Głos(z)Rolnej
Transkrypt
Głos(z)Rolnej
Głos(z)Rolnej Biuletyn Informacyjny SM „ROLNA” i SSK „PRZYSTAŃ” nr 2 (73I) Wielkanoc 2009 pismo bezpłatne niekomercyjne redagowane przez SM „Rolna” i grupę entuzjastów ze Schronu Kultury ”Europa” 1994-2009 XV- LECIE SM „ROLNA” www.smrolna.poznan.pl ___________________________________________________________________________ Palma.wielkanocna.Anety.jpg z Wikipedii Wiosna – cieplejszy wieje wiatr Wiosna – znów nam ubyło lat Wiosna, wiosna wkoło , rozkwitły bzy Śpiewa skowronek nad nami Drzewa strzeliły pąkami Wszystko, kwitnie w koło, i ja, i ty … Jerzy Łuczak „Spływ Korytnicą” (więcej obrazów na www.luczakjerzy.pl) Wiosenno – Wielkanocne życzenia świąteczne składają wszystkim sympatykom Głosu(z)Rolnej Zarząd, Rada Nadzorcza i Pracownicy Spółdzielni Mieszkaniowej „Rolna” oraz Zarząd i Członkowie Stowarzyszenia Społeczno – Kulturalnego „Przystań wydawca Agencja Artystyczna KARO w Poznaniu. Redakcja R.Kawecki [email protected] SZANOWNI CZYTELNICY-INTERNAUCI Od 2000 roku wydajemy nasz periodyk w wersji tradycyjnej. Powstał on z potrzeby informowania lokalnej społeczności spółdzielców ze Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko – Własnościowej „ROLNA” (nazwa spółdzielni pochodzi od nazwy ulicy) o najważniejszych jej sprawach. Stąd też nasza nazwa Głos(z)Rolnej. G(z)R Był niezmiernie ważnym elementem komunikacji pomiędzy mną – prezesem Zarządu SM „Rolna” (od 2000 roku) , a jej członkami, w przeważającej części byłymi lub aktualnymi pracownikami koncernu H.Cegielski Poznań. Moje losy złączył z „Rolną” zbieg okoliczności. Nie mogłem zaakceptować pewnych zdarzeń w poprzednim miejscu pracy – w którym byłem jednym z decydentów – stąd musiałem poprosić o rozwiązanie stosunku pracy i pewnego dnia stałem się … bezrobotnym. W tym samy czasie SM „Rolna” , bardzo źle kierowana stanęła na krawędzi bankructwa – stąd otrzymana propozycja nowej pracy była dla mnie i dla działaczy SM „Rolna” przysłowiową „deską ratunku”. Udało nam się – w dużej mierze dzięki wspaniałym działaczom z „Rolnej” odmienić nasze wspólne losy. Dziś „Rolna” bardzo dobrze prosperuje – ja także nie mogę na swój los narzekać. Nie jest to jednak koniec historii – a właściwie jej początek. W 2002 roku przypadkowo dowiadujemy się, że pod jednym z naszych budynków (mamy ich zaledwie trzy) znajduje się … duży schron przeciwlotniczy. Postanawiamy go zaadaptować do jakichś użytecznych celów – choć nie bardzo mamy pomysł co w śmierdzących, zalanych, zalanych wodą pomieszczeniach można zrobić. Rzucam wtedy jako „dowcip” pomysł – zróbmy dom kultury. Oczywiście nikt tego nie potraktował wtedy serio i może właśnie dlatego dwa lata później, w grudniu 2004 roku, wystawiliśmy tam pierwsze jasełka, przygotowane przez naszą młodzież. Aktywność lokalnej społeczności w techniczne i artystyczne przygotowanie przedstawienia była tak duża, a widzowie mimo iż musieli przyjść z własnymi krzesłami dopisali w takim stopniu, że … coś trzeba było dalej z tym zrobić. POWOŁANI E STWOWARZYSZENIA SPOŁCZNO KULTURALNEGO „PRZYSTAŃ” W 2007 roku działalność naszego klubu ,który nazwaliśmy Schronem Kultury „Europa” była już tak bogata w różne imprezy i wydarzenia, że postanowiliśmy nadać naszej grupie formę instytucjonalną powołując do życia Stowarzyszenie Społeczno Kulturalne „Przystań”. Pierwszym i dotychczasowym prezesem Zarządu Stowarzyszenia jest pani Janina Stachowiak, działaczka i woluntariuszka „z urodzenia”. Dobrym artystycznym duchem jest pan Jerzy Łuczak – kierownik Schronu Kultury „Europa”, a zarazem znany poznański artysta malarz. To jemu w dużej mierze zawdzięczamy aktualny wystrój wszystkich schronowych pomieszczeń A oprócz tego prawie stu woluntariuszom, którzy w miarę możliwości czasowych i swoich zainteresowań włączają się lub prowadzą poszczególne obszary naszych zainteresowań. Wokół nas gromadzi się wielu twórców z różnych dziedzin kultury i sztuki. Trzeba jakoś było pokazać ich dorobek. W ten sposób doszło do powstania naszego sztandarowego cyklu koncertowego: „MIMO WSZYSTKO W PRZYSTANI” Idea integracji przełamującej bariery i uprzedzenia była nam bliska od samego początku, Stąd połączenie naszego działania z Fundacją Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, a następnie z Oddziałem Wielkopolskim Ruchu Ludzi Dobrej Woli kierowanym przez Lidię Bukowską – właściwie stało się oczywistością od chwili kiedy powstała taka możliwość. Dzięki wspólnemu wysiłkowi nasze koncerty i wystawy są prawie zawsze wydarzeniami artystycznymi, a zawsze bardzo udanymi spotkaniami organizatorów, artystów i publiczności. Wydaje nam się, że są alternatywą dla „plastikowej rzeczywistości” pokazywanej w telewizjach, odtrutką na epatowanie zła, wreszcie alternatywą dla prostackiego poczucia humoru ” , niektórych artystów pokazywanych w mediach. Ci, których my promujemy są autentyczni, nawet jeśli czasem trochę brakuje im „warsztatu”. A „nasza” publiczność jest wspaniale wrażliwa i niezawodna. Dlatego to robimy i pewnie jeszcze długo będziemy robić. Poza tym w sposób absolutnie niespodziewany poznajemy tak fantastycznych twórców z różnych dziedzin którzy do naszej aktywności dodają cząstkę własnej – że dla tej samej przyjemności bycia z nimi razem warto robić to co robimy. GŁOS (Z)ROLNEJ GŁOSEM LUDZI Z „ROLNEJ” (?) Głos(z)Rolnej jest dzisiaj nie tylko głosem spółdzielców, członków Stowarzyszenia „Przystań”. Zabierają go do domu widzowie naszych koncertów i innych imprez. Nieco zarozumiale pomyśleliśmy sobie - może jest to pewien sposób wyrażania emocji „Ludzi z Rolnej”? czyli takich, którzy tak jak my w chwilach trudnych nie załamali się, nie szukali winnych wokół siebie, nie liczyli że nasze brudy „ktoś” wypierze – ale zabrali się do „robienia porządku we własnym domu”. A gdy już się udało, a było bardzo trudno, czasami nawet bardzo, bardzo trudno postanowili się podzielić swoją radością z innymi. Dając im coś od siebie zauważyli po wielokroć zostali obdarowani. Może zatem Ty Drogi Czytelniku -Internauto jesteś w tym znaczeniu także „Człowiekiem z Rolnej” ? Jeśli tak napisz do nas (e-mai: [email protected]) . Chętnie wydrukujemy Twój list, twój wiersz czy opowiadanie. Również do dyspozycji możesz otrzymać naszą scenę lub ściany na wystawę. O ile nie chcesz na tym zarabiać – bo nasze działanie jest całkowicie non-profitowe. A jeśli źle trafiliśmy – wyrzuć nas po prostu do elektronicznego kosza – przyjmując przeprosiny, że Cię niepokoimy. I napisz, że więcej naszych „numerów” sobie nie życzysz. Na powyższy adres. W imieniu Redakcji G(z)R – Roman Kawecki Roman Kawecki WIECZÓR VIII Mimo Wszystko w Przystani Krakowski Wieczór w Poznaniu, czyli Anna Dymna z Wizytą u Przyjaciół W piątek 27 marca Schron Kultury Europa dosłownie „pękał w szwach”. Było tak ciasno, że organizatorzy zdecydowali się na … transmisję telewizyjną do drugiej sali, aby wszyscy, którzy przybyli, mogli uczestniczyć w wielkim święcie, jakim dla „schronowej” publiczności była wizyta Anny Dymnej. Autor z A. Dymną podczas spotkania w Poznaniu Było cudownie rodzinnie, jak zwykle wzruszająco szczególnie, kiedy Karolina Sawka, (czyli Karusia jak o niej mówi pani Ania) śpiewała „nieprzemakalnych” . Pozostali artyści, czyli Trio „Silwaro” i zespół Waldemara Antczaka także nie zawiedli, a Anna Dymna – po prostu publiczność oczarowała swoją bezpośredniością i szczerością. Jak zwykle program prowadzili nasi młodzi konferansjerzy, czyli Ania, Wiktoria i Patryk z Zespołu Teatralnego Magdy Kwiatkowskiej. Ania zadebiutowała także w naszym koncercie jako piosenkarka, wykonując piosenkę „Kraków” z repertuaru grupy „Myslowitz”. Impresję poetycką „Zaczarowany Schron” – przedstawiła bardzo pięknie Bernadeta Pasiciel, a hejnał krakowski na trąbce zagrał Dariusz Jakubowski. Na początku wieczoru wystąpił ponownie, – choć tym razem nie w charakterze piosenkarza, ale komentatora Łukasz Żelechowski. Można powiedzieć, że wystąpił „telepatycznie”. Poznańska publiczność widziała Łukasza na ekranie i słyszała jego zapowiedź reportażu z wyprawy na Kilimandżaro, choć Łuksza siedział wygodnie w swoim fotelu, w mieszkaniu w Krakowie. Wszystko dzięki technice komputerowej, w której Łukasz jest wielkim specjalistą. Publiczność, zatem obejrzała film (było tak wiele próśb o jego ponowne wyświetlenie, że organizatorzy nie mogli po prostu odmówić), a po nim przywitała owacyjnie Annę Dymną, która w międzyczasie, dzięki połączeniu lotniczemu dotarła z Krakowa do Poznania. Okazało się, że wizyta Pani Dymnej przypadła w bardzo ważnym dla niej dniu: w Dniu Teatru, w którym dodatkowo Pani Ania obchodziła 40-lecie swojej pracy artystycznej. Nie mogło zabraknąć gromkiego „Sto lat”, które wykonali wspólnie artyści i publiczność. A potem wszystkich urzekła swoim śpiewem Karolina i pozostali wykonawcy. Piękne własne wiersze recytowała Karolina Kasprzak młoda poznańska poetka. W trakcie koncertu otwarto aż trzy wystawy: Bożeny FibikBeim – wystawę malarstwa, Roberta Brzóski – fotografia artystyczna (miedzy innymi świetne fotogramy z poprzednich koncertów) oraz Janiny Stachowiak – rękodzieło artystyczne. Jak zwykle największym problem okazała się dyscyplina czasowa – to już tradycja poznańskich koncertów. Rozmowa pani Ani z publicznością była tak urzekająco szczera, – że było się trudno rozstać i w efekcie wizyta przedłużyła się o ponad godzinę. W pamięci organizatorów i publiczności ten wieczór pozostanie, jako największe wydarzenie całego cyklu koncertowego „Mimo Wszystko w Przystani” zapewne na zawsze. Pani Anna Dymna została przez Stowarzyszenie Społeczno – Kulturalne „Przystań” uhonorowana wyróżnieniem „Otwarte Drzwi – Otwartych Serc”. W sentencji wyróżnienia brzmią dwa charakterystyczne cytaty. Pierwszy mówi, że wyróżnienie przyznane jest „za to, że drzwi do serca Laureata są zawsze otwarte dla tych, którzy potrzebują pomocy”. I druga sentencja „Każde dobro okazane drugiemu człowiekowi wraca do darczyńcy przynajmniej podwojone”. Nikt chyba bardziej od Pani Ani nie zasługuje, aby być adresatem tych pięknych słów. Pozwólcie drodzy czytelnicy na odrobinę osobistej refleksji. Gdyby kilka lat temu, kiedy w „gumiakach” brodziłem z członkami Rady Nadzorczej naszej Spółdzielni, w zalanym wodą i fekaliami schronie, ktoś mi powiedział, że za kilka lat w tym samym miejscu będzie tak znakomita artystka jak pani Anna Dymna – a ja będę siedział z nią przy stoliku i w imieniu państwa zadawał jej pytania, to zapewne poprosiłbym takiego „proroka” o wizytę u specjalisty od chorób psychicznych. Tymczasem okazuje się, że wszystko jest możliwe w naszym wspaniałym kraju, – jeśli tylko potrafimy marzyć i w zgodzie z innymi te marzenia realizować. Czyli mimo wszystko – warto i trzeba marzyć. Karolina Sawka KAROLINA KASPARZAK (debiut w G(z)R) Znaczenie twórczości artystycznej oraz szansy prezentacji publicznej dla osób niepełnosprawnych. Osoby niepełnosprawne stanowią integralną część naszego społeczeństwa. Każdy człowiek pragnie akceptacji, tolerancji, zrozumienia oraz sprawiedliwego traktowania na równi z innymi. Jego zamierzeniem jest również zaspokajanie potrzeb edukacyjnych, realizacja celów życiowych, zainteresowań z nimi związanych. Niepełnosprawność nie przekreśla tych dążeń. Wręcz przeciwnie - uczy jednostkę samodzielności i zaradności we wszystkich aspektach życia. Z doświadczenia mogę powiedzieć, iż osoby niepełnosprawne wychodzą poza daleko idący stereotypowy obszar postrzegania przez ludzi zdrowych. Są przecież wspaniałymi twórcami, piszą przepiękne wiersze, śpiewają, grają na przeróżnych instrumentach, występują w teatrze, udzielają się w sporcie. Oprócz tego wielu z nich osiąga także znakomite wyniki w nauce, pracy, wywiązuje się wzorowo z pełnionych obowiązków rodzinnych. Poszczególne role życiowe, jakie pełnią osoby niepełnosprawne, mają ogromne znaczenie dla nich, gdyż kształtują w ten sposób tak ważne i potrzebne wszystkim – poczucie użyteczności społecznej a także budują poczucie własnej wartości. Wyznaczony cel, do którego realizacji dążą pomaga im spojrzeć głębiej w samego siebie oraz określić własne mocne i słabe strony, zdefiniować, z czym sobie poradzą samodzielnie a na których płaszczyznach życia będą potrzebowały wsparcia ze strony osób najbliższych. Stworzona szansa prezentacji publicznej własnego dorobku artystycznego jest dla każdego największym marzeniem. Dla twórców niepełnosprawnych jest dowodem na to, iż człowiek może wiele osiągnąć, jeśli tylko na swej życiowej drodze napotka ścieżkę i pójdzie śladami w tym kierunku. Śladami, którymi kroczyli wcześniej inni niepełnosprawni będący przykładem dla ludzi, którzy boją się podjąć tego wyzwania. Niepełnosprawność nie jest absolutnie żadną przeszkodą w osiąganiu sukcesów, o czym mieli się Państwo okazję przekonać uczestnicząc w cyklu koncertów „Mimo Wszystko… w Przystani” organizowanych w Schronie Kultury Europa. *** Karolina Kasprzak – jest z wykształcenia i zawodu asystentką osoby niepełnosprawnej oraz dziennikarką „Filantropa Naszych Czasów”, a z zamiłowania poetką i interpretatorka utworów innych poetów. WIERSZE KAROLINY KASPRZAK Tęsknota Zbyt daleko jesteś Bym mogła zapomnieć O tęsknocie O wszystkich dniach i nocach Z Tobą i bez Ciebie Dziś każda chwila jest Pragnieniem dotyku Twojej dłoni Kiedy samotnie przemierzam Zatłoczone ulice miasta Pragnieniem Twego uśmiechu Dodającego odwagi na dalszą drogę Zbyt blisko jesteś Wciąż Cię czuję w odległej przestrzeni Ukrywam w strugach deszczu krople łez Szeptem wołając do sennego nieba O powszedni chleb miłości… Przyjacielowi Otwórz mi oczy Kiedy nie dostrzegam Najważniejszego Gdy moim śmiechem Chcę zwyciężać wszystko Przytul do swego serca Bym mogła poczuć twój ból A dłonie zagubione złączyć W jedności i spokoju Kiedy zatoniesz w dolinie Przepaści i tajemniczości życia Wyciągnę cię z niej By razem z Tobą podróżować Po krętych ścieżkach Zaufaj mi Będę obok Ciebie Samotna pośród tłumu Już wiosna nadchodzi Spowolnionymi krokami Dając jeszcze szansę Ostatnim płatkom śniegu Nieśmiałym promieniom słońca Budzącym mnie ze snu Jestem tutaj znów By złapać czterolistną koniczynę Chwycić spadające szczęście Zamknąć szczelnie w dłoniach Wiarę w lepsze jutro Schować niepewność i lęk Do kieszeni bezsilności Samotna pośród tłumu Wyczekuję prawdziwej wiosny Jak słońca po deszczu… „Wystarczy spróbować swoich sił” Rozmowa z JUSTYNĄ ADAMSKĄ uczestniczką VII koncertu z cyklu „Mimo Wszystko w „Przystani”. Rozmawiał Tomasz Szwałek Justyna Adamska na scenie Schronu Kultury „Europa” Tomasz Szwałek: Jesteś laureatką III edycji Zaczarowanej Piosenki w kategorii dla dorosłych. Jednak to nie był twój pierwszy sukces na scenie. Czy mimo wielu występów stale towarzyszy ci trema? Justyna Adamska: Rzeczywiście, nie był to mój pierwszy sukces sceniczny, ale zdecydowanie największe wyróżnienie jak do tej pory. Nigdy nie zapomnę tej chwili, kiedy stałam na scenie, a przewodnicząca jury - Ewa Błaszczyk – odczytywała werdykt. Kiedy usłyszałam pierwsze miejsce dla Justyny Adamskiej, to w pierwszej chwili był wybuch płaczu. Nie mogłam pohamować dłużej w sobie tych pozytywnych emocji. Jeżeli chodzi o drugą część twojego pytania. Sądzę, że nie jest to trema, a raczej nadmiar emocji, to, co w danej chwili przeżywam. Śpiewając dla ludzi, nie mogę być osobą zamkniętą, nienawiązującą żadnej relacji z widownią. Swoją energią powinnam ich zarażać. T.Sz.: Twoim ulubionym zespołem muzycznym są Beatlesi. Skąd to zafascynowanie już tak odległą czasowo grupą? W końcu nie byli wirtuozami i nie znali notacji muzycznej… J.A.: Grupą Beatles’ów zainteresowałam się dzięki mojemu ojcu. To on głównie w domu słuchał takich zespołów jak: Pink Floyd, Led Zeppelin czy Queen. Zaraził mnie swoją słabością do starego, dobrego rocka. Jestem przekonana, że wielu ludzi, którzy posłuchaliby wcześniej wymienionych band’ów również przekonaliby się do tamtych czasów. Tworzyli oni naprawdę świetną muzykę, genialne teksty. Dzisiaj świat idzie w odwrotnym kierunku. Nie liczy się artysta, jego przekaz. Wszystko sprowadza się do komercji, pieniędzy. T.Sz.: Jesteś tegoroczną maturzystką, podobnie jak ja. Z czym chciałbyś związać swoją przyszłość? Chcesz kontynuować, śmiało to można już to tak nazwać, karierę muzyczną, czy chciałabyś to traktować tylko, jako drugorzędną rzecz? J.A.: Chciałabym swoją przyszłość związać z muzyką. W końcu mam już ugruntowaną pozycję na scenie ( śmiech). A tak na serio, pragnę dostać się na Akademię Muzyczną. Myślę, że Bóg odebrał mi wzrok po to, aby łatwiej było mi zadecydować, co chcę robić dalej. Wszystko w końcu ma swój sens. Każdy w swoim życiu ma jakiś, jasno określony cel. Moim przeznaczeniem jest muzyka. T.Sz.: Prawdopodobnie większość czytelników G(z)R nie wie, że razem z Łukaszem ( chodzi o Łukasza Żelechowskiego, który także wystąpił na tym koncercie – przypis red.) już jesteście na jednej płycie gdzie znajduje się utwór, który wykonaliście wspólnie. Może przybliżysz „tajniki” pracy w studiu nagraniowym? Zapewne bardzo istotne doświadczenie niesie ze sobą taka praca w studiu? J.A.: Studio to zupełnie inny świat. Po pierwsze, na płycie słychać nas obu, i tu niespodzianka, nagrywani byliśmy osobno. Jest to bardzo fajne, przydatne doświadczenie. Warto zawsze, zresztą przez całe życie uczyć się stale czegoś nowego. T.Sz.: Jesteś osobą utalentowaną pod wieloma względami. Piszesz wiersze, uczysz się gry na pianinie, nie zapominając przy tym, że jeszcze śpiewasz. Odczuwasz ciężar tylu zajęć. Ja chyba nie dałbym rady…, ale to chyba bardziej wynika z mojego lenistwa… J.A.: Co do wierszy… to kiedyś próbowałam pisać… Ostatnio nawet nad tym myślałam. Nie mogę stwierdzić stuprocentowo, że nie będę już pisać. Może kiedyś się za to jeszcze „zabiorę”, ale podsumowując były to raczej amatorskie próby, nastoletniej dziewczyny. A czy odczuwam ciężar ilości zajęć? Nie za bardzo. Wynika to raczej z osobowości. Jeżeli czymś się fascynujesz, masz chęci to wówczas człowiek znajdzie czas na wszystko. Wystarczy spróbować swoich sił. Nic nie tracisz, a możesz wiele zyskać.. T.Sz.: Dziękuje za chwilę rozmowy i życzę ….aby matura jak najlepiej poszła J.A.: Dziękuję i również życzę tobie udanej matury. Justyna Adamska Łukaszem Żelechowskim UWAGA !!! WYJAZD DO CZĘSTOCHOWY I KRAKOWA Stowarzyszenie Społeczno _ Kulturalne „Przystań” organizuje autokarowy wyjazd do Częstochowy i Krakowa z następującym roboczym programem: Wyjazd 13.06.2009 (sobota) godzina 8:00, przejazd do Kalisza, zwiedzanie Sanktuarium św. Józefa, przejazd do Częstochowy, nocleg w Domu Pielgrzyma. 14.06.2009 (niedziela) wyjazd do Krakowa, msza św. w Łagiewnikach (w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia) zwiedzanie dzielnicy Kazimierz, zwiedzanie Starego Rynku, udział w finałowym koncercie Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, powrót do Poznania około godz. 1-2 w nocy. Cena łączna 150 złotych obejmuje : przejazdy, ubezpieczenie, nocleg i posiłki. Informacje i zapisy u pani Janiny Stachowiak w Schronie Kultury „Europa” w godzinach funkcjonowania schronu czyli od wtorku do soboty w godzinach 17-20. [email protected] ZAPRASZAMY NA WERNISAŻ Wernisaż wystawy jest dla artysty jego wielkim świętem. Okazją do podsumowania etapu twórczości. Także okazją do pokazania „swojej” publiczności artystycznego dorobku. Jurka Łuczaka znamy wszyscy ze Schronu Kultury „Europa” , którym kieruje. W tym znaczeniu jest on „naszym” artystą. Choć oczywiście jak każdy artysta poszukuje swojej wolności i swojej drogi twórczej. Większość z nas zna także innego znanego artystę malarza profesora Akademii Sztuk Pięknych Grzegorza Ratajczaka. Trochę mniej osób z naszej Spółdzielni zna innego bardzo uznanego twórcę z ASP prof. Tomasza Siwińskiego. Otóż ci dwaj panowie profesorowie – bez wątpienia wybitni znawcy malarstwa- zadecydowali, że na szczególne uznanie twórczości Łuczaka zasługuje cykl obrazów zatytułowany „CICHE ŻYCIE”. Jerzy Łuczak – Martwa natura z laleczką (z cyklu CICHE ŻYCIE) Pan profesor Ratajczyk zaprosił naszego Mistrza do zorganizowania wystawy w kierowanej przez siebie galerii „BEKOS” przy ulicy Niedziałkowskiego 18 (w Wyższej Szkole Biznesu i Języków Obcych – tuż obok zakładu ortopedycznego) – jednocześnie G.Ratajczyk jest kuratorem (czyli inaczej głównym organizatorem i promotorem) tej wystawy. Drugi z profesorów Tomasz Siwiński jest recenzentem i autorem katalogu wystawowego. Wszystkich połączył Schron Kultury „Europa”, jako że panowie profesorowie, którzy są autorytetami w dziedzinie malarstwa artystycznego bardzo żywo interesują się naszymi wystawami plastycznymi, których z kolei „dobrym duchem” i kuratorem jest Jerzy Łuczak. Cały wywód jest dość skomplikowany, ale pokazuje jak sztuka może łączyć twórców i odbiorców dzieł artystycznych. Zostałem poproszony, aby w imieniu Artysty i organizatorów - wszystkich Państwa zaprosić na ten wernisaż. Czynię to także z ogromną przyjemnością osobistą. Bez wątpienia – gdyby pan Jerzy nie namalował fresków z Wenecji w naszej schronowej kawiarence, gdyby nie jego zatroskanie o każdy szczegół remontu schronu i jego wyposażenie, gdyby nie jego zaangażowanie w kształtowanie naszych artystycznych gustów – zapewne nasz Schron Kultury „Europa” nie stałby się tak „modnym” miejscem wśród elit artystycznego Poznania. Ogromnie się cieszę, że malarstwo naszego Przyjaciela wreszcie znalazło uznanie także wśród profesjonalistów. Ja o wartości jego sztuki dzieł przekonany jestem od czasu, kiedy zobaczyłem pierwszy obraz Artysty. Swoim zaproszeniem na wernisaż Jerzy Łuczak pragnie podziękować również członkom Spółdzielni Mieszkaniowej „Rolna” za szansę zaistnienia w Schronie Kultury „Europa”, za to, że może z nami dzielić się swoją wrażliwością artystyczną i podzielić się z nami swoją radością, z możliwości zaprezentowania swojej twórczości szerszej widowni. Wystawa Jerzego Łuczaka wpisuje się w obchody XV-lecia naszej Spółdzielni, które przypadają w bieżącym roku. Wstęp na wernisaż, w trakcie, którego będzie także krótki program muzyczno-literacki jest bezpłatny. Wernisaż zaczynie się punktualnie o godzinie 16.00. Jeszcze raz w imieniu J.Łuczaka, organizatorów i swoim własnym zapraszam do wzięcia w nim udziału PIELGRZYMKA DO ZIEMI ŚWIĘTEJ Stowarzyszenie Społeczno – Kulturalne „Przystań otrzymało propozycję zorganizowania pielgrzymki-wycieczki do Ziemi Świętej, czyli do Izraela. Wylot z Berlina lub Pragi będzie 7-8 grudnia do Galilei od 10 do Jerozolimy, powrót do Polski 15-16 grudnia (szczegółowe daty mogą się zmienić) Dojazd na lotnisko i powrót do Poznania zorganizowany, dobrym autokarem. Pobyt w Izraelu w domu gościnnym polskich sióstr Elżbietanek. Szacowany koszt 4000,00 zł od osoby. Szczegóły będą podane dopiero na zebraniu organizacyjnym, o którym poinformujemy na plakatach, na tablicach informacyjnych SSK „Przystań”([email protected]) KAWIARENKA PODRÓŻNIKÓW Znany nam wszystkim bywalcom Schronu Kultury „Europa” z pięknej gry na harmonijkach ustnych Roman Szkudlarek, zaproponował nową formę spotkań w SKE „EUROPA”, podczas których różne osoby podróżujące „po świecie” będą miały okazję podzielić się swoimi wrażeniami z odbytych podróży. Cykl ten nazwaliśmy KAWIARENKĄ PODRÓŻNIKÓW. Jej gospodarz Roman Szkudlarek zaprasza wszystkich zainteresowanych tematyką w każdy trzeci czwartek miesiąca do Schronu Kultury „Europa” na godzinę 19.00. Roman Szkudlarek podczas próby Pierwsze, a zarazem ostatnie w tym sezonie artystycznym spotkanie odbędzie się 21 maja o godzinie 19.00. Tytuł o spotkania NORWEGIA – KRAINA TYSIĄCA WODOSPADÓW. Gospodarz programu zaprasza także tych wszystkich, którzy w kolejnych odcinkach chcieliby się podzielić wiadomościami i slajdami z ciekawego miejsca na świecie, które mogli zobaczyć (e-mail:[email protected]) LUDZIE MÓWIĄ - LUDZIE WIEDZĄ …. Podczas spotkania z Anną Dymną jedno z pytań brzmiało, „Po co Pani – spełnionej zawodowo aktorce, Fundacja „Mimo Wszystko” opiekująca się osobami niepełnosprawnymi? Odpowiedź była dziwna – „nie wiem, – po co to robię, nie biorę z Fundacji ani grosza. Niech Pan zacznie sam coś robić podobnego to może pan zrozumie.” Po co robimy koncerty „Mimo Wszystko w Przystani”? Co miesiąc ponad dwadzieścia osób przygotowuje kilkugodzinne spotkanie nie biorąc za to ani grosza (zdaję sobie sprawę, że trudno w to uwierzyć, – ale taka jest prawda!). Nagrodą są ciepłe zazwyczaj słowa artystów zaproszonych do udziału w koncercie, niektórzy tak jak Łukasz Żelechowski jadą na nasz koncert kilkanaście godzin, aby podzielić się z nami swoim talentem i swoimi emocjami. Ich niepełnosprawność powoduje, że chcą być akceptowani, jako utalentowani twórcy a nie, jako „nieszczęśliwi ludzie, „ którzy śpiewają albo grają na różnych instrumentach. Często sami mówią o tym, że uczestniczenie w świecie kultury ”bez taryfy ulgowej” wynikającej z kalectwa jest dla nich źródłem inspiracji i woli do niepoddawania się swojemu losowi. Pytam jedną z sąsiadek – była pani, na którymś z koncertów? Panie- ja tam nie chodzę tam się tylko PIJA ALKOCHOL i nie wiadomo, co się dzieje (sic?!) Pytam gościa z piwkiem na podwórku o to samo – Panie tam się tylko MODLĄ (sic?!) – to nie jest dla mnie. Jeszcze inna osoba nie przychodzi, bo „to ……… – a ktoś inny boi się szczurów, a nawet węży (autentyk !!!,) które pewnie tam są? Mimo woli przypomina się powiedzenie doktora Strossmayera, ze słynnego serialu „Szpital na peryferiach” – O gdyby głupota umiała fruwać – to mielibyśmy na Rolnej loooty …! I to drugie znane z naszych stron „cudze chwalcie – swego nie znacie – sami nie wiecie, co posiadacie” A wiec, po co to robimy zamiast oglądać kolejne mydlane seriale, popijać piwko lub zarabiać kolejne pieniądze? Spróbuj drogi czytelniku coś dawać - od siebie innym ludziom – bezinteresownie - pewnie zrozumiesz. A że jesteśmy właśnie w okresie Wielkiej Tajemnicy, zrozumienie powinno być łatwiejsze. A niezależnie od cierpkich słów w tym artykuliku zapraszamy WSZYSTKICH na kolejne nasze imprezy: 25 Kwietnia godz. 18.00 – Wiosna – cieplejszy wieje wiatr-IX wieczór z naszego cyklu. 21 maja godz.19.00 Kawiarenka Podróżników 23 Maja „Niespodziewany początek lata ”XWieczór z cyklu „Mimo Wszystko w Przystani” 12-13 Czerwca wyjazd do Częstochowy i Krakowa O innych terminach informujemy zawsze na tablicach ogłoszeń oraz na www.smrolna.poznan.pl Zapraszamy na indywidualne ćwiczenia na rowerkach gimnastycznych i materacach, do sekcji tenisa stołowego, na co-piątkowe wieczory śpiewacze, na spotkania z terapeutką L.Herman, do kawiarenki internetowej, do gry w bilard, do wielu innych rzeczy i aktywności, które można realizować, jeśli się tylko chce. Dzieci zapraszamy do udziału w Zespole Teatralnym Magdy Kwiatkowskiej, który również od kilku tygodni „przeniósł” się z przyczyn lokalowych do Schronu Kultury „Europa”. Ciągle poszukujemy muzyków – także klasycznych, malarzy, poetów, pisarzy, śpiewaków rzeźbiarzy i pasjonatów innych dziedzin sztuki – być może Wasz talent powinien zostać jak najszybciej odkryty? Wszystkich jednak uczciwie informujemy: „darmo otrzymaliście- darmo dawajcie”- zatem u nas znajdziecie „swój schron”, ale niestety „kasy” nie znajdziecie, ponieważ my sami jej nie mamy. Dorota Owczaryszek –debiut w G(z)R WYŚCIG SZCZURÓW –NIE, JA DZIĘKUJĘ! „Cokolwiek byś robił w wyścigu szczurów, to sukces jest niepewny, lecz jeśli nic nie robisz pewna jest porażka”. — Paul Ulasien. Jesteśmy ludźmi XXI wieku, czas jest na wagę złota, a dobra materialne górują nad moralnymi. Powtarzamy te same schematy, wpojone w nas od najmłodszych lat „praca, praca, praca”. Tylko ciężką pracą jesteśmy w stanie osiągnąć swoje cele, praca przybliża nas do pieniędzy, pieniądze rządzą światem. Pytanie tylko, ilu z nas jest w stanie przetrwać ten niekończący się ‘wyścig szczurów’ ? Obserwując świat zastanawiam się ile dzieciństwa zostało w dzieciństwie. Widzę idealnych rodziców pragnących wychować idealne dzieci. Dzieci cudowne, wszechstronnie uzdolnione, rozwijające swoje talenty, od najmłodszych lat znające swoje przeznaczenie. Tacy rodzice nie pozwalają swoim pociechom na marnowanie czasu zabawami w piaskownicy. Jeśli gry, to tylko takie, które czegoś nauczą. Jeśli przedszkole, to tylko na wysokim poziomie i już od najmłodszych lat. Nie jestem doświadczona życiowo, ale wiem, że coś się zmieniło. Nie tak powinny wyglądać pierwsze, beztroskie lata dziecka. Choć może i ja się mylę? Życie brnie do przodu, nakręca się. ‘Dzisiejsze’ dzieci nie zdają sobie sprawy z uczestnictwa w tym wyścigu, nie mają też nic przeciwko, myśląc, że właśnie na tym polega sens życia. Edukacja pochłania większość naszego czasu. Kolejno: podstawówka, gimnazjum, liceum lub zawodówka. Matura, albo jej brak. Studia, studium, szkoły policealne. Można tak wymieniać bez końca. Możliwości jest tak samo dużo, jak kierunków. Jesteśmy w stanie kształcić się latami, bez końca, przez całe życie. Zbierając przy tym tytuły, pisząc magisterki i doktoraty. Pnąc się coraz wyżej i wyżej, poszerzając perspektywy przyszłości. Równocześnie do edukacji, zaczynamy rozwijać się zawodowo. Po co tracić cenny czas, czekając na zakończenie kolejnego etapu nauki, gdy jednocześnie możemy przygotowywać sobie drogę do kariery. Wymaga to od nas podwójnego wysiłku oraz maksymalnego skupienia na obydwóch zajęciach - a jak wiadomo, początki nigdy nie są łatwe. Wielu nie potrafi nadążyć za tak szybkim tempem życia i rezygnuje. Reszta stara się brnąć do końca z nadzieją, że ich ciężki wysiłek - zarówno fizyczny jak i psychiczny - opłaci się i dotrą do upragnionej mety. Niestety często na końcu czeka rozczarowanie. Pracując całe życie trudno jest nagle usiąść i przestać. Cel, który tak bardzo chcieliśmy osiągnąć, staje się niemożliwym do osiągnięcia, bo w głębi duszy tego najbardziej chcemy. Wytycznej, nie konkretnego końca, lecz czegoś, za czym moglibyśmy podążać w nieskończoność. Przyjdzie pora jesieni naszego życia. Podsumowania wszystkiego, co osiągnęliśmy oraz tego, co chcieliśmy osiągnąć. Zakończy się nasz wieloletni ‘wyścig szczurów’, będziemy wolni. Lecz tylko od nas zależeć będzie, czy odetchniemy z ulgą, w gronie rodziny, w domu pełnym miłości. Czy też pozostanie nam samotne patrzenie na horyzont, z uczuciem zagubienia i myślą, że w naszym idealnie rozplanowanym, lecz zabieganym życiu, o czymś jednak zapomnieliśmy? Jakub Grypczyński –debiut w G(z)R DLACZEGO KONFLIKT POKOLEŃ? Konflikt pokoleń. Co to w ogóle jest? Walka z rodzicami na każdym kroku, współzawodniczenie z rodzeństwem o lepsze miejsce przed telewizorem? Niedający się uniknąć ciąg zdarzeń, który prędzej czy później i tak wybuchnie. Różnice pokoleńpotężna siła, odpowiednio ukierunkowana może mieć zaskakujące działanie. Typowa sytuacja w polskiej rodzinie, piątek wieczór, koniec tygodnia, weekend. Dziecko postanawia iść do klubu. Rodzice stanowczo sprzeciwiają się temu działaniu, lecz po pewnych targach udaje się wydostać z domu z określonym limitem czasu. Przykład bardzo sztampowy, ale świetnie obrazujący konflikt pokoleń, w aspekcie rodzic - dziecko. Konflikt nietrudny do rozwiązania, wystarczają dobre chęci z obu stron, odrobina czasu i zrozumienia, i - konflikt zażegnany. Dużo trudniejszą sytuację mamy w wypadku mniejszych różnic wiekowych. Mam tu na myśli rodzeństwo, bądź też kręgi znajomych. Moim zdaniem, w tym wypadku jest to konflikt wydumany, pozornyjednak nie możemy go zignorować. Wzajemna niechęć rodzeństwa wynika raczej z konkurowania o uczucia rodziców aniżeli z faktycznej różnicy wieku. W przypadkach ekstremalnej różnicy wieku możemy mówić o konflikcie, jednak zdarza się to niezwykle rzadko. Zazwyczaj zwycięża solidarność rodzeństwa. W wypadku znajomych większe znaczenia ma miejsce życia i wychowanie, a nie wiek. Co jednak wynika z takiego konfliktu? Myślę, że bardzo wiele pozytywnych jak i negatywnych aspektów. Do złych z pewnością można zaliczyć wzajemną niechęć, walkę i lekką nienawiść różnych pokoleń. Widać to w szczególności u młodszych ludzi, niedoświadczonych i niewiedzących, że walką niczego nie wskórają. Pozytywną stroną tej „walki” jest chęć dorównania innym. Doskonałym przykładem są ludzie starsi, ale znający się na nowych technologiach. Taka wiedza ich odmładza! Stają się aktywnymi członkami życia społecznego. Z kolei młodzi chcąc dorównać starszym kształcą się, czytają książki i zdobywają nowe doświadczenia, aby wyrównać szanse ze swoimi "wrogami". Konflikt pokoleń jest, więc zjawiskiem realnym. Czymś, z czym mamy do czynienia, na co dzień. Czego nie da się uniknąć? Walka ta ma wiele aspektów zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Osobiście uważam, że jest to zjawisko bardziej pozytywne, aniżeli negatywne, gdyż, jaki byłby świat gdyby każde pokolenia było takie samo? Myślę, że odpowiedź jest oczywista. Waldemar Antczak LIST DO PRZYJACIÓŁ NR 4 Witam ponownie – zima nie ustępuje, mrozik za oknem, a w naszym „Schronie” ciepełko od wydarzeń – no tak, to nie bomby a kultura na niego spadła! Dziś chciałbym z Państwem porozmawiać o tym, czego słuchamy w mediach, na ulicy, tramwaju, biurze – gdzieś tam, a właściwie o korzeniach obecnej muzyki tzw. pop. Byłem niedawno na koncercie poświęconym 70 rocznicy urodzin Cz. Niemena. Ta piękna muzyka, tego wybitnego artysty, tak bliska wielu słuchaczom, ten klimat i filozofia tam mnie sprowadziły. Ale był w Auli UAM ktoś jeszcze – Kolorowy Motyl, latający pod włoskim niebem, zwany Faridą. I o czasach, w których ten motyl dla Niemena latał z konieczności króciutko opowiem. Koniec lat 60-tych na świecie, głównie w USA, to wybuch „bomby” naładowanej energią młodości, to efekt sprzeciwu młodego pokolenia wobec wojny w Wietnamie, dominacji skostniałych form życia społecznego, kulturalnego i politycznego, ogólnie panującej komercji w wielu dziedzinach życia. I co ciekawe, przywódcy nowych idei, które się pojawiły nie wywodzili się, jak to często bywa z grup społecznie odrzuconych, ubogich – to dzieci bogatych elit amerykańskich. Ktoś powie, to efekt zbytniego dobrobytu, życiowego komfortu – może…, Ale czyż idee szeroko pojmowanego pacyfizmu, programowe odrzucenie agresji i dążenie do podstawowej wartości w życiu człowieka i dziś jest nam Obce? Naiwnie dziś wygląda publiczne palenie powołań do armii. Inna sprawa, że realizacja tych pięknych idei i postaw często wymykała się z pod kontroli, przeradzała w ortodoksję i wynaturzenia – np. free love, narkotyki, życie w komunach itd. Jak każda szlachetna w założeniu utopia, ruch ten to dziś już przeszłość, choć ślady, jakie zostawił w muzyce, malarstwie, poezji – a także w modzie odbijają się echem w naszych czasach. Niestety, były też ofiary tego zachłyśnięcia się tą „wolnością” – np. wybitny gitarzysta Jimmy Hendrix czy piosenkarka Janis Joplin. Dziś wielu z dawnych „buntowników” to wybitni, uznani twórcy, artyści, profesorowie, politycy – to nazwiska z pierwszych stron gazet. To często ludzie, którym jakby łatwiej w dzisiejszych skomplikowanych czasach porozumieć się z własnymi dziećmi, zrozumieć ich naturalny bunt wobec rzeczy zastanych. To również w naszym kraju credo wspaniałej grupy rockowej SBB – „Szukaj, Burz, Buduj”. Ileż pojawiło się w tych szaro-burych czasach na także naszych ulicach kolorowych ubiorów, koralików, ozdób – to kolorowa ucieczka of sztancy codzienności, szokowanie, naiwne, ale szczere i piękne. Ileż „wysiłku” musieli włożyć moi rodzice będąc zmuszonymi słuchać w domu nie tylko Bacha, Mozarta, ale także „zakazanego owocu” płynącego z radio Luxemburg – a on był dla mnie takim pysznym. Dziś słuchamy tej muzyki, kamienia milowego w jej rozwoju normalnie, bez emocji. Jak dobrze, że ciągle szybuje pod włoskim słońcem pewien barwny, ekspresyjny Motyl. Ach te wspomnienia… ja je lubię. A państwo ? (Waldemar Antczak jest muzykiem, poetą i kompozytorem –kierownikiem muzycznym cyklu koncertowego „Mimo Wszystko w Przystaniu. Jego List do Przyjaciół nr 4 ukazał się w „zimowym tradycyjnym wydaniu G(Z)R OKIENKO Z WIERSZEM Paulina Szulc - Anioły … dla Mikołaja Widziałam! Widziałam! Widziałam anioły Zjechały z nieba Zielonym automobilem Rozsiadły się Na ławeczkach Weszły w ludzkie serca I też w to jedno Dziecinne Jakże roześmiane Otoczone dłonią Matczynej miłości I tylko skrzydła Zostawiły na pamiątkę 1.12.2008 Paulina Szulc – młoda poznańska poetka napisała ten wiersz dla Mikołaja – chłopca chorego na autyzm. GDZIE PODZIAŁY SIE ZAGUBIONE BAJKI? Grupa teatralna kierowana przez Magdę Kwiatkowską przygotowała kolejny spektakl dziecięcego teatru. Tym razem rzecz traktowała o bajkach, którym wątki poplątała zła czarownica. Dzieci grały cudownie. Jak to w bajkach bywa, wszystko zakończyło się dobrze? Zagubieni bohaterowie powrócili do swoich ról - w swoich bajkach. A widzowie długo oklaskiwali aktorów i panią reżyser. (dla ścisłości reporterskiej – prezes z żoną odnaleźli się tuż przed wyjazdem autobusu. Podobno uprowadzili ich lokalni piraci - choć oficjalna wersja głosi, że pan Andrzej telefonicznie naprowadził zagubionych turystów do zupełnie innego lasu. Kto jednak wie jak było naprawdę?) Fot. Robert Brzóska. Wyprawa do Brzedni miała miejsce jesienią 2008 roku „BRZEDNIA ZE …SMALCEM” Stowarzyszenie „Przystań” zorganizowało kolejną niesamowitą wyprawę w nieznane. Najpierw zgubił drogę się kierowca autokaru, który, pomimo, że miał nawigację satelitarną wywiózł nas do nieznanego lasu. A w tym lesie … jakiś czarodziej zakrył przed nami wszystkie grzyby. No prawie wszystkie, bo pan Andrzej znalazł trzy maślaki w tym jeden nieco starawy… No i jeszcze zgubili się nam prezes z żoną, … Ale po za tym było kapitalnie. Żałujcie mieszczanie z Rolnej, którzy tego dnia wybraliście zamiast wyprawy do Brzedni (niedaleko Dolska) - telewizyjne seriale. Rejs łodzią piracką po jeziorze, ognisko w wigwamie, śpiewy i gra „w nogę”, kiełbaski i kaszanki – było super. No i ten słynny – chleb ze smalcem, wytapianym przez panie ze Stowarzyszenia, który w naszych wyprawach w nieznane staje się już obowiązkowy. Do zobaczenia na kolejnej wyprawie. Dolina Pełna Słońca (piosenka W. Antczaka napisana specjalnie napisana z okazji inauguracyjnego koncertu projektu „Mimo Wszystko w … Przystani”) Kiedy uśmiech Poszybował Gdzieś w nieznane Kiedy smutek Zagościł Na twarzy I gdy oczy Już nie błyszczą, A w twym sercu Wiele żalu Pomyśl wtedy Gdzie znajdziesz Swój „Schron”? To dolina Pełna słońca „Mimo wszystko” Masz marzenia To dolina Uśmiechu i miłości Więc do nas przyjdź Czekamy tu Grono przyjaciół Przyjmie Cię Zacumuj łódź Uśmiechnij się To Twoja „Przystań” Tutaj jest To dolina Pełna słońca „Mimo wszystko” Masz marzenia To dolina Uśmiechu i miłości Słuchaj na: YouTube http://www.youtube.com/watch?v=eIplf8QFx8E Jerzy Łuczak MOJE MALARSTWO – MOJE ŻYCIE Moje obrazy, moje rysunki rządzą się tym samym – moim porządkiem myśli. Co chcę przekazać swoimi pracami? Chcę opowiedzieć o sobie i swoim życiu. Nie potrafię jednak dokładnie odtworzyć i wytłumaczyć początku mojego malowania. Uwiedziony „lepszym światem” zaniedbałem rzemiosło, zrezygnowałem z prowadzenia „interesu”. Mówienie o tym, że powoduje mną wyższa konieczność, zabrzmi banalnie i wyzywająco, skłonny jestem raczej przyznać się do ucieczki w malarską przestrzeń z powodu życiowego nieudacznictwa. Koszt tej ucieczki jest wysoki i trudny do opłacenia, stąd konieczność rozwagi i poważnego podejrzliwego dystansu. Postrzegam siebie poprzez splot paradoksów, kilkudziesięcioletni student, ojciec utrzymujący rodzinę, rzemieślnik – szyldziarz, kolega zapaśnik, katolik, zwykły człowiek i może też artysta. W szkole szukałem możliwości zdobycia wiedzy, umiejętności nie tylko manualnych czy warsztatowych, ale przede wszystkim rozmowy, dialogu, odpowiedzi na moje pytania od innych, podobnie dręczonych i zagubionych między życiem a sztuką. Sam jestem sobą zaskoczony. Przygoda z nieznajomym, artystą – sobą w pełni rekompensuje mi niedogodności życia codziennego. To, co mnie pochłania to, co tworzę w obrazie czy rysunku, to ta niespodzianka, jaką niesie dialog np. z tradycją. Śledzę rozwój obrazowania poczynając od rytualnych rysunków, poprzez wielkie kultury Egiptu i Grecji, zachwycając się mistrzostwem rzemieślników i artystów renesansu. W obliczu wielkich dzieł nieskromnie uświadamiam sobie moje miejsce, uświadamiam sobie, że podobnie jak moi bliżsi i dalsi przodkowie, biorę do ręki ten sam węgiel i te same kolory. Jak jednak wyrazić to, co jest moje, jak dać świadectwo własnego przeżycia? Nie ukrywam, że moje życie układam tradycyjnie po chrześcijańsku, z wiarą, dlatego było mi łatwo z owymi przodkami znaleźć wspólne wartości, ten sam język, bowiem w tej tradycji istotą życia jest życie duchowe. Być może takie wyznanie trąci nieznośnym ekshibicjonizmem, ale wydaje mi się ono ważne. Nie potrafię rozważać moich zachowań poprzez psychoanalizę czy religię Buddy. Ja wierzę w zmartwychwstanie i życie w innym świecie. Pragnę ten świat sobie przybliżyć i wyobrazić poprzez moje rysunki i obrazy. Na ile moja wizja jest prawdziwa i przekonywująca pokaże czas. I nie zależy to wcale od tego czy w realizacji posługiwałem się klasycznymi technikami malarskimi czy fotografią, szablonem czy komputerem. Przetwarzałem obrazy starych mistrzów, np. „Zdjęcie z krzyża” Rogera van der Waydena na kserokopiarce, powielałem fragmenty pomniejszałem i powiększałem, budowałem nowy obraz poprzez współczesne mi środki dla jego pełniejszego zrozumienia. W moich poszukiwaniach korzystałem z doświadczeń Hokusai z jego odbitym na papierze liściem i namalowaną żabką i „Antropometrii” Yves Kleina. Wszystkie doświadczenia wpisałem w rysunki o tematach biblijnych „Sen Jakuba” czy „Wygnanie z raju”. Coraz częściej posługuję się rysunkiem. Wybrałem rysunek, ponieważ jest nieskomplikowany warsztatowo. Jest „elastyczny”, pozwala korygować błędy, czyni tworzenie żywym, emocjonalnym, wyrazistym. Raz położona linia nie przesądza o niczym, można ją natychmiast skorygować. Innym razem zwykłe zadrapanie nabiera ciężaru drogowskazu, staje się labiryntem, zmusza do wędrówki po obrazie w nową przestrzeń. Pokazuję moje rysunki w przekonaniu, że w moją przestrzeń wejdą inni, że wspólna wędrówka będzie pouczająca i pokrzepiająca, że pomoże znaleźć odpowiedź na pytania o duchowy wymiar człowieka, o jego relacje do Boga, o fenomen życia a czas, przybliży dylematy, których rozważanie jest źródłem mądrości i sztuki. Jerzy Łuczak Sen Jakuba, J. Łuczak (obraz w kolekcji prywatnej) Więcej prac na www.luczakjerzy.pl DO ZOBACZENIA W NUMERZE 74(I) Zapraszamy do współredagowania, najciekawsze materiały wydrukujemy także w „papierowym” wydaniu numeru 74.