie są Pani doświadczenia w pracy ze studentami? Czy
to prawda, że chcą tylko „prześliznąć się” przez studia
i uzyskać tytuł?
Czy może Pani powiedzieć, że dla uczelni aplikowanie rozwiązań wypracowanych w modelu może wiązać się z prestiżem, czy nie? Jak Pani to ocenia?
Niektórzy faktycznie tacy są. Ale jest też bardzo duża grupa
studentów, którzy wykazują się ambicją i naprawdę chcą się
rozwijać.
Tak, zastosowanie rozwiązań wypracowanych w trakcie realizacji projektu może podnieść prestiż, sposób postrzegania uczelni przez studentów, gdyż zapewnia to kompleksową obsługę
i wsparcie przedsiębiorczych studentów.
Rozmowa z Mariuszem Lesieckim – MI Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu
Jakie są najważniejsze zadania Menadżera Innowacji?
Menadżerowie Innowacji stacjonują w chwili obecnej na pięciu wielkopolskich uczelniach wyższych. Ich rolą jest zbieranie informacji na temat innowacyjnych pomysłów studentów
i ocena ich wykonalności za pomocą tzw. Karty Oceny Pomysłu, narzędzia stworzonego i dedykowanego specjalnie temu
zadaniu. Ponadto prowadzą oni konsultacje pomysłów z naukowcami z danej dziedziny. Ważnym zadaniem realizowanym
przez Menadżerów jest prowadzenie szkoleń z zarządzania innowacjami. Odpowiadają oni również za tworzenie interdyscyplinarnych zespołów studentów powoływanych w celu realizacji
konkretnego zadania biznesowego.
Menadżerowie wspomagają także tworzenie formalnych zasad komercjalizacji pomysłów wytwarzanych przez studentów.
W ramach projektu powstał wzór regulaminu regulującego tę
współpracę, np. poprzez możliwość odpłatnego korzystania
przez studentów z zasobów uczelni, bądź otrzymania gratyfikacji za wsparcie studentów przez uczelnię po sprzedaniu/
komercjalizacji pomysłu.
Ich rolą jest także tworzenie listy zamawianych przez przedsiębiorców z regionu tematów prac dyplomowych i wyszukiwanie
studentów chętnych do ich napisania.
Aby zaangażować przedsiębiorców w transfer wiedzy, Menadżerowie wyszukują przedsiębiorców, którzy chcą skorzystać
z potencjału intelektualnego studentów i w ramach tematów do
pracy mgr/inż./licencjackiej zlecają im zadania, które zostaną
wdrożone w firmie.
Jakie wyzwanie leży przed Menadżerem Innowacji?
Największym wyzwaniem jest efektywne dotarcie do studentów i doktorantów. W chwili obecnej dostępnych jest wiele programów skierowanych do tej grupy docelowej, które oferują
przede wszystkim szerokie spektrum szkoleń. Niestety ich jakość często pozostawia wiele do życzenia, w środowisku mówi
się o „zepsuciu rynku szkoleń”. Student gubi się w gąszczu
oferowanych mu szkoleń i wyrabia sobie o nich nieprzychylną opinię. Dlatego trzeba umiejętnie go przekonać, że SCITT
daje coś więcej niż tylko teoretyczną wiedzę rodem z Wikipedii
i warto zgłosić się do MI z własnym pomysłem.
Sporym wyzwaniem jest również zaimplementowanie osoby
MI w strukturach Uczelni. Przecieranie nowych szlaków często
wymaga cierpliwości oraz wytrwałości. Jednym z powodów
takiego stanu rzeczy jest brak regulacji prawnych dotyczących
komercjalizacji wiedzy na uczelniach, gdzie takie rozwiązania
trzeba tworzyć od podstaw.
Jakiego rodzaju pomysły dominują wśród studentów?
Studenci zgłaszają się do nas z bardzo różnorodnymi pomysłami. Są one związane np. z branżą IT, są również takie, które
dotyczą edukacji i rozrywki. Co znamienne, znaczna część
pomysłów to rozwiązania technologiczne, głównie z obszaru
biotechnologii, ochrony środowiska czy farmacji. Potwierdza to
ogólny trend, że branże te rozwijają się w ostatnim czasie dość
prężnie i niosą ze sobą spory kapitał biznesowy.
Czy Pana zdaniem studenci/doktoranci/absolwenci są innowacyjni? Przedsiębiorczy?
Zdecydowanie tak! Należy ich tylko w odpowiedni sposób
zmobilizować i pokierować. Dowodem na to niech będzie
choćby liczba zgłoszeń innowacyjnych pomysłów do SCITT.
Choć często wymagają one dopracowania, zawierają jednak
ogromny potencjał innowacyjności i aplikacyjności. Problemem jest jednak brak wiary we własne możliwości. W SCITT
przyjęliśmy jednak starą maksymę, że przykłady pociągają
i sprawdziła się ona w 100%. Gdy zostały przyznane pierwsze
dofinansowania w postaci Voucherów Innowacji liczba zgłoszeń innowacyjnych pomysłów wzrosła lawinowo.
Po czym poznać, że projekt studenta/doktoranta/absolwenta jest innowacyjny? W czym to się przejawia?
Może to zaskakujące, ale w sposobie w jaki student opowiada o swoim pomyśle. Dziś pojęcie innowacyjności jest bardzo
szerokie, często cienka granica pomiędzy tym co nią jest a tym
co nią nie jest rozmywa się. My szukamy, jak to nazywamy
w swoim żargonie, „pomysłów z duszą”. Jeśli ktoś jest zaangażowany emocjonalnie w swój pomysł, jest on dla niego pasją
i cały czas potrafi o nim opowiadać to zakładamy, że właśnie
z takimi osobami będziemy pracować dalej.
Co do cech samego pomysłu – innowacyjność nierozerwalnie
związana jest z ryzykiem. I właśnie taki ma być pomysł – ryzykowny. Jednocześnie musi być on jednak aplikacyjny. I właśnie
takiego połączenia szukamy.
Z założenia w każdej osobie drzemie dusza innowatora. Nie
każdy potrafi jednak wykorzystać tę cechę. Osoba innowatora
NR8 | grudzień | EDUKACJA + | 13
charakteryzuje się zdolnością kojarzenia i analizowanie faktów,
wyciągania właściwych wniosków.
Kto częściej zgłasza się do MI: studenci/doktoranci/absolwenci?
Po równi są to studenci jak i doktoranci. Niektóre osoby, z którymi współpracujemy w ramach projektu SCITT zgłaszały się
do nas jeszcze jako studenci, dzisiaj jednak kontynuują już
swoje kariery na studiach doktoranckich.
Jak wielu studentom (doktorantom/absolwentom) udało
się zorganizować pomoc w ramach modelu SCITT?
Do chwili obecnej jest to ponad 500 osób w skali Wielkopolski. Osoby te zgłaszały do nas swoje pomysły bądź uczestniczyły w szkoleniach dotyczących „Zarządzania Innowacjami”.
W ostatnim czasie zaczęły się tworzyć również grupy interdyscyplinarne i mamy nadzieję, że coraz więcej osób zacznie do
nich dołączać.
Jaki był najciekawszy projekt z którym spotkał się Pan
podczas pracy jako Menadżer Innowacji?
Menadżerów Innowacji, podobnie jak i pozostałe osoby współpracujące w ramach projektu SCITT, dotyczy klauzula poufności, z tego też względu nie mogę mówić o szczegółach. Jednak
ciekawych pomysłów było wiele, jednym z bardziej „medialnych” był ten dotyczący hodowli alg morskich i pozyskiwania
z nich oleju do produkcji biodiesla. Był też np. pomysł dotyczący stosowania fal dźwiękowych na mikroorganizmy.
nak, że dziś klimat ku temu jest jednak bardziej sprzyjający niż
jeszcze kilka lat temu. Jest szereg programów pomocowych,
głównie finansowanych z funduszów europejskich. Również
same uczelnie zaczynają edukować studentów w tematach
związanych z przedsiębiorczością. Dlatego też postanowiłem
wziąć udział w SCITT, w tworzeniu czegoś trwałego, czegoś co
wkrótce może stać się fundamentem do budowy sprawnych
mechanizmów i rozwiązań, które przecież z powodzeniem
funkcjonują od dawna na zachodnich uniwersytetach. Dziś
cieszę się, że mogę pomagać innym w realizacji swoich pasji
i przekuwaniu ich w praktykę biznesową.
Jakie są Pana doświadczenia w pracy ze studentami? Czy
to prawda, że chcą tylko „prześliznąć się” przez studia
i uzyskać tytuł?
Myślę, że takie stwierdzenie jest krzywdzące dla braci studenckiej. Jak wspomniałem wcześniej do niedawna sam byłem jeszcze studentem i dlatego wydaje mi się, że posiadam
w miarę aktualny obraz studiów. Przede wszystkim nie należy
generalizować. Oczywiście jest pewna grupa studentów, która
w miej rzetelny sposób przykłada się do nauki i zdobywania
wiedzy, jednak to jest temat na zupełnie inną rozmowę i przyczyn takiego stanu rzeczy należy dopatrywać się w innych obszarach życia akademickiego. Projekt SCITT pokazał jednak,
że w studentach drzemią niewykorzystane dotąd, i co warte
podkreślenia, olbrzymie możliwości, i myślę, że właśnie na tym
aspekcie powinniśmy się skupić w przyszłości.
Dlaczego zdecydował się Pan pełnić funkcję MI? Co Pana
do tego pchnęło?
Do niedawna sam byłem studentem i wiem jak trudno jest postawić ten pierwszy krok, aby zacząć realizować swój pomysł,
szczególnie jeszcze w czasie trwania studiów. Uważam jed-
Rozmowa z Patrykiem Żywicą – MI Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Jakie są najważniejsze zadania Menadżera Innowacji?
Głównie jest to pomoc w stawianiu pierwszych kroków studentom, którzy posiadają swój innowacyjny pomysł. Menadżer
Innowacji odpowiada na podstawowe pytania (co, gdzie, jak?),
a także doradza i wspiera swoją wiedzą i kontaktami.
Jakiego rodzaju pomysły dominują wśród studentów?
Spośród pomysłów, które miałem okazję przyjmować, zdecydowanie dominowały te z branży IT.
Jaka jest według Pana największa zaleta modelu SCITT?
Zdecydowanie to, że jest on skierowany i możliwie łatwo dostępny dla studentów.
Czy jest coś co Pana zaskoczyło w tej pracy?
Jeszcze niedawno, jako student, wiedziałem może o kilku
większych instytucjach oferujących ogólną pomoc. Stąd moje
14 | EDUKACJA + | NR8 | grudzień 2013
zaskoczenie gdy jako MI zacząłem odkrywać kolejne formy
wsparcia przedsiębiorczości akademickiej. Okazało się, że pomimo mojego zainteresowania tą tematyką, nie znałem wielu
możliwości.
Sytuacja ta tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że osoba
Menadżera Innowacji jest potrzebna, aby ułatwić studentom
dostęp do informacji.
Co mógłby Pan doradzić studentom, którzy mają pomysł,
a boją się podjąć pierwszy ten pierwszy krok, którym jest
spotkanie z MI?
Studentom, którzy obawiają się pierwszego spotkania z MI (dodam, że zupełnie niesłusznie), polecam rozpocząć od kontaktu
drogą emailową. Z pewnością pozwoli to przełamać obawy.
Na stronie scitt.paip.pl dostępny jest również czat, na którym
można porozmawiać z MI.
Po czym poznać, że projekt studenta/doktoranta/absolwenta jest innowacyjny? W czym to się przejawia?
Jaki był najciekawszy projekt z którym spotkał się Pan
podczas pracy jako Menadżer Innowacji?
Nie jest to łatwe zadanie, szczególnie, że Menadżerowie Innowacji przyjmują reprezentantów wielu dziedzin - często znacznie oddalonych od ich zainteresowań. Dlatego też w ramach
modelu SCITT opracowana została Karta Oceny Pomysłu. Pozwala ona zobiektywizować ocenę innowacyjności. Najważniejsze aspekty brane pod uwagę to uzasadnienie biznesowe
pomysłu oraz potencjał pomysłodawcy.
Pośród pomysłów były zarówno takie, których wyjaśnienie
i zrozumienie zajęło kilka dni, jak i na tyle oczywiste, iż trudno było uwierzyć w to, że nikt wcześniej na to nie wpadł. Nie
potrafię wskazać najciekawszego pomysłu, mogę jednak
powiedzieć, że nie mogę sobie przypomnieć pomysłu, który
w całości byłby nieciekawy.
Kto częściej zgłasza się do MI: studenci, doktoranci czy
absolwenci?
Zdecydowanie najczęściej zgłaszają się studenci, głównie kierunków technicznych. Dziwi natomiast brak zainteresowania ze
strony absolwentów.
Jak wielu studentom (doktorantom/absolwentom) udało
się zorganizować pomoc w ramach modelu SCITT?
Pomoc w ramach modelu udzielana jest w wielu formach. Dofinansowanie na realizację pomysłu otrzymało 20 osób, kilkuset
studentów uczestniczyło w szkoleniach z zarządzania innowacją. Liczby udzielonych konsultacji nie jestem w stanie nawet
oszacować.
Czy może Pan powiedzieć, że dla uczelni aplikowanie rozwiązań wypracowanych w modelu może wiązać się z prestiżem, czy nie? Jak Pan to ocenia?
Od wielu lat uczelnie rywalizują o studentów, zachęcając ich
coraz to szerszą i lepszą ofertą dydaktyczną. Kandydaci jednak częściej zwracają szczególną uwagę na aspekty zawodowe i praktyczne studiów. Oferowanie przez uczelnie modelu
SCITT lub podobnego wyraża w pewien sposób stosunek
uczelni do tych zagadnień.
Wracając do pytania, każda uczelnia powinna umożliwiać swoim studentom skorzystanie przynajmniej z niektórych elementów modelu. Jest to jednak wizja, miejmy nadzieję, że nie tak
odległej przyszłości. Do tego czasu zastosowanie pewnych
rozwiązań z modelu będzie wiązało się z wyróżnieniem uczelni.
Voucherowcy
Kluczowym elementem projektu SCITT są Menadżerowie Innowacji, którzy aktualnie działają na pięciu poznańskich uczelniach. Innowacyjnym studentom i doktorantom z pomysłami pomagają w poszukiwaniu firm
i inwestorów, którzy mogliby być zainteresowani ich projektami. Menadżer Innowacji pomaga również w tworzeniu interdyscyplinarnych zespołów do pracy nad konkretnym projektem oraz w rozwoju ciekawych pomysłów. Naszym czytelnikom postanowili opowiedzieć o swojej pracy ze studentami.
Rozmowa z Filipem Porzuckiem
Proszę krótko opisać swój projekt.
Projekt dotyczy ważnej dziedziny naszego życia - zdrowia. Mój
pomysł zakłada wykorzystanie natury w celu wsparcia naszego
organizmu przed chorobą nowotworową. Nasze organizmy posiadają wiele mechanizmów, które nas przed nią bronią, jednak
nie zawsze są one wystarczające - dlatego postanowiłem je
wspomóc. Mój dotyczy stworzenia suplementów diety zawierających lunazynę, których spożywanie zmniejszy ryzyko występowania niektórych nowotworów. Lunazyna jest białkiem występującym w stosunkowo dużych ilościach w nasionach soi.
Gdy po przebyciu drogi z przewodu pokarmowego przenika
ona do wnętrza ludzkich komórek, zapobiega ich nadmiernym
podziałom, charakterystycznym dla procesu nowotworzenia.
Kto będzie mógł korzystać z Pana pomysłu?
Produkt, który zamierzam stworzyć, może mieć zastosowanie
w codziennej diecie. Idea jest prosta- badania donoszą, że
należałoby dziennie wypić 6 szklanek mleka sojowego, aby
dostarczyć optymalną dawkę lunazyny. Ja chcę dać ludziom
alternatywę w postaci jednej kapsułki, zawierającej optymalną
porcję tej substancji.
Skąd pomysł na taki produkt?
Można powiedzieć, że pomysł powstał przez przypadek. Gdy
przygotowywałem moją pracę inżynierską, zainteresował mnie
opisywany peptyd- lunazyna. Rozpocząłem od przeglądu aktualnego stanu wiedzy, aby zapoznać się z tematem. Ciekawe
właściwości lunazyny i jej działanie sprawiły, że zdecydowałem
się podjąć próbę stworzenia komercyjnego produktu.
Kiedy zrodził się pomysł?
Pomysł narodził się już kilka lat temu, odtąd cały czas go rozwijam.
Czy projekt jest powiązany z Pana kierunkiem studiów?
Uważam, że pomysł jest w 100% związany z moim kierunkiem
studiów, czyli biotechnologią.
Jak w realizacji pomysłu pomógł Panu Projekt SCITT?
SCITT bardzo pomógł mi w czasie rozwoju mojego pomysłu.
Dzięki Studenckiemu Centrum Innowacji i Transferu Technologii odbyłem szkolenia związane z wdrożeniem pomysłów do
przemysłu. Nie ukrywam jednak, że największy wpływ miał
konkurs na Vouchery Innowacji, dzięki któremu uzyskałem
fundusze na rozwój mojego pomysłu.
Jaka będzie dalsza przyszłość tego projektu?
Czeka mnie jeszcze bardzo dużo pracy. Cały czas rozwijam
technologię, aby była tańsza i bardziej wydajna oraz prowadzę
NR8 | grudzień | EDUKACJA + | 15
testy, które - mam nadzieję - potwierdzą pozytywne działanie
mojego preparatu.
Jak wykorzystał Pan wygraną?
Pieniądze, jakie udało mi się otrzymać, wydałem na zakup niezbędnych odczynników i narzędzi umożliwiających wykonanie
badań laboratoryjnych oraz na wynajem urządzeń przemysłowych, potrzebnych do powiększenia skali procesu.
Czy poza pracą nad projektem dysponuje Pan czasem wolnym? Jak go Pan spędza?
Niestety, nie narzekam na nadmiar wolnego czasu. Poza rozwojem projektu jestem doktorantem na Uniwersytecie Przy-
rodniczym w Poznaniu oraz technologiem w firmie biotechnologicznej. To wszystko powoduje, iż jestem bardzo zajęty.
Mimo to poza nauką i pracą mam wiele innych zainteresowań.
Do tego roku byłem zawodnikiem kitesurfingu i przez ponad
10 lat to było moje główne zajęcie poza nauką. Obecnie ze
względu na brak czasu nie startuję już regularnie w zawodach,
ale skupiam się na pływaniu i trenowaniu innych. Poza tym od
3 lat jestem zakochany w paralotniarstwie i praktycznie każdą
wolną chwilę staram się poświęcać na latanie. Zimą dla odmiany gram w drugoligowej drużynie hokeja na lodzie – Mamuty
Poznań.
Rozmowa z Łukaszem Pawluczukiem i Kacprem Kaśków
Proszę krótko opisać swój projekt.
Kiedy zrodził się pomysł?
„ApiCan” to portal stworzony w celu katalogowania i rozpowszechniania dokumentacji do Usług Sieciowych. Usługi Sieciowe są elementami oprogramowania firm, które mogą być
udostępnianie publicznie, do ponownego wykorzystania osobom z zewnątrz. Mogą to być zasoby firmy, dane, albo czynności, które ta firma, poprzez swoje oprogramowanie umożliwia, jak chociażby obliczenie trasy jazdy autobusu z jednego
miejsca w drugie. Projekt ten ma na celu ułatwienie tworzenia
oraz standaryzację dostępu do takich usług w Polsce. Chcemy ułatwić programistom tworzenie nowych, wartościowych
projektów, korzystających z danych i mechanizmów udostępnianych przez instytucje za naszym pośrednictwem. Chcemy
też, aby udostępnianie własnych zasobów i Usług Sieciowych
było proste, intuicyjne i wygodne.
Pomysł na ten projekt zrodził się mniej więcej we wrześniu zeszłego roku.
Kto będzie mógł z niego korzystać?
Projekt jest przeznaczony przede wszystkim dla instytucji urzędów i firm, dla których udostępnianie i popularyzacja własnych zasobów programowych oraz informacji coraz częściej
okazuje się bardzo potrzebna. Z drugiej strony najważniejszymi odbiorcami projektu są programiści, którzy będą tworzyć
nowe, oryginalne i wartościowe projekty, korzystając z danych
i mechanizmów udostępnianych przez instytucje za naszym
pośrednictwem.
Skąd pomysł na taki produkt?
Pomysł na stworzenie “ApiCan” wziął się przede wszystkim
z własnego doświadczenia. Niejednokrotnie spotkaliśmy się
z sytuacjami, kiedy sami szukaliśmy dostępu do Usług Sieciowych różnych firm i okazywało się, że dokumentacje do nich
są niekompletne lub trudne do zrozumienia. Wymyśliliśmy produkt, którego przede wszystkim sami potrzebowaliśmy i niejednokrotnie poszukiwaliśmy, pracując nad różnymi projektami.
Czy projekt jest powiązany z Panów kierunkiem studiów?
Tak. Jesteśmy informatykami i nasz projekt jest skierowany
przede wszystkim dla informatyków. Wiedza ze studiów również pomaga nam w samej jego realizacji.
Jak w realizacji pomysłu pomógł Panom Projekt SCITT?
Projekt SCITT dał nam bardzo szeroki wybór z zakresu wsparcia doradczego. Pomogło to nam doprecyzować wymagania
projektu, zrobić analizę rynku i ustalić potencjalnych klientów.
Dzięki SCITT rozwialiśmy wiele wątpliwości związanych z projektem i pozyskaliśmy fachową wiedzę w obszarach, w których
nam jej brakowało.
Jaka będzie dalsza przyszłość tego projektu?
Przede wszystkim chcemy dalej rozwijać projekt i w możliwie
krótkim czasie udostępnić go do publicznego użytku. Poszukujemy też firm i instytucji, które będą chciały z nami współpracować.
Jak zamierzają Panowie wykorzystać wygraną?
Ustaliliśmy, że całą wygraną przeznaczymy na dalszą realizację projektu. Oprócz wynajmu serwerów i współpracy z programistami, na pewno znaczną część wygranej poświęcimy
na odpowiednią reklamę i promowanie projektu, gdy będzie
już gotowy.
Czy poza pracą nad projektem dysponuje Panowie czasem
wolnym? Jak go Panowie spędzą?
Trudno mówić o wolnym czasie, gdy ma się na głowie studia,
pracę i dodatkowe projekty, jak “ApiCan”. Ale czasem trzeba
odpocząć, dlatego wybieramy się na wakacje, prawdopodobnie nad morze.
Rozmowa z Łukaszem Czekałą
Proszę krótko opisać swój projekt.
Projekt poświęcony jest produkcji roślinnych komórek macierzystych zawierających podwyższony poziom metabolitów
wtórnych o właściwościach prozdrowotnych.
Ostatnimi czasy roślinne komórki macierzyste stają się niesamowicie popularne w świecie pielęgnacji skóry, czyli przemyśle kosmetycznym. Ich zastosowanie uznawane jest za jedno
z największych osiągnięć w dziedzinie kosmetologii i to wła-
16 | EDUKACJA + | NR8 | grudzień 2013
śnie w ich zastosowaniu upatruje się przyszłość nowoczesnej
ochrony skóry.
Kto będzie mógł z niego korzystać?
Projekt jest nastawiony przede wszystkim na odbiorców reprezentujących przemysł kosmetyczny oraz farmakologiczny,
placówki i instytuty badawcze oraz bezpośrednio prywatni odbiorcy. Innymi słowy – wszyscy, których praca związana jest
z kosmetologią.
Skąd pomysł na taki produkt?
Jaka będzie dalsza przyszłość tego projektu?
Pracując w branży biotechnologicznej, a także kończąc studia na tym kierunku (zarówno inżynierskie, jak i magisterskie),
należy być "na bieżąco" z nowinkami dotyczącymi produktów
i technologii. Połączenie doświadczenia i wiedzy praktycznej
wraz z nowymi nurtami dominującymi w świecie biotechnologii
przełożyło się na pomysł przedstawiony w projekcie.
W tej materii należy zaznaczyć, że choć wiele zależy od wiary
w siebie, samozaparcia i ciężkiej pracy, to jednak decydującą
rolę odgrywają finanse. Pozyskanie źródeł finansowania, których na szczęście pojawia się coraz więcej, jest kluczowym
punktem na drodze do budowania własnej firmy, a już szczególnie firmy z branży biotechnologicznej.
Kiedy zrodził się pomysł?
Jak zamierza Pan wykorzystać wygraną?
Dojście do tego etapu wymagało wielu rozważnych decyzji
i konstruktywnej krytyki zarówno samego siebie, jak i projektu.
Trudno powiedzieć, kiedy dokładnie powstał pomysł projektowy w obecnej, dojrzałej już formie. Wydaje mi się, że wszystko
zaczęło się na drugim roku studiów magisterskich, w trakcie
seminariów z "zielonej biotechnologii".
Mam na to sporo pomysłów, których do końca nie mogę jednak zdradzać. Na pewno pozyskane dofinansowanie zostanie
spożytkowane na dopracowanie pewnych metod w skali laboratoryjnej, co bezpośrednio przełoży się na rozwój całego
przedsięwzięcia.
Czy projekt jest powiązany z Pana kierunkiem studiów?
Projekt jest ściśle powiązany z moim kierunkiem studiów, zarówno magisterskich jak i doktoranckich. Bezpośrednio wynika
też z moich zainteresowań i pasji.
Jak w realizacji pomysłu pomógł Panu Projekt SCITT?
Projekt SCITT, jak zwykłem mawiać, jest iskrą dającą szansę
na realizację innowacyjnych pomysłów młodych ludzi. Jest to,
prościej mówiąc, wyjątkowa i rewelacyjna inicjatywa, którą należy kontynuować. Projekt SCITT umożliwił mi dopracowanie
wielu metod i tak naprawdę to dzięki niemu mój własny projekt
znajduje się na tak wysokim poziomie.
Czy poza pracą nad projektem dysponuje Pan czasem wolnym? Jak go Pan spędza?
Muszę przyznać, że pracuję bardzo dużo. Mam sporo zadań
do zrealizowania w ramach doktoratu i projektu. Jednak w wolnym czasie, chętnie spotykam się ze znajomymi. Poza tym
biegam kilka razy w tygodniu i interesuję się fotografią. Bardzo
lubię górskie wspinaczki i wielogodzinne marsze z plecakiem
w interesujących miejscach. Zamierzam też zająć się kolarstwem górskim i zobaczyć tyle świata, ile tylko się da!
Rozmowa z Maciejem Bielińskim
Proszę krótko opisać swój projekt.
Kiedy zrodził się pomysł?
Mój projekt nosi nazwę „Automatyczny regulator parametrów
kąpieli galwanicznej”. Zaprojektowane urządzenie umożliwia
bezobsługowe prowadzenie prac związanych z pokrywaniem
przedmiotów metalowych warstwą metali szlachetnych, czyli
np. złocenie czy srebrzenie. Proces galwanizacji działa na zasadzie elektrolizy, dzięki czemu, przy pomocy prądu elektrycznego cząsteczki rozpuszczonych metali (np. złota) osiadają na
detalu tworząc warstwę ochronną (zabezpieczająca antykorozyjnie - aby nie rdzewiało), lub ozdobną (nadając inny kolor).
Aby proces przebiegał korzystnie, optymalnie i ekonomicznie,
należy zachować szczególną dbałość o parametry takie jak
temperatury, gęstość prądu, kwasowość, czystość mechaniczna itp. Zaprojektowane urządzenie zastępuje w tym zakresie
człowieka, automatyzuje proces, poprawia jakość i powoduje,
ze proces przebiega ekonomiczniej.
Pomysł zrodził się już dwa lata temu, ale nie było środków na
przeprowadzenie niezbędnych badań laboratoryjnych. Realizacja badań nad galwanizacją jest droga ze względu na wysokie
koszty sprzętu oraz surowców używanych do tego procesu,
np. złota, srebra, platyny.
Kto będzie mógł korzystać z Pana projektu?
Jak zamierza Pan wykorzystać wygraną?
Mikro i małe przedsiębiorstwa produkcyjne, które podczas procesu produkcji swoich towarów wykorzystują galwanizację. Są
to przedsiębiorstwa szczególnie z branży brązowniczej, motoryzacyjnej i sanitarnej.
Skąd pomysł na taki produkt?
Pomysł wynika z długoletniej współpracy z jednym z wielkopolskich przedsiębiorców, który w procesie produkcyjnym realizuje również procesy galwanostegii.
Czy projekt jest powiązany z Pana kierunkiem studiów?
Nie, ale jest związany z moimi zainteresowaniami.
Jak w realizacji pomysłu pomógł Panu Projekt SCITT?
Bardzo :) Otrzymana dotacja pozwoliła na dokończenie badań
laboratoryjnych oraz przemysłowych, dopracowanie prototypu,
pozyskanie pierwszych klientów.
Jaka będzie dalsza przyszłość tego projektu?
Prawdopodobnie wdrożę go do produkcji.
Dotacja została przeznaczona na dopracowanie pomysłu i poszerzenie funkcjonalności regulatora.
Czy poza pracą nad projektem dysponuje Pan czasem wolnym? Jak go Pan spędza?
Nie mam wolnego czasu, gdyż jestem doktorantem i praca na
Uczelni pochłania mnie całkowicie.
NR8 | grudzień | EDUKACJA + | 17
Wyższa Szkoła Edukacji Integracyjnej i Interkulturowej w Poznaniu
oferuje studia na dwóch poziomach kształcenia:
Studia licencjackie:
Specjalności:
Specjalności:
Specjalności:
Logopedia z terapią pedagogiczną
Resocjalizacja z socjoterapią
Oligofrenopedagogika
z terapią autyzmu
Oligofrenopedagogika
z edukacją elementarną
Translatoryka
Amerykanistyka
Nauczycielska
Dietetyka kliniczna
Dietetyka w sporcie
i w odnowie biologicznej
Studia podyplomowe:
Doskonalące:
• Neurologopedia • Arteterapia – artystyczne działania interdyscyplinarne • Surdologopedia
• Dietetyka w sporcie i odnowie biologicznej • Psychodietetyka • Socjoterapia
Kwalifikacyjne:
• Przygotowanie pedagogiczno-metodyczne do nauczania języka angielskiego
Szkolenia:
• Asystent rodziny – praca socjalna z rodziną w środowisku otwartym
BIURO REKRUTACJI
ul. Prądzyńskiego 53, 61-527 Poznań, Tel. 61 8330 530, fax. 61 8304 174, e-mail: [email protected]