Konkurs na bajkę - Szkoła Podstawowa 10

Transkrypt

Konkurs na bajkę - Szkoła Podstawowa 10
Kostek i Bruno
Nie tak dawno i wcale niedaleko żył sobie Kostek. Mieszkał w różowym domku.
Był bardzo dobry i miły, jednak bardzo samotny. Jego jedynym przyjacielem był
stary pies. Nazywał się Bruno.
Kostek, mimo tego że był samotny, to nie załamywał się. Poszukiwał
nowych znajomości. Co dzień rano, kiedy wstawał, szybko ubierał się i wybiegał
za swojego domku. Oczywiście nie zapominał nigdy o Brunie. Razem wędrowali
po okolicznych wsiach i próbowali się z kimś zaprzyjaźnić.
Tak było i dzisiaj. Wybrali się do wsi Rozmaryn. Znajduje się w niej
wiele małych drewnianych chatek, ale również są jaskinie, w których
prawdopodobnie mieszka groźny smok. Kiedy tak sobie razem spacerowali, nagle
ujrzeli, że na drodze leży mała żaba. Była ranna. Kostek wziął ją na ręce i chciał
opatrzyć ranę, ale nie potrafił. Nigdy nie leczył żaby. Nagle Bruno zaczął ciągnąć
go za nogawkę i wtedy właśnie przypomniał swojemu panu o tym, że w tej wsi jest
weterynarz.
Jest nim pani Ogonowa. Nazywa się tak, bo mimo tego, że jest człowiekiem,
to urodziła się z ogonem. Mieszka ona w drewniany domku. Kiedy Kostek doniósł
jej żabę, ujrzał rozpaczającą panią Ogonową. Płacząc, opowiedziała mu o tym, co
się stało. Powiedziała, że jej małe dziecko porwał smok. Do tego kiedy je zabierał,
to dopowiedział, że jeżeli tylko powie komuś o tym, co się stało, to on dziecko zje.
Smok potrzebował jej dziecka do jakiegoś eksperymentu. Kostek, kiedy to
usłyszał, chciał pobiec do jaskini i uratować chłopca. Pani Ogonowa jednak
nalegała, żeby został, bo smok zje jej Kacperka. Postanowili, że ustalą plan i
uratują dziecko. Uzbroili się w miecze i poszli do jaskini. Wchodzili trochę
niepewnie. Kiedy dotarli do wnętrza, ujrzeli małego Kacperka przywiązanego do
skały. Ku ich zdziwieniu w jaskini znajdowało się jeszcze więcej dzieci. Wszystkie
były chude i poparzone. Kostek nie myślał długo. Kazał pani Ogonowej zabrać stąd
wszystkie dzieci. Sam rozprawił się ze smokiem. Wziął miecze i walczył nimi tak
długo, aż pani Ogonowa zdążyła zabrać wszystkie dzieci. Smok cały czas zionął
ogniem.
W wyniku walki Kostek został poparzony, a smok miał obcięte skrzydło i
ogon. Bestia w złości powiedziała, że jeszcze się zemści. Kostek czym prędzej
pobiegł do chatki pani Ogonowej. Razem sporządzili listę tego, co muszą jeszcze
zrobić. Pani Ogonowa opatrzyła rany dzieciom i żabie oraz ugotowała obiad dla
wszystkich ofiar smoczych eksperymentów. Kostek odprowadzi je do domów i
wstąpił do czarodzieja, od którego kupił osłonę ognioodporną. Była ona
przezroczysta. Owinął nią dom pani Ogonowej i czekali do wieczora na przybycie
smoka. Bruno cały czas szczekał, bo bał się potwora.
Wieczorem przybył smok i powiedział, że spali ich domek. Kiedy to
próbował zrobić, płomienie odbiły się od domku i on sam spłonął.
Wszyscy bardzo cieszyli się, że wygrali z okrutnym smokiem. Teraz są
przyjaciółmi i wiedzą, że dobro zawsze zwycięża i że w życiu trzeba sobie
pomagać.
J.Graczyk, kl. VI a, SP 10
Bajka
Bardzo dawno temu w głębi wielkiego lasu stał sobie mały kolorowy domek.
Mieszkała w nim starsza pani, która bardzo dbała o swoje krasnale ogrodowe.
Pewnego dnia ogrodowe rzeźby zniknęły i starsza pani okropnie się zezłościła.
Nie wiedząc, kto to zrobił, szła po śladach butów. Szła, szła, szła i szła aż w końcu
zauważyła wielki czarny zamek. Już chciała do niego wejść, gdy zza gór wyłonił
się olbrzym. Olbrzym wziął starszą panią i palcami umieścił na dłoni. Zapytał
-Co tutaj robisz?
-Szukam moich krasnali- odpowiedziała staruszka.
-Czy to ty mieszkasz w kolorowym domku w głębi lasu?- zapytał olbrzym.
-Tak!- odpowiedziała staruszka z nadzieją, że wie gdzie są.
-To ja je wziąłem - powiedział olbrzym, opuszczając babcię na trawę.
-A oddasz mi je?- zapytała starsza pani.
-Bardzo chętnie bym ci oddał, ale ich nie mam i żeby je odzyskać, trzeba
bybyło przechytrzyć smoka - odpowiedział zasmucony olbrzym i razem
powędrowali w stronę jaskini smoka.
Po drodze zrywali kwiaty, śpiewali piosenki, bardzo się polubili. Razem
przechytrzyli smoka i odzyskali krasnale.
Od tej pory starsza pani często spotyka się z olbrzymem, a krasnale znowu są
bezpieczne w jej ogródku.
Weronika Siatecka klasa VI a SP 10
Baśń… o bezpieczeństwie
Dawno, dawno temu, za górami za lasami, istniało królestwo. Rządził nim sędziwy już
król wraz ze swoją żoną. Pewnego dnia, po długich oczekiwaniach, król i królowa doczekali
się córki. Nadano jej imię Anastazja. Niestety, po kilku miesiącach księżniczka została
osierocona przez matkę, gdyż królowa zmarła.
W królestwie bardzo to przeżyto i ciężko było wszystkim o tym zapomnieć. Lecz
król, pomimo ogromnej straty, pamiętał, że powinien dbać o królestwo i swoją córkę, dlatego
małą Anastazją zajęła się daleka kuzynka króla, Co po tym okazało się złym pomysłem. Lata
mijały, księżniczka rosła, królestwo było coraz piękniejsze i wszystkim dobrze się żyło.
Jednak… do czasu.
Pewnego pochmurnego dnia Anastazja została porwana przez swoją ciotkę,
dotychczasową opiekunkę. Król przez to okropne wydarzenie załamał się całkowicie, ale
postanowił odzyskać córkę. Wyruszył więc na wojnę z królestwem swej kuzynki. Pomimo
zaciętej walki wojsko króla zostało pokonane, a król wzięty do niewoli, w której spędził wiele
lat, dopóki nie spotkał w lochach zamkowych pewnej kobiety.
- Królu, choć trudno w to uwierzyć, jestem wróżką. Chcę Ci pomóc.
- Naprawdę.?
- Tak. Pomogę Ci stąd wyjść i odzyskać córkę.
- Dziękuję - odpowiedział król.
Już po chwili król był wolny, więc ruszył w stronę zamkowej wierzy, gdzie była jego
córka. Przy wejściu nie było żadnych strażników, więc bez problemów dostał się do swojej
córki.
- Tata?
- Tak, to ja córeczko. Przyszedłem tu, żeby Cię stąd zabrać.
Król ledwo zdążył wypowiedzieć te słowa, a już został przez swoją córkę pociągnięty
za rękę do wyjścia. Po chwili znaleźli się na placu zamkowym, skąd, jak to nazwał król,
"pożyczył na chwilę" konia królewskiego. I razem z Anastazją ruszyli do swojego królestwa,
do którego dotarli po krótkim czasie. Gdy przybyli do zamku, nie było końca radości
wszystkich mieszkańców królestwa. Natomiast król wypowiedział wojnę kuzynce,
porywaczce swojej córki.
Wojna trwała zaledwie kilka dni. Ciotka Anastazji została zabita, jej królestwo
podbite, a poddani postanowili połączyć zniszczone królestwo z państwem króla. Tak też się
stało. Dzięki temu w jednym, połączonym królestwie nareszcie zapanował spokój, a wszyscy
żyli długo i szczęśliwie.
Ewelina Szablewska z kl. VI a SP 10
BAŚŃ O ANETCE I BARTKU
Dawno, dawno temu w pewnym miasteczku nad brzegiem rzeki
mieszkała pewna uboga rodzina. Mieszkali w starej chacie ulepionej z gliny.
Rodzina składała się z rodziców i dwójki ich dzieci o imieniu Anetka i Bartek.
Żyło im się źle, ponieważ brakowało im jedzenia, przez co ojciec często
musiał opuszczać rodzinny dom, aby zarobić trochę pieniędzy na przeżycie.
Pewnego dnia ojciec nie powrócił tak jak zawsze i ślad za nim zaginął.
Minął rok. Rodzina popadła w coraz większą biedę. Matka dzieci zachorowała.
Zmusiło to rodzeństwo do wyruszenia w świat w poszukiwaniu zarobku.
W dniu wyprawy dzieci pożegnały się z matką, pozostawiając ją pod opieką
sąsiadów i wyruszyły w drogę.
Maszerowały tydzień i trafiły do miasta o nazwie Szczęście. Nie
wiedziały z początku, co to za okolica i dlaczego tak się nazywa. Okazało się,
że mieszkają tu ludzie, którzy są zawsze szczęśliwi, uśmiechnięci i
zadowoleni. Okolica była piękna. Panowała tu bardzo rodzinna atmosfera.
Dzieci szybko znalazły schronienie u pewnej starszej pani ,która nie miała
własnych dzieci. Anetka jako starsza siostra przejęła obowiązki domowe.
Zajęła się sprzątaniem, gotowaniem jak
również uprawą przydomowego
ogródka. Bartek natomiast pomagał staruszce w codziennych czynnościach.
Pewnego dnia do miasta przyjechał wędrowny kupiec, który oferował wiele
cudownych przedmiotów. Anetka wybrała się do niego i kupiła szkatułkę, w
której znalazła magiczne ziarenko. Nie wiedziała do czego służy, więc
zasadziła je w przydomowym ogródku. Pielęgnowała je, podlewała i
opiekowała się nim dość szczególnie. Nie wiedząc dlaczego, czuła ogarniające
ją szczęście i duże przywiązanie do pojawiającej się roślinki .
Pewnego ranka, jak co dzień, Anetka odwiedziła swój ogródek. Nagle
usłyszała głos, którego nie słyszała od roku. Podeszła do dziwnej roślinki,
która zaczęła do niej przemawiać głosem jej zaginionego ojca. Z początku
dziewczynka bardzo się wystraszyła, ale po chwili podeszła i utuliła swoją
roślinkę. Ze wzruszenia zaczęła płakać, a jej łzy kapały na pochylone płatki.
Nagle roślinka zaczęła przybierać ludzkie kształty, aż po chwili przed Anetką
stanął jej zaginiony ojciec. Oboje popłakali się ze szczęścia i skoczyli sobie w
ramiona. Po chwili pojawił się Bartek, który usłyszał płacz i śmiech. Nie mógł
uwierzyć w to co zobaczył.
Ojciec opowiedział dzieciom o tym, jak w pogoni za pracą został oszukany i
porwany przez złego czarnoksiężnika, który za brak posłuszeństwa zamienił go
w to właśnie ziarenko. Jednak pewnego dnia został omyłkowo sprzedany z
innymi ziarenkami wędrownemu kupcowi.
Dzieci wraz z ojcem postanowiły jak najszybciej wrócić do domu, w
którym czekała na nich mama. Staruszka w ramach podziękowania za pomoc
podarowała Anetce garnek. Był on nieduży, srebrny i magiczny, ponieważ
zawsze dostarczał pożywienia wszystkim, którzy go potrzebowali. Bartek
natomiast otrzymał od kobiety magiczne drewno, które zmieniało się w
dowolne przedmioty.
Po pożegnaniu, dzieci wraz z ojcem ruszyły w drogę powrotną do domu.
Gdy dotarli na miejsce, przywitała ich matka, która straciła już nadzieję na ich
powrót. Dzieci i ojciec opowiedziały całą historię.
Bartek postanowił wypróbować swój podarunek. Wbił drewno w ziemię i
ku jego zdziwieniu zaczęło się przemieniać w piękny domek, jakiego nigdy nie
widzieli. Otaczał go piękny ogród, pełen cudownych kwiatów, drzew
owocowych i krzewów. Natomiast Anetka gdy użyła garnka, wyczarowała
tyle jedzenia, że nakarmiła nie tylko siebie, brata i rodziców, ale również
sąsiadów którzy opiekowali się matką.
Od tej pory nie brakowało już im nigdy jedzenia a w ich nowym domku
panowało szczęście i miłość. Zawsze byli gościnni i służyli pomocą innym.
Anetka zajęła się uprawą ogródka takiego samego jakim opiekowała się w
mieście Szczęście.
Wiktoria Sierakowska, kl. IV a SP 10
W KRAINIE SMOKÓW
Dawno, dawno temu w Krainie Smoków żyła dziewczynka o imieniu Róża. Miała długie,
czarne włosy, brązowe oczy. Nie była zbyt wysoka, często nosiła sukienki. Mieszkała
z rodzicami w chatce w lesie.
Pewnego dnia Róża zauważyła wysoką, strzelistą wieżę, więc poszła sie spytać, co to
może być. Mama odpowiedziała, że to jest stara wieża, która kiedyś była częścią zamku, lecz
on został zniszczony. Po chwili dodała:
- Lecz nie chodź tam, to bardzo niebezpieczne. Podobno w tej wieży mieszkają smoki.
Jednak Róża była ciekawska. Kiedy jej rodzice poszli do miasta, wymknęła się z domu
i podbiegła tak blisko wieży, iż można było jej dotknąć.
- To co mówiła mama, to prawda - powiedziała dziewczynka.
Spojrzała w górę, a wszędzie latały smoki różnych kolorów. Róża wspięła się po bluszczu na
górę wieży. Gdy doszła, zobaczyła wielki portal, z którego wychodziły smoki. Wtedy Róża
zrozumiała, skąd przychodzą. Nagle potknęła się i zaczęła spadać. Skuliła się, lecz nie spadła.
Uratował ją smok, który był granatowy, miał wielkie oczy, dwa skrzydła, ogon, łapy oraz
wielkie zęby. Dziewczynka mocno złapała się smoka, gdyż leciał dość szybko.
W pewnej chwili Róża zauważyła, że na jego łapie znajduje się obrączka. Przeczytała:
Amfia nr 2085CR586V2Q5. Nagle uświadomiła sobie, że niedługo musi wracać do domu.
- Czy możesz mnie podwieźć do domu? - zapytała smoka.
Amfia (bo tak nazywał sie smok) kiwnął głowa, jakby zrozumiał.
Podczas lotu czas mijał bardzo szybko. Kiedy dolecieli, przed domem stali rozzłoszczeni
rodzice i zaczęli zadawać Róży pytania:
- Gdzie ty byłaś?? - wołała mama. Przecież miałaś nie zbliżać się do smoków!
- Co to za potwór??!
- Spokojnie, mamo. Ten potwór nie jest groźny. Tato, to jest smok z tej wieży
...o...o...tam...widzisz? - mówiąc to Róża wskazała wieżę smoków.
Przez długie lata smok służył Różyczce i jej rodzicom w dostarczaniu zwierzyny z lasu,
przekazywania listów. W końcu smoki stały się normalnymi, oswojonymi zwierzętami
hodowlanymi wszystkich mieszkańców wioski.
Zuzanna Traczyk, klasa IV a
Szkoła Podstawowa nr 10