Wreszcie wystartowaliśmy. Dla mnie i dla mojego
Transkrypt
Wreszcie wystartowaliśmy. Dla mnie i dla mojego
Wreszcie wystartowalimy. Dla mnie i dla mojego ssiada by to pierwszy lot za ocean. Wspieralimy si cay czas, e to ju niedugo ( bagatela 9 godzin lotu plus nadanie bagau 2 godziny wczeniej). Ale co tam! Niewane, e fotel mojego sympatycznego rozmówcy nie rozkada si („ Lataj LOT-em”!), a jedzenie raczej zimne i paskudne - zajadalimy z apetytem – w kocu To Lot Za Ocean. Któ miaby marudzi. Fotografowalimy przez okno naszego statku powietrznego niesamowite postacie i uksztatowania ziemi. Wmawialimy sobie, e to co wida w oddali – to na pewno kolonia dzikich ptaków. Lecielimy ca noc – a tu w Chicago – cigle ten sam lipcowy dzie. Niesamowite przeycie. A jak gorco, a jak przestrzennie! Czego jak czego, ale przestrzeni w Ameryce nie brakuje . Moe by toczno, mroczno, ale zawsze jest perspektywa powietrzna. Prawdopodobnie daje ona zudne poczucie wolnoci i wolnego wyboru. Przestrze ....pokolenia architektów potrafiy wyrzebi j w sposób perfekcyjny. ródmiecie Chicago zapiera dech. Pomidzy wieowcami wieje jak na niejednej górskiej przeczy, z ta rónic, e idzie si po paskim terenie. W dodatku kady wieowiec, jak górskie wzniesienie- inaczej wyglda owietlany socem letnim, inaczej zimowym, rano, czy pod koniec dnia. Pomidzy takimi architektonicznymi gigantami wszystko musi by„big”. Due wystawy, due pyty chodnikowe, due parkingi na due samochody z ogromnymi zbiornikami paliwa. Ten rozmach, ten gest! Ta atwo inwestowania i zaduania. Jak si par lat potem okazao - a nazbyt wyraznie, e dziura budetowa te jest „big”. Co za co, jak mówi Indianie. W Ameryce zaskoczyy i przestraszyy mnie, prawie miertelnie, skrzyowania ze znakami „stop”. Jak to moliwe, Boe Ty mój, eby jadcy wikszym samochodem, mocniejszym , po porostu- bardziej „wyczesanym”, uzna moje pierwszestwo przejazdu na stopie. Nigdy! Dowiadczona polskimi drogami, gdzie trzeba walczy o przetrwanie, gdzie niejednokrotnie „nie zauwaano” mnie - staam wpatrzona w tego lub owego, i w aden sposób nie przyszo mi do gowy, e jak pierwsza przyjechaam, to pierwsza ruszam. Wic staam...a wielki i mocniejszy zniknie z pola widzenia. Troch wody upyno, abym nabraam zaufania . Zanim zaczam pomyka przez skrzyowania dróg trzeba byo kupi samochód. I tu kolejne zaskoczenie. Mimo tumacze- cierpliwych i nieustajcych mojego maonka, postanowiam zabra „niezbdne” dokumenty (a byo to lat temu pi): wycigi z konta, zawiadczenie o zarobkach, rozliczenie podatków . Zdziwienie na miejscu byo...obustronne, zarówno moje, jak i sprzedawcy. Ale czy ja nie miaam wtedy racji?! Moe nie przeczuwa am kryzysu, ale tak na zdrowy (czy moe chory, ale w Polsce „obrobiony”) rozum – gwarancja, albo chocia cie nadziei, e przyznan mi poyczk mam szanse sp aci – musi by. A tu tak na pikne lub mniej pikne oczy. No nic . Trzeba by o dokumenty schowa, ale jak si okazuje nie na d ugo. Dzisiaj wreszcie przechodzi si w Ameryce na zbliony do polskiego system udzielania poyczek, gdzie traktuje si kadego starajcego si, jak potencjalnie niewyp acalnego. Uff! Znowu swojsko. Najwiksze oczarowanie i rozczarowanie dotyczy jednak dziedziny architektury. Oczarowa y mnie wieowce i technologia ich budowy, a rozczarowa nasz dom. – I co ty kupi ? – pyta am ma z pretensj i bólem w g osie stojc w postawie zaczepnej. Zobaczy am, ku zgrozie i zatrwoeniu, e nasz majtek to pozbijana aranacja patyków, desek, grubych desek i p yt gipsowo- kartonowych. A okaza o si to przy niewinnej wymianie wanny. Ciko by o zasn wiedzc, e taki, za przeproszeniem, dom mog wrba szczury lub myszy. Ba, moe nawet wiewiórki, albo szopy. Jak tu y? W dodatku to co, dla nadaniu pozorów domu ob oone ceg a – trzeba jeszcze sp aca. Katastrofa. A przecie takie „co”, takie gorsze ni iglo, moe si w deszczu rozpuci albo spali! I znowu duo wody up yn o zanim nabra am zaufania do konstrukcji domu. Nadal stoi. Kolejne spostrzeenie. Bezpieczestwo mojej dzielnicy. Nigdy, przenigdy nie odway bym si na wieczorny spacer bez gazu paraliujcego w pobliu mojego blokowiska w Polsce . A tutaj prosz, chodzimy z mem zaczerpn wieego powietrza, pozdrawiamy wspó spacerowiczów i ich zwierzaki, liczymy beztrosko przelatujce samoloty i spadajce gwiazdy. Czasami zatrzyma si patrol policyjny ze s ubowym pozdrowieniem i pytaniem, czy wszystko w porzdku. Okazuje si, e w pysk zarobi w mojej dzielnicy jako trudno. Oby tak dalej. Kolejne spostrzeenie jest odnonie trawy. Tak, zwyk ej trawy. W Polsce - nie depta, mandaty p aci, pielgnowa, patrze. Jakie by o moje zdziwienie, kiedy pierwszy raz zobaczy am t umy ludzi pokotem lece na trawie, jedzce na trawie, grillujce na trawie. Trawa jest mikka, czemu si nie po oy i ksiki nie poczyta? Fascynujce .... i jake proste. Trzymam si jednak z dala od traktowania trawy w ten sposób, gdy przeszkadzaj mi zapachy grillowanego misiwa, których to nie mog pogodzi z zapachem wieoci i wody Jeziora. A w anie – Jezioro. Pikne, zielone, ze nienobia ymi falami, ptactwem, szumem, oszo omieniem. Widok z play na Montrose : drapacze chmur -potga ludzkich zdolnoci, a u podnóa bezmiar dyszcej wody... W dodatku okolice Jeziora Michigan s orodkiem spotka plaowo - jedzeniowo – kulturalnych. Od wielkiego arcia, po czonego z wielkim t umem i setkami kramików, kolejkami i tysicami ludzi, którzy wygldaj na ludzi zadowolonych. Trudno spotka naburmuszon twarz, wzrok zaspiony, wyraz bólu na twarzy. By moe wskazuje to na mutacje genowe w kierunku nastawienia na pozytywne mylenie. Nasuwa si takie skojarzenie w zestawieniu z wikszoci wizerunków twarzy, które towarzyszyy mi w Polsce. Widnia na nich ( i pewnie nadal widnieje), wyraz niezadowolenia, czu byo, e pod czaszk wrze, ze bój z mylami , e idee za ide, e rzeczywisto nie do zniesienia, e nic – tylko si upi. W Chicago nie brakuje ludzi z refleksj, ale mylenie tubylców nie odbija si tak bolenie i dramatycznie na twarzy i nie towarzyszy temu ustawiczna refleksja, o marnoci kondycji ludzkiej i jej poczyna. A co najwaniejsze – wyniki tej refleksji nie rzutuj negatywnie na kontakty midzyludzkie. A to daje atwo komunikacji i brak jest poczucia, e KADA wymiana myli musi przypomina walk boksersk. Uff! Dua ulga. Kolejny fenomen – to Jazz Festiwal, z kilkoma scenami, wspaniaymi muzykami i wszechowadniajcym luzem suchania najwspanialszym muzyków, zespoów, gosów. Wszystko to na wieym powietrzu, gdzie bryza od jeziora przeplata si z fraz muzyczn. I pomimo tumów z krzesekami, kocykami jedzeniem- porzdek i planowe dziaanie organizatorów. Ta wspaniaa organizacja wielkich i maych imprez towarzyszy mi na kadym kroku. Zawsze mona otrzyma pomoc, zawsze kto ma czas zaj si zagubionym, czy potrzebujcym informacji uczestnikiem. I jeszcze jedna uwaga na temat Jeziora. Dotyczy ona jego pooenia. Naley pamita, e Jezioro ley na wschodzie od Chicago i nie naley go myli z pooeniem poczciwego Batyku wzgldem Polski. W przeciwnym wypadku moe by „ciekawie”, a mimowolne zwiedzanie okolic Chicago moe okaza si udrk tak wielk, e i kompas nie pomoe. W Ameryce spenio si zupenie niechccy i przez przypadek moje przemiewcze marzenie o tramwajach w górach, które przewoziyby, co bardziej leniwych turystów. Nachodzio mnie ono najczciej w Tatrach , gdy ju i nie miaam siy, plecak ciy, a do schroniska „daleko jeszcze?”. I co si okazao. Tu, w Ameryce nie tramwajem, ale wasnym samochodem mona przejecha Park Yosemite. Cztery tysice stóp i wicej, i wyej, i coraz szersze widoki, i coraz ciekawsze granity, i cudniej, i cudniej. Tak piknie, e boli. Niech boli i niech trwa. Potem panika. Zaraz strac z oczu wszystko pikno wiata, które skryo si w tym wanie parku. Jak je zabra? Jak unie i w czym? Zabra wszytko, zachannie, eby starczyo do koca ycia. Przecie pikno jest po to, eby dawa si. Ameryka potrafi zauroczy. W Ameryce yje si na co dzie atwo. Jeszcze jeden przyk ad „chodzenie” po górach. Bardzo dziwne uczucia towarzyszy y mi, gdy dociera am na dno kanionu przemieszczajc si czym co mona nazwa windo – kolejk. Rewelacja. Szybko, mi o i bezpiecznie, a widoki z do u...mmm. Wiele by mnoy jeszcze przyk adów na to, e w Ameryce yje si wygodnie, e jednak kry po tym kraju myl( moe ostatnio mocno zaniy a loty, ale jest nadal obecna), eby nam, zwyk ym ludziom nie utrudnia. Wiele spraw za atwi mona za porednictwem poczty, telefonu, Internetu. Zmienia si ca y wiat, wiadomo, ma by nam wszystkim atwiej. Pewnie mniej ciekawie i z zamieraniem ycia socjalnego. Bo gdzie, jak nie w kolejkach kwitnie wymiana zda? S jeszcze czasem kolejki do okienka w banku, czy do oddania zakupionej ale niechcianej rzeczy. Jeszcze tam mona sobie pogada... Idzmy dalej. Zakupy i czarny pitek .Podejrzewam, e moe to by zjawisko niespotykane na szeroka skal. Czarny pitek przey am raz, kiedy to zwlok am si, o zgrozo o pitej rano i uda am do najbliszego centrum handlowego. Trwoga i przeraenie. Nie ma gdzie parkowa, trzeba si uda w tzw. poblie. No dobra, ju parking jest. Teraz wej do sklepu i rozejrze si za przecenionym towarem. Niemoliwe zobaczenie czegokolwiek, dotkniecie czegokolwiek, dowiedzenie si o cen. T umy. I tu pojawia si mylenie, które nazywam „myleniem przez analogi”. Chodzi o skojarzenie, e ju to gdzie przey am , ale w innych okolicznociach. W aciwie wszystko juz przey am, ale w innej, polskiej scenerii. Teraz zostaje porównywanie i zadawanie sobie pytanie, gdzie by o „fajniej”...czy w kolejce z kartkami w rku po reglamentowane towary, czy w t umie po dostp do atrakcyjnych cenowo rzeczy. Sta am nieco na uboczu próbujc zgadn, co mnie sk oni o do desperacji i udania si w tak niewiarygodnych godzinach do poczciwego mola. - Przecie nie musz robi dzisiaj zakupówolni o mnie.- Jutro sklepy te s otwarte. A najlepiej bdzie jak przyjd za par dni - odwróci am na tzw. picie i natychmiast mi uly o. Czarny pitek nie okaza si w moim przypadku czarn rozpacz, czyli rozpacz za tym co mog am kupi po tzw. okazyjnej cenie. Wiem, e „dobrze” kupi mona na wyprzedaach rónych markowych sklepów i nie trzeba czeka z tym do koca listopada. Tyle refleksji na temat mojego pobytu w Stanach. Mieszkam tu ju pi lat. Cigle si dziwi, cigle co mnie przeraa lub zachwyca. Nie mog nadal uwolni si od porównywania do tego, jak y o mi si w Polsce, a jak jest tu. Taka ju moja konstrukcja. Wiadomo, Ameryka nie jest krajem idealnym, a nawet daleko mu do idea u wolnoci i równoci, które zapisane s w konstytucji. Trudno okreli teraz pojcie demokracji i wyraznie wytyczy jej granice. Trudno wyznaczy , w jaki sposób mocarstwo ma wnosi swój wkad w utrzymanie stabilizacji midzynarodowej, gdzie jest granica przyzwoitoci polityków, tzn. do jakiego momentu mog kama , czy by obudni. Coraz wiksz bezsilno wobec chaosu wiata czuje pojedynczy czowiek. Nie tylko mieszkajcy w Ameryce... Dla mnie Ameryka wie si z osobistym szczciem. Powoli speniam si te zawodowo. Jest raz atwiej, raz ciej. Wiadomo – jak to w yciu. Ameryka nauczya mnie szerszego spojrzenia na wiat, przyjmowania do wiadomoci tego ,e kto jest inny, ma inna kultur , religi i przekonania. Jest inny i moe by tak samo ja jak czowiekiem, który dy do szczcia, stabilizacji - i robi to na swój sposób. Myl, e to jest najwikszy dar, jaki otrzymaam od Ameryki.