NR 4, Maj 2006 - Uniwersytet Jagielloński
Transkrypt
NR 4, Maj 2006 - Uniwersytet Jagielloński
NR 4, Maj 2006 Ibinacja INSTYTUT INFORMACJI NAUKOWEJ I BIBLIOTEKOZNAWSTWA UNIWERSYTET JAGIELLOŃSKI Ibinacja MAJ 2006 NR 4 KOŁO NAUKOWE STUDENTÓW INFORMACJI NAUKOWEJ I BIBLIOTEKOZNAWSTWA BEZCENNY MAGAZYN STUDENCKI 1 Ibinacja NR 4, Maj 2006 SPIS TREŚCI KULTURA Co zdarzyło się w Bramie? VI Dni Tischnerowskie: Jaskinia filozofów Czy diabeł może być zbawiony? 51. Międzynarodowe Targi Książki 3 4 5 6 WOKÓŁ INIB Kim jest broker informacji? Information with no limits Abstrakty referatów 7 8 8 ROZRYWKA Felieton studencki: Uczestnik z przypadku Analiza i interpretacja tekstu: Kasia Kowalska „To, co dobre” Juwenalia Krzyżówka 9 10 11 12 OD REDAKCJI… To już czwarty numer Ibinacji. Mamy nadzieję, że spotka się z równie dużym lub nawet większym zainteresowaniem jak poprzedni. Tym razem piszemy o Scenie w Bramie Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie, tegorocznych Dniach Tischnerowskich, zawodzie infobrokera, konferencji naukowej w Warszawie oraz targach książki. W części rozrywkowej znajdziecie felieton studencki, kolejną analizę i interpretację tekstu piosenki, Wasze wspomnienia z Juwenaliów krakowskich 2006 oraz rozbudowaną krzyżówkę. Macie jakieś zainteresowania? Z uwagą obserwujecie otaczający Was świat? Piszcie! Z chęcią opublikujemy Wasze teksty! Życzymy Wam dobrej zabawy podczas czytania! Ibinacja Bezcenny magazyn studencki Redakcja: Monika Kopeć (redaktor naczelny), Marta Iwańczuk, Katarzyna Kasprzyk, Urszula Kawecka, Martyna Pawłowska, Michał Wysocki Ul. Gronostajowa 7, 30-387 Kraków [email protected] Instytut Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa 2 Wydział Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego 30-387 Kraków, ul. Gronostajowa 7, tel. +048 +012 664-67-56 Fax: +048+012 664-69-08; Adres elektroniczny: http://www.inib.uj.edu.pl Adres e-mail sekretariatu: [email protected] NR 4, Maj 2006 Ibinacja KULTURA CO ZDARZYŁO SIĘ W BRAMIE? Wszystko zaczęło się jesienią, ponad dwa lata temu, kiedy w bramie przy Placu Ducha Świętego w Krakowie pewien mężczyzna zaczepił nieznajomego i chciał sprzedać mu coś tajemniczego. Od tamtej pory ta brama stała się miejscem kolejnych dziwnych spotkań i zaczęło przewijać się przez nią wiele ciekawych postaci. Mowa tu o Scenie w Bramie, najmłodszej scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Scena rozpoczęła swoją działalność w listopadzie 2003, kiedy to wystawiono premierowy spektakl Bernard-Marie Koltésa „Samotność pól bawełnianych”, w reżyserii Mariusza Wojciechowskiego. Dwaj nieznajomi mężczyźni to bohaterowie spektaklu – Dealer (Mariusz Wojciechowski) i Klient (Radosław Krzyżowski). Dealer koniecznie chce coś sprzedać Klientowi. Mówi mu: powiedz mi, co chcesz, a ja ci to sprzedam. Klient odpowiada: powiedz mi, co masz, a ja powiem ci czego chcę. Tak zaczyna się ich niespodziewane spotkanie, które przeradza się w pewnego rodzaju grę, walkę. Nie ma w niej wygranych ani przegranych. Są za to tysiące słów, które uderzają nie tylko w bohaterów, ale i w widzów. Po tej pierwszej, udanej i dobrze przyjętej premierze, w Scenie w Bramie z czasem zaczęły pojawiać się kolejne niebanalne przedstawienia. Jak mówią sami jej twórcy, ta scena to miejsce teatralnego off ’u, debiutu i artystycznego eksperymentu. Kolejne wystawiane tam spektakle to m.in. „Sen o jesieni” (Jon Fosse), „Litość Boga” (Jean Cau) i „Pokojówki” (Jean Genet). Jednocześnie Scena w Bramie to miejsce innych ciekawych projektów. W 2004 roku z inicjatywy aktora Teatru Słowackiego, Radosława Krzyżowskiego, rozpoczęto projekt „Scena Poezji Współczesnej”. Polegał on na comiesięcznych spotkaniach, podczas których aktorzy przedstawiali najwybitniejszych, znanych i mniej znanych współczesnych poetów, czytając ich poezję. Od 2005 roku zastąpił go projekt Grzegorza Łukawskiego „Scena Literatury Współczesnej”. Idea pozostała ta sama, tym razem jednak interpretacji aktorów poddawane są współczesne powieści. Oprócz autorów znanych i uznanych, jak Elfriede Jelinek, Charles Bukowski przedstawiani są również mniej popularni pisarze, tacy jak Wiktor Pielewin, czy Marian Pankowski. Co łączy wszystkie prezentowane utwory, to poruszane w nich ważne i często trudne tematy, przykładowo dyskryminacja kobiet czy homoseksualizm. Zawsze jest to literatura ambitna, a nierzadko kontrowersyjna i prowokująca. Co dwa tygodnie odbywają się „Projekcje Spektakli Teatru TV”. Szefem tego projektu jest Błażej Wójcik. Spotkania poświęcone są jednemu autorowi (m.in. twórczości Samuela Becketta, Kazimierza Kutza, Tadeusza Kantora) lub wybranej tematyce (teatr japoński, amerykański, antyczny). Oprócz projekcji klasycznych już przedstawień, spotkania obejmują też wykłady specjalistów, twórców i znawców teatru. O niezwykłości Sceny w Bramie decydują nie tylko ciekawe inicjatywy, ale także samo miejsce. Scena w Bramie to nic innego tylko wąski i wysoki korytarz, jaki można spotkać w wielu krakowskich kamienicach. Aby do niego wejść, wystarczy otworzyć wielkie, ale nie rzucające się w oczy drzwi. Prosto z ulicy trafia się do świata teatru. Teraz wystarczy już tylko zająć miejsce na jednym z krzeseł, z których każde może poszczycić się zapewne swoją własną historią. Tak naprawdę nie ma tu sceny. Aktorzy grają wśród publiczności, ma się ich na wyciągnięcie ręki, można obserwować każdy najmniejszy ruch na ich twarzy. I oni są tu najważniejsi. Zazwyczaj scenografia ogranicza się do kilku rekwizytów lub też nie ma ich wcale. Jak niewiele potrzeba do stworzenia teatru, najlepiej można się przekonać na spotkaniach „Sceny Literatury Współczesnej”. Jeden lub dwójka aktorów siada na krześle, trzymając w ręce tekst, i zaczyna czytać. Tylko tyle. Czytająca osoba jest w stanie skupić na sobie uwagę wielu osób i przenieść je w inny świat. Jeśli tak w dawnych czasach wyglądało wspólne czytanie książek, to jestem w stanie zrozumieć, że życie bez radia i telewizji wcale nie musiało być nudniejsze. Scena w Bramie to bardzo ciekawe miejsce na kulturalnej mapie Krakowa, zarówno dla tych, którzy interesują się teatrem, jak i tych, dla których ważna jest literatura. Warto podkreślić, że istnieje głównie dzięki inicjatywie i silnej woli grupki aktorów Teatru im. Juliusza Słowackiego, którzy tchnęli w to miejsce bardzo pozytywnego ducha. Tych, którzy nie lubią trochę „sztywnej” atmosfery tradycyjnego teatru, namawiam do odwiedzenia Sceny w Bramie. Repertuar i inne informacje na stronie Teatru im. Juliusza Słowackiego: www.slowacki.krakow.pl Kasia Kasprzyk 3 Ibinacja NR 4, Maj 2006 KULTURA D NI TISCHNEROWSKIE Potem zabrał głos prof. Jarzębski, który zajmuje się literaturą nowoczesną. Odniósł się on do sztuki współczesnej. Zwrócił uwagę na jej różnorodność i brak główJASKINIA FILOZOFÓW nego nurtu. W efekcie przestała się liczyć estetyka W dniu 11 maja 2006 r., w Collegium Maxii nastąpił kryzys piękna, gdyż brakuje mu konkretnego wymiernika. Piękno jest także źle odbierane, bo zaczęło mum UJ odbyła się dyskusja pod nazwą służyć komercji. Powstała nowa estetyka brzydoty, któJaskinia filozofów. Temat Dobro i piękno ra ma demaskować sztuczny świat komercyjnego piękroztrząsały sławy z kraju i świata – prof. na. Natomiast celem dobra w literaturze jest ukazanie Robert Spaemann, prof. Krzysztof Michalprawdy o życiu. ski, prof. Jerzy Jarzębski i prof. Władysław Prof. Stróżewski, filozof, zagorzały platonik, odpoStróżewski. wiadał na pytanie o porządek dobra i piękna. Zauważył on, że kiedyś coś co piękne, było adorowane i cenne. Spotkanie rozpoczął rektor Uniwersytetu JagiellońNatomiast teraz cenność jest na pierwszym planie, skiego, prof. Karol Musioł, który zwrócił uwagę na wya piękne jest to, co cenne. Pojawił się merkantylny susoką frekwencję. Aula, przeznaczona na 600 miejsc siebiektywizm, kreowanie mód i reklama. dzących, była wypełniona po brzegi (ludzie zajęli całe Prof. Stróżewski schody). wspomniał słowa św. Dr Workowski, Augustyna: Życie prowadzący dyskusję, szczęśliwe jest radorozpoczął od zasugeścią z prawdy. Chodzi rowania związku potu o radowanie się między dobrem i piękz prawdy o sobie sanem, ponieważ kiedyś mym. Postrzeganie siete pojęcia były utożsabie tak, aby być szczęmiane. Wyodrębniano śliwym z widoku, który także ich dwie kategomusi być jednocześnie rie – pisane z małej prawdziwy. Człowiek i dużej litery. Było dopowinien być taki, jaki bro i piękno świata jest założony w wieczrzeczywistego oraz ności. Są pewne wzorDobro i Piękno w znace ustalone, do których czeniu wyższym, metamusimy podświadomie fizycznym – idee dążyć – platońskie platońskie. Temat spoidee. tkania sparafrazował Dyskusja (fot. Andrzej Mysiak) Odnośnie piękna, także jako różnicę miętwierdzi on, że coś, co jest najpiękniejsze jest jednoczedzy człowiekiem szczęśliwym a zadowolonym. śnie wieczne. Piękno nie może niczemu służyć, tłumaczy Gość z Niemiec, prof. Spaemann zwrócił uwagę na się samo w sobie. Jak pisał ks. Tischner „(...) w sobie znajpojmowanie dobra przez immoralistów, według których duje sens istnienia.” A przecież taką definicję ma także czyn jest albo dobry, albo zły ze względu na korzyść dla wieczność. tego, kto go wykonuje. Podkreślił on także znaczące Na pytanie, czy coś co jest złe, może być piękne, miejsce dobra i piękna w filozofii Platona. odpowiadał prof. Spaemann. Odwołał się do utworu PaProf. Michalski przyjechał ze Stanów Zjednoczoradise lost John’a Miltona, w którym występuje monych. Wydaje się być człowiekiem ekscentrycznym tyw zła jako piękna. Jednak diabeł nie może być piękny, i impulsywnym. Co chwilę wstawał z krzesła, bo jak twierale piękna może być sztuka go opisująca i jego artydził: Nie umiem myśleć na siedząco. Wywołany do odstyczny opis. Wspomina on także sztuki B. Brechta, powiedzi przez moderatora, zgrabnym pytaniem dotycząktóre choć oparte na fałszywych ideach, są piękne. Jedcym niepokoju o istnienie drabiny platońskiej, nak bez elementu prawdy nie może być pięknego dzieodpowiedział: Skąd mam wiedzieć? Następnie w dosyć ła. Należy patrzeć na dzieło pod względem jego piękna, enigmatyczny sposób nawiązał do tematu, przedstawiażeby je odnaleźć. Szukanie w nim użyteczności skazuje jąc dwa modele wieczności w czasach nowożytnych: go bowiem na nietrwałość. Za piękne można uznać to, • wieczność zamienia świat w ogród (jest czynnico przynosi nam określony rodzaj radości. Trzeba zakiem twórczym); dać sobie pytanie: Czy dzieło budzi radość? Tylko nie • wieczność jest czynnikiem destabilizującym. z powodu swojego przesłania, ale samo w sobie. Jeśli Wypowiedź ta nabrała sensu w dalszej części dyskusji. dzieło jest piękne, to może w nas wzbudzić afirmację 4 NR 4, Maj 2006 Ibinacja KULTURA życia. Piękno jest ponadczasowe. Jego kryteria są dzisiaj niepewne, ale będzie istnieć dopóki ludzie mogą być zafascynowani sztuką, przyrodą. Może jednak służyć złym celom. Prof. Spaemann wspomniał Z. Herberta i R. M. Rilke, którzy pisali, że dzieło sztuki spogląda na widza. Sztuka chce być pojęta w konkretny sposób. Zatem, według prof. Michalskiego, dzieło sztuki jest radykalnym wyzwaniem. Natomiast prof. Stróżewski stwierdził, że artyści dzisiaj chcą szokować, a nie wzbudzać zachwyt. Dlatego współczesne dzieła sztuki rzadko „patrzą”. Zwrócił też uwagę, że czymś innym jest doświadczenie sztuki przez odbiorcę, a czymś innym przez twórcę. Dyskusja mogłaby się tak ciągnąć w nieskończoność, gdyż co chwilę pojawiały się nowe wątki, ale musiała zostać przerwana po zaledwie dwóch godzinach. Monika K. z pracy, objęcie publikacji jego autorstwa cenzurą, a ostatecznie emigracja. W latach 1972–1991 był wykładowcą na Uniwersytecie w Oksfordzie. W Anglii mieszka do dziś. Obecnie głównym przedmiotem jego zainteresowań filozoficznych jest historia filozofii, zwłaszcza od XVIII wieku, w tym doktryny liberalizmu, a także filozofia kultury oraz religii. Współpracuje z Tygodnikiem Powszechnym i wydawnictwem Znak (m.in. trzyczęściowe serie Mini Wykłady o Maxi Sprawach oraz O co nas pytają wielcy filozofowie; zbiór tekstów Wśród znajomych. O różnych ludziach – mądrych, zacnych, interesujących i o tym, jak czasy swoje urabiali.) Leszek Kołakowski jest laureatem licznych nagród, m.in. nagrody Polskiego Pen Club-u (1988), Orderu Orła Białego (1997), a także nagrody biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych im Johna Klugego (2003). W 1991 r. został członkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Nauk. Jest również członkiem Fundacji im. Stefana Batorego. Czy diabeł może być zbawiony? CZY DIABEŁ MOŻE BYĆ ZBAWIONY? 13 maja, godz. 14.00–15.30, Auditorium Maximum UJ. Czy diabeł może być zbawiony? – spotkanie prof. Leszka Kołakowskiego i ks. Adama Bonieckiego Gromkie brawa kilku tysięcy osób zebranych w auli Auditorium Maximum UJ witają starszego pana. Wspierając się na lasce, Leszek Kołakowski powolnym krokiem zmierza ku wyznaczonemu obok ks. Adama Bonieckiego miejscu. Spotkaniem redaktora naczelnego Tygodnika Powszechnego z jednym z wybitniejszych żyjących polskich filozofów rozpoczął się ostatni punkt programu VI Dni Tischnerowskich. O Leszku Kołakowskim Leszek Kołakowski urodził się 23 października 1927 r. w Radomiu. Po ukończeniu studiów filozoficznych w Łodzi kontynuował pracę naukową na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie w 1953 r. uzyskał stopień doktora. Będąc jednym z najwyraźniejszych marksistowskich intelektualistów, pełnił tam funkcję kierownika katedry marksizmu-leninizmu. Od roku 1966 jego zainteresowania zaczęły ewoluować w stronę filozofii kultury i etyki. Za otwartą krytykę władz i odchodzenie w nauczaniu studentów od oficjalnego kanonu marksizmu odebrano mu stanowisko. Efektem udziału w Wydarzeniach Marcowych dwa lata później było zwolnienie Podczas gdy Jerzy Illg, redaktor naczelny wydawnictwa Znak, dziękował gościom oraz licznie zebranej publiczności za przybycie, Leszek Kołakowski z niedowierzaniem omiótł spojrzeniem aulę, na co zebrani zareagowali śmiechem i kolejną burzą oklasków. Ks. Boniecki stwierdził, iż nie ma wątpliwości, dla kogo tego dnia zebrała się krakowska publiczność, gdyż na jego msze zwykle nie ma tylu chętnych. Jaka jest rola chrześcijaństwa w świecie, który je odrzuca? Po co człowiekowi Bóg, wiara? Te i wiele innych, często o fundamentalnym charakterze pytań padło z ust ks. Bonieckiego – pytań, na które Leszek Kołakowski, jak sam stwierdził, nie potrafi udzielić przekonujących, jednoznacznych odpowiedzi. Według niego, życie każdego człowieka jest nieuchronną porażką, zaś ludzie, którzy uważają inaczej, nadęci są pychą. Religia daje nam akceptację życia wbrew temu, iż jest ono porażką. Nie potrzebujemy chrześcijaństwa, „które robi polityczne rewolucje, współpracuje z tak zwanym wyzwoleniem seksualnym, uświęca nasze wszystkie pożądliwości i wychwala przemoc. Dosyć jest sił na świecie, które tym wszystkim się zajmują bez pomocy chrześcijaństwa.” Rolą chrześcijaństwa jest ukazanie człowiekowi nieuniknionych granic jego losu i jednocześnie nauczenie pogodzenia się z nimi. Z kolei na pytanie „Czy diabeł istnieje?” Leszek Kołakowski odpowiedział, iż brak na to racjonalnych dowodów. Wierzymy, że tak jest, ufając naszej intuicji, ta zaś wyklucza wnioskowanie oparte na rozumie. Skoro jednak już wiele razy zawodziła, czy wolno nam pokładać w niej ufność? Według filozofa, intuicje dotyczące ostatecznego sensu nie są poznawczo jałowe. Wierzymy, że coś w nich jest, gdyż stanowią osobny akt poznawczy różniący się od naukowych dowodów, np. od sformułowanego już w średniowieczu ontologicznego dowodu 5 Ibinacja NR 4, Maj 2006 KULTURA na istnienie Boga. Często przecież człowiek uznaje coś za prawdę, nie mając na to dowodów, wierzymy np. że pomoc bliźniemu jest czynem dobrym, zaś złym – torturowanie drugiego człowieka. Taka jest w naszym odczuciu prawda, jednak – według Kartezjusza – żadna logiczna definicja nie pouczy nas o tym, czy tak jest w istocie. Ks. Boniecki pytał także o to, czy można zbudować system moralny, nie odwołując się do Boga bądź – ogólnie – do transcendencji. Poruszył również zagadnienie dotyczące roli Kościoła w życiu człowieka. Leszek Kołakowski stwierdził, iż świat budowany przez ateistów, których historia zna niemało, nie jest niemoralny. Wielcy często nie wierzyli, to jednak nie oznacza, że byli źli. Jeśli zaś chodzi o funkcję Kościoła, stanowi on niezbędny instrument zbawienia, choćby nawet ludzie o tym nie wiedzieli. Jednak chrześcijanie nie podchodzą do tego zbyt ortodoksyjnie – wierzą, iż nie trzeba regularnie uczęszczać do kościoła, aby być zbawionym. Pytanie: „Czy diabeł może być zbawiony?” – temat zapożyczony z książki Giovanniego Papiniego i jednocześnie tytuł prawie półtoragodzinnego spotkania – stanowiło w zasadzie pretekst do dalszych rozważań. Leszek Kołakowski zastanawiał się czy całe zło może zostać usunięte ze świata, czy też istnieje jego pewien niezniszczalny zakres. Jaka jest rola zła? Czy jest ono cząstką dobrego z konieczności opatrznościowego planu? Czy istnieje ruch zmierzający ku ostatecznemu pogodzeniu wszystkiego? Jeśli kogoś zaintrygowały te pytania, zachęcam do sięgnięcia po wydany w tym roku zbiór esejów Leszka Kołakowskiego zatytułowany Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań. Michał Wysocki 51. MIĘDZYNARODOWE TARGI KSIĄŻKI W Warszawie w dniach 18–21 maja 2006 roku, odbyły się 51. Międzynarodowe Targi Książki. Gościem honorowym tegorocznej imprezy były Niemcy. Sale Pałacu Kultury i Nauki opanowała rzesza wystawców, którzy oprócz prezentacji repertuaru wydawniczego, przygotowali wiele atrakcji dla odwiedzających – spotkania z autorami, konkursy, pokazy oraz przedstawienia. W ciągu dwóch godzin spędzonych na targach w piątek (19.05.2006) udało mi się zobaczyć i posłuchać Güntera Grassa, Tadeusza Różewicza, Andrzeja Sapkowskiego, Elżbietę Dzikowską oraz, na parkingu przed PKiN, Józefa Oleksego. Na stoisku niemieckim zaprezentowało się ponad 80 wydawców i instytucji polsko-niemieckiej wymiany kulturalnej. Z okazji targów, zza Odry przybyło do Warszawy 19 autorów. Ważnym wydarzeniem było z pewnością spotkanie G. Grassa z T. Różewiczem – dwóch znamienitych osobistości literackich. Rozmowa miała raczej swobodny charakter. Autorzy opowiadali o tym jak się poznali i wspominali wspólne podróże. Niestety organizatorzy nie przewidzieli aż tak dużego zainteresowania i w wyznaczonej części Sali Marmurowej, gdzie było stanowisko niemieckie, z ledwością zmieścili się przedstawiciele mediów. Zabrakło już miejsca dla fanów literatury. O dużym zainteresowaniu imprezą świadczyły chociażby długie kolejki po bilety i tłok w alejkach wystawowych. Ważne, że można tam było zobaczyć ludzi w każdym wieku i o różnym statusie społecznym. Wszystkich łączyło zamiłowanie do literatury. M.K. Salonik prasowy wraz z punktem usług poligraficznych na Kampusie UJ zaprasza! poniedziałek-piątek 8.00–18.30 sobota 8.30–16.00 niedziela 8.30–15.00 6 NR 4, Maj 2006 Ibinacja WOKÓŁ INIB KIM JEST BROKER INFORMACJI? Broker informacji (ang. information broker) to najczęściej spotykany w polskim piśmiennictwie termin określający pośrednika w zdobywaniu i ocenie informacji. Zwany także profesjonalistą informacji, łowcą informacji bądź szperaczem, infobroker wyszukuje informacje, analizuje je, interpretuje i opracowuje w różnych formach. z branży ubezpieczeniowej, inwestycyjnej, reklamowej, wydawniczej, agencji public relations (PR) czy zakładów produkcyjnych, ośrodków naukowych zajmujących się rozwojem nowych technologii oraz instytucji naukowych. Poszukuje on przede wszystkim informacji teleadresowych, patentowych, normalizacyjnych, dotyczących produktów oraz informacji, które zamieszczone są między innymi w trudnodostępnej szarej literaturze (na przykład liczba pracowników, wysokość zarobków, regulacje wewnętrzne firm i ośrodków, współpracownicy, polityka i sytuacja finansowa firmy czy ośrodka). Termin „broker” obejmuje „osoby trudniące się zawodowo pośrednictwem w sprawach kupna i sprzedaży towarów, usług lub papierów wartościowych. Natomiast „informacja” jest w tym przypadku Prawo i sądownictwo traktowana jako towar, który nie jest własnością Kancelarie prawnicze są częstymi klientami brokera informacji. Praw autorskich do informacji, infobrokerów. Informacje wyszukiwane i poddawane której dostarcza broker informacji, nie nabywa także opracowaniu analityczno-syntetycznemu dla tego zleceniodawca. sektora to akty prawne Broker informacji jako (ustawy, zarządzenia, rozpopośrednik informacji sprzerządzenia, kodeksy, deklaracje, daje jedynie swoje umiedecyzje, komunikaty, zalecejętności do gromadzenia nia, opinie i inne) oraz infori opracowania informacji, macje dowodowe (osoby, zdolności analityczno-synfirmy, produkty). t e t y c z n e . Wy k o r z y s t u j e różne legalne kanały inforOpieka zdrowotna macyjne (radiowy, telewiGwałtowny i niekońzyjny, elektroniczny i inne) czący się rozwój medycyny oraz sposoby i rodzaje oraz przemysłu farmaceukomunikacji. Rodzaje form tycznego sprawił, iż również utrwalonej informacji, z której opieka zdrowotna potrzebuje k o r z y s t a i n f o b r o k e r, s ą ciągłego dopływu aktualróżnorodne (dokumenty piśnych oraz historycznych miennicze, audiowizualne, informacji. Infobroker odnajelektroniczne). Posługuje się duje informacje dla tego on dokumentami pierwotsektora w rejestrach rządonymi, pochodnymi i wtórwych, książkach, specjalisnymi. Źródłem informacji jest tycznych czasopismach, dla niego zarówno rozmowa elektronicznych bazach daRys. Michał Wysocki telefoniczna, e-mail od specnych i Internecie, a są j a l i s t y o k r e ś l o n e j b r a n ż y, p o j e d y n c z y w y k r e s , to przede wszystkim informacje farmaceutyczne obszerny raport, strona WWW czy program i medyczne o lekach, aparaturze, ośrodkach zdrowia, w telewizji. Pojęcie informacji, którą pozyskuje zabiegach, metodach i technikach leczenia oraz i organizuje broker informacji, należy więc rozważać badaniach. z perspektywy dziedziny, dla której świadczone są usługi infobrokerskie. Rejestry publiczne Istnieje kilka branż, dla których brokerzy informacji najczęściej wykonują zlecenia. Nie jest to podział Wielu brokerów informacji specjalizuje się w y c z e r p u j ą c y, l e c z u w z g l ę d n i a p o d s t a w o w y c h w przeszukiwaniu rejestrów publicznych, dostarczając odbiorców usług infobrokerskich. informacji o osobach, przedsiębiorstwach i prawach własności. Rejestry te zawierają takie dane jak: zapisy Biznes, przemysł, nauka o odbytych procesach sądowych, zapisy w księgach wieczystych, informacje o sytuacji finansowej Broker informacji realizujący zlecenia w zakresie podmiotu, informacje o stanie cywilnym, dacie biznesu, przemysłu, nauki, między innymi dla firm 7 Ibinacja NR 4, Maj 2006 WOKÓŁ INIB i miejscu urodzenia, zarejestrowanych pojazdach. W USA dane takie zgodnie z ustawami Public Open Records Act i Freedom of Information Act są informacjami jawnymi, dostępnymi dla każdego. W Polsce dostęp do informacji na temat osób, przedsiębiorstw i praw własności jest bardzo ograniczony. Pozyskane informacje broker informacji weryfikuje, stwierdzając ich autentyczność i relewantność w odniesieniu do zapytania klienta oraz przetwarza zgodnie z potrzebami i wymaganiami klienta. Infobroker w pośrednictwie informacji kieruje się nie tylko wiedzą i doświadczeniem, ale także intuicją. Konkurencja bezpłatnych wyszukiwarek internetowych czy baz nie stanowi dla niego żadnego zagrożenia, gdyż broker informacji dostaje zapłatę nie za to, że dociera do informacji najszybciej, ale za to, że najszybciej odrzuca te niepotrzebne. Marta Iwańczuk Literatura: 1. Sobol, Elżbieta red. (2002). Słownik wyrazów obcych. Warszawa: PWN, 1185 ss. 2. Broker Informacji [Dok. elektr.] (2004). http://newsweek.redakcja.pl/archiwum/artykul.asp?Artykul=6252 [odczyt: 2005.01.03]. 3. Gryguc, Ewa. Profesjonalista w świecie informacji [Dok. elektr.] (2003). http:// www.gazetait.pl/archiwum/git14/ profesjonalista.htm [odczyt: 2003.11.08]. 4. Infobrokerstwo [Dok. elektr.] (2006). http:// www.infobrokerstwo.pl [odczyt: 2006.04.08]. INFORMATION WITH NO LIMITS Pod takim tytułem, w dniach 6–7 kwietnia 2006 roku, odbyła się w Warszawie Międzynarodowa Konferencja Studentów. Organizatorem spotkania studentów był Instytut Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Projekt ten został objęty patronatem Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie i wspierany przez Fundację Współpracy Polsko – Niemieckiej. W konferencji wzięli udział studenci z Niemiec (Fachhochschule Hannover), Bułgarii (Sofia University st. Kliment Ohridsky), Holandii (Saxion Hogeschool Ijselland in Deventer), a także z Polski, z takich ośrodków jak: Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersytet Łódzki i Uniwersytet Warszawski. Pierwszego dnia przewidziano część konferencyjną z wystąpieniami studentów, a drugiego zwiedzanie warszawskich ośrodków informacji – Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, Ośrodka Przetwarzania 8 Informacji, ośrodka w Centrum Sztuki Współczesnej w Zamku Ujazdowskim. Instytut Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa UJ reprezentowali Magdalena Szkowron i Mieszko Czaja, którzy wygłosili referat pt. Consortia of Digital Reference Services – overcoming information boundaries oraz Monika Kopeć z referatem pt. Looking for a mystical information limit (based on the Shannon’s theory). Spotkanie przebiegało w miłej i przyjaznej atmosferze. Oprócz oficjalnych części, przewidzianych w programie, odbyło się także spotkanie „po godzinach”. Umożliwiło to uczestnikom konferencji bliższe poznanie się. Można było podyskutować nie tylko ze studentami, ale także ich opiekunami. Nikomu nie przeszkadzało to, że trzeba było (w większości przypadków) posługiwać się językiem angielskim. CONSORTIA OF DIGITAL REFERENCE SERVICES OVERCOMING INFORMATION BOUNDARIES In the era of the information society and the rapid development of information technologies, the boundaries of information access still remain. Consortia of Digital Reference Service, worldwide known institutions, provide a solution to overcoming information service inefficiency. The article presents the overview of both theoretical and practical aspects of their activities. The goal of the paper is to demonstrate the advantages of such facilities, and promote them in Poland. Magdalena Szkowron Mieszko Czaja LOOKING FOR A MYSTICAL INFORMATION LIMIT (BASED ON SHANNONS THEORY) Information cannot move without speed limit. In 1948 american scientist Caude E. Shannon has created basic scheme of communication and observed connections between its elements. He has created a model of speed limit of information C = Blog (1+ SNR) This is a one of the main theorem in telecommunication, very important for information technology. But it also can be useful in Information Science and explain some phenomena connected with flow of information. Monika Kopeć NR 4, Maj 2006 Ibinacja ROZRYWKA UCZESTNIK Z PRZYPADKU 28.04.2006 godzina 14.30 – już prawie rozpoczął się dla mnie długi weekend. Prawie, bo musiałam jeszcze załatwić jedną sprawę na mieście. Musiałam zawieźć do Collegium Novum preliminarze – takie 2 papierki, na podstawie których dostaniemy kasę na następne numery Ibinacji, więc chyba warto się poświęcić. Wzięłam plecak i wyszłam z mieszkania. Prognozy się nie sprawdziły, zamiast deszczu z nieba lał się żar, a ze mnie pot. Autobusy i tramwaje były zapchane maksymalnie, ale jakoś udało mi się dojechać na stare miasto. Pod „Bagatelą”, kiedy już zaczynałam cieszyć się, że dotarłam do celu, pojawiła się pewna przeszkoda. Plantami przechodził właśnie Marsz Tolerancji. Ludzie krzyczeli hasła o równości i tolerancji, nieśli wielką tęczową flagę. Nie wyglądali na agresywnych, a jednak otaczał ich kordon policji. Nie miałam wyjścia i musiałam się jakoś przez nich przecisnąć. W chwili, gdy wmieszałam się w tłum, zobaczyłam grupę ludzi z aparatami. Nie jestem homofobką (choć jak najbardziej hetero), ale wolałam się usunąć z pola rażenia obiektywów. Byłam tam przypadkiem i głupio by było zobaczyć się jutro w gazecie. Przeszłam przez barierkę na trawnik – nikt się tym specjalnie nie przejął. Przyspieszyłam kroku. Pochód zatrzymał się przed wejściem na plac przed Collegium Novum. Kiedy mijałam kolumnę, policjanci stojący na przedzie otrzymali rozkaz gotowości bojowej. Zaczęli zakładać hełmy, tarcze i wyciągać pałki. Zrobiło to na mnie duże wrażenie. Takie sceny widziałam do tej pory tylko w filmach i telewizji. Kojarzą mi się głównie ze stanem wojennym. Nie sądziłam, że zobaczę coś takiego na żywo. Nie miałam czasu przyglądać się dłużej. Minęłam tłum dziennikarzy i weszłam do budynku. Oddałam dokumenty i dowiedziałam się, że przed chwilą przechodził tędy Marsz Tradycji zorganizowany przez Młodzież Wszechpolską. Wtedy zrozumiałam, po co ta policja. Koniec pochodu właśnie minął budynek Collegium, kiedy z niego wychodziłam. Skręciłam w prawo w Gołębią. Kiedy doszłam do Wiślnej, minęła mnie grupa łysych w dresach, biegnących w stronę filharmonii. Ocho, chyba się zaczęło. Oni byli chyba z Narodowego Odrodzenia Polski, albo Wszechpolacy, któż to wie. Widziałam po prostu grupę chłopaków ze spiętymi mięśniami i twarzami skrzywionymi od gniewu i złości. Chyba nigdy nie zrozumiem Rys. Michał Wysocki 9 Ibinacja NR 4, Maj 2006 ROZRYWKA tych ludzi i tego, co chcą osiągnąć poprzez agresję i przemoc. Nie uważam, żeby to były najlepsze środki do hołdowania wzniosłym ideałom patriotyzmu i wychowania w duchu wartości narodowych i katolickich. Jeśli ci ludzie mają być przyszłością naszego kraju i stać się jego elitą kulturalną, to ja dziękuję. Chyba czas pomyśleć o emigracji... Zaraz potem zabrzmiały syreny policyjne i z rynku wyjechały radiowozy. Ulica była zatkana, więc policjanci wysiedli z samochodów. Minęła mnie grupa dwumetrowych mężczyzn, uzbrojonych niczym średniowieczni rycerze. Szkoda, że nikt już dzisiaj nie przestrzega zasad rycerskiego kodeksu honorowego... Klara ANALIZA I INTERPRETACJA TEKSTU W POSZUKIWANIU STRACONEGO SENSU – KASIA KOWALSKA: „TO, CO DOBRE” Zanim rozpocznę moje rozważania, chciałabym przeprosić wszystkich, których gusta muzyczne mogą zostać boleśnie zranione. Biorąc pod uwagę niezwykłą popularność pewnego wakacyjnego przeboju, zranionych dusz będzie całkiem sporo. Najlepiej będzie, jeśli potraktujecie tę pisaninę jako dzieło kogoś totalnie nie znającego się na muzyce i z uporem czepiającego się szczegółów. Apeluję też do Was: jeśli ktoś stanowczo nie zgadza się z moimi opiniami, a to, co w tym tekście uważam za niezrozumiałe, nie sprawia mu najmniejszych trudności interpretacyjnych, jestem szczerze i szeroko otwarta na każdą próbę przybliżenia mi znaczenia tekstu, który za chwilę zacznę bezlitośnie analizować. Nie jestem anonimową personą, każdy mój artykuł jest podpisany. Ta historia zaczęła się tak: Był wieczór, wakacje, zmęczona po pełnym wrażeń dniu odpoczywałam, słuchając radia. Usłyszałam przyjemną melodię i miły, kobiecy głos, śpiewający: Zamknięta w sobie, szukasz ucieczki, Boisz się wejść, boisz się chcieć. Wiem, jak jest trudno strach przezwyciężyć, Na przekór życiu nadawać mu sens. Pomyślałam – faktycznie, miewam czasem takie uczucia. Rzadko, bo jestem osobą optymistycznie nastawioną do życia. Niemniej, piosenka mnie zaciekawiła. Słuchałam dalej, myśląc: „Może dowiem się, co przydarzyło się bohaterce utworu?” 10 Po chwili prosta melodia zmieniła się nieznacznie, a piękny – naprawdę! – głos wyśpiewał: Wszystkim nam brakuje szczęścia Uparłam się jakoś, żeby odnosić słowa piosenki do mnie samej. Zaczęłam się więc zastanawiać, jak to możliwe, że wszystkim nam itd., przecież mi szczęścia nie brakuje, jestem szczęśliwą osobą. Przy okazji zauważyłam, że nowa linia melodyczna jest nieco bardziej naiwna, ale być może refren będzie ciekawszy. Tymczasem artystka śpiewała dalej: Masz to, na co godzisz się. Każda droga jest łatwiejsza, Gdy widzisz to, co dobre jest. Hmm... prawda wyrażona w tym fragmencie jest, przynajmniej dla mnie, dość oczywista. Na uwagę zasługuje zdanie „Masz to, na co godzisz się”. Co to znaczy? W jaki sposób wiąże się z sąsiednimi linijkami? Godzisz się – na to, że brakuje Ci szczęścia? Czy może raczej – nie masz powodów, by narzekać, bo na to wszystko tak naprawdę się godzisz? Szczerze powiedziawszy, nie lubię niedopowiedzeń. W tekście poetyckim, jakim podobno jest i piosenka, wszystko powinno ściśle i logicznie wiązać się ze sobą. Kiedy czytam wiersze, zwłaszcza współczesne, jestem przygotowana na to, że wielu rzeczy będę musiała się domyślać. Lecz oto słyszę piosenkę, mającą w zamierzeniu trafić do jak największej grupy słuchaczy – i nie rozumiem jej?! Tak słuchając i rozważając, zorientowałam się nagle, że ów nieciekawy, naszpikowany „mądrościami” fragment był właśnie wyczekiwanym przeze mnie refrenem. Mina mi zrzedła. Już wiedziałam, że nie podoba mi się ten utwór. W jakimś przebłysku geniuszu przeczułam jednak, że usłyszę go wiele razy. I rzeczywiście, jeszcze przed upływem miesiąca, nieustannie bombardowana nielubianymi czternastoma wersetami, zdołałam nauczyć się ich na pamięć. Druga zwrotka owej poruszającej pieśni stanowi dla mnie, człowieka skądinąd uzdolnionego humanistycznie, zagadkę nie do rozwiązania. Mam dużo sił, lecz ufać nie będę, Choć dobry los dał, co chciałam mieć. Kiedyś dla ciebie byłam diamentem, Zmienił mnie czas, zmieniły mnie łzy. Tu na pierwszy plan wysuwa się podmiot liryczny. Pytanie, gdzie się podziała adresatka pierwszej zwrotki. Może znalazła poszukiwaną ucieczkę i tyle ją widzieliśmy? A może słowa te odnosiły się nie do konkretnej niewiasty, ale do ogółu kobiet? Aż prosi się, aby zapytać, czy NR 4, Maj 2006 Ibinacja ROZRYWKA mężczyźni w ogóle nie doświadczają uczuć takich jak te opisane w piosence. W dwóch ostatnich wersach drugiej zwrotki jestem skłonna dopatrzyć się sensu, cokolwiek zabawnego. Artystka była dla kogoś diamentem (ale wątpię, żeby dla tej zamkniętej w sobie, co szuka ucieczki). Czas zrobił swoje, łzy zrobiły swoje i oto artystka już diamentem nie jest – może to wina zmarszczek pod oczami? Nasuwa mi się tutaj skojarzenie z popularnym dwuwierszem Motylem byłem, ale utyłem. Śmieję się, ale z drugiej strony, to musi być prawdziwy dramat – nagle, ni stąd, ni zowąd przestać być diamentem. Może więc powinnam zachować powagę w obliczu ludzkiej tragedii. Jednak próbowałam, próbowałam i wciąż pojąć nie mogę, dlaczego ktoś, kto ma dużo sił i dostał od losu to, co chciał mieć, zapiera się, że nie będzie ufać? Czy w myśl zasady, że kto nie ufa, nigdy się nie zawiedzie? Stwierdzenie ufać nie będę pasuje do osoby, która dużo w życiu przeszła i nieraz się zawiodła. Jednak podmiotu lirycznego to przecież nie dotyczy, skoro wokalistka podkreśla: Dobry los dał, co chciałam mieć. Nawiasem mówiąc, jeśli tak było, to skąd te łzy, które sprawiły, że przestała być diamentem? Oto cała piosenka. Przytoczyłam co prawda dwanaście wersów, a pisałam, że jest ich czternaście. Otóż dwa pozostałe są nieznacznymi modyfikacjami fragmentów refrenu: Wszyscy tak pragniemy szczęścia (odkrywcze doprawdy) i Gdy widzę to, co dobre jest. Służy to zapewne urozmaiceniu tekstu. Cóż – efekt podobny do tego w dowcipie o urozmaiconym jadłospisie, w którym to żona gotowała mężowi ciągle te same kluski, ale o różnych kształtach. Porównanie do klusek wydaje mi się tutaj trafne. Tak więc brzmi tekst tego utworu. O ile z trudem, ale jednak radziłam sobie z analizą tego twórczego wykwitu linijka po linijce, o tyle połączenie tego wszystkiego w logiczną całość okazało się zadaniem ponad moje siły. Nie widzę żadnego wspólnego mianownika dla tych czternastu jakże filozoficznych stwierdzeń. Podjęłam się z własnej i nieprzymuszonej woli analizy i interpretacji tego oto dzieła muzyczno – literackiego, wypuściłam się w karkołomną wyprawę w poszukiwaniu jego sensu – i poddałam się. Poległam na polu walki z wszechpotężnym kiczem, banałem i pseudomądrością, która z definicji jest niczym innym, jak tylko głupotą w komicznym wydaniu. Potrzebuję chyba korepetycji. Nie z języka rosyjskiego, nie z podstaw, ale z rozumienia tekstu piosenki, którą w wakacje roku 2004 i 2005 zachwycała się większa część słyszących i prawidłowo rozwijających się Polaków. JUWENALIA Tegoroczne Juwenalia już za nami. Postanowiliśmy zebrać Wasze opinie na ich temat, dowiedzieć się co się Wam podobało, a co nie. Poniżej możecie zapoznać się z kilkoma wypowiedziami studentów INiB na ten temat. Juwenalia to czas fajnej zabawy. Najbardziej lubię atmosferę jedności między studentami różnych uczelni i ducha wspólnej studenckiej zabawy, którą szczególnie czuć podczas korowodu na rynek. Myślę, że miejsce większości koncertów, czyli scena pod klubem Żaczek, jest nieodpowiednie na tego typu imprezy. Szwankuje tam też organizacja i prowadzenie. Natomiast perfekcyjnie zorganizowana była konkurencyjna impreza RMF Maxxx na Stadionie WKS Wawel. Niestety nie byłam na Juwenaliach. Wynika to głównie z powodu mojego zniechęcenia do tej imprezy. Żaden koncert, jak i inne imprezy, nie przypadły mi do gustu. Dodatkowym elementem zniechęcającym mnie do uczestnictwa w Juwenaliach była kwestia materialna. Uważam, że taka impreza powinna być finansowana przez miasto. Nie bądźmy gorsi od Warszawy. Skoro oni potrafią… Było fajnie, szkoda tylko, że tak krótko… Najbardziej podobał mi się niedzielny koncert muzyki kubańskiej, mimo deszczowej pogody od razu zrobiło się gorąco :) Najbardziej w Juwenaliach podoba mi się to, że za kilka złotych można świetnie spędzić czas (ostatni raz przed sesją „odetchnąć”) podczas koncertów. Coma, Hey, Ania Dąbrowska – było czego posłuchać :) Niestety w ostatnich latach nowym hasłem Juwenaliów jest „sex, drugs and… alcohol”. Podobał mi się kolorowód. Byłam pierwszy raz i za rok na pewno się przebiorę. Ciekawa też była oferta koncertów – myślę, że każdy mógł coś dla siebie znaleźć. Niestety niektóre były dość drogie jak dla studentów. Całą zabawę psuli jednak ludzie, którzy raczej nie wiedzą, co znaczy kulturalna rozrywka. Podsumowując: było po prostu super! Przed koncertem reggae, tłum pchający się do wejścia mało nie połamał mi żeber. Na kolejnych koncertach było już znacznie lepiej z organizacją... Martyna Pawłowska 11 Ibinacja NR 4, Maj 2006 ROZRYWKA POZIOMO: 1. Ukończył uczelnię. 7. Wódka z „Pana Tadeusza”. 9. Woda na twardo. 11. Utwór dramatyczny Ireneusza Iredyńskiego. 12. Błogosławiony stan. 13. Liryczny wiersz miłosny. 14. W buddyzmie: stan najwyŜszej szczęśliwości. 16. Uznanie osoby zmarłej za błogosławioną. 20. Córka Chaosu, siostra Erebu. 21. Al..., gangster z Chicago. 22. Głodowy ucisk w dołku. 25. Knowania, machinacje. 26. J.R.R.... (1892–1973), pisarz angielski. 28. Diabeł polski. 30. Zamek w gruzach. 32. Złoty napój. 33. Brodacz z puszczy. 34. Koniec dnia pracy. 37. Proporcja. 40. Laba. 41. Białe lub czerwone krwi. 42. Japońska sztuka samoobrony. 43. Toasty spełnia soczkami. PIONOWO: 2. Arbiter. 3. Polska brandy. 4. Pobudza do kichania. 5. Z Myrrinos (V/IV w. p.n.e.) uczeń Sokratesa, przyjaciel Platona. 6. Flirtuje z upodobaniem. 8. Pięciokąt gwiaździsty. 10. Dramat Sławomira MroŜka. 15. Obchodzi imieniny 29 września. 16. Rodzaj niepisanego kodeksu honorowego samurajów. 17. Skandynawski bóg płodności. 19. Film nie dla świętoszka. 18. Sala, w której odbywają się wykłady, odczyty. 23. Numer strony. 24. Niewyraźna mowa. 26. Gruba księga. 27. Metresa. 29. Damski strój plaŜowy bez górnej części. 31. Butelka. 35. Indiański symbol pokoju. 36. Diabeł z przekleństwa. 38. Barwi lakmus na czerwono. 39. Oprawca. HASŁO – myśl Dorothy Parker: 12