Biuletyn „Pośród byków i niedźwiedzi”- 28 kwietnia 2016 r.

Transkrypt

Biuletyn „Pośród byków i niedźwiedzi”- 28 kwietnia 2016 r.
2013 r.
28 kwietnia 2016 r.
Biuletyn „Pośród byków i niedźwiedzi”
PUNKT WIDZENIA ZARZĄDZAJĄCYCH PORTFELAMI Z FRANKLIN TEMPLETON INVESTMENTS
W TYM NUMERZE: Artykuły w tym numerze są aktualne na dzień 28 kwietnia 2016 r.
Pesymizm dotyczący cen ropy może być źródłem możliwości: Ceny ropy wciąż są zmienne, jednak w ostatnich tygodniach zaczęły piąć się w górę po spadku do
najniższych poziomów od czasu globalnego kryzysu finansowego z lat 2008–2009. Fred Fromm, wiceprezes i zarządzający portfelami inwestycyjnymi we Franklin Equity
Group, miał niedawno okazję uczestniczyć w ważnym spotkaniu poświęconym analizom tego sektora z udziałem przedstawicieli spółek i inwestorów. W tym artykule,
Fred Fromm dzieli się wnioskami z tego spotkania, przedstawia swój punkt widzenia na relację podaży i popytu na światowych rynkach ropy, wskazuje obszary, w których
dostrzega potencjalne możliwości, a także tłumaczy, dlaczego dominujący wśród inwestorów pesymizm może, jego zdaniem, zasiewać ziarno stopniowego odbicia.
Niezamierzone konsekwencje polityki zerowych lub ujemnych stóp procentowych: Polityka pieniężna na całym świecie poszła w bezprecedensowym kierunku,
a ujemne stopy procentowe są dziś normą w kilku częściach świata. Brooks Ritchey, starszy dyrektor zarządzający w K2 Advisors, dostrzega niewiele dowodów na
skuteczność takiej polityki w obszarze stymulacji wzrostu gospodarczego. Autor bada co analitycy polityki pieniężnej i polityczni teoretycy mają do powiedzenia na ten
temat i tłumaczy dlaczego ujemne stopy procentowe mogą przynieść niezamierzone (i niekorzystne) konsekwencje.
Innowacje technologiczne: Największe od dwóch dekad?: Pomimo niespokojnego początku roku sektor technologiczny w USA do połowy marca ponownie zaczął
osiągać ponadprzeciętne wyniki na tle całego amerykańskiego rynku akcji. JP Scandalios, wiceprezes we Franklin Equity Group, wiąże nasilone wahania w tym sektorze
z niepokojami dotyczącymi globalnej sytuacji gospodarczej oraz ogólną zmiennością rynkową, a nie z indywidualnymi problemami tego sektora. Innowacje
technologiczne, jakie widoczne są dziś na horyzoncie, są, według niego, najbardziej obiecujące od ponad dwudziestu lat, a choć globalny popyt na rozwiązania
informatyczne nie jest zbyt potężny w ujęciu ogólnym, pewne obszary powinny utrzymać dobrą dynamikę nawet w warunkach wciąż stłumionego globalnego wzrostu
gospodarczego.
Pesymizm dotyczący cen ropy może być źródłem możliwości
Fred Fromm, CFA
Wiceprezes, analityk
Zarządzający portfelami inwestycyjnymi
Franklin Equity Group
W pierwszym kwartale zaczęły pojawiać się pewne oznaki
optymizmu po tym, jak ceny ropy spadły do poziomów niemal
najniższych od 13 lat. Dwa największe problemy przemysłu
naftowego, czyli nadpodaż i strach przez słabnącym popytem,
wciąż są aktualne, ale popyt najwyraźniej nadal jest solidny,
a spółki eksploatujące złoża łupkowe w USA i inni producenci
znacząco ograniczyli swe wydatki kapitałowe. Jednocześnie
większość prognoz przewiduje spadek ogólnoświatowej
produkcji do końca 2016 r.
W marcu referencyjny indeks cen spotowych ropy naftowej
West Texas Intermediate (WTI) zanotował największy
miesięczny wzrost od niemal roku, co przełożyło się na
umiarkowany wzrost za pierwszy kwartał o 3,5% (do 38,32 USD
za baryłkę), pomimo zrównoważonego wzrostu zapasów od
połowy stycznia i ciągłego braku jakiegokolwiek
sformalizowanego planu utrzymania lub ograniczenia produkcji
przez kraje zaliczane do największych producentów ropy1. Ceny
międzynarodowe mierzone brytyjskimi kontraktami terminowymi
futures na ropę Brent uwzględniały większą premię za ryzyko
geopolityczne w porównaniu z cenami WTI i poszły w górę
o 6,2% w pierwszym kwartale do poziomu nieznacznie niższego
niż 40 USD za baryłkę2. Spekulacje o ewentualnych cięciach lub
stabilizacji produkcji przez Organizację Krajów Eksportujących
Ropę Naftową (OPEC) w celu pobudzenia cen były jedną
z kluczowych przyczyn wyjątkowo mocnego odbicia cen ropy,
podobnie jak ciągłe obniżanie wydatków przez producentów,
spadki produkcji w USA (połączone z obniżeniem planów
produkcji na 2016 r.), gromadzenie mniejszych ilości zapasów
oraz znaczący wzrost popytu na benzynę w USA (o ponad 6%
od marca 2015 r.)3. Te siły przyczyniły się do wzrostu cen ropy
naftowej w USA o 46% w porównaniu z zanotowanym 11 lutego
minimum sięgającym 26,21 USD za baryłkę4. Silne odbicie
(podobnie jak poprzedzające je załamanie) wywołało
nerwowość niektórych traderów i analityków, którzy stwierdzili,
że zmiany były wywołane przede wszystkim przez oczekiwania
poprawy sytuacji, a nie rzeczywiste zmiany czynników
fundamentalnych związanych z podażą i popytem. Pogląd ten
miał częściowo swoje źródło w zorganizowanym 17 kwietnia
w katarskim Doha spotkaniu pomiędzy dominującą w OPEC
Arabią Saudyjską a producentami spoza OPEC na czele
z Rosją. Podczas tego szczytu producenci reprezentujący ok.
50% ogólnoświatowej produkcji ropy omawiali warunki
porozumienia w sprawie „zamrożenia” produkcji w celu
przyspieszenia odbicia cen ropy. Spotkanie nie przyniosło
jednak, jak wielu się spodziewało, większych efektów,
a równoważenie sytuacji rynkowej pozostawiono samemu
rynkowi, co właśnie teraz następuje.
Pesymizm dotyczący cen ropy może być źródłem możliwości — ciąg dalszy
Wzrost globalnego popytu na ropę naftową generalnie zwolnił
w ujęciu kwartał do kwartału, natomiast ogólnoświatowe
poziomy zapasów spadły w okresie od początku roku do końca
lutego5. Całkowita produkcja ropy w USA spadała wraz ze
spadkiem liczby aktywnych szybów i na koniec marca wyniosła
9,04 mln baryłek dziennie. W porównaniu z tym samym
okresem w roku ubiegłym oznacza to spadek o 384 tys. baryłek
dziennie6. Pomimo ograniczonej produkcji, całkowite zapasy
ropy w USA zanotowały pod koniec marca nowy rekord
wynoszący 534,8 mln baryłek (+13,4% w porównaniu z rokiem
ubiegłym), pomimo niekorzystnego wpływu spadku dynamiki
importu7. Trzy miesiące po zniesieniu przez Stany Zjednoczone
zakazu eksportu ropy po 40 latach, coraz większe ilości
amerykańskiej ropy naftowej zaczęły docierać praktycznie do
wszystkich zakątków światowego rynku, w tym do Francji,
Niemiec, Holandii, Izraela, Chin czy Panamy, co mogło w
pewnym stopniu złagodzić presję na gromadzenie zapasów
krajowych8.
Ceny ropy w pierwszym kwartale zyskały dodatkowe wsparcie
ze strony nieplanowanych ograniczeń produkcji w takich
miejscach, jak Nigeria, Irak (Kurdystan) i Zjednoczone Emiraty
Arabskie, pokrywania krótkich pozycji i transakcji technicznych
oraz oczekiwań sezonowego wzrostu popytu na benzynę, które
z kolei wzmocniły prognozy popytu na ropę. Aktualne prognozy
na 2016 r. odzwierciedlają potencjalnie rekordowe poziomy
popytu na benzynę w Stanach Zjednoczonych9. Globalna podaż
ropy również wydaje się być bardziej ograniczona, niż do tej
pory sądzono. Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej
(IEA), w ubiegłym roku liczba baryłek ropy nieujętych w
oficjalnych danych wzrosła do najwyższego poziomu od 17 lat,
co może oznaczać popyt przewyższający wstępne szacunki,
słabszą podaż lub kombinację obydwu czynników. To pokazuje
jak niedoskonałe są dane dotyczące ropy naftowej i jakie może
być znaczenie rozbieżności w czasach, gdy nadpodaż jest
najważniejszym tematem w całej branży naftowej. W ubiegłym
roku szacowana nadpodaż rzędu 800 tys. baryłek ropy dziennie
nie była uwzględniona w danych o dostępnych zasobach10.
Członkowie działającego w ramach Franklin Equity Group
zespołu analityków ds. rynków surowcowych oraz specjaliści ds.
inwestycji związanych z energetyką i surowcami z Franklin
Templeton Fixed Income Group, Templeton Global Equity
Group, Templeton Emerging Markets Group i innych grup
uczestniczyli w marcu w jednej z najważniejszych konferencji
analitycznych w branży energetycznej. Mieliśmy okazję
posłuchać prezesów i innych przedstawicieli zarządów
przedsiębiorstw energetycznych z całego świata. Udział w tego
typu wydarzeniach to ważny element rozwoju współpracy
pomiędzy naszymi globalnymi zespołami analitycznymi.
Zgromadziliśmy aktualne informacje o tym jak spółki radzą sobie
w warunkach niższych cen, o wyzwaniach, z jakimi się zmagają
i o potencjalnych możliwościach, jakie mogą być przed nimi.
Według jednego z ogólnych wniosków, do jakich doszliśmy
podczas konferencji, utrzymywanie się produkcji w USA na
stabilnym poziomie jest częściowo wynikiem odchodzenia od
rynków o mniejszej wydajności szybów/odwiertów i przesunięcia
środka ciężkości w kierunku rynków o większej wydajności (tzn.
od formacji łupkowych Bakken w kierunku formacji permskich)
oraz koncentracji na możliwościach oferujących największy
potencjalny zwrot ekonomiczny w każdym zagłębiu ropy
naftowej. Ta dynamika stworzyła wrażenie, że produkcja nie
reaguje na spadek liczby aktywnych szybów naftowych. Jeżeli
ceny surowca zaczną rosnąć, dalszy wzrost wydajności będzie
najprawdopodobniej ograniczony przez wpływ odwrócenia się
tego trendu, gdy producenci zaczną w większym stopniu
eksploatować także mniej wydajne i droższe złoża.
Na obecnym etapie przypuszczamy, że nie pozostało już zbyt
wiele przestrzeni na podnoszenie wydajności poprzez skracanie
czasu wykonywania odwiertów czy redukcję kosztów, choć
wciąż można poprawić wskaźniki produkcji poszczególnych
szybów czy zwiększyć ilość ropy wydobywanej z pojedynczego
złoża (w odróżnieniu od skracania czasu czy ograniczania
kosztów). Jednocześnie uważamy, że popyt na benzynę wciąż
jest solidny, produkty destylacji ropy naftowej także cieszą się
stabilnym popytem, a marże odbijają się od minimów
zanotowanych w poprzednich miesiącach bieżącego roku. Na
podstawie wiedzy pozyskanej od innych przedstawicieli tej
branży oraz naszych własnych wewnętrznych analiz
zidentyfikowaliśmy kilka dodatkowych ważnych tematów, które
obserwujemy.
Temat: Produkcja w Iranie/Iraku
Poza Iranem i Irakiem nie ma obecnie zbyt wielu źródeł
dodatkowej podaży, która mogłaby nagle wejść na rynek
w najbliższej przyszłości, za wyjątkiem potencjalnego wzrostu
produkcji w Libii. Rosnąca produkcja w którymkolwiek z tych
dwóch krajów mogłaby przedłużyć przecenę w sektorze
energetycznym. Według powszechnego przekonania, Irak jest
na przegranej pozycji w związku z ograniczonymi przepływami
pieniężnymi / wydatkami oraz potrzebą wykorzystania rurociągu
pompującego wodę w celu znaczącego zwiększenia produkcji,
natomiast Iran będzie potrzebował znaczących inwestycji i dużo
czasu, by osiągnąć swe cele. Iran byłby atrakcyjny dla
największych zdywersyfikowanych i zintegrowanych koncernów
energetycznych na świecie, gdyby warunki kontraktów były
lepsze niż te w Iraku, jednak nie sądzimy, by było to
prawdopodobne. Większość analityków uważa, że kraj ten
mógłby zwiększyć produkcję o ok. 500 tys. baryłek dziennie,
zanim niezbędne staną się znaczące inwestycje, co jednak nie
dorównuje aktualnym oczekiwaniom i celom tego kraju
zakładającym podniesienie produkcji o 1 mln baryłek dziennie.
Temat: Solidne bilanse
W naszej ocenie, największe zintegrowane koncerny naftowe
wydają się mieć względnie solidną pozycję pod względem
elastyczności bilansów i potencjalnej zdolności do utrzymania
lub podnoszenia produkcji w obliczu znaczącej redukcji
wydatków kapitałowych, gdy projekty o długim cyklu życiowym
będą stopniowo realizowane. Dominujące na rynku
przedsiębiorstwa mają także możliwość przejmowania aktywów
od podmiotów poturbowanych przez rynkową dekoniunkturę
oraz zwiększania wydatków na krótkoterminowe projekty
realizowane w trakcie ożywienia.
Temat: Wydatki i cięcia kosztów w branży
poszukiwania złóż i produkcji ropy naftowej
Przedsiębiorstwa obsługujące pola naftowe koncentrują się na
ograniczaniu niewykorzystanego potencjału i jednoczesnym
utrzymaniu zdolności do reagowania na możliwe zmiany
popytu. Choć nie spodziewamy się znaczącego odbicia przed
2017 r., zauważamy już pierwsze sygnały zapowiadające
pewien wzrost popytu.
Biuletyn „Pośród byków i niedźwiedzi”
2
Pesymizm dotyczący cen ropy może być źródłem możliwości — ciąg dalszy
Rosnące wydatki w branży poszukiwania złóż i produkcji ropy
naftowej stanowią poważny powód do niepokoju dla inwestorów,
którzy generalnie nie są przekonani, że spółki utrzymają
dyscyplinę pomimo deklarowanego racjonalnego podejścia.
Uważamy, że ograniczenie aktywności po spadku cen ropy
poniżej 30 USD za baryłkę prawdopodobnie przełoży się na
niższe niż prognozowane przychody z pól naftowych
w pierwszym kwartale, co z kolei miałoby niekorzystny wpływ na
marże. Według opinii zarządów niektórych spółek, spadki
kursów akcji przedsiębiorstw z branży ropy naftowej są
przejawem emocjonalnej reakcji na zmienność cen surowców,
a nie wynikiem pogorszenia się fundamentów samych spółek,
co pozwalałoby liczyć na solidne odbicie w sektorze
energetycznym na przestrzeni kilku najbliższych tygodni.
Większość przedstawicieli zarządów, z którymi się spotkaliśmy,
szacowała poziom cen ropy, przy którym musieliby zwiększać
wydatki / rozszerzać budżety na 50–60 USD za baryłkę.
W przypadku niektórych złóż, np. złóż permskich, koszt
wydobycia baryłki ropy jest niższy niż przeciętny ze względu na
większy początkowy przepływ surowca i wyższe wskaźniki
spodziewanego wydobycia. Przewidujemy, że ceny musiałyby
wzrosnąć o 15–20% powyżej poziomu 40 USD za baryłkę, by
doszło do znaczących wzrostów budżetów i wydatków. W fazie
ożywienia, powrót pracowników i szybów naftowych do pracy
pełną parą może zająć od sześciu do ośmiu miesięcy. Zadanie
to utrudnia dodatkowo fakt, że zatrudnienie w spółkach
obsługujących pola naftowe w całej branży poszukiwania złóż
i produkcji surowców energetycznych znacząco spadło
w porównaniu z poziomami szczytowymi. Przedsiębiorstwa z tej
branży mogą początkowo koncentrować się w większym stopniu
na naprawie bilansów, a nie podnoszeniu produkcji, co może
dodatkowo opóźnić wzrost aktywności, a spółki mogą wahać się
przed zwiększaniem wydatków w porównaniu z poziomami
przewidzianymi w budżetach, gdy podejmowane działania nie
znajdą pełnego odzwierciedlenia w danych o produkcji przed
2017 r.
Trudno nam dostrzec większe możliwości w obszarze niższych
kosztów, ponieważ wszystkie nisko wiszące owoce na tych
drzewach zostały już najwyraźniej zerwane. Co więcej, koszty
obsługi mogą wzrosnąć wraz z przyspieszeniem dynamiki
działalności wiertniczej, co może być korzystne dla spółek
obsługujących pola naftowe, ale jednocześnie niekorzystne dla
przedsiębiorstw zajmujących się poszukiwaniem złóż
i produkcją surowca. Te ostatnie z wahaniem podchodzą do
wywierania nacisku na usługodawców, by ci zaoferowali niższe
ceny, ponieważ wiele spółek obsługujących pola naftowe już
pracuje poniżej poziomu opłacalności, a producenci chcą
zapewnić odpowiedni potencjał usługowy i konkurencyjność na
tym rynku, gdy czynniki fundamentalne zaczną się poprawiać.
Temat: Podmorski potencjał?
Zgodnie z powszechnie dominującym przekonaniem,
możliwości eksploatacji złóż podmorskich są mniej atrakcyjne
w porównaniu z eksploatacją niekonwencjonalnych złóż
lądowych, w tym łupków, których wydobycie wymaga
zaawansowanych prac wiertniczych i technik produkcji surowca
ze złóż, których wykorzystanie było wcześniej nieuzasadnione
z ekonomicznego punktu widzenia. Przedstawiciele zarządów
zintegrowanych koncernów naftowych wierzą jednak, że
eksploatacja złóż podmorskich może z powodzeniem
konkurować z działalnością prowadzoną na lądowych złożach
łupkowych w USA. Spółki informują, że decyzje o inwestycjach
w duże projekty będą ponownie podejmowane w 2017 r. po
dwóch latach marazmu, gdy obecne kontrakty wygasną,
a deflacja cen osiągnie poziom odbicia. Uważamy, że powinno
to być korzystne dla zintegrowanych koncernów naftowych
w warunkach rynkowego ożywienia. Wiele projektów
związanych z eksploatacją złóż podmorskich ma uzasadnienie
ekonomiczne przy obecnych cenach, warunki stawiane przez
władze krajów, na których terytoriach złoża są zlokalizowane
poprawiają się, a dynamika w obszarze przetargów jest
względnie duża. Pewnym problemem jest jednak brak gotówki,
a liczba udzielanych kontraktów jest ostatnio bardzo
ograniczona, choć przedstawiciele zarządów niektórych spółek
dostrzegają oznaki poprawy w tym obszarze. W ocenie
przedstawicieli jednego z przedsiębiorstw, obecnie wykonuje się
znacznie mniej odwiertów przy już eksploatowanych złożach
podmorskich z wykorzystaniem istniejącej infrastruktury —
tempo wykonywania tego typu odwiertów spadło do 10 rocznie,
w porównaniu z 30 rocznie w przeszłości.
Nadal dostrzegamy potencjalne możliwości wśród producentów
energii wyróżniających się tanimi w eksploatacji zasobami,
solidnymi zarządami, wydajnością operacyjną i mocnymi
bilansami. Choć ogólne nastroje w stosunku do surowców i akcji
spółek surowcowych poprawiły się w drugiej połowie
pierwszego kwartału, inwestorzy wciąż sceptycznie oceniają
szanse na poprawę sytuacji na rynkach surowcowych. My
uważamy, że ten scenariusz może położyć fundamenty pod
dalsze wzrosty w przyszłości. W naszej ocenie, ostatnia
zmienność kursów akcji spółek z tego sektora podkreśla
znaczenie oceny rzeczywistej wartości i selektywnego podejścia
do inwestowania w sektorze surowcowym.
Źródłem najpoważniejszego ryzyka dla przebiegu procesu
powrotu do rynkowej równowagi w 2016 r. jest, według nas,
sytuacja makroekonomiczna, jednak wyniki naszych analiz
pokazują, że ogłoszonym cięciom budżetowym
i przewidywanym spadkom produkcji towarzyszy najwyraźniej
solidny popyt, co sygnalizuje potencjał do wzrostu cen w krótkiej
lub średniej perspektywie.
Biuletyn „Pośród byków i niedźwiedzi”
3
Niezamierzone konsekwencje polityki zerowych lub ujemnych stóp
procentowych
Brooks Ritchey
Starszy dyrektor zarządzający, K2 Advisors
Franklin Templeton Solutions
Banki centralne na całym świecie od pewnego czasu
przyzwyczajają się do koncepcji zerowych lub ujemnych stóp
procentowych. Pomimo nieznanych i prawdopodobnie
poważnych niepożądanych konsekwencji długoterminowych,
Europejski Bank Centralny, Bank Japonii oraz banki centralne
Szwecji, Szwajcarii i Danii wprowadziły swe stopy procentowe
na terytorium ujemne.
Należy pamiętać, że niezależnie od celu, jakiemu służą, ujemne
stopy procentowe generalnie osłabiają banki centralne i stoją
w sprzeczności z tym, co wydaje się racjonalne i naturalne
w świecie normalnie funkcjonujących rynków. Taka polityka
oznacza komunikat mówiący, że banki powinny pożyczać jak
najwięcej pieniędzy, nawet jeżeli spłata części udzielanych
kredytów byłaby potencjalnie zagrożona. Banki mają po prostu
pożyczać pieniądze i nie myśleć o ryzyku, że nie otrzymają za to
odpowiedniej rekompensaty.
Wykres nr 1: Banki centralne, które wprowadziły ujemne stopy
procentowe
Dane na dzień 6 kwietnia 2016 r.
0.00%
-0.10%
-0.20%
-0.40%
-0.40%
-0.50%
-0.60%
-0.65%
-0.80%
-0.75%
Szwajcaria -- docelowa
stopa LIBOR 3M
Switzerland
Target Three-Month
LIBOR Rate
Dania - stopa procentowa ustalona w ramach polityki pieniężnej,
Denmark
Monetary
Policy
Rate,
Certificates
of Deposit
certyfikaty depozytowe
Sweden
Szwecja- -Repo
stopa Rate
referencyjna (repo)
Strefa euro
- stopa
depozytowa
Eurozone
- ECB
Deposit
Rate EBC
Japonia
- ustalana
przez Bank Japonii
docelowa
stopa overnight
Japan
- BOJ
Uncollateralized
Overnight
Call Target
Rate od
niezabezpieczonych kredytów
Źródła: FactSet, Bank Japonii (BJ), Duński Bank Narodowy, Europejski Bank Centralny
(EBC), Szwedzki Bank Narodowy, Szwajcarski Bank Narodowy.
Niepożądane konsekwencje
W historii znajdziemy niezliczone mniej lub bardziej ewidentne
przykłady sytuacji, w których próby rozwiązania problemu lub
kontrolowania jakiegoś systemu przez człowieka skutkowały
fatalnymi porażkami, niezależnie od choćby najlepiej
skonstruowanych planów działania. Przykładem jest sposób,
w jaki polityka wdrożona w USA na przełomie XIX i XX wieku
w celu złagodzenia szkód spowodowanych przez potężne
pożary lasów sprawiła, że dziś pożary mają znacznie gorszy
przebieg. Przed 1890 r. pożary na południowym zachodzie
Stanów Zjednoczonych wybuchały średnio co 5–10 lat; paliły
się zwykle niewielkie połacie trawy lub obszary porośnięte przez
krzewy i sadzonki, natomiast duże sosny i daglezje pozostawały
nienaruszone. Skupiska palnych materiałów, które mogłyby
przyczynić się do rozprzestrzeniania się większych pożarów
były przerzedzone, a cały ekosystem był zabezpieczony. Taka
sytuacja utrzymała się do czasu, gdy seria wyjątkowo
niszczycielskich pożarów (zwanych łącznie „Wielkim Pożarem”)
skłoniła amerykańskie służby odpowiedzialne za gospodarkę
leśną do podjęcia działań zmierzających do zapobiegania
pożarom za wszelką cenę. Choć kroki te okazały się bardzo
skuteczne, po pewnym czasie wiele osób zdało sobie sprawę,
że długofalowe konsekwencje tej polityki prawdopodobnie
przeważają nad jej krótkoterminowymi korzyściami.
Wyeliminowano powtarzające się co jakiś czas niewielkie
pożary, które były rutynowo gaszone, jednak w tych samych
regionach zaczęły wybuchać potężne i wymykające się spod
jakiejkolwiek kontroli pożary lasów. Góry Nowego Meksyku,
Arizony, Kolorado czy Utah są dziś gęsto porośnięte trawą,
krzewami i drzewami wszelkich rozmiarów. Podszycie jest
wyjątkowo gęste, a przez to szybciej się rozpala i sprzyja
rozprzestrzenianiu się większych i bardziej niszczycielskich
pożarów.
Współczesne pożary są większe i gorętsze, a zamiast tylko
wywoływać szkody, wprost ścierają lasy z powierzchni ziemi.
Tylko w 2012 r. w Stanach Zjednoczonych spłonęło ok. 9 mln
akrów w ponad 75 tys. pożarów — takie statystyki muszą
wywoływać niepokój11. Krótko mówiąc pożary na zachodzie
Stanów Zjednoczonych stały się w ostatnich latach
nieprzewidywalne i bezprecedensowe, czego z pewnością nie
mogli przewidzieć autorzy polityki dotyczącej gospodarki leśnej
w USA 75 lat temu.
Banki centralne na całym świecie w podobny sposób
wykorzystują narzędzia agresywnej polityki pieniężnej, takie jak
ujemne stopy procentowe, by stłumić ogień deflacji zaprószony
u progu globalnego kryzysu finansowego w latach 2008–2009.
Czy może zatem także w tym przypadku okazać się, że te
działania nieuchronnie prowadzą do większej i poważniejszej
w skutkach katastrofy ekonomicznej w bardziej odległej
perspektywie? Przypuszczamy, że twórcy polityki pieniężnej
i ekonomiści w bankach centralnych mają pełną świadomość
potencjalnych niekorzystnych skutków tych działań, jednak
wciąż je kontynuują.
Biuletyn „Pośród byków i niedźwiedzi”
4
Niezamierzone konsekwencje polityki zerowych lub ujemnych stóp procentowych — ciąg dalszy
Kierunek polityki w naukowych genach
ekonomistów
W mojej ocenie, w bankach centralnych dominują dziś
przedstawiciele keynesowskiej szkoły ekonomicznego myślenia
(opartej na teoriach i zasadach opracowanych przez
brytyjskiego ekonomistę Johna Maynarda Keynesa), która była
nauczana jako zbiór dogmatów na większości uniwersytetów na
przestrzeni ostatniego stulecia. Keynesiści reagują gwałtownym
sprzeciwem na prawdopodobieństwo deflacji w jakiejkolwiek
postaci i uważają, że należy wykorzystywać wszelkie dostępne
środki, by jej zapobiegać. Właśnie dlatego są skłonni realizować
programy luzowania polityki pieniężnej niezależnie od braku
jakichkolwiek dowodów potwierdzających ich skuteczność.
Keynesizm a szkoła austriacka
Należy zauważyć, że nie wszyscy zgadzają się z wyborem
ścieżki, na jaką wkroczyły banki centralne po kryzysie
finansowym, a prowadzone działania spotykają się też
z godnym uwagi sprzeciwem. Argumenty za rozluźnianiem
polityki pieniężnej i przeciwko takiemu kierunkowi można rozbić
na dwie odrębne szkoły myślenia: wspomniany wcześniej
keynesizm (ideologię mającą decydujący wpływ na decyzje
podejmowane przez współczesne banki centralne w większości
krajów rozwiniętych) oraz szkołę austriacką stworzoną przez
kilku naukowców, których spora część, włącznie z Ludwigiem
von Misesem, pochodziła z Austro-Węgier.
Ryzykując nadmierne uproszczenie tych dwóch bez wątpienia
niezwykle głębokich i szczegółowych teorii ekonomicznych,
chciałbym podsumować każdą z nich w następujący sposób:
Keynesizm
Mówiąc możliwie najprościej, keynesizm oparty jest na
przekonaniu, że decyzje prywatnych przedsiębiorców mogą
prowadzić do nieodpowiednich rezultatów, w związku z czym
interwencje rządowe i aktywne działania w obszarze polityki
pieniężnej są czasami niezbędne. Ośrodkiem koordynującym
takie działania może być bank centralny. Zwolennicy
keynesizmu generalnie uważają, że wzrost gospodarczy
napędzany jest przez wydatki, a deficyt zaciągnięty w okresie
recesji można zrównoważyć nadwyżkami w okresie ekspansji.
Szkoła austriacka
Teoria austriacka postuluje bardzo ograniczony wpływ rządu na
gospodarkę, w szczególności w obszarze produkcji pieniądza.
Zwolennicy szkoły austriackiej twierdzą, że manipulacja cyklem
ekonomicznym przez bank centralny przy pomocy sztucznej
stymulacji robi w dłuższej perspektywie więcej szkód niż
pożytku, prowadząc do powstawania baniek cenowych i recesji
znacznie gorszych niż te występujące podczas naturalnego
cyklu gospodarczego.
Podsumowując, szkoła austriacka sugeruje, że rynki to
samoregulujące się mechanizmy pracujące we względnie
płynnych cyklach, zatem lepiej pozwolić im „robić swoje” niż
interweniować, gdy sytuacja nieco odbiega od optymalnej (np.
podczas recesji). Zwolennicy keynesizmu twierdzą, że cykl
ekonomiczny można „wygładzić” poprzez taktyczne interwencje
w obszarze polityki pieniężnej, a politykę budżetową także
można od czasu do czasu modyfikować, by skierować rynek na
właściwy tor.
Który punkt widzenia jest zatem prawidłowy? Czy lepiej
agresywnie rozluźniać politykę, a gdy nie ma efektów —
rozluźniać ją jeszcze bardziej? Czy może banki centralne
powinny raczej trzymać się z boku i pozwolić rynkom
samodzielnie rozwiązać bieżące problemy? Nie żyjemy
w świecie czarno-białym, a optymalne stosowanie teorii
ekonomicznej powinno, moim skromnym zdaniem, zachowywać
równowagę gdzieś pośrodku. Problem tkwi w tym, że wraz
z wprowadzaniem ujemnych stóp procentowych już dawno
oddaliliśmy się od tego złotego środka i to w dość dramatyczny
sposób. Środek ciężkości jest dziś przesunięty daleko w jedną
stronę.
Metaforyczny pożar lasu
Mam poważne obawy co do możliwych niepożądanych
długofalowych konsekwencji rozluźnionej polityki pieniężnej.
Zastosowanie ma w tym wypadku szkoła austriacka, biorąc pod
uwagę koncentrację na skumulowanym wpływie kredytów
powiązanych z sektorem bankowym na gospodarkę po stronie
podaży. Ekonomiści reprezentujący szkołę austriacką uważają,
że gospodarkę buduje się na bazie oszczędności lokowanych
w bankach, które mogą być pożyczane przez banki innym
podmiotom na rozwój działalności gospodarczej, w odróżnieniu
od pieniędzy pożyczanych od banku centralnego. Gdy
oszczędności jest więcej, kredyty są tańsze (stopy procentowe
są niższe), ponieważ podaż przewyższa popyt. Jeżeli jednak
pula oszczędności jest mniejsza niż popyt, stopy procentowe
w naturalny sposób rosną, zachęcając rynek w większym
stopniu do oszczędzania niż do zaciągania zadłużenia.
Rezultatem powinna teoretycznie być ekonomiczna równowaga,
a gospodarka może wprawdzie nie osiągać zbyt imponującego
wzrostu w krótkiej perspektywie, ale powinna utrzymywać
stabilny i zrównoważony długofalowy wzrost.
Z punktu widzenia szkoły austriackiej, kredyty wygenerowane
przez system bankowy (w odróżnieniu od kredytów
pochodzących z prawdziwych oszczędności) mogą tymczasowo
stymulować wydatki, ale jednocześnie mogą być przyczyną
braku równowagi wśród rzeczywistych aktywów (tzw.
„przeinwestowania”) w dłuższej perspektywie.
Takie przeinwestowanie zwykle generuje zwroty nieadekwatne
do obsługi zadłużenia zaciągniętego na zakup aktywów. Gdy
dodatkowe zadłużenie wykorzystywane jest przede wszystkim
na produktywne inwestycje i tym samym tworzy dodatkowe
źródło dochodu umożliwiającego późniejszą spłatę zobowiązań,
wszystko powinno być w porządku. Niemniej jednak, patrząc na
sytuację w Europie i Stanach Zjednoczonych na przestrzeni
ostatnich kilku dziesięcioleci można dojść do wniosku, że coraz
mniejsza część zaciąganego zadłużenia przeznaczana jest na
inwestycje, a coraz większą część pochłania dodatkowa
konsumpcja, import i kupno nieruchomości mieszkaniowych.
Tego typu wydatki nie generują przyszłych przychodów, zatem
odsetki i zobowiązania związane ze spłatą długów z czasem
pochłaniają coraz większą część indywidualnych dochodów,
pomimo konsekwentnych spadków stóp procentowych od 1980
r. Uważam, że trend ten jest niepokojący. Z punktu widzenia
szkoły austriackiej, podstawową przyczyną powrotu do sytuacji,
w której próbujemy pobudzić wzrost poprzez potężną płynność
jest właśnie potężna płynność!
Pytanie zatem brzmi: czy trend związany z akumulacją
zadłużenia utrzymujący się od 75 lat osiągnął wreszcie
swój limit?
Biuletyn „Pośród byków i niedźwiedzi”
5
Niezamierzone konsekwencje polityki zerowych lub ujemnych stóp procentowych — ciąg dalszy
Skuteczność zerowych i ujemnych stóp
procentowych
Ogólnie rzecz biorąc, jeżeli pominiemy Wall Street, światowe
centra finansowe i banki, można, według nas, stwierdzić, że ani
Europa, ani Japonia, ani Stany Zjednoczone nie zanotowały
poważniejszego ożywienia gospodarczego po 2008 r. Japonia
wciąż zmaga się z poważnymi presjami deflacyjnymi, Europa
najwyraźniej znów chwieje się na krawędzi recesji, a wzrost
gospodarczy w Stanach Zjednoczonych nie jest tak dynamiczny,
jak liczyliśmy. Jednocześnie twórcy polityki pieniężnej
intensyfikują swą strategię.
Dane z pewnością nie budzą naszego entuzjazmu. Ekonomiści
ze Światowej Organizacji Handlu obniżyli swą prognozę dla
stopy wzrostu handlu w 2015 r. do 2,8%, w porównaniu
z prognozowanym w kwietniu 2015 r. poziomem 3,3%12. Jeżeli
te prognozy się zrealizują, 2015 r. będzie czwartym rokiem z
rzędu, w którym roczny wzrost handlu będzie niższy niż 3%.
Średni poziom wzrostu światowego handlu na przestrzeni
ostatnich 20 lat (1995–2015) wynosił 5%13.
Według danych na trzeci kwartał 2015 r., tempo wzrostu handlu
w Stanach Zjednoczonych spadło o 1% w porównaniu ze
szczytowymi poziomami eksportu, w UE ten wskaźnik spadł
o 2% (według danych o eksporcie globalnym, pomijając eksport
wewnątrz UE), w Japonii o 3%, a w Chinach/Hongkongu
o 5%14. Liczby te mogą wydawać się niezbyt duże, ale sądzę,
że skoordynowany spadek wolumenu eksportu nie jest typowym
zjawiskiem, szczególnie gdy dotyczy każdej większej
gospodarki na Ziemi. Gdy obroty światowego handlu spadają,
krajowa presja polityczna na przyjęcie defensywnego podejścia
do polityki pieniężnej (deprecjację waluty) oraz zgarnięcie
większego kawałka kurczącego się handlowego tortu ma
jeszcze większe znaczenie niż wcześniej. Było to doskonale
widoczne w latach 30. ubiegłego wieku, gdy realizowano
protekcjonistyczną politykę i wprowadzano cła i limity, a dziś
widać ten mechanizm w ujemnych stopach procentowych.
Podsumowanie
Nie mam już wątpliwości, że sposób, w jaki banki centralne
posługują się narzędziami związanymi z polityką pieniężną nie
przynosi jak dotąd większych efektów w postaci stymulowania
organicznego wzrostu gospodarczego, a jedynie oddala ryzyko
ogólnego załamania systemu finansowego. Dlatego trudno mi
uwierzyć, że przesuwanie stóp procentowych daleko na
terytorium ujemne może zapobiec deflacji.
Pozostawię moich czytelników ze słowami wygłoszonymi
19 września 2012 r. przez byłego Prezesa Banku Systemu
Rezerwy Federalnej (Fedu) w Dallas Richarda Fishera
w Nowojorskim Klubie Harvarda. Słowa te są stale żywe w
mojej pamięci, ponieważ w bardzo zwięzły sposób dotykają,
według mnie, serca problemu:
„Uważam, że z każdym kolejnym programem, jaki realizujemy
w tym kierunku (tj. w kierunku luzowania ilościowego),
żeglujemy coraz dalej na nieznane wody. Fed ma to szczęście,
że dysponuje zaawansowanymi modelami ekonometrycznymi
i ma najwyższej klasy analityków. Z łatwością przychodzi nam
formułowanie wiarygodnych teorii co do tego jak mamy dalej
halsować lub co robić, gdy będzie trzeba wykonać zwrot.
W rzeczywistości jednak nikt w komitecie... nie ma pojęcia co
powstrzymuje gospodarkę przed parciem do przodu. Nikt tak
naprawdę nie wie co może pomóc gospodarce ponownie obrać
właściwy kurs. I nikt w żadnym banku centralnym
w jakimkolwiek miejscu na naszej planecie nie ma
doświadczenia w skutecznym nawigowaniu z powrotem do
domu z miejsca, w którym dziś się znajdujemy. Żaden bank
centralny, na czele z Rezerwą Federalną, nigdy nie brał udziału
w tym rejsie”.
Pakujcie zatem walizki i nie zapomnijcie o gaśnicach!
Innowacje technologiczne: Największe od dwóch dekad?
JP Scandalios
Wiceprezes
Zarządzający portfelami inwestycyjnymi
Franklin Equity Group
Sektor technologiczny może pochwalić się dynamicznym
rozwojem, ale jedna zasada wciąż jest aktualna: osiągnięcie
sukcesu w tym sektorze wymaga nieszablonowego myślenia.
Śledząc trendy technologiczne, obserwujemy to zjawisko
każdego dnia. Nowe lub rozwijające się spółki nie mogą po
prostu podążać za innymi, ale muszą znaleźć rynek, na którym
w danym momencie nie ma nikogo albo stworzyć rozwiązanie
problemu, którego obecni na rynku dostawcy nie byli w stanie
dotychczas rozwiązać. Taka sytuacja powtarza się w każdej
kolejnej generacji technologii: wielu poprzednich liderów
wypadło z gry lub musiało uciekać się do przejmowania
innowacji stworzonych przez nowych graczy. Sektor
technologiczny stale się przeobraża, co zwykle generuje
możliwości inwestycyjne.
Zmienność, jaką obserwujemy w tym roku, nie miała
niekorzystnego wpływu na nasze prognozy dla spółek
technologicznych. Zajmuję się analizami akcji spółek
technologicznych już od ponad 20 lat i jeszcze nigdy nie
obserwowałem tak dynamicznego rozwoju innowacji, z jakim
mamy do czynienia obecnie. Potencjalne możliwości nie są
ograniczone do producentów popularnych wśród konsumentów
rozwiązań, z którymi wielu obserwatorów rynku utożsamia cały
sektor. Ich źródłem są także spółki dominujące w mniej
widocznych segmentach tego sektora, które radzą sobie
całkiem dobrze, ale nie cieszą się tak ogromną popularnością
wśród inwestorów i nie są znane opinii publicznej.
Biuletyn „Pośród byków i niedźwiedzi”
6
Innowacje technologiczne: Największe od dwóch dekad? — ciąg dalszy
Przykładem jest przedsiębiorstwo tworzące i produkujące chipy
półprzewodnikowe przetwarzające sygnały analogowe na
sygnały cyfrowe i vice versa. Analogowe sygnały to elementy
świata rzeczywistego (związane z ciepłem, ciśnieniem,
dźwiękiem, prędkością, przepływem, widzeniem, itp.), natomiast
sygnały cyfrowe to przetwarzane pojedyncze bity zerojedynkowe/binarne. Możliwość konwertowania sygnałów
w obydwie strony staje się coraz ważniejsza w erze cyfrowej.
Przykładowo gdy „dotykamy” ekranu (telefonu, tabletu, laptopa,
monitora komputera stacjonarnego, telewizora, kuchenki
mikrofalowej, lodówki, pralki, itp.), by wydać polecenie,
konwerter danych wykrywa nacisk palca, przetwarza go na
polecenie cyfrowe i przekazuje to polecenie do procesora, by
ten wykonał odpowiednie działanie.
Producent półprzewodników ma duży udział w rynku rozwiązań
związanych z przetwarzaniem danych. Ponadto dowiedzieliśmy
się, że niektórzy z jego konkurentów ograniczają swą dalszą
ekspansję w tym obszarze ze względu na rynkową dominację
tego przedsiębiorstwa.
Przełomowe zmiany w codziennym życiu
Powyższy przykład dotyczy mniej znanego obszaru rynku, ale
dynamiczne innowacje i wzrost obserwujemy w wielu różnych
branżach należących do sektora technologicznego. Najbardziej
fascynują mnie innowacje, które najprawdopodobniej będą
miały wpływ na nasze codzienne życie. Przykładowo, choć
samochodami jeździmy od stu lat, każda kolejna seria
i generacja samochodów wnosi do tego obszaru coraz bardziej
zaawansowane technologie. Czujniki montowane
w samochodach są w stanie wykryć zbyt niskie ciśnienie
w oponach, zbyt wysoką temperaturę silnika, prędkość jazdy
czy siłę hamowania. Dzięki umożliwieniu samochodom
wysyłania i odbierania takich danych, pojazdy reagują na
niebezpieczne sytuacje skuteczniej niż kierowca i potrafią, na
przykład, załączyć hamulce, by zapobiec zderzeniu szybciej niż
zrobiłby to człowiek. Niedawno ogłoszono, że ta technologia
zautomatyzowanego hamowania, która dotychczas była
stosowana tylko w pojazdach najwyższej klasy, teraz będzie
standardowym wyposażeniem większości samochodów.
Dostrzegamy możliwości wśród spółek zajmujących się
czujnikami lub oprogramowaniem, dzięki którym te systemy
działają. Tego typu zabezpieczenia są mocno zintegrowane
z samochodami, a ich ewentualny demontaż wymaga dużego
nakładu pracy. Informacje gromadzone przez samochody mogą
posłużyć także do lepszej organizacji ruchu ulicznego, gdy
zostaną zebrane i zintegrowane z systemami przekazywania ich
innym kierowcom, a nawet systemom sterującym sygnalizacją
świetlną. Te innowacyjne rozwiązania to wstęp do stworzenia
w pełni autonomicznych samochodów poruszających się bez
udziału kierowcy, czego możemy być świadkami już w ciągu
najbliższych 5–10 lat.
Ciekawi mnie także rozwój technologii umożliwiających klientom
korzystanie z danych bankowych zapisanych w telefonie lub na
karcie elektronicznej, dzięki czemu moglibyśmy zostawiać
w domu portfele czy karty kredytowe. Przykładem jest
technologia NFC (Near Field Communication), będąca
standardem komunikacji bezstykowej pomiędzy takimi
urządzeniami jak smartfony czy tablety. Komunikacja
bezstykowa pozwala użytkownikowi przesłać informacje ze
smartfona do urządzenia kompatybilnego ze standardem NFC
bez fizycznego kontaktu pomiędzy urządzeniami czy też
wykonywania kilkuetapowej procedury nawiązywania
połączenia.
Możemy zatem zapłacić za kawę jednym przesunięciem
telefonu nad urządzeniem kompatybilnym ze standardem NFC
zamiast przetrząsać kieszenie w poszukiwaniu gotówki czy karty
płatniczej. Wzrost popularności płatności elektronicznych
zwiększa zapotrzebowanie nie tylko na chipy obsługujące
technologie NFC, ale także na zaawansowane technologie
szyfrujące pozwalające zabezpieczyć nasze dane.
Sektor ochrony zdrowia także obfituje w innowacje, które
powinny stymulować wzrost, a przy okazji mogą odmienić nasze
życie. Od pewnego czasu obserwujemy postępy w obszarze
sekwencjonowania genomowego, które polega na dekodowaniu
DNA pacjenta w celu określenia jego predyspozycji do
zachorowania na określone choroby lub wskazania leków
o największej skuteczności. Innym przykładem są systemy
ciągłego monitorowania glikemii — niewielki czujnik
wszczepiany pod skórę dostarcza bieżące dane o poziomie
glukozy i zapewnia lepszą kontrolę nad poziomem cukru we
krwi.
Oczekiwania w stosunku do produktów spółek technologicznych,
a czasem także w stosunku do zysków generowanych przez te
przedsiębiorstwa, są często wysokie. Na początku roku
zaobserwowałem pewne objawy paniki wśród inwestorów, gdy
niektóre spółki ogłosiły rozczarowujące wyniki za czwarty
kwartał 2015 r. i niskie cele na kolejne okresy. Uważam, że
rynek po prostu nie był przygotowany na złe wiadomości,
a inwestorzy bezkrytycznie wyprzedawali papiery z całego
sektora. Rynkowe oczekiwania co do zysków za czwarty kwartał
2015 r. może nie były nierealistyczne, ale wśród inwestorów
zaczęły, według mnie, narastać obawy, że ewentualne
niekorzystne wieści odbiją się na całym sektorze
technologicznym. Do wzmożonej zmienności, jaką notowaliśmy
w pierwszym kwartale 2016 r., przyczyniły się prawdopodobnie
także inne czynniki, ale sądzę, że wyprzedaże były związane
w większym stopniu z kwestiami makroekonomicznymi, takimi
jak niższe ceny ropy czy słabnący wzrost gospodarczy
w Chinach, niż z indywidualnymi problemami dotyczącymi akcji
poszczególnych spółek technologicznych.
Bezkrytyczna wyprzedaż dla nas jest jednak zwykle okazją do
powiększenia lub otwarcia pozycji spółek, które nam się
podobają, a których papiery są dostępne po zaniżonych cenach.
Ogólnie rzecz biorąc uważamy, że wyceny w sektorze
technologicznym są obecnie na rozsądnych poziomach. Choć
jest to jeden z najbardziej rentownych sektorów, wskaźnik
prognozowanych cen do zysków (C/Z) nieznacznie przewyższa
ten sam wskaźnik dla całego indeksu S&P 50015. Gdy z kolei
zestawimy wskaźnik C/Z dla tego sektora ze stopą jego wzrostu,
okazuje się, że jest to jeden z najtańszych sektorów w indeksie
S&P 50016.
Nasze najważniejsze atuty jako zarządzających inwestycjami
związanymi z technologiami, które pozwalają nam wyszukiwać
okazje cenowe w tym sektorze, to nie tylko proces indywidualnej
selekcji oparty na szczegółowych analizach, ale także
lokalizacja w samym sercu innowacji technologicznych, czyli
w kalifornijskiej Dolinie Krzemowej. Dzięki temu analitycy
z naszego zespołu specjalizującego się w tym sektorze mogą
odwiedzać te innowacyjne spółki znajdujące się „tuż za rogiem”
i spotykać się z przedstawicielami ich zarządów.
Biuletyn „Pośród byków i niedźwiedzi”
7
JAKIE JEST RYZYKO?
Wszelkie inwestycje wiążą się z ryzykiem, włącznie
z ryzykiem utraty zainwestowanego kapitału. Wartość
inwestycji może rosnąć lub spadać i istnieje ryzyko utraty
części zainwestowanych środków. Inwestowanie w portfel
koncentrujący się na sektorze surowcowym wiąże się ze
szczególnym ryzykiem, związanym z takimi czynnikami, jak
większa podatność na niekorzystne trendy ekonomiczne
i zmiany regulacji mających wpływ na ten sektor. Inwestycje
w mniejsze spółki mogą być szczególnie wrażliwe na zmiany
warunków gospodarczych, a perspektywy dalszego rozwoju
takich spółek są mniej pewne niż w przypadku dużych,
uznanych przedsiębiorstw. Ponadto, inwestycje w takie spółki
mogą charakteryzować się większą zmiennością,
w szczególności w krótkiej perspektywie. Portfel może także
inwestować w papiery spółek zagranicznych, z czym związane
jest szczególne ryzyko, m.in. ryzyko wahań kursów walut i
ryzyko niestabilnej sytuacji politycznej. Kursy akcji wzrostowych
odzwierciedlają prognozy przyszłych zysków lub przychodów,
a zatem mogą notować nagłe spadki, gdy prognozy te nie
zostaną zrealizowane. Sektor technologiczny wyróżniał się
w przeszłości wzmożoną zmiennością związaną z szybkimi
zmianami produktów i dynamicznym rozwojem sektora. Spółki
technologiczne często są małe i (lub) względnie nowe lub
niedoświadczone. Mniejsze, względnie młode lub
niedoświadczone spółki mogą być szczególnie wrażliwe na
zmiany warunków gospodarczych, a ich perspektywy dalszego
rozwoju są mniej pewne niż w przypadku dużych, uznanych
przedsiębiorstw.
INFORMACJA NATURY PRAWNEJ
Niniejszy materiał ma charakter ogólny, a zawarte w nim treści
nie powinny być traktowane jako indywidualne porady lub
rekomendacje inwestycyjne dotyczące kupna, sprzedaży lub
utrzymania jakichkolwiek inwestycji lub przyjęcia jakiejkolwiek
strategii inwestycyjnej. Informacje zawarte w niniejszym
materiale nie mają charakteru porad prawnych ani
podatkowych.
Poglądy wyrażone w niniejszym dokumencie odzwierciedlają
punkt widzenia zarządzającego inwestycjami, a wszelkie
komentarze, opinie i analizy są w pełni aktualne wyłącznie
w dniu ich publikacji i mogą ulec zmianie bez odrębnego
powiadomienia. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie
stanowią kompletnej analizy wszystkich istotnych faktów
dotyczących jakiegokolwiek kraju, regionu czy rynku. Wszelkie
inwestycje wiążą się z ryzykiem, włącznie z ryzykiem utraty
zainwestowanego kapitału.
Dane pochodzące z zewnętrznych źródeł mogły zostać
wykorzystane na potrzeby opracowania niniejszego materiału.
Takie dane nie zostały odrębnie zweryfikowane, potwierdzone
ani poddane kontroli przez Franklin Templeton Investments
(FTI). FTI nie ponosi żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek
straty wynikające z wykorzystania jakichkolwiek informacji
zawartych w niniejszym materiale; inwestor może opierać swe
decyzje na przedstawionych tutaj opiniach lub wynikach analiz
wyłącznie na własne ryzyko.
Produkty, usługi i informacje mogą nie być dostępne pod
niektórymi jurysdykcjami i są oferowane poza USA przez inne
podmioty powiązane z FTI i (lub) przez dystrybutorów,
w zależności od lokalnie obowiązujących przepisów. Aby
dowiedzieć się, czy dane produkty i usługi są dostępne pod
określoną jurysdykcją, należy skonsultować się z
profesjonalnym doradcą finansowym.
Biuletyn „Pośród byków i niedźwiedzi”
8
Australia: wydane przez Franklin Templeton Investments Australia
Limited (ABN 87 006 972 247) (australijskiego dostawcę usług
finansowych posiadającego licencję nr 225328), Level 19, 101 Collins
Street, Melbourne, Victoria, 3000. Austria/Niemcy: wydane przez
Franklin Templeton Investment Services GmbH, Mainzer Landstraße
16, D-60325 Frankfurt am Main, Niemcy. Dopuszczone do użytku w
Niemczech przez IHK Frankfurt M., Reg. no. D-F-125-TMX1-08.
Kanada: wydane przez Franklin Templeton Investments Corp., 5000
Yonge Street, Suite 900 Toronto, ON, M2N 0A7, Faks: (416) 364-1163,
(800) 387-0830, www.franklintempleton.ca. Dubaj: wydane przez
Franklin Templeton Investments (ME) Limited, podmiot działający na
podstawie licencji i pod nadzorem Urzędu Regulacji Rynków
Finansowych w Dubaju. Oddział w Dubaju: Franklin Templeton
Investments, The Gate, East Wing, Level 2, Dubai International
Financial Centre, P.O. Box 506613, Dubaj, ZEA, tel.: +9714-4284100,
faks: +9714-4284140. Francja: wydane przez Franklin Templeton
France S.A., 20 rue de la Paix, 75002 Paryż, Francja. Hongkong:
wydane przez Franklin Templeton Investments (Asia) Limited, 17/F,
Chater House, 8 Connaught Road Central, Hongkong. Włochy:
wydane przez Franklin Templeton Italia Sim S.p.A., Corso Italia, 1 —
Milan, 20122, Włochy. Japonia: wydane przez Franklin Templeton
Investments Japan Limited. Korea: wydane przez Franklin Templeton
Investment Trust Management Co., Ltd., 3rd fl., CCMM Building, 12
Youido-Dong, Youngdungpo-Gu, Seoul, Korea 150-968.
Luksemburg/Beneluks: wydane przez Franklin Templeton
International Services S.à r.l. podlegającą nadzorowi Commission de
Surveillance du Secteur Financier — 8A, rue Albert Borschette, L-1246
Luksemburg — Tel.: +352-46 66 67-1 — Faks: +352-46 66 76.
Malezja: wydane przez Franklin Templeton Asset Management
(Malaysia) Sdn. Bhd. & Franklin Templeton GSC Asset Management
Sdn. Bhd. Polska: wydane przez Templeton Asset Management
(Poland) TFI S.A., Rondo ONZ 1; 00-124 Warszawa. Rumunia:
wydane przez oddział Franklin Templeton Investment Management
Limited w Bukareszcie, 78-80 Buzesti Street, Premium Point, 7th-8th
Floor, 011017 Bucharest 1, Rumunia. Zarejestrowany w CNVM pod
numerem:
PJM05SSAM/400001/14.09.2009, notyfikowany i regulowany w Wielkiej
Brytanii przez Urząd Regulacji Rynków Finansowych (Financial
Conduct Authority, FCA). Singapur: wydane przez Templeton Asset
Management Ltd. Registration No. (UEN) 199205211E, 7 Temasek
Boulevard, #38-03 Suntec Tower One, 038987, Singapur. Hiszpania:
wydane przez oddział Franklin Templeton Investment Management w
Madrycie, profesjonalny podmiot działający w sektorze finansowym pod
nadzorem CNMV, José Ortega y Gasset 29, Madryt. RPA: wydane
przez Franklin Templeton Investments SA (PTY) Ltd.,
licencjonowanego dostawcę usług finansowych. Tel.: +27 (11) 341
2300, faks: +27 (11) 341 2301. Szwajcaria i Liechtenstein: wydane
przez Franklin Templeton Switzerland Ltd, Stockerstrasse 38, CH-8002
Zurych. Kraje nordyckie: wydane przez Franklin Templeton
Investment Management Limited (FTIML), Swedish Branch,
Blasieholmsgatan 5, Se-111 48 Sztokholm, Szwecja. FTIML jest
podmiotem notyfikowanym i regulowanym w Wielkiej Brytanii przez
Urząd Regulacji Rynków Finansowych (Financial Conduct Authority,
FCA) oraz ma pozwolenia wydane przez określone organy regulacyjne
na prowadzenie działalności inwestycyjnej w Danii, Szwecji, Norwegii i
Finlandii. Wielka Brytania: wydane przez Franklin Templeton
Investment Management Limited (FTIML) z siedzibą pod adresem:
Cannon Place, 78 Cannon Street, London, EC4N 6HL. Podmiot
notyfikowany i regulowany w Wielkiej Brytanii przez Urząd Regulacji
Rynków Finansowych (Financial Conduct Authority, FCA). Ameryki: W
USA niniejsza publikacja udostępniana jest wyłącznie pośrednikom
finansowym przez Templeton/Franklin Investment Services, 100
Fountain Parkway, St. Petersburg, Florida 33716. Tel.: (800) 239-3894
(połączenie darmowe w USA), (877) 389-0076 (połączenie darmowe w
Kanadzie), faks: (727) 299-8736. Inwestycje nie mają ubezpieczenia
FDIC, mogą tracić na wartości i nie są objęte gwarancjami bankowymi.
Dystrybucja poza USA może być prowadzona przez Templeton Global
Advisors Limited lub innych dystrybutorów, pośredników, sprzedawców
lub profesjonalnych inwestorów, którym Templeton Global Advisors
Limited powierzy dystrybucję tytułów uczestnictwa funduszy Franklin
Templeton pod niektórymi jurysdykcjami. Niniejszy materiał nie stanowi
oferty sprzedaży ani zachęty do składania oferty kupna papierów
wartościowych pod jakąkolwiek jurysdykcją, pod którą byłoby to
niezgodne z obowiązującym prawem.
1. Źródło: Bloomberg, L.P.
2. Ibid.
3. Źródło: amerykańska agencja rządowa Energy Information Administration (EIA — Departament Energetyki USA).
4. Źródło: Bloomberg, L.P.
5. Źródło: Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA).
6. Źródło: amerykańska agencja rządowa Energy Information Administration (EIA — Departament Energetyki USA).
7. Ibid.
8. Ibid.
9. Źródło: amerykańska agencja rządowa Energy Information Administration (EIA — Departament Energetyki USA); Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA), dane na 8 marca
2016 r. Realizacja jakichkolwiek prognoz lub szacunków nie jest w żaden sposób gwarantowana.
10. Źródło: Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA).
11. Źródło: Narodowe Międzyagencyjne Centrum Pożarowe USA (NIFC).
12. Źródło: Światowa Organizacja Handlu, wrzesień 2015 r. Realizacja jakichkolwiek prognoz lub szacunków nie jest w żaden sposób gwarantowana.
13. Ibid.
14. Ibid.
15. Źródło: Bloomberg, dane na dzień 5 kwietnia 2016 r. Wskaźnik cen do zysków (C/Z) to wskaźnik wyceny akcji obliczany jako iloraz ceny rynkowej na akcję i rocznych zysków na
akcję. Spółki technologiczne z USA są reprezentowane przez indeks S&P 500 Information Technology Index. Indeksy nie są zarządzane, a bezpośrednia inwestycja w indeks nie
jest możliwa. Indeksy nie uwzględniają żadnych opłat, kosztów ani obciążeń naliczanych przy sprzedaży. Wyniki historyczne nie gwarantują wyników przyszłych.
16. Ibid.
CFA® i Chartered Financial Analyst® to zastrzeżone znaki handlowe stanowiące własność CFA Institute.
Ważne uwagi i warunki dotyczące podmiotów dostarczających dane można znaleźć na stronie www.franklintempletondatasources.com.
Copyright © 2016 Franklin Templeton Investments. Wszelkie prawa zastrzeżone.
4/16