wyrok w imieniu rzeczypospolitej polskiej
Transkrypt
wyrok w imieniu rzeczypospolitej polskiej
Sygn. akt IIK 1336/12 WYROK W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ Dnia 11 kwietnia 2013r. Sąd Rejonowy w Elblągu w II Wydziale Karnym, w składzie: Przewodniczący: S.S.R. Maciej Rutkiewicz Protokolant: st. sek. sąd. Agnieszka Goździejewicz w obecności Prokuratora Prokuratury Rejonowej w Elblągu Emilii Lellek po rozpoznaniu w dniu 05 lutego, 07 marca i 11 kwietnia 2013r. sprawy: T. K. , syna S. i F. , urodzonego (…) r. w E. , oskarżonego o to, że: w sierpniu 2011r. w E., działając umyślnie znęcał się nad kotem należącym do E. C. w ten sposób, że rzucał w niego kamieniami, raniąc go w głowę, tj. o przestępstwo z art. 35 ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz.U. z 2003r., Nr 106, poz. 1002 z późn. zm.); I. II. oskarżonego T. K. uznaje za winnego tego, że w okresie od kwietnia 2011r. do sierpnia 2011r. w E, znęcał się nad kotem należącym do E. C. w ten sposób, że rzucał w niego kamieniami, raniąc go w pierwszej połowie sierpnia 2011r. w głowę, czym spowodował powstanie u zwierzęcia ropnia, wymagającego leczenia i czyn ten kwalifikuje, jako występek z art. 35 ust. 1a ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt i za to na podstawie art. 35 ust. 1a ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt w zw. z art. 33 § 1 i 3 kk skazuje go na karę grzywny w wymiarze 30 (trzydziestu) stawek dziennych, ustalając wysokość jednej stawki na 10zł (dziesięć złotych); na podstawie art. 626 § 1 kpk w zw. z art. 624 § 1 kpk zwalnia oskarżonego od kosztów sądowych w całości, wydatkami obciążając Skarb Państwa. Sygn. akt IIK 1336/12 UZASADNIENIE Sąd ustalił następujący stan faktyczny: Oskarżony T. K. ma 61 lata i zawodowe wykształcenie. Z zawodu jest tokarzem. Oskarżony nie jest żonaty, ale posiada jedno dorosłe dziecko. Obecnie jest rencistą i otrzymuje świadczenie w wysokości około 1200zł miesięcznie. T. K. mieszka wraz z żoną. Oskarżony nie był do tej pory karany. (dowód: oświadczenie oskarżonego T. K. złożone na rozprawie głównej – k. 82, dane o podejrzanym – k. 42, karta karna – k. 39) Oskarżony T. K. niedaleko miejsca zamieszkania posiada gołębnik, w którym hoduje gołębie. W okolicy miejsca trzyma ptaków gromadzą się koty. jedne bezpańskie, inne pozostawione przez właścicieli bez należytej opieki. Oskarżony od wielu lat je przegania. Wielokrotnie był widywany przez sąsiadów, jak krzyczy na zwierzęta i rzuca w nie kamieniami. Widywano tam także zdechłe koty. Na tym tle dochodziło do licznych konfliktów oskarżonego z sąsiadami, Państwem C., którzy są wielbicielami kotów. Ich córka, E. C. w 2010r. przywiozła do E. kota, którego przygarnęła rok wcześniej w G.. Kot ten wiosną 2011r. zaczął sam wychodzić na dwór. Od tego czasu E. C. kilkakrotnie widziała, jak oskarżony rzucał w tego kota kamieniami. Za każdym razem zwracała T. K. uwagę, aby tego nie robił. Ten wulgarnie jej odpowiadał, że i tak wybije wszystkie koty. Sam kot kilka razy został przez oskarżonego trafiony, lecz nie doznał żadnych obrażeń. W sierpniu 2011r. oskarżony T. K. na oczach K. C. trafił jej kota kamieniem w głowę. Zwierzę dwukrotnie zawieziono do weterynarza, który w okresie od 15 do 17 sierpnia 2011r. dokonał zabiegu chirurgicznego. Kot przeżył. Nadal był jednak wypuszczany bez opieki na dwór i w czerwcu 2012r. zaginął. (dowód: zeznania świadka E. C. – k. 8384, 1-3, 7, zeznania świadka M. L. – k. 93-94, 19, zeznania świadka J. C. – k. 94-95, 10, zeznania świadka D. C. – k. 95, 12, zeznania świadka J. C. – k. 95-96, 11, zeznania świadka A. S. – k. 104-105, częściowo zeznania świadka Z. K. – k. 84-85, 35, częściowo zeznania świadka J. K. – k. 105, częściowo wyjaśnienia oskarżonego T. K. – k. 82-83, 41, 84, 95, 96, zaświadczenia weterynarza M. L. o leczeniu kota E. C. z powodu ropnia na głowie – k. 8, 18, informacje z KMP E. dotyczące oskarżonego i kotów – k. 100-101, dokumentacja medyczna oskarżonego – k. 37, 63-68) Oskarżony T. K. przesłuchiwany w dochodzeniu nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Podczas rozprawy ponownie się nie przyznał. Wyjaśnił przy tym, że E. C. i pozostali członkowie jej rodziny kłamią. Powiedział, że cztery lata wcześniej rzeczywiście w jej obecności przeganiał ze swojego gołębnika kota, rzucając w niego kamieniem. Nie trafił go jednak. Był to jedyny raz, kiedy do czegoś podobnego doszło. Czuł się usprawiedliwiony, gdyż bezpański lub pozbawiony należytej opieki kot zagrażał jego gołębiom. Od tego czasu jest szykanowany przez Państwa C. , którzy ciągle oskarżają go o rzeczy, których on nie robi. Według oskarżonego T. K., skoro wszyscy świadkowie mieli widzieć, jak on robi takie rzeczy, to od razu powinni zawiadamiać policję i wtedy mieliby dowody. (dowód: wyjaśnienia oskarżonego T. K. – k. 8283, 41, 84, 95, 96) Sąd zważył, co następuje: W świetle powyższych poczynionych przez Sąd ustaleń, nie budzi wątpliwości, iż oskarżony T. K. dopuścił się zarzucanego mu przestępstwa z uwzględnieniem zmian dokonanych przez Sąd w opisie czynu, a dotyczących okresu i sposobu popełnienia przez niego tego występku. Ustalając stan faktyczny w sprawie Sąd oparł się przede wszystkim na zeznaniach świadków E. C., J. C., D. C., J. C., A. S., M. L. oraz częściowo na zeznaniach świadków Z. K. i J. K. oraz wyjaśnieniach oskarżonego T. K.. Zeznania pierwszych czworga wyżej wymienionych świadków, Państwa C. były całkowicie wiarygodne. Były one w całości zgodne ze sobą nawzajem oraz z pozostałymi zgromadzonymi w sprawie dowodami. Jednocześnie zeznania tych świadków w częściach, w których dotyczyły różnych faktów i okoliczności, wzajemnie się uzupełniały tworząc spójną i logiczną całość. Wszyscy oni zeznawali przez cały tok postępowania konsekwentnie, opisując identycznie te same wydarzenia, co dodatkowo potwierdziło wiarygodność ich zeznań. Brak było przy tym jakichkolwiek dowodów podważających wiarygodność tych zeznań. Jedynie oskarżony wyjaśniał odmiennie. Sąd dał w pełni wiarę zeznaniom świadka E. C. Była ona właścicielką kota, nad którym znęcał się oskarżony. Świadek szczegółowo opisała zachowania T. K. wobec jej zwierzęcia, wskazując konkretny okres zdarzeń. Podała, od kiedy zwierzę wychodziło samo na dwór i jakie zdarzenia od tego czasu widziała osobiście. Jednoznacznie powiedziała, że widziała osobiście, jak T. K. w sierpniu 2011r. rzucił kamieniem w jej kota i trafił go w głowę. Potwierdziła to w kolejnych przesłuchaniach, także podczas rozprawy głównej. E. C. wskazała, który weterynarz opiekował się wtedy zwierzęciem, co znalazło potwierdzenie w zeznaniach świadka M. L. i sporządzonych przez nią dwóch pisemnych informacjach na ten temat. E. C. opisała również zachowania oskarżonego wobec innych kotów, w tym jej pierwszego pupila, który zginął kilka lat wcześniej. Wszystkie jej zeznania znalazły potwierdzenie w pozostałych dowodach. Podobne zachowania T. K. widzieli także pozostali świadkowie. Świadek zeznawała przy tym spokojnie, spójnie i logicznie, a jednocześnie, jak już wskazano konsekwentnie podczas całego postępowania. Mimo nieukrywanej niechęci wobec oskarżonego, Sąd nie znalazł żadnych podstaw do przyjęcia, że świadek mogła pomawiać T. K. Według niego cała rodzina Państwa C. jest kłótliwa i się na niego uwzięła. Nie wskazał jednak żadnych racjonalnych przyczyn, dla których miałoby to nastąpić. Żaden inny dowód również nie wskazuje, jaka mogłaby być tego przyczyna. Oskarżony nie mówił o żadnych kłótniach, czy sporach na innym tle niż pretensje o zabijanie kotów. Oprócz niczym nieuzasadnionej niechęci, zarzucał jedynie świadkowi, podobnie, jak pozostałym, że nie ma żadnych dowodów swoich twierdzeń. Zdaniem Sądu taka postawa oskarżonego nie jest w stanie podważyć wiarygodności zeznań świadka E. C. Natomiast jej niechęć do oskarżonego można łatwo usprawiedliwić okolicznościami, o których opowiadała. Trzeba, bowiem powiedzieć, że w sposób obiektywny i całkowicie zrozumiały i oczywisty, ciężko jest żywić pozytywne uczucia do człowieka, którego widziało się, kiedy rzucał kamieniami w koty, również należące do obserwatora oraz kiedy widziało się efekty tych zachowań w postaci zdechłych zwierząt leżących i gnijących w pobliżu gołębnika oskarżonego. Sąd dał także w całości wiarę zeznaniom świadka J. C. Potwierdził on w całości zeznania swojej córki E. i pozostałych członków rodziny. Jego zeznania nie tylko były zgodne z tymi pozostałymi wersjami, lecz także je uzupełniały, gdyż opisał on zachowania oskarżonego, które sam widział. Opisał wydarzenie, podczas którego musiał uwalniać z siatki bezpańskiego kota, który zaplątał się w nią podczas ucieczki przed oskarżonym. Podał też między innymi, że słyszał, jak T. K. powiedział, że „te koty zlikwiduje”. (k. 95) J. C. zeznawał przy tym w sposób logiczny, spójny i konsekwentny. Również podczas zeznań tego świadka nie pojawiły się żadne okoliczności, które mogłyby potwierdzić wersję oskarżonego, jakoby świadkowie się na niego uwzięli. Nie ujawniła się żadna przyczyna inna od tej, że oskarżony znęcał się na kotami i je zabijał. W tej sytuacji, w istocie brak było dowodów przeciwnych, które byłyby w stanie podważyć zeznania tego świadka. Z tych samych przyczyn za wiarygodne uznano zeznania świadka D. C., brata E. On także w sposób całkowicie zgodny z zeznaniami pozostałych świadków opisał zachowania T. K. , który był świadkiem osobiście. Opisał także widziane przez siebie efekty jego zachowań w postaci zdechłych kotów leżących w krzakach w okolicy ich zamieszkania. Świadek podczas rozprawy konsekwentnie powtórzył i potwierdził swoje wcześniejsze w pełni jasne i klarowne zeznania. Potwierdził też wymianę zdań z oskarżonym, kiedy stanął w obronie maltretowanych przez niego zwierząt. Sąd dał także wiarę zeznaniom świadka J. C., matki E. C. (k. 94-95, 10) Tutaj należy jednak wskazać, że świadek ten podczas rozprawy zeznawała w sposób wyjątkowo emocjonalny. Była tak bardzo zdenerwowana i podekscytowana samą rozprawą, jak i kłótnią z oskarżonym, że składanie przez nią zeznań było znacznie utrudnione. Mówiła dużo, głośno i szybko. Zdaniem Sądu mogło to mieć wpływ nie tyle na samą czynność przesłuchania, co na ocenę treści zeznań świadka nie tylko podczas rozprawy, ale i wcześniejszych z postępowania przygotowawczego. Potwierdziła ona bowiem w całości zeznania swoich bliskich. Nie potwierdziła jednak części swoich zeznań z postępowania przygotowawczego. Powiedziała, że ona sama nie widziała poszczególnych zachowań T. K., które opisała w swoich pierwszych zeznaniach, a jedynie słyszała o nich od innych świadków. Natomiast w pełni wiarygodny świadek A. S. (k. 104-105), policjant, który ją wtedy przesłuchiwał, zeznał iż zapisał dokładnie treść zeznań J. C. Zdaniem Sądu, wytłumaczeniem tych rozbieżności jest wspomniany wyjątkowo emocjonalny sposób podchodzenia przez świadka do tej sprawy. Zachowanie T. K. tak bardzo ją wzburzyło i nadal wzburza, że nie potrafiła i nie potrafi ona nadal zachować do tego dystansu niezbędnego do jasnego i klarownego formułowania myśli. Jednocześnie z uwagi na tak liczne sygnały od bliskich oraz własne spostrzeżenia w zakresie, w którym potwierdziła swoje zeznania z dochodzenia na rozprawie, stworzyły u niej pełne przeświadczenie, że przestępstwo oskarżonego jest faktem niemal nie wymagającym już żadnego postępowania dowodowego. Mogło to spowodować zeznawanie przez nią przed policjantem w taki sposób, że odebrał on jej opowieść, jak słowa bezpośredniego świadka. Sama zaś J. C., będąc całkowicie przekonana, że to co mówi jest prawdą, nie zwróciła po prostu wtedy uwagi na to, że opowiada doświadczenia innych osób, jak własne. Nawiasem mówiąc, chodzi o doświadczenia jej najbliższych, męża i dzieci. Często przecież w codziennym życiu spotyka się sytuacje, kiedy ludzie przedstawiają fakty, o których wiedzą od osób, do których mają zaufanie, jak nie wymagającą dowodu oczywistość, czy nawet jak własne doświadczenia. Dopiero, kiedy daje się im czas na zastanowienie, jak podczas rozprawy, kiedy Sąd odczytuje świadkom ich stare zeznania i zadaje konkretne pytanie o fakty, nadchodzi chwila refleksji i zastanowienia. Wtedy dopiero uświadamiają sobie, że w rzeczywistości tylko o tym wszystkim słyszeli, lecz tego nie widzieli. Sami często się dziwią, że mogli tak powiedzieć. Tak właśnie było w tej sprawie z zeznaniami J. C. Nie wolno też zapominać, że J. C., podobnie, jak jej córka E. jest wielką wielbicielką kotów, co z pewnością nie pozostało bez wpływu na jej ocenę zachowania T. K. i powstanie u niej wielkiej niechęci do oskarżonego. Jak już wspomniano Sąd uznał za wiarygodne zeznania świadka A. S., policjanta który przesłuchiwał J. C. i opisał przebieg przesłuchania. Zeznania tego świadka utwierdziły właśnie Sąd w przekonaniu, które opisano powyżej. Świadek potwierdził, że zapisał dokładnie słowa J. C. oraz, że zeznawała ona tak samo, jak pozostali członkowie jej rodziny. Miedzy innymi właśnie na podstawie tych zeznań, Sąd doszedł do przekonania, iż J. C. składając swoje pierwsze zeznania mówiła o rzeczach, których sama nie widziała, jak o oczywistościach, faktach, które jej zdaniem są tak prawdziwe, że nie wymagają żadnych dowodów więcej. Zostało to przez policjanta odebrane i zapisane, jako spostrzeżenia samej J. C. Sąd dał w całości wiarę zeznaniom świadka M. L. , weterynarza, który leczył w sierpniu 2011r. kota E. C. Świadek potwierdziła obrażenia głowy doznane przez kota oraz konieczność przeprowadzenia zabiegu w tym zakresie. Wskazała także okres leczenia zwierzęcia. Zeznała również, że ropień, który powstał u kota mógł być wynikiem zadrapania, walki z innym zwierzęciem lub uderzenia kamieniem, ale niewielkim, gdyż przy silniejszym uderzeniu kot miałby inne, poważniejsze uszkodzenia, a tych w dokumentacji medycznej nie odnotowano. Zeznania świadka były nie tylko całkowicie spójne, konsekwentne i logiczne, ale znalazły także potwierdzenie we wszystkich pozostałych dowodach zgromadzonych w sprawie. Były zgodne z zeznaniami E. C. oraz z zaświadczeniami wystawionymi przez samego świadka dla potrzeb postępowania. (k. 8,18) Sąd dał częściowo wiarę także pozostałym świadka Z. K., żony oskarżonego. Świadek potwierdziła, że między jej mężem, a Państwem C. istnieje spór dotyczący kotów. W tej części zeznania świadka były całkowicie zgodne z pozostałymi dowodami i dlatego Sąd uznał je w tym zakresie za całkowicie wiarygodne. Natomiast ocena przyczyn i istoty tej kłótni przedstawiana przez świadka jest już w ocenie Sądu jedynie jej osobistym przekonaniem powstałym pod wpływem męża, nie opartym jednak żadnymi innymi dowodami. Świadek zeznała, że widziała zachowań oskarżonego wobec kotów, o których mówili inni świadkowie. Potwierdziła jednak, że koty rzeczywiście przychodziły do gołębnika jej męża, i że ten je stamtąd przeganiał. Również ta część byłą więc zgodna z pozostałym materiałem dowodowym. Natomiast wskazywanie przez Z. K., że to Państwo C. bez powodu czepiali się jej męża, było niewiarygodne. Sama świadek nie wskazywała, z jakiego powodu świadkowie ci mieliby czepiać się jej męża. Inne osoby też niczego takiego nie wskazują. Pozostaje więc jedynie sprawa kotów. Złość zaś właściciela zabitego kota na sprawcę tragedii jest w pełni zrozumiała i uzasadniona. Zwłaszcza jeżeli podobnych zachowań sprawca miał więcej. Dlatego przyczyną kłótni były właśnie takie zachowania oskarżonego, a postawa E. C. i jej rodziny nie była niczym nie uzasadnionym czepianiem się T. K., lecz w pełni usprawiedliwioną i zrozumiałą reakcją na postawę oskarżonego. Świadek J. K. sama nie widziała żadnych zdarzeń dotyczących kotów. Słyszała jedynie od swoich rodziców o zarzutach Państwa C. pod adresem jej ojca. W tej sytuacji jej zeznani były istotne jedynie w tym zakresie, że wiedziała ona o sporze oraz, że słyszała ona od oskarżonego, że kot E. C. wchodził do gołębnika jej ojca i ten go odganiał. W tym zakresie Sąd dał wiarę zeznaniom świadka J. K. Natomiast fakty dotyczące przejawiającej się w tych zeznaniach nieuzasadnionej i nasilonej wrogości Państwa C. wobec T. K., należało zdaniem Sądu ocenić podobnie, jak ten sam zakres zeznań poprzedniego świadka, czyli Z. K. Świadek nie widziała, bowiem co było przyczyną opisywanych zachowań D. i E. C. Jako córka oskarżonego zapewne zakładała, że nie mógł on zrobić nic złego, więc były one bezpodstawne. Nie zmienia to jednak faktu, że obiektywna ocena tych zeznań musi sprowadzać się do nie dania im wiary, gdyż pozostają one w tym zakresie w całkowitej sprzeczności z pozostałymi zgromadzonymi w sprawie dowodami. Są też nielogiczne. Niezwykle rzadko zdarza się tak silna niechęć i tak silne pretensje, jak u świadków C. wobec oskarżonego, które były całkowicie bezpodstawne i nieuzasadnione. Natomiast podawana przez nich przyczyna, polegająca na znęcaniu się nad zwierzętami i wyjątkowo brutalnym ich traktowaniu, włącznie z zabijaniem jest w ocenie Sądu całkowicie wystarczająca. Przy takim zachowaniu T. K., ich postawa zdaje się normalną i w pełni usprawiedliwioną reakcją. Dlatego, zdaniem Sądu to relacja podawana przez świadków C. jest także bardziej logiczna i znajdująca oparcie w zasadach doświadczenia życiowego i logicznego rozumowania. Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonego T. K. prawie w całości. Za wiarygodne uznano je tylko w tej części, w której wyjaśnił, że odganiał bezpańskie i pozostawione bez opieki koty z okolic swojego gołębnika oraz, że na tym tle istnieje spór między nim, a Państwem C.. Fakty te zostały w całości potwierdzone zeznaniami wszystkich przesłuchanych w sprawie świadków. Sąd nie dał natomiast wiary wyjaśnieniom oskarżonego w pozostałej części. Były one całkowicie sprzeczne z zeznaniami świadków oraz pozostałymi dowodami. Oskarżony nie przedstawił też żadnego wiarygodnego dowodu na ich potwierdzenie. W tej sytuacji Sąd uznał je za przyjętą przez oskarżonego linię obrony, która nie znalazła jednak potwierdzenia w pozostałych zgromadzonych w sprawie dowodach. Na potwierdzenie takiego stanowiska można dodatkowo wskazać, że T. K. wielokrotnie podczas całej rozprawy zarzucał świadkom C., że nie mają żadnych dowodów swoich twierdzeń. Mówił do nich, że nie stawali w obronie kotów, że nie dokumentowali w żaden sposób jego zachowań, ani znajdowanych zwłok oraz nie wzywali za każdym razem Policji. Takie słowa T. K. świadczą nie tylko o jego wrogim nastawieniu do świadków, ale wskazują także zdaniem Sądu, że takie sytuacje miały jednak miejsce. Tym bardziej, że oskarżony w swoich wyjaśnieniach przejawiał także wyraźną niechęć wobec kotów, który jego zdaniem zagrażały jego ptactwu. Oczywiście bezpańskie koty i psy są plagą naszych miast. Właściciele pozostawiający swoich pupilów samopas na ulicach i podwórkach także przyczyniają się do negatywnego obrazu tych zwierząt. Nie usprawiedliwia to jednak wyjątkowej niechęci bijącej z wyjaśnień T. K. Fakt, że zachowań oskarżonego nie potwierdziły w swoich zeznaniach jego żona i córka nie może stanowić dowodu potwierdzającego prawdziwość jego wyjaśnień. Obie Panie nie mówiły bowiem, że oskarżony tak się nie zachowywał, a jedynie, że tego nie widziały. Potwierdzały natomiast, że koty kręciły się wokół gołębnika, co denerwowało T .K. Mając na uwadze także wcześniejsze rozważania dotyczące zeznań Z. i J. K. oraz pamiętając, że są to osoby najbliższe wobec oskarżonego, Sąd doszedł do wniosku, że wyjaśnienia oskarżonego nie znalazły oparcia także w ich zeznaniach. Należy ponadto pamiętać, że kot E. C. doznał poważnych obrażeń głowy, które potwierdziła nie tylko ona, opisując także mechanizm ich powstania, poprzez trafienie kamieniem przez oskarżonego. Potwierdziła je także lekarz weterynarii M. L., która opiekowała się kotem. W swoich zeznaniach potwierdziła ona także, iż ropień u kota mógł powstać w wyniku trafienia małym kamieniem. Mamy zatem oprócz zeznań właścicielki kota także całkowicie obiektywny dowód w postaci zeznań lekarza weterynarii i sporządzonych przez nią zaświadczeń. Za wiarygodne i bardzo istotne dla postępowania Sąd uznał pozostałe dowody zawnioskowane przez Prokuratora do ich przeprowadzenia na rozprawie w postaci oświadczeń weterynarza, danych o podejrzanym i karty karnej oraz dokumentacji medycznej oskarżonego. Mając na uwadze urzędowe pochodzenie tych dokumentów oraz, że zostały one sporządzone przez osoby do tego uprawnione w sposób prawidłowy i w pełni zgodny ze sztuką, Sąd dał w pełni wiarę tym dowodom. W świetle zgromadzonego materiału dowodowego nie budzi żadnych wątpliwości Sądu, że oskarżony T. K. dopuścił się tego, że: - w okresie od kwietnia 2011r. do sierpnia 2011r. w E., znęcał się nad kotem należącym do E. C. w ten sposób, że rzucał w niego kamieniami, raniąc go w pierwszej połowie sierpnia 2011r. w głowę, czym spowodował powstanie u zwierzęcia ropnia, wymagającego leczenia, to jest popełnił występek kwalifikowany z art. 35 ust. 1a ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt. Na wstępie rozważań prawnych należy wytłumaczyć zmianę opisu czynu dokonaną przez Sąd w stosunku do zarzutu prokuratorskiego. Otóż okres znęcania się przez oskarżonego nad kotem E. C. wyraźnie wynikał z jej zeznań oraz z zeznań pozostałych świadków. Obejmował okres od wiosny, czyli przyjmując, że zgodnie z kalendarzem wiosna zaczyna się pod koniec marca, co najmniej od kwietnia 2011r., a nie sam miesiąc sierpień 2011r. W sierpniu kot został trafiony przez oskarżonego kamieniem, co zostało udowodnione obiektywnymi dowodami w postaci zeznań weterynarza M. L. i jej oświadczeniami, co również znalazło odzwierciedlenie w opisie czynu dokonanym przez Sąd. Ten czas w związku z rekonwalescencją zwierzęcia zakończył okres przestępnego zachowania oskarżonego. Jednocześnie Sąd nie wskazał w opisie innych kotów i innego czasu przestępstw, których miał się dopuścić według świadków oskarżony T. K., gdyż postępowanie w tym zakresie zostało już prawomocnie umorzone. (k. 20, 29-31). Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997r. o ochronie zwierząt stanowi w art. 35, że: „1. kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1-4 podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. 1a. Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem.” Sąd dokonał zatem w konsekwencji także zmiany kwalifikacji prawnej czynu oskarżonego, gdyż doszedł do wniosku, że oskarżony T. K. swoim zachowaniem wyczerpał wszystkie znamiona przestępstwa z art. 35 ust. 1a ustawy z dnia 21 sierpnia 1997r. o ochronie zwierząt. Jego zachowanie miało bowiem cechy uporczywości, długotrwałości i złośliwości. Było to wiele zachowań wobec tego samego kota. Wielokrotnie na niego krzyczał, odganiał go i rzucał w niego kamieniami. Spowodował w rezultacie obrażenia jego ciała. Nie wyczerpał natomiast przesłanek występku z aktu oskarżenia, czyli art. 35 ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997r. o ochronie zwierząt. Nie zabił kota, nie uśmiercił, ani nie dokonał jego uboju z naruszeniem przepisów. Jednocześnie fakt, że w przypisanym oskarżonemu okresie, nie zabił on kota nie ma znaczenia dla przypisania mu przestępstwa znęcania się nad tym zwierzęciem. Na podobnym stanowisku stoi Sąd Apelacyjny w Krakowie, który w postanowieniu z dnia 08 września 2011r. wydanym w sprawie IIAKo 36/11 (KZS 2011/10/42) stwierdził, iż: „Śmierć zwierzęcia nie jest znamienna dla występku znęcania się nad zwierzęciem z art. 35 ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt (Dz. U. z 2003 roku Nr 106 poz. 1002 z późn. zm.), a jeśli skutek taki nastąpi, może stanowić okoliczność obciążającą przy wymiarze kary. Badanie związku przyczynowego między działaniem sprawcy i śmiercią zwierzęcia jest zbędne, by stwierdzić oczywistą bezzasadność wniosku o wznowienie postępowania w tym przedmiocie, bo nawet wykluczenie tego nie spowoduje uniewinnienia skazanego za przypisane mu znęcanie.” Aby dokładniej wyjaśnić na czym polega przestępstwo znęcania się nad zwierzętami i co jest przedmiotem ochrony tego opisującego ten występek przepisu można przytoczyć za artykułem „Żyje, więc cierpi” M. Mozgawy (Rzeczpospolita PCD 2001/2/28), że: „Ustawowe określenie "znęca się nad zwierzęciem" [stanowiące znamię przestępstwa określonego w art. 35 ust. 1 ustawy z dnia 21.08.1997 r. o ochronie zwierząt] oznacza działanie albo zaniechanie, polegające na umyślnym zadawaniu bólu fizycznego, a w wyjątkowych wypadkach również dotkliwych cierpień moralnych, powtarzającym się albo jednorazowym, lecz intensywnym i rozciągniętym w czasie. Nie jest pewne, czy podczas znęcania się nad zwierzęciem mogą wchodzić w grę "dotkliwe cierpienia moralne". Wydaje się jednak, iż sam ustawodawca twierdząco odpowiedział na to pytanie, uznając, iż znęcaniem się może być np. złośliwe straszenie lub porzucenie zwierzęcia. Czymże innym niż zadaniem bólu moralnego jest np. porzucenie wiernego psa, który z jakichś powodów zaczął zawadzać właścicielowi.” Natomiast w artykule S. Rogali-Walczyńskiej „Prawnokarna ochrona zwierząt” (artykuł Prokurator 2009/3-4/88-107) czytamy: „Przedmiotem ochrony tego przepisu [art. 35 ustawy z 1997 r. o ochronie zwierząt] jest życie zwierząt oraz ich wolność od zbędnego bólu i cierpienia. [...] Wątpliwości mogą powstawać co do zakresu nieostrego znamienia zabicie niehumanitarne, bowiem w tym przypadku próba sięgnięcia do jego potocznego znaczenia niewiele wnosi. [...] Trzeba wyraźnie podkreślić, iż zabicie zwierzęcia może być tylko nieuzasadnione, ale dokonane w sposób humanitarny, albo też uzasadnione ale niehumanitarne.” W tej sytuacji fakt popełnienia przez oskarżonego T. K. zarzucanego mu przestępstwa nie budzi w ocenie Sądu żadnych wątpliwości. Wobec tego wina jego jest bezsporna. Oskarżony jak wynika ze zgromadzonych dowodów był, bowiem w pełni świadomy swoich czynów, mógł pokierować swoim postępowaniem, a nadto posiadał wystarczającą wiedzę i doświadczenie życiowe, aby właściwie ocenić wagę swoich poczynań i jak wynika z zeznań świadków w taki sposób je oceniał. Oskarżony działał w sposób umyślny z zamiarem bezpośrednim, na co wskazują przedsięwzięte przez niego środki, sposób realizacji przestępnej akcji oraz istnienie u niego pełnej świadomości, co do tego, że nie zadaje kotu cierpienia. Nie ulega wątpliwości, że oskarżony T. K. obejmował świadomością zarówno cel jak i sposób swojego działania. Zdawał sobie sprawę z tego, że straszy i zadaje ból zwierzętom. Fakt ochrony gołębi nie usprawiedliwiał w żaden sposób stosowania przez niego tak drastycznych środków. Brak opieki nad kotem również nie usprawiedliwiał prymitywnego polowania na to zwierzę. Oskarżony powinien był ustalić właściciela, co w tej sprawie nie było trudne, gdyż miał z nim stały kontakt. Następnie wpłynąć na niego, aby zaopiekował się należycie kotem. Dla oceny stopnia społecznej szkodliwości czynu Sąd wziął pod uwagę przesłanki art. 115 § 2 kk tj. rodzaj i charakter naruszonego dobra, rozmiar wyrządzonej lub grożącej szkody, sposób i okoliczności popełnienia czynu, jak również postać zamiaru sprawcy. Oceniając społeczną szkodliwość czynu T. K., Sąd miał na uwadze w szczególności wyjątkowo drastyczny charakter zachowań oskarżonego oraz ich znaczną dolegliwość, nie tylko dla zwierząt, ale i sąsiadów. Jak już wielokrotnie wspominano niewątpliwa uciążliwość samych zwierząt w żaden sposób nie usprawiedliwiała jego zachowania. To nie koty były bowiem odpowiedzialne za brak opieki nad nimi, lecz ich właściciele. Wymierzając oskarżonemu karę za przypisane mu przestępstwo, Sąd oparł się o okoliczności wskazane w art. 53 § 1 kk, zgodnie, z którymi Sąd wymierza karę według swojego uznania, w granicach przewidzianych przez ustawę, bacząc by jej dolegliwość nie przekraczała stopnia winy, uwzględniając stopień społecznej szkodliwości czynu oraz biorąc pod uwagę cele zapobiegawcze i wychowawcze, które kara ma osiągnąć w stosunku do skazanego, a także potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. Sąd przyjął na niekorzyść oskarżonego duże nasilenie agresji i przemocy oraz brak jakiejkolwiek refleksji co do swojego zachowania. Jako okoliczność łagodzącą przyjęto natomiast jego trudną sytuację życiową polegającą na zapadnięciu w ciężką chorobę zagrażającą życiu. Cierpi on na białaczkę. (k. 37, 63-68) Zbyt surowe karanie byłoby w tej sytuacji niehumanitarne. Dlatego Sąd doszedł do wniosku, iż symboliczna kara 30 stawek dziennych grzywny, przy ustaleniu wysokości jednej stawki na 10złotych będzie karą adekwatną, realizującą w pełni społeczne poczucie sprawiedliwości oraz dyrektywy prewencji generalnej. Jednocześnie kara grzywny, czyli łagodniejszego rodzaju, niż wnioskowana przez oskarżyciela, nie przenosi zdaniem Sądu stopnia winy oskarżonego, ani społecznej szkodliwości jego czynu. Sąd ma nadzieję, iż odniesie ona skutki wychowawcze wobec T K, realizując w ten sposób swój wychowawczy charakter. O kosztach sądowych, w tym opłacie orzeczono jak w części dyspozytywnej wyroku, na podstawie powołanych tam przepisów, uznając, że ponoszenie ich przez oskarżonego byłoby dla niego zbyt dotkliwe.