Głos(z)Rolnej

Transkrypt

Głos(z)Rolnej
Głos(z)Rolnej
Biuletyn Informacyjny SM „ROLNA” i SSK „PRZYSTAŃ” nr 2 (73I) Wielkanoc 2009
pismo bezpłatne niekomercyjne redagowane przez SM „Rolna”
i grupę entuzjastów ze Schronu Kultury ”Europa”
1994-2009 XV- LECIE SM „ROLNA” www.smrolna.poznan.pl
___________________________________________________________________________
Palma.wielkanocna.Anety.jpg z Wikipedii
Wiosna – cieplejszy wieje wiatr
Wiosna – znów nam ubyło lat
Wiosna, wiosna wkoło , rozkwitły bzy
Śpiewa skowronek nad nami
Drzewa strzeliły pąkami
Wszystko, kwitnie w koło, i ja, i ty …
Jerzy Łuczak „Spływ Korytnicą” (więcej obrazów na www.luczakjerzy.pl)
Wiosenno – Wielkanocne życzenia świąteczne składają
wszystkim sympatykom Głosu(z)Rolnej
Zarząd, Rada Nadzorcza i Pracownicy Spółdzielni Mieszkaniowej „Rolna”
oraz Zarząd i Członkowie Stowarzyszenia Społeczno – Kulturalnego „Przystań
wydawca Agencja Artystyczna KARO w Poznaniu. Redakcja R.Kawecki [email protected]
SZANOWNI CZYTELNICY-INTERNAUCI
Od 2000 roku wydajemy nasz periodyk w wersji tradycyjnej. Powstał on z potrzeby informowania
lokalnej społeczności spółdzielców ze Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko – Własnościowej „ROLNA”
(nazwa spółdzielni pochodzi od nazwy ulicy) o najważniejszych jej sprawach. Stąd też nasza nazwa
Głos(z)Rolnej. G(z)R Był niezmiernie ważnym elementem komunikacji pomiędzy mną – prezesem
Zarządu SM „Rolna” (od 2000 roku) , a jej członkami, w przeważającej części byłymi lub aktualnymi
pracownikami koncernu H.Cegielski Poznań.
Moje losy złączył z „Rolną” zbieg okoliczności. Nie mogłem zaakceptować pewnych zdarzeń w poprzednim
miejscu pracy – w którym byłem jednym z decydentów – stąd musiałem poprosić o rozwiązanie stosunku pracy
i pewnego dnia stałem się … bezrobotnym. W tym samy czasie SM „Rolna” , bardzo źle kierowana stanęła na
krawędzi bankructwa – stąd otrzymana propozycja nowej pracy była dla mnie i dla działaczy SM „Rolna”
przysłowiową „deską ratunku”. Udało nam się – w dużej mierze dzięki wspaniałym działaczom z „Rolnej”
odmienić nasze wspólne losy. Dziś „Rolna” bardzo dobrze prosperuje – ja także nie mogę na swój los narzekać.
Nie jest to jednak koniec historii – a właściwie jej początek. W 2002 roku przypadkowo dowiadujemy się, że
pod jednym z naszych budynków (mamy ich zaledwie trzy) znajduje się … duży schron przeciwlotniczy.
Postanawiamy go zaadaptować do jakichś użytecznych celów – choć nie bardzo mamy pomysł co w
śmierdzących, zalanych, zalanych wodą pomieszczeniach można zrobić. Rzucam wtedy jako „dowcip” pomysł –
zróbmy dom kultury. Oczywiście nikt tego nie potraktował wtedy serio i może właśnie dlatego dwa lata później,
w grudniu 2004 roku, wystawiliśmy tam pierwsze jasełka, przygotowane przez naszą młodzież. Aktywność
lokalnej społeczności w techniczne i artystyczne przygotowanie przedstawienia była tak duża, a widzowie mimo
iż musieli przyjść z własnymi krzesłami dopisali w takim stopniu, że … coś trzeba było dalej z tym zrobić.
POWOŁANI E STWOWARZYSZENIA SPOŁCZNO KULTURALNEGO „PRZYSTAŃ”
W 2007 roku działalność naszego klubu ,który nazwaliśmy Schronem Kultury „Europa” była już tak bogata w
różne imprezy i wydarzenia, że postanowiliśmy nadać naszej grupie formę instytucjonalną powołując do życia
Stowarzyszenie Społeczno Kulturalne „Przystań”. Pierwszym i dotychczasowym prezesem Zarządu
Stowarzyszenia jest pani Janina Stachowiak, działaczka i woluntariuszka „z urodzenia”. Dobrym artystycznym
duchem jest pan Jerzy Łuczak – kierownik Schronu Kultury „Europa”, a zarazem znany poznański artysta
malarz. To jemu w dużej mierze zawdzięczamy aktualny wystrój wszystkich schronowych pomieszczeń A
oprócz tego prawie stu woluntariuszom, którzy w miarę możliwości czasowych i swoich zainteresowań włączają
się lub prowadzą poszczególne obszary naszych zainteresowań. Wokół nas gromadzi się wielu twórców z
różnych dziedzin kultury i sztuki. Trzeba jakoś było pokazać ich dorobek. W ten sposób doszło do powstania
naszego sztandarowego cyklu koncertowego:
„MIMO WSZYSTKO W PRZYSTANI”
Idea integracji przełamującej bariery i uprzedzenia była nam bliska od samego początku, Stąd połączenie
naszego działania z Fundacją Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, a następnie z Oddziałem Wielkopolskim Ruchu
Ludzi Dobrej Woli kierowanym przez Lidię Bukowską – właściwie stało się oczywistością od chwili kiedy
powstała taka możliwość. Dzięki wspólnemu wysiłkowi nasze koncerty i wystawy są prawie zawsze
wydarzeniami artystycznymi, a zawsze bardzo udanymi spotkaniami organizatorów, artystów i publiczności.
Wydaje nam się, że są alternatywą dla „plastikowej rzeczywistości” pokazywanej w telewizjach, odtrutką na
epatowanie zła, wreszcie alternatywą dla prostackiego poczucia humoru ” , niektórych artystów pokazywanych
w mediach. Ci, których my promujemy są autentyczni, nawet jeśli czasem trochę brakuje im „warsztatu”. A
„nasza” publiczność jest wspaniale wrażliwa i niezawodna. Dlatego to robimy i pewnie jeszcze długo będziemy
robić. Poza tym w sposób absolutnie niespodziewany poznajemy tak fantastycznych twórców z różnych dziedzin
którzy do naszej aktywności dodają cząstkę własnej – że dla tej samej przyjemności bycia z nimi razem warto
robić to co robimy.
GŁOS (Z)ROLNEJ GŁOSEM LUDZI Z „ROLNEJ” (?)
Głos(z)Rolnej jest dzisiaj nie tylko głosem spółdzielców, członków Stowarzyszenia „Przystań”. Zabierają go do
domu widzowie naszych koncertów i innych imprez. Nieco zarozumiale pomyśleliśmy sobie - może jest to
pewien sposób wyrażania emocji „Ludzi z Rolnej”? czyli takich, którzy tak jak my w chwilach trudnych nie
załamali się, nie szukali winnych wokół siebie, nie liczyli że nasze brudy „ktoś” wypierze – ale zabrali się do
„robienia porządku we własnym domu”. A gdy już się udało, a było bardzo trudno, czasami nawet bardzo,
bardzo trudno postanowili się podzielić swoją radością z innymi. Dając im coś od siebie zauważyli po wielokroć
zostali obdarowani. Może zatem Ty Drogi Czytelniku -Internauto jesteś w tym znaczeniu także „Człowiekiem z
Rolnej” ? Jeśli tak napisz do nas (e-mai: [email protected]) . Chętnie wydrukujemy Twój list,
twój wiersz czy opowiadanie. Również do dyspozycji możesz otrzymać naszą scenę lub ściany na wystawę. O
ile nie chcesz na tym zarabiać – bo nasze działanie jest całkowicie non-profitowe. A jeśli źle trafiliśmy – wyrzuć
nas po prostu do elektronicznego kosza – przyjmując przeprosiny, że Cię niepokoimy. I napisz, że więcej
naszych „numerów” sobie nie życzysz. Na powyższy adres.
W imieniu Redakcji G(z)R – Roman Kawecki
Roman Kawecki
WIECZÓR VIII Mimo Wszystko w Przystani
Krakowski Wieczór w Poznaniu, czyli Anna
Dymna z Wizytą u Przyjaciół
W piątek 27 marca Schron Kultury Europa
dosłownie „pękał w szwach”. Było tak ciasno, że
organizatorzy zdecydowali się na … transmisję
telewizyjną do drugiej sali, aby wszyscy, którzy
przybyli, mogli uczestniczyć w wielkim święcie,
jakim dla „schronowej” publiczności była wizyta
Anny Dymnej.
Autor z A. Dymną podczas spotkania w Poznaniu
Było cudownie rodzinnie, jak zwykle wzruszająco
szczególnie, kiedy Karolina Sawka, (czyli Karusia
jak o niej mówi pani Ania) śpiewała
„nieprzemakalnych” . Pozostali artyści, czyli Trio
„Silwaro” i zespół Waldemara Antczaka także nie
zawiedli, a Anna Dymna – po prostu publiczność
oczarowała swoją bezpośredniością i szczerością.
Jak zwykle program prowadzili
nasi młodzi
konferansjerzy, czyli Ania, Wiktoria i Patryk z
Zespołu Teatralnego Magdy Kwiatkowskiej. Ania
zadebiutowała także w naszym koncercie jako
piosenkarka, wykonując piosenkę „Kraków” z
repertuaru grupy „Myslowitz”. Impresję poetycką
„Zaczarowany Schron” – przedstawiła bardzo
pięknie Bernadeta Pasiciel, a hejnał krakowski na
trąbce zagrał Dariusz Jakubowski.
Na początku wieczoru wystąpił ponownie, – choć
tym razem nie w charakterze piosenkarza, ale
komentatora
Łukasz
Żelechowski.
Można
powiedzieć, że wystąpił „telepatycznie”. Poznańska
publiczność widziała Łukasza na ekranie i słyszała
jego zapowiedź reportażu z wyprawy na
Kilimandżaro, choć Łuksza siedział wygodnie w
swoim fotelu, w mieszkaniu w Krakowie. Wszystko
dzięki technice komputerowej, w której Łukasz jest
wielkim specjalistą. Publiczność, zatem obejrzała
film (było tak wiele próśb o jego ponowne
wyświetlenie, że organizatorzy nie mogli po prostu
odmówić), a po nim przywitała owacyjnie Annę
Dymną, która w międzyczasie, dzięki połączeniu
lotniczemu dotarła z Krakowa do Poznania.
Okazało się, że wizyta Pani Dymnej przypadła w
bardzo ważnym dla niej dniu: w Dniu Teatru, w
którym dodatkowo Pani Ania obchodziła 40-lecie
swojej pracy artystycznej. Nie mogło zabraknąć
gromkiego „Sto lat”, które wykonali wspólnie
artyści i publiczność. A potem wszystkich urzekła
swoim śpiewem Karolina i pozostali wykonawcy.
Piękne własne wiersze recytowała Karolina
Kasprzak młoda poznańska poetka. W trakcie
koncertu otwarto aż trzy wystawy: Bożeny FibikBeim – wystawę malarstwa, Roberta Brzóski –
fotografia artystyczna (miedzy innymi świetne
fotogramy z poprzednich koncertów) oraz Janiny
Stachowiak – rękodzieło
artystyczne.
Jak zwykle największym problem
okazała się dyscyplina czasowa – to już tradycja
poznańskich koncertów. Rozmowa pani Ani z
publicznością była tak urzekająco szczera, – że było
się trudno rozstać i w efekcie wizyta przedłużyła się
o ponad godzinę. W pamięci organizatorów i
publiczności ten wieczór
pozostanie, jako
największe wydarzenie całego cyklu koncertowego
„Mimo Wszystko w Przystani” zapewne na zawsze.
Pani Anna Dymna została przez Stowarzyszenie
Społeczno – Kulturalne „Przystań” uhonorowana
wyróżnieniem „Otwarte Drzwi – Otwartych Serc”.
W
sentencji
wyróżnienia
brzmią
dwa
charakterystyczne cytaty. Pierwszy mówi, że
wyróżnienie przyznane jest „za to, że drzwi do
serca Laureata są zawsze otwarte dla tych, którzy
potrzebują pomocy”. I druga sentencja „Każde
dobro okazane drugiemu człowiekowi wraca do
darczyńcy przynajmniej podwojone”. Nikt chyba
bardziej od Pani Ani nie zasługuje, aby być
adresatem tych pięknych słów. Pozwólcie drodzy
czytelnicy na odrobinę osobistej refleksji. Gdyby
kilka lat temu, kiedy w „gumiakach” brodziłem z
członkami Rady Nadzorczej naszej Spółdzielni, w
zalanym wodą i fekaliami schronie, ktoś mi
powiedział, że za kilka lat w tym samym miejscu
będzie tak znakomita artystka jak pani Anna
Dymna – a ja będę siedział z nią przy stoliku i w
imieniu państwa zadawał jej pytania, to zapewne
poprosiłbym takiego „proroka” o wizytę u
specjalisty od chorób psychicznych. Tymczasem
okazuje się, że wszystko jest możliwe w naszym
wspaniałym kraju, – jeśli tylko potrafimy marzyć i
w zgodzie z innymi te marzenia realizować. Czyli
mimo wszystko – warto i trzeba marzyć.
Karolina Sawka
KAROLINA KASPARZAK
(debiut w G(z)R)
Znaczenie twórczości artystycznej oraz szansy
prezentacji publicznej dla osób
niepełnosprawnych.
Osoby
niepełnosprawne
stanowią
integralną część naszego społeczeństwa. Każdy
człowiek pragnie akceptacji, tolerancji, zrozumienia
oraz sprawiedliwego traktowania na równi z
innymi.
Jego zamierzeniem jest również zaspokajanie
potrzeb edukacyjnych, realizacja celów życiowych,
zainteresowań z nimi związanych.
Niepełnosprawność nie przekreśla tych dążeń.
Wręcz przeciwnie - uczy jednostkę samodzielności
i zaradności we wszystkich aspektach życia.
Z doświadczenia mogę powiedzieć, iż osoby
niepełnosprawne wychodzą poza daleko idący
stereotypowy obszar postrzegania przez ludzi
zdrowych. Są przecież wspaniałymi twórcami,
piszą przepiękne wiersze, śpiewają, grają na
przeróżnych instrumentach, występują w teatrze,
udzielają się w sporcie. Oprócz tego wielu z nich
osiąga także znakomite wyniki w nauce, pracy,
wywiązuje się wzorowo z pełnionych obowiązków
rodzinnych. Poszczególne role życiowe, jakie
pełnią osoby niepełnosprawne, mają ogromne
znaczenie dla nich, gdyż kształtują w ten sposób tak
ważne i potrzebne wszystkim – poczucie
użyteczności społecznej a także budują poczucie
własnej wartości.
Wyznaczony cel, do którego realizacji dążą
pomaga im spojrzeć głębiej w samego siebie oraz
określić własne mocne i słabe strony, zdefiniować,
z czym sobie poradzą samodzielnie a na których
płaszczyznach życia będą potrzebowały wsparcia ze
strony osób najbliższych.
Stworzona szansa prezentacji publicznej własnego
dorobku
artystycznego
jest
dla
każdego
największym
marzeniem.
Dla
twórców
niepełnosprawnych jest dowodem na to, iż
człowiek może wiele osiągnąć, jeśli tylko na swej
życiowej drodze napotka ścieżkę i pójdzie śladami
w tym kierunku. Śladami, którymi kroczyli
wcześniej inni niepełnosprawni będący przykładem
dla ludzi, którzy boją się podjąć tego wyzwania.
Niepełnosprawność nie jest absolutnie żadną
przeszkodą w osiąganiu sukcesów, o czym mieli się
Państwo okazję przekonać uczestnicząc w cyklu
koncertów „Mimo Wszystko… w Przystani”
organizowanych w Schronie Kultury Europa.
***
Karolina Kasprzak – jest z wykształcenia i zawodu
asystentką
osoby
niepełnosprawnej
oraz
dziennikarką „Filantropa Naszych Czasów”, a z
zamiłowania poetką i interpretatorka utworów
innych poetów.
WIERSZE KAROLINY KASPRZAK
Tęsknota
Zbyt daleko jesteś
Bym mogła zapomnieć
O tęsknocie
O wszystkich dniach i nocach
Z Tobą i bez Ciebie
Dziś każda chwila jest
Pragnieniem dotyku Twojej dłoni
Kiedy samotnie przemierzam
Zatłoczone ulice miasta
Pragnieniem Twego uśmiechu
Dodającego odwagi na dalszą drogę
Zbyt blisko jesteś
Wciąż Cię czuję w odległej przestrzeni
Ukrywam w strugach deszczu krople łez
Szeptem wołając do sennego nieba
O powszedni chleb miłości…
Przyjacielowi
Otwórz mi oczy
Kiedy nie dostrzegam
Najważniejszego
Gdy moim śmiechem
Chcę zwyciężać wszystko
Przytul do swego serca
Bym mogła poczuć twój ból
A dłonie zagubione złączyć
W jedności i spokoju
Kiedy zatoniesz w dolinie
Przepaści i tajemniczości życia
Wyciągnę cię z niej
By razem z Tobą podróżować
Po krętych ścieżkach
Zaufaj mi
Będę obok Ciebie
Samotna pośród tłumu
Już wiosna nadchodzi
Spowolnionymi krokami
Dając jeszcze szansę
Ostatnim płatkom śniegu
Nieśmiałym promieniom słońca
Budzącym mnie ze snu
Jestem tutaj znów
By złapać czterolistną koniczynę
Chwycić spadające szczęście
Zamknąć szczelnie w dłoniach
Wiarę w lepsze jutro
Schować niepewność i lęk
Do kieszeni bezsilności
Samotna pośród tłumu
Wyczekuję prawdziwej wiosny
Jak słońca po deszczu…
„Wystarczy spróbować swoich sił”
Rozmowa z JUSTYNĄ ADAMSKĄ uczestniczką
VII koncertu z cyklu „Mimo Wszystko w
„Przystani”.
Rozmawiał Tomasz Szwałek
Justyna Adamska na scenie
Schronu Kultury „Europa”
Tomasz Szwałek: Jesteś laureatką III edycji
Zaczarowanej Piosenki w kategorii dla dorosłych.
Jednak to nie był twój pierwszy sukces na scenie.
Czy mimo wielu występów stale towarzyszy ci
trema?
Justyna Adamska: Rzeczywiście, nie był to mój
pierwszy sukces sceniczny, ale zdecydowanie
największe wyróżnienie jak do tej pory. Nigdy nie
zapomnę tej chwili, kiedy stałam na scenie, a
przewodnicząca jury - Ewa Błaszczyk –
odczytywała werdykt. Kiedy usłyszałam pierwsze
miejsce dla Justyny Adamskiej, to w pierwszej
chwili był wybuch płaczu. Nie mogłam pohamować
dłużej w sobie tych pozytywnych emocji. Jeżeli
chodzi o drugą część twojego pytania. Sądzę, że nie
jest to trema, a raczej nadmiar emocji, to, co w
danej chwili przeżywam. Śpiewając dla ludzi, nie
mogę być osobą zamkniętą, nienawiązującą żadnej
relacji z widownią. Swoją energią powinnam ich
zarażać.
T.Sz.: Twoim ulubionym zespołem muzycznym są
Beatlesi. Skąd to zafascynowanie już tak odległą
czasowo grupą? W końcu nie byli wirtuozami i nie
znali notacji muzycznej…
J.A.: Grupą Beatles’ów zainteresowałam się dzięki
mojemu ojcu. To on głównie w domu słuchał takich
zespołów jak: Pink Floyd, Led Zeppelin czy Queen.
Zaraził mnie swoją słabością do starego, dobrego
rocka. Jestem przekonana, że wielu ludzi, którzy
posłuchaliby wcześniej wymienionych band’ów
również przekonaliby się do tamtych czasów.
Tworzyli oni naprawdę świetną muzykę, genialne
teksty. Dzisiaj świat idzie w odwrotnym kierunku.
Nie liczy się artysta, jego przekaz. Wszystko
sprowadza się do komercji, pieniędzy.
T.Sz.: Jesteś tegoroczną maturzystką, podobnie jak
ja. Z czym chciałbyś związać swoją przyszłość?
Chcesz kontynuować, śmiało to można już to tak
nazwać, karierę muzyczną, czy chciałabyś to
traktować tylko, jako drugorzędną rzecz?
J.A.: Chciałabym swoją przyszłość związać z
muzyką. W końcu mam już ugruntowaną pozycję
na scenie ( śmiech). A tak na serio, pragnę dostać
się na Akademię Muzyczną. Myślę, że Bóg
odebrał mi wzrok po to, aby łatwiej było mi
zadecydować, co chcę robić dalej. Wszystko w
końcu ma swój sens. Każdy w swoim życiu ma
jakiś, jasno określony cel. Moim przeznaczeniem
jest muzyka.
T.Sz.: Prawdopodobnie większość czytelników
G(z)R nie wie, że razem z Łukaszem ( chodzi o
Łukasza Żelechowskiego, który także wystąpił na
tym koncercie – przypis red.) już jesteście na jednej
płycie gdzie znajduje się utwór, który wykonaliście
wspólnie. Może przybliżysz „tajniki” pracy w
studiu nagraniowym? Zapewne bardzo istotne
doświadczenie niesie ze sobą taka praca w studiu?
J.A.: Studio to zupełnie inny świat. Po pierwsze, na
płycie słychać nas obu, i tu niespodzianka,
nagrywani byliśmy osobno. Jest to bardzo fajne,
przydatne doświadczenie. Warto zawsze, zresztą
przez całe życie uczyć się stale czegoś nowego.
T.Sz.: Jesteś osobą utalentowaną pod wieloma
względami. Piszesz wiersze, uczysz się gry na
pianinie, nie zapominając przy tym, że jeszcze
śpiewasz. Odczuwasz ciężar tylu zajęć. Ja chyba
nie dałbym rady…, ale to chyba bardziej wynika z
mojego lenistwa…
J.A.: Co do wierszy… to kiedyś próbowałam
pisać… Ostatnio nawet nad tym myślałam. Nie
mogę stwierdzić stuprocentowo, że nie będę już
pisać. Może kiedyś się za to jeszcze „zabiorę”, ale
podsumowując były to raczej amatorskie próby,
nastoletniej dziewczyny. A czy odczuwam ciężar
ilości zajęć? Nie za bardzo. Wynika to raczej z
osobowości. Jeżeli czymś się fascynujesz, masz
chęci to wówczas człowiek znajdzie czas na
wszystko. Wystarczy spróbować swoich sił. Nic nie
tracisz, a możesz wiele zyskać..
T.Sz.: Dziękuje za chwilę rozmowy i życzę ….aby
matura jak najlepiej poszła
J.A.: Dziękuję i również życzę tobie udanej
matury.
Justyna Adamska Łukaszem Żelechowskim
UWAGA !!!
WYJAZD DO CZĘSTOCHOWY I KRAKOWA
Stowarzyszenie Społeczno _ Kulturalne „Przystań”
organizuje autokarowy wyjazd do Częstochowy i
Krakowa z następującym roboczym programem:
Wyjazd 13.06.2009 (sobota) godzina 8:00,
przejazd do Kalisza, zwiedzanie Sanktuarium św.
Józefa, przejazd do Częstochowy, nocleg w Domu
Pielgrzyma.
14.06.2009 (niedziela) wyjazd do Krakowa, msza
św. w Łagiewnikach (w Sanktuarium Bożego
Miłosierdzia) zwiedzanie dzielnicy Kazimierz,
zwiedzanie Starego Rynku, udział w finałowym
koncercie Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, powrót
do Poznania około godz. 1-2 w nocy.
Cena łączna 150 złotych obejmuje : przejazdy,
ubezpieczenie, nocleg i posiłki.
Informacje i zapisy u pani Janiny Stachowiak w
Schronie Kultury „Europa” w godzinach
funkcjonowania schronu czyli od wtorku do soboty
w godzinach 17-20.
[email protected]
ZAPRASZAMY NA WERNISAŻ
Wernisaż wystawy jest dla artysty jego wielkim
świętem. Okazją do podsumowania etapu
twórczości. Także okazją do pokazania „swojej”
publiczności artystycznego dorobku. Jurka
Łuczaka znamy wszyscy ze Schronu Kultury
„Europa” , którym kieruje. W tym znaczeniu jest
on „naszym” artystą. Choć oczywiście jak każdy
artysta poszukuje swojej wolności i swojej drogi
twórczej. Większość z nas zna także innego
znanego artystę malarza profesora Akademii Sztuk
Pięknych Grzegorza Ratajczaka. Trochę mniej osób
z naszej Spółdzielni zna innego bardzo uznanego
twórcę z ASP prof. Tomasza Siwińskiego. Otóż ci
dwaj panowie profesorowie – bez wątpienia
wybitni znawcy malarstwa- zadecydowali, że na
szczególne uznanie twórczości Łuczaka zasługuje
cykl obrazów zatytułowany „CICHE ŻYCIE”.
Jerzy Łuczak – Martwa natura z laleczką
(z cyklu CICHE ŻYCIE)
Pan profesor Ratajczyk zaprosił naszego Mistrza do
zorganizowania wystawy w kierowanej przez siebie
galerii „BEKOS” przy ulicy Niedziałkowskiego 18
(w Wyższej Szkole Biznesu i Języków Obcych –
tuż obok zakładu ortopedycznego) – jednocześnie
G.Ratajczyk jest kuratorem (czyli inaczej głównym
organizatorem i promotorem) tej wystawy. Drugi z
profesorów Tomasz Siwiński jest recenzentem i
autorem katalogu wystawowego. Wszystkich
połączył Schron Kultury „Europa”, jako że panowie
profesorowie, którzy są autorytetami w dziedzinie
malarstwa artystycznego bardzo żywo interesują się
naszymi wystawami plastycznymi, których z kolei
„dobrym duchem” i kuratorem jest Jerzy Łuczak.
Cały wywód jest dość skomplikowany, ale
pokazuje jak sztuka może łączyć twórców i
odbiorców
dzieł
artystycznych.
Zostałem
poproszony, aby w imieniu Artysty i organizatorów
- wszystkich Państwa zaprosić na ten wernisaż.
Czynię to także z ogromną przyjemnością osobistą.
Bez wątpienia – gdyby pan Jerzy nie namalował
fresków z Wenecji w naszej schronowej
kawiarence, gdyby nie jego zatroskanie o każdy
szczegół remontu schronu i jego wyposażenie,
gdyby nie jego zaangażowanie w kształtowanie
naszych artystycznych gustów – zapewne nasz
Schron Kultury „Europa” nie stałby się tak
„modnym” miejscem wśród elit artystycznego
Poznania. Ogromnie się cieszę, że malarstwo
naszego Przyjaciela wreszcie znalazło uznanie
także wśród profesjonalistów. Ja o wartości jego
sztuki dzieł przekonany jestem od czasu, kiedy
zobaczyłem pierwszy obraz Artysty. Swoim
zaproszeniem na wernisaż Jerzy Łuczak pragnie
podziękować również członkom Spółdzielni
Mieszkaniowej „Rolna” za szansę zaistnienia w
Schronie Kultury „Europa”, za to, że może z nami
dzielić się swoją wrażliwością artystyczną i
podzielić się z nami swoją radością, z możliwości
zaprezentowania swojej twórczości szerszej
widowni. Wystawa Jerzego Łuczaka wpisuje się w
obchody XV-lecia naszej Spółdzielni, które
przypadają w bieżącym roku. Wstęp na wernisaż, w
trakcie, którego będzie także krótki program
muzyczno-literacki jest bezpłatny. Wernisaż
zaczynie się punktualnie o godzinie 16.00. Jeszcze
raz w imieniu J.Łuczaka, organizatorów i swoim
własnym zapraszam do wzięcia w nim udziału
PIELGRZYMKA DO ZIEMI ŚWIĘTEJ
Stowarzyszenie
Społeczno
–
Kulturalne
„Przystań otrzymało propozycję zorganizowania
pielgrzymki-wycieczki do Ziemi Świętej, czyli do
Izraela. Wylot z Berlina lub Pragi będzie 7-8
grudnia do Galilei od 10 do Jerozolimy, powrót do
Polski 15-16 grudnia (szczegółowe daty mogą się
zmienić) Dojazd na lotnisko i powrót do Poznania
zorganizowany, dobrym autokarem. Pobyt w
Izraelu w domu gościnnym polskich sióstr
Elżbietanek. Szacowany koszt 4000,00 zł od osoby.
Szczegóły będą podane dopiero na zebraniu
organizacyjnym, o którym poinformujemy na
plakatach, na tablicach informacyjnych SSK
„Przystań”([email protected])
KAWIARENKA PODRÓŻNIKÓW
Znany nam wszystkim bywalcom Schronu Kultury
„Europa” z pięknej gry na harmonijkach ustnych
Roman Szkudlarek, zaproponował nową formę
spotkań w SKE „EUROPA”, podczas których różne
osoby podróżujące „po świecie” będą miały okazję
podzielić się swoimi wrażeniami z odbytych
podróży. Cykl ten nazwaliśmy KAWIARENKĄ
PODRÓŻNIKÓW.
Jej
gospodarz
Roman
Szkudlarek zaprasza wszystkich zainteresowanych
tematyką w każdy trzeci czwartek miesiąca do
Schronu Kultury „Europa” na godzinę 19.00.
Roman Szkudlarek podczas próby
Pierwsze, a zarazem ostatnie w tym sezonie
artystycznym spotkanie odbędzie się 21 maja o
godzinie 19.00. Tytuł o spotkania NORWEGIA –
KRAINA
TYSIĄCA
WODOSPADÓW.
Gospodarz programu zaprasza także tych
wszystkich, którzy w kolejnych odcinkach
chcieliby się podzielić wiadomościami i slajdami
z ciekawego miejsca na świecie, które mogli
zobaczyć
(e-mail:[email protected])
LUDZIE MÓWIĄ - LUDZIE WIEDZĄ ….
Podczas spotkania z Anną Dymną jedno z pytań
brzmiało, „Po co Pani – spełnionej zawodowo
aktorce, Fundacja „Mimo Wszystko” opiekująca
się osobami niepełnosprawnymi? Odpowiedź była
dziwna – „nie wiem, – po co to robię, nie biorę z
Fundacji ani grosza. Niech Pan zacznie sam coś
robić podobnego to może pan zrozumie.”
Po co robimy koncerty „Mimo Wszystko w
Przystani”? Co miesiąc ponad dwadzieścia osób
przygotowuje kilkugodzinne spotkanie nie biorąc za
to ani grosza (zdaję sobie sprawę, że trudno w to
uwierzyć, – ale taka jest prawda!). Nagrodą są
ciepłe zazwyczaj słowa artystów zaproszonych do
udziału w koncercie, niektórzy tak jak Łukasz
Żelechowski jadą na nasz koncert kilkanaście
godzin, aby podzielić się z nami swoim talentem i
swoimi
emocjami.
Ich
niepełnosprawność
powoduje, że chcą być akceptowani, jako
utalentowani twórcy a nie, jako „nieszczęśliwi
ludzie, „ którzy śpiewają albo grają na różnych
instrumentach. Często sami mówią o tym, że
uczestniczenie w świecie kultury ”bez taryfy
ulgowej” wynikającej z kalectwa jest dla nich
źródłem inspiracji i woli do niepoddawania się
swojemu losowi.
Pytam jedną z sąsiadek – była pani, na którymś z
koncertów? Panie- ja tam nie chodzę tam się tylko
PIJA ALKOCHOL i nie wiadomo, co się dzieje
(sic?!) Pytam gościa z piwkiem na podwórku o to
samo – Panie tam się tylko MODLĄ (sic?!) – to nie
jest dla mnie. Jeszcze inna osoba nie przychodzi, bo
„to ……… – a ktoś inny boi się szczurów, a nawet
węży (autentyk !!!,) które pewnie tam są?
Mimo woli przypomina się powiedzenie doktora
Strossmayera, ze słynnego serialu „Szpital na
peryferiach” – O gdyby głupota umiała fruwać – to
mielibyśmy na Rolnej loooty …! I to drugie znane z
naszych stron „cudze chwalcie – swego nie znacie –
sami nie wiecie, co posiadacie”
A wiec, po co to robimy zamiast oglądać kolejne
mydlane seriale, popijać piwko lub zarabiać
kolejne pieniądze?
Spróbuj drogi czytelniku coś dawać - od siebie
innym ludziom – bezinteresownie - pewnie
zrozumiesz. A że jesteśmy właśnie w okresie
Wielkiej Tajemnicy, zrozumienie powinno być
łatwiejsze. A niezależnie od cierpkich słów w tym
artykuliku zapraszamy WSZYSTKICH na kolejne
nasze imprezy:
25 Kwietnia godz. 18.00 – Wiosna – cieplejszy
wieje wiatr-IX wieczór z naszego cyklu.
21 maja godz.19.00 Kawiarenka Podróżników
23 Maja „Niespodziewany początek lata ”XWieczór z cyklu „Mimo Wszystko w Przystani”
12-13 Czerwca wyjazd do Częstochowy i Krakowa
O innych terminach informujemy zawsze na
tablicach ogłoszeń oraz na www.smrolna.poznan.pl
Zapraszamy na indywidualne ćwiczenia na
rowerkach gimnastycznych i materacach, do sekcji
tenisa stołowego, na co-piątkowe wieczory
śpiewacze, na spotkania z terapeutką L.Herman, do
kawiarenki internetowej, do gry w bilard, do wielu
innych rzeczy i aktywności, które można
realizować, jeśli się tylko chce.
Dzieci zapraszamy do udziału w Zespole
Teatralnym Magdy Kwiatkowskiej, który również
od kilku tygodni „przeniósł” się z przyczyn
lokalowych do Schronu Kultury „Europa”. Ciągle
poszukujemy muzyków – także klasycznych,
malarzy, poetów, pisarzy, śpiewaków rzeźbiarzy i
pasjonatów innych dziedzin sztuki – być może Wasz
talent powinien zostać jak najszybciej odkryty?
Wszystkich jednak uczciwie informujemy: „darmo
otrzymaliście- darmo dawajcie”- zatem u nas
znajdziecie „swój schron”, ale niestety „kasy” nie
znajdziecie, ponieważ my sami jej nie mamy.
Dorota Owczaryszek –debiut w G(z)R
WYŚCIG SZCZURÓW –NIE, JA DZIĘKUJĘ!
„Cokolwiek byś robił w wyścigu szczurów, to
sukces jest niepewny, lecz jeśli nic nie robisz pewna jest porażka”. — Paul Ulasien.
Jesteśmy ludźmi XXI wieku, czas jest na wagę
złota, a dobra materialne górują nad moralnymi.
Powtarzamy te same schematy, wpojone w nas od
najmłodszych lat „praca, praca, praca”. Tylko
ciężką pracą jesteśmy w stanie osiągnąć swoje cele,
praca przybliża nas do pieniędzy, pieniądze rządzą
światem. Pytanie tylko, ilu z nas jest w stanie
przetrwać ten niekończący się ‘wyścig szczurów’ ?
Obserwując świat zastanawiam się ile dzieciństwa
zostało w dzieciństwie. Widzę idealnych rodziców
pragnących wychować idealne dzieci. Dzieci cudowne,
wszechstronnie uzdolnione, rozwijające swoje talenty, od
najmłodszych lat znające swoje przeznaczenie. Tacy
rodzice nie pozwalają swoim pociechom na marnowanie
czasu zabawami w piaskownicy. Jeśli gry, to tylko takie,
które czegoś nauczą. Jeśli przedszkole, to tylko na
wysokim poziomie i już od najmłodszych lat.
Nie jestem doświadczona życiowo, ale wiem, że coś
się zmieniło. Nie tak powinny wyglądać pierwsze,
beztroskie lata dziecka. Choć może i ja się mylę? Życie
brnie do przodu, nakręca się. ‘Dzisiejsze’ dzieci nie zdają
sobie sprawy z uczestnictwa w tym wyścigu, nie mają też
nic przeciwko, myśląc, że właśnie na tym polega sens
życia.
Edukacja pochłania większość naszego czasu. Kolejno:
podstawówka, gimnazjum, liceum lub zawodówka.
Matura, albo jej brak. Studia, studium, szkoły policealne.
Można tak wymieniać bez końca. Możliwości jest tak
samo dużo, jak kierunków. Jesteśmy w stanie kształcić
się latami, bez końca, przez całe życie. Zbierając przy
tym tytuły, pisząc magisterki i doktoraty. Pnąc się coraz
wyżej i wyżej, poszerzając perspektywy przyszłości.
Równocześnie do edukacji, zaczynamy rozwijać się
zawodowo. Po co tracić cenny czas, czekając na
zakończenie kolejnego etapu nauki, gdy jednocześnie
możemy przygotowywać sobie drogę do kariery.
Wymaga to od nas podwójnego wysiłku oraz
maksymalnego skupienia na obydwóch zajęciach - a jak
wiadomo, początki nigdy nie są łatwe. Wielu nie potrafi
nadążyć za tak szybkim tempem życia i rezygnuje.
Reszta stara się brnąć do końca z nadzieją, że ich ciężki
wysiłek - zarówno fizyczny jak i psychiczny - opłaci się i
dotrą do upragnionej mety. Niestety często na końcu
czeka rozczarowanie. Pracując całe życie trudno jest
nagle usiąść i przestać. Cel, który tak bardzo chcieliśmy
osiągnąć, staje się niemożliwym do osiągnięcia, bo w
głębi duszy tego najbardziej chcemy. Wytycznej, nie
konkretnego końca, lecz czegoś, za czym moglibyśmy
podążać w nieskończoność.
Przyjdzie
pora
jesieni
naszego
życia.
Podsumowania wszystkiego, co osiągnęliśmy oraz
tego, co chcieliśmy osiągnąć. Zakończy się nasz
wieloletni ‘wyścig szczurów’, będziemy wolni.
Lecz tylko od nas zależeć będzie, czy odetchniemy
z ulgą, w gronie rodziny, w domu pełnym miłości.
Czy też pozostanie nam samotne patrzenie na
horyzont, z uczuciem zagubienia i myślą, że w
naszym idealnie rozplanowanym, lecz zabieganym
życiu, o czymś jednak zapomnieliśmy?
Jakub Grypczyński –debiut w G(z)R
DLACZEGO KONFLIKT POKOLEŃ?
Konflikt pokoleń. Co to w ogóle jest? Walka z
rodzicami na każdym kroku, współzawodniczenie z
rodzeństwem o lepsze miejsce przed telewizorem?
Niedający się uniknąć ciąg zdarzeń, który prędzej
czy później i tak wybuchnie. Różnice pokoleńpotężna siła, odpowiednio ukierunkowana może
mieć zaskakujące działanie.
Typowa sytuacja w polskiej rodzinie, piątek wieczór,
koniec tygodnia, weekend. Dziecko postanawia iść do
klubu. Rodzice stanowczo sprzeciwiają się temu
działaniu, lecz po pewnych targach udaje się wydostać z
domu z określonym limitem czasu. Przykład bardzo
sztampowy, ale świetnie obrazujący konflikt pokoleń, w
aspekcie rodzic - dziecko. Konflikt nietrudny do
rozwiązania, wystarczają dobre chęci z obu stron,
odrobina czasu i zrozumienia, i - konflikt zażegnany.
Dużo trudniejszą sytuację mamy w wypadku
mniejszych różnic wiekowych. Mam tu na myśli
rodzeństwo, bądź też kręgi znajomych. Moim zdaniem, w
tym wypadku jest to konflikt wydumany, pozornyjednak nie możemy go zignorować. Wzajemna niechęć
rodzeństwa wynika raczej z konkurowania o uczucia
rodziców aniżeli z faktycznej różnicy wieku. W
przypadkach ekstremalnej różnicy wieku możemy mówić
o konflikcie, jednak zdarza się to niezwykle rzadko.
Zazwyczaj zwycięża solidarność rodzeństwa. W
wypadku znajomych większe znaczenia ma miejsce życia
i wychowanie, a nie wiek.
Co jednak wynika z takiego konfliktu? Myślę, że
bardzo wiele pozytywnych jak i negatywnych aspektów.
Do złych z pewnością można zaliczyć wzajemną niechęć,
walkę i lekką nienawiść różnych pokoleń. Widać to w
szczególności u młodszych ludzi, niedoświadczonych i
niewiedzących, że walką niczego nie wskórają.
Pozytywną stroną tej „walki” jest chęć dorównania
innym. Doskonałym przykładem są ludzie starsi, ale
znający się na nowych technologiach. Taka wiedza ich
odmładza! Stają się aktywnymi członkami życia
społecznego. Z kolei młodzi chcąc dorównać starszym
kształcą się, czytają książki i zdobywają nowe
doświadczenia, aby wyrównać szanse ze swoimi
"wrogami".
Konflikt pokoleń jest, więc zjawiskiem realnym.
Czymś, z czym mamy do czynienia, na co dzień.
Czego nie da się uniknąć? Walka ta ma wiele
aspektów
zarówno
pozytywnych
jak
i
negatywnych. Osobiście uważam, że jest to
zjawisko bardziej pozytywne, aniżeli negatywne,
gdyż, jaki byłby świat gdyby każde pokolenia było
takie samo? Myślę, że odpowiedź jest oczywista.
Waldemar Antczak
LIST DO PRZYJACIÓŁ NR 4
Witam ponownie – zima nie ustępuje, mrozik za
oknem, a w naszym „Schronie” ciepełko od
wydarzeń – no tak, to nie bomby a kultura na niego
spadła! Dziś chciałbym z Państwem porozmawiać o
tym, czego słuchamy w mediach, na ulicy,
tramwaju, biurze – gdzieś tam, a właściwie o
korzeniach
obecnej
muzyki
tzw.
pop.
Byłem niedawno na koncercie poświęconym 70
rocznicy urodzin Cz. Niemena. Ta piękna muzyka,
tego wybitnego artysty, tak bliska wielu
słuchaczom, ten klimat i filozofia tam mnie
sprowadziły. Ale był w Auli UAM ktoś jeszcze –
Kolorowy Motyl, latający pod włoskim niebem,
zwany Faridą. I o czasach, w których ten motyl dla
Niemena latał z konieczności króciutko opowiem.
Koniec lat 60-tych na świecie, głównie w USA, to
wybuch „bomby” naładowanej energią młodości, to
efekt sprzeciwu młodego pokolenia wobec wojny w
Wietnamie, dominacji skostniałych form życia
społecznego, kulturalnego i politycznego, ogólnie
panującej komercji w wielu dziedzinach życia. I co
ciekawe, przywódcy nowych idei, które się
pojawiły nie wywodzili się, jak to często bywa z
grup społecznie odrzuconych, ubogich – to dzieci
bogatych elit amerykańskich. Ktoś powie, to efekt
zbytniego dobrobytu, życiowego komfortu –
może…, Ale czyż idee szeroko pojmowanego
pacyfizmu, programowe odrzucenie agresji i
dążenie do podstawowej wartości w życiu
człowieka i dziś jest nam Obce? Naiwnie dziś
wygląda publiczne palenie powołań do armii. Inna
sprawa, że realizacja tych pięknych idei i postaw
często wymykała się z pod kontroli, przeradzała w
ortodoksję i wynaturzenia – np. free love,
narkotyki, życie w komunach itd. Jak każda
szlachetna w założeniu utopia, ruch ten to dziś już
przeszłość, choć ślady, jakie zostawił w muzyce,
malarstwie, poezji – a także w modzie odbijają się
echem w naszych czasach. Niestety, były też ofiary
tego zachłyśnięcia się tą „wolnością” – np. wybitny
gitarzysta Jimmy Hendrix czy piosenkarka Janis
Joplin. Dziś wielu z dawnych „buntowników” to
wybitni, uznani twórcy, artyści, profesorowie,
politycy – to nazwiska z pierwszych stron gazet. To
często ludzie, którym jakby łatwiej w dzisiejszych
skomplikowanych czasach porozumieć się z
własnymi dziećmi, zrozumieć ich naturalny bunt
wobec rzeczy zastanych. To również w naszym
kraju credo wspaniałej grupy rockowej SBB –
„Szukaj, Burz, Buduj”. Ileż pojawiło się w tych
szaro-burych czasach na także naszych ulicach
kolorowych ubiorów, koralików, ozdób – to
kolorowa ucieczka of sztancy codzienności,
szokowanie, naiwne, ale szczere i piękne. Ileż
„wysiłku” musieli włożyć moi rodzice będąc
zmuszonymi słuchać w domu nie tylko Bacha,
Mozarta, ale także „zakazanego owocu” płynącego
z radio Luxemburg – a on był dla mnie takim
pysznym. Dziś słuchamy tej muzyki, kamienia
milowego w jej rozwoju normalnie, bez emocji. Jak
dobrze, że ciągle szybuje pod włoskim słońcem
pewien
barwny,
ekspresyjny
Motyl.
Ach te wspomnienia… ja je lubię. A państwo ?
(Waldemar Antczak jest muzykiem, poetą i
kompozytorem –kierownikiem muzycznym cyklu
koncertowego „Mimo Wszystko w Przystaniu. Jego
List do Przyjaciół nr 4 ukazał się w „zimowym
tradycyjnym wydaniu G(Z)R
OKIENKO Z
WIERSZEM
Paulina Szulc - Anioły
… dla Mikołaja
Widziałam!
Widziałam!
Widziałam anioły
Zjechały z nieba
Zielonym automobilem
Rozsiadły się
Na ławeczkach
Weszły w ludzkie serca
I też w to jedno
Dziecinne
Jakże roześmiane
Otoczone dłonią
Matczynej miłości
I tylko skrzydła
Zostawiły na pamiątkę
1.12.2008
Paulina Szulc – młoda poznańska poetka napisała
ten wiersz dla Mikołaja – chłopca chorego na
autyzm.
GDZIE PODZIAŁY SIE ZAGUBIONE
BAJKI?
Grupa teatralna kierowana przez Magdę
Kwiatkowską przygotowała kolejny spektakl
dziecięcego teatru. Tym razem rzecz traktowała o
bajkach, którym wątki poplątała zła czarownica.
Dzieci grały cudownie. Jak to w bajkach bywa,
wszystko zakończyło się dobrze? Zagubieni
bohaterowie powrócili do swoich ról - w swoich
bajkach. A widzowie długo oklaskiwali aktorów i
panią reżyser.
(dla ścisłości reporterskiej – prezes z żoną
odnaleźli się tuż przed wyjazdem autobusu.
Podobno uprowadzili ich lokalni piraci - choć
oficjalna wersja głosi, że pan Andrzej telefonicznie
naprowadził zagubionych turystów do zupełnie
innego lasu. Kto jednak wie jak było naprawdę?)
Fot. Robert Brzóska. Wyprawa do Brzedni miała
miejsce jesienią 2008 roku
„BRZEDNIA ZE …SMALCEM”
Stowarzyszenie „Przystań” zorganizowało kolejną
niesamowitą wyprawę w nieznane. Najpierw zgubił
drogę się kierowca autokaru, który, pomimo, że
miał nawigację satelitarną wywiózł nas do
nieznanego lasu. A w tym lesie … jakiś czarodziej
zakrył przed nami wszystkie grzyby. No prawie
wszystkie, bo pan Andrzej znalazł trzy maślaki w
tym jeden nieco starawy… No i jeszcze zgubili się
nam prezes z żoną, … Ale po za tym było kapitalnie.
Żałujcie mieszczanie z Rolnej, którzy tego dnia
wybraliście zamiast wyprawy do Brzedni (niedaleko
Dolska) - telewizyjne seriale. Rejs łodzią piracką
po jeziorze, ognisko w wigwamie, śpiewy i gra „w
nogę”, kiełbaski i kaszanki – było super. No i ten
słynny – chleb ze smalcem, wytapianym przez panie
ze Stowarzyszenia, który w naszych wyprawach w
nieznane staje się już obowiązkowy.
Do zobaczenia na kolejnej wyprawie.
Dolina Pełna Słońca
(piosenka W. Antczaka napisana specjalnie
napisana z okazji inauguracyjnego koncertu
projektu „Mimo Wszystko w … Przystani”)
Kiedy uśmiech
Poszybował
Gdzieś w nieznane
Kiedy smutek
Zagościł
Na twarzy
I gdy oczy
Już nie błyszczą,
A w twym sercu
Wiele żalu
Pomyśl wtedy
Gdzie znajdziesz
Swój „Schron”?
To dolina
Pełna słońca
„Mimo wszystko”
Masz marzenia
To dolina
Uśmiechu i miłości
Więc do nas przyjdź
Czekamy tu
Grono przyjaciół
Przyjmie Cię
Zacumuj łódź
Uśmiechnij się
To Twoja „Przystań”
Tutaj jest
To dolina
Pełna słońca
„Mimo wszystko”
Masz marzenia
To dolina
Uśmiechu i miłości
Słuchaj na: YouTube
http://www.youtube.com/watch?v=eIplf8QFx8E
Jerzy Łuczak
MOJE MALARSTWO – MOJE ŻYCIE
Moje obrazy, moje rysunki rządzą się tym samym –
moim porządkiem myśli. Co chcę przekazać
swoimi pracami? Chcę opowiedzieć o sobie i
swoim życiu. Nie potrafię jednak dokładnie
odtworzyć i wytłumaczyć początku mojego
malowania. Uwiedziony „lepszym światem”
zaniedbałem
rzemiosło,
zrezygnowałem
z
prowadzenia „interesu”. Mówienie o tym, że
powoduje mną wyższa konieczność, zabrzmi
banalnie i wyzywająco, skłonny jestem raczej
przyznać się do ucieczki w malarską przestrzeń z
powodu życiowego nieudacznictwa. Koszt tej
ucieczki jest wysoki i trudny do opłacenia, stąd
konieczność rozwagi i poważnego podejrzliwego
dystansu. Postrzegam siebie poprzez splot
paradoksów, kilkudziesięcioletni student, ojciec
utrzymujący rodzinę, rzemieślnik – szyldziarz,
kolega zapaśnik, katolik, zwykły człowiek i może
też artysta. W szkole szukałem możliwości
zdobycia wiedzy, umiejętności nie tylko
manualnych czy warsztatowych, ale przede
wszystkim rozmowy, dialogu, odpowiedzi na moje
pytania od innych, podobnie dręczonych i
zagubionych między życiem a sztuką. Sam jestem
sobą zaskoczony. Przygoda z nieznajomym, artystą
– sobą w pełni rekompensuje mi niedogodności
życia codziennego. To, co mnie pochłania to, co
tworzę w obrazie czy rysunku, to ta niespodzianka,
jaką niesie dialog np. z tradycją. Śledzę rozwój
obrazowania poczynając od rytualnych rysunków,
poprzez wielkie kultury Egiptu i Grecji,
zachwycając się mistrzostwem rzemieślników i
artystów renesansu. W obliczu wielkich dzieł
nieskromnie uświadamiam sobie moje miejsce,
uświadamiam sobie, że podobnie jak moi bliżsi i
dalsi przodkowie, biorę do ręki ten sam węgiel i te
same kolory. Jak jednak wyrazić to, co jest moje,
jak dać świadectwo własnego przeżycia? Nie
ukrywam, że moje życie układam tradycyjnie po
chrześcijańsku, z wiarą, dlatego było mi łatwo z
owymi przodkami znaleźć wspólne wartości, ten
sam język, bowiem w tej tradycji istotą życia jest
życie duchowe. Być może takie wyznanie trąci
nieznośnym ekshibicjonizmem, ale wydaje mi się
ono ważne. Nie potrafię rozważać moich zachowań
poprzez psychoanalizę czy religię Buddy. Ja wierzę
w zmartwychwstanie i życie w innym świecie.
Pragnę ten świat sobie przybliżyć i wyobrazić
poprzez moje rysunki i obrazy. Na ile moja wizja
jest prawdziwa i przekonywująca pokaże czas. I nie
zależy to wcale od tego czy w realizacji
posługiwałem
się
klasycznymi
technikami
malarskimi czy fotografią, szablonem czy
komputerem. Przetwarzałem obrazy starych
mistrzów, np. „Zdjęcie z krzyża” Rogera van der
Waydena na kserokopiarce, powielałem fragmenty
pomniejszałem i powiększałem, budowałem nowy
obraz poprzez współczesne mi środki dla jego
pełniejszego
zrozumienia.
W
moich
poszukiwaniach korzystałem z doświadczeń
Hokusai z jego odbitym na papierze liściem i
namalowaną żabką i „Antropometrii” Yves Kleina.
Wszystkie doświadczenia wpisałem w rysunki o
tematach biblijnych „Sen Jakuba” czy „Wygnanie z
raju”.
Coraz częściej posługuję się rysunkiem. Wybrałem
rysunek,
ponieważ
jest
nieskomplikowany
warsztatowo.
Jest
„elastyczny”,
pozwala
korygować błędy, czyni tworzenie żywym,
emocjonalnym, wyrazistym. Raz położona linia nie
przesądza o niczym, można ją natychmiast
skorygować. Innym razem zwykłe zadrapanie
nabiera ciężaru drogowskazu, staje się labiryntem,
zmusza do wędrówki po obrazie w nową
przestrzeń. Pokazuję moje rysunki w przekonaniu,
że w moją przestrzeń wejdą inni, że wspólna
wędrówka będzie pouczająca i pokrzepiająca, że
pomoże znaleźć odpowiedź na pytania o duchowy
wymiar człowieka, o jego relacje do Boga, o
fenomen życia a czas, przybliży dylematy, których
rozważanie jest źródłem mądrości i sztuki.
Jerzy Łuczak
Sen Jakuba, J. Łuczak (obraz w kolekcji
prywatnej)
Więcej prac na www.luczakjerzy.pl
DO ZOBACZENIA W NUMERZE 74(I)
Zapraszamy do współredagowania, najciekawsze
materiały wydrukujemy także w „papierowym”
wydaniu numeru 74.