Zyta Rudzka Laudacja dla Svena Sellmera Wielce Szanowni
Transkrypt
Zyta Rudzka Laudacja dla Svena Sellmera Wielce Szanowni
Zyta Rudzka Laudacja dla Svena Sellmera Wielce Szanowni Państwo, Sven Sellmer otrzymał dziś Nagrodę imienia Karla Dedeciusa, przyznawaną przez Fundację imienia Roberta Boscha. Doktor Sven Sellmer studiował filozofię, indologię i filologię klasyczną w Kilonii. Od połowy lat 90. tłumaczy teksty z dziedziny nauk humanistycznych, eseje i beletrystykę z języka polskiego, angielskiego i sanskrytu na niemiecki. Z języka polskiego przełożył dzieła Henryka Elzenberga, Czesława Miłosza, Mariana Pankowskiego, Floriana Znanieckiego. To dla mnie zaszczyt być w tej wspólnocie autorów. Nasz laureat wyraził kiedyś przypuszczenie, że jego zainteresowanie Polską wzięło się z mglistej, romantycznej ciekawości. Niestety, cały romantyzm zniknął, kiedy spotykaliśmy się podczas pracy nad przekładem mojej powieści pod tytułem: „Mykwa”. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Svena przed Uniwersytetem Warszawskim ujął mnie, i zmylił, jego hipisowski wdzięk, jego uprzejmość i grzeczność oraz ten pośpiech młodego nauczyciela akademickiego, który wykłada sanskryt i filozofię indyjską na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i nieustannie przemieszcza się pomiędzy Berlinem, Poznaniem, a Warszawą. Moją czujność uśpiło również to, że Sven jest doskonałym słuchaczem. Pozwolił mi się swobodnie wypowiedzieć, co autorka miała na myśli. Potem Sven zaczął zadawać pytania. Tym swoim ściszonym, terapeutycznym głosem. Są pytania, które zadaje tylko znakomity tłumacz. Nie sformułuje ich ani wydawca, ani krytyk, przyjaciel, wróg, ani żaden inny czytelnik. Tylko tłumacz potrafi zadać doskonałe i zarazem niechciane pytania. Sven zadał mi takie pytania. Pozornie dotyczyły one składni, rytmiki i poetyckiej frazy powieści. Jednak ich precyzja oraz nadwrażliwość na detal powodowała we mnie coraz większy niepokój. Bo tylko znakomity tłumacz wydobędzie z ciebie to, o czym nie chcesz mówić. Do czego nie chcesz się przyznać. O to, czego niby nie wiesz. O to, co wypierasz, bo jest pozornie nieważne. Dociekliwość znakomitego tłumacza przedrze się przez autocenzurę. Dotrze do naprawdę intymnej mitologii. Bez wysiłku i z kindersztubą da sobie radę z każdym narcystycznym pisarskim ego. Możesz pisać o potrzebie pamiętania wielkimi literami, a on i tak złapie cię na świadomej niepamięci. Jeżeli jest tak, że literatura to sztuka stawiania pytań, to spotkanie ze znakomitym tłumaczem jest momentem, kiedy pisarz czuje się zmuszony, by na te swoje pytania odpowiedzieć. Pytania tłumacza pracują w umyśle pisarza. Wywołują szczególny stan uważności. Mają wpływ na przeorganizowanie pisarskiego instrumentarium i bestiarium. Dialog ze Svenem przeniósł się na mój wewnętrzny monolog pisarki. Byłam przekonana, że moja proza jest fikcyjna. Ale pytania Svena tak bardzo rezonowały w mojej świadomości, że w końcu musiałam się przyznać, że moja wyobraźnia jest w dużym stopniu autobiograficzna. To odkrycie nie było łatwe. Ta wiwisekcja na nowo ustawiała mnie w pisarskim mocowaniu się z formą i treścią. Zmieniała punkt patrzenia. Przywołała inne doświadczenia. Wydobyła inne tony, szlifowała sygnaturę pisarską. Mówiąc wprost: dociekliwość Svena zapędziła mnie w kozi róg. Nie mogłam się z niego inaczej wydostać, jak tylko czepiając się słów. Zaczęłam pisać nową powieść. Wiem, że znakomity tłumacz nie tylko zajmuje się tym, co już zostało napisane, ale jego twórcza obecność w życiu pisarza ma tajemniczy wpływ na to, co dopiero będzie napisane. Tak się stało dzięki spotkaniu ze Svenem. Dziękuję Ci, mój znakomity tłumaczu. Świadectwa czytelników „Mykwy” za każdym razem uświadamiają mi skalę twojego translatorskiego talentu. Losy nastoletniej Żydówki u schyłku komunistycznej Polski, wielu dorastających w NRD uznało za swoją powieść o dojrzewaniu, bildungsroman. Pragnę podziękować szanownej Kapitule Nagrody pod honorowym patronatem Karla Dedeciusa za docenienie translatorskiej twórczości Svena Sellmera. To dla mnie szczególny i szczęśliwy dzień. Dziękuję!