Udając Amerykanina
Transkrypt
Udając Amerykanina
VI Międzynarodowa Konferencja Edukacyjna Ustroń/Gliwice 2011 Wojciech M. PIEGZA, Studium Języków Obcych, Politechnika Wrocławska UDAJĄC AMERYKANINA Streszczenie. Relacja z eksperymentu, w którym autor udawał przez niemal tydzień Amerykanina, podczas prowadzenia zajęć z młodzieżą gimnazjalną podczas trwania zielonej szkoły. Analiza przeprowadzonych wśród młodzieży ankiet dotyczących zajęć z panem Jasonem Taylorem z Filadelfii. Wyciągnięcie wniosków dotyczących sposobu motywowania uczniów do nauki, doboru materiału, pracy nad językiem oraz wprowadzaniu elementów nauki o kulturze do codziennych zajęć z języka obcego. 1. GENEZA EKSPERYMENTU Na początku maja 2008 zaproponowano mi prowadzenie zajęć z języka angielskiego podczas organizowanej pod koniec czerwca zielonej szkoły. Ponieważ termin idealnie pokrył się z przerwą między ostatnimi zajęciami a rozpoczęciem sesji egzaminacyjnej w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych oraz w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej we Wrocławiu, propozycję przyjąłem. Po zapoznaniu się ze specyfiką obozów oraz zielonych szkół organizowanych przez warszawską firmę Chris, oraz po otrzymaniu informacji, z kim będę pracował, dość wcześnie narodziła się myśl, aby zrobić coś więcej. Podstawową zasadą jakiegokolwiek procesu dydaktycznego jest to, by uczący chciał się uczyć. Gdy brakuje tego elementu, próby motywowania, czy angażowania słuchaczy w aktywne uczestnictwo w zajęciach mogą okazać się nieskuteczne. Dlatego też, próba nauczenia języka obcego młodzież, która znajduje się na trwającej tydzień wycieczce szkolnej, w malowniczo położonym ośrodku, w otoczeniu lasu oraz zalewu mogłaby być bardzo trudna. Biorąc pod uwagę wszystkie zaistniałe czynniki podjąłem decyzję, iż na cały czas trwania obozu, będę Amerykaninem, nie potrafiącym powiedzieć po polsku nawet jednego zdania. Przedstawiona przeze mnie propozycja, ku mojemu niemałemu zaskoczeniu, od razu spotkała się z aprobatą i chęcią pomocy. Kierująca obozami Chris z kadrowego punktu widzenia, pani Katarzyna Łysakowska, okazała zrozumienie, akceptację oraz olbrzymią pomoc w tym, by mój plan odniósł sukces. Drogą oficjalną poinformowała opiekunów oraz nauczycielki ze szkół mających brać udział w zielonej szkole, że z powodów osobistych pan Piegza niestety nie będzie w stanie zjawić się w ośrodku, ale w ostatniej chwili udało się znaleźć zastępstwo. Lekcje angielskiego ze wszystkimi grupami miał od tego momentu prowadzić Jason Taylor, pracujący w więzieniu psycholog z Filadelfii. Informacja ta spotkała się z ogromnym entuzjazmem zwłaszcza ze strony młodzieży. Cześć była podekscytowana, podczas gdy znaczna liczba była przekonana o braku wystarczających umiejętności językowych, by poradzić sobie na zajęciach nie prowadzonych przez Polaka. Do ośrodka Chris w Radkowie przyjechały jednocześnie trzy warszawskie szkoły. Francuskojęzyczna szkoła podstawowa, międzynarodowe prywatne gimnazjum, gdzie uczą się dzieci dyplomatów oraz znanych osobistości, oraz trzy klasy z publicznego gimnazjum, z 2 W.M. Piegza uczniami, którego miałem prowadzić lekcje. 92-osobową grupę podzielono według umiejętności językowych na 6 liczących mniej więcej 15 osób klas. Każda klasa oprócz zajęć takich jak wspinaczka, kajakarstwo czy kolarstwo górskie, spotykała się dwa razy dziennie, po śniadaniu w godzinach 9:00-10:30 lub 10:30-12:00 oraz po obiedzie w godzinach 14:00-15:30 lub 15:30-17:00 na trwające 90 minut zajęcia z angielskiego. Oprócz Jasona lekcje równolegle prowadziły dwie Polki, młode absolwentki filologii angielskiej. Dzięki temu, że każdy prowadzący uczył danego dnia 4 pełne bloki, dało to możliwość by każda klasa danego dnia spotykała się z danym lektorem tylko raz. Szybko został opracowany system rotacyjny, oraz plan lekcji, co wielce ułatwiło nam pracę oraz urozmaiciło lekcje dla młodzieży. Na terenie ośrodka Chris podczas trwania obozu znajdowało się ponad 200 osób. O tym, że w rzeczywistości jestem Polakiem wiedziało jedynie 7 – dwie koleżanki anglistki oraz 5 instruktorów innych przedmiotów, z którymi dzieliłem domek. Trudno mi było okłamywać osoby, z którymi miałem utrzymywać bliski kontakt przez prawie tydzień. Ku mojej wielkiej radości, wszyscy Ci, którzy zdawali sobie sprawę z mojego działania pomogli mi w tym od początku do końca. Podczas posiłków na stołówce, czy też na boisku do koszykówki, gdy tylko w pobliżu pojawiał się, którykolwiek z uczniów, których uczyłem lub też z pozostałych szkół wymienionych wyżej, zawsze rozmawiali ze mną w języku angielskim, a żeby moja osoba była jeszcze bardziej wiarygodna pomagali mi jako tłumacze w rozmowach z panią ze sklepiku, czy paniami kucharkami. 2. TWORZENIE POSTACI JASONA TAYLORA Najtrudniejszym wyzwaniem podczas stawania się Jasonem Taylorem było uwierzenie samemu, że taka osoba naprawdę istnieje. By być wiarygodnym podczas rozmów z polską młodzieżą, nie tylko podczas trwania lekcji, ale praktycznie rzecz biorąc niemalże przez cały dzień, o czym wspomnę później, w moich odpowiedziach na ich osobiste pytania nie mogło być nuty zawahania, gdyż prędzej czy później, ktoś mógłby się zorientować, iż to wszystko nie jest prawdą. Udało mi się wykorzystać to, czego nauczyłem się podpatrując studentów PWST, gdzie wówczas pracowałem. 2.1.Dlaczego Polska? – Podstawowe pytanie jako padało z ust wszystkich, z którymi miałem kontakt, brzmiało, dlaczego przyjechałem do tego właśnie kraju. Stworzenie wiarygodnej historii mojej rodziny umożliwiło mi nauczanie elementów historii i kultury Stanów Zjednoczonych. W chwili wybuchu Drugiej Wojny Światowej pradziadkowie Jasona, wraz z jego 6 letnią babcią wyemigrowali do Szkocji, by następnie uciec do Stanów. Obraz Polski z opowieści babci, utkwił w pamięci Jasona na tyle mocno, że obiecał sobie, że prędzej czy później, odwiedzi kraj swoich przodków. Przyjechał zatem na 6 tygodni do Krakowa, odwiedził Warszawę i podczas pobytu w Gdańsku otrzymał propozycje prowadzenia zajęć na obozie w Radkowie. Uznał, iż będzie to fantastyczny sposób na poznanie polskiej młodzieży, doświadczenie polskiej kuchni, zwyczajów oraz gdy będzie taka możliwość, nauczenia się czegoś więcej o historii i języku polskim. 2.2 Jak być Amerykaninem? – Od samego początku zdawałem sobie sprawę z tego, że by być wiarygodnym w swej roli, muszę wyróżniać się na tle pozostałych instruktorów obecnych na obozie, oraz wszystkich nauczycieli, z jakimi moja młodzież miała styczność. Koniecznym stało się wprowadzenie w życie stonowanych wersji powszechnie panujących stereotypów. W niektórych przypadkach było to łatwiejsze, w innych bardzo trudne. Jako że przyjęło się uważać, iż Amerykanie kochają jogging, co zdają się Udając Amerykanina potwierdzać statystyki, codziennie rano Jason udawał się na 20 minutowy bieg po terenie ośrodka. Mimo iż robiłem to bardzo wcześnie rano, około godziny przed śniadaniem, wystarczyło by kilku uczniów już o tej porze nie spało, a wieści o biegającym Amerykaninie rozeszły się w mgnieniu oka. Podczas śniadania, gdy wszyscy pozostali korzystając ze szwedzkiego stołu przygotowywali sobie kanapki oraz pili kawę lub herbatę, Jason rozpoczynał swój posiłek od płatków kukurydzianych i szklanki soki pomarańczowego. Fakt, iż w przeszłości grałem w koszykówkę w reprezentacji swojej szkoły i odnosiłem spore sukcesy nawet w finałach turniejów wojewódzkich okazało się bardzo przydatne, podczas rozgrywania meczów jeden na jeden ze swoimi uczniami. Każde swoje dotychczasowe doświadczenie i umiejętności starałem się wykorzystywać w pełni by być bardziej wiarygodnym. Dlatego też, podczas zorganizowanej dyskoteki dałem się namówić na krótki pokaz beatboxu, czyli tworzenia rytmu za pomocą dźwięków wydobywających się z ust, oraz rapowania, co było możliwe tylko dzięki temu, że tuż przed wyjazdem nauczyłem się na pamięć kilku utworów z repertuaru najpopularniejszych artystów sceny R&B. By okazać się jeszcze bardziej kontrowersyjnym i innym od wszystkich innych nauczycieli, korzystając z pięknej, ciepłej pogody, oraz tego, iż zajęcia odbywały się w porośniętym piękną gęstą trawą zakątku lasu, lekcje prowadziłem bardzo często boso. Najtrudniejszym jednak okazał się moment, gdy pewnego wieczora niemal wszyscy bez wyjątków zasiedli w ogromnej świetlicy w celu obejrzenia na żywo meczu piłki nożnej, w którym grała reprezentacja Polski. 2.3.Co z czasem poza lekcjami? – Ze wszystkich kontaktów z amerykańskimi nauczycielami, z jakimi miałem styczność podczas studiów w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych we Wrocławiu, zauważyłem, iż żaden z nich nigdy nie starał się stworzyć sztucznego dystansu pomiędzy sobą a swoimi studentami. Zawsze panowała atmosfera wzajemnego szacunku i rozumienia przypisanych nam ról, jednakże, zawsze odbywało się to w przyjaźni i szczerości. Nigdy nie zauważyłem, by Amerykanie stronili od kontaktu, unikali odpowiedzi na pytania, czy byli w jakikolwiek sposób nie pomocni. Wręcz przeciwnie. Taki też obraz Amerykanina starałem się odtworzyć podczas trwania eksperymentu. W przerwach między zajęciami oraz wieczorami nigdy nie ukrywałem się w swoim domku, lecz zawsze starałem się być w pobliżu, na widoku, i jeśli tylko ktokolwiek wyjdzie z inicjatywą kontaktu nigdy nie mówiłem nie. Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu byłem angażowany przez młodzież w bardzo wiele ich pomysłów. Pisałem już wyżej o rozgrywanych meczach w koszykówkę. Jeśli chodzi o kwestie sportowe mogę jeszcze dodać, iż nauczałem również zasad amerykańskiego futbolu, oraz podstawowych chwytów z kursu samoobrony, który ‘musiałem przejść jako psycholog pracujący w więzieniu’. Po raz kolejny doświadczenie ponad dwóch lat treningu Krav Maga okazało się przydatne w uwiarygodnieniu mojej osoby. Jednakże, sport i rzeczy z nim związane to jedynie fragment tego, w czym brałem udział. Proszono mnie o pomoc w wyjaśnianiu tekstów piosenek, proszono bym poprawiał akcent i nauczył wymowy trudnych dźwięków. Na moje szczęście miałem doświadczenie w nauczaniu przedmiotu Kultura krajów anglojęzycznych na Wydziale Historii Uniwersytetu Wrocławskiego. Wszelkie przygotowania oraz wykonywane przeze mnie czynności opisane powyżej okazałyby się nieskuteczne, gdyby sukcesem nie zakończył się najtrudniejszy aspekt eksperymentu. Nieświadom tego, iż w tym samym czasie, w tym samym ośrodku przebywać będzie młodzież z prywatnego międzynarodowego gimnazjum z Warszawy, nie mogłem się również spodziewać się, że spotkam tam dwie nauczycielki rodem z Wielkiej Brytanii. Na 4 W.M. Piegza moje szczęście wypracowany przez lata studiów i pracy zawodowej fonetyka akcent Amerykański okazał się wystarczająco przekonywujący nawet dla pań z Londynu. 3. PROWADZENIE ZAJĘĆ METODĄ ‘TOTALNEGO ZANURZENIA’ Będąc od 2003 roku aktywnym nauczycielem języka angielskiego zawsze byłem wielkim propagatorem i fanem metody uczenia języka obcego wyłącznie w tym języku. Swoją zawodową karierę rozpocząłem jako asystent językowy w gimnazjo-liceum w Holandii podczas trwającego 8 miesięcy stypendium Socrates Comenius 2.2. Nie znając języka holenderskiego, nie miałem innego wyjścia jak wypracować sobie skuteczne metody komunikowania się oraz tłumaczenia niejasności wyłącznie w języku angielskim. Oczywiście, uczenie metodą totalnego zanurzenia osób, które nigdy nie miały styczności z danym językiem jest wyjątkowo trudne, jeśli nie niemożliwe. Jednakże nastoletni uczestnicy zielonej szkoły w Radkowie byli na poziomie pre-intermediate. Jak zawsze w przypadku pracy z większą grupą uczniów, byli uczniowie znacznie lepiej oraz znacznie gorzej przygotowani językowo. Zajęcia odbywały się z nastawieniem przede wszystkim na komunikację oraz wprowadzania nowego słownictwa. Uczniowie pracowali głównie w parach lub małych grupach, rozwiązując wspólnie problemy, negocjując oraz przekonując się nawzajem do swoich poglądów. W celu zwiększenia atrakcyjności zajęć i uniknięcia zbyt szybko kończonych konwersacji niemalże we wszystkich ćwiczeniach z podziałem na role nieistotne było, co dana osoba myśli naprawdę. Jeśli przypadło jej w roli bycie zwolennikiem np. wprowadzenia mundurków w szkołach, to musiała być w stu procentach za i starać się argumentami przekonać tych przeciw do swoich racji. Każda tego typu sesja kończyła się krótkim podsumowaniem na forum całej grupy, gdzie wszyscy mogli podzielić się swoimi prawdziwymi opiniami. Zgodnie z moimi przewidywaniami, w większości przypadków opinie były jednogłośnie jednakowe w całej grupie. Wszystkie lekcje rozpoczynały się i kończyły w podobny sposób. Grupa mogła zadać Jasonowi dowolne pytanie, a następnie on mógł pytać dowolne osoby z grupy o zwyczaje, kulturę i opinię. Z każdego spotkania uczniowie wynosili około 20 zupełnie nowych zwrotów, które zastępowały już znane i utarte wyrażenia. W celu wprowadzenia elementów dyscyplinujących oraz motywujących do używania wyłącznie języka angielskiego nawet w rozmowach w parach zastosowałem, przez wielu uważaną za barbarzyńską, metodę upominania za użycie nawet jednego słowa w języku polskim. Próbowałem w ten sposób zaszczepić w młodzieży właściwe podejście do pracy, wyjaśniając, iż błędne jest przysłowie mówiące, iż trening czyni mistrza. Jedynie mistrzowski trening czyni mistrza. Gdy coś ćwiczy się źle stajemy się bardzo dobrzy w byciu złym. Argumentując to, iż sytuacja, gdy dwoje Polaków rozmawia ze sobą po angielsku nie jest naturalna, sugerowałem, żeby wyobrazili sobie, że siedzący obok kolega lub koleżanka nie pochodzi z Polski. Tak jak ja. Ponieważ, jako Jason nie rozumiałem nawet jednego słowa w języku polskim, każde wypowiedziane w tym języku słowo skutkowało wykonaniem 10 pompek w przypadku chłopców i 10 przysiadów w przypadku dziewcząt. Dla wielu tego typu metody mogą okazać się niedopuszczalne. Pragnę jedynie podkreślić czystość swoich intencji pedagogicznych oraz to, iż po dwóch dniach nikt już żadnych ćwiczeń nie wykonywał. Uczniowie zostali zaopatrzeni w cały wachlarz możliwości wykorzystania synonimów, definiowania, parafrazowania i wielu innych sposobów na poradzenie sobie w sytuacji, gdy nie znają lub zapomnieli danego słowa. Choć początkowo próbowali sprawdzać moją determinację oraz słuch, gdy pierwsze spotkania przypominały bardziej zajęcia z wychowania Udając Amerykanina fizycznego niż tradycyjną lekcje angielskiego, zrozumieli, że nie żartuję i spróbowali podejść do sprawy na poważnie, dzięki czemu skorzystali z tych zajęć w bardzo znaczący sposób. Stając się tematem wielu rozmów poza zajęciami, dzięki fantastycznej pomocy dwóch koleżanek prowadzących zajęcia równolegle, również one zaczęły wykorzystywać osobę Jasona w swoich zajęciach. Pytały, czego młodzież dowiedziała się ode mnie, jakich nowych zwrotów użyto na lekcjach ze mną oraz w jaki sposób pytać o pewne kwestie na kolejnych. Jako przykład zamieszczam ilustrację, jaka powstała o mnie podczas tworzenia gazetki obozowej, gdzie wszystkie najważniejsze osoby na ośrodku zostały opisane. Zostało to zamieszczone przy wejściu głównym do centralnego budynku ośrodka, miejscu zbiórek wszystkich klas ze wszystkich szkół. Rys. 1. Fragment gazetki obozowej – strona o Jasonie. 4. OPINIE UCZNIÓW O ZAJĘCIACH Z PANEM TAYLOREM Ostatniego dnia zielonej szkoły, gdy młodzież była już spakowana i oczekiwała na pożegnalny obiad oraz przyjazd autokaru, poproszoną wszystkich 92 uczniów o napisanie w kilku zdaniach ich opinii o zajęciach prowadzonych przez amerykańskiego nauczyciela. Pretekstem do tego było zainteresowanie osobą Jasona w kontekście corocznego przyjazdu do ośrodka w Radkowie. W celu uniknięcia formalnego charakteru ankiety, oraz narzucania uczniom formy odpowiedzi testowych, dano im wiele swobody zadając jedynie jedno pytanie na pustej kartce A4. Co sadzisz o zajęciach z panem Taylorem? Sam Jason w prywatnych rozmowach poprosił nauczycielki angielskiego, na co dzień pracujące z tą młodzieżą o pomoc, by opinie te były odpowiednio długie by można się było coś z nich dowiedzieć i odpowiednie wnioski wyciągnąć. Ostatniego dnia również w rozmowach w cztery oczy wyjaśniłem wszystkim nauczycielkom i wychowawczyniom naturę eksperymentu. Z wyjątkiem jednej pani oburzonej tym, iż okłamywałem ją przez cały tydzień, wszystkim mój pomysł bardzo się spodobał. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że błędem byłoby powiedzenie młodzieży prawdy i odebranie im wspomnień kontaktu z ekscentrycznym Amerykaninem. Wszystkie ankiety zostały przeanalizowane pod kontem możliwości wyciągnięcia wniosków do przyszłej pracy dydaktycznej. Poniżej przedstawione zostały opinie, dla potrzeby tego artykułu i większej przejrzystości, w pewnym stopniu sparafrazowane, jako że niemal każdy z uczniów wyrażał swe zdanie, nawet, gdy podobne, to ubrane w inne słowa. 92 uczniów, czyli wszyscy poproszeni o wyrażenie swych opinii wspominało o pozytywnej i luźnej atmosferze na zajęciach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom na ich postrzeganie lekcji nie wpłynęła konieczność wykonywania pompek, czy przysiadów. W pewnym momencie większość zaczęła to traktować jako pewną formę zabawy, rozrywki i rywalizacji, kto dzisiaj i jak często będzie wykonywał owe fizyczne czynności. W opisach zajęć uczniowie skupiali się przede wszystkim na humorze, pogodnym usposobieniu prowadzącego, ciekawych i absorbujących zadaniach konwersacyjnych oraz ogólnej atmosferze wzajemnej pomocy. 45 uczniów jako przykład w tej kategorii wspomniało o sposobie, w jakim Jason poprawiał ich błędy, który nie sprawiał im przykrości, lecz sprawiał, 6 W.M. Piegza iż brali sobie jego uwagi do siebie i starali się wprowadzać w życie to, czego próbował ich nauczyć. 89 uczniów (96,7%) zwróciło uwagę na pozytywny aspekt konieczności mówienia wyłącznie w języku angielskim. 67 z nich wspominało o początkowych trudnościach, lecz wszyscy zgodnie uznali, iż dzięki zwalczeniu własnych słabości i naturalnego odruchu, by w trudnej sytuacji wspomagać się językiem polskim, zrobili znaczący postęp nawet w tak krótkim okresie jak 5 dni. 80 (86,9%) uczniów pisało o rozwinięciu umiejętności rozumienia ze słuchu, większość, z których (77 osób) pisało o swoich początkowych trudnościach w nadążaniu za Jasonem podczas trwających 90 minut spotkań, lecz te same również osoby pisały o własnej satysfakcji i uczuciu sukcesu, gdy odczuwali sami po sobie, iż są w stanie zrozumieć coraz więcej i więcej. Choć aspekt ten zajmuje dopiero trzecie miejsce w zestawieniu po dokonanej analizie wypowiedzi pisemnych, to muszę przyznać, iż był to główny temat rozmów z nauczycielkami tychże uczniów, którzy zwierzali im się z zajęć z Amerykaninem. Muszę przyznać, iż rozmowy z tymi nauczycielkami były kluczowe w przygotowywaniu tematyki zajęć oraz podejściu do poszczególnych uczniów, biorąc pod uwagę ich cechy charakteru, usposobienie oraz pozycję w grupie. Bez pomocy tych pań cały eksperyment nie miałby szansy powodzenia. 68 uczniów (73,9%) jako jeden z głównych pozytywnych aspektów pracy z panem z Ameryki wymieniało fakt, iż na lekcjach z nim nie było tematów tabu. Tak długo, gdy zachowany był język angielski rozmowy dotyczyły wielu tematów, których ich nauczyciele nie chcieli poruszać. Osobiście uważam, iż prowadzenie lekcji z młodzieżą w wieku 13-15 lat nie może ograniczać się jedynie do przekazywania czysto merytorycznej wiedz, a aspekty wychowawcze powinny być zostawione na zajęcia z wychowawcą. Dlatego też, gdy byłem pytany o tematy dość kontrowersyjne w normalnych warunkach klasowych jak sprawy płciowe czy związane z narkotykami, traktowałem młodzież z szacunkiem, nie ucinając tematu, dając się im szansę wypowiedzieć, oraz starając się wpłynąć na ich zachowanie przedstawiając realne konsekwencje ich ewentualnego postępowania. Nie wiem czy poruszane przeze mnie tematy złego traktowania słabszych bądź odmiennych od reszty uczniów, czy też okazywanie sobie nawzajem szacunku odniosły długotrwały i wymierny skutek na ich życiu, ale w trakcie rozmów młodzież wydawała się być poruszona. Myślę, że fakt, iż nie bali się rozmawiać z Jasonem na wszystkie tematy wynikać mógł również z tego, że pracuje on przecież jako psycholog w więzieniu, więc ma obszerne doświadczenie w wielu sprawach. 62 osoby (67,3%) zwróciły szczególną uwagę na konieczność pracy nad poprawnym akcentem. Mimo iż ten aspekt nauczania jest bardzo często zaniedbywany podczas regularnych lekcji, gdy nauczyciele mają do zrealizowania określoną ilość materiału dydaktycznego, to na uwagę zwraca fakt, iż jest to najwyżej odnotowywany element praktycznej nauki języka obcego. Wcześniejsze elementy wspomniane przez uczniów tyczyły się umiejętności językowych lub sposobu prowadzenia zajęć. Mimo iż nie są oni w pełni świadomi społecznych wydźwięków posiadania poprawnej lub niepoprawnej wymowy w języku obcym, to intuicyjnie wręcz odczuwają potrzebę bycia pokierowanych w kierunku wymowy poszczególnych słów oraz intonowania pełnych zdań w sposób jak najbardziej naturalny. 59 uczniów (64,1%) podkreśliło wprowadzane przez prowadzącego żywe słownictwo. Choć powszechnie panuje opinia, że młodzież nie chce się uczyć nowych zwrotów, wydaje się to być sprzeczne w wynikami analizy uczniowskich opinii. Głównym argumentem używanym przez nich, był fakt, iż słownictwo, jakim posługują się na regularnych zajęciach z angielskiego w szkole pochodzi z podręcznika i brzmi dla nich sztucznie, natomiast zwroty Udając Amerykanina wprowadzane przez Jasona były w ich mniemaniu prawdziwym językiem. Jest możliwe, że zadziałała tu psychologiczna ‘magia’ osoby natywnej, lecz moim zdaniem sposób przedstawiania słowa jest bardziej istotny, niż, kto je prezentuje. Przykładem może być sposób, w jaki starałem się wzbogacić ich zasób przymiotników. Nie można bowiem mówić o przymiotnikach mających na celu wyrażanie emocji bez pokazania tych emocji. Ilustrowanie każdego nowego zwrotu kolorowym, śmiesznym, czasem kontrowersyjnym przykładem starałem się im ukazać różnicę w odbiorze tego, co mówią w zależności tego, jakich zwrotów użyją. Dziewczyna przecież poczuje się zupełnie inaczej, gdy usłyszy od chłopca, że wygląda pięknie, a inaczej, gdy wygląda oszamiałająco, zapierająco dech w piersiach czy zjawiskowo. Słowo ‘pięknie’ znają już przecież wszyscy. 48 pozytywnych opinii (52,2%) dotyczyło ciekawostek dotyczących Stanów Zjednoczonych. Wynik ten był największym zaskoczeniem podczas czytania wypowiedzi uczniów. Wydawać by się, bowiem mogło, że ten aspekt kontaktu z osobą z danego kraju otrzyma najwięcej głosów i będzie najważniejszym z doświadczeń. Nieco ponad połowa to nie jest zły wynik, jednakże pokazuje, iż, mimo iż uczniowie chcą dowiadywać się informacji o kraju, którego języka się uczą, nie jest to jednak dla nich element najważniejszy. Wynikać to może, bowiem z tego, iż wielu z nich uważa język angielski za międzynarodowy sposób komunikowania się z ludźmi z całego świata, a nie za język powiązany bezpośrednio z jednym krajem lub narodem. Ponadto na skutek globalizacji oraz ciągłego zalewu Polski elementami kultury amerykańskiej, może powstawać tu mechanizm obronny przed utratą tożsamości narodowej. Ulubieni muzycy, aktorzy, czy postacie z kreskówek, większość bowiem pochodzi zza oceanu. Uczniowie czują zatem, że wiedzą o Ameryce więcej niż powinni. Na uwagę zwraca jednak fakt, iż spośród 48 osób piszących o kulturowym aspekcie zajęć z Jasonem, wszyscy zwrócili szczególną uwagę na swoje błędne wyobrażenia o Stanach Zjednoczonych, które dzięki spotkaniu z panem Taylorem zostały w ich wiedzy poprawione i naprostowane. Jako przykład niemal wszyscy podawali statystyczne zestawienie czarnoskórych Amerykanów, gdzie uczniowie uważali, iż liczba ta wynosi od 30-60% całej populacji USA, podczas gdy w rzeczywistości liczba ta oscyluje w granicach jedynie 12%. 3 uczniów (3%) mimo iż zwróciło uwagę na pozytywne aspekty zajęć z Jasonem ogólnie nie było zadowolonych. Ich głównymi argumentem był fakt, iż Amerykanie mają w życiu łatwiej, bo sami nic nie wiedzą, a wszyscy na całym świecie musza się uczyć angielskiego, co sprawia, że oni tym bardziej nie muszą się już nic uczyć. Nie traktowałbym tych negatywnych opinii jako bezpośredni atak na moją osobę, lecz jako przejaw głęboko zakorzenionej niechęci do nauki języka obcego w ogóle, a używanie wyżej wymienionego powodu jako pretekstu usprawiedliwiającego swoje negatywne podejście. Chociaż niepotwierdzone w żaden sposób, nasuwa się przypuszczenie, iż te same osoby miałyby podobne uwagi dotyczące się uczenia języka niemieckiego czy też francuskiego. Odwieczny argument, ‘niech oni się uczą polskiego’... 5. WNIOSKI Będąc bezpośrednio związany z przebiegiem eksperymentu, osobami w nim zaangażowanymi trudno jest jednoznacznie i obiektywnie wyciągnąć wnioski oparte wyłącznie na pisemnych wypowiedziach uczniów. Niemożliwym jest bowiem zignorowanie prowadzonych przeze mnie rozmów zarówno z młodzieżą jak i nauczycielkami i wychowawczyniami pracującymi z nimi na co dzień. Cieszy niemal jednogłośny pozytywny odzew na prowadzone przeze mnie zajęcia oraz powszechne odczucie osiągniętego postępu, wyniesienia dużej ilości nowej wiedzy z zajęć oraz nabranie większej motywacji do dalszej 8 W.M. Piegza nauki. Nie do zmierzenia przy pomocy żadnej ankiety są sytuacji, gdy osoby bardzo nieśmiałe, ciche i językowo słabsze nabierają pewności siebie i stają się bardziej rozmowne, odnosząc małe osobiste sukcesy, że nie tylko zrozumiały, co się do nich mówi, ale i zostały w pełni zrozumiane w drugą stronę. Ten psychologiczny skutek nabrania wiary w siebie i otwarcia się na komunikację językową wbrew problemom, błędom czy brakom leksykalnym jest największym sukcesem tego eksperymentu. Uzmysłowienie, iż droga wiedzie od płynności w mówieniu do mówienia płynnie oraz poprawnie, a nie jak wielu uważało do tej pory, iż skoro nie potrafią wypowiedzieć się w sposób, w jaki mówią w języku ojczystym, do czasu, kiedy nie będą znać potrzebnej ilości słów lepiej nie odzywać się w cale. Prywatnie eksperyment z Jasonem Taylorem bardzo poważnie wpłynął na moją pracę zawodową. Postać Jasona jest znana w wielu wrocławskich lokalach i restauracjach, gdzie spotykałem się z kursantami ze szkół językowych na dodatkowych zajęciach konwersacyjnych, podczas których każdy udawał obcokrajowca. Ponadto, prowadząc zajęcia na uczelniach wyższych, wcześniej Wyższej Szkole Oficerskiej, obecnie w Studium Języków Obcych Politechniki Wrocławskiej, ze studentami, którzy mieli styczność z językiem angielskim dużo wcześniej, nie stosuję języka ojczystego nigdy. Wszelkie kontakty na zajęciach, konsultacjach, po zajęciach, nawet drogą mailową odbywają się ze mną wyłącznie w języku angielskim. Niemal wszyscy z moich studentów nigdy nie słyszeli ode mnie ani jednego słowa w języku polskim. Rys 2. Jako Jason Taylor ze swoimi uczniami tuż przed ich powrotem do Warszawy. PRETENDING TO BE AN AMERICAN Summary. The overview of the experiment, in which the author pretended to be an American at the duration of almost an entire week, while conducting regular English classes with the youth from Polish junior high school at a spring camp. The analysis of the opinion poll among the students concerning their lessons with Mr. Jason Taylor from Philadelphia. Drawing conclusions from the research in terms of means of motivating the students, classroom material selection, language focus, as well as introduction of culture awareness raising activities during everyday foreign language course.