Człowiek z lodu
Transkrypt
Człowiek z lodu
Człowiek z lodu Czlowiek z lodu_ok_new.indd 1 11-08-26 09:16 Philip Carlo CZŁOWIEK Z LODU – WYZNANIA PŁATNEGO MORDERCY MAFII Przełożyła Katarzyna Kasterka Czlowiek z lodu_ok_new.indd 2-3 11-08-26 09:16 Tytuł oryginału: The Ice Man Copyright © 2008 by Penny Jordan All rights reserved. Copyright for the Polish Edition © 2011 G + J Gruner + Jahr Polska Sp. z o.o. & Co. Spółka Komandytowa 02-674 Warszawa, ul. Marynarska 15 Książkę tę dedykuję mojemu agentowi i serdecznemu przyjacielowi, Mattowi Bialerowi, w podziękowaniu za nieocenioną pomoc, zachętę do pracy oraz nieustające wsparcie. To była długa i wyboista droga, Matt, znojna podróż, do której kresu nigdy bym nie dotarł bez Ciebie… Dział handlowy: tel. 22 360 38 41–42 faks 22 360 38 49 Sprzedaż wysyłkowa: Dział Obsługi Klienta, tel. 22 360 37 77 Redakcja: Joanna Zioło Korekta: Bronisława Dziedzic-Wesołowska Projekt okładki: Wioletta Wiśniewska Zdjęcia na okładce: Shutterstock Redakcja techniczna: Mariusz Teler Redaktor: Agnieszka Koszałka ISBN: 978-83-_________________ Skład i łamanie: Katka, Warszawa Druk: Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich. Czlowiek z lodu_ok_new.indd 4-5 11-08-26 09:16 PRZEDMOWA Książka powstała na podstawie dwustu czterdziestu godzin rozmów, które przeprowadziłem sam na sam z Richardem Kuklinskim w więzieniu stanowym w Trenton, New Jersey. Ilekroć to było możliwe, weryfikowałem relacje Richarda poprzez swoje kontakty w świecie mafii oraz w policji, poprzez lekturę raportów z miejsca przestępstw, a także analizę dokumentacji dowodowej, w tym zdjęć. Podczas naszych długich dyskusji Richard nigdy się nie chełpił naturą czy skalą własnych wyczynów: dziesiątkami morderstw, których dokonywał bezkarnie przez ponad czterdzieści trzy lata. Wręcz przeciwnie – udzielał informacji niechętnie, na skutek usilnej indagacji. W mojej opinii nigdy nie konfabulował, przedstawiał fakty uczciwie, a w swoich opowieściach był wręcz szokująco szczery. Nazwiska niektórych postaci zostały zmienione. W tym miejscu pragnę podziękować mojemu redaktorowi z wydawnictwa St. Martin’s Press, Charliemu Spicerowi, za fachowe doradztwo, cenne sugestie oraz zaangażowanie w publikację niniejszej książki od chwili, gdy w formie maszynopisu znalazła się na jego biurku. Dziękuję także prawej ręce Charliego, Joe Cleemannowi za hojną i wszechstronną pomoc. Wyrazy wdzięczności jestem również winien Johnowi Murphy’emu i Greggowi Sulivanowi za niezachwianą wiarę w sens wydania niniejszej pracy. Gaby Monet z HBO okazała mi nieocenioną życzliwość i pomogła pojąć wyjątkową złożoność zadania, które przed sobą postawiłem. Wielkie dzięki składam mojemu lojalnemu przyjacielowi i powiernikowi, Mike’owi Kostrewie, za podzielenie się ze 7 Czlowiek z lodu_ok_new.indd 6-7 11-08-26 09:16 mną wiedzą na temat specyfiki Jersey City, a także kultury osiadłych tam Polaków. Dziękuję władzom i pracownikom więzienia stanowego w Trenton za umożliwienie mi kontaktów z Richardem Kuklinskim. Winien jestem także wdzięczność Annie Bierhouse oraz wszystkim ludziom dobrej woli z najlepszej agencji literackiej na świecie – Sanford Greenburger – gdzie nadal traktuje się pisarzy jak wrażliwych artystów, co w dzisiejszych czasach należy do rzadkości. Byłbym niewdzięcznikiem, gdybym w tym miejscu nie złożył podziękowań swoim rodzicom, Dantemu i Ninie Carlo, za pokładaną we mnie ufność i nieustanne wsparcie. Wyrazy wdzięczności kieruję również pod adresem Crystal Proenzy za cierpliwość i humor, z którymitransponowała stosy moich rękopisów w nieskazitelny maszynopis. Chciałbym także gorąco podziękować Barbarze, Merrick, Chris oraz Dwayne’owi Kuklinskim za szczere i szczodre dzielenie się ze mną swoimi przeżyciami i emocjami, co pod wieloma względami podniosło walor niniejszej książki. Porucznik Patrick Kane ze Stanowej Policji New Jersey był dla mnie nieocenionym źródłem wiedzy faktograficznej. Także sierżant Rob Anzalotti oraz jego partner, detektyw Mark Bennul, rzucili silny snop światła na tę mroczną, pełną przemocy postać, którą był Richard Leonard Kuklinski. Dziękuję im wszystkim. STRUKTURA MAFII Capo crimini/ capo di tutti capi – boss bossów Capo – boss/Don Consigliere – zaufany doradca, niekiedy jednocześnie prawnik mafijnej rodziny Sotto capo/ capo bastone – zastępca bossa, drugi w łańcuchu dowodzenia Contabile – doradca finansowy, księgowy Caporegime/ capodecina – kapitan stojący na czele co najmniej dziesięcioosobowej załogi żołnierzy Sgarrista – żołnierz oficjalnie przyjęty do rodziny, prowadzący na co dzień interesy mafii Picciotto – żołnierz najniższej rangi, „cyngiel”, silnoręki, który nie jest jeszcze oficjalnie członkiem mafii Giovane d’honore – współpracownik rodziny, niebędący Włochem czy Sycylijczykiem Czlowiek z lodu_ok_new.indd 8-9 11-08-26 09:16 „Mąż jest dobrym, ciepłym człowiekiem – cudownym ojcem. Wszystkie koleżanki i koledzy moich dzieci powtarzają, że chcieliby mieć takiego tatę jak Richard.” Barbara Kuklinski tuż po aresztowaniu Richarda. „Richard jest frapujący i jednocześnie tak przerażający jak najgorszy koszmar senny. Ucieleśnia najmroczniejszą stronę ludzkiej osobowości, a jednak słucha się go z niekłamanym zafascynowaniem.” Sheila Nevins, producentka HBO „To istne wcielenie szatana – nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Wcielenie szatana!” Dominick Polifrone, tajny agent ATF „Jest odpowiedzialny za ponad dwieście morderstw – przez „odpowiedzialny” rozumiem, że popełnił je osobiście.” Gaby Monet producentka HBO „Nigdy nie pozbawiłbym życia kobiety czy dziecka. To wbrew mojej naturze.” Richard Kuklinski „Zabijał, używając broni palnej, trucizny, kija baseballowego, własnych pięści, sznura, szpikulca do lodu, śrubokrętu, granatów ręcznych, a nawet ognia. Nigdy przedtem nie mieliśmy do czynienia z podobną postacią. Prawdę mówiąc, nigdy wcześniej o kimś takim nawet nie słyszeliśmy.” Bob Carroll zastępca prokuratora generalnego stanu New Jersey „Nawet teraz, po tak wielu latach, na myśl o nim drżą mi ręce i czuję ściskanie w dołku. Ale kocham tatę. Kocham go całym sercem! To nie była jego wina… Poślubił niewłaściwą kobietę.” Merrick Kuklinski starsza córka Richarda 11 Czlowiek z lodu_ok_new.indd 10-11 11-08-26 09:16 „Kiedy mówił, że mnie kocha, a robił to często, odpowiadałam: »Ja cię też«. Tylko tyle… »Ja cię też«.” Barbara Kuklinski „Ojciec nas terroryzował. Nigdy nie wiedzieliśmy, kiedy wpadnie w szał. Starałyśmy się ukrywać prawdę przed naszym bratem, ponieważ chciałby położyć kres temu, co się dzieje, stanąłby w obronie mamy, a wówczas ojciec by go zabił. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Pewnego dnia jakaś kobieta, która jechała z dziećmi samochodem, zajechała ojcu drogę, a kiedy zatrzymała się na światłach, ojciec wysiadł z auta i gołymi rękami wyrwał jej drzwi od strony kierowcy.” Chris Kuklinski młodsza córka Richarda „Nazywaliśmy go „Ice Manem” – „Człowiekiem z lodu”, bo niektóre ze swoich ofiar przetrzymywał przez jakiś czas w zamrażarce i dopiero potem porzucał w miejscu publicznym, przez co nie można było określić czasu zgonu.” Paul Smith śledczy Biura do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Stanu New Jersey „Z powodu ojca stałam się bardzo rozwiązła. Bo moje ciało to była jedyna rzecz, nad którą miałam kontrolę. Robiłam z nim, co chciałam – robiłam to, czego nie chciał ojciec. Straciłam dziewictwo w wieku dwunastu lat z dużo starszym mężczyzną w jego vanie. To był jakiś przygodny, obcy facet, który zabrał mnie z przystanku autobusowego na rogu.” Chris Kuklinski córka Richarda „Myślały, że nie mam pojęcia, co on wyprawia, ale ilekroć widziałem połamane meble, wiedziałem, że to jego sprawka. Widziałem, jak matka chodzi z podbitymi oczami. Z powodu ojca pod łóżkiem trzymałem siekierę, a obok łóżka – maczetę.” Dwayne Kuklinski syn Richarda „Zabijając ich, nic nie czułem. Zupełnie nic. Dostawali to, na co zasługiwali. Jedynie wobec mojej rodziny żywiłem jakieś uczucia. Inni byli mi całkowicie obojętni. Niekiedy się zastanawiam, dlaczego jestem taki pusty w środku, dlaczego niczego nie odczuwam… Chciałbym, żeby ktoś mi to wyjaśnił. Naprawdę mnie to ciekawi.” Richard Kuklinski „Jest niezwykle podstępny i przebiegły – niczym drapieżnik w dżungli; nikt nie jest w stanie go dostrzec, póki nie jest już za późno. Wiedzieliśmy o jego wyczynach – ja o nich wiedziałem, tropiłem go przez lata – ale nie mieliśmy żadnych twardych dowodów, które by go mogły pogrążyć.” Detektyw Pat Kane Policja Stanowa New Jersey „Richard jest postacią jedyną w swoim rodzaju. We współczesnych czasach nie było nikogo doń podobnego. Ufa mi, ponieważ nigdy go nie okłamałam. Potrafi też być autentycznie miły. Pewnego dnia zapytał, czy się go boję; odparłam, że nie, a potem spytałam, czy powinnam się bać. W odpowiedzi jedynie wbił we mnie lodowate spojrzenie. Przyznaję, że to doświadczenie było dość przerażające.” Gaby Monet producentka HBO „Moja matka była jak złośliwy nowotwór. Powoli niszczyła wszystko i wszystkich dookoła. Wydała na świat dwóch morderców – mnie i mojego brata.” Richard Kuklinski „Było dwóch Richardów, a ja nigdy nie wiedziałam, który akurat wróci do domu. Potrafił być pod każdym względem hojny aż do przesady, ale bywał też najpodlejszym człowiekiem na świecie.” Barbara Kuklinski „To, co zrobili federalni, woła o pomstę do nieba. Wiedzieli, że Sammy Gravano zlecił Richardowi zabójstwo policjanta, a mimo to poszli na układ z Gravano i puścili go wolno.” Sierżant Robert Anzalotti śledczy Prokuratury Hrabstwa Bergen „Zabijałem gołymi rękami, żeby się utrzymać w dobrej formie.” Richard Kuklinski 12 Czlowiek z lodu_ok_new.indd 12-13 13 11-08-26 09:16 Prawo, ze swej natury zimne i wyniosłe, nie ogarnia emocji, które mogą usprawiedliwiać zbrodnię. – Markiz de Sade. WSTĘP Rattus norvegicus Rozległe lasy hrabstwa Bucks w Pensylwanii po raz pierwszy przyciągnęły uwagę Richarda Kuklinskiego swoją odludnością, bukolicznym spokojem i świeżością powietrza. Przywodziły mu na myśl kościół – jedyne miejsce, w którym mógł się wyciszyć i zebrać myśli. Odnaleźć ukojenie. Lasy hrabstwa Bucks oferowały również wiele możliwości ukrycia ludzkich zwłok. Richard zawodowo parał się morderstwami na zlecenie, toteż kwestia pozbywania się ciał była dla niego istotna. Niekiedy należało pozostawić ofiary w miejscu zdarzenia – na parkingu, w ciemnej uliczce czy w garażu. Często jednak ślad po nich miał zaginąć. Takie było wyraźne życzenie zleceniodawcy. Zdarzyło się, że Richard przetrzymywał trupa przez dwa lata w lodowatej studni wiedząc, że niska temperatura zakonserwuje zwłoki i uniemożliwi policji dokładne określenie czasu zgonu. Stąd też wziął się jego przydomek – Ice Man, czyli Człowiek z lodu. Richard bardzo przestrzegał jednej zasady: w lasach hrabstwa Bucks nigdy nie porzucał ludzkich szczątków zbyt blisko siebie, żeby władze nie nabrały podejrzeń, nie obstawiły terenu i nie zorganizowały zasadzki. Jego profesją było zabijanie, miał do tego wyjątkowy talent, stąd szybko podniósł morderstwo do formy prawdziwej sztuki. Żadnego zlecenia nigdy nie uznał za zbyt trudne. Skutecznie wywiązał się ze wszystkich kontraktów i bardzo się tym szczycił. Uchodził za mistrza w swoim fachu i nigdy nie narzekał na brak 15 Czlowiek z lodu_ok_new.indd 14-15 11-08-26 09:16 kontrahentów. W mrocznym świecie zbrodni Richard Kuklinski był gwiazdą. Wyróżniało go coś jeszcze: jako jedyny płatny zabójca w historii otrzymywał zlecenia od wszystkich pięciu mafijnych rodzin nowojorskich oraz dwóch, operujących w stanie New Jersey: rodziny Ponti oraz osławionej De Cavalcante. Był sierpień 1972, lasy hrabstwa Bucks zachwycały soczystością zieleni. Wędrując w cieniu wiązów i klonów, sosen oraz wysokich, eleganckich topoli, Richard niósł sztucer o bogato grawerowanej kolbie. W jego olbrzymich dłoniach broń wydawała się dziecięcą zabawką. Richard uwielbiał wymyśloną przez siebie grę: podchodzenie zwierzyny niemalże na wyciągnięcie ręki i oddanie celnego strzału, zanim upatrzona ofiara spostrzeże jego obecność. Richard był bardzo potężnym mężczyzną – mierzył metr dziewięćdziesiąt sześć wzrostu i ważył sto trzydzieści kilogramów, na które się składały głównie mięśnie – mimo to potrafił skradać się bezszelestnie i wyrastać jak spod ziemi przed niczego niepodejrzewającymi wiewiórkami, świstakami, skunksami czy jeleniami. Zawsze starał się je uśmiercić jednym strzałem; to było dla niego bardzo istotne. W ten sposób doskonalił umiejętności konieczne do sprawnego wykonywania fachu, który był jednocześnie największą jego pasją – polowania na ludzi. „Wiesz, samo zabijanie nie sprawiało mi jakiejś szczególnej przyjemności – wyjaśniał po latach Richard – Najbardziej lubiłem planowanie, tropienie, podchody.” Podczas owego sierpniowego „ćwiczebnego wypadu” do hrabstwa Bucks Richard spostrzegł dużego gryzonia siedzącego obok grubego pnia dębu. Sądząc, że to świstak, zaczął się ku niemu skradać. Wokół panowała idealna cisza, o ile nie liczyć szmeru liści, poruszanych lekką bryzą. Przemieszczając się bezszelestnie i pod wiatr, kryjąc się za drzewami i krzewami, Richard podszedł na odległość umożliwiającą oddanie strzału. Wycelował i wypalił. Trafił, jednak zwierzę nie zginęło na miejscu; leżało na grzbiecie i bezradnie wierzgało tylnymi łapami. Gdy Richard podszedł bliżej, zauważył, że to wielki, brązowy szczur – rattus norvegicus – który, choć ciężko ranny, szczerzył wojowniczo zęby, obnażając ostre kły. Twardy skurczybyk, pomyślał Richard. Nie chciał przysparzać szczurowi cierpień, szczególnie że podobała mu się jego zajadłość, szybko więc dobił gryzonia. Zbierając się do odejścia, zauważył, że za dużym krzewem morwy, u stóp granitowego wzniesienia, upstrzonego zielonym mchem, znajduje się wlot do jaskini. Ciekawy z natury, Richard wszedł do środka. Od razu ogarnął go smród typowy dla szczurów; ujrzał ich odchody, ale w zasięgu wzroku nie było żadnych zwierząt. Jaskinia wcinała się na wiele metrów w skałę, w jej głębi panowały idealne ciemności. Richard miał przy sobie małą latarkę ołówkową, którą teraz włączył. Nadal nie dostrzegał szczurów, jednak wyraźnie wyczuwał ich obecność. Poza tym, że został obdarzony niemal nadludzką siłą, Richard odznaczał się również wyjątkowo wyostrzonym zmysłem węchu i słuchu – niczym drapieżne zwierzę, które musi polować, żeby przeżyć. Wyszedł z jaskini i powolnym krokiem zaczął wracać do samochodu. Na myśl o brązowym szczurze w jego głowie zrodził się diaboliczny plan. Richard wsunął sztucer do wyłożonego owczym futrem skórzanego futerału, który zamknął w bagażniku. Nie chciał, żeby żona lub dzieci zobaczyły broń. Skrupulatnie ukrywał przed rodziną naturę swojej prawdziwej profesji, nikt więc nie mógł zobaczyć jego imponującej kolekcji narzędzi zbrodni: ostrych niczym brzytwa noży, pistoletów wszelkiej maści, tłumików, zestawów różnych trucizn (ulubioną trucizną Richa był cyjanek), kijów baseballowych nabijanych gwoździami, ręcznych granatów, sznurów, drutów, materiałów wybuchowych czy szpikulców do lodu – by wymienić te najbardziej popularne. Richard najchętniej posługiwał się pistoletami kalibru dwadzieścia dwa, ponieważ pocisk, wystrzelony z nich w głowę, miał tendencję do obijania się po czaszce i wywoływania masywnych uszkodzeń mózgu. Lubił także derringery trzydziestkiósemki; były miniaturowe, stąd łatwe do ukrycia, a na niewielkie odległości, załadowane pociskami dum-dum, okazywały się całkiem zabójczą bronią… bez trudu 16 17 Czlowiek z lodu_ok_new.indd 16-17 11-08-26 09:16 Kilka dni później Richard powrócił do jaskini w hrabstwie Bucks. Tym razem mżyło. Sierpniowe, soczyste listowie lśniło od wilgoci i wyraziście odcinało się od tła. Richard znowu miał ze sobą sztucer, a ponadto papierową torbę, do której zapakował kilogram mielonej wołowiny. U wlotu do jaskini ujrzał, odciśnięte w mokrej ziemi, ślady setek szczurzych łap. Wszedł do wnętrza groty na jakieś piętnaście kroków; znowu uderzył go w nozdrza paskudny odór. Richard pozostawił w jaskini torbę z mięsem i wyszedł. Wrócił nazajutrz i z zadowoleniem zauważył, że mięso zniknęło. Wiedział, że szczury są wszystkożerne i zaczął się zastanawiać, czy połakomiłyby się na żywego człowieka i w ten sposób stały nieświadomymi wspólnikami jego zbrodni i tortur. Wciąż zaintrygowany tą myślą, wsiadł do swojego lincolna i wrócił do New Jersey. W owym czasie Richard mieszkał wraz z żoną Barbarą i trójką dzieci w miasteczku Dumont, przy Sunset Street pod numerem 169 w cedrowym, jednorodzinnym domu. Była to przyjemna okolica zdominowana przez wyższą klasę średnią, bezpieczna, wymarzona dla rodzin z dziećmi. Tutaj wszyscy znali swoich sąsiadów i ze szczerymi intencjami życzyli sobie nawzajem dobrego dnia i dobrej nocy. Barbara była wysoką, atrakcyjną kobietą włoskiego pochodzenia o wrodzonej klasie i elegancji. Nawet w starych dżinsach i luźnej bluzie wyglądała na starannie ubraną. Odznaczała się wyjątkowo długimi nogami i bardzo szczupłą sylwetką, jednak ładnie zaokrągloną wszędzie tam, gdzie należy. Patrząc na tę kobietę, wprost trudno było uwierzyć, że urodziła trójkę dzieci: podówczas ośmioletnią Merrick, siedmioletnią Chris i trzyletniego Dwayne’a. Barbara dwukrotnie poroniła na skutek ciężkiego pobicia przez Richarda. Po latach wyjaśniała: „Kiedy Richard tracił nad sobą panowanie, był niczym rozwścieczony słoń w buszu – niszczył wszystko na swojej drodze, nic nie miało dla niego wartości. W jednej chwili potrafił być najcudowniejszym, najtroskliwszym człowiekiem, w następnej – najpodlejszym sukinsynem, jakiego nosiła ziemia, niepohamowanym w swoim okrucieństwie.” Kiedy owego sierpniowego dnia Richard wrócił do domu, Barbara właśnie szykowała kolację. Nigdy nie wiedziała, w jakim humorze mąż przekracza próg, więc witała go powściągliwie, z trwogą w sercu. Nie uśmiechała się, póki on się nie uśmiechnął. Teraz jednak wszedł z pogodną twarzą, ucałował ją i dzieci na powitanie. A więc był w nie najgorszym nastroju. Wychodząc za mąż, Barbara poślubiła dwie różne osoby, „dobrego Richarda i złego Richarda”, jak zwykła o tym myśleć. Na szczęście dziś pojawił się ten dobry. Po posiłku usiadł na podłodze i cierpliwie, ze śrubokrętem w ręku, składał z synkiem czerwony wóz strażacki. Barbara starała się za wszelką cenę chronić Dwayne’a przed złym Richardem. Niemal w każdy weekend wysyłała syna do babci – swojej matki – by przypadkiem nie spadł na niego gniew ojca, i również pospiesznie to czyniła, gdy dostrzegała u męża pierwsze oznaki zmiany nastroju: rozciągnięte w krechę usta, niezdrową bladość twarzy. Kiedy zaczynał cmokać lewym kącikiem ust, wszyscy wiedzieli, że trzeba się kryć, gdzie kto może. Ten dźwięk był niczym syrena alarmowa ostrzegająca przed atakiem. Ulubienicą Richarda była Merrick. Od wczesnego niemowlęctwa cierpiała na niewydolność nerek, często przebywała w szpitalu i przeszła kilka operacji. Richard godzinami przesiadywał przy jej łóżku, trzymał za rękę, gładził po głowie. „Trudno by wówczas znaleźć bardziej opiekuńczego, kochającego ojca”, zapewniała Barbara. Merrick nigdy nie miała Richardowi niczego za złe. Wybaczała mu wszystko: brutalną przemoc wobec matki, połamane meble, poszarpane na strzępy zabawki, potłuczone naczynia czy roztrzaskane pamiątki. On niczemu nie był winien. Po prostu nic nie mógł na to poradzić. Nie umiał zapanować nad gniewem – tak właśnie wyjaśniał Merrick, i tylko Merrick, a ona mu uwierzyła. Był jej tatusiem. Kochała go całą duszą i sercem, bez względu na okoliczności. 18 19 położyłyby konia. Kiedy Richard przystępował do wykonania zlecenia, miał zazwyczaj przy sobie dwa derringery, nóż oraz pistolet automatyczny dużego kalibru. Czlowiek z lodu_ok_new.indd 18-19 11-08-26 09:16 Natomiast Chris chowała do ojca głęboką urazę za wybuchy szału, a przede wszystkim za katowanie matki. Chris również kochała ojca; ostatecznie był jedynym tatą, jakiego znała, poza tym, jeżeli miał dobry nastrój, traktował rodzinę po królewsku. Nienawidziła jednak tego człowieka, który wpadał w irracjonalną furię. Trzeba jednak podkreślić, że bez względu na to, jak rozwścieczony był Richard, nigdy nie uderzył ani żadnej z córek, ani Dwayne’a. Barbara wyjaśniała to tak: „Gdyby choć palcem tknął któreś z moich dzieci, znalazłabym sposób, żeby go zabić i on o tym wiedział.” Niestety, Barbara nie pojmowała, bądź nie chciała przyjąć do wiadomości, że agresywne, furiackie reakcje Richarda mają niezwykle destrukcyjny wpływ na psychikę córek. W owym czasie Chris i Merrick były ślicznymi, złotowłosymi dziewczynkami; odziedziczyły wszystko co najlepsze po obojgu rodzicach: odznaczały się wysokimi, słowiańskimi kośćmi policzkowymi Richarda i jego typowo polską, mleczną cerą, a do tego idealnie prostymi nosami i wyraźnie zaznaczoną linią szczęki Barbary. Chris miała oczy jasnoniebieskie, Merrick – barwy miodu, ale poza tym były do siebie tak bardzo podobne, że powszechnie uchodziły za bliźniaczki. Barbara jeszcze pogłębiała to wrażenie, ubierając je w identyczne stroje. Na większości rodzinnych zdjęć można zobaczyć dwie niemal niczym nieróżniące się dziewczynki, rozciągające usta w uśmiechu, za którym jednak czaił się smutek. Obie chodziły do szkoły parafialnej, były nieśmiałe i bardzo dobrze wychowane – małe, prawdziwe damy. Ciepłe i serdeczne, szybko nawiązywały przyjaźnie. Tamtego sierpniowego późnego popołudnia Chris i Merrick pomagały mamie nakryć do stołu. Wkrótce cała rodzina zasiadła do kolacji – pieczonego kurczęcia z ziemniakami, jednej z ulubionych potraw Richarda. Komuś z zewnątrz wydawaliby się w owej chwili normalną, szczęśliwą rodziną. W rzeczywistości mężczyzna siedzący u szczytu stołu, cierpliwie krojący kurczaka i z uśmiechem obdarzający dzieci ich ulubionymi kąskami, był najbardziej „wydajnym” płatnym mordercą w Ameryce. Zlecenie nadeszło w pierwszym tygodniu września. Cel, przeznaczony do eliminacji, miał cierpieć przed śmiercią. Taki był rozkaz. Ponadto klient zapowiedział, że jeżeli przyszła ofiara zostanie poddana torturom, zapłata ulegnie podwojeniu – wzrośnie z dziesięciu do dwudziestu tysięcy, płatnych gotówką. Człowiek, który miał zginąć, mieszkał w Nutley, w stanie New Jersey, w ekstrawaganckiej rezydencji, do której prowadził kręty podjazd. Eleganckie, białe kolumny stały po obu stronach dużych, mahoniowych drzwi, ozdobionych pośrodku kołatką w kształcie baraniego łba. Richard nic nie wiedział o celu poza tym, że musi skonać w bólach. Taka sytuacja odpowiadała Richardowi. Im mniej wiedział o ludziach, których miał zlikwidować, tym lepiej. Richard dysponował łatwym dostępem do kamery filmowej, ponieważ produkował filmy pornograficzne, które dystrybuował wzdłuż całego wschodniego i zachodniego wybrzeża, a także wszędzie tam, gdzie to było możliwe. Rozkręcił ten interes do spółki z osławionym Royem DeMeo – psychopatycznym żołnierzem rodziny Gambino. DeMeo odznaczał się wyjątkowym darem do pomnażania pieniędzy. Handlował samochodami i narkotykami, zajmował się pornografią, lichwą i zabójstwami na zlecenie. Stał na czele ekipy najbrutalniejszych morderców, jakich wydał z siebie świat przestępczości zorganizowanej: Roy i jego ludzie byli odpowiedzialni za dosłownie setki zabójstw, stąd też budzili powszechny postrach. Zwierzchnikiem DeMeo, jego caporegime, był Nino Gaggi, podlegający bezpośrednio Paulowi Castellano, świeżo namaszczonemu bossowi rodziny Gambino – największej i najlepiej prosperującej organizacji mafijnej w burzliwej historii nowojorskiej przestępczości. Castellano przejął rządy po swoim szwagrze, niekwestionowanej legendzie podziemnego świata – donie Carlu Gambino. Richard zapakował do bagażnika kamerę, samoprzylepną taśmę izolacyjną oraz kajdanki, bo tego właśnie potrzebował do przeprowadzenia umyślonego planu. Wiedział, że cel codziennie o dziesiątej rano wyrusza do pracy. Pilnie prześledził trasę jego przejazdu i postanowił, 20 21 Czlowiek z lodu_ok_new.indd 20-21 11-08-26 09:16 że pochwyci zwierzynę na mało uczęszczanym rozjeździe dróg, przy znaku stopu, przed którym mężczyzna będzie musiał się zatrzymać. Richard wolałby nie działać w pełnym świetle dnia, ale zawsze się dostosowywał do wymogów zadania; z drugiej strony wiedział, że ludzie z natury są mniej czujni w dzień niż po zmroku, co często z powodzeniem wykorzystywał. Kiedy cel zbliżał się do rozjazdu, Richard już tam czekał. Z ręką w kieszeni, zaciśniętą na magnum trzysta pięćdziesiąt siedem, stał z niewinnym uśmiechem przy swoim aucie; wcześniej otworzył maskę i bagażnik, włączył też światła awaryjne. Richard zamachał na nadjeżdżający samochód, a gdy ten zwolnił, podszedł do okna od strony kierowcy, który – mimo że rozeźlony – opuścił jednak szybę. –O co chodzi? –Dzięki, że się zatrzymałeś, przyjacielu – zaczął Richard, po czym w okamgnieniu przycisnął czarnogranatową lufę magnum do głowy mężczyzny; drugą ręką wyciągnął kluczyki ze stacyjki tak błyskawicznie, że wydawało się to magiczną sztuczką. –Co to, kurwa, ma znaczyć?! – wykrzyknął napadnięty. Był potężnym, łysym osobnikiem o dużej, okrągłej twarzy i kilku podbródkach. Richard otworzył drzwi, wyciągnął go na zewnątrz, a potem – terroryzując bronią – zmusił, by się wgramolił do otwartego bagażnika samochodu Richarda. –Zapłacę ci… dam ci… –Zamknij się – uciszył go Richard. Kajdankami skuł mu ręce za plecami i zakleił usta taśmą. – Spróbuj choć pisnąć, a zabiję! – zagroził, przybierając od dawna wyćwiczoną modulację głosu, mrożącą krew w żyłach, przypominającą warczenie zgłodniałego drapieżnika. Zatrzasnął bagażnik oraz maskę, wsiadł do samochodu i z wolna odjechał. W przeciągu zaledwie kilku sekund zdołał pochwycić swoją ofiarę – sprawnie i bez świadków. Pierwsza część zadania została przeprowadzona pomyślnie. ] Lasy hrabstwa Buck zaczęły się już pokrywać kolorami jesieni: jaskrawymi żółcieniami, ciepłą ochrą, żywą czerwienią. Liście powolnie sfruwające z drzew przywodziły na myśl wielobarwne motyle. Richard zaparkował w odludnym zakątku. Wyciągnął swoją ofiarę z bagażnika i zapędził do jaskini, na którą się natknął podczas sierpniowych wędrówek. Zlokalizował miejsce, gdzie swego czasu pozostawił mięso. Tam kazał się położyć przerażonemu mężczyźnie, po czym starannie – niczym pilny, cierpliwy pająk – spętał mu w wielu miejscach nogi i ręce izolacyjną taśmą. Mężczyzna wytrzeszczał oczy, rozpaczliwie próbował coś powiedzieć, zaoferować Richardowi całe swoje mienie, wszelkie bogactwa świata, ale szara taśma silnie zaklejała usta, ograniczając przemowę do panicznych pomruków i popiskiwań. Richard doskonale wiedział, co chciałby mu obwieścić ten człowiek. Słyszał podobne słowa dziesiątki razy i zawsze pozostawał na nie głuchy. Nie wiedział, co to wyrzuty sumienia, empatia czy litość. Wykonywał swoją pracę na zimno, bez cienia jakichkolwiek emocji. Opanowany, spokojny, powrócił do samochodu, wyjął kamerę, statyw, reflektor, a także źródło zasilania i czujnik ruchu, który miał włączyć oświetlenie i aktywować kamerę, kiedy pojawią się szczury. Richard rozmieścił starannie cały sprzęt naprzeciwko leżącego mężczyzny, który tymczasem narobił w spodnie ze strachu. Richard pociął ubranie na nieszczęśniku i pozostawił go w takim stanie w zimnej jaskini. Schodząc w dół wzgórza w stronę samochodu, zastanawiał się z niejakim rozbawieniem, jaki będzie efekt finalny jego działań. Czy szczury rzeczywiście pożrą żywego człowieka? Był również ciekawy, jak sam zareaguje na podobny widok. Często go nurtowało, dlaczego jest tak całkowicie pozbawiony moralnych odruchów. Czy to geny, czy raczej warunki, w jakich się wychowywał, uczyniły z niego potwora bez sumienia? To pytanie zadawał sobie już od wielu lat, od czasu, gdy był jeszcze małym chłopcem. 22 23 Czlowiek z lodu_ok_new.indd 22-23 Richard obiecał córkom, że tego właśnie dnia zabierze je do Lobelsa, specjalistycznego sklepu, sprzedającego szkolne uniformy. Barbara 11-08-26 09:16