Miasto marzeń

Transkrypt

Miasto marzeń
Philip
Levine
Miasto marzeń
wybór wierszy
Przełożyła
Ewa Hryniewicz-Yarbrough
WYDAWNICTWO ZNAK
KRAKÓW 2013
Z tomu New Selected Poems
(1991)
Zwierzęta odchodzą z naszego życia
Jak wspaniale biegnę truchtem
na czterech ostrych rogowych racicach,
a moje ciężkie pośladki z każdym lekkim krokiem
ślizgają się jak naoliwione części.
Idę na targ. Czuję kwaśny
zapach porytego pnia, zapach
ostrza, które przebija,
i tłustych białych paluchów,
które wytrząsają jelita
jak chusteczkę. W moich snach
świńskie ryje ociekają śliną na marmur,
cierpliwie znosząc dzieci, muchy,
cierpliwie znosząc klientów
unikających ich spokojnego wzroku
ze strachu, że mogliby zobaczyć. Chłopiec,
który mnie pogania, myśli,
że lada moment padnę
na bok i będę bębnić racicami
jak maszyna do pisania lub zapiszczę
i zesram się jak młoda żona
na widok telewizora
albo że odwrócę się jak bestia
i sprytnie zahaczę zębami
o jego zęby. Nie. Nie ta świnia.
MIASTO
MARZEŃ
7
Mały Villon
Mówi mi, że w Bangkoku okradają go,
bo jest biały; w Londynie bo czarny;
w Barcelonie bo Żyd; w Paryżu bo Arab:
wszędzie, o każdej porze, więc się broni.
Unosi w górę siedem krótkich grubych palców,
chce mi pokazać, że jest siódmy na świecie;
w jego głosie nie ma gniewu, w jego ciemnych
zmętniałych i przekrwionych oczach nie ma złości.
Prosi, żeby mu opowiedzieć wszystko, co pamiętam
o moim ojcu, jego wuju; sam opowiada o wojnie
w Północnej Afryce i o tym, co nadeszło potem,
jak stracił ojca, jak stracił brata.
Rozbite okna piekarni i świeży chleb
posypany szkłem, ciepły zapach żyta
tak mocny, że jadł, aż usta wypełniły mu się krwią
– tutaj się żyje, tutaj się żyje i nie umiera.
Wskazuje na swoją czarną głowę z falami
czarnych poskręcanych włosów. Dotyka moich włosów,
mówi, że nigdy nie wolno mi szydzić
z szorstkiej szczeciny chroniącej głowę bojownika.
Jego palce błądzą smutno po mojej twarzy,
mówi, że jestem taki jasny, taki gładki.
Wstajemy, żeby dokończyć to pierwsze i ostatnie
spotkanie.
Zesztywniały, 52 kilo, metr sześćdziesiąt pięć.
8
PHILIP LEVINE
Nie większy niż dziewczyna, trzyma mnie za ramiona,
całuje w usta, oczy ma wciąż otwarte,
mój przybrany brat, mój kuzyn,
i ja odmieniony przez ten jego ból.
MIASTO
MARZEŃ
9
Wiersz o warsztacie samochodowym w Detroit
Cztery błyszczące stalowe krzyże,
przeguby Kardana, wyciągnięte
z jutowego worka –
„serce układu napędowego”,
jak mówi podręcznik. Gwiazdy
w twardej dłoni Lemona,
gwiazdy, które trzeba zamocować,
obrócić i namaścić,
które mają swoje porządki
i rozkazy jak on
ma swoje.
Pod błękitnym
niepewnym światłem następny dzień
w warsztacie samochodowym
w mieście marzeń.
Jesteśmy tu wszyscy, żeby liczyć
i żeby nas liczono, Lemon,
Rosie, Eugene, Luis,
i ja, za młody, by wiedzieć,
że to jest na zawsze, przypinanie
fartucha, podwijanie
rękawów.
Dach przecieka
po wczorajszym deszczu,
wody zbierają się nad nami,
czekając na jedną pomyłkę.
Kiedy kropla spada na żylaste ramię
Lemona, on patrzy na nią,
jakby to było coś
10
PHILIP LEVINE
rzadkiego lub tajemniczego
jak kropla wody lub
pojedynczy przejrzysty meteor,
który powoli spadał
znikąd i płonie mu na
skórze jak łza.
MIASTO
MARZEŃ
11
Światło gwiazd
Mój ojciec stoi na werandzie
mojego pierwszego domu. Jest ciepły wieczór,
mam cztery lata i jestem zmęczony.
Widzę jego głowę pośród gwiazd,
żarzący się papieros, czerwieńszy
niż letni księżyc, który toczy się
nisko nad naszą dawną dzielnicą. Jesteśmy
sami i on pyta, czy jestem szczęśliwy.
– Czy jesteś szczęśliwy? – Nie umiem odpowiedzieć.
Tak naprawdę to nie rozumiem tego słowa
i ten głos, głos mojego ojca, nie jest
jego głosem, jest jakiś ochrypły i zdławiony,
głos, jakiego przedtem nie słyszałem, ale
często słyszałem potem. Pochyla się
i przesuwa kciukiem po mojej twarzy pod oczami.
Papierosa już nie ma, ale czuję zapach
zmęczenia snujący się w jego oddechu.
Niczego nie znalazł, uśmiecha się
i trzyma moją głowę w swoich rękach.
Po czym podnosi mnie sobie na ramię
i teraz ja też jestem pośród gwiazd,
wysoki jak on. – Czy jesteś szczęśliwy? – mówię.
W odpowiedzi kiwa głową, tak! o, tak! o, tak!
Jednak nic nie mówi tym swoim nowym głosem,
trzymając moją głowę tuż przy swojej
i przymykając oczy przed światłem gwiazd,
jak gdyby te małe migoczące oczy
światła mogły wypatrzeć wysokie, chude dziecko,
które wbrew obietnicom jesieni trzyma
swoje dziecko, aż chłopiec zaśnie,
by już nie obudzić się w tym świecie.
12
PHILIP LEVINE
Rysunek Flavio
Nad moim biurkiem
Rabin Oświęcimia
pochyla głowę i modli się
za nas wszystkich, a ziemia,
która dawno temu wchłonęła
jego ostatnie płomienie, zwraca
twarz do światła.
Na dworze niskie drzewa
przybierają pierwsze szare kształty.
Czy za cenę takiej
śmierci muszę znowu
wejść w to ciało,
to ciało, które
samo zbliża się do
śmierci? Teraz słońce
wstaje nad wspaniałą
doliną i sady
wbijają w dzień
swoje płonące gałęzie.
Rób, jak chcesz, mówi
słońce, nie wypowiadając
ani słowa. Ale ja nie mogę.
Jestem tą ręką, która
podniosłaby się
przeciwko ziemi
i jestem także ziemią.
Raz jeszcze patrzę z bliska
na Rabina i wreszcie
widzę, że ma on moją twarz,
która przed laty otworzyła oczy
na śmierć. Ma on te
MIASTO
MARZEŃ
13
długie szczupłe palce,
które dawno temu sięgały
po rękę naszego ojca,
już dawno oddaną ziemi, te
palce, które trzymają
rękę na przedramieniu,
przedramię w ręce, gdyż
jest to wszystko, co Bóg
dał nam do trzymania.
14
PHILIP LEVINE
Popioły
W oddali, nad wypalonymi polami
bawełny, unosi się dym rozwiewany
przez ostatnie popołudniowe wiatry.
Robotnicy wrócili wiele godzin temu
i nic się nie porusza. Obok zachrzęścił autobus
pełen twarzy o wytrzeszczonych z głodu oczach.
Siedziałem zastanawiając się, jak długo ziemia
będzie pozwalać, żeby te same dzieci umierały dzień
po dniu, żeby te same kobiety przeklinały
swoje cenne godziny, ci sami mężczyźni schylali się,
aby zarobić na ochłapy. Ja tylko pytałem.
A teraz odpowiedź smaga niebo:
z ognia jest dym, a potem popioły.
Możesz wykrzykiwać swoje imię do wiatru,
a on rozwieje je w pył, możesz
zastawić swoje jedyne życie, a ziemia
zje je w całości, tak jak ty jesz
jabłko, miąższ, skórkę, ogryzek, pestki.
Niedługo ciemność zapadnie nad wszystkimi
przemęczonymi ciałami tych, którzy
wydzierali życie z milczącej ziemi
i będą mogli spać śniąc o śnie
bez końca, lecz zanim pierwsze światło
zakrwawi niebo otwierające się na wschodzie,
oni już wstaną jeden po drugim,
mając na sobie to samo wygrzane
i wilgotne ubranie. Zanim się obudzę, oni już
będą posiniaczeni przez pierwsze godziny
nowego słońca. Ci sami mężczyźni,
którzy nigdy nie byli chłopcami, te same kobiety
o poszarzałych od gniewu twarzach
MIASTO
MARZEŃ
15
i dzieci, które nic nie powiedzą.
Czy chcesz, żeby ziemia była niebem?
Więc módl się, padnij na kolana,
jakby przed tobą stał król
i módl się, żeby zostać tym wszystkim,
czym nigdy nie będziesz, kroplą morskiej wody,
małym płomieniem mknącym przez niebo,
drobnym okruchem kurzu, który
wieczorem przemieszcza się jak dym wysoko
ponad ziemią i widzi to wszystko.
16
PHILIP LEVINE
Ostatni krok
Kiedyś byłem ziarenkiem
ognia płonącego na skraju
dnia i czekałem w ciszy,
aż świt uwolnił mnie
i wspiąłem się do światła.
Tutaj, w tym iskrzącym się sadzie,
pomarańcze o grubej skórce
drzemią w zimowym świetle,
późne róże rozszarpują wiatr
i krew spływa na
łąki zimowej trawy.
Myślałem, że znajdę mego ojca
i ręka w rękę odmierzymy
życie dziecka, myślałem, że powietrze,
krystaliczne wokół nas, zachowa
jego słowa, aż staną się
mną i nigdy nie będą zapomniane.
Myślałem, że deszcz jest daleko
pod innym niebem. Myślałem,
że aby stać się mężczyzną,
trzeba tylko poczekać i nadchodzące
nieśpiesznie lata zabiorą mnie tam.
Zabrały mnie gdzie indziej.
Poskręcane drzewo figowe, migdałowiec,
jeszcze bez białej korony, powolne
wici winorośli wznoszącej się
do nieba towarzyszą nam
przez jakiś czas, ale nic nie
dotrwa aż do końca. Ani ślimak
MIASTO
MARZEŃ
17
zmiażdżony na śmierć na płaskim kamieniu,
ani maleńka jaskółka, która wypadła
z gniazda i zamigotała w żółtej trawie.
Ostatni krok, jak wejście,
jest samotny, w ciemności, bez pieśni.
18
PHILIP LEVINE
Pozwól mi zacząć od nowa
Pozwól mi zacząć od nowa jako pyłek
kurzu schwytany przez nocne wiatry
wiejące w głąb morza. Pozwól mi zacząć,
tym razem wiedząc, że świat to
słona woda i ciemne chmury, że zgrzyta
i wzdycha całą noc, a świt nadchodzi
powoli i niczego nie zmienia. Pozwól
mi wrócić na ląd po życiu, które wiodło
donikąd. Tym razem będę wczepiony
w pióra wygłodniałej mewy bielejącej
nad zacumowanym czarnym statkiem,
który majaczy na oleistych wodach
Twojej przystani. Ten nieszczelny frachtowiec
przywiózł z Hiszpanii ładownię
pełną wideł, wielkich butli ciemnego
algierskiego wina i gęsich piór, które nie umieją
pisać po angielsku. Marynarze zataczając się
ruszyli do barów lub jasno oświetlonych domów.
Kapitan zamyka dziennik pokładowy i zasypia.
10.01.1928. Dziś w nocy wejdę w życie
po wiekach spędzonych na morzu, bezgłośnie,
w szpitalu nazwanym jak samochód.
Jedyne dziecko spośród milionów dzieci,
które leciało samotnie między gwiazdami
nad mrocznym pustkowiem bezkresnych
wód i rozzłociło się w słońcu nowego dnia.
Maleńkie mądre dziecko, które tym razem
pokocha swoje życie, gdyż nie jest jak żadne inne.
MIASTO
MARZEŃ
19
Do Cipriano, na wietrze
Dokąd odeszły twoje słowa,
Cipriano, słowa, które wypowiedziałeś 38 lat
temu na zapleczu Niezrównanej Pralni,
stojąc na małym drewnianym podwyższeniu
i pochylając się nad syczącą prasowalnicą,
gdzie w ostrym świetle żarówki blizny
wzdłuż twoich ramion – „dar
mojego kraju” – błyszczały jak stare drewno.
„Dignidad”, mówiłeś do moich szeroko otwartych
chłopięcych oczu – „bez niej nie ma bogactwa”.
Wtedy Ferrente, zadający szyku sycylijski
krawiec, roześmiał się. Cóż mógł
prasowacz spodni wiedzieć o godności?
To była zima ’41 roku, zabrała
mojego brata na wojnę,
tam, skąd ty przybyłeś, przyniosła
wielkie opady śniegu szarzejącego
na ulicach i wieści o śmierci
rozchodzące się po korytarzach mojej szkoły.
Dorastałem. Wkrótce byłem
twojego wzrostu i powiedziałeś mi,
wbijając we mnie oczy: „Pewnego dnia świat
będzie nasz, pewnego dnia zobaczysz”.
I twoje oczy płonęły w twojej pięknej
bladej twarzy, aż pomyślałem, że i ty
spłoniesz. To była zima
’41 roku, Bataan poddał się
Japończykom, a Sam Baghosian
odbył długi marsz, chociaż miał
obie nogi poranione bagnetem,
i mimo parzących kwasów
20
PHILIP LEVINE
rozpryskanych na piersi i kwasów
własnego gniewu podchodzących mu pod serce
jakimś sposobem wrócił do nas i jadł
nieświeży chleb zwycięstwa. Czy pamiętasz,
Cipriano, co stało się
po najgorszym śniegu? Całą noc
padał deszcz, ulice błyszczały o świcie
i w ciągu tygodnia dzikie floksy pojawiły się
na otwartych polach. Podałem ci na to
nasze słowo, „Wiosna”, a ty powiedziałeś
„Wiosna, wiosna, ona zawsze przychodzić potem”.
Wkrótce Niemcy ruszyli na wschód
do Rosji i moi kuzyni zginęli. Wieczorem
spacerowałem samotnie w ciepłym wiosennym
wietrze i mówiłem: „Godność”. Mówiłem
twoje słowa, Cipriano, do wiejącego wiatru.
Mówiłem: „Pewnego dnia to będzie nasze”.
Wróć, Cipriano Mera, wyjdź
z wiatru i ubrany w szatę
swojego bólu powiedz mi raz jeszcze, że
ten świat będzie nasz. Wkrocz w moje sny
albo w moje życie, Cipriano, wróć
z wiatru.
MIASTO
MARZEŃ
21
Biały irys
Pojedyncza łodyga wspięła się
do mojego okna, żeby wystawić
swój długi biały pąk. Późny marzec
pod opieszałym niebem, olcha
drży w zachodnim wietrze
i nieruchomieje, ucichły
nawet sójki.
Wczoraj
gdy już dniało, zobaczyłem,
jak mój wysoki syn John obrabia
ścieżki ogrodowe. Nie mogąc
spać, przyszedł pieszo do domu
przez ciemne miasto,
żeby chwycić za łopatę
i motykę.
Teraz deszcz
tańczy na dachu szopy, pochyla
w dół dzikie szparagi
i przyczernia ziemię. Gdybym
obudził się w popołudniowej
ciszy, zobaczyłbym
niebieskie niebo i irysa,
który rozwinął się w kwiat.
22
PHILIP LEVINE
SPIS
TREŚCI
Z tomu New Selected Poems (1991)
Zwierzęta odchodzą z naszego życia ..................................................................
7
Mały Villon ............................................................................................................
8
Wiersz o warsztacie samochodowym w Detroit ................................................ 10
Światło gwiazd ...................................................................................................... 12
Rysunek Flavio ..................................................................................................... 13
Popioły .................................................................................................................. 15
Ostatni krok .......................................................................................................... 17
Pozwól mi zacząć od nowa .................................................................................. 19
Do Cipriano, na wietrze ....................................................................................... 20
Biały irys ................................................................................................................ 22
Teoria prozodii ..................................................................................................... 23
Z tomu What Work Is (1991)
Czym jest praca .................................................................................................... 27
Monsieur Degas uczy rysunku i przyrody w gimnazjum Durfee ...................... 29
Solo ...................................................................................................................... 31
Z tomu The Simple Truth (1994)
O spotkaniu Garcii Lorki i Harta Crane .............................................................. 35
Śniąc po szwedzku ............................................................................................... 37
Zwyczajna prawda ................................................................................................ 38
Mój zraniony brat Abel ......................................................................................... 40
SPIS
TREŚCI
89
Z tomu The Mercy (1999)
Dym ...................................................................................................................... 45
Te słowa ................................................................................................................ 47
Miłosierdzie .......................................................................................................... 49
Tajemnica .............................................................................................................. 51
Z tomu Breath (2004)
Ewangelia .............................................................................................................. 55
Burze ..................................................................................................................... 56
Moradian ............................................................................................................... 58
Zachodni wiatr ..................................................................................................... 60
Keats w Kalifornii ................................................................................................. 61
Lekcja .................................................................................................................... 63
Za duro ................................................................................................................. 65
Reguła domu ........................................................................................................ 67
Jenkiel ................................................................................................................... 68
Jak powstało fado ................................................................................................. 70
Z tomu News of the World (2009)
Nasza dolina ......................................................................................................... 75
Muzyka czasu ........................................................................................................ 76
Serce października ............................................................................................... 78
Rytuały pogrzebowe ............................................................................................. 79
Kate Daniels, Posłowie ........................................................................................ 81