V Bałtycki Festiwal Nauki

Transkrypt

V Bałtycki Festiwal Nauki
PISMO PG
27
·
V Bałtycki Festiwal Nauki
T
o było wielkie przeżycie, dla orga−
nizatorów i naszych bardzo licz−
nych gości. Pani Aura nas dopieściła,
było ciepło, słonecznie, słowem bajecz−
nie. Bardzo liczne grupy młodzieży
szkolnej odwiedzały nas tłumnie od
czwartkowego ranka. Przychodziły ul.
Narutowicza albo wysiadały z autoka−
rów sprawnie parkujących na wytyczo−
nym parkingu, a to za sprawą pracow−
ników politechnicznego Działu Ochro−
ny Mienia.
Ten wielki Festiwal, po trosze Jar−
mark, po trosze Piknik, odbył się już tra−
dycyjnie w maju, w dniach 24–
27.05.2007 r. Niewątpliwie stał się on
już wydarzeniem zgoła tradycyjnym na
Wybrzeżu, wpisanym w jego koloryt.
Nasz piękny region wyróżnia natural−
ne, piękne wybrzeże, przemysł – stocz−
nie, porty i wielka liczba uczelni wy−
ższych i placówek naukowo−badaw−
czych. Każdy może tu zgłębiać nauki
humanistyczne, przyrodnicze, medycz−
ne, pedagogiczne, socjologiczne, inży−
nierskie, nawigacyjne itd. Od lat, prze−
mysł czerpał z nauki, a nauka była
wspierana przez przemysł, nie tylko fi−
nansowo, także organizacyjnie.
Celem Bałtyckiego Festiwalu Nauki,
organizowanego od kilku lat, jest po−
budzenie zainteresowań różnymi dzie−
dzinami wiedzy w szerokich kręgach
społeczeństwa, a w szczególności mło−
dzieży szkolnej, oraz zaprezentowanie
osiągnięć naukowców tu pracujących w
zakresie uprawianych dyscyplin, z po−
łożeniem akcentów na praktyczną rolę
nauki i jej znaczenie. Bogata propozy−
cja wykładów, pogadanek, spotkań
warsztatowych, wystaw i różnych pre−
zentacji pomoże uczestnikom wybrać
tematy i miejsca najbardziej interesują−
ce, zwłaszcza w kontekście decydowa−
nia o wyborze swojej drogi zawodowej.
Na całym Wybrzeżu zrealizowano
program zawierający 683 różnorodne
imprezy. Ponad 6 tys. osób z 33 instytu−
cji pracowało dla pożytku społecznego.
Zespoły z Wydziałów Politechniki
Gdańskiej, Biblioteki Głównej i Samo−
rządu Studentów przygotowały 82 im−
prezy.
Nie będziemy ich szczegółowo rela−
cjonować, powstałaby wielka księga,
poprzestaniemy na podaniu przykłado−
wych, jednocześnie wielce znaczących
tytułów.
Pokazywany był „Intrygujący świat
fraktali”, a także „200 lat regularnych
pomiarów i obserwacji meteorologicz−
nych w Gdańsku” i Związki Leonarda
Eulera z Gdańskiem.
Od strony architektury:
„Mielizna czarownic” – czyli jak oży−
wić obiekty powojskowe, Port Jachto−
wy – Marina Sopot−Gdańsk, i tradycyj−
na – Wystawa prac studentów Wydzia−
łu Architektury.
Każdy z nas ma do czynienia z che−
mią w przeróżny sposób. Zaczynając od
zagadnień dotyczących żywności, jej
konserwacji, czy też przygotowania po−
siłków. To właściwie codzienność. A
czego się można było dowiedzieć w
czasie Festiwalu, odwiedzając teren
Wydziału Chemicznego?
Biodiesel – jak go otrzymać?
Biotechnologia bez tajemnic
Chemia od kuchni
Jak tworzywa sztuczne zmieniły
świat
·
·
·
·
Mieliśmy w czasie Festiwalu wielu
gości w różnym wieku, choć domino−
wała młodzież szkolna. Byli jednak tak−
że najmłodsi, którzy jeszcze nie rozpo−
częli regularnej nauki. Jednakże pęd do
Woda, czy i dlaczego powinniśmy
kontrolować jej czystość.
Padło też kluczowe pytanie: „Z ilu
barw składa się zieleń pól i lasów?”
Wkład Wydziału Elektrotechniki i
Automatyki w program Festiwalu sta−
nowiło 19 imprez. Część programu, to
także tematy ujęte w pytaniach:
Dlaczego pociągi się nie zderzają?
Jak powstaje elektrownia wiatrowa?
Autorzy prezentowali komputerowe
systemy sterowania, sposoby wykorzy−
stania robotów mobilnych w edukacji
studentów, a także „roboty−węże”, au−
tomatykę podpatrującą naturę, termowi−
zję, czyli oglądanie temperatury. I
wreszcie – zwarcia łukowe w rozdziel−
nicach. Czy to, co wiemy o prądzie,
można nazwać wiedzą powszechną,
skoro wszyscy korzystają z tego me−
dium, na przykład oglądając telewizję,
gotując na kuchence elektrycznej czy
też prasując spodnie? Pewnie można, ale
ileż jeszcze można się było dowiedzieć
o poczciwej „elektryczności” i spra−
wach pochodnych. Choćby o tym, jak
powstaje elektrownia wiatrowa – to te−
mat ostatnio bardzo modny.
Cóż to jest „Mapa w komputerze” –
autor prześledził drogę od Ptolemeusza
do współczesnych czasów spod znaku
„Google Map”. Była też ta niesamowi−
wiedzy mają. Tego najlepszym przykła−
dem jest Michał PISZCZEK lat 6. Na I
Festiwalu był razem z rodzicami, na
następne uczęszczał w towarzystwie
babci Danuty Szałła, absolwentki naszej
Politechniki (Wydz. Budownictwa
Wodnego). Zaś jego pradziadek przez
20 lat wykładał o zabezpieczeniu ruchu
pociągów na Wydz. Budownictwa Lą−
dowego i na Elektronice.
Michał jest bardzo czynnym dziec−
kiem, aktywnym, zawsze pierwszy zgła−
sza się do zabawy czy konkursu. Od−
wiedzając Wydz. Chemiczny, chciał
brać udział w prezentowanych ekspe−
rymentach, ale kiedy babcia zakazała
mu (wszak jest bardzo młody), obraził
się i na znak gwałtownego protestu
schował pod ławką, skąd trzeba go było
wyciągać siłą. I taka to bywa kręta dro−
ga do wiedzy.
Mieczysław Serafin
Biuro Bałtyckiego Festiwalu
Naukowego
Nr 6/2007
28
PISMO PG
ta termowizja, która pozwala zobaczyć
temperaturę bądź, mówiąc ogólniej –
świat w poczerwieni. Można było po−
słuchać, jakie są rodzaje mobilności ro−
botów, jak steruje się ruchem kolejo−
wym, albo też obejrzeć sterowniki pro−
gramowalne w automatyce przemysło−
wej. Dreszcz emocji towarzyszył poka−
zowi – „zwarcia łukowe w rozdzielni−
cach”. Nie mogło oczywiście zabraknąć
pojazdów elektrycznych, mamy prze−
cież nową erę motoryzacji.
Za sprawą oferty przygotowanej przez
Wydział Fizyki Technicznej i Matema−
tyki Stosowanej cały czas było tłumnie
na Dziedzińcu Południowym Gmachu
Głównego. Tam właśnie odbywało się:
„Eksploratorium, czyli o tym, że każdy
może wykonać doświadczenie fizyczne”,
licznych miłośników zgromadziła „Fizy−
ka muzyki rockowej” oraz „Fizyka tu−
rystyki górskiej”. Kolejne tajemniczo
brzmiące tytuły imprez: „Kompresja ob−
razu – zastosowanie fraktali”, „Krypto−
analiza – łamanie szyfrów” także cieszy−
ły się popularnością, nie mówiąc o „Ma−
tematyce w biologii”.
Była też mowa: „O różniczkach...”,
„O Księżycu, Słońcu i Ziemi”, „O świe−
tle, tęczy i kolorach”. I o tym, jak: „Przy−
chodzi inżynier do matematyka”.
Dzisiaj już mało kto wyobraża sobie
życie bez informatyki, robotyki, teleko−
munikacji, czy ogólnie rzecz ujmując –
elektroniki. Albo też – mówiąc wprost
– komputera i Internetu. Zatem w ofer−
cie Wydziału Elektroniki, Telekomuni−
kacji i Informatyki znalazły się takie
tematy: „Komputer czy algorytm?”, „III
Pomorski Turniej Programów Walczą−
cych”, wręcz oblegany „Ogólnopolski
Turniej Robotów Mini−Sumo”, „Finał
Internetowej Ligi Robotów Piłkar−
skich”, „Nowe zastosowania technolo−
gii bezprzewodowych”, „Optoelektro−
niczny konkurs strzelecki” oraz „Tech−
nika bezprzewodowa”.
Autorzy imprez z Wydziału Inżynie−
rii Lądowej i Środowiska przykuwali
uwagę publiczności takimi oto tema−
tami: „Browar we Wrzeszczu – wczo−
raj, dziś i jutro”, „Delta Wisły i czło−
wiek – dzieje żywiołu”, „Mało znane
konstrukcje budynków mieszkalnych
oraz obiektów użyteczności publicznej
w Gdyni”, „Nowe metody redukcji
emisji zanieczyszczeń i wykorzystania
produktów ubocznych oczyszczalni
ścieków”. Na Festiwalu niemal zado−
mowiły się przyjazne ludziom zwierzę−
Nr 6/2007
ta – psy ratownicze, bowiem ponow−
nie odbył się pokaz zatytułowany:
„Pies w służbie człowieka – mistrzo−
wie węszenia”. Można było zwiedzać
dwie wystawy: „Skały i minerały” oraz
„Sztuka Bonsai nie tylko dla inżynie−
rów”.
Co roku majową porą są takie 4 dni,
gdy otwierają się laboratoria, aule wy−
kładowe, a akademicka wiedza staje się
dostępna dla wszystkich. Już po raz trze−
ci miałam przyjemność pracować nad
przygotowaniami do tego wydarzenia –
VBFN. Nad wyglądem finału Festiwa−
lu pracowało bardzo wiele osób, prele−
genci, pracownicy techniczni, wolonta−
riusze i wreszcie sami organizatorzy –
koordynatorzy.
Na Wydziale Elektrotechniki i Au−
tomatyki praca nad V edycją rozpoczę−
ła się w czerwcu 2006 r., kiedy to na
gorąco po IV BFN zostały spisane po−
mysły na kolejny rok.
I tak zrodziła się koncepcja wykła−
dów na Dziedzińcu Północnym oraz
rozszerzenie grona zapraszanych do
udziału pracowników dydaktycznych
Wydziału. Wtedy też powstał pomysł
wystawy Wydziału Elektrotechniki i
Automatyki w obiektywie. Kolejne mie−
siące upływały na realizacji harmono−
gramu, wielu spotkaniach czy całotygo−
dniowych przygotowaniach. Zmieniały
się realia, prelegenci i pomysły, nim
osiągnęliśmy etap, który można było zo−
baczyć 24–27 maja. A było co oglądać.
W ofercie festiwalowej Wydziału
Mechanicznego znalazły się takie te−
maty, jak: „Metody leczenia złamanych
serc i nieszczelnych pęcherzy”, „Jak je−
chać na rowerze bez trzymanki?”, „Jak
wygląda szybkie prototypowanie i wy−
twarzanie”. I było tam także spotkanie
Zaproponowaliśmy w ciągu 3 dni ofer−
tę 19 imprez. Największym zaintereso−
waniem cieszyły się pokazy robotów
prezentowanych przez NKSA ( Nauko−
we Koło Studentów Automatyki), zwarć
łukowych w rozdzielnicach, trasy kolej−
ki pokazującej, jak steruje się ruchem
kolejowym, a także uwiecznienie wła−
snej twarzy z pomocą kamery termowi−
zyjnej czy przejażdżka meleksem. Z po−
śród wykładów największą frekwencją
cieszyły się „roboty−węże naśladujące
naturę”.
Dużo radości i motywacji do dalszej
pracy sprawia widok, uwieczniony
przez nas, zainteresowanego pokazem
malucha. Wówczas trud i przemęczenie
gdzieś znika, a pozostaje satysfakcja i
poczucie spełnienia, której życzymy
organizatorom VI edycji.
Agnieszka Kaczmarek
Koordynator V BFN na WEiA
PISMO PG
z mechatroniką, pokazywano tajemni−
czy mikroświat, ekologiczną energię za
sprawą turbin wodnych, układ zasilania
oparty na ogniwach paliwowych oraz
jak wykorzystuje się cyfrową kamerę do
szybkich zdjęć w badaniach przepły−
wów.
Na basenie modelowym Wydziału
Oceanotechniki i Okrętownictwa odby−
wał się powtarzany wielokrotnie pokaz
ruchu jednostek szybkich na wodzie
spokojnej i na fali. Natomiast w budyn−
ku Wydziału Zarządzania i Ekonomii
można było poznać sekrety współcze−
snego public relations, czyli poznać od−
powiedź na pytanie: „Co Ty wiesz o kra−
snoludkach?” Dowiedzieć się „Jak nie
dać się oszukać w sklepie interneto−
wym?”, na czym polega „Budowa wia−
rygodności w e−biznesie” i co to jest
„Mapowanie procesów i podejmowanie
decyzji w systemach zarządzania” oraz
jaki jest „Wpływ innowacji na rozwój
małych przedsiębiorstw”.
W tym roku mieliśmy rekordową fre−
kwencję. Otóż za sprawą unijnego pro−
gramu „Za rękę z Einsteinem” pomor−
skie gimnazja otrzymały finansowe
wsparcie na organizację wyjazdu na
Jak zwykle frekwencja na V Bałtyc−
kim Festiwalu Nauki była znakomita –
prawie 10 000 osób. W tym roku mieli−
śmy zorganizowane grupy spoza Trój−
miasta, a ich liczebność wynosiła pra−
wie 3000 osób. Do każdej grupy zor−
ganizowanej został przydzielony prze−
wodnik, który oprowadzał wycieczkę
po imprezach. Największym powodze−
niem cieszyły się Wydziały FTiMS, EiA
oraz Chemiczny, gdzie frekwencja na
pokazach wynosiła 150%. Wydział Fi−
zyczny mógł pochwalić się eksplorato−
rium, gdzie każdy uczeń mógł dotknąć
eksperymentu i sam go przeprowadzić,
zaś Wydział Elektrotechniki i Automa−
tyki prezentował różne roboty zdalnie
sterowane, które zostały zrobione przez
koło naukowe. Wydział Chemiczny pod
dowództwem prof. M. Biziuka prezen−
tował różne pokazy chemiczne, dzięki
którym przyszli gimnazjaliści mogli zo−
baczyć, jak woda zmienia barwę oraz
dlaczego powinniśmy kontrolować czy−
stość wody.
Marcin Byczuk
Wydział Fizyki Technicznej
i Matematyki Stosowanej
V Bałtycki Festiwal Nauki był im−
prezą ze wszech miar udaną. Jak zwy−
kle Wydział Chemiczny Politechniki
Gdańskiej przedstawił bogatą ofertę
imprez, obejmującą: konkurs na poster,
pokazy atrakcyjnych reakcji chemicz−
nych, powiązania chemii z kuchnią,
przystępne i atrakcyjne wyjaśnianie pro−
blemów związanych z biotechnologią,
segregacją śmieci, dodatkami do żyw−
ności, jakością wody do picia, tworzy−
wami sztucznymi oraz produkcją bio−
diesla, a także z tajemnicami rozdziela−
nia chromatograficznego. W Festiwalu
uczestniczyli nie tylko nauczyciele aka−
demiccy, ale także spora grupa studen−
tów (ok. 80) z Naukowego Koła Che−
mików, Koła Studentów Biotechnolo−
gii oraz Sekcji Studenckiej Oddziału
Gdańskiego PTChem. Daje się zauwa−
żyć powstanie pewnej grupy pasjona−
tów, rokrocznie angażujących się w ak−
cję popularyzowania nauki i zachęca−
nia potencjalnych kandydatów do przyj−
ścia na studia na Politechnikę Gdańską.
Wszyscy oni pracują społecznie, a więc
należą im się słowa uznania.
Poza tradycyjnymi uczestnikami im−
prez, a więc mieszkańcami i uczniami z
Trójmiasta, bardzo licznie w tym roku
29
przybyli uczniowie szkół średnich, gim−
nazjów i liceów, także z niewielkich
miejscowości województwa pomorskie−
go (Kołczygłowy, Nowa Wieś Lębor−
ska, Sulęczyno, Nowa Karczma, Ryje−
wo, Bojano, Nebrowo Wielkie, Damni−
ca, Goręczyno, Studzienice, Jabłowo,
Rywałd, Karsino, Koczały). Łącznie w
imprezach „chemicznych” udział wzię−
ło ok. 2000 osób. Cieszyła nie tylko fre−
kwencja, ale także duże zainteresowa−
nie prezentacjami, co owocowało pyta−
niami i dyskusjami. Najczęściej rozmo−
wy te odbywały się przy stolikach pre−
zentujących wiedzę w formie „pikniko−
wej”. Młodzież wykazała nie tylko duże
zainteresowanie, ale także sporą już wie−
dzę, co dobrze rokuje w razie przyszłych
studiów na naszej uczelni.
Dobrze wywiązali się ze swoich obo−
wiązków uczelniani organizatorzy V Fe−
stiwalu. Imprezy i przyjmowanie ol−
brzymich rzesz młodych ludzi przebie−
gały sprawnie, pogoda była piękna, a
więc uczestnicy opuszczali teren Poli−
techniki Gdańskiej zadowoleni i usatys−
fakcjonowani.
Marek Biziuk
Koordynator V BFN
na Wydziale Chemicznym
Fot. Krzysztof Krzempek
Nr 6/2007
30
PISMO PG
Festiwal. Mogły więc wynająć autokar
i przyjechać do Gdańska. Zjawiło się
ich u nas ponad 50. Trzeba było nie−
źle się nagimnastykować, żeby rozwią−
zać problem zaparkowania tych pojaz−
dów na terenie politechnicznego cam−
pusu, no i stworzyć atrakcyjne „ścież−
ki zwiedzania”. Tu należy niewątpli−
wie pochwalić mgr. inż. Marcina By−
czuka, który poprzednio w gronie stu−
dentów−wolontariuszy pracował już
przy Festiwalach Nauki, a teraz stwo−
rzył logistykę tego przedsięwzięcia,
wytyczył optymalne „ścieżki zwiedza−
nia” i sprawnie prowadził punkt infor−
macyjny w namiocie przy bramie
głównej PG.
Imprezy zorganizowane przez Wy−
dział Inżynierii Lądowej i Środowiska
podczas BFN cieszyły się bardzo dużym
zainteresowaniem osób zwiedzających.
Największe wzięcie miały imprezy
,,Pies w służbie człowieka’’ – zorgani−
zowana przez dr. inż. Wojciecha Szpa−
kowskiego oraz ,,Browar we Wrzeszczu
Przy pięknej, słonecznej pogodzie
mieliśmy naprawdę tłumną publiczność.
Przewodnikami ułatwiającymi porusza−
nie się po naszym, rozległym przecież
terenie byli studenci Wydziału Fizyki
Fot. Krzysztof Krzempek
Nr 6/2007
– wczoraj, dziś i jutro” – zorganizowa−
na przez dr. inż. Marka Jasinę.
Mamy nadzieję, że również w przy−
szłym roku imprezy zorganizowane przez
nasz Wydział zdobędą uznanie zwiedza−
jących.
Aleksandra Lewandowska
Wydział Inżynierii Lądowej
i Środowiska
Technicznej i Matematyki Stosowanej
w niebieskich, festiwalowych koszul−
kach. Poszczególne grupy szkolne miały
swoje numery porządkowe, zaś piloci –
tabliczki na kijach z tymi numerami. I
tak właśnie zorganizowane grupy prze−
mieszczały się, sprawnie wizytując fe−
stiwalowe imprezy.
Na wyróżnienie zasługuje bardzo
pracowita Agnieszka Kaczmarek, dy−
plomantka Wydziału Elektrotechniki i
Automatyki, wicekoordynator wydzia−
łowy. Zadbała o bogatą ofertę progra−
mową (19 imprez) i jej sprawną reali−
zację na Dziedzińcu Północnym Gma−
chu Głównego. Było wszystko, co nie−
zbędzne: wystrój, wyposażenie (stoły,
krzesła), zgrabnie zredagowane, jedno−
stronicowe, przejrzyste informatory o
ofercie Wydziału, zapasy wody mine−
ralnej (nieodzownej przy tej spiekocie)
i sympatyczny poczęstunek – ciastecz−
ka i minicukiereczki.
Samorząd Studentów Politechniki
Gdańskiej, włączając się jak co roku w
nurt Festiwalu, przygotował Dzień
Otwartego Bratniaka. Było zwiedzanie
zabytkowego, pięknie odremontowane−
go budynku przy ul. Siedlickiej, spotka−
nia z przedstawicielami mających tam
swoją siedzibę organizacji i dyskusja
panelowa bądź debata, w zależności od
potrzeb i upodobań odwiedzających to
miejsce osób.
Tradycyjnie współpracowaliśmy z
Kuratorium Oświaty woj. pomorskiego
i Centrum Kształcenia Nauczycieli, tak−
że tą drogą przekazując materiały infor−
macyjne i zapraszając na nasz Festiwal
Nauki młodzież szkolną i nauczycieli.
Szukając odpowiedzi na pytanie, co
znaczy słowo NAUKA, proponuję od−
wołać się do pani prof. dr hab. Magda−
leny Fikus (biologia, nauki chemicz−
ne) z Instytutu Biochemii i Biofizyki
PAN, wiceprezes Towarzystwa Popie−
rania i Krzewienia Nauk, która stwier−
dziła: „Nie bójmy się słowa ’nauka’.
PISMO PG
31
Kryje ono niewyczerpane możliwości
poznawcze, nieskończone historie o lu−
dziach, przedmiotach, procesach. Opi−
suje świat nas otaczający – a kto z nas
nie chciał zrozumieć tego, co odbiera
zmysłami codziennie, dowiedzieć się,
czy są również na świecie sprawy, ’o
których nie śniło się filozofom’. To
piękne polskie słowo niesie także w so−
bie posłanie, że jeżeli nawet czegoś nie
wiemy, to możemy się tego ... no wła−
śnie – nauczyć.”
Mieczysław Serafin
Biuro Bałtyckiego Festiwalu Nauki
Fot. Krzysztof Krzempek
III Pomorski Turniej
Programów Walczących
zorganizowany przez Koło Naukowe „Sfera” przy Wydziale
Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki Politechniki Gdańskiej
J
uż po raz trzeci Koło Naukowe „Sfe−
ra” zorganizowało w ramach Bałtyckie−
go Festiwalu Nauki zawody informatycz−
ne o nazwie Pomorski Turniej Programów
Walczących. Zadaniem uczestników tego−
rocznej edycji turnieju było napisanie pro−
gramów, które będą jak najefektywniej
sterowały oddziałem czterech czołgów.
Programy spotykały się parami na polu
bitwy, każdy starając się pokonać oddział
przeciwnika.
Treść zadania została ogłoszona 13
kwietnia. Uczestnicy turnieju mieli czas
na stworzenie i ulepszanie swoich pro−
gramów do 11 maja. Dzięki temu mogli
Zwycięzcy i organizatorzy
oni wykonać swoje programy, nie rezy−
gnując np. z zajęć szkolnych. Finał kon−
kursu, na którym ogłoszono wyniki,
odbył się w czasie V Bałtyckiego Festi−
walu Nauki, 25 maja o godzinie 15. Na
finale pokazano i skomentowano najcie−
kawsze walki, ogłoszono wyniki. Nagro−
dy wręczył specjalista w dziedzinie
sztucznej inteligencji, prodziekan ds.
kształcenia Wydziału Elektroniki, Tele−
komunikacji i Informatyki dr hab. inż.
Wojciech Jędruch, prof. PG.
·
Najlepiej walczące programy napisali:
w kategorii uczniowskiej:
Zwycięzca dzieli słodką nagrodę−niespodziankę
1. Maciej Łącki (81 pkt) – VI Liceum
Ogólnokształcące w Gdyni
2. Paweł Pieniążek (68 pkt) – I Liceum
Ogólnokształcące w Gdańsku
3. Adam Stelmaszczyk (63 pkt) –
XXVIII Liceum Ogólnokształcące
w Warszawie
w kategorii ogólnej:
1. Maciej Łącki (81 pkt) – VI Liceum
Ogólnokształcące w Gdyni
2. Jakub Jasiński (76 pkt) – Akademia
Górniczo−Hutnicza
3. Olgierd Uziębło (73 pkt) – Politech−
nika Gdańska
W konkursie wzięły udział 23 osoby z
całej Polski, z czego 10 osób to ucznio−
wie liceów, a jedna osoba jest uczniem
gimnazjum. Sponsorem głównych nagród
była firma IVO Software z Gdyni.
Zapraszamy do udziału w kolejnych
edycjach konkursu.
Strona konkursu: http://ptpw.sphere.pl
·
Przemysław Dzierżak
Student Wydziału Elektroniki,
Telekomunikacji i Informatyki
Nr 6/2007
32
PISMO PG
Dzieci z Niziny Walichnowskiej
na V Bałtyckim Festiwalu Nauki
W
ramach ubiegłorocznego Bałtyc−
kiego Festiwalu Nauki przygoto−
wałem imprezę w terenie, dzieląc się
swoją wiedzą z wyjątkowym audytorium
– dziećmi i nauczycielami zebranymi w
Szkole Podstawowej w Małych Walich−
nowach (patrz: Pismo PG, 6/2006, s. 29).
W tym roku dzieci z Niziny Walichnow−
skiej przyjechały do Gdańska, aby wziąć
udział w specjalnie dla nich przygotowa−
nym programie oświatowo−kulturalnym,
rozpoczętym wizytą pod Pomnikiem Po−
ległych Stoczniowców (fot. 1). Otóż dzię−
ki uprzejmości pani dr Marii Pelczar, dy−
rektora Biblioteki Gdańskiej Polskiej
Akademii Nauk, przygotowano specjalną
wystawę pt. Delta Wisły, ludzie i bu−
dowle: dzieje żywiołu
żywiołu. Kilkadziesiąt
obiektów tak dobrano, aby reprezentowa−
ły one różnorodność zbiorów. Pokazano
druki zwarte, rękopisy, starodruki, foto−
grafie oraz kartografię: atlasy, mapy, pla−
ny. Zwiedzenie wystawy poprzedzone zo−
stało moją prelekcją, która odbyła się w
sali konferencyjnej nowego gmachu Bi−
blioteki Gdańskiej PAN przy ul. Wało−
wej 24. A później krótki spacerek do hi−
storycznego gmachu, gdzie Pani Dyrek−
tor osobiście oprowadziła niecodziennych
gości po wystawie (fot. 2). A było co oglą−
dać.
Kilka intencji legło u podłoża scena−
riusza ekspozycji. Myślą przewodnią było
ukazanie zmagań mieszkańców terenów
nadwiślańskich z żywiołem rzeki oraz
specyfiki samego żywiołu w tym szcze−
gólnym miejscu, jakim był węzeł wodny
w rejonie Cypla Montowskiego. Jednak−
że planowe i szeroko zakrojone działa−
nia ochrony przeciwpowodziowej podjęto
dopiero w związku z budową mostu w
Tczewie. Innym wątkiem było pokazanie
zmian sposobu, w jaki Wisła wpływa do
morza w Gdańsku, i wyjaśnienie, dlacze−
go dzisiaj twierdza Wisłoujście znajduje
się dość daleko od ujścia Wisły (a przy
okazji – ile ujść do morza ma Wisła?).
Także rozszyfrowano nazwę Westerplat−
te, czyli względem czego jest, a raczej
była to Zachodnia Wyspa.
Zwiedzający ujrzeli jedno z najwcze−
śniejszych przedstawień biegu Wisły w
bazylejskim wydaniu dzieła Ptolemeusza
z roku 1552, gdzie już widnieje nazwa
Gdańsk, ale też i zaskakujący wizerunek
Nr 6/2007
Nogatu jako rzeki jeszcze samodzielnej,
ale biegnącej tuż obok Wisły. Pierwszy
drukowany atlas morski L. J. Waghena−
era, wydany w Amsterdamie w 1591 roku,
pokazuje Półwysep Helski, Zatokę Pucką,
Zalew Wiślany i ujście Wisły. Wystawio−
no także rękopis Heinricha Schickhardta
z XVII w., pełen opisów i precyzyjnych
rysunków wykonanych w tuszu, przedsta−
wiających technologię budownictwa
Fot. 1
Fot. 2
wodnego; zeszyt otwarto na stronie po−
święconej tajnikom fundamentowania
budynków w Wenecji. Zachwyt dzisiaj
powinny budzić notatki z wykładów Gu−
stawa Linka o budowie dróg i mostów
spisane w latach 1841–1842 przez J.
Klossowskiego, późniejszego budowni−
czego kolei w Gdańsku; kolumna kaligra−
fowanego nieomal tekstu widnieje po we−
wnętrznej części kartek, a na zewnętrz−
nej – staranne szkice. Któż dzisiaj potra−
fi tak prowadzić notatki! Zadziwił zbiór
map z 1880 r., obejmujący Dolną Wisłę
od Torunia do ujścia, przemyślnie spo−
rządzony. Otóż arkusze odpowiednio do−
PISMO PG
Fot. 3
cięte po skosach połączono w harmonij−
kę w ten sposób, że rozłożona pokazuje
bieg rzeki poprawnie zorientowany, a zło−
żona wygląda jak zwykła książka. Naj−
silniej do wyobraźni przemawiają wize−
runki, zatem wyobrażenie o dawnych
powodziach dały fotografie z 1888 r., kie−
dy to 25 marca fala powodziowa na Wiśle
weszła do Nogatu i zalała całe Żuławy
Elbląskie. Po tej tragedii rząd pruski po−
stanowił zrealizować gotowy od wielu już
lat projekt przekopu Wisły. Natomiast wy−
obrażenie zatoru lodowego – tego okrut−
nego tworu natury, który od stuleci corocz−
nie decydował o pomyślności wsi, miast
oraz spławności rzecznej, a to lepszej ku
Gdańskowi, a to ku Elblągowi – dają do−
kumentalne ryciny na podstawie szkicu z
natury, sporządzonego zimą 1840 roku w
Pleniewie, gdzie Wisła przerwała wydmy
i w jedną noc utworzyła sobie nowe ujście
do Bałtyku. Zator lodowy to struktura
wysoka jak kamienica, zbudowana ze spię−
trzonych płyt kry lodowej o grubości kil−
kudziesięciu centymetrów.
Po uczcie edukacyjnej przyszedł czas
na rozrywkę; na pożegnanie zespół szkol−
ny zaśpiewał dwie piosenki proekologicz−
ne w treści, co jako żywo dotąd jeszcze
w tych szacownych murach nie miało
miejsca, a Pan Mariusz Śledź, dyrektor
Szkoły Podstawowej w Małych Walich−
nowach, dziękując organizatorom, wrę−
czył koszulki z kociewskim emblematem
(fot. 3). No i nadszedł czas na posiłek.
Miejsce było nadzwyczajne – Domek Ka−
zalnicowy w zespole klasztoru francisz−
kanów, na co zgodę życzliwie wyraził
gwardian o. Tomasz. Uczynny o. Bogu−
sław oprowadził dzieci nie tylko po ko−
ściołach św. Anny i św. Trójcy, ale także
otworzył podwoje lektorium, gdzie trwają
prace konserwatorskie. Pamiątką z tej wi−
zyty jest zdjęcie pod epitafium Jana Ber−
narda Bonifacia markiza d’Orii (fot. 4),
o którego roli w powstaniu zbiorów Bi−
blioteki Gdańskiej uprzednio opowie−
działa Pani dr Pelczar.
Ostatnim punktem programu był prze−
jazd do Nowego Portu i zwiedzenie ponad−
33
stuletniej latarni morskiej. Wprawdzie se−
zon turystyczny jeszcze się nie rozpoczął,
ale dzięki uprzejmości dr. Stefana J. Mi−
chalskiego i Pani Magdaleny Kacprzak
otwarto latarnię dla Walichnowskich dzie−
ci, które dwie godziny wcześniej oglądały
jej projekt w Bibliotece Gdańskiej. Mogły
one teraz z wysokości 27 metrów obejrzeć
niegdysiejszą wyspę Westerplatte oraz
miejsce po nieistniejącym już pierwotnym
ujściu Wisły do morza. Po nacieszeniu się
orzeźwiającą morską bryzą nadszedł czas
pożegnania z Gdańskiem – impreza nr 206
tegorocznego BFN dobiegła końca.
Sceptyk mógłby zapytać – po co to i
czy ma sens? Wziąłem udział w każdym
Bałtyckim Festiwalu Nauki, będąc po−
nadto wydziałowym koordynatorem
trzech jego pierwszych edycji. Jestem
przekonany o znaczeniu szeroko pojętej
promocji i popularyzacji wiedzy nauko−
wej. Żarliwe zainteresowanie, jakie oka−
zywała młodociana publiczność, może i
było wyrazem doraźnych emocji, ale – jak
powiada dyr. Śledź – coś z tego poznania
zawsze zapada w pamięć i zapewne bę−
dzie owocować w przyszłości. Przecież
Pani dr Pelczar już zaprosiła dzieci do
korzystania ze zbiorów Biblioteki Gdań−
skiej PAN za pośrednictwem czytelni i
wypożyczalni.
Waldemar Affelt
Wydział Inżynierii Lądowej
i Środowiska
Fot. Jan Banacki
Fot. 4
Nr 6/2007
34
PISMO PG
Young Project Management Program
Zwycięzcy radośnie prezentują swoje dyplomy
Fot. Michał Matysiak
Wspólne zdjęcie – uczestnicy, komisja, praktykodawcy, Dziekan WZiE oraz koordynator główny
Fot. Michał Matysiak
D
nia 26 maja br. na Politechnice
Gdańskiej odbył się finał VII edy−
cji Ogólnopolskiego Konkursu Płatnych
Praktyk Young Project Management
Program. To już siódma edycja tego
ogólnopolskiego konkursu dla młodych
project managerów.
Konkurs, jak co roku, był podzielo−
ny na dwa etapy. W pierwszym, trwa−
jącym do 23 kwietnia, studenci i absol−
wenci uczelni z całej Polski przysyłali
prace (eseje) na jeden z pięciu tematów:
„Jak wykorzystałam/łem metodykę Pro−
ject Management w moim projekcie?”,
„Partnerstwo czy przywództwo? Jak
zarządzać przedsięwzięciem projekto−
wym?”, „Na czym polega atrakcyjność
pracy PM?”, „Ja project manager – co
już osiągnąłem, a czego mi jeszcze bra−
kuje”, „Odpowiednie planowanie klu−
czem do sukcesu PM”. Spośród nade−
słanych prac komisja w składzie:
Nr 6/2007
Krzysztof Krzyżanowski (SPMP), Ma−
ria Żuchowska (SPMP), Roman Maret
(British American Tobacco) oraz dr inż.
Uczestnicy poznają Gdańsk
Marek Wirkus (Kat. Inżynierii Syste−
mów Produkcyji Wydziału Zarządzania
i Ekonomii, Politechnika Gdańska) wy−
łoniła dziewiętnastu finalistów. Wśród
nich znajdowali się przyszli praktykan−
ci na stanowiskach project managerów.
W drugim etapie w komisji uczestniczy−
ły również: Emilia Michałek (Alstom
Power) oraz Monika Sońta (Carlsberg).
Finał konkursu odbywał się 26 maja
w Gmachu Auditorium Novum na Po−
litechnice Gdańskiej. Finaliści zostali
podzieleni na cztery grupy zadaniowe,
w których w ciągu 30 minut rozwiązy−
wali Case Study, dotyczące problema−
tyki zarządzania projektami – proces
zarządzania ryzykiem. Komisja ocenia−
ła finalistów podczas prezentacji roz−
wiązanego problemu. Ostatnim etapem
finału była indywidualna rozmowa kwa−
lifikacyjna każdego uczestnika.
Po burzliwej naradzie komisji zosta−
ły rozdzielone praktyki oraz warsztaty
Young Crew Workshop, które odbędą
się w przededniu Światowego Kongre−
su Project Management IPMA 2007.
Zwycięzcy zostali ogłoszeni podczas
uroczystej gali finałowej, która rozpo−
częła się o godzinie 18.30 w Akademic−
kim Klubie Politechniki Gdańskiej
„Kwadratowa”.
Praktyki wygrali: Szymon Buczak
(Accenture), Przemysław Pielaciński
(Accenture), Aleksandra Rachoń (Al−
stom Power), Tomasz Klepacki (Alstom
Power), Magdalena Dudek (British
American Tobacco), Marta Maciejew−
ska (BAT), Katarzyna Czaplicka (BAT),
Marta Bocheńska (BAT), Barbara Sen−
suła (BAT), Michał Jankowski (Carls−
berg), Marcin Zawadzki (firma zastrze−
Fot. Michał Matysiak
PISMO PG
gła sobie anonimowość), Wojciech Sta−
niszewski (Ericpol), Waldemar Dzienisz
(Transsystem) oraz Marcin Rachwalski
(Transsystem). Na warsztaty odbywa−
jące się w dniach 15–17 czerwca br. w
Krakowie pojadą: Grzegorz Jasiński,
Michał Cichoń oraz Wiktoria Ławicka.
Oprócz praktyk i wstępów na warsz−
taty w ramach IPMA 2007 uczestnicy
otrzymali upominki od sponsorujących
i wspierających YPMP firm, m.in.
Carlsberg, Accenture oraz miast Gdań−
ska, Gdyni i Sopotu.
„Tegoroczną edycję konkursu YPMP
uważam za bardzo udaną. Praktykodaw−
cy zaproponowali aż czternaście praktyk
(Accenture, Alstom, British American
Tobacco, Carlsberg, Ericpol, Transsys−
tem), a Stowarzyszenie Project Manage−
ment Poland trzy warsztaty Young Crew
Workshop w Krakowie. Mam nadzieję,
że tak obiecujące praktyki zachęcą począt−
kujących project managerów do wzięcia
udziału w VIII edycji konkursu” – powie−
działa Paulina Mędrek, koordynator Gali
Finałowej konkursu YPMP.
Szarego studenta przemyśleń kilka (3)
Z
anim poszedłem na studia, starsi ko−
ledzy straszyli mnie sesją. Szczegól−
nie tą pierwszą. Już wtedy znane było mi
rozwinięcie rzekomego akronimu SESJA
– System Eliminacji Studentów Jest Ak−
tywny. To mówiło mi niezbyt wiele, ale
brzmiało groźnie. „Nie przejmuj się – w
przerwie między sesjami studiowanie jest
bardzo fajne” nabijano się ze mnie, jako
tego, który stał u progu kolejnego etapu
kształcenia. Przyjrzyjmy się bliżej histo−
rii szarego studenta.
Rozpoczął się mój pierwszy rok. O
tak... jestem studentem! Jak wspaniale.
Pierwszy wykład, pierwsze ćwiczenia,
pierwsze laboratorium. Świeża jakość:
zamiast kartkówki – wejściówka, zamiast
sprawdzianu – kolokwium, zamiast pół−
rocza – semestr, zamiast klasy – grupa,
zamiast dzienniczka – indeks, zamiast je−
dynki – dwója itd. Aha, ponoć zamiast ma−
tury – sesja (?). Świetnie, lecz to były tyl−
ko zmiany kosmetyczne. Nadal czekałem
na poznanie prawdziwego życia studenc−
kiego. Niezbyt długo.
1. A może nie pójdę na ten poranny wy−
kład o 7.30? Przecież i tak nikt się nie
dowie. Mama daleko, tata daleko, obec−
ności nie sprawdzają. Zrobi się ksero
notatek i będzie ok. Ale tylko ten je−
den raz… taki jestem dzisiaj niewyspa−
ny. Taaak… No i rzeczywiście, nic
wielkiego się nie stało, ale… skoro
wtedy nic się nie stało, to kolejny raz
przecież też się nic nie stanie... W ten
oto sposób „zoptymalizowałem” mój
plan zajęć o kilka godzin. Przecież nic
wielkiego mi nie groziło.
2. Jutro ćwiczenia, prowadzący kazał coś
tam przeczytać. Wypożyczyłem nawet
książkę z biblioteki. Kurczę! Czemu
tam za ścianą jest taki hałas? Sąsiad
chyba robi imprezę. Wpadnę na chwi−
lę, pogadam, a potem wracam do mo−
jej lektury. O! Jak tu fajnie. Może wy−
piję jakieś piwo. Jedno nie zaszkodzi,
a potem wracam do książki. E – nie, za
dobrze mi tutaj. Raz czegoś się nie na−
uczę, tragedii nie będzie. No… i nie
było.
3. Koledzy z piętra mówili, że idą dziś do
Kwadratu. Chętnie poszedłbym z nimi,
ale jutro mam laborkę na 8.15, a prze−
cież jak zabaluję, to rano nie wstanę.
Zaraz – przecież można to odrobić w
ostatnim tygodniu! To jest to. Idę.
(1, 2, 3, … , n, gdzie nÆ•).
35
Konkurs zorganizowało Międzywy−
działowe Koło Naukowe Project Mana−
gement z Politechniki Gdańskiej przy
współpracy z SPMP oraz ZSP.
Więcej informacji o konkursie moż−
na znaleźć pod adresem:
www.ypmp.zie.pg.gda.pl.
Natalia Majcher
Studentka Wydziału Zarządzania
i Ekonomii
Tak właśnie przyjemnie, przykładnie i
po studencku upłynął semestr pierwszy.
Ojej! Przecież niedługo jest sesja! A w
przyszłym tygodniu 4 koła! No i jeszcze
ta nieszczęsna laborka do odrobienia. Ale
co tam – jestem studentem, jakoś sobie po−
radzę… chyba. Trzeba tylko znaleźć jakąś
uprzejmą koleżankę, która da odbić no−
tatki. Zaraz zaraz, to tego było aż tyle?
To ja miałem taki przedmiot? O, ciekawe
o czym to w ogóle wszystko jest? Ym…
zaraz się popłaczę. (…)
Problem w zdawaniu pierwszej sesji
chyba nie do końca bierze się z tego, że
nowicjusz zachwycony życiem studenc−
kim korzysta z jego uroków „pełną gębą”.
Obecnie kończę czwarty semestr i mój styl
bycia jest jeszcze bardziej studencki, niż
gdy byłem tutaj nowy, a z każdą sesją jest
jednak coraz łatwiej. No dobrze, może nie
łatwiej, ale na pewno z mniejszymi emo−
cjami i obawami. Tryb pracy na uczelni
jest dalece odmienny od tego, którym
przesiąknięty jest uczeń po liceum. Wy−
kładowcy o tym ostrzegają, ale dopiero
pierwszy Aktywny System Eliminacji
otwiera oczy, ukazując tę prawdę nagle i
boleśnie, w sposób skuteczny i zrozumia−
ły. Widocznie tak musi być.
Bartosz Julkowski
Wydział Zarządzania i Ekonomii
Fot. Krzysztof Krzempek
Nr 6/2007
36
PISMO PG
Czarne juwenalia
J
uwenalia, święto z definicji przypisa−
ne młodości, mają urok baniek mydla−
nych, fajerwerków i – chciałoby się po−
wiedzieć – szampana, gdyby nie to, że
inny trunek nieodłącznie towarzyszy dziś
studenckim zabawom. Szaleństwo hucz−
ne, acz chwilowe, rychło ustępuje miej−
sca trudom sesji, pozostawiając kolorowe
wspomnienia. W tym kontekście tytuł wy−
danej tej wiosny przez „Znak” książki Ja−
rosława Szarka „Czarne juwenalia” wy−
wołałby wśród dzisiejszych żaków zdzi−
wienie i konsternację. Wywołałby, gdy−
by czarno−biała okładka ze zdjęciem grup−
ki studentów Anno Domini 1977 w ogóle
pojawiła się na wystawach trójmiejskich
księgarń. Szkoda, bo Jarosław Szarek
wartkim, reportażowym stylem opisał nie
tylko historię utworzenia i działalności
krakowskiego Studenckiego Komitetu
Solidarności, ale też nakreślił wyrazisty
obraz lat siedemdziesiątych, atmosferę
czasów licealnej i studenckiej młodości
rodziców dzisiejszych studentów. To zna−
komita lektura dla co najmniej dwóch
pokoleń. Autor, skupiając się na dojrze−
waniu obywatelskim i politycznym ów−
czesnego środowiska studenckiego,
skrzętnie notuje też wspomnienia ulubio−
nych lektur, muzyki, form życia towarzy−
skiego. Na fotografiach z tamtych lat, jak
mówi mój syn, każdy tatuś jest podobny
do Winnetou lub Jimiego Hendriksa, cóż,
buntownicze fryzury to przecież też jakiś
znak owych czasów.
Dojrzewanie niepokornych
Dekada rozpoczęta krwawo stłumio−
nymi protestami robotników Wybrzeża
i, w gruncie rzeczy fasadowymi, zmia−
nami we władzach PZPR, przyniosła Po−
lakom chwilę nadziei, a potem kolejne
rozczarowanie. Dla tych, którzy z pokorą
przyjęli wprowadzone w roku 1976 zmia−
ny w Konstytucji, określające PRL jako
państwo socjalistyczne, a PZPR jako
„przewodnią siłę narodu”, którzy bez
protestu uznali zapis o obowiązku „umac−
niania więzów przyjaźni ze Związkiem
Radzieckim i innymi krajami socjali−
stycznymi”, ekipa Gierka miała przydział
na wczasy pracownicze, miejsce w ko−
lejce po mieszkanie w bloku i, szczyt
marzeń rodaków, talon na małego fiata.
W obłudnej atmosferze małej stabiliza−
cji rodziła się frustracja i niezgoda na to,
co oficjalnie uznane, nie od razu jednak
Nr 6/2007
mająca znamiona działania politycznego.
Jarosław Szarek przypomina warunki
życia studentów polonistyki, mieszkań−
ców legendarnego akademika „Żaczek”,
przyszłych działaczy SKS. „Jadali w po−
pularnych wtedy barach mlecznych: ko−
pytka, bułka wrocławska z pastą jajeczną
– zwykłe peerelowskie menu. Dorabiali
dorywczymi pracami fizycznymi, ale pie−
niędzy brakowało ciągle, nikomu się nie
przelewało”. W tym środowisku dobrem
najwyższej wagi były książki, kupowa−
ne za cenę niezjedzonych obiadów, wy−
szperane w antykwariatach, zdobyte
„spod lady”. „Zaczytywaliśmy się lite−
raturą latynoską, było tam wiele świet−
nej literatury: Octavio Paz, Borges, Car−
pentier, Márquez, Cortázar, ale czytali−
śmy także Eliota i Dylana Thomasa,
Lowry’ego i Faulknera, Herberta i Ba−
rańczaka. A także Eliadego i Junga,
Nietzschego, Husserla i Wittgensteina...”
– wspomina Bronisław Wildstein.
Dominikańskie Duszpasterstwo Aka−
demickie „Beczka”, przyciągające studen−
tów w dużej mierze dzięki charyzmatycz−
nym postaciom ojców Tomasza Pawłow−
skiego i Andrzeja Kłoczowskiego, było
miejscem spotkań, dyskusji i samokształ−
cenia młodzieży nie tylko katolickiej. Tu
też królowały książki. W połowie lat sie−
demdziesiątych nie był jeszcze dostępny
Sołżenicynowski „Archipelag Gułag”,
Czapski ani Herling−Grudziński; najbar−
dziej inspirujące i dyskutowane były „Ro−
dowody niepokornych” Bohdana Cywiń−
skiego i „Żyj bez kłamstwa” Aleksandra
Sołżenicyna.
Wychowanków ojca Kłoczowskiego i
kontestatorów z kręgu „Żaczka” łączyły
nie tylko lektury: słuchali tej samej mu−
zyki, chodzili w dżinsach i wojskowych
kurtkach i, pewnie bardziej niespokojnie
i żarliwie niż inni rówieśnicy, poszukiwali
swojego miejsca w życiu.
Śmierć studenta
W nocy z 6 na 7 maja 1977 został za−
mordowany Stanisław Pyjas, student filo−
logii polskiej UJ. Dziś znana jest większość
wątków tej inspirowanej przez Służbę Bez−
pieczeństwa zbrodni, trzydzieści lat temu
ponura prawda powoli docierała do świa−
domości przyjaciół i kolegów Staszka. In−
teligentny i bezkompromisowy Stanisław
Pyjas był jedną z najbardziej wyrazistych
postaci rodzącej się w Krakowie studenc−
kiej opozycji. W 1976 działał na rzecz po−
mocy represjonowanym robotnikom Rado−
mia i Ursusa, w rok później zbierał podpi−
sy pod petycją do Sejmu w sprawie powo−
łania sejmowej komisji w celu zbadania
tych wypadków i zaprzestania represji
wobec ich uczestników. Stale obserwowa−
ny przez pracowników bezpieki, osacza−
ny, miał również konfidenta w swoim naj−
bliższym otoczeniu, człowieka, którego
uważał za przyjaciela…
„Każda śmierć jest ostateczna. Jeżeli jed−
nak możemy mówić o śmierci nienadarem−
nej – to Stanisławowi Pyjasowi przytrafiła
się rzecz rzadka: uruchomił lawinę, która
zmieniła życie wielu ludzi” – powiedział
jeden z uczestników tamtejszych wydarzeń.
„Lawina” ruszyła w kilka dni po śmierci
Stanisław Pyjas, Bronisław Wildstein, 1976 rok; źródło: J. Szarek, Czarne juwenalia, Znak, 2007
PISMO PG
Staszka. Zbliżały się juwenalia, wśród zna−
jomych i przyjaciół Pyjasa powstał pomysł
ich bojkotu. Zamiar wydawać się mógł nie−
realny, machina organizacyjna SZSP pra−
cowała już pełną parą, w mieście czuć było
juwenaliowy nastrój, szykowano plakaty i
dekoracje. „Chodziliśmy z uczelni na uczel−
nię, opowiadając o śmierci Staszka i wzy−
wając do bojkotu” – wspominał Bronisław
Wildstein, przyjaciel Pyjasa. Na ścianach
kamienic naklejano żałobne plakaty i klep−
sydry. Zawiadamiano w nich o mszy św.
w intencji śp. Stanisława Pyjasa w bazyli−
ce Ojców Dominikanów (w niedzielę 15
maja o 9.00), proszono o współudział w
żałobie, apelowano o nieuczestniczenie w
juwenaliach. Kolportowano ulotki, naj−
pierw przepisywane ręcznie, a później od−
bijane na przywiezionym z Warszawy
przez działaczy Komitetu Obrony Robot−
ników hektografie.
Coraz więcej studentów dowiadywało
się o śmierci kolegi, coraz więcej wyco−
fywało się z zamiaru obchodów juwena−
liów. Przy ulicy Szewskiej 7, w miejscu
śmierci Pyjasa codziennie gromadzili się
ludzie, palono świece, przynoszono kwia−
ty. Na Szewskiej i w kilku miejscach Ryn−
ku przyjaciele zabitego studenta wspiera−
ni przez działaczy KOR przekazywali kra−
kowianom informacje, czytali oświadcze−
nia. W teleksach SZSP informował cen−
tralę: „Przy Rynku utworzono kilka ołta−
rzyków, broniąc ich piersiami, nie można
było ich zdjąć, bo podnosili protest, w
miejscu gdzie zginął student utworzono
coś w rodzaju kapliczki”. Juwenalia ofi−
cjalnie rozpoczęły się w piątek 13 maja i
miały trwać do niedzieli. Kraków wrzał.
Od marca ’68 nie było tu tak dużych ma−
nifestacji studenckich. W niedzielę na
mszę do kościoła Dominikanów przyszło
kilka tysięcy osób. Ojciec Joachim Bade−
ni powiedział do nich : „To jest mur. Mur
ludzi, żywy mur wokół ołtarza…”
Wieczorem spod bramy przy ulicy
Szewskiej 7 wielotysięczny tłum wyruszył
pod Wawel.
Studencka solidarność
W środowisku akademickim powstawa−
ło nowe poczucie wspólnoty. Presja wy−
darzeń sprawiła, że grupa będących w opo−
zycji studentów zapragnęła określić się,
znaleźć formułę jawnej działalności, po−
dobnie jak kilka miesięcy wcześniej uczy−
niły to KOR i ROPCiO. „Zależało nam na
podkreśleniu naszej odrębności, akademic−
kości i niezależności – wspomina Liliana
Batko. Słowo „komitet” wzięło się z Ko−
mitetu Obrony Robotników, to, że miał być
„studencki”, narzucało się samo, ale praw−
dziwą nowością, naszym wynalazkiem
było słowo „solidarność”. Świeże i nieska−
żone nowomową, było odpowiedzią na
nasze obawy. Solidarność była inną nazwą
nadziei. „Studencka solidarność to współ−
praca z KOR, spotkania, dyskusje, ’obozy
szkoleniowe’, ruch samokształceniowy.
Ten ostatni miał kilka form; niewielkie gru−
py seminaryjne, na ogół tajne, pracowały
pod kierunkiem cenionych intelektuali−
stów. Prowadzili je na ogół krakowscy sy−
gnatariusze Towarzystwa Kursów Nauko−
wych. Sami studenci z kolei prowadzili
kursy samokształceniowe dla licealistów.
Działały podziemne biblioteki (osobna dla
UJ i dla AGH), ukazywał się „Sygnał” i
„Indeks”. Wkrótce powstały SKS we Wro−
cławiu, Poznaniu, Gdańsku i Warszawie.
Przy pełnej świadomości nieustannej inwi−
gilacji środowiska przez agentów SB obo−
wiązywała zasada jawności wygłaszanych
poglądów i wzajemnego zaufania.
Bunt w imperium
Bunt w imperium – pod takim hasłem
od 7 do 20 maja trwały w Krakowie ob−
chody 30. rocznicy utworzenia Studenc−
kiego Komitetu Solidarności, nad który−
mi honorowy patronat objęli Prezydent RP
i Metropolita Krakowski. Była duża wy−
stawa na Rynku, dyskusje panelowe
uwieńczone debatą z udziałem Alaina
Besancona, projekcje filmów powstałych
na kanwie wydarzeń sprzed trzydziestu
lat, promocja książki Jarosława Szarka. Na
Wydziale Polonistyki UJ przy ulicy Go−
łębiej odsłonięto tablicę pamiątkową po−
święconą Stanisławowi Pyjasowi. W nie−
dzielę odprawiona została msza święta w
kościele Ojców Dominikanów.
Trzydzieści lat temu rychły upadek
komunizmu mógł się tylko wydawać fan−
tazją, nierealną mrzonką. Imperium wy−
dawało się nienaruszalne, a działalność
opozycyjna była moralnym imperatywem
odczuwanym przez nielicznych.
Studencki Komitet Solidarności prze−
stał istnieć po sierpniu 1980 roku – starsi
przeszli do tworzenia NSZZ Solidarność,
młodsi zabrali się za budowanie struktur
NZS−u. Podczas kilku lat swojego istnie−
nia SKS miał około stu stałych współpra−
cowników, których znaczna część spo−
łeczności akademickiej prawie do końca
uważała za nierealistycznie myślących
straceńców…
Ewa Jurkiewicz
Studium Języków Obcych
37
Stanisław Pyjas
Urodził się 4 sierpnia 1953 w Żywcu, a zmarł
7 maja 1977 w Krakowie. Pochodził ze wsi Gi−
lowice koło Żywca. Liceum Ogólnokształcące w
Żywcu ukończył z wyróżnieniem. W 1972 roku
rozpoczął studia na polonistyce (później również
filozofii) na Uniwersytecie Jagiellońskim. W
trakcie studiów Pyjas mieszkał w słynnym domu
akademickim „Żaczek”. Jego najbliższymi przy−
jaciółmi byli m.in.: Bronisław Wildstein, Lesław
Maleszka (TW „Ketman”, zamieszany w zamor−
dowanie Pyjasa) oraz Bogusław Sonik.
Stanisław Pyjas był jednym z działaczy stu−
denckiej opozycji, jednym z pierwszych kra−
kowskich współpracowników Komitetu Obro−
ny Robotników. Dał się poznać jako człowiek
o szczególnej aktywności i wrażliwości oby−
watelskiej i społecznej. Pyjas był zdecydowa−
nym krytykiem istniejącego w Polsce ustroju.
Od 12 kwietnia 1976 roku był pod stałą obser−
wacja funkcjonariuszy Służby Bezpieczeń−
stwa.
W kwietniu 1977 r. SB podjęła kolejną pró−
bę dezintegracji środowiska opozycji demo−
kratycznej poprzez wysłanie anonimów w spra−
wie rzekomej współpracy Pyjasa ze służbami
specjalnymi PRL. Pyjas i jego koledzy złożyli
w tej sprawie doniesienie do prokuratury i za−
żądali ścigania autorów tych anonimów. W
kilka dni po złożeniu tego zawiadomienia Sta−
nisław Pyjas już nie żył.
Ciało 24−letniego Staszka Pyjasa znalezio−
no 7 maja 1977 roku w Krakowie, w kamienicy
przy ul. Szewskiej 7. Został śmiertelnie pobity,
najprawdopodobniej na zlecenie SB. Sprawców
mordu Pyjasa nigdy nie wykryto, a śledztwo ów−
czesnej milicji i prokuratury (tajnie nadzorowa−
ne przez SB i Ministra Spraw Wewnętrznych)
do niczego nie doprowadziło – oficjalną przy−
czyną śmierci studenta był „upadek ze scho−
dów” (taką opinię wydał ówczesny biegły są−
dowy prof. Zdzisław Marek). Istnieje kilka hi−
potez dotyczących śmierci Stanisława Pyjasa.
Jedna z nich stanowi, że SB, obawiając się de−
konspiracji swojego najcenniejszego tajnego
współpracownika Lesława Maleszki (TW „Ket−
man”), postanowiła wyeliminować niebezpiecz−
nego opozycjonistę, który był bliski wykrycia
jego tożsamości. Kolejna, to „wypadek przy
pracy” SB, tj. hipoteza o niezamierzonym za−
bójstwie studenta, które doprowadziło do wy−
mknięcia się sytuacji spod kontroli i gorączko−
wej akcji zacierania śladów, w ramach której
zamordowano co najmniej dwie kolejne osoby
– Mariana Węclewicza (boksera, któremu SB
zleciło pobicie Pyjasa) i Stanisława Pietraszkę
(widział Pyjasa na kilka godzin przed śmiercią
w towarzystwie tajemniczego osobnika).
Przyczyn śmierci Stanisława Pyjasa praw−
dopodobnie nigdy nie poznamy, niemniej jed−
no nie ulega wątpliwości – został zamordowa−
ny przez funkcjonariuszy SB lub na ich zlece−
nie. Zabito niewygodnego dla komunistycz−
nego reżimu opozycjonistę.
Roman Beger
Politechnika Gdańska
Nr 6/2007