Czarodziejski kielich „Próżnością nie zasłoni się wewnętrznej pustki
Transkrypt
Czarodziejski kielich „Próżnością nie zasłoni się wewnętrznej pustki
Czarodziejski kielich „Próżnością nie zasłoni się wewnętrznej pustki.” Wiesław Trzaskalski Był wczesny ranek, kiedy Gazi ibn Hassan wychodził z domu. Ten średniego wzrostu mężczyzna ubrany był w szarą, postrzępioną koszulę, luźne, brązowe, ubrudzone ziemią spodnie oraz zniszczone buty. Codziennie chodził tą samą, wąską ścieżką, która prowadziła do niewielkich, leżących na wzgórzach pól uprawnych. Ich właściciel, zamożny szejk, zatrudniał do pomocy wielu ludzi, gdyż sam był zbyt zajęty lub (jak mówili niektórzy) zbyt leniwy. Gazi czuł wdzięcznośd, że pozwolono mu w ogóle pracowad. Nie zarabiał tam wielu pieniędzy, ale nigdy też nie przywiązywał do nich szczególnej uwagi. Ważne było to, aby mógł utrzymad siebie oraz żonę Almas, którą kochał nad życie. Któregoś dnia, gdy Gazi pracował, zaczął padad ulewny deszcz. Niebo, które przed kilkunastoma minutami było niemal bezchmurne, przybrało upiorny, ciemny i groźnie wyglądający kolor. Mężczyzna wszedł do niewielkiej budki, w której przechowywane były narzędzia. Sądził, że znajdzie tam schronienie, jednak kilka minut później płaski dach zaczął przeciekad. Początkowo były to pojedyncze krople, jednak pojawiały się coraz częściej. Nagle rozległ się dźwięk pękającego zadaszenia. Gazi zdążył jedynie spojrzed w górę i w tej chwili spadła na niego ilośd wody, która wystarczyła, aby przewrócid go na podłogę. Zimny deszcz nie przestawał padad i w pomieszczeniu znajdowało się coraz więcej wody. Pechowiec z trudem stanął na nogach, jednak zanim dotknął klamki drzwi stało się coś niezwykłego. Ziemia zniknęła spod jego stóp, a on sam runął w ogromną przepaśd. Mężczyzna ocknął się w nieznanym miejscu, drżąc z zimna i głodu. Jak długo tu leży? Kilka godzin, czy może kilka dni? Te myśli nieustannie krążyły w jego głowie. Kiedy odzyskał ostrośd wzroku, ogarnęło go uczucie podziwu, a zarazem strachu. Znajdował się w przeogromnej jaskini, pokrytej w dużej mierze różnego rodzaju pnączami, lianami i roślinami. Gdzieniegdzie latały błękitne, zielone i pomaraoczowe motyle. Miejsce było dosyd jasne, mimo że światło padało z niedużego otworu w środkowej części pieczary na mały zbiornik wodny, który działał jak lustro i odbijał promienie w stronę skał. Droga do owego jeziorka prowadziła przez drewniany most wiszący, który wyglądał tak, jakby nikt go nie używał od kilkudziesięciu lat. Gazi westchnął i postawił niepewnie nogę na pierwszej desce. I szedł w ten sposób powoli, starając się nie patrzed w dół. W koocu stanął po drugiej stronie mostu, odwrócił się i odkrył, że „przepaśd” miała nie więcej niż 2 metry głębokości. Ukląkł przy jeziorku. Woda była krystalicznie czysta, więc zanurzył w niej ręce, aby nabrad trochę, po czym wypił ją z rozkoszą. Rozejrzał się dookoła. Stał tuż nad otworem, przez który wpadało światło. Tuż obok wisiały liany, po których można było się wydostad na górę. Gazi uradowany znalezieniem drogi ocalenia, zaczął sprawdzad, czy „lina” jest na tyle mocna, żeby go utrzymad. Nagle dostrzegł coś świecącego między gęstymi liśdmi. Sięgnął po przedmiot, który okazał się byd złotym kielichem. Mężczyzna poczuł nagły przypływ energii. Włożył kielich w poły koszuli i zaczął wspinad się na górę. Czarodziejski kielich Kiedy Gazi wydostał się na powierzchnię, chciał jak najszybciej wrócid do domu, więc rozpoczął szaleoczy bieg. Dotarł do swojego skromnego mieszkania. Miał już zapukad do drzwi, jednak te otworzyły się zanim zdążył podnieśd rękę. Zobaczył tam swoją zapłakaną żonę, która widząc męża rzuciła mu się na szyję. - Myślałam, że nie żyjesz! – mówiła, próbując powstrzymad łzy. - Nie było mnie aż tak długo? – mężczyzna nadal nie wiedział ile dni leżał w jaskini. - Pięd dni – wyszeptała. - Teraz będzie wszystko dobrze – Gazi uronił jedną łzę. Łzę szczęścia, która wpadła do trzymanego w ręku kielicha. Weszli do domu i mężczyzna opowiedział jej o swojej przygodzie, po czym wyciągnął znalezione naczynie i podał je ukochanej. - Piękny, prawda? – zaczął. – Myślę, że sprzedam go za dobrą cenę. Jednak żona spojrzała na kielich i otworzyła oczy ze zdumienia. - Ale... Ale tu jest perła! – wykrzyknęła, nie mogąc pohamowad radości. - Perła? – jej mąż był równie zaskoczony. – Przecież to niemożliwe! I rzeczywiście było to bardzo dziwne. Wcześniej nie zauważył w nim żadnych pereł, a jeśli jakieś były, to przecież musiały wypaśd podczas wspinaczki. Nie rozumiał zupełnie tego, co się stało, ale był szczęśliwy, że wreszcie jest w domu. Kiedy Almas spała, on wciąż rozmyślał nad tajemniczym znaleziskiem. Przypominał sobie wszystkie wydarzenia raz jeszcze i ze zdumieniem stwierdził, że jego łza przemieniła się w perłę. „Przecież to niemożliwe” myślał. Ale im dłużej się nad tym zastanawiał, tym bardziej był przekonany, że właśnie tak się stało. Chciał to jak najszybciej sprawdzid, ale nie miał powodów do płaczu. Gazi jednak doznał olśnienia. - Cebula! - wykrzyknął i zerwał się z łóżka, aby poszukad warzywa. Jego żona była bardzo zdziwiona. - Możesz mi powiedzied, co robisz w środku nocy w kuchni? – zapytała. - Cebula, cebula, cebula! – odpowiedział szybko, nie przestając rzucad się po pokoju. - Przecież rośnie na zewnątrz… - jej męża nie było już w domu. Szybko wyjrzała przez okno i zobaczyła, jak Gazi rozgrzebuje rękami ziemię w poszukiwaniu upragnionego warzywa, a jego obłąkaoczy śmiech słychad było w całej okolicy. Gdy tylko znalazł cebulę, natychmiast wrócił po nóż i zaczął ją kroid w taki sposób, że sok tryskał na wszystkie strony. Kiedy poczuł, że łzy napływają mu do oczu, podstawił kielich i płakał przez kilka minut. Kiedy przestał, bał Czarodziejski kielich się spojrzed do wnętrza złotego naczynia, a kiedy otworzył oczy, zemdlał i upadł na podłogę, a wraz z nim kilkadziesiąt małych pereł. Od tej pory życie małżeostwa zmieniło się całkowicie. Postanowili kupid większy dom, samochód i wiele innych mniej lub bardziej potrzebnych przedmiotów, na które nie mogli sobie wcześniej pozwolid. Przez kilka miesięcy czuli się bardzo szczęśliwi. Po pewnym czasie Gazi poczuł, że nie zadowala go takie życie. Almas dostrzegła zmianę bardzo szybko. Jej mąż z dnia na dzieo stawał się coraz bardziej chciwy. Kiedy był biedny, nie myślał o pieniądzach prawie wcale, lecz teraz to one zdawały się najważniejsze. W koocu wpadł w obsesję. Nie rozstawał się z kielichem ani na chwilę, a o żonie zapomniał niemal całkowicie. Lata mijały, a on całkowicie zapomniał o uczuciu, które kiedyś łączyło go z żoną. Jego życie, chod pełne przepychu, bez miłości było zupełnie puste. Piotr Pluta klasa I b